Skocz do zawartości

Jak powiedzieć rodzicom, że nigdy nie będą mieli wnuków?


Rekomendowane odpowiedzi

3 godziny temu, Colemanka napisał:

Tylko Ci, których nazywasz ‘spermiarzami’ mają honor i nie szukają ze mną kontaktu zza kulisami śląc mi prywatne wiadomości, a Ty już tak. I kto tu jest ‘’kucem dającym atencję i reakcję rezerwatkom’’? Szanuj się, przyjmij odpowiednią, spójną postawę.

 

Szach mat!

 

@Messer @niemlodyjoda @Iceman84PL @Dassler89 @sleepwalking Kto tam jeszcze z wyzwiskami od ‘spermiarzy’, ‘kuców’, ‘lewaków’, ect?


Nigdy nie "spermiłem" żadnej dziewczynie tutaj na forum. Nie mam takich potrzeb. Bodajże raz musiałem się o coś zapytać jednej użytkowniczki, i to tyle. Z Szanowną nigdy nie zamieniłem na PW ani pół słowa.

Lewactwa nie lubię, ale ich nie wyzywam, podobnie jak spermiarzy. Teraz rozumiem, że z reguły ta postawa jest problemem emocjonalnym. Nie wiem do czego pijesz.

Nie odpisywałem dalej, bo nie chciałem ciągnąć offtopu, bo nie widziałem dalej w tym sensu.
 

 

40 minut temu, Ksanti napisał:

Jest to postawa człowieka refleksyjnego, który dość dostał w życiu "w dupę" i widzi, że poza gównianą technologią w społeczeństwie jest coraz gorzej.


Dokładnie takiej odpowiedzi mi tutaj brakowało. Dziękuję! ;) 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, Ksanti napisał:

Mam nadzieję, że już jesteś miliarderem od 18-stki dzięki tym możliwością i mówisz to z własnego doświadczenia. 

 Możliwościom*. Nie, nie jestem, ale jest to na pewno bardziej możliwe jeśli odpowiednio wykorzysta się dostępną wiedzę oraz własny potencjał. Aż przypomina mi się argument typowy wśród socjalistycznej młodzieży typu "Jak nie jesteś miliarderem to jak możesz w ogóle popierać kapitalizm" jest jałowy. Po prostu twierdzę, że istnieje prawdopodobieństwo takie, możliwość. 

 

 

41 minut temu, Ksanti napisał:

Nie, antynatalizm to idea, która niezbyt dotyczy ludzi biednych, żyjących teraźniejszością czy bezrefleksyjnych.

Na pewno też nie dotyczy ludzi bogatych, z określoną misją dziejową. Większość ludzi żyje przyszłością/przeszłością.

 

43 minuty temu, Ksanti napisał:

A ja rozumiem tą postawę i rozterki @Messer, bo sam pewnie za kilka lat znajdę się w podobnej sytuacji i toku myślenia. Jest to postawa człowieka refleksyjnego, który dość dostał w życiu "w dupę" i widzi, że poza gównianą technologią w społeczeństwie jest coraz gorzej. 

Rynek matrymonialny jest RELATYWNY do tego jakie mamy warunki. W Rosji kobiety na dalekiej Syberii będą mogły wziąć ruskiego pijaka-gopnika, natomiast w Szwajcarii pierwszy lepszy paszczur będzie mieć wysokie wymagania materialne. Technologie są tak dynamicznym zjawiskiem w naszych dziejach, że nie zdążyło społeczeństwo zakonserwować tego pożądnie do swej kultury, aby ta kultura była w stanie dojść do zastępowania pokoleń. Stąd też wynika niska dzietność - dostępna technologia między innymi jest odpowiedzialna za rozprzestrzenianie się idei, które są wprost zabójcze dla kultury (wiąże się z tym hipergamia... choć też nieśmiało wspomnę, że jest wyraźna korelacja pomiędzy szeroko pojętymi "prawami kobiet", a dzietnością). Tak więc społeczeństwa albo dostosują swoje zasady, które mogą grać z technologią, albo wymrą. 

 

 

48 minut temu, Ksanti napisał:

Kobiety są mniej trzymane na smyczy, więc bardziej zepsute moralnie i lepiej być samemu niż z byle kim. Nieodpowiednia kobieta a co gorsza rozmnożenie się z nią, potencjalnie będzie symbolem przegrywu do końca życia. To jak szklana pułapka (więzienie), w której odbywasz dożywotnią karę, ale widzisz co jest poza.

To pierwsze to prawda - nie sądzę, że tak nie jest. Zresztą z kimś takim nie zbuduje się trwałego związku. Mi, w mojej wypowiedzi, bardziej chodziło o podejście do życia i istoty żyjącej do świata, która w przytoczonej wypowiedzi przypominała mi najgorsze elementy etyki katolickiej czy buddyjskiej. Natomiast w tej tragedii jest droga i warto zobaczyć, że są zwykli ludzie w trwałych kulturach, którzy są głową rodziny i mają się dobrze będąc z kobietą. W Polsce, jak i w całej Europie, nie pozwala na to prawo oraz spaprana kultura szeroko rozumianym białorycerstwem, wywyższaniem kobiet. 
Co w takiej sytuacji powinien robić mężczyzna? Czy uznanie, że "pierdolę ten świat, życie to cierpienie, nie będę mieć dzieci, bo kobiety w tym kraju się do tego nie nadają (z tym się zgadzam), a także bo życie to tylko cierpienie" jest słuszne? Czy bardziej lepsza jest walka o zaprowadzenie porządku w tym chaosie i tak jak feministki walczą o matriarchat (który jak wiemy z historii był tożsamy z najniższymi kulturami i zawsze przegrywał będąc podbijanym przez wojownicze patriarchalne kultury), tak mężczyźni powinni walczyć o swoisty patriarchat, o ustanowienie porządku w świecie technologicznym, aby cywilizacja mogła rozkwitać, a nie w pewnych kwestiach się staczać. 

 

Wiem, że to trochę może być irytujące gdy piszę ciągle o kulturach, ale de facto tak jako ludzie wyewoluowaliśmy. Historia ludzkości to historia starć między kulturami, która wciąż trwa. Gdy kobiety uznają mężczyzn w danej kulturze za słabych, to będą ich gnoić aż do tego czasu, gdy ich miejsce nie zastąpią mężczyźni, którzy im na to nie pozwolą i którzy nie pozwolą sobie tak upadlać. Stąd w skrócie takie uwielbienie do muzułmanów, które widać w książkach, dokumentach, artykułach. Feministyczne kobiety potrafią im wybaczyć skrajny patriarchat prowadzony przez prymitywnych dzikusów, bo o tym marzą. 

Temat kontynuuje w innym poście. 

 

Godzinę temu, Ksanti napisał:

Jakiś lot łazika na Marsa... masa ludzi się jara takimi rzeczami, ale to w zasadzie nic w życiu realnie nie zmienia dla człowieka, poza tym człowiekiem, który pracuje w danej branży. Stąd jaranie się/ życie technologią przez normika jest jak odżywianie się energią kosmiczną z powietrza niczym Stachurski. 

Zmienia dla ich potomnych, którzy MOGLIBY wyuczyć się matematyki, fizyki, inżynierii, MOGLIBY spinać się po szczeblach kariery bazując na swojej pracy, dorabiając się i MOGLIBY wylecieć na tego Marsa w którymś rzucie, albo na inną planetę, albo robić inne naprawdę pasjonujące rzeczy. To oczywiście wymaga ciężkiej pracy, nudy, poświęcenia, a przede wszystkim zrezygnowania z innych przyjemności od najmłodszych lat, więc większość ludzi tego nie wybiera (i sam nie wybrałem, gdyż nie byłem tego świadomy). 

To także co napisałeś jest takim typowym myśleniem przez setki lat kultywowanym wśród Polaków. "Co mi z osiągnięć naukowych lub inżynieryjnych jak moje piwo będzie smakować dalej tak samo?". Ma to sens na większy obraz funkcjonowania społeczeństwa. Ludzie na dole, którzy biadolili, że to wszystko nie ma na nic wpływu musieli się przebranżowić i wyprowadzać do miast, ponieważ ich odkrycia sprawiały, że produktywność z jednego hektara ogromnie wzrosła i można było tą siłę roboczą, która wcześniej wytwarzała najbardziej elementarne potrzeby ludzkie przenieść do miast, aby mogli tworzyć coś bardziej złożonego w fabrykach, etc.

