Skocz do zawartości

35 latek bez pracy i perspektyw


Wolumen

Rekomendowane odpowiedzi

9 minutes ago, Wolumen said:

Ale jak przyjedzie klient na wymianę świec żarowych w dieslu to życzę powodzenia w wykręceniu. Urwiesz, Twój problem. A niby to tylko prosta wymiana eksploatacyjna.

To nawet, ja jako inżynier kojarzę :) bo swoje wymieniałem, wtryskiwacze też ale u mnie instalacja 120 bar a jak masz 600 będziesz extraktor potrzebował

U mnie diagnosta-właściciel SKP szukał diagnosty. Był chętny nawet szkolić sobie, po technikum nie samochodowym potrzebujesz staż 2 lata.

Może technikum samochodowe+rok jako praktykant mechanik?  

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytanie leży dalej, dlaczego chcesz układać życie za 32 letniego brata? Podpowiedzi chuje muje, dorosły jest, nie jest uzależniony czy chory umysłowo  i tak zrobi Co uważa za słuszne i w dupie będzie miał twoje rady. 

 

 

Szkoda szczepić język, przestań zbawiać świat, pewnie nie wiesz, ale coś mi podpowiadają, że Ty więcej zyskasz na "pomocy", niż on sam jej otrzyma i nie mówię o rzeczach materialnych czy pieniądzach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Turop napisał:

Pytanie leży dalej, dlaczego chcesz układać życie za 32 letniego brata? Podpowiedzi chuje muje, dorosły jest, nie jest uzależniony czy chory umysłowo  i tak zrobi Co uważa za słuszne i w dupie będzie miał twoje rady. 

 

 

Szkoda szczepić język, przestań zbawiać świat, pewnie nie wiesz, ale coś mi podpowiadają, że Ty więcej zyskasz na "pomocy", niż on sam jej otrzyma i nie mówię o rzeczach materialnych czy pieniądzach. 

 

 

Bo siedzi z rodzicami już 3 rok po przyjeździe z UK. Nie uważasz, że jak by umiał, mógł to by już cos zrobił sam? Tak. Mam w tym interes. Bo jeżeli on nie stanie na nogi to ja będę musiał całej ich trójce pomagać na starość, a mieszkam na drugim końcu kraju.

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Wolumen napisał:

to ja będę musiał całej ich trójce pomagać na starość, a mieszkam na drugim końcu kraju.

Jakieś dziwne przekonania, sam takie miałem, nie jesteś nic nikomu winien,  masz swoje życie do przeżycia. 

 

 

Rola ratownika Mode ON, chyba pora na terapię z psychologiem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Turop napisał:

Jakieś dziwne przekonania, sam takie miałem, nie jesteś nic nikomu winien,  masz swoje życie do przeżycia. 

 

 

Rola ratownika Mode ON, chyba pora na terapię z psychologiem. 

 

 

Uważasz pomoc rodzicom na starość za coś dziwnego? Jeśli brat popadnie w kompletny letarg to zaraz się zacznie chlanie, depresje itp. A ojciec już na dzień dzisiejszy wymaga małej pomocy. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Orybazy napisał:

nie powinna sobie pomagać?

Mieszkając na drugim końcu Polski, ma rzucić pracę, zostawić żonę, dzieci i jechać doglądać brata, bo ma za duże wymagania względem siebie co do pracy? 

 

Pomaganie rodzinie, a poświęcanie się dla niej to coś innego, IMO tu wjeżdża druga opcja. 

 

 

10 minut temu, Wolumen napisał:

Uważasz pomoc rodzicom na starość za coś dziwnego? 

Pisałeś że masz w tym interes, bo jak brat nie będzie im pomagał to Ty masz to robić, to nie brzmi normalnie, to dlaczego nie Ty tylko brat ma z nimi mieszkać i ich ogarniać? 

 

 

 

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Wolumen napisał:

Do napisania tego posta skłoniła mnie chyba już dramatyczna sytuacja mojego brata. Chłop 35 lat, bez pracy , mieszka z rodzicami.

 

Skonczył studia w słabym obszarze bo administracja. Zaraz po nich odbył staż z UP, roczny. Po stażu starał się o pracę zarówno w miejscu odbywania stażu jak i w innych. Chodzi o urzędy.

