Skocz do zawartości

Oto moja historia


Rekomendowane odpowiedzi

33 minuty temu, RENGERS napisał:

Amen kurwa.

Amen razy dwa! 

Panowie chcieliby mieć ciastko i zjeść ciastko. Chciało się Panią to teraz rób na nią. Innej drogi nie ma, wcześniej czy później. Z resztą mężczyzna jest łowcą, wewnętrznym łowcą i nie jest stworzony do leżenia na kanapie. Mężczyzna chce walczyć, przeżywać przygody i zdobywać. Czasem gdy ma dosyć tych całych przygód i zdobywania to wymyśla, że potrzebuje spokoju. Nie domyśla się jednak, że gdy ten spokój zdobędzie to znowu obudzi się w nim ten pierwotny zew. Ustatkować się można po 50 (niektórzy po 40).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, Hetman said:

Ale, kto mówi, że się dowie.

Jest aspekt moralny to jedno. Miałem przyjaciela który po dwóch latach od urodzenia dziecka i życia mnicha zdradził. Żona też go w pewnym sensie zdradziła jako męża zajmując się 100% dzieckiem (nawet na obiad nie mógł liczyć).

Dowiedzieć się, dowie wcześniej czy później, zwłaszcza jeśli gość jest porządny i nie ma praktyki w "walce na kliku frontach". Ważne co z tym zrobi. Jeśli będzie chciała rozwodu z winy męża to nawet sama może koleżankę o przysługę poprosić ... . 

1 hour ago, RavenPL said:

U nas nie ma patologii, normalna rozmowa. Oboje dbamy o dziecko.

Podobnie. Kiedyś większość takich małżeństw kończyło się kochanką u faceta. Obecnie stawki są dużo wyższe i kończy się rozwodem, zabraniem dzieci i alimentami. Oglądałem kiedyś dokumentalny o życiu seksualnym w starożytnym Rzymie, żonaci faceci nie byli potępiani za wizytę w domu publicznym bo żony wychodziły z założenia lepiej tak niż żeby musiał utrzymywać jeszcze dzieci ze służącą. Alternatywnie mogła dbać żeby facet był zaspokojony. 

Mamy matriarchalne społeczeństwo, kto się w porę nie zorientował ma tylko płacz lub płać. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@RavenPL Jakbym czytał o sobie za kilka lat. Jestem niemal w twojej sytuacji. Również po 30tce, żona mniej więcej równolatka, 4 lata po ślubie, mała córka, spadek częstotliwości seksu po zajściu w ciążę itp. W moim przypadku nie mam aż takiego pędu do odejścia.

Moim zdaniem oszukujesz się, że uda ci się połączyć dwa życia (twoje i dziecka) po rozwodzie (nawet jeśli będzie jakimś cudem polubowny). Pomijając odległość - każde z was najprawdopodobniej znajdzie nowych partnerów, długo lub krótkofalowych, którzy będą zajmowali wam czas. 

Tutaj jeden z Braci miał podobny problem, jak ty:

 

 

W skrócie to, co napisałem tam: kobieta po urodzeniu dziecka odwraca kolejność priorytetów w życiu. Było Kochanka-> Współlokatorka->Matka, a teraz wektory zmieniły zwrot. I póki jest to dziecko do opieki to nastawienie nie drgnie przy tobie. Nie zmienisz tego umowami: ustnymi, czy pisanymi, przysięgami przed bogiem itp. Żaden pojedynczy urlop tego nie zmieni, choćbyście przeżyli najlepsze w życiu chwile. A na to jest mała szansa.

 

Nie obwiniaj terapeuty, bo ona poważnie może nie rozumieć, czego ty od niej chcesz. Takie ma wgrane programy – według nie j wszystko było ok, tylko mąż z jakiegoś powodu coraz bardziej niezadowolony. To norma, a nie odstępstwo od niej – wszystko z nią w porządku. Poza tym, że się jeszcze stara - to akurat rzadkość. Chcesz odejść, ok. Nie oceniam, nie rozgrzeszam. Podziwiam, że nie zdradzacie – dotrzymywanie umów jest rzadkie w tym pojebanym świecie.

