Skocz do zawartości

Jak pozbyłem się wyjątkowo paskudnego nawyku "bezinteresownego" pomagania dalekim krewnym


deleteduser115

Rekomendowane odpowiedzi

Czas na coś pozytywnego. Wrzuciłem dzisiaj temat o zaobserwowanym przeze mnie wzroście agresji w mojej społeczności, brat @Ważniak dołożył do pieca opisując przykład popierdoleńców dręczących niepełnosprawnego chłopaka, a całości dopełnił @niemlodyjoda tematem o męskiej depresji. Nigdy jeszcze nie przyznałem jednego dnia tylu smutnych minek. Wystarczy!

Dla odmiany chciałem w tym temacie pochwalić się swoim skromnym sukcesem w procesie całkowitego wychodzenia z syndromu "miłego gościa" (jeśli ktoś pragnie zapoznać się z terminem nieco bliżej odsyłam do dobrze znanej na forum książki Roberta Glovera "No More Mr Nice Guy!"), a konkretnie uleczeniem jednej z powiązanych z nim przypadłości, mocno upierdliwej.

Jak pewnie wiecie większość miłych gości bardzo "lubi" pomagać innym ludziom i nie inaczej było w moim przypadku. Wykonuję dosyć charakterystyczny zawód i wiele osób, tzw. "przyjaciół" wykorzystywało ten fakt w przeszłości (a konkretnie POZWALAŁEM im na to), prosząc mnie o pomoc w prywatnych sprawach za symboliczne piwo.

"Co to dla Ciebie Johnny!?". W skrócie - pozwalałem im się dymać, często poświęcając na ich sprawy wiele godzin już po skończeniu formalnej pracy.

Często po fakcie nie słyszałem od nich nawet słowa "dziękuję", nie mówiąc o obiecanym piwie. Na zewnątrz nie okazywałem własnej złości, ale w środku oczywiście się na nich wkurwiałem. Nie ma od tego ucieczki, jeśli w relacji nie występuje wzajemność. Ze strachu przed tym, że przestaną mnie lubić nie przypominałem im o tym, że jednak ta "usługa" nie miała być całkiem darmowa. Ogólnie był dramat.

W trakcie wychodzenia ze wspomnianego syndromu przekonałem sam siebie, że bezinteresowne pomaganie innym w ten sposób ssie pałę, nic z tego nie mam, nawet myśli o sobie jako "tym dobrym" - bo tak naprawdę w głębi serca miałem siebie za kompletnego frajera, a nie "dobrego człowieka, pomagającego swoim bliźnim". Marnowałem w końcu mój prywatny czas, który mogłem przecież poświęcić na własne przyjemności.

Ostatecznie udało mi się nauczyć odmawiać pomocy kolegom czy koleżankom. Wydawało mi się, że jestem uleczony.

No ale, kurwa jego mać, okazało się, że są jeszcze dalecy krewni, którzy przypominają sobie o moim istnieniu w momencie, gdy można mnie wykorzystać. Tak też się stało jakiś czas temu.

Zadzwonił do mnie "wujek", z którym ostatni kontakt miałem 20 lat temu. "Musisz mi pomóc", 2 dni na wykonanie roboty. Padło magiczne "mam nadzieję, że nie będzie mnie to dużo kosztowało, jesteśmy przecież rodziną".

No i kurwa zgodziłem się, a on nie czekając ani chwili wysłał mi materiały. Wkurwiłem się na samego siebie. Ostatni kurwa raz!

Żeby zmienić niekorzystny nawyk trzeba go sobie maksymalnie obrzydzić. Gdybym wziął od niego cokolwiek w zamian za zajęcie się jego problemem w pamięci pozostałoby to, że jednak "coś" za to dostałem, byłby w tym element "nagrody". Nie mogłem sobie na to pozwolić. Powiedziałem sobie - "chuj, zrobię to za darmo, niech jeszcze bardziej piecze!".

Powiedziałem sobie też, że zacznę pracę wieczorem (specjalnie, bo nienawidzę pracować wieczorem) i nie pójdę spać póki nie skończę. Siedziałem nad tym do drugiej w nocy, maksymalnie wkurwiony. Odczucia w ciele były bardzo nieprzyjemne i bardzo dobrze - o to mi właśnie chodziło.

