Skocz do zawartości

Wzrost agresji na ulicach - efekt pandemii?


deleteduser115

Rekomendowane odpowiedzi

Zakładam ten temat w tym dziale, chociaż osobiście bardziej chyba cała sytuacja mnie smuci niż wkurwia. Ciekaw jestem Waszych obserwacji drodzy Bracia, w szczególności tego czy pokrywają się z moimi. Dwie scenki z dwóch ostatnich dni.

 

I. Poniedziałek, godzina 17-nasta, moja żona wraca ze sklepu. Widzi, jak na środku ulicy dwóch na oko dwudziestoletnich kolesi napierdala jakąś dziewczynę. "Napierdala" to dobre słowo, biją ją pięściami po twarzy, rozwalają jej nos, leje się krew. Krzyczą "przeproś kurwo". Żona nie reaguje, boi się o siebie (i słusznie). Wraca do domu roztrzęsiona.

 

II. Wtorek, jadę odebrać córkę od koleżanki. Wąska uliczka, niepisana zasada jest taka, że pojazdy jadące z naprzeciwka wjeżdżają do zatoczek i przepuszczają samochody jadące w przeciwnym kierunku. Koleś jadący w moją stronę tej zasady najwidoczniej nie zna, stajemy na wprost siebie. Pokazuję mu spokojnie ręką, żeby wjechał w zatoczkę, bo ani ja ani on nie przejedziemy. Koleś robi się czerwony jak burak (dosłownie), otwiera okno i zaczyna krzyczeć "ja Cię dojadę chuju jebany, zapierdolę Cię kurwo, masz przejebane", po czym zjeżdża, mijamy się, a ja jadę dalej nieco zszokowany tym pokazem trudno nawet nazwać czego.

 

Mniejsze przejawy agresji widuje się na co dzień - ludzie obrażają ekspedientki w sklepie, kłócą się w kolejkach, a na ulicy to już prawdziwa dzicz - kto czasem porusza się autem po dużym mieście wie jak jest. I już sam nie wiem czy ludziom aż tak odpierdala z powodu pandemii i związanych z nią ograniczeń czy jest jakiś inny tego powód. 

Wydaje mi się, że może to być kwestia utrudnionych w okresie pandemii możliwości regulacji własnych emocji - nie każdy lubi biegać czy spacerować, a większość typowych rozrywek jest od dawna praktycznie wyeliminowana. Siedzenie w czterech ścianach, w szczególności z osobą, z którą jest się z musu (a tak wygląda przecież większość małżeństw) nie sprzyja relaksowi. Dochodzi do tego chęć pozbycia się uczucia braku wpływu na własne życie, tak powszechnego w tym okresie, brak możliwości realizacji własnych celów i ograniczone kontakty społeczne. Ludzie są sfrustrowani i zaczynają się zachowywać jak zwierzęta i nie piszę tu tylko o osobach z tzw. nizin społecznych, problem dotyczy wszystkich.

Wkurwia to, ale przede wszystkim smuci - bo kierunek wydaje się być jeden, jeszcze większa radykalizacja nastrojów.

Pocieszcie mnie, że to tylko mój odbiór rzeczywistości i Wy widzicie to inaczej :( 

  • Like 11
  • Dzięki 1
  • Haha 1
  • Zdziwiony 2
  • Smutny 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, johnnygoodboy napisał:

Wkurwia to, ale przede wszystkim smuci - bo kierunek wydaje się być jeden, jeszcze większa radykalizacja nastrojów.

 

O to chodzi. A potem politycy wjadą na białym koniu jako uzdrawiacze sytuacji i bajka znów będzie się toczyła od nowa.

Staram się chodzić po ulicy z bananem na gębie i przekazywać pozytywną energię - myślisz że ile osób zareaguje na uśmiech uśmiechem?

W firmie mam to samo - pracownicy mają dół. To się czuje. 

Ludzie zmęczeni, brak słońca, chujowa pogoda.

Jedyne co można z tym zrobić to samemu koncentrować się na dobrych momentach i próbować zachować pogodę ducha.

