Skocz do zawartości

Historia wielkiej "miłości" - ku przestrodze


Rekomendowane odpowiedzi

Myślę, że takich tematów nigdy dość - z każdego płynie jakaś nauka. Jako, że właśnie spędzam czas na kwarantannie pomyślałem, że pora na odświeżenie sobie historii mojej wielkiej "miłości", ku przestrodze dla forumowej młodzieży. W toku jej opowiadania jako narrator będę starał się pokazać co takiego w konkretnym momencie się naprawdę wydarzyło między dwójką głównych bohaterów tego dramatu. Dla własnego komfortu psychicznego (bo zapewne ostro będziecie mnie tu oceniać :) ) będę pisał o dawnym "sobie" w osobie trzeciej.

 

Bohaterowie:

Johnny - student prestiżowego kierunku, zaprogramowany jako biały rycerz, osoba z dużymi deficytami uwagi, ciepła, bliskości i miłości wyniesionymi z dzieciństwa, bardzo krytyczna względem samego siebie, bardzo podatna na kobiecą manipulację, charakteryzująca się niskim poczuciem własnej wartości

Anna - studentka mało prestiżowego kierunku, bardzo piękna dziewczyna, toksyczne dzieciństwo, po zakończeniu relacji z Johnny'm w trakcie psychoterapii zdiagnozowana jako osoba z zaburzeniem osobowości typu borderline

 

Johnny i Anna poznają się na uczelni poprzez wspólną koleżankę. Przypadają sobie wizualnie do gustu, ale Johnny wie, że Anna jest świeżo przed wyjazdem na Erasmusa. Johnny już wtedy miał świadomość, co robią dziewczyny na Erasmusie i pomimo, że obiecał Annie, że do niej napisze nie robi tego, postanawia olać Annę, tym bardziej, że kręcił w tamtym czasie jeszcze z inną dziewczyną.

Ku swojemu zaskoczeniu Anna pisze do niego maila już z miejsca, w którym odbywa swój staż. Mail napisany jest piękną polszczyzną, co bardzo ujmuje Johnny'ego. Anna opisuje w nim jak to bardzo czekała na telefon od Johnny'ego, jak to bardzo przypadł jej do gustu, jak to wspaniałym wydaje się być mężczyzną i jak to sama postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce, bo zauważyła, że wiele ich łączy i nie chce zostawić tej sytuacji samej sobie.

Johnny był zachwycony. Tak piękna kobieta sama zabiega o kontakt z nimi, tak go komplementuje! Poczuł też się winny, że coś jej obiecał, a potem ją olał. Postanowił odpisać. Pisali do siebie bardzo długie maile. Już w trzecim swoim mailu Anna zasugerowała, że chyba zakochała się w Johnny'm, że nigdy jej się coś tak "mocnego" nie przydarzyło, a Johnny wydaje się być miłością jej życia. Johnny wpadł jak śliwka w kompot. Jest jak w bajce! Oczywiście zapomina o red flag związanym z Erasmusem...

Johnny leci do Anny na tydzień. Anna ma ogromny temperament, praktycznie nie wychodzą z łóżka, prawdziwe fajerwerki.

Johnny wraca do Polski totalnie ogarnięty hajem hormonalnym.

Chłopak nie domyśla się nawet jak bardzo ma w tej chwili przejebane.

 

narrator - początek relacji to w zasadzie schemat w przypadku borderek - masa komplementów, tworzenie atmosfery niezwykłości, a potencjalny partner nieświadomy tych mechanizmów i złakniony miłości szybko uzależnia się od tych pięknych słów. Nasz bohater buduje we własnej głowie wyobrażenie cudownej, idealnej osoby - pięknej, kochającej go, czułej, oddanej. Jak to jednak bywa w życiu piękny sen szybko się kończy.

 

"Zakochani" piszą do siebie jeszcze przez dwa miesiące i Anna wraca do Polski. Wynajmują od razu mieszkanie. Spędzają ze sobą każdą chwilę, na początku jest cudownie, ale do świadomości Johnny'ego zaczynają przebijać się myśli, że coś tu jest nie tak. Anna wydaje mu się zwyczajnie głupiutka. Ignoruje takie myśli jako zagrażające bajce, w którą uwierzył.

Pomalutku coś się jednak zaczyna zmieniać. Seks jest dalej rewelacyjny (i taki pozostanie aż do końca tej historii), ale codzienne życie z Anną już nieco mniej.

Anna jest bardzo zazdrosna. Robi mu sceny przy innych ludziach. Potrafi nie odzywać się cały dzień, gdy tylko inna kobieta na niego zerknie - wpada wtedy w paranoję, zaczyna się słowotok i obłęd w oczach. Johnny uczy się szybko, że nie wolno mu patrzeć na inne kobiety, najlepiej ich za wszelką cenę unikać. Chce, żeby wróciła dawna, "prawdziwa" Anna - szczęśliwa, kochająca go. Nie ma pojęcia, że tamta Anna była zwykłą fatamorganą.

Anna wymaga 100% uwagi na siebie. Wszystko trzeba robić razem. Johnny chciałby mieć dla siebie jakąś przestrzeń, ale nie wie jak to zrobić. Johnny ma problem, żeby nawet wygospodarować czas na naukę - jeśli tylko sięga po książkę zaczyna się dzika awantura. Zawala nawet jeden egzamin, bo nie ma kiedy się uczyć, musi opiekować się Anną.

"Uchronisz mnie od całego zła tego świata, Johnny?".

Johnny nie może wychodzić z kolegami na miasto, bo już po 15 minutach nieobecności w domu dostaje smsy w stylu "ja tu siedzę zupełnie sama, płaczę, a Ty się pewnie dobrze bawisz". Z jednej strony ma poczucie winy, a z drugiej wścieka się na Annę, że ta go tak strasznie ogranicza. W ostatecznym rozrachunku dla świętego spokoju zostaje sam, separując się od swoich znajomych.

Zakres kontroli się powiększa. Johnny musi podać hasło do swojego maila, FB, jego telefon jest przeglądany na bieżąco.

Każdy sms od jakiejś koleżanki to dwa dni terroru, który Johnny bardzo źle znosi.

Pewnego dnia, po kolejnej awanturze Johnny wychodzi z domu bez słowa. Ma dość.

Anna pisze do niego smsa, że jak szybko nie wróci to z nimi koniec. Johnny odpisuje - "tak chyba będzie najlepiej".

Anna spanikowana wybiega z domu i zaczyna błagać Johnny'ego o rozmowę. Johnny się zgadza, ale wybiera neutralny grunt.

Siadają w knajpie. Johnny skrupulatnie wymienia co mu się nie podoba w ich związku.

Anna zaczyna płakać, zamienia się w malutką, bezradną dziewczynkę. Pamiętam jej słowa jakbym je usłyszał wczoraj.

"Ukochany, ja naprawdę nie wiedziałam, że Ty tak cierpisz. Kocham Cię nad życie i zrobię wszystko, żebyś był szczęśliwy. Wszystko się zmieni kochanie, obiecuję Ci to. Nad wszystkim popracujemy i pokonamy te przejściowe trudności. Przecież ja bez Ciebie nie przeżyję ani godziny, jesteś miłością mojego życia".

Johnny wymiękł. "Ona naprawdę żałuje tego, co zrobiła, ona chce się zmienić". Wrócili razem do mieszkania i uprawiali magiczny seks przez całą noc.

 

narrator - powyższe to również schemat u osób z zaburzeniem typu borderline. Okropne przekleństwa, wyzwiska, dr Jekyll i mr Hyde w jednej osobie w drugiej fazie związku. Sprawdzanie wytrzymałości psychicznej partnera. Na tym etapie trzeba po prostu uciekać, nie ma innej opcji.

