Skocz do zawartości

Ludzie "jak z forum" w realnym środowisku


PerSenior

Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie. 

 

Piszę post, ponieważ lekko ubolewam nad brakiem kontaktów międzyludzkich w ostatnim czasie, a precyzując to kontaktów z facetami w okolicach mojego wieku. Mam ułożoną kobietę od 2 lat i wąskie grono 2-3 przyjaciół, z którymi ciężko się zgadać, ze względu na to, że każdy studiuje coś innego/pracuje. Jestem z lekka ekstrawertykiem. Z pannami nie miałem nigdy problemu, nawet nie piszę, bo już w realu zżera o to facetów jakaś zazdrośc. Bardzo łatwo przychodzą mi nowe znajomości, aczkolwiek za każdym razem jak jakieś zawieram to dotyka mnie niechęć i obrzydzenie, szczególnie do facetów 20-25 lat. Poznałem gościa około 50, z którym rozmawia mi się zajebiście, nie tylko przy alkoholu, ale ogólnie. Rozmawiamy o biznesowych smaczkach, sytuacji politycznej i wielu, wielu innych rzeczach, nawet dość często się zdzwaniamy. Z drugiej strony dziwnie się czuję zawierając więź kumpelską z gościem 30 lat starszy, Wracając do facetów 20-25 lat w moim otoczeniu.

 

Jedna znajomość ubolała, bo upragniona księżniczka kolegi po prostu na mnie leci i on nie może tego zaakceptować, bo ja jestem cham, źle się zachowuję itp. Rzeczywiście, mocno siedzę w redpill'u i w kontekście wyrażania zdania czy interakcji międzyludzkich bazuje na nim. Dodając kilka lat kalisteniki, siłowni, pływania to są efekty (plus taki, że moja panna z miesiąca na miesiąc coraz bardziej się stara, dostaję raz na 2 tygodnie nawet prezenty :'D). Jak powiedziałem, zeby gość zajął się sobą i nie piździł no to koniec forever - obraza majestatu i znajomość spłycona do minimum.

 

Inny koleżka na studiach nawet nie do pogadania, na każde skinienie koleżanek, w sumie to zaczyna zachowywać się jak kobita - wg mnie w łaski rozchylonych nóg się tym nie wpisze, ale jego sprawa - męski kontakt płytki, nie do pogadania. 

 

Inny chciał złapać ze mną kontakt, ogółem to ja zbytnio byłem zniechęcony, bo facet jakiś mdły, powolny taki, flegmatyk. Ciągle ospały i nic nie mówi. Ale no dobra. Rozmawiamy chwilę, zebrało się jakieś wąskie grono, ja, on i kilka dziewczyn. Rozmawialiśmy o BLM w USA/na świecie, powiedziałem (możę zbyt dosadnie), że nadano teraz czarnoskurym pełne prawo robienia burd publicznie/łamania prawa (spokojnym tonem). Jakaś laska do mnie z ryjem, że oni byli tyle lat opresjonowani i zagłębiamy się w konkretne sytuacje, z czego ona podnosi coraz to bardziej głos. Patrząc na jej wysiłek skomentowałem, że "zwierze to zwierze" (nie jestem skrajnym rasistą, to było odbicie piłeczki). Typek normalnie by mnie tam zaszczekał wtenczas, odpalił się i natychmiast przejął stronę dziewczyny mimo, że z początku ta dyskusja mu zwisała i sam za dużo nie mówi. A tu nagły podniesiony głos/atak + WYZWISKA, że jestem zacofany - w kontekście studiów wyniki to nie jest żadna miara, ale mam lepsze od nich wszystkich. Nie było sensu się strzępić.

 

Kolejny znajomy zarabia 3k, zadnej szkoły, wydaje na pannę (z kosmicznie bogatej rodziny) spokojnie 2k/msc, po czym pożycza na chleb. Obrzydzenie całkowite mam, głowa zlasowana, gość nie do odratowania.  

 

To było grono akademickie. 

 

Przejdę do grona z siłowni/sztuk walki etc.