Nie wziąłem za robotę nic, a "wujek" mi nawet za nią nie podziękował. Idealnie! Nie było tu żadnego słabego punktu, perfekcyjna nauczka, chcesz być frajerem rozwiązującym problemy innych, obcych Ci ludzi w swoim wolnym czasie za darmo - proszę bardzo! Zobacz jakie to kurewsko nieprzyjemne!

 

Nauczka okazała się skuteczna. "Wujek" zadzwonił po miesiącu po raz kolejny i usłyszał stanowcze "nie pomogę Ci, musisz pójść do specjalisty i ZAPŁACIĆ za usługę, mam ważniejsze rzeczy do roboty w swoim wolnym czasie". To samo usłyszała dzisiaj moja "ciocia", z którą ostatni raz widziałem się jak byłem w przedszkolu.

W obu przypadkach odpowiedź przychodziła od razu prosto z mojego wnętrza. Nie interesowało mnie w ogóle to, co o mnie pomyślą (a kiedyś było to dla mnie bardzo ważne).

Jestem wolny! W końcu!

  • Like 26
  • Dzięki 10
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobrze 😆 No i fajnie pomyślałeś, skutecznie przede wszystkim. Według mnie słowo nie jest zajebiste. Po prostu nie, nawet nie trzeba tłumaczyć 😆 Ktoś coś pierdoli, a ty mówisz zwykłe nie 😆 Ależ to ludzi wkurwia i nic na to nie mogą poradzić. Idź o krok dalej i upomnij się od wszystkich o przysługi, najlepiej też czasochłonne lub o wynagrodzenie. Słuchaj, zrobiłem ci tamtą robotę, pamiętasz? Ok, to teraz przygotuj pieniądze, bo musisz mi wynagrodzić stracony czas. A jak nie to zrywamy kontakt, masz czas na odpowiedź do jutra. Też można tym sposobem obrócić stół psychologiczny. 

Edytowane przez mac
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten nawyk rozwala mi łeb.

Przecież właśnie rodzinie najłatwiej się odmawia.

Jednak każdy ma inne nawyki i jakieś mogą mu się wydawać dziwne.


No i gratulacje bo nie-odmawianie to jedna z gorszych rzeczy.

Zwłaszcza jak taki Janusz się po X czasie odzywa i pierwsze co robi to coś chce. xD

 

Wiadomo może być takie uczucie „a jak zapytam ile płaci/odmówię to co powie jak się kiedyś spotkamy?” - a g* powie bo mu będzie głupio.

A jak powie? To mówisz „sorry nie mam czasu na dodatkową robotę” i kończysz temat.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, johnnygoodboy napisał:

Wujek" zadzwonił po miesiącu po raz kolejny i usłyszał stanowcze "nie pomogę Ci, musisz pójść do specjalisty i ZAPŁACIĆ za usługę, mam ważniejsze rzeczy do roboty w swoim wolnym czasie". To samo usłyszała dzisiaj moja "ciocia", z którą ostatni raz widziałem się jak byłem w przedszkolu.

Chciałbym zobaczyć wtedy minę tego Janusza skurwiela XD A tak myślał że znalazł "frajera" do dojenia XD Ale się lamus zdziwił...

Chłooopie, też to przerabiałem. Ja też już w 98 procentach się od tego uwolniłem :3 Jakim ja lamusem byłem to głowa mała XD

Edytowane przez Ramaja Awantura
  • Like 1
  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie jak ktoś prosi a pomoc a potem się nie odwdzięcza w żaden sposób to jest bucem i więcej na mnie nie może już liczyć (sraczka nie wybiera) 

Różnie bywa z kasą, ale na michę i piwo nie zaprosić? Jeszcze mam prowiant swój przynosić? Oczywiście mówię tu okazjonalnych pomocach a nie, że ktoś co tydzień czegoś potrzebuje... 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wow No Amerykę odkryłeś. Ja mam u mnie w robocie takich cwaniaków. Po skończonej robocie, szybko do szatni. Przebierają się i stoją przed wyjściem i zaczepiają ludzi. " z kim by się tutaj zabrać dzisiaj do domu" 

Raz wziąłem typa. Specjalnie nadrobiłem troche trasy by go podrzucić. W dodatku pytał tylko o siebie. A wziął jeszcze drugiego typa, który ani me, ani be ani pocałuj się w dupe. W dodatku tak trzaska dzwiami, że gotuję się we mnie. I na pierdolił mi syfu na siedzenia. Jakieś kurwa siano. No i wziąłem go tak raz. A potem kurwa codziennie chciał jeździć. Niezależnie czy 1,2 czy 3 zmiana. Jestem ciekawy dlaczego nikt z jego działu go nie brał. Bo nie byli takimi frajerami. Nie mam problemu by kogoś podrzucić raz. Ale jak ten ktoś chce jeździć cały czas. To niech chociaż da na flachę, albo przyniesie jakieś piwo? 