 

Godzinę temu, Ksanti napisał:

Ludzie refleksyjni to ludzie, którzy zastanawiają się nad problemami osobistego rzeczywistego świata zamiast bujać w obłokach a dobór samicy czy kwestia potomstwa do takich problemów należą u niemal wszystkich.

Gdyby nie te realne "bujanie w obłokach", to Newton i Leibnitz nigdy nie wymyśliliby zaawansowanej matematyki (no także paru innych), nie stworzono by wszystkich wytworów techniki, które były z samego początku "bujaniem w obłokach", nie zastanawianoby się nad zastosowaniem ognia dziesiątki tysięcy lat temu, bo po co komu palące się patyki, bo przecież ludzie refleksyjni patrzą na to co jest, a nie na jakieś balamuki wypisane na kartce. 

Na poważnie - problemy doboru samicy i kwestia potomstwa także w pewnej mierze należą do "bujania w obłokach", gdyż każdy wybór ma mały wpływ na makroskalę. Kwestia doboru partnerów na zliberalizowanym rynku matrymonialnym daje się dużo bardziej konkretnie zapisać w regułach matematycznych niż w luźnych rozważaniach odnośnie problemów osobistego rzeczywistego świata. Oczywiście mam tu na myśli to, że jak w makroskali wiele osób kładzie lachę na tą sprawę (nie twierdzę, że nie mają do tego prawa, ale będzie miało to swój skutek inny, który w bliskiej przyszłości nie jest zauważalny), to w przyszłości dalszej będzie to skutkować kompletnym bankructwem kraju przez ogromne dysproporcje i prawdopodobnie skończy się podbiciem nas przez inny, silniejszy od nas kraj, bo taka jest nasza ludzka rzeczywistość. 
 

2 godziny temu, Optimus Prime napisał:

ps: Kope lat struś 😜

Kope lat!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Strusprawa1 napisał:

 Możliwościom*.

https://www.papilot.pl/lifestyle/psychologia/31008/wytykasz-bledy-jezykowe-innym-sprawdz-co-ci-dolega

 

3 minuty temu, Strusprawa1 napisał:

Nie, nie jestem, ale jest to na pewno bardziej możliwe jeśli odpowiednio wykorzysta się dostępną wiedzę oraz własny potencjał. Aż przypomina mi się argument typowy wśród socjalistycznej młodzieży typu "Jak nie jesteś miliarderem to jak możesz w ogóle popierać kapitalizm" jest jałowy. Po prostu twierdzę, że istnieje prawdopodobieństwo takie, możliwość. 

Z tym kapitalizmem to już odpuść, pamiętam, że propagowałeś brednie o etyce protestanckiej i Maxie Weberze.

Ewidentnie masz też jakiś problem z katolicyzmem, no chyba, że obecnie się wycofujesz ze swoich starszych twierdzeń.

 

3 minuty temu, Strusprawa1 napisał:

Rynek matrymonialny jest RELATYWNY do tego jakie mamy warunki.

Ano widzisz mam nadzieję, że do podobnych wniosków dojdziesz w kontekście ekonomii, jak wywalisz populistyczne książki.

U nas ten rynek matrymonialny jest zepsuty ewidentnie, a nie mówimy o rynku światowym, a tutaj wybiegasz niestety.

 

3 minuty temu, Strusprawa1 napisał:

To pierwsze to prawda - nie sądzę, że tak nie jest. Zresztą z kimś takim nie zbuduje się trwałego związku. Mi, w mojej wypowiedzi, bardziej chodziło o podejście do życia i istoty żyjącej do świata, która w przytoczonej wypowiedzi przypominała mi najgorsze elementy etyki katolickiej czy buddyjskiej. Natomiast w tej tragedii jest droga i warto zobaczyć, że są zwykli ludzie w trwałych kulturach, którzy są głową rodziny i mają się dobrze będąc z kobietą. W Polsce, jak i w całej Europie, nie pozwala na to prawo oraz spaprana kultura szeroko rozumianym białorycerstwem, wywyższaniem kobiet. 

Katolicy katolikom nie równi (sam nie jestem). Jednak zauważyłem, że te całe dzisiejsze psioczenie na katolicyzm jest mega niesprawiedliwe i brzmi wręcz jak jakaś zaślepiona nienawiścią propaganda. Wielu ludzi zarzuca różne rzeczy, ale jak to mówią teoria teorią a praktyka praktyką, to tak jak z tymi etykami. Wierząc w te stereotypowe schematy można dojść do fałszywych przekonań jak przykładowo to, że katolicyzm implikuje biedę czy obniża samoocenę. Podczas gdy w realu to kolejny przykład na myślenie życzeniowe co chociażby obaliły bogactwo katolickich Bawarii, Wenecji czy ogólnie bogatych Włoch postrzeganych z pozoru jako biedne. Są katolicy co wierzą w reinkarnację, albo nie chodzą do kościoła czy nie widzą w religii żadnego elementu cierpienia lub smutku. Powiedziałbym, że wielu katolikom religia dodaje otuchy i daje nadzieję, wspiera emocjonalnie. To wśród religijnych katolików, ale też ogólnie ludzi mocno wierzących w dobry absolut dopatrywałbym się grup ludzi najbardziej szczęśliwych i pozytywnych. Nawet u młodych tacy są np. tik tokerka Najjjka, abstrachując czy ma taki imidż medialny czy rzeczywiście tak żyje.

 

3 minuty temu, Strusprawa1 napisał:

Co w takiej sytuacji powinien robić mężczyzna? Czy uznanie, że "pierdolę ten świat, życie to cierpienie, nie będę mieć dzieci, bo kobiety w tym kraju się do tego nie nadają (z tym się zgadzam), a także bo życie to tylko cierpienie" jest słuszne? Czy bardziej lepsza jest walka o zaprowadzenie porządku w tym chaosie i tak jak feministki walczą o matriarchat (który jak wiemy z historii był tożsamy z najniższymi kulturami i zawsze przegrywał będąc podbijanym przez wojownicze patriarchalne kultury), tak mężczyźni powinni walczyć o swoisty patriarchat, o ustanowienie porządku w świecie technologicznym, aby cywilizacja mogła rozkwitać, a nie w pewnych kwestiach się staczać. 

No dobra a konkrety? Fajne hasełka spoko, ale jeden mężczyzna nic nie zrobi z systemem. Nawet ci co mają na tyle zasobów i kontaktów odpuścili, bo to walka z wiatrakami. Wybacz, ale snujesz wizję niczym z filmów rodem o super bohaterze. Feministki same z siebie nie walczą a mają zapewnione do tego warunki i odpowiedni grunt, więc samo z siebie wychodzi. Grupka mężczyzn się zbierze wyjdzie poprotestować na ulicę to będzie, że incele kontratakują, nikt też nie weźmie tego na poważnie. To trochę też jest biologia.

 

3 minuty temu, Strusprawa1 napisał:

To także co napisałeś jest takim typowym myśleniem przez setki lat kultywowanym wśród Polaków. "Co mi z osiągnięć naukowych lub inżynieryjnych jak moje piwo będzie smakować dalej tak samo?". Ma to sens na większy obraz funkcjonowania społeczeństwa. Ludzie na dole, którzy biadolili, że to wszystko nie ma na nic wpływu musieli się przebranżowić i wyprowadzać do miast, ponieważ ich odkrycia sprawiały, że produktywność z jednego hektara ogromnie wzrosła i można było tą siłę roboczą, która wcześniej wytwarzała najbardziej elementarne potrzeby ludzkie przenieść do miast, aby mogli tworzyć coś bardziej złożonego w fabrykach, etc.

