Skocz do zawartości

Po trzydziestce mam zamiar zostać milionerem - rezultaty po 7 latach od rozpoczęcia realizacji celu


SławomirP

Rekomendowane odpowiedzi

4 minuty temu, Messer napisał:

Dużo szczęścia życzę, to tyle z mojej strony, bo pokazałeś straszne chamstwo i buractwo ze swojej strony względem wielu użytkowników, dlatego nie chcę się tutaj już więcej udzielać.

Rozumiem, możesz tak to odbierać. Mimo wszystko też życzę powodzenia w walce o coraz większe pieniądze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Messer napisał:

Jak Bóg pozwoli to za krótki czas otwieram spółkę, ale nie dlatego, żeby mieć jak najwięcej pieniędzy. Robię to po to, żeby BYĆ WOLNYM od jakiegokolwiek Janusza. Móc sobie wstać o której chce, nie musieć wychodzić do roboty, nie być nigdy pod niczyim butem. Zawsze tak chciałem. Zawsze chciałem być wolny. Całe życie dążę do wolności

 

Moim zdaniem tutaj tą wolność zyskasz, ale gdzie indziej niestety stracisz, przynajmniej ja to tak postrzegam. Chyba nie da się jej uzyskać w kontekście całego naszego życia, bardziej to wybór płaszczyzn, w których możemy lub nie ją osiągnąć, albo jeśli nawet nie osiągnąć to przynajmniej zniwelować uczucie jej braku do minimum.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja Cię rozumiem, żyje się po to, żeby żyć.

Jak będziesz miał hajs, to baw się ile wlezie, w końcu po to są pieniądze, żeby coś z tego życia mieć.

 

Stan zabawy nie będzie trwał wiecznie, bo to też się znudzi, ale taka nagroda za lata wyrzeczeń jest Ci potrzebna.  Według mnie pieniądze najlepiej wydaje się z przyjaciółmi, dobrymi kumplami. Jak samemu będziesz chlał i ćpał, do tego w towarzystwie dziwek, to tego akurat bym nie widział. Natomiast wynajęcie willi na miesiąc, pijackie eskapady z kumplami, podrywanie lokalnych panien, śmieszne, przypałowe akcje to jest esencja, wejście na jakąś górę i impreza w schronisku, myślę że kumasz o co mi chodzi.

 

W wieku 28 lat Twoje libido będzie podobne jak w wieku 22 lat, czy 30.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, SławomirP napisał:

Czyli kasa, samochody, laski są fajne, ale dążenie do tego nie?

Pisząc, że negujemy dążenie do tego miałem na myśli, że robisz to że złych pobudek, na złej i negatywnej motywacji. Ale o tym wspomniałem i szerzej rozwinąłem w nieorzytoczonym fragmencie mojej poprzedniej wypowiedzi.

 

Godzinę temu, SławomirP napisał:

Nikomu nie chce dowalić. Po prostu pokazuje, że nawalają mnie osoby, które albo gonią za hajsem, albo mają hajs, albo gonią za kobietami, albo mają dużo kobiet.

Znowu tu rozchodzi się nie o posiadanie a o motywację która kieruje do posiadania. Liczy się podróż sama w sobie a nie cel podróży. Ale czy Ty jesteś w stanie to zrozumieć? Na dzień dzisiejszy na pewno nie...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Pancernik said:

 

Moim zdaniem tutaj tą wolność zyskasz, ale gdzie indziej niestety stracisz, przynajmniej ja to tak postrzegam. 

Zacznijmy od tego, że w Europie nie ma czegoś takiego jak "wolność". Jesteśmy cały czas chłopami panszczyznianymi, tylko wobec państwa, a nie pana. 

 

W skrócie, w ascezie w domku w lesie, polując na sarenki, nie można żyć, bo raz musisz od wszystkiego daninę płacić, dwa uzyskać stosowne zgody, uprawnienia, koncesje. 

 

Prawdziwa wolność bez biurokracji, to może jeszcze gdzieś w lasach Kanady czy USA, aczkolwiek tam już też coraz więcej "permitów". 

