Skocz do zawartości

Jak odróżnić chęć sprawienia sobie przyjemności z nowego zakupu od faktycznej potrzeby posiadania nowej, lepszej rzeczy?


LiderMen

Rekomendowane odpowiedzi

Jak wiadomo zakupy nowych rzeczy sprawiają, że w naszym mózgu jest aktywowany układ nagrody, który sprawia, że czujemy się zadowoleni. Krótko potem czas fajności z nowego gadżetu znika i pojawia się chęć zakupu kolejnego przedmiotu.

 

Niektórzy z nas kupują tylko drobne rzeczy jak ubrania, czy obuwie po nieco droższe, powiedzmy praktyczne zabawki typu latarka.

Mnie też korci często by sobie kupić kolejną część garderoby na zapas w zasadzie na teraz niepotrzebnej ponieważ już mam całkiem spory zapas ciuchów. Na szczęście udaje mi się wychamować moją chęć kupienia nowysz szmat, czy butów.

 

Nierzadko korci mnie by zakupywać sobie towary bardzo praktyczne takie jak gaśnica do domu, której nie miałem, czy drabina aluminiowa do leprzego dostępu do owoców w sezonie letnim.

 

Co jednak zrobić gdy korci mnie zakup rzeczy którą już w zasadzie jedną mam działającą jak najbardziej poprawnie i służącą mi już kilka ładnych lat, ale odczuwam niedosyt i chęć zakupu roweru wyższej klasy w celu większego komfortu użytkowania i odczucia mocniejszego prestiżu z faktu dużo droższych podzespołów w jakie jest wyposażony, precyzyjniejszego działania jak i samej ramy z leprzego stopu aluminium.

 

Obecnie posiadam rower sprawny, bo sam go sobie serwisuje i wymieniam na czas zużyte części kiedy trzeba, ale mam silną potrzebę kupna leprzego sprzętu w cenie od 3200 do 3500 zł.

Droższy rower ma nieporównywalnie leprze wszystko od mojego wysłużonego rumaka.

 

Co robić? Za bogaty nie jestem, biedakiem też nie bo mam pracę, słabo wynagradzaną ale jednak i wydaje się być stabilna, w przeciwieństwie do mojego zdrowia.

 

Oszczędności 7000 zł. Idzie kryzys.

Pohamować się czy nie warto odmawiać sobie przyjemności zwłaszcza, że istnieje widmo pójścia gotówki w diabły przez inflację i zacofanie gospodarcze?

 

Edytowane przez LiderMen
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • LiderMen zmienił(a) tytuł na Jak odróżnić chęć sprawienia sobie przyjemności z nowego zakupu od faktycznej potrzeby posiadania nowej, leprzej rzeczy?

Temat bardzo ciekawy, natomiast w Twoim przypadku, przy oszczędnościach 7 000 zł w ogóle nie powinieneś myśleć o tym zakupie. Zbuduj choćby minimalną poduszkę bezpieczeństwa tak z 30- 40k i wtedy ze spokojną głową kupuj droższe i lepsze jakościowo rzeczy. Wydanie 50% oszczędności na nowy rower, w sytuacji gdy masz już jeden mija się z celem. Wyjątkiem jest sytuacja, w której byłbyś wielkim pasjonatem kolarstwa - tutaj ten wydatek mógłby być jeszcze uzasadniony. 

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, KuruKuruKukurin napisał:

Zbuduj choćby minimalną poduszkę bezpieczeństwa tak z 30- 40k

Gdybyśmy żyli w stabilniejszych czasach tak z kilka lat wstecz to tak. Ale rowerek ten za dwa lata może kosztować dwukrotnie więcej tak delikatnie kalkulując po obserwacji tego co się wyczynia z blokowaniem gospodarek. Już teraz po roku od tego szaleństwa najtańsze części rowerowe takie jak tylna przerzutka zdrożały z 70 na 150zł. Obawiam się że z rowerami może być podobnie. Gromadzenie gotówki mija się z celem, co innego gdybym wymieniał papierowe złote na czyste złoto w dukatach. Albo uncjach.

Jestem hobbistą rowerowym. W rok pokonuje od 4000 do 5000 km.

2 minuty temu, PrzemAss napisał:

na co kupować inny.

