Skocz do zawartości

Tworzenie przez samiczki mitu o równym wkładzie w związek


Rekomendowane odpowiedzi

Dnia 3.02.2018 o 10:42, JurekB napisał:
Dnia 3.02.2018 o 09:51, CalvinCandie napisał:

Nieraz baby w mej rodzinie narzekały, że jak mogę być taki okrutny z tym rozdzielnym kontem i wypominaniem swej partnerce, że to ja opłaciłem i ona ani grosza nie dała. 

I to jest właśnie element Matrixa. Nowomowa - powiedzenie tego, jak jest naprawdę, czyli de facto wspomniane o swoim osiągnięciu (kupieniu czegoś za swoje zasoby) jest nazywane "wypominaniem". 

Dokładnie takie moje "wypominanie" moja przyszła ex-partnerka nazywa "przemocą ekonomiczną" i wyrzykuje to z całkowitą powagą, bardzo często.

Edytowane przez Imbryk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, rarek2 napisał:

Ale rozumiem, że faktury bierzesz na siebie?

Tak, ale to chodzi nawet o te podstawowe koszty stałe: czynsze, raty, rachunki, opłaty - i tak wszystkie media itd. są zarejestrowane na mnie, a przelewy wychodzą z mojego osobistego konta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 miesięcy temu...
  • 2 tygodnie później...

Przeczytałem z 3 strony wątku i albo nie mogę czegoś tu rozkminić, albo to laski nie są do końca normalne. Może mnie ktoś oświecić?

Niby taka wymaga atencji od amanta, żeby się angażował w związek - poświęcał więcej czasu, pieniędzy, jakiegoś wysiłku żeby ona mogła przy okazji stwierdzić chwaląc się przed koleżankami/rodzicami itd., że "wyremontowaliśmy dom", "wybraliśmy ofertę wakacyjną", "zrobiliśmy przemeblowanie", itp. Czyli żeby koleś jej nadskakiwał i wyszło na to, jak to ona nie jest z nim w związku partnerskim.

Z drugiej strony rzekomo taka uważa, że nie do końca chce miłego gościa zaangażowanego w zaspokajanie jej potrzeb, bo starając się o nią jest nudny i zachowuje się w sposób pospolity i przewidywalny - dlatego właśnie chce bad-boya, dupka, jak zwał tak zwał, bo "dostarcza jej emocji".

To w końcu oczekuje własnego przydupasa czy typowego palanta? :/

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, cx5MX5RF napisał:

Przeczytałem z 3 strony wątku i albo nie mogę czegoś tu rozkminić, albo to laski nie są do końca normalne. Może mnie ktoś oświecić?

Niby taka wymaga atencji od amanta, żeby się angażował w związek - poświęcał więcej czasu, pieniędzy, jakiegoś wysiłku żeby ona mogła przy okazji stwierdzić chwaląc się przed koleżankami/rodzicami itd., że "wyremontowaliśmy dom", "wybraliśmy ofertę wakacyjną", "zrobiliśmy przemeblowanie", itp. Czyli żeby koleś jej nadskakiwał i wyszło na to, jak to ona nie jest z nim w związku partnerskim.

Z drugiej strony rzekomo taka uważa, że nie do końca chce miłego gościa zaangażowanego w zaspokajanie jej potrzeb, bo starając się o nią jest nudny i zachowuje się w sposób pospolity i przewidywalny - dlatego właśnie chce bad-boya, dupka, jak zwał tak zwał, bo "dostarcza jej emocji".

To w końcu oczekuje własnego przydupasa czy typowego palanta? ?

Jednego i drugiego. :)

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, cx5MX5RF napisał:

To w końcu oczekuje własnego przydupasa czy typowego palanta? ?

To jest proste jak budowa cepa. Alfa szmaci beta płaci. 

Poza tym u baby to czego ona "chce" zależy od aktualnego stanu emocjonalnego a na to składa się w chuj rzeczy. 

Co do mitu równego wkładu w związek to chodzi o pokazanie się otoczeniu i urobieniu misia, że nie jest frajerem dojonym z hajsu. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, SSydney napisał:

To jest proste jak budowa cepa. Alfa szmaci beta płaci. 

Poza tym u baby to czego ona "chce" zależy od aktualnego stanu emocjonalnego a na to składa się w chuj rzeczy. 

 Co do mitu równego wkładu w związek to chodzi o pokazanie się otoczeniu i urobieniu misia, że nie jest frajerem dojonym z hajsu. 