Z historii tak naprawdę guano wiemy, na ile pewne "fakty" są prawdziwe, tak ludzie w Europie się jarali, że wynaleźli rzeczy, które już od dawna zostały wynalezione (lecz zapomniane) w starożytnej Mezopotamii czy Chinach przez uczonych w danych dziedzinach. Zbyt bardzo wierzysz w to, że ktoś kto nie ma wiedzy i doświadczenia tak po prostu wynajdzie coś rewolucyjnego. To jest wiara a nie racjonalne myślenie, które podobno powinno być domeną nauki. Ogólnie w prehistorii jeszcze można było coś samemu wynaleźć, a dzisiaj potrzeba już całych zespołów do tego. Dlatego mówię, że jeśli ktoś nie pracuje i nie ma wykształcenia w danej dziedzinie tylko czerpie z Internetu jakieś ciekawostki technologiczne to buja w obłokach łudząc się, że zrewolucjonizuje świat. To już ten Janusz od piwka, z ustabilizowanym życiem wydaje się bardziej życiowym/ zaradniejszym osobnikiem. Ludzie uwielbiają mity o bohaterach, wodzach, ekscentrycznych biznesmenach jak to np. Adolf H. rzekomo wywołał samodzielnie wojnę i sam prowadził III Rzeszę. Kiedy głębiej wejść w te wszystkie historie to się okazuje, że niemal nikt samodzielnie niczego nie osiągnął. Z resztą biznes jak i życie w społeczeństwie to przede wszystkim relacje społeczne. Zawsze jest wsparcie ze strony otoczenia czy rodziny i praca zespołowa gdzie można zostać jej twarzą lub się na takową wykreować. Te mity o "self made man" lubią się powtarzać a takim najbardziej stereotypowym jest "Od pucybuta do milionera" Rockefellera czy sławne zostanie potentatem parówkowym Korwina.

 

3 minuty temu, Strusprawa1 napisał:

Gdyby nie te realne "bujanie w obłokach", to Newton i Leibnitz nigdy nie wymyśliliby zaawansowanej matematyki (no także paru innych), nie stworzono by wszystkich wytworów techniki, które były z samego początku "bujaniem w obłokach", nie zastanawianoby się nad zastosowaniem ognia dziesiątki tysięcy lat temu, bo po co komu palące się patyki, bo przecież ludzie refleksyjni patrzą na to co jest, a nie na jakieś balamuki wypisane na kartce. 

Pytanie retoryczne, byli normikami czy ludźmi z odpowiednim wykształceniem zajmującymi się danymi dziedzinami? 

Śmieszne teorie wymyślasz, już to widzę jak człowiek pierwotny bujał w obłokach i opracowywał technologię ognia (w słupku).

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Ksanti napisał:

Z tym kapitalizmem to już odpuść, pamiętam, że propagowałeś brednie o etyce protestanckiej i Maxie Weberze.

Ewidentnie masz też jakiś problem z katolicyzmem, no chyba, że obecnie się wycofujesz ze swoich starszych twierdzeń.

Gdzie były brednie? Jakieś szczegóły? To nie jest problem z katolicyzmem w rodzaju "olaboga wiara wymaga ode mnie ograniczeń seksualnych, cóż za opresyjna religia", ale bardziej, podobnie jak w międzywojniu i po wojnie zadruga postulowała - wspakultura kompletna, jak Stachniuk to nazywał. Teraz czytam "Mit Polski" Antoniego Wacyka. Polecam. Jest za darmo w internecie. 
 

15 minut temu, Ksanti napisał:

Ano widzisz mam nadzieję, że do podobnych wniosków dojdziesz w kontekście ekonomii, jak wywalisz populistyczne książki.

U nas ten rynek matrymonialny jest zepsuty ewidentnie, a nie mówimy o rynku światowym, a tutaj wybiegasz niestety.

Jakie populistyczne książki? Można mówić o rynku światowym, bo granice nie są zamknięte na amen, a także istnieje mnóstwo stron internetowych do randkowania z kobietami z zagranicy. U nas jedną z przyczyn jest choćby to, że Polki nie mają prawie w ogóle problemów z umawianiem się z obcokrajowcami, zaś u Polaków nie zauważa się tego na tak ogromną skalę, co także przekłada się na sytuację na rynku matrymonialnym. To jest zwykłe prawo popytu i podaży, które także działa w ekonomii. 

 

18 minut temu, Ksanti napisał:

Katolicy katolikom nie równi (sam nie jestem). Jednak zauważyłem, że te całe dzisiejsze psioczenie na katolicyzm jest mega niesprawiedliwe i brzmi wręcz jak jakaś zaślepiona nienawiścią propaganda. Wielu ludzi zarzuca różne rzeczy, ale jak to mówią teoria teorią a praktyka praktyką, to tak jak z tymi etykami. Wierząc w te stereotypowe schematy można dojść do fałszywych przekonań jak przykładowo to, że katolicyzm implikuje biedę czy obniża samoocenę. Podczas gdy w realu to kolejny przykład na myślenie życzeniowe co chociażby obaliły bogactwo katolickich Bawarii, Wenecji czy ogólnie bogatych Włoch postrzeganych z pozoru jako biedne. Są katolicy co wierzą w reinkarnację, albo nie chodzą do kościoła czy nie widzą w religii żadnego elementu cierpienia lub smutku. Powiedziałbym, że wielu katolikom religia dodaje otuchy i daje nadzieję, wspiera emocjonalnie. To wśród religijnych katolików, ale też ogólnie ludzi mocno wierzących w dobry absolut dopatrywałbym się grup ludzi najbardziej szczęśliwych i pozytywnych. Nawet u młodych tacy są np. tik tokerka Najjjka, abstrachując czy ma taki imidż medialny czy rzeczywiście tak żyje.

Bawaria jest na wskroś protestancko-katolicka. Dawniej uchodzili za biedny land. Generalnie u nich kościół (w Świętym Cesarstwie Rzymskim) miał mniej do gadania, bo wszystkie karty rozkładał Cesarz, zaś u nas (RON) szlachta była skatoliczona do tego stopnia, że w XVIII wieku magnateria fundowała masowo zakony podczas gdy skarbiec świecił pustkami i nie było pieniędzy na wojsko, tak mocno potrzebne przed rozbiorami. Polecam ci w tym miejscu "Kultura Bezdziejów", gdzie jest to bardziej dokładnie wytłumaczone w rozdziale XIII. 
http://toporzel.pl/teksty/bezdzieje.html

Włochy to inny przypadek. Gospodarczo wygrywają głównie przez turystykę, a nie przez ciężką pracę, co w sumie akurat jest pokazane w innym temacie. Już chyba nie muszę pisać jak Włochy w I i II wojnie światowej pokazały swój kompletny brak skoordynowania i myśli wojskowej. Mam także pisać o krajach latynoskich (które w sumie są kwintesencją katolicyzmu i tego co ta religia robi z ludźmi), w których zawiera się prawie połowa katolików? Religia ma ogromne znaczenie na to jak masy funkcjonują i myślą, a w przeszłości miała jeszcze bardziej, gdy obieg informacyjny nie był taki szybki. Oczywiście przeszłość wyznacza teraźniejszość w jakiej żyjemy. 
Chociaż zgodzę się, że nacisk w Polsce na katolików jest za silny i szczerze sam osobiście stanąłbym po stronie katolików jeśli miałaby wybuchnąć wojna ich z ateistycznymi lewicowcami, do czego ci drudzy dążą i im się marzy. To, że dodaje otuchy to prawda, ale także nadaje błędny kierunek, stwarza jednostkę bierną. Gdy wczytasz się w historię, to także zauważysz, że w naszym kraju, w szczycie katolicyzmu w XVII i w XVIII wieku biskupi, których szlachta często słuchała się jak Boga, często im powtarzali, że ich dom i prawdziwa ojczyzna jest po śmierci u Pana, a nie w życiu doczesnym (w państwie, które coraz bardziej dogorywało). 

 

 

29 minut temu, Ksanti napisał:

No dobra a konkrety? Fajne hasełka spoko, ale jeden mężczyzna nic nie zrobi z systemem. Nawet ci co mają na tyle zasobów i kontaktów odpuścili, bo to walka z wiatrakami. Wybacz, ale snujesz wizję niczym z filmów rodem o super bohaterze. Feministki same z siebie nie walczą a mają zapewnione do tego warunki i odpowiedni grunt, więc samo z siebie wychodzi. Grupka mężczyzn się zbierze wyjdzie poprotestować na ulicę to będzie, że incele kontratakują, nikt też nie weźmie tego na poważnie. To trochę też jest biologia.

