Skocz do zawartości

Kobieta przestała chcieć gotować


Rekomendowane odpowiedzi

20 minut temu, absolutarianin napisał:

Dojebałeś teraz, kolego. To nie wiesz, że kobieta, która kocha - karmi?

No nie do końca. Ja akurat jestem w stanie zaakceptować to, że nie gotuje, bo sam lubię coś tam w kuchni ogarnąć. Dlaczego zaakceptuje? Bo nie do końca utożsamiam związek z twardym etosem prawdziwego mężczyzny i prawdziwej kobiety wedle konserwatywnego stereotypu, tzn. tak jak od kobiety "prawem naturalnym" wymaga się rzeczonego gotowania, tak od faceta np. majsterkowania czyli "musisz umieć naprawić w domu praktycznie wszystko", bo inaczej jesteś ćwierć mężczyzny. W dupie mam uczenie się np. elektryki, żeby odjebywać festiwal ledów po całym domu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, vand napisał:

@absolutarianin

 

Polecasz jakiś konkretny kierunek, jeśli chodzi o Azję? ;) Bo zaciekawiło mnie to. ;)

 

A jeśli tak to czemu dany kierunek. 

 

Dzięki.

Kazachstan - Panienki lubią białych, Nie za drogo i nawet blisko jeśli chodzi o charakter to jak to jeden rusek powiedział "zdyscyplinowane" 

To chyba najlepszy miks konserwatyzmu i islamu wraz z osłabieniem jego innych jazd na rzecz tego że byli pod butem Sowietów (tak sądzę) także kierunek tego stanu czy innych stanów obok polecam na coś dla dłuższej relacji a i o fiku Miku też nie jest trudno. 

Też fajne ciacha zobacz Viktoria Kern na yt Nicco - Party shaker. Czy tam inne teledyski z nią. 

No w necie znajdziesz sporo fajnych z KZ. 

I to najłatwiejszy kierunek nie wiem czemu tu fani asian girls myślą o takich tajkach czy flipinkach które większa szansa jak nie jesteś samiec że cie ogołocą. 

 

Korea - Jest sporo konserwatystek które śnią o białej kutandze ale też sporo szuru buru i te sprawy ale to w większych miastach. Nie mniej jednak łatwo coś wychaczyć na dmuchanie i do związku na dłuższą metę. 

Osobiście uwielbiam ten typ urody - Przykład a yeon drummerka na yt (no swoich pipek nie będę tu pokazywał :p).

 

Jeśli chodzi o Azjatki ogólnie a nie będę się już rozpisywał o wszystkich krajach w których byłem ale mój ranking. 

 

Korea 

Kazachstan

Japonia 

Chiny 

Tajlandia 

Filipiny 

 

Jak byś chciał coś więcej info to pisz na priv. 

Edytowane przez Optimus Prime
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale jaki tutaj jest problem?

Gotuj tylko dla siebie, każdego dnia. Ona jest dorosła, jak będzie głodna sama sobie ugotuje. Jak będzie się czepiać to po prostu jej powiedz, że skoro nie chce jej się gotować - OK, ale jeść też nie musi, a ty nie jesteś jej prywatnym kucharzem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A po huj ma ci gotowac ?

Ja kobietom zawsze mowilem, nie gotujesz mam to w dupie sam sobie ugotuje najwyzej dzieciaki beda glodne.

Ja oczekuje tylko seksu.

Nie gotuje Ci, powiedz ze jej nie ruchasz. Znajdziesz taka co gotuje za ruchanie.

Kto komu stawia warunki ?

Edytowane przez ntech
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 hours ago, dziadek do orzechow said:

co jest grane? Shit test czy Pani po prostu patrzy co moze ugrac w tym czasie.

Zacznijmy od podstaw: czy pani w ogóle kiedykolwiek lubiła gotowanie, czy też zawsze gotowała, bo musiała? (Nie chodzi mi o to, jaką narrację dorabia do tego TERAZ, tylko jak FAKTYCZNIE było).

Jesteście 15 lat razem, to powinieneś mieć w małym palcu info co ona tak naprawdę lubi, a co nie.

Jeśli nie lubiła gotowania, to problem jest zupełnie innego kalibru aniżeli jeśli lubiła gotowanie, a teraz jej się odwidziało.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Optimus Prime napisał:

Kazachstan

 

Dawno temu byłem na jakiejś aplikacji randkowej z kobietami z całego świata i zdecydowanie te z Kazachstanu były najładniejsze. 

 

32 minuty temu, Optimus Prime napisał:

Co do gotowania jest też opcja że może Ci pozwoli na taką o to pokojówkę

 

Ja bym jej tak zrobił na złość żeby co drugi dzień przychodziła jakaś miła pani i gotowała obiad 😛 wiem że nierealne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mokebe albo Czad miałby wepchane nawet do dupy te obiady te porównania są genialne bracia hahaha . Postąp jak normalny mężczyzna powinien jak prosisz kumpla żeby cię podwiózł i mówi że mu nie podrodze to tobie następnym razem będzie też niepodrodze i trzeba otwarcie takie coś wytknąć jak cię dziewczyna poprosi o coś to też nie miej ochoty i czasu. Jeżeli jej zależy na tobie to po takiej akcji sama ci obiad wepcha jak czadowi a jak nie to wiedz że związek chyli się ku upadkowi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To bardzo miło z jej strony, że jej się nagle odwidziało. Zapatrzyła się na koleżanki, za dużo TV sobie pooglądała czy tam innego gówna. Ona przecież nie jest tego warta. I ja to popieram, niech nie gotuje, niech nie sprząta, niech nawet nie uprawia z Tobą seksu, bo to dla niej poniżające. Ona jest przecież taka wyzwolona (przede wszystkim z rozumu) i postępowa. Ja jestem za tym. Za równouprawnieniem. Niech zadba sama o siebie, a Ty o siebie. Lubię takie coś, gdyż tym samym kobiety same sobie wkladają glowy pod gilotynę zupelnie nie zdając sobie z tego sprawy. Niech kończy jako samotna, nieszczęśliwa właścicielka kotów, co wieczór płacząca do romantycznej komedii. No stary, przecież Ty zmarnowałeś najlepsze lata jej życia, to wszystko Twoja wina. 

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Optimus Prime napisał:

Jeśli chodzi o Azjatki ogólnie a nie będę się już rozpisywał o wszystkich krajach w których byłem ale mój ranking. 

