Skocz do zawartości

Tworzenie przez samiczki mitu o równym wkładzie w związek


Rekomendowane odpowiedzi

  • 1 miesiąc temu...

Zauważam, że niestety częściowo w tworzeniu tego mitu biorą udział sami Panowie, tzw. białorycerze. W sytuacjach podanych w tym temacie, które sam zauważałem i podobnie złośliwie pytałem o "udział" kobiety zwykle sami prostu ją, że oni razem, wspólnie. Matrix jest silny. 

 

Znam kolesia (nie jest to jakaś bliska znajomość), który jest inżynierem i zaprojektował oraz buduje dom. Dosłownie sam, nie ma żadnej ekipy. Jak widziałem zdjęcia wygląda to genialne i szacun dla niego. Chociaż mówi że lanie betonu kiedy jest sam a z gruchy leci toto w wielkiej ilości to hardcore, musiał też zamówić lżejszy materiał na budowę ścianek działowych na piętrze bo już nie dawał rady sam nosić. 

 

I co z tego, skoro sam mówi, jak to z wybranką swojego serca BUDUJĄ dom. Nic to, że ona na budowie pojawiła się raz, żeby przez godzinę robić wiązania w zbrojeniu, co on dumnie komentował, robił focie, jaką to jego kobieta pracowita i dzielna. Ona poza tym przy tym domu nie zrobiła kompletnie nic, poza załatwianiem pozwoleń, które ma miejsce na początku i jest jednak nieporównanie łatwiejsze niż budowa domu własnymi rękoma...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.03.2018 o 10:05, wojkr napisał:

Wkład równy i równiejszy - wszystko opiera się na jednym - jesteś facetem, oraz nie jestem sprzątaczka ani twoją służąca.

Jakby mi ktoś dał 10gr za każdym razem gdy to słyszałem, to bym był milionerem...

 

@tytuschrypus Z całym szacunkiem dla kumpla, ale budowanie domu samemu to juz szczyt głupoty i skapstwa. Gdy skończy, będzie miał rozjebane zdrowie. Nie mówiąc już o mniej solidnych materiałach, które musi zamówić bo nie dźwignie. Też jestem inżynierem, ale tak ważne rzeczy jak beton i zbrojenie zostawiłbym ekipie.

 

Jeszcze kiedyś usłyszy: i po co budowałeś to sam, teraz masz problemy ze zdrowiem...

Edytowane przez Tomko
  • Like 3
  • Haha 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Tomko napisał:

Z całym szacunkiem dla kumpla, ale budowanie domu samemu to juz szczyt głupoty i skapstwa

Kumpel to zdecydowanie za dużo powiedziane, ale szanuję go za ogrom pracy i wiedzy, jaką w to wkłada. 

Nie wiem, jak często widziałeś partactwo na budowie, ja często, więc trochę rozumiem ludzi, którzy potrafią i biorą się za to sami, to całkiem spora grupa. Co nie zmienia faktu, że ja bym się za to nie brał też samodzielnie nawet jakby umiał, wolałbym skupić się na ew. kontrolach. Faktem jest, że jego budowa wygląda rewelacyjnie, bez porównania porządniej niż domy stawiane przez ekipy z zewnątrz.

 

Godzinę temu, Tomko napisał:

Jeszcze kiedyś usłyszy: i po co budowałeś to sam, teraz masz problemy ze zdrowiem...

Chyba, że wygra z tym opowiadanie jak to "wybudowaliśmy" razem dom:D 

 

Oczywiście, jak kobieta coś robi przy domu, to ona nie mówi "zrobiliśmy" tylko "zrobiłam", i jej wolno. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tytuschrypus Dokładnie tak, zrobiłam. Ja na jego miejscu bym doglądał tylko. Ekipe wcale nie tak trudno znaleźć dobrą, tylko to będzie kosztować. 

