Skocz do zawartości

Tworzenie przez samiczki mitu o równym wkładzie w związek


Rekomendowane odpowiedzi

Z mojej prywatnej praktyki dodałbym tylko, że w przypadku rozstania Pani będzie uważać, że to jej wszystko się należy. Mechanizm doskonale opisany jest wyżej.

 

I tak jeszcze dodam (powiedziała to matka mojej eks całkiem serio)....... ale napisze w formie żartu:

 

" Jezeli facet zostawia kobietę to jak ma klasę to powinien zostawić jej wszystko"

 

Bez komantarza.

 

  • Like 5
  • Haha 5
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, SennaRot napisał:

Z mojej prywatnej praktyki dodałbym tylko, że w przypadku rozstania Pani będzie uważać, że to jej wszystko się należy. Mechanizm doskonale opisany jest wyżej.

 

I tak jeszcze dodam (powiedziała to matka mojej eks całkiem serio)....... ale napisze w formie żartu:

 

" Jezeli facet zostawia kobietę to jak ma klasę to powinien zostawić jej wszystko"

 

Bez komantarza.

 

A uzasadniło może z jakiej to kurwa racji? Nie no, żartuję sobie. To przecież oczywiste :D

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, SennaRot napisał:

" Jezeli facet zostawia kobietę to jak ma klasę to powinien zostawić jej wszystko"

 

Trzeba było powiedzieć "nie ma problemu, poślubię, narobię parę milionów długów i zostawię ja z tym wszystkim" :lol:

  • Like 9
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie, to bardzo ważna wiedza o której warto wiedzieć. Sam znam kilka takich sytuacji, zawsze mnie to wkurwiało. Np. pewna Pani już troszkę starsza, oprowadza po domu, faktycznie bardzo ładnym i mówi co zrobiła. A przecież cały dzień maseczki, pedicure, zakupy, a mąż może nie zapierdalał bo zamożny i robotnicy robili, no ale był z nimi, nadzorował, jeździł coś kupować, nawet czasem coś pomógł. No ale uwagi zwrócić nie mogłem, za "mały" byłem w tym towarzystwie, chociaż język świerzbiał strasznie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak samo, pozwolę podpiąć się pod wpis Reda, jest jedna rzecz, która mnie ostatnio uczuliła.

 

Coś na zasadzie:

 

"Mieliśmy jechać w góry na weekend we dwoje, ale jemu jak zwykle coś w pracy wypadło!"

"Mieliśmy wyremontować mieszkanie (zakup nowych zasłon, zbędne malowanie czy kupno nowego telewizora), ale on te pieniądze wydał na głupoty (zainwestował)"

 

Też niby błahostka, ale jak forma wypowiedzi rzutuje na stworzenie wrażenia, tego że to MY, Faceci jesteśmy tymi najgorszymi. Nie przyzna się, że nie chciała się dorzucić, albo były to t.zw. "wolne plany". Liczy się sam fakt złego, że to my rozpieprzamy związek swoim postępowaniem.

 

Najczęściej, gdy to kobieta rzuca taką propozycję wyjazdu/ zakupu/ inwestycji, to wybiera mało sprzyjający czas. I znów budowanie wizerunku związku i płacz koleżankom.

  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapomniałem dopisać. Kobiety jak opisują swój związek (lub były już), to piszą wyłącznie o sobie dobrze. Powiedzmy z 3 lat wspólnego życia wybiorą 2-3 sytuacje w których zachowały się dobrze i opiszą to jako "ZAWSZE SIĘ STARAŁAM".

Jeśli niedobrze napiszą coś o sobie to tylko ogólnie by zbagatelizować swój udział "wiadomo nie wszyscy są idealni, więc ja też popełniałam błędy, mam wady ALE..." i tu się zaczyna jazda po mężczyźnie.

Wyrzuca mu, że się kłóci, zabrania jej czegoś. Pokazuje go jako despotę, tyrana, drania, egoistę.

A swój udział w tym wszystkim totalnie eliminuje. Gdy dopiero spytasz o co są te kłótnie, co zabrania i jakie są tego przyczyny, to najczęściej dopiero wtedy wychodzi że te kłótnie to tak naprawdę racja tego mężczyzny. Ona zawiniła.

I już w tym momencie następuje foch, przekalibrowanie, zmiana argumentacji, by nadal grać cierpiętnicę która ma despotę. Kobiety nie dopuszczają własnej winy do swojego umysłu, a zasługi zawsze. Grunt to się dowartościować.

W końcu to wg niej to ona zdobyła tego mężczyznę, który jest jej sługą. Ona. Ona nim rządzi. Razem podbijają świat, a że ona po prostu tylko w tym wszystkim co mężczyzna robi uczestniczy, to się nie liczy. Wymaże ze sprawozdania.