 

Korea 

Kazachstan

Japonia 

Chiny 

Tajlandia 

Filipiny 

Warto do tej listy dodać Wietnam i Kirgistan (mówią po rosyjsku). A jeśli chodzi o Panie z Japonii czy Korei, aby w ogóle zgodziły się przylecieć do Polski to muszą otrzymać bardzo dobrze płatną pracę w Warszawie, bo innaczej nie będzie im się to mocno opłacać z finansowego punktu widzenia, siedzieć w obcym kraju, bez znajomości języka i zarabiać mniej $? przeje*bana sprawa i na pewno to nie są dziewczyny które najlepiej radzą sobie w kuchni czy ogarnianiu domu, żyją w ciągłym biegu i jedzą na mieście.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, Stefan Batory said:

Jak rozumiem, Ty pracujesz i utrzymujesz was oboje, a kobieta jest tzw. gospodynią domową i nie pracuje zarobkowo.

Kobieta pracuje zarobkowo. Zyjemy 50/50, ale z podzialem obowiazkow. Kobieta pracuje i niezle zarabia.

 

2 hours ago, Optimus Prime said:

A jak tam telefon leży gdzie popadnie czy jest z nią non stop? 

Nie ogladam. Moja kobieta jest ze mna bardzo szczera i bezposrednia. Nawet w czasie dzisiejszej romowy powiedziala, ze nawet przez chwile myslala o wyprowadzce. Fakt, powiedzialem, ze mi brak obiadow bedzie przeszkadzal w dalszym byciu razem. Wie, ze jak sie miedzy nami popsuje to ona ma eksmisje a nie ja. Wiec sobie juz zerknela...

 

1 hour ago, Sundance Kid said:

Zacznijmy od podstaw: czy pani w ogóle kiedykolwiek lubiła gotowanie, czy też zawsze gotowała, bo musiała? (Nie chodzi mi o to, jaką narrację dorabia do tego TERAZ, tylko jak FAKTYCZNIE było).

 

Dawniej nie robila nie wiadomo czego w kuchni, ale obiad byl. Ja nie oczekuje 3 gwiazdek michelina na stole, ale cieplej zupy lub schabowego z surowka.

 

1 hour ago, Sundance Kid said:

Jeśli nie lubiła gotowania, to problem jest zupełnie innego kalibru aniżeli jeśli lubiła gotowanie, a teraz jej się odwidziało.

 

Wydaje mi sie, ze kwestia lezy w naturze mojej pracy i tym ze sporo pracuje. Jak sama powiedziala jem obiad i znikam...

 

1 hour ago, Zbychu said:

Gotuj tylko dla siebie, każdego dnia. Ona jest dorosła, jak będzie głodna sama sobie ugotuje.

 

Chyba tak zrobie, ale wtedy po co tkwic w zwiazku.

 

Jak tak patrze dosc obiektywnie to prawda jest taka, ze pancia chyba zostala zindoktrynowana przez kolezanki w czasie lockdownu. Nie wiem jak to dalej bedzie, ale skoro moglem z nia zyc 50/50 i w partnerkiej relacji bez slubu przez tyle lat, to nie bede robil z siebie frajera. Mysle, ze trzeba dac szanse i zobaczyc jak sprawa sie rozwinie. Jesli nie to nic na sile. Mnie stac na spokojne zycie samemu, ja tez, choc juz troche gorzej.  Zobaczymy jak sprawa sie potoczy. Mnie tylko irytuje to, ze staram sie robic tak aby nam bylo dobrze i tak jest. Myszka natomiast wysuwa zarzuty, ze ja zawsze decyduje o sprawach. Tak, jest dokladnie tak (choc po wspolnym omowieniu sprawy), ale dzieki temu zyjemy jak zyjemy.

 

52 minutes ago, Krugerrand said:

Zapatrzyła się na koleżanki, za dużo TV sobie pooglądała czy tam innego gówna.

To chyba jest problem.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, dziadek do orzechow said:

Wydaje mi sie, ze kwestia lezy w naturze mojej pracy i tym ze sporo pracuje. Jak sama powiedziala jem obiad i znikam...

Cóż, moim zdaniem główny problem polega na tym, że po 15 latach związku nie wiesz nawet czy twoja partnerka lubi gotować czy nie lubi.

 

A to wbrew pozorom jest dosyć podstawowa kwestia przy udzieleniu ci jakiejkolwiek porady. Bo jeśli ona nigdy nie lubiła gotować, to problem jest niewielki i raczej łatwy do skorygowania. Ale jeśli lubiła i przestała, to prawdopodobnie nie chodzi o żadne gotowanie, tylko o to, że twój termin przydatności jako partnera się jej skończył.

 

1 hour ago, dziadek do orzechow said:

Chyba tak zrobie, ale wtedy po co tkwic w zwiazku.

 

Moim zdaniem jeśli jedyne, co cię trzyma w związku, to talerz gorącej pomidorówki i schaboszak z kartoflami, to taki związek jest ch*ja warty i nie warto sobie nim zawracać głowy.

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, dziadek do orzechow napisał:
12 godzin temu, Stefan Batory napisał:

Jak rozumiem, Ty pracujesz i utrzymujesz was oboje, a kobieta jest tzw. gospodynią domową i nie pracuje zarobkowo.

Kobieta pracuje zarobkowo. Zyjemy 50/50, ale z podzialem obowiazkow. Kobieta pracuje i niezle zarabia.

 

10 godzin temu, Optimus Prime napisał:

A jak tam telefon leży gdzie popadnie czy jest z nią non stop? 

Nie ogladam. Moja kobieta jest ze mna bardzo szczera i bezposrednia. Nawet w czasie dzisiejszej romowy powiedziala, ze nawet przez chwile myslala o wyprowadzce. Fakt, powiedzialem, ze mi brak obiadow bedzie przeszkadzal w dalszym byciu razem. Wie, ze jak sie miedzy nami popsuje to ona ma eksmisje a nie ja. Wiec sobie juz zerknela...

 

9 godzin temu, Sundance Kid napisał:

Zacznijmy od podstaw: czy pani w ogóle kiedykolwiek lubiła gotowanie, czy też zawsze gotowała, bo musiała? (Nie chodzi mi o to, jaką narrację dorabia do tego TERAZ, tylko jak FAKTYCZNIE było).

 

Wydaje mi sie, ze kwestia lezy w naturze mojej pracy i tym ze sporo pracuje. Jak sama powiedziala jem obiad i znikam...

 

To kolego zupełnie zmienia postać rzeczy. Wy nie żyjecie 50/50. W sytuacji, gdy kobieta również pracuje zarobkowo to wspólne życie powinno polegać na bardzo prostej zasadzie: razem pracujemy, razem utrzymujemy dom i razem go prowadzimy! Twoja kobieta ma 100% racji. Dziwi mnie, że ona dopiero po 15 latach zaczęła logicznie myśleć.