Mówię raz do typa. " dajesz dychę i jedziesz" 

A ten do mnie tekst " a kurwa i tak przecież jedziesz w tamtym kierunku" 

Ja pierdole. Autobus też jeździ w tamtym kierunku. Ale bilet trzeba skasować, za ubera czy za taxi też trzeba zapłacić i co? Brak ambicji u ludzi nie zna granic. Zapierdalaj z buta. 

I tak w kółko. Zgarnąłem ostatnio sąsiada bo przyjął się do mnie do roboty. Na początku na osiedlu mnie nie poznawał. A teraz też by chciał jeździć. To go raz wziąłem. Bo napierdalało śniegiem. Niech mu będzie. A ten tekst o której ja do pracy wyjeżdżam xd bo by się chciał zabierać. Nosz kurwa jego mać. Co ja darmowa taxi? Ja zatankować muszę. Też by mi było wygodnie wsiąść do fury. Niech mnie ktoś za friko zawiezie do roboty a potem podrzuci pod samą klatkę. To mowie typowi, że o różnych porach wyjeżdżam. Jak mi się zachce. Czasami jest to 20 po, a czasami za 20.

Nie po to mam samochód żeby na kogoś czekać. 

Nie jestem jakims chujkiem. Bo wiem, że różnie w życiu bywa. Komuś się może auto zepsuć i potrzebuje pomocy. Nie ma sprawy. Ale jak ktoś ewidentne szuka jelenia do dojenia. 

I tak jest w życiu. Każdy patrzy drugiego wyjebać by miał dobrze. W robocie chociażby pomogłem pracownikowi, raz, drugi, trzeci a ten nic. I jeszcze do mnie z ryjem, że ja siedzę na telefonie jak się odrobiłem. Dosłownie wybuchłem. Na drugi dzień mnie przeprosił, że on nie miał nic złego itp że źle to odebrał. I ze nasza współpraca chyba dobrze się układa. Na szczęście już z nim nie pracuje uf. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Montella26 Tak, istnieją ludzie którzy wbiją ci na chama do domu, opierdolą całą lodówkę z żarcia i jeszcze ci powiedzą "kurwa zenek ale na drugi raz weź kup jakieś lepsze żarcie downie jebany"...

Tak, tacy są niektórzy... ale tacy ludzie już wiesz że na 100 proc są...

CHUJA WARCI! XD

  • Like 2
  • Haha 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrzy agenci to są jeszcze ci, którzy tak kierują rozmową, żeby przypadkiem wyszło, że samemu się zgadzasz, że pomagasz bezinteresownie.

Biorą ile mogą, upychają ile się da, a w momencie kiedy wisi w powietrzu moment odwdzięczenia się, to ostatecznie wychodzi, że im się należy - co najlepsze, zgadzają się na to obie strony, chociaż jedna przymusem. Oni, biedulki nie mają na nic, za dużo mają własnych potrzeb. ;) 

Dla mnie ci byli najgorszymi gnojami do przejścia, ale w momencie, kiedy oddaje się wiedzę kolekcjonowaną latami "biednemu" i "poszkodowanemu", który szasta wdzięcznością na prawo i lewo, ale odwrotnie proporcjonalnie realnymi pieniędzmi, to wtedy klika coś w głowie i jest tak jak napisane, bycie frajerem się kończy.

Mimo wszystko warto pomagać, nie wiadomo jak kogo odciążamy. Do dzisiaj mam w głowie pomoc niektórych osób, którym w zamian natychmiast bym pomógł za ich czyny. Byleby nie pomagać skrajnym pasożytom bądź nie oczekiwać niczego w zamian, kierując się czystą dobrodusznością, a to jest mocno duchowa praktyka mówiąca ile w nas samych jest emocjonalnych brudów i jak silni wewnętrznie jesteśmy, jeżeli stawiamy jej opór - im większy, tym słabsi i bardziej "toksyczni".