Tak, ale najgorsze co można zrobić to zrezygnować i rzucić to wszystko. Warto działać i planować cokolwiek, aniżeli nic nie robić. Sam internet jest obecnie ważnym narzędziem w wojnie informacyjnej. Trochę biologia... W książce "Fizyka życia" autor opisywał, że jest to cykl, w którym znajduje się społeczeństwo. 

 

 

 

32 minuty temu, Ksanti napisał:

Z historii tak naprawdę guano wiemy, na ile pewne "fakty" są prawdziwe, tak ludzie w Europie się jarali, że wynaleźli rzeczy, które już od dawna zostały wynalezione (lecz zapomniane) w starożytnej Mezopotamii czy Chinach przez uczonych w danych dziedzinach. Zbyt bardzo wierzysz w to, że ktoś kto nie ma wiedzy i doświadczenia tak po prostu wynajdzie coś rewolucyjnego. To jest wiara a nie racjonalne myślenie, które podobno powinno być domeną nauki. Ogólnie w prehistorii jeszcze można było coś samemu wynaleźć, a dzisiaj potrzeba już całych zespołów do tego. Dlatego mówię, że jeśli ktoś nie pracuje i nie ma wykształcenia w danej dziedzinie tylko czerpie z Internetu jakieś ciekawostki technologiczne to buja w obłokach łudząc się, że zrewolucjonizuje świat. To już ten Janusz od piwka, z ustabilizowanym życiem wydaje się bardziej życiowym/ zaradniejszym osobnikiem. Ludzie uwielbiają mity o bohaterach, wodzach, ekscentrycznych biznesmenach jak to np. Adolf H. rzekomo wywołał samodzielnie wojnę i sam prowadził III Rzeszę. Kiedy głębiej wejść w te wszystkie historie to się okazuje, że niemal nikt samodzielnie niczego nie osiągnął. Z resztą biznes jak i życie w społeczeństwie to przede wszystkim relacje społeczne. Zawsze jest wsparcie ze strony otoczenia czy rodziny i praca zespołowa gdzie można zostać jej twarzą lub się na takową wykreować. Te mity o "self made man" lubią się powtarzać a takim najbardziej stereotypowym jest "Od pucybuta do milionera" Rockefellera czy sławne zostanie potentatem parówkowym Korwina.

Nie, nie guano, ani nie mało. Teraz o historii wiadomo całkiem sporo jak się ją wczyta (także nie polecam kanałów historycznych mainstreamowych, bo wtedy naprawdę można stwierdzić, że niewiele wiadomo, a pisemne źródła). Nie twierdzę, że nie ma wiedzy, ani doświadczenia, jak mówiłem o "kimś", ale że te doświadczenie i wiedzę sam zyska, bo teraz są możliwości ku temu. Aż o zmianie świata jednym pstryknięciem palcem nie pisałem, bo to niemożliwe, natomiast może to dać budulec do choćby nowych pomysłów na biznes, albo do wynalezienia czegoś (i wiadomo, że to robią zespoły, w których są ludzie o takich jak pisałem, zresztą znam z młodych lat takich). Nowe pomysły na biznes też bywają, wydając się, banalne, choćby InPost. Teraz jest swoisty hype na deep learning i machine learning, bo daje to kompletnie nowe możliwości w każdej dziedzinie (polecam ten kanał: https://www.youtube.com/user/keeroyz
Zresztą sam teraz robię magistra związanego z sieciami neuronowymi LSTM, co jest cholernie ciekawe i może stąd ten mój optymizm. 
Co do twojego ostatniego zdania - akurat WIĘKSZOŚĆ miliarderów i milionerów w USA są self-made. Gadanie, że "A bo rodzice dali 60 tys. na start i był w stanie zarobić po 20 latach 1 miliard" jest kompletnie bezsensu, bo taka kwota jest możliwa do zarobienia (a jak dobrze pamiętam wielu od takich kwot zaczynało). A w ogóle masz jakieś potwierdzenia, że to jest mit zamiast twojego narzekania, że Korwin i że to stereotyp? Polecam ci książkę "Sekret Amerykańskich Milionerów". 
Tak, polecam dużo książek, bo akurat lubię mieć swoją wiedzę popartą czymkolwiek, choćby badaniami ludzi, którzy spędzili miesiące główkowania się nad tematem. 

 

 

 

44 minuty temu, Ksanti napisał:

Pytanie retoryczne, byli normikami czy ludźmi z odpowiednim wykształceniem zajmującymi się danymi dziedzinami? 

Śmieszne teorie wymyślasz, już to widzę jak człowiek pierwotny bujał w obłokach i opracowywał technologię ognia (w słupku).


Śmieszne to z Twojej strony było, bo kompletnie nie rozumiałem jak można nie pojmować "jak loty w kosmos, choćby na Marsa zmienią życie zwykłych ludzi". Wybacz serdecznie, ale to jest tak głupie stwierdzenie, że musiałem to kilka razy czytać, aby to pojąć, dlatego podałem Ci inne przykłady. Wiesz może w jakiej nędzy dawniej żyli ludzie? Kolejne wielkie odkrycia, szczególnie w XIX wieku sprawiły, że wyszliśmy z pułapki maltuzjańskiej, w której to 95% ludności żyło na tak niskim poziomie, że gdy rodziły się nadwyżki ludności, to one wymierały z głodu. Pokonanie pułapki maltuzjańskiej spowodowało boom demograficzny w Europie w XIX wieku. 
Do drugiego zdania - chodzi mi o skalę ważności wynalezienia, że jest to porównywalne. Sam już lot na Marsa skutkuje wzmożonymi badaniami naukowymi, które także pobudzą inne dziedziny nauki (jak to zresztą było w zimnej wojnie). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Colemanka

@Krugerrand

 

Nie udzielam się już w tematach gdzie pisza rezerwatki. Predzej czy pozniej konczy sie to jedynie kwasem, tak jak tu, wiec po co sie wkurwiac.


Proszę nie wciągać mnie w konwersacje, tylko dlatego, ze mam beke z jakiś postów i daje emotke śmiechu.

 

Wszystkiego dobrego

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Strusprawa1 napisał:

Gdzie były brednie? Jakieś szczegóły?

Ta etyka protestancka Maxa Webera nie powinna być brana na poważnie.

Wybacz, nie chce mi się wchodzić w polemikę naukową, ale tak wrzucę to:

 

https://www.miesiecznik.znak.com.pl/max-weber-nie-mial-racji/

https://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/katolicy-sa-najbogatsi-na-swiecie,50,0,1982770.html

 

8 minut temu, Strusprawa1 napisał:

To nie jest problem z katolicyzmem w rodzaju "olaboga wiara wymaga ode mnie ograniczeń seksualnych, cóż za opresyjna religia", ale bardziej, podobnie jak w międzywojniu i po wojnie zadruga postulowała - wspakultura kompletna, jak Stachniuk to nazywał. Teraz czytam "Mit Polski" Antoniego Wacyka. Polecam. Jest za darmo w internecie. 

Kultura katolicka to kontynuator kultury łacińskiej.

 

8 minut temu, Strusprawa1 napisał:

Można mówić o rynku światowym, bo granice nie są zamknięte na amen, a także istnieje mnóstwo stron internetowych do randkowania z kobietami z zagranicy. U nas jedną z przyczyn jest choćby to, że Polki nie mają prawie w ogóle problemów z umawianiem się z obcokrajowcami, zaś u Polaków nie zauważa się tego na tak ogromną skalę, co także przekłada się na sytuację na rynku matrymonialnym. To jest zwykłe prawo popytu i podaży, które także działa w ekonomii. 

Idea wolnego rynku weszła za mocno, nie wziąłeś pod uwagę czy za granicą jest dostęp do kobiet o przynajmniej takiej samej wartości i takim samym nakładem pracy. O ile wiem genetycznie wartościowe Skandynawki nie są zbyt chętne na "wschodnich" chłopaków, na Zachodzie podobnie, no świetny ten wolny rynek...

