Skocz do zawartości

Jak rozszerzyc pule znajomych.


Janosik

Rekomendowane odpowiedzi

Ja powiem tak - w kontekście znajomych i osiągania sukcesu są (przynajmniej) dwa typy ludzi.

Pierwszy typ to taki, który potrzebuje przyjaciół, znajomych, kochającej rodziny, przyjaciół żeby osiągnąć sukces. Sukces mam na myśli cokolwiek, niekoniecznie zostanie milionerem, chociażby prosty cel typu: praca za 2 średnie krajowe miesięcznie. Drugi typ jest taki, że ma znajomych ale kiepskich przez co słabo mu idzie w życiu. Gdy przychodzi mu w głowie świetny plan typu: "założe biznes", "nauczę się czegoś przydatnego", "zmienię pracę", wtedy ci "życzliwi" znajomi najczęściej sami bez ambicji/fajnej pracy/lubiący dać w palnik co weekend albo nawet częściej sprowadzą cię do swojego poziomu. "Biznes? Wiesz ile podatków się płaci? Wielki biznesman, nie dasz rady! Polej wóde", "Co ty chcesz się programowania nauczyć? Masz 25 lat, teraz to za późno, weź się nie ośmieszaj", "Zmienić pracę? Źle ci? Masz 3000 zł na rękę, umowę o pracę, co ty byś chciał? Złożysz wypowiedzenie i będziesz na bezrobociu!". Wtedy okazuje się, że gdy taki człowiek nagle straci wszystkich znajomych paradoksalnie... odnosi sukces.

W moim przypadku był to przypadek numer dwa. Początki życia były trudne, ale "kumpli" od groma. Stawiali wódkę, zioło, spotkania co chwilę. Chciałeś odmówić to wyśmiewali, ubliżali. Chciałeś ograniczyć? "Karali". Zapraszali tylko po to, żeby pocisnąć bękę, bo akurat wtedy mieli lepiej - oni po zawodówkach znaleźli od razu pracę za 2500 - 3000, pokupowali samochody, ja po liceum no to dopiero na studia, z pracą też ciężko. Wokół nich od razu zaczęły się kręcić dupy. Do jednego odezwała się ex z gimnazjum - szybko się wykruszył chłopak. Po kilku miesiącach przestał odbierać telefon, albo odbierała jego dziewczyna i mówiła, że "miś" nie może rozmawiać :) Drugi pojechał za granicę zbierać na furę. Zarobiona kupa szmalu w najgorszych robotach za najniższą angielską. Podejrzewam, że warunki mieszkaniowe typu barak - 10 chłopa w mieszkaniu. Wydać kilkadziesiąt tysięcy w samochód za pierwszy rok pracy - nie jestem od oceniania inteligencji innych, no ale można to było lepiej zainwestować. Poświęcać tyle czasu i energii, żeby kupić metalowego konia, który niezbyt się przyda. Bo i tak zostanie w Polsce na 10 miesięcy, będzie tylko na urlopy. Ale kobiety szybko sie zakręciły, oj szybko. Wręcz biły. Trzeci który wydawał mi się najmniej ogarnięty, najwięcej ćpał itd. Okazało się, że chłop jednak miał łeb na karku. W pewnym momencie urwał melanż, zrobił C+E, międzynarodówka to podejrzewam, że z 8 kafli na miecha wyciągnie. I to dość szybko bo zrobił prawko najwcześniej jak się dało. No ale chłopina poznał w zawodówce miłość życia, więc no ucementowany. No i ja, biedny student. Oj jak płakałem, że żadna mnie nie chciała. Przecież kobietki lecą na charakter, a miałem takie dobre serce :) Co prawda nie miałem jak koledzy nic materialnego do zaoferowania, no ale kobiety to nie są blachary. No ale nie przychodziły, a ja z każdym upływającym rokiem zacząłem doceniać samotność. Kumple bombelki, zaobrączkowani albo melanż, ale zawodowo - stali w miejscu. Jak się zadawałem - cały czas powtarzali, że nic mi się nie uda, bo przecież studia przereklamowane itd. Zostałem sam i dziwne, bo jednak się udało. Powoli sobie kończyłem szkoły, kursy, jedna praca, druga praca, trzecia praca i nawet nie zorientowałem się kiedy 10 kafla na miecha zaczęło wpadać. No i nie mam do utrzymania żadnego pasożyta, a jestem można powiedzieć "minimalistą" jeśli chodzi o rzeczy na pokaz - nie potrzebuję drogiego i dużego, wystawnego mieszkania, drogiego samochodu na pokaz, drogich wakacji, ciuchów, telefonu. Więc możliwości oszczędzania - olbrzymie. Jedyny wyjątek to rozwijanie siebie i pasję - wtedy nie mam zawahań żeby rozwalić kilka - kilkanaście tysięcy na porządny gadżet, który będzie długo służył. 