 

Bo jak to było? Razem wychodziliście do pracy, kobieta wracając z roboty robiła zakupy, będąc w takim samym stopniu zmęczona jak Ty, gotowała obiad, a książę pan cierpliwie czekał, aż będzie miał podane pod nos?😂 Gdyby Twoja kobieta była moją córką, to kazałbym jej natychmiast Ciebie zostawić. Taki system, jw. działał, ale u pańszczyżnianych chłopów, gdy baba siedziała w domu, a chłop szedł w pole orać. Czasy się jednak nieco zmieniły.

 

U mnie, u mojej rodziny, wśród moich kolegów, czy innych znajomków w każdym znanym mi związku (małżeństwie) kobieta również pracuje i zawsze mężczyżni również w takim czy innym stopniu również gotują, czy też sprzątają. W każdej rodzinie jest przecież w hooy roboty, którą ktoś musi przecież wykonać. Gdy w rodzinie pojawiają się dzieci płci obojga, to już od wieku mniej więcej czterech lat należy je wciągać w obowiązki domowe, bo inaczej nam debile wyrosną, które nic wokół siebie nie potrafią zrobić.

 

 

 

Jeszcze jedno. Twoja kobieta się z Tobą po prostu nudzi, a czegoś takiego nie wytrzyma żaden, ale to żaden związek czy też małżeństwo. We wszystkich, znanych mi długoletnich związkach (małżeństwach) ludzie żyją w tym samym rytmie, między innymi lubią ze sobą spędzać czas wolny, inaczej to nie ma sensu. Kiedyś mi to ojciec wytłumaczył i u mnie się to sprawdza (u moich kumpli też).

 

Wszystkie znane mi rodziny, w których facet był wyalienowany i zajmował się tylko i wyłącznie swoimi sprawami (np. robotą) kończyły w ten sam sposób, tzn. rozpadały się, a nastoletnie dzieci sprawiały problemy wychowawcze.

 

Postępując w sposób opisany przez Ciebie nieuchronnie zmierzasz do katastrofy, i tak będzie w każdym Twoim związku. Reasumując: Twoja kobieta ma rację, że nie chce być więcej Twoją kucharką. Masz wyrażny sygnał ostrzegawczy. Ja na Twoim miejscu zmieniłbym swoje postępowanie i uwzględnił w nim również potrzeby Twojej kobiety.

 

8 godzin temu, dziadek do orzechow napisał:

Fakt, powiedzialem, ze mi brak obiadow bedzie przeszkadzal w dalszym byciu razem. Wie, ze jak sie miedzy nami popsuje to ona ma eksmisje a nie ja

 

Po czymś takim, Twoja kobieta powinna natychmiast Ciebie zostawić i się wyprowadzić. Właśnie napisałeś, dlaczego wielu moich kolegów kupiło swoim córkom mieszkania, tzn. kumple są nominalnymi właścicielami mieszkań. W sytuacji, gdy się "psuje" między "nimi". to facet natychmiast wyłapuje kopa w d.😂

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minutes ago, Stefan Batory said:

Jeszcze jedno. Twoja kobieta się z Tobą po prostu nudzi, a czegoś takiego nie wytrzyma żaden, ale to żaden związek czy też małżeństwo.

 

Kolego @Stefan Batory wymieszałeś trzy różne modele związków, a wszystkie patologiczne. Tak sie nie da dojść do konsensusu. W zdaniu powyżej sugerujesz, że facet powinien być zabawiaczem i dostarczycielem rozrywek pani. Tak się nigdy na dłuższą metę nie uda. A z pewnością nie uda się to po 15 latach. Im bardziej przebodźcowana pani (i przebolcowana przy okazji) tym szybciej przestanie to na niej wywierać wrażenie. Wiem to po swoim małżeństwie. Znacie mnie nie od wczoraj ostatnie moje lata: podróże dookoła całej Europy, Italia, Niemcy, Austria, Francja i jeszcze Bałkany. Motocykle, nowy dom, nowi znajomi, ludzie z całego świata, jeszcze to F nieszczęsne i co mi pani powiedziała po 3 latach? Ja tu nie wytrzymam, ciągle tylko śpimy.

 

Model drugi:

 

58 minutes ago, Stefan Batory said:

U mnie, u mojej rodziny, wśród moich kolegów, czy innych znajomków w każdym znanym mi związku (małżeństwie) kobieta również pracuje i zawsze mężczyżni również w takim czy innym stopniu również gotują, czy też sprzątają.

 

Po co kobieta idzie do pracy? Ano są trzy możliwości:

 

- nie starcza do pierwszego, bo facet ma gównianą pensję

- nie starcza do pierwszego, bo pani ma w hooj wymagań konsumpcyjnych, czyli kompleksy (i wspomnianych wcześniej rozrywkowych nakręconych przez smartfonik) 

- pani chce mieć dostęp do rezerwowej kutangi i niezależności bytowej, by gładko i bez zbędnych turbulencji na nią móc wskoczyć

 

Oczywiście zaraz tu przyskoczy taki obli ze swoim pierdolamento że kobiety też chcą się rozwijać (tak, wypełniając tabelki w excelu) ale każdy rozsądny już wie, gdzie włożyć jego słowa. Tam gdzie Mokebe piechotą chadza...

 

Pierwszy z trzech przypadków raczej nie zachodzi, bo ziom jest w UK, a tam nie ma pensji 400 $

 

A zatem nawet, jeżeli większość małżeństw to dwójka styranych roboli taśmowych, to nie zmienia to potem faktu że większość z nich się potem rozpadnie, jak i pewnie będzie miejsce w tym przypadku.

 

Aspekt trzeci:

 

58 minutes ago, Stefan Batory said:

Właśnie napisałeś, dlaczego wielu moich kolegów kupiło swoim córkom mieszkania, tzn. kumple są nominalnymi właścicielami mieszkań. W sytuacji, gdy się "psuje" między "nimi". to facet natychmiast wyłapuje kopa w d.😂

 

Tu to już w ogóle dałeś do pieca. Jesteś inteligentnym facetem, Kolego i nie tylko szanuję Twoje zdanie, oraz z pewnością masz rację, że nasz założyciel tematu ma niejedno za uszami i całkiem możliwe, że przez te 15 lat przez zasiedzenie próbował realizować model 'pana i władcy' oraz nie spostrzegł się, że rzeczywistość się jednak trochę zmieniła, ale jednocześnie wielu przedmówców słusznie zauważyło, że:

 

Mokebe miałby ugotowane i posprzątane

 

Dodatkowo wpadasz (i twoi kumple) w konkretną patologię (nieświadomie, jak mniemam) kupienie córuni własnego mieszkanka. Otóż takie córunie w warunkach rozregulowanego rynku i tinderka wpadają bardzo szybko prosto w objęcia damy lekkich obyczajów, tłumaczyłem to na tym filmie, dlaczego tak się dzieje, w części chyba drugiej:

 

   

Reasumując - jasne, że pozycja kolegi @dziadek do orzechow jest mocno przeterminowana, ma więc on dwie drogi (poza drogą MGTOW):

 

- drogę Mokebe (w której ma on wieloletnie, jak napisał, doświadczenie, bo przecież ona z nim już 15 lat siedzi)

- drogę @Stefan Batory dostarczania cudowności swojej milejdi (co po 15 latach kładzenia lachy wyda się co najmniej dziwne, żeby nie powiedzieć, że zawieje ostro desperacją)

 

Jak myślicie, która się powiedzie? 