Nic Panie nie zrobisz ponadto :D 

 

 

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 10
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słowa proroka stają się ciałem: "Będziemy się napierdalać". Gdzie żyję na wiosce niewiele się zmieniło, tu od czasu do czasu widzisz kogoś z maską na twarzy, pierwsza myśl, że ma jakiś opatrunek na głowie :) Psy, mandatów raczej nie wlepiają. Ale jak wyjadę do jakiegoś  miasta, a nie daj Boże do Krakowa, to już jest pandemiczne szaleństwo. Spotykam masę nienawistnych spojrzeń, idzie "siewca śmierci", ale nie ma się co dziwić, jak założysz ludziom kaganiec na mordę to się robi wściekłe. 

  • Like 3
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od kilku lat obserwujemy znaczne obniżenie standardów. Ważnym stał się ten przysłowiowy "suweren". Potomek plebsu.Patologia. Chamstwo widzimy podczas obrad Sejmu.Chamstwo nie jest w Priwislanskim kraju piętnowane. Cham to obecnie wzór ;) Nawet tu, na forum, za chaotyczny post jakiś prostaczek mi " w leb chciał dać"(nawet o tych przugłupach wierszyk napisałem). 

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim otoczeniu wręcz przeciwnie, nie zauważam jakiegoś wzrostu zachowań agresywnych tudzież tego typu zmian u osób mi znanych. Z sąsiadami w bloku żyjemy jak dotąd, wymiana uprzejmości, jakieś zagadania w stylu: co słychać, czy widział pan to i tamto, co pan uważa o tym i tamtym. Jak do tej pory, tylko że z maseczkami na twarzach. Ze znajomymi widuję się w miarę regularnie i oni jakoś nie wydają się przytłoczeni całą tą sytuacją, jest jakoś inaczej niż wcześniej, ale jakiegoś doła u nich nie zauważyłem, mimo że też tak jak ja na co dzień są raczej zamknięci w czterech ścianach. Być może te spotkania i próby normalnego życia sprawiają u nas, że jest tak a nie inaczej. W poniedziałek podróżowałem metrem i komunikacją miejską i dzień jak co dzień, tylko że zdecydowanie mniej ludzi w tych środkach komunikacji. Nawet widziałem tam osoby bez maseczek i nie stanowiło to żadnego problemu dla innych, nawet uwagi nikt nie zwracał takim osobom. Samochodem też zdarza mi się podróżować i ostatnio o dziwo nie byłem świadkiem żadnych agresywnych zachowań innych uczestników ruchu.

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, johnnygoodboy said:

Pocieszcie mnie, że to tylko mój odbiór rzeczywistości i Wy widzicie to inaczej :( 

Sorry sam jestem częścią tego problemu. Ostatnio mi gość próbował się "wciąć" z pasu do lewoskrętu, trzy razy go otrąbiłem, potem na światłach wysiadłem z cwaniaczkiem porozmawiać.

Okazał się to mój znajomy :). Generalnie gdy jeździłem za granicą nie miałem takich sytuacji, ani nie byłem taki cięty.  Polandia + to co się dzieje podnoszą kortyzol i gotowość do walki.

To akurat może nie jest aż takie złe, lepiej być przygotowanym na bycie napadniętym itp. niż tylko kwiatki wąchać i chmurki oglądać. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, johnnygoodboy napisał:

Pocieszcie mnie, że to tylko mój odbiór rzeczywistości i Wy widzicie to inaczej

Pocieszać Cię nie mogę, bo obserwacje przecież nie są z czapki, a realiów i otoczenia. Osobiście zupełnie tego nie doświadczam. Ci co buraczą, zawsze będą buraczyć, czy w życiu czy na drodze, reszta zachowuje się tak samo jak do tej pory. Nie mam żadnych negatywnych doświadczeń tego typu z ostatniego roku.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeden z powodów dlaczego wyprowadziłem się z 500tys miasta kilka lat temu, agresja zawsze jest i była w ludziach na pewno obecne warunki temu sprzyjaj.

 

Generalnie na dziś mocniej obserwuje swoje otoczenie i unikam ludzi toksycznych. Myślę że wezwanie telefoniczne patrolu do sytuacji w kotrej widzimy osoby poszkodowane na zdrowiu jest chyba na dziś obowiązkiem ? nie jestem prawnikiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Młodzież się nudzi. 