 

Brak trzech godzin dziennie na seks nie jest tylko efektem pojawienia się dziecka. To normalne w życiu dorosłego człowieka. Masz  duży pęd do zawyżania średniej względem realnych możliwości/chęci  ludzi w naszym wieku (około 2 razy tygodniowo).  Dobry, godzinny seks jest gdy ludzie są względnie wypoczęci i mają chwilę, żeby umysłem i ciałem być przy sobie. Naciskając na żonę osiągniesz najwyżej tyle, że rozłoży nogi i pozwoli ci się poruszać.

 

Gdybym miał się rozwodzić  z własną żoną, chciałbym pozostać na dobrej stopie i współwychowywać dziecko. To wymaga niewielkiej odległości między mieszkaniami i stałej, niesłabnącej  chęci dogadania się.  Moim priorytetem jest córka – jej bezpieczeństwo i wychowanie. Nie załatwię tego jeśli żona znajdzie tatusia zastępczego. Do czego dążysz ty?

Edytowane przez JAL
  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minutes ago, Jonash said:

Chciało się Panią to teraz rób na nią. Innej drogi nie ma, wcześniej czy później.

Tylko panowie robią dalej na panie ale panie już nie dbają o panów. Nie dbają by pan nie miał "wędrującego oka" bo jeśli zdradzi to będzie łatwy rozwód, dzieci, mieszkanie, alimenty. Nowego gacha zawsze się znajdzie jeśli będzie potrzeba. 

19 minutes ago, JAL said:

Było Kochanka-> Współlokatorka->Matka, a teraz wektory zmieniły zwrot.

Chyba żaden rozsądny facet nie oczekuje że priorytety się nie zmienią. Zdziwienie jest (jak u mnie) że priorytet "Kochanka" spada do zera. Jeśli jest kontrakt małżeński to opcje faceta są bardzo małe. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Orybazy napisał:

Chyba żaden rozsądny facet nie oczekuje że priorytety się nie zmienią. Zdziwienie jest (jak u mnie) że priorytet "Kochanka" spada do zera. Jeśli jest kontrakt małżeński to opcje faceta są bardzo małe. 

Ilu rozsądnych ludzi ostatnio widziałeś albo z nimi rozmawiałeś? Ja wiedziałem i wiem, że może spać do zera. Rozmawiałem o tym z żoną, przed małżeństwem i przed ciążą. Średnio raz na rok wraca temat seksu. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minutes ago, JAL said:

Ja wiedziałem i wiem, że może spać do zera. Rozmawiałem o tym z żoną, przed małżeństwem i przed ciążą. Średnio raz na rok wraca temat seksu. 

Też wiedziałem, widząc to u mojego przyjaciela. Z tego powodu nie podpisałem kontraktu małżeńskiego. Jeżeli ma nie być seksu, to jest opcja ogłoszenia rodzinom braku pożycia intymnego w relacji i szukaniem jej gdzie indziej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, RavenPL napisał:

Mówiła, że wcześniej nie spojrzałaby na takiego mężczyznę jak ja, uczuciowego, troskliwego i z taką pasją oddanego w łóżku.

Nigdy nigdy nie dał jej tyle uczucia co ja.

Dziwne w sumie, że chłopaki przegapili ten fragment Twojej wypowiedzi, a tu prawdopodobnie znajduje się klucz do rozwiązania zagadki Twojego nieszczęścia.

Tak, nieszczęścia - mocne słowo, ale chyba trafnie oddające to, co czujesz.

Nie daj sobie wmówić, że w tej sytuacji POWINIENEŚ BYĆ SZCZĘŚLIWY. To Twoje życie i to Ty doskonale wiesz, co czujesz.

Zanim przejdę do sedna muszę Ci uświadomić jedną, ważną kwestię - każdy związek jest swego rodzaju umową biznesową - kobieta ma coś, co interesuje nas, my mamy coś, co przyciąga do nas kobietę. Następuje swego rodzaju wymiana i dzieje się to ZAWSZE. Większość z tego odbywa się na poziomie całkowicie nieświadomym, wręcz na kilku płaszczyznach.

Nikogo nie interesuje relacja jednostronna i mowa tu o wszystkich relacjach, a nie tylko o związkach.

Wiem, nie brzmi to jak bajka Disneya. Człowiek chciałby być kochany bezwarunkowo. Wbrew przekazom społecznym to mężczyźni są większymi romantykami niż kobiety ;)

Większość z nas (w tym ja) nie chce uprawiać seksu z kobietami, które muszą się do tego zmuszać. Chcemy czuć się naturalnie pożądani.

Nie chcemy dopuszczać do naszej świadomości myśli, że kobieta może być z nami wyłącznie dla pieniędzy albo, że znalazła w nas bezpieczną przystań i w zasadzie służymy jej wyłącznie po to, by pomóc zrealizować jej "marzenia" o dziecku i rodzinie, a potem na utrzymanie tej rodziny łożyć.

Nie dziwię Ci się, że układ "ja rozłożę nogi kiedy tylko potrzebujesz, a Ty wykonuj swoje zadania" Ci nie odpowiada. Ty chcesz, żeby Twojej żonie się chciało!

Widzę tu jednak pewien problem.

Na podstawie tych strzępków informacji, które od Ciebie otrzymaliśmy można wnioskować (zaznaczam - nie traktuj tego jak prawdy objawionej, to wyłącznie moja hipoteza), że po wielu burzliwych związkach z osobami zaburzonymi, dającymi szereg skrajnych emocji Twoja żona "postanowiła" (piszę w cudzysłowie, bo działo się to na kompletnie nieświadomym poziomie) ustatkować się z troskliwym, kochającym ją mężczyzną, szybko przekonać go do posiadania dziecka, a następnie do ślubu. Nie było z jej strony naturalnego pożądania, a jedynie chęć zrealizowania programu biologicznego z "odpowiednim" mężczyzną, bezpieczną opcją.

Jej jedynym problemem jest w tej chwili to, że mąż nie jest zadowolony z istniejącego stanu rzeczy i nie chce wygasić własnego popędu seksualnego - gdyby nie to miałaby wszystko, czego "chciała".

Ustaliliśmy już, że obecna sytuacja Ci nie odpowiada i chciałbyś ją zmienić.

Od czego bym zaczął na Twoim miejscu? Z racji tego, że za każdą decyzję przyjdzie Ci zapłacić bardzo wysoką cenę zacząłbym od przyjrzenia się samemu sobie. To jest coś, co nigdy nie będzie stratą czasu.

Szczerze, to nie wierzę w to Twoje przeogromne libido - jak dla mnie to efekt wkręcenia sobie "braku seksu" jako największej tragedii życiowej połączony z oglądaniem porno.

Mój kumpel miał podobnie - "żona mi nie daje, a ja mam takie potrzeby, że muszę walić konia nawet podczas przerwy w pracy". Ta, jasne.

Odstaw ten szajs chociaż na trochę i zobacz jak REALNIE wygląda Twoje zapotrzebowanie na seks - póki co wygląda mi to na zwykłe uzależnienie od dopaminy, podobnie zresztą jak to kilkugodzinne "relaksowanie" się przy gierkach.

Druga kwestia - to Twoje dzieciństwo. Śmierć matki w wieku kilku lat odbierana jest przez dziecko jako porzucenie, ZAWSZE. Efektem tego jest poszukiwanie w kolejnych partnerkach zastępczej matki i dużo bardziej rozbudowane potrzeby czułości, bycia zaopiekowanym, kochanym niż u przeciętnego człowieka, który dorastał przy chociaż przeciętnej matce. To tłumaczyłoby tą Twoją nerwicę lękową, która jest efektem separowania się od dawnych uczuć towarzyszących porzuceniu, a które aktywują się dokładnie w tym momencie, gdy to porzucenie jest odtwarzane w relacji z nową partnerką.