To tak jak z butami są za 40 zł i za 180. I w tych i w tych byśmy przechodzili, ale w tych droższych stopa się tak bardzo nie poci, kolana mniej od chodzenia bolą, mniej się męczymy i są bardziej komfortowe, lżejsze.

 

Z rowerem na którego mam chęć było by podobnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, LiderMen napisał:

Jak wiadomo zakupy nowych rzeczy sprawiają, że w naszym mózgu jest aktywowany układ nagrody, który sprawia, że czujemy się zadowoleni. Krótko potem czas fajności z nowego gadżetu znika i pojawia się chęć zakupu kolejnego przedmiotu.

 

Tak to krótkotrwała euforia by poprawić sobie nastrój później następuje proces habituacji czyli przyzwyczajenia i potrzebna jest nowa rzecz by stymulować organizm.

Dlatego tak ważnym jest wytworzyć nawyk szczęścia, cieszyć się i być wdzięcznym za to co się ma.

 

45 minut temu, LiderMen napisał:

Co jednak zrobić gdy korci mnie zakup rzeczy którą już w zasadzie jedną mam działającą jak najbardziej poprawnie i służącą mi już kilka ładnych lat, ale odczuwam niedosyt i chęć zakupu roweru wyższej klasy w celu większego komfortu użytkowania i odczucia mocniejszego prestiżu z faktu dużo droższych podzespołów w jakie jest wyposażony, precyzyjniejszego działania jak i samej ramy z leprzego stopu aluminium.

 

Obecnie posiadam rower sprawny, bo sam go sobie serwisuje i wymieniam na czas zużyte części kiedy trzeba, ale mam silną potrzebę kupna leprzego sprzętu w cenie od 3200 do 3500 zł.

Droższy rower ma nieporównywalnie leprze wszystko od mojego wysłużonego rumaka.

 

Co robić? Za bogaty nie jestem, biedakiem też nie bo mam pracę, słabo wynagradzaną ale jednak i wydaje się być stabilna, w przeciwieństwie do mojego zdrowia.

 

Oszczędności 7000 zł. Idzie kryzys.

Pohamować się czy nie warto odmawiać sobie przyjemności zwłaszcza, że istnieje widmo pójścia gotówki w diabły przez inflację i zacofanie gospodarcze?

 

Dobrze jest mieć poduszkę bezpieczeństwa i najlepiej w najbliższym czasie nie wydawać pieniędzy na zbędne rzeczy.

Co byś zrobił jak byś teraz stracił pracę i nie miał tych 7K, które chcesz wydać? Ile byś przeżył za wynagrodzenie z poprzedniego miesiąca?

A tak 7K to spokój psychiczny i na jakiś czas wystarczy.

Gdyby była sytuacja, że rower był by ci potrzebny na dojazd do pracy, załatwianie spraw bo można się szybciej przemieszczać tak jak najbardziej

to zrozumiałe bo to inwestycja a człowiek powinien ułatwiać sobie życie natomiast kupowanie drugiego to zbędna fanaberia.

Wiadomo propaganda medialna straszy o wycofaniu pieniądza, wprowadzania elektronicznego do tego galopująca inflacja, ale z dnia na dzień tego nie zrobią

wpierw muszą poinformować społeczeństwo i dać czas na reakcje takie są niepisane prawa władzy.

Także brachu spokojnie w najbliższym czasie to nie nastąpi a jak przyjdzie czas to wydaj na coś konkretnego😉  

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@LiderMen, często miewam podobne rozkminy. Napiszę, jak to wygląda u mnie. 

 

Czasami napalam się na lepszy sprzęt typu narzędzia, elektronika, sprzęt kuchenny, gadżety, kosmetyki itd... 

 

Po długich lekturach na temat wyżej wymienionych rzeczy, czytaniu opinii, sprawdzaniu specyfikacji, najczęściej po kilku dniach dochodzę do momentu "ale w sumie po co mi to", jakby ktoś mi sprzedał lepa na otrzeźwienie i z minuty na minutę kończę o tym czytać i zapominam. Świadczy to o tym, że tak naprawdę wcale tego nie potrzebowałem, mózg chciał trochę dopaminy. 