 

Tatunie i mamunie ze swoimi ukochanymi bachorkami i ze sobą nawzajem nie wytrzymują. 

 

Firmy tną koszty, nie pracują, dają postojowe, a kredyty trzeba spłacać. 

 

Dysonans poznawczy. Z tv wieje grozą, a pod śmietnikiem nie leży stos trupów. 

 

Gówniakom odwala z braku jakichkolwiek obowiązków. 

 

Kilka lat promocji chama i cwaniaka jako prawdziwego Polaka. 

 

Niektórzy nie wytrzymują. Ta agresja w wielu przypadkach zawsze była. Buzowała gdzieś pod spodem, teraz może się ulewać bez ograniczeń, a do tego dochodzi frustracja codziennością. Brak umiejętności organizowania sobie czasu. Itp., itd. 

 

Na wsi tego za bardzo nie widać, za to w mieście tak. 

 

Chujowość pogody jest względna. Zupełnie inaczej deszcz wygląda podziwiany z tarasu pod kocykiem z ładnym widokiem na ogród, góry czy jezioro, a zupełnie inaczej z klity w bloku. 

 

 

Edytowane przez maroon
  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Libertyn napisał:

To nie ma nic wspólnego z pandemią. Bo to chamstwo jest od zawsze.

 

Ma. Nie widzimy twarzy innych ludzi (przez maski) i zaczynamy ich traktować jak "nie ludzi". 

 

Wzrasta poziom niepewności (i tu rola miłościwie nam panujących jest niezaprzeczalna) , co też wpływa na kompulsywność. 

 

ps. nic nie piszę o potrzebie/braku noszenia masek. 

Edytowane przez Piter_1982
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludziom odwala przez plandemię, już rok temu trąbili jakie to będzie miało długofalowe skutki dla psychiki, PTSD itp zupełnie jak po działaniach wojennych... Więc takich sytuacji będzie coraz więcej. Sam zauważam, że mimo kładzenia lagi na ten cały cyrk stałem się bardziej nerwowy na drodze jak ktoś coś odwali. Dawniej było z tym u mnie lepiej a teraz to już zmierza właśnie do bijatyki. A jestem spokojnym człowiekiem z natury. Także „będziemy się napierdalać”, w końcu ktoś pęknie i odpali ładunek jak wyznawca Allaha. 

Edytowane przez Pyrkosz
  • Like 3
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już Rzymianie wiedzieli że ludziom trzeba chleba i igrzysk. 

Nie oglądam telewizji ale czasami jak zerknę to coś jest że po tych wiadomościach co oni tak gadają człowieka denerwuje, coś jest w tym. No i ludzi nosi, czasami ktoś się przyjebie na ulicy do mnie że bez maski łażę. Leję na to nie reaguje, a cooo mam sprzeczać się z kimś i dolewać oliwy do ognia? Przecież ta osoba tego oczekuję nawet nie wiedząc o tym. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minutes ago, Pyrkosz said:

Także „będziemy się napierdalać”, w końcu ktoś pęknie i odpali ładunek jak wyznawca Allaha. 

W Polsce przynajmniej względnie możemy. W UK kiedyś przyuważyłem gościa który notorycznie nam na prywatnym parkingu między słupkami parkował. W 10s przeszedł z "co panu szkodzi" do krzyczenia. W Polsce było by pewnie 1:1 na pięści, w UK moja pierwsza myśl "tu są kamery" i "to Arab, Rochdale, policja zrobi z tego "hate crime" jak mu wklepię". 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może to przypadek że akurat w ciągu ostatniego roku ale miałem kilka takich poważnych przypadków jak bycie świadkiem bójki, wcześniej zero. O ilości kłótni i agresji w sklepie czy innych miejscach publicznych nie wspomnę bo to naprawdę częste. Takie walki słowne, które często mogą prowadzić do konfliktu fizycznego. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Orybazy napisał:

W Polsce przynajmniej względnie możemy. W UK kiedyś przyuważyłem gościa który notorycznie nam na prywatnym parkingu między słupkami parkował. W 10s przeszedł z "co panu szkodzi" do krzyczenia. W Polsce było by pewnie 1:1 na pięści, w UK moja pierwsza myśl "tu są kamery" i "to Arab, Rochdale, policja zrobi z tego "hate crime" jak mu wklepię". 