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 5
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Kolego @Stefan Batory część trzecia, minuta 3:00 tam masz ten casus umówiony szerzej, czym skończą się inwestycje Twoich kumpli [kolejnymi użytkownikami forum, ale szczęściem Twojej córy też niekoniecznie]:

 

 

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 hours ago, Sundance Kid said:

Cóż, moim zdaniem główny problem polega na tym, że po 15 latach związku nie wiesz nawet czy twoja partnerka lubi gotować czy nie lubi.

 

Nie przepada gotowac. Napisalem to w pierwszym poscie. Jednakze, nie miala nigdy specjalnej awersji to ugotowania prostego obiadu. Moglem byc bardziej klarowny.

 

11 hours ago, Sundance Kid said:

Moim zdaniem jeśli jedyne, co cię trzyma w związku, to talerz gorącej pomidorówki i schaboszak z kartoflami, to taki związek jest ch*ja warty i nie warto sobie nim zawracać głowy.

 

No troche to ocena wyrwana z kontekstu. Bo jezeli mam miec dwie 'kuchnie' z kobieta to po co na sile sie wiazac. To nie jest tak, ze musze miec gar kartofli bo inaczej be. Brak gara kartofli powoduje po prostu zmiane zachowan.

 

2 hours ago, Stefan Batory said:

To kolego zupełnie zmienia postać rzeczy. Wy nie żyjecie 50/50. W sytuacji, gdy kobieta również pracuje zarobkowo to wspólne życie powinno polegać na bardzo prostej zasadzie: razem pracujemy, razem utrzymujemy dom i razem go prowadzimy! Twoja kobieta ma 100% racji. Dziwi mnie, że ona dopiero po 15 latach zaczęła logicznie myśleć.

 

Zyjemy 50/50. Ja pracuje i ona pracuje. Ja partycypuje w prowadzeniu domu rowniez i robie to bardzo proaktywnie. Dziwi mnie tak ekstremalna interpretacja tematu. To nie jest tak, ze ja leze i pachne, az Pani mi poda talerz zupy. Ale jest tak, ze a zrobie X sniadan i Y kolacji, a na obiad pusto. Zakupy robimy razem najczesciej, w takie dni ktore nam pasuja.

 

2 hours ago, Stefan Batory said:

Bo jak to było? Razem wychodziliście do pracy, kobieta wracając z roboty robiła zakupy, będąc w takim samym stopniu zmęczona jak Ty, gotowała obiad, a książę pan cierpliwie czekał, aż będzie miał podane pod nos?😂 Gdyby Twoja kobieta była moją córką, to kazałbym jej natychmiast Ciebie zostawić. Taki system, jw. działał, ale u pańszczyżnianych chłopów, gdy baba siedziała w domu, a chłop szedł w pole orać. Czasy się jednak nieco zmieniły.

 

Tak nigdy nie bylo, jest i nie bedzie. Nie rozumiem w ogole skad taki poglad, a juz szczegolnie 'nakaz zostawienia' - to wlasnie wg. mnie jest panszczyzniane podejscie do sprawy i wpychanie nosa w nie swoje sprawy. Ja wtedy w ogole bym nawet nie protestowal, bo szkoda byloby mi sie uzerac z szalonym tesciem. Po co mi jeszcze taka rozrywka. W ogole gdybym wyczul takie sterowanie z boku, to dziewcze byloby skreslone. Szukalbym najwyczajnie innej.

 

2 hours ago, Stefan Batory said:

Jeszcze jedno. Twoja kobieta się z Tobą po prostu nudzi, a czegoś takiego nie wytrzyma żaden, ale to żaden związek czy też małżeństwo. We wszystkich, znanych mi długoletnich związkach (małżeństwach) ludzie żyją w tym samym rytmie, między innymi lubią ze sobą spędzać czas wolny, inaczej to nie ma sensu. Kiedyś mi to ojciec wytłumaczył i u mnie się to sprawdza (u moich kumpli też).

 

Wydaje mi sie, ze to jest trafna diagnoza. Dochodze do wniosku, ze musze przeorganizowac nieco swoj rytm pracy itp. Zgadzam sie z tym punktem i po glebszym namysle przyznaje racje.

 

2 hours ago, Stefan Batory said:

Po czymś takim, Twoja kobieta powinna natychmiast Ciebie zostawić i się wyprowadzić. Właśnie napisałeś, dlaczego wielu moich kolegów kupiło swoim córkom mieszkania, tzn. kumple są nominalnymi właścicielami mieszkań. W sytuacji, gdy się "psuje" między "nimi". to facet natychmiast wyłapuje kopa w d.😂

 

Znowu ostra interpretacja z Twojej strony. Eksmisja z uwagi na koszty mieszkania - najzwyczajniej ja to mieszkanie pociagne finansowo, ona nie. Tutaj nie chodzi o 'psucie' siew kobiecym tego slowa znaczeniu i jakies niedopowodzenia. Strasznie czarno-bialo widzisz swiat. Mowie otwarcie, ze jak ja bede tylko gotowac, a ona nie, to bedzie mi ciezko to zaakceptowac. Wskazuje jasno swoje oczekiwania. Druga strona tez to robi. Tyle.

 

Te legendarne kopy w tylek to moze regula wsrod osob nie majacych wolnego zawodu, srodkow na wlasne M lub jakiegokolwiek zabezpieczenia. Poza tym, gdyby nawet tak bylo jak mowisz, rozumiem, ze to Ty bys lozyl na remonty mieszkania i ewentualne raty hipoteczne. Bo tylko idiota albo ktos totalnie pozbawiony mozgu lozylby na mieszkanie, ktorego nie jest wlascicielem. Druga sprawa jest to, ze taki sygnal od Ciebie u kogos z glowa na karku zapalalby czerwona lampke i to z miejsca. Sa tacy ktorym by sie nie chcialo prowadzic jakichs tam scysji, ale tez i tacy, co chetnie by dostarczyli rozrywki.

 

 

Edytowane przez dziadek do orzechow
ort
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, absolutarianin napisał:
2 godziny temu, Stefan Batory napisał:

Jeszcze jedno. Twoja kobieta się z Tobą po prostu nudzi, a czegoś takiego nie wytrzyma żaden, ale to żaden związek czy też małżeństwo.

 

Kolego @Stefan Batory wymieszałeś trzy różne modele związków, a wszystkie patologiczne. Tak sie nie da dojść do konsensusu. W zdaniu powyżej sugerujesz, że facet powinien być zabawiaczem i dostarczycielem rozrywek pani. Tak się nigdy na dłuższą metę nie uda. A z pewnością nie uda się to po 15 latach. Im bardziej przebodźcowana pani (i przebolcowana przy okazji) tym szybciej przestanie to na niej wywierać wrażenie. Wiem to po swoim małżeństwie. Znacie mnie nie od wczoraj ostatnie moje lata: podróże dookoła całej Europy, Italia, Niemcy, Austria, Francja i jeszcze Bałkany. Motocykle, nowy dom, nowi znajomi, ludzie z całego świata, jeszcze to F nieszczęsne i co mi pani powiedziała po 3 latach? Ja tu nie wytrzymam, ciągle tylko śpimy.

 

Chyba się nie zrozumieliśmy. Może bardziej precyzyjnie. Mi chodzi o to, że ludzie w związku (rodzinie) powinni żyć jednym rytmem i spędzać część czasu wspólnie. Sytuacja, w której mężczyzna po powrocie z pracy zajmuje się głównie swoimi sprawami (to chyba ma miejsce w sytuacji powyżej) zawsze prowadzi do katastrofy.  Podobnie z tym brakiem wspólnego rytmu jest w sytuacji, że jedno kończy pracę o powiedzmy 1600, a drugie o 2200. Tu nie chodzi o bycie czasoumilaczem dla kobiety, ale wspólne zainteresowania i wspólne spędzanie wolnego czasu.

 

Ja swoją żonę poznałem na spływie kajakowym i przez mniej więcej 30 lat małżeństwa mamy za sobą wspólnie spędzonych już setki imprez (kajaki, żagle, piesze rajdy, rowery, góry itd. ) najpierw sami, czy też naszą ekipą, a potem z dzieckiem, gdy było w wieku już 5 lat. Dokładnie tak samo postępują moi koledzy (rodzina).

 

Kumpel, który biega maratony robi to razem z żoną. Moja żona jak chciała chodzić do fitness klubu, to kupiła dwa karnety, w tym jeden dla mnie. I tak dalej.

 

Jeszcze jedno, kumpela psycholog, która zawodowo zajmuje się nastolatkami sprawiającymi trudności wychowawcze ma jedną prostą metodę, od której zawsze zaczyna pracę z rodziną. Na pierwsze spotkanie ma przyjść do niej ojciec nastolatka, który stwarza problemy wychowawcze. Każdemu tatusiowi zadaje jeden temat: "Proszę dokładnie opisać swój dzień".

 

I typowy facet zaczyna opowiadać (a kumpela skrzętnie notuje), Poniedziałek- że wstał dajmy na to o 0600, 0700 śniadanie, od 0800 do 1600 praca, powrót do domu, obiad itd. 

Pada wtedy pytanie: "Ile czasu w poniedziałek poświęcił pan swojej rodzinie, w tym dziecku?". Tak samo delikwent opisuje wtorek, środę i pozostałe dni tygodnia.

 

Zwykle jest tak, że pan głowa rodziny swoim dzieciom (rodzinie, w tym kobiecie) nie poświęcił w ciągu tygodnia nawet pięciu minut, ale na gierki to czas był. Albo facet robił tylko jakieś projekty- robota. Taka analiza z psychologiem sposobu spędzania czasu przez poszczególnych członków rodziny daje tzw. głowom rodziny bardzo mocno do myślenia. Skutkiem życia "osobno" jest kryzys wychowawczo- związkowy. W sumie to ja jestem takim wymyślaczem wspólnego spędzania wolnego czasu, chociaż moja żona też miewa fajne pomysły.😊

 

2 godziny temu, absolutarianin napisał:

 

Po co kobieta idzie do pracy? Ano są trzy możliwości:

 

1- nie starcza do pierwszego, bo facet ma gównianą pensję

2- nie starcza do pierwszego, bo pani ma w hooj wymagań konsumpcyjnych, czyli kompleksy (i wspomnianych wcześniej rozrywkowych nakręconych przez smartfonik) 

3- pani chce mieć dostęp do rezerwowej kutangi i niezależności bytowej, by gładko i bez zbędnych turbulencji na nią móc wskoczyć

 

Ja na świat patrzę przez pryzmat własnych doświadczeń no i ja byłem wychowywany przez ludzi bardzo pokaleczonych przez II wojnę. Cały czas mam "z tyłu głowy" przygotowywanie się do trudnych czasów, które zawsze, w najmniej oczekiwanym momencie mogą nadejść.

 

Ad. 1  Zawsze może się wydarzyć coś, czego przewidzieć się nie da.

Dla mnie bardzo bolesnym momentem był moment skończenia studiów. Gdyby mi ktoś w roku 1985 kiedy rozpocząłem polibudę powiedział, że już wkrótce polski przemysł okrętowy przestanie istnieć, będzie Okrągły Stół, Balcerowicz itd. a ja nie będę mógł nigdzie znależć pracę i nie będę miał z czego żyć, to bym w życiu nie uwierzył.

 

Tym bardziej, że to były cholernie ciężkie studia. Do egzaminów wstępnych przygotowywałem się całe dwa lata. Moje studia to były krew, pot i łzy (czyli tak jak być powinno😊) Nawet jednego dnia nie przepracowałem zgodnie z wyuczonym zawodem😂.

 

Dobrze pamiętam te czasy. W gównorobocie  (innych wtedy nie było) pan inżynier dostał 860 tyś. zł, zasiłek dla bezrobotnych wynosił około 700 tyś., a cena za wynajęcie pokoju wynosiła 450 tyś. Dlatego zamieszkałem wtedy z czterema innymi kolegami w pralni w akademiku. Nie powiem, było bardzo wesoło. Dobrze wspominam ten czas.

 

Wtedy się ożeniłem. To był idealny czas na zawarcie związku małżeńskiego😂. Dzięki żonie, która mnie utrzymywała mogłem złapać oddech i przegrupować siły. Po tym praniu mózgu, jakie przeszedłem na politechnice przekwalifikowanie się na cokolwiek innego było błahostką. Nie powiem, kobieta się spisała. Zaimponowała mi wtedy, bo koniecznie chciała w tej sytuacji zrobić wesele, to pojechała na 3 miesiące do Niemiec i na nie zarobiła.😂 

 

Łatwiej mi się żyło z nią, niż bez niej, bo zawsze miałem świadomość, że mam przy boku kobietę, na której zawsze mogę polegać i na kasę ma wy...bane.  Trzy lata oblegałem tą twierdzę, ale ja brzydki jestem, i dlatego cały czas jestem w swoim pierwszym związku.😂 Przy tej gębie jaka mam, moją żonę przyciągnęło na początku naszej znajomości, że nie sposób się było ze mną nudzić.