Zauważ - wielu chłopaków w tym temacie pisze, że Twoja relacja małżeńska to w zasadzie schemat, a jednak niewiele osób zapada w takiej sytuacji na nerwicę.

Jednym słowem - dopadła Cię Twoja przeszłość i musisz się nią zająć dla własnego zdrowia psychicznego.

Podświadomie liczyłeś, że partnerka uzupełni Twoje deficyty, ale nie jest możliwe ich uzupełnienie z "zewnątrz", a jedynie przez własną pracę wewnętrzną.

Da się to jednak zrobić, co potwierdza Ci osoba pisząca te słowa, która również miała we wczesnym dzieciństwie sporo przebojów z własną matką ;)

I na tym właśnie bym się skupił, może pomyślał o jakiejś terapii, a dopiero potem, już jako nowy "Ty" (którym od początku miałeś być!) biorący odpowiedzialność za własne życie i własne potrzeby, nie oglądający się na innych przyjrzał się swojemu małżeństwu.

 

 

  • Like 12
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przechodzicie kryzys 7 lat razem, bardzo powszechny, dla wielu part w zasadzie najgorszy; podpowiem ci z punktu mojego osobistego doswiadczenia, a jestem w zwiazku od 37 lat, takie kryzysy to nic niezwyklego, do tego co wybierzesz dodaj jeszcze jeden istotny wektor, wasze dziecko, owszem istnieje szansa ze sobie poprawisz; jakkolwiek isstnieje wieksza szansa ze pogorszysz, ale dziecko zostaje, dalej bedziesz jego ojcem, pewnie zadko widywanym, i wierz mi to sknoci postrzeganie ludzi temu dziecku, Ona to dalej matka twojego dziecka i bedziecie sie widywac.

Dlaczego pisze istnieje wieksza szansa ze sobie pogorszysz, proste prawo rynku, mlodsze panny niekoniecznie beda zainteresowane gosciem z przebiegiem i dotego z dzieckiem z poprzedniego zwiazku, a im blizej twojego rocznika, to narynku zostaje w zasadzie odpad, ktorego albo nikt nie chcial, albo juz wielu sie przekonalo ze to odpad

W swoim zyciu przechodzilem wiele kryzysow zwiazku, raz jest lepiej raz gorzej, ale jak dla mnie nie widze u Was wielkich powodow aby wszystko rozwalac, potrzeba troche checi, i da sie naprawic

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 hours ago, RavenPL said:

Tak jak ja szukała "prawdziwej miłości"

Ludzie mówią o "miłości", i myślą, że to słowo coś znaczy. Cokolwiek. Mylą się - bo dla każdego to słowo ma inne znaczenie. Dlatego ja wolę używać słowa "haj emocjonalny" na ten krótki okres, gdzie libido obu stron jest wysokie.

17 hours ago, RavenPL said:

Mamy po 30-parę lat. Żona jest młodsza o rok. Moją żonę znam od 7 lat.

Przykładowo, jeśli ona ma 32 lata, to Ty dziś porównujesz swoje wspomnienie o bezdzietnej 25-latce, z 32-letnią matką. Pewne zmiany są nieuniknione.

17 hours ago, RavenPL said:

Nie byłem z nią z litości, widziałem w jej oczach dobrą osobę

Bonnie i Clyde. Co to za "miłość", co zwraca uwagę na takie drobiazgi jak dobro czy zło - też to jest "miłość", ale przecież jest inna dla każdego. Znów - nie używaj tego słowa, bo sam nie będziesz wiedział czego chcesz.

17 hours ago, RavenPL said:

Nic dla siebie nie mam. Wszystko podporządkowałem żonie.

Gdzieś-kiedyś podjąłeś decyzję, że dla Ciebie szczęście będzie polegało na oddaniu swego czasu innej osobie.

Ta decyzja ani nie była dobra, ani zła - primo była Twoja, a secundo - po prostu była. Tego już nie zmienisz, ani czasu nie zawrócisz. Możesz jedynie zdecydować, co zrobisz z przyszłością.

17 hours ago, RavenPL said:

Zacząłem analizować siebie, ją....jej przeszłość seksualną, swoją że może nie kocha mnie tak jak kogoś wcześniej.....

W każdej pętli rekursywnej programowania, dobry programista umieszcza "bezpiecznik", aby pętla nie wpadła w niekończącą się spiralę. Można "za dużo" myśleć na jakiś temat, w rezultacie dochodząc do przejaskrawionych wniosków. Znów, co to znaczy "kocha" może dla niej znaczyć coś zupełnie innego dzisiaj, niż kiedyś.

17 hours ago, RavenPL said:

Po jakimś czasie jest przyzwyczajenie, wspólne spędzanie czasu, ale nie ma już między nami tego ognia.

Haj znika, ale to kwestia hormonów. Ale masz kogoś, z kim możesz spędzać czas, komu możesz zaufać na tyle, by dać mu klucze do mieszkania. To mało, to dużo - nie wiem.

17 hours ago, RavenPL said:

Nie wiedziałem, że te kręgi są też tak sfeminizowane

Po pierwsze, większość ludzi idzie na psy- aby leczyć przede wszystkim siebie. Po drugie, jakby się rozniosło że któryś nie popiera feminizmu - ostracyzm społeczny pozbawiłby takiego chleba, a łatka mizogina - klientek. Wbrew pozorom, czasem kobieta nie boi się powiedzieć swojej klientce, że postąpiła jak głupia nimfomanka myśląca kroczem - gdzie po takim tekście facet zostałby odruchowo "spacyfikowany" przez klientkę. Naprawdę różnie można trafić... gdzieś tak 10% jest bardzo dobre w tym co robi, 10% robi rzemiosło, 30% chałturę, a 50% powinno iść szukać innej pracy. Jak w większości zawodów.

17 hours ago, RavenPL said:

Pytała mnie czy zależy mi żebym miał ugotowane, więcej seksu itp.

Seks na żądanie? Nie działa.

17 hours ago, RavenPL said:

A skoro w ogóle miłość nie ma, bo to haj hormonalny to jest on możliwy tylko z inną nieznaną mi osobą, która mnie będzie pociągać

Czego oczekujesz, rozgrzeszenia z popędów? To ty sam decydujesz, czym dla ciebie jest słowo "miłość". Najpierw sam sobie musisz je zdefiniować - jak będziesz pewien czego chcesz, co dla Ciebie jest ważne - będziesz sam wiedział, co zrobić dalej.

17 hours ago, RavenPL said:

Emocje totalnie opadły, straciłem sens chodzenia do pracy

Czasem warto spojrzeć na wszystko pod zupełnie innym kątem. Serio. Pomyśl o zrobieniu sobie kompletu badań, hormony, witaminy, żelazo, testosteron, cukier - co zaleci lekarz. Czasem sami nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo możemy być podporządkowani dysfunkcjom swego ciała - nie wiem czy tak jest, ale moim zdaniem warto zbadać, czy Twoje nastroje nie mają współźródła czysto biologicznego.

17 hours ago, RavenPL said:

Co najlepiej zrobić w takiej sytuacji?

Przeczekać do wyjaśnienia.

W jakimś momencie czasu, uzyskasz pewność - że teraz wiesz, czego Ty chcesz. Albo że nie możesz dłużej na tą pewność czekać - co też jest decyzją.

17 hours ago, RavenPL said:

I tak decyzję muszę podjąć sam.

Rozumiesz o co chodzi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Większość kobiet z którymi wchodzicie w związki, małżeństwa  to tzw. " Alpha widow "

 

 

Wdowy po alfie.

 

Z tego wynikają problemy.

 

Ci co widzieli frontową linię walk, latające flaki, rozrywane brzuchy, głowy, wydzieliny, już nigdy nie będą tacy sami.

 

To samo mają kobiety, które "zerwały" z alfa bojem.

 

Never the same....

 

You can give me love, but cant give me hapinessss.  : (  

 

 

To co podkreślił w swojej szanownej wypowiedzi @johnnygoodboy

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, RavenPL napisał:

kobieta jak to kobieta chciała mieć białą suknię i welon

 

Czyli Twoja żona cierpi na podejmowanie decyzji w oparciu o śmieszne zachcianki godne małej dziewczynki. Czerwona flaga.

 

20 godzin temu, RavenPL napisał:

Nie mamy intercyzy.

 

W sumie największy z popełnionych błędów.

 

20 godzin temu, RavenPL napisał:

Po urodzeniu dziecka klasyka....zmniejszyła się częstotliwość uprawiania seksu, ja uciekałem w firmy erotyczne z racji, że mam bardzo duży popęd. Mogę kochać się codziennie i to po dwa, trzy razy. I nie 5 minut tylko około godzinki. Na początku mojej to pasowało, aż do urodzenia dzidzi.

Ona zajęła się macierzyństwem

 

No niestety klasyka, byłeś potrzebny do zrobienia dzidzi i spełnienia jej biologicznego "powołania". Po wykonaniu zadania jesteś zbędny jako mężczyzna, natomiast powinieneś (w końcu podpisałeś papier...) zapierdalać, tj. naprawiać, pomagać i przynosić kasę. Pewnie wiesz, że to niestety schemat.

 

20 godzin temu, RavenPL napisał:

nigdy by mnie nie zdradziła

 

Mógłbyś się naprawdę mocno zdziwić, jak wielu facetów tak uważa, chce dać sobie coś odciąć, że ich myszka może i jest oziębła, ale nie dałaby komuś...

 

Gdyby powiedzieć "sprawdzam", to byśmy mieli sporo kalek.

 

20 godzin temu, RavenPL napisał:

1. Zostać w tym związku mając poniekąd umowę biznesową, ale bez większych uczuć dla dobra dziecka, które i tak zauważy ten fałsz między mamą i tatą?

2. Rozwieść się i być w miarę szczęśliwym, ale córkę oglądać sporadycznie i skazać na życie w dużo mniejszym miasteczku bez ojca? Co za tym idzie ograniczony dostęp do szkół itp.

3. Inne wyjście?

 

Wiesz, nie jestem ojcem. Nie będę się wypowiadał o tym, co jest dobre dla czyjegoś dziecka.

 

Ale wiem, co jest dobre dla Ciebie.

 

WYPIERDALAĆ Z TEGO PSEUDO MAŁŻEŃSTWA.

 

Jesteś tam robotem,a nie facetem. Masz niepisaną listę obowiązków, oczywiście "druga strona" jedynie oczekuje, a niczego nie daje.

Teraz jesteś na etapie uświadomienia, wypalenia. Ale co dalej? chcesz dojechać do starości prowadząc PSEUDO ŻYCIE?

To ma Ci niby dać szczęście, etc?

Córka w końcu dorośnie, wyjdzie za mąż i przestaniesz jej być potrzebny do szczęścia. Co dalej? Pomijam już fakt, że życie w gównorodzinie wcale nie jest dla dziecka dobre i ryje beret pewnie bardziej, niż "tata dochodzący".

Będziesz starym, zgorzkniałym facetem mieszkającym pod jednym dachem ze starą, gderliwą babą, z którą nic, absolutnie nic Cię nie łączy, bo niestety bobo dorosło.

 

Naprawdę tego chcesz?

 

ps.

 

  

20 godzin temu, RavenPL napisał:

Kupiłbym sobie lepsze auto i jeszcze sporo pieniędzy miałbym na koncie. Nawet po podzieleniu się z żoną. Czułbym się bardziej bezpiecznie. Moja mówi, że jestem cyniczny. Niestety życie mnie tego nauczyło, że pieniądze trzeba mieć i je chronić. A moja żona niestety nic nie ma, chyba, że jej rodzice zapiszą. I tu symetrii nie ma. A dom z ogródkiem to się wszystkim kobietą marzy, tylko pieniędzy na niego brak. Mnie się też marzy mieć Boeinga 747, ale póki co mnie nie stać i muszę jakoś z tym żyć :-).

 

Ty to wiesz. Ona też. Jej szantaż polega tylko na dziecku, finansowo ona nie jest w super sytuacji, prawdopodobnie wykalkulowała, że z Tobą jednak wygodniej i stąd ta "propozycja naprawy". Gdyby mieszkanie było "wspólne", to już miałbyś podpisane papiery rozwodowe.

 

Emocji jej nie dajesz, ale jesteś OK beta-providerem, ma dzięki Tobie wygodne mieszkanie, które straci podczas rozwodu. Jesteś pewnie dobrym ojcem. Czyli w sumie rozstanie nie jest jej to na rękę. Bardziej jej zależy na tym, byś w końcu "zrozumiał błędy", zaczął przykładniej robić na nią/koło niej i odpieprzył się z tym seksem, no, może w ramach ustnej "umowy" poluzuje Ci dupki raz na jakiś czas, bo w sumie ona też ma dużo do stracenia. Zaciśnie zęby i jakoś zleci te pół godziny. A Ty w zamian wreszcie zaczniesz wywiązywać się ze swoich "obowiązków", no i wszyscy zadowoleni.

 

Edytowane przez Januszek852
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muszę się zreflektować po przeczytaniu Twoich odpowiedzi. 

 

Pomiń moje motywacyjne przemówienie, bo myślałem, że masz większe doświadczenie  - tu widzę, że poza Twoimi problemami w głowie i ustaleniem celu w życiu, jest inny problem - brak ramy. Bycie  cholerykiem  pełnym emocji, to nie rama tylko emicjonalność i zasysanie energii ze  związku. 

 

Polecam link:

 

https://www.reddit.com/r/TheRedPill/comments/6s4mfa/i_have_been_practicing_stoicism_for_3_years_now/

 

Dalej już zależy od Ciebie. 

 

Popracuj najpierw  nad ramą. I będzie lepiej. Seks jaki chcesz żona obiadki, lodziki etc..

Jeżeli usłyszysz, że jedynie chce po prostu czuć Twoja energię do zycia, to znaczy, że jest problem z ramą. Dowiedz się i daj znać.

 

Inna sprawa - żona pomimo przeszłości typu "big red fukin red flag"  lekki posłuch ma u Ciebie . Jest szansa.

 

To z tym tekstem , że "możesz sobie odejść", to wiesz, że jest shit test do zdania?

 

 

Edytowane przez RedChurchill
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 3/9/2021 at 1:24 PM, mac said:

Umowa ustna z kobietą? Już dawno się tak nie uśmiałem. Gwarantuję, że tylko ty dotrzymasz warunków umowy, a ona nie.

 

Dokładnie tak jak kolega mac napisał, umowa jakakolwiek z kobietą nie ma sensu.

 

Poczytaj sobie literaturę XIX wieczną. Małżeństwo historycznie to nie jest instytucja która ma tobie dać szczęście. To jest spółka powołana w celu wychowania potomstwa i zarządzania majątkiem. Chodzi mi o to, że jest oczywiste że uczucia mijają i zostaje proza życia - zawsze - i to jest normalne. Wobec tego nie uważam tego za potencjalny powód do odejścia, jak zmienisz kobietę za jakiś czas będziesz miał to samo.

 

Za taki powód uważam natomiast nie wywiązywanie się żony z jej podstawowego obowiązku jakim jest seks. Jeśli tego nie odzyskasz to czarno to widzę - to podstawa podstaw. Ty się ze swojej roli wywiązujesz, ona nie - jeśli to się nie zmieni - ja bym odszedł.

 

Seks może być do odzyskania, poczytaj jak można to zrobić - forum, książki.

Edytowane przez osadnik
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 15.03.2021 o 16:47, Fury King napisał:

Czyli do związku tylko dziewica?

Moim zdaniem reguły nie ma. Każda osoba kiedyś był dziewicą lub prawiczkiem. A charaktery są różne. I nie ma gwarancji, że nie będzie zdradzać w przyszłości. Zauważyłem, że niestety Ci co mieli tylko jednego partnera seksualnego to po latach przychodzą różne dziwne myśli. A może z innym/inną będzie mi lepiej. I wtedy dochodzi do zdrady. Każda kobieta i każdy facet mają to samo. Tylko mniej lub bardziej podniecające drugą osobę 😀.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

RavenPL miał pecha, bo zaczął myśleć, analizować, a na dodatek posiada sferę uczuciową.

To wszystko znacznie utrudnia branie wszystkiego "na klatę", i bycie "prawdziwym mężczyzną", czyli jeleniem.

Tak więc Kolego, albo lobotomia, jak w "Locie nad kukułczym gniazdem", i masz spokój, oraz uśmiech ma twarzy, albo rozwód.

Umowy z kobietami, nie mają sensu, bo one ich nie dotrzymują.

Wspólne zamieszkiwanie, nawet w dużym mieszkaniu, czy domu, zamieni się wkrótce w piekło.

Póki masz jeszcze niezbyt splątaną sytuację - rozwiedź się, bo na tym etapie może się to udać w miarę spokojnie.

Tkwienie w układzie udającym małżeństwo w imię dobra dziecka, czy pozornego zachowania majątku, to dla Ciebie ciągły stres, bez sensu.

Matka i tak przekręci dziecko przeciwko Tobie, i tak zostaniesz "złym tatusiem" - masz to jak w banku.

Postaraj się nie wpadać w kolejne związki - daj sobie na wstrzymanie, na parę lat, bo powodowany tęsknotą, indukowana przez podstępną naturę , możesz umoczyć dupę ponownie.

Łatwo mi pisać, ale wiem, że Tobie trudno podjąć decyzję - my tego, za Ciebie, nie zrobimy, ale studiując opinie Kolegów, ujrzysz sprawy, pod różnym kątem.

Moim zdaniem sprawa jest przekichana, i nie warto tracić czasu na pompowanie się iluzjami.

Spieprzaj, nim Twoja sarenka, nie zamieni się we wściekłą hienę , a dziecka, nie zamieni w zombiaka, pragnącego Twojej krwi.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Nie czytałem wcześniejszych wypowiedzi i być może to zdublowałem ale powie Ci po mojemu jak to wygląda mimo, że jestem młodszy i to nie do końca moje kategorie.

 

Zachłysnąłeś się wiedzą, jaką zdobyłeś z audycji i tematów tutaj. Wiem po sobie, że natłok tego wszystkiego bez swojej analizy budzi strasznie duży pierdolnik.

 

Zreszta spójrz na to sam - Ty nie uważasz, że uczucia nie wrócą, Ty to przeczytałeś. A to tak nie działa...

 

Wiedza tutaj zdobyta powinna być przekuwana na mądrości życiowe. Na zwracanie uwagi jakie nasze zachowania powodują, że przestajemy być atrakcyjni w oczach kobiet, stajemy się zdominowani a kończymy jako bankomat albo zabawka. 
 

Przekuj informacje aby wieść życie, wspólne z żoną ale z równowagą w przyrodzie. Nie odsuwaj się, jeśli nie masz solidnego argumentu. A rutyna z powodu pracy Was dopadła nie jest żadnym argumentem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.