 

Więc zasadniczo jest to mit jak na nasze warunki i globalne zresztą też. Jedyne co można robić to minimalizować koszty i dbać o jakąś ograniczoną niezależność. 

 

Na dzień dzisiejszy prawdziwa "wolność" to jeszcze jak np. masz jacht i na nim mieszkasz, żyjesz i pływasz. Ale do tego raz trzeba mieć fchooj kasy, dwa i tak jak przybijasz do brzegu, to łapiesz się na lokalne przepisy i wolność się kończy. 

 

Co pozostaje? Mars może jeszcze 🤔

 

 

Edytowane przez maroon
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Messer napisał:

Ale to Twoja decyzja i rób co uważasz za słuszne. Jak przeczytasz ten tekst za 10-15 lat to będziesz się z siebie śmiał - przy dobrym obrocie spraw, oczywiście. Jak się nie zachlejesz i ciało wytrzyma ilość używek i obciążenia.

 

No albo jak mu głowa nie wysiądzie, bo takie ryzyko też jest przy tym co on tutaj wyprawia i jakie ma ciśnienie i styl życia obecnie.

 

Takie życie jakie prowadzisz jest bardzo niezdrowe, w życiu trzeba mieć wszystko w miarę ustabilizowane. Kontakty z ludźmi, czas na relaks, na przyjemności. Nie tylko praca i nauka. Nie życzę Ci, żebyś wylądował w psychiatryku, albo gorzej, jak Ci jakaś schiza wskoczy, bo wyjść z tego nie jest łatwo, tak samo jak z narkomanii.

 

Zatrzymałeś się na tym etapie gimnazjalisty, który gra w gry komputerowe i marzy o takim życiu. Masz już sporo więcej lat i podejrzewam, że niedługo przyjdzie dla Ciebie jakiś punkt krytyczny. Pytanie, czy się odbijesz od dna i zmienisz swoje myślenie, czy nie wytrzymasz tego. Co zrobisz, jak stwierdzisz pewnego dnia, że to za czym gonisz od X lat, olewając wszystko inne, to jakaś bzdura, która dodatkowo może Cię zniszczyć?

 

Sam miałem podobnie, z tym że ja nie widziałem sensu w życiu w sumie i niewiele robiłem.

 

Kasa, dziewczyny, gorące wyspy, to wszystko jest bardzo fajne, ale nie jest celem i sposobem na życie w dłuższej perspektywie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Abstrahując już od tego, czy sprowadzanie swojego życia do apoteozy chciwości jest sensowne czy nie...

 

Kilku braci napisało ci już tutaj bardzo ważną rzecz - zrobienie szybkiej dużej kasy na etacie, metodą ciułania latami, to nie jest realny plan.

Duże szybkie pieniądze robi się na dwóch rzeczach (czasami razem, czasami osobno) - dużym ryzyku i posiadaniu dostępu do trudnodostępnego i bardzo pożądanego dobra.

Praca na etacie się na coś takiego w 99,99% nie łapie.

 

 

"Najłatwiej" zrobić szybko miliony na dużym ryzyku. Niestety.

A więc spekulacja (czy też "inwestycja" w wysoce ryzykownych warunkach), przestępczość albo agresywna działalność gospodarcza sprofilowana w stworzenie sobie nowej, niezajętej jeszcze przez nikogo niszy rynkowej (bo wbicie się w jakąś bardziej konkurencyjną niszę startując od zera jest kłopotliwe).

 

Albo praca nad sobą w celu przekształcenia się w trudnodostępny towar na który jest duży popyt - a więc raczej nie klepacz kodów (bo tych jest jak karaluchów), tylko gwiazda piłki nożej, wzięty aktor, charyzmatyczny polityk, modny celebryta albo coś w tym stylu. To też jest oczywiście ryzykowna sprawa. Ale jak już wspomniałem - duże pieniądze się robi na dużym ryzyku. A to oznacza, że jest duża szansa na porażkę.