Co najlepsze - byli "kumple" po latach dalej myślą, że jestem tą samą osobą co kiedyś. Niepewną siebie, przyjmującą wszystkie wspaniałe "rady" do siebie i ledwo wiążąca koniec z końcem. Od niektórych osób słyszę plotki, że dalej gdzieś tam od czasu do czasu na wspomnienie o mnie radośnie podśmiechują i dogryzają, bo nie wiedzą co u mnie, myślą że nic się nie zmieniło. Nie afiszuję się na social mediach i nie rozpowiadam za bardzo innym jak mi się w życiu powodzi. No i z jednej strony mógłbym im "udowodnić" co mi się udało, ale z drugiej strony - wyjebane, wolę, żeby nie wiedzieli. Po co mają wiedzieć? Nie robiłem nigdy w życiu nic, żeby coś komuś udowodnić, więc uważam to za słabe. Nawet mi to bardzo na rękę, że niektórzy dalej we mnie widzą nieudacznika. Przynajmniej mam spokój, bo nie odzywają się do mnie osoby, których nie chciałbym słyszeć. Niech sobie myślą co chcą, jeszcze by się zaczął festiwal dzwonienia w stylu "stary no wiesz, że byliśmy najlepszymi kumplami, co się nie chwalisz, chodź na wódkę, a przy okazji pożycz 30k na remont, załatwiłbyś taką robotę po starej znajomości co ty masz itd".
 

No więc podsumowując - nie uważam, że ludzie ogólnie są źli, ale należy poznać siebie i swój potencjał, ograniczenia - czy jest się osobą zależną od innych, potrzebującą innych osób? Wtedy posiadanie dobrych znajomych, przyjaciół itd. To konieczność i trzeba szlifować social skilla, ćwiczyć zagadywanie itd. Czy może tak jak ja - jest się osobą, która sama z siebie potrafi osiągnąć sukces, tylko musi odciąć otoczenie notorycznie podcinające skrzydła i działać w samotności. Z pewnością są jeszcze inne wariacje. Na pewno nie warto wmawiać sobie, że bycie totalnym samotnikiem bez znajomych to coś pożądanego, bo nie jest. Gromadzenie setki znajomych tylko po to by mieć - po co? Sztuka dla sztuki. Znajomi, przyjeciele są potrzebni. Ale tak jak wyżej mówili - ilość, nie jakość. Po latach dochodzę do wniosku, że naprawdę wystarczą 1-2 zaufane osoby, po co więcej? Takich "luźnych" znajomych co się wyskoczy na motocykl, pogra w piłkę czy wyskoczy w góry - warto mieć, ale nie każdego warto wprowadzać "na maxa" w swoje życie, niech widzą tylko wycinek w któym się spotykanie (znajomi na motocykl tylko do jazdy na motocyklu, ci od piłki tylko do piłki itd) i tyle.

  • Like 5
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam znajomych na placach jedne reki policzyć ale chyba się nie kwalifikują bo spotykam ich raz na rok :D  Generalnie to przez to ze mam to nawet rodzinna mnie unika. 