Zauważyć tu jednak można, że Johnny nie miał żadnego szacunku do samego siebie, pozwalał się traktować jak ścierka do podłogi. Nie stawiał siebie na pierwszym miejscu - te zajmowała Ania. Oczy zarosły mu cipką Ani i podporządkował jej całe swoje życie. Johnny nie pilnował własnych granic, nawet chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, że je posiada. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że nie musi pytać kogokolwiek o żadne pozwolenie - wydawało mu się, że to Anna jest osobą, która może o nim decydować. Dramat.

No i najważniejsze w tym wszystkim- Ania wiedziała czym go zatrzymać. Potrafiła sprawić, nawet na króciutką chwilę, że Johnny czuł się kochany i wyjątkowy, czego nie zaznał ani przez chwilę w trakcie własnego dzieciństwa. Paskudna pułapka, w którą wpadnie każda osoba nieświadoma swoich deficytów. Narkotyk.

 

Po chwilowej poprawie wszystko wróciło do starego porządku. Anna wpadała w furię z byle gówna, a Johnny koncentrował się już tylko na tym, żeby było ich jak najmniej.

Nie potrafił odnaleźć własnych jaj i zdobyć się na kolejny zryw, żeby rzucić to wszystko w pizdu. Ania umiejętnie dawkowała mu jego narkotyk w chwilach słabości.

Johnny zaczął pracę, Ania nie była tym szczególnie zainteresowana - zaczęła żyć na jego koszt. Johnny myślał, że tak "trzeba", jest przecież facetem!

Ania bardzo lubiła wydawać jego pieniądze. "Skarbie, kuuuupiiisz miiii tą sukienkę?", "a co kupiłeś dzisiaj swojej księżniczce?". W końcu znalazła marną pracę, ale głównym żywicielem w "domu" pozostał Johnny.

Johnny był coraz bardziej rozgoryczony swoim życiem - ciągle chodził przybity, smutny, przygarbiony.

Już nawet ten wypasiony seks go nie cieszył - zaczął uciekać w porno, coraz brutalniejsze. Często odmawiał Annie seksu, tłumacząc to zmęczeniem. Nosił w sobie na nią mnóstwo gniewu, ale go nie wyrażał - bał się odwetu Anny i jej raniących słów. Ciągle tęsknił do Anny, którą poznał - tej kochającej, wspaniałej. Powoli docierało do niego, że jej już nie ma.

Anna robiła wielkie wrażenie na kumplach Johnny'ego - z każdym flirtowała, każdego czarowała. Każdy mówił mu "staryyy, ale Ty jesteś szczęściarzem, taka świetna dupa".

Johnny myślał w takich chwilach "Co Ty kurwa stary możesz wiedzieć?".

Jego poczucie własnej wartości osiągnęło dno. Czuł się niewidzialny dla innych kobiet. Wydawało mu się, że wybory są dwa - albo będzie z Anną albo sam jak palec, a samotności bał się najbardziej na świecie.

Anna rozpoczęła poszukiwania lepszej gałęzi. Zdradziła go co najmniej dwa razy - przynajmniej na tych dwóch przypadkach ją złapał (nie doszło do seksu, ale z jednym gościem się całowała). Johnny trochę się powściekał, ale ostatecznie nic z tym nie zrobił. Kompletny upadek.

Zaczęli sypiać w osobnych łóżkach, aczkolwiek seks dalej był - wydaje się, że w taki sposób Anna regulowała swoje emocje. Często wchodziła do pokoju Johnny'ego i przechodziła od razu do akcji. Do tej pory nie rozumiem, o co w tym chodziło.

Anna zaczęła go naciskać na ślub. Johnny wykręcał się z tego jak mógł, tłumacząc się, że jest na to za młody. Wiedział, że będzie to kolosalny błąd. Bardzo bał się wpadki, więc pomimo tego, że Anna brała tabletki zawsze używał gumy i mocno tego pilnował. Strach pomyśleć, gdzie teraz byłby Johnny, gdyby zaliczył z nią wpadkę...

Anna postawiła przed nim ultimatum - albo oświadczyny i staramy się o dziecko albo Johnny ma wypierdalać. Johnny po krótkim namyśle postawił na to drugie.

Rozstanie trwało prawie pół roku. Kocham Cię nad życie na przemian z nienawidzę Cię z całego serca. Codzienne awantury, wywalanie rzeczy przez okno, grożenie odebraniem sobie życia, groźby kierowane do Johnny'ego ("zniszczę Cię i tą Twoją karierę, rozpuszczę na Twój temat takie ploty, że się nie pozbierasz"). Długo się po tym zbierałem.

Ostatecznie dzień, w którym Anna opuściła mieszkanie Johnny'ego jest uznawany za jeden z najpiękniejszych w jego życiu.

 

narrator - to również typowa faza w związkach z osobami z tym zaburzeniem. Po fazie idealizacji partnera borderzy przekonują się, że mają do czynienia ze zwykłym człowiekiem. Partner krytykowany jest nawet za to, że głośno oddycha. Jednocześnie poszukiwany jest partner zastępczy, który na nowo będzie pełnić funkcję idealnego rodzica, który zniesie wszystko.

Cóż można powiedzieć na tym etapie o Johnny'm? Chyba nic dobrego. Gdy sam to czytam ciśnie mi się na usta jedno słowo :) Wiem jednak, że Johnny na tamtym etapie nie mógł funkcjonować inaczej. Racjonalnie pewnie wiedział co ma robić, ale emocjonalnie był malutkim dzieckiem, białym rycerzykiem, uzależnionym emocjonalnie od Ani i złakniony jej aprobaty.

 

Po latach patrzę na całą sytuację jako ogromną lekcję życia. Kurczę, jestem wręcz wdzięczny mojej borderce.

Wyleczyła mnie całkowicie z mitu bajkowej miłości.

Uświadomiła mi moje własne deficyty (zapamiętajcie sobie jedną rzecz - nigdy nie usunięcie ich za pośrednictwem drugiej osoby - NIGDY!), co skutkowało pójściem na terapię i w ostatecznym rozrachunku wymianą mindsetu.

Z podejrzeniem patrzę na związki, w których sytuacja rozwija się bardzo szybko - wyświetla mi się w głowie baner -"Stary, to pułapka". Wiem, że normalni ludzie relację budują raczej powoli.

Dzięki tamtej relacji mogłem dowiedzieć się, czego z pewnością "nie chcę" - zrobiłem sobie listę cech, które eliminują moją przyszłą partnerkę i stosowałem ją w praktyce.

Nauczyłem się stawiać własne potrzeby na pierwszym miejscu, co w zasadniczy sposób zmienia dynamikę w związku. Tego samego wymagam od własnej partnerki - to ona ma być najważniejsza dla siebie, a nie ja. Każdy w granicach własnych możliwości ma zaspokajać własne potrzeby we własnym zakresie, a jeśli potrzebuje do tego partnera (wiecie o co chodzi) to ma to komunikować wprost, a nie uciekać się do manipulacji.

Rozpocząłem proces oswajania samotności i w chwili obecnej nie jest już dla mnie tą straszą "czarną dziurą", jaką była wtedy. Wreszcie jestem w związku, bo "chcę", a nie dlatego, że "muszę".

W końcu jestem dorosły.

Z każdego gówna da się wyjść.

Pilnujcie własnych granic w związku od samego jego początku. Jeśli druga osoba ich nie zamierza respektować nie miejcie złudzeń - pora na rozstanie.

Pamiętajcie też o tym, że nie jesteście tu po to, żeby kogoś zbawiać. Nie naprawicie toksycznej osoby - ona sama musi podjąć trud pracy nad sobą.

 

 

  • Like 25
  • Dzięki 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, johnnygoodboy napisał:

(bo zapewne ostro będziecie mnie tu oceniać :) )

Nie ma co tu ostro oceniać, najważniejsze że jesteś po i wyciągnąłeś wnioski. Schemat myślę częsty, a faceci (lub kobiety) nie wiedzą jak sobie z tym radzić, bo są wzorowo manipulowani i nie potrafią zaufać swoim instynktom, które każą się bronić bądź uciekać.

