Skocz do zawartości

Przebranżowienie z powodu wypalenia zawodowego


Eskel

Rekomendowane odpowiedzi

Koledzy, mam ostatnio silny syndrom wypalenia zawodowego. Właściwie to już od dłuższego czasu czuję że to co robię zawodowo sprawia mi mało przyjemności, bardziej trzymają mnie w pracy niezłe zarobki. Dodatkowo niedawno wyniknęła w pracy nieciekawa sytuacja, w której mój kierownik okazał się nieprawdopodobnym bucem i od tej pory wprost nie mogę na niego patrzeć.  To tylko spotęgowało moje wypalenie i przez ostatnie tygodnie chodzę do pracy ze strasznym wkurwem. Dodatkowo nie mogę spać po nocach, jakieś bóle brzucha, podminowanie, chyba zaczyna się jakaś nerwica.

 

Parę słów o mojej pracy, żeby naświetlić temat. Pracuję w biurze i laboratorium w stosunku jakieś 70/30. Prawie cały czas tryb siedzący, papierologia, ekran monitora wypalający oczy i raczej nuda. Nie ukrywam że kierunek studiów które ukończyłem to był raczej błąd, nie do końca wiedziałem czego chcę od życia na tamtym etapie i co by mnie kręciło. Teraz widzę, że moje uwarunkowania psychofizyczne zdecydowanie predestynują mnie do pracy, w której coś się dzieje, a najlepiej wiążącej się z pobytem w terenie.

 

Coraz bardziej myślę o pójściu w kierunku budownictwa. Mam dobrego znajomego budowlańca, jest kierownikiem robót. Tryb jego pracy i to co robi zdecydowanie mi odpowiada. Dodatkowo naprawdę nieźle zarabia. Tylko pozostaje kwestia wykształcenia i załapania się do branży. Skończyłem studia techniczne na dość trudnym kierunku, jestem „techniczny” i kumaty, tu jestem pewien że poradziłbym sobie. Trochę się orientowałem w temacie i są uczelnie gdzie prawdopodobnie zostałbym przyjęty od razu na 2 stopień na budownictwo, musiałbym tylko zdać egzamin wstępny z zakresu studiów inżynierskich. Takie studia w trybie zaocznym trwałyby dwa lata. W tym czasie chciałbym się zwolnić z pracy i dostać się do budowlanki. Mówię tu nawet o najbardziej podstawowych pracach typu pomocnik, zbrojarz do przyuczenia, praca przy betonie, coś w tych klimatach, żeby poznać specyfikę i uczyć się zawodu. Nie boję się fizycznej pracy i obniżenia dochodów na początku. Finansowo mogę sobie przez jakiś czas na to pozwolić.

 

Problemem może być fakt, że w chwili skończenia studiów będę miał 40 lat, a wtedy trzeba jeszcze odbyć praktykę żeby zdobyć uprawnienia budowlane. Czy to jest według Was do ogarnięcia? Czy jest już za późno na tak drastyczne przebranżowienie? Czy firmy budowlane są skłonne przyjąć na stanowisko kierownika 40-latka bez doświadczenia? Jestem dość mocno zdeterminowany i łatwo mnie nie zniechęcicie 😉

Edytowane przez Eskel
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 to dopiero 1/3 życia zawodowego skoro studiowałeś. Dogadaj się z kumplem że będziesz jego brygadzistą i nabierzesz doświadczenia. Na budowach zarządzała moja znajoma, która wcześniej wykładała biznes na uczelni. Jak mówiła, lubi tę pracę bo z facetami to konkrety, decyzje a nie perdololo jak na uczelni. Jak będziesz miał papier, trochę doświadczenia od kumpla to przy ciśnieniu w budowlance robota powinna się znaleźć o ile nie będziesz się pchał jako manager projektu typu przekop mierzei (no chyba że z partii jesteś :).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Orybazy napisał:

Jak będziesz miał papier, trochę doświadczenia od kumpla to przy ciśnieniu w budowlance robota powinna się znaleźć o ile nie będziesz się pchał jako manager projektu typu przekop mierzei (no chyba że z partii jesteś :).

Nie no, ja bezpartyjny i trzymam się od polityki z daleka więc ani zarządzanie przekopem ani budową CPK mi nie grozi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Eskel napisał:

Coraz bardziej myślę o pójściu w kierunku budownictwa.

Zawody budowlane mają bardzo duży próg wejścia. Piszesz o studiach magisterskich. A zdajesz sobie sprawę, że studia w budownictwie to jest tylko przepustka do czegoś co nazywa się uprawnieniami budowlanymi? Dla mgr inż to 1,5 roku praktyki plus trudny egzamin w Izbie (to sobie też sprawdź, ja piszę o uprawnieniach pełnych do wykonawstwa i projektowania). Po za tym, są izby (zależy od województwa) które mogą nie uznać Twoich studiów jeśli planujesz przeskoczyć I stopień - rozeznaj się w tym temacie, czy właściwa dla Twojego miejsca zamieszkania Izba uzna Twoje studia i przeskok od razu na II stopień.

Oprócz tego, możesz zdradzić na jakich zasadach chcesz przeskoczyć I stopień? Coś więcej? Co to za uczelnie, jak i kiedy egzamin o którym wspominasz, jakie masz teraz skończone studia?

By pracować fizycznie, nie musisz kończyć studiów, idź do jakiejś szkoły policealnej zamiast tego. A zrobienie studiów a nie zrobienie uprawnień budowlanych to strata czasu. Potem na rozmowie kwalifikacyjnej nikt nie pyta o studia i nikogo one nie interesują. Liczy się czy masz uprawnienia czy nie. Nie masz uprawnień? Możesz równie dobrze nie kończyć studiów. Taka rzeczywistość w budowlance jeśli chcesz chodzić w białym kasku.