 

EDIT:

Gdybym miał takie plany jak ty, to bym poszedł w przestępczość gospodarczą. Może coś w stylu Amber Gold albo grupy "Council". Jak chcesz się zainspirować (i zobaczyć, jak ważne jest zmycie się odpowiednio wcześnie z kasą wygraną w kasynie ;) ), poczytaj sobie o tym, jak Elisabeth Holmes wydoiła frajerów na Theranosie (i jak wtopiła, bo nie zaplanowała sobie z góry metody wyślizgania się z przekrętu - inna rzecz, że podejrzewam, że stał za nią ktoś sprytny, kto zmył się z kasą i zostawił Holmes, żeby za niego oberwała).

 

 

Edytowane przez Sundance Kid
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, SławomirP napisał:

@Ksanti duże parcie na posiadanie partnerki już zniknęło?

To parcie jest, ponieważ mam świadomość, że rynek nie jest łaskawy, a wartościowe panny szybko z niego znikają w bardzo młodym wieku i są trudno dostępne. Z drugiej strony jest niechęć do relacji mając styczność z całą resztą szrotu, który na rynku pozostaje.

 

Dodam jeszcze, że jadąc za granicę na zachód może będziesz zarabiał więcej,

ale jeśli średnio szło w Polsce to tam prawdopodobnie zostaną ci już tylko prostytutki.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Ksanti napisał:

To parcie jest, ponieważ mam świadomość, że rynek nie jest łaskawy, a wartościowe panny szybko z niego znikają w bardzo młodym wieku i są trudno dostępne. Z drugiej strony jest niechęć do relacji mając styczność z całą resztą szrotu, który na rynku pozostaje.

Dokładnie tak samo wygląda wtórny rynek motoryzacyjny :D A ja to taki Janusz co ma nie wiele, a chce Bóg wie co xd

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Sundance Kid said:

 

Praca na etacie się na coś takiego w 99,99% nie łapie.

Jak najbardziej się da. 

 

Albo drogą Obermajstra Majtka albo lokując się na lukratywnej, ale niezbyt eksponowanej posadzie w korpo, która jednocześnie umożliwia kręcenie sporych lodów na boku (np. zakupy, flota, itp.) 

 

Oczywiście też nie jest to proste i obarczone ryzykiem. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kibicuje Twojemu dążeniu do celu. Pamiętaj tylko, ze kryzys wpisany jest w nature człowieka, tzn. jest bardzo możliwe, że nie raz się potkniesz i będziesz musiał zasuwać od początku.
Dlatego, polecam zainteresować się filozofia stoicka, która być może z tego względu, to jest świadomości tego jak krucha jest nasza egzystencja i jak warto ze spokojem przyjmować sukcesy i porażki, przeżywa teraz taka popularność.
Np.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do tego, że nie da się na etacie, to wydaje mi się że macie ograniczone myślenie, bo patrzycie tylko na polskie podwórko. Są zawody na których w zachodnich krajach można kręcić konkretne pieniądze. Ja nawet nie chce własnej działalności, bo nie chcę na to tyrać i mieć wszystkiego na głowie, być przykutym do biznesu. Wole dobrze płatny etat z możliwością walnięcie wszystkim kiedy mi się podoba i bezproblemowego powrotu (na co pozwalają wolne zawody).

 

Chciałbym się posunąć do jakichś większych refleksji, ale mimo tego że grilluje mnie połowa forum nie jestem w stanie powiedzieć, że nie robię tego wszystkiego, żeby w przyszłości móc czerpać pełnymi garściami hedonistyczne przyjemności. Po prostu jak wstaje rano, albo wożę się samochodem i myślę o kasie i co z nią będę mógł zrobić, to chce mi się żyć. Nie rozumiem i wydaje mi się, że nie będę potrafił zrozumieć ludzi, którzy nie chcą mieć dużo siana i zajebiście się bawić. Zakładając ten temat kompletnie nie spodziewałem się takich reakcji. Myślałem że będzie dokładnie odwrotnie. Mimo wszystkiego co tutaj przeczytałem cały czas mam zamiar zarabiać jak najwięcej i korzystać z życia ile się da. Ciężko mi nawet sprecyzować, czym mógłbym się zająć zamiast zbudowania sobie możliwości łatwego sięgania po wszystko co najlepsze. 