 

Nikogo nie obrażam, grono akademickie nie koniecznie oznacza wyższą inteligencję, dobre chłopaki z dzielnicy nie koniecznie muszą być analfabetami, ale dobre 90% się wysłowić nie potrafi. Nie wiem czy pandemia tak uderzyła w ludzką psychikę czy co... Goście posługują się takim językiem, że szkoda mi ust otwierać. Plują się, co drugi teksty w stylu "ja każdego rozjebe" (często to faceci 30-40 lat... O młodzieży nie wspomnę) Jak widzą jakąś ulaną samice 2-3/10 to nagle jakaś agresja w stosunku do wszystkich (no dobra, rozumiem, tak działamy, instynkty), nie jest to w ogóle znośne. Zachowują się jak jakieś klauny. 

 

To ja jestem nienormalny czy znajduję się w nieodpowiednim miejscu? Kierunek studiów mam zdominowany przez panny (taki rok), goście to "skrajna lewica", 

 

Mam wrażenie, że głębokich relacji po tej pandemii już zawrzeć się nie da. Jak na razie biernie obserwuję to "zoo". W tygodniu nauka i dorabianie, w weekendy praca. Poza tym treningi. Na mojej drodze tylko 2 wyżej wymienione środowiska, z czego oba skrajne. Da się spotkać normalnych ludzi jeszcze? 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem typem, który od zawsze stawiał na przyjaźnie, znajomości. Różnie na tym wychodziłem od ( mega paczki dość mocnych zawodników, trochę badboyow, która przetransformowała się w towarzyskie spotkania par co weekend, gdzie to panie wiodą prym a ja jako singiel wiadomo jaką mam opinię i czemu stałem się nie mile widziany co nie powiem mocno mnie ruszyło) do długoletnich znajomości z różnymi sensownymi osobami z totalnie skrajnych środowisk. Znam Twój ból, chyba najbardziej wkurzająca mnie rzeczą są ludzie, sprzedający siebie, swój czas a finalnie znajomości dla kawałka cipki. Czasami to tam nawet o seks nie chodzi...

 

Odpowiadając na Twoje pytanie to tak, zdecydowanie można poznać normalnych ludzi. Mega ważne jest to, żeby coś Cię łączyło z tymi osobami. Świetny jest sport, obecnie popularne są internetowe rozrywki, podrywanie zbliża typów (Ty masz dziewczynę więc rozumiem :D ). Ja poznałem ostatnimi czasy poprzez sport mnóstwo młodych ludzi, często dekadę młodszych i przyznaje, że to jest inny świat. Inny w sensie, że oni są jeszcze na wiele rzeczy otwarci, trochę bojaźliwi ale też z wewnętrzną iskrą. Z racji pasji nie są to typowe małolaty z głową w telefonie a sensowni ludzie, od których i ja się uczę np. kwestii sportu, diet ale i bycia na bieżąco z życiem :D itp.  Moi rówieśnicy już tego nie mają. Nie są aż tak otwarci na wszystko, ciężko się adaptują do zmian. 

 

Generalnie relacje przyjacielskie to też jest temat newralgiczny ponieważ można wpaść z deszczu pod rynnę. Nigdy nie znajdziemy osób, które będą w 100% dopasowane do nas, nasze poglądy będą takie same. Problem może być też w Twoich wymaganiach. Istnieje kult przyjaciela, tylko kim jest tak na prawdę ta osoba? 

Mi się relację poprawiły w momencie jak trochę odpuściłem ludziom. Przestałem ich wyjaśniać, wskazywać błędy, wykłócać się przemycając redpill. Ostatnio pisałem z dobrym znajomym na messenger, trochę rozmowa szła na tory spiny, miałem nawet przygotowane "świetne" argumenty ale nagle zmieniłem o 180 stopni narrację i odpuściłem. Napisałem mu coś miłego i zabawnego, on się ucieszył, relacja teraz kwitnie, ostatnio się widzieliśmy.