  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Messer Tak, żeby sprawdzić człowieka trzeba niestety zaryzykować. Ja jestem od 2 miesięcy w nowej pracy.  Pomogłem ostatnio z reklamacjami takiemu gościowy z pracy który mnie w połowie uczył faktur itp. Dzisiaj on mi pomógł i to sporo wyprostować faktury bo w połowie ostro zjebałem a w połowie nie zrobiłem bo 2 tyg mnie na kwarantanne wysłali... I zrobił to tak by szefowa się nie dowiedziała.. I już wiem że zasada wdzięczności między mną i tym typem jest... i będę chętny mu pomagać :3

Jak ktoś się nie odwdzięczy w prostej rzeczy to na pewno nie zrobi to w dużej... dlatego warto testować ludzi..

Ja np. mam zasadę nie pożyczać obcym kasy bo kiedyś straciłem 30 złotych. Tak, to mała kwota. Mój kolega pożyczył 4 tysie i ich nie odzyskał bo współlokatorka uciekła bo to ćpunka się okazała.. A ja straciłem tylko 30 zł ale nauczyłem się na całe życie "dobry zwyczaj QRWA NIE POŻYYYCZAJ!" xD

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie robienie przysług, czy roboty "po znajomości", to kopanie sobie dołka. Nie ważne za darmo, pół darmo, czy po stawkach. Zawsze potem jest jakieś "ale" wynikające ze "znajomości". 

 

"Ale zrób mi jeszcze tamto" 

"Ale przecież ci zapłaciłem" 

"Ale co tak długo" 

"Ale myślałem, że dla mnie to lepiej zrobisz" 

 

Itd. 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Analconda napisał:

Przecież właśnie rodzinie najłatwiej się odmawia.

Generalnie masz rację, ale w przypadku dalekich krewnych, tzw. "wujków" trudno jest mówić o jakiejś "rodzinie" - to po prostu próba dymania słabego ogniwa z wykorzystaniem faktu jakichś powiązań, nic więcej. Ja się na to pozwalałem łapać non stop, bo zależało mi na dobrej opinii.

Problem oczywiście był we mnie, a nie w nich - ludzi, którzy wykorzystują innych jest cała masa, ale właśnie cała sztuka polega na tym, żeby nauczyć się mówić "nie" bez uczucia strachu.

To jeden z elementów stawiania siebie na pierwszym miejscu - mój czas jest tylko moim czasem i to do mnie należy decyzja co będę z nim robił.

 

42 minuty temu, Ramaja Awantura napisał:

Chciałbym zobaczyć wtedy minę tego Janusza skurwiela XD A tak myślał że znalazł "frajera" do dojenia XD Ale się lamus zdziwił...

Powiedział tylko "jasne, jasne, to cześć" i się rozłączył :D Co ja biedny pocznę bez mojego wujaszka kochanego, ehh.

 

33 minuty temu, Pyrkosz napisał:

Dla mnie jak ktoś prosi a pomoc a potem się nie odwdzięcza w żaden sposób to jest bucem i więcej na mnie nie może już liczyć (sraczka nie wybiera) 

Dokładnie tak, zasada wzajemności.

 

24 minuty temu, Montella26 napisał:

I tak jest w życiu. Każdy patrzy drugiego wyjebać by miał dobrze. 

Ludzie są różni, ale generalnie zasada jest taka, że jeśli POZWALAMY innym ludziom się dymać to oni będą to wykorzystywać, przynajmniej większość z nich.

 

7 minut temu, Messer napisał:

Dobrzy agenci to są jeszcze ci, którzy tak kierują rozmową, żeby przypadkiem wyszło, że samemu się zgadzasz, że pomagasz bezinteresownie.

To już wyższa szkoła jazdy :D Ja w momencie mojego największego spierdolenia potrafiłem sam zaoferować pomoc jak ktoś mi tylko przedstawił swój problem.

"No przecież ja się na tym znam, mogę Ci pomóc". Tak, aż tak było źle.

 

10 minut temu, Messer napisał:

Do dzisiaj mam w głowie pomoc niektórych osób, którym w zamian natychmiast bym pomógł za ich czyny. 

Nie jestem przeciwnikiem pomagania innym tak co do zasady - sam staram się to robić, ale tylko wtedy, gdy nie idzie za tym uczucie bycia wykorzystywanym.