No niekoniecnie, możesz być alfą która czasem pozwoli sobie na "betowe" zachowania - tylko że jeśli jesteś alfą to takie zachowania dalej są męskie a nie pizdowate :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Witam Braci.

Didaskalia:

-Background mojej historii jest w dziale "moje doswiadczenia zwiazku, malzenstwa", ale sekcja komentarzy zostala tam wylaczona z mojej winy(nie przywitalem sie i nie umiescilem awatara). 

 

-Ex zaczyna rozmowe, bo jeszcze mieszkamy razem, ale nie odzywamy sie do siebie. Miala sie wyprowadzic w zeszlym tygodniu, ale tego nie zrobila, bo mamusia nie pozyczyla pieniedzy na wynajem. Wiec siedzi. I kombinuje jak kon pod gore bo jest bez kasy. Ja oszczedny typ chlopa, ona rozrzutny typ baby. 

 

Myslalem, ze ludzie sa w stanie rozejsc sie z klasa , pokojowo, dla dobra dzieci, dla dobra wlasnej psychiki i tak juz obarczonej stresem. CHUJA. Smialo wysuwam hipoteze, ze 90% rozstan to skakanie sobie do gardel(prove me wrong). A powodow do tego jest masa. I do tego nie musi to byc nic wielkiego. Chcialem rozstania nie idac na wojne, ale nie da sie. Trzeba ostrzyc dzide.

 

No to teraz perelka z wczoraj.

EX: -bede z negocjatorem* jednak lobbowac pomysl, zeby dzieci byly 2 dni u mnie 3 dni u ciebie i znow 2 dni u mnie. W nastepnym tygodniu odwrotnie.

Ja: - ale zaraz, przeciez uzgadnialismy ze jesli sprzedam ci taniej MOJ samochod, to pozostaniemy przy modelu "1 tydzien tata i 1 tydzien mama". I bedziesz mogla pojechac z nimi na swieta na 2 tyg. Gdzie tu ustepstwo z Twojej strony?

Ex: -JAKI KURWA TWOJ?! Jak sie na niego skladalismy to ja dalam wiecej od ciebie! I utrzymywalam go! I opony kupilam (wszystko to chuja prawda, ale co tam...)

Ja: -Ja to widze inaczej. Samochod jest na mnie i mam zamiar go sprzedac po normalnej cenie, jesli nie potrafisz isc na zadne ustepstwa wzgledem podzialu opieki nad dziecmi.

EX: -ja sie nie dam wyruchac na kase! Ja wychowywalam twoje dzieci przez 4 lata! Ja cie utrzymywalam jak byles bez pracy! ("Bajki Ezopa" cz.2)

Ja: Ja tez wychowywalem dzieci, kiedy wracalem z pracy. Nigdy nie siedzialem z zalozonymi ... - I w tym momencie usmiechnalem sie do siebie i UMILKLEM. Dotarlo do mnie, ze ja juz nie mam do kogo tego powiedziec. Niczego to nie zmieni, nic nie ugrasz. Zaciemnienie jest tak duze, ze nie da sie juz tego odwrocic. Mozesz rownie dobrze rozmawiac z puszka tunczyka. 

I tak to zostawilem. 

 

Spostrzezenie nt. ewolucji postrzegania tego, czym jest "Rowny wklad w zwiazek" jak i tego, jak ewoluuje samo postrzeganie rozstania:

 

1. Na poczatku naszych negocjacji rozstaniowych "nazywalismy to": rownym wkladem w zwiazek. Z rownoscia ma tyle wspolnego, co ja pierdole. Ale ok. Ja chciwy nie jestem. Byly teksty, ze teraz dzieci sa najwazniejsze, ze "rzeczy" to "tylko rzeczy" i zebysmy sie dogadywali dla  dobra maluchow. Mowie: "Wez meble, ktorych potrzebujesz. Dzieci beda sie czuly bezpieczniej w nowym miejscu. Ja ogarne sobie nowe". Ok, zrobila liste: 20szt. dla niej 10 dla mnie. Mysle chuj, to tylko rzeczy. Potrzebuje tylko lozka i stolu. Dzieciom nowe kupie. 

2. Potem zaczyna sie tsunami, ktore porywa coraz wiecej drzew: "MOJE", "JA", "KUPILAM SAMA". Dodam, ze laska jest bez kasy, bo nigdy nic nie odkladala.

 

Wniosek: WTF?!