 

Ojciec mojego kumpla też sam buduje dom. Wielka chata, na dwie rodziny. 9 rok już buduje a wykończył połowę dopiero.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.04.2018 o 06:40, tytuschrypus napisał:

Zauważam, że niestety częściowo w tworzeniu tego mitu biorą udział sami Panowie

Ha ha kolego dobrze powiedziane. Pracuje nad sobą 3 lata i powiem tak te cholerstwo w głowie jest tak silne że gdy tylko przestaje kontrolować to co mówię pojawiają się kwiatki które są zaprzeczeniem tego nad czym pracuje :)

Zacząłem się od pół roku spotykać z niewiastą i co .... na spotkaniu ze znajomymi wyrwało się w NASZYM SAMOCHODZIE .... k*** samochód jest mój :)

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.04.2018 o 09:02, tytuschrypus napisał:
W dniu 30.04.2018 o 07:55, Tomko napisał:

Jeszcze kiedyś usłyszy: i po co budowałeś to sam, teraz masz problemy ze zdrowiem...

Chyba, że wygra z tym opowiadanie jak to "wybudowaliśmy" razem dom:D 

Spoko, ostateczna wersja będzie:

 

"Wybudowaliśmy razem dom, ja mu cały czas mówiłam żeby sam nie budował bo będzie miał kłopoty ze zdrowiem, no i ma. W dodatku ściana za regałem w piwnicy jest krzywa, ekipa by to zrobiła lepiej. No ale nie chciał mnie słuchać. Znowu wyszło na moje."

 

Kurtyna.

  • Dzięki 1
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, maVen napisał:

a ha kolego dobrze powiedziane. Pracuje nad sobą 3 lata i powiem tak te cholerstwo w głowie jest tak silne że gdy tylko przestaje kontrolować to co mówię pojawiają się kwiatki które są zaprzeczeniem tego nad czym pracuje

Na temat obrony Pań przez ich zaślepionych w białorycerstwie misiów, często wbrew logice, faktom i zdrowemu rozsądkowi, a czasem nawet wbrew tym Paniom, można założyć osobny temat. Ja w każdym razie mam refleksje i doświadczenia dość przygnębiające. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.01.2016 o 21:09, Mosze Red napisał:

Wielu z was zetknęło się z takimi stwierdzeniami "my kupiliśmy", "my zrobiliśmy" itp. Generalnie my (coś tam) razem (w domyśle przy takim samym nakładzie pracy/ środków/ czasu).

Jest to prosty mechanizm, za pomocą, którego samiczka będąca z wami w związku, buduje w otoczeniu obraz własnej użyteczności oraz obraz równych wkładów, kreuje wizerunek związku partnerskiego

O, Bracia odświeżyli stary temat, założony kiedy mnie tu jeszcze nie było :)

 

Potwierdzam.

 

Mam dom. Zbudowałem go gdy miałem 29 lat. Ożeniłem się mając lat 37 a więc jak łatwo policzyć - w osiem lat po ukończeniu budowy domu. Ukończenie budowy miało miejsce kiedy nie miałem jeszcze pojęcia o istnieniu mojej przyszłej żony.

Żona zatem wprowadziła się do mnie po ślubie - "na gotowe"

 

Jedna z pierwszych tzw "scen małzeńskich" została wzniecona przez moją ex za to, że ośmielam się używać sformułowania "mój dom". I o to pretensje były zawsze, średnio raz na tydzień.

Potem przyszedł czas kiedy to moja ex zaczęła na mnie naciskać bym włączył swoj przedślubny dom (a więc stanowiący mój majątek odrębny zgodnie z zapisami KRiO) - do majątku wspolnego.

 

Zgodziłem się. Ale pod jednym warunkiem. Że jesli mam włączać do wspolnego majątu mój majątek osobisty o wartości X - to w ramach równości i partnerstwa ona powinna włączyć ze swojego odrębnego majątku składniki o podobnej wartości. Działeczka jakaś w dobrym p-cie, lokalik użytkowy, jakieś mieszkanko, na przykład na Długiej w Gdańsku, Świętojańska w Gdyni też może być. O, Sopot na przykład jest niezły.

Nie jestem drobiazgowy i o dziesięć czy nawet dwadzieścia tysięcy w te czy wewte nie będę sie kłócił.