 

Tak bardziej poważnie ciężko znalezc ludzi do czegokolwiek nikt nigdy nie ma czasu , każdy chce abyś to ty do niego przyszedł ale on już do Ciebie czasu przez cały rok nie znajduje aby wpaść.

 

Tak ze kij im w krzyż! więcej czasu dla siebie człowiek ma  !

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Staś napisał:

Tak bardziej poważnie ciężko znalezc ludzi do czegokolwiek nikt nigdy nie ma czasu , każdy chce abyś to ty do niego przyszedł ale on już do Ciebie czasu przez cały rok nie znajduje aby wpaść.

 

Przypomniała mi się pewna akcja. Kilka lat temu wybrałem się na warsztaty fotograficzne w Bieszczady. Auto miałem akurat na warsztacie i nie miałem czym pojechać. Zgadałem się z gościem, który również jechał na te same warsztaty. Złożyłem się z nim na wachę. Warsztaty minęły, koleś zauważył, że ja trochę bardziej zaawansowany jestem w obróbce zdjęć niż reszta grupy. Zagadał do mnie na powrocie czy bym mu nie udzielił korepetycji z tej obróbki. Jako że staram się być uczynnym człowiekiem (w miarę możliwości), zgodziłem się. Dzwoni do mnie za parę dni i się przypomina. To mu spokojnie mówię, że może wpaść z laptopem, chętnie poświęcę mu godzinę/płótorej, obrobimy ze dwa-trzy zdjęcia i omówimy sobie podstawy. Na to on, że fajnie byłoby spotkać się w centrum, bo on do mnie to ma daleko, a w centrum pracuje (duże miasto). Nosz kurwa, nie dość, że zadeklarowałem się poświęcić 1.5 godziny swojego życia za darmo na pomoc prawie obcej osobie, to on jeszcze życzył sobie, żebym ja dojechał do niego! I jak tu lubić ludzi? Ponieważ jestem człowiekiem, który zawsze mówi ludziom to co myśli, to mu wygarnąłem i zapytałem: "kpisz, czy o drogę pytasz?". Był bardzo zniesmaczony i niezadowolony 🙊

 

Minęło parę tygodni, a gość mnie zaprasza na fejsie na jakieś wydarzenie, które stworzył, a była to impreza weekendowa w jego domu. Za 5 minut dzwoni do mnie, że mnie zaprasza. Popatrzyłem na listę gości, nikogo stamtąd nie znam, byli tam jacyś znajomi z jego pracy i pewnie z uczelni, więc odmówiłem. Przecież nie będę spędzał kilku godzin z człowiekiem, którego ledwo znam i jakąś bandą jego ziomków, których nie znam w ogóle. Po chuj? Był bardzo niezadowolony. Ależ ludzie są samotni i jak ciężko tę samotność znoszą! Na siłę poszukują jakichś kontaktów. Po 30-tce to bez sensu wg mnie, ale wiem, że są tu ludzie, którzy ze mną się nie zgodzą. 

 

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 4
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 13.04.2021 o 16:44, MarkoBe napisał:

Alkohol to syf, nie jest Tobie do szczęścia potrzebny.

 

Pełna zgoda brachu👍

Osobiście nie piję alkoholu i jest mi z tym bardzo dobrze dodatkowo człowiek ma chęci, więcej sił, motywacji do działania.

 

 

W dniu 13.04.2021 o 16:44, MarkoBe napisał:

Gwarantuję Ci, że po jakimś czasie, te znajomości pseudokumpli od butli rozpadają się prędzej czy później.

 

Dokładnie tak.

Miałem podobną sytuację gdy byłem młody, kiedy oznajmiłem kolegom od butelki, że przestaje pić bo nie lubię

znajomości szybko się skończyły a ja ruszyłem do przodu z życiem natomiast oni pozostali w tyle upijając się dalej.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minutes ago, SamiecGamma said:

Przecież nie będę spędzał kilku godzin z człowiekiem, którego ledwo znam i jakąś bandą jego ziomków, których nie znam w ogóle. Po chuj? Był bardzo niezadowolony. Ależ ludzie są samotni i jak ciężko tę samotność znoszą! Na siłę poszukują jakichś kontaktów. Po 30-tce to bez sensu wg mnie, ale wiem, że są tu ludzie, którzy ze mną się nie zgodzą. 