Jeśli ma to formę wymiany (tak jak to forum, gdzie wymieniamy się różnymi informacjami) to jest to dla mnie jak najbardziej ok.

  • Like 2
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, Ramaja Awantura napisał:

@Montella26 Tak, istnieją ludzie którzy wbiją ci na chama do domu, opierdolą całą lodówkę z żarcia i jeszcze ci powiedzą "kurwa zenek ale na drugi raz weź kup jakieś lepsze żarcie downie jebany"...

Tak, tacy są niektórzy... ale tacy ludzie już wiesz że na 100 proc są...

CHUJA WARCI! XD

Akurat znam osobiście takich kilka przypadków, a raczej znałem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To i ja opowiem trochę historii by wyrzucić z siebie wspomnienie a wam by zobrazować jak naiwnym być można i jak ludzie potrafią zamienić się w pasożyty, zapraszam.😁

 

•Szkoła, zbity ekran w telefonie ale telefon działa no i przecież miałem kupić nowy, nawet słowa nie było że jakoś się odwdzięczy, skończyło się na prostym sorry...

 

•,,Znajomy od butelki”, ileż to fajków się wypaliło a ile wychlało przy rozmowach o wszystkim i o niczym. Tylko bilans 99 do 1 przy stawianiu tych fajnie i picia martwi.😂 Na koniec pare set pożyczonych i jak dowiedział się że za moje już nie balujemy to przepadł.

 

•,,Znajomy” od weź 50 zł pożycz jak w tym kawałku Janek pożycz.😁 Tak samo przepadł jak wiedział że już nic nie ugra.


•,,Znajomy” od masz szluga, beka roku jak mijałem go raz i padło to magiczne zdanie. Odpowiedziałem że nie i kolo wyciąga całą ramkę cienkich w folii....wiesz bo ja cienkie mam a ty zawsze polskie czerwone palisz. 🤔

 

•,,Znajomy” od przykręcania w chuja 24/7. Raz dzwonił nawalony by pożyczyć sos na żarcie ale wiedziałem że to ściema bo gdy z nim piłem jakiś czas później to mówi mi ...ty no wiesz na zielone potrzebowałem a z tym żarciem bo ty nie palisz i nie przepadasz.👏Mistrz zbrodni.

 

Druga sytuacja z nim, rozmienianiem mu chajs i nie wziąłem sobie bo się z nim zagadałem. 100 na 5-dych. 
Ot powiedział mi o tym znowu jak chlalismy a ja zrobiony machnąłem ręką.

 

• 2 gości od weź pomóż przy robocie. Pomogłem 10 razy a za 11 już nie i okazało się że mógłbym chociaż raz pomóc.

 

Nigdy dla mnie się nie kwapili z pomocą. I tak to jest jak jesteś miły/dobry gość. 
 

Teraz nie pożyczam/nie stawiam i nie pomagam jak widzę gdy ktoś chce mnie wykorzystać.

Takich ludzi jest 80% w moim otoczeniu. 

Jaki efekt?

 

BlacKnight zmienił się, kiedyś był normalny, patrz jak dba o siebie pewnie pedał, i po co ci ta rzeźba(tutaj dzięki @Messer😁) pewnie masz kompleksy że tak ćwiczysz. I co wodę będziesz pił? Co ty wiesz o pracy jak w biurach tylko pracujesz....i wiele innych.

 

NIE SŁYSZĘ JUŻ SŁÓW TY SPRAWĘ MAM i Bóg mi świadkiem jak istnieje że jak odetniesz chujowe środowisko od siebie i zostajesz sam to paradoksalnie pniesz się do góry. Bodajże @Zbychu to pisał wczoraj.


I te miny ich i zazdrość a każdy taki alvaro był we wszystkim...😂Piach im w pizdy. Wygrałem.

 

  • Like 3
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ramaja Awantura A ja z reguły jestem zwolennikiem testowania ludzi i czasem pożyczania im pieniędzy małych kwot, czasem coś postawienia. Bardzo rzadko mi się ktoś nie odwdzięczył, naprawde marginalne przypadki. A gdy już się to zdarzyło, odrazu informowałem, że wisisz kase. MIałem może, ze dwa przypadki takie w życiu.