 

Wóda, dziwki, koks, plaża, samochody, imprezy, super przygody, to mnie napędza i kurwa zabijcie mnie, ale ja po prostu inaczej nie mogę. To uczucie to jest jakiś kosmos, nie potrafię w żaden sposób nad tym zapanować. Nie biorę narkotyków, ale mam ochotę napierdalać do białego rana, przez co mam problemy ze spaniem. Nie mogę wysiedzieć przy książkach bo energia do działania rozpierdala mnie na kawałki. Jakbym miał w tej chwili możliwość dobrze poimprezować, to przez następne dziesięć godzin latałbym jak po fecie. Czysty amok.

 

Mam nadzieje, że jednak pójdziecie po rozum do głowy i wszyscy spotkamy się na takiej imprezie, że zostaną z nas zwłoki.

 

 

Ja nie wiem czy moje serce to wszystko wytrzyma. Ze szczęścia nie jest wcale tak trudno zejść z tego świata. Trochę kawy, coca coli, muzyka i czuje się jakbym wciągnął ze trzy węgorze. Czuje się tak świetnie i jestem tak nagrzany, że ciężko mi to opisać. Co gorsza mam tak większość dnia, coraz mocniej odczuwam skutki uboczne chodzenie bez przerwy na wysokich obrotach, a w nocy to odpala się we mnie już totalny demon.

 

Wiem, że pewnie wydawało wam się, że chciałem was wcześniej obrażać, ale ja mam tak wystrzelony nastrój w górę, że czasem ciężko mi ocenić trzeźwo rzeczywistość i jak inni mogą odebrać moje słowa. Łatwo potrafi się to we mnie przekształcić chwilowo w inne porywcze emocje.

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sławomirze, rozproszyłeś nieco mgły wątpliwości zasłaniających horyzont przekonań i postrzegania różnych spraw wokół, tak czy siak w pojęciu większości Braci i moim również, masz raczej niestandardową ścieżkę podejścia do życiowych startów i lądowań.

I dlatego coś mi mówi, że bardziej przydatne niż nasze wpisy i odpowiedzi na forum mogą okazać się przemyślenia pewnego specjalisty od rozpychania się twardymi łokciami:

 

https://zenjaskiniowca.pl/dan-bilzerian-zycie-jako-gra-warta-swieczki/

 

Bo ważnym jest by obrać twardy kurs (wręcz sztywny ;) ) ale wylądować miękko. ✈️

Edytowane przez Endeg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesteś nastawiony: teraz tylko uczyć się i zapierdalać, a potem balować, wóda, dziwki, koks, drogie fury itp. Myślę że powinieneś oczywiście na tyle na ile czas pozwala na studiach też coś korzystać z życia chociaż trochę, żeby potem nie wsiąknąć za bardzo w wódę i białe węgorze. ,,To niedobra jest''. Wbrew pozorom nie potrzeba na to dużego nakładu złotówek ani być chadem. 

 

Wydaje mi się że to szybka droga do katastrofy. Np. mamy gościa X- typowy decent guy, dobrze uczący się grzeczny, usłużny, pracujący. Poznał pierwszą i jedyną dziewczynę na studiach, po 3 latach ślub, szybki gówniak, kredyt na 30 lat. Brak spróbowania alternatywnych opcji. Wiadomo jak prawdopodobnie to się skończy. 

 

Weźmy dla porównania ziomka Y. Na studiach oprócz studiowania poznawał laski, korzystał z różnych możliwości innych niż praca i zapierdalanie. Nie spieszył się z podpisaniem cyrografu prawnego zwanego małżeństwem. Ma świadomość alternatywnych opcji przez co zachowuje w życiu większy balans między pracą, przyjemnościami. Zawarł wiele znajomości które ułatwiły mu w przyszłości życie.

 

Dla lepszego zobrazowania o co mi chodzi jeszcze Pan kolega Z. Typowy hedonista. Tylko wóda koks dziwki, wywalili go ze studiów-stoczył się na dno. Ma długi, depresję i myśli w złotym strzale.

 

Który ma najzdrowsze podejście do życia?

 

Konkluzja z tego wywodu taka żeby nie wychylać za bardzo wahadła w jedną stronę bo potem wróci ze zdwojoną siłą w drugą stronę. Skrajności nigdy nie są dobre w żadną ze stron.