 

Ja do nich nie należę i się prawie w pełni zgadzam... :D , ... prawie, bo...

...czasami warto pójść na takie spotkanie, by się przekonać jak ch....e są znajomości z ludźmi.

Zwłaszcza jak się jest już 30.

Zwłaszcza jak się nie ma "standardowych tematów" do rozmowy i "pasji", czyli piłka, auta, laski, alko... . 

 

Ja tam lubię co parę lat gdzieś wyskoczyć jak mnie ktoś zaprasza, posiedzieć i powkurwiać się co ja tam robię w ogóle nie odzywając się jak zawsze :P  i wrócić do swojej spokojnej pustelni, by dalej snuć plany jak podbić świat! :D

Do jakiej postaci z kreskówki podobny jest Adam Hofman? - Mobilna INTERIA w  INTERIA.PL

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, SamiecGamma napisał:

Ależ ludzie są samotni i jak ciężko tę samotność znoszą! Na siłę poszukują jakichś kontaktów. Po 30-tce to bez sensu

 

Zauważ, że ludzie nie potrafią wytrzymać w milczeniu nawet kilka minut muszą na siłę szukać tematów do rozmowy.

A co dopiero mówić o poszukiwaniu na siłę znajomych gdzie nie mogą sobie poradzić z własnymi myślami, które są

nieprzyjemne i wolą przebywać w jakimkolwiek towarzystwie by te myśli uciszyć.

Desperacja i parcie na akceptacje ze strony kogokolwiek jest skazane na niepowodzenie bo tamta osoba będzie wiedzieć,

że czegoś chcesz, potrzebujesz dlatego zostaniesz wykorzystany.

Zgadzam się z tobą brachu co do ludzi nieznanych, którzy w jakiś sposób mi nie pasują szkoda czasu marnować i gadać o

głupotach nic nieznaczących lub niewnoszących niczego w nasze życie, lepiej ten czas poświęcić na swój rozwój, zainteresowania, pasje.

 

 

Edytowane przez Iceman84PL
  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak piszecie Bracia ludzie nawet najbliżsi nam są nie wdzięczni zawsze aby jak najlepiej dla siebie nie ważne ile się przeżyło razem trudnych sytuacji ile razy się pomogło . Nie ma znaczenia liczy się tu i teraz jak u kobiet wdzięczności za często nie uświadczysz.Smutne to ale prawdziwe. Przemyślałem dziś sporo rzeczy i doszedłem do wniosku że w końcu czas zadbać o siebie o swoje zdrowie psychiczne i fizyczne.

A reszta jakoś na pewno się ułoży im mniej się myśli o danej sprawie tym lepiej ona idzie a jak się zafiksuje człowiek na coś to ma pod górkę.

@Boromir Dzięki za audycie nie słuchałem jej jeszcze przed spaniem sobie posłucham.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Zbychu napisał:

 Powoli sobie kończyłem szkoły, kursy, jedna praca, druga praca, trzecia praca i nawet nie zorientowałem się kiedy 10 kafla na miecha zaczęło wpadać. No i nie mam do utrzymania żadnego pasożyta, a jestem można powiedzieć "minimalistą" jeśli chodzi o rzeczy na pokaz - nie potrzebuję drogiego i dużego, wystawnego mieszkania, drogiego samochodu na pokaz, drogich wakacji, ciuchów, telefonu. Więc możliwości oszczędzania - olbrzymie. Jedyny wyjątek to rozwijanie siebie i pasję - wtedy nie mam zawahań żeby rozwalić kilka - kilkanaście tysięcy na porządny gadżet, który będzie długo służył. 

 

Brawo !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Janosik znam Twój ból, aż chciałem podobny temat założyć. Osobiście jakbym chciał trochę znajomości odgrzebać to miałbym sporo wariantów. Ale...