Potem już zaczął wszędzie. Zahaczył się gdzieś u jakiegoś Janusza na kwartał, w branży auto-moto. Bo kilku wałkach na wypłacie podziękował.

Dalej już nie szukał, wyjechał do UK i robił wszystko i nic. Zmywak, Tesco, kurier.

Słowem nic, co by mu dawało jakieś większe doświadczenie i czyniło zeń fachowca. Wrócił do PL po 6latach, w wieku 32 lat. 

Fakt, przywiózł kasę, szacuję go na jakieś 100k, choć nie pytałem wprost.

Forsy w nic nie inwestuje, bo chce dozbierać i kupić mieszkanie w przyszłości. No, słabo to widzę.

 

 

Do rzeczy. Od powrotu czyli już trzeci rok zaraz nie pracuje.

Powodem nie jest jego lenistwo, a rozdmuchane oczekiwania. Otóż szuka pracy umysłowej, za minimum 2500netto, żaden market, sklep czy galeria. Twierdzi, że juz sie towaru w zyciu nawykładał.

Problem w tym,że de facto CV to ma puste, bo prace jakie wykonywał w UK są pracami gównianymi i z tego co wiem to chyba nawet nie wszędzie je wykazuje aplikując bo mu wstyd.

 

Zaczyna chłop popadać w rezygnację, rodzice są załamani. Ja pytałem już wszędzie, począwszy od własnego podwórka. Nic z tego.

W zeszłym roku wysłał z 80 podań, był z tego chyba na 10 rozmowach, odpadł bo konkurencja wszędzie. Młodsi i z doświadczeniem.

 

 

Co nim kierowało, że wybrał sobie kierunek administracja? Zainteresowania, czy, że był za słaby lub zbyt leniwy na "prawdziwe" studia? "Prawdziwe" studia to takie, których absolwenci bez problemu znajdują zatrudnienie w wyuczonym zawodzie na Zachodzie, co automatycznie również oznacza równie wysokie dochody w Polsce.

 

Twój brat myśli w sposób, który z mojej perspektywy jest absurdalny. Ja na jego miejscu bym się wziął nawet za sprzątanie. Cokolwiek, byle zarabiać pieniądze. Ja z wykształcenia jestem zwykłym, prostym inżynierem i od lat pracuję jako robotnik bardzo mocno wykwalifikowany nosząc w robocie różnokolorowe kombinezony, bo różni pracodawcy mają różne kolory.

 

Jeśli brat lubi majsterkować, to wybór wydaje się oczywisty. Na jego miejscu wy..bałbym ten dyplom z administracji i poszedłbym do roboty stosownej do jego kwalifikacji. Żadna praca nie hańbi i się nauczył czegoś sensownego. Ale wymaga to zmiany sposobu myślenia. Wiem z doświadczenia, że tacy ludzie jak Twój brat nie słuchają tego co się do nich mówi. Jeśli już gdzieś pójdą do pracy, to szybko wyłapują kopa w d.

 

Brat jest leniem niestety, i to takim niedostosowanym społecznie. Może mieć zburzenia typu depresja itp. To się jeszcze nakłada na trudną sytuację rodzinną. Moim zdaniem nic nie zrobisz, niestety.

 

Po sześciu latach w jukeju powinien przynajmniej znać  bardzo dobrze j. angielski. Ja bym na jego miejscu pomyślał o zrobieniu stosownych certyfikatów językowych, zarabianiu na korepetycjach i w przyszłości o uprawnieniach tłumacza przysięgłego. Czy da się zmusić brata do nauki? Moim zdaniem nie.

 

 

 

 

 

 

 

 

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyobraźcie sobie, idzie 30 letni brat do 30 brata i mówi mu, że ma iść się nauczyć budowlanki, bo na starość ma się zajmować rodzicami, a on nie będzie i dlatego ma się ogarnąć i ułożyć życie. Po czym mówi, że trzeba zajmować i pomagać rodzinie, brzmi samolubnie, chce pomóc bratu, żeby sam nie mieć obciążenia, nie ma tu szczerej chęci, tylko interes. 

