Skocz do zawartości

Spowiedź doświadczonego provider'a.


Rekomendowane odpowiedzi

Dzień dobry!

Pozwólcie Panowie, że napiszę wpis do świeżakowni w troszkę nietypowej formie poradnika dla młodszego siebie. Nic odkrywczego tu nie będzie, ot wnioski i przebieg życia typowego „bluepilla/providera”.

 

Stronę Marka i Waszą społeczność odkryłem z rok temu. Mocno i długo przechodziłem etap frustracji i agresji po „połknięciu” czerwonej pigułki i Wasze szacowne grono dawało mi punkt zaczepienia. Teraz ja dam coś od siebie, a mnie przyda się też informacja zwrotna od Was, bo w moim bliższym kręgu pogadać nie ma z kim niestety na takie tematy.

 

Jestem teraz na dość ciekawym etapie swojego życia - wiem co chcę, wiem czego nie chcę oraz wiem co też muszę, chociaż niekoniecznie chcę, ale bym żałował, że to olałem dla własnej przyjemności, egoizmu czy wygody...

Oczywiście co dla mnie jest sufitem, dla kogoś może być podłogą i na odwrót. Co u mnie się sprawdziło u innego wcale nie musi.

 

Coś o mnie:

  • cecha wyróżniające pozytywne – wyjątkowa determinacja, wrażliwość, szerokie poglądy i ciekawość świata, lubię być w pełnym kontakcie z czymś(pozytywne oddziaływania: świadomość, radość, rozwój).

  • cechy wyróżniające negatywne – bardziej żyję w świecie interpretacji faktów niż w samych faktach; kiedyś można było mną manipulować poczuciem winy lub poczuciem odpowiedzialności, lubię być w pełnym kontakcie z czymś(negatywne oddziaływania: izolacja, „fokusowanie/fiksacja”)

  • żonaty

  • dzieciaty”

  • 40lat

 

Z życia jestem zadowolony, kariera jak najbardziej ok, zdrowie jest, problemów większych brak. Pomimo iż start miałem niby z przegrywu(patologia, poprawczak, problemy z głową etc.), to potrafiłem znaleźć się w niezłym punkcie życia dzięki determinacji i dyscyplinie.

 

Zatem do młodszego siebie:

 

  • przestań się wstydzić siebie i popracuj na uczuciem wstydu – udawałem kogoś kim nie byłem – pewnego siebie cwaniaczka w szkole, potem kompetentnego pracownika i mądrego młodego faceta, potem biznesmena czy dyrektora. Wymyśliłem siebie, „tak trzeba robić żeby coś znaczyć”, a tak naprawdę nigdy nie byłem sobą - słabości, błędy, to był wstyd. Doprowadziło to do tego, że w pewnym okresie życia dorobiłem się lekkiej fobii społecznej i nie potrafiłem się bawić, jeść i myśleć na spotkaniach towarzyskich. Później z poczucia wstydu zrobiłem kilka decyzji sporo wbrew sobie.

 

  • Miej kontakt ze sobą i światem i daj sobie czas. Wyluzuj. Kochaj siebie, a nie katuj. Jesteś wspaniałą osobą – popracuj na samoświadomością, medytuj, baw się procesem. Jesteś ważny.

    Przez tą cholerną determinację. Przez nieprzepracowane emocje, przez ciągły bieg bez refleksji, przez brak kontaktu ze światem i inne nieciekawe sprawy skończy się to dla Ciebie popadnięciem w paranoję, zaburzeniem lękowym, depresją i próbą samobójczą.

     

  • Bóg jest! Każdy ma swoja drogę. Nie wiem jak Ci to wytłumaczyć, ani jak opowiedzieć, ale być może Twoim życiu wydarzy się coś dzięki czemu uwierzysz – u mnie to nastąpiło, bądź otwarty, bądź ciekawy, poszukuj. Ja musiałem znaleźć się na krawędzi żeby tego doświadczyć, obyś ty miał łatwiej.

     

  • Jeżeli nie chce Ci się ulepszać świata, to przynajmniej nie czyń go gorszym. Dosyć ma dzień swojej biedy. Twoje negatywne myśli, lęki, potrzeba poczucia bezpieczeństwa, płytkie pragnienia, „fokusowanie się” i brak kontaktu - tylko go pogorszą. Natomiast jeżeli masz chęci i okazję zrobić coś dobrego – zrób to, nawet jeżeli jest to nieistotne.