 

Byłem kiedyś w związku z podbną osobą. Czułem że coś jest nie tak i że muszę odejść więc mimo że bałem się strasznie, po 5 miesiącach powiedziałem że odchodzę. Dostałem dwa mocne płaskie, płakała itp. Ale uczucie szczęścia po tym wszystkim u mnie było niesamowite. To poczucie wolności, swobody, że nic nie muszę - coś niesamowitego. Stres nagle puścił, ukłucie w klatce piersiowej ustało, szaleństwo! No i co...po 2 tyg mnie urobiła i do siebie wróciliśmy - i o tym właśnie mówię. Zignorowałem wszystko, wszystkie flagi które krzyczały odejdź, albo że dobrze zrobiłeś że odszedłeś. Związek z osobą zaburzoną to przejście przez piekło. Ale z drugiej strony dużo nauczyłem się o sobie i to był dla mnie krok milowy w samorozwoju i budowaniu ramy. Sam zobaczyłem jak miałem spaczone podejście do spraw damsko męskich i jak mało wiem o relacjach międzyludzkich. A wiele rzeczy które się wydarzyły w tym związku były właśnie spowodowane też moim ujowym mindsetem i popełnianiem błędów jeden za drugim.

 

Dlatego jak ktoś tu pisze swoje historię i narzeka na damy często radzę aby przyjrzał się też sobie ;)

 

Edytowane przez Taboo
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Taboo napisał:

Ale uczucie szczęścia po tym wszystkim u mnie było niesamowite.

Miałem dokładnie tak samo - wydawało mi się, że dosłownie unoszę się w powietrzu. Niewyobrażalne uczucie ulgi, szczęścia. Coś znacznie lepszego niż orgazm.

Po rozstaniu próbowała jeszcze do mnie kilka razy wrócić, ale kiedy pozbyłem się jej z mojego życia wiedziałem, że muszę wytrwać we własnej decyzji. Przestałem się jej bać.

 

3 minuty temu, Taboo napisał:

Ale z drugiej strony dużo nauczyłem się osobie i to był dla mnie krok milowy w samorozwoju i budowaniu ramy. Sam zobaczyłem jak miałem spaczone podejście do spraw damsko męskich i jak mało wiem o relacjach międzyludzkich. A wiele rzeczy które się wydarzyły w tym związku były właśnie spowodowane też moim ujowym mindsetem i popełnianiem błędów jeden za drugim.

Dokładnie tak. Człowiek miał zerowe doświadczenie życiowe, beznadziejny mindset, był niewolnikiem matrixa i cipki. To nie miało prawa się udać.

Z drugiej strony czy bez tego przykrego doświadczenia czegokolwiek bym się nauczył o sobie i miałbym motywację, żeby iść na terapię? Wątpię.

To wszystko było po coś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, johnnygoodboy napisał:

Z drugiej strony czy bez tego przykrego doświadczenia czegokolwiek bym się nauczył o sobie i miałbym motywację, żeby iść na terapię? Wątpię.

To Ty napisz do mojej podziękowania a ja do Twojej 😅

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, johnnygoodboy napisał:

Każdy mówił mu "staryyy, ale Ty jesteś szczęściarzem, taka świetna dupa".

Johnny myślał w takich chwilach "Co Ty kurwa stary możesz wiedzieć?".

Skąd ja to znam.Nawet mój ojciec mówił to "wyjątkowa kobieta"
 

2 godziny temu, johnnygoodboy napisał:

Po latach patrzę na całą sytuację jako ogromną lekcję życia. Kurczę, jestem wręcz wdzięczny mojej borderce.

Wyleczyła mnie całkowicie z mitu bajkowej miłości.

Każda lekcja jest dobra jeśli wyciągnie się właściwe wnioski 
 

2 godziny temu, johnnygoodboy napisał:

Rozstanie trwało prawie pół roku.


Powroty i rozstania ?

 

2 godziny temu, johnnygoodboy napisał:

Każdy w granicach własnych możliwości ma zaspokajać własne potrzeby we własnym zakresie, a jeśli potrzebuje do tego partnera (wiecie o co chodzi) to ma to komunikować wprost, a nie uciekać się do manipulacji.

I to również jej tłumaczyłem. Jak krew w piach 

Bardzo świadomy post i przepracowane emocje. 👊
Jak długo po rozstaniu ? 

Ona nie miała też DDA oprócz Borderline ? 

Edytowane przez spitfire
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, johnnygoodboy napisał:

Po latach patrzę na całą sytuację jako ogromną lekcję życia. Kurczę, jestem wręcz wdzięczny mojej borderce.

Wyleczyła mnie całkowicie z mitu bajkowej miłości.


Wdzięczny? Prawdopodobnie uratowała Ci życie :) W każdym bądź razie tak było w moim przypadku.

Moja kliniczna narcyzka była najcudowniejszą himalajką pod Słońcem. Nawet łzy roniła, kiedy się rozstawaliśmy na dzień czy dwa! Taką była dobrą kobietą! Ze świecą takiej istoty szukać. :D 

Powoli zaczynała pokazywać coraz brzydszą swoją stronę, aż wyszedł wręcz bezlitosny, psychopatyczny potwór. A ostatecznie uratowała mi życie, chociaż zabrała mi całą romantyczną otoczkę i teraz nie ma tego "smaku" świadomość, że przed sobą ma się tylko następną debilkę do wyruchania i nie ma w tym żadnej magii.


Bolesna pobudka, ale wystarczy taka jedna i życie całkowicie się zmienia. Właściwie, wtedy się rozpoczyna. Wtedy człowiek nie wie jakie NAPRAWDĘ potrafią być kobiety i jak należy traktować większość. 

 

I życie zaczyna się wygrywać, a jaja twardnieją, jeżeli umie sobie człowiek poradzić ze stratą.

Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego, fajna, ale też schematyczna, historia. ;) 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, spitfire napisał:

Powroty i rozstania ?

Jednego dnia ustalaliśmy, że się rozstajemy i następnego dnia się wyprowadzi, po czym wstawała rano i witała mnie radosnym "cześć Kochanie, wyspałeś się?". Kiedy ja odpowiadałem jej, że przecież się rozstaliśmy ona na to "przestań, to było tylko takie gadanie, my przecież nie potrafimy bez siebie żyć".

Człowiek żył w tak ogromnym pomieszaniu, że nie wiem jak to wytrzymał. A trwało to pół roku, praktycznie dzień w dzień.

Teraz bym inaczej taką sprawę załatwił :D 

 

35 minut temu, spitfire napisał:

Jak długo po rozstaniu ? 

Ponad 11 lat. Nie była DDA, w jej domu nie było alkoholu, ale za to było dużo różnych innych dziwnych rzeczy, o których nie chcę tu pisać.

Warto próbować dowiedzieć się czegoś o dzieciństwie własnej wybranki zanim zamierzamy się czymkolwiek deklarować. Rzadko ktokolwiek to przepracowuje.

 

17 minut temu, Messer napisał:

A ostatecznie uratowała mi życie, chociaż zabrała mi całą romantyczną otoczkę i teraz nie ma tego "smaku" świadomość, że przed sobą ma się tylko następną debilkę do wyruchania i nie ma w tym żadnej magii.

Tak, cała romantyczna otoczka poszła w pizdu. Człowiek ma świadomość, że cała ta "magia" to jedynie chwilowy koktajl hormonów, a potem następuje ŻYCIE.

Dosłownie nie mogę patrzeć od tamtego czasu na komedie romantyczne :) 

 

17 minut temu, Messer napisał:

Bolesna pobudka, ale wystarczy taka jedna i życie całkowicie się zmienia. Właściwie, wtedy się rozpoczyna. Wtedy człowiek nie wie jakie NAPRAWDĘ potrafią być kobiety i jak należy traktować większość. 

 

I życie zaczyna się wygrywać, a jaja twardnieją, jeżeli umie sobie człowiek poradzić ze stratą.

