Skocz do zawartości

Dziękuj bozi, snowflakesie, że jesteś gdzie jesteś i w czasach, w jakich jesteś!


absolutarianin

Rekomendowane odpowiedzi

Ta historia pasująca bardziej do wielkiego piątku, niż do niedzieli wielkanocnej, ryjąca banię tym bardziej - im jesteś starszy i więcej kumasz z tego, jak zorganizowane jest ludzkie stado i jakimi pobudkami się kieruje, pokazuje dobitnie gdzie jesteś, młody człowieku, onanizujący się do pornhuba, wojujący ze swojej piwnicy i znad swojej klawiatury, przechwalający się, jak to rzucałeś laski, ile to szekli już zarobiłeś i przede wszystkim jaki to trzeźwy osąd rzeczywistości posiadasz.

 

Film dla znających niemiecki lub rosyjski, niestety nie udało mi się znaleźć polskiej wersji, ale same kadry z tego dokumentu są wystarczające, by nic już nie było takie samo jak wcześniej, kiedy uświadomi się sobie, na jakim levelu żyjemy.

 

Historia nie taka stara, bo z czasów naszych rodziców. To nie film s-f, to zdarzyło się naprawdę.

 

Jest październik 1960 roku, na kosmodromie Bajkonur na rocznicę rewolucji przemęczeni robotnicy w pośpiechu i bałaganie, za to pod gigantyczną presją zalewają wysokowybuchowe paliwo do rakiety R16 jednej z pierwszych ICBM, która ma pokazać dobitnie zachodowi, że sojuz przoduje w wyścigu zbrojeń. Kamerzysta ustawiony na płycie startowej przez wierchuszkę partyjną dostaje prikaz filmować wszystko, niezależnie co się stanie.

 

Wielu, świeżo po powrocie z wojny (15 lat różnicy) oznajmiają codziennie, że wojna się nie skończyła, że te stosy trupów, które widzieli przez swoje oczy z PTSD, nie mogą pójść na marne... bo wojna trwa nadal, tym razem zimna...

 

W trakcie zalewania paliwa, przy licznych wyciekach, bo szybciej, szybciej, partia czeka na rezultaty, następuje awaria elektryki sterującej, a potem wybuch, w trakcie którego żywcem spala się ponad 100 osób i niczym żywe pochodnie nagrywają się na przygotowanej kamerze, której operator opowiada swoje wspomnienia na tym właśnie filmie:

 

 

To nie koniec!

 

W dzień po katastrofie przybywa na pogorzelisko Nikita Chruszczow i wypowiada słynne zdanie:

 

"Nie będziemy nikogo karać, bo winni już ukarali się sami." Wracajcie do pracy [zamiast do więzienia].

 

Cały świat dowiaduje się, że uczestnicy projektu zginęli w 'katastrofie samolotu', a ty idziesz zeskrobywać zwęglone ciała swoich kolegów z płyty, bo dowództwo chce mieć nagrany kolejny film, tym razem ze szczątkami samej rakiety, do celów archiwalnych. W filmie wypowiada się kamerzysta, główny przełożony ds. bezpieczeństwa, odpowiedzialny za pogrzeby, paru, co przeżyli, oraz syn chruszczowa łamaną angielszczyzną.

 

I teraz najlepsze...

 

W styczniu kolejnego roku, czyli niespełna 3 miesiące po tym 'wypadku przy pracy', w masce gazowej, zgrabiałymi rękoma (jest zima w Rosji) przypinasz w swojej robocie identyczne węże od cysterny z identycznym silnie wybuchowym i żrącym paliwem, do lekko zmodyfikowanej rakiety, która jeszcze nigdy nie wzleciała, a jej poprzedni start zabrał 106 istnień ludzkich (zidentyfikowanych) a ty bierzesz udział w tym przedstawieniu i stoisz na tej samej płycie, gdzie oni się spalili do kamery na potrzeby dokumentacji.

 

-----------------------Był strach------------------------------------ [cytat ze wspomnień z filmu]

 

I aż chciałoby się zapytać..... co ty wiesz o strachu? A... do dziewczyny podchodzłeś... samochodem szybko jechałeś. Podatku na czas nie zapłaciłeś.

 

Rozumiem. Nie mam więcej pytań.

 

 

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 4
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@absolutarianin

 

Co właściwie chciałeś pokazać?

 

Trochę to brzmi jak "kuuuuurła, panie. Kiedyś to bylo" 

 

Ludzie podejmują takie wyzwania, jakie przynosi im życie. Czasem nie mają wyboru i trzeba się cieszyć że my mamy.

 Nie psiocz tyle na młodych, bo być może będą musieli się zmagać z rzeczami, których nam oszczędzono. 

 

A że sami nie szukają trudności w dobie wygodnego życia? Mało kto szuka  

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, absolutarianin napisał:

I aż chciałoby się zapytać..... co ty wiesz o strachu?

Za czasów PRL-u w szkołach podstawowych w klasach 1-3  było coś takiego że przychodziła pielegniarka z listą i wyczytywała nazwisko do dentysty. Tam sadzali Cię na fotelu, dwie trzymały za nogi i ręce , a trzecia bez znieczulenia starą wolnoobrotówką darła zęby. 

Co ja wiem o strachu?

Gdy wchodziły z listą czułem się jak zwierze w rzeźni. I NIGDY w dorosłym życiu nie czułem takiego strachu jak wtedy i NIGDY takiego szczęścia jak wylosowały innego biedaka.

Może to nie rakieta, ale strach taki sam.

Edytowane przez ntech
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Yolo Tym motywem przywołuję po raz kolejny dyskusję o zapomnianej dzisiaj, mam wrażenie, istocie męskości.