     

  • Kobiety są super, ale poznaj szybko i wdrażaj redpill, ściągnij te piczę z piedestału – może nie miałem problemów z poznawaniem i zdobywaniem kobiet, ale moje podejście było czysto „bluepillowe” czyli np. „szukałem potwierdzenia swojej męskości u kobiet”, „facet musi się starać”, „nie jesteś facetem,jak nie masz powodzenia/szacunku/podziwu u płci przeciwnej” etc. W gruncie to typowy tzw. AFC. Od 14-roku życia zawsze miałem jakąś tam średnią pannę, bo był to jakiś wyznacznik huj wie czego. Teraz to wypalony jestem chyba.

    Napiszę jeszcze tylko, że jak przeczytałem ten niby słynny 500-stronicowy tzw.”redpill handbook”, to w głowie tak mi w końcu „kliknęło”, że w sąsiednim województwie było słychać – wiecie Panowie pewnie o co chodzi.

     

  • W wieku 18-30lat jesteś miękka fają i nie udawaj, że jest inaczej. Są oczywiście wybitne jednostki, ale nie udawaj, że nią jesteś – obudź się! Jak sobie to uświadomisz, to będzie Ci łatwiej stać się mężczyzną. Skup się na rozwoju, na poznawaniu świata, na zdobyciu konkretnego zawodu i zadbaj o zdrowie emocjonalne, psychiczne i duchowe po dwudziestym roku życia.

     

  • Nie jesteś odpowiedzialny za uczucia innych(jeżeli nkomu nie robisz krzywdy lub czegoś złego)

     

  • Miej coś za co będziesz odpowiedzialny i miej zasady oraz kręgosłup moralny, bo to istota bycia mężczyzną

     

  • Nie żeń się – zawsze czułeś, że to nie dla Ciebie – mam żonę braną i poznawaną jako dziewicę, prazem przed ślubem kilka lat, obiad i dom ogarnięty, dba o dzieci, rozdzielność majątkowa jest. Dawała się prowadzić do jakiegoś 30stego roku życia.

    Więc na co narzekam?

    Ano, że nie moja to była bajka, ale matrix tak wszedł, że wydawało mi się, że taka jest kolej rzeczy. Skoro dziewczyna spełnia warunki, to będę nieodpowiedzialny jak teraz po studiach i w trakcie rozwijającej się kariery nie będzie tego ślubu. Oj wstydziłem się tych uczuć i oczywiście ślub wziąłem.

    Dla mnie dziewczyna zawsze była dodatkiem i nigdy nie będzie jakoś specjalnie dbałem o bliskość, poczucie robienia czegoś razem. Po jakimś czasie jednak kobietom to przeszkadza.

    Po ślubie, żeby stłumić m.in. takie uczucie oraz wyczyścić inne, nieuregulowanie w głowie sprawy, zacząłem pić.

     

  • Miej dzieci, bo są super(ale się nie żeń) – dogadaj się z jaką inteligentną, seksowną, bez zaburzeń z dobrymi genami.

     

  • Olej tą laskę z którą się ożenisz zanim pojawią się dzieci, bo traktuje Cię jako provider'a. Z takim mindsetem jesteś po prostu rozsądną opcją dla panien, które chcą: mieć dom, dzieci i bezpieczeństwo. Nie zbudujesz relacji, bo to raz: nie Twoja bajka, a dwa: nie Twój priorytet. Ogarnij się jako facet.

     

  • Pracuj nad sobą, ale się też szanuj. To, że czegoś nie umiesz od razu i czegoś nie wiesz, to nie powód żeby wstydzić.

     

  • Bądź bardziej rozsądny niż szalony. Miej plan – nie musi być idealny, możesz go modyfikować, ale niech jakiś będzie, bo młodość Ci szybko minie - jak wywiniesz kozła życiowego jak ja, to jednak masz fundament żeby stać i podłogę żeby się odbić.

 

  • Jeżeli nawala ci głową – idź do specjalisty! - Miałem fobię w młodości – nie leczyłem. Zawsze miałem problemy z oceną rzeczywistości – nie leczyłem. Fiksacja nt. siebie i swoich osiągnięć – nie leczyłem. Problemy z emocjami tłumionymi przez alko – nie leczyłem.

    Żona zrobiła AWALT z kolegą z pracy(zdrada emocjonalną) gdy ja wykrwawiałem się psychicznie i fizycznie w robcie, „żeby być kimś”, że by zrealizować jakiś wgrany w głowę pomysł na siebie, no i „żeby bastion Karynie postawić” - wiadomo, etc.

    Rok czy dwa później dojdą poważne problemy zawodowe(za dużo, za szybko), wszystko się nawarstwi ze starymi oraz nowymi problemami i pojawią się: najpierw objawy paranoi, a potem myśli samobójcze, i będziesz w czarnej dupie Panie RedChurchill.