 

Dawno to było wiec nie potrafię określić dokładnie jak wiele bezpieczników jej wysadziło po tej propozycji. Zapewne sporo :)

  • Like 6
  • Dzięki 4
  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bonzo

 

W pełni popieram, kobiecie nigdy nie należy dawać żadnej części swojego majątku chyba, że umierasz a ona była dobrą żoną - wtedy można jej to oczywiście przepisać.

Intercyza to jest PODSTAWA, bez niej nie ma co nawet zabierać się do jakiegokolwiek instytucjonalizowania związku.

 

Ja mam takiego kolegę - białorycerz level hard. Facet obrotny, własna firma budowlana, inżynier, uprawnienia kierownika budowlanego, w wieku 29 lat zbudował dom i... przepisał go na swoją kobietę. Żyją sobie razem, mają dziecko, na razie Pani żadnych odpałów nie ma. On ekstrawertyk, ona introwertyczka, farmaceutka, więc też niegłupia dziewczyna, zbyt ładna nie jest więc jakieś tam bezpieczeństwo większe to koledze daje ale wiadomo jak to jest. Facet sam mówi, że jego żona i córka są dla niego całym światem. Nie mogłem uwierzyć, że można aż tak się wystawić swojej Pani.

 

Co ciekawe, uciąłem sobie z nim rozmowę na temat tego domu, wyśmiałem go jak naiwny jest, a on mi na to powiedział, że jeśliby od niego odeszła jego Pani/zdradziła go, to co mu z domu - największą stratą byłaby strata jej. Przecierałem oczy ze zdumienia. Tłumaczyłem gościowi, że jeśliby Pani go np zdradziła to nie byłaby osobą za którą ją miał, więc strata takiej osoby to co innego niż strata 'kochanej żony' i facet przemeblowałby zupełnie swoje postrzeganie tego wszystkiego i wtedy raczej by chciał już swój dom, a żonę miałby gdzieś.

Nic nie docierało.

Edytowane przez arch
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, arch napisał:

Nic nie docierało.

Bo, tak jak wspomniałem powyżej, takie rzeczy trzeba sobie przepracować samemu, a niektórzy niestety muszą się sparzyć a i to nie zawsze pomaga.

 

Mówiąc to wszystko zaatakowałeś w pewien sposób wszystkie wzorce, jakie on posiada. Nie mógłby Ci uwierzyć ot tak, bo jego świat i sposób postrzegania rzeczywistości rozpadłyby się w drobny mak. 

 

Ja już dawno wyleczyłem się z niesienia kaganka wiedzy białym rycerzom bez ich wcześniejszej prośby - a raczej zostałem wyleczony reakcjami. Nie warto. Facet i tak nie zrozumie, pomyśli jeszcze coś złego o Tobie, na przykład że z zazdrości próbujesz siać zamęt w idealnym związku jego i myszki. 

 

Chyba jednak opiszę swoje doświadczenia w tym zakresie w osobnym temacie ku przestrodze. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, tytuschrypus napisał:

Mówiąc to wszystko zaatakowałeś w pewien sposób wszystkie wzorce, jakie on posiada. Nie mógłby Ci uwierzyć ot tak, bo jego świat i sposób postrzegania rzeczywistości rozpadłyby się w drobny mak. 

Zgadza się, ale przydałoby się mieć choć odrobinę wyobraźni. Znam ich małżeństwo i jestem skłonny uwierzyć, że faktycznie mają sielankę na razie - jego żona atencjuszką nie jest, nawet konto na fejsie założyła niedawno tylko po to, bo było do czegoś potrzebne więc raczej daleka jest od tej znanej nam spierdoliny i zobaczenia ilu to chętnych by mogła mieć (portale randkowe, instagramy, itd.) poznali się w harcerstwie jak byli młodziakami.

 

Do tego introwertyczka i nie za ładna, on ma znacznie wyższe SMV. Jestem skłonny nawet uwierzyć, że facet przeżyje tak całe życie w białorycerstwie i uniknie świata poza matriksem, bo wszelkie rokowania wynikające z podanych wyżej danych mają dobre.

Mimo to nigdy nie wiesz co kobiecie strzeli do łba, a nuż facet któregoś dnia odkryje, że jego kochana żona flirtuje sobie na fejsie z umięśnionym monterem - jego podwładnym :).

 

Daleki jestem od generalizowania, bo znam wieloletnie związki które przetrwały, jednak kolega wystawił się swojej kobiecie maksymalnie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, arch napisał:

Do tego introwertyczka i nie za ładna, on ma znacznie wyższe SMV. Jestem skłonny nawet uwierzyć, że facet przeżyje tak całe życie w białorycerstwie i uniknie świata poza matriksem, bo wszelkie rokowania wynikające z podanych wyżej danych mają dobre.

 

Tylko jeśli nie będzie jakichś poważnych zdarzeń losowych np. ciężka i długotrwała choroba, która uniemożliwi mu zarobkowanie na dotychczasowym poziomie i "wypali" oszczędności. 

 

Utrata pracy/ uprawnień itp.

 

Do czasu aż kasa będzie się zgadzać i zdrowie pracować pozwoli, będzie ok. 

 

Jest jeszcze opcja, że trafi się klasyczny tulipan, który sobie wykalkuluje że mimo iż pani brzydka to jest z czego ją ograbić (dom/ oszczędności), ale najpierw trzeba żeby się z mężem rozwiodła i jego ogołociła. Owinie sobie kobitę dookoła małego palca, pokieruje żeby wyczyścić męża z majątku, przy okazji zniszczy mu reputację. Na sam koniec wyczyści panią "skarbonkę" pod jakimkolwiek pretekstem np. intratnego interesu i się ulotni.

 

Lofciasz nie lofciasz, kobieta "dobra", kobieta "mniej dobra" zawsze pilnuj kasy i swoich interesów. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, arch napisał:

W pełni popieram, kobiecie nigdy nie należy dawać żadnej części swojego majątku

Dlatego wyszedłem z prostego założenia - jesli właczamy - to po równo.

Stary cwaniak byłem bo:

1. Wiedziałem, że ona ma niewiele a w zasadzie wcale

2. O wiele grzeczniej jest dać wybór niż powiedzieć wprost nie.

 

No i powiedzmy sobie szczerze - mój dom wart jest na przykład pół miliona. Położony na wiosce.

Wyobraźmy sobie (a co nam szkodzi sobie wyobrazić ?), że jej rodzina by się zrzuciła i kupiła dla niej mieszkanie w Sopocie także za pół miliona.

 

I wtedy łączymy majątek we wspólność. Gdyż ona wnosi mieszkanie w Sopocie warte +/- tyle ile mój dom.

Mamy wspolny majątek - milion złotych w nieruchomościach.

 

Za 10 lat na przykład dochodzi do rozwodu. Dzielimy.

Majątek nasz wart jest powiedzmy 1.250.000 bo wzrosły ceny nieruchomości przez 10 lat o 25% Ale mieszkanie w Sopocie podrożało o 200 tysiecy a moj dom tylko o 50 tysiecy (w atrakcyjnych miejscach nieruchomości drożeją szybciej)

Zatem - u mnie zostaje dom wart 550 tysiecy

U niej natomiast - mieszkanie warte 700 tysiecy

 

1.250.000/2 = 625 tysiecy na twarz. Więc dopłaca mi 75 klocków i jestesmy kwita :)

Za 75 klocka można zrobić naprawdę wypasione divorce party :) :)

 

No i w dodatku - mieszkanie w Sopocie byłoby zapewne wynajmowane przez okres małzenstwa. Nawet gdyby nie było wspolne - to dochód  z majatku odrębnego w małzeństwie jest wspolny.

Więc jako mąż czerpałbym z tego niewąsko :)

  • Like 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, arch napisał:

Mimo to nigdy nie wiesz co kobiecie strzeli do łba, a nuż facet któregoś dnia odkryje, że jego kochana żona flirtuje sobie na fejsie z umięśnionym monterem - jego podwładnym

Otóż to.

 

Co prawda niższe SMV raczej powoduje, że Pani nie będzie się wygłupiać za bardzo, ale wszystko jest kwestią okoliczności - bo jeśli zainteresował się nią facet z wyższym SMV (Twój znajomy), to może i inny. A wtedy Pani, po której nigdy byś się tego nie spodziewał, zaczyna robić bardzo nieprzyjemne rzeczy. Jakie? A to już niejeden opisał w świeżakowni. 

 

Hipergamia to coś, czemu Panie nie są zwykle w stanie się oprzeć. To nie jest tak, że niektóre są jakieś lepsze pod tym względem - po prostu nie trafił im się ktoś lepszy od Ciebie czy mnie.

 

Śmiem twierdzić, że gdyby do 100 mężczyzn i 100 kobiet w związkach małżeńskich zalecało się ostro jakieś atrakcyjniejsze od ich obecnych partnerów jednostki płci przeciwnej (w przypadku mężczyzn niech byłyby to kobiety bardziej atrakcyjne fizycznie i np. młodsze, w przypadku kobiet - bardziej majętni mężczyźni), to znacznie więcej facetów odpuściłoby, chociażby przez wzgląd na abstrakcyjne (dla Pań) zasady typu honor, przysięga itd. 

 

Ale to chyba trochę OT :)

 

Więc aby wrócić do tematu to jeszcze jeden przykład. Koleżanka ma firmę. Firma ta jest założona z przyczyn podatkowych na jej teraz już męża, spantoflonego do kwadratu, a spojrzenie na niego w słoneczny dzień mogłoby was pozbawić wzroku - tak ośleplibyście od blasku zbroi. 

 

Tak więc - firma jest na niego. On ogarnia w niej wszystkie rzeczy logistyczne, techniczne (części rzeczy nie mogę zdradzić, bo byłoby to łatwiejsze do namierzenia w realu), pani zapewnia wkład nazwijmy to artystyczny. On w dodatku utrzymuje ich oboje i utrzymywał, gdy firma żadnych przychodów nie przynosiła. On zawsze o firmie mówi więc "nasza firma", "my coś tam, my tamto w naszej firmie".

 

Kiedy jednak przychody przynosić zaczęła, Pani powiedziała mu krótko - wszystko dla niej. To przecież jej firma, a on się gówno zna i gówno wie (cytat dosłowny). On potulnie się zgodził i więcej nie marudził.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, tytuschrypus napisał:

Kiedy jednak przychody przynosić zaczęła, Pani powiedziała mu krótko - wszystko dla niej. To przecież jej firma, a on się gówno zna i gówno wie (cytat dosłowny). On potulnie się zgodził i więcej nie marudził.

A on przestraszony, że straci dostęp do różowej groty przytaknął.

 

Najbardziej niesamowite w kobietach jest dla mnie to, jak potrafiły zrobić chuja ze statystyki. Oczywiście hipergamia to biologia, ale Panie mają też dużo solidarności jajników, wystarczyło zobaczyć jak na innych forach wyśmiewały to forum - jak potrafią w zgodzie walczyć z tym co im zagraża, niesamowite. Faceci tak nie potrafią, jesteśmy raczej samotnikami.

 

Kontynuując co do statystyki - oto bowiem poprzez hipergamię, celowanie tylko w TOP 10-15%, nierealne wymagania stworzone przez media, solidarność jajników oraz oczywiście mniejszą potrzebę seksu (to kwestia testosteronu, kobiety nie mają aż takiego pociągu do seksu) kobiety sprawiły, że w rozkładzie płci 50-50, a nawet 55-45% na korzyść kobiet, stworzyły nam iluzję, że są jakimś rzadkim dobrem, że wielu białorycerzy tak strasznie boi się stracić swoją piczkę. To jest naprawdę socjologiczny fenomen. To tak jakby wmówić innym, że piasku na pustyni Gobi wcale nie ma za wiele i kręcić dobry biznes na sprzedaży tego piasku właśnie tam. W tematach damsko-męskich to jeden z najciekawszych aspektów nad jakim czasem myślę.

 

Marzę żeby przyszedł kiedyś dzień w którym mężczyźni zrobiliby dokładnie to samo co kobiety - gust tylko w TOP 10-15 % najpiękniejszych, do innych zero pisania, zero rozmowy, czekanie aż same się odezwą, oczekiwania od kobiety, że wniesie w związek posag w postaci domu/mieszkania, itd.

Chciałbym zobaczyć na własne oczy jakie zwarcie styków by to spowodowało, co by zrobiły kobiety :D

 

Poniekąd już coś takiego dzieje się w USA, tylko w trochę inny sposób. W latach 70-tych była tam 20% liczba singli, czyli porównywalnie ile jest obecnie w Polsce. Obecnie jest tam około 50% albo i więcej %, a Panie - użytkowniczki tindera narzekają, że faceci zupełnie nie chcą się wiązać, każdy chce tylko przelatywać na jeden raz. 

Jest to oczywiście konsekwencja 'mądrości' kobiet o jakiej pisałem powyżej, ale to nie jest do końca to co najbardziej chciałbym sprawdzić.

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Faktycznie, przyjęło się, że mówi się "zrobiliśmy, kupiliśmy". Sama do tej pory nie zwracałam na to zbyt dużej uwagi, słysząc to od koleżanek. Sama nie stosuję takich słów, ponieważ nie mieszkałam i nie mieszkam z partnerem i nie miałam nigdy niczego z żadnym samcem wspólnego, żadnych wspólnych dóbr materialnych. Zważę na to, by nie używać takich określeń i mieć na uwadze, kto faktycznie co kupił, kto zbudował, kto stworzył, złożył. Myślę, że czasami kobiety nie zwracają na to uwagi, ponieważ dla nich wspólne mieszkanie, wspólne zakupy, czy obecność przy składaniu mebli, sama obecność świadczy o tym, że zrobiły coś wspólnie z facetami. :P Bardzo dobry temat, który zwraca uwagę na kłamstwa kobiet. :) Jednak zauważcie, że... Nawet jeśli są świadkowie Waszej rozmowy, nie zawsze będą świadkowie tego, co faktycznie zaszło między Wami. Nikt ze znajomych przecież nie ma wglądu w Wasze konta bankowe ani kamerek zainstalowanych w Waszym mieszkaniu. Kto będzie chciał, kto będzie za babą, uwierzy właśnie jej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Klasyka.

Żonka w mesendżerkach do koleżanek:

 

"Załatwiłam Młodej (xxxx)".  W rzeczywistości chodziliśmy za tym 50% czasu razem a 50% łaziłem ja sam.

 

"Jednak w końcu posłałam Młodą do komunii".  W rzeczywistości - żonka jest właściwie niewierzaca, ja tak dość chłodno, ale o tym żadnej dyskusji nie było. Od zawsze było jasne że pójdzie, nie wyobrażałem sobie, aby mogło być inaczej (nie oponowała nawet słowem).

 

"Byłam z Młodą u psychologa".  W rzeczywistości byliśmy razem i to ja tam prowadziłem rozmowę, ona tylko czasem coś dodawała.

 

itp, itd

 

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
  • 1 miesiąc temu...

Taka poranna refleksja na temat wartości świadczeń. 

Koszt dobrego obiadu w barze mlecznym w Krakowie nie przekracza 15 zł ( i to dużego,  jak ktoś jest mniejszym facetem to naje się za jeszcze mniej).  

Te 15 zł zawiera w sobie produkty,  robocizne  umycie naczyń,  utrzymanie czystego miejsca do konsumpcji a także opłaty zaiks za muzykę ( o drobniejszycy rzeczach nie wspomnę).

 

Po drugiej stronie mamy usługi typowo męskie jak np. naprawa pralki, hydrauliczne, wniesienie czegoś,  naprawienie gniazdka, dźwiganie bagażu na wczasach czy rzeczy z zakresu budowy i remontu domu.  Żeby w takim Krakowie fachowiec przyjechał do kogokolwiek na np.  1,5 godziny to trzeba się przygotować na 200 zł. Porządny obiad samiczka też robi półtorej godziny ( wliczając,  zakupy i  zmywanie).  

 

Oczywiście zdaję sobie sprawę,  że je się codziennie a pralkę naprawia raz na rok ale zwrocie uwagę na tą dysproporcje.  Jak następnym razem samiczka wam.powie że Ty tylko naprawiles pralkę to zwróć jej uwagę że to ekwiwalent 13 obiadów i to już wliczając koszt zakupu produktów.

 

Po drugie,  znam masę gości jak chyba każdy,  którzy te remonty i domy robią sami w dużej mierze.  Metoda gospodarczą tak popularna polega właśnie na tym,  że to mężczyźni budują,  no chyba że ktoś wiedział samiczke,  która kopie fundamenty,  albo nosi zaprawę. Owszem, czasami, któraś zaangażuje się w malowanie ale znaj proporcjum moicium pani. 

Bardzo podziwiam gości, którzy mają dryg do elektryki albo sami umią naprawić samochód ( bo ja do takich nie należę)  i śmiem twierdzić że takich gości jest znacznie więcej niż kobiet które naprawdę umią gotować. 

 

Taki mały offtop :  często pytam nowo poznane kobiety w różnym wieku czy umieją gotować,  jeszcze żadna nie odpowiedziała,, tak umiem " tylko zawsze jakieś wykręty że np. umie zrobić sałatkę albo jakiejś inne danie a w ogóle się to się stara i uczy.

Edytowane przez odoaker
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak po przeczytaniu wydaje mi się, że jak kobieta nie robi w domu typowych dla kobiety rzeczy to i facet nie powinien robić rzeczy typowych dla faceta tylko zamówić ze 3 razy fachowca i kazać to opłacić żonie/partnerce. Jakby wyskoczyła ze 300 zł za naprawę cieknącego kranu czy naprawy przepalonego gniazdka albo ze 700 zł za naprawę pierdoły w aucie to szybko by szacunku nabrała do pracy swojego misia.

 

Według mnie takie sprawy wkładu w majatek w przypadku rozwodów powinny być oceniane w prosty sposób - czas trwania małżeństwa w miesiącach razy miesięczne zarobki i ustalenie procentowego wkładu stron. I tyle a nie pierdololo że pańcia sprzątała, gotowała itp. Bo w aktualnych małżeństwach zazwyczaj oboje równo w domu robią - jak i dziećmi się równo zajmują.

 

Pańciom rączek nie urwało - każda może zarabiać miliony. Wystarczy, że rano wstanie i pójdzie do urzędu zarejestrować firmę i zacząć zarabiać poważne pieniądze. Nikt im w tym nie przeszkadza. Tak samo mogą wybrać tzw "rynkowy" kierunek kształcenia zamiast socjologii, teatrologii, pedagogiki, bibliotekarstwa. Na ale na rynkowym kierunku trzeba "zapierdalać" z nauką i mieć w głowie poukładane.

 

Ale one po najmniejszej linii oporu idą - byle jakie wykształcenie, żadnych konkretnych umiejętności. To chyba wszystko świadczy, ze tak naprawdę one nie są stworzone do zdobywania świata odkryć wynalazków budowania. One są stworzone do życia rodzinnego, urodzenia dziecka i jego wychowania. Dosłownie każda znana mi kobieta będąca kobietą "sukcesu" tak naprawdę męczy się z tym i je to przerasta, ile razy słyszałem że chciałyby siedzieć w domu i zajmować się dziećmi i mieć faceta, który to wszystko utrzyma.  I tak wygląda "wkład" kobiet w związek. A rozwalić i zniszczyć wszystko przy rozwodzie to umieją jak nikt inny.

 

 

 

 

 

  • Like 3
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Marek Kotoński zmienił(a) tytuł na Tworzenie przez samiczki mitu o równym wkładzie w związek
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.