 

Pytanie pomocnicze 1: Grac HARD? Zadnych ustepstw, twarda barykada, tzn. sprzedac SWOJ samochod**?  Ex to taki troche wsciekly pies. Gryzie. Boje sie, ze zacznie grac brudno przy negocacjach ws.dzieci, jesli postawie sprawe na ostrzu noza. Albo moze jebac ten samochod, nie go sobie wsadzi, i tek jest przed generalnym remontem? Tyle ze ja wiem, ze jak lasce dasz palec to ci ujebie ramie przy samej dupie. 

 

Pytanie pomocnicze 2: Byl ktos u kogo "rozstawanie" sie troche zajmowalo, tj. dluzszy proces? Wspolne mieszkanie z ex? Jak "ewoluowalo" to "dzielenie"? Bylo z czasem gorzej/lepiej?

 

*negocjator pomaga dogadac sie parom z wizja rozstania nt. naprzemiennej opieki nad dziecmi.

** Sytuacja z samochodem. Rok 2015. Samochod rocznik 2006. Kupiony za 90 tys. z czego 60k jest pozyczone, 30k jest "nasze" (po 15k). Samochod przez te lata stracil na wartosci do sumy m/w 50k(za tyle chodza teraz te roczniki). Wiec moj i ex wklad po prostu przepadl. Ja sie z tym pogodzilem i to zaakceptowalem. Za 50k chce i moge go sprzedac i pokryc dlug (+10k dam od siebie). Ex chce kupic za 30k z czego w gotowce ma tylko 10k.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Mathias81 napisał:

Ex chce kupic za 30k z czego w gotowce ma tylko 10k.

Ty  myślisz, że zobaczysz pozostałe 20? :D zejdz na ziemie, nie odzyskasz a przynajmniej nie szybko bo zagra nie tylko tym:

Cytat

EX: -ja sie nie dam wyruchac na kase! Ja wychowywalam twoje dzieci przez 4 lata! Ja cie utrzymywalam jak byles bez pracy!

ale znajdzie milion trzysta innych powodów co skutecznie przeciągnie odzyskanie.

Ok umowa będzie kup-sprz tylko jak ściągniesz dług? Jeśli teraz nie ma kasy to później lepiej nie będzie a egzekwowanie tego co jest ci winna odbije się na twoim dziecku będzie nim grała i wbijała ci poczucie winy, abyś tego długu nie odzyskał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Mathias81 napisał:

Sytuacja z samochodem. Rok 2015. Samochod rocznik 2006. Kupiony za 90 tys. z czego 60k jest pozyczone, 30k jest "nasze" (po 15k). Samochod przez te lata stracil na wartosci do sumy m/w 50k(za tyle chodza teraz te roczniki).

Co to za furka za 50k z 06'? Strzelam S Klasa, albo SUV?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, MMorda napisał:

Ty  myślisz, że zobaczysz pozostałe 20? 

Oczywiście, ze nie zobacze. Wiem o tym. Ale mieszkamy teraz w wynajmowanym (miałem kiedyś piękny dom, ale księżniczce nie pasował dom na wsi) i depozyt jest na moim/właściciela koncie bankowym do którego dostęp mam tylko ja. A skladalismy się po 20k. Więc gdybym się wyprowadzal mógłbym wziąć jej część. Taka była mowa na początku. 

 

23 minuty temu, MMorda napisał:

Ok umowa będzie kup-sprz tylko jak ściągniesz dług?

Myślałem raczej o umowie pożyczki. Ale wiem, że to gowno da. Jak napisałeś: powodow bedzie milion. Jak ja zacznę cisnąć, to boję się że coś odjebie na brudno i stracę kontakt z dziećmi. 

 

@JohnyKakao

6 minut temu, JohnyKakao napisał:

Co to za furka za 50k z 06'? Strzelam S Klasa, albo SUV

Hehe, sory Bracie. To zwykła Corolla jest, stara ale jara, ale mieszkam na emigracji i podaje w tej walucie którą operuje.  Tylko dla orientacji. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 hours ago, Mathias81 said:

Pytanie pomocnicze 1: Grac HARD? Zadnych ustepstw, twarda barykada, tzn. sprzedac SWOJ samochod**?  Ex to taki troche wsciekly pies. Gryzie. Boje sie, ze zacznie grac brudno przy negocacjach ws.dzieci, jesli postawie sprawe na ostrzu noza. Albo moze jebac ten samochod, nie go sobie wsadzi, i tek jest przed generalnym remontem? Tyle ze ja wiem, ze jak lasce dasz palec to ci ujebie ramie przy samej dupie. 

 

Pytanie pomocnicze 2: Byl ktos u kogo "rozstawanie" sie troche zajmowalo, tj. dluzszy proces? Wspolne mieszkanie z ex? Jak "ewoluowalo" to "dzielenie"? Bylo z czasem gorzej/lepiej?