     

    Jako rekomendację napiszę może tyle, że jako osoba, która bez pomocy specjalisty męczyła się ze swoimi przypadłościami kilka lat, bo sama uważała najlepiej i że w ogóle jaki to super nie jestem i sobie poradzę - to większość przypadłości z którymi się męczyłem usunąłem w może trzy miesiące przy użyciu: leków, psychiatry, psychologa.

     

    Niestety z racji tego, że zamiast usuwać bolące miejsca od razu, doszło do kumulacji, to dojście do siebie trwało ze trzy lata.

    Ze specjalistą musisz też być 100% szczery i nie wstydź się swoich poglądów czy doświadczeń – jeżeli nie wiem - widzisz duchy? – mów to. Jeżeli masz nawrót, to nie udawaj, że idziemy do przodu tylko cofnęliśmy się i jesteśmy w punkcie wyjścia – inaczej po co płacisz? Żeby przez godzinę poczuć się lepiej, a potem zaś dupa?

     

  • Lekarz „od głowy” nie może być kobietą – na początku to obojętne, ale jak pracujesz już głębiej, to niestety, ale musi być inny „mindset”.

     

  • Granie w gry komputerowe codziennie powyżej dwóch godzin dziennie to już problem, którym trzeba się zająć. Sorry Panowie, ale ten zastrzyk dopaminy i błogiej izolacji można spożytkować w bardziej przydatny sposób. Chciałbym odzyskać ten czas, a nie mogę. Ile przez gry relacji, okazji i doświadczeń mi uciekło?

 

Co chcę i co aktualnie robię: medytacja, język obcy, SW.

Co bym chciał: odczuwać najwyższe wibracje(radość, błogość), bo nie pamiętam czy kiedyś wogóle je odczuwałem.

Czego nie chcę, ale muszę, bo bym żałował(uwaga: nie jest to dla mnie jakaś życiowa tragedia): być z żoną dla właściwego rozwoju dzieci.

Czego nie chcę: powtórzyć starych błędów.

 

A i jeszcze jak związek:

  • Rozdzielność jest, zasoby poukrywane, budowa domu sprzedana, bo było wspólnie finansowane.

  • moje SMV w trakcie ożenku: 7/10, żony: 7/10.

  • moje SMV obecnie 8/10, żony 5/10.

  • po zdradzie, wersja „Demo” związku z jej strony przez rok, później AWALT i zaś shit testy, brak szacunku traktowanie jak providera/cucoldzika itd. - z mojej strony ban absolutny na sex do dziś, bo straciłem ochotę na nią po tych akcjach.

  • Do małżonki w zakresie: pracowitości(samodzielna finansowo), samodzielności, bycia gospodynią i mamą, nie mam zastrzeżeń, po prostu chyba zbyt duży rozjazd charakterów.

 

Dziękuję za uwagę.

  • Like 22
  • Dzięki 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, RedChurchill napisał:

 

  • Granie w gry komputerowe codziennie powyżej dwóch godzin dziennie to już problem, którym trzeba się zająć. Sorry Panowie, ale ten zastrzyk dopaminy i błogiej izolacji można spożytkować w bardziej przydatny sposób. Chciałbym odzyskać ten czas, a nie mogę. Ile przez gry relacji, okazji i doświadczeń mi uciekło?

Z tym się nie mogę zgodzić 😆 Z ziomeczkami rezam na multi i mamy zajebiste przygody. Niczego nie straciłem. Wróciłem do gierek po latach i odkrywam na nowo przyjemność i kreatywność twórców. Własna przyjemność to nie jest żaden grzech, ani tym bardziej strata czasu. Rozumiem przekaz, żeby nie przesadzać. Zapierdalam, a jak do gierek siadam to nie myślę w ogóle o problemach. Taka tarcza mentalna bardzo się przydaje. 

 

Reszta spoko, z zainteresowaniem przeczytałem wnioski. Dzięki. 

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem mac. U mnie miałem okresy, w którym granie w gry to był priorytet i cały dzień był ustawiony pod to żeby sobie w końcu pograć.  Wcześniej szkoła i znajomi, a potem praca i rodzina organizowana tak żeby jak najszybciej sobie zagrać. Dlatego taka rada.

Edytowane przez RedChurchill
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytanie o tym jak ktoś odzyskuje sprawczość w swoim życiu jest zawsze budujące. Szacun za odwagę.