 

Różnie w życiu bywa. Mam w rodzinie przypadek, że trójka małych dzieci, mąż zginął w wypadku drogowym, a jego żona jedyne co potrafiła robić to być przy mężu. I zrobił się problem.

Kumpel w wieku 58 lat stracił robotę. Sam słyszałem, jak mu żona- lekarz tłumaczyła: " Co się martwisz, ja świetnie zarabiam".

 

Miałem niewidomego kolegę, którego siostra również była niewidoma. Tatuś sobie odszedł w siną dal zostawiając ich bez środków do życia. Różnie w życiu bywa. mogę tak bez końca wymieniać.

 

Moim zdaniem nie jest dobrze w naszych realiach, gdy struktura pt. rodzina zależy tylko od jednego filaru. Poza tym masz rację. Teraz nie mam gównianej pensji, ale zawsze mogę mieć.

 

 

 

Inna sytuacja. Babcia mi 10 tyś. razy to opowiadała. Przed wojną była na studiach na Politechnice Lwowskiej. Zamożny dom, jej matka siedziała w domu, utrzymanie to było zadanie pradziadka. Pradziadek nagle zmarł, geszeft przejęła prababcia doprowadzając do ruiny finanse rodziny. Babcia musiała przerwać studia na ukochanej architekturze (studia były wtedy płatne!). I została wydana za mąż za mojego dziadka, starszego od niej o 22 lata, ówczesną świetną partię.

 

Miała o to do niej żal do końca życia. Ja miałem min. dzięki takim opowieściom wdrukowany w mój BIOS przekaz, że kobieta siedząca w domu to zło.

 

Ad 2. W mojej rodzinie jest tak, tzn. w moim małżeństwie, u moich rodziców też tak było itd. Że pracują obydwoje, a facet ma pełną kontrolę nad wydatkami i "przydziela" kobiecie stosowne i potrzebne sumy pieniędzy. Mężczyzna powinien pełnić rolę "ministra finansów".

 

Ad 3. Tak  może być, ale nie musi. taki przykład, z którego nic nie wynika oczywiście. Kumpel miał nie pracującą kobietę w domu. Taka sytuacja: około godz. 1600 razem z nim przyszedłem do niego do domu. Kolega po drodze odebrał dziecko ze szkoły. W domu syf, w zlewie pełno brudnych naczyń po śniadaniu jeszcze, nic do żarcia. Pada pytanie: " Co ty dzisiaj zrobiłaś?"

Pani nic nie zrobiła, bo wg. niej miała depresję. Póżniej się okazało, że pani ma bolca na boku i biedna cierpiała, bo oni nie mogli być razem, bo facet by żonaty.

 

Wniosek kumpla po tej całej historii. "Kobieta nie ma prawa siedzieć w domu".

 

 

 

W procesie wychowania bardzo ważne jest aby dzieci obojga płci brały  udział we wszelkich pracach domowych. Taka sytuacja. Mając trudności wychowawcze z dorastającą córką chodziłem na spotkania rodziców w pewnym ośrodku psychologicznym. Rodzice nastoletnich dzieci, czasem matka, czasem ojciec, czasami obydwoje siadali w kręgu i pod okiem dwóch doświadczonych psychologów dyskutowaliśmy wspólnie nad  problemami wychowawczymi z naszymi dorastającymi pociechami.

 

Jeden pan skarżył się na swojego osiemnastoletniego syna, że głupi, nic nie robi, narkotyki itd. Padło pytanie ze strony pani psycholog. Jakie ma wobec syna wymagania? Jak z utrzymaniem porządku? Jakie ma obowiązki typu sprzątanie, posiłki itd? Pan powiedział, że dwa razy w tygodniu przychodzi pani Jadzia i mu sprząta. Dom prowadzi mamusia. Skutek wychowawczy tragiczny.

 

Czy ja dostarczam cudowności swojej żonie? Chyba tak, skoro jest ze mną tyle lat😂. Taka sytuacja. jestem na plaży na spacerze w styczniu, moje wtedy trzyletnie dziecko widzi kąpiących się morsów. Dziecko też chce do wody, a ja mam miękkie serce. W ten sposób zacząłem z dzieckiem wspólne kąpiele zimą w morzu. Co robi moja żona, która nie cierpi zimna? Przyłącza się do nas. Na plażę zawsze   chodziliśmy  całą rodziną. Nie wiem jak to jasniej wytłumaczyć.

 

Ja jestem właścicielem tego mieszkania, a córka będzie mogła w nim mieszkać, gdy skończy studia i uzyska niezależność finansową. Jak na razie jest ona w swoim pierwszym związku od około pięciu lat z tym samym chłopakiem, który z resztą bardzo przypadł mi do gustu. Wszystko wskazuje na to, że młodzi planują razem przyszłość.  Młoda woli na razie mieszkać z rodzicami.  naszym celem jest ułatwić jej start życiowy.

 

Jak wiadomo, wszystko zależy od wychowania. Ja córce zawsze poświęcałem z żoną dużo czasu  i widzę tego efekty. O szczęście córki jestem spokojny. Jest do mnie pod wieloma względami bardzo podobna.😂 Wiele zależy od staranności w doborze partnera życiowego. Z tym doborem partnerów to jest dokładnie tak samo jak z kandydatami na marynarzy. Każdy startujący do Wyższej Szkoły Morskiej musi zaliczyć rejs kandydacki na żaglowcu.  W Polsce jest to " Dar Młodzieży". Na żaglowcu dlatego, bo tam się zdrowy wycisk dostaje, a celem rejsu jest odsianie słabych z charakteru ludzi, którzy się do tej roboty nie nadają.

 

Ta sama zasada jest z kandydatami do związków. Ja zaliczyłem trzyletni "rejs kandydackI" z moją jeszcze nie żoną. Obecnie min. dzięki tinderowi proces rekrutacji do związków wygląda jak wygląda. Skutki są znane.

 

 

1 godzinę temu, dziadek do orzechow napisał:
4 godziny temu, Stefan Batory napisał:

Bo jak to było? Razem wychodziliście do pracy, kobieta wracając z roboty robiła zakupy, będąc w takim samym stopniu zmęczona jak Ty, gotowała obiad, a książę pan cierpliwie czekał, aż będzie miał podane pod nos?😂 Gdyby Twoja kobieta była moją córką, to kazałbym jej natychmiast Ciebie zostawić. Taki system, jw. działał, ale u pańszczyżnianych chłopów, gdy baba siedziała w domu, a chłop szedł w pole orać. Czasy się jednak nieco zmieniły.