 

Miałem tak z wieloma rzeczami, ale nie z jedną - lepszym instrumentem. Długo biłem się z myślami, ale w końcu kupiłem sprzęt kilka klas wyższy i ani trochę nie żałuję. Zupełnie inna jakość, dźwięk, odczucia. Granie sprawia mi mega radochę, a teraz jest o kilka poziomów większa. Mogę to porównać do Twojej sytuacji z rowerem, który sprawia Ci frajdę. Od razu wspomnę, że kupując lepsze klawisze miałem mniej oszczędności niż Ty. 

 

Moim zdaniem - kup sobie ten rower, ale trzymaj resztę mniej potrzebnych żądzy na wodzy. Skup się na tym co faktycznie niezbędne i na tym, co długoterminowo będzie wywoływać uśmiech na Twojej twarzy, a nie kolejny, zwykły gadżet. Dzięki temu krok po kroku zbudujesz sobie poduszkę finansową. Bądźmy ludźmi. 

 

Tak ja to widzę. 

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to robię tak, jak mnie najdzie na kupno czegoś, to staram się to opóźnić o parę dni, nigdy od razu nie kupuje. Zazwyczaj po paru dniach wychodzi, czy rzeczywiście tego potrzebuje.... Inna sprawa pomyśl sobie ile musisz na to pracować....

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co by nie dublować poprzedników:

 

1) Ja polowałbym na okazję, a nie sugerował się tym, że ceny idą w górę. 

2) 7k złotych trudno nazwać poduszką bezpieczeństwa (nie to, że ja jestem bogolem, bo mam podobnie). Z takimi zasobami to o czym my piszemy? Jaki jest plan B?

3) Jeśli bierzesz pod uwagę, że taki rower mógłby Ci służyć w celach zarobkowych to kolejny powód do kupna. 

4) Poczytaj co się dzieje z rynkiem obecnie, czemu ceny rowerów/części rowerowych idą w górę. Może to tylko przejściowe i chcesz przepłacić. 

 

 

 

Edytowane przez eknm2005
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, Iceman84PL napisał:

wpierw muszą poinformować społeczeństwo

"Stoimy w obliczu największego kryzysu finansowego od czasów drugiej wojny światowej"

/Mateusz vateusz premierusz.

 

Powoli jesteśmy do tego przygotowani. Ekonomiści powiadają, że już jesteśmy w kryzysie od zeszłego roku tylko bank światowi przycisnął pauzę i jest to odwlekane w czasie.

Rzecz ma wartość a papierki mogą ją stracić bardzo szybko.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, LiderMen napisał:

Co jednak zrobić gdy korci mnie zakup rzeczy którą już w zasadzie jedną mam działającą jak najbardziej poprawnie i służącą mi już kilka ładnych lat, ale odczuwam niedosyt i chęć zakupu roweru wyższej klasy w celu większego komfortu użytkowania i odczucia mocniejszego prestiżu z faktu dużo droższych podzespołów w jakie jest wyposażony, precyzyjniejszego działania jak i samej ramy z leprzego stopu aluminium.

 

Obecnie posiadam rower sprawny, bo sam go sobie serwisuje i wymieniam na czas zużyte części kiedy trzeba, ale mam silną potrzebę kupna leprzego sprzętu w cenie od 3200 do 3500 zł.

Droższy rower ma nieporównywalnie leprze wszystko od mojego wysłużonego rumaka.

Dla mnie brzmi to bardzo rozsądnie. Sam widzisz, że działający rower, ale z gorszej półki to mordęga. Jeżeli rower to twoja pasja to śmiało bierz, nie widzę tutaj ani grama fanaberii.
Sytuacja o ktorej piszesz to taka, że masz powiedzmy auto z salonu za 150.000. Spełnia swoją rolę, ale stwierdzasz, że jak kupisz auto za 200.000 to kumple będą bardziej zazdrościć i dupeczki się kręcić. Czyli de facto nie potrzebujesz tego samochodu dla siebie - tylko dla opinii społeczeństwa i płytkie pobudki.

W twoim przypadku robisz coś dla siebie - nowy rower ułatwi ci komfort jazdy. W tej półce cenowej polecałbym dobrą używkę. Nowe rowery warto kupować od 5000+, jak ktoś ma mniej niż 5000 to raczej lepiej celować w dobre używki, czasami da się trafić w coś niewytyranego, bo często ludzie kupują rower ze złą ramą (bo bez jazdy próbnej ciężko ocenić, czy rower będzie do ciebie pasował, zbyt duży lub zbyt mały rower = ból po ponad godzinie jazdy bo albo nie sięgasz rękami do kierownicy, albo masz ją zbyt blisko, wybór dobrej ramy jest ultra ważny) albo niektórzy kupują, przejadą z 500 km i sprzedają bo im sie nie chce/nie mają czasu/nie sprawia im to frajdy.