Dla kobiet wystarczy jedna sytuacja w której rozumiały co mężczyzna przekazał, by uznać że "rozumiałam go". Uargumentować własną świetną oczywiście postawę.
Z kolei jeśli mężczyzna choć raz nie zrozumiał, to foch jest przepotężny - NIGDY MNIE NIE ROZUMIAŁ!!! I płacz.

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobieta przyzna sobie zasługi, ale tylko wtedy gdy coś będzie zrobione dobrze.

My zrobiliśmy, ja zrobiłam, ja pomogłam, ja wybrałam, ja podpowiedziałam, ja zmotywowałam.

Gdy źle - winny będzie mężczyzna i tylko on. Niedorajda.

Jak ją posłucha, a źle zrobi to powie - że nie trzeba było jej słuchać. Od tego ma własny mózg.

Z kolei kobiety tak kręcą, że wychodzi na to że w wielu przypadkach trzeba je słuchać, bo wcześniej się "nasłuchasz" jej jazgotu, czyli w sumie manipulacji w różnych formach.

Tresura, tresura i jeszcze raz tresura.

Ale to też dowodzi jak bardzo liczy się status społeczny i sukcesy dla kobiet, byś miał dowód na to że jednak jesteś lepszy. Nie ma wad do których mogłaby się przyczepić, a że sama stoi niżej statusem to aż tak wielu przytyków nie ma. Czuje sie głupsza więc głupio jej wytykać.

Zasługi jednak zawsze sobie przywłaszczy i tu jak red pisze. Nad tym trzeba mieć kontrole, w razie czego.



Jedno tylko mnie zastanawia i mam nadzieje, ze ktos odpowie.

Jeśli kontrujesz prawdą jej kłamstwa na temat jej zasług np w towarzystwie w ten wspomniany sposob. Nic nie zrobiłaś, wcale się nie dokładasz, ja zrobiłem to sam, ty tylko próbujesz rządzić - jeśli w takiej formie odpowiadam to ona i tak zaczyna się użalać, że jej nie jest kochana, że po co z nią jestem jest mu tak źle, że nie doceniam jej, nie widze jej zasług. Odpowiadanie "bo ich nie ma" nie wchodzi w gre. Zawsze cos powie, ze chociaz czuwała nad tym projektem, myślała o nim, dawała całe serce w to. Jakies takie bzdury - same puste słowa.

Multum manipulacji i każda dostosowana do sytuacji tak by kobieta wyszła z niej i tak zwycięsko i tak.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, parafianin napisał:

Odpowiadanie "bo ich nie ma" nie wchodzi w gre.

 

Oczywiście, że nie ma i trzeba o tym powiedzieć, tyle że nie suche "bo ich nie ma" - bo właśnie zacznie przekręcać i wpędzać w poczucie winy na zasadzie "nigdy mnie nie doceniasz" , "co ja nigdy nic nie zrobiłam?" itp.  Mówisz z lekką wyższością w głosie (żeby zaznaczyć swoją pozycję wobec niej) "W tym przypadku, nie ma żadnych twoich zasług". Zaznaczasz "w tym przypadku", żeby móc szybko ukrócić próby rozciągnięcia zagadnienia na pizdylion innych problemów z przeszłości ;).

 

29 minut temu, parafianin napisał:

Zawsze cos powie, ze chociaz czuwała nad tym projektem, myślała o nim, dawała całe serce w to. Jakies takie bzdury - same puste słowa.

 

Wtedy trzeba drążyć, krótkie rzeczowe pytania i cisnąć.

 

- jak wyglądało wkładanie serca?

- jakie to dało wymierne rezultaty?

- ile razy robiłaś coś takiego samodzielnie, że uważasz iż twoje "czuwanie" coś wniosło?

 

Na tej zasadzie, przecież one zawsze siebie same zapędzają w kozi róg.

Oczywiście skończy się fochem, że księżniczki nie doceniasz itp. 

Nie należy się tym przejmować, a wręcz wyśmiać lub opierdolić za całą sytuację.

 

 

Efektem będą ciche godziny, może dni, a finałem zajścia będzie, przepraszanie i finał w jej ustach ^_^

 

Bo jak nic nie zadziała, ani awantura, ani foch, ani przekręcanie, ani wpędzanie w poczucie winy to już zostaje tylko argument dupy.

 

 

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, EnemyOfTheState napisał:

Mnie od zawsze wkurza powiedzenie: "w małżeństwie wszystko jest wspólne". Cisną mi się na usta dwie odpowiedzi do wyboru:

-majtki też?

-wszystko wspólne to było w komunizmie, dlatego upadł

 

  A mnie to nie wkurza. Co to za problem pójść do notariusza, wywalić 400 PLN i postarać się o rozdzielność majątkową. Inna sprawa po jaką cholerę się żenić ? Wszyscy moi rozwiedzeni kumple są w związkach tzw. nieformalnych, przeważnie z rozwódkami.  Nie można było tak od razu? 