Piękne i bardzo prawdziwe słowa. Życie zaczęło się na nowo, ale tym razem na moich warunkach.

Również pozdrawiam :) 

 

EDIT - @Messer całkowicie się zgadzam, że tu schemat pogania schemat. Jak zagłębiłem się w opisy dotyczące borderline i sposobu, w jaki kształtują swoje związki wprost nie mogłem uwierzyć jak u nas wszystko potoczyło się wręcz podręcznikowo :) 

Warto jednak o tym pisać ciągle i ciągle, bo osoby nieświadome tego zjawiska będą PRZEKONANE, że akurat im trafiła się wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju miłość. A co tak NAPRAWDĘ im się trafiło dobrze wszyscy wiemy :D 

Edytowane przez johnnygoodboy
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, johnnygoodboy napisał:

Jednego dnia ustalaliśmy, że się rozstajemy i następnego dnia się wyprowadzi, po czym wstawała rano i witała mnie radosnym "cześć Kochanie, wyspałeś się?". Kiedy ja odpowiadałem jej, że przecież się rozstaliśmy ona na to "przestań, to było tylko takie gadanie, my przecież nie potrafimy bez siebie żyć".

I love this game. Podobny schemat moja wyprowadzała się i wprowadzała po 3 dniach jak gdyby nigdy nic. I kocham Cię, tęskniłam za Tobą. Och nie będziemy się już kłócić. 

 

Gratuluję wyjścia z sytuacji. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakbym czytał historię związku z jedną ze swoich ex. Wtedy nie wiedziałem co to borderline. Schemat ten sam.

 

Piękna dziewczyna zabiega o ciebie, pisze, chce się spotkać. Seks kiedy, ile i jak chcesz. Wszystko jest na tak, wszystko idzie gładko. Rozumiecie się bez słów. Twoi znajomi, rodzina efekt WOW, jaka kobieta. I potem się zaczyna...

- chorobliwa zazdrość

- oskarżenia o zdrady

- manipulacje

- wpędzanie w poczucie winy

- obniżanie twojej wartości, samooceny

- naciskanie na ślub i dzieciaka

- robienie ze mnie przemocowca wśród znajomych i rodziny

 

W końcu to jebłem. Prosiła, błagała, pisała, WYSTAWAŁA pod domem. Uległem, wróciłem. Cykl się powtarzał z 5,6,7 razy. Nie pamiętam.  Za każdym razem, to ja odchodziłem. Wielkie słowa o miłości jej życia, chęci poprawy, zmianie. Ta kurwa... głupi but ze mnie. Bałem się samotności. Nie miałem serca jej zostawić. Pamiętałem te wszystkie piękne chwilę między nami. 

 

Pewnego razu kolejna rozmowa o ślubie i dzieciach. Mówię, stanowcze nie. Zaczęła szukać nowej gałęzi. Częste powroty do domu. Chowanie telefonu. Hasła. Bum... trafiłem, zastępstwo już jest. Mówię, to koniec, idź do niego. Nie będziesz mnie tak traktować. Kłamała prosto w oczy, że wymyślam, że to tylko kolega, że nie wie co czuje, że to nie tak.

 

Nie dawała mi spokoju. SMS raz na tydzień,  czasem częściej. Spotykaliśmy się mimo tego. Leciała na 2 fronty. Ja też sobie znalazłem nową panią. Akcja trwała 8 miesięcy. Próbowałem się z tego podnieść,  zapomnieć,  żyć dalej. Moja samoocena wynosiła 0. Próbowałem zrozumieć o co chodzi? Zawsze byłem dla niej dobry, tyle razy dawałem jej szansę, dlaczego mnie tak potraktowała? Czy to wszystko moja wina, bo jej nie szanowałem( to jej słowa, no i jej rodziny)? Skoro mnie nie chce, to po co pisze? Po co się tak nade mną znęca? Po co kłamie, że nikogo nie ma, skoro widziałem SMS? Po co?Oj ja głupi, ja głupi...

 

Pewnego razu 03.00 w nocy SMS. Chcę się spotkać.  Kocham cię. Chcę wszystko naprawić. Głupi( młody giorgio) się zgadza. Okazuje się, że tego wieczoru była na chrzcinach w swojej rodzinie ze swoim nowym chłopakiem, który coś odjebał po alkoholu i to sprawiło, że przejrzała na oczy( ta kurwa, przejrzała). Czy wspominałem, że kłamała mnie informując,  że wraca do domu na weekend, bo ma coś ważnego do zrobienia? Tak, to było to coś ważnego. 

 

Wróciliśmy do siebie na 4 miesiące. Dalej naciskała na dzieciaka i ślub. Dalej odmawiałem. Pewnego razu pojechała do domu, wróciła i oznajmiła, że coś w niej pękło i dłużej tak nie może. Zostawiła mnie.

 

Drugi raz w ciągu roku pękło mi serce. Powiedziałem sobie nigdy kurwa więcej. 

 

 Takie historie zostają z nami do końca życia. Dziękuję jej za tę lekcję. Dziękuję opatrzności, że nie wjebałem się w małżeństwo, bo nie wiem, czy nie skończyłbym wisząc na sznurze. 

 

 

 

  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, giorgio napisał:

Pewnego razu kolejna rozmowa o ślubie i dzieciach. Mówię, stanowcze nie. Zaczęła szukać nowej gałęzi.

 

4 godziny temu, johnnygoodboy napisał:

Anna postawiła przed nim ultimatum - albo oświadczyny i staramy się o dziecko albo Johnny ma wypierdalać. Johnny po krótkim namyśle postawił na to drugie.

 

Dajavu Panowie,

a to nie były te same kobiety  <_<

Ślubu nigdy nie obiecywałem.
Ale ten schemat znam doskonale bo jak zobaczyłem jej prawdziwą twarz to nawet dziecka nie chciałem o którym kiedyś rozmailiśmy

One myślą że dziecko temat (ich pustki wewnętrznej) rozwiąże definitywnie.
  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, giorgio napisał:

Takie historie zostają z nami do końca życia. Dziękuję jej za tę lekcję. Dziękuję opatrzności, że nie wjebałem się w małżeństwo, bo nie wiem, czy nie skończyłbym wisząc na sznurze. 

Twoja historia jest w dużej mierze uzupełnieniem mojej. Bardzo wiele tu elementów wspólnych.

Z jednej strony współczuję takich doświadczeń, bo wiem, co wtedy czułeś. Z drugiej strony to cholernie cenna lekcja.

Gdybym wjebał się z nią w małżeństwo zapewne nie zniósłbym tego psychicznie. Wiem co przeżywa mój następca, który zrobił jej dziecko - to jakiś kompletny dramat.

 

36 minut temu, spitfire napisał:

One myślą że dziecko temat (ich pustki wewnętrznej) rozwiąże definitywnie.

Trudno powiedzieć co w tym zakresie myślą i czy w ogóle cokolwiek. Ale coś w tym może być.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie to sądząc po wpisach braci na forum tak zachowuje się każda kobieta fochy kocham cię i nienawidzę coraz większa kontrola zazdrość wyciąganie pieniędzy zdrady w fazie schyłku związku wywalanie rzeczy za okno.

Ostatnio był temat że laski rzucają się na drzwi wyrzucają klucze podpalają firany i ogólnie wpadają w amok by zatrzymać partnera sex na pogodzenie itd. wszystko się zgadza mniej więcej nie widzę tu Borderki nie trafiłeś do więzienia nie było jakiś zdecydowanych kroków. Życzę powodzenia w naprawie siebie i dzięki za doświadczenie.

Edytowane przez WsiunzSuchej
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, johnnygoodboy napisał:

EDIT - @Messer całkowicie się zgadzam, że tu schemat pogania schemat. Jak zagłębiłem się w opisy dotyczące borderline i sposobu, w jaki kształtują swoje związki wprost nie mogłem uwierzyć jak u nas wszystko potoczyło się wręcz podręcznikowo :) 

Warto jednak o tym pisać ciągle i ciągle, bo osoby nieświadome tego zjawiska będą PRZEKONANE, że akurat im trafiła się wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju miłość. A co tak NAPRAWDĘ im się trafiło dobrze wszyscy wiemy :D 


Dokładnie tak.
 