Sam przymierzam się do kupna rowera za ok 6000 - 7000. Problem jest taki, że przez pandemię ilość dostępnych rowerów spadła o 50%, naprawdę ciężko będzie coś dorwać. A popyt na pewno wzrósł przez pandemię. Ludzie będą chcieli mieć chociaż trochę ruchu, na rowerze można gdzieś pojechać, pozwiedzać. Masa ludzi rzuci się na kupno rowerów.
W kolejnych latach przez covida nie zapowiada się, aby miało być więcej dostępnych na rynku.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@LiderMen ja zapisuję sobie na kartce jak cis chce kupić, i co jakiś czas wracam i myślę czy dalej tego chce. 90% rzeczy wykreślam bo dochodzę do wniosku że zysk z tej rzeczy nie jest warty mojego czasu który muszę poświęcić żeby ba to zarobić. Nie bądź jak baba, nie kupuj pierdół. I pójdź na kurs ortografii plz

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@LiderMen

Jak papierki stracą bardzo szybko i w istocie będzie to potężny kryzys, to jak sobie poradzisz bez kapitału, gdy ceny idą na maksa w górę, a Ty masz tylko rower?

Więc 7K co Ci może obecnie starczyć na ile, 2 miesiące życia?, po kupnie roweru i gigant-kryzysie starczyć Ci może na mniej jak tydzień + kłopoty z ogarnięciem się z nową sytuacją. 

Ja bym kierował się tym, by kupić okazyjnie i nastawić się na to, że kryzys nie będzie poważny. Bo media lubią straszyć.

Jeśli podejrzewasz, że naprawdę będzie potężny kryzys, to zamiast roweru kupował bym zapas konserw i papieru toaletowego...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, LiderMen napisał:

Powoli jesteśmy do tego przygotowani. Ekonomiści powiadają, że już jesteśmy w kryzysie od zeszłego roku tylko bank światowi przycisnął pauzę i jest to odwlekane w czasie.

Rzecz ma wartość a papierki mogą ją stracić bardzo szybko.

 

Dlatego co majętni inwestują w nieruchomości, złoto, srebro czy ziemię.

Fakt papier jest niewiele warty czego przykład mieliśmy z dniem 1 stycznia 1995 roku kiedy była denominacja pieniądza

i obcięli zera gdzie jeden nowy złoty odpowiadał 10000 tyś starego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, LiderMen napisał:

Gdybyśmy żyli w stabilniejszych czasach tak z kilka lat wstecz to tak. Ale rowerek ten za dwa lata może kosztować dwukrotnie więcej tak delikatnie kalkulując po obserwacji tego co się wyczynia z blokowaniem gospodarek. Już teraz po roku od tego szaleństwa najtańsze części rowerowe takie jak tylna przerzutka zdrożały z 70 na 150zł. Obawiam się że z rowerami może być podobnie. Gromadzenie gotówki mija się z celem, co innego gdybym wymieniał papierowe złote na czyste złoto w dukatach. Albo uncjach.

Jestem hobbistą rowerowym. W rok pokonuje od 4000 do 5000 km.

To tak jak z butami są za 40 zł i za 180. I w tych i w tych byśmy przechodzili, ale w tych droższych stopa się tak bardzo nie poci, kolana mniej od chodzenia bolą, mniej się męczymy i są bardziej komfortowe, lżejsze.

 

Z rowerem na którego mam chęć było by podobnie.