  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Turop napisał:

Wyobraźcie sobie, idzie 30 letni brat do 30 brata i mówi mu, że ma iść się nauczyć budowlanki, bo na starość ma się zajmować rodzicami, a on nie będzie i dlatego ma się ogarnąć i ułożyć życie. Po czym mówi, że trzeba zajmować i pomagać rodzinie, brzmi samolubnie, chce pomóc bratu, żeby sam nie mieć obciążenia, nie ma tu szczerej chęci, tylko interes. 

 

Mam 40 lat, on 35.

 

Gdy wracał z Anglii ustalilismy z rodzicami, że to on zamieszka w pobliżu nich. Nie miał i nadal nie ma rodziny własnej, więc mógł osiąść wszędzie. 

Ja mieszkam bardzo daleko, a sam mam masę własnych kłopotów aktualnie. 

 

Do tego docbodzą kwestie spadkowe, które wstępnie też są ustalone. 

 

Dlatego też mówię to otwarcie,że zależy mi, by to on stanął na nogi i się nimi zajął.

Jeśli się to nie spełni to ja się zajmę nimi ale wówczas będzie to wymagało kompletnej rewolucji w moim życiu. Rewolucji, której brat nie musi robić w swoim.

 

Rodziców do DPS nie oddam. 

  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Korepetycje to może być bardzo dobra praca. Do tego w nienormowanym czasie pracy. Napiszę szczerze: u ciebie też widzę przekonanie na to, że najlepsza praca do prawdziwy etat w stabilnych warunkach. Moim zdaniem takie przekonanie bardzo przeszkadza, szczególnie dziś. Ja mam regularnie pytania po latach, o przedmioty ścisłe. Jak wyrobi sobie markę, to można z tego dobrze żyć.

 

2.  Dla elektryków jest masa rzeczy do zrobienia. Problem z uprawnieniami jest taki, że jednak ich zrobienie jest dość upierdliwe. Jak się będzie znał to znajdzie robotę nawet przy podbijaniu pieczątek (coś czuję, że to by mu się podobało najbardziej). Ekipa remontowa robi np. dom czy mieszkanie. Podpina instalacje, ale ponieważ nie ma uprawnień przyjeżdża Pan Fachowiec i kasuje tylko za podbicie i że niby robił. W 3,4 lata może żyć tylko z przybijania pieczątek jak sobie wyrobi opinię takiego co nie szuka dziury w całym i podbija. Przedsiębiorcy zwykle szybko wychwytują takiego gościa i polecają sobie na wzajem. Zależy od regionu, ale nie słyszałem, żeby ktoś z uprawnieniami miał problem z pracą. Prócz mieszkań prywatnych większość zmian instalacji w firmie wymaga przeróbki przez uprawnionego elektryka. Oczywiście jeśli marzy mu się etat to tu też może być trudno. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Wolumen napisał:

 

 

Dlatego też mówię to otwarcie,że zależy mi, by to on stanął na nogi i się nimi zajął.

Jeśli się to nie spełni to ja się zajmę nimi ale wówczas będzie to wymagało kompletnej rewolucji w moim życiu. Rewolucji, której brat nie musi robić w swoim.

 

Rodziców do DPS nie oddam. 

Moim zdaniem jak go nie pociśniesz ale na osobności i nie przy rodzicach to zaraz będziesz miał problem nie tylko z rodzicami ale i z bratem który będzie miał depresje. Według mnie jeśli możliwe jest abyś mieszkał teraz z rodzicami i np. pracował zdalnie to na Twoim miejscu bym tak zrobił - przynajmniej do Wielkanocy. Im wcześniej zainterweniujesz i nie na odległość, tym być może lepiej dla Twojej rodziny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Król Jarosław I napisał:

W Polsce nie możesz pisać prawdy w CV to podstawa.

 

Powinien się doszkolić z czegoś choćby w internecie jakieś podstawy a potem kłamać na rozmowie kwalifikacyjnej, że już to robił. Oczywiście z głową aby się nie jebło.