 

8 minut temu, Strusprawa1 napisał:

To, że dodaje otuchy to prawda, ale także nadaje błędny kierunek, stwarza jednostkę bierną. Gdy wczytasz się w historię, to także zauważysz, że w naszym kraju, w szczycie katolicyzmu w XVII i w XVIII wieku biskupi, których szlachta często słuchała się jak Boga, często im powtarzali, że ich dom i prawdziwa ojczyzna jest po śmierci u Pana, a nie w życiu doczesnym (w państwie, które coraz bardziej dogorywało).

No to jakże to, tutaj wolny rynek, ale już nie wolno żyć po swojemu i mieć w dupie ten cały wyścig szczurów, bo niby wtedy ma się mentalność przegrywa, biernego biedaka, Polaka? Mam wrażenie, że to Internet ryje ludziom mózg, zwłaszcza w PL, wmawianie kompleksu zachodu. Tutaj na zachodzie nie widzę ten propagandy i napinki na działanie, a ludzie są chyba nawet bardziej "bierni". Mimo to, więcej się zarabia a ludzie żyją bardziej na luzie i bez wmawia im kompleksów, zapewne nie czytają też takich "mundrości".

 

8 minut temu, Strusprawa1 napisał:

Tak, ale najgorsze co można zrobić to zrezygnować i rzucić to wszystko.

Warto działać i planować cokolwiek, aniżeli nic nie robić.

Każdy coś robi/ to chyba Internet wmawia, że jedni "robią" lepiej a inni gorzej, napinka na więcej, szybciej, mocniej.

Kota czy psa też byś zapędził do pracy i powiedział, że to jest jego sensem życia i ma osiągać jakieś gówno sukcesy?

 

Prawdziwie wolnym człowiekiem jest ten co może a nie musi pracować,

ale bardziej coś na styl życia @absolutarianin, aniżeli biznesmena.

 

Biznesmen nie jest wolnym człowiekiem, jest jeszcze większym niewolnikiem pracy niż etatowiec.

 

8 minut temu, Strusprawa1 napisał:

Sam internet jest obecnie ważnym narzędziem w wojnie informacyjnej.

Otóż to, ludzie żyją wojenkami politycznymi, szkalowaniem PISu, Jarka (kurła nawet jego kota), aborcjami, lewicą, "edukacja seksualna zbawi świat" oraz innymi gówno emocjami. Potem media wjeżdżają na poczucie winy, że gorzej pracujesz od Niemca, czy o mentalności rzekomego polskiego przegrywu, małej pracowitości, inteligencji oraz inne bajki, w które lemingi wierzą (kto to wypuszcza w ogóle). Tylko komuś z Zachodu wolno! Polak to musi zapierdzielać i udowadniać swoją wartość... Może właśnie dlatego musi, bo wmawia się pewne stereotypy i systemowo się w to wierzy. Pracować trzeba za mniejszą kasę w tej samej pracy i firmie, w której na Zachodzie są lepsze warunki. Co najlepsze marże wyższe w Polsce i ponoć nawet gorszej jakości produkty. Powiesz znowu wolny rynek, a ja powiem, że to te propagandy typu Polska to to i siamto są na rękę pracodawcom, tym bardziej tym zachodnim. Będzie tańszy niewolnik z obniżoną samooceną, bo w końcu stereotypowo jest kimś gorszym. No i tak jest, Polak w Niemczech czy Anglii przeważnie jest bydłem. Te tzw. "bogate" państwa i tak wielokrotnie udowodniły, że dużo gadania o wolności i wartościach a tak naprawdę mają je w dupie, tak samo jak wolny rynek. Dopóki interesy się kręcą to wporzo, a jeśli pali się pod dupą to wchodzi ingerencja państwowa Niemcy czy USA przykładem. To tak jak z ostatnią akcją Game Stop, zwykli ludzi postawili się banksterce. Duże korpo fund hedżingowe postawiło sobie za cel doprowadzenie do bankructwa pewnej sieci sklepów z grami video. Oczywiście wypożyczenie akcji kiedy będą śmiesznie tanie i sprzedanie kiedy będą drogie. Ludzie się wkurwili i zgrali na reddicie, że zrobią na złość drapieżnikowi i nawet, jeśli będą stratni zaczeli sztucznie pompować rynek wykupując akcje sklepu. Oczywiście przez efekt skali oznaczało by to, że banksterka straciłaby grube miliony. Kiedy finansjera się pokapowała co się odwaliło szybciutko zablokowano możliwość inwestowania na giełdzie zwykłemu Smithowi. G**gle i fb poblokowały informacje na ten temat, a telewizja zrobiła z redditowców wariatów. Potem jakieś tłumaczenia, ze nieuczciwa konkurencja, no beka - bo co wolno wojewodzie to nie tobie... Wolny rynek to idea opium dla pseudo intelektualnych mas. Tutaj o tej sprawie:

 

8 minut temu, Strusprawa1 napisał:

Zresztą sam teraz robię magistra związanego z sieciami neuronowymi LSTM, co jest cholernie ciekawe i może stąd ten mój optymizm.

Pójdziesz do pracy i skończy się ten zapał, zachodni outsourcing w Polsce niszczy rynek lokalny, ale sami też zlecają mało ambitne prace zostawiając co najlepsze u siebie. Deep learning, machine learning to głównie marketing i sklepy, tyle z tej całej nowej technologii i  hyper loopów rodem Elona Muska xd

 

8 minut temu, Strusprawa1 napisał:

 Co do twojego ostatniego zdania - akurat WIĘKSZOŚĆ miliarderów i milionerów w USA są self-made. Gadanie, że "A bo rodzice dali 60 tys. na start i był w stanie zarobić po 20 latach 1 miliard" jest kompletnie bezsensu, bo taka kwota jest możliwa do zarobienia (a jak dobrze pamiętam wielu od takich kwot zaczynało). A w ogóle masz jakieś potwierdzenia, że to jest mit zamiast twojego narzekania, że Korwin i że to stereotyp?

To mi pokaż te rosnące jak grzyby po deszczu korporacje parówkowe.

Nic nie powiedziałem o dawaniu pieniędzy, biznes to kontakty.

 

8 minut temu, Strusprawa1 napisał:

Polecam ci książkę "Sekret Amerykańskich Milionerów". 
Tak, polecam dużo książek, bo akurat lubię mieć swoją wiedzę popartą czymkolwiek, choćby badaniami ludzi, którzy spędzili miesiące główkowania się nad tematem. 

Książka to, książka tamto, nawiasem mówiąc ciekawi mnie czy wierzysz we wszystko co tam jest napisane. Co, jeśli nie ma żadnych sekretów, a to chodzi o to, ze spotkali się odpowiedni ludzie, w odpowiednim miejscu i czasie? Najlepsze Uniwersytety działają na takiej samej zasadzie. To nie chodzi o to, że wiedza jest na jakimś kosmicznym poziomie, a po prostu spotykają się ludzie z rodzin nieco zamożniejszych, ze znajomościami i zapleczem do działania. Podobna zasada jest w Izraelu gdzie taką funkcję pełni wojsko. Mam nadzieję, że nie polecisz "cudownej biznesowej" książki Kiyosakiego.

 

8 minut temu, Strusprawa1 napisał:

Śmieszne to z Twojej strony było, bo kompletnie nie rozumiałem jak można nie pojmować "jak loty w kosmos, choćby na Marsa zmienią życie zwykłych ludzi".

No tak, bo gdyby nie rakiety to nigdy nikt by nie wpadł na pewne rozwiązania, jaaasne.

 

No dobra, ale co to zmienia, że normik niezwiązany z branżą się emocjonalnie w to angażuje?

Rozumiem zainteresowanie, że coś tam się dzieje, ale żeby robić z tego sens życia to gruba przesada.

 

Myślałby kto, że tak bardzo zależy tobie na przyszłości ludzkości czy ogólnie przetrwaniu skoro są takie grupy, którymi gardzisz.

 

8 minut temu, Strusprawa1 napisał:

Wybacz serdecznie, ale to jest tak głupie stwierdzenie, że musiałem to kilka razy czytać, aby to pojąć, dlatego podałem Ci inne przykłady. Wiesz może w jakiej nędzy dawniej żyli ludzie? Kolejne wielkie odkrycia, szczególnie w XIX wieku sprawiły, że wyszliśmy z pułapki maltuzjańskiej, w której to 95% ludności żyło na tak niskim poziomie, że gdy rodziły się nadwyżki ludności, to one wymierały z głodu.