Ad.1. Tak grać hard. Takiemu człowiekowi tylko siła i stanowczość imponują i przemawiają do rozumu. Będzie gryzła, jeśli na to pozwolisz i NIE BĘDZIESZ twardy. Nie odpuszczasz na niczym - jesteś teraz w fazie mega, ostatecznego shit-testu. 

Ad.2. Ja byłem - mieszkałem z ex jeszcze niemal rok zanim się wyprowadziła. Wciąż byliśmy małżeństwem ale już było "pozamiatane". Było raz trudniej a raz łatwiej. Łatwo było, gdy nie pozwalałem na żadne pierdolamento i babskie testy. Trudno było, gdy byłem dobry i przyjazny. Co nie znaczy, że trzeba być fiutem - po prostu stanowczy, decyzyjny i dbający o własny interes

Edytowane przez azagoth
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, azagoth napisał:

Takiemu człowiekowi tylko siła i stanowczość imponują i przemawiają do rozumu.

Dzieki Bracie za rade. Tylko niestety: jej juz nic nie jest w stanie przemowic do rozumu. Ona juz tylko kalkuluje, bo widzi, ze rozstanie to rzecz nieunikniona. Narobila gnoju, zaczela sprzedawac cieple bajki o wyprowadzce, rozdzielac meble i inne gowna, wszystkich poinformowala jaki to samiec niedobry a na koniec stwierdzila ze sie nie wyprowadza.

 

Nie ukrywam, ze BOJE SIE ludzi o podwojnych (albo nawet potrojnych) standardach moralnych. 10 lat razem, dwojka dzieci i chuj z tym. Drugi czlowiek to przeciez smiec. Mozna go gnoic. Wiem, ze jest we mnie jeszcze sporo strachu o to, zeby czegos nie odjebala odnosnie podzialu opieki nad dziecmi. Wkurwione laski nie maja skrupulow(nie mowiac juz o jakiejkolwiek moralnosci). Na obrone ze strony systemu prawnego nie licze i chociaz to inny, bardziej "cywilizowany" kraj, to macice ma jednak te 50% spoleczenstwa. Na tym polu gownosolidarnosc jest wszedzie taka sama.

 

9 godzin temu, azagoth napisał:

Ad.2. Ja byłem - mieszkałem z ex jeszcze niemal rok zanim się wyprowadziła.

Pozwol, ze zapytam: mieliscie dzieci?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, co napisałeś nie jest niczym wyjątkowym. Twoja myszka dziala schematycznie i powtarzalnie. Masz działać dokladnie tak jak ona tylko bez emocji. Chlodna kalkulacja i dbanie o własny interes. Nerwy na bok.

 

Mamy dzieci. Co do dzieci - masz być ich ojcem a nie dobrym wujkiem i przyjacielem - zatem również się pilnuj. Jeśli zbytnio zaczniesz skakać nad dziećmi i "walczyć" o nie to zostanie to wykorzystane przeciw Tobie. Wielu z braci to przerobiło. To paradoks, lecz im mniej Ci zależy teraz, tym więcej wygrasz w przyszłości. Gadzi mózg i emocje samicy są nielogiczne. Nie próbuj działać logicznie lub, nie daj losie, tak jak doradza społeczne programowanie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, azagoth napisał:

Nerwy na bok.

No to akurat juz opanowalem. Skoro mi juz nie zalezy, to nie mam zamiaru szargac sobie wiecej nerwow.

 

2 minuty temu, azagoth napisał:

masz być ich ojcem a nie dobrym wujkiem i przyjacielem - zatem również się pilnuj.

Wybacz bracie-nie do konca zakumalem o co cho. Dzieci kocham, one mnie, dbam o nie, spedzam czas. Czy to jest "wujkowanie" o ktore Ci chodzi?

 

 

4 minuty temu, azagoth napisał:

Jeśli zbytnio zaczniesz skakać nad dziećmi i "walczyć" o nie to zostanie to wykorzystane przeciw Tobie. Wielu z braci to przerobiło. To paradoks, lecz im mniej Ci zależy teraz, tym więcej wygrasz w przyszłości. 

 Chetnie bym o tym poczytal na forum. Gdzie to znalezc?

 

5 minut temu, azagoth napisał:

Nie próbuj działać logicznie lub, nie daj losie, tak jak doradza społeczne programowanie. 

No to juz mam za soba. Na szczescie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minutes ago, Mathias81 said:

Chetnie bym o tym poczytal na forum. Gdzie to znalezc?