Ale poza moim miejscem zamieszkanie to ja mam to gdzieś się wpraszać na nocowanie 300km od domu. 

Ból mój jest tragiczny, bo nie mam znajomych w obecnym miejscu zamieszkania, a jak już to takim cześć - cześć.

 

A ja to mam takie plany na ten rok, że heeej i nie chcę tego robić sam, bo wszyscy się mi teraz żenią, kupują mieszkania etc.... A boys just wanna have fun jak to śpiewali.

 

Chciałbym wrócić do klimatu: huśtawka, ławeczka, grillik, trawka, kiełbaska, mięska, piwko, chill i:

 

 

Prawda jest taka, że ja całe życie łaknę do ludzi, a nawet jak z jednej imprezki wracałem to zaraz chciałem na następną i następną. Brakuje mi ludzi w życiu bo jestem ekstrawertykiem, ale z taką nie tyle fobią społeczną, co lekką blokadą przed odezwaniem się jako pierwszy i to też nie mam kontroli nad moim życiem towarzyskim. 

 

A teraz to czuję, że obumieram :( Dzień w dzień liczę, że już nieubłagalnie zbliżam się do trzydziestki, a siedzę w domu i pracuję. 

 

Najbardziej mnie wkurwia jak najlepszy druh studenckich lat, który nie odpuszczał żadnej imprezy, żadnego wyjścia, teraz znalazł kobite i się żeni. Chłop wycięty z życia na amen. Koniec, amen. Tylko żona i nic więcej. 

Edytowane przez Carl93m
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Janosik napisał:

Tak jak piszecie Bracia ludzie nawet najbliżsi nam są nie wdzięczni zawsze aby jak najlepiej dla siebie nie ważne ile się przeżyło razem trudnych sytuacji ile razy się pomogło . Nie ma znaczenia liczy się tu i teraz jak u kobiet wdzięczności za często nie uświadczysz.Smutne to ale prawdziwe.

 

Dokładnie , jeżeli w ogóle jakąś uświadczysz to już jest sukces !

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Carl93m napisał:

 

Najbardziej mnie wkurwia jak najlepszy druh studenckich lat, który nie odpuszczał żadnej imprezy, żadnego wyjścia, teraz znalazł kobite i się żeni. Chłop wycięty z życia na amen. Koniec, amen. Tylko żona i nic więcej. 

Miałem parę razy podobnie wszystko dobrze się kreci nagle ziomek poznaje dziewczynę nagle cyk jak nożem odkroił nie ma chłopa zaślepiony wiadomo czym .

Po jakimś czasie wraca kontakt ale już wspólne spotkania z myszką wszędzie z myszką jeszcze jakiś czas później zaczynają się gadki Janosik moja myszka to mówi że ty jej nie lubisz chyba , myślę tak bo gadam w poprzek dla twojej myszki i ona próbuje mnie pogrążyć i do tego dochodziło .

Po co dla miska koledzy co wiedzą co jest przysłowiowe 5 i jak wygląda gra damsko męska.

Poronione to wszystko ale tak już jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znajomi? 

Zbyszek. Znaliśmy się od dziecka. Pojebany chłop. Kiedyś jak mieliśmy naście lat. Zaczął pisać do mojej dziewczyny. Ona oczywiście mi to pokazała. I mu nie odpisała. Parę lat później pożyczył odemnie 400 zł. Bo podobno głodny jest. I tak kurwa oddawał prawie 3 lata na raty. Dobrze, że z chujem nie mam już nic wspólnego. Przez tydzień za te pieniądze ćpał. 

Drugi typ. Znaliśmy się od dziecka. Pisał do mojej dziewczyny i jak piesek jej relacjonował wszystko co robię. Może na coś liczył? Chuj go wie. W każdym razie. Po latach mi powiedział, że bym go zajebał. W dodatku rok temu po rozstaniu z kolejna dziewczyną wyraził skruchę. By dwa dni później znów napisać i cisnąć beke jak tam walenie konia i czy konto premium na pornhub jest? 