Tak tak, i z pewnością technologie są po to, aby altruistycznie polepszać

jakoś życia człowieka, aniżeli bardziej uzależniać i być źródłem dochodu korporacji.

 

8 minut temu, Strusprawa1 napisał:

Pokonanie pułapki maltuzjańskiej spowodowało boom demograficzny w Europie w XIX wieku. 
Do drugiego zdania - chodzi mi o skalę ważności wynalezienia, że jest to porównywalne. Sam już lot na Marsa skutkuje wzmożonymi badaniami naukowymi, które także pobudzą inne dziedziny nauki (jak to zresztą było w zimnej wojnie). 

Prawda jest taka, że technologia nie jest tobie, ani mnie potrzebna do życia. Po co człowiekowi technologia, jak relacje społeczne coraz gorsze, więcej depresji, niezdrowych nawyków, cyfrozy, alienacji - społeczeństwo technokratyczne jest spoko tylko na filmach. O wiele lepiej mi się żyło w czasach przed fejsbukowych czy Internetowych, widzisz wszystko w różowych okularach nie zbaczając na to, że pewne rzeczy mają skutki uboczne, z resztą bardzo poważne. Co do tego boomu demograficznego i tak to teraz psu w dupę pójdzie.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracie Messer - czy ty w ogóle masz chętną partnerkę do posiadania Dziecka. ?

Bo nie wiem czy jest taka informacja. w twoim poście. ? To jest podstawowa kwestia.

Rodzice z czasem zrozumieją, tylko taka decyzja o potomstwie to nie jest

już ich obszar decyzyjności tylko Twój i Twojej Pani czyli dwojga oddzielnych dorosłych osób.

Generalnie bardzo ciekawy temat i mocno emocjonujący.

Od tego punktu zacznę się wymądrzać, wiec Bracia-wybaczcie.

 

Osoby płci obojga mocno wierzący i przeżywający wiarę katolicką albo

szerzej patrząc Chrześcijańską będą chcieli mieć dzieci.

Osoby o nastawieniu lewicowo-liberalnym częściej nie.

Sam to widzę po znajomych.

Poza tym częściej to właśnie Kobiety pragną mieć Dziecko

niż Panowie. Zauważyliście. ? No pewnie, że zauważyliście. 

Każda decyzja o nieposiadaniu Dzieci jest sprawą

indywidualną i trzeba ją także uszanować. 

Nasze społeczeństwo jeszcze do tego nie dojrzało,

 z tego biorą się troskliwe pytania: Babć, ciotek czy starszych

kuzynek na ten temat.

Lepiej fakt bezdzietności przeżywają i akceptują Panowie

w porównaniu do Kobiet.

 

Generalnie młodzi Ludzie najpierw chcą zakończyć edukację-studia,

choćby nawet to miał być g....kierunek a potem dopiero: praca 

kasa i usamodzielnienie się. Plus kolejne zjawisko: Kalifornizacja potrzeb

to jest  mądry termin z Socjologii. Młode pokolenie dąży do wyższej albo

co najmniej takiej samej stopy życiowej jak ich Rodzice kosztem odkładania

decyzji o Dzieciach na później.

Edytowane przez Legionista
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Lalka napisał:

Bo dziecko to jest najpiękniejsze co może człowieka spotkać. :D

Tylko że jeśli ja miałbym mieć dzieci, to wiem że wtedy to byłby mój koniec.

 

4 minuty temu, Lalka napisał:

Ogólnie dziecko uczy nas samych na nowo

Wolę podrapać jedną z moich świnek za uchem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Lalka napisał:

No właśnie tego nie wiesz

Ja już to zrozumiałem kilka dobrych lat temu.

 

1 minutę temu, Lalka napisał:

przyszłości nie przewidzisz, a to co czasamj uznajemy za pewniak może nas pozytywnie ale odmiennie zaskoczyć. 

Jeśli jest mi lepiej kiedy jestem sam, to po co mi dzieci?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@LalkaNie możesz również założyć, że kolega @Patton będzie nieszczęśliwy bez dzieci i koniecznie każdy potrzebuje bombelka, żeby przekonać się czym jest miłość i jaka to ogromna wartość, i szczęście niepojęte mieć dzieciaka. Uważam, że jest to odrobinę aroganckie. Skoro gość mówi, że nie chce i ma to przemyślane to trzeba założyć, że wie co mówi "i mu się nie odmieni". Jeśli Tobie dziecko zmieniło perspektywy na świat to super. Gratuluję z całego serca, bez cienia ironii. Jednak nie każdy taki jest :) naprawdę są ludzie, którzy nie chcą mieć dzieci i ich nie mają. I wiesz co ? Są zadowoleni z życia. Szok, prawda? ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Ksanti napisał:

Kultura katolicka to kontynuator kultury łacińskiej.

Właśnie nie bardzo, bo akurat katolicyzmowi bardzo daleko do nauk Arystotelesa, a sam katolicyzm zmienił się bardzo przy kontrreformacji w XVI wieku wydalając z siebie jezuitów i ich zj/bane nauki. 

 

 

10 godzin temu, Ksanti napisał:

Idea wolnego rynku weszła za mocno, nie wziąłeś pod uwagę czy za granicą jest dostęp do kobiet o przynajmniej takiej samej wartości i takim samym nakładem pracy. O ile wiem genetycznie wartościowe Skandynawki nie są zbyt chętne na "wschodnich" chłopaków, na Zachodzie podobnie, no świetny ten wolny rynek...

Nie wiem w sumie czemu ciągle piszesz o tym, że "wolny rynek nie działa" i że wszedł mi za mocno. Jest to po prostu stan ostany. Generalnie cały kapitalizm jest stanem gdy państwo nie urządza gospodarki, lecz gdy stanowi i reglamentuje prawo. Jest to po prostu stan bazowy, w którym także mogą się dziać różne nieścisłości, o czym później napiszę, ale też gdy państwo jest w układach z mafiami albo z pewnymi grupami, to rodzi się korupcja, która powinna być zwalczana. 
Tak, to prawda, że kobiety z zachodu generalnie nie są zainteresowane Polakami (choć przy poznawaniu na żywo wystarczy powiedzieć, że jest się np. Czechem). Także statystycznie kobiety ZAZWYCZAJ częściej wybierają mężczyzn ze swojej kultury, narodu itd.
 

13 godzin temu, Ksanti napisał:

No to jakże to, tutaj wolny rynek, ale już nie wolno żyć po swojemu i mieć w dupie ten cały wyścig szczurów, bo niby wtedy ma się mentalność przegrywa, biernego biedaka, Polaka? Mam wrażenie, że to Internet ryje ludziom mózg, zwłaszcza w PL, wmawianie kompleksu zachodu. Tutaj na zachodzie nie widzę ten propagandy i napinki na działanie, a ludzie są chyba nawet bardziej "bierni". Mimo to, więcej się zarabia a ludzie żyją bardziej na luzie i bez wmawia im kompleksów, zapewne nie czytają też takich "mundrości".

Podstawą jest zaakceptowanie myśli, że nieważne czy żyjemy w wolnym rynku czy nie, to zawsze żyjemy w dżungli, w której jedna jednostka czyha na drugą. Mozna żyć po swojemu, ale należy się wtedy przygotować na bycie zjedzonym przez silniejszych. Ostatnie 30 lat nauczyło Europejczyków, że bezpieczeństwo i porządek jest czymś pierwotnym, ale nie jest i obecny stan jest tylko podyktowany dominacją USA na świecie, która zanika. Mając w dupie tzw. "wyścig szczurów" (nienawidzę tego określenia) dana jednostka nie tylko skazuje się na nieprzekazanie swoich genów, ale także zagrożenie ze strony ludzkich drapieżników przez brak obrony. Nie twierdzę, że każdy taki jest, który z tego zrezygnuje, ale większość taka właśnie jest (w pierwszej myśli mam na myśli Tybet, który dał się podbić Chinom, a którzy to Tybetańczycy bardziej zwracali uwagę na bycie odłączonym od świata, aniżeli bycie pragmatycznym, silnym i przygotowanym na zagrożenia). 
Do kompleksu zachodu zgadzam się, ale to już w Polsce jest od dawna zauważane, że "co zagraniczne to lepsze". Było to zauważane od XVII wieku wśród polskiej szlachty. 