 

Tak nigdy nie bylo, jest i nie bedzie. Nie rozumiem w ogole skad taki poglad, a juz szczegolnie 'nakaz zostawienia' - to wlasnie wg. mnie jest panszczyzniane podejscie do sprawy i wpychanie nosa w nie swoje sprawy. Ja wtedy w ogole bym nawet nie protestowal, bo szkoda byloby mi sie uzerac z szalonym tesciem. Po co mi jeszcze taka rozrywka. W ogole gdybym wyczul takie sterowanie z boku, to dziewcze byloby skreslone. Szukalbym najwyczajnie innej.

 

Ja właśnie z tego typu sytuacją zwykle się spotykałem w swoim otoczeniu. To znaczy, że tak w dzisiejszych realiach bywa czasami w moim otoczeniu rozumiany "tradycyjny" model rodziny. Przepraszam, nie chciałem kolegi urazić.

 

1 godzinę temu, dziadek do orzechow napisał:

Strasznie czarno-bialo widzisz swiat. Mowie otwarcie, ze jak ja bede tylko gotowac, a ona nie, to bedzie mi ciezko to zaakceptowac. Wskazuje jasno swoje oczekiwania. Druga strona tez to robi. Tyle.

 

 

To prawda, z tym moim widzeniem świata.

 

Teraz jest to dla mnie jasne, ten problem z gotowaniem u Was. Sytuacja, gdzie facet ma gotować, a kobieta leżeć tylko do "góry podwoziem" jest absolutnie nie do zaakceptowania. Coś "dziwnego" zaczyna się dziać.

 

 

1 godzinę temu, dziadek do orzechow napisał:

Te legendarne kopy w tylek to moze regula wsrod osob nie majacych wolnego zawodu, srodkow na wlasne M lub jakiegokolwiek zabezpieczenia. Poza tym, gdyby nawet tak bylo jak mowisz, rozumiem, ze to Ty bys lozyl na remonty mieszkania i ewentualne raty hipoteczne. Bo tylko idiota albo ktos totalnie pozbawiony mozgu lozylby na mieszkanie, ktorego nie jest wlascicielem. Druga sprawa jest to, ze taki sygnal od Ciebie u kogos z glowa na karku zapalalby czerwona lampke i to z miejsca. Sa tacy ktorym by sie nie chcialo prowadzic jakichs tam scysji, ale tez i tacy, co chetnie by dostarczyli rozrywki.

 

W momencie, gdy ja jestem właścicielem mieszkania, to ja łożę na jego remonty itd. Córka może w nim mieszkać, ale to cały czas jest moje mieszkanie. Tylko idiota oddałby mieszkanie, swoje ciężko zarobione pieniądze obcemu facetowi, który mieszka z jego córką. Przecież ta córka w każdej chwili może zostać porzucona. Historia zna takie przypadki.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego @Stefan Batory ależ ja doskonale rozumiem wszystkie Twoje punkty, bo sam tak wyrosłem i próbowałem tak żyć. Ze swoją pierwszą żoną dzieliliśmy pasję motocyklową (przynajmniej ja tak z początku myślałem), nauczyłem ją jeździć, kupiliśmy jej jawkę, potem kawę (drugie moto) nawet wybierałem trzecie, suzi GS500, którym hipergamiła potem w swoim korpo. I co? Kiedy nasze małżeństwo się rozpadło, odkupiłem od niej to moto (z przebitą oponą!!!) za przysłowiowego tysiaka, wyciągnąłem zakurzone z podziemnego garażu jakiegoś apartamentowca, gdzie się ustawiła, jak te wszystkie nowoczesne polki, zajechałem w ten sam dzień na tym flaku do najbliższego wulkanizatora na dzielni i objechałem jeszcze całą Europę na tym zacnym jednośladzie dwa razy z kolejną moją żoną. Jak tylko znalazł się nowy bolec, który miał wyebane na moto, to już nikt jej nigdy na motocyklu nie zobaczył.

 

I tak wygląda dzielenie pasji z kobietami.

 

To bzdura, bluepill i o ile jeszcze AD 1990, czy nawet 2005 to miało sens, w epoce przedfejsbukowej, to dzisiaj opierać na tym swoje życiowe decyzje jest co najmniej lekkomyślne. I znowu jest to pomylenie skutku z przyczyną, nasze pokolenie kobiet leciało na coś takiego, bo to był symbol zaradności i wieszczył przyszłe prosperity. Dzisiaj każdy ma nowe! Dzisiaj na to kobiety już nie zdobędziesz, nawet z Białorusi, bo ona tu przyjedzie i zobaczy, ze jej rówieśniczki, brzydsze od niej, trzymają rękę w spodniach Mokebe, a takich co mają kwadratowe M2 w bloku, czy nawet w miarę nowe Audi - zmieniają jak rękawiczki. Ale bycie cool, trendy, z zajawką też już nie wystarczy. Możesz zrobić cały wielki teatr koło siebie, musical Metro i gówno ci to da, a nie stabilność z kobietą. Potrzebna jest jeszcze sława i władza. Powinieneś być np. youtuberem, ale nie takim prowincjonalnym jak ja, tylko tak z 10 tys. subów przynajmniej. Inwestorem w cryptojuana, latającym co miesiąc do Chin, lokalnym liderem tęczowej fundacji piorącym kasę z drukarki  - to tak! Albo egzotyka w stylu alvaro, czy mokebe właśnie.

 

Ja wiem, że Ty masz córkę na wydaniu i chcesz dla niej jak najlepiej, ale pojmij, że TAMTEGO ŚWIATA JUŻ NIE MA.

 

On może wróci, ale to nie stanie się ani za rok, ani za dwa. Twoja córka zrobi to samo, co wszystkie koło niej, bo kobieta to istota naśladowcza. Zrobi to, co od dawna ma w swoim smartfoniku, a ma tam taki syf, że wolałbyś nie wiedzieć, spokojniej wtedy byś spał.   

 

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, Stefan Batory napisał:

Jeszcze jedno, kumpela psycholog, która zawodowo zajmuje się nastolatkami sprawiającymi trudności wychowawcze ma jedną prostą metodę, od której zawsze zaczyna pracę z rodziną. Na pierwsze spotkanie ma przyjść do niej ojciec nastolatka, który stwarza problemy wychowawcze. Każdemu tatusiowi zadaje jeden temat: "Proszę dokładnie opisać swój dzień".