U mnie większość rozkmin życiowych mogę sprowadzić do: nie uciekaj przed swoimi emocjami/uczuciami i znajdź do tego odpowiednie narzędzia a nie tylko myśl o tym.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobre to było. Widzę dużo zbieżności do moich życiowych refleksji a jedno trafia do mnie szczególnie - ta świadomość młodości jako żywiołu, który niełatwo ukierunkować, bo najpierw trzeba coś przeżyć, musi być starcie z rzeczywistością, muszą być własne doświadczenia, bo doswiadczenia innych fajnie poczytać, ale umówmy się, tak do 30stki jesteś bogiem, porady innych to tylko sugestie, chcesz działać. Ja jestem koło 40stki i dopiero od jakichś 5 lat przeżywam swoje życiowe "sprawdzam", czyli głęboko świadome refleksje nad swoim życiorysem, nad interakcją że wszystkim co mnie otacza.

 

A powiedz, tak z ciekawości pytam, bo poukładałeś sobie wszystko, ale napisałeś nie żeń się, masz już świadomość jak układać swoje relacje z kobietami, czy nie ma jakiejś frustracji, że egzystujesz w małżeństwie? Chodzi mi o to czy wiedza do której doszedłeś nie antagonizuje się sytuacją w której funkcjonuje na co dzień, powodując że w jakimś stopniu Ci to doskwiera. Czy po prostu "jest jak jest"? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, RedChurchill napisał:
  • moje SMV w trakcie ożenku: 7/10, żony: 7/10.

  • moje SMV obecnie 8/10, żony 5/10.

 

 

Ja tylko do tego się odniosę...

 

Do usrania będę powtarzał ze kobieta musi być znacznie młodszą od faceta, bo jej SMV spada szybciej niż ustawa przewiduje.

Kobieta wie ze jej uroda jest chwilowa, ale spekuluje, że stać ja na więcej...

Hipergamia to nadmuchana banka dla nieświadomych mężczyzn blupilowcow. Bo co z tego jeśli moje SMV jest niższe od kobiecego skoro jest na tym poziomie stabilne przez 20-30 lat a kobiety pikuje w dół bardzo szybko.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, smerf napisał:

Do usrania będę powtarzał ze kobieta musi być znacznie młodszą od faceta, bo jej SMV spada szybciej niż ustawa przewiduje.

Owszem, ale wtedy też o wiele bardziej wybrzydza. Bo może. Bo ugania się za nią cały przedział 20-40 lat

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Libertyn napisał:

Owszem, ale wtedy też o wiele bardziej wybrzydza. Bo może. Bo ugania się za nią cały przedział 20-40 lat

 

Tak i kończy się to dla takiej kobiety tragicznie, bo przecenia swoja wartość zapominając ze ta szybko zniknie, a Chad zrzuci ja dla młodszej.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, smerf napisał:

 

Tak i kończy się to dla takiej kobiety tragicznie, bo przecenia swoja wartość zapominając ze ta szybko zniknie, a Chad zrzuci ja dla młodszej.

Albo znajdzie creme de la creme. Lub Chad nie ogarnie intercyzy, lub chad zwyczajnie będzie kompatybilny charakterologicznie.
A jak kończy się to dla 40latków ganiających za 20stkami? Łatwiej natrafić na zaburzoną, której się będzie tatusiowało i sponsorowało. Problem jest też gdy 40 latek w końcu chce mieć dzieci, ogarnia dwudziestkę i ta stwierdza ze może będzie chciała mieć dzieci, za 8 lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, Redbad napisał:

 

A powiedz, tak z ciekawości pytam, bo poukładałeś sobie wszystko, ale napisałeś nie żeń się, masz już świadomość jak układać swoje relacje z kobietami, czy nie ma jakiejś frustracji, że egzystujesz w małżeństwie? Chodzi mi o to czy wiedza do której doszedłeś nie antagonizuje się sytuacją w której funkcjonuje na co dzień, powodując że w jakimś stopniu Ci to doskwiera. Czy po prostu "jest jak jest"? 

Z kobietami jak pisalem  - problemem było to, że szukalem u nich potwierdzenia swojej męskości, a kobieta przecież nie może tego( i nie jest w stanie) Ci dać. 

Z kontaktami  i podrywaniem nie miałem jakiś problemów. Tylko w seksie się zaburzylo mi przez tą postawę i opiszę to w najbliższym czasie. W seksie też czułem, że potwierdzam się jako facet . Jak czerwona pigułka mi weszła, to seks przestał sprawiać mi przyjemność taką jaką kiedyś. Mój mózg w seksie był nastawiony na przyjemność drugiej strony, a samo mechaniczne ruszanie jest dla mnie jakieś, nie wiem  - banalne. Wcześniej odstawiłem małżonkę też od sypialni.

 

No i stary -  miałem tą frustrację i to mocno w kierunku żony i nawet dzieci z jakieś pół roku.

