Skocz do zawartości

Razem w zdrowiu i chorobie


Rekomendowane odpowiedzi

8 godzin temu, _oliv2407 napisał:

Czy informujecie o stanie zdrowia już podczas pierwszych spotkań? 

 

Już to widzę jak kobieta słysząc o chorobach mężczyzny będzie dalej zainteresowana poznawaniem go.

Przecież kobiety gardzą słabością dlatego nic im się nie mówi.

Ciekawe, że w drugą stronę kobiety nie są chętne do szczerości i opowiadania o chorobach czy schorzeniach.

Dodatkowo mężczyźni mają akceptować kobiety takie jakie są natomiast w drugą stronę akceptacji już nie będzie ze strony kobiety.

Osobiście  nie chciał bym kobiety z poważnymi chorobami czy zaburzeniami psychicznymi bo z dużym prawdopodobieństwem

przyszłe potomstwo odziedziczyło by to po niej.

Przykra prawda jest taka, że tylko najsilniejsze jednostki przetrwają dalej i się rozmnożą a słabe pójdą w niepamięć.

 

 

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Iceman84PL napisał:

Osobiście  nie chciał bym kobiety z poważnymi chorobami czy zaburzeniami psychicznymi bo z dużym prawdopodobieństwem

przyszłe potomstwo odziedziczyło by to po niej.

Ok, czekamy wobec tego na twoje podboje i zdjęcia z urodzajnymi bąbelkami i nieskazitelną samicą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Mosze Red napisał:

Oczywiście nigdy bym się nie związał z osobą z poważną chorobą umysłową, fizyczną lub dużą szansą na odziedziczenie takiej choroby. 

Rozumiem twoje przesłanki, ale jak znaleźć partnerkę, która będzie dla nas atrakcyjna, dogadamy się charakterami, będzie nieskazitelnie zdrowa, wierna i my także będziemy się jej podobać? 
 

Ja mało co znam dziewczyn w okolicy które mi się podobają, a jeszcze mniej takich zdrowych, dziewczyny już potrafią mieć cukrzyce, otyłość, problemy z sercem, problemy z alkoholem, alkoholizm w rodzinie, jakieś wachania nastrojów, nerwice, ataki paniki, lęki, co 4 osoba ma anxiety disorders. 
 

Już nawet taka nerwica potrafi namieszać wystarczająco w życiu żeby być niestabilnym w ciągu dnia, jeden atak paniki, jakaś głupia myśl, scena w filmie i już cały dzień przejebany, albo cały tydzień, odrealnienie, zmiany nastrojów. 
 

Przeciez znaleźć dziewczynę z takim filtrem to jak wygrać w totka. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, ZamaskowanyKarmazyn napisał:

będzie nieskazitelnie zdrowa

 

To jest nadzwyczaj proste, są rzeczy z którymi można komfortowo żyć i takie, ż którymi nie można. 

 

Przecież jak laska ma alergię na orzeszki czy pyłki to nie jest problem w dzisiejszych czasach, jak ma dziedziczną wadę wzroku to też nie jest problem bo okulary albo laserowa korekcja... Nawet jeśli ma wadę serca, ale wada nie jest dziedziczna to też nie problem, jeśli nie jest poważna, a normalnie funkcjonuje dzięki lekom (oczywiście tu już musisz brać poprawkę, że raczej ją przeżyjesz). 

 

 

Natomiast jak masz w rodzinie wybranki dziedziczne choroby psychiczne, albo choroby psychiczne, które nie są dziedziczne, natomiast w rodzinie występuje zestaw cech, który sprzyja występowaniu, tak jest np. w przypadku schizofrenii to przecież nikt rozsądny sie w to nie wpakuje.

 

Teraz może być ok, a za kilka lat zacznie się koszmar życia z osobą chorą psychicznie, co więcej wspólne dzieci też mogą odziedziczyć chorobę, lub skłonność - zwiększone ryzyko. 

 

 

Chcesz życia, w którym będziesz odwiedzał żonę w szpitalu psychiatrycznym (albo i dziecko) i  żył od epizodu do epizodu. 

 

Chcesz tego? 

 

 

Jak w rodzinie wybranki miałeś dużo osób chorych na nowotwory złośliwe, spora szansa, że pochowasz żonę, a później np. dziecko, wziąwszy pod uwagę że żywność i styl życia sprzyjają takim chorobom.  

 

Chcesz tego?

 

 

Wyjdziesz za uzależnioną od alko lub narkotyków będziesz odwiedzał żonę na odwykówce, tłumaczył dziecku czemu mama wynosi z domu rzeczy i sprzedaje żeby mieć na ćpanie, chcesz pilnować portfela 24/7, chcesz przeszukiwać dom w poszukiwaniu działek lub flaszek, chcesz obawiać się o zostawienie dziecka z żoną? 

 

Chcesz takiego życia? 

 

I tak osoba uzależniona to nie ćpun spod mostu jak wielu sobie wyobraża, często są to wysoko funkcjonujący nałogowcy, albo tacy na etapie zażywania imprezowego lub weekendowego, z takimi też życie to piekło i każdy nałogowiec stacza sie w końcu w dół.

 

Chcesz tego? 

 

 

Jak chcesz zrobić piekło z własnego życia i ewentualnie z życia dzieci, to droga wolna, twoje życie. 

 

  • Like 6
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Iceman84PL napisał:

Przykra prawda jest taka, że tylko najsilniejsze jednostki przetrwają dalej i się rozmnożą a słabe pójdą w niepamięć.

Tyranozaur też tak myślał i go zmiotło z ziemi, tej ziemi 😆 Kim jest najsilniejszy człowiek i jego potomstwo, geny w obliczu wszechświata? 😆 W obliczu bezsensu poznawczego? To mi daje najczęściej odpowiednią perspektywę na własne decyzje i na decyzje innych ludzi, w tym na "władzę" i wielkich twardzieli, którzy i tak zapłaczą z bólu. Jesteśmy karaluchami z manią wielkości, ale niektórzy lepiej od innych noszą maskę. Nie ma sensu się spinać i to w ogóle. Filozofia xD i do przodu. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Iceman84PL napisał:

Już to widzę jak kobieta słysząc o chorobach mężczyzny będzie dalej zainteresowana poznawaniem go.

Jak strona "randkowa" nie zniszczy randki przez gadanie przez cały czas o swojej chorobie to powiedzenie w sprzyjającej okoliczności nie wydaje się złe. Ja tam tego nie ukrywałem i nie uważam, abym na tym wyszedł źle - wręcz przeciwnie - cieszę się, że nie ściemniałem i vice versa.

 

Fakt jednak faktem, tak jak @johnnygoodboy napisał (swoją drogą gratulacje kolejny doskonały post!), jeśli temat choroby wchodzi na etap, w którym druga strona obarcza tym drugą to robi się kwas. Ja tak miałem i nie było to pomocne, choć tutaj bardziej chodziło o koncentrację na swoim poziomie zdrowia - przez strach, że coś się z nim dzieje (nerwice, psychosomatyka tego typu). Tak już jest, że jak temat choroby czy problemów zdrowotnych wchodzi, to wjeżdża niska wibracja (lękowa), to pochłania człowiekowi energię, więc podświadomie próbuje pozyskać ją z otoczenia. Wtedy podporządkowuje się temu więcej niż 1 osoba.

 

I tutaj dużo zależy od psychiki - jeśli ktoś ma nieprzepracowane jakieś problemy po stronie mindsetu to czasem podświadomie oczekuje się wsparcia od drugiej osoby. Jednak jest to robione kosztem czegoś - przede wszystkim - pożądania!

Dlaczego? Bo wtedy facet schodzi z perspektywy bycia pożądanym na rzecz bycia obiektem "potrzebującym opieki". Dlatego jak facet ukrywa lub też udaje, że nic takiego się nie dzieje jest inaczej odbierany - ale nie dlatego, że ukrywa, lecz, że pokazuje że z tym daje sobie radę ("no problem here!"). Więc nie ma problemu, aby od czasu do czasu coś tam o tym wspomnieć, choć istotne jest aby nie opierać środka cieżkości "obsługi problemu" na drugiej osobie - inaczej obarcza się ją swoimi problemami nadmiernie. I przy okazji odciąża się siebie nad pracą nad sobą.

 

Podobnie jest jak gadasz np. z bliskimi o chorobach - w małym zakresie (szczególnie edukacyjnym) jest to w miarę, jak jest to dominujący temat i dużo się nie zmienia - to robi się toksycznie i wpada chęć unikania takich osób. I to jest normalne. Tak działa ludzka psychika, chyba, że ktoś jest w jakimś stopniu zaburzony lub też ma w tym jakiś wewnętrzny interes.

 

1 godzinę temu, Iceman84PL napisał:

Przecież kobiety gardzą słabością dlatego nic im się nie mówi.

Idź Pan w pizdu z taką kobietą! Prosta sprawa: jak Cię odrzuci przez zdrowie to życzysz jej powodzenia i cieszysz się, że nie zmarnowałeś z nią więcej czasu.

Dobry filtr. Nie ma co się tym dołować i kombinować jak obejść (zakładam oczywiście potencjał LTR).

 

Kombinując, jak obejść takiej zabezpieczenia dajesz tylko energię laskom, że takie podejście jest normalne.

Odrzucając taką od razu pokazujesz "nawet mi się z takim myśleniem nie pokazuj!".

Efekt kuli śnieżnej i laski będą podchodzić inaczej, ale tutaj potencjałem w pewien sposób steruje facet.

Edytowane przez lync
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Iceman84PL napisał:

Przykra prawda jest taka, że tylko najsilniejsze jednostki przetrwają dalej i się rozmnożą a słabe pójdą w niepamięć.

W jednym życiu robisz dzieci taśmowo / ruchasz na potęgę / spełniasz się jako ojciec, w drugim żyjesz ascetycznie i koncentrujesz się na innych obszarach.

Czego nie rozumiesz :P

 

To tylko tak, że przyczyniając się do powstania dziecka w danej chwili czasowej dokładasz do puli ogólne geny, jakie dostałeś przy narodzeniu. To jak jakbyś zostawił coś tam po sobie na jakiś okres czasu.

Może poleżeć przez jakiś czas, a później i tak się gdzieś tam zniknie. Jak w tym filmie:

 

A później umierasz (logout) i jak się rodzisz na nowo (login) to trafiasz do innej puli, bez pamięci, więc musisz cały czas jechać na nowo i budować od podstaw (lub jeśli urodziłeś się w bogatej rodzinie - nie przewalić, w sumie "cudzego" dorobku). W perspektywie jednostki i ego w tej konkretnej inkarnacji "przykra prawda"* jak się nie rozmnożysz, w perspektywie ogólnej nie ma najsilniejszych jednostek, skoro po odejściu i na nowej inkarnacji nie pamiętają / nie inkarnują się w to co już wcześniej zdobyli.

 

Przykra prawda jest taka, że jeśli w ten sposób myślisz (a ja też miałem takie rozkminy i czasami też się zdarzają, ale rzadziej) to wpadasz na wibrację żalu/straty/smutku.

Nie dość, że ściągasz sobie wibrację w dół - to komplikujesz sobie życie, bo próbując robić to "na siłę" możesz pogorszyć swoją sytuację. I wówczas nagle staniesz po drugiej stronie - facetów, którzy żałowali, że poszli tą drogą.

 

Ja sobie wtedy zadaję pytanie (jeśli mam jeszcze tyle uważności) - co kurde mój umysł chce przede mną ukryć, sprowadzając na mnie takie myśli?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, mac napisał:

Kobietom nigdy nie zdradza się własnych słabości, bo to czysta głupota i zawsze będzie wykorzystana przeciwko.

Sam fakt chorowania na cokolwiek nie jest żadną słabością. Każdy może zachorować. Jeśli potrafisz to udźwignąć psychicznie pokazujesz własną siłę.

Wiele chorób czy przypadłości ma charakter przewlekły i współczesna medycyna nie ma na nie odpowiedzi. Jednocześnie te choroby nie uniemożliwiają życia na względnie przyzwoitym poziomie, w tym wchodzenia w związki.

Ja osobiście wolałbym wiedzieć czy potencjalna partnerka choruje na coś przewlekle i dla mnie całkowicie naturalnym jest to, że i ona powinna wiedzieć o moich chorobach, tym bardziej, że wiele z nich jest dziedzicznych i nasze ewentualne potomstwo zostałoby tym obciążone. Inna sprawa czy w takiej sytuacji należałoby się w ogóle na nie decydować, moim zdaniem raczej nie.

To już decyzja potencjalnej partnerki czy mając taką wiedzę będzie chciała się ze mną związać. Tego kwiatu jest pół światu i jak nie ta to inna. Bardzo dobrze to ujął @lync(też Cię bardzo lubię czytać).  Fakt chorowania wyjdzie prędzej czy później i poczujemy się oszukani/wyjdziemy na oszusta.

Zatajanie informacji o naszej chorobie wynika ze strachu, a nie z siły. To klasyczny lęk przed odrzuceniem. Porównałbym to do noszenia tupecika czy zaczeski przez niektórych łysiejących facetów - dla mnie świadczy to o ogromnej słabości.

 

A tak trochę na podsumowanie tematu.

Największą męską słabością jest strach przed kobietami, przed odrzuceniem z ich strony.

Kobieca natura pozostaje taka sama od zawsze, a jakoś dopiero współcześni faceci okazują się wobec niej bezradni. Smutne to.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Iceman84PL napisał:

Już to widzę jak kobieta słysząc o chorobach mężczyzny będzie dalej zainteresowana poznawaniem go.

Przecież kobiety gardzą słabością dlatego nic im się nie mówi.

Ciekawe, że w drugą stronę kobiety nie są chętne do szczerości i opowiadania o chorobach czy schorzeniach.

 

 

"Miiiś byłam na orgazmusie, jak bezie swędzieć lub wyskoczą krosty to nie ode mnie" :):) :) 

 

O ciąży we wstępnym stadium zaawansowania też nie informują- ot chwilowa amnezja :).

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 hours ago, Haruka said:

i czy ta osoba nie wykorzysta później tych informacji przeciw wam?

Jak wykorzysta, w sądzie? Po co się spotykać jeśli nie chce się być szczerym, wszystko wcześniej czy później wyjdzie.  

7 hours ago, mac said:

Tyranozaur też tak myślał i go zmiotło z ziemi, tej ziemi 😆 Kim jest najsilniejszy człowiek i jego potomstwo, geny w obliczu wszechświata?

Ten meteoryt nas stworzył poniekąd. Sygnał że nie większe kły a mózg daje przeżycie. Gdyby teraz leciała asteroida ludzkość przeżyje, czy w schronach czy na Marsie niedługo. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, johnnygoodboy napisał:

Sam fakt chorowania na cokolwiek nie jest żadną słabością. Każdy może zachorować. Jeśli potrafisz to udźwignąć psychicznie pokazujesz własną siłę.

Wiele chorób czy przypadłości ma charakter przewlekły i współczesna medycyna nie ma na nie odpowiedzi. Jednocześnie te choroby nie uniemożliwiają życia na względnie przyzwoitym poziomie, w tym wchodzenia w związki.

 

To klasyczny lęk przed odrzuceniem. Porównałbym to do noszenia tupecika czy zaczeski przez niektórych łysiejących facetów - dla mnie świadczy to o ogromnej słabości.

 

Największą męską słabością jest strach przed kobietami, przed odrzuceniem z ich strony.

Kobieca natura pozostaje taka sama od zawsze, a jakoś dopiero współcześni faceci okazują się wobec niej bezradni. Smutne to.

Człowiek zdrowy > człowiek chory. Człowiek chory nie jest silny, tylko osłabiony na wszystkich polach i nigdy tak wydajny, jak w pełni zdrowa jednostka. Tego nie da się fizycznie przeskoczyć, coś o tym wiem. Liczy się rezultat, nie starania, pokazywanie, jaki to ktoś jest silny, bo coś wytrzymuje. Wręcz przeciwnie. Tracisz cenne zasoby energetyczne, psychiczne, żeby utrzymać się na powierzchni, co dla innych przychodzi z ogromną łatwością. Każda choroba przewlekła uniemożliwia życie na względnie przyzwoitym poziomie, bo z 10/10 komfortu codzienności zbliżasz się do 3/10. W takim przypadku związek to najgorszy z możliwych priorytetów. 

 

Złe porównanie. Tupecik oraz zaczeska to mało inwazyjna poprawa wizerunku, która podnosi wręcz pewność siebie w błyskawiczny sposób i umożliwia pokonanie, neutralizację kompleksu, co wychodzi na plus w psychice. Lęk przed odrzuceniem to coś innego, bo jak kobiety odrzucają cię za każdym razem, a ich pragniesz to dostajesz sygnał, że do niczego się nie nadajesz i popadasz w jeszcze większą depresję, więc lęk przed odrzuceniem to, jak najbardziej prawidłowa reakcja. Wywodzi się prawdopodobnie z minimalistycznych struktur plemiennych, gdzie dostęp do kobiety był mocno ograniczony, a każde podejście skutkowało piętnem lokalnej społeczności. Jeżeli podszedłeś do kobiety, jako człowiek pierwotny w małym plemieniu, a ona cię odrzuciła z różnych powodów to zdychałeś, po prostu, albo w ogóle się nie spełniałeś w roli, trzeba było szukać dalej, może nawet poza miejscem zamieszkania, co zwiększało ryzyko. W nowoczesnej, miejskiej strukturze żyjemy teraz oczywiście, natomiast mamy naleciałości od przodków przekazane w genach. Pracuj z podświadomością, rób wszystko, a i tak tych mechanizmów wywodzących się z gadziego, biologicznego zaprogramowania nie pokonasz. Ewentualnie po 30 latach spędzonych w świątyni. 

 

Kobieca natura pozostaje taka sama, to prawda, jak i nasza, a skąd wiesz, że tylko dzisiejsi faceci okazują się bezradni? A pierdolony romantyzm to kto wymyślił, jak nie frajer, kukold Mickiewicz, pomijając jego talent, no i jemu podobni. Romantyzm, morderstwa z miłości, matka i ojciec Aleksandra Wielkiego. Wcześniej nie było lepiej. Teraz po prostu jest internet i zalew głupoty. 

Edytowane przez mac
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, SamiecGamma napisał:

Mam znajomego, taki lokalny ruchacz, który ma cukrzycę od urodzenia, zdaje się to jest typ I - trzustka w ogóle nie działa i koniec. Ma pompę, jest pod opieką lekarzy, robi wszystko i... jest mega przystojnym gościem. Zalicza wszystko jak leci, jakoś dziewczynom nie przeszkadza to, że kilka razy w roku po parę dni/tygodni spędza w szpitalu na kontrolach/badaniach itp. 

Ludzie poprzez wychowanie w społeczeństwie które istnieje nie wiem... z 5 tyś lat? nie zrozumieją że właśnie jego zachowanie jest w 100 proc zgodne z MĘSKĄ NATURĄ. Zaliczyć i następna, zaliczyć i next, zalać i next... XD

Alfa szmaci beta płaci XD

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Ramaja Awantura napisał:

Ludzie poprzez wychowanie w społeczeństwie które istnieje nie wiem... z 5 tyś lat? nie zrozumieją że właśnie jego zachowanie jest w 100 proc zgodne z MĘSKĄ NATURĄ. Zaliczyć i następna, zaliczyć i next, zalać i next... XD

 

No ja tam ani z niego nie szydzę, ani go nie oceniam. Wręcz uważam, że dobrze robi :) Szczególnie, że jest jednak ciężko chory. Nawet jeśli w młodości nie odczuwa żadnych skutków, cukrzyca to jednak ciężka choroba. Nie wiadomo, ile czasu pozostało we względnym zdrowiu, więc chłopak korzysta z życia ;) 

 

Cytat

Alfa szmaci beta płaci XD

 

Taaa jest. Jak przypomnę sobie siebie sprzed 10-15 lat, kiedy wydawało mi się, że można coś ugrać będąc "dobrym facetem", to mi przychodzi na myśl tylko jedna reakcja: 🙊

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, _oliv2407 napisał:

Wiadomo w dłuższym związku pewnych rzeczy się nie ukryje

 

To jest generalizacja. Sprytna osoba ukryje.

Niejedno. Ale los bywa przewrotny...

 

Przykład z życia.

 

Pańcia za młodu skakała sobie, nawet wyskrobała. Bo co, młoda była. A jak. Kolega wziąwszy ślub nigdy nie nie wpadł na to, że pańcia po przejściach takowych. Schody zaczęły się, gdy po okresie starań o potomka zero postępu. Oczywiście, jego wina. Słabe plemniki, słaby osobnik, drogie leczenie itd.

 

Przypadkowo gdzieś, kiedyś przy wódeczce się okazało, że wujek lekarza (nota bene też lekarz) znał bardzo dobrze jej przypadek (zbieg okoliczności, taka sytuacja).

Potem poszło błyskawicznie, przy rozwodzie nie robiła problemów.

 

Także, taka sytuacja...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, SamiecGamma napisał:

No ja tam ani z niego nie szydzę, ani go nie oceniam. Wręcz uważam, że dobrze robi :) Szczególnie, że jest jednak ciężko chory. Nawet jeśli w młodości nie odczuwa żadnych skutków, cukrzyca to jednak ciężka choroba. Nie wiadomo, ile czasu pozostało we względnym zdrowiu, więc chłopak korzysta z życia ;) 

Powiedz mu o diecie keto. Podobno ludzie wychodzili z cukrzycy jak przechodzili na ketoze. To nie są jaja, sam byłem z rok na ketozie i lepiej się nie czułem wtedy. Ja musze uważać bo moja świętej pamięci babcia miała cukrzycę nabytą a to się objawia co 2 pokolenie. I racja bo od 28 roku życia jak się opchnę pizzy albo opierdole połowę torciku wedlowskiego to od razu lulu do łuzia XD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Ramaja Awantura napisał:

Ja musze uważać bo moja świętej pamięci babcia miała cukrzycę 

Ja też, i niby nie całkowicie, ale w porównaniu do tego co było kilka lat temu, to i tak już dość mocno ograniczyłem spożywanie cukrów (ciastka, cukierki itp).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Orybazy napisał:

Jak wykorzysta, w sądzie? Po co się spotykać jeśli nie chce się być szczerym, wszystko wcześniej czy później wyjdzie.  

 

Napisałam "podczas pierwszych spotkań" a nie kiedy widzimy, że relacja wchodzi na wyższy poziom bliskości. 

Osoba którą poznajesz może zwyczajnie poinformować osoby postronne o twoich problemach w zwykłym akcie zemsty, bo np. dostała finalnie kosza i nagle coś, co w sumie jest prywatną sprawą, staje się ogólnodostępną informacją. To jest obcy człowiek i ciężko przewidzieć jak zareaguje w danej sytuacji. 

Tym najbardziej uczciwym (naiwnym) proponuję od razu na pierwszym spotkaniu przedstawić udokumentowaną przez lekarza listę chorób.

 

Edytowane przez Haruka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, _oliv2407 napisał:

Czy informujecie o stanie zdrowia już podczas pierwszych spotkań? 

Jeśli ja czasem sam sobie nie wierzę, to dlaczego miałbym mówić o swoich dolegliwościach osobie która przyszła z kosmosu, i która będzie mogła w każdym momencie wykorzystać te informacje przeciwko mnie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minutes ago, Haruka said:

Napisałam "podczas pierwszych spotkań" a nie kiedy widzimy, że relacja wchodzi na wyższy poziom bliskości. 

Jeśli pierwsze spotkania są platoniczne, znaczy że cel jest długo planowy i szczerość pozwala na uniknięcie tracenia czasu.

Jeżeli cel jest krótko planowy (seks) to należy poinformować o chorobach wenerycznych. 

32 minutes ago, Haruka said:

To jest obcy człowiek i ciężko przewidzieć jak zareaguje w danej sytuacji. 

Jak obcy to znaczy że nie zna twoich znajomych, jak ma ich informować?

Edytowane przez Orybazy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.