Obecna fiesta i lenistwo na zachodzie może być obecna przez już posiadany kapitał, który wypracowali ich przodkowie. Także mają inne instrumenty, które pozwalają im utrzymać to. Cła, aby inne kraje nadto się (znów - relatywizm) nie wzbogaciły i sprowadzanie imigrantów do gówno-prac, bo przecież Holender nie będzie sobie brudził rączek zbieraniem papryki. W 1990 roku Niemcy były 30 razy bogatsze od Polski, teraz są, jak dobrze pamiętam, około 3 razy. Mimo to dogonienie jest o tyle trudne, że mają potężny przemysł ciężki i są dosyć odporni na obcy kapitał, czego nie można powiedzieć o Polakach (jakkolwiek w dyskusjach nienawidzę wybielać Niemców)...

 

13 godzin temu, Ksanti napisał:

Ta etyka protestancka Maxa Webera nie powinna być brana na poważnie.

Wybacz, nie chce mi się wchodzić w polemikę naukową, ale tak wrzucę to:

 

https://www.miesiecznik.znak.com.pl/max-weber-nie-mial-racji/

https://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/katolicy-sa-najbogatsi-na-swiecie,50,0,1982770.html

Gość myli wiele kwestii i praktycznie to wymaga oddzielnego posta. Raz wyjeżdża z Hiszpanią, że wzbogaciła się, ponieważ była "pierwsza", a później jakoś odcina temat Hiszpanii. Najbardziej destrukcyjny katolicyzm zaczął być od drugiej połowy XVI wieku, po kontrreformacji. Wtedy też Hiszpania (choć nie tylko dlatego, także ponieważ przegrała bitwę morską z Anglią) staczać się do krajów żebraczych mimo tak doskonałego położenia geograficznego. 

 

13 godzin temu, Ksanti napisał:

Każdy coś robi/ to chyba Internet wmawia, że jedni "robią" lepiej a inni gorzej, napinka na więcej, szybciej, mocniej.

Kota czy psa też byś zapędził do pracy i powiedział, że to jest jego sensem życia i ma osiągać jakieś gówno sukcesy?

Kot i pies nie musi, bo te zwierzęta są instrumentami dla ludzi, którzy zapewniają ich poczucie samotności i są ekwiwalentem dziecka. 

 

13 godzin temu, Ksanti napisał:

Otóż to, ludzie żyją wojenkami politycznymi, szkalowaniem PISu, Jarka (kurła nawet jego kota), aborcjami, lewicą, "edukacja seksualna zbawi świat" oraz innymi gówno emocjami. Potem media wjeżdżają na poczucie winy, że gorzej pracujesz od Niemca, czy o mentalności rzekomego polskiego przegrywu, małej pracowitości, inteligencji oraz inne bajki, w które lemingi wierzą (kto to wypuszcza w ogóle). Tylko komuś z Zachodu wolno! Polak to musi zapierdzielać i udowadniać swoją wartość... Może właśnie dlatego musi, bo wmawia się pewne stereotypy i systemowo się w to wierzy. Pracować trzeba za mniejszą kasę w tej samej pracy i firmie, w której na Zachodzie są lepsze warunki. Co najlepsze marże wyższe w Polsce i ponoć nawet gorszej jakości produkty. Powiesz znowu wolny rynek, a ja powiem, że to te propagandy typu Polska to to i siamto są na rękę pracodawcom, tym bardziej tym zachodnim. Będzie tańszy niewolnik z obniżoną samooceną, bo w końcu stereotypowo jest kimś gorszym. No i tak jest, Polak w Niemczech czy Anglii przeważnie jest bydłem. Te tzw. "bogate" państwa i tak wielokrotnie udowodniły, że dużo gadania o wolności i wartościach a tak naprawdę mają je w dupie, tak samo jak wolny rynek. Dopóki interesy się kręcą to wporzo, a jeśli pali się pod dupą to wchodzi ingerencja państwowa Niemcy czy USA przykładem. To tak jak z ostatnią akcją Game Stop, zwykli ludzi postawili się banksterce. Duże korpo fund hedżingowe postawiło sobie za cel doprowadzenie do bankructwa pewnej sieci sklepów z grami video. Oczywiście wypożyczenie akcji kiedy będą śmiesznie tanie i sprzedanie kiedy będą drogie. Ludzie się wkurwili i zgrali na reddicie, że zrobią na złość drapieżnikowi i nawet, jeśli będą stratni zaczeli sztucznie pompować rynek wykupując akcje sklepu. Oczywiście przez efekt skali oznaczało by to, że banksterka straciłaby grube miliony. Kiedy finansjera się pokapowała co się odwaliło szybciutko zablokowano możliwość inwestowania na giełdzie zwykłemu Smithowi. G**gle i fb poblokowały informacje na ten temat, a telewizja zrobiła z redditowców wariatów. Potem jakieś tłumaczenia, ze nieuczciwa konkurencja, no beka - bo co wolno wojewodzie to nie tobie... Wolny rynek to idea opium dla pseudo intelektualnych mas. Tutaj o tej sprawie

jesteśmy niżej w wymianie, bo weszliśmy w 1990 roku jako kompletne biedaki i jako przegrańcy (zimna wojna zakończyła się naszą porażką). Zwyczajnie mamy ch/jową siłę nabywczą, Tak samo możesz powiedzieć o Ukraińcach w Polsce, że są bydłem jak my tam. My się jako-tako rozwijaliśmy przez 30 lat startując z tego samego poziomu, a oni dostawali ciągle zadyszki będąc w tym samym miejscu. Akurat to nie jest nic nowego, że w Ameryce fundusze hedżingowe mają wtyki w rządzie, a także w mediach społecznościowych. To tylko pokazuje korupcję i nie tyle, że wolny rynek nie działa, co w Stanach Zjednoczonych działa nieuczciwa konkurencja. 
 

 

13 godzin temu, Ksanti napisał:

Pójdziesz do pracy i skończy się ten zapał, zachodni outsourcing w Polsce niszczy rynek lokalny, ale sami też zlecają mało ambitne prace zostawiając co najlepsze u siebie.

Akurat pracuję i tworzę strony tak się składa dla zachodu (w ogromnym skrócie) i akurat nie uważam tego za tak bardzo złe dla nas. Otwarcie rynku MUSIAŁO tylko i wyłącznie spowodować taki rezultat, że będą nam zlecać, gdyż oni mają hajs, my go nie mieliśmy, ale mieliśmy wykształconych ludzi w pełni zapału pracować za hajs, który u nas zwyczajnie nie jest w obiegu (zamknięcie rynku byłoby o tyle gorsze, że rozwój byłby duzo wolniejszy). 

 

13 godzin temu, Ksanti napisał:

Deep learning, machine learning to głównie marketing i sklepy, tyle z tej całej nowej technologii i  hyper loopów rodem Elona Muska xd

Akurat niegłównie. Jest to tez usprawnienie produkcji, nowe potencjalne biznesy, zastosowanie w nauce... Łacząc to z grafiką 3D mogę rzec, że wręcz w każdej dziedzinie jest coś do zrobienia z tym. 

 

 

13 godzin temu, Ksanti napisał:

To mi pokaż te rosnące jak grzyby po deszczu korporacje parówkowe.

Nic nie powiedziałem o dawaniu pieniędzy, biznes to kontakty.

Bekę mam z tego "parówkowego" fetyszu zawiedzionych na Korwinie ludzi. Po pierwsze nikt normalny nie twierdzi, że mamy "korwinizm" (xd). Po drugie, biznesy takie powstają (wystarczy poczytać Forbes'a), ale też bardzo często naturalnie upadają, albo pomaga im w tym państwo. Gdybym miał wskazać biznes od zera w Polsce, to pokazałbym CodeWise Gryna, ale też sam mawiał, że jakby miał teraz to zaczynać, to zrobiłby to w innym kraju przez polskie prawo, podatki itd. 