Z ciekawości, czytałeś o tym w jakiejś książce? Czy tylko w Internecie? Jak w książce, to dałbyś radę polecić coś o osobach zaburzonych w związkach? Dziękuję. ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej ta historia to jest po prostu odzwierciedlenie mojej drugiej Tajki. Stary, prawie wszystko się zgadza, 90% podobieństwa. Jak to czytałem to nie wiem ile razy krzyknąłem: "O kur*a, nie wierzę, że @johnnygoodboy miał to samo co ja!".

Napiszę potem więcej bo u mnie już północ w Tajlandii. 

Dzięki wielkie za post.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie wasze historie łączy wspólny mianownik czyli SEKS, gdyby nie ta "rzecz" to nikt nie wpadałbym w tą PUApkę.

Dodałbym jeszcze wyższe SMV polującej borderki.

Trzeba zadać sobie pytania:

Dlaczego ten "ideał" dziewczyny zadaje się ze mną?

Czego może chcieć wg Prawa Briffaulta?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, WsiunzSuchej napisał:

Jak dla mnie to sądząc po wpisach braci na forum tak zachowuje się każda kobieta fochy kocham cię i nienawidzę coraz większa kontrola zazdrość wyciąganie pieniędzy zdrady w fazie schyłku związku wywalanie rzeczy za okno.

Zaręczam Cię, że nie każda ;) Przed związaniem się z ex byłem w trzech związkach i tam zarówno ich przebieg, jak i same rozstania wyglądały w miarę normalnie, bez jakichś spektakularnych dramatów.

 

4 minuty temu, Messer napisał:

Z ciekawości, czytałeś o tym w jakiejś książce? Czy tylko w Internecie? Jak w książce, to dałbyś radę polecić coś o osobach zaburzonych w związkach? Dziękuję. ;) 

Głównie w internecie w ramach oczyszczania samego siebie z poczucia winy, którego moja ex dużo mi sprzedała.

Z książek typowo o borderline polecam Ci "Uratuj mnie: opowieść o złym życiu i dobrym psychoterapeucie" Rachel Reiland, opowieść osoby, której niby udało się to wyleczyć.

Jeśli lubisz czytać o psycholkach warto też zapoznać się z "Szantażem emocjonalnym" Susan Forward i "Jak nie dać sobą manipulować" Christel Petitcollin - dużo ciekawych, mocno drastycznych przykładów :) 

 

@Tajski Wojownik - wiem o tym, dlatego w Twoim temacie starałem się udzielić Ci wsparcia. Wiem jak rozbity czuje się człowiek, gdy wychodzi z takiego gówna. Wiem też, że należy być ostrożnym z nazywaniem ofiary takiej psycholki "pizdą" czy "beciakiem" (co Ty sam sobie robiłeś publicznie), nawet jeśli w istocie to prawda. Mając takie doświadczenia jakie miałem wiem, że w dużej mierze byłeś bezradny, rozbity, podawany Tobie umiejętnie "narkotyk" w postaci czułości, bliskości i tworzenia atmosfery niezwykłości spełniał swoją funkcję, a Ty nie miałeś świadomości jak to dokładnie działa.

Najważniejsze teraz to się odciąć i rozpocząć spokojny proces odbudowy siebie, twardnienia jaj, jak to celnie ujął @Messer.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie psycholki, narcyzki , borderki wykorzystują naszą słabość i NIE jest to seks.

Seks jest oczywiście jako lep na muchy i w pierwszej fazie "love bombing" jest rozdawany na tony. Przede wszystkim one budują w nas swój obraz "księżniczki" i wyłapują nasze deficyty z dzieciństwa. 

Człowiek dostaje masę pozytywnych bodźców w odpowiedzi na każdą pierdołę jaką zrobi lub powie. "Jesteś taki cudowny, to niesamowite , uwielbiam to , jesteś taki mądry .." .

To tylko emocjonalna sieć w którą wpadamy. Bo mamy deficyty , bo nikt nam tak nie mówił , bo nie czujemy własnej wartości. 

I nagle "dreams come true". Oto ONA piekna , wyśniona , księżczniczka która pompuje nasze ego i sadza nas  czule na tronie i na głowę wkłada koronę.

A potem zaczyna nas owijać na tym tronie sznurem kłamstw i manipulacji aż nie mamy siły i chęci aby uciekać. A wtedy przystępuje do konsumpcji. Jak pająk.

Zaletą takiej relacji (o ile ją się przeżyje) jest to że człowiek nigdy już nie zaufa żadnej kobiecie , oraz zaczyna się zastanawiać nad sobą i zajmować swoimi deficytami .

Bez tego wpadniemy w kolejną pułapkę z kolejną manipulantką.

Pamiętajmy ICH nie ma , to miraż , wszystko dzieje się w NASZEJ wyobraźni.

 

 

 

 

Edytowane przez ntech
  • Like 7
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, johnnygoodboy napisał:

Zaręczam Cię, że nie każda ;) Przed związaniem się z ex byłem w trzech związkach i tam zarówno ich przebieg, jak i same rozstania wyglądały w miarę normalnie, bez jakichś spektakularnych dramatów.


Miałem podobne doświadczenia, były normalne rozstania i z lekkim szantażem emocjonalnym.
Ale z DDA było najgorzej - sinusoida uczuć i emocji  - od uwielbienia do nienawiści. Push and pull 
Autoagresja tych osób jak BPD jest bardzo wysoka 

Trzeba też powiedzieć że jest wiele schorzeń/zaburzeń psychicznych które mają wspólne cechy ale robiąc np testy psychologiczne można szybciej postawić właściwą diagnozę niż męczyć wywiad przez klika spotkań. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, ntech napisał:

Pamiętajmy ICH nie ma , to miraż , wszystko dzieje się w NASZEJ wyobraźni.

Ale to zajebiście opisałeś, dałbym 100 lajków, gdyby było to możliwe.

Tak - magiczne źródełko nie istnieje. Nie ma go nigdzie w świecie zewnętrznym. Nie istnieje ziemia obiecana. Dzieciństwo dobiegło końca i nikt z zewnątrz już go nie naprawi. Trzeba się z tym ostatecznie pogodzić, opłakać to, a następnie nauczyć się dokarmiać się we własnym zakresie, a w świecie zewnętrznym operować z otwartym umysłem.

Każdy facet, któremu miękną kolana, gdy atrakcyjna dziewczyna prawi mu komplementy i wyłącza w takich chwilach myślenie jest o krok od odpalenia haju hormonalnego.

Potem zazwyczaj nie ma już co zbierać, już jest za późno, koktajl jest zbyt silny, by okiełznać go myśleniem.

Umiejętnie dawkowany narkotyk potrafi trzymać nas w takiej relacji przez długie lata, niszcząc doszczętnie naszą psychikę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcę i ja swoje trzy grosze wtrącić, choć nic odkrywczego w tym nie będzie. Jedynie potwierdzenie i Twoich @johnnygoodboy i Twoich @Messer i innych Braci doświadczeń i mądrych słów tutaj wspomnianych.

Moja narcyzka również z cudownej kobiety, przez wszystkich uwielbianej, wręcz jako ideał postrzeganej, w czasie nieco ponad roku zupełnie dobrego związku zrzuciła całą tą maskę i pokazała taką stronę, że trochę czasu mi zajęło ogarnięcie co to za potwór mi się w ogóle ukazał, kim ona jest, co to się w ogóle odjebało. Uciec się udało, psychika mocno poturbowana, ale to całe poniesione straty. 