Wybacz, ale za Ciebie nie będę odwalał roboty. Usiądź i poszukaj - to Twój interes i dzieci. Nie moje. 

 

Ostatnie, które pamiętam to Brat, który mało nie wyskoczył że skóry z okazywaniem miłości i przywiązania do syna (a nawet, jak pisał, "Synka"). Zgodził się do tego na kosmiczne alimenty i ustępstwa bo syn przecież. Dzisiaj boi się o przyszłość bo rycerskie działanie w przeszłości zagraża podstawom jego egzystencji dzisiaj i w przyszłości. 

 

Dzieci po prostu wychowuj i nie włączaj w konflikt między wami. Dbaj, żeby dama tego nie robiła. A będzie - kobiety traktują dzieci jako narzędzie do uzyskania korzyści przy rozstaniu. Im więcej słabości do dziecka pokażesz, tym bardziej będzie przeciw Tobie wykorzystane. 

Edytowane przez azagoth
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, azagoth napisał:

Mamy dzieci.

Zapomnialem Cie zapytac (jesli moge oczywiscie): jak dzieci reagowaly na to, ze wciaz mieszkacie razem, ale nie rozmawiacie/jest miedzy Wami chlod? Mozesz troche opisac te relacje kiedy juz bylo "po sprawie" a wciaz zyliscie pod jednym dachem? Czy doswiadczales wtedy stresu? Jak to zniosles przez rok?

 

Mnie to juz tak wkurwia, ze jest mi ciezko odnalezc spokoj. Mam ochote wyniesc sie pierwszy(co pewnie zrobie. Mieszkanie wynajmowane). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie okazywałem chłodu ale też nie pokazywałem miłości do ex. Żadnych kłótni przy dzieciach. 

Rozmowy neutralne - o zakupach, książkach, muzyce, pogodzie, co robimy w weekend itp. Dzieciom wyjaśniliśmy, iż niebawem nie będziemy już mieszkać razem. Chociaż "niebawem" trwało niemal rok to przetrwałem.  Wykorzystałem ten czas na przygotowanie do rozwodu, odbudowanie charakteru i siebie, jako mężczyzny. Również wypracowałem poprawną relację z ex. Wieczorami mieliśmy czas na ustalenia rozwodowe, podział majątku, uzgodnienia widzeń z dziećmi itp. No i książek dużo czytałem ?

 

Może dzięki temu mam obecnie spokój z ex i bezproblemowy dostęp do dzieci.

 

To, czy będziesz się wkurwiał, czy znajdziesz spokój zależy wyłącznie od Ciebie @Mathias81.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, czyli rozstaliscie się jak cywilizowani ludzie, bez skakania sobie do gardeł. Mogliście nawet ze sobą rozmawiać.Zazdroszcze Ci, że jeszcze byłeś do tego zdolny. Ale może twoja nie była "smokiem ziejącym kurwicą" tak jak moja. 

 

Myślę, że możesz mieć rację Bracie, że ten rok kiedy już byłeś po fakcie ale jeszcze przed może dużo dac mężczyźnie w kwestii przygotowania się mentalnego do rozwodu i odbudowania/odnalezienia siebie. Dziękuję Ci. Trochę inaczej teraz spojrzę na moja sytuację.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mathias81 Myślisz, że moja nie próbowała ziać kurwicą i nienawiścią? Nie była inna niż wszystkie.

Po prostu jej powiedziałem spokojnie, że następnym razem, gdy spróbuje mnie uderzyć to oddam - wtedy jeszcze trenowałem Krav Maga i ona widziała co to znaczy, gdy odpowiadam na atak. To było o tyle śmieszne, że ona wiedziała, iż jeden z naszych trenerów to policjant, który nam czasem pokazywał jak zrobić z siebie ofiarę ataku w krytycznej sytuacji i dopierd... atakującemu jednocześnie.

 

Miałem też nad nią przewagę bo to ona rozjebała małżeństwo poprzez zdrady i wykorzystując ten fakt po prostu ustawiłem ją w dogodnej dla siebie pozycji negocjacyjnej. Nie zamierzałem jak pojebany „walczyć” w sądzie bo widziałem na przykładzie brata jak taka „walka” wygląda. Brat walczył i przegrał niemal wszystko - ja ustawiłem samicę do pionu i miałem rozwód na moich warunkach.

 

Także staraj się po prostu ustalić swoją dominującą pozycję, niezależnie od sytuacji, na tyle ile to możliwe.

Edytowane przez azagoth
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Marek Kotoński zmienił(a) tytuł na Tworzenie przez samiczki mitu o równym wkładzie w związek
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.