Skocz do zawartości

Katolicyzm - odkłamywanie popularnych mitów


Ksanti

Rekomendowane odpowiedzi

18 godzin temu, Ksanti napisał:

Sorry, ale na siłę zaprzeczasz pewnym oczywistościom, pierwsze uniwersytety powstawały przy katedrach.

Serio? Oczywistościom? ROTFLMAO!!! Wydaje Ci się, albo nie masz pojęcia o czym piszesz. Pierwszy uniwersytet (nie wracając do kwestii Babilonu i szkół przyświątynnych, nie wspominając o szkołach i szkolnictwie żydowskim z czasów przed Chrystusem, czy o szkolnictwie z czasów Faraonów w Egipcie) powstał około 700 roku przed naszą erą w Indiach w Takshashilii (Taxila - obecny Pakistan) i nie był to jedyny uniwersytet istniejący przed IV wiekiem. Studiowało na nim ponad 10.000 studentów.

I po raz kolejny zadaję pytanie: Kto Ci takich bzdur do głowy nawkładał, że pierwsze uniwersytety powstały przy katedrach?

 

Więc albo nie masz pojęcia o czym piszesz, albo jesteś totalnie zindoktrynowany. Nauczanie uniwersyteckie nie zaczęło się po utworzeniu kościoła rzymskiego czyli po IV w. n.e., lecz o wiele wieków wcześniej. Wiem, że wyznawcy rzymskiej religii lubią przywłaszczać co nie ich i ten zwyczaj kultywują od powstania tej organizacji, czyli od IV w.

18 godzin temu, Ksanti napisał:

A szkoły pitagorejskie były bardziej fandomami niż zinstytucjonalizowanymi szkołami.

Ale brednie. Kto Ci takich bzdur naopowiadał? "Fandomy" które przetrwały teoretycznie VII wieków a biorąc pod uwagę niektóre szkoły wolnej myśli do dnia dzisiejszego (tak, zinstytucjonalizowane, działające oficjalnie, ale całe szczęście zamknięte dla takich "myślicieli" jak Ty). Niezłe "fandomy".

 

18 godzin temu, Ksanti napisał:

Nie bądź Archem statystyki, przecież to beka...

Tak, wiem, dla niektórych nauka i fakty to beka. Jeżeli statystyka dla Ciebie to "beka", nauka i wiedza to ściema - to co jest prawdą? To co pasibrzuch z koloratką powie z ambony?

Natomiast beką nie jest zamiana w fizyczne ciało zmarłego wieki temu mesjasza kawałka chleba na ołtarzu (nie wchodząc w kwestie nekromancji i zwłok pochowanych w owym ołtarzu czy pod nim) - jeżeli twierdzisz, że hostia i transsubstancjacja to tylko symbol, to nie możesz być katolikiem.

I Ty krytykujesz osoby wierzące w symbolikę tarota, a sam wyznajesz doktrynę transsubstancjacji - LOL

 

18 godzin temu, Ksanti napisał:

Nie wiem do czego zmierzasz,...

Dokładnie do tego, co oznaczają użyte w zdaniu wyrazy. Widzę, że nie rozumiesz, więc wyłożę jak chłop krowie na rowie: instytucje szkolnictwa istniały o wiele wcześniej i pierwsze z nich nie należały do kościoła rzymu.

 

 

 

18 godzin temu, Ksanti napisał:

Dostałeś monopol na wiedzę? x2 Ateizm tworzy omnibusów, wszystko wiedzących znawców życia, ironicznie.

Z tego co widzę, to Ty masz monopol na "wiedzę", która ani nie pokrywa się ze źródłami historycznymi, ani nie ma poparcia w archeologii (pierwsze uniwersytety były katolickie - ROTFLOLMAO!!!!!), ani ze zdrowym rozsądkiem - wiara w nekromancję w postaci transsubstancjacji - jak widać, w dzisiejszych czasach są ludzie zdolni uwierzyć w każdą bzdurę - wystarczy ich tylko zindoktrynować i wyprać mózgi z logiki czy samodzielnego myślenia.

 

Edytowane przez oxy
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, Imiennik napisał:

Czyli przyznałeś że wiara katolicka nie ma sensu. Dziękuję za rozmowę.

Ateizm to taka sama wiara jak katolicyzm, czyli ateizm nie ma sensu, dziękuję, a nie czekaj temat nie jest tylko dla ciebie, wiec kontynuuje dalej :)

 

6 minut temu, Cortazar napisał:

@Ksanti

Twoja ostatnia wypowiedź potwierdziła tylko, że niczego nie rozumiesz. 

Czyli oświecony ateista? Po wojującym ateiście najbardziej dzbanowaty typ religii. Mam nadzieję, że nie chcesz należeć do tak dzbanowatej kasty.

 

@oxy do cb też się to tyczy.

 

Kwestia jest prosta ktoś sobie ustalił wiarę w Boga i pewne praktyki religijne, wierzy w to, no i okej nie ma problemu.

Ktoś inny sobie wierzy, że tamta poprzednia wiara to lipa albo, że nic nie ma, ta wiara to tak zwany ateizm, no też okej, ale...

pod warunkiem, że nie ma dorabiania do tego warstwy pseudo naukowo-racjonalnej i fikołków intelektualnych.

 

Znając jednak sam ruch ateistyczny jak i wyznawców tej religii, mało, który ma na tyle pokory, aby przyznać,

że to nie ma nic związanego z racjonalnością, a też jest wiarą, tylko, że w zaprzeczenie, także zaprzeczenie innych wyznań. 

 

Tutaj pojawia się paradoks, bo ateizm jest wiarą, która symuluje racjonalność, a ma bekę z innej wiary.

 

Problem z ateizmem jednak jest o wiele poważniejszy, gdyż jest to wiara w pustkę, wiara w negację.

Dowód w postaci, że ktoś coś sobie wymyślił, więc to nie jest prawda, jest żadnym dowodem.

Ateizm właśnie bazuje na tej śmiesznej metodzie "poznawania prawdy".

@Strusprawa1 słusznie zauważył, że istnieje zależność, iż człowiek ma w naturze wiarę, 

Dlatego, jeśli jest wiara w pustkę, to u wielu ludzi powstanie potrzeba zapełnienia czymś tej pustki.

Jednak ta pustka u wielu ludzi prowadzi nieraz do innych gorszych ideologii.

 

Jeszcze raz pokażę tą grafikę:

0985f843da11bc6cdbfc2ce1d46a260a.jpg

 

Marksizm a zwłaszcza kulturowy szczególnie sobie upodobał i zaprzyjaźnił się z ateizmem.

Tutaj podsumowałem kwestię ateizmu, myślę, że to zamyka sprawę oraz ten lekki offtop,

ewentualnie @Strusprawa1 może coś nowego konstruktywnego wniesie do dyskusji.

 

 

  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Ksanti napisał:

Tutaj pojawia się paradoks, bo ateizm jest wiarą, która symuluje racjonalność, a ma bekę z innej wiary.

 

Więc jak z kwestią tych uniwersytetów i szkolnictwa? Rozumiem, że nie odpowiesz na to pytanie. Prawda nie pokrywa się z Twoimi z góry założonymi przekonaniami - ot i "otwarty" umysł - do którego nawoływał Chrystus, no tak, zapomniałem, kościół rzymski niewiele ma wspólnego z naukami Chrystusa.

 

Jak z kwestią realności "transubstancjacji" i wierzeń rzymskich???

Cytata prosto z "horse mouth":

 

"By the will of the Father, the work of the Holy Spirit, and priesthood of Jesus entrusted to His ordained priests, and through the words of consecration, that bread and wine is transformed into the Body and Blood of Jesus. Yes, the bread and wine do not change in characteristics they still look the same, taste and smell the same, and hold the same shape. However, the reality, "the what it is," the substance does change. We do not receive bread and wine; we receive the Body and Blood of Christ. We call this "change of substance"

https://www.catholiceducation.org/en/culture/catholic-contributions/transubstantiation.html

 

15 minut temu, Ksanti napisał:

Marksizm a zwłaszcza kulturowy szczególnie sobie upodobał i zaprzyjaźnił się z ateizmem.

Serio? Fratelli Tutti i Ladato Si już przeczytałeś? - widzę, że nie, tam to dopiero kipi od marksizmu w każdym kolorze tęczy. Więc nie zapytam, czy ogarnąłeś już Rerrum Novarrum... bo nie ma to sensu.

WIdzę, że nie interesuje Cię ani logika, ani statystyka, ani fakty historyczne, ani fakty archeologiczne, ani zdrowy rozsądek, ani nawet nie chce Ci się przeczytać, co wystrugali zwierzchnicy Twojego wyznania - więc o co Ci chodzi? Wątek ten założyłeś, aby nawracać na wiarę kościoła rzymu? Aby indoktrynować innych? Złapać parę "punktów świętości" (kolejna ciekawa nauka kościoła rzymskiego)?

 

Edytowane przez oxy
  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiara wiarą ale Kościół Katolicki też sobie nie pomaga w dobie wielu afer pedofilskich i malwersacji pieniężnych które wychodzą na światło dzienne ( Sekielski i spółka) Najgorsze w tym wszystkim jest tzw. hipokryzja która dodatkowo zaognia sprawę: Papież oficjalnie przeprasza ofiary ale konkretów już nie widać (puste słowa). Oskarżani księża przesuwani są do " wiejskich parafii na drugim końcu kraju" i po jakimś czasie robią to samo. Tzw. 'święte krowy" zamiast kuria oficjalnie przyznać się do błędu wziąć winy na siebie i wywalić ich ze stanu duchowego aby oczyścić szeregi. Niepłacenie podatków przez kościół w dobie szukania dodatkowych pieniędzy to też temat rzeka

Wielokrotnie w swoim życiu spotkałem się z większa pomocą bezinteresowną ze strony tzw "ateistów" niźli hipokryzją i nożem w plecy ze strony " gorliwych katolików"  (Mt 7, 15-17) -" Po owocach ich poznacie"

Sorry że może wrzucam tu lekki offtopic.        

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Ksanti napisał:

Ateizm to taka sama wiara jak katolicyzm, czyli ateizm nie ma sensu

 

Nie wiem czego się nałykałeś ale wystarczy już tych bredni. Zaorałeś się już i nie rób tego dalej. Temat ateizmu wyjaśnił dogłębnie już jakiś czas temu @tytuschrypus, z czystej życzliwości podrzucę ci linka. Poczytaj sobie.

