Skocz do zawartości

Kryzys wieku średniego czy co innego?


Rekomendowane odpowiedzi

Przy sobotnim poranku dopadła mnie jakaś dziwna nostalgia, muszę zasięgnąć opinii.

 

40 mam na karku.

 

Pomimo, że całe życie z charakteru jestem jak 20 latek zarówno pod względem zainteresowań, kontaktów z ludźmi, usposobienia to jednak coś zaczyna zdaje się pękać w moim mind-set'cie.

Zaczynam się czuć staro, matrymonialnie bezwartościowy, dinozaur. 

W innym wątku, z listopada dość wyczerpująco przedstawiłem historię swojego wylądowania na tym forum - nadal, twardo nie mieszkam z żoną, po listopadowej wyprowadzce. Żyjemy w dobrych relacjach (bez wojny i kłótni) ale zasadniczo co do meritum nic nie uległo zmianie, dlatego też moja decyzja o rozstaniu jest cały czas utrzymana w mocy. Syn pogodził się z sytuacją, jest już prawie dorosły, więc przyjeżdża do mnie, czasem ja wjadę do nich. Póki co nie wniosłem o rozwód, bo od samego początku ta decyzja była przeze mnie traktowana jako ostateczność na tym etapie, a rozwód ewentualny dopiero w okolicach 17-18 r.ż. syna czyli za 2-3 lata. Powód prosty - unikcięcie alimentów. Jak syn skończy 18 lat to ewentualnie sam może ale nie musi zawnioskować o nie - natomiast jak wiadomo do 18 r.ż. nie ma zmiłuj.

 

 

 

No to do meritum;

 

Snując jakieś iluzoryczne plany na przyszłość rozważam wszelkie warianty - począwszy od tego najbardziej prawdopodobnego , że będę sam, poprzez takie, że znajdę sobie jakąś pannę do luźnego związku aż po rozkminy o totalnym MGTOW, incelstwie itp.

 

Jakkolwiek bym nie podchodził do tematu, to zawsze dochodzę do ściany pt. mój wiek. Czuję już, że 25, a nawet 28 latki są poza moim zasięgiem. Kobiety 30+ odrzucam z definicji z uwagi na :

 

a) jeśli nadal Panna to pewnie już z mega parciem na brzuch, co z kolei mnie kompletnie w tym wieku już nie interesuje

b) jeśli po przejściach to "z naczepą" , a mnie cudze dzieci i ich wychowanie kompletnie nie interesują

c) jeśli jakimś cudem żadne z powyższych to jeszcze gorzej, bo oznacza to jakiś gruby problem psychiczny u takiej panny

 

 

Zapytacie skąd takie niskie poczucie wartości? Nie, ono nie jest niskie. Za młodu zawsze kręciły się wokół mnie ładne dziewczyny, związkowe zawsze były ładne, zgrabne i powabne. Z resztą moja nadal jeszcze żona, co by nie mówić jest wciąż bardzo ładną kobietą.

Natomiast jestem realistą, twardo stąpam po ziemi. Pomimo tego, że mam te swoje 182cm wzrostu, jeżdżę samochodem za 70k+ i mam własną kawalerkę, w której aktualnie sam mieszkam to zdaję sobie sprawę ze sporych już zakoli na głowie, z pojawiacej się oponki na brzuchu, słabszej formy, niż jeszcze 10 lat temu (dziś rowerem przejadę 40km i zdycham 2 dni, a jeszcze 8-10 lat temu potrafiłem walnąć 80-90km na raz i drugiego dnia znowu wejść na rower). 

Potrzeby seksualne nadal są ale też już wyraźnie mniejsze. Obawiam sie, że takiej 25 latce bym nie sprostał :-)

 

Poza wszystkimi powyższymi moimi wątpliwosciami dochodzi jeszcze jedna - modnie nazywana ostatnio Social Circle. 