A to wtedy nie deklarujesz, że jesteś gejem ? Przeszłoby to ? 

  • Like 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@johnnygoodboy

 

Nie wiem czy to wynik pandemii, od zawsze ludzie nie potrafili się zachować, mają problemy z emocjami itp.

 

Czasem też to się odnosi do zwykłego stwierdzenia - znalazałeś się w nieodpowiednim miejscu i nieodpowiedniem momencie. Czasem mamy na to wpływ, a czasem nie.

 

Raz miałem sytuację że jakiemuś kierowcy zajechałem drogę (zupełnie nieumyślnie, niska prędkość w mieście, nie było to zupełnie niebezpieczne, zmierzałem na pas z lewoskrętem). Gość strasznie wolno jechał więc przyśpieszyłem aby go wyprzedzić i nie zauważyłem że on też nagle ze swojej żółwiej prędkości przyśpieszył. Przeprosiłem światłami, ale koleś stanął za mną jak czerowne się zapaliło na tym lewoskręcie, coś się motał w samochocie i wyszedł do mnie. Otwieram delikatnie szybę by (tak sobie myślałem) jeszcze raz go przeprosić, a ten mnie gazem pieprzowym potraktował. Nie polecam, boli ;) 

 

Miałem wpływ na to bo mogłem się ślimaczyć za gościem, nie miałem wpływu na to że koleś okazał się rąbnięty, bo rozumiem że można komuś zwrócić uwagę, ale aby gazem?

3 godziny temu, johnnygoodboy napisał:

Widzi, jak na środku ulicy dwóch na oko dwudziestoletnich kolesi napierdala jakąś dziewczynę. "Napierdala" to dobre słowo, biją ją pięściami po twarzy, rozwalają jej nos, leje się krew.

 

Może nie podobna sytuacja, ale jechałem kiedyś rowerem i na parkingu widzę szarpie się jakaś parka. Dużo krzyków, koleś widzę agresywny, łapie ją, wyzywa. Przystanąłem, myślę sobie się nie wtrącam (szczególnie w takie rzeczy) bo nie wiem o co kaman, ale zobaczę jak się rozwinie sytuacja. Nagle ona pada na ziemię i ma objawy padaczki. Koleś zaczyna krzyczeć aby nie udawał i wstawała bo nie złapie go znowu na to. No i rzeczywiście wstała :D Patologia, jak prawdopodobnie to co Twoja żona zobaczyła.

 

A to wszystkie akcje jeszcze przed pandemią. Pewnie znalazło by się jeszcze parę takich golden stories ;)

 

  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Imiennik napisał:

Warto mieć dobry gaz i legalną broń białą przy sobie.

Gaz to podstawa. Natomiast nawet jak Cię napadną w 3 na ulicy to dalej mamy stare prawo, wyciągniesz maczetę, tasak, nóż to automatycznie stajesz się atakującym i musisz udowadniać, że nie jesteś Brucem Lee i nie poradziłbyś sobie pięściami z 3 ką...

2 minuty temu, Orybazy napisał:

Można próbować ale wiesz nie chciał bym tego jakoś w sądzie udowadniać :).

Wiadomo, że nie ale ciekawe czy dałoby się tak wybronić. Tonący brzytwy się chwyci

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minutes ago, Taboo said:

bo rozumiem że można komuś zwrócić uwagę, ale aby gazem?

Jakiś furiat.

5 minutes ago, Pyrkosz said:

Wiadomo, że nie ale ciekawe czy dałoby się tak wybronić. Tonący brzytwy się chwyci

Niestety ale w UK jak pokazała sprawa z Rochdale i innych miast nawet jak nie-biały gwałci to nie jest przestępstwo. Biały mężczyzna jest z definicji zły. Miałem kiedyś stłuczkę, jak Arab usłyszał że chcę wzywać policję to uciekł, zapamiętałem jego blachy. Brytyjska policja nic nie zrobiła bo najpierw 3 miesiące ustalała właściciela auta a potem nie mogła się skontaktować "bo drzwi nie otwierał". Myślę że pani policjantka kłamała bo pewnie bała by się do getta pojechać. Taki kraj równych i równiejszych się tam zrobił niestety. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.