Oczywiście, że gdyby Kasia nie spotkała Gonciarza, to by jej konto nie wybiło (taki przykład, który musiałem wtrącić :D), ale też dochodzi marketing, umiejętność sprzedaży itd. 
 

 

14 godzin temu, Ksanti napisał:

Książka to, książka tamto, nawiasem mówiąc ciekawi mnie czy wierzysz we wszystko co tam jest napisane. Co, jeśli nie ma żadnych sekretów, a to chodzi o to, ze spotkali się odpowiedni ludzie, w odpowiednim miejscu i czasie? Najlepsze Uniwersytety działają na takiej samej zasadzie. To nie chodzi o to, że wiedza jest na jakimś kosmicznym poziomie, a po prostu spotykają się ludzie z rodzin nieco zamożniejszych, ze znajomościami i zapleczem do działania. Podobna zasada jest w Izraelu gdzie taką funkcję pełni wojsko. Mam nadzieję, że nie polecisz "cudownej biznesowej" książki Kiyosakiego.

Jeśli są to badania naukowe oparte o metodologię, to raczej tutaj nie ma kwestii wiary. Tak, często to może być kwestia przypadku, ale w większości nie jest, bo przypadków nie ma jeśli jednostki te do tego nie "dojdą". Nie, nie polecę. 

 

14 godzin temu, Ksanti napisał:

No dobra, ale co to zmienia, że normik niezwiązany z branżą się emocjonalnie w to angażuje?

Rozumiem zainteresowanie, że coś tam się dzieje, ale żeby robić z tego sens życia to gruba przesada.

 

Myślałby kto, że tak bardzo zależy tobie na przyszłości ludzkości czy ogólnie przetrwaniu skoro są takie grupy, którymi gardzisz.

 

Tak tak, i z pewnością technologie są po to, aby altruistycznie polepszać

jakoś życia człowieka, aniżeli bardziej uzależniać i być źródłem dochodu korporacji.

Żeby ktoś robił z tego sens życia, to tego nie zauważam, ale też nie można tego porównać do kibiców zespołu piłkarskiego, którzy nic nie mają z wygranej ich drużyny. Na soyboy'owych fanów nauki różne odkrycia lub osiągnięcia w jakimś stopniu wpłyną, to pisałem. Jakiś sens (choć nie taki, jak sprawy, które bezpośrednio i wprost jednostkę dotyczną, np. jego branża) w tym jest. 

 

W pewnym sensie polepszają, ale i pogarszają. Zamiarem twórców był zysk - egoistyczne zarobienie na konsumentach technologii. Tym samym druga strona, chcąc tego kupiła to, dzięki czemu zapełniają sobie swoje puste życie, ale z drugiej strony także nieświadomie się osłabiają, o czym ostatnio się więcej mówi (pogorszenie koncentracji choćby). 

 

14 godzin temu, Ksanti napisał:

Prawda jest taka, że technologia nie jest tobie, ani mnie potrzebna do życia. Po co człowiekowi technologia, jak relacje społeczne coraz gorsze, więcej depresji, niezdrowych nawyków, cyfrozy, alienacji - społeczeństwo technokratyczne jest spoko tylko na filmach. O wiele lepiej mi się żyło w czasach przed fejsbukowych czy Internetowych, widzisz wszystko w różowych okularach nie zbaczając na to, że pewne rzeczy mają skutki uboczne, z resztą bardzo poważne. Co do tego boomu demograficznego i tak to teraz psu w dupę pójdzie.

Otóż jest, gdyż gdyby nagle zabrakło traktorów, kombajnów, wszystkich maszyn, nawet można jakoś to współcześnie włączyć internet, to okazałoby się, że tradycyjne formy uprawy ziemi nie byłyby w stanie wyżywić obecną populację i zaczęłyby się masowe wojny na patyki o jedzenie, więc nie przesadzaj ze stwierdzenie, że nikomu ze zwykłych ludzi nie jest potrzebna, bo jest. 
Więcej depresji bierze się z niewyspania, z social mediów (o czym pisałem przed chwilą), z wygórowanych oczekiwań kobiet. Dlatego na początku tu pisałem, że wymaga to pewnej formy ograniczeń państwowych, gdyż fb czy instagram stał się tak naprawdę legalnym narkotykiem, co zresztą sami twórcy tego mogą przyznać, bo bazują na ciągłym dopływie dopaminy w mózgu użytkownika. Internet jako taki jest potrzebny i gdy odejmiemy poprzednie kwestie, o których pisaliśmy, to jak najbardziej pełni pozytywną rolę. Co prawda sprawia, że ludzie są bardziej rozleniwieni, przenikają poprzez internet do nich coraz bardziej idiotyczne idee lub zwyczajnie oglądają patostreamy, ale generalnie poza tymi kwestiami są plusy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Strusprawa1 napisał:

Technologie są tak dynamicznym zjawiskiem w naszych dziejach, że nie zdążyło społeczeństwo zakonserwować tego pożądnie do swej kultury, aby ta kultura była w stanie dojść do zastępowania pokoleń.

Technologie mają tu mało do rzeczy. Co innego propaganda indywidualizmu.

18 godzin temu, Strusprawa1 napisał:

Stąd też wynika niska dzietność - dostępna technologia między innymi jest odpowiedzialna za rozprzestrzenianie się idei, które są wprost zabójcze dla kultury (wiąże się z tym hipergamia... choć też nieśmiało wspomnę, że jest wyraźna korelacja pomiędzy szeroko pojętymi "prawami kobiet", a dzietnością).

 

Korelacja to współwystępowanie. Korelacja jest gdy mój kot ma sraczkę a gdzieś jest trzęsienie ziemi. 

Dzietność spada bo i faceci i kobiety to na ogół egocentryczne leniwe buły.

A dziecka inaczej jak wszystkiego innego nie da się od tak "zamrozić" gdy zawadza, więc ludzie wynajdują setki wymówek. O różnej jakości

I o ile kiedyś takie osoby ostracyzowano, tak teraz ludzie mają to w dupie. 

 

Dodatkowo żyjemy w czasach elastycznego rynku pracy. To nie USA z czasów Kennedy'ego gdzie jak poszedłeś do pracy to wiedziałeś że za rok czy dwa dalej będziesz do niej chodził. Jeśli nie jesteś specem a np. robisz normicką robotę za normicką kasę na śmieciówce to dzieciak jest ostatnią rzeczą jakiej byś chciał. 

 

Hipergamia jest zaś od zarania dziejów. Już w Dumie i Uprzedzeniu(przełom XVIII i XIX wieku) mamy opis rywalizacji o najlepsze partie do związku..

 

Jedyne co się zmieniło to podejście do relacji i związku. Tj. Seks może być przed ślubem, i są możliwe rozwody. 

18 godzin temu, Strusprawa1 napisał:

Tak więc społeczeństwa albo dostosują swoje zasady, które mogą grać z technologią, albo wymrą. 

Wymrzemy. Tak będzie bardziej ekonomicznie i mądrze z perspektywy jednostki. I my sobie agonie zracjonalizujemy mgtowami i bajką o niezależności. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja mam wyjebane.

 

Kiedyś coś "strzelę" już se postanowiłem.

 

Chciałbym 3 sztuki.

Najlepiej trzech brajanów.

Nawet jak matki okażą sie klasyczne to ucieknę jak prawdziwy alfa-mokembe, wszak wychowanie w alko-rodzince nauczyło mnie sie nie przywiązywać do niczego i nikogo.

Zrobie to choćby na przekór żydowskim planom zamurzynienia europy, niech mają chuje trochę pod górę.

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę też działania tych od ciemnej strony i ich efekty są tutaj na forum - gdzie większość po prostu nie chce mieć związku i dzieci bo obawia sie wtopy.

 

Może i słusznie.

 

Lwy zabijają obce lwiątka - Dzieci słabych znów również miałyby pod górkę. Męczyły by się. 

(Znów ta zoología :p) 

 

Osłabianie pozycji mężczyzny w europie propagowanie homo i feminizmu. Plus wpuszczanie tych którzy to mają w dupie. Wynik jest jasny i pewny. 

Edytowane przez Optimus Prime
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.