Otóż kompletnie nie mam (rozpadły się) kontaktów towarzyskich. W pracy mam hemretyczne grono kilku znajomych kumpli i 2 koleżanki. Wszyscy są w związkach małżeńskich, wszyscy są roześmiani i uczynni, koleżeńscy ale tylko dlatego, że pracujemy raz i nie mają wyjścia innego.

Dzień, w którym zmieniłbym pracę byłbym ostatnim dniem tych znajomości.

 

Nie mam kompletnie żadnych dojść do młodszego towarzystwa, nawet  jak bym na głowie stanął.

 

 

Chciałbym Was zapytać czy takie myślenie ma sens? Czy warto w ogóle w mojej sytuacji szukać szczęścia od nowa? Czy po prostu pogodzić się z losem, upływającymi latami, skupić się na sobie i ewentualnie zrobić sobie prezent w 40r.ż. i kupić jakiś fajny, sportowy samochód, który poniekąd może wniesie trochę uśmiechu do mojego życia? Ja wiem, każdy samochód się kiedyś znudzi. Ale można kupić kolejny :-) Oczywiście nieco żartuję ale powiedzcie, czy to ma sens?

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, samiecżeta napisał:

Ja planuję kupić na 40-chę BMW Z4. 

Tak że 😊

 

 

Raczej kupiłbym coś bardziej uniwersalnego, bo przy Z4 musiałbym mieć 2 samochody. Nie chcę 2, jeden musi robić jako daily i fun-car w jednym.

 

Myślałem o jakimś kilkuletnim Golfie R VII lub czymś z tej ligi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minutes ago, Wolumen said:

Chciałbym Was zapytać czy takie myślenie ma sens? Czy warto w ogóle w mojej sytuacji szukać szczęścia od nowa? Czy po prostu pogodzić się z losem, upływającymi latami, skupić się na sobie i ewentualnie zrobić sobie prezent w 40r.ż. i kupić jakiś fajny, sportowy samochód, który poniekąd może wniesie trochę uśmiechu do mojego życia? Ja wiem, każdy samochód się kiedyś znudzi. Ale można kupić kolejny 🙂 Oczywiście nieco żartuję ale powiedzcie, czy to ma sens?

 

Ja na 40-kę, która już tuż tuż, hoduję roślinki Trichocereus bridgesii, mam 4 większe kaktusy. Hodowałem od nasionek także pejotla, ale niestety wszystkie mi padły.

Nie wiem czy będę taki kozak by udać się w magiczny świat strażników Carlosa Castanedy, ale nigdy nie mów nigdy. ;) 

 

Drugim bardziej realistycznym zamiarem jest, by do 40-tki zrobić piano grade 1. Oraz podbić świat jak to zrobili Cezar i Aleksander...

 

Zawsze jest coś, czego nie udało się zrobić, ważniejsze jest stawianie sobie celów, które można osiągnąć.

 

Niektórzy (nie wiem czemu przychodzi mi do myśli użytkownik @Analconda :P ) jeszcze pewnie myślą, że sens życia to wyruchać wszystko co się rusza. 

Wystarczy jednak odrobina matematyki, by zrozumieć, że nie jest to możliwe. 

4000000000 kobiet, licząc że jeden stosunek trwa 2 minuty daje to nam jakieś 15 tysięcy lat non-stop ruchania. A gdzie czas na sen, pracę, jedzenie i inne przyjemności? :D

Edytowane przez eknm2005
chodowałem, normalnie jak jakiś dres co nie zna polski, idę się biczować...
  • Dzięki 2
  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magiczną czterdziestkę osiągnę dopiero w przyszłym roku co prawda, ale ja z kolei zupełnie nie czuję się staro. Czuję się coraz starszy i mam świadomość upływającego czasu. Myślę, że Twoim podstawowym problemem jest uzależnienie własnego życia czy szczęścia w nim od innych osób. Mam wrażenie, że ciągnie Cię do kobiet mimo, że jedno nieudane małżeństwo masz już niemal za sobą. Kobiety przecież szczęścia nie dają, za to dają ogrom problemów na głowę mężczyzny. Po co to komu, to nie wiem?