Praca nad pozycją i zasobami ważna ale jak czujesz objawy chronicznego zmęczenia, problemy ze snem, przewlekły stres to może warto trochę odpuścić i ,,wypośrodkować podejście''?

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, SławomirP napisał:

wydaje mi się że macie ograniczone myślenie, bo patrzycie tylko na polskie podwórko.

 

Ja z PL wyjechałem w latach osiemdziesiątych, od prawie trzydziestu lat pracuję w krajach Anglosaskich/ Ameryki Łacińskiej. Nie każdy z Nas ma ograniczone myślenie.

 

Polskie podwórko wcale nie jest takie złe..

Z czym chcesz co porównywać?

Na jakiej skali czasu?

Kto i co Ci wmówił?

 

12 godzin temu, SławomirP napisał:

Chciałbym

 

oraz

 

12 godzin temu, SławomirP napisał:

nie jestem w stanie powiedzieć

 

oraz

 

12 godzin temu, SławomirP napisał:

Ciężko mi nawet sprecyzować

 

oraz

 

12 godzin temu, SławomirP napisał:

ale ja po prostu inaczej nie mogę

 

oraz

 

12 godzin temu, SławomirP napisał:

Łatwo potrafi się to we mnie przekształcić chwilowo w inne porywcze emocje

 

Jesteś trochę bardziej zaburzony niż inni. Nic szkodliwego dla innych jednakże może to być szkodliwe dla Ciebie.

 

 

54 minuty temu, kaszalot napisał:

Wydaje mi się że to szybka droga do katastrofy.

 

No, coś w tym jest...

 

54 minuty temu, kaszalot napisał:

wypośrodkować podejście

 

Tak, dobry insight :) 

 

3 godziny temu, Endeg napisał:

masz raczej niestandardową ścieżkę podejścia do życiowych startów i lądowań.

 

Owszem, ale to My chcemy odpowiedzieć oraz wesprzeć @SławomirP

Nie musimy się zgadzać, to jest wyłącznie Jego życie do przeżycia.

 

Ale.. smutno się patrzy na ludzi roślinki. A bo chciał szybko jechać albo się przejechać..

 

Chłopaki, abyśmy nie musieli mówić kiedyś: "był chłop i nie ma chłopa..."

 

 

Edytowane przez GriTo
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.03.2021 o 02:38, SławomirP napisał:

Lata mojego życia 19-24 są kompletnie stracone. Nic w tym czasie nie zrobiłem, co mógłbym fajnie wspominać. Dziewczyny, imprezy, alkohol - wszystko bezpowrotnie przepadło. Boje się, że w wieku 28 lat jak zgromadzę już jakiś majątek i będę mógł przeznaczać na marzenia z młodości, to już mi się tego wszystkiego odechce. Libido spadnie, dopadnie mnie depresja, przyjemność z egzotycznych wycieczek i rozbijanie się po burdelach nie dostarczą tego co zakładałem

Cześć!

 

Myślę, że ja mam z Tobą trochę podobieństw.

Obecnie mam 28 lat. Dzieciństwo i lata nastoletnie spędziłem na wsi, pochodzę z rodziny zajmującej się głównie rolnictwem. Od dziecka chciałem zajmować się czymś co jest trudne, ambitne, wymaga głębokiej wiedzy, wtedy jako dziecko postanowiłem że pójdę na studia, będę się cały czas rozwijać i dużo zarabiać. W szkole dobrze się uczyłem, miałem stypendia, potem poszedłem na studia. Studia mieszkałem w akademiku i czas spędziłem głównie w książkach - tak jak Ty. Czy żałuję tego - z jednej strony nie, bo znajomości z imprezowymi kolegami akurat w moim konkretnie przypadku nie były zbyt wartościowe, kojarzyli mi się oni z wujkami którzy po pijaku wymądrzają się co by to nie zrobili ale świat niesprawiedliwy. Ci znajomi całe dnie spędzali na siedzeniu na dupie i piciu, bez żadnych planów i trochę to mnie zniechęciło do imprezowego życia. Jednak mimo wszystko żałuję, że więcej się nie bawiłem. Studia to idealny czas na zawieranie różnych znajomości, na oswajanie się z kobietami, zaliczanie, ogólnie towarzyski rozwój. Teraz wszystkie znajomości ze studiów się pokończyły, znajomi albo zawarli związek małżeński, albo mają dużo pracy i obowiązków, duża część wyprowadziła się do innego miasta/kraju. Gdybym podczas studiów zdobył szerszy krąg socjalny, to obecnie miałbym więcej przyjaciół - w moim wieku znajomości zawiera się trudniej, raz że nie masz na to tyle czasu, a dwa - każdy wokół goni za swoimi sprawami.