A sam co ma? Smutny ryj, smutną robotę. Smutny zardzewiały samochód. 55 kg wagi przy 175 cm. I wygląda jak by opuścił obóz koncentracyjny. Pryszcze na ryju i mieszka u teściów na górze. I spłaca kredyt za dach. Debil. 

Trzeci. Niech mu będzie Janek. Kiedyś na działce zaczął montować, że on jest programista i o robotę się nie boi. A my? Przyjdzie Ukrainiec i was wygryzie. No ja pierdole. Zwatpilem w typa. Słuchać takiego pierdole nią nie mam zamiaru. Czasami go spotykam i wielce zdziwiony, że mieszka 2 minuty drogi odemnie a ostatni raz byliśmy 5 lat temu na piwie. Ciekawe dlaczego? 

 

Nie uważam się za za nie wiadomo kogo. Ale po takich tekstach a mógłby. Ich wymienić znacznie więcej. Po co spotykać się z takimi ludźmi, którzy tylko czekają aż się człowiekowi noga podwinie. 

Edytowane przez Montella26
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Janosik Poczytaj Ayn Rand. Dobrze przedstawia o co chodzi w relacjach międzyludzkich.

Od siebie dodam że chodzi tylko o status. Co rozumiem przez status ? Hajs, wygląd, fame. Maksuj te rzeczy a od znajomych się nie opędzisz.

Nie szukaj tzw "prawdziwych" przyjaźni bo to mrzonka, ludzi traktuj jako kontakty i ich wykorzystuj ale sam też bądź dla innych użyteczny.

  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 13.04.2021 o 14:02, Janosik napisał:

Witajcie !!!

Dopadły mnie jakieś demony i rozkmini że w wieku 33 lat mam znikomą ilość znajomych przez co cierpi moja psychika bo w weekend każdy normalny gość socjalizuje się ze znajomymi a ja nie mam z kim

 

 

Pierwsze uniwersalne prawo Wszechświata brzmi:

 

czym bardziej odczuwasz głęboki głód czegoś i pożądasz tego czegoś - tym szybciej to ucieka od ciebie.

 

Już w Biblii jest niezwykle zagadkowa opowieść o talentach.

Niedoceniana i nierozumiana.

A wiążąca się z pierwszym uniwersalnym prawem Wszechświata.

Brzmi tak:

 

Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma.

 

Dokąd będziesz needy dotąd będziesz miał pod gorkę.

Potraktuj to jako radę numer jeden.

 

Rada numer dwa już była wspomniana.

Nic tak nie łączy jak wspólne rzeczy.

Określ jasno swoje prawdziwe zainteresowania, które można praktykować w grupie.

I dołącz do grupy.

Dalej samo poleci.

 

I rada trzecia.

Z wiekiem potrzebuje się coraz mniej.

A ludzie, zasadniczo, są przereklamowani.

(jak seks, osiągnięcie dorosłości czy większość rzeczy klasyfikowanych jako 'premium')

Bo chętnie podłączą się by czerpać od Ciebie.

Ale zmyją się błyskawicznie, gdy Ty będziesz chciał czegoś od nich.

Zwykłe prawo zysku, nakładu oraz osiąganej korzyści.

 

Lśnij energetycznie jak Słońce swoim Statusem, Wyglądem i Pieniędzmi.

A wszystkie bluszcze skierują się ku Tobie.

Zgaś to światło.

A zaczną szukać błyskawicznie innego.

 

Edytowane przez Margrabia.von.Ansbach
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 hours ago, Margrabia.von.Ansbach said:

.

Określ jasno swoje prawdziwe zainteresowania, które można praktykować w grupie.

I dołącz do grupy.

Dalej samo poleci.

Albo poleje. 

 

Bo, gdyż, ponieważ. 

 

Wiele grup "wspólnych zainteresowań" polega na wspólnym łojeniu wódy. A inne zainteresowania są "przy okazji". 

 

Dlatego trzeba uważać w co się wchodzi i dlaczego.