Edytowane przez Dassler89
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Eskel napisał:

Właściwie to już od dłuższego czasu czuję że to co robię zawodowo sprawia mi mało przyjemności,

Bardzo dobrze wiem co czujesz, bo ja mam podobnie już ok kilku lat. Tylko że w moim przypadku praca już w ogóle nie sprawia mi przyjemności.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dassler89, zdaję sobie sprawę z tych wszystkich rzeczy które napisałeś. Jeśli chodzi o moje wykształcenie to skończyłem automatykę i robotykę na wydziale mechanicznym. Takie przedmioty jak fizyka, matematyka, wytrzymałość materiałów czy podstawy konstrukcji maszyn się powtarzają na różnych technicznych kierunkach. Pozostałe typowe dla budownictwa i tak trzeba nadrobić jako różnice programowe w trakcie tych dwóch lat i te uczelnie które przyjmują na drugi stopień po innym kierunku umożliwiają nadrobienie tych różnic.

 

Co do uprawnień to nie wiem i braku możliwości ich zrobienia jeśli ma się tylko magisterskie z budownictwa to nie wiem jak jest dokladnie i muszę to sprawdzić. Ale jeśli uczelnia daje dyplom i w trakcie nauki nadrobiło się różnice w programie z inżynierki to chyba nie ma problemu.

 

Co do uprawnień to również zdaje sobie sprawę, że sam dyplom bez nich mało daje. Chociaż znam patologie jakie są w budowlance i "kierowników" bez uprawnień, za których papiery podpisują kierownicy z uprawnieniami. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Eskel napisał:

Co do uprawnień to nie wiem i braku możliwości ich zrobienia jeśli ma się tylko magisterskie z budownictwa to nie wiem jak jest dokladnie i muszę to sprawdzić. Ale jeśli uczelnia daje dyplom i w trakcie nauki nadrobiło się różnice w programie z inżynierki to chyba nie ma problemu.

 

Co do uprawnień to również zdaje sobie sprawę, że sam dyplom bez nich mało daje. Chociaż znam patologie jakie są w budowlance i "kierowników" bez uprawnień, za których papiery podpisują kierownicy z uprawnieniami. 

 

To co ja piszę to nie jest, że coś tam mi się wydaje tylko jestem blisko tematu. Uczelnia a Izba to dwie zupełnie różne rzeczy i państwo w państwie. Ja Ci powiem jak jest w łódzkim. Łódzka izba jest dość mocno skorelowana z Politechniką Łódzką. W Łodzi musisz mieć zrobione I stopień i II z budownictwa lub studiów właściwych dla danych typów uprawnień - nikogo nie obchodzi nadrobienie różnic programowych itd. Reasumując - w Łodzi by Twój misterny plan nie przeszedł, jak mówię, nikogo nie interesowałoby, że nadrobiłeś różnice, zdałeś egzamin wstępny a na mechanicznym miałeś wytrzymałość materiałów. Zaręczam, że uczelnia umyłaby też ręce.

Ale już w mazowickiej izbie jest troche lżej. Uznają I stopnie z studiów z wydziałów inżynierii lądowej czy wydziału budownictwa (kierunki typu kształtowanie środowiska czy inne takie) ale żeby z wydziału mechanicznego uznali I stopień? Tu już nie wiem - na pewno prędzej w mazowieckiej jak w łódzkiej ale dalej to nie bedzie prosty temat.

Kierownicy bez uprawnień to kierownicy robót a nie patologia - do tej funkcji nie musisz mieć upewnień (studiów też nie).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Eskel napisał:

predestynują mnie do pracy, w której coś się dzieje, a najlepiej wiążącej się z pobytem w terenie.

 

Coraz bardziej myślę o pójściu w kierunku budownictwa. Mam dobrego znajomego budowlańca, jest kierownikiem robót.

 

A co znaczy, że coś się dzieje ?

 

Dla mnie na budowach się chuja dzieje.

 

Znam tę robotę, kiedyś praktyki miałem kilka miesięcy.

 

Nudy Panie, nudy.

 

Dzieje się w Afganistanie, albo jak Cię 5 arabów goni, bo bzyknąłeś im żonę  :) 

22 minuty temu, Patton napisał:

Tylko że w moim przypadku praca już w ogóle nie sprawia mi przyjemności.

 

A co robisz ?

A propos pracy, to myślę, że my mężczyźni mamy tak, że ogólnie nam się szybko nudzi, ale nie rezygnujemy bo dobra płaca, kierman się zgadza, bo co ludzie powiedzą itd.

 

Mnie każda robota po koło roku, dwóch dobija, czego bym nie robił i potrzebuje zmian.

 

To tak jak z kobietami, bzykasz, niby fajna, ładna, ale chcesz nowych emocji i tak do usranej śmierci.

  • Like 5
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Legia cudzoziemska i Afganistan już nie wchodzą w grę, jestem zaobrączkowany i dzieciaty. Chociaż właśnie z powyższych powodów czasem miałbym ochotę się zaciągnąć 😉

@Dassler89, widzę że wiesz o czym piszesz i cieszę się że wylewasz kubeł zimnej wody na rozgrzaną głowę. Już widzę co muszę posprawdzać zanim rzucę się na głęboką wodę. Najbliżej mi do Krakowa i Rzeszowa. Z tego co sprawdzałem to na PK nie ma opcji i żeby robić II stopień trzeba I też skończyć na budownictwie. Na polibudzie rzeszowskiej już tego wymogu nie ma. Za to jest egzamin sprawdzający wiedzę no i dziekan wyznacza różnice programowe do zaliczenia. Co do Izby to będę musiał się dowiedzieć czy respektują taki sposób ukończenia studiów.

 

Generalnie to i tak muszę przynajmniej do listopada siedzieć w obecnej pracy bo mam pewien projekt do skończenia i nie ma szans żebym wcześniej się zwolnił. Ale decyzję o pójściu na studia muszę podjąć wcześniej bo rekrutację za chwilę się zaczną.

 

46 minut temu, Patton napisał:

Bardzo dobrze wiem co czujesz, bo ja mam podobnie już ok kilku lat. Tylko że w moim przypadku praca już w ogóle nie sprawia mi przyjemności.

Właśnie takiego całkowitego wypalenia chciałbym uniknąć. Czuję że zmiana branży i otoczenia by mi posłużyła.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Orybazy napisał:

Piszesz labo+biuro, po automatyce jest masa roboty teraz (nawet u mnie szukają), nie opłaca się zająć programowaniem robotów przemysłowych?

Gdy kończyłem studia nie udało mi się dostać do pracy w zawodzie, akurat wchodziłem na rynek pracy w czasie kryzysu w 2008 roku. A że z czegoś żyć trzeba to załapałem się w całkiem innej branży. Teraz mam już takie zaległości, że musiałbym się wielu rzeczy uczyć od nowa. A szkoda bo byłem ogarnięty w CAD/CAM jak Catia i Solidworks. No ale tak jak pisałem wcześniej, bardziej mnie ciągnie do pracy w której jest coś więcej niż ciągłe siedzenie w biurze.

 

16 godzin temu, zuckerfrei napisał:

 

@Eskel jak duża jest Twoja poduszka finansowa?

 

Mniej więcej w wysokości dwuletnich zarobków.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.04.2021 o 11:55, Eskel napisał:

Coraz bardziej myślę o pójściu w kierunku budownictwa (...)

Tylko pozostaje kwestia wykształcenia (...)

Takie studia w trybie zaocznym trwałyby dwa lata (...)

W tym czasie chciałbym się zwolnić z pracy i dostać się do budowlanki. Mówię tu nawet o najbardziej podstawowych pracach (...)

 

i dalej ...

5 godzin temu, Eskel napisał:

Gdy kończyłem studia nie udało mi się dostać do pracy w zawodzie,

Hmm.. nie wiem, czy dobrze rozumiem, ale nie rozumiem... (znaczy się rozumiem, ale jestem przerażony).

Chcesz rzucić robotę, aby studiować budowlankę, po to, aby ... pracować przy podstawowych pracach budowlanych?

Do tego masz mocne papiery w branży, która łyka każdego kto ma dwie ręce, studia i umie cokolwiek ... i zamiast odświeżyć sobie wiadomości przez 6 miesięcy, w tym czasie pracując i zarabiając dobry grosz, chcesz to wszystko rzucić, aby taplać się w błocie na budowach za parę groszy i jednocześnie studiować kierunek przez kolejne dwa lata? Czy jesteś pewny, że przemyślałeś konsekwencje takiego działania?

Czy wziąłeś pod uwagę, jak będzie wyglądało Twoje małżeństwo, jakie będą Twoje relacje z dziećmi, gdy w ciągu tygodnia będziesz zap... fizycznie (często od świtu do ciemnej nocy) na budowie a w weekendy studiował?

 

Błagam Cię, tylko nie pisz, że chcesz rzucić robotę, a potem szukać pracy na budowie - możesz się bardzo zdziwić, że to co Ci się wydaje, dalece odbiega od rzeczywistości.

 

Szczerze: częściowo Cię rozumiem, w życiu byłem kiedyś w podobnej sytuacji i ... zrobiłem podobne (ale nie aż tak ekstremalne) głupstwo, jakie ty chcesz popełnić. Powiem tak: praca fizyczna jest fajna, przez pół roku do trzech lat. Po tym okresie zaczniesz odczuwać efekty zap... fizycznego, zacznie Ci się sypać zdrowie i (bardzo możliwe) że zaczniesz się szybciej starzeć - to wszystko to głupstwa, ale ... masz rodzinę. Twoja Pani, nie będzie miała już męża, który pracuje w laboratorium przy komputerze, ale zwykłego fizola, taplającego się w betonie od świtu do nocy za marne grosze - poczytaj na forum, co to oznacza i jakie mogą być konsekwencje takiego działania - z tego co pamiętam Marek poruszał kwestię utraty pozycji/prestiżu w jednej ze swoich książek bądź w którejś audycji (całkiem możliwe, że w audycji na kanale, który został skasowany).

 

Zastanów się i przemyśl jeszcze raz. Możesz bardzo żałować tej decyzji a to, że wydaje Ci się, że będzie inaczej niż w Twojej obecnej pracy - to tylko Ci się wydaje. Zawsze trafisz na jakiegoś buca i istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że będzie on Twoim szefem.

 

Proszę, abyś wziął to pod rozwagę i zastanowił się nad tym, czy nie lepiej przez pół roku ścisnąć poślady, ogarność to co musisz zrobić, aby załapać się do pracy w branży którą studiowałeś i przez pół roku dzień w dzień, minimum dwie bite godziny z pełną koncentracją (oraz 6-8 godzin w weekendy) ogarnął to, co musisz się nauczyć czy odświeżyć. Potem, zacznij szukać pracy (broń Cię o Wielki i Nieskończenie Miłościwy Latający Potworze Spagetti) nie rzucaj pracy, dopóki nie będziesz miał następnej! Z mojego doświadczenia wiem, że to jeden z największych błędów, jakie możesz popełnić w życiu (ucz się na błędach innych) i nawet nie zdajesz sobie sprawy, jakie mogą być konsekwencje takiego działania.

 

Zrobisz, jak chcesz, ale naprawdę, przemyśl to na chłodno, bez emocji.

 

Edytowane przez oxy
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@oxy, nie zamierzam rzucać pracy już w tej chwili. Jestem tam na razie w pewien sposób uwiązany, jest pewien projekt do skończenia do jesieni i gdybym teraz odszedł to moi dwaj koledzy musieli by to robić za mnie a nie chce im wywinąć takiego numeru. Więc mam jeszcze czas na spokojnie pomyśleć. Natomiast fakt jest taki, że jestem od jakiegoś czasu w coraz większym dołku przez swoją pracę, jakbym doszedł do jakiejś ściany i nie widzę się w tym miejscu bo czuję że za chwilę siądzie mi psychika. Ta akcja z szefem była akurat tylko zapalnikiem, który przyspieszył pewne decyzje w mojej głowie. Póki co nie jestem w stanie sobie tego tak poukładać, żeby znaleźć plusy pozostania w tej pracy. To znaczy wiem, stabilizacja, w miarę pewny pieniądz, to ważne sprawy. Ale jestem już w takim wieku, że chciałoby się czerpać z pracy zawodowej satysfakcję. 

 

To taplanie się w błocie to też nie do końca jest tak. Traktuje to jako pewien etap który musiałbym przejść żeby potem pójść wyżej. Nie wiem, może jestem niezorientowany w realiach, może myślę życzeniowo, ale gdybym miał firmę budowlaną i takiego człowieka który zaczął od samego dołu i w tym czasie skończył studia to z chęcią pozwoliłbym mu piąć się wyżej. Umożliwiłbym mu zrobienie praktyki żeby zrobił uprawnienia. No ale tak jak mówię, może to są tylko moje głupie fantazje wynikające z nieznajomości realiów tej branży.

 

Co do łączenia pracy i studiów zaocznych to wiem jak to jest bo musiałem zrobić roczną podyplomówkę żeby awansować w swojej obecnej pracy. Różnica jest taka, że wtedy jeszcze nie miałem dzieci.

 

Tak czy siak, zanim podejmę ostateczne decyzje poorientuję się jeszcze gdzie się da. Jeśli się zdecyduje na te studia to niczego nie stracę. No może oprócz czasu przeznaczonego na naukę do egzaminu i ewentualnie czesnego za pierwszy semestr. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem Cię doskonale.

 

45 minut temu, Eskel napisał:

Natomiast fakt jest taki, że jestem od jakiegoś czasu w coraz większym dołku przez swoją pracę,

Jakbym doszedł do jakiejś ściany

Przechodziłem przez to i "czuję Twój ból". Rozumiem Cię bardziej, niż Ci się wydaje. Rozumiem też, że bez względu, co napiszę i tak to zapewne zrobisz a potem będziesz sobie pluł w brodę.

Jedyne, o co mogę prosić, to o przeczytanie poprzedniego oraz tego posta i odpowiedzenie sobie na pytania, które w obydwu są zawarte.

 

45 minut temu, Eskel napisał:

To taplanie się w błocie to też nie do końca jest tak. Traktuje to jako pewien etap który musiałbym przejść żeby potem pójść wyżej.

... gdybym miał firmę budowlaną ..

Ale nie masz firmy budowlanej... prowadziłeś kiedyś własną działalność gospodarczą, w której zastosowałeś przytoczone przez Ciebie podejście?

Rozwieję Twoje nadzieje - rynek w pracy w Polsce działa na zupełnie innych zasadach (a przynajmniej działał kilka lat temu, jeżeli była jakaś rewolucja i pracodawcy z Januszów stali się normalnymi ludźmi, prosiłbym o info ;))

 

Zadaj sobie pytanie: Czy w Twojej obecnej branży, jeżeli ktoś zna wszystko od "podszewki", ktoś, kto zaczął od samego "dołu", skończył studia itd. jest szanowany przez szefów i pnie się po szczeblach kariery zahaczając o szczyty władzy, prestiżu i pieniędzy? Czy może jednak działają inne mechanizmy.

Jeżeli nie, to na jakiej podstawie wyciągasz wniosek, że w branży budowlanej (w której spora część pracowników wykonuje przez całe życie jedną rzecz), pomocnik czy "zbrojarz" dostatnie od szefa szansę? Szansę na co? Na to, aby ze zbrojarza stać się ... kim? I po co? Stanowisko szefa jest już w takich przypadkach raczej zajęte.

W większości branż, nikogo to nie interesuje - masz zrobić swoją robotę i tyle. Ilu jest murarzy, którzy zostali architektami?

 

Powiem Ci więcej, sam zaczynałem od samego dołu i w Polsce nikt tego nie doceniał. Nikogo nie interesowało to, że znałem dokładnie swoją branżę od samego dołu, po kwestie złożone (specjalistyczna branża techniczna). Jedyne, co interesowało pracodawców to jak szybko i jak tanio da się coś zrobić. Niewielu interesowała nawet jakość wykonania - może być byle jak, aby tanio i szybko. I nie, nikt nie doceniał ani znajomości branży, ani zastosowania wysokiej jakości rozwiązań. A pewnego pięknego dnia, usłyszałem, że jestem za stary aby pracować w zespole złożonym z ludzi w trakcie studiów, bez doświadczenia czy obycia w branży - a do 40 brakowało mi spooooooooooorooooo.

 

Nie łódź się, że skoro takie jak powyżej opisałem "jazdy" dzieją się w branżach, w których podobno pracują ludzie inteligentni, w branży budowlanej będzie inaczej.

 

Zastanów się, czy nie lepiej wziąć jakiegoś dłuższego urlopu bądź zacząć robić coś w ramach hobby - może jakiś mały biznes, cokolwiek.

I na poważnie, zastanów się, czy nie lepiej jednak zająć się kwestią automatyki - w tej dziedzinie możesz znaleźć pracę, która nie polega na siedzeniu przy kompie, która wymaga od czasu do czasu pracy fizycznej a do tego nie rozwalisz sobie związku i będziesz zarabiał godziwe pieniądze.

 

Powodzenia, i naprawdę, poważnie przemyśl... rzucić pracę można bardzo łatwo, ale potem już tak łatwo i fajnie nie jest.

 

Edytowane przez oxy
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.04.2021 o 16:40, Eskel napisał:

Co do uprawnień to również zdaje sobie sprawę, że sam dyplom bez nich mało daje. Chociaż znam patologie jakie są w budowlance i "kierowników" bez uprawnień, za których papiery podpisują kierownicy z uprawnieniami. 

 

To jest rzadka sprawa. Za to grozi odpowiedzialność karna i jest to bardzo łatwe do wykrycia. Pewnie chodzi ci o to, że dokumenty są wypełniane przez inne osoby, bo kierownika nie ma fizycznie na budowie lub kierownik ma wiele budów i nie patrzy co podpisuje, ale to ryzyko kierownika, bo samodzielna funkcja techniczna w budownictwie to bardzo duża odpowiedzialność kierownika. Największa ze wszystkich uczestników procesu budowlanego.

 

W dniu 20.04.2021 o 16:54, Dassler89 napisał:

Kierownicy bez uprawnień to kierownicy robót a nie patologia - do tej funkcji nie musisz mieć upewnień (studiów też nie).

Jak najbardziej musisz mieć uprawnienia, czy to w ograniczonym czy nieograniczonym zakresie. Bez uprawnień na budowie można być majstrem/brygadzistą. Bo np. geodeta też ma uprawnienia.

Edytowane przez BeyondInfinity
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 4/20/2021 at 4:40 PM, Eskel said:

Co do uprawnień to również zdaje sobie sprawę, że sam dyplom bez nich mało daje. Chociaż znam patologie jakie są w budowlance i "kierowników" bez uprawnień, za których papiery podpisują kierownicy z uprawnieniami. 

 

W tej frazie naświetliłeś rysę, która ciągnie się po tym szklanym domu i sięga jego fundamentów. Budowlanka pełna jest troglodytów i by tam pracować trzeba mieć specyficzny mindset. Trzeba również być alfą, by kierować zespołem takich troglodytów. Wiem coś o tym, bo mam studia bardzo ścisłe skończone, a aktualnie buduję domy. Tzn. budowałem, a dlaczego w czasie przeszłym, to dojdziemy na końcu tego wywodu.

 

Mianowicie, jeżeli jesteś na 'domkach', to tam jest walka o zlecenia wśród takich często troglodytów, lub awansowanych troglodytów w wielkich pickupach, którzy robią za majstrów, właścicieli firm, kierowników małych budów ewentualnie. Czasem są to całkiem spoko ludzie, ale gwarantuję Ci, że nie chciałbyś z nimi walczyć o rewir. Zaś dla takich robić, mając dyplom - to jest upokarzające. Jest napisane w biblii: 'błogosławiony, który nie musiał służyć niegodnemu sobie'.

Wynika to z faktu, że w naszej szerokości geograficznej (i nie tylko naszej), kto się do niczego nie nadaje, a ma muły - idzie mieszać cement lub nosić deski. I stamtąd są potem awanse, te 'przez zasiedzenie i wysługę lat'. Teraz zestaw się z takimi troglodytami ty, 40 lat bez 'doświadczenia' w mieszaniu cementu i jeszcze cichy spokojny gość, taki nice guy... ;) 

 

Zszargane nerwy i zniszczone zdrowie w wieku lat 45ciu, max 50ciu.

 

Teraz rozważmy wariant, że latami wyrzeczeń robisz za popychadło na wielkich budowach, nazwijmy je 'korporacyjnymi' i dochrapujesz się do tych uprawnień. Jesteś wrakiem człowieka bez kasy i szacunku, a jedna decyzja korporacji, pociągnięcie za hebel i lądujesz w najmniej oczekiwanym miejscu i kraju, gdzie nie ma kobiet, nawet w hotelach, bo jesteś od rurociągu na jakieś pierdolonej Alasce i jeszcze masz poganiać jakiś czarnuchów bez pojęcia, a projekt się pali i wali...... Potem z tego biorą się katastrofy jak na youtubie, które będziesz firmował swoim nazwiskiem.    

 

Jest jeszcze trzecia droga, nazwijmy ją umownie kafelkarz. Zaprawę mieszasz sam, troglodytów nie bierzesz, do korporacji nie wchodzisz, wyrabiasz sobie renomę na lokalnym rynku i od łazienki, do łazienki, od chałupy, do chałupy, coraz lepszej... kończysz tu gdzie ja, czyli kładziesz marmury u najbogatszego Anglika na Lazurowym Wybrzeżu.

 

Czy to jest rozwiązanie życiowego problemu z kasą, pozycją i spełnieniem zawodowym? Może dla kogoś jest, ale dla mnie nie było. Wystarczyło mi być tam na pomocniku, by to zrozumieć. A powody są co najmniej trzy:

 

1. Konkurencja. Nawet jak jesteś zajebisty, to inni położą 100 m2 kamienia, czy płytek taniej i taki bogacz zaoszczędzi na Tobie 10k i Ci podziękuje. Bogacze mają przeważnie metry do obłożenia, metry!!!! A z gustem u nich bywa gorzej. Szczególnie ci, do których możesz się w miarę łatwo wbić. 

2. Nigdy nie bedziesz miał szacunku w stadzie, bo jesteś TYLKO rzemieślnikiem, a rzemieślnik, to rzemieślnik, opierdoli się go za krzywą kafelkę, ostatecznie da hajsy i niech spierdala. Zrozumiałem to, jak budowałem domy w Italii ostatnie 4 lata. Miałem doświadczenie z budowy w Polsce, miałem wykształcenie techniczne, miałem znajomość 5 języków, więc dałem szansę tym ludziom użyć mnie do czegoś więcej niż układanie murów i właściwie można było ciągnąć to dalej. Czemu tak się nie stało? Czemu nie ciągnę? Byłem robolem, a robola się nie szanuje. A dlatego, że wszedłem przez drzwi jako robol, w roboczych ciuchach. A nie jako kontrahent na wino. O moje dyplomy nikt już nie pytał. Nie było zresztą sensu się chwalić, tam gdzie się pochwaliłem, jeszcze się pogrążyłem, bo średnio rozgarniętemu człowiekowi ciśnie się na usta, skoro ma dyplomy, to co tu robi? Dalej już nie inwestygowali. To jest tak samo jak z podrywem na ulicy. Nie ma social proof. Tu dochodzimy płynnie do punktu 3, skalowalność Twojego życia.

3. W dalszym ciągu sprzedajesz swój czas per godzina. Ilość godzin, które odrobisz, możesz łatwo wyestymować do końca swojego życia. Pomnóż to przez stawkę, nawet dobrą, którą będziesz zarabiać, odlicz koszta i to co skonsumuje Twoja rodzina i gwarantuję Ci, że ta suma nie powali Cię na kolana. A ręce od cementu i płuca od pyłu zniszczysz. Myślimy, że nasze zarobki poszybują liniowo z wiekiem, a tak nie jest. Na przestrzeni moich dwóch dekad aktywności zawodowej, ciągle 10€/h to jest stawka niska, a 25€/h to jest stawka wysoka. Lata mijają, a niewiele się zmienia...

 

Dlatego dzisiaj jako inżynier z doświadczeniem - eksportuję żywność. Wielu nie może tego pojąć, ale tylko dlatego, że dogłębnie nie przeanalizowali za i przeciw, oraz nie sprawdzili dodatkowo na sobie, na własnych plecach. Wtedy zrozumieliby.

 

To tylko aspekt między nami mężczyznami, a jeszcze jest caaaaaały aspekt kobiecy tej sprawy i szacunku wśród kobiet....

 

Więcej w naszej firmie doradztwa personalnego KWM i na grupach fb, link poniżej. To wszystko na dzisiaj ;) 

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, BeyondInfinity napisał:

Jak najbardziej musisz mieć uprawnienia, czy to w ograniczonym czy nieograniczonym zakresie. Bez uprawnień na budowie można być majstrem/brygadzistą. Bo np. geodeta też ma uprawnienia.

A wiesz do czego choć służą uprawnienia budowlane na budowie?

edit:
odpowiem: do dokonywania w dzienniku budowy wpisów m.in. dotyczących gotowości do odbioru robót ulegających zakryciu. Jeśli kierownik robót takich uprawnień nie ma, robi to kierownik budowy - wszak młody musi gdzieś uzbierać praktykę na uprawnienia i bardzo często praktykę taką zbiera się właśnie na stanowisku kierownika robót.

Edytowane przez Dassler89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.04.2021 o 13:55, Eskel napisał:

Coraz bardziej myślę o pójściu w kierunku budownictwa. Mam dobrego znajomego budowlańca, jest kierownikiem robót. Tryb jego pracy i to co robi zdecydowanie mi odpowiada. Dodatkowo naprawdę nieźle zarabia.

 

Zachęcam do szczerej rozmowy z kolegą, niech tak bez koloryzowania przedstawi Ci, jak to faktycznie wygląda, to raz.

 

Dwa, zapytaj, jak wyglądała droga, którą pokonał, aby się znaleźć tu gdzie jest obecnie i czy było warto.

 

Trzy, mówisz, że ciągnie Cie w teren i lubisz akcję? No dobrze, załóżmy, ze tak jest, zakładam, że bierzesz pod uwagę, że miejscem owej akcji może być dowolne miejsce w Polsce. Hotele, km spędzone w aucie to chleb powszedni. Nie każdy się w tym odnajdzie.

 

Teraz najciekawszy element, praca z ludźmi, a raczej kierowanie nimi. Temat rzeka, nie znam Twojego charakteru, więc ciężko się odnieść, ale, jeżeli jesteś miłym gościem, unikającym konfliktów, nie potrafiącym się postawić, tudzież postawić na swoim, wyegzekwować wypełnienia swoich decyzji, to delikatnie mówiąc może być ciężko. Pokażesz słabość to Ci wejdą na głowę, przegniesz w drugą stronę, to też niczego nie wskórasz, oszołomów w budowlance jest ci pod dostatkiem i to w sumie na każdym szczeblu.

 

Na koniec dodaj sobie pracę pod sporą presją, czasową, jak również finansową, gdzie każdy błąd, nieprzemyślana decyzja to są dodatkowe koszty, za które nikt cię po ramieniu nie poklepie.

 

Mimo wszystko, uważam, że na zmiany nigdy nie jest za późno, ale warto to przemyśleć właśnie pod kątem charakteru, aby później nie było sytuacji, że każdy następny dzień to jest jak droga przez mękę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Dassler89 napisał:

A wiesz do czego choć służą uprawnienia budowlane na budowie?

edit:
odpowiem: do dokonywania w dzienniku budowy wpisów m.in. dotyczących gotowości do odbioru robót ulegających zakryciu.

Bardzo uprościłeś do czego służą... Napisałeś jedną z dziesiątek rzeczy do której służy dziennik budowy a nie uprawnienia. Nie będę teraz cytował prawa, ale moze chociaż napiszę dla @Eskel czym zajmuje się KB i dlaczego musi mieć uprawnienia:

 

Art. 22 [Obowiązki kierownika budowy] Do podstawowych obowiązków kierownika budowy należy:

 

1)  protokolarne przejęcie od inwestora i odpowiednie zabezpieczenie terenu budowy wraz ze znajdującymi się na nim obiektami budowlanymi, urządzeniami technicznymi i stałymi punktami osnowy geodezyjnej oraz podlegającymi ochronie elementami środowiska przyrodniczego i kulturowego;

2)  prowadzenie dokumentacji budowy;

3)  zapewnienie geodezyjnego wytyczenia obiektu oraz zorganizowanie budowy i kierowanie budową obiektu budowlanego w sposób zgodny z projektem lub pozwoleniem na budowę, przepisami, w tym techniczno-budowlanymi, oraz przepisami bezpieczeństwa i higieny pracy;

3a)  koordynowanie realizacji zadań zapobiegających zagrożeniom bezpieczeństwa i ochrony zdrowia:

  1. a) przy opracowywaniu technicznych lub organizacyjnych założeń planowanych robót budowlanych lub ich poszczególnych etapów, które mają być prowadzone jednocześnie lub kolejno,
  2. b) przy planowaniu czasu wymaganego do zakończenia robót budowlanych lub ich poszczególnych etapów

3b)  koordynowanie działań zapewniających przestrzeganie podczas wykonywania robót budowlanych zasad bezpieczeństwa i ochrony zdrowia zawartych w przepisach, o których mowa w art. 21a ust. 3, oraz w planie bezpieczeństwa i ochrony zdrowia;

3c)  wprowadzanie niezbędnych zmian w informacji, o której mowa w art. 20 ust. 1 pkt 1b, oraz w planie bezpieczeństwa i ochrony zdrowia, wynikających z postępu wykonywanych robót budowlanych;

3d)  podejmowanie niezbędnych działań uniemożliwiających wstęp na budowę osobom nieupoważnionym;

3e)  zapewnienie przy wykonywaniu robót budowlanych stosowania wyrobów, zgodnie z art. 10;

4) wstrzymanie robót budowlanych w przypadku stwierdzenia możliwości powstania zagrożenia oraz bezzwłoczne zawiadomienie o tym właściwego organu;

5)  zawiadomienie inwestora o wpisie do dziennika budowy dotyczącym wstrzymania robót budowlanych z powodu wykonywania ich niezgodnie z projektem;

6)  realizacja zaleceń wpisanych do dziennika budowy;

7)  zgłaszanie inwestorowi do sprawdzenia lub odbioru wykonanych robót ulegających zakryciu bądź zanikających oraz zapewnienie dokonania wymaganych przepisami lub ustalonych w umowie prób i sprawdzeń instalacji, urządzeń technicznych i przewodów kominowych przed zgłoszeniem obiektu budowlanego do odbioru;

😎  przygotowanie dokumentacji powykonawczej obiektu budowlanego;

9)  zgłoszenie obiektu budowlanego do odbioru odpowiednim wpisem do dziennika budowy oraz uczestniczenie w czynnościach odbioru i zapewnienie usunięcia stwierdzonych wad, a także przekazanie inwestorowi oświadczenia, o którym mowa w art. 57 ust. 1 pkt 2.

 

A jest to tylko jedna z osób na budowie. Uprawnienia aby wykonywać swoje obowiązki musi mieć również projektant czy inspektor nadzoru.

 

13 godzin temu, Dassler89 napisał:

Jeśli kierownik robót takich uprawnień nie ma, robi to kierownik budowy - wszak młody musi gdzieś uzbierać praktykę na uprawnienia i bardzo często praktykę taką zbiera się właśnie na stanowisku kierownika robót.

 

Osoba Kierownika Robót została wprowadzona po to, gdy obiekt budowlany jest bardzo skomplikowany i ma wiele branż, aby wspierał wiedzą Kierownika Budowy. Nie po to aby robić praktykę budowlaną. Kierownik Robót musi posiadać uprawnienia.

Np. gdy obiekt ma wiele branż, a KB nie ma uprawnień w branży elektrycznej czy drogowej to może to robić KR. KB dokonuje wpisów np. części konstrukcyjnych (ma uprawnienia konstrukcyjno-budowlane) a KR dokonuje wpisów z elektryki, drogownictwa, kolejnictwa, instalacji itd., ponieważ ma takie uprawnienia. I tutaj też cytat prawa budowlanego:

  1. Samodzielne funkcje techniczne w budownictwie, określone w ust. 1 pkt 1-5, mogą wykonywać wyłącznie osoby posiadające odpowiednie wykształcenie techniczne i praktykę zawodową, dostosowane do rodzaju, stopnia skomplikowania działalności i innych wymagań związanych z wykonywaną funkcją, stwierdzone decyzją, zwaną dalej "uprawnieniami budowlanymi", wydaną przez organ samorządu zawodowego.

 

Natomiast ów "młody" zbiera praktykę w swoim dzienniku praktyki budowlanej. Tam wpisuje wszystko co trzeba i podpisuje mu to osoba z uprawnieniami. Nie "sra" za przeproszeniem do dziennika budowy który to jest poważnym dokumentem urzędowym. Praktykę zbiera nie na stanowisku Kierownika Robót, ale z reguły jako Inżynier Budowy, Majster Budowy itp. itd. 

 

Na marginesie, to poważne firmy doskonale to rozróżniają i oferty na Kier. Budowy, Robót wymagają uprawienień, ale na Inżyniera Budowy, Majstra już nie. Ale małe firemki mają kuriozalne oferty na INSPEKTORA. A tak naprawdę potrzebują Kierownika Budowy. Mylą osoby w procesie budowlanym. Wpisują wymagania dla KB, ale stanowisko opisane jako Inspektor. I tak tworzą się mity, które krążą po internecie, społeczeństwie. Ogólnie budownictwo jest bardzo mocno związane z prawem. Chyba bardziej niż inne dziedziny inżynierskie.

Edytowane przez BeyondInfinity
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doceniam wszystkie porady mówiące że powinienem sobie to wszystko jeszcze przemyśleć, żeby nie robić zrobić głupstwa, wierzcie mi że myślę intensywnie. Tak jak pisałem wcześniej, mam jeszcze czas na ostateczne decyzje, a sama decyzja pójścia na studia jeszcze tak naprawdę o niczym nie przesądza. Mogę nawet cały pierwszy rok studiować i pracować dalej tu gdzie pracuję. Myślę, że dam radę to pogodzić. Prawda jest natomiast taka, że w tej chwili wzbiera we mnie coraz większa frustracja spowodowana obecną pracą i nie mam pojęcia czy i jak jestem w stanie ją rozładować. A gdy pomyślę o tym że czeka mnie tu jeszcze trzydzieści lat to mnie telepie.

 

Nie chciałem się przed Wami całkiem otwierać, trochę z obawy żeby ktoś mnie nie rozpoznał. Ale okej, napiszę coś więcej. Fakt jest taki, że jestem trochę niespokojnym duchem i ciężko mi usiedzieć na tyłku w jednym miejscu. W sumie wiedziałem o tym od dawna i pluję sobie teraz w brodę, że wcześniej nie postawiłem wszystkiego na jedną kartę. Z budowlanką sam już miałem do czynienia. Mianowicie w czasach studenckich na każdych wakacjach wyjeżdżałem do Stanów, do pracy na budowie właśnie. Miałem tam bliskiego członka rodziny i załatwił mi na czarno pracę w firmie budowlanej w której sam pracował. A nie była to praca na pierwszej lepszej budowie, bo pracowałem jako zbrojarz na wieżowcach w Nowym Jorku. Właściciel firmy był Irlandczykiem, podobnie zresztą jak 70% załogi. Oprócz tego kilku Polaków, Meksyków i nawet trzech gości z Trynidadu i Tobago. Szef mnie nawet bardzo polubił i za każdym razem namawiał żebym został ale ja chciałem skończyć studia. Taki miałem epizod w tym fachu i szczerze mówiąc ten klimat mi odpowiadał i często myślę o tym co by było gdybym jednak został.

 

Po studiach był następny zwrot akcji w moich planach zawodowych. Moja dzisiejsza żona, a wtedy narzeczona, dostała niesamowitą pracę. Mianowicie pracowała jako geofizyk na statkach geofizycznych. Jeśli są tu jacyś marynarze to pewnie wiedzą o co chodzi, to tzw. offshore. Miała  niesamowite szczęście, bo akurat pewna norweska firma potrzebowała przyjąć kilka kobiet bo im brakowało żeby spełnić parytety. Zawsze jakaś część załogi musiała być płci żeńskiej. Wiem, lewactwo pełną gębą, ale taki jest w Skandynawii klimat. Tak mi się ta jej robota spodobała, że sam chciałem spróbować. Oprócz typowej załogi, czyli zwykłych marynarzy, mechaników, elektryków, oficerów, na takich statkach jest też ekipa prowadząca badania geofizyczne, generalnie chodzi o szukanie złóż w dnie oceanu. Nie byłem geofizykiem jak moja narzeczona, ale po automatyce spokojnie mógłbym się ubiegać o posadę tzw. observera, czyli gości którzy się zajmowali całą tą aparaturą pomiarową. Na swój koszt zrobiłem wszystkie potrzebne papiery, najpierw w Gdyni, potem w Rotterdamie, czyli między innymi szklenie BOSIET. Ponownie, kto marynarz ten wie. To takie rzeczy, jak ratowanie się z tonącego helikoptera, uciekanie z pokładu statku lifeboatem itp. Swoją drogą to szkolenie to była świetna zabawa. No ale koniec końców odbiłem się od tej branży, złożyłem papiery do chyba wszystkich firm na świecie zajmujących się poszukiwaniami ropy i gazu na morzu i nic z tego nie wyniknęło. Czego w sumie nie mogę przeżyć do dzisiaj.

 

Potem, jak już wcześniej pisałem nie mogąc znaleźć pracy w zawodzie, trafiłem do firmy związanej z górnictwem, tej w której pracuję do dzisiaj. W międzyczasie zrobiłem studia podyplomowe z wiertnictwa, i wtedy zaświtała mi myśl żeby spróbować na platformach wiertniczych, w końcu miałem BOSIETa, studia z wiertnictwa. No ale znowu to samo, odbiłem się jak od ściany, mimo że wysłałem chyba z 200 CV. Miałem już nawet plan wziąć dwa tygodnie urlopu, pojechać do Szkocji i Norwegii i osobiście iść do każdej firmy wiercącej na morzu. Ale koniec końców nie zrobiłem tego żona była już w ciąży z pierwszym dzieckiem, niedługo potem urodziło się drugie, i tak stwierdziłem że trzeba sobie dać spokój i siedzieć na dupie.

 

Problem jest taki, że moja niespokojna natura znowu daje o sobie znać i czuję to wypalenie. Znowu czuję, że potrzebuję jakiejś bardziej „męskiej” roboty bo zgłupieję. I jeszcze mam słowo do młodszych kolegów, którzy dopiero może myślą nad tym co będą robić zawodowo. Spróbujcie jak najlepiej poznać siebie i swoje predyspozycje. Ja nie do końca znałem samego siebie. Byłem uzdolniony matematycznie, poszedłem na studia które wtedy uchodziły za bardzo dobre. Ale już wtedy czułem, że to chyba nie do końca to. No i w ten sposób potem rodzą się frustracje.

 

Zdaję sobie sprawę, że dla wielu z Was to mogą być problemy z dupy. Nie mam za bardzo komu się wygadać. Nie chcę póki co mieszać w to żony, jak wiadomo kobiety nie za bardzo lubią gdy facet przeżywa jakieś rozterki.

 

PS. Mam nadzieję, że nikt mnie nie rozpozna. I dziękuję osobom, które poświęcają dużo czasu żeby pisać w tym temacie, czytam wszystko i biorę Wasze sugestie pod uwagę.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, BeyondInfinity napisał:

Bardzo uprościłeś do czego służą... Napisałeś jedną z dziesiątek rzeczy do której służy dziennik budowy a nie uprawnienia.

Dlatego  w zdaniu o którym mówię użyłem zwrotu "m.in." by się nad tym tematem nie wywnętrzać.

 

3 godziny temu, BeyondInfinity napisał:

Natomiast ów "młody" zbiera praktykę w swoim dzienniku praktyki budowlanej. Tam wpisuje wszystko co trzeba i podpisuje mu to osoba z uprawnieniami. Nie "sra" za przeproszeniem do dziennika budowy który to jest poważnym dokumentem urzędowym. Praktykę zbiera nie na stanowisku Kierownika Robót, ale z reguły jako Inżynier Budowy, Majster Budowy itp. itd

Czy ja gdzieś napisałem, że osoba bez uprawnień "sra w dziennik budowy"? Jak tak świetnie znasz przepisy, to przytocz przepis zakazujący mi zatrudnienie kogoś bez uprawnień w firmie na stanowisku "kierownik robót"? Kierownik robót literalnie na budowie to branżysta. Ale nie tylko: często na budowach obiektów liniowych są osoby zatrudnione na takim stanowisku i działają w tej samej branży co kierownik budowy, ze względu na rozmiar budowy i jej odcinkowość. Różnie się ich nazywa. Czasem to są kierownicy robót, kierownik odcinka itd. kreatywność pracodawców jest różna - ważne by taka osoba M.IN. nie dotykała się do dziennika budowy. Nazewnictwo stanowisk z biegiem lat się zmieniło i jest różnorodne.

Piękne artykuły powklejałeś, rozpisałeś się, chciałeś być świętszy od papieża i tym odciągnąłeś od sensu mojej wypowiedzi - pierwotny sens mojego wpisu był taki: wejście w branże budowlaną jest obarczone wysokim progiem wejścia właśnie przez fakt istnienia uprawnień budowlanych oraz o tym, że z izbą łatwo nie rozmawia się nt. uznania wcześniejszych studiów z kierunkow prowadzonych przez wydziały inne jak wydziały budownictwa, inżynierii lądowej bądź branżowe. O tym chciałem by była dyskusja a nie o brzmieniu art. 22 PB albo o wyglądzie dziennika budowy. Nie wystarczy skończyć studiów i zbierać doświadczenie (jak ma to miejsce w zawodach niezamkniętych). I dzięki, że się w tym względzie ze mną zgadzasz.

 

Edytowane przez Dassler89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.