 

Jeszcze co do ciągłego siedzenia w ksiażkach. Chłopie zadbaj o swoje zdrowie i wypoczynek. Ja podczas studiów doprowadziłem się do permanentnego zmęczenia. Musiałem czytać czasem jedno zdanie kilkanaście razy, żeby coś zrozumieć. Jako że do zmęczenia się przyzwyczaiłem, zakładałem, że to normalne, bo materiał jest trudny - zapomniałem, jak to jest być w pełni wypoczętym i w pełni sił umysłowych. Dopiero przerwa świąteczna, i powrót do nauki po przerwie pokazał mi, że praca i nauka będac wypoczętym idzie wielokrotnie szybciej. Nie wpadnij w błędne koło, gdzie mało śpisz/wypoczywasz bo duzo pracujesz, i dużo pracujesz, bo praca idzie wolno przez bycie niewypoczętym.

 

Udało mi się odłożyć jakieśtam oszczędności, może nie gigantyczne ale jest OK. W pewnym momencie człowiek zauważa, że powiększanie majątku to tylko cyferki na koncie bankowym, i nie wpływa to na poziom szczęścia. Gdy biorę kolejny projekt to nie dla większych przychodów, bo zauważyłem że to nie daje już radości, tylko dla szczęścia z robienia tego co się lubi, dla realizacji zadań wspólnie z zaufanymi ludźmi, dla robienia czegoś co przydaje się innym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 3/13/2021 at 6:53 PM, maroon said:

lokując się na lukratywnej, ale niezbyt eksponowanej posadzie w korpo, która jednocześnie umożliwia kręcenie sporych lodów na boku (np. zakupy, flota, itp.) 

Mam takie delikatne podejrzenie, że to może nie być zgodne z prawem ;)

Generalnie najlepszy i najbezpieczniejszy biznes chyba robić w polityce. 

U nas jakoś nie przyjęło się ścigać polityków za dojenie kasy na lewo.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Sundance Kid said:

Mam takie delikatne podejrzenie, że to może nie być zgodne z prawem ;)

.

 

A to już różnie. Dam bardzo przybliżone przykłady. Np. zakupy flotowe. Bierzesz dajmy na to 300 sztuk, dealer w ramach wdzięczności daje ci 60% rabatu na 5 szt. prywatnie. Sprzedajesz, masz z tego powiedzmy 200k górką. Inne to podzlecanie projektów w korpo. Nie od dziś wiadomo, że są grupy jedynie słusznych firm od takich robótek, a część kasy potem wraca w ten czy inny sposób. Inna metoda, to projekty unijne i tzw. alokacje pozabudżetowe ;) Z każdego miliona dofinansowania zazwyczaj ok. 200 tys. trafia w jedynie słuszne ręce. Itp. itd. Wszystko 100% legalnie, aczkolwiek niekoniecznie moralnie. 

 

Jedynie taka kwestia, że "z ulicy", się w takie zabawy nie wbijesz. To są często lata wydeptywania ścieżek, włażenia w dupę, picia wódki, itp. Nie każdy ma dryg i chęci. 

 

Żeby z polityki mieć profity, to też trzeba się odpowiednio skurwić i wiedzieć komu włazić w doopę, przynajmniej na początku kariery. 

 

Nic za darmo. 

Ps. Ach i byłbym zapomniał o największym cymesie, czyli tzw. spółce profesorskiej 😁

Edytowane przez maroon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 13.03.2021 o 18:26, Sundance Kid napisał:

Gdybym miał takie plany jak ty, to bym poszedł w przestępczość gospodarczą.

 

A ja bym poszedł w klasyczną gangsterkę, typu napady na banki, wymuszenia, włamania, rozboje itp. Parę lat w więzieniu robi robotę.

 

Chłopaki "spod celi "   mają duże branie wśród pewnej, dość specyficznej grupy kobiet.

 

20 godzin temu, GriTo napisał:

Ja z PL wyjechałem w latach osiemdziesiątych, od prawie trzydziestu lat pracuję w krajach Anglosaskich/ Ameryki Łacińskiej. Nie każdy z Nas ma ograniczone myślenie.

 

Polskie podwórko wcale nie jest takie złe..

Z czym chcesz co porównywać?

Na jakiej skali czasu?

Kto i co Ci wmówił?

 

Od razu widać, że kolega jest bywały w świecie.😊 Z tej perspektywy zupełnie inaczej patrzy się na nasze podwórko. Ja po kontrakcie na samym południu Włoch już nigdy o Polsce złego słowa nie powiem, bo w życiu takiego chlewu, korupcji i złodziejstwa jak tam, w okolicach Sycylii nie widziałem. 

 

Ja byłem urządzony inaczej. Mieszkałem w Polsce, a pracowałem za granicą, w wielu krajach. Mam porównanie.

 

 Lata osiemdziesiąte, stare "dobre" czasy. Pamiętam jak czterech kolesi pojechali Fiatem 125p zimą do Szwecji, do oczywiście nielegalnej pracy. Przez cztery tygodnie tam pracowali i mieszkali w samochodzie. Człowiek dla pieniędzy jest zdolny do najwyższych poświęceń.😊

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 3/13/2021 at 1:20 PM, SławomirP said:

Czyli kasa, samochody, laski są fajne, ale dążenie do tego nie?

Kto nie z nami, ten przeciw nam? To nie tak, i widać że sam to też widzisz. Rzeczywistość ma jeszcze sporo innych odcieni - i chodzi o wybór. Dążenie do celów jest fajne i szczytnym celem samo w sobie też jest. Dopóki to my mamy wybór, a nie wybór - nas. Dopóki reagujemy na zmiany, także potrafiąc zmienić swoje cele.

Istotą każdego zaburzenia psychicznego jest ustalenie się trwałych i niezmiennych wzorców postępowania. Wyznacznikiem zdrowia jest umiejętność odpuszczenia po osiągnięciu zaspokojenia - Kipling. Zrozumienie tych dwóch zdań zajęło mi wiele lat.

 

Za kilka-kilkanaście lat, leżąc gdzieś pod palmami i czekając na masażystkę, przypomnisz co niektóre z tutejszych wypowiedzi - dostrzegając znaczenia, które dopiero w perspektywie staną się "oczywiste". Oczekując tej przyszłości:

 

If you can dream - and not make dreams your master;

  If you can think - and not make thoughts your aim;

If you can meet with Triumph and Disaster

  and treat those two impostors just the same;

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że trochę masz do tego złe podejście. Oczywiście życzę ci, jak najlepiej, ale czy naprawdę to jest najważniejsze? :)

Zreszą, nie obraź się, ale sporo osób które startuje z ,, niczego", to po uzyskaniu sukcesu, stają się niesamowitymi bucami - tak jakby chcieli sobie odbić tamte lata albo po prostu się dowartościować.

Kolejna sprawa to zdrowie. Uważam, że głupotą jest, stawianie kasy wyżej niż zdrowie. Osoby które są całkiem zdrowe, czasem go nie doceniają, ale jak stracą to wtedy się budzą. Wystarczy wejść sobie na główne zbiórki internetowe. Młodzi ludzie, twój wiek, chorują na raka, są po ciężkich wypadkach. Czasem trzeba się nad tym zastanowić. Bez względu na to, ile masz pieniędzy, to poważna choroba potrafi dobić całkiem. Przykład Jobsa, umarł dość młodo - miliarder. Kasa choroby nie powstrzymała. @mac ma dużo w tym racji. @maggienovak też wspominała o siostrze partnera, która umarła, jeśli dobrze pamiętam przed 30. Dla takich ludzi, w takich chwilach liczy się tylko, by przeżyć. 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.