 

 

 

  • Like 4
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Zaorałeś się już i nie rób tego dalej. Temat ateizmu wyjaśnił dogłębnie już jakiś czas temu @tytuschrypus, z czystej życzliwości podrzucę ci linka. Poczytaj sobie.

Sorry, ale to ateiści, którzy twierdzą, że coś racjonalnie udowodnili, tym bardziej brak istnienia Boga lecą chyba na mocnych dragach. Jeśli nie masz na to twardych dowodów, to nie mów, że ateizm nie jest wiarą.

 

edit.

Dałeś link do tematu, w którym na pierwszej stronie dałem link do pewnego filmiku gdzie kilka kwestii na temat ateizmu zostało poruszonych ok. 16:06, prawdopodobnie nie obejrzałeś, wiec wstawiam ponownie. 

 

 

 

Edytowane przez Ksanti
  • Haha 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Ksanti napisał:

Sorry, ale to ateiści, którzy twierdzą, że coś racjonalnie udowodnili, tym bardziej brak istnienia Boga lecą chyba na mocnych dragach.

Niestety niski poziom umysłowy i podążanie za modą znajdziesz u członka każdej grupy. Nie udowadnia się nieistnienia.

 

16 godzin temu, Ksanti napisał:

Jeśli nie masz na to twardych dowodów, to nie mów, że ateizm nie jest wiarą.

Nie jest wiarą z definicji. Tak jak przekonanie, że nie ma stad dzikich  jednorożców w Korei, albo czajniczka Russela na orbicie Marsa,  nie jest wiarą. 

 

Cały wątek opiera się na słabości argumentów twoich niegdysiejszych znajomych, którzy deczko niefortunnie nazwali się ateistami. Nie chciałbym być z nimi wrzucany do jednego worka, a twoje uogólnianie i rzucanie "dzbanami" we wszystkich członków grupy temu nie pomaga.  

 

Sam piszesz, że jesteś agnostykiem, co samo w sobie jest szeroką grupą. Gdyby jakiś agnostyk zaczął głupio gadać, zmieniłbyś zdanie? 

 

16 godzin temu, Ksanti napisał:

na temat ateizmu zostało poruszonych ok. 16:06,

We mnie autor od razu chybił z diagnozą, bo u mnie właśnie tak było, że najpierw przestałem wierzyć, a potem przerwałem rytuały. Miałem szczęście, że moja indoktrynacja była na tyle głęboka, że starannie przeczytałem pismo. Polecam każdemu ateiście (ale nie tylko). 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ksanti, trochę inny front pozwolę sobie otworzyć w wątku. Językowy, powiedzmy, jeśli można. Bo zazwyczaj, kiedy dyskusja zaczyna się "rozgrzewać", warto przypomnieć sobie że słowa, jakich używamy, dla każdego mogą mieć trochę inne znaczenie.

 

Chrześcijaństwo - to jest religia. Jako religia, może (i robi to) opiera się na wierze, więc argumentów wiary nie zbija tzw. "aktualna wiedza naukowa", ponieważ wiara i nauka funkcjonują na różnych płaszczyznach.

 

Kościół - jako wspólnota ludzi - jest zbiorem chrześcijan, połączonych wyznawaną wiarą chrześcijańską.

 

Katolicyzm. To nie jest religia. To jest organizacja ludzka. Opiera się o zestaw praw spisanych przez ludzi, oraz o hierarchiczną strukturę władzy ludzkiej.

 

Ateizm - to jest pogląd filozoficzny (mniej więcej, dla uproszczenia). Oparty o jakieś założenia, propagujący określone poglądy. Można się z nim zgadzać lub nie, dyskutować z nim argumentami nauki - ale nie wiary, bo to znowu inna płaszczyzna.

 

Z braku lepszego określenia - "wojujący ateizm" - to oparta na wierze w ateizm organizacja ludzka, a też niezorganizowane grupy połączone przez wspólnie wyznawane wartości.

 

 

Teraz, używając tego słownika, dopiero można zacząć rozważać pewne rzeczy.

Czy katolicy i chrześcijanie to jedna i ta sama grupa?

Czy możliwe jest bycie członkiem kościoła/wspólnoty, chrześcijaninem, bez podporządkowania się prawom ludzkim stanowionym przez katolicyzm?

Czy katolicyzm kieruje się w swoim postępowaniu wartościami chrześcijańskimi?

Czy ludzie przestrzegający nakazów kościoła rzymsko-katolickiego, mają przez to prawo nazywać się chrześcijanami?

Czy fanatyzm katolików można porównywać z fanatyzmem ateistów, pod względem zacietrzewienia w głoszeniu "jedynej prawdy"?

 

Najwięksżą chyba manipulacją kościoła/organizacji, było wmówienie że kościół/wspólnota jest jednoznaczny z kościołem/organizacją. Echa tej polaryzacji widać w Twej argumentacji, poprzez sam fakt że używasz tych pojęć zamiennie. Zacznij je rozdzielać, a pewne paradoksy znikną.

Zniknie paradoks bronienia instytucji jak wiary. To tylko ludzie.

Zrozumieć da się broniących wiary fanatyków, i ich próby podpierania się "dowodami naukowymi" - zarówno po stronie ateistów, jak i teistów.

 

Jeśli ma to znaczenie - ja siebie określam jako chrześcijanina/IHRI (wiara), ale akceptującego chrześcijaństwo takim, jakie było przed czasem Konstantyna wielkiego. Wszystko co nastało potem, to już dzieło rąk ludzkich - i o tym można już dyskutować używając "faktów" i "dowodów".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, JAL napisał:

Cały wątek opiera się na słabości argumentów twoich niegdysiejszych znajomych, którzy deczko niefortunnie nazwali się ateistami. Nie chciałbym być z nimi wrzucany do jednego worka, a twoje uogólnianie i rzucanie "dzbanami" we wszystkich członków grupy temu nie pomaga.  

Może z jakiejś konkretnej definicji nie jest wiarą, ale wiarą można nazwać pogląd, który opiera się na przesłankach niesprawdzalnych.

W tym przypadku na pierwszy ogień przede wszystkim idą zarówno wiara w Boga jak i wiara w jego brak istnienia (nie da się tego udowodnić [a przynajmniej na stan dzisiejszy], więc jest to wiara). Jedyne racjonalne rozwiązanie to tak naprawdę tylko zawieszenie osądów, kiedy coś jest niesprawdzalne. Niektórzy stwierdzają, że jakiś element religii to lipa, więc z automatu całość taka musi być, a to jest bardzo błędne rozumowanie.

 

Wcześniej tak luźno rozdzieliłem ateizm na ateizm podstawowy, ateizm oświecony oraz ateizm wojujący. Możliwe, że nie wytłumaczyłem o co mi chodzi, więc ateizm ten pierwszy to po prostu taki, gdzie ktoś przyznaje, że wierzy w brak Boga i nie ufa religiom. Ten typ ateizmu jest szkodliwy jedynie ze względu wiary w pustkę. U większości ludzi po jakimś czasie ta pusta z automatu sama zapełni się jakąś "dopełniającą" ideologią. Przykładem może tutaj być ateizm + nihilizm czy ateizm + progresywizm/ zrzucenie "ograniczeń" człowieka, które nakreślają religie.

Drugi typ ateizmu ten oświecony to taki, w którym wyznawcy uważają, że wiara jest dla baranów oraz głupków, a oni sami myślą o sobie w kategoriach ludzi racjonalnych. Nie przyjmują do siebie, faktu, że nawet, jeśli człowiek coś sobie wymyślił na zasadzie "od dzisiaj wierzę w jakąś istotę" to niekoniecznie to musi być lipa. To należy do kwestii zagadnień niesprawdzalnych, ale ateiści często tak tego nie widzą, kierując się jedynie prostolinijną logiką. Przykładowo takim zagadnieniem na pograniczu, są cuda czy zamiana wody w wino. Na chłopski rozum każdy myśli, że nie istnieje coś takiego, ale czy na pewno? Co jeśli cuda to jakaś nieznana technologia, a podmiana cieczy to zaawansowany proces chemiczny? Rozpatrując to w ten sposób, coś co logicznie jest wyśmiewane, w teorii może być czymś prawdziwym. No i oczywiście złota zasada to, że coś jest logiczne nie znaczy, że jest prawdziwe. Ten typ ateizmu jest szkodliwy poprzez wiarę w pustkę, a do tego zasłania się racjonalnością i próbuję w sposób koślawy zaprzeczyć wierze metodą imitującą naukę. Coś jak współcześnie gender studies i 50 płci człowieka. W pewien sposób jest to megalomańskie podejście, bo taki człowiek może o sobie myśleć, że jest ponad tym wszystkim i uważać, że jest wolny od manipulacji czy innych ideologii, a to błąd.

Trzeci typ ateizmu ten wojujący to połączenie drugiego typu z nienawiścią do religii czy instytucji KK. Taka osoba reaguje bardzo emocjonalnie, wbrew zarzekaniu się, że jest osobą racjonalną. Przykładowo cieszy się kiedy kościół jest rozwalany czy szkalowany, ma w nawyku wyolbrzymiać "zbrodnie" kościoła czy przewinienia religii, z góry zakłada, że za wszystko co złe winna jest religia (czy kościół to zamiennie), a świat bez niej byłby idealny, posiada syndrom oblężonej twierdzy (widzi, wszędzie opresyjność kościoła/ religii), a do tego dużo niezdrowych emocji. Przykładem takich ludzi są ci co palą Biblię, tworzą skrajnie wulgarne memy z papieżem, opluwają kościół, zieją nienawiścią do Katolików, naśmiewają się publicznie/ lekceważą symbole religijne. Czasem ciężko rozróżnić czy taki osobnik nienawidzi kościoła, religii czy obu jednocześnie, gdyż atakowane atakowane/ opluwane prze niego jest wszystko co związane z religią.

 

8 godzin temu, JAL napisał:

Sam piszesz, że jesteś agnostykiem, co samo w sobie jest szeroką grupą. Gdyby jakiś agnostyk zaczął głupio gadać, zmieniłbyś zdanie? 

