Skocz do zawartości

Po trzydziestce mam zamiar zostać milionerem - rezultaty po 7 latach od rozpoczęcia realizacji celu


SławomirP

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 14.03.2021 o 01:53, SławomirP napisał:

Po prostu jak wstaje rano, albo wożę się samochodem i myślę o kasie i co z nią będę mógł zrobić, to chce mi się żyć. Nie rozumiem i wydaje mi się, że nie będę potrafił zrozumieć ludzi, którzy nie chcą mieć dużo siana i zajebiście się bawić. Zakładając ten temat kompletnie nie spodziewałem się takich reakcji. Myślałem że będzie dokładnie odwrotnie. Mimo wszystkiego co tutaj przeczytałem cały czas mam zamiar zarabiać jak najwięcej i korzystać z życia ile się da. Ciężko mi nawet sprecyzować, czym mógłbym się zająć zamiast zbudowania sobie możliwości łatwego sięgania po wszystko co najlepsze. 

 

Wóda, dziwki, koks, plaża, samochody, imprezy, super przygody, to mnie napędza i kurwa zabijcie mnie, ale ja po prostu inaczej nie mogę. To uczucie to jest jakiś kosmos, nie potrafię w żaden sposób nad tym zapanować.

 

A wiesz, dlaczego się tak dzieje? Z naiwności, wyobrażeń "jak to będzie zawsze cudownie"; nic w tym nie ma złego. Jesteś naiwny myśląc, że suma X spowoduje że zawsze będziesz uśmiechnięty i niczym nie będziesz się martwił. Jesteś naiwny jeżeli myślisz, że stan zabawy (nawet premium) nie może się znudzić. Może się szybciej znudzić, niż się spodziewasz. A może się okazać, że kompletnie Ci to nie leży, jak jak się przekonałem. Oczywiście, tutaj wiele zależy od konstrukcji psychicznej. Może się okazać, że spędzanie czasu z nowymi ludźmi, dla których już jesteś "ich" z powodu wejścia na podobny poziom finansowy nie wzbudzi w Tobie zaciekawienia i fascynacji, a jedynie obrzydzenie.

 

Powiem wulgarnie - ile najdroższego towaru wciągniesz, ile najdroższych dziwek zerżniesz, ilu celebrytów poznasz nie spowoduje automatycznie wiecznego uśmiechu na Twojej twarzy, "nowego, odmienionego ja". Ale Ci życzę, byś się sam o tym na własnej skórze przekonał i skonstatował, że takie traktowanie dużych pieniędzy i odmieniona sukcesem nowa życiowa droga to schodzenie w coraz większy mrok.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 lata później...

Wyjazd na kilka dni nad pobliskie jezioro ze znajomymi lub dobrą dziewczyną za 1000-2000 zł w wieku 20 lat jest dużo więcej wart niż bycie milionerem i "zwiedzanie samemu pod palmami" w wieku 40 lat. Też miałem takie wygórowane oczekiwania wobec życia. Nie warto. Organizm oczekuje jakichkolwiek rozrywek TERAZ (tj. w niedługim okresie). 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, Strusprawa1 napisał(a):

Nie warto. Organizm oczekuje jakichkolwiek rozrywek TERAZ (tj. w niedługim okresie). 

Inaczej bym trochę powiedział (bo odroczona gratyfikacja moim zdaniem najbardziej ma sens w wielu aspektach życia). Warto siebie nagradzać nawet za małe sukcesy. Nauczyć się odpoczywać (tak, odpoczywania też warto się uczyć - sam się długo uczyłem). Mieć miejsce/przestrzeń/osoby, do których można uciec,, "naładować akumulatory". Wyrzec się zawiści, a zazdrość przekuć w pozytywną motywację. Wtedy będzie największym kopem do działania, a nie uczuciem niszczącym, patologicznym i budującym jedynie gorycz.

  • Like 11
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imprezy i melanże trzeba rozgraniczać wraz z ciśnięciem na szczyt.

Ja osobiście cele na 70% a resztę przeznaczałem na to co większość populacji czyli na zabawę i źle na tym nie wyszedłem. Teraz mam 35 lat i dalej czuję się jak młody Bóg czy tam Adonis.

I wątpię aby po 40 czy 50 czy nawet 60 się to zmieniło jeśli nie wydarzą się okoliczności na które nie mam wpływu.

 

 

 

 

 

A na to na co mam wpływ to zmieniam od razu.

 

Zawsze celuj w księżyc, choć i gdy na niego nie trafisz to i tak pozostaniesz pośród gwiazd.

 

 

 

 

 

 

 

"Edit: Mój młody i dzieciaki które zapytałem czy chcą czekoladkę teraz czy trzy za dziesięć minut. Wszystkie dzieciaki obok odpowiedziały że chcą teraz mój tylko że za 10 minut.

 

Miny rodziców na piaskownicy były mega gdy ich pociechy odpowiedziały tak samo tylko mój syn inaczej.

 

 

Widać od razu kto jak będzie podążał."

 

 

 

 

Edytowane przez Optimus Prime
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 3/12/2021 at 2:38 AM, SławomirP said:

1. Od dawna siedzę na zagranicznych portalach z ogłoszeniami o prace i wszystko obliczam - ile zarobie, w jakim czasie, ile za to mogę kupić i jak to mogę przebalować

 

2. Jeśli przylecę do Polski, czy do innego tańszego kraju, to za oszczędności z jednej wypłaty mógłbym walić kurwy cały miesiąc, dwa razy dziennie, ale nie wiem czy będzie mnie to jeszcze bawić w okolica trzydziechy.

 

3. Często wyobrażam sobie dzień kiedy będę miał 60 lat i już zbytnio swojej historii nie będę mógł zmienić. Wtedy usiądę spojrzę w przeszłość i pomyślę - aha, więc tak to było... Już dzisiaj wiem, że będę co najmniej lekko zawiedziony.

Za mało życia mi zostało, żeby czytać 6 stron wątku, zwłaszcza że to nie jedyny.

Zrobiłeś duży błąd, ale jesteś na tyle młody, że możesz go naprawić o ile w ogóle zrozumiesz o co chodzi w grze zwanej życiem.

 

1. Było porównanie czym różnią się biedni od bogatych.

Biedni chcą mieć kasę, bo chcą mieć kasę.

Ogólnie, po to żeby przepuścić a co zostanie zainwestować.

Bogaci chcą mieć kasę, żeby część zainwestować a to co zostanie przepuścić.

Kasy nigdy nie będzie dosyć.

Co ciekawe ja prawie zawsze miałem jej wystarczającą ilość i tę złotą zasadę mogę zdradzić za darmo (idiota!!!) mając nadzieję, że uratuję jakąś zbłąkaną duszę jako i mnie kiedyś uratowano.

Wydawaj mniej niż zarabiasz i zawsze będziesz miał forsę.

 

2. Widzisz jakie są skutki błędnego początku i drogi w złym kierunku.

Ja mam lat (CENSORED), żartowałem.

Duużo więcej niż ty i miałem w ciągu ostatnich 2-3 lat więcej dup niż przez poprzednie dekady razem wzięte.

I bawi mnie to bardzo.

Pieprzenie się w samochodzie gdzie na małym osiedlu byliśmy z panienką schowani przed oknami - UWAGA - za pniem dębu. Nauczyła mnie ta dziunia paru rzeczy mimo iż byłem od niej 2+ razy starszy.

 

3. A mnie jedynie nie sumuje się kasa i czas wolny. Jest albo jedno albo drugie.

Tyle jeszcze dup dookoła i to moje biedne dobre serce.

Każdej chciałbym pomóc, (zakładając że się odwdzięczy).

Niewdzięcznicom przecież się nie pomaga.

Je się uczy rozumu.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezły odkop tematu. Nie ma sensu niczego żałować. Ostatecznie liczy się po prostu przeżycie do końca. Nie dostaje się żadnych dodatkowych punktów za lifestyle. Jeśli ktoś chce żyć zawsze na haju to przykładowo jest taki biały proszek co daje szczęście. Wszystko co się zrobiło lub osiągnęło w życiu, na starość i po śmierci nie ma znaczenia. Nawet wspomnienia to coś co już za życia może być zapomniane.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Ksanti napisał(a):

 Wszystko co się zrobiło lub osiągnęło w życiu, na starość i po śmierci nie ma znaczenia. 

To jest kompletny nihilizm (nie twierdzę, że to źle lecz z tą logiką i on nie ma sensu). Odwrócę sytuację. 

Przyjmujmy hipotetycznie, że np. moi rodzice działali by w życiu inaczej - więcej by pracowali, więcej uczyli wartościowych rzeczy oraz ogólnie. U mnie ojciec miał wypadek bo po pijanemu jechał i się zabił. Gdyby tak się nie stało, to moje życie i życie moich braci wyglądałoby kompletnie inaczej - zapewne lepiej. To taki przykład z czapy, ale pokazuje, że działania każdego człowieka mają wpływ na długi czas po śmierci danego ziomka. Ktoś coś zbudował? Pozostanie to na długo, dłużej niż on żyje. 

Postawa, że po naszej śmierci jest zupełnie koniec niezbyt dobrze była wynagradzana dla tych, którzy w historii nią się kierowali. 

Konkludując, mamy bardzo duży wpływ na siebie, dużo wpływ na bliskich, którzy nas przeżyją i mały na otoczenie oraz bardzo mały na świat, choć istniejący.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Strusprawa1 to nie jest nihilizm tylko stety lub nie, obiektywna prawda (według obecnego stanu wiedzy człowieka). Jeśli chodzi o przekazanie i przetrwanie genów dopiero w tym kontekście działanie ma sens. Jednak ostatecznie dla interesu jednostki liczy się tylko to, aby minimalizować cierpienie. Poczucie szczęścia bez brania narkotyków (nawet z nimi różnie bywa) będzie wieczną sinusoidą.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może trochę to temat poboczny, ale ktoś wie może co się dzieje ze @SławomirP? Od dłuższego czasu nie było go na forum, a nie robił żadnego pożegnania. Mam nadzieję, że to zwykłe zajęcie się innymi sprawami i nic mu nie jest. 🤔

Edytowane przez Hubertius
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.