 

Widzisz ją codziennie i masz świadomość że jesteś  taką opcją "B". Mimowolnie wchodzisz do domu i stan taki jaby wysysana z Ciebue jest cała energia. Dałem sobie czas na przetrawienie tego. I sam muszę przyznać, że miałem przed ślubem tego chyba świadomość. Spełniła u mnie warunki, ja u niej też no i jazda.

 

Po frustracji przyszedł okres akceptacji i zrozumienia.

Czy z taką postawą moja żona mnie w końcu zdradzi ? Pewnie tak. 

Czy będą cierpiał? Oczywiście!

Ale jest to dla mnie problem tzw. "pierwszego swiata".

Pracuje max kilka godzin dziennie, robię co chcę i kiedy chcę, stabilnie finansowo, jest zdrowie i wiem co mnie cieszy. Czego chcieć więcej?

28 minut temu, smerf napisał:

 

 

Ja tylko do tego się odniosę...

 

Do usrania będę powtarzał ze kobieta musi być znacznie młodszą od faceta, bo jej SMV spada szybciej niż ustawa przewiduje.

Kobieta wie ze jej uroda jest chwilowa, ale spekuluje, że stać ja na więcej...

Hipergamia to nadmuchana banka dla nieświadomych mężczyzn blupilowcow. Bo co z tego jeśli moje SMV jest niższe od kobiecego skoro jest na tym poziomie stabilne przez 20-30 lat a kobiety pikuje w dół bardzo szybko.

 

No teraz również potwierdzam.

"Ło Panie gdybym ja to w znoł wcześniej ". Łatwo się mówi po fakcie.  

A może nawet z tą wiedzą przy tym matrixsie w młodej  głowie, wtedy, bym tego nie przyjął? 

"Gdy uczeń gotowy to i mistrz się znajdzie" czy jakoś tak?

 

Sorry piszę z telefonu jak co.

15 minut temu, Libertyn napisał:

Albo znajdzie creme de la creme. Lub Chad nie ogarnie intercyzy, lub chad zwyczajnie będzie kompatybilny charakterologicznie.
A jak kończy się to dla 40latków ganiających za 20stkami? Łatwiej natrafić na zaburzoną, której się będzie tatusiowało i sponsorowało. Problem jest też gdy 40 latek w końcu chce mieć dzieci, ogarnia dwudziestkę i ta stwierdza ze może będzie chciała mieć dzieci, za 8 lat.

No i tu jak widać nie ma złotego środka. Jak nie zrobisz to i tak w końcu  np. przeżyjesz potencjalną sytuację wstawienia rogów.  Świadomie rozpatrzyć wady i zalety każdego rozwiązania i podjąć decyzję. 

Edytowane przez RedChurchill
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, RedChurchill napisał:

Widzisz ją codziennie i masz świadomość że jesteś  taką opcją "B". Mimowolnie wchodzisz do domu i stan taki jaby wysysana z Ciebue jest cała energia. Dałem sobie czas na przetrawienie tego. I sam muszę przyznać, że miałem przed ślubem tego chyba świadomość. Spełniła u mnie warunki, ja u niej też no i jazda.

 

Po frustracji przyszedł okres akceptacji i zrozumienia.

Czy z taką postawą moja żona mnie w końcu zdradzi ? Pewnie tak. 

Czy będą cierpiał? Oczywiście!

Ale jest to dla mnie problem tzw. "pierwszego swiata".

Pracuje max kilka godzin dziennie, robię co chcę i kiedy chcę, stabilnie finansowo, jest zdrowie i wiem co mnie cieszy. Czego chcieć więcej?

O to mi chodzi, o tę genezę frustracji. Dzięki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, RedChurchill napisał:

Dzień dobry!

Pozwólcie Panowie, że napiszę wpis do świeżakowni w troszkę nietypowej formie poradnika dla młodszego siebie

 Witamy w naszych progach :D
Ciekawy pomysł z tym poradnikiem - coś jak ćwiczenia w psychoterpii - stań z boku i opisz sam siebie jako dziecko i jakie miałabyś rady dla Ciebie 

 

Przede wszystkim gratuluje bardzo wysokiej samoświadomości. Brawo 👍 widać że wiedza już jest do tego oprócz RedPilla widzę podejście psychologiczne 
 

21 godzin temu, RedChurchill napisał:

Stronę Marka i Waszą społeczność odkryłem z rok temu. Mocno i długo przechodziłem etap frustracji i agresji po „połknięciu” czerwonej pigułki i Wasze szacowne grono dawało mi punkt zaczepienia

 Słodko gorzki smak ale potrzebny do przemiany 

 

21 godzin temu, RedChurchill napisał:

Kobiety są super, ale poznaj szybko i wdrażaj redpill, ściągnij te piczę z piedestału – może nie miałem problemów z poznawaniem i zdobywaniem kobiet, ale moje podejście było czysto „bluepillowe” czyli np. „szukałem potwierdzenia swojej męskości u kobiet”, „facet musi się starać”, „nie jesteś facetem,jak nie masz powodzenia/szacunku/podziwu u płci przeciwnej” etc.