Należy pamiętać, że życie jest bardzo długie i warto skupiać się na tym co Was łączy, pamiętać że za 5 lat wiele może się zmienić. Oczywiście frajerstwo typu wpadnięcie pod pantofel i zerwanie kontaktu należy tępić ale też mam kumpla z którym urwał mi się na długi czas kontakt z powyższego powodu a on po latach wrócił, wyjaśnił sytuację, czuł skruchę. Facet mega ogarnięty, 99/100 do tego poziomu nie dojdzie ale po co palić mosty?

To samo tyczy się mojej "paczki" z pierwszego akapitu. Są różne pkt widzenia. Z mojego ja byłem ok, z ich pkt widzenia a w zasadzie ich dziewczyn jest odwrotnie. Trudno, ich sprawa, ja im życzę jak najlepiej, wybaczam im :)

 

Podsumowując wraz z wiekiem coraz ciężej o głębokie relacje nie tylko kobiece ale wgl międzyludzkie (i nie chcę aby drugi akapit brzmiał jak zaprzeczenie :D ). Ludzie stają się zadaniowi i niestety do tego trzeba się przyzwyczajać ale nie negować lecz szukać pozytywów. Wydaje mi się, że poprzez takie myślenie właśnie stajemy się słabi. Słabi w wierze w związek i to, że kobieta to remedium ale i słabi ponieważ wierzymy w przyjaciół. 

Po prostu w pewnym wieku, do którego Ty też dobiłeś nie ma ludzi od wszystkiego, ludzi co są remedium na całe zło, co siedzą sobie jak ekipa z HIMYM w barze codziennie po pracy i wiedzą o sobie wszystko. Co nie znaczy również, że nie można już poznawać wartościowych i ciekawych ludzi. Można tylko Wasza znajomość będzie zawsze dotyczyła pewnego etapu, pewnej części życia. Trzeba troszkę przedefiniować poglądy i oczekiwania. 

 

Może faktycznie spotkanie forum byłoby lekiem na całe zło w tej kwestii :) 

 

 

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, EmpireState napisał:

Jestem typem, który od zawsze stawiał na przyjaźnie, znajomości. Różnie na tym wychodziłem od ( mega paczki dość mocnych zawodników, trochę badboyow, która przetransformowała się w towarzyskie spotkania par co weekend, gdzie to panie wiodą prym a ja jako singiel wiadomo jaką mam opinię i czemu stałem się nie mile widziany co nie powiem mocno mnie ruszyło) do długoletnich znajomości z różnymi sensownymi osobami z totalnie skrajnych środowisk. Znam Twój ból, chyba najbardziej wkurzająca mnie rzeczą są ludzie, sprzedający siebie, swój czas a finalnie znajomości dla kawałka cipki. Czasami to tam nawet o seks nie chodzi...

 

Moja paczka "badboy'ów" zakończyła się na tym, że ja wybrałem studia. kolejny wybrał panne, dla której rzucił naukę i poszedł do roboty, kolejny wybrał iście niewyglądną pannę, zaszył się w domu i gra w gry. Tak oto trójca się rozpadła. Fajnie było, robiliśmy różne (czasem bardzo głupie rzeczy). Od bitek z ukraińcami po latanie nago po plażach :'D, ale poza tym to również jakieś treningi czy normalne rozmowy. Teraz zanurzyli się, że tak to porównam, w "bluepill'u".

 

9 godzin temu, EmpireState napisał:

Odpowiadając na Twoje pytanie to tak, zdecydowanie można poznać normalnych ludzi. Mega ważne jest to, żeby coś Cię łączyło z tymi osobami. Świetny jest sport, obecnie popularne są internetowe rozrywki, podrywanie zbliża typów (Ty masz dziewczynę więc rozumiem :D ). Ja poznałem ostatnimi czasy poprzez sport mnóstwo młodych ludzi, często dekadę młodszych i przyznaje, że to jest inny świat. Inny w sensie, że oni są jeszcze na wiele rzeczy otwarci, trochę bojaźliwi ale też z wewnętrzną iskrą. Z racji pasji nie są to typowe małolaty z głową w telefonie a sensowni ludzie, od których i ja się uczę np. kwestii sportu, diet ale i bycia na bieżąco z życiem :D itp.  Moi rówieśnicy już tego nie mają. Nie są aż tak otwarci na wszystko, ciężko się adaptują do zmian. 

 

W kwestii sportu jestem wyjadaczem (uznaję tak odkąd 100 poleciała na płaskiej 10 razy :'D). Inni wyjadacze to ta jak pisałem, dobre chłopaki, ale mam wrażenie, że środowiskowo, intelektualnie bym się cofał, jeżeli w takowe znajomości bym się angażował. 

 

9 godzin temu, EmpireState napisał:

Generalnie relacje przyjacielskie to też jest temat newralgiczny ponieważ można wpaść z deszczu pod rynnę. Nigdy nie znajdziemy osób, które będą w 100% dopasowane do nas, nasze poglądy będą takie same. Problem może być też w Twoich wymaganiach. Istnieje kult przyjaciela, tylko kim jest tak na prawdę ta osoba? 

Mi się relację poprawiły w momencie jak trochę odpuściłem ludziom. Przestałem ich wyjaśniać, wskazywać błędy, wykłócać się przemycając redpill. Ostatnio pisałem z dobrym znajomym na messenger, trochę rozmowa szła na tory spiny, miałem nawet przygotowane "świetne" argumenty ale nagle zmieniłem o 180 stopni narrację i odpuściłem. Napisałem mu coś miłego i zabawnego, on się ucieszył, relacja teraz kwitnie, ostatnio się widzieliśmy.

Należy pamiętać, że życie jest bardzo długie i warto skupiać się na tym co Was łączy, pamiętać że za 5 lat wiele może się zmienić. Oczywiście frajerstwo typu wpadnięcie pod pantofel i zerwanie kontaktu należy tępić ale też mam kumpla z którym urwał mi się na długi czas kontakt z powyższego powodu a on po latach wrócił, wyjaśnił sytuację, czuł skruchę. Facet mega ogarnięty, 99/100 do tego poziomu nie dojdzie ale po co palić mosty?

To samo tyczy się mojej "paczki" z pierwszego akapitu. Są różne pkt widzenia. Z mojego ja byłem ok, z ich pkt widzenia a w zasadzie ich dziewczyn jest odwrotnie. Trudno, ich sprawa, ja im życzę jak najlepiej, wybaczam im :)

 

Cóż... Nie szukam idealnie dopasowanych znajomych, w ogóle ich nie szukam, ale z racji na swój styl bycia co rusz kogoś napotykam, ta osoba chce wejść w "relację", ale kończy się na całkowitym spłyceniu, gdy mnie bliżej poznaje. Faceci potrafią się "OBRAŻAĆ" o to, że traktuję kobitke tak, a nie inaczej, a przecież mam taką ładną i sami wiecie. Zatem wchodzę w temat, że jak Bracie napisałem - kobiety nie są remedium, istotą wyższą i takie zachowanie (mocno redpillowe) w stosunku do nich zapewnia mi ten pociąg i inne takie. Nie mam też problemu, że w jakichś sytuacjach panna za mnie płaci, to też często spotyka się z jakimś "wzrokiem z góry" wśród otoczenia. Wg ustaleń to finansowo jesteśmy 50/50, ale jak panna sama chce to nie odrzucam propozycji, zdrowy egoizm. 

 

Ha! Przypomniała mi się sytuacja sprzed 2-3 lat jak to jeden ze znajomych (chłop 18 lat) zerwał ze mną kontakt bo znalazł sobie panne i matka mu wyjaśniła, że przeze mnie to wszystko pójdzie w piz*u. Niedługo potem pobił 2x mniejszego i słabszego byłego faceta swojej panny - rzekomo ją męczył. Było to dla mnie tak żałosne, że nie widziałem sensu ciągnąć w jaki kolwiek sposób. 

 

9 godzin temu, EmpireState napisał:

Podsumowując wraz z wiekiem coraz ciężej o głębokie relacje nie tylko kobiece ale wgl międzyludzkie (i nie chcę aby drugi akapit brzmiał jak zaprzeczenie :D ). Ludzie stają się zadaniowi i niestety do tego trzeba się przyzwyczajać ale nie negować lecz szukać pozytywów. Wydaje mi się, że poprzez takie myślenie właśnie stajemy się słabi. Słabi w wierze w związek i to, że kobieta to remedium ale i słabi ponieważ wierzymy w przyjaciół. 

Po prostu w pewnym wieku, do którego Ty też dobiłeś nie ma ludzi od wszystkiego, ludzi co są remedium na całe zło, co siedzą sobie jak ekipa z HIMYM w barze codziennie po pracy i wiedzą o sobie wszystko. Co nie znaczy również, że nie można już poznawać wartościowych i ciekawych ludzi. Można tylko Wasza znajomość będzie zawsze dotyczyła pewnego etapu, pewnej części życia. Trzeba troszkę przedefiniować poglądy i oczekiwania. 

 

Może faktycznie spotkanie forum byłoby lekiem na całe zło w tej kwestii :) 

 

 

 Poglądy różne, oczekiwania podobne. Z drugiej zaś strony mam okazywać całkowitą uległość, kiedy ktoś nie potrafi prowadzić dyskusji jak np. tutaj:

 

11 godzin temu, PerSenior napisał:

Inny chciał złapać ze mną kontakt, ogółem to ja zbytnio byłem zniechęcony, bo facet jakiś mdły, powolny taki, flegmatyk. Ciągle ospały i nic nie mówi. Ale no dobra. Rozmawiamy chwilę, zebrało się jakieś wąskie grono, ja, on i kilka dziewczyn. Rozmawialiśmy o BLM w USA/na świecie, powiedziałem (możę zbyt dosadnie), że nadano teraz czarnoskurym pełne prawo robienia burd publicznie/łamania prawa (spokojnym tonem). Jakaś laska do mnie z ryjem, że oni byli tyle lat opresjonowani i zagłębiamy się w konkretne sytuacje, z czego ona podnosi coraz to bardziej głos. Patrząc na jej wysiłek skomentowałem, że "zwierze to zwierze" (nie jestem skrajnym rasistą, to było odbicie piłeczki). Typek normalnie by mnie tam zaszczekał wtenczas, odpalił się i natychmiast przejął stronę dziewczyny mimo, że z początku ta dyskusja mu zwisała i sam za dużo nie mówi. A tu nagły podniesiony głos/atak + WYZWISKA, że jestem zacofany - w kontekście studiów wyniki to nie jest żadna miara, ale mam lepsze od nich wszystkich. Nie było sensu się strzępić.

 

 

W swoim środowisku czuję się jak starzec, w związku z poglądami może, w starszym środowisku ludzie podchodzą do mnie bardzo ostrożnie, relacje są lepsze, ale czuję się z tym dziwnie. Mój znajomy od "kielicha" (czyt. rozmowy, nie lubię alkoholu, bo nie cierpię lub boje się stanu kiedy nie mam kontroli) może spokojnie pisać testament, a ja ledwo wszedłem w dorosłe życie. Plus taki, że dostałem od niego wiele cennych nauk/lekcji. 

 

Moja wypowiedź niech będzie formą spowiedzi i wyrzuceniem swoich rozterek. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 27.02.2021 o 01:19, PerSenior napisał:

To ja jestem nienormalny czy znajduję się w nieodpowiednim miejscu?

Obawiam się, że w jakimkolwiek miejscu się nie znajdziesz to będziesz miał z grubsza takie same problemy bo ludzie w zasadzie jako ogół wszędzie zachowują się tak samo, wszędzie łączą się w grona wzajemnej adoracji, wszędzie zajmują się ideologiami zamiast swoim interesem(dodajmy ideologiami, których nie znają bo ilu jest prawdziwych katolików co czytają Biblię albo prawdziwych socjalistów co czytają Marksa?).

Ale zachowanie ludzi jako ogółu to jest jedna strona medalu, ja z własnego doświadczenia polecam się również przyjrzeć samemu sobie bo tam też może leżeć problem albo jego część z nawiązywaniem relacji, szczególnie jakiś głębszych.

 

Również polecam podejście @EmpireState , nowe znajomości jest najłatwiej zawrzeć na gruncie jakiś wspólnych zainteresowań.

 

A tak w ogóle @PerSenior na jaką siłownie chodzisz, że tylko tacy prawilni chłopacy tam chodzą? Ja na siłowni to miałem okazję rozmawiać i "z prostym ludem" jak i z osobami co dobrze się znają na anatomii, układzie hormonalnym, ogólnie na organizmie człowieka.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 27.02.2021 o 01:19, PerSenior napisał:

Da się spotkać normalnych ludzi jeszcze? 

 

Ależ oczywiście.

Problemy u Ciebie widzę dwa:

Po pierwsze: Jesteś Zbawcą Świata / masz parcie na "szpanowanie wiedzą".

Ludzie żyją sobie w jakimś-tam światku. Nagle wpadasz Ty, cały na biało i chcesz im wywracać do góry nogami życie, bo "wiesz lepiej".

 

No OK, wiesz. I co z tego, skoro oni żyją w swoim światku, w którym "miliardy ludzi robią to co oni i są szczęśliwi, no i przecież w TV/mądrych gazetach/na filmach Disneya pokazali". Jesteś ze swoja narracją wariatem/szurem/głupkiem.

 

Przyjdzie Ci coś REALNIE z zabawy w "uświadamianie" szarej tłuszczy? Wymień konkretne korzyści dla CIEBIE. Wymierne. No właśnie...

 

Po drugie: Ludzi OGARNIĘTYCH jest na tym świecie - zwyczajnie - MAŁO.

Jeśli jeszcze dołożysz do tego takie cnoty jak FAKTYCZNA lojalność, czy elementarna UCZCIWOŚĆ, to nagle okazuje się, że jesteś sam jak palec...

 

W dniu 27.02.2021 o 01:19, PerSenior napisał:

wąskie grono 2-3 przyjaciół, z którymi ciężko się zgadać, ze względu na to, że każdy studiuje coś innego/pracuje.

 

Po 30-tce zobaczysz, że "bliską i pielęgnowaną znajomością, a wręcz głęboką zażyłością" jest relacja, gdzie widujecie się BARDZO regularnie, 2-3x w roku 😄

 

Nic dziwnego/nowego. Ludzie dorośli zapierdalają wokół swojego życia, które pochłania OD CHUJA czasu...

Edytowane przez Stary_Niedzwiedz
  • Like 11
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Stary_Niedzwiedz Zazwyczaj się z Tobą zgadzam, rzadko kiedy nie. Tym razem też muszę przyznać, że rozłożyłeś temat łopatologicznie na czynniki pierwsze.

51 minut temu, Stary_Niedzwiedz napisał:

Ludzie dorośli zapierdalają wokół swojego życia, które pochłania OD CHUJA czasu...

🤭

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Stary_Niedzwiedz napisał:

Po 30-tce zobaczysz, że "bliską i pielęgnowaną znajomością, a wręcz głęboką zażyłością" jest relacja, gdzie widujecie się BARDZO regularnie, 2-3x w roku 😄

Ja już to zauważyłem i zrozumiałem kilka lat temu (aktualnie mam 29).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znajomi po linii światopoglądowo-politycznej ze wszystkimi parę spotkań na rok łącznie. Każdy ma dzieci/biznes/pracę i mało czasu. Tak myślę czasem co daje takie spotkanie ludziom: relaks przy grillu, ognisku. Tylko żeby osiągnąć ten relaks trzeba wykonać pracę - pojechać do kogoś. Łatwiej odpalić telewizor/grę. Myślę że ludzie głównie energii nie mają, czas się zawsze da zorganizować.   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 28.02.2021 o 20:01, Kangur Z Austrii napisał:

A tak w ogóle @PerSenior na jaką siłownie chodzisz, że tylko tacy prawilni chłopacy tam chodzą? Ja na siłowni to miałem okazję rozmawiać i "z prostym ludem" jak i z osobami co dobrze się znają na anatomii, układzie hormonalnym, ogólnie na organizmie człowieka.