@johnnygoodboy Moim zdaniem, zle prowadzisz retorykę odmowy. Tak jak mówił @mac nie i tyle, bez zbednego tłumaczenia. A wrazie gdyby zaczął zbędną polemike, możesz mu powiedzieć, a gdzie ty byłeś ostatnie 20 lat, co wuju? nagle ci sie przypomniało? i spławić. Mam świadomość, że w rodzinie najtrudniej o asertywność, jeśli ktoś przypomina sobie o tobie od święta.  

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@johnnygoodboyFantastyczny temat, naprawdę, jednak pozwolisz, że wrzucę od siebie nieco od siebie do tej beczki miodu, ale jestem jakoś przekonany, że będzie to tylko i wyłącznie dla Twojego dobra.

 

Otóż mimo, iż odmówiłeś już dwa razy i jest to jak najbardziej ogromny krok ku lepszemu i zachowania tego nowego nawyku odmawiania, tym bardziej, że nie masz z tego powodu żadnych wymiernych korzyści, ani nawet zwyczajnego podziękowania, to licz się z tym, że sytuacja może się ze strony tym osób powtórzyć. Ludzie mają to do siebie, a nie tylko i wyłącznie kobiety, że lubią testować, sprawdzać, czy aby napewno ten gość powtórzy swoją odmowę lub też bedzię chciał czegoś w zamian, a wcześniej przecież tego nie było. Można było go wykorzystać i osiągnąć zamierzony cel. Oni mogą to robić nawet zupełnie nieświadomie. Także jesli drugi raz odmówisz im lub komuś z ich bardzo bliskiego otoczenia, to wtedy jesteś zupelnie uwolniony.

 

Druga sprawa to społeczna presja. Wiem to po również jak powyższe po sobie. Przygotuj się na to, że nagle w rodzinie, nawet tej bardzo dalekiej, będziesz miał opinię tego całkowicie najgorzego. Możesz o tym nawet nie wiedzieć, może to wyjść dopiero po czasie, ale bądź pewien, że juz wieści się rozniosły Ten cały @johnnygoodboy to wcale nie taki "good boy" tylko kawał chuja, skurwysyna, chama i prostaka. Wstaw też sobie tu dowolną inną inwektywę. Takie coś może krążyć poza Twoimi plecami albo też jakoś pokątnie możesz się o tym dowiedzieć. MOżesz też zauważyć, że inni jakoś na Ciebie patrzą inaczej. Jeśli także i to przetrwasz i nie zrobisz sobie z tego niczego, będziesz kontynował swoją nową drogę, to spokojnie umocnisz taką opinię, ale będziesz również miał święty spokój ze wszystkimi ciotkanmi, wójkami, kuzynami, znajomymi co to czegoś chcą i nic nie dają w zamian. Myśli nachodzące o dobrej opinii na zewnątrz mogą Cię nachodzić i możesz mieć rozkminkę. Nie daj się takim myślom. Odsiejesz ziarno od plew w sposób automatyczny i zyskasz ogromny szacunek lub też będąsię Ciebie bali.

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, johnnygoodboy napisał:

"No przecież ja się na tym znam, mogę Ci pomóc". Tak, aż tak było źle.

 

Też właśnie z tym długo walczyłem. Pomaganie komuś, gdy nawet ta osoba nie prosi Cię o pomoc. Idiotyzm w czystej postaci. Uwarunkowane jedynie zdobyciem sympatii u drugiej osoby, której tak na prawdę, się nie zdobywa. Chęć zabłyśnięcia, rozwiązanie czyjegoś problemu, też taka delikatna uciecha dla ego. Z reguły gdy jakaś osoba opisuje nam dany problem, a nie prosi o pomoc czy rozwiązanie, to jest się zwykłą ścierką do przetarcia i żeby komuś się wygadać. Czasem ludzie nawet nie szukają pomocy, bo lepiej siedzieć i rozgadywać jak sie ma przejebane albo jak sobie nie można z czymś poradzić.

 

 

Co do akcji z tematu, dojebałeś wszystkie negatywne bodźce które mogłeś dojebać, i problem w głowie sam się rozwiązał :D Piękna sprawa :D Ach, te nasze łby, trzeba znaleźć dobry program do zmiany i wtedy leci z górki :D

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak mi się przypomniało gdy to ja „wyszedłem” na buca ;) Otóż streszczając sytuację, byliśmy z ziomkiem na wakacjach poza granicami kraju, pewnego dnia po prostu ktoś zajumał mi portfel jak wypłaciłem kasę z bankomatu, więc nie dość, że poszło kilka stówek euro to zostałem udupiony brakiem karty, nie mając innego wyjścia pożyczyłem od ww. na chlańsko wakacyjne około 500 złotych, żeby choć sączyć piwko na plaży i łapać słońce.