5 hours ago, Margrabia.von.Ansbach said:

 

A wszystkie bluszcze skierują się ku Tobie.

Zgaś to światło.

A zaczną szukać błyskawicznie innego.

 

To w zasadzie jest uniwersalne prawo relacji międzyludzkich nr 1.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wóda (szerzej alko) to kiepskie spoiwo znajomości.

Podobnie jak inne używki otępiające.

Całkowicie się godzę @maroon

 

Te zainteresowania to mają być pozawódczane.

I generalnie 'zespołowe' a nie 'solo'.

Modelarstwo w kólku/grupie.

Turystyka moto w kilka/kilkanaście osób.

Rajdy rowerowe MTB.

Sporty zespołowe.

I wiele, wiele innych.

 

Znajomy wkręcił się w DKFy (dyskusyjne kluby filmowe).

Chyba nawet aktualną partnerkę życiową tam znalazł.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najwięcej znajomych miałem w czasach intensywnego uprawiania sportu. Treningi, zgrupowania, obozy, zawody itd. Nie były to jakieś b. mocne "więzi" ale duuużo. Wykraczały oczywiście poza spotkania na sali treningowej. W momencie rezygnacji z czynnego uprawiania sportu zauważalny był odpływ ludzi z mojego otoczenia. Logiczne. Ponieważ chodziłem do kilku szkół i ukończyłem kilka (4) uczelni i tam nie nawiązywałem raczej znajomości, to właśnie sport kojarzy mi się z poznawaniem ludzi, nawiązywaniem znajomości. Najczęściej za okres najbogatszy w poznawanie ludzi uznaje się czasy licealne. W moim przypadku tak nie było. Chodziłem do kilku szkół średnich ;) Nie nawiązywałem mocniejszych znajomości. A szkoda, bo kilka osób widuję w TV i w gazetkach też.

Po latach od ukończenia miałem kilka spotkań ze znajomymi z liceum : 

- 1 - koleś niesamowity cham. opierający swój humor, już w liceum, na obrażaniu. Więc kiedy podczas spotkania zacząłem mu chamstwem na chamstwo odpowiadać to obraził się na mnie i poinformował, że gdybym był mniejszy to by mnie strzelił w pysk :D . Pośmiałem się, wyszedłem.

- 2 - przypadkiem natrafiłem w necie na gościa o dość charakterystycznym nazwisku i imieniu. Takim jak gość, z którym chodziłem do liceum. Okazało się, że to mój szkolny kolega. O matko, jakiś księgowy czy inny ponurak. Nudna rozmowa, z nudnym jak przedsiębiorca pogrzebowy kolesiem. Jak mi wyjechał z tekstem, żebym się do niego odezwał za tydzień....to spytałem "ale po co?".

- jakiś łeb, który zaczął mnie wypytywać co robię itd. W liceum sporo z nim się pętałem bo pubach ale odniosłem wrażenie, że szukał pracy albo pożyczki.

i kilka innych syt. świadczących, że powrót do starych "znajomości" raczej bezsensowny.

 

Sporo znajomych "straciłem" ze względu na konieczność takiej troszkę ochrony prywatności, ochrony otoczenia. Kontakty pousychały. Celowo wyłączyłem się ze spotkań towarzyskich, kontaktów.  Zacząłem izolować się od ludzi.

 

a w wieku jakim jestem uważam, że b trudno : i wrócić do starych znajomości i nawiązać nowe

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.04.2021 o 00:08, Sankti Magistri napisał:

@Janosik Poczytaj Ayn Rand. Dobrze przedstawia o co chodzi w relacjach międzyludzkich.

Od siebie dodam że chodzi tylko o status. Co rozumiem przez status ? Hajs, wygląd, fame. Maksuj te rzeczy a od znajomych się nie opędzisz.

Nie szukaj tzw "prawdziwych" przyjaźni bo to mrzonka, ludzi traktuj jako kontakty i ich wykorzystuj ale sam też bądź dla innych użyteczny.

który konkretnie tytuł polecasz?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.