Agnostyk, zawiesza osąd czy coś istnieje czy nie, tak samo jak w Taoizmie, gdyż nie ma sensu rozwodzić się nad czymś niesprawdzalnym, to czysty pragmatyzm. Aczkolwiek osobiście uważam tak jak @Strusprawa1, że religia domyślnie daje lepszy mindset, niż gdyby jej w ogóle nie było. Do Katolików nie mam problemu, bo oni wierzą i nie próbują wszystkim wmawiać, że kwestia wiary jest racjonalna. Nawet sama postawa chrześcijańska to dobrowolność a wiara się nie liczy kiedy jest narzucona i nieszczera. Ateista niestety ma w zwyczaju mówić, że to lipa, głupota, stado owiec do strzyżenia, a on sam jest ponad tym wszystkim i przejrzał na oczy, w porównaniu do reszty "głupków". Jest takim tricksterem, który z racjonalnością ma tyle wspólnego co krzesło z krzesłem elektrycznym. Gdyby był racjonalny to byłby agnostykiem a nie ateistą.

 

 

8 godzin temu, JAL napisał:

We mnie autor od razu chybił z diagnozą, bo u mnie właśnie tak było, że najpierw przestałem wierzyć, a potem przerwałem rytuały. Miałem szczęście, że moja indoktrynacja była na tyle głęboka, że starannie przeczytałem pismo. Polecam każdemu ateiście (ale nie tylko). 

Nie jest to zasada, ale jest całkiem możliwe, że u większości ludzi tak to wygląda. Ateistą ludzie często stają się w wieku buntowniczym, czyli wtedy kiedy nie jest się świadomym wielu rzeczy. Sam byłem takim przykładem, że najpierw stwierdziłem, że mi się nie chce, nie podoba i mnie to nudzi a dopiero potem zacząłem szukać sobie do tego racjonalizacji. Większość ateistów, jakich spotkałem też to dotyczyło, a łatwo to poznać po tym, że byli młodzi.

 

 

2 godziny temu, Kespert napisał:

@Ksanti, trochę inny front pozwolę sobie otworzyć w wątku. Językowy, powiedzmy, jeśli można. Bo zazwyczaj, kiedy dyskusja zaczyna się "rozgrzewać", warto przypomnieć sobie że słowa, jakich używamy, dla każdego mogą mieć trochę inne znaczenie.

Czasem się staram przedłużać jeszcze zdania i myśli, aby precyzyjniej coś wytłumaczyć czy sformułować. Jednak zrozumiałem, że raczej to nie ma zbytnio sensu, gdyż ci co operują podobnym kluczem załapią od razu, a inni niestety nawet jak coś rozpiszę dokładnie to nie załapią. Fakt, że język jest ograniczony pojęciowo a każdy człowiek każdy ma inny wewnętrzny słownik pojęć w głowie nacechowany doświadczeniami życiowymi i kulturowo, często utrudnia sprawną komunikację.

 

2 godziny temu, Kespert napisał:

Chrześcijaństwo - to jest religia. Jako religia, może (i robi to) opiera się na wierze, więc argumentów wiary nie zbija tzw. "aktualna wiedza naukowa", ponieważ wiara i nauka funkcjonują na różnych płaszczyznach.

Dokładnie, a są tacy co tego nie rozumieją i mówią np., że to co robią kapłani to lipa, więc Bóg to też lipa.

 

2 godziny temu, Kespert napisał:

Ateizm - to jest pogląd filozoficzny (mniej więcej, dla uproszczenia). Oparty o jakieś założenia, propagujący określone poglądy. Można się z nim zgadzać lub nie, dyskutować z nim argumentami nauki - ale nie wiary, bo to znowu inna płaszczyzna.

To jest trochę płynne pojęcie, bo taki Konfucjanizm, Taoizm czy Buddyzm stricte nie są religiami, a są do nich zaliczane,

czasem równocześnie nazywa się jeszcze systemami myślenia czy systemami filozoficznymi.

 

2 godziny temu, Kespert napisał:

Najwięksżą chyba manipulacją kościoła/organizacji, było wmówienie że kościół/wspólnota jest jednoznaczny z kościołem/organizacją. Echa tej polaryzacji widać w Twej argumentacji, poprzez sam fakt że używasz tych pojęć zamiennie.

Problem jest taki, że prawie wszyscy używają tych pojęć zamiennie jak "religia to opium dla mas a kler strzyże stado baranów",

więc ciężko jest w oderwaniu od tego dyskutować, ateiści często plują na jedno i drugie.

 

2 godziny temu, Kespert napisał:

Zacznij je rozdzielać, a pewne paradoksy znikną.

Zniknie paradoks bronienia instytucji jak wiary. To tylko ludzie.

Nie jestem za kościołem, ale nie lubię braku równowagi. Na zachodzie zniszczono tą instytucje i z automatu cała wiara poleciała. Ateizm czy powątpiewanie jest w znacznie większej skali niż statystyki to pokazują. Ludzie masowo zaczęli wierzyć w skrajnie chore ideologie. Często właśnie sprzeczne z dogmatami wiary, która trzymała to w ryzach. Nie podoba mi się szkalowanie kościoła, tym bardziej jak obrywa rykoszetem za niemal wszystko, nawet tam gdzie nie zawinił. Nie podoba mi się szkalowanie wiary, bo są to wartości uniwersalne i budujące dla życia wielu ludzi. Gdyby nikt się nie zajmował atakowaniem i sianiem nienawiści to byłby spokój. Teraz mamy nieświadome wspieranie innych korporacji, aby zwalczyć tą, która coś dobrego jeszcze robi. Kto tu jest w takim razie stadem baranów? 

 

2 godziny temu, Kespert napisał:

Zrozumieć da się broniących wiary fanatyków, i ich próby podpierania się "dowodami naukowymi" - zarówno po stronie ateistów, jak i teistów.

Kwestia jest taka, że wojowanie to domena przede wszystkim wiary ateistycznej.

 

2 godziny temu, Kespert napisał:

 

Jeśli ma to znaczenie - ja siebie określam jako chrześcijanina/IHRI (wiara), ale akceptującego chrześcijaństwo takim, jakie było przed czasem Konstantyna wielkiego. Wszystko co nastało potem, to już dzieło rąk ludzkich - i o tym można już dyskutować używając "faktów" i "dowodów".

To wielu ateistów sieje nienawiścią za sam fakt istnienia chrześcijaństwa.

No bo przecież to zlepek innych religii, więc po co to komu, jak wcześniej były rzekomo lepsze, a ta religia to syf.

Często się przyczepiają do wiary i rytuałów z nią związanych, a przecież dla kogoś to może być ważne i w to mocno wierzy.

Wiele "faktów" historycznych było prawdą lub nie (można sobie zgadywać stopień prawdopodobieństwa, ale nie pewność 100%). W ostatecznym rozrachunku i tak jakie to wszystko ma w ogóle znaczenie? Jeśli ktoś chce w coś wierzyć to niech wierzy, po co mówić, że idiotyzm czy stado baranów. Każdy wierzy w jakieś brednie nawet, jeśli uważa się za ekstremalnie racjonalnego. 

 

 

  • Like 2
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Ksanti napisał:

Jedyne racjonalne rozwiązanie to tak naprawdę tylko zawieszenie osądów, kiedy coś jest niesprawdzalne.

Ja rozumiem do czego dążysz, ale nie do końca się zgadzam z twoimi definicjami. 

 

6 godzin temu, Ksanti napisał:

ateizm ten pierwszy to po prostu taki, gdzie ktoś przyznaje, że wierzy w brak Boga i nie ufa religiom. 

Pierwszy nie może być z definicji ateizmem. Rozumiem jednak ze wielu ludzi popełnia błąd identyfikując się w ten sposób i irytując rozmówcę. 

 

6 godzin temu, Ksanti napisał:

Drugi typ ateizmu ten oświecony to taki, w którym wyznawcy uważają, że wiara jest dla baranów oraz głupków, a oni sami myślą o sobie w kategoriach ludzi racjonalnych. Nie przyjmują do siebie, faktu, że nawet, jeśli człowiek coś sobie wymyślił na zasadzie "od dzisiaj wierzę w jakąś istotę" to niekoniecznie to musi być lipa. To należy do kwestii zagadnień niesprawdzalnych, ale ateiści często tak tego nie widzą, kierując się jedynie prostolinijną logiką.

Pod tym akapitem moglibyśmy porozmawiać o tym,  jakie korzyści daje wiara itp, ale nie chcę rozmywać tematu. Rozumiem, że tych "ateistów" wrzucasz do worka z tymi pierwszymi (też wierzą w brak boga)? 

 

6 godzin temu, Ksanti napisał:

Przykładowo takim zagadnieniem na pograniczu, są cuda czy zamiana wody w wino. Na chłopski rozum każdy myśli, że nie istnieje coś takiego, ale czy na pewno? Co jeśli cuda to jakaś nieznana technologia, a podmiana cieczy to zaawansowany proces chemiczny? Rozpatrując to w ten sposób, coś co logicznie jest wyśmiewane, w teorii może być czymś prawdziwym. No i oczywiście złota zasada to, że coś jest logiczne nie znaczy, że jest prawdziwe.

Istnienie cudów jest jak istnienie boga - może być przyswojone wyłącznie przez objawienie. Wiedza o zjawisku eliminuje jego cudowność. Założenie cudowności uniemożliwia zrozumienie. 

 

6 godzin temu, Ksanti napisał:

Trzeci typ ateizmu ten wojujący to połączenie drugiego typu z nienawiścią do religii czy instytucji KK. Taka osoba reaguje bardzo emocjonalnie, wbrew zarzekaniu się, że jest osobą racjonalną.

Czyli antyklerykał na bazie ateizmu. 

 

6 godzin temu, Ksanti napisał:

Agnostyk, zawiesza osąd czy coś istnieje czy nie, tak samo jak w Taoizmie, gdyż nie ma sensu rozwodzić się nad czymś niesprawdzalnym, to czysty pragmatyzm.

Oczywiście. Jak najbardziej rozumiem. O ile nie mam najmniejszego problemu, gdy moje stanowisko nazywane jest agnostycyzmem, zawsze wydaje mi się to trochę za mało. Świadomy agnostycyzm pozwala na serię pytań: Czy jesteś po równo agnostykiem w kierunku każdego bóstwa kiedykolwiek znanego ludzkości?  Czy jesteś agnostykiem wobec fioletowych jednorożców na orbicie ziemskiej? 

Wiem, że ludzie mają problem z logiką, ale to jest precyzyjne narzędzie, które pozwala na określenie prawdziwości twierdzeń- tylko trzeba je dobrze wykorzystać. Na przykład pamiętając to, że logika nie zajmuje się udowadnianiem nieistnienia czegokolwiek. 

Obawiam się, że to co twoi rozmówcy nazywają ateizmem i logiką to po prostu dwa kijki, które te konkretne naczelne używały, żeby przepchnąć swoją pozycję w stadzie.  

Oprócz ogólnej tezy (teizm, ateizm, agnostycyzm) operujemy jeszcze prawdopodobieństwem. Zazwyczaj proszę rozmówcę, żeby określił, czy prawdopodobieństwo istnienia jego konkretnego boga (to ważne - nie byle boga, a jego konkretnej teistycznej wersji) jest takie samo jak prawdopodobieństwo jego nieistnienia i dlaczego. 

 

Wydaje mi się, że dałeś się ponieść gniewowi na zwykłą ludzką głupotę i wygodę. Napotkasz ją u członków każdej grupy. Bez trudu jesteś w stanie do nich dopasować określenia "podstawowy/bazowy", "wojujący", "oświecony". 

 

Super, że czujesz się lepiej, ale generalizacje, rozmywanie definicji i rozkładanie ludzi na drabinkach typu agnostyk/katolik>>>>>>>>>>>wojujący ateista przypomina przepychanki, o supremację jednego superbohatera nad drugim. 

 

 

7 godzin temu, Ksanti napisał:

Kwestia jest taka, że wojowanie to domena przede wszystkim wiary ateistycznej.

Ateizm to nie wiara. To, że twoi koledzy nazywają się ateistami, nie sprawia, że nimi są. Tak jak mężczyzna nie może być kobietą, choć może się tak czuć. Zakładam, że transkobiety nie nazywasz usilnie kobietą? Nazwij tą grupę transateistami, albo jakkolwiek chcesz, ale propagując niewłaściwe nazewnictwo tylko komplikujesz rozmowę. 

 

7 godzin temu, Ksanti napisał:

Nie jest to zasada, ale jest całkiem możliwe, że u większości ludzi tak to wygląda. Ateistą ludzie często stają się w wieku buntowniczym, czyli wtedy kiedy nie jest się świadomym wielu rzeczy.

Ateistą każdy człowiek jest od urodzenia. Dopiero potem, zależnie od współrzędnych geograficznych wtłaczana jest mu do głowy wiara w konkretne bóstwo. Wyrzeczenie się tej wiary powoduje powrót do stanu naturalnego. 

 

7 godzin temu, Ksanti napisał:

Gdyby nikt się nie zajmował atakowaniem i sianiem nienawiści to byłby spokój.

 

A co ty robisz w tym wątku? 

 

Nachalnym znajomym można zawsze zasugerować trzymanie swoich poglądów na swoim podwórku. Tam nikogo nie pogryzą i nie powinny cię boleć. Ostatecznie można zerwać znajomość z "dzbanem" nieważne z jaką grupą by się identyfikował. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.03.2021 o 15:07, Ksanti napisał:

Jeszcze raz pokażę tą grafikę:

 

A ja podsumuję Twoje podejście i oderwanie od rzeczywistości:

2421967468_c82182fa32.jpg

 

I widzę, że nie doczekam się już odpowiedzi w kwestii "edukacji" ani w innych, które poruszyłem, cóż, tak to już jest z ludźmi zwiedzonymi - gdy tylko odrobina racjonalizmu pojawi się na horyzoncie, działają impulsywnie, wyłączają mózg i jedyne co potrafią to sianie nienawiści i atakowaniem rzeczywistości - gdyby nie tacy radykałowie, to byłby spokój.

Edytowane przez oxy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Będę pisał trochę pomijając niektóre rzeczy, bo porobi się 20 wątków)

 

W dniu 20.03.2021 o 21:13, Ksanti napisał:

Z czytaniem Biblii jest pewien problem, a mianowicie, aby zostać zrozumiana przez masy musiała zostać przetłumaczona na języki narodowe.

Z tego co czytałem, języki narodowe same w sobie poprzekręcały wiele znaczeń słów, które jedynie w łacinie mogły być precyzyjnie opisane.

Reformacja napędziła tłumaczenie Biblii. Przed tym Słowo Boże było wyłącznie takie jakie kler mówił, bo oni znali pismo i języki. 
 

 

W dniu 20.03.2021 o 21:13, Ksanti napisał:

Zgadza się, sam kiedyś czytałem, że religia/ potrzeba wiary może być czymś naturalnie zakodowanym w DNA. Niestety im ktoś jest większym ignorantem i ma małą wiedzę, tym większe ma przeświadczenie o swojej wiedzy i nieomylności. Książka Dawkinsa to taka Biblia ateistów, masa z nich się powołuje na tego typu źródła. Frazer "Złota gałąź" - zacna lektura. 

Można iść o krok dalej - większe, bardziej zaawansowane społeczeństwa rolnicze nie są w stanie funkcjonować sprawiedliwie, jeśli nie nakaże się ludziom (motywując ich pięknem zaświatów i transcendencją) pewnego funkcjonowania (np. aby nie kradli albo szanowali prawo własności itd.). Także dochodzi świętość małżeństw i to co napisałem później - ograniczenia seksualne. Jak tylko wyłoniły się kultury rolnicze, to już wtedy powstał nacisk na to, aby małżeństwa były trwałe i aby synowie ojców przekazywali ziemię za nimi (za książką Iana Morrisa "Dlaczego zachód rządzi... na razie"). Naukowo rzecz ujmując - w mózgu mamy taki hardware, że silny nacisk zewnętrzny w postaci religii jest w stanie utrzymać ludność do tak innego trybu życia, do jakiego nie zostało stworzone. Zapewne ten temat wymaga stworzenia innej arcyciekawej książki z tematyki teorii gier, systemów, wierzeń, historii itd., którą chętnie bym napisał w przyszłości. 

Jeszcze przypomniała mi się interesująca książka laureata nagrody Nobla Friedricha von Hayeka - "Zgubna pycha rozumu - o błędach socjalizmu", która pokazuje, że nasz umysł nie jest wszechmocny i potrafiący ogarnąć wszystkie kwestie na raz. Patrząc na jedną kwestię nie dostrzegamy drugich. Generalnie ludzkie oko i mózg jest nauczone, aby skupiać uwagę w jeden bardzo wąski cel, a także by myśleć o jednej rzeczy (przeważnie) na raz, tym samym jest niezdolne do racjonalnej analizy bazując na prostej logice. Do rozumienia tak wielkich tematów jak ekonomia, socjologia czy religia potrzebny jest budowanie systemów, które pozwolą zrozumieć dane zagadnienie z wielu stron. Dlatego w obrzydzaniu pewnych konserwatywnych (przekazywanych z pokolenia na pokolenie - DZIAŁAJĄCYCH) systemów tak prosto może pomóc zwykła krytyka pewnych wad, które bez tego systemu zaistniałyby z większą siłą. Tak jest z krytyką religii nie zważając, że trzyma społeczeństwo w ryzach, które pozwala mu przetrwać (na ogół społeczeństwo jest bardzo chwiejną konstrukcją), albo ukazywanie braków w kapitalizmie (w takich problemach zazwyczaj planiści centralnie rozwiązują jeden problem ignorując inne - patrz: nadmierna produkcja trzciny cukrowej na Kubie ignorując inne elementarne potrzeby albo produkcja mleka w Chile na pocz. lat '70 przy biedzie innych zasobów). 
Ostatecznie - chrześcijaństwo i jego odłamy nie są logiczne i nie mają być. Są czymś, dzięki czemu społeczeństwo ma trwać. Celem życia jest dalsza ewolucja przy naszych obecnych kształtach. Ateiści często zapominają, że my jesteśmy zwierzętami 2.0 i bardziej niż prawda, wyższość "bycia racjonalnym" w przeżyciu i dalszej ewolucji bardziej pomaga wiara, która nakłada na człowieka zasady, których on nie rozumie i najprawdopodobniej nie pojmie sam swoim logicznym rozumem.

 

Peter Wessel Zapffe, norweski filozof, sam był ateistą, ale bardzo ciekawą rzecz napisał w swoim "Ostatnim Mesjaszu" (opisywał tam 4 mechanizmy przetrwania jakie świadomość wytrenowała przez kulturę lub inny sposób, aby ludzkość nie wyginęła). 

 

Dodam jeszcze, że zawsze najlepszy komputer wygra z najlepszym ludzkim umysłem, ponieważ ludzki umysł nie jest dostosowany do tego, aby widzieć tyle zależności. Tak samo tutaj. 


Fragment z "Ostatniego Mesjasza": "

" Każda kultura jest wielkim, kompletnym systemem zakorzenienia, zbudowanym na podstawowych firmamentach, na podstawowych ideach kultury. Przeciętna osoba radzi sobie z kolektywnymi firmamentami, osobowość jest budowana dla niego, osoba charakteru posiada skończoną konstrukcję, mniej lub bardziej zakorzeniona w odziedziczonych firmamentach (Bóg, Kościół, państwo, moralność, los, prawa życia, ludzie, przyszłość). Im bliżej do głównego firmamentu jest pewien element utrzymujący, tym niebezpieczniej jest go tknąć. Tutaj bezpośrednia ochrona jest normalnie utrzymana przez środki kodeksów karnych i gróźb kar (inkwizycja, cenzura, konserwatywne podejście do życia. Utrzymujący potencjał każdego segmentu albo zależy na fikcyjnej naturze, przez którą się jeszcze nie przejrzało, albo jest rozpoznany jako konieczny w każdym razie. Stąd religijna edukacja w szkołach, którą nawet popierają ateiści, ponieważ nie znają żadnej innej drogi, by wprowadzić dzieci do społeczeństwa. Kiedykolwiek ludzie widzą fikcyjność lub zbyteczność segmentu, będą chcieli go zastąpić nowym (ograniczony czas Prawd) – a skąd płynie cała spirytualna i kulturalna kłótnia, która, przy rywalizacji gospodarczej, tworzy dynamiczną zawartość historii świata. Żądza dóbr materialnych (władza) nie jest czymś wielkim z powodu bezpośrednich przyjemności z bogactwa, nikt nie może siedzieć na więcej niż jednym krześle lub zjeść więcej nad sytość. Raczej, wartość fortuny życia składa się na bogate okazje do zakorzenienia i rozproszenia. Zarówno dla kolektywnych, jak i indywidualnych zakotwiczeń odnosi się to, że kiedy segment łamie się, istnieje kryzys, który jest tym poważniejszy, im bliżej mu jest do głównych firmamentów.

W wewnętrznych kręgach, chronionych wałami obronnymi, takie kryzysy są codziennymi i w miarę pozbawionymi bólu zdarzeniami (rozczarowaniami); nawet gra zakotwiczeniami jest tutaj spotykana (dowcip, żargon, alkohol). Jednak podczas jednej z takich zabaw ktoś może przypadkowo wybić dziurę z euforii do makabry. Strach istnienia patrzy nam w oczy, a w śmiertelnym wybuchu postrzegamy, jak umysły dyndają na sznurkach, które same wysnuły i że to piekło czai się w dole. Bardzo podstawowe firmamenty są rzadko wymieniane bez wielkich spazmów społecznych i ryzyka całkowitego rozpadu (reformacji, rewolucji). Podczas takich czasów, jednostki narastająco są pozostawione ich własnym środkom zakotwiczenia, a liczba porażek zwykle wzrasta. Rezultatem są depresje, ekscesy i samobójstwa (niemieccy oficerowie po wojnie, chińscy studenci po rewolucji). Kolejną wadą systemu jest fakt, że różne fronty niebezpieczeństwa często wymagają bardzo różnych firmamentów. Jako logiczna super struktura zbudowana na każdym, przepływają przez nią konflikty o niewspółmiernych uczuciach i myślach. A rozpacz może wsączyć się przez szczeliny w niej. W takich przypadkach, osoba może mieć obsesję niszczycielskiej radości, rozbijając cały sztuczny aparat jego życia i zmiatając go z rozkosznym przerażeniem. Przerażenie wywodzi się ze straty wszystkich ochronnych wartości, a rozkosz z bezlitosną identyfikacją i harmonią z najgłębszym sekretem naszej natury, biologiczną niestabilnością, trwającym usposobieniem do zagłady. Kochamy zakotwiczenia za ratowanie nas, ale także ich nienawidzimy z powodu ograniczania naszego poczucia wolności. Kiedykolwiek czujemy się dość silni, znajdujemy rozkosz w zebraniu się w sobie po to, by pogrzebać przestarzałą wartość w stylu. Obiekty materialne mają tu symboliczne znaczenie (radykalne podejście do życia). Kiedy byt ludzki wyeliminował te zakotwiczenia, które są widoczne dla niego samego, a tylko nieświadome są obecne, wtedy może nazywać siebie wyzwoloną osobowością."

VsGOVIB.png

 

Cytat

Nasłuchałem się w młodości tyle rzeczy antyklerykalnych, od ludzi, którzy bezmyślnie kopiowali teksty, których nie rozumieli, ani nie weryfikowali, że wymiotuje już tymi atakami na kościół. Ogólnie w kwestiach historycznych często nie mamy pewności jak naprawdę było i jest słowo przeciwko słowu, albo raczej zasada, że teza która bardziej jest nagłaśniana ma większą rację bytu. Tak jest z kościołem ateiści jak klony szczekają i rzucają argumentami z rękawa, które gdzieś tam zasłyszeli. Sam jako ktoś kto żył obok wiary, ale jej nie praktykował miałem okazje na obserwacje i nie mam pojęcia skąd ci ludzie mówią o jakieś opresyjności czy katotalibanie. Kurła, może oni wszyscy kiedyś żyli i się zreinkarnowali, skoro głoszą tezy, które współcześnie nijak nie widać, aby były prawdziwe. Może nagle wszyscy stali się znawcami historii, badaczami analizującymi treści wnikliwie, śmiem wątpić. Sam nigdy nie spotkałem się z opresyjnością ze strony kościoła czy kleru. Bardziej takie sceny występują na filmach i w miejskich legendach przekazywanych przez Internet. Kościół to największa organizacja charytatywna na świecie, co więcej kiedy całe społeczeństwa odrzucały różne jednostki, KK zakładał szpitale, opiekował się samotnymi i schorowanymi ludźmi. 

[...]

Ja nigdy nie przywalałem się do katolicyzmu w kwestii "olaboga dzieci gwałco" (wiadomo, że to jest złe), albo "katotaliban i kościół niczym komuna zabiera mi wolność", ale chodzi mi zawsze o nadbudowę i jaki typ duchowy tworzy ona - ta kultura. Do tego jedynie mogę się przywalić. Jednak trzeba być naprawdę ślepym i iść z prądem mimo wszystko, aby wierzyć, że krytyka kościoła katolickiego współcześnie to jest jakieś niewiadomo co - heroizm. Teraz to nie jest temat taboo, ani nie grozi to żadnym ostracyzmem. Można obrażać katolików, srać na ich świętości i gdy oni się temu sprzeciwią, to właśnie są takie krzyki, że katotaliban. Nonsens. Ja też się nie spotkałem. Byłem ministrantem, jeździłem na różne spotkania ministrantów, gdzie grało się w piłkę i było bardzo miło (i nie - nie zostałem zgwałcony). 

 

 

Cytat

Teraz czytam to ponownie na tym blogu, z drugiej strony głosy, że to nie prawda, nosz kur... i jak tutaj nie oszaleć

- nauka zahaczająca o kwestie historyczne to prawie taka sama wiara jak religie. Ogólnie beka z "tej" całej nauki.

Może trochę przesadziłem z tym, że nie miał w ogóle wpływu. Nie jest to kwestia czarno-biała. Część odkryć i myśli mogło się rozwijać, a część była blokowana. Jak dobrze pamiętam, to rozwój w cesarstwie rzymskim był wyższym poziomie niż w średniowieczu. Co do samej wiary w Boga, to nawet największy autorytet nauki - Izaak Newton - wierzył w Boga. Bez niego prawdopodobnie nie byłoby rewolucji przemysłowej, a z tym idących innych odkryć. 
107144584_3137461043034823_1129367357539

 

Cytat

Tutaj znowu nie wiem, bo jedni piszą tak a drudzy siak, w szkole natomiast się uczyłem,

że to liberum veto i rozpieszczanie szlachty przez króla rozwaliło Polskę, bądź tutaj człowieku mądrym.

Liberum veto samemu sobie nie było niczemu winne. Było narzędziem źle zarządzanym przez szlachtę, która była skłócona. Swoją drogą - tez nie jest tak, że każde reformy są dobre - jeśli była zmiana prawa na gorsze, to dobrze, że go czasem nie wprowadzano. W międzywojniu toczył się ten sam rak kłótliwości i braku porozumienia - od 1918 do 1926 (przewrót majowy jak dobrze pamiętam) mieliśmy kilkunastu-kilkudziesięciu premierów. 

Cytat

Zgadza się, liberalizacja seksualności rozpieprzyła dosłownie wszystko i zbiera jeszcze niedobitki.

Tak jakby się zastanowić, to ograniczenia seksualne wśród chrześcijan są ich ukrytym największym atutem. U pogan, którzy w hierarchii kultur stanowili bardzo prymitywne miejsce, istniała bardzo duża liberalizacja seksualna, a także poligamia i być może dlatego miłujący teoretycznie pokój i nastawiający drugi policzek schrystianizowani poganie wchodzili w pogańskie rejony jak w masło. We wspomnianym "Sex and culture" Unwina (800 stronicowa księga dobrze uźródłowiona) autor wyraźnie wskazuje i podkreśla, że kultury, w których istnieje rozgraniczenie seksualne, gdzie kultury bardziej zdyscyplinowane pod tym względem osiągają lepsze wyniki w nauce, technologiach, w wojskowości, generalnie w podbojach i zdobywaniu. reprezentują to, co emituje testosteron w człowieku. Porzucenie tego jest tak naprawdę cofnięciem się do pogaństwa, gdzie w noc kupały ludzie szli w las, aby uprawiać dosłownie gangbang. I tak samo też jak ktoś mówi "Co obchodzi Boga, który stworzył galaktyki, wszechświaty itd.., że się masturbujesz", no ale właśnie o to chodzi, że dana osoba się wzmacnia "samooszukując" się, że Bóg go przez to do piekła pośle nieświadomie zyskując na sile, że nie wykonuje się tego, do czego istnieje tak silny pociąg, ale tym samym zużywa masę energii, którą można wykorzystać do czegoś wartościowego (w czasach przed pułapką maltuzjańską każdy gram jedzenia [energii] był na wagę złota przysłowiowo mówiąc). 
 

 

Cytat

Niezbyt w to wierzę, jest masa nie wiadomych i znowu słowo przeciwko słowu.

Jako ciekawostka, gdzieś czytałem, że protestanci współpracowali z wrogiem (muzułmanami), aby rozpieprzyć katolicyzm. 

Chodzi zapewne o wojnę trzydziestoletnią - Austria prowadziła gdzieś w tamtym czasie wojnę z Imperium Osmańskim tym samym prowadząc wojnę z protestantami w Niemczech i w Szwecji. Gdyby Imperium Osmańskie graniczyło z protestantami, to też zapewne prowadziliby z nimi wojny - geopolityka.

 

 

Dalej odpiszę w kolejnym wpisie, bo tutaj odpisuję na stronie 2...

W dniu 21.03.2021 o 16:07, Ksanti napisał:

 

 

Problem z ateizmem jednak jest o wiele poważniejszy, gdyż jest to wiara w pustkę, wiara w negację.

Dowód w postaci, że ktoś coś sobie wymyślił, więc to nie jest prawda, jest żadnym dowodem.

Ateizm właśnie bazuje na tej śmiesznej metodzie "poznawania prawdy".

@Strusprawa1 słusznie zauważył, że istnieje zależność, iż człowiek ma w naturze wiarę, 

Dlatego, jeśli jest wiara w pustkę, to u wielu ludzi powstanie potrzeba zapełnienia czymś tej pustki.


 

To ja w tym miejscu podam to, bo pasuje do tematu jak ulał. Pisałem wczesniej o "Ostatnim Mesjaszu", ale nie wkleiłem linku. Spójrzcie na to z innej strony - autor jest nihilistą, ateistą itd. (jakkolwiek go szanuję) i dostrzega religię nie na coś jak na zabobony, tylko na mechanizm/system odpowiadający wprost na ludzkie (świadome) potrzeby psychiczne. Sam, jako nihilista, był antynatalistą i taki styl życia promował, ale z antynatalistami jest ten problem, że swoich genów nie przekażą - czyli jakby każdy nagle przejął jego sposób myślenia (generalnie), to ludzkość by wymarła. O religii też bardzo ciekawie pisze, ale polecam przesłuchać i spojrzeć na to własnie z tej perspektywy.

 

Cytat

Marksizm a zwłaszcza kulturowy szczególnie sobie upodobał i zaprzyjaźnił się z ateizmem.

Tutaj podsumowałem kwestię ateizmu, myślę, że to zamyka sprawę oraz ten lekki offtop,

ewentualnie @Strusprawa1 może coś nowego konstruktywnego wniesie do dyskusji.

 

 

W dniu 21.03.2021 o 16:07, Ksanti napisał:

Marksizm a zwłaszcza kulturowy szczególnie sobie upodobał i zaprzyjaźnił się z ateizmem.

Tutaj podsumowałem kwestię ateizmu, myślę, że to zamyka sprawę oraz ten lekki offtop,

ewentualnie @Strusprawa1 może coś nowego konstruktywnego wniesie do dyskusji.

Marksizm kulturowy to szczególnie długi temat. Oczywiście mogę polecić K. Karonia i jego "historię antykultury", choć szczerze przyznam, że on sam się gubi w swoich poglądach, a i książka jest bardziej napisana jak kopiuj-wklej z wikipedii. Michael E. Jones z Ameryki jest jego odpowiednikiem i także to opisywał. 

Generalnie oni już zrobili swoje dzieło i my skutki poznamy gdy nagle zakręci nam się kurek tanich produktów z dalekiego wschodu, których wykonanie wymaga ciężkiej nauki, samodyscypliny i gotowości do długiej, monotonnej pracy. Polecam na Netflixie (to jedyna rzecz którą polecam na tym paszkwilu) "Amerykańska fabryka". Pokazuje ten dokument to jak otworzono chińską fabrykę szyb samochodowych Fuyao w Ohio w miejsce dawnej fabryki General Motors. Sprowadzono kilkaset chinskich pracowników z Chin, aby pokazali miejscowym jak mają pracować. Okazało się, że produktywność leżała. Narzekali na warunki pracy i brak działania związków zawodowych. Motywowali się zyskiem pieniędzy. Aby nie streszczać całego filmu dodam, że Chińczyków motywowało kompletnie co innego - rodzina, praca dla ich narodu, ich kultura i to, że lubią pracę samą w sobie. Ciężko 1,5 h film pokazać w skrócie, ale polecam to obejrzeć. Bardzo daje do zrozumienia jak bardzo jesteśmy w d/pie generalnie do Chińczyków, którzy są cholernie jako całość zdeterminowani, aby przejąć miejsce Ameryki na świecie i to jest wprost ich cel. Pokazane jest także jaką rolę pełni kultura. Ostatecznie fabryka nie osiąga chociaż części tego co osiągają w Chinach. 

Wiem, że niektórzy sceptycy co do Chin mogą się dziwić, że jak przejmą, tyle że różnica jest taka niestety, że oni rosną wciąż w bardzo szybkim tempie, mają konkretne plany i w amerykańskim sztabie mocno już sr/ją w gacie przed tym co sami sobie zgotowali robiąc outsourcing wszystkiego do Chin w latach '80. (które wtedy były na poziomie XIX wieku).

Ja na razie tyle napiszę, bo niestety ostatnio mam mało trochę czasu i dzisiaj znalazłem małe okienko...

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.03.2021 o 22:09, Ksanti napisał:

Sorry, ale to ateiści, którzy twierdzą, że coś racjonalnie udowodnili, tym bardziej brak istnienia Boga lecą chyba na mocnych dragach. Jeśli nie masz na to twardych dowodów, to nie mów, że ateizm nie jest wiarą.

Który ateista tak twierdzi? A jak Ty udowodniłeś istnienie boga? Ateizm jest wiarą? Nieźle.

11 godzin temu, Ksanti napisał:

Ateista niestety ma w zwyczaju mówić, że to lipa, głupota, stado owiec do strzyżenia, a on sam jest ponad tym wszystkim i przejrzał na oczy, w porównaniu do reszty "głupków

Bo tak jest, kto mądry słucha faceta w sukience jak żyć i jeszcze mu się spowiada? 

 

 

W dniu 21.03.2021 o 16:07, Ksanti napisał:

Ateizm to taka sama wiara jak katolicyzm, czyli ateizm nie ma sensu

Ateizm (z gr. ἄθεος „bezbożny” – ἀ- a-, „bez” oraz θεός, theos, „bóg”) – brak wiary w istnienie jednego bądź wielu bogów; ewentualnie odrzucenie teizmu, pogląd przeczący istnieniu sił nadprzyrodzonych i odrzucający wiarę w stwórcę. Może także uznawać religię za sprzeczną z nauką, sprzeczną z rozumem lub niepotrzebną.

 

Teizm (gr. θεoς „bóg”) – wiara w istnienie Boga, bogów lub bogiń, którzy są osobami ingerującymi w losy świata lub jest on ich dziełem; czuwającymi nad biegiem wydarzeń lub podtrzymującymi świat w istnieniu oraz pogląd[1] filozoficzno-religijny[2] głoszący, że tacy bogowie istnieją 

 

Teizm - wiara w boga. 

Ateizm - brak wiary w boga.

 

Ubzdurałeś sobie że ateizm to wiara, lecisz na błędnych założeniach a chcesz głosić prawdę objawioną, jedną wielu. Bardzo mi przykro, ale nie chce mi się wierzyć w żydowskie zombie które umarło za moje grzechy (na cholerę?) i wybawienie po śmierci bez gwarancji za moją kasę i czas. 

 

Jak Ci wiara w czymkolwiek pomaga to ok. Widzisz, tyle jest tych religii, ciężko mi się na jakąś zdecydować więc mam je gdzieś. Tak naprawdę to ja nie jestem ateistą, agnostykiem, teistą czy deistą. Ja mówiąc wprost mam to w dupie, chleba z tego nie ma, a klechą być nie zamierzam.

 

 

Edytowane przez Imiennik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 hours ago, Ksanti said:

Często właśnie sprzeczne z dogmatami wiary, która trzymała to w ryzach. Nie podoba mi się szkalowanie kościoła, tym bardziej jak obrywa rykoszetem za niemal wszystko, nawet tam gdzie nie zawinił. Nie podoba mi się szkalowanie wiary, bo są to wartości uniwersalne i budujące dla życia wielu ludzi.

To chyba jedyne, do czego miałbym wątpliwości. Wiara trzymająca cokolwiek "w ryzach" staje się narzędziem aktualnej polityki, a to nigdy wierze nie wychodzi na dobre w długim okresie czasu.

Ideę "szkalowania kościoła" powinna zastąpić idea "rozliczania każdego z jego uczynków także tu i teraz" - i wtedy można mówić o występkach ludzi, o kradzieżach, gwałtach, zdradach - i dyskutować jaki ułamek całości stanowiły. Samo szkalowanie kościoła jako instytucji jest nieprecyzyjnym oskarżeniem - zawsze bowiem, za działaniami instytucji stoją ludzie. I to właśnie oni powinni ponosić odpowiedzialność za swe decyzje. Jeśli zaś instytucja - jej wyższa hierarchia - sprzeciwia się aktywnie ponoszeniu odpowiedzialności przez jej członków, to jest to znowu problem konkretnych ludzi, i ich decyzji.

A wiara - też jest indywidualnym wyborem danego człowieka, do którego ma prawo. Wolność to także możliwość popełniania błędów, dopóki nie szkodzą innym. To, co inny człowiek zdecyduje się na ten temat powiedzieć, czasem bardziej wystawia świadectwo szkalującemu.

 

Indywidualnie - moim zdaniem instytucja KRK potrzebuje właśnie rozpadu, oczyszczenia ogniem. Pozostawienia jedynie "wierzących". Na gruzach kościoła/instytucji, kościół/ludzie odbudują nowy - być może lepszy.

Dopóki w archwach Watykanu znajduje się choć jeden dokument oznaczony jako "tajne", chociaż jeden apokryf który nie jest dostępny dla każdego - to imperatyw moralnej wyższości staje się farsą.

11 hours ago, Ksanti said:

Teraz mamy nieświadome wspieranie innych korporacji, aby zwalczyć tą, która coś dobrego jeszcze robi.

Bez pełnej jawności tego co jest w ramach "korporacji" robione, i było robione, nie ma mowy o skuteczej ocenie dobra/zła. I powinna to być jawność wewnętrzna, a nie mozolne odkrywanie "z zewnątrz". Gdyby każdy przypadek nadużycia imienia instutycji przez jej własnych ludzi został ujawniony, i każdy mógł zobaczyć co zostało - wtedy można dopiero oceniać "całość".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Kespert napisał:

Ideę "szkalowania kościoła" powinna zastąpić idea "rozliczania każdego z jego uczynków także tu i teraz" - i wtedy można mówić o występkach ludzi, o kradzieżach, gwałtach, zdradach - i dyskutować jaki ułamek całości stanowiły.

Tylko ze kościół musi być na to gotowy. Póki co mamy zaś chowanie głowy w piasek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, JAL napisał:

Pierwszy nie może być z definicji ateizmem. Rozumiem jednak ze wielu ludzi popełnia błąd identyfikując się w ten sposób i irytując rozmówcę. 

Nie, dalej nie rozumiesz, nie wierzyć w coś to jest jak wierzyć w pustkę i nie chodzi tylko o to, że w nazwie jest słowo wiara. W kwestii wiary nie możesz dojść do prawdy racjonalnie dowodami, że nie ma Boga, więc jest to wiara mimo, iż ateista tego tak nie nazwie.

 

Tutaj od razu wtrącę:

3 godziny temu, Imiennik napisał:

Teizm - wiara w boga. 

Ateizm - brak wiary w boga.

Definicja na wikipedii nie rozpatruje kwestii, którą podałem powyżej. 

 

Patrząc semantycznie:

nie (minus) wierzyć (plus) = (minus)

wiara (plus) w brak (minus) = (minus)

nie wierzyć == wiara w brak (minus == minus)

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Ateizm

A tak swoją drogą w tej definicji ateizmu co podlinkowałeś zobacz co znalazłem na samym końcu strony:

 

"Powołując się na zdanie zwolennika ateizmu Juliana Bagginiego:

Ateizm jest faktycznie niezwykle prosty do zdefiniowania: jest to przekonanie, że nie ma Boga lub bogów[158].

 

można sparafrazować powyższy cytat (z podejściem agnostycznym, podobnie do poglądu, który opisał Bertrand Russell w broszurze „Kto to jest agnostyk?”):

Ponieważ nie można jednoznacznie udowodnić nieistnienia Boga lub bogów
a jednocześnie nie można jednoznacznie udowodnić istnienia Boga lub bogów,
można przyjąć ateizm teoretyczny jako szczególną formę wiary w nieistnienie Boga lub bogów[159].

 

Jako wiarę należy tu rozumieć nadawanie dużego prawdopodobieństwa prawdziwości twierdzenia, w warunkach braku wystarczającej wiedzy. Ateizm wynika z przekonania, a nie z zastosowania metody naukowej[160]. Agnostycy, tacy jak amerykański astronom Carl Sagan, krytykowali ateizm za bycie ich zdaniem nienaukowym poglądem[160]."

 

Cytat

Bardzo mi przykro, ale nie chce mi się wierzyć w żydowskie zombie które umarło za moje grzechy (na cholerę?) i wybawienie po śmierci bez gwarancji za moją kasę i czas. 

Nikt nie karze ci wierzyć w cokolwiek, ale nie mów, że twój brak wiary

w coś jest byciem racjonalnym, ani nie zasłaniaj się nauką (jeśli to robisz).

 

Cytat

Jak Ci wiara w czymkolwiek pomaga to ok. Widzisz, tyle jest tych religii, ciężko mi się na jakąś zdecydować więc mam je gdzieś. Tak naprawdę to ja nie jestem ateistą, agnostykiem, teistą czy deistą. Ja mówiąc wprost mam to w dupie, chleba z tego nie ma, a klechą być nie zamierzam.

W takim razie moim zdaniem jesteś ateistą z zadatkami na agnostyka.

 

Cytat

Pod tym akapitem moglibyśmy porozmawiać o tym,  jakie korzyści daje wiara itp, ale nie chcę rozmywać tematu. Rozumiem, że tych "ateistów" wrzucasz do worka z tymi pierwszymi (też wierzą w brak boga)? 

Jak powyżej, a co do korzyści z wiary to już @Strusprawa1 moim zdaniem to lepiej wytłumaczył ode mnie.

 

Cytat

Oczywiście. Jak najbardziej rozumiem. O ile nie mam najmniejszego problemu, gdy moje stanowisko nazywane jest agnostycyzmem, zawsze wydaje mi się to trochę za mało. Świadomy agnostycyzm pozwala na serię pytań: Czy jesteś po równo agnostykiem w kierunku każdego bóstwa kiedykolwiek znanego ludzkości?  Czy jesteś agnostykiem wobec fioletowych jednorożców na orbicie ziemskiej? 

Tutaj jest kwestia nazewnictwa co dla kogo znaczy ten fioletowy jednorożec i jak sobie wyobraża dane zjawisko. Można się zakładać o stopień prawdopodobieństwa istnienia, ale nigdy nie dojdziesz do 100% pewności, to nie działania podstawowej matematyki czy obserwacja zjawisk występujących w przyrodzie. Nawet jak ktoś wprost ci powie, że wymyślił sobie jakieś stworzenie, to nie możesz powiedzieć, że ze 100% pewnością nie istnieje. Nie masz do tego podstaw poza gdybaniem oraz prostym wnioskowaniem. Podobnie w odwrotną stronę, co gdybym ci powiedział, że kolory nie istnieją? Czytałem kiedyś, że to w oku powstają kolory i są subiektywnym zjawiskiem uzależnionym od genów. Każdy ma inny filtr widzenia kolorów i niebieski dla jednego będzie niebieskim a dla kogoś innego zielonym. Pojawia się pytanie pod tytułem czy kolory obiektywnie istnieją czy są urojeniem stworzeń biologicznych. Sam dyplomatycznie nie mieszam się innym do kwestii wiary, może mnie coś nawet śmieszyć, bo brzmi niedorzecznie, ale nie dysponuje odpowiednim aparatem poznawczym, by wyrazić obiektywny osąd. Jednak inna kwestia jest taka, kiedy ktoś celowo oraz ironicznie wymyśla jakąś wiarę czy stworzenie i zestawia to z daną religią, by ją trollować/ parodiować. Oczywiście z automatu obniża to stopień prawdopodobieństwo istnienia takiego np. Potwora Spaggetti, z drugiej strony wciąż istnieje jakiś promil niepewności czy takie coś gdzieś we wszechświecie istnieje. W kwestii Boga tak naprawdę też nie wiemy czego się spodziewać. Może istnieć coś podobnego, ale odbiegającego od oficjalnych rysopisów, a i tak zaliczy się do definicji. Jednak ogólnie jak dla mnie temat jest "niedyskutowalny", bo polega jedynie na zgadywaniu, bez możliwości powiedzenia sprawdzam.

 

Cytat

Wiem, że ludzie mają problem z logiką, ale to jest precyzyjne narzędzie, które pozwala na określenie prawdziwości twierdzeń- tylko trzeba je dobrze wykorzystać.

Tak, ale twierdzeń i zjawisk przyrodniczych, a nie abstrakcji "filozoficznych".

Nie wiemy czego się spodziewać po takim potencjalnym Bogu, czym jest, ani jak i gdzie go szukać.

 

Cytat

Na przykład pamiętając to, że logika nie zajmuje się udowadnianiem nieistnienia czegokolwiek. 

Obawiam się, że to co twoi rozmówcy nazywają ateizmem i logiką to po prostu dwa kijki, które te konkretne naczelne używały, żeby przepchnąć swoją pozycję w stadzie.  

W punkt! O tym właśnie mówię, w kwestii tego, że ludzie zasłaniają się nauką oraz logiką broniąc swoich poglądów.

Jak twierdzenie, że trzeba być głąbem, żeby wierzyć w bóstwo w chmurach czy mówienie, że jest to antynaukowe i nie racjonalne.

 

Cytat

Oprócz ogólnej tezy (teizm, ateizm, agnostycyzm) operujemy jeszcze prawdopodobieństwem. Zazwyczaj proszę rozmówcę, żeby określił, czy prawdopodobieństwo istnienia jego konkretnego boga (to ważne - nie byle boga, a jego konkretnej teistycznej wersji) jest takie samo jak prawdopodobieństwo jego nieistnienia i dlaczego.

Jak wspominałem sam nie wchodzę w takie tematy, bo to jest tylko gdybanie. Równie dobrze można sobie wywiesić tarcze do darta

i porozklejać na niej napisy z procentami, i tam gdzie się trafi tyle wyjdzie.

 

Cytat

Super, że czujesz się lepiej, ale generalizacje, rozmywanie definicji i rozkładanie ludzi na drabinkach typu agnostyk/katolik>>>>>>>>>>>wojujący ateista przypomina przepychanki, o supremację jednego superbohatera nad drugim. 

To takie luźne zestawienie, które już wcześniej bardziej omawiałem, pogląd ateistyczny jest bramą do innych gorszych idei dlatego dałem na sam koniec. Pusty dzban łatwo napełnić wodą, ale aby zapełnić pełny dzban trzeba najpierw wylać całą wodę. Chciałbym dopisać Konfucjusz czy ktoś inny, ale sam to wymyśliłem na poczekaniu haha.

 

Cytat

Ateizm to nie wiara. To, że twoi koledzy nazywają się ateistami, nie sprawia, że nimi są.

Właśnie kwestia jest kompletnie odwrotna, chyba żaden ateista nigdy nie powie o sobie, że w coś wierzy.

On zawsze mówi, że jest racjonalny i ponad wszystkim oraz twierdzi, że logicznie coś się nie zgadza.

 

Jednak jak już tłumaczyłem, jeśli się wierzy w brak (bo oczywiście nic się nie udowodniło i nie jest to racjonalne,

logiczne podejście, mimo, że dana osoba tak myśli) to jest to w dalszym ciągu wiara i nie można mówić, że się to po prostu wie.

 

Cytat

Ateistą każdy człowiek jest od urodzenia. Dopiero potem, zależnie od współrzędnych geograficznych wtłaczana jest mu do głowy wiara w konkretne bóstwo. Wyrzeczenie się tej wiary powoduje powrót do stanu naturalnego. 

Nie, dziecko nic nie wie na temat istnienia czegoś takiego jak wiara i tego nie rozkminia, więc jest agnostykiem.

Nie może w coś nie wierzyć skoro nie ma pojęcia o potencjalnej możliwości istnienia tego.

 

 

Do reszty odniosę się potem.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ksanti Należy oddzielić wiarę od kościoła, a Ty to tutaj w swoim pierwszym poście za bardzo zrównujesz.

Owszem, katolicyzm > protestantyzm/anglikanizm itp., jeśli chodzi o samego człowieka. Kto chce się tu pluć, to uciszę jadaczkę prostym przykładem, a mianowicie: gdzie jest ludność rdzenna Ameryki Płn. a gdzie ludność rdzenna Ameryki Płd. 

 Sam kościół jednak ma wiele, wiele zła pod paznokciami i kiedy taki Św. Franciszek z Asyżu uciekał się do Chrystusowych nauk i tego, jak wg. Chrystusa powinna wyglądać wspólnota to KK bawił się wówczas w politykowanie i wojenki z czasem skupiając się wyłącznie na tym pierwszym. Polecam obejrzeć sobie "Misje" z De Niro, opartą na faktycznych wydarzeniach, daję trochę do myślenia odnośnie Kościoła, instytucji z ogromnymi wpływami i władzą, kierowaną przez ludzi, a jak wiadomo władza korumpuje, ewentualnie przyciąga skorumpowanych czy na korupcję podatnych.

Jestem osobą wierzącą, ale obecny KK to dla mnie parodia tego czym w założeniu miał być i zamiast łączyć wspólnotę i ją budować, dzieli ją i rozsadza od środka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, lxdead napisał:

Owszem, katolicyzm > protestantyzm/anglikanizm itp., jeśli chodzi o samego człowieka. Kto chce się tu pluć, to uciszę jadaczkę prostym przykładem, a mianowicie: gdzie jest ludność rdzenna Ameryki Płn. a gdzie ludność rdzenna Ameryki Płd. 

Akurat tutaj Ameryka latynoska wypada bardzo słabo i można dodać tą samą argumentację w drugą stronę - kto bije się drzwiami i oknami, aby wejść dla lepszego życia do drugiego kraju - USA'ńczycy czy latynosi? W krajach latynoskich wszyscy się zmieszali ze wszystkimi i powstał mix ludzi, który jest hiperagresywny (najwięcej strzelanin na świecie zostawiając z tyłu konkurencję) i średnio bardziej głupi gdy chodzi o inteligencję porównując do Hiszpanów i Portugalczyków. Dodatkowo można nadmienić dziwne upodobanie socjalizmów (by potem za skutki tego oskarżać Amerykę) oraz wyjątkową skłonność do uprawy narkotyków. A na koniec - wiesz kiedy zniesiono niewolnictwo w katolickiej Brazylii? W 1888 roku. 25 lat po USA.

Ostatecznie - sorry, ale wolę rasistowskie USA stworzone przez protestanckich ojców założycieli, którzy stworzyli podwaliny pod najlepszy i najbardziej wolny gospodarczo kraj w historii. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Strusprawa1 Widać niektórym ciężko załapać fakt, że Latynosi przynajmniej SĄ i mają swoje latynoskie kraje, podczas gdy ludność rdzenna Ameryki Płn. skończyła wyrżnięta bądź w rezerwatach i wciąż traktowana jest jako obywatele 2 sortu.

 

 

W dniu 23.03.2021 o 18:57, Strusprawa1 napisał:

Ostatecznie - sorry, ale wolę rasistowskie USA stworzone przez protestanckich ojców założycieli, którzy stworzyli podwaliny pod najlepszy i najbardziej wolny gospodarczo kraj w historii. 

 

No tak, ostatecznie piszesz to z cieplutkiego, przytulnego miejsca, ciesząc się pełnią praw obywatelskich, żyjąc w jako tako normalnym kraju. Wolałbym być na miejscu biednego Latynosa żyjącego w swoim kraju, mówiącego swoim językiem, mającego swoich ziomków, mogąc cieszyć się swoją kulturą i tradycjami na tych samych prawach co inni niż być na miejscu jednego z niedobitków plemion, które się ostały zamknięte w rezerwatach bogatszego kraju, bez kultury z niewielkim już pojęciem swoich tradycji, kultury, języka, bez większych możliwości z powodu swojego pochodzenia xD

 

 

Edytowane przez lxdead
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Jeśli ateizm jest wiarą w cokolwiek to ja nie jestem ateistom.

A tak w temacie:

W czasach świętej inkwizycji ta dziewczyna byłaby spalona na stosie - toż to sam "Szatan" przez nią przemawia, także ten :(

Religia to ciemnota jak dla mnie maksymalna, Ci ludzie byli na tyle głupi, by nazwać najbardziej religijne czasy wiekami ciemnymi :) 

P.S.

Wszelkiego rodzaju "opętania" to po prostu choroby psychiczne/neurologiczne, nerwice, także ten itd.

Pozdro

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.03.2021 o 23:02, lxdead napisał:

@Strusprawa1 Widać niektórym ciężko załapać fakt, że Latynosi przynajmniej SĄ i mają swoje latynoskie kraje, podczas gdy ludność rdzenna Ameryki Płn. skończyła wyrżnięta bądź w rezerwatach i wciąż traktowana jest jako obywatele 2 sortu.

Wiesz o tym, że latynosi odnosi się do Hiszpanów i Portugalczyków? Że oni wzięli sobie za żony (bo do Ameryki migrowali głównie mężczyźni - konkwistadorzy) "Indianki", a ich potencjalnych partnerów wybijali? Stąd powstała mieszanka, którą widzimy dzisiaj. Jest to takie same zjawisko jak podczas inwazji Indoeuropejczyków - zjawili się aż na półwyspie Iberyjskim, wybili Basków (mężczyzn) i zgwałcili kobiety. Ze zgwałconych kobiet urodziły się dzieci, których matki nauczyły języka baskijskiego, ale one już miały krew, jak reszta Europy, Indoeuropejską. 

Poza tym widzę zdrowo łyknąłeś rusko-komunistyczną rzygowinę propagandową odnośnie USA. Większość Indian zginęła z chorób, które przywieźli Europejczycy. Tym samym gdy biali ludzie w Ameryce Północnej wędrowali w głąb lądu, to napotykali opustoszałe wioski. Poza tym nie wiem co to za kompletnie idiotyczne kryterium jakim się posługujesz - gdybyś był Indianinem? A czemu nie zauważasz ile praw Ameryka dała przybyszom z Europy, ile wolności, które ostatecznie pchnęły ten kraj, a następnie cały świat do przodu. Większość wynalazków przez ostatnie 100 lat, które wyciągnęły ludzkość z biedy i marazmu powstało w USA. 

Poza tym nie, nie są już od dawna traktowani jako obywatele II sortu. Pisałem Ci - w Brazylii niewolnictwo zniesiono PÓŹNIEJ niż w USA. 
Btw. nie wiem o co chodzi z filmem, który wstawiłeś. 

 

 

W dniu 25.03.2021 o 23:02, lxdead napisał:

No tak, ostatecznie piszesz to z cieplutkiego, przytulnego miejsca, ciesząc się pełnią praw obywatelskich, żyjąc w jako tako normalnym kraju. Wolałbym być na miejscu biednego Latynosa żyjącego w swoim kraju, mówiącego swoim językiem, mającego swoich ziomków, mogąc cieszyć się swoją kulturą i tradycjami na tych samych prawach co inni niż być na miejscu jednego z niedobitków plemion, które się ostały zamknięte w rezerwatach bogatszego kraju, bez kultury z niewielkim już pojęciem swoich tradycji, kultury, języka, bez większych możliwości z powodu swojego pochodzenia xD

... Postrzelonego przez swojego drugiego ziomka, który był naćpanego heroiną. "Tych samych prawach co inni" czyli prawem dżungli, gdzie najwięcej może zdobyć przywódca karteru narkotykowego lub inny oligarcha, który dorobił się na korupcji lub innych przekrętach. Polecam ci książkę napisaną przez peruwiańskiego ekonomistą Hernando de Soto - "Tajemnica Kapitału" - opisuję w niej jak tam wygląda problem z prostą ewidencją działek i jakie problemy to potęguje. Przysłowiowo mówiąc poziom niewykorzystanego potencjału jest potworny, ponieważ każdy ma wszystko w d/pie, nic poważnie nikogo nie obchodzi i każdy żyje dla siebie - dla swojego życia wiecznego po śmierci. 

Poza tym 100 razy lepsze życie mają współcześni Indianie w USA niż zwykły latynos w kraju latynoskim. 
Poza tym bardzo słabe jest twierdzenie, że USA nie mają kultury. Prowincja USA, która w przeważającej większości wybierała Trumpa dalej kultywuje stare amerykańskie tradycje wywodzące się od protestanckich założycieli. Wśród tradycji wolności jest chociażby wolność słowa lub prawo do posiadania broni, czego w g/wno krajach latynoskich już tego nie doświadczysz. Twierdzisz, że w USA ludzie przez swoje pochodzenie nie mają większych możliwości? XD 
Ok, nie mam pytań. Coraz słabsze się robią te argumenty antyamerykańskie. Ostatnio kumpel, z którym dawno nie gadałem zaczął ze mną z tematem, że "widzę, że Ameryka wzięła się za Wenezuelę". Musiałem mu tłumaczyć dlaczego do takiego stanu rzeczy się doprowadzili. Nie wiem czy to jest jakaś wojna informacyjna przeciw nim prowadzona przez Chinoli i Rosjan, których d/pa piecze, że USA kontroluje ocean światowy i mają taką armię, że bardzo trudno ich wprost wybić (choć potencjały zmieniają się na niekorzyść USA), albo może zwykłe niedoinformowanie. Nie wiem. 
 

 

AI-CH908_LATAM_G_20140412014204.jpg

 

 

http://metrocosm.com/wp-content/uploads/2017/09/homicides-by-country.jpg

 

 

Odniosę się do filmiku. Gość trochę robi dz/wkę z logiki nie zauważając, że takie "biedniejsze" kraje, w których żyje się lepiej jak UK czy Niemcy są na garnuszku USA w sprawach wojskowych - wyręczają ich. Europa jest niemal kompletnie zdemilitaryzowana, a w zamian rozpuszcza ten hajs na medycynę i socjalę (choć USA w stosunku do czarnych też to robi). 

Co do działu z pracą - tak, jest to bardziej dziki kraj pod tym względem, ale oni nie sprowadzają jak Holendrzy Polaków do siebie, aby pracowali w pracach, w których oni nie chcą, ale sami (lub przybyli z bogactwa) to robią. Dodatkowo kto umiera z głodu w Ameryce gdy jest tyle akcji pomocowych? 

Dodatkowo większość rzeczy w USA, szczególnie elektronika jest tańsze niż w Europie. 
Reszta filmiku to typowe marksistowskie rzygowiny, które są gęsto wylewane na uniwersytetach, które przejęli leiwowcy w latach '70 (tak jak Bezmenow opowiadał). Pełno jest tego na YT - kompletne niezrozumienie ekonomii, tego jak działa pieniądz, pojęcia wolności, co wszystko równa się w jakąs alogiczną papkę, która jednak potrafi wejść do niezaznajomionego widza. 
Dodatkowo gość daje rozwiązanie na końcu - socjalizm. No jakie zaskoczenie! xD I daje za przykład Danię. Danię, w której jest więcej wolności gospodarczej niż w Polsce i być może nawet w USA (choć nie dam sobie głowy za to uciąć). 
 

A - i jeszcze według tego gościa najwięcej mają ludzi w więzieniach nie dlatego, ponieważ w czarnych getta popełnia się często i gęsto przestępstwa, ale bo zła policja. Sam się pogrążyłeś wstawiając to do tej dyskusji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Strusprawa1 No bo w hameryca skonczono z niewolnictwem z powodow humanitarnych, a nie dlatego, ze Abe potrzebowal rak do pracy xD

 

"„Gdybym mógł ocalić Unię nie uwalniając ani jednego niewolnika, zrobiłbym to. "

 

Hameryka, taki wspaniały kraj, gdzie jest większy rozpierdol niż w EU i obywatel klasy średniej żyje gorzej niż obywatel UE xD Tragiczna służba zdrowia, już o wszelkim wsparciu społecznym. Najbardziej to mnie bawi to jak ludzię spuszczają się nad tym przegniłym, upadającym kolosem zrujnowanym przez multi-kulti i liberalne do granic możliwości podejśce. Ach ten "hamerykański sen".

 

Fajno, tyle, że ten filmik to czyste fakty, ale no ale przecie godzą w ten twój hamerykański sen xDD

 

 

ps.

wszystkie te protestanckie, kalwinistyczne itp. luterańskie kraje mają teraz największy rozpierdol, którego żniwa możemy oglądać już od paru lat xD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.