 

Jeśli chodzi o znajomości to też miej na to wywalone. Ogrom ludzi swego czasu się kręcił wokoł mnie, a ja wokół nich. Wiesz ile tych znajomości zostało do dzisiaj? Prawie ani jedna. Mam najwyżej kilkunatu znajomych, z którymi warto się trzymać, natomiast cała reszta gdzieś zniknęła, a to misia się pojawiła, ślub, bombelki, czy inne tam sprawy i ci ludzi zniknęli z mojego życia. Nawet nie wiem co u nich słychać i gdybyśmy jakimś cudem się nagle spotkali na ulicy, to nie wiem chyba o czym z nimi miałbym rozmawiać. Gdyby ktoś z nich nagle po latach się do mnie odezwał, to raczej czułbym nosem, że czegoś ode mnie chce i do czegoś mu jestem potrzebny, takze pewnie szybko by poleciał na drzewo.

 

Uwolniłeś się od małży, dzieci już prawie dorosłe, za chwilę pójdą w swoja stronę. Masz teraz więcej wolnego czasu, tylko dla siebie, żonka nie siedzi Ci na głowie, nie musisz na nią patrzeć, słuchać jej, nie musisz brać udziału w dramatach jakie tworzy. Wykorzystaj to. Może zamiast kupowania nowego samochodu, warto byłoby się zastanowić nad włożeniem tej kasy, albo jej części w coś co Ciebie samego interesuje i sprawia Ci przyjemność. Nie wiem jakie masz hobby, czy jakie miałeś, co Ciebie kiedyś kręciło, albo co kręci Cię teraz i może pójść w tę stronę? Może znaleźć coś nowego? Nie wiem, bo to Twoje życie i decyzje, ale tak zapodaję pod rozwagę.

 

Skoro brzuszek rośnie, to może jakiś sport? Siłownie zamknięte, ale może coś da się zorganizować w tej Twojej kawalerce? Biegać czy jeździć na rowerze można na zewnątrz, tym bardziej, że pogoda coraz lepsza. Nie załamuj się, bo to droga do nikąd. Twoje szczęście to jesteś Ty sam. Proponuję na początek zacząć przebywać sam na sam ze sobą, robić coś samemu i czerpać z tego przyjemność. Z czasem pewnie to polubisz. Im starszy jestem, tym bardziej cenię sobie swój własny spokój.

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, maroon napisał:

 Zobaczysz, że tylko w pl starość zaczyna sie po 35 roku życia. 

 

W punkt. W Polsce ogólnie starość zaczyna się jak wyjdziesz za mąż / ożenisz się czyli gdzieś koło 25-30 roku życia. Ludzie dziadzieją. Pamiętam jako 20 letni szczeniak pojechałem do Niemiec, pierwszy raz za granicę, okolice 2005 roku i kopara mi opadła że stare niemiaszki siedzą po kawiarniach czy wieczorem buszują na mieście. 

To jest coś czego akurat od zachodu powinniśmy się uczyć :) 

 

Godzinę temu, eknm2005 napisał:

Ja na 40-kę, która już tuż tuż, hoduję roślinki Trichocereus bridgesii, mam 4 większe kaktusy. Hodowałem od nasionek także pejotla, ale niestety wszystkie mi padły.

(...)

Drugim bardziej realistycznym zamiarem jest, by do 40-tki zrobić piano grade 1. Oraz podbić świat jak to zrobili Cezar i Aleksander...

 

Zawsze jest coś, czego nie udało się zrobić, ważniejsze jest stawianie sobie celów, które można osiągnąć.

 

Niektórzy  jeszcze pewnie myślą, że sens życia to wyruchać wszystko co się rusza. 