 

@red ma 110% racji, niestety. Ja miałem prostą metodę na swojego kwiatuszka w sytuacjach " konfliktowych "- pytanie " Do czego mi jesteś właściwie potrzebna ? " Zwykle był mega foch itd. Finał jw. Czy to nie jest tak, że kobiety produkują tą mitologię równego wkładu w związku głęboko przy tym wierząc w to co mówią ?

 

@Eldritch W " normalnym " związku, to mężczyzna powinien mieć ostatnie słowo w przypadku  wszystkich konfliktów. 

Edytowane przez kic-anty
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracia ile razy wchodzę na forum i czytam zawsze mnie czymś zaskakujecie. Temat drążę już od lat i myślałem, że dużo wiem. Myślałem: jestem kumaty.

Teraz widzę jak dużo muszę się jeszcze nauczyć, zrozumieć, przemyśleć. Dobrze, że tutaj trafiłem.

 

To tak na marginesie taka refleksja mnie właśnie ogarneła.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Red chyba zauważyłem błąd w moim rozumowaniu gdy to wyjaśniłeś. Nie pytałem kobiety, tylko stwierdzałem.

Gdy mówiła, że wkładała serce w to, to nie pytałem co to daje, tylko odpowiadałem sam sobie i - że to nic nie daje, to tylko słowa.

I odwracała kota ogonem, że to dla mnie te słowa nic nie znaczą, że ja jestem ten pusty, że dla mnie to nic nie daje, że nie umiem kochać. Cała litania ataków w moją stronę.

Czyli tłumaczyłem się! Miała rację. A można było zapędzić ją w kozi róg jej własnym tłumaczeniem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, kic-anty napisał:

@red ma 110% racji, niestety. Ja miałem prostą metodę na swojego kwiatuszka w sytuacjach " konfliktowych "- pytanie " Do czego mi jesteś właściwie potrzebna ? " Zwykle był mega foch itd. Finał jw.

 

Bo one doskonale wiedzą do czego są tak naprawdę potrzebne, tylko nie lubią jak się o tym wprost mówi. Ukazanie im nieprzydatności w sprawach życiowych/ finansowych itp. sprowadza je finalnie do roli pierwotnie naturalnej.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, EnemyOfTheState napisał:

Mnie od zawsze wkurza powiedzenie: "w małżeństwie wszystko jest wspólne". Cisną mi się na usta dwie odpowiedzi do wyboru:

-majtki też?

-wszystko wspólne to było w komunizmie, dlatego upadł

 

Byś sie zdziwił mi może majtki nie gineły ale skarpetki to nagminnie nawet teść i teściowa w moich pomykali.

I granica też już się dalej przesunela w moim przypadku to teście mi dom postawili( coś tam na początku sie pokręcili na budowie )tyle że odnosze wrażenie że tu chodziło bardziej o "wdzięczność" i wieczne wypominanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klasyczny przykład mam pod nosem ;) Kolega prowadzi dużą firmę transportową, ponad 130 pojazdów. Przy całym szacunku dla niego jako kolegi, jest totalnym ciemniakiem w kwestiach kobiet, albo zwyczajnie nie ma czasu na pierdolety, bo go na to stać. Tak czy owak, jego żona pracuje w lokalnym urzędzie państwowym, narzekając na szefa palanta, koleżanki, system i ...odpowiedzialną pracę :D , polegającą na przerzucaniu papierów, którą jej załatwił kumpel w ramach barteru (przy okazji, jak ktoś sądzi, że w urzędzie dostaje się pracę bez pleców to jest frajerem - tak dostaje się może 5% zatrudnionych, reszta w teczkach). Oczywiście ma poczucie misji i cały czas opowiada o swojej roli w tym związku i wkładzie we wszystko. Na szczęście kumpel trzyma ją krótko, bo to typowa pasztetówka, więc układ jest oparty o barter. Ona pierze, sprząta, gotuje i udaje żołnierza rodziny na wewnętrznym froncie walki, a on ma porządek w domu i dupy na boku. Taka klasyczna kloaka z obrączką w tle. Minus jest taki, że nie ma intercyzy, więc lala mu się stawia ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ej tam Panowie, to nie tak do końca.

 

Kobiety mają istotny wkład, bardzo istotny! A więc ...

 

One zawsze mają wyczulone radary na fakt, jak żyją ich psiapsiółki. Oraz ręczną wagę dwuszalkową, na której szybciutko odważą zalety bycia z Wami i hipotetyczne zalety koleżanek za bycie z ich partnerami. I ważą non stop. To takie dla kobiety męczące...

 

One zawsze chcą mieć lepiej niż miały. Nawet jeśli dwa tygodnie temu pani osiągnęła Olimp swych marzeń - dziś już Olimp traktuje jako coś oczywistego, jako podstawę jej należną a od teraz ma być jeszcze lepiej. Znaczy się Olimp do kwadratu albo Olimp do sześcianu. Wyznaczanie nowych, coraz wyżej usytuowanych poprzeczek to ciężkie zajęcie. To takie dla kobiety męczące ...

 

One cały czas 'zarządzają' przestrzenią i osobami wokół siebie. Wynieś, przynieś, zanieś, załatw, zrób, napraw, posprzątaj. Plus wskazanie wypielęgnowanym paluszkiem co, gdzie i jak. Do tego klasyczny full nujazz New Orlean Jazgot Band - czyli werbalne dziamgotanie. One cały czas myślą. Że same łapek nie ubrudzą? To nie szkodzi, one myślą i się martwią. To takie dla kobiety męczące ...

 

Kupno auto za Twoje pieniądze? Czy innej droższej ruchomości? Tak jak wspomniał red - za fakt, że ona poszła z Tobą i niemo asystowała (albo dokonała heroicznego czynu wyboru koloru lakieru) - już jest sławetne "MY". My kupiliśmy, my wybraliśmy. Znaczy się 'nasze'. Wkład istotny kobiety - ćwierć procenta, pozostałe 99,75% Twoje - ale to już jej pozwala używać 'my!', 'związek', 'partnerstwo', 'wspieranie', 'ja dbam!', 'ja się staram' !

Tak, tak - to takie dla kobiety męczące ...

 

Jest to nic innego jak propagandowe bombardowanie. Propaganda dla męskiego mózgu po linii 'my, związek, dbaMY, załatawiMY, robiMY' oraz dla osób trzecich - patrzcie jak ja się poświęcam, jak dbam, jak się staram ...

 

Spróbuj zanegować, spróbuj wyłuszczyć nagą prawdę jak wygląda to 'MY' - dostaniesz w sprzężeniu zwrotnym najnowszy choć oklepany na jedno kopyto utwór jazz bandu Jazgot pt. "TY MNIE JUŻ NIE KOCHASZ !!!".

 

Bo w klasycznym rozumieniu kobiety owo chytre 'kochasz' = jesteś zaślepiony, robisz dla mnie wszystko, skaczesz wokół mnie i nie myślisz !

 

Jak widzicie, dla statystycznej pani ogół tych czynności jest niezwykle męcząca, więc jak możecie pisać, że ona nic nie wnosi do związku... ;)

 

S.

pretty-stupid-woman.jpg

d

  • Like 11
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, EnemyOfTheState napisał:

Mnie od zawsze wkurza powiedzenie: "w małżeństwie wszystko jest wspólne". Cisną mi się na usta dwie odpowiedzi do wyboru:

-majtki też?

-wszystko wspólne to było w komunizmie, dlatego upadł

 

 

To jest pewna wygoda. Weźmy ''typowe'' małżeństwo pod uwagę. 

 

Co jest mężczyzny?

-dom

-samochód

-WSZYSTKIE pieniądze / GŁÓWNY dochód

-jakaś firma czy inny biznes

 

Fajnie położyć łapę na tym, nie? ;)

 

Co należy do kobiety?

-firanki

-kosmetyki

-pościel

-meblościanka do salonu z przeceny

 

A i tak często gęsto ten babski wkład jest ufundowany pieniędzmi mężczyzny. 

A nawet jeśli nie, to po cholerę chłopu kiecki, jakieś wymyślne zasłonki do sypialni czy inne cuda na kiju? On tego nie potrzebuje i łapy na tym nie położy.

Za to babeczka i mieszkanie, pieniądze, samochód (mieliśmy żywy przykład na forum o ile nie był prowokacją w co wątpię) - chętnie przygarnie jak swoje. 

Łatwo w takim przypadku mówić o ''wspólnocie'', jeśli będzie się mogło tylko brać bez dawania. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, SennaRot napisał:

Z mojej prywatnej praktyki dodałbym tylko, że w przypadku rozstania Pani będzie uważać, że to jej wszystko się należy. Mechanizm doskonale opisany jest wyżej.

 

I tak jeszcze dodam (powiedziała to matka mojej eks całkiem serio)....... ale napisze w formie żartu:

 

" Jezeli facet zostawia kobietę to jak ma klasę to powinien zostawić jej wszystko"

 

Bez komantarza.

 

 

Czasami lepiej niech zabiera graty jakie chce i wypieprza .... Przynajmniej spokój będzie, a tego nic nie zastąpi ;)

Najważniejsze, to mieć osobne konto. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Marek Kotoński zmienił(a) tytuł na Tworzenie przez samiczki mitu o równym wkładzie w związek
  • Mosze Red podpiął/eła i promował(a) ten temat
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.