Patrząc z perspektywy, też mam uczucie, że dziękować losowi powinienem za spotkanie kogoś takiego. Za wszystko to o czym już tak mądrze napisaliście, nie ma sensu powtarzać. Też za to, że udało się od tego uciec nie niszcząc sobie życia. 

Na tym etapie jestem jeszcze na drodze "twardnienia jaj", to jednak proces jest, niekoniecznie łatwy, niekoniecznie szybki. Im bardziej obnażone swoje błędne przekonania, głęboko zakorzenione - jak się okazuje - gówno warte idealistyczne podejście, braki emocjonalne, potrzeby i pragnienia przysłaniające realne życie (z kobietami)- tym więcej pracy trzeba włożyć, żeby zbudować siebie, przepracować to wszystko, zrozumieć. Ale konsensus jest właśnie taki jak piszecie - nie doświadczając czegoś takiego, moglibyśmy jeszcze długo błądzić. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czołem

Znałem dwie borderki, jednej bym palcem nie tknął, bo wiedziałem czym to śmierdzi od samego początku - już na szczęście nie ma opcji kontaktu ze mną, druga(a w zasadzie pierwsza) robiła wszystko w łóżku. Niby super sprawa, ale na moje oko wiedziałem że jest ostro skrzywiona, ofkoz z żadną nie byłem w związku - spierdalam przed zaburzonymi jednostkami na kilometr jak mogę.

Dwie w przeciągu kilku lat, wiele lat temu dały mi do myślenia ;) Wbrew pozorom to dobra nauczka była dla mnie uważam, w ogóle uważam że jak się człowiek nie przewróci to nie nauczy ;) 

Pozdro

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej. Napiszę jak to u mnie wyglądało, bo praktycznie ta sama sytuacja, ale sam nie wiem czy to była borderka czy nie, więc może ty @johnnygoodboy i chłopaki ogarniecie po opisie jej zachowania:

 

On 3/11/2021 at 7:52 PM, johnnygoodboy said:

Tak piękna kobieta sama zabiega o kontakt z nimi, tak go komplementuje!

 

Początek relacji to było mega zainteresowanie moją osobą ze względu na kolor skóry i inną narodowość. Była mną wręcz zachwycona, kręciła się wokół mnie, dużo mówiła, była ciekawa mojego życia. Jak się okazało po kilku miesiącach związku, zainteresowała się mną, bo chciała wiedzieć jak to jest uprawiać seks z obcokrajowcem. Jak to pierwszy raz usłyszałem to o mało co nie dostałem zawału. Chodziło jej wtedy cały czas o rozmiar penisa. Pamiętam jak wylądowaliśmy w łóżku i była rozczarowana moim penisem, bo myślała, że mam z 20-25cm. 

Ogólnie rzecz biorąc, przed tym, kiedy mnie spotkała rozmawiała na Tinderze ze setką innych facetów, bawiąc się ich uczuciami, a potem ich porzucać. Taka bajka. Była raz koleś, który jeździł do niej (codziennie!) po 100km w jedną stronę, by tylko się z nią spotkać, a ona go i tak spławiała. Gość był nadziany, ale desperat.

Te komplementy na początku się pojawiły, bo ją spławiałem i nie zachowywałem się jak reszta spermiarzy tj. byłem zajęty swoim życiem, nie odpisywałem od razu, nie okazywałem zainteresowania. 

 

On 3/11/2021 at 7:52 PM, johnnygoodboy said:

Oczywiście zapomina o red flag związanym z Erasmusem...

 

U mnie było tyle red flag, że aż problem to zliczyć, ale pod wpływem cipki albo otrzymywania ciepła (którego nie dostało się w dzieciństwie jak u ciebie @johnnygoodboy) dużo człowiek wytrzymywał:

 

1) Laska mająca problem z agresją, głównie słowną

2) Laska nie pracująca, uważająca, że facet ma ją utrzymywać we wszystkim

3) Laska z historią setek rozmów z facetami na Tinderze, cholera wie co z nimi robiła, ale jak to mówią: Nigdy nie wierz kobiecie!, więc zapewne rżnęła się z nimi, bo jak sama kiedyś mówiła, faceci wysyłali jej sporo pieniędzy co miesiąc. Ona to brała, bo uważała, że skoro chcą to czemu nie weźmie. Tak, kurwa. Za darmo wysyłali. Stąd też tam na dole była dość szeroka.

4) Rodzice jej często nie wierzyli, wydzwaniali do niej, kiedy byliśmy na zewnątrz i wiecznie się ojciec wypytywał gdzie jest (podejrzenie, że okłamywała rodziców, spotykając się z innymi facetami itd.)

 

On 3/11/2021 at 7:52 PM, johnnygoodboy said:

Anna ma ogromny temperament, praktycznie nie wychodzą z łóżka,

 

Nimfomanka w 1000%. Seks codziennie, po dwa razy. Zero sprzeciwów. Dupka zawsze była wypięta. Musiała czasem po seksie kończyć wibratorem po 5-6 razy, aż do upadłego. Było mi po prostu wstyd, kiedy ja kończyłem po 30 minutach, a ona siedziała na górze w pokoju i bawiła się sobą przez kolejne 2 godziny, aż zasnęła. I tak praktycznie codziennie. Kutas nie miał prawa nie wstawać. Gdy tylko wracałem do domu po pracy to jak u niej mieszkałem i ojciec nas nie widział (nie można było się zamknąć w pokoju u niej, bo zakaz od rodziny, więc trzeba było się ruchać w salonie na dole jak rodziców nie było hahahha) to ona już musiała zrobić loda. Nabawiłem się okropnej nerwicy, kiedy to trzeba ruchać się jedynie w salonie i jej mama, babcia może nas nakryć w każdym momencie. Ona tego nie kumała.

 

On 3/11/2021 at 7:52 PM, johnnygoodboy said:

Seks jest dalej rewelacyjny (i taki pozostanie aż do końca tej historii), ale codzienne życie z Anną już nieco mniej.

 

Dokładnie w sedno. Seks fajny, ale życie do bani. Bo ona tylko facebook, gierki itp.

Zero zaangażowania w związek.

 

On 3/11/2021 at 7:52 PM, johnnygoodboy said:

Anna jest bardzo zazdrosna. Robi mu sceny przy innych ludziach. Potrafi nie odzywać się cały dzień, gdy tylko inna kobieta na niego zerknie -

 

Moja była nawet zazdrosna o 50 letnią nauczycielkę Tajskiego, z którą pracuję albo o 8-letnie dziewczynki, które uczę i są ze mną na zdjęciu. To było po prostu chore. Porozmawiać z inną kobietą to jak dla mnie był wyrok śmierci.

 

On 3/11/2021 at 7:52 PM, johnnygoodboy said:

Anna wymaga 100% uwagi na siebie. Wszystko trzeba robić razem. Johnny chciałby mieć dla siebie jakąś przestrzeń, ale nie wie jak to zrobić.

 

Gdy siedziałem za długo sam i się uczyłem - źle. Gdy grałem za długo - źle. Gdy chciałem wyjść na meeting Karate i prosiłem, żeby ze mną poszła bo to ważne to nie, bo ona jest po całym dniu nauki. Okej, rozumiałem to, ale chciałem żeby się pokazała na 15 minut i potem wracamy do domu. Było to akurat zakończenie roku 2020. Nie poszła i chuj. Wróciła z ojcem z uczelni do domu. Ja potem na skuterze za nimi, bo widziałem jaki był foch.

Nie miałem w ogóle prywatności, bo ona wstawała rano i czekała na mnie sama do godziny 17, więc nie pracując miała sporo czasu dla siebie, a kiedy ja wracałem z pracy to musiałem z nią spędzać każde popołudnie - zero prywatności. Inaczej to poszłaby w pizdu i nie siedziała ze mną. Raz mi powiedziała, że nie wie o czym ze mną pogadać, dlatego woli telefon, ale gdy posiedzę sam kilka godzin to zaraz, że ja się nią nie opiekuję i potem foch. Masakra!

 

On 3/11/2021 at 7:52 PM, johnnygoodboy said:

Z jednej strony ma poczucie winy, a z drugiej wścieka się na Annę, że ta go tak strasznie ogranicza.

 

Tak.

 

On 3/11/2021 at 7:52 PM, johnnygoodboy said:

Anna pisze do niego smsa, że jak szybko nie wróci to z nimi koniec. Johnny odpisuje - "tak chyba będzie najlepiej".

Anna spanikowana wybiega z domu i zaczyna błagać Johnny'ego o rozmowę.

 

Ty to jesteś szczęściarz. Ja raz próbowałem tak zrobić, to skasowała facebook, zablokowała mnie na aplikacji Line (popularna w Tajlandii) i wio! Zero oddzywania się. A ja wtedy tylko rozłączyłem się z nią na kamerce, bo już miałem dość jej zachowania.

Ona nienawidziła, kiedy ktoś się z nią rozłączał, więc szła ostro po bandzie. Sama jednak zrywała połączenie tak z milion razy.

Zgadnij co potem zrobiłem... hahah wstyd. I na koniec ostre rżnięcie.

 

On 3/11/2021 at 7:52 PM, johnnygoodboy said:

"Ukochany, ja naprawdę nie wiedziałam, że Ty tak cierpisz. Kocham Cię nad życie i zrobię wszystko, żebyś był szczęśliwy. Wszystko się zmieni kochanie, obiecuję Ci to. Nad wszystkim popracujemy i pokonamy te przejściowe trudności. Przecież ja bez Ciebie nie przeżyję ani godziny, jesteś miłością mojego życia".

 

Takich słów nigdy przez 2 swoje związki nie usłyszałem. A zrywałem z dwiema laskami, mówiłem co mi leży na sercu. Żadna nie odważyła się takiego czegoś powiedzieć. Zmiany pojawiały się, kiedy to musiałem srogo opierdolić i nastawić na odpowiedni tor, że tak należy się zachować. To o czym my mówimy, kiedy druga strona nie wie, że trzeba się czasem ogarnąć. Bez asysty innych. Obie moje laski nigdy nie widziały niczego złego w swoim zachowaniu.

 

On 3/11/2021 at 7:52 PM, johnnygoodboy said:

Anna wpadała w furię z byle gówna, a Johnny koncentrował się już tylko na tym, żeby było ich jak najmniej.

 

To piekło przechodziłem od początku związku. Furia z byle gówna, nawet o to, że się na nią spojrzałem. Jak już wpadała w nieposkromiony gniew o głupoty to jedynie kasa potrafiła ją uspokoić. Kasa! 50, 100, 200 złotych i w sekundę, dosłownie sekundę z potwora stawała się aniołkiem. Niepojęcie szybka zmiana nastawienia i emocji. Ja bym tak nie potrafił. 

 

On 3/11/2021 at 7:52 PM, johnnygoodboy said:

Johnny zaczął pracę, Ania nie była tym szczególnie zainteresowana - zaczęła żyć na jego koszt. Johnny myślał, że tak "trzeba", jest przecież facetem!

 

W rodzinie panował trend, że kobiety nie pracują, a faceci mają wręcz zapierdalać... nawet na dwa etaty, bo hajs ma się zgadzać. Ile razy mi wpajano do głowy, że prawdziwy facet zarabia na rodzinę, a kobieta zajmuje się domem (haha jedyne co potrafiła po sobie zrobić to pranie, bo nikt inny tego nie robił, sprzątania imała się jak ognia. Czasem ugotowała, ale to były rzadkie przypadki). Głupi w to uwierzyłem i ciągnąłem ten schemat.

 

On 3/11/2021 at 7:52 PM, johnnygoodboy said:

Ania bardzo lubiła wydawać jego pieniądze. "Skarbie, kuuuupiiisz miiii tą sukienkę?", "a co kupiłeś dzisiaj swojej księżniczce?".

 

Drogie jedzenie, restauracje, ciuchy, najdroższy Ipad, torebka Louis Vitton, plan był, że w tym roku miałem kupić jej torebkę Chanel za 20.000 złotych. Chwała Bogu, że nie kupiłem.

 

On 3/11/2021 at 7:52 PM, johnnygoodboy said:

Już nawet ten wypasiony seks go nie cieszył - zaczął uciekać w porno, coraz brutalniejsze. Często odmawiał Annie seksu, tłumacząc to zmęczeniem.

 

Często odmawiałem seksu bo potrafiła mi tak napsuć w życiu i zepsuć humor, że seks mnie po prostu odpychał. Była raz akcja o głupie pudełko i potrafiła mi powiedzieć, że jestem głupi i jakiś nieogarnięty, że nie widzę pustego pudełka, a tam akurat była sól. Nie przegadasz, że pudełko nie było puste. I potem po 1-2h ona chce się rżnąć, a ja z tyłu głowy zepsuty humor na cały dzień przez wyzwiska. 

Nie uciekałem w porno, bo raz nie miałem jak, bo brak prywatności, a dwa, że nawet mi się nie chciało.

 

On 3/11/2021 at 7:52 PM, johnnygoodboy said:

Nosił w sobie na nią mnóstwo gniewu, ale go nie wyrażał - bał się odwetu Anny i jej raniących słów.

 

Frustracja rosła z każdym dniem. Penis rzadko, kiedy stawał, mało się odzywałem, chodziłem ponury, mało się uśmiechałem, bo to było codzienne niszczenie człowieka. A przekonałem się po tym, jak z nią zamieszkałem. Dlatego kluczowym jest zamieszkanie z kobietą, bo tylko wtedy można ją poznać od A do Z. W innym przypadku ona się nastawi, że chłopak wpadnie na kilka godzin, a potem pojedzie. Nie jest to to samo co wstawanie razem i oglądanie drugiej osoby z każdej jej strony, dostrzeganie, wad, niedoskonałości.

 

On 3/11/2021 at 7:52 PM, johnnygoodboy said:

Anna robiła wielkie wrażenie na kumplach Johnny'ego - z każdym flirtowała, każdego czarowała.

 

Dosłownie. Można by powiedzieć, że moja miała sporą atencję, kilku stalkerów. Dusza towarzystwa, samica Alpha, każdy na uniwersytecie wybierał ją na przewodniczącego. Mi to się bardzo podobało, że potrafi tak ogarnąć ludzi, ale miało to też swoją ciemną stronę. Podejrzewam, że kiedy jeźdźiła na wykłady to musiała gadać z wieloma facetami. Raz miała wykłady integracyjne to aż chodziła nabuzowana, bo ponoć rozmawiała z wieloma facetami i mi się do tego przyznawała. Ależ kurwicy wtedy dostałem!

 

On 3/11/2021 at 7:52 PM, johnnygoodboy said:

Bardzo bał się wpadki, więc pomimo tego, że Anna brała tabletki zawsze używał gumy i mocno tego pilnował. Strach pomyśleć, gdzie teraz byłby Johnny, gdyby zaliczył z nią wpadkę...

 

Patrz panie, a ja często jechałem bez gumy. Jak ja z nią nie wpadłem pozostanie zagadką z Archiwum X na długie lata.

 

On 3/11/2021 at 7:52 PM, johnnygoodboy said:

Z podejrzeniem patrzę na związki, w których sytuacja rozwija się bardzo szybko

 

Wszedłem na Tinder i miałem kilka matchy co to chciały ze mną związku na już. Gdybym się zgodził, to bym miał laskę na pstryknięcie palcami.

Ale ja już wiem, że wskoczenie w taką relację to jak skoczyć na główkę do pustego basenu. Można, ale potem poniesie się wysokie koszty rehabilitacji.

 

On 3/11/2021 at 7:52 PM, johnnygoodboy said:

zrobiłem sobie listę cech, które eliminują moją przyszłą partnerkę i stosowałem ją w praktyce.

 

Tak też uczyniłem. 

Trzymam się z dala od:

- Lasek, które chcą związku na już

- Lasek nie pracujących/ utrzymanek faceta

- Lasek otyłych, nie zadbanych o siebie i choćby nie wiem jakie byśmy mieli wspólne zainteresowanie - mówię stanowcze nie!

- Lasek z rzędu 9,10/10 ze względu na wszechobecną atencję i potencjalną zdradę

- Lasek typu social media oraz Netlix addict

- Lasek porywczych, agresywnych, niezorganizowanych, niedotrzymujących słowa czy uzależnionych od czegoś

- Lasek, które nie potrafiących się zachować jak kobieta (typowe tomboye)

- Lasek bez perspektyw na przyszłość i planu na poprawę swojego obecnego bytu

- Lasek, które nie potrafią nic zaproponować tylko czekają na wszystko od faceta (rzygać mi się chce po poprzednim związku, kiedy musiałem zabawiać księżniczkę codziennie, a ona gówno mi w zamian dawała) - bardzo ważna jest dla mnie kreatywność kobiety. Jakikolwiek pomysł jaki od niej wyjdzie będzie dla mnie bardzo atrakcyjny.

 

O dziwo, zauważyłem, że większość jedzie tym samym schematem. Udało mi się zrobić research na Tinderze odkąd nie mogę się odpędzić od tutejszych kobiet. Typowy wywiad wygląda tak:

 

1) Co robisz?

2) Ile masz wzrostu?

3) Ile Tajek przerobiłeś? Z iloma się umawiałeś?

4) Gdzie pracujesz?

5) Z iloma laskami piszesz, bo wiem, że jako obcokrajowiec masz branie? (tutaj zawsze piszę, że z wieloma utrzymuję kontakt i patrz kur*a, zamiast odwrócić się na pięcie, to te laski pchają się bardziej jak ćma do światła - niesamowite!).

 

Żadna nie chce ONS, a na wszelkie zagrywki tego typu odpuszczają rozmowę (otwarcie pokazują o co im chodzi). Następuje tzw. polowanie na dorodnego samca, a jako, że jestem atrakcyjny to tym kobietom puszczają hamulce, które mają dla Tajów. Gadałem z jedną laską, która umawiała się z wieloma Tajami i z żadnym jej ponoć nie wyszło, a jak podjęła rozmowę ze mną to natychmiast po 10 minutach niby poczuła to coś. Takie gadanie baby jednak gówno dla mnie znaczy, bo bracia sami tutaj na forum udowodnili, że to co mówi kobieta to tylko wersja dla mnie, by mnie "złowić". Liczą się czyny. 

 

Poza tym zawsze jednak gasiłem te kobiety komentarzami, że zaraz 30 lat i ściana, a one wciąż wolne i co zamierzają z tym zrobić. Kończyło się na niezręcznej ciszy i zwalaniem winy na eks, że ją zdradził. Co najciekawsze, każdy facet tutaj zdradzał, nie było mowy o tym, że odszedł, bił czy po prostu był nieodpowiednią partią. Jak w rzeczywistości było? Cholera wie, może laska odstawiała cyrki, fochy, cisze dni, gaslighting i dlatego facet wyparowywał z inną panną. 

 

Kolejna sytuacja: poleciałem grubo taktyką z forum. Rozmowa na kamerce.

Gadam z laską i ona się mnie pytała o moich przyjaciół i czy się z nimi spotykam. Mówię tak spotykam się. Ale walę też ściemę o wyimaginowanych znajomych. 

Czysty test. Zero emocji.

 

Ja: Ty wiesz, teraz to ciężko się spotkać z kimś. Znajomi weszli w związki i jak kiedyś wychodziliśmy gdzieś razem to teraz nie można.
Ona: Dlaczego?

Ja: No bo ich laski im nie pozwalają. One myślą, że ja sprowadzę ich facetów na manowce. Jakbym był jakiś zły <śmiech>

Ona: A jesteś?

Ja: No skąd. Ja sobie nie wyobrażam takiego traktowania przez kobietę, że będzie mi zabraniać wychodzić gdziekolwiek <chwila ciszy i patrzenie jej w oczy> Powiesz mi dlaczego tak jest, że kobiety tak się zachowują?

Ona: <wyraźnie zmieszana, nie wie co powiedzieć. Widać po niej, że nie tego się spodziewała>  Boją się o facetów i eee... nie chcą się dzielić. Tak mają kobiety, Tajki. 

Ja: Dla mnie to śmieszne i szkoda mi tych facetów. Każdy ma swoich przyjaciół.

Ona: Spokojnie, ja bym ci pozwoliła wszędzie chodzić. Ty mógłbyś chodzić do swoich przyjaciół, ja do swoich.

 

To było takie śmieszne, kiedy zauważyłem u niej zmianę zachowania po tym jak jej stanowczo powiedziałem, że nikt mnie ograniczać nie będzie.

No bo tak, Tajki wiedzą, że na obcokrajowca jest popyt, więc nie jest jej na rękę, by taki facet gdzieś z kolegami wychodził hahaha

Sama mi też powiedziała, że faceci to lubią sobie wypić, chodzić do barów, a tam łatwo o seks. Więc skumałem, że chciała trzymać faceta pod kloszem ze względu na strach. 

 

W Tajlandii łatwo jest wejść w związek, ale jeszcze łatwiej wpierdolić się w bagno. Różnica od Polek jest jednak taka, że tutaj laski są bardziej uległe i łatwiejsze.

Nie chcą ONS ze względu na ostracyzm i utratę twarzy, a to bardzo ciężki grzech w tym kraju. Dlatego mało która się tego podejmie, ale jeśli zdecydujesz się na coś poważniejszego to seks masz gwarantowany na pierwszej randce. Sam widziałem, jak te laski wokół mnie skakały. Odpowiednia gadka i akcja i lądujemy u mnie. To się po prostu widzi. 

Ale ja tu mówię o laskach nieco ogarniętych, nie tych z klubu go go, bo przy tamtych to już wiadomo inna bajka. 

 

Pojąłem też, że pojęcie miłości to bzdura. Laskom, głównie chodzi o ustawienie się w życiu z twoją pomocą. Każda, z którą pisałem nie okazywała żadnego zainteresowania romantyzmem, a co dopiero rozmawiania o tym. Był wywiad i jeśli go przechodziłem to wchodziłem na wyższy level konwersacji. 

Trzeba mieć wymagania, bo inaczej straci się czas na ameby umysłowe. Takich tu pełno i strach pomyśleć ile tam narcyzek czy borderek typu laska @johnnygoodboy

 

Twój post @johnnygoodboy bardzo mi się spodobał, bo mamy dużo wspólnego, jeśli chodzi o przeszłość z tymi laskami. Uważam, że udało nam się jakoś to piekło przetrwać, ale też dużo wyciągnąć. Ja wyciągnałem lekcję życia, nauczyłem się pojęcia stawiania siebie na pierwszym miejscu i wymagań względem kobiet. Nie pierwsza lepsza, tylko taka, która spełni jakieś warunki.

 

On 3/11/2021 at 7:52 PM, johnnygoodboy said:

Rozpocząłem proces oswajania samotności i w chwili obecnej nie jest już dla mnie tą straszą "czarną dziurą", jaką była wtedy. Wreszcie jestem w związku, bo "chcę", a nie dlatego, że "muszę".

 

Robię to samo. Oswajam się z samotnością, by nigdy nie była dla mnie wrogiem numer 1 w sytuacji, kiedy trzeba będzie się ewakuować z związku poprzez syf partnerki. Pomyśleć tylko, że samotność może być moim sojusznikiem. 

Czekam tylko na moment, kiedy po prostu pomyślę tak jak ty, że jestem w związku, bo "chcę", a nie, że jestem sam z 2,3,10 lat i muszę coś znaleźć, bo kto mi poda szklankę wody na starość. 

Dzięki wielkie za post.

 

Pozdrawiam

Edytowane przez Tajski Wojownik
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.