Skocz do zawartości

Fobia społeczna


Rekomendowane odpowiedzi

Elunia Users,

 

Z pozycji specjalisty - praktyka i teoretyka wypowiem się na temat fobii społecznej i tego jak należy lub można z tym walczyć.

Jak zwykle u mnie - podstawa naukowa i własne doświadczenia. A ze względu na powagę tematu - wyjątkowo daruje sobie wstawki o chadach (korelacja między kształtem szczęki a fobią).

"Sytuacją" będę tu określał wszystkie wizyty w urzędach, u lekarza, w sklepie, przyjęcia itd...

 

 

Fobia społeczna – zaburzenie lękowe z grupy zaburzeń nerwicowych, często mylone z nadmierną nieśmiałością, w którym chory odczuwa lęk wobec wszystkich lub niektórych sytuacji społecznych. Lęk dotyczący kontaktów z innymi ludźmi powoduje znaczne ograniczenia życiowe u osób z tym zaburzeniem.

 

Jako przyczyny tego zaburzenia podaje się czynniki genetyczne, psychologiczne, społeczno-kulturowe i neurobiologiczne. Najbardziej typowymi objawami fobii społecznej są uporczywy lęk (obawa przed nienormalnym zachowaniem się wśród ludzi, ośmieszeniem lub kompromitacją), czerwienienie się, drżenie rąk i mięśni, przyspieszone bicie serca, nadpotliwość, duszności. Prowadzi ona zwykle do znacznego wycofania z relacji społecznych.

 

Osoby cierpiące na fobię społeczną:

  • unikają wystąpień publicznych
  • unikają jedzenia i picia w miejscach publicznych
  • nie odzywają się w obecności innych
  • unikają rozmów, zwłaszcza z osobami, które są dla nich autorytetem
  • nie mogą pracować, gdy ktoś na nie patrzy
  • prowadzą najczęściej samotniczy tryb życia

 

Wiele codziennych spraw (załatwienie czegokolwiek w urzędzie czy banku, wizyta u lekarza, zakupy w sklepie innym niż samoobsługowy, umówienie się z kimś) jest dla osób cierpiących na fobię społeczną prawdziwą torturą.

 

W momencie, gdy człowiek dotknięty tym zaburzeniem jest narażony na ekspozycję społeczną, mogą u niego wystąpić następujące objawy somatyczne:

  • czerwienienie się,
  • przyspieszenie bicia serca, kołatanie serca,
  • drżenie rąk i mięśni (np. łydek),
  • nadmierna potliwość,
  • duszność,
  • nudności,
  • szumienie w uszach,
  • zaburzenia mowy (np. drżenie głosu),
  • u niektórych osób: łzawienie,
  • zawroty głowy.

 

MÓJ PRZYPADEK:

 

Kilka przykładów ode mnie. Zwykłe czynności dla innych, dla mnie horror:

  • Zależnie od konkretnej sytuacji pojawiają się różne objawy - najlepszy przykład to codziennie rzyganie przed szkołą.
  • Przed napisaniem tematu byłem u dentysty - w poczekalni 2 młode kobiety, małe dziecko, starsza kobieta - efekt? Problemy z oddychaniem, drgawki w rękach i nogach wymieszany z niemiłosiernym wkur..em przez bawiącego się bachora.
  • Praca - znany jestem z tego, że się właściwie wcale nie odzywam/łem.
  • Rozmowa z kimś gdy inni słuchają - no to w pracy najczęściej. Unikam takich sytuacji i rzadko się zdarzają bo się jąkam czy coś.
  • Wyjście do sklepu - do niedawna zajmowało to bardzo dużo czasu. Pół godziny, godzina aby wyjść do sklepu który jest minutę od domu. Sam pobyt w sklepie - horror a zwłaszcza stanie w kolejce. Momentalnie czerwona twarz, kłucie, szczypanie, pieczenie w całym ciele.
  • Komunikacja miejska - spojrzenia ludzi wystarczą żebym się albo zrobił sztywny i czerwony albo nerwowo dygotał patrząc w okno przez 40min jazdy.
  • Śmiech nieznajomych - większość takich przypadków to naśmiewanie się z wiadomo kogo.

I WIELE więcej ale nie napisze - wystarczy już śmiechu.

Tak - to jest śmieszne dla większości tutaj bo dla nich całkowicie normalna sytuacja dla flepów jest nie do przejścia.

 

Po opuszczeniu sytuacji - natychmiastowa ulga, czasami euforia. Efekt - unikanie sytuacji wywołujących stres przez co ciężej z tego wyjść co kończy się kolejnymi problemami - wagary, pisma z urzędu, że czegoś się nie załatwiło, problemy w robocie i jeszcze większy stres kiedy musi dojść do jakiejś sytuacji.

 

 

Niedawno do roboty wrócił mój kolega z którym nie widziałem się z pół roku. Pokazał innym pracownikom zdjęcia i filmy z party na którym była większość pracowników. Główna gwiazda przyjęcia - moja osoba.

Alkohol wyeliminował wszystkie lęki(?).

Jeden z obecnych wtedy pracowników powiedział "wtedy byłeś... byłeś..." ktoś przerwał czymś ale się domyśliłem o co chodzi i każdy o tym wiedział. Zachowywałem się normalnie w porównaniu do codziennego zachowania w robocie gdzie przez cały dzień potrafię się np tylko przywitać.

 

I tu się sytuacja zmieniła. Piszę to w poniedziałek - to co wyżej miało miejsce może w poprzedni poniedziałek. Od tamtego czasu pare razy zaczynałem rozmowę, normalnie se beke robie tak samo jak podczas przyjęcia. Wszystko jest jak powinno. Żarty, śmiech, na luzie. Wcześniej coś próbowałem - po psychiatryku i terapii które jedynie trochę złagodziły stres w określonych sytuacjach (np. dużo ludzi, małe pomieszczenie) ale średnio mi wychodziło. Ciężko powiedzieć co się zmieniło, że z kolegami z roboty mogę spokojnie rozmawiać. Zresztą do sklepu od jakiegoś czasu też chodzę częściej - bo na luzie.

 

Ale nadal jest pełno sytuacji bez zmian. Gdzie reakcje są odgórne i "moja opinia" czy moje "chce" nie ma znaczenia. Tak - zdarzały się (często) i zdarzają (sporadycznie) czynności których świadomie nie chce wykonywać a "wykonują się same". W dokładnie tym samym czasie, reakcje złożone (wiele czynności) i świadome "chce" się rozdzielają.

Przykładowo - chcę iść prosto ale idzie grupa ludzi więc skręcam w lewo wiedząc, że zaraz będzie problem "wrócić na trasę" i nadal chciałbym iść prosto ale jak już skręciłem w lewo to potem w losowe miejsce cały czas chcąc  świadomie robić coś innego. Chyba ciężko wytłumaczyć bym wiedział, że dobrze to opisałem.

 

 

RESZTA PRZYPADKÓW(?):

 

Tu ciężko mi się wypowiedzieć - są takie przypadki na forum?

To co opisuje to cechy introwertyków - najsłabszych jednostek w społeczeństwie.
Wg mnie wszystko wynika ze świadomości bycia zerem i braku umiejętności / możliwości ukrycia tego w jakiś sposób.

A o ukrywaniu będzie teraz:

 

 

JAK SOBIE RADZIĆ:

 

Nie piszę o leczeniu bo o tym jest na wikipedii - kto chce to doczyta.

Żeby dostać leki to trzeba iść do lekarza, chodzić na terapie.

Jak ktoś ma fobie społeczną to nie pójdzie do psychola.

 

 

Jeśli ktoś nie chce być bezpośrednio narażony na sytuacje to musi przez nie przejść pośrednio, proste i logiczne. W praktyce - wykonalne i dodatkowo ułatwione przez plandemię.

Maska i okulary to podstawa. Takie odbijające światło przez które nie widać oczu będą idealne. Dzięki temu siedząc w poczekalni u dentysty można się lekko rozejrzeć kto jest w pobliżu i co robi, czy się nie patrzy, nie śmieje itd...

Ja dodatkowo staram się nosić czapkę i kaptur jeśli warunki na to pozwalają.

Dodatkowo jakiekolwiek, jak najdroższe części garderoby i dodatki (zegarki, złoto) - zdecydowanie zwiększa pewność siebie, pomaga się wyluzować. Im trudniejsza jest sytuacja tym więcej tego będzie potrzeba. Mi osobiście powiedzmy w miarę drogi zegarek pozwolił bez dużego stresu wyjść do fryzjera i sklepu.

 

Lifehack który odkryłem pare miesięcy temu - noszenie aparatu. Oprócz tego, że po prostu lubie robić zdjęcia to obiektyw ma dwie kluczowe cechy:

 

Zwiększa mobilność - osoby z fobią społeczną będą wiedziały co się dzieje jak na skrzyżowaniu trzeba iść prosto a przypadkiem stanęło się na lewym przejściu. Dzięki temu można po prostu "cyknąć fote" (że niby stanęło się tam dla zdjęcia) a potem pójść tam gdzie się chce. Można udawać turystę który nie zna miasta. Bez problemu można zawrócić idąc wzdłuż chodnika gdy GPS w telefonie pokaże, że się pomylił. Nie trzeba stosować triku z telefonem (udawać, że się rozmawia z kimś kto czeka) który jest problematyczny bo trzeba rozmawiać w obecności innych (jeden z największych problemów dla mnie).

 

Pozwala przejść / stanąć obok ludzi - czasem z jakiegoś powodu chce się stanąć obok jakichś ludzi czy przejść obok grupy normików czy jakichś kobiet. Obiektyw oddziela spojrzenia "fotografa" i osób postronnych. Ciężko wytłumaczyć. Mi bardzo pomaga.

 

Spacery w losowe miejsca - dla mnie pojechanie do jakiegoś parku który jest blisko, innego sklepu, części miasta w której nie byłem to wielkie wydarzenie. Pomaga bardzo dużo i jest to przemyślane pod względem taktycznym: Nowe miejsce, dużo ludzi = narażenie się na stres. W kontrze do tego jest spora przestrzeń = można odejść od ludzi, stres opadnie. A jak nie można to nadal jest się częściowo niewidocznym dzięki okularom i masce. W wersji dla bogatszych (wydatek aż kilkaset zł) wizjer aparatu oddziela od ludzi jeszcze bardziej. To tak jakby się ich oglądało na YT. Fakt - niektórzy się spojrzą a wtedy bicie serca przyśpiesza. Na to sposobu jeszcze nie mam...

 

Noże, kastety (wbudowane w rękawice są legalne) - tu chyba nie muszę nic tłumaczyć. Nóż w kieszeni zdecydowanie zmniejsza obawy przed konfrontacją z ludźmi. A gaz jest dla kobiet i rurkowców - tego nie noście.

 

 

 

 

Chyba starczy chociaż wątek ledwo ruszony.

 

  • Like 12
  • Dzięki 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Noże, kastety (wbudowane w rękawice są legalne) - tu chyba nie muszę nic tłumaczyć. Nóż w kieszeni zdecydowanie zmniejsza obawy przed konfrontacją z ludźmi. A gaz jest dla kobiet i rurkowców - tego nie noście.

Zdajesz sobie sprawę z tego co napisałeś? nóż zmniejsza szanse na konfrontacje? w przypadku konfrontacji byłbyś wstanie go wyciągnąć i wbić przeciwnikowi w ciało? w Polsce prawo karne jest tak skonstruowane że zranienie kogoś nożem w samoobronie jest przekroczeniem obrony koniecznej i dostaniesz większy wyrok od osoby która Cie napadła. Zresztą ogarnięty typ jeszcze Ci ten nóż zabierze i sam Ci go sprzeda, byłem świadkiem takiej sytuacji przy napadzie na sklep z dopalaczami.  Co do gazu pieprzowego, jedyne i najlepsze rozwiązanie jako obrona konieczna jeżeli ktoś potrafi go używać i wie jak strumień gazu zachowuje się pod wpływem wiatru czy ciasnych pomieszczeń, no i trzeba potrafić przewidywać różne sytuacje by wiedzieć kiedy trzymać kciuk na spuście.


Co do tematu fobii społecznej, terapia + dobrze dobrane leki wychwytujące nie tylko serotoninę ale również dopaminę (najważniejsza przy fobii społecznej) jak wenflaksyna czy sertralina + siłownia + schludny wygląd + wychodzenie z własnej strefy komfortu.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, mph25 napisał:

Co do tematu fobii społecznej, terapia + dobrze dobrane leki wychwytujące nie tylko serotoninę ale również dopaminę (najważniejsza przy fobii społecznej) jak wenflaksyna czy sertralina + siłownia + schludny wygląd + wychodzenie z własnej strefy komfortu.

Już wyjaśniłem dlaczego to odpada w większości przypadków. Osoba z fobią nawet nie pójdzie do psychola. To samo na siłke.

Wychodzenie ze strefy komfortu opisałem w punkcie „spacery w losowe miejsca”. Wg mnie dobry sposób - mi pomaga.

 

19 minut temu, mph25 napisał:

Zdajesz sobie sprawę z tego co napisałeś? nóż zmniejsza szanse na konfrontacje?

Nie szanse na konfrontacje tylko np u mnie całkowicie likwiduje lęk przed konfrontacją. Bo wiem, że dla cwaniaka będzie to ostatnia konfrontacja.

 

Dzięki czemu chodząc po mieście czuje większy luz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem fobia społeczna jest głęboko utrwalana w człowieku poprzez okres szkolny.

W szkole są grupy ludzi drapieżników, normików oraz tych co przyjmują cały syf emocjonalny od reszty.

Aby być gnojonym wystarczy się wyróżniać poprzez np. wygląd typu szczupła czy gruba sylwetka i nie mieć wsparcia.

Masa odrzuceń i samotność tworzą podświadomy/ nawykowy mechanizm wycofania, aby unikać w przyszłości cierpienia.

Oczywiście co do emocjonalności i psychiki, także mają nieco do powiedzenia uwarunkowania genetyczne.

Do tego zła dieta, nadwyżka stresu oraz rozwalona mikroflora bakteryjna i choroby, nie tyle psychiczne co przewlekłe.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Analconda napisał:

JAK SOBIE RADZIĆ:

Odstaw na początek żarcie śmieciowe i walenie gruchy. "Wyjdź do ludzi" uprawiaj sport (bieganie, rower, kalistenika) i MIEJ W DUPIE kto z jakim grymasem na mordzie na Ciebie spojrzał.

Jeśli to kolejny temat o "poklepaniu w plecki" to niech chociaż inni skorzystają i zobaczą co zrobić lub nie robić żeby z tego wyjść...

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę @Analconda praca nad konkretami , dobry wpis 👍

 

36 minut temu, Analconda napisał:

Wychodzenie ze strefy komfortu opisałem w punkcie „spacery w losowe miejsca”. Wg mnie dobry sposób - mi pomaga.

Umiarkowane podejście do wychodzenia ze strefy komfortu pomaga, moim zdaniem chodzi tutaj o kwestię podniesienia wibracji (przynajmniej na poziom odwagi).

Zdaję sobie sprawę, że największe nasilenie objawów zwykle jest powiązane ze słabszym mindsetem (praca na niższej wibracji).

 

2 godziny temu, Analconda napisał:

Wg mnie wszystko wynika ze świadomości bycia zerem i braku umiejętności / możliwości ukrycia tego w jakiś sposób.

Nie tyle chodzi o świadomość, co jej wpływ na myśli i emocje. Masz taką świadomość -> obniżasz sobie wibrację -> zasilasz "moduł fobiospołeczny". Ludzie i tak mają wywalone zwykle kim jesteś, co robisz, co zrobiłeś. Mają to w dupie. Ale... jak moduł jest zasilony to pojawia się coś na kształt urojenia, że "ludzie myślą/obgadują".

Wibracje lęku czy wstydu to dolny zakres niższych wibracji. Najlepsza "energia" do zasilania tego modułu.

 

2 godziny temu, Analconda napisał:

Dodatkowo jakiekolwiek, jak najdroższe części garderoby i dodatki (zegarki, złoto)

Wpływa na podświadomość, bo budujesz w swojej głowie wizerunek "bycia lepszym", tym samym podpinasz się pod atraktor "bogactwa", ale pozornie. Moim zdaniem to opcja prowizoryczna (bo blokujesz się w pewnym zakresie rozwojowym). Docelowo chodzi o to, aby się czuć dobrze sam ze sobą. Że np. jesteś ubrany odpowiednio dobrze, że dbasz o wygląd. Drogie akcesoria mogą robić za elementy wywierania wpływu i budowania zazdrości u innych (czyli średni zakres niższych wibracji).

 

2 godziny temu, Analconda napisał:

Maska i okulary to podstawa. Takie odbijające światło przez które nie widać oczu będą idealne. Dzięki temu siedząc w poczekalni u dentysty można się lekko rozejrzeć kto jest w pobliżu i co robi, czy się nie patrzy, nie śmieje itd...

Zwróć uwagę na to, że koncentracja wciąż jest na innych ludziach - podświadome przejmowania się ich reakcjami. Czyli reagowanie jak "beta".

 

2 godziny temu, Analconda napisał:

Zwiększa mobilność (aparat)

Forma usprawiedliwiania swoich zachowań. Na tej zasadzie mógłbyś przywołać różne techniki pokazywane w filmach szpiegowskich - gdzie bohater stara się nie zwracać na siebie uwagi.

Osoby z fobią właśnie tego pragną - nie zwracać na siebie uwagi, bo uwaga przy nieodpowiednio pracującym mindsecie wbija umysł na niskie wibracje (wstyd, lęk, apatia) i dość efektywnie zasila fobię.

 

2 godziny temu, Analconda napisał:

Spacery w losowe miejsca

Możliwe, że w tym przypadku również mocno pomaga to, że idąc w losowe miejsca przełamujesz strefę komfortu, działasz wg wibracji odwagi. Tym samym podnosisz swoje wibracje na poziom dodatni, który nie daje energii modułowi fobii społecznej.

 

2 godziny temu, Analconda napisał:

Noże, kastety (wbudowane w rękawice są legalne)

Raczej do czasu, aż ich użyjesz. To już chyba lepiej jakiś paralizator, albo właśnie wspomniany gaz.

Ale argument nie bezpodstawny - w/w wzmaga poczucie bezpieczeństwa, w jakimś stopniu wpływa na eliminację uczucia lęku.

 

2 godziny temu, Analconda napisał:

Tu ciężko mi się wypowiedzieć - są takie przypadki na forum?

Np np. ja. U mnie najbardziej upierdliwym momentem fobii bywa moment, gdy czuję taką suchość w oczach, że aż łzawią. Wówczas mając poczucie co się dzieje automatycznie pojawia się dodatkowy stres - jak będzie to odebrane. W takich momentach pomaga wzbudzenie uważności - co się czuje (np. suchość) i świadomość (przekonanie się o czymś w rodzaju "ludzie mają gdzieś co się dzieje - nie jesteś w centrum uwagi") i zwrócenie swojej uwagi na inne rzeczy  / odsunięcie od myślenia o sobie i swoich "problemach". Myślę, że początku tego były gdzieś w okolicach szkolnych(racja w tym co napisał @Ksanti - moduł fobii jest budowany od młodzieńczych lat, przez negatywne wzmocnienia).

 

2 godziny temu, Analconda napisał:

I WIELE więcej ale nie napisze - wystarczy już śmiechu.

Tak - to jest śmieszne dla większości tutaj bo dla nich całkowicie normalna sytuacja dla flepów jest nie do przejścia.

Do śmiechu może być tylko osobom, które nie doświadczyły czegoś w/w lub też pokonały to w jakiś łatwy sposób (zapewne znikomy procent).

Śmiech będzie świadczył o niskim poziomie empatii, więc w sumie dobry znacznik co reprezentuje sobą dana osoba.

 

To co zauważyłem, gdy stawałem się bardziej świadomy/uważny - im więcej pozytywnej wibracji / odwagi - tym bardziej wzrastają umiejętności "socjalizacji".

Łatwiej jest zagadać i jest do tego większa chęć. Obserwując u siebie "chęć zagadania" np. jej niski poziom można łatwo dokonać pomiaru - w jakim stanie wibracji znajdujemy się.

 

@Analconda Moim zdaniem tutaj warto skoncentrować się na celu, którym jest długofalowe podnoszenie wibracji. Sposoby, które podajesz to jakieś praktyczne działania, które w pewnych zakresach mogą wibracje podbijać, ale istotą jest praca nad własnym mindsetem tak, aby pracował w rejonie wyższych, a nie niższych wibracji. Poszerzanie wiedzy (Technika Uwalniania Hawkinsa, świadomość poziomów wibracji - to podstawy), medytacje i nauka uważności (ćwiczenia mindfulness) mogą być bardzo istotne w takich przypadkach i umożliwiać dynamiczne dobieranie odpowiednich działań, które będą skutkować wyższym stanem emocjonalnym i mniejszą podatnością na fobię. Ale też jest istotne zadbanie o siebie na różnych poziomach (sen, odżywianie, eliminacja stresu, relaks, odpowiednie kontakty społeczne).

 

Pierwsza istotna rzecz to uznanie fobii jako elementu, który funkcjonuje. Nie udawanie czy wypieranie, że problemu nie ma. To z kolei może naprowadzić osobę do wizyty u psychologa czy psychiatry - do których udanie się też jest formą odwagi. Istotna rzecz: uważność i odrzucenie ignorancji.

 

Druga rzecz to uznanie, że fobia nie jest po to, aby nas przygnieść - zrobić nam społeczne "kuku",ale zwrócić uwagę na coś, na co powinniśmy zwrócić. Coś jak błąd gdy podłączasz jakieś urządzenie do prądu, a ono nie działa. Lub gdy kompilujesz program i wywala błędy. To jest po prostu efekt. Informacja zwrotna.

Kwestia - jak bardzo się tym przejmiesz - czy dotrzesz do końca "kłębka", czy też będziesz analizował i zastanawiał się "czemu coś nie działa".

Jak jesteś naprawdę zorientowany na celu, to uznajesz "niedziałanie" za jakąś formę przeszkody do pokonania lub wyzwania.

Wtedy nie generuje to takich emocji, gdy traktujesz coś jak duży problem.

Tutaj istotna rzecz: przedłożenie działania ponad analizowanie.

 

A w przypadku fobii problemem jest np. przypisywanie ludziom zbyt dużej wagi (tj. że myślą o nas negatywnie). To z kolei sprawia, jak wspomniałeś, iż im wyżej daną osobę widzisz (najwyżej: autorytet) tym mniejszą masz chęć zajmowania i pokazywania swojego stanowiska. Ważne pytanie, dlaczego? Co by się stało, gdyby zajęło się stanowisko, odpowiedziało niezgodnie z linią autoretetu (lub po prostu autorytet by to "zlał") - jakie uczucia by się w nas pojawiły? Czy nie od tych emocji chcemy uciekać? (co jest logiczne jakie uczucia: z reguły te z niższego poziomu ujemnych poziomów świadomości/wibracj - np. wstyd / lęk).

 

Dlatego też trzecia - dość istotna sprawa. Ludzie i tak są ze sobą w pewien sposób powiązani. Na jakimś poziomie możemy się separować, lecz na jakimś mamy wspólną "bazę".

Jak podczas ataku fobii sobie przypomnisz, że i tak jesteś częścią całości i nie powinieneś sobie wkręcać bajek o innych ludziach (a bajką jest np. to , że śmieją się z Ciebie) to możesz osłabić atak fobii na tyle, że będziesz w stanie z tego normalnie wyjść. Łatwiej ze stanu fobii wyjść w trybie uważności, niż działając na automacie (dzięki któremu w tę fobie masz szansę wpaść). Niektórym osobom może pomóc słuchanie ulubionej / wysokoenergetycznej muzyki - czujesz, że pojawia się fobia, słuchawki na uszy i zasilasz swój umysł czymś co wiesz, że działa na Ciebie pozytywnie.

 

Życzę powodzenia na froncie walki o lepszy mindset!

 

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To wynika głównie z ciężkich doświadczeń. Jeżeli ktoś był gnojony na jakimś etapie życia przez ludzi to naturalne, że będzie odczuwał lęk przed nimi, ponieważ wszystko co się wydarzyło kiedyś będzie powracało w teraźniejszości.

Największa beka z ludzi, którzy piszą weź się w garść, wyjdź do ludzi itd., ale to co się wtedy dzieje nie jest czymś nad czym można od tak zapanować. Lęk czasami jest tak ogromny, że można zemdleć, a somaty jak pocenie, drżenie rąk lub jąkanie skutecznie uniemożliwiają funkcjonowanie w społeczeństwie, a gdy ktoś się z tego śmieje lub lecą złośliwe komentarze to pogarsza jeszcze sprawę. 

Bardzo łatwo wtedy wpaść w używki bo one to lekko niwelują na krótką metę, ale później to już otwarta droga do alkoholizmu lub innego gówna. Taka osoba nie dość, że będzie się zmagała z lękiem to jeszcze alkoholem xD. Super pakiet.

Ktoś taki musi się uczyć życia na nowo, wszystkiego praktycznie od początku, krok po kroku. 

Z doświadczenia powiem, że pierwszym krokiem jest akceptacja tego całego gówna, zmiana myślenia oraz działania i stopniowe narażanie na to czego boimy się najbardziej tzw. ekspozycja, pomimo bólu, który temu towarzyszy.

Ludzie często piszą o jakiś wyborach, winią takie osoby za obecny stan itd., ale mało kto kuma, że w większości tworzą nas rzeczy, które nie zależą w ogóle od nas np. środowisko w którym żyjemy. Jeżeli ktoś był w szkole bity za każdym razem gdy chciał zabrać głos w jakiejś sprawie to po czasie na samą chęć zabrania głosu poczuje tak ogromny lęk przed uderzeniem, który z kolei skutecznie uniemożliwi mu odezwanie. 

Takie coś można rozłożyć na wiele sfer życia, jeżeli ktoś był często wyśmiewany przez kobiety to na sam ich widok po jakimś czasie będzie odczuwał lęk i będzie się zastanawiał skąd to gówno się bierze, a to jest wynik tego czego doświadczyliśmy kiedyś. Dlatego mam bekę jak ktoś mówi o jakichś wolnych wyborach, winie lub czymś innym. To nie my wybieramy co nam się przytrafia, a to nas w dużej mierze kształtuje. Co prawda możemy wybrać jak zareagujemy, ale nasza reakcja też w bardzo dużej mierze będzie wynikała z tego co nam się kiedyś przytrafiło. Nie zmierzam do fatalizmu, bo świat nie jest czarno-biały, ale chcę powiedzieć to wszystkim osobom, które mają takie problemy, aby się za to nie obwiniały, bo to nie ich wina, ale wzięły za to odpowiedzialność i spróbowały zmienić swój stan na tyle ile to możliwe. Wiem z czym się mierzysz bo też bardzo dobrze znam tego "demona", ale ten "demon" może dać wspaniały wgląd w wiele rzeczy.

Edytowane przez Lucjusz
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z nożem i inną bronią temat jest taki, że jak go wyjmiesz to agresorowi komunikujesz, że chcesz go użyć. Wyjmując zatem nuż (inną broń) musisz być pewien, że nie zawahasz się jej użyć - nie ma tu miejsca i pola na blef. O co mi chodzi? Używając takich gadżetów przenosisz konflikt na wyższy poziom którego ceną nie jest już tylko utrata portfela i ewentualny oklep. Od tego przeniesienia nie ma odwrotu ani nie ma tłumaczenia w stylu "ej ale ja żartowałem, to tylko dla postrachu". Generalnie odradzam, zwłaszcza, że osoby zaburzone, mające jaką kol wiek broń i czujące się pewniej z tego tytułu mają tendencję do szukania konfrontacji, do przeniesienia swojej pewności. Nie polecam Ci posiadanie noża czy innych sprzętów, nawet gazu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brachu czeka cię długa droga pracy nad sobą dodatkowo musisz ogarnąć głowę i zaktualizować sofware, samoocenę i przestać sobie dowalać jaki to tam nie jesteś. Kochaj i szanuj siebie dobrym sposobem są afirmacje i każdego dnia poświęć kilka minut czasu przed lustrem na to. Kolejna sprawa zwiększenie pewności siebie najlepszy sposób zapisanie się na sztuki walki, siłownię czy uprawianie sportu a nie noszenie przy sobie noża co może być konsekwencja wielu niebezpiecznych i niepotrzebnych zdarzeń czy sytuacji. Zmiana diety bo z tego co pamiętam pisałeś o parówkach z ketchupem i jest to nieporozumienie bo dopóki jesteś młody organizm wytrzyma ten syf, który w siebie wrzucasz niestety po trzydziestce zaczniesz odczuwać dolegliwości i uaktywnisz jakąś chorobę. Dlatego zadbaj o suplementacje D3, potasu, magnezu. Następna sprawa musisz skończyć z onanizowaniem się i porno, które ma destrukcyjny wpływ na psychikę. Regularnie się wysypiaj bo podczas snu między bodajże 22-2 w nocy organizm się regeneruje. Zmień robotę bo mówiłeś, że za dużo tam spędzasz czasu, szef to Janusz biznesu do tego pełno stresu, nerwów po co ci to. Niestety praca nad sobą nie jest przyjemna wymaga czasu, zaangażowania i wysiłku brawo dla ciebie, że poczyniłeś pierwsze kroki w zmianie swojego życia na lepsze nie możesz się poddawać idź pomału do przodu a na pozytywne efekty długo nie będzie trzeba czekać. Powodzenia😉

Edytowane przez Iceman84PL
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Ksanti napisał:

Moim zdaniem fobia społeczna jest głęboko utrwalana w człowieku poprzez okres szkolny.

W szkole są grupy ludzi drapieżników, normików oraz tych co przyjmują cały syf emocjonalny od reszty.

Ja mam to od samego początku. Od przedszkola. Potem w szkole to ja z kolegami pastwiliśmy się nad innymi. 
 

Ale masz racje wg mnie - część osób nabywa fobie w szkole podstawowej dopiero.

 

10 godzin temu, Ksanti napisał:

Oczywiście co do emocjonalności i psychiki, także mają nieco do powiedzenia uwarunkowania genetyczne.

No to jest mój przypadek właśnie. Miałem o tym nie pisać tu ale dobra - im ktoś jest gorszy (niższe smv) tym większa szansa na fobie.

 

Mimo wszystko jak chad urodzi się z fobią to pozbędzie się jej chcąc czy nie chcąc przez zagadujące dziewczyny już od przedszkola.

 

10 godzin temu, Ksanti napisał:

Do tego zła dieta, nadwyżka stresu oraz rozwalona mikroflora bakteryjna i choroby, nie tyle psychiczne co przewlekłe.

Chciałem napisać, że nieprawda ale częściowo coś w tym jest - przez jakiś czas jak żarłem tylko i wyłącznie ryż z warzywami to fizycznie czułem się lepiej. Ale nie ma to przełożenia na fobie.

 

9 godzin temu, Egregor Zeta napisał:

Odstaw na początek żarcie śmieciowe i walenie gruchy. "Wyjdź do ludzi" uprawiaj sport (bieganie, rower, kalistenika) i MIEJ W DUPIE kto z jakim grymasem na mordzie na Ciebie spojrzał.

Żarcie nie ma wpływu lub jakiś minimalny może mieć.

Walenie konia zostało już wyjaśnione - i naukowo i merytorycznie. Też nie ma wpływu a po za tym to przez kobiety które nie chcą się ruchać.

Sport to tak się składa, że codziennie rowerem jeżdżę 40km.

 

Wyjście do ludzi - o tym jest temat. Możliwe ale bardzo utrudnione i napisałem jak można se z tym radzić.

 

A jakby kobiety miały z Ciebie beke na ulicy to pierwszy byś temat założył. Nie wiesz o czym mówisz.

 

9 godzin temu, Lucjusz napisał:

Największa beka z ludzi, którzy piszą weź się w garść, wyjdź do ludzi itd., ale to co się wtedy dzieje nie jest czymś nad czym można od tak zapanować. Lęk czasami jest tak ogromny, że można zemdleć, a somaty jak pocenie, drżenie rąk lub jąkanie skutecznie uniemożliwiają funkcjonowanie w społeczeństwie, a gdy ktoś się z tego śmieje lub lecą złośliwe komentarze to pogarsza jeszcze sprawę.

Takie fakty...

Emocje są niezależne i nad niektórymi nie da się panować. Na silne emocje są określone reakcje organizmu nad czym też się nie panuje a próbowanie jeszcze pogarsza sprawę (ból brzucha, czerwienienie skóry i ból z tym związany).

 

10 minut temu, Iceman84PL napisał:

Kolejna sprawa zwiększenie pewności siebie najlepszy sposób zapisanie się na sztuki walki, siłownię czy uprawianie sportu a nie noszenie przy sobie noża

Było wyjaśniane wiele razy - po pierwsze to ja np się wstydzę bo będzie beka ze mnie.

Po drugie zapraszam na solo zawodowego boksera - dostanie raz niżem i zdechnie w ciągu minuty...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Analconda napisał:

Było wyjaśniane wiele razy - po pierwsze to ja np się wstydzę bo będzie beka ze mnie.

Po drugie zapraszam na solo zawodowego boksera - dostanie raz niżem i zdechnie w ciągu minuty...

 

A kto niby będzie śmiać się z ciebie? ludzie tam przychodzą na trening, na którym są skupieni.

Przecież na sztukach walki będziesz miał dostosowany program przez trenera a na ring wyjdziesz jak będziesz gotowy.

Dodatkowo wrasta pewność siebie bo masz w głowie świadomość, że jak ktoś cię zaczepi to będziesz umiał się obronić.

Szelmowski uśmiech, spokój w oczach, wyprostowana sylwetka odstrasza potencjalnych agresorów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Iceman84PL napisał:

A kto niby będzie śmiać się z ciebie? ludzie tam przychodzą na trening, na którym są skupieni.

Nie możesz używać logicznych, rozumowych argumentów. To jest fobia. To się wymyka rozumowi.

 

@Analconda może wiedzieć że go nie wyśmieją, a mimo to i tak będzie się bał pójść. To nie taka prosta sprawa niestety. Choćby nie wiem jak się chciało pomóc to rozumowe argumenty nie wystarczą.

 

Co innego gdyby się znalazła osoba, która da przykład. W miarę możliwości maksymalnie obciachowy i przypałowy niedorajda, ale bez fobii. To mogłoby zadziałać.

 

To jest prawdziwy problem. To znaczy pewnie 95% to są typowe snowflake'i, którym nie chce się ruszyć dupy poza strefę komfortu. Ale niestety przez nich cierpi te 5%, które naprawdę potrzebuje fachowej pomocy.

 

Trochę tak jak z depresją. Teraz niestety jest tak, że "depresja" jest modna i 95% przypadków to gówniarze szukający atencji. Co nie zmienia faktu, że te pozostałe 5% naprawdę potrzebuje fachowców.

 

W przypadku @Analconda i jego całej dotychczasowej obecności na forum to wszystko układa się niestety w dość spójną i smutną całość. Lekko nie będzie, ale to nie jest przypadek beznadziejny.

 

Na przykład bardzo ważne jest to, że istnieją środowiska, w których @Analconda dobrze się odnajduje. Choćby to były tylko towarzystwa wirtualne, w sieci. Na przykład tutaj - nie tylko gość jest tolerowany, ale nawet w jakiś sposób lubiany. Tutaj potrafi się otworzyć. Wchodzi w tłum anonimowych, nieznanych mi ludzi i pokazuje znacznie więcej niż mordę - pokazuje kawałek duszy.

 

Tutaj jakoś się nie boi, że go wyśmieją i wykluczą z grupy. Ma co prawda trochę łatkę dziwaka, ale chyba wszyscy tu takie łatki mamy, każdy swoją. Więc tym przynajmniej się nie wyróżnia.

 

A przecież ryzyko odrzucenia lub wyśmiania w internecie jest dużo większe niż na ulicy, gdzie nawet jak zrobisz coś głupiego to każdy pójdzie w swoją stronę. On radzi sobie całkiem nieźle w środowisku dużo trudniejszym i bardziej wymagającym niż codzienne życie w mieście.

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mógłbyś jeszcze odpuścić sobie ten nóż i kastet, a zamienić to na pałkę teleskopową lub paralizator. Nóż może być niebezpieczny dla Ciebie bo jak nie umiesz się nim posługiwać, a trafisz na ogarniętego gościa to Ci go zabierze i zrobi Tobie krzywdę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Analconda napisał:

Ja mam to od samego początku. Od przedszkola. Potem w szkole to ja z kolegami pastwiliśmy się nad innymi. 

Chciałeś być fajny i przypodobać się reszcie a i tak nic Ci to nie dało.

Można powiedzieć, że karma w pewnym sensie wróciła (chociaż nie wierzę).

 

Cytat

Ale masz racje wg mnie - część osób nabywa fobie w szkole podstawowej dopiero.

Sam byłem taką osobą w okresie szkolnym po podstawówce, ale to głównie negatywne doświadczenia z dziewczynami u mnie to spowodowały.

 

Cytat

No to jest mój przypadek właśnie. Miałem o tym nie pisać tu ale dobra - im ktoś jest gorszy (niższe smv) tym większa szansa na fobie.

Mimo wszystko jak chad urodzi się z fobią to pozbędzie się jej chcąc czy nie chcąc przez zagadujące dziewczyny już od przedszkola.

aaf.png

 

Cytat

Chciałem napisać, że nieprawda ale częściowo coś w tym jest - przez jakiś czas jak żarłem tylko i wyłącznie ryż z warzywami to fizycznie czułem się lepiej. Ale nie ma to przełożenia na fobie.

Dieta syfna oparta na cukrze/ pszenicy/ nabiale stymuluje wydzielanie kortyzolu (hormon stresu), aby w pewnym sensie zbić to co organizm nie jest wstanie przetworzyć. Kortyzol w nadmiarze powoduje dodatkowe napięcie, znerwicowanie, zły nastrój a co za tym idzie negatywne myśli oraz obniżoną samoocenę/ błędne koło. Oczywiście zdrowy organizm ma większą tolerancję na obciążenia. 

 

 

Edytowane przez Ksanti
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, lync napisał:

Np np. ja. U mnie najbardziej upierdliwym momentem fobii bywa moment, gdy czuję taką suchość w oczach, że aż łzawią. Wówczas mając poczucie co się dzieje automatycznie pojawia się dodatkowy stres - jak będzie to odebrane. W takich momentach pomaga wzbudzenie uważności - co się czuje (np. suchość) i świadomość (przekonanie się o czymś w rodzaju "ludzie mają gdzieś co się dzieje - nie jesteś w centrum uwagi") i zwrócenie swojej uwagi na inne rzeczy  / odsunięcie od myślenia o sobie i swoich "problemach".

Znam to uczucie. W na terapii po psychuszce terapeuta sprzedał mi patent w tym stylu - można zacząć liczyć różne przedmioty np ilość drzew za oknem czy książki na półce.

 

Ale ludzie nie mają tego gdzieś. Zwłaszcza kobiety (z wyższym smv) i faceci niektórzy. Po prostu cisną beke z takich jak my bo widzą, że osoba X w sytuacji gdzie jest dużo ludzi (np ja) zaczynają się denerwować albo wpadać w panikę.

 

17 godzin temu, lync napisał:
20 godzin temu, Analconda napisał:

Dodatkowo jakiekolwiek, jak najdroższe części garderoby i dodatki (zegarki, złoto)

Wpływa na podświadomość, bo budujesz w swojej głowie wizerunek "bycia lepszym", tym samym podpinasz się pod atraktor "bogactwa", ale pozornie.

I o to chodzi.

Fobia wynika z niskiego smv, biedy. Świadomości bycia gorszym od innych. Poczujesz się lepiej od nich to nagle wszystko znika.

 

3 godziny temu, KolegiKolega napisał:

@Analconda może wiedzieć że go nie wyśmieją, a mimo to i tak będzie się bał pójść. To nie taka prosta sprawa niestety. Choćby nie wiem jak się chciało pomóc to rozumowe argumenty nie wystarczą.

No i konkretnie wyjaśniłeś.

Tak jak mówiłem - emocje są niezależne i stoją ponad świadomością.

 

23 minuty temu, Ksanti napisał:

Chciałeś być fajny i przypodobać się reszcie a i tak nic Ci to nie dało.

Można powiedzieć, że karma w pewnym sensie wróciła (chociaż nie wierzę).

Nie ma żadnej karmy bo nikomu nie chciałem się przypodobać.

Bo mi faktycznie nigdy nie zależało żeby być w grupie jakichś znajomych. Tak się trafiło, że byłem.

 

Problem jest w tym, że:

Chciałbym chcieć(?).

Chciałbym móc gdybym chciał.

 

25 minut temu, Ksanti napisał:

Sam byłem taką osobą w okresie szkolnym po podstawówce, ale to głównie negatywne doświadczenia z dziewczynami u mnie to spowodowały.

Powodem jest np wygląd.

No sorry ale chad tego problemu nie ma bo do niego zawsze zagadują.

 

 

26 minut temu, Ksanti napisał:

Dieta syfna oparta na cukrze/ pszenicy/ nabiale stymuluje wydzielanie kortyzolu (hormon stresu), aby w pewnym sensie zbić to co organizm nie jest wstanie przetworzyć. Kortyzol w nadmiarze powoduje dodatkowe napięcie, znerwicowanie, zły nastrój a co za tym idzie negatywne myśli oraz obniżoną samoocenę/ błędne koło.

To się nie trzyma kupy.

Bo u mnie nie ma żadnego napięcia jeśli nie występują różne sytuacje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, bassfreak napisał:

@Lucjusz Ale ja mówię serio, nadmierne trzepanie gruchy i do tego porno = smażenie mózgu w głębokim oleju.

Zgadzam się. Porno + ubijanie ryje beret i to srogo. Ale nie jest jedyną przyczyną fobii społecznej. W jakimś stopniu odstawienie może pomóc, ale wtedy trzeba znaleźć inny sposób na rozładowanie napięcia, który nie jest tak destrukcyjny.

 

@Ksanti Co proponujesz jeść w takim razie? Wiele razy spotkałem się z tym co piszesz, ale nie znam alternatywy.

 

 

45 minut temu, Analconda napisał:

Fobia wynika z niskiego smv, biedy.

Bardziej bym powiedział, że od reakcji otoczenia na niskie smv i biedę. Jeżeli środowisko nie karci osoby za bycie brzydkim i biednym to fobia nie powinna wystąpić. Problem w tym, że takich środowisk chyba nie ma XD. W bardzo wielu miejscach gnębi się osoby z niższym statusem społecznym czyli gorszą pracą, wyglądem, pieniędzmi itd.. Wydaje mi się, że ludzie to robią bo sami nie chcą tacy być, chcą taką osobę wyrzucić  ze środowiska, aby przypadkiem nie stać się taka jak ona.

Edytowane przez Lucjusz
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Ehh, kilku Trolli tutaj trzepie tutaj kapucyna do tematu o którym nie ma zielonego pojęcia :(

Jacyś teoretycy wyczytali coś, nie coś, z wikipedii i uznają się za jakieś guru(lolXD) - Guru, jeden z drugim to Ty możesz być, ale chyba w kiblu z tymi swoimi przemyśleniami/radami ;) 

Nie pozdrawiam

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Analconda dzięki za założenie tego tematu.

 

Sam zmagałem się z fobią społeczną i to w mocnym wydaniu, wszystko zaczęło się w gimnazjum, spory w tym udział miała moja rodzina, która się mną nie interesowała, po zawaleniu szkoły i siedzeniu przez kilka lat w domu właściwie bez przerwy chciałem już coś zmienić. Gdy miałem 19 lat zapisałem się na kurs prawa jazdy, samo zadzwonienie do instruktora było czymś wielkim, do dziś pamiętam swój drżący głos, myślałem że zejdę na zawał... Tak, wiem to się wydaje śmieszne, ale jeśli masz fobię społeczną, to nie jest ci do śmiechu.

 

Później były jazdy, lekcje teorii, czyli przebywanie wśród ludzi. Wiecie co? Było w cholerę ciężko, szczególnie PRZED, nie mogłem spać na samą myśl, że jutro mam jazdę, serce waliło mi tak, że myślałem że zaraz padnę. Ale... Gdy już było PO, gdy wracałem do domu, to była ogromna radość, chyba nigdy się tak dobrze nie czułem jak wtedy. Euforia.

 

Później gdy już miałem własne auto, robiłem kolejne kroczki typu wyjście do sklepu, do fryzjera (wcześniej strzygłem się sam jakby co), zwykłe przejście się ulicą. Zacząłem chodzić również do psychologa i szybko zrozumiałem jak ważne jest wsparcie drugiej osoby, nawet jeśli za pieniądze. Później były pierwsze interakcje z płcią przeciwną i znalezienie pracy, która, jak wcześniej kurs prawka, dała mi kolejnego potężnego kopa.

 

Gdy wprowadzili pandemię, to również mnie się oberwało w pracy, przez kilka miesięcy praca z domu, przynajmniej w teorii, bo w praktyce to nic nie robiłem. Efekt? Fobia zaczęła powracać.

 

Podsumowując, nie ma innego sposobu na pozbycie się fobii niż konfrontacja z czynnikiem powodującym lęk. Można się "wzmacniać" lekami, ale one same nie pomogą jeśli nie wyjdziesz z domu do ludzi.

  • Like 4
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, cst9191 napisał:

Podsumowując, nie ma innego sposobu na pozbycie się fobii niż konfrontacja z czynnikiem powodującym lęk

Dodałbym do tego małe kroki. Kiedyś rzuciłem się na "głęboką wodę" w kwestii fobii to przyniosło efekt odwrotny do zamierzonego i mój stan bardzo się pogorszył. Polecałbym powolne oswajanie się z bodźcem wywołującym lęk, ponieważ bezpośrednia konfrontacja może spowodować całkowite wycofanie się w przypadku niepowodzenia i taka osoba może już więcej nie próbować. Bardzo dobrze mieć jakąś "grupę wsparcia" w tej kwestii i osoby, które są nam przychylne i rozumieją co jest grane. 

 

Mi trudno było znaleźć takie osoby, bo większość ludzi ma to po prostu gdzieś, nie rozumieją problemu i dają rady, które nie pomagają. Nie wynika to z ich złośliwości czy czegoś takiego, tylko po prostu z niewiedzy. Ktoś kto nie miał poważnej fobii społecznej lub nie zna kogoś takiego (swoją drogą fobika ciężko poznać bo takie osoby nie przebywają w społeczeństwie) może mieć problem ze zrozumieniem osoby, która tą fobię posiada. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego jaki to jest ból fizyczny i można usłyszeć reakcję w stylu:

- Eeeeee, nie pierdol... Przestań się nad sobą użalać itd.

A to nie ma nic wspólnego z użalaniem.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja po alko mam wręcz odwrotnie jak zapije mocno że już się nieźle kręci na bani nie mówię o 2-3 piwach ale tak minimum 2 razy więcej i jeszcze w mocniejszym kalibrze to łapie depreche i chce iść spać zamknąć się w sobie i zjebane myśli. Jak jestem trzeźwy mam sprawny umysł to mam wyjebke nie tak jak na ziole bo wtedy to nic mnie nie obchodzi taki boost plus 30% ale ogólnie jestem kreatywny mogę dupeczka nawijać makaron na uszy bo słowa same się układają żarty wychodzą spontanicznie i fajnie sylwetka się prezentuje zawsze klata wypieta i cyce są eksponowane jestem uśmiechnięty a po alko taki kapeć placze się język i się wkuriam i straszna lipa dlatego pije bardzo rzadko.

 

O i mam patent jak ktoś się gapi to albo standardowo okulary przeciwsłoneczne i wyjebka albo ale to ktoś musi być naprawdę perfidny jeszcze jak laski się patrzą to mnie to nie denerwuje bo fajnie tak powymieniać spojrzenia ale jak chłop jakiś to masakra patrzę się mu cały czas tak niszcze typów nawet jak spuści wzrok to świdruje te pedalskie ślepia do oporu aż mi się nie znudzi.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, Lucjusz napisał:

@Ksanti Co proponujesz jeść w takim razie? Wiele razy spotkałem się z tym co piszesz, ale nie znam alternatywy.

W skrócie większość warzyw (nie wszystkie) + orzechy (bez ziemnych).

Kiedy jelita się zregenerują można przejść na pełny quasi wegetarianizm/ weganizm.

 

Podstawą tej metody jest wyeliminowanie pokarmów z wysokim

indeksem glikemicznym (owoce również), produktów pszenicznych oraz nabiałowych.

 

Źródło: Książki o tematyce jelit, w wielu przewija się ten sam motyw.

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Bohun napisał:

Witam

Ehh, kilku Trolli tutaj trzepie tutaj kapucyna do tematu o którym nie ma zielonego pojęcia :(

Jacyś teoretycy wyczytali coś, nie coś, z wikipedii i uznają się za jakieś guru(lolXD) - Guru, jeden z drugim to Ty możesz być, ale chyba w kiblu z tymi swoimi przemyśleniami/radami ;) 

Nie pozdrawiam

 

Kogo masz na myśli? jakieś konkrety? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.