Skocz do zawartości

Nie tylko legendy upadają pod naporem alkoholu


Quo Vadis?

Rekomendowane odpowiedzi

Muszę się z Wami tym podzielić. Ostatni czas w moim życiu, to czas, kiedy ze szczególnym zainteresowaniem przyglądam się szkodliwości alkoholu.

Do tego wpisu zainspirował mnie między innymi widok Primoza Peterki, skoczka narciarskiego:

z26857821Q,Primoz-Peterka-.jpg

 

Kto go nie kojarzy, bo skoków nie ogląda tak jak ja, może sobie wygooglować jak wyglądał wcześniej.

Gość ma 42 lata a wygląda jak jakiś dziadek. Wcześniej wygrywał medale a teraz?

 

Z polskiego podwórka jest szeroko znany przykład innego sportowca, Dawida Janczyka, który próbuje walczyć z nałogiem.

 

Strasznie mnie zadziwia fakt, że człowiek wiedząc, że sobie szkodzi, zupełnie się tym nie przejmuje.

Czym innym jest przecież browar czy dwa, nawet ten czteropak raz na dwa tygodnie a czym innym napierdalanie % do odciny dzień w dzień.

I najbardziej chore w tym wszystkim jest to, że ludzie za to płacą. Pieniędzmi, zdrowiem, za chwilę "relaksu" i "rozluźnienia".

 

Problemy jak były tak są, stan upojenia znika a ktoś zostaje z kacem, gorszym samopoczuciem i kolejnym ubytkiem w portfelu.

 

Osobiście postanowiłem znacznie ograniczyć alkohol od jakiegoś czasu. Przykro się patrzy jak człowiek się niszczy na własne życzenie.

Wracam do starych, treningowych nawyków.

 

Pozdro.

  • Like 7
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No niestety w każdym sklepie jest napisane: "alkohol szkodzi zdrowiu" a ludzie i tak piją. Ja też znacznie ograniczam alko. 

Nie wiem czy miałeś podobnie, ale jak odstawiłem alko na 2 miesiące np: bardzo poprawiła mi się skóra.

Ogólnie długi temat ale warto uświadamiać braci.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kojarze gościa był mistrzem w skokach narciarskich przed sławną Małyszomanią.

Faktycznie wygląda jak stary facet do tego alkoholizm to choroba, która doprowadza do

uzależnienia i trzeba coraz więcej by poczuć stymulacje.

O organach wewnętrznych nie wspominając jaki tam musi być dramat.

 

55 minut temu, Quo Vadis? napisał:

Osobiście postanowiłem znacznie ograniczyć alkohol od jakiegoś czasu. Przykro się patrzy jak człowiek się niszczy na własne życzenie.

Wracam do starych, treningowych nawyków.

 

Brawo brachu tak trzymaj.

Zaczyna się od małych ilości a kończy na niezłych mitingach.

Kiedyś pracowałem z takimi majsterkami co trzy tygodnie z rzędu dzień w dzień łoili czynność powtarzali każdego miesiąca zgroza.

 

Edytowane przez Iceman84PL
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Quo Vadis? napisał:

I najbardziej chore w tym wszystkim jest to, że ludzie za to płacą. Pieniędzmi, zdrowiem, za chwilę "relaksu" i "rozluźnienia".

Myślę że większość alkoholików nie pije bo lubi, tylko dlatego, bo chce zapomnieć.

 

 

  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, Quo Vadis? napisał:

Strasznie mnie zadziwia fakt, że człowiek wiedząc, że sobie szkodzi, zupełnie się tym nie przejmuje.

Czym innym jest przecież browar czy dwa, nawet ten czteropak raz na dwa tygodnie a czym innym napierdalanie % do odciny dzień w dzień.

To jest to samo. Po prostu inna dawka w innym okresie. Zaczyna się od jednego browca na dwa tygodnie, potem w sumie to czemu nie jeden co tydzień, po jeden na dzień weekendu. Z reguły na początku zauważają to inne osoby. Wiec człowiek zaczyna bronić nałóg jak części siebie. Takie MGTOW w wersji przegrywa.

50 minut temu, Quo Vadis? napisał:

I najbardziej chore w tym wszystkim jest to, że ludzie za to płacą. Pieniędzmi, zdrowiem, za chwilę "relaksu" i "rozluźnienia".

Najgorsze jest to ze w towarzystwie jak nie pijesz to jesteś jak kosmita. Towarzystwo wciąga w picie. Z kumplami na kawusie się nie umówisz. Musi być piwo.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam piłem grubo co weekend z znajomymi. Jak wróciłem do Polski w czerwcu z dziewczyną co się spotykalem, piliśmy cały czas, w sumie ja nawet już nie chciałem ale ona napierała. A mnie dużo nie trzeba było namawiać do alko. Potem lipiec do ok września każdy weekend grille, czy domowki wypady gdzieś i wszędzie alko i to nie piwka czy coś. Tylko wóda, whisky. Potem zacząłem zauwazac że to wszystko idzie w zła stronę, zacząłem się ograniczać, z niektórymi znajomymi się już nie widuje. Bo jak się spotykaliśmy to piliśmy alko. Raz nawet na ognisko poszedłem i nie piłem. Na początku było ok, ale jak szła 3 flacha czy 4/5 to była tragedia, wszyscy nakurwieni, drą ryja chuj wie o co (jak pije to pewnie gorsze rzeczy robię, raz w klubie bylismy z kolega we dwójkę, i wychodzimy z imprezy czekamy pod klubem, bo chciał kogoś poprosić o fajke bo mu się skończyły, jakiś chłopek do mnie wydymał, a ja podpity to białej dostałem, było ich 7 typa a obsrali zbroje jak zacząłem do nich skakać. Na drugi dzień kolega mówi, dobrze ze tak wyszło bo jednemu byś zajebal może i drugiemu ale w końcu by nas złapali i skopali ja ziemi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma chyba w historii ludzkości tak rozpowszechnionej i tak łatwo dostępnej używki jak alko 🤔 Chyba tylko rdzenni Indianie "wody ognistej" nie znali i Eskimosi. A tak jak świat długi i szeroki zawsze się łoiło i łoić zapewne będzie. 

 

Ergo to tylko i wyłącznie indywidualne decyzje czy, co i ile pijemy. 

 

Natomiast ci co łoją często to taki substytut rozywki zazwyczaj. Po prostu innych nie mają, więc sięgają po to co najprostsze - alko. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to mawiał klasyk: to nie kryzys, to rezultat.

 

@Quo Vadis?Pamiętam jak za studenckich czasów wybraliśmy się z kumplami na dłuższy weekend do Harrahova na zawody Pucharu Świata. Czasy małyszomanii. Po sobotnim konkursie udaliśmy się do jednej z miejscowych restauracji na prażony ser z frytkami i piwo. W pewnym momencie jeden z nas zwrócił uwagę na pewnego gościa samotnie siedzącego przy stoliku przed kuflem piwa, z papierosem w ręku i smutnie spoglądającego przez okno. Wydawał się znajomy. Po szybkim obczajeniu okazał się to być Primoż. Nie przeszedł dzień wczesniej kwalifikacji i resztę weekendu wydawało się, że postanowil spędzić w miejscowych knajpach. Już wtedy, prawie dwadzieścia lat temu staczał się. Muszę przyznać że był to bardzo przygnębiający widok. Jeszcze kilka sezonów wcześniej gość miał niemal wszystko, a teraz jak na typowego sportowca przystało siedział samotnie w knajpie i bez ruchu spoglądał przed siebie za okno zastanawiając się pewnie co ma ze sobą zrobić.

 

U mnie od dłuższego czasu zero wódki i wina, jedynie piwo rzemieślnicze raz na kilka tygodni. Zapomniałem zupełnie co to kac, nie pamiętam kiedy go ostatni raz miałem. Bez tego człowiek czuje się dużo, dużo lepiej.

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 1
  • Zdziwiony 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem wam Bracia szczerze, że dostrzegam ten problem i u mnie. Kiedyś browar czy flakon raz na pół roku. Potem raz na miesiąc a teraz raz na tydzień. Mimo, że nie widzę upadku moralnego czy finansowego(zarabiam coraz więcej), to sam fakt pobierania coraz bardziej mnie niepokoi. Osobiście nie widzę powodu do picia ale mój dobry znajomy coraz częściej mnie odwiedza i pijemy. Rozmawiałem nawet z moją połowicą (nie pije w ogóle) czy czasem mój kolega nie ma jakiegoś problemu. Stwierdziła, że nie widzi :(. Mój problem czy jego problem?. A może obydwoje mamy problem?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Quo Vadis? napisał:

Pieniędzmi, zdrowiem, za chwilę "relaksu" i "rozluźnienia".

Jeśli już codziennie, a jeszcze do odcięcia to na pewno nie dla relaksu, to już jest konkretne uzależnienie i potrzeba niczym przetrzymana kupa - ty już musisz to zrobić.

 

Lubię dla relaksu piwko czy kilka drinów whisky w weekend, ale nawet po niewielkich ilościach widzę jak rano morda jest z lekka opuchnięta. Poza tym nawet trochę większe ilości już odchorowuję na drugi dzień. Średnio ciekawy deal rozluźnienia za skutki uboczne. Chyba że jest się młodym bogiem. Ale chlanie (nie spożywanie, tylko wlewy) to wyniszczający "sport".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak to jest z używkami. Jeśli choroba jest oddalona w czasie to dziś nas to nieboli, że pijemy, palimy i inne rzeczy bierzemy. Nawet z tym nam dobrze, bo przyjemnie, towarzystwo fajne, zabawa. To nie takie proste sobie uświadomić i odmówić przyjemności. Po czasie taak, jeśli ktoś ma silną wolę i naprawdę powalczy z nałogami. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Quo Vadis? napisał:

Strasznie mnie zadziwia fakt, że człowiek wiedząc, że sobie szkodzi, zupełnie się tym nie przejmuje.

 

 

A bywa i tak, że to idzie dużo dalej. Znam przypadek, że kobieta chlała przez lata, bywało że i 2 litry wódy na dobę, aż coś jej się przekliknęło w głowie i stała się jakby innym człowiekiem, jakieś alter ego czy coś. W efekcie żyje tak, że kto nie zna historii w życiu nie powie, że to alkoholiczka. Rysy twarzy, osobowość, charakter, wszystko inne, nadal czynny alko, ale już nie tak. Pracuje, wzięła ponownie ślub nawet, wygląda całkiem schludnie, czasami i rozmawia do rzeczy. Ale uwaga - całe dotychczasowe życie, w tym trójka małoletnich, cudownych, przez wszystkich uwielbianych dzieci !!! przestała dla niej istnieć, nie ma, pusto, żadnych emocji, chęci spotkania choćby, porozmawiania, nic. O rodzicach, rodzinie, znajomych, czy byłym mężu nie wspominając. Jak takie coś z ludzką psychiką może w ogóle się wydarzyć? Tego ja nie potrafię rozumem objąć.

 

Ten były mąż to ja.

 

 

  • Zdziwiony 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, trek napisał:

jak odstawiłem alko na 2 miesiące np: bardzo poprawiła mi się skóra.

Kiedyś jak sporadycznie piłem alko to czułem się super i bez tego ;)

Teraz zdarza mi się, że po 2 - 3 piwach kolejnego dnia odczuwam nieprzyjemności trawienne :D

2 godziny temu, Iceman84PL napisał:

Faktycznie wygląda jak stary facet do tego alkoholizm to choroba, która doprowadza do

uzależnienia i trzeba coraz więcej by poczuć stymulacje.

Dużo alkoholików tak wygląda, bo w pewnym momencie 3/4 diety alkoholika to alkohol. Między innymi stąd wielu z nich jest wychudzonych, wygląda jak wrak człowieka.

2 godziny temu, Libertyn napisał:

Po prostu inna dawka w innym okresie.

Fakt, że granica między rekreacyjnym piciem a przeradzaniem się tego w nawyk jest dosyć cienka. Wielu to zauważa jak już jest dosyć późno.

A myślę też, że wielu nie ma tej świadomości, bo przecież u nas alkohol to używka narodowa, powszechnie lubiana i akceptowana.

1 godzinę temu, Krugerrand napisał:

Zapomniałem zupełnie co to kac, nie pamiętam kiedy go ostatni raz miałem. Bez tego człowiek czuje się dużo, dużo lepiej.

To prawda, po dłuższym nie piciu człowiek jak przesadzi, to organizm prawidłowo reaguje co powinno skutkować zniechęceniem do przesadzania.

1 godzinę temu, Damian napisał:

A może obydwoje mamy problem?

Dobre pytanie :)

Godzinę temu, mac napisał:

Gardzę alkoholikami i na pewno dobrze im nie życzę.

Mam w sobie zbyt wiele empatii, by gardzić kimś, kto w sumie sam sobie zgotował taki los. No chyba, że mamy nagromadzenie cech patologicznych na cm takiego delikwenta to wtedy już łatwiej o to.

50 minut temu, MG-42 napisał:

Tak to jest z używkami. Jeśli choroba jest oddalona w czasie to dziś nas to nieboli, że pijemy, palimy i inne rzeczy bierzemy.

"Na coś trzeba umrzeć" ;)

20 minut temu, Czester napisał:

Tego ja nie potrafię rozumem objąć.

Nie ma rzeczy ważniejszej od nałogu.

15 minut temu, Obliteraror napisał:

Powszechnie dostępny w kraju z nachalną kulturą zachęcania do picia.

Może to będzie bardzo sztampowe co powiem ale szkoda, że np pewne ziółka nie są u nas legalne :) a wydaje mi się, że znacznie mniej szkód powodują.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Quo Vadis? napisał:

Dużo alkoholików tak wygląda, bo w pewnym momencie 3/4 diety alkoholika to alkohol. Między innymi stąd wielu z nich jest wychudzonych, wygląda jak wrak człowieka.

Niektórzy alkoholicy znajdują 'flaszkę' wykrywaczem metali :)

 

 

 

14 minut temu, Quo Vadis? napisał:

A myślę też, że wielu nie ma tej świadomości, bo przecież u nas alkohol to używka narodowa, powszechnie lubiana i akceptowana.

Pewnie nie tylko u nas... Wóda - jasne. Ale piwo? Poza tym że trzeba cały czas latać do klozetu?

 

 

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja uważam że te wszystkie "nie trzepię, nie piję , nie rucham" to tylko efekty słabej woli i osobowości.

Jeżeli ktoś nie panuje nad sobą , abstynencja wskazana. A jeżeli ktoś jest swoim PANEM , temu ani wódka ani  walenie kapucyna nie zaszkodzi.

Nie alkohol jest szkodliwy, umysł jest słaby. Zabić można się czekoladą, wąchaniem kleju, hazardem, czymkolwiek co panuje na TOBĄ.

Silni robią ile mogą , słabi cierpią ile muszą !

 

Edytowane przez ntech
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, ntech napisał:

Nie alkohol jest szkodliwy, umysł jest słaby. Zabić można się czekoladą, wąchaniem kleju, hazardem, czymkolwiek co panuje na TOBĄ.

Wiadomo, że dawka czyni coś trucizną ale trzeba zauważyć, że jeżeli coś powtarzamy to wytwarza się pewien nawyk, schemat, który potem jest cieżko przełamać.

Nie wiem jak Ty ale ja znam baaaardzo niewielu ludzi, którzy potrafili wyjść z nałogów, obojętnie czy to alkoholizm czy palenie czy branie dragów.

I każdy z nich potem gra z nałogiem do jednej bramki, bo wie, że jak po wyjściu z tego, weźmie to chociaż raz, to już jest przegrany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Quo Vadis? napisał:

jeżeli coś powtarzamy to wytwarza się pewien nawyk, schemat, który potem jest cieżko przełamać.

Tak działa mózg.

Na tym mechanizmie bazuje seks. Gdyby nie uzależnienie od hormonów nikt by się nie ruchał świadomie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.