 

Tylko idiota stawia sobie cele wzorując się na innych ludziach. Cele mają być Twoje i tylko Twoje oraz dawać Tobie satysfakcję. Zajebiste podejście i trzymam kciuki :) 

 

1 godzinę temu, Wolumen napisał:

totalnym MGTOW, incelstwie itp.

 

Nie pisz proszę takich bzdur bo MGTOW to nie jest bycie incelem.

 

Cytat

Chciałbym Was zapytać czy takie myślenie ma sens? Czy warto w ogóle w mojej sytuacji szukać szczęścia od nowa? 

 

Ale co to jest Twoje szczęście? Przecież wiesz sam że ten samochód to forma eskapizmu. Żadne szczęście. A wiesz dlaczego? Ponieważ:

 

46 minut temu, Krugerrand napisał:

Myślę, że Twoim podstawowym problemem jest uzależnienie własnego życia czy szczęścia w nim od innych osób.

 

dokładnie tak.

 

Ty @Wolumen na ten moment jesteś znudzony i zagubiony, a nikt tu nie znajdzie odpowiedzi na to co Cię jara.

Masz jakieś hobby?

Coś co lubisz robić?

Po co Ci kolejna kobieta w życiu? Dzieci masz.

Pomysły - studia, wyjazd dookoła świata, uprawianie sportu cokolwiek ale to musi być Twoje.

Zobacz jak bez głowy podchodzisz do kwestii lekkiego tłuszczu na brzuchu - przeszkadza Ci to - zgub - nie przeszkadza - pierdol to.

Masz 40stkę i nic nie musisz, żona była, dzieci są, dom, kasa jest - więc co Ty musisz? Żyj tak jak chcesz :) 

 

BTW - robiłeś badania na poziom testosteronu? Jeśli nie, zrób, bo tu może być przyczyna. 

 

PS I nie siej proszę tej bezsensownej mantry, że po 30stce, 40stce, i innej estce to już koniec i grób. Bzdura. Mi do 40stki już nie zostało dużo - czuję się jakbym miał 16 lat - życie to sklep z zajebistymi zabawkami i możliwością realizacji oraz rywalizacji. Kasa jest, a nawet jakby jej nie było, to nie jestem szczeniakiem i wiem jak ją zrobić jeszcze raz. Małżeństwo? Było i się zmyło. Czas na coś lepszego. Zdrowie - zapier*alam ostro z ćwiczeniami. Kobiety - tak - ja się bujam z 22-27, nie starszymi, i wiesz co mi laska ostatnio powiedziała - w ogóle nie czuję różnicy wieku, jakbym się bujała z rówieśnikiem, poza tym że masz bardziej poukładane w głowie. Nie ograniczaj się. Chcesz to spotykaj się z 20stkami, chcesz to z 30stkami, chcesz to z 60tkami (he he he), a jak nie to pierdol to i nie spotykaj się z nikim :)

 

PS 2 Każdy wiek ma swoje zajebiste strony. Ale jakbym miał siebie (i myślę, że wielu facetów) porównać 20 vs 30 to to jest chyba najlepsze podsumowanie ;) :

 

 

 

 

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 11
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Wolumen napisał:

Przy sobotnim poranku dopadła mnie jakaś dziwna nostalgia, muszę zasięgnąć opinii.

 

Po to tu jesteśmy :) Ja już tak przyzwyczaiłem się do forum i ludzi na nim, że trudno mi sobie wyobrazić dzień bez zaglądania. Wiem, to uzależnienie, ale zdecydowanie lepiej mi się funkcjonuje wśród zRedPillowanych świadomych ludzi, aniżeli moich matrixowych znajomych (z którymi mam coraz mniejszy kontakt, ale do tego dojdziemy).

 

Godzinę temu, Wolumen napisał:

40 mam na karku.

 

39 here. To blisko. To samo pokolenie.

