Skocz do zawartości

Razem w zdrowiu i chorobie


Rekomendowane odpowiedzi

3 godziny temu, Kiroviets napisał:

O ciąży we wstępnym stadium zaawansowania też nie informują- ot chwilowa amnezja :).

 

A później miś nie wiem jak to się stało brałam tabletki i nie zadziałało cieszysz się będziesz ojcem i takie w ciebie wpatrzone oczy węża😁

  • Like 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, Orybazy napisał:

a dbam o własny "interes" i oczekuje od kobiet szczerości, zwłaszcza jeśli mają choroby weneryczne.  Działa w dwie strony. 

To chyba oczywiste, że o takich sprawach przed seksem się kogoś informuje, ale nikt nie powie na dzień dobry "cześć, jestem (wstaw dowolne imię)  i mam kiłę (przesadnia).

A jeżeli ktoś oczekuje, że nieznajoma osoba od razu wyspowiada się ze spraw intymnych, to pogratulować ego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minutes ago, Haruka said:

To chyba oczywiste, że o takich sprawach przed seksem się kogoś informuje, ale nikt nie powie na dzień dobry "cześć, jestem (wstaw dowolne imię)  i mam kiłę (przesadnia).

Jeśli ktoś ma poważną chorobę weneryczną to generalnie powinien zrezygnować z seksu/szukać partnera z tą samą chorobą. Gdyby pani miała np. HIV to już na pierwszej randce bym chciał wiedzieć że seksu nie będzie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Orybazy napisał:

eśli ktoś ma poważną chorobę weneryczną to generalnie powinien zrezygnować z seksu/szukać partnera z tą samą chorobą. Gdyby pani miała np. HIV to już na pierwszej randce bym chciał wiedzieć że seksu nie będzie. 

A ja bym chciała żeby na świecie nie było wojen. 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja na potencjalną partnerkę patrzę głównie przez pryzmat dziecka jakie może nam urodzić, zwracam uwagę na to czy w rodzinie partnerki ktoś jest łysy, bo nie chciałbym, aby w przyszłości mój syn odziedziczył po jakimś ojcu czy dziadku partnerki łysine lub/i zakola (u mnie nikt w rodzinie zarówno od strony ojca i matki nie ma gniazda na głowie), tak samo z rudymi kobietami wiele z nich jest bardzo atrakcyjna, ale nie chciałbym ryzykować rudego dziecka, no i partnerka nie może być otyła, zbyt szczupła bez cycków z wąską talią i niska (minimum 1.65 m. nie jakiś typ azjatycki) bo chciałbym w przyszłości mieć wysokiego, silnego, męskiego syna. 

 

A tak z chorób to nie związałbym się z partnerką z chorobą dziedziczną, z HIVem, z nieuleczalnymi zaburzeniami hormonalnymi (wahania wagi, nastrojów), z łuszczycą, nadmiernym trądzikiem (twarz, plecy, klatka), sporą wadą wzroku czy zezem, zaburzeniami psychicznymi, borderline, ofiarą przemocy/gwałtu. 

 

Natomiast gdyby moja partnerka w wyniku nieszczęśliwego wypadku straciła pełną sprawność, poruszałaby się do końca życia o kulach czy na wózku to na pewno bym jej nie zostawił.

Edytowane przez Nico
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, mac napisał:

Człowiek zdrowy > człowiek chory. Człowiek chory nie jest silny, tylko osłabiony na wszystkich polach i nigdy tak wydajny, jak w pełni zdrowa jednostka. Tego nie da się fizycznie przeskoczyć, coś o tym wiem. Liczy się rezultat, nie starania, pokazywanie, jaki to ktoś jest silny, bo coś wytrzymuje. Wręcz przeciwnie. Tracisz cenne zasoby energetyczne, psychiczne, żeby utrzymać się na powierzchni, co dla innych przychodzi z ogromną łatwością. Każda choroba przewlekła uniemożliwia życie na względnie przyzwoitym poziomie, bo z 10/10 komfortu codzienności zbliżasz się do 3/10. W takim przypadku związek to najgorszy z możliwych priorytetów. 

Wiesz dobrze, że choroba chorobie nie równa - niektóre można w pełni kontrolować poprzez leki i odpowiedni tryb życia, a inne do prosta droga do grobu. Do tego pierwszego worka można wrzucić choćby powszechne w społeczeństwie nadciśnienie czy chorobę zwyrodnieniową kręgosłupa (na którą cierpi choćby moja żona). Nie widzę powodu, by takie osoby miały wycofywać się z relacji - pewnie wyginęlibyśmy jako ludzkość ;) 

Jedynie w tym przypadku chorób śmiertelnych związek wydaje się być złym pomysłem, tylko tu znowu - to jedynie nasza perspektywa (w sensie moja i Twoja), pozwólmy ludziom decydować o samych sobie - zarówno osobom chorym, jak i ich potencjalnym partnerom. Nie nam decydować co jest dla kogoś właściwym rozwiązaniem - znałem pary, które zawiązały się już po śmiertelnej diagnozie, z pełną jej świadomością i tworzyły przez jakiś czas udane związki. W motywacje partnerów porywających się na związek z chorym człowiekiem nie wnikałem - może to jakiś syndrom opiekunki, może wyrachowanie, nie obchodzi mnie to, bo to nie moje życie.

Stephen Hawking przez całe życie cierpiał na stwardnienie zanikowe boczne, trudno byłoby mu zresztą taką chorobę ukryć, a miał dwie żony. Pieniądze? Bardzo możliwe, ale widocznie jemu to odpowiadało i jego żonom również.

Moim zdaniem zatajanie faktu śmiertelnej, postępującej choroby, niezależnie od powodów takiego postępowania, jest po prostu świństwem - druga strona angażuje swój czas z myślą, że to projekt długoletni, a tu taki zonk. Inna sprawa, że może być to podstawa do unieważnienia małżeństwa, jak słusznie zauważył @Mosze Red.

 

3 godziny temu, mac napisał:

Złe porównanie. Tupecik oraz zaczeska to mało inwazyjna poprawa wizerunku, która podnosi wręcz pewność siebie w błyskawiczny sposób i umożliwia pokonanie, neutralizację kompleksu, co wychodzi na plus w psychice. Lęk przed odrzuceniem to coś innego

Mechanizm jest dokładnie ten sam.

Tupecik i zaczeska służą ukryciu faktu wypadania włosów, kompleksów na tym polu, braku pewności siebie. Praktycznie każdy łysiejący facet ma obawy, że stanie się nieatrakcyjny dla kobiet i boi się tego, że po utracie włosów kobiety będą go odrzucać. Gdyby nie istniały kobiety nikt by się łysieniem nie przejmował.

Brak poinformowania potencjalnej partnerki o własnej chorobie - co zresztą przyznali inni Bracia wypowiadający się powyżej - też powodowany jest lękiem przed odrzuceniem, obawą przed wyjściem na "słabego" samca.

Tam "maskujemy" mankament poprzez patenty w stylu zaczesek, a tutaj poprzez ukrywanie prawdy. 

Nie mówię, że należy o tym mówić na pierwszym spotkaniu, ale kiedy widzimy, że w danej relacji jest jakiś potencjał to już raczej tak - ja bym przynajmniej tak zrobił.

 

3 godziny temu, mac napisał:

jak kobiety odrzucają cię za każdym razem, a ich pragniesz to dostajesz sygnał, że do niczego się nie nadajesz i popadasz w jeszcze większą depresję, więc lęk przed odrzuceniem to, jak najbardziej prawidłowa reakcja

Generalnie uważam, że nie ma nieprawidłowych reakcji - każda ma nas przed czymś chronić, w tym konkretnym przypadku przed kolejnym odrzuceniem, które jest nieprzyjemnym uczuciem. Można to jednak wbrew pozorom przepracować, przede wszystkim nauczyć się nie uzależniać własnej wartości od oceny kobiet tylko nadać ją sobie samemu.

Wygląd to zresztą kwestia względna, nie wierzę w jakieś ogólnie ustalane kanony. Jednej dziewczynie się spodobamy, a innej nie.

Kazik Staszewski, który do przystojniaków raczej nie należy sam o sobie mówi, że "są kobiety, którym podobam się bardzo, ale znajdują się w przeważającej mniejszości". Generalnie kiedy mój kuzyn znalazł sobie żonę przestałem wątpić w to, że każdy może znaleźć kogoś, kto będzie chciał z nim uprawiać seks.

 

3 godziny temu, mac napisał:

Wywodzi się prawdopodobnie z minimalistycznych struktur plemiennych, gdzie dostęp do kobiety był mocno ograniczony, a każde podejście skutkowało piętnem lokalnej społeczności. Jeżeli podszedłeś do kobiety, jako człowiek pierwotny w małym plemieniu, a ona cię odrzuciła z różnych powodów to zdychałeś, po prostu, albo w ogóle się nie spełniałeś w roli, trzeba było szukać dalej, może nawet poza miejscem zamieszkania, co zwiększało ryzyko. W nowoczesnej, miejskiej strukturze żyjemy teraz oczywiście, natomiast mamy naleciałości od przodków przekazane w genach. Pracuj z podświadomością, rób wszystko, a i tak tych mechanizmów wywodzących się z gadziego, biologicznego zaprogramowania nie pokonasz. Ewentualnie po 30 latach spędzonych w świątyni. 

W tym wypadku się nie zgodzę, bo oznaczałoby to, że wszyscy powinniśmy dzielić ten sam lęk, a tak jednak nie jest.

Na pewno znasz we własnym gronie osoby mało atrakcyjne, które nie zrażają się koszami, które regularnie dostają od dziewczyn - po pewnym czasie zaczęło to po nich spływać.

 

4 godziny temu, mac napisał:

Kobieca natura pozostaje taka sama, to prawda, jak i nasza, a skąd wiesz, że tylko dzisiejsi faceci okazują się bezradni? A pierdolony romantyzm to kto wymyślił, jak nie frajer, kukold Mickiewicz, pomijając jego talent, no i jemu podobni. Romantyzm, morderstwa z miłości, matka i ojciec Aleksandra Wielkiego. Wcześniej nie było lepiej. Teraz po prostu jest internet i zalew głupoty. 

Możesz mieć rację. Taki Henry David Thoreau był MGTOW zanim to się stało modne :) 

Aczkolwiek mam wrażenie, że uległych, przerażonych kobietami mężczyzn jest obecnie zatrzęsienie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Mosze Red napisał:

I tak osoba uzależniona to nie ćpun spod mostu jak wielu sobie wyobraża, często są to wysoko funkcjonujący nałogowcy, albo tacy na etapie zażywania imprezowego lub weekendowego, z takimi też życie to piekło i każdy nałogowiec stacza sie w końcu w dół.

 

Mam wrażenie, że wiele osób tego nie chce przyjąć do wiadomości, mając w głowie cały czas obraz ćpuna rodem z Monaru i pierwszych akcji Kotańskiego. Alkoholik i narkoman może być lepiej ubrany niż Ty, zarabiać więcej niż Ty i na pierwszy rzut oka sprawiać wrażenie człowieka sukcesu, z doskonałą organizacją, światowca. W tym samym czasie staczając się w coraz większy mrok.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, deomi napisał:

Dlatego koleżanki mają przewagę nad facetami. Te Cię nie zostawią jeśli się zestarzejesz i zbrzydniesz, baa bedą Cię lubić jeszcze bardziej.

Że też nie wpadłem wcześniej by założyć zeszycik z Twoimi złotymi zdaniami. Miałbym co cytować rodzinie przy obiedzie i może bym uniknął pytań, kiedy się ożenię i będę miał dzieci a zamiast tego, by mnie wprost uwielbiali. Dodatkowo jestem święcie przekonany, że chcieliby poznać tajniki, skąd czerpię tak genialne wnioski i zdania.

Majstersztyk, bez Ciebie te forum by straciło 50% blasku @deomi Ta Twoja szczerość, nihilizm i wnioski z tego płynące to rozwalają mnie czasem na łopatki. Masz talent dziewczyno i mijasz się z powołaniem bo powinnaś występować na scenie - stand up i te sprawy, oglądałbym każdy odcinek i przychodził na te wystąpienia i śmiał się jak dzikus w pierwszym rzędzie.

Te Twoje wybuchy emocjonalne (dawne) plus wnioski (jakże prawdziwie) że "baby Cię pokochają jeszcze bardziej jak zbrzydniesz" są jak powiew świeżego powietrza. 

Poziom humoru (przynajmniej dla mnie) geniusz, możliwe że tylko mnie to tak rozśmiesza nie raz co napiszesz ale ile to ja razy się śmiałem jak mysz do sera przy takich złotych zdaniach to naprawdę. :D 

 

Serio, masz talent.

 

 

18 godzin temu, johnnygoodboy napisał:

Taki Henry David Thoreau był MGTOW zanim to się stało modne :)

Dawid miał identyczny typ osobowości jak ja, gdy czytałem jego książki to myślałem, że to jakaś moja wcześniejsza inkarnacja :D 

Dawid, nie był "MGTOW ale został do tego przymuszony przez złamane serce. Jeśli dobrze pamiętam a nie pamiętam dobrze to chyba z przyjacielem "walczyli" o względy przyjaciółki i bodajże "przegrał". Choć może to nie on, w każdym razie przykład Dawida jako MGTOW jest nie do końca, po prostu nie czuł się w tym świecie jak w domu - jedynym światem była izolacja od chorego społeczeństwa a jego przyjacielem natura. Kobiety zawsze zawodzą INFP, ponieważ to typ najbardziej romantyczny a więc najbardziej dostanie w tyłek od kobiet. On nie wyszedł z pewnej fazy jak podejrzewam, wtedy nie było tylu informacji jak teraz, identycznie Vincent Van goth również INFP i również nie jako oszlał z żalu (może to on właśnie przegrał względy? :D ) historie infp są bardzo podobne w gruncie rzeczy, oprócz introwersji (INFP - introwersja, intuicja, uczucie, percepcja) - zauważmy typowo żeńskie atrybuty odczytu świata.

MGTOW z tamtych lat, to na pewno był Nicola Tesla (męskie kobiety, "kobiety zjadające samców" itd)- Dawid był po prostu poraniony i nie dał rady stanąć na własne nogi przeciw swoim wyobrażeniem i światu. Przyjaciel udzielił mu ziemi i mieszkał w małym domku. Dawid nie podołał pełnej transformacji (wcale się nie dziwię) i umarł na chyba chorobę o podłożu kaszlowym.

Bardzo przykre, bo Ci co mogą najwięcej dać, są najczęściej nie chciani.

 

Co do tematu - razem w zdrowiu i chorobie działa tylko przy kochających się Realnie jednostkach a nie tym "mocniejszym lubieniem", które dziś się nazywa miłością szczególnie przez panie. 

 

Jeżeli kobieta zostawia Cię w ciężkiej chorobie, składasz rozwód z brakiem wywiązania się przysięgi małżeńskiej i to jest jej wina, że zostawiła Cię gdy zaniemogłeś. 

 

Czas by przysięgi zostały traktowane znów na poważnie.

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Choroba/niepełnosprawność a rynek matrymonialny. 
To nie może być temat tabu! 

Będąc z byłym miałam zmiany neurologiczne (mały udar, torbiel, zmianę naczyniową w okolicy pnia mózgu). Były dzięki mojej przypadłości zaczął przygodę z naturoterapią, dietoterapią, ja dopiero po rozstaniu z nim poszłam w stronę zainteresowań fitoterapii. Za co mogę być wdzięczna byłemu (prócz tego, że miał spoko rodziców) - za to, że siedział po nocach i szukał specjalistów, by uniknąć przekierowania mnie na neurochirurgię. 
Przyznaję, że po diagnozie nie zmieniłam od razu stylu życia.
Torbieli nie ma, zmiana naczyniowa się wchłonęła, więc nie mam małego zeza, wysokiego ciśnienia tętniczego, jednak nie mam takiej sprawności intelektualnej jak kiedyś. 
Mąż wiedział od początku o diagnozie, oboje trzymaliśmy się diety (przy mężu zaczęłam zmieniać styl życia, ale co kilka miesięcy od nowa : zapierdol w robocie, max.3 h snu, kawa za kawą), zaleceń pod moje schorzenie. Mąż wspomina nasze pierwsze pocałunki ze śmiechem, bo jak zdjęłam okulary i zaczęliśmy się całować, a nie zamknęłam oczu, to lewe oko mi spierdalało. I ta historia jest niemalże anegdotą wśród naszych znajomych. :D "T.tak całuje, że baba zezuje z rozkoszy!" :D Ale oczywiście mój mąż zachował się godnie i nie dał po sobie poznać, że mój zez w trakcie całowania jest straszny/obleśny czy śmieszny. :D 
Tematu mojej łuszczycy nie poruszam, innym razem.


Gdybym miała rozmawiać z osobą, która np.jeździ na wózku, ma niepełnosprawność ruchową - od razu zaleciłabym, aby na portalach randkowych zamieściła jedno zdjęcie siebie na wózku, czy też o kulach. Nie trzeba niepełnosprawności ostentacyjnie zawierać w opisie swoje osoby, ale najczęściej przy poznawaniu drugiej osoby nie przychodzi do głowy by napomknąć o tym, że jest się niepełnosprawnym/niepełnosprawną. Z resztą ludzie z biologicznego ujęcia nie randkują, po to, by ciągle gadać o niepełnosprawności. 
I najważniejsze - dzięki temu jednemu zdjęciu prawdopodobieństwo spotkania się z osobą, która nie chce randkować z niepełnosprawnym jest mniejsze. 
Są ludzie, którzy mają wysoki wskaźnik ugodowości, umiejętności manualne, wysoką empatię, więc osoba niepełnosprawna powinna wejść w związek z osobą o ww cechach osobowości. 
Jednostka ludzka, która jest dużym indywidualistą, ma wysokie poczucie estetyki, jest neurotyczna, wszelakie działania dla jej mózgu powinny być skoncentrowane na jej osobie - nie powinna wchodzić w stały, monogamiczny związek z osobą niepełnosprawną. 

Choroby psychiczne. 
Wejście w związek z osobą chorą psychicznie powinno obligatoryjnie być objęte regularną pomocą psychoterapeutyczną dla owej pary! 
Świadomość partnera o chorobie psychicznej i dziedzinach jej dotyczących powinna być maksymalna (nawet, a tym bardziej z ukazaniem przykładów ekstremalnych sytuacji wynikających z choroby partnera)! Rodzina (rodzice) osoby chorej również najlepiej by było, aby uczestniczyła w regularnej terapii.  
 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, maggienovak napisał:

Choroba/niepełnosprawność a rynek matrymonialny. 
To nie może być temat tabu! 

Wszystko zależy od rodzaju schorzenia, choroby, stopnia niepełnosprawności.

 

Atrakcyjna kobieta na wózku otrzyma mnóstwo atencji na portalach/aplikacjach randkowych z propozycjami spotkania, mniej atencji otrzyma np. atrakcyjna kobieta z zezem, ale paradoks jest taki, że ta druga będzie mieć zdecydowanie łatwiej znaleźć partnera na dłużej/stałe, ponieważ jej choroba nie jest tak wymagająca i nie spowoduje żadnych zmian w obecnym życiu partnera.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że to nie tyle kwestia tego jak długo trwa relacja, a zaufania do drugiej osoby. Bratniej duszy, czy osobie, której ufasz powiesz wszystko po zaledwie miesiącu znajomości, a komuś komu ufasz nie całkiem i po 10 latach nie powiesz wszystkiego. Tyle ze taki związek jest bez sensu prawda? 

No i czym innym jest ciągle narzekanie, a czym innym dzielenie się różnymi przeżyciami (nie tylko tymi pozytywnymi bo życie jak wiadomo to nie tylko tęcza i jednorozce ).

Szczerze nie rozumiem z czego wynika wręcz duma z bycia na tyle zimnym iwyniosłym żeby nawet ukochanej osobie nie opowiadać o swoim życiu i coś przed nią poważnego ukrywać.

Edytowane przez Angel_Sue
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Angel_Sue napisał:

Szczerze nie rozumiem z czego wynika wręcz duma z bycia na tyle zimnym iwyniosłym żeby nawet ukochanej osobie nie opowiadać o swoim życiu i coś przed nią poważnego ukrywać.

 

Ja wnioskuję na podstawie swoich odczuć wobec osób, które ujawniają mi jakieś swoje niedoskonałości. 

Będę szczera - odpycha mnie to. 

Podobnie jak użytkownicy wyżej - zależy mi na zdrowym samcu, bez jakichkolwiek chorób i słabości.  

Jeśli ktoś bierze sobie takiego za męża/żonę, to ich wybór. 

Ja takich błędów nie popełniam. Nie byłabym z osobą, która cierpi na jakąkolwiek chorobę czy ma jakieś defekty, choćby w głębi była cudowną jednostką, o gołębim sercu? 

 

 

Tak więc sorry memory, życie jest brutalne, a ja się nie piszę na takie rzeczy. 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 31.03.2021 o 13:21, Nico napisał:

zwracam uwagę na to czy w rodzinie partnerki ktoś jest łysy, bo nie chciałbym, aby w przyszłości mój syn odziedziczył po jakimś ojcu czy dziadku partnerki łysine lub/i zakola (u mnie nikt w rodzinie zarówno od strony ojca i matki nie ma gniazda na głowie)

Do którego pokolenia sprawdzasz skłonność do łysienia? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, PIGUŁKA napisał:

Do którego pokolenia sprawdzasz skłonność do łysienia? 

Począwszy od jej ojca, brata aż po dziadka, jej pradziadka nie będę odkopywał z grobu i sprawdzał bo szczerze za bardzo mi się nie chcę.

Edytowane przez Nico
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, JudgeMe napisał:

zależy mi na zdrowym samcu, bez jakichkolwiek chorób i słabości.  

Jeżeli @JudgeMe ktoś taki istnieje to czy jesteś również osobą, bez chorób i słabości oraz niedoskonałości?

Wiesz, że taki mężczyzna może mieć na pęczki kobiet, każdej szerokości geograficznej i nieograniczonej ilości - dlaczego miałby wybrać akurat Ciebie? A druga sprawa, czy sama masz również cechy jak brak słabości i chorób?

 

Podam Ci coś ekstra - taki mężczyzna nie wybierze kogoś, z Twoim poglądem byłabyś automatycznie odrzucona bez drugiej możliwości - gdybyś takie coś mu przedstawiła i mówię to serio. Piszę to bo jak kogoś takiego spotkasz, to sam byłbym ciekaw co to twór boski.

5 godzin temu, deomi napisał:

Ty to potrafisz docenić człowieka, może tym powinieneś się tym zajmować zawodowo? :D nawet bym płaciła :D thank you BRO 🌼

Nie dziękuje ^^.

5 godzin temu, deomi napisał:

thank you BRO 🌼

No problem sis 🏝️

 

5 godzin temu, deomi napisał:

ubolewam tylko, że wszystkie te moje wnioski są takie prawdziwe i w punkt 😭🤣

Niestety coś w tym jest ale jak to mówią, w każdym owocu jest ziarno prawdy :D 

W każdym razie ja tam lubię Twoje wnioski, bo dla mnie są takie poważno/przygnębiająco/rozweselające. Serio nie znam drugiej osoby, która w taki sposób działa :D 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, SzatanKrieger napisał:

Jeżeli @JudgeMe ktoś taki istnieje to czy jesteś również osobą, bez chorób i słabości oraz niedoskonałości?

Wiesz, że taki mężczyzna może mieć na pęczki kobiet, każdej szerokości geograficznej i nieograniczonej ilości - dlaczego miałby wybrać akurat Ciebie? A druga sprawa, czy sama masz również cechy jak brak słabości i chorób?

 

Podam Ci coś ekstra - taki mężczyzna nie wybierze kogoś, z Twoim poglądem byłabyś automatycznie odrzucona bez drugiej możliwości - gdybyś takie coś mu przedstawiła i mówię to serio. Piszę to bo jak kogoś takiego spotkasz, to sam byłbym ciekaw co to twór boski.

Niekoniecznie.

Kobiety też potrafią uwodzić czy iść na kompromisy lub wręcz ugody, jeśli facet trafia w ich gusta. Wystarczy, że ten hiper-facet będzie miał możliwość spotykania się z innymi, jakaś poliamoria i niektóre kobiety to zaakceptują, niżby miały wchodzić w monogamiczny związek z kimś o słabszych parametrach. Nie musi od razu stawiać warunku "tylko ja się liczę, inne won!". A przecież są przypadki, gdzie kobieciarze się ustatkowują monogamicznie (być może na ileś lat, ale to zawsze coś). Z perspektywy faceta ze słabościami to może wydawać się ciężkie, ale w sumie tak naprawdę ogólnie nie ma to znaczenia. Inaczej wpada się w zazdrość (pragnienie), irytację (złość) lub narzucanie (duma) i psuje się sobie wibrację. Na cholerę?

 

Myślę, że jeśli ktoś miałby takie przekonanie i rzeczywiście trafił na taką zdrową osobę i przeżył szczęśliwie życie - to jest lepsza opcja niż przeżywać ciężkie w sytuacje np. nasilających się chorób partnera/partnerki. Nie ma potrzeby wtedy pokazywać @JudgeMe, że powinna celować niżej, bo wtedy w pewnym sensie bierze się na siebie odpowiedzialność za jej wybór, narzucanie coś. Narzucanie wywołuje bunt drugiej strony i jeszcze większe ugruntowanie w tym zakresie. Część rzeczy może wynikać z obawy, że jeśli większość kobiet będzie tak postrzegać facetów, to Ci o gorszych parametrach będą mieli przewalone na randkach...ale to wibracja lękowa.

 

No chyba, że taki był plan gry w inkarnacji od samego początku - doświadczyć cierpienia i być może w związku z tym miłości czy innych uczuć. Może w poprzednim życiu miała tego pod dostatkiem i teraz chce odmiany?

 

Każdy ma prawo do wyboru - inną sprawą jest to - czy ten wybór okaże się rzeczywiście najlepszym wyborem.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, lync napisał:

Kobiety też potrafią uwodzić czy iść na kompromisy lub wręcz ugody, jeśli facet trafia w ich gusta. Wystarczy, że ten hiper-facet będzie miał możliwość spotykania się z innymi, jakaś poliamoria i niektóre kobiety to zaakceptują, niżby miały wchodzić w monogamiczny związek z kimś o słabszych parametrach. Nie musi od razu stawiać warunku "tylko ja się liczę, inne won!".

 

Dokładnie tak! To jest ten niepopularny lub wręcz całkowicie odrzucany przez cuckoldów i Blue Pillersów pogląd, że kobieta woli dzielić się alfą z innymi samicami niż być z betą na wyłączność. Szczególnie jeśli idzie o przekazanie genów. Bo innymi zasadami może kierować się w życiu codziennym.

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.