Mam teraz tak że widzę to czego wcześniej nie widziałem i było to dla mnie przeźroczyste. Widzę wiele tych "super" związków gdzie z roku na rok gorzej 
Kobiety podobnie jak my przekazują sobie wiedzę i podpowiadają sobie jak zagrać aby on jeszcze bardziej się zaangażował 
 

 

21 godzin temu, RedChurchill napisał:

Napiszę jeszcze tylko, że jak przeczytałem ten niby słynny 500-stronicowy tzw.”redpill handbook”, to w głowie tak mi w końcu „kliknęło”, że w sąsiednim województwie było słychać – wiecie Panowie pewnie o co chodzi.


Wg mnie podręcznik i książki RedPilla to nie wszystko. Moim zdaniem dopiero wiedza z RedPilla + połączenie z wiedzą z zakresu psychologi i radzeniem sobie z emocjami - łączy kropki w całość. 
Sam Redpill nie daje odpowiedzi ale daje wiedzę. Dopiero udział w słuchaniu wykładów z zakresu psychologii z tą wiedzą krystalizuje obraz.
Wiesz wtedy czemu rządziły tobą emocje, hormony, programy które masz w podświadomości, złe wzorce poznawcze (o kobiety trzeba dbać, starać się, w kobiecie znajdziesz spełnienie etc.) 


 

21 godzin temu, RedChurchill napisał:

Nie jesteś odpowiedzialny za uczucia innych(jeżeli nkomu nie robisz krzywdy lub czegoś złego)

👍👍👍 takie proste a jednak wiele osób nie wie co mówi wiedza psychologiczna

 

 

21 godzin temu, RedChurchill napisał:

Po ślubie, żeby stłumić m.in. takie uczucie oraz wyczyścić inne, nieuregulowanie w głowie sprawy, zacząłem pić.

Piłem aby wyregulować emocje podobnie jak Ty. Błąd ale do naprawy i mi się udało. 
Dziś robię inne rzeczy a o alkoholu nie myślę 

 

22 godziny temu, RedChurchill napisał:

Jako rekomendację napiszę może tyle, że jako osoba, która bez pomocy specjalisty męczyła się ze swoimi przypadłościami kilka lat, bo sama uważała najlepiej i że w ogóle jaki to super nie jestem i sobie poradzę - to większość przypadłości z którymi się męczyłem usunąłem w może trzy miesiące przy użyciu: leków, psychiatry, psychologa.

Słusznie. Śmiałem się kiedyś z tego że ludzie chodzą do takich miejsc, dopiero jak mnie min. związki przeciorały doceniłem tą naukę 
 

Co mogę dodać o siebie na początek 
Trzymaj tak dalej ale wciąż inwestuj w
- Rozwój w siebie

- w swoją samoświadomość 

- panowanie nad emocjami
- naucz się podmieniać w swojej podświadomości złe przekonania i myśli szybkie 

Polecam bardzo tą książkę - jedyny Luareat Nobla w zakresie Psychologii  
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/154212/pulapki-myslenia-o-mysleniu-szybkim-i-wolnym
Jak skończę napiszę o swoich wnioskach  ale otwiera głowę podobnie jak RedPill 

 

Powodzenia 
 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też bym nie demonizował gier. O ile ktoś nie kupuje jakichś głupot w stylu skórka premium w grze za 200 zł.

 

Moim zdaniem lepsze jest takie granie z kumplami niż jakieś jakieś masowe latanie na randki i płacenie za kobiety, gdzie marnujesz tylko czas, kasę a nawet nie zaruchasz. Albo jakieś pajacowanie pod kobiety typu pua, gdzie przez pół roku latasz, zagadujesz, nadskakujesz i nic z tego nie masz.

Tymbardziej od spotykania się że znajomymi przy wódce, gdzie takie spotkania nic do twojego życia nie wnoszą, spotkacie się, pijecie i w sumie nic z takiego spotkania nie wynika. Straciłeś kasę, zdrowie, gadanie o totalnych głupotach, upodliles się alkoholem a na drugi dzień masz kaca i w sumie nic ci to nie dało. 