 

Godzinę temu, Wolumen napisał:

Pomimo, że całe życie z charakteru jestem jak 20 latek zarówno pod względem zainteresowań, kontaktów z ludźmi, usposobienia to jednak coś zaczyna zdaje się pękać w moim mind-set'cie.

 

Może nie tyle pękać, co zmieniać. Zrozumiałeś, zapewne nie tak dawno, w związku ze swoimi przeżyciami z żoną, że w życiu nie ma nic trwałego. Są ludzie, którzy nie pojmą albo nie pogodzą się z tym faktem do końca swojego życia. Ty zrozumiałeś i, mam nadzieję, godzisz się z tym, więc jesteś już po właściwej stronie tego Matrixa - wychodzisz z niego.

 

Godzinę temu, Wolumen napisał:

Zaczynam się czuć staro, matrymonialnie bezwartościowy, dinozaur. 

 

Jestem w stanie zrozumieć, chociaż z Twoim wyglądem (wnioskuję, że nadal jest nieźle, skoro w młodości kosiłeś ładne kobiety równo) i sytuacją życiową, nie poddawałbym się jeszcze.

 

Godzinę temu, Wolumen napisał:

W innym wątku, z listopada dość wyczerpująco przedstawiłem historię swojego wylądowania na tym forum - nadal, twardo nie mieszkam z żoną, po listopadowej wyprowadzce. Żyjemy w dobrych relacjach (bez wojny i kłótni) ale zasadniczo co do meritum nic nie uległo zmianie, dlatego też moja decyzja o rozstaniu jest cały czas utrzymana w mocy. Syn pogodził się z sytuacją, jest już prawie dorosły, więc przyjeżdża do mnie, czasem ja wjadę do nich. Póki co nie wniosłem o rozwód, bo od samego początku ta decyzja była przeze mnie traktowana jako ostateczność na tym etapie, a rozwód ewentualny dopiero w okolicach 17-18 r.ż. syna czyli za 2-3 lata. Powód prosty - unikcięcie alimentów. Jak syn skończy 18 lat to ewentualnie sam może ale nie musi zawnioskować o nie - natomiast jak wiadomo do 18 r.ż. nie ma zmiłuj.

 

Bardzo mądrze to rozgrywasz. Na spokojnie, bez nerwów, bez pochopnych decyzji, które mogłyby zniszczyć życie Tobie, żonie i dziecku.

 

Godzinę temu, Wolumen napisał:

Snując jakieś iluzoryczne plany na przyszłość rozważam wszelkie warianty - począwszy od tego najbardziej prawdopodobnego , że będę sam, poprzez takie, że znajdę sobie jakąś pannę do luźnego związku aż po rozkminy o totalnym MGTOW, incelstwie itp.

 

Każda z tych opcji, poza ostatnią, ma swoje wady i zalety. Ja na ten moment wybrałem MGTOW (szczegóły i uzasadnienie mojej decyzji możesz znaleźć w moim wątku w Świeżakowni, gdyby Cię to interesowało), ale będąc przystojnym facetem poszedłbym raczej w FWB albo jakiś luźny związek, ewentualnie LAT.

 

Godzinę temu, Wolumen napisał:

Jakkolwiek bym nie podchodził do tematu, to zawsze dochodzę do ściany pt. mój wiek. Czuję już, że 25, a nawet 28 latki są poza moim zasięgiem. Kobiety 30+ odrzucam z definicji z uwagi na :

 

a) jeśli nadal Panna to pewnie już z mega parciem na brzuch, co z kolei mnie kompletnie w tym wieku już nie interesuje

b) jeśli po przejściach to "z naczepą" , a mnie cudze dzieci i ich wychowanie kompletnie nie interesują

c) jeśli jakimś cudem żadne z powyższych to jeszcze gorzej, bo oznacza to jakiś gruby problem psychiczny u takiej panny

 

d) (można powiedzieć, że zawiera się w c) panna po długim LTR bez dzