Skocz do zawartości

Metody pracy nad sobą


Rekomendowane odpowiedzi

Zakładam ten temat, aby dowiedzieć się od braci w jaki sposób pracują nad sobą. Aby wymiana nie przebiegała jednostronnie, też napiszę jak to wygląda u mnie.

 

 

Bardzo lubię ekonomie myślenia i nie utrudnianie różnych spraw, dlatego w swoim przypadku każdą reakcję dzielę na cztery części: 1-2-3-4.

1- to co postrzegam

2- jak to oceniam

3- co czuję

4- jak działam 

 

Pod koniec dnia lub po jakiejś sytuacji, która była w jakiś sposób dla mnie niekomfortowa biorę kartkę papieru i wypisuje myśli, emocje i działania, które miałem w tamtej chwili. Później sprawdzam czy są zgodne z wartościami, które posiadam. Jeżeli nie są zgodne to tworze nowe myśli, emocje i działania będące spójne z moimi wartościami. Następnie siadam w ciszy, spowalniam oddech do kilku wydechów na minutę i wyobrażam sobie siebie z nowymi myślami, emocjami i działaniami w tamtej sytuacji oraz podobnych sytuacjach do tej jaka się wydarzyła.

Z tego co zdążyłem zauważyć nie wszystko da się zwerbalizować, nie każda myśl ma swój odpowiednik w symbolach. W takich sytuacjach nie identyfikuje obecnych myśli tylko od razu tworzę nowe na których podstawie działam.

Jednym z największych moich odkryć, które jest tak oczywiste, że aż czasami głupio o tym mówić jest to, że uczucie wynika z tego co dla mnie dana rzecz oznacza i czy tego chcę.

 

 

Wiem, że sporo osób rozwija się tutaj z Hawkinsem i jestem ciekaw jak u was wygląda proces przemiany.

 

 

Edytowane przez Lucjusz
  • Like 5
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pewno uwalnianie negatywnych emocji i wchodzenie na wyższy poziom świadomości robi dużą różnicę w życiu, dlatego też dzięki uprzejmości jednego z użytkowników w ogóle dowiedziałem się o tym panu i zacząłem go studiować. Na pewno swoją przemianę trzeba zacząć od noporn, i z czasem dorzucać jakąś aktywność fizyczną, to robi dużą różnicę, widzę na sobie. Mam teraz siłownie 4x w tyg + jakieś spacery w międzyczasie i od razu czuje się zdecydowanie lepiej na psychice, nie nachodzą mnie tak bardzo negatywne myśli, więcej energii, chcę się robić cokolwiek... czasem mam tak, że nie chcę mi się cholernie czegoś zrobić, np. iść na siłkę a mimo tego i tak idę, wcześniej za chooja bym się nie zebrał. Na początek to dobrze, to dopiero początek dłuższej drogi do "wygrania" życia, zobaczymy co czas pokażę, ale jestem nastawiony neutralnie z pewną dozą optymizmu.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W życiu kilka razy doszedłem do prawdziwego ekstremum, na samo dno, żeby się bardzo mocno odbić w drugą stronę, bo cierpienie było nie do zniesienia. Jeżeli chodzi o szybką transformację to nie znam lepszej metody, ale to nie jest dla każdego. U mnie wdzięczność głównie za to, co mam i regularne zadawanie pewnej dawki cierpienia. Siłka, praca, jakieś drobne wyzwania. Jak daję sobie słowo to muszę długoterminowo utrzymać. Słowa to dla mnie najważniejsza waluta rozwoju. Jak już raz dotrzymam obietnicy i dam sobie kolejne słowo to obietnica staje się mocniejsza. Przez cierpienie przechodzę rytuał wzmocnienia. 

 

Na uspokojenie i osiągnięcie stanu alfa wychodzę poza granice wszechświata i dotykam absolutu. Moje problemy w porównaniu do skali wszechświata i tego, co jest poza granicą stworzenia. Od razu mnie to zaczyna bawić i odzyskuję coś na kształt flow nihilistycznego bezsensu. Gram ze sobą mentalnie, dużo wizualizuję. Tytanowy człowiek i tym podobne sprawy. Tak właśnie rzuciłem wszystkie nałogi. Tytanowy skurwol bydlak nie potrzebuje żadnych używek, żeby rozpierdalać 😆 Nauczyłem się wywoływania takich uczuć na granicy euforii i to mi daje motywacyjnego kopa, jak potrzebuję. No i sporo się w życiu nacierpiałem i wypracowałem filozofię dnia codziennego, więcej odpoczywam i ogólnie mam wyjebane. Większość rzeczy mi zwisa i stawiam na własną przyjemność. Jak mi się coś nie podoba to automatyczna ewakuacja, w jednej chwili znikam, nie tłumaczę, nic nie mówię. Wychodzę i wracam do siebie, mam taki luksus. No i działam w paradygmacie priorytetu czasu, nie pieniędzy. Dla mnie czas to najcenniejsza waluta. Minuta spóźnienia i mnie nie ma. Koniec spotkania. No i paradygmat zero tolerancji dla jebania mojej godności osobistej. Długa choroba mnie mocno zmieniła. 

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój proces jest na bardzo wczesnym etapie ale dorzucę coś od siebie. 

 

Mi najwięcej dało odstawienie (całkowite lub częściowe) social mediów. To akurat praktykuję od dawna i naprawdę robi się lżej na głowie, odzyskujesz pewną kontrolę nad całym tym dopaminowym burdelem. Fb tylko do spraw pilnych, usunięcie messengerów, instagramów (tam raz na tydzień-dwa wejdę z kompa) i innych twitterów z telefonu w trybie now. Oczywiście czasami ze względu na szkołę czy pracę jest trudno, ale warto spróbować na tyle na ile masz możliwość. Mi było o tyle łatwiej, że zawsze podejrzanie patrzyłem na wszystkie te wynalazki przenoszące życie coraz bardziej i bardziej w wymiar cyfrowy. 

 

Tak jak pisano wyżej - ćwiczenia. Ja dopiero zaczynam (3 tydzień domowych treningów z wykorzystaniem hantli i ciężaru własnego ciała) a już odczuwam znaczącą różnicę. Jakby jakiś ciężar ze mnie schodził. Zbierałem się do tego wiele miesięcy ale ostatnio w końcu poczułem mocna motywację. Może to przez przesilenie wiosenne? Wkrótce planuję tez zapisać się na sztuki walki. Mam w sobie trochę naturalnej agresji dla której muszę znaleźć rozsądne ujście. Padło na boks. 

 

Książki. O tym, co Cię interesuje najbardziej. Jak najwięcej. Oczywiście tylko jeśli lubisz. U mnie działa bo zawsze byłem molem. Książka + kawka = idealne popołudnie. 

 

Duchowo w sumie dalej szukam dalej swojej ścieżki, z zainteresowaniem czytam o Waszych metodach, niewykluczone, że z czegoś skorzystam. 

 

SJ

 

 

Edytowane przez Sugar Johnson
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozwój na przykładzie Benjamina Franklina, kto chętny sam znajdzie ale podkreślić należy to o czym wspomniał @mac bo jest to bardzo ważne czyli cierpienie. Cierpienie uszlachetnia gdy wyciągamy z niego wnioski i jest najlepszym motywatorem działania. Sprawia, że jesteśmy odważni, twardzi i niezłomni. Niestety ma pozytywny efekt tylko wtedy gdy potrafimy wyciągnąć z niego lekcje, w innym przypadku to niszczycielska siła która może zrobić nam więcej krzywdy niż pożytku. Jednym słowem. Samoświadomość. 

Edytowane przez Jonash
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedys zastanawiałem się co oznacza praca nad sobą. Tak w praktyce. 

 

Po namyśle wyszło mi, że praca nad sobą oznacza:

- zdecydowane działanie bez zwłoki.

- ciągłe wychodzenie ze swojej strefy komfortu.

- nie unikanie problemów (wręcz wychodzenie im na przeciw). 

 

Dlatego praca nad sobą jawi mi się jako trudna, stresująca i długotrwała.

 

Przykład.

Ktos jest nieśmiały do kobiet. 

 

Praca na sobą:

musi zacząć zagadywać do kobiet. Bez zwłoki. Musi wyjść ze swojej strefy komfortu. Bez zbędnego myślenia. Pierwszy krok to decyzja, drugi to działanie. 

 

Praca nad sobą to poddawanie się ciągłej zmianie i wyzwaniom. 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko co przeżywamy, widzimy czy czujemy zależy tylko i wyłącznie od sposobu naszej INTERPRETACJI danego faktu.

 

To jest jedyna rzecz która się liczy i ma sens. Zależy w jaki sposób coś zinterpretujesz, tak to będziesz widzieć.

 

Przykładowo, czy jeżeli ktoś by Cię zwyzywał od kurew, to co byś zrobił? Mówimy tutaj tylko o emocjach i głowie, nie fizycznych aspektach. Pierwsza sprawa jest taka, że ta osoba miała prawo Cię zwyzywać od kurew. Dziwnie, co? Być może, jest to delikatnie niemoralne, ale nie mówimy tutaj o moralności. Może ten przykład jest za mocny, ale przyjmijmy wtedy, że ktoś powiedział, że jesteś głupi. Miał prawo to powiedzieć. Tak samo, jak Ty masz prawo wypowiadać się na temat innych. Tylko wszystko zależy od tego, jak Ty oraz inni będą to interpretować.

 

Może to po Tobie spłynąć, kiedy masz wysokie poczucie własnej wartości.

Możesz się wkurwić, być zły, kiedy wyżej wymieniona wartość nie jest za wysoko.

Możesz uznać to za rację, gdy jesteś na bardzo niskich poziomach, niemalże depresyjnych.

Nawet możesz przyznać mu rację! Bo to jest jego opinia, i może sobie mówić cokolwiek chce o kimkolwiek.

 

Każda sytuacja i rzecz która dzieje się w naszym życiu podlega pewnej interpretacji. Według mnie, pierwszy rzut idzie przez ego. Ostatnio dosyć mocno z tym pracuje. Jeżeli coś się dzieje u mnie, coś z negatywnych emocji, to wiem, że te wszystkie myśli które płyną są podpowiadane przez ego. I natychmiastowo je zmieniam. Przekształcam na jakieś pozytywne, albo neutralne. Bo wiem, że to gadka jedynie mojego ego, które podsuwa gotowe schematy, czasami z moich najstarszych zachowań.

 

 

Pozdrawiam

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie praca nad sobą to przede wszystkim wiedza i zmiana życia na lepsze na takie, które ty sam chcesz mieć. Trzeba wymienić software w głowie i co jakiś czas aktualizować pozbywając się negatywnych wzorców, przekonań, idei czy bzdur wygadywanych przez system i społeczeństwo. Nic tak nie motywuje do działania jak upadek człowieka wtedy dopiero doświadcza i konfrontuje się z rzeczywistością i obnaża brednie wpajane w procesie socjalizacji. Praca nad sobą nie jest przyjemna, łatwa do tego uświadamia nasze słabości. Osobiście jestem zwolennikiem małych kroków, zadbania o swój własny interes a po nim ewentualnie jak się naprawimy pomocy innym. Na dobry początek jest zadbanie o samoocenę można trenować Afirmacje i przestać dowalać sobie w głowie jaki to tam nie jesteś po prostu kochaj i szanuj siebie. Druga sprawa wytworzenie pewności siebie najlepszy sposób wielokrotnie przetestowany czyli sztuki walki, siłownia, uprawianie sportu. Kolejna odstawienie wszelkich niebezpiecznych nałogów dla zdrowia fizycznego i psychicznego jak porno, masturbacja, obrzeranie się, papierosy, narkotyki, alkohol, gry komputerowe czy internet w dużej ilosci, stres, negatywne emocje, narzekanie.

Trzeba również odseparować się od ludzi, którzy wpływają na nas źle, obniżają samopoczucie, zabierają energię, wywołują leki czy nas wykorzystują nie dając nic w zamian.

Nauczyć się asertywności i mówić nie osobom i sytuacją, które nam się nie podobają, wywalić poczucie winy, braku. Na koniec dobrym rozwiązaniem jest stworzyć sobie plan co chcemy robić jak wykorzystać swój cenny czas nie marnując na glupoty i konsekwentnie dążyć do jego realizacji. 

Edytowane przez Iceman84PL
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co sądzicie o afirmacjach z rana lub tzw. pozytywne programowanie podświadomości, np. z rana, tuż po przebudzeniu? Niby wtedy podświadomość jest najbardziej "chłonna" wszelakich myśli, sugestii, przekonań i może to rzeczywiście dać jakieś efekty... 

 

Powiedzmy, że mam dwa nagrania Marka - afirmacje i modlitwę - mógłbym afirmację wrzucić z rana, zaraz po przebudzeniu i modlitwę tuż przed spaniem, najlepiej po medytacji? Wiem, że takie nagrania to zaledwie kilka procent "programowania" ale zawsze coś, jednak i tak chyba najbardziej w tym słuchaniu chodzi o regularność... tak samo jak staram się codziennie uwalniać emocje, przed spaniem taki mały rytuał, choć jeszcze nawyk to to nie jest.

Edytowane przez Ceranthir
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym jeszcze dodał, że warto się skupić na tym żeby być, a nie na tym żeby mieć. Z tym, że to być nie powinno być pochodną posiadania(np. jestem bogaty bo to znaczy tyle samo co mam duży majątek) tylko być powinno być częścią danej osoby czy to mentalnie/intelektualnie(np. jestem mądry, przedsiębiorczy) albo fizycznie(np. jestem silny, szybki). A następnie zastanowić się co robią ludzie z daną cechą i zacząć to robić w myśl zasady będziesz tym co robisz.

Oczywiście można to zastosować do stanu posiadania jeśli komuś bardzo zależy tylko musi się zastanowić jakie cechy się przekładają na ten stan, mimo wszystko długofalowo stan posiadania odzwierciedla nasze cechy(ludzie przedsiębiorczy są bogaci, a niezbyt mądrzy tracą całe fortuny).

 

Co do afirmacji @Ceranthir sam nie słyszałem tych nagrań, ale wg mnie afirmacje muszą być zgodne z twoim postępowaniem. Np. mogę sobie codziennie afirmować, że jestem mistrzem olimpijskim tylko jest jeden problem- nic nie robię w tym kierunku. Z bardziej przyziemnych spraw, np. możesz sobie afirmować, że jesteś pewny siebie tylko razem z afirmacjami musi iść działanie czyli wychodzenie do ludzi, próbowanie nowych rzeczy itp. Sama afirmacja pewności siebie podczas gdy się siedzi w piwnicy nic nie da. Czyli generalnie afirmacja może być przydatna, może to np. pomóc w zmniejszeniu albo wyeliminowaniu autosabotażu, ale przede wszystkim trzeba coś robić w danym kierunku, a nie tylko gadać. A o której godzinie najlepiej je stosować? Pewnie wtedy kiedy możesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kangur Z Austrii coś z miejsca ruszyłem, więcej wśród ludzi przebywam, na siłkę chodzę, muszę sobie jeszcze jakąś aktywność znaleźć albo chociaż jakaś robotę gdzie wskazany jest kontakt z ludźmi (ale niekoniecznie telefoniczny) to wtedy myślę, że te afirmacje mogłyby wzmocnić działanie i wychodzenie z spierdolenia będzie ciut szybsze, bo jednak coś się robi, poczucie skuteczności działania też wzrasta (to co sobie zaplanuje dzień wcześniej, realizuje w dniu następnym, i dzięki temu mam do siebie większe zaufanie, co oznacza, że pewność siebie rośnie), nic mnie nie sabotuje (nofap i te sprawy, dopamina raz mniejsza, raz większa ale ogólnie neuroprzekaźniki się regulują) i wiele innych rzeczy, tak to mniej więcej na ten moment widzę ;-;

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie podobnie jak z kolegą @mac  - dojście parę razy do ekstremum. 

 

Kiedyś motywowało mnie działanie przeciw(osoba, ja pokażę,  kontra wobec kogoś lub czegoś) co było głupie, ale za młodu się sprawdziło.

Byly trzy rzeczy: cel, plan, determinacja.

 

Teraz: filozofia dnia codziennego, wyjebka na to co nie wiąże się z moimi celami, absolutnie nie interesuję się tym, co dzieje się poza moją strefa wpływu(nie wiem nic co się dzieje na świecie, w polityce, czy z kim puszcza się mój kolega w pracy  - zero, null itd. Jak ktoś  próbuje mnie doinformować, uświadomić na siłę  - ewakuacja),  rozwój samoświadomości  i najważniejsze  - codzienna systematyczność w obszarach dla mnie ważnych(SW, medytacja i samoświadomość, angielski, wychowanie dzieci). 

 

Wprowadziłem, w życiu osobistym i w pracy, elementy grywalizacji i techniki zarządzania projektami, co też daje kopa, daje poczucie kontroli i utrzymuje systematyczność.

Edytowane przez RedChurchill
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.