Problemu nie było bo jestem jak Ci Lanisterowie z Gry o Tron, zawsze spłacam swój dług. Po powrocie mówię ziomkowi, dobra podaj nr konta to się rozliczymy + flacha bo za darmo boli gardło. Zbył mnie na mesengerze, że lepiej jakbym mu dał kasę do ręki. Myśle spoko, mi obojętne jak tak chce. Potem niczym Pańcia nie miał czasu się spotkać aż pojechał za granicę do roboty. Piszę za jakiś czas, ei mam dług, podaj nr konta prześle.

 

Dalej zero realcji, oddasz jak wrócę. Myślę dobra. O teraz finał historii. Wrócił za pół roku, myśle no to zaproszę na tą flaszkę i oddam kasę...

Nagle nie chciał gotówką tylko na konto. Więc telefon w rapę i przesłałem. Gadka szmatka, i poszedł po flaszce.

Potem cisza, zero odzewu. Za parę miesięcy drugi znajomy mówi co to się stało, że X czasu nie wracasz kasy ww. ziomkowi. Wtedy mnie zagotowało, od ponad pół roku chce gościowi oddać kasę, stawiam flachę zadośćuczynienia a ten po wszystkich naopowiadał, że jestem niewypłacalny, oszust etc. 

 

Tak oto zostałem bucem 😉 Od tej pory ani razu już nie rozmawialiśmy...

 

Edytowane przez Pyrkosz
  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, johnnygoodboy napisał:

W obu przypadkach odpowiedź przychodziła od razu prosto z mojego wnętrza. Nie interesowało mnie w ogóle to, co o mnie pomyślą (a kiedyś było to dla mnie bardzo ważne).

Jestem wolny! W końcu!

 

Interesuje mnie jedna kwestia, znajomych, rodzinę, kolegów przecież chyba znasz na tyle, aby wiedzieć komu warto pomóc, a kto na koniec okaże się zwykła parówą. Obcych nie liczę, bo tu się zazwyczaj zakłada pomoc bezinteresowną, na zasadzie, a ch.j może ktoś, kiedyś mi też pomoże (proszę nie mylić z karmą), więc w sumie nie wiem, czemu dla wielu to taki problem. Czasami mam jednak wrażenie, ze jak już ktoś się z tym upora, to później zamiast zdrowej asertywności, pojawia się skrajność wcześniejszej postawy i brak takiego swoistego wyczucia granicy, gdzie ktoś faktycznie próbuje te osoby wykorzystać.

Edytowane przez Pancernik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I bardzo dobrze kolego. Ja od dawna juz tak jechałem z dalszymi kuzynami i tymi bagnem. Teraz nie mamy kontaktu i jest boskooo. Pasożyty się odkleiły a ja mam luz i kasę, czyli dwie ważne rzeczy.

 

Ale rozumiem Cię, bo zmiana nawyków to cholernie ciężka rzecz. Tyle miesięcy nauki, że masakra. A ile błędów po drodze.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry temat. Ja oduczyłem się bycia miłym gościem i pożyczania znajomym drobnych sum. Korzyści z tego żadne, a większość osób zawsze miała jakiś problem z oddaniem lub w ogóle nie oddawali. Jedyny plus taki, że to weryfikuje jakąś znajomość i można odciąć się od ludzi, którzy okazują brak szacunku. Ogólnie w czasach gimnazjum miałem zjebany mindset, unikałem konfliktów i starałem się żyć z każdym w zgodzie, bo przecież trzeba być dobrym i pomocnym jak programuje matrix. Efekt wiadomy jakieś docinki, głupie żarty. Nie powiem, że byłem gnębiony czy coś w tym rodzaju, ale pozycji w grupie nie miałem mocnej, relacje z laskami to porażka a raczej brak jakichkolwiek relacji. Po gimnazjum wszystko się jednak zmieniło, zacząłem chodzić na siłke, ostro przypakowałem, wzrosła pewność siebie i inni momentalnie zaczęli okazywać respekt, a laski zaczęły się mną interesować.

Dziś z kolei poszedłem w drugą stronę i jestem samolubnym egoistą, ale na pewno to lepsze rozwiązanie niż bycie nice guyem. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.