 

No i przyznawanie się przed polskim pracodawcą, że się było na zachodzie też nie jest wskazane

Dlaczego tak uważasz? Rozwiń proszę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Piter_1982 napisał:

1. Korepetycje to może być bardzo dobra praca. Do tego w nienormowanym czasie pracy. Napiszę szczerze: u ciebie też widzę przekonanie na to, że najlepsza praca do prawdziwy etat w stabilnych warunkach. Moim zdaniem takie przekonanie bardzo przeszkadza, szczególnie dziś. Ja mam regularnie pytania po latach, o przedmioty ścisłe. Jak wyrobi sobie markę, to można z tego dobrze żyć.

 

2.  Dla elektryków jest masa rzeczy do zrobienia. Problem z uprawnieniami jest taki, że jednak ich zrobienie jest dość upierdliwe. Jak się będzie znał to znajdzie robotę nawet przy podbijaniu pieczątek (coś czuję, że to by mu się podobało najbardziej). Ekipa remontowa robi np. dom czy mieszkanie. Podpina instalacje, ale ponieważ nie ma uprawnień przyjeżdża Pan Fachowiec i kasuje tylko za podbicie i że niby robił. W 3,4 lata może żyć tylko z przybijania pieczątek jak sobie wyrobi opinię takiego co nie szuka dziury w całym i podbija. Przedsiębiorcy zwykle szybko wychwytują takiego gościa i polecają sobie na wzajem. Zależy od regionu, ale nie słyszałem, żeby ktoś z uprawnieniami miał problem z pracą. Prócz mieszkań prywatnych większość zmian instalacji w firmie wymaga przeróbki przez uprawnionego elektryka. Oczywiście jeśli marzy mu się etat to tu też może być trudno. 

 

 

 

Po części dobrze MNIE oceniasz. Ja pracuję na etacie i to jeszcze w budżetówce ale zaszedłem już dość wysoko i za michę ryżu nie pracuję.

W domu rodzinnym też oboje rodziców było etatowcami, tata był dyrektorem przez ostatnie 15 lat pracy.

 

Brat poniekąd nabrał jak i ja nawyków z domu ale mimo wszystko umiał się zebrać i wyjechać na saksy za pracą, robiąc tam najpodlejsze rzeczy.

W kraju chciałby pracować w bardziej ludzkich warunkach - tyle go rozumiem.

 

Nie rozumiem natomiast dlaczego po 3 latach bezowocnych poszukiwań w zawodzie, który go interesuje nie spojrzał jeszcze na oczy i nie bierze się za przysłowiową miotłę nawet...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Piter_1982 napisał:

1. Korepetycje to może być bardzo dobra praca. Do tego w nienormowanym czasie pracy. Napiszę szczerze: u ciebie też widzę przekonanie na to, że najlepsza praca do prawdziwy etat w stabilnych warunkach. Moim zdaniem takie przekonanie bardzo przeszkadza, szczególnie dziś. Ja mam regularnie pytania po latach, o przedmioty ścisłe. Jak wyrobi sobie markę, to można z tego dobrze żyć.

 

2.  Dla elektryków jest masa rzeczy do zrobienia. Problem z uprawnieniami jest taki, że jednak ich zrobienie jest dość upierdliwe. Jak się będzie znał to znajdzie robotę nawet przy podbijaniu pieczątek (coś czuję, że to by mu się podobało najbardziej). Ekipa remontowa robi np. dom czy mieszkanie. Podpina instalacje, ale ponieważ nie ma uprawnień przyjeżdża Pan Fachowiec i kasuje tylko za podbicie i że niby robił. W 3,4 lata może żyć tylko z przybijania pieczątek jak sobie wyrobi opinię takiego co nie szuka dziury w całym i podbija. Przedsiębiorcy zwykle szybko wychwytują takiego gościa i polecają sobie na wzajem. Zależy od regionu, ale nie słyszałem, żeby ktoś z uprawnieniami miał problem z pracą. Prócz mieszkań prywatnych większość zmian instalacji w firmie wymaga przeróbki przez uprawnionego elektryka. Oczywiście jeśli marzy mu się etat to tu też może być trudno. 

Dobrze napisane zwłaszcza ad 2. Jednak  ja @Wolumendobrze rozumiem. Podzielili się z bratem obowiązkami jeśli chodzi o rodziców i z tego co widać to jest przekonany ze brat powinien mieć w miarę regularna prace a przynajmniej porządne obciążenie i konkretny fach a nie dumać nad przyszłością . Nikt tak nie zna tego chłopa jak brat i rodzice właśnie. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niech składa papiery do Amazona o ile jest blisko jakiś, jeśli jest po studiach, to pójdzie tam na team leadera albo nawet managera (5k Netto, spoko robota, nadgodziny 50 zl/h), A tych team leaderów i managerów tam jest bardzo dużo, także co jakiś czas szukają.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W mojej miejscowości blokersi i niektórzy ludzie tak żyją, że dwa lata za granicą, a później tutaj 5-7 lat i nic nie robią. Klasyka ściany wschodniej. Większość na budowie dorabia na czarno oczywiście, bo nikt tutaj w koszty pracy rzędu 40% bawić się nie będzie.

  • Like 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, Wolumen said:

Problem w tym,że de facto CV to ma puste, bo prace jakie wykonywał w UK są pracami gównianymi i z tego co wiem to chyba nawet nie wszędzie je wykazuje aplikując bo mu wstyd.

 

Zaczyna chłop popadać w rezygnację, rodzice są załamani. Ja pytałem już wszędzie, począwszy od własnego podwórka. Nic z tego.

W zeszłym roku wysłał z 80 podań, był z tego chyba na 10 rozmowach, odpadł bo konkurencja wszędzie. Młodsi i z doświadczeniem.

 

Świetny moment, by pierdolnąć ten chlew, zastanowić się, co naprawdę chciałoby się w życiu robić, a potem zacząć to robić!

 

Jak np. ten gość:

 

Albo ten:

 

Do tego wprawdzie wymagany jest pewien stan psychiczny, nazwijmy go 'surfem'. Puszczasz się jak 30 letnia kociara, a potem już leci ;) 

 

Żartowałem. Raczej stoisz na trampolinie i patrzysz z wysokości dychy na dół do basenu, aż ktoś z tyłu (życie) kopie cię w dupę i już się nie zastanawiasz, czy skoczyć, bo już lecisz. Po prostu - startujesz. Za pierwszym razem może być trochę pokracznie, ale drugi raz już takiego strachu nie ma. Tak rodzą się fortuny, niebanalne życiorysy i wiara w człowieku.

 

Przestajesz chodzić na jakiekolwiek rozmowy - to ty je zaczynasz przeprowadzać. Najpierw z dziennikarzami.

 

Pamiętam, jak do SZ przyjechała po raz pierwszy dziennikarka radiowej 3jki. Ta mnie rozczarowała, przedstawiła mnie jako jakiegoś przegrywa, który wprawdzie 'daje radę', ale jednak przegrywa, pomyślałem wtedy, boże, jacy ci ludzie są nudni!   No ale przysporzyła gigantycznej liczby odsłon, wtedy jeszcze strony www i przełożył się ten smęt chociaż na kasę.

 

Puściłem się wtedy po raz pierwszy. Chadzałem jeszcze do pracy na posadki, przełom nastąpił około roku 2014 i co ciekawe, znowu wtedy byłem w mediach, tym razem w czasopiśmie dla mężczyzn MaleMEN, numer z sierpnia/września tego roku.

 

Zestawiono mnie już w dużo lepszym towarzystwie, obok ziomka, który wybudował wielką Arkę na wzór Arki Noego na swojej posesji, siatkarza Michała Winiarskiego, oraz bezrobotnego, który postawił zamek wysokości latarnii Rozewie na swojej posesji, a zapytany o pozwolenia w gminie, powiedział, że 'woli publicznie nie omawiać tego aspektu swojej działalności:D 

 

Dziś moje CV wygląda dalej zajebiście, do 2015 roku. Potem następuje wielka czarna dziura, dlatego nikogo z tych HRówien już nie zwiedzie. Nie do tego teraz zresztą służy.

 

Albo jesteś kreatorem swojego życia, albo płyniesz jak gówno z prądem i wciągają cię co silniejsze wiry (i czujesz się potem jak gówno, albo dziwka na godziny), jak te roboty, na których konkurach brylujesz, jak ten pajac.

 

Tylko zdrowe ryby płyną pod prąd.

 

 

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę bracia tu różne pomysły mają, dorzucę tu 3 grosze od siebie, ale pójdę trochę inną drogą.

 

Zakładam, że Twój brat @Wolumen spełnia poniższe warunki: 

 

- jest zdrowy na ciele,

- jest zdrowy na umyśle,

- ma jako takie poczucie własnej wartości.

 

I teraz, wychowaliście sobie z rodzicami pasożyta, jak sobie posłał kilka lat temu to tak teraz ma, to jest tylko i wyłącznie jego wina, a Wy głaskając go jesteście tylko współwinni jego sytuacji. Tutaj nie ma innej drogi jak twarda miłość rodzicielska, dlatego, że, schemat myślowy klienta wygląda tak, że Twój brat ma wszystko aktualnie w dupie, ma gdzie spać, ma co jeść jest mu dobrze nic mu nie brakuje i coś mi się wydaje, że on wcale nie chce znaleźć tej pracy tylko tkwić w tym gównie z własnego wyboru i wygody. Ustawił Was wszystkich pod siebie, a wy go głaskacie po głowie, efekt jest widoczny. Każdy chodzi w kółko i zachodzi w głowę jak mu pomóc, a on rozgrywa Was po swojemu, w sumie to niezły zawodnik. 😏

 

Teraz pytanie, ale co tu zrobić, żeby mu pomóc? 

 

Otóż zakładając, że brat spełnia powyższe warunki jest tylko jeden sposób aby mu pomóc. Bracia podają masę pomysłów jak go uaktywnić, ale żaden z nich nie wypali z powodu opisanego przeze mnie powyżej. Swoim dyplomem może sobie aktualnie podetrzeć dupę. Ego ma wyjebane lub jest to tylko przykrywka do tego, aby utrzymać aktualny stan rzeczy jak najdłużej.

 

I teraz oto jak ten problem rozwiązać, jedyne rozwiązanie powyższej sytuacji to terapia, ale nie taka zwykła tylko szokowa. Mianowicie przeprowadzasz rozmowę z rodzicami i oni dają mu ultimatum w ciągu trzech miesięcy ma się wyprowadzić, ale wypierdolą go z domu. Efekt? 

 

Schemat myślowy klienta zmieni się z nic mi nie brakuje, mam ciepły obiadek, ciepłe łóżeczko, ciepły domek to pierdole po co robić na, o kurwa jak tu ogarnąć mieszkanie, gdzie zadzwonić, gdzie szukać, jak ujebać ogórkową itd. 

 

Jednym ruchem zewrzesz mu styki i popchniesz do działania. To nie jest nastolatek czy człowiek w śrenim/starszym wieku z niepełnosprawnością który niewątpliwie wymaga opieki i wsparcia w każdej formie, tylko zdrowy mężczyzna w sile wieku, do tego z oszczędnościami i dyplomem jaki on by nie był, który powinien już dawno przynajmniej wynajmować mieszkanie i być usamodzielniony. 

 

Podsumowanie:

 

- pozwalacie mu dalej jojczyć i szukać chuja do dupy, że on z dyplomem nie pójdzie do takiej czy takiej roboty. (A co kurwa do tej pory robił? Co umie?) A on rozgrywa Was jak chce. 

 

- wprowadzacie w rzucie twardą miłość rodzicielską, wypierdalacie go z domu, na pewno będzie się rzucał, oznajmiacie to krótko i stanowczo, po czym po tym czasie wykurwiacie klienta z domu. 

 

Normalnym jest, że będzie się rzucał i mogą ucierpieć Wasze wspólne relacje, ale jak gość dojrzeje do sytuacji, ogarnie się, to po jakimś czasie powinien przyjść i podziękować. 

 

Znam człowieka o bardzo podobnej historii, człowieka który w wieku 26 lat stał w kolejce po rentę. Jego matka dała mu ultimatum, wisiała nad nim wizja bezdomności, podziałało, a dziś jest w pełni samodzielny, ma auto, partnerkę dużo młodszą i pracuje, obcuje z ludźmi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.