 

Psioczymy na kobiety, że takie wymagające, ale natura nie daje promocji. Nawet jeżeli mają wyprane mózgi przez internet, jeżeli nie ogarniają tego racjonalnie, to ich biologia nimi bezbłędnie steruje.

 

Nikt nie chce podjąć się samobójczych projektów na wiele lat, ani my, ani one. Niedobór męskości, czy kobiecości kończy się bowiem śmiercią potomstwa. I to wypieramy.

 

Ten film pokazuje (przynajmniej mi) jak odległy jest cel - stworzenie z chłopca mężczyzny.  Jeżeli dzisiaj boisz się wyjść ze swojej piwnicy, czy udźwigniesz wyzwanie czasu, który przypadł ci w udziale? Czy możesz się postawić chociaż razem na skali z tamtymi ludźmi? A wyzwania z pewnością nie będą mniejsze.

 

Nie każdy musi tę męskość definiować tak samo i można powiedzieć: dla mnie książka i św. spokój to też jest męska droga i sam również uległbym takiej pokusie. Chciałoby się ją zdefinować jako świadomość w świecie pełnym pokoju i dobra. Ale instynktownie jednak czujemy, że to iluzja, że ten świat taki wcale nie jest i ten biologiczny wskaźnik nam przypomina o smutnej prawdzie, że jednak od tej męskości, pokolenia naszych dziadków jesteśmy odlegli, jak od gwiazd.

 

Jest to też powrót do korzeni pojęcia odwagi.

 

Odwaga, to nie jest to, że się nie boisz, wszyscy się boimy, tylko to, że mimo, że się boisz, to działasz. Strach, podobnie jak ból tej wiertarki, to jest wskaźnik, którego nie powinieneś wyłączać, bo on pozwala ci ocenić prawidłowo sytuację. Po to go masz.

 

Ta rakieta jednak w tym styczniu 1961 wzleciała i choć to takie pyrrusowe zwycięstwo, za horrendalną cenę, można by się zżymać, na co komu to było potrzebne, te ofiary, ta zła duma, to to tylko właśnie mówi nam o tych prawach życia, że za męskość ostateczną ponosi się na końcu ostateczną cenę.    

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, absolutarianin napisał:

męskość ostateczną ponosi się na końcu ostateczną cenę.    

To nie była żadna męskość a debilizm ówczesnego systemu. O odwadze też ciężko powiedzieć kiedy odmowa była zapewne równaznaczna z więzieniem lub kulką w łeb. Ci ludzie się łudzili, że może się uda i unikną wszelkich przykrości.

 

 

Edytowane przez Ksanti
  • Like 3
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, absolutarianin napisał:

Ten film pokazuje (przynajmniej mi) jak odległy jest cel - stworzenie z chłopca mężczyzny.

Ale to nie jest dobry przykład.

Oni nie mieli wyboru, żyli w zupełnie innym systemie i byli po prostu zastraszeni.

Tam nie było miejsca na świadome, wolne wybory.

 

19 minut temu, absolutarianin napisał:

Jeżeli dzisiaj boisz się wyjść ze swojej piwnicy, czy udźwigniesz wyzwanie czasu, który przypadł ci w udziale?

Z dużym prawdopodobieństwem, tak się stanie.

Zobacz np. pokolenie Kolumbów. Oni też prowadzili beztroskie życie, a kiedy było trzeba, potrafili. 

Ludzie mają wysoką zdolność adaptacji.

 

 

24 minuty temu, absolutarianin napisał:

Odwaga, to nie jest to, że się nie boisz, wszyscy się boimy, tylko to, że mimo, że się boisz, to działasz. Strach, podobnie jak ból tej wiertarki, to jest wskaźnik, którego nie powinieneś wyłączać, bo on pozwala ci ocenić prawidłowo sytuację. Po to go masz.

 

 

Sukcesów z kobietami nie zapewni Ci pokonywanie osobistych trudności i strachu, choć na pewno pomoże w tej drodze.

Znałem mnóstwo ludzi, którzy w swoim życiu zrobili tyle, że jeden starczyłby na dziesięciu.

Sam miałem sporo w tym temacie ogarnięte i dużo sytuacji za sobą, które wymagały pokonania strachu. 

A kiedy życie powiedziało: sprawdzam, potknąłem się o małą myszkę;) 

 

Dlatego pokonanie zewnętrznych trudności to jedno, ale ważna jest tez droga wewnętrzna. 

Możesz mieć bardzo duże osiągnięcia, ale mindset zjebany przez nieadekwatne wzorce i braki wewnętrzne, a wtedy bardzo łatwo stać się pantoflem. 

Nawet, kiedy poza domem ludzie kłaniają Ci się w pas albo się Ciebie boją. 

 

I nie chodzi o to by popadać w następną skrajność, a umieć złapać dobry balans  

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj trzeba być odważnym żeby się ożenić, ja nie miałbym tyle odwagi żeby tego dokonać. Chcę przeczytać jak najwięcej ciekawych książek, prowadzić życie zbliżając się do modelu ascety. Żadnego nadstawiania karku za czyjeś interesy, jeśli tylko będę miał chociaż 0,000001% możliwości manewru od takich rzeczy. Tak jak kiedyś Marek powiedział w jednej swojej audycji że mógłby modlić się, czytać, ćwiczyć fizycznie, bardzo mało jeść całe życie- takie życie w jednoosobowej celi. Niech inni sobie będą męscy, ja swoje zadanie znam zgromadzić jak najwięcej informacji przy jak największym poczuciu spokoju, mam gdzieś tą całą gierkę w męskość i kobiecość.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.