 

"Sieciówka" wokół mocno zaludnionych, starych osiedli. 

 

W dniu 28.02.2021 o 22:35, Stary_Niedzwiedz napisał:

Ależ oczywiście.

Problemy u Ciebie widzę dwa:

Po pierwsze: Jesteś Zbawcą Świata / masz parcie na "szpanowanie wiedzą".

Ludzie żyją sobie w jakimś-tam światku. Nagle wpadasz Ty, cały na biało i chcesz im wywracać do góry nogami życie, bo "wiesz lepiej".

 

Po drugie: Ludzi OGARNIĘTYCH jest na tym świecie - zwyczajnie - MAŁO.

Jeśli jeszcze dołożysz do tego takie cnoty jak FAKTYCZNA lojalność, czy elementarna UCZCIWOŚĆ, to nagle okazuje się, że jesteś sam jak palec...

 

Jeśli chodzi o obnoszenie się z wiedzą czy to poglądami to w dyskusjach oczywiście, ale zawsze z kulturą. Jeśli ktoś mówi kompletne bzdety to potrafię to zaakceptować, nie przerywać i ogólną ogładę zachować. Jak wiemy każdy ma swoje własne poglądy, na ich temat można dyskutować, argumentować w odpowiedni sposób. Wiedzą nie szpanuje. 

 

Zbawcą świata rzeczywiście chciałbym być :'D Głębiej to analizując to tak jest. W kontekście matrymonialnym (podejście w stylu "blue pill" po prostu niszczy gości od wewnątrz, nawet jak tego nie pokazują), w kontekście np. edukacyjnym - mam konkretny materiał na egzamin, stosuję na przemian mnemotechniki przez powiedzmy 2h i ma bite 90%, ktoś komu radziłem ślęczy 8-10h i ma 60%. Proste kalkulacje. W kontekście roboty, nie ważne czy jestem na zleceniu czy na czarno, zawsze uzgadniam, że robię swoją robotę (gdzie np. jest zespół, w którym każdy ma konkretne zadanie), kończę ją szybciej i lepiej niż reszta i się niejawnie opierdalam bądź załatwiam coś na telefonie. Nikt słówka nie piśnie, bo zrobiłem to szybciej i bezbłędnie. Tak mogliby wszyscy pracować. Dostawać płacę za 8-10h pracując przez 5-6h. Może jestem młody i za bardzo kombinuje, nie wiem, bynajmniej wtedy każdy miałby więcej czasu na rozwój czy zajebane obowiązkami życie.

 

11 godzin temu, Orybazy napisał:

Znajomi po linii światopoglądowo-politycznej ze wszystkimi parę spotkań na rok łącznie. Każdy ma dzieci/biznes/pracę i mało czasu. Tak myślę czasem co daje takie spotkanie ludziom: relaks przy grillu, ognisku. Tylko żeby osiągnąć ten relaks trzeba wykonać pracę - pojechać do kogoś. Łatwiej odpalić telewizor/grę. Myślę że ludzie głównie energii nie mają, czas się zawsze da zorganizować.   

 

Tutaj myślę, że wiele daje. Ostatnio chociażby przed egzaminem do pracy czułem, że zbyt wiele informacji przyswoiłem (nie spekulujmy do jakiego rodzaju pamięci) to pozwoliłem sobie zmarnować troszkę czasu na odmóżdżenie jakimś pospolitym filmem. Myślę, że zapewnia to spokój psychiczny/duchowy jeśli chodzi o spotkania. Jakby w pracy pracować, w szkole się edukować, a poza tymi dwiema sferami nie myśleć o tych konkretnych sferach to dzieciaki jako ogół miałyby lepsze wyniki, a reszta miałaby czas na swoje życie... Kwestia spięcia dupy i skoncentrowania się na danej sferze w konkretnym momencie. Tu już zbyt daleko brnę, brakuje mi w wypowiedzi skonkretyzowania i łopatologii jaką zawarł @Stary_Niedzwiedz. (na forum takie proste wypowiedzi czyta się najwygodniej). 

Edytowane przez PerSenior
Drobny błąd
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.