Czemu z góry zakłada, że to ojciec jest problemem w rodzinie i od razu tylko  jego zaprasza? Trochę dziwne podejscie. Powinna obydwu rodziców zaprosić, bo problem może leżeć po stronie matki albo obydwu.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, absolutarianin napisał:

TAMTEGO ŚWIATA JUŻ NIE MA.

No właśnie, w samo sedno, wielu ludzi tego nie dostrzega, tak jak np. mój kolega wierzący katolik, który jest singlem po 40, szuka dziewicy oraz dziewczyny, która razem z nim co tydzień do kościoła by chodziła. Nawet seksu nigdy nie uprawiał, czeka do tego momentu, aż się ożeni.

Godzinę temu, absolutarianin napisał:

On może wróci, ale to nie stanie się ani za rok,

Wróci, jak pierdolnie ten świat, w którym żyjemy, będzie taki moment krytyczny, że nie będzie z czego emerytur wypłacać, jakiś krach finansowy na miarę lat 30 XX wieku, jakaś wojna.

Edytowane przez Boromir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minutes ago, Boromir said:

mój kolega wierzący katolik, który jest singlem po 40, szuka dziewicy oraz dziewczyny, która razem z nim co tydzień do kościoła by chodziła.

 

@Ksanti słyszałeś?

 

Mój znajomy ortodoksyjny biblista też mi robił wykłady o małżeństwie, póki jego żona nie poszła. Oni zawsze mają na to odpowiedź: 'znaczy, że nie wierzyła w Boga'. Wiara w Boga fajna rzecz, wiele ułatwia, ale laskom ona niepotrzebna, bo mają różową świętość, zresztą one wierzą w co innego, a te, które jakimś cudem wierzą w Boga to Jemu się oddają, a nie tobie...

 

22 minutes ago, Boromir said:

nie będzie z czego emerytur wypłacać, jakiś krach finansowy na miarę lat 30 XX wieku, jakaś wojna.

 

Sęk w tym, że i tu masz nieaktualne dane. System położono w sposób kontrolowany, na emerytury więc nie braknie. A że iluś dziadków zejdzie po roku poborów? Krach już dawno był, tylko go zgodną światową księżycową ekonomią przykryli. Technologia na to pozwala, a to wróży dla nas coś bardzo niedobrego. Zamiast natychmiastowego wyrzygania, zzielenienie na długo i gnicie w łożu, aż robactwo wszystko przeżre.

 

Jak pozwolisz, by robactwo się rozmnożyło - rodzą się prawa robactwa.

 

 

 

Edytowane przez absolutarianin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 hours ago, dziadek do orzechow said:

wygarnela w czasie rozmowy, to to, ze malo z nia spedzam czasu,

Jak widać tu nie chodzi o samo gotowanie. Problem jest poważniejszy. 

Takie tekst oznacza "nie pasujesz mi". I oczywiście nie należy tego brać dosłownie ani się do tego stosowac bo jak powyżej napisał @MarkoBe

czego byś nie zrobił będzie źle. 

Wręcz odwrotnie, spędzaj jeszcze mniej czasu, jedz poza domem, gadaj z kumplami przez telefon i spędzaj czas na hobby. 

A co do lojalności to bądź ostrożny. Bo pretensje pojawiają się często gdy myszka ma inne opcje. Może tak nie jest w tym przypadku, i to tylko koleżanki ryja jej beret. Ale brak obiadów znaczy że ja buntują. Jak są wśród nich imprezowe singielki to możesz niedługo usłyszeć że chce wyjść na "girls night out" żeby się "trochę rozerwać" . A wychodząc założy pończochy, bo "chce się czuć sexi". 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, absolutarianin napisał:

, bo mają różową świętość,

Widzę to chociaż po moich koleżankach z oazy katolickiej: jedna nakryłem na tym, ze poszła z arabem do łózka, była w tym samym barze, co ja, wyszli na zewnątrz, bo taksówkę na hotel zamówił, a wcześniej do niej zagadał, nawet starać się nie musiał, gdybym ja zagadał, to dużo większe prawdopodobieństwo, żeby mnie zlała. Druga biega na piekło kobiet, kiedyś ją zaorałem merytorycznie na temat konstytucji, że najpierw lewica wprowadziła ta wadliwą, konstytucję, potem donosili do Brukseli, Berlina razem z PO, protestowali z transparentami KONSTYTUCJA, KONSTYTUCJA. Kiedy Pis ustosunkował się do tej konstytucji i dodatkowo po wyroku TK oraz protestó opozycji, szeregu donosów do UE, Berlina. To teraz wypier..ać, wcześniej konstytucja, to mnie wywaliła ze znajomych, trzecia kolei, potrzebowałem zrobić projekt do jednej korporacji, żeby zwrócili na mnie uwagę, co zrobiła, zablokowała mnie, wiedząc, że ją prosiłem tylko oto, zamiast napisać, sorry nie pomogę ci. Czwartą podrywałem, też mnie zablokowała na facebook-u. kiedy z nią gadałem wcześniej (podrywałem) chciałem spotkać się jak z nią na żywo rozmawiałem, tam i jakieś sukowate shit testy zaczęła robić, zapytałem się, czy możemy normalnie rozmawiać, ta nic, nie chciała dać numeru, żeby popisać, pogadać i spotkać się więc jej powiedziałem NIE CHCESZ TO NIE. Dziewczyna, która jest zainteresowana chłopakiem tak się nie zachowuje.

Godzinę temu, absolutarianin napisał:

Wiara w Boga fajna rzecz, wiele ułatwia, ale laskom ona niepotrzebna, bo mają różową świętość, zresztą

Różowa świętość :) =D Mógłbyś rozwinąć myśl ? Prosiłbym cię.

Godzinę temu, absolutarianin napisał:

Jak pozwolisz, by robactwo się rozmnożyło - rodzą się prawa robactwa.

Dla mnie w tym myśleniu, to ludzie mało inteligentni, głupki, patola, oni będą się rozmnażać.

38 minut temu, Dellinger napisał:

A wychodząc założy pończochy, bo "chce się czuć sexi". 

Też to widziałem wśród swoich znajomych, koleżanka, tak właśnie swojego nowego gacha znalazła, który ją teraz posuwa, a ma dwójkę dzieci z mężem, z którym się włąsnie rozwiodła. Męża wyjebała z domu, ogranicza mu widzenia z dziećmi. Ten nowy gach ma płacone na swoją alimenty, tamten dziećmi zajmuje się, przyjeżdża po nie, nawet nie musi nic koło tych dzieci robić, musi zapierdalać jej były, a ten ma ruchanie praktycznie za darmo, poznali się w dyskotece. Szkoda mi tego chłopaka, jej byłego męża.

Edytowane przez Boromir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.