 

Wielokrotnie wybierałem granie zamiast takich spotkań i nie żałuję. Gry mi dały więcej niż takie spotkania, a są osoby z które spędzają tak każdy weekend. Takie najebki z kumplami zupełnie nic nie dają. Ludzie się obrażali, ale oni dalej się spotykają i chleją w tym samym gronie, narzekają na cały świat. Lata mijają i nic to nie daje

 

Co innego wyjścia na kurs, siłownię, fajną imprezę gdzie alkohol jest dodatkiem i można głównie kogoś poznać, wycieczka, wydarzenie. W takich sytuacjach wątpię, że ktokolwiek wybrałby komputer zamiast wyjścia z domu

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spitfire. Dzięki. 

Odnośnie redpill to bardziej taka wisienka na torcie NIŻ religia dla mnie.

Jak poukladałem sobie wszystkie inne sprawy, skończyłem terapię, to zabralem się już sam za swoje relacje z kobietami. No i wtedy odkryłem redpill. Nie fokusuje się na tej teorii, ale po prostu dużo mi ona daje.

10 minut temu, Zbychu napisał:

Ja też bym nie demonizował gier. O ile ktoś nie kupuje jakichś głupot w stylu skórka premium w grze za 200 zł.

 

Moim zdaniem lepsze jest takie granie z kumplami niż jakieś jakieś masowe latanie na randki i płacenie za kobiety, gdzie marnujesz tylko czas, kasę a nawet nie zaruchasz. Albo jakieś pajacowanie pod kobiety typu pua, gdzie przez pół roku latasz, zagadujesz, nadskakujesz i nic z tego nie masz.

Tymbardziej od spotykania się że znajomymi przy wódce, gdzie takie spotkania nic do twojego życia nie wnoszą, spotkacie się, pijecie i w sumie nic z takiego spotkania nie wynika. Straciłeś kasę, zdrowie, gadanie o totalnych głupotach, upodliles się alkoholem a na drugi dzień masz kaca i w sumie nic ci to 

Zbychu, ja nie demonizuję. Jak pisałem wyżej, ja miałem problem z graniem i to jest mój życiowy wniosek. U mnie okresami to było na pierwszym miejscu, a nie powinno.

Edytowane przez RedChurchill
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, RedChurchill napisał:

Tylko w seksie się zaburzylo mi przez tą postawę i opiszę to w najbliższym czasie. W seksie też czułem, że potwierdzam się jako facet . Jak czerwona pigułka mi weszła, to seks przestał sprawiać mi przyjemność taką jaką kiedyś. Mój mózg w seksie był nastawiony na przyjemność drugiej strony, a samo mechaniczne ruszanie jest dla mnie jakieś, nie wiem  - banalne. Wcześniej odstawiłem małżonkę też od sypialni.

Zgłaszam się z prośbą o szersze wytłumaczenie, w jaki sposób redpill wpłyną źle na wasz stosunek seksualny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, RedChurchill said:

Pracuje max kilka godzin dziennie, robię co chcę i kiedy chcę, stabilnie finansowo, jest zdrowie i wiem co mnie cieszy.

Co zrobiłeś, że masz możliwość tak funkcjonować? Też bym tak chciał, że w wieku 40+ mieć już więcej luzu i nie zarzynać się w koropo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niektórzy tak mają, że podnieca ich w seksie sam fakt podniecenia partnerki, a nie mechaniczne pchanie penisem. Cała przyjemność odpowiedzialna za seks odbywa się w mózgu, nie ma to często związku z bodźcem podrażniania penisa.

 

W jakiejś wschodniej religii bardzo popularne jest praktykowanie seksu tantrycznego, czyli seksu bez wytrysku, gdzie fizycznie nie spuszczasz z kija, ale przyjemność odczuwasz.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, BRK275 napisał:

Zgłaszam się z prośbą o szersze wytłumaczenie, w jaki sposób redpill wpłyną źle na wasz stosunek seksualny.

Połączyłes te dwie sprawy w jedną.  A te dwa wydarzenia nastąpiły po sobie. Z żoną nie uprawiam miłości,  bo nie okazała mi lojalności i mnie nie szanuje, i po prostu mnie nie kocha. Po seksie z nią źle bym się czuł sam ze sobą. 

A redpill, ale nie tylko on(leki, terapia, nowe życie po), wpłynął na to, że ściągłem piczki z piedestału, co u mnie spowodowało też zdjęcie z piedestału potrzebę ruchania. Opiszę to dziś w innym wątku. 

7 minut temu, manygguh napisał:

Co zrobiłeś, że masz możliwość tak funkcjonować? Też bym tak chciał, że w wieku 40+ mieć już więcej luzu i nie zarzynać się w koropo.

Szok związany z tym do czego się doprowadziłem. Zmiana priorytetów.

 

Oczywiście trzeba zrezygnować z kilku rzeczy, zrobić jakiś regres finansowy, ale żeby starczyło do 1go. Prowadzić życie takiego zwykłego "normika".

Zawodowo zszedłem z góry do bardziej spokojnej działki w mojej branży, jakieś doradztwo, drobne zlecenia etc.

Możliwości jest wiele.

Edytowane przez RedChurchill
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo fajny temat. Trzy pytania:

 

1. Skoro nie uprawiasz seksu ze swoją żoną, to czy uprawiasz z kimś innym?

2, Jaka jest różnica wieku między Tobą a żoną?

3. Jaka gra wciągnęła Cię w uzależnienie? Sam nie grywam, ale interesuję się branżą i ciekawi mnie, które gry potrafią wywierać taki wpływ na ludzi.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, VanBoxmeer napisał:

Bardzo fajny temat. Trzy pytania:

 

1. Skoro nie uprawiasz seksu ze swoją żoną, to czy uprawiasz z kimś innym?

2, Jaka jest różnica wieku między Tobą a żoną?

3. Jaka gra wciągnęła Cię w uzależnienie? Sam nie grywam, ale interesuję się branżą i ciekawi mnie, które gry potrafią wywierać taki wpływ na ludzi.

 

Ad. 1. Nie. Ale mam z tym lekki problem. Co opisałem w poniższym watku:

 

 

Ad. 2. 2lata.

 

Ad. 3. Gry Paradoxu i FootballManager. Czasem jakiś RPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielki szacun. 

 

Stary, to niemal kompedium wiedzy o małżeństwie i szambu które doświadczamy dzięki niemu..problemach i zmarnowanym życiu. 

Oczywiście, są jednostki które widzą to inaczej.. ale nie wiem co dobrego w chorym układzie w którym w razie co, 

facet wychodzi zdewastowany przez system. 

 

To również o wspaniala historia o świadomym siebie facetowi. 

 

Ja tej świadomości oraz słów nie mam.

 

Przechodzę przez rozwód mocno poobijany a jeszcze nie wiem czy go dostanę... magiczne dobro dzieci.. 

 

A samo życie w małżeństwie widzę jako... wybaczcie za prostotę:

 

GÓWNO. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.02.2021 o 14:30, RedChurchill napisał:

Lekarz „od głowy” nie może być kobietą – na początku to obojętne, ale jak pracujesz już głębiej, to niestety, ale musi być inny „mindset”.

No właśnie też doszedłem do takiego wniosku, bo ja nie wiem czy ze mną coś nie tak, ale prawie jedynymi kobietami z jakimi w życiu rozmawiałem (poza pracą) były Panie psycholog i na spotkaniach z nimi nie skupiałem się na tym żeby mi pomogła, tylko starałem się podświadomie przypodobać i czerpałem przyjemność z rozmowy z kobietą. Ale to nie moja wina bo po prostu to była jedyna okazja żeby rozmawiać z kobietą.

  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę sobie przeczysz bo napisałeś, że jesteś traktowany przez zone bez szacunku (cuckold, beciak i bankomat) a chwilę dalej, że w zasadzie cyt.:  "nie jest to dla mnie jakaś życiowa tragedia". 

 

Duzo w Twoim tekście wspaniałej teorii ale gołym okiem widac, że w praktyce to jeszcze niekoniecznie. 

 

W jakim wieku sa Twoje dzieci? Kiedy uznasz, że to już ten moment, by się z nia rozstać? Jak będziesz po 50 czy bliżej 60? I co wtedy? Jak podsumujesz swoje zycie?

 

Wybacz nie mam złych intencji ale... moje odczucia są mocno mieszane i wygląda jakbyś sobie więcej wmawiał niż miał coś na potwierdzenie tego w rzeczywistości. Takie to Twoje wszystko... "wannabe".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy post, zwłaszcza dla tych młodszych, którzy jeszcze mają złudzenia :)

 

11 godzin temu, hh200 napisał:

W jakim wieku sa Twoje dzieci? Kiedy uznasz, że to już ten moment, by się z nia rozstać? Jak będziesz po 50 czy bliżej 60? I co wtedy? Jak podsumujesz swoje zycie?

 

Dokładnie nad tą samą kwestią się zastanawiałem.

 

Dlaczego po jej skoku w bok nie doszło do rozwodu?

 

Wybacz, ale nie wyobrażam sobie żyć pod jednym dachem ze zdrajcą, tylko dla dobra dzieci.

 

Skoro macie rozdzielność majątkową to tylko kwestia alimentów jeśli opiekę dostała by żona - doprawcie mnie jeśli źle rozumuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.