Ciężko mi na to jednoznacznie odpowiedzieć. Jak masz rower dobry i sprawny to korzystaj z niego, po co nowy? Ja sam kupiłem rower za 2500 zł i trochę nim pojeździłem, ale szybko mi się znudziła jazda rowerem. Kupiłem go 2,5 roku temu, ale szczerzę teraz rower wziąłbym sobie do 1000zł jakiegoś składaka, bez przerzutek, byle, żeby dojechać do roboty blisko czy sklepu przykładowo. Nie kręci mnie jazda rowerem, ale to już inny temat. Przepłaciłem nieświadomie 1000zł-1500zł, nie zastanawiając się nad tym zbytnio. To samo zrobiłem z laptopem za 2000zł, teraz wydałbym za trochę gorszego powiedzmy 1500zł, gdyż służy mi praktycznie tylko do przeglądania internetu. Znów przepłaciłem 500zł. I tak mogę mnożyć i mnożyć. Nie mam do siebie o to teraz żalu, ale wiem, że dużo rzeczy podejmowałem bezmyślnie, kupowałem pierdoły, które nie są mi szczególnie potrzebne. Miałem siłkę, ćwiczyłem około 3 lat i sprzedałem. Z tego jednak jestem zadowolony, bo wyrobiłem dzięki niej sylwetkę i dobra inwestycja była mimo wszystko. Teraz przejdźmy do suplementów, założę, może jeszcze o tym temat bo to niezwykle ważne. Nie kupujcie suplementów gównianych, które są niewiele warte. Jedyną suplementacją niech będzie jedzenie i tyle. Wydałem na nie sporo hajsu i po całym tym syfie nie czułem się ani trochę lepiej. Wiem przykładowo, że na pewno nie warto oszczędzać na jedzeniu zdrowym, sprzęcie do trenowania, dobrym ubraniu, butach, kosmetykach. Zależy jakie masz cele przyszłościowe i czy nie lepiej wydałbyś te kasę powiedzmy 3000zł zamiast zakupu roweru na jakiś kurs? No z drugiej jednak strony jak jesteś pasjonatem rowerowym i rzeczywiście lubisz jeździć i serwisować sprzęt możesz go kupić i cieszyć się nim, przy okazji podnosząc sobie nastrój oraz de facto zdrowie, wynikające z jazdy oraz relaksu jaki się z tym wiąże, Ja osobiście nie jestem pasjonatem jakiejś konkretnej dziedziny, ale widzę po innych, że wielu ludziom sprawia radość kupowania nowego sprzętu związanego z pasją. Jednak zaznaczam musi się to być długoterminowa pasja, a nie jakaś krótka zajawka, bo potem można wielu decyzji żałować. Podobnie jak niektórzy kupują telefon za 3000zł a po miesiącu go sprzedają, bo im się znudził. Trzeba mieć świadomość, że coś faktycznie jest potrzebne i będzie służyć dość długo, powiedzmy kilka lat, albo chociaż rok

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, LiderMen napisał:

korci mnie by zakupywać sobie towary bardzo praktyczne takie jak gaśnica do domu, której nie miałem, czy drabina aluminiowa

To kosztuje grosze a może dużo pomóc, zamiast gaśnicy proponuję koc gaśniczy, koszt 50zł i jest o wiele lepszy, lżejszy i o wiele bardziej skuteczny 

 

Jak drabina ma pomagać w pracy to kupuj. Jak coś ma pomóc w pracy to zainwestuj.

 

Jak często grzebiesz w garażu, to zamiast napierdalać lewarkiem 4 koła itd kup sobie podnośnik hydrauliczny, koszt kilkadziesiąt złotych, na kółkach z półtorej stówki. To samo narzędzia, jak robisz jakimiś obrzynami to dobrą podstawową walizkę narzędziową kupisz za 3 i pół stówy. To jak za darmo zważywszy na to, co oferują i jak ujawniają pracę. Zrobisz szybciej, lepiej, więcej i bez bólu pleców. To się opłaca.

 

2 godziny temu, LiderMen napisał:

Oszczędności 7000 zł

W dzisiejszych czasach to bardzo niewiele, starczy na jakiegoś grata (auto) za 4-5 tysięcy plus podstawowy serwis, aby wóz był bezpieczny i spełniał swoje zadanie nie psując się, plus opłaty. 

 

2 godziny temu, LiderMen napisał:

Pohamować się czy nie warto odmawiać sobie przyjemności

Jedne rzeczy tanieją, inne drożeją. Tanie auta drożeją, gdyż jest większy popyt na graty gdyż ludzie nie mają pieniędzy. Droższe, ale nie te najdroższe, bo na najdroższe zawsze znajdzie się kupiec już gorzej schodzą, przez co tanieją gdyż jest kryzys, a ludzie jak nie mają pieniędzy to kupią tańszy i tyle. 

 

Brian Tracy mówi o sposobie na Twój dylemat, jeśli przez 30 dni będziesz musiał o kupnie roweru, to 31go po prostu kup ten rower. 

Jeśli zaś zapomnisz o sprawie, albo stwierdzisz że nie jest tak potrzebny, to odpuść.

 

Zawsze też możesz mieć ciasto i zjeść ciastko kupując dobry rower ale używany, nie widzę w tym niż złego. 

 

Ba, sam przywiozłem rower z tzw wystawki, kosztował mnie jedynie transport do kraju, nowe opony i jakieś drobiazgi, brakowało kół (dostałem od kumpla fajne za flaszkę) ale poza tym był i jest bardzo dobry, przez dwa lata zrobił swoje i ani razu się nie zepsuł, wyposażyłem go w niezbędne rzeczy i jestem bardzo zadowolony, tym bardziej że w Polsce wart około tysiąca, gdzie kosztował mnie ułamek ceny.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, eknm2005 napisał:

Jak papierki stracą bardzo szybko i w istocie będzie to potężny kryzys, to jak sobie poradzisz bez kapitału, gdy ceny idą na maksa w górę, a Ty masz tylko rower?

Jak już zwolnią wajchę z kryzysem to i 7 koła nie pomorze. A rower bym przynajmniej miał.

Godzinę temu, eknm2005 napisał:

Bo media lubią straszyć

Nie tylko media niezależni eksperci uważają to samo.

46 minut temu, MarkoBe napisał:

Ja sam kupiłem rower za 2500 zł i trochę nim pojeździłem, ale szybko mi się znudziła

Niech se będzie, przykryj go jakąś płachtą żeby ochronić przed kurzem i niech stoi aż ci się zachęcę nim jeździć. Jeść nie potrzebuje.

25 minut temu, DOHC napisał:

jeśli przez 30 dni będziesz musiał o kupnie roweru, to 31go po prostu kup

Myślę nad zakupem nowego roweru już od zeszłego roku, conajmniej z pół roku. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mosze Red zmienił(a) tytuł na Jak odróżnić chęć sprawienia sobie przyjemności z nowego zakupu od faktycznej potrzeby posiadania nowej, lepszej rzeczy?

Po pierwsze ortografia. LEPSZY nie leprzy.

 

Po drugie wydaje się że znasz się na rowerach. Mówisz że ceny idą do góry to czemu nie kupić parę razy taniej i sprzedać drożej? Jak ja potrzebowałem kasy to nawet nie znając się na rowerach udało mi się przytulić prawie £200 za dwie wycieczki po właśnie rowery. Kupiłem jeden za 80£ i sprzedałem za 150 a dwa dni później taki sam za 50 i także sprzedałem go za 150£. Skoro ja taki impotent rowerowy mogłem coś takiego zrobić to ty, jako ktoś kto ma o tym pojęcie, tym bardziej możesz to zrobić.

 

Po trzecie rozważasz czy wyjebać się z połowy swojego zabezpieczenia finansowego. I to cię powinno martwić a nie to czy warto czy nie warto. Jak dla mnie to ty po prostu nie masz środków na takie decyzje.

 

Masz za to środki żeby zainwestować w uprawnienia i kwalifikacje które bardzo się przydadzą przy kryzysie który tak wieszczysz.

Za 7kzl chyba w pl już można zrobić prawo jazdy na tira. Wtedy odrobisz te 7kzl w miesiąc i w dodatku podniesiesz swoje zarobki i możliwości. Prawko to tylko przykład.

 

Ja sobie wymyśliłem że chciałbym sobie kupić nowy komputer. I istotnie. Chciałem najpierw wydać jakieś £700. Ale stwierdziłem że zrobię sobie misje i chce na ten komputer zarobić na kryptowalutach. Teraz wiem że podkładam dużo lepszy komputer niz myślałem, ale muszę trochę poczekać ;)

 

I kolejna sprawa.

Wydawanie na podnoszenie standardu życia nie jest złe!! Po tym jak zacząłem zarabiać więcej chyba przez pół roku konsekwentnie wydawałem cała zabroniona kasę na życie i na podnoszenie jego standardu. Wszelkie małe i duże głupoty jak telewizory, ekspresy do kawy, odkurzacze, Smart głośniki i co byście sobie nie wymyślili to wszystko kupiłem. Ale dlatego ze najpierw zainwestowałem w siebie i podniosłem swoje zarobki.

 

A limit i refleksje osiąga się dosyć szybko. Na ten moment to już naprawdę nie wiem co bym mógł sobie kupić żeby mi się żyło ISTOTNIE lepiej niż teraz. Więc teraz oszczędzam i iście rozkoszuje się tymi wszystkimi pierdolami które kupiłem i umilają mi teraz życie.

 

Wszystko można a nawet trzeba ale z głową i po kolei. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poprostu prześpij się pożyj z tydzień lub dwa jeszcze z tematem.

 

Też mam tak, że się zapalam szybko na jakiś temat, ale jak poczekam, to 99% rzeczy, na które jestem wkręcony, mija po dwóch dniach. 

 

Poczytaj na dany temat coś w stylu " gdybym wiedział wcześniej ", "Czy sprzęt za 3tysia różni się od sprzętu za 1000" etc. Na reditt znajdziesz takie tematy. Żadnych profesjonalnych poradników. 

 

Mam kumpla grotołaza, jak sam mówi - na początku, jak się wkręcisz po paru wyprawach to kupujesz sprzęty i ubrania za 10tys., pieścisz i dbasz o to, bo uwalileś kasę. 

Niby wygodniej, cieplej, bardziej "pro", a kończysz i tak na ubraniu z lidla lub secondhandu, które wypieprzasz do kosza po wyprawie i masz luz.

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
W dniu 6.03.2021 o 17:49, LiderMen napisał:

Co jednak zrobić gdy korci mnie zakup rzeczy którą już w zasadzie jedną mam działającą jak najbardziej poprawnie i służącą mi już kilka ładnych lat, ale odczuwam niedosyt i chęć zakupu roweru wyższej klasy w celu większego komfortu użytkowania i odczucia mocniejszego prestiżu z faktu dużo droższych podzespołów w jakie jest wyposażony, precyzyjniejszego działania jak i samej ramy z leprzego stopu aluminium.

 

Obecnie posiadam rower sprawny, bo sam go sobie serwisuje i wymieniam na czas zużyte części kiedy trzeba, ale mam silną potrzebę kupna leprzego sprzętu w cenie od 3200 do 3500 zł.

Droższy rower ma nieporównywalnie leprze wszystko od mojego wysłużonego rumaka.

 

Czytając Twoją argumentację nie do końca jestem pewien czy Ty ten rower potrzebujesz czy chodzi tylko o "odczucia mocniejszego prestiżu" :)

 

1. Dla samego prestiżu to ja bym absolutnie nie kupił. Chociaż nie ukrywam, że kusi (wiadomo facet to gadżeciaż, lubi się pochwalić) :)

2. Dla poprawy komfortu jak najbardziej.

 

Z 2 pkt trzeba by jednak rozważyć sprawę jaką jest stosunek jakości do ceny roweru. Dla każdego może to znaczyć co inne. Owszem, różnicę w klasie posiadanego roweru czuć. Lepszym jednak jeździ się przyjemniej, lżej, większy komfort i niezawodność. Gdy używa się rower regularnie i jest to już solidniejsze jeżdżenie to warto zainwestować. Ale czy warto aż tyle inwestować (np. wymieniane przez Ciebie 3500)? O ile różnicę w rowerze za 500 a 1500-2000 zł zauważy pewnie każdy to już powyżej nie jest takie oczywiste wg. mnie. No chyba, że jest się "zawodowcem" to wiadomo, że nie ma górnej granicy wydatku.

 

Ja bym na rower tyle pieniędzy nie wydał bo mimo, że jeżdżę dużo uważam to za głupotę.  Wydaje mi się, że za 1000 bym już miał rower spełniający wszystkie moje wymagani (używany).

 

W Twoim przypadku bym poszedł właśnie tą drogą. Na taki kompromis. Piszesz, że się na rowerach znasz, umiesz naprawić w razie W (a rower przecież to nie kosmiczna technologia. Poza jakimiś nienaprawialnymi usterkami ramy całą resztę można spokojnie i nie tak drogo już wymienić, naprawić).. W takim przypadku ja bym celował tylko w sprzęt używany. Za 2000 (przykładowo) kupisz pewnie sprzęt warty 4000 albo i jeszcze więcej. Będziesz miał fajny rower, prestiżowy i nie wydasz całego budżetu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.