maroon Opublikowano 20 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 20 Kwietnia 2021 (edytowane) Zauważam u siebie od pewnego czasu pojawiający się strach przed śmiercią lub jakimś ciężkim zachorowaniem, czy wypadkiem. Ogólnie wszystko spoko, funkcjonuję normalnie, żadnych chorób, a co pewien czas, najczęściej wieczorem bach nagle ni stąd ni z owąd pojawia się myśl "a co będzie jak umrę?". Ki diabeł? Wiek trochę zbyt wczesny na obawy. Czyżby ogólna psychoza mi się zaczynała udzielać? 🤔 Edytowane 20 Kwietnia 2021 przez maroon 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Martius777 Opublikowano 28 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 28 Kwietnia 2021 @maroon To normalne, każdy w pewnym momencie myśli o śmierci i o tym co dalej będzie. Mam już plany co robić po śmierci - sprawdzenie czy korytarz zmarłych jest właściwy bo Tybetańska Księga Umarłych wspomina o istnieniu fałszywych co powodują "recykling" duszy i ponowną reinkarnację - jeśli okaże się, że istnieje reinkarnacja to są 3 wyjścia a) część ludzi twierdzi, ze jest dobrowolna, że część nauczycieli duchowych namawia na dalszą zabawę na Ziemi - wtedy rezygnuję z reinkarnacji i nigdy nie wracam na Ziemię, zaprę się i będę mówić NIE. NIE i NIE! b) zostaję na Ziemi i nie wracam do świata duchowego aby mnie nie wpierdolili w kolejny cykl reinkarnacyjny c) jeśli będę złapany i okaże się przymusowa to wybieram bycie facetem i poproszę aby życie było na innej planecie bo mam dosyć Ziemi. Najlepiej na takiej gdzie żyją najmniej pojebane trzycyckowe samiczki. - jeśli Jezus miał rację, to czeka mnie dłuuuugi półtysiącletni sen aż do 37xx roku kiedy ma wrócić według słów Nostradamusa, dopiero wtedy będę przywrócony do życia. Ma przywieźć na statkach kosmicznych wyhodowane ciała i umieszczać w nich wybrane dusze zmarłych. Część z nich ma być wysłana na inne planety. Ma udostępnić technologię przenoszenia duszy ze starego ciała do nowego ciała. Mam do niego przygotowaną listę pytań jak obudzę się na stole widząc nad sobą twarz ponętnej anielicy. - jeśli nic nie będzie, będzie nicość to nie będę się martwić 1 1 4 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
cst9191 Opublikowano 28 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 28 Kwietnia 2021 @maroon Mam tak samo jak Ty. Jestem jeszcze młody i właściwie nie ma powodów do zmartwień, przynajmniej jeśli chodzi o zdrowie, ale pamiętam jak to było z moim 'starszym'. Wszystko wydarzyło się bardzo szybko. W pewnym momencie po prostu znikasz... 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Baca1980 Opublikowano 28 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 28 Kwietnia 2021 W dniu 20.04.2021 o 22:42, maroon napisał: "a co będzie jak umrę?". Odkryjesz największą tajemnice ludzkości :). Może np. się okazać że wiara z neolitu w "czerwonego pająka" jest właśnie tą "prawilną" 2 3 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
RENGERS Opublikowano 28 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 28 Kwietnia 2021 Nie ma się czego bać. Czy wiesz kiedy śpisz ? No właśnie... Sen to jak śmierć, tylko bez snów. 3 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mac Opublikowano 28 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 28 Kwietnia 2021 (edytowane) Przerabiałem bardzo poważne rzeczy w życiu i powiem jedno. Strach ma wielkie oczy, a człowiek, jak karaluch do wszystkiego się przyzwyczai. Zachorujesz to przejdziesz poziomy od depresji, zaprzeczenia po akceptację i walkę, pogodzisz się z losem. Jak myślisz, że masz problemy z kasą, kobietami, czymkolwiek to śmieszne dopóki nie zachorujesz właśnie. Wtedy nie ma życia, dlatego się boisz, ale czy na pewno? Jest życie, ale marniejsze, nasycone cierpieniem, aż w końcu się przyzwyczajasz i psychicznie zmieniasz. Adaptacja do nowych warunków. Ciotka na raka chorowała to nawet przeciwbólowych nie przyjmowała, bo twierdziła, że się uzależni. Także tego. Każdy ogarnia na swój sposób i też ogarniesz, dopóki żyjesz, a jak umrzesz to i tak nie będziesz się martwił. Śmierć i głupota to problem tylko dla ludzi z twojego otoczenia 😆 Ból można powstrzymać praktycznie całkowicie morfiną. Jak będziesz cierpiał bardzo mocno to klinika w Szwajcarii pod eutanazję na życzenie. Sam planuję prawdopodobnie, jak już będę na granicy. Pijesz wywar i umierasz momentalnie, nic nie czujesz 😆 Można się z hajsem wyrobić. Ten powiedzmy cywilizowany świat, nie Polska ma jakieś rozwiązania, żeby sobie ulżyć. Edytowane 28 Kwietnia 2021 przez mac 4 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Adameo Opublikowano 28 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 28 Kwietnia 2021 Całe życie przygotowujemy się na śmierć. Może coś w tym przygotowaniu zaniedbałeś i dlatego odzywa się psyche? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Redbad Opublikowano 28 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 28 Kwietnia 2021 Mam tak tylko w trosce o swoją najbliższą rodzinę, odkąd wydarzyła się bolesna tragedia. Ten lęk czasem bywa nieznośny. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
deleteduser108 Opublikowano 28 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 28 Kwietnia 2021 Ja mam raczej lęk przed długim życiem. Śmiercią nie przejmuje się kompletnie. Każdego to czeka - na szczęście. 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
SennaRot Opublikowano 28 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 28 Kwietnia 2021 (edytowane) Ciekawe swoją drogą jak bardzo zmieniłyby się paradygmaty życiowe i cele człowieka, który znałby datę swojej śmierci. My mamy taką różnicę, że daty nie znamy ale jedno jest pewne - śmierć przyjdzie. Cały paradoks polega na tym, że zdecydowana większość żyje tak jakby nigdy nie miało to nastąpić a jak już to za bardzo bardzo bardzo długo, kiedyś tam za sto lat. Ciekawe skąd w ludziach taki wzorzec. Czy system przypadkiem Nam go nie wpaja aby eksploatować niewolnika, któremu zazwyczaj zabraknie zdrowia, czasu aby zrealizować marzenia i pasje. Osobiście przerobiłem temat i zdałem sobie sprawę, że po prostu kiedyś umrę. Szybciej niż dłużej. Lepiej się żyje na większej wyjebce. Taka perspektywa zmienia podejście do wielu spraw. Ha ha jaki zbieg okoliczności to mój 2666 post. Czyżby szatan dał mi znak? Czy się spotkamy? Jeśli tak to ma on przejebane. Edytowane 28 Kwietnia 2021 przez SennaRot Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
yrl Opublikowano 28 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 28 Kwietnia 2021 Ja tam dzień w dzień powtarzam sobie "memento mori". Jestem wierzący i liczę na niebo. Odkąd uświadomiłem sobie jak kruche jest ludzkie życie i że każdego czeka koniec mniej przejmuję się głupotami. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Imiennik Opublikowano 28 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 28 Kwietnia 2021 Co będzie? To co przed narodzinami, a by wiedzieć dokładniej wystarczy być cierpliwym. Jeśli żyjesz i przejmujesz się śmiercią, to tak jakbyś był młody i martwił się starością. Czerp z tego co masz, rozsądnie znając wszystkie konsekwencję by swojego bytu nie pogorszyć, rozwijaj się tam gdzie chcesz i możesz. Śmiercią do usranej śmierci możesz się zamartwiać. Chcesz mieć na nagrobku napisane "człowiek który nigdy nie żył"? 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
JoeBlue Opublikowano 29 Kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 29 Kwietnia 2021 To właśnie fakt, że wszystko się kończy daje człowiekowi napęd. Gdyby żył wiecznie opieprzałby się na maxa. "Po cholerę mam się za to brać i się męczyć? Zrobię to w następnym stuleciu. A może już nie będzie trzeba?" 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Globtroter87 Opublikowano 22 Września 2021 Udostępnij Opublikowano 22 Września 2021 W dniu 28.04.2021 o 13:29, cst9191 napisał: @maroon Mam tak samo jak Ty. Jestem jeszcze młody i właściwie nie ma powodów do zmartwień, przynajmniej jeśli chodzi o zdrowie, ale pamiętam jak to było z moim 'starszym'. Wszystko wydarzyło się bardzo szybko. W pewnym momencie po prostu znikasz... Mam również podobnie. Stuknęły 34 lata, to większość życia jeszcze przede mną, no ale nigdy nic nie wiadomo... Kolega z podstawówki od roku nie żyje... To "zniknięcie w pewnym momencie ... po prostu" bardzo oddziałuje na psychikę i wyobraźnię. W dniu 28.04.2021 o 14:18, RENGERS napisał: Nie ma się czego bać. (...) Sen to jak śmierć, tylko bez snów. W dniu 28.04.2021 o 15:28, deleteduser108 napisał: Ja mam raczej lęk przed długim życiem. Śmiercią nie przejmuje się kompletnie. Każdego to czeka - na szczęście. Faktycznie to co czeka nas najprawdopodobniej po śmierci - niebyt, nicość, "sen bez snów" - nie powinno być niczym strasznym. Śmierć pozostaje jednak wielką niewiadomą, brakuje jakichkolwiek sprawdzonych informacji na temat tego, co czeka nas potem. Długie życie, a przede wszystkim ryzyko cierpienia związane z chorobami w starości, może być rzeczywiście paradoksalnie gorsze, od wcześniejszej śmierci, bez długiego cierpienia. W tej nieuchronności śmierci rzeczywiście pociesza myśl, że każdego to czeka. Nawet jeśli niektórzy przeżyją dłużej, czy szczęśliwiej życie, to skutek za 100 lat będzie ten sam - wszyscy będziemy już od dawna martwi. W dniu 28.04.2021 o 15:59, SennaRot napisał: Ciekawe swoją drogą jak bardzo zmieniłyby się paradygmaty życiowe i cele człowieka, który znałby datę swojej śmierci. My mamy taką różnicę, że daty nie znamy ale jedno jest pewne - śmierć przyjdzie. Cały paradoks polega na tym, że zdecydowana większość żyje tak jakby nigdy nie miało to nastąpić a jak już to za bardzo bardzo bardzo długo, kiedyś tam za sto lat. Osobiście przerobiłem temat i zdałem sobie sprawę, że po prostu kiedyś umrę. Szybciej niż dłużej. Lepiej się żyje na większej wyjebce. Taka perspektywa zmienia podejście do wielu spraw. No właśnie, problemem przy myśleniu o śmierci jest niemożność wyznaczenia perspektywy czasowej czekającej na na pewno śmierci. Sam napisałem przed chwilą o perspektywie stu lat, bo jest praktycznie pewne, że wszyscy obecni użytkownicy tego forum, będziemy wtedy już od dawna martwi. Jednak w praktyce, tak jak piszesz, chyba lepiej myśleć o swojej śmierci jako czymś możliwym już dzisiaj, albo jutro. Żeby nie zapominać o tym, co w życiu naprawdę ważne, a nie przejmować się nieznaczącymi głupotami codzienności. W dniu 28.04.2021 o 16:37, yrl napisał: Ja tam dzień w dzień powtarzam sobie "memento mori". Jestem wierzący i liczę na niebo. Odkąd uświadomiłem sobie jak kruche jest ludzkie życie i że każdego czeka koniec mniej przejmuję się głupotami. "Memento mori" też powtarzam sobie to motto w zasadzie chyba codziennie - jakoś ta myśl mnie obsesyjnie nachodzi (zbyt?) często. Z tą różnicą, że ja akurat już nie liczę na żadne życie po śmierci, bo nie jestem już od ładnych kilku lat wierzący. W dniu 28.04.2021 o 20:54, Imiennik napisał: Co będzie? To co przed narodzinami, a by wiedzieć dokładniej wystarczy być cierpliwym. Jeśli żyjesz i przejmujesz się śmiercią, to tak jakbyś był młody i martwił się starością. Czerp z tego co masz, rozsądnie znając wszystkie konsekwencję by swojego bytu nie pogorszyć, rozwijaj się tam gdzie chcesz i możesz. Śmiercią do usranej śmierci możesz się zamartwiać. Chcesz mieć na nagrobku napisane "człowiek który nigdy nie żył"? Bardzo mądre słowa napisałeś. Można by się podeprzeć cytatem z Nowego Testamentu: "Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy" (Mt 6, 34). Należy żyć tu i teraz, czerpać na maxa z każdej przeżywanej chwili zgodnie z maksymą "carpe diem". 1 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ace of Spades Opublikowano 22 Września 2021 Udostępnij Opublikowano 22 Września 2021 (edytowane) W dniu 28.04.2021 o 11:05, Martius777 napisał: jeśli będę złapany i okaże się przymusowa to wybieram bycie facetem i poproszę aby życie było na innej planecie bo mam dosyć Ziemi. Najlepiej na takiej gdzie żyją najmniej pojebane trzycyckowe samiczki. - jeśli Jezus miał rację, to czeka mnie dłuuuugi półtysiącletni sen ;DDDDDDDDDD A ja wybieram bycie bardzo atrakcyjną laską lesbą w Kalifornii, długi sen też by się przydał żeby dobrze wypocząć i podnieść poziom teścia. Edytowane 22 Września 2021 przez Ace of Spades 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tmr Opublikowano 22 Września 2021 Udostępnij Opublikowano 22 Września 2021 Starość autorze. Przejście z pozycji "niezniszczalnego" do pozycji "śmiertelnika". Im bardziej bolały mnie gnaty po treningu, po ekscesach, im ciekawiej testowało się granice swoich możliwości tym człowiekowi morda bardziej się cieszyła. A potem nadszedł moment....i pojawiły się obawy, myśli, "przeczucia". Wizyty u lekarza przy byle bólach Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kespert Opublikowano 22 Września 2021 Udostępnij Opublikowano 22 Września 2021 On 4/28/2021 at 2:09 PM, Baca1980 said: Może np. się okazać że wiara z neolitu w "czerwonego pająka" jest właśnie tą "prawilną" On 4/20/2021 at 10:42 PM, maroon said: Czyżby ogólna psychoza mi się zaczynała udzielać? Może nie masz nic ciekawego do zrobienia, że siedzisz i myślisz o pierdołach, zamiast żyć - póki żyjesz? Memento mori, śmierć nadejdzie, więc nie wolno czasu marnować na rozmyślanie o niej Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
deleteduser116 Opublikowano 22 Września 2021 Udostępnij Opublikowano 22 Września 2021 (edytowane) Żadna lesbokalifornia nie jest warta konieczności kucania przy laniu @Ace of Spades. 😅 A tak na serio, postarajcie się o potomstwo to będziecie nieśmiertelni. Edytowane 22 Września 2021 przez Exar 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Imiennik Opublikowano 22 Września 2021 Udostępnij Opublikowano 22 Września 2021 3 godziny temu, Globtroter87 napisał: Bardzo mądre słowa napisałeś. Można by się podeprzeć cytatem z Nowego Testamentu: "Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy" (Mt 6, 34). Dziękuję za Twoją ocenę. Muszę przyznać że szósty rozdział księgi Mateusza nie raz dzwięczy mi między uszami, aż pozwolę sobie przytoczyć całość fragmentu po części zacytowanego przez Ciebie: "25 Dlatego mówię wam: nie martwcie się o swoje życie, co będziecie jeść lub co pić będziecie; ani o swoje ciało, czym się przyodziejecie. Czy życie nie jest ważniejsze od pokarmu, a ciało od odzienia? 26 Popatrzcie na ptaki na niebie: nie sieją, nie żną, nie gromadzą w magazynach, a wasz Ojciec niebieski je żywi. Czy wy nie więcej znaczycie niż one? 27 Kto z was swoim staraniem jedną chwilę może dodać do swojego wieku? 28 Dlaczego martwicie się o odzienie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ciężko ani nie przędą, 29 a mówię wam, że nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był ubrany tak, jak jedna z nich. 30 Jeśli zatem to ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca wrzucają, Bóg tak odziewa, to o wiele bardziej was, małej wiary! 31 A zatem nie martwcie się, mówiąc: "Co będziemy jeść?", albo: "Co będziemy pić?", albo: "Czym się odziejemy?" 32 Bo o to wszystko zabiegają poganie. A wasz Ojciec niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. 33 Zabiegajcie najpierw o królestwo i o jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. 34 Nie martwcie się zatem o jutro, bo jutro samo zatroszczy się o siebie. Starczy dniowi jego własnej biedy." Sam nie jestem zbyt pewny istnienia bytów wyższych, ale ten tekst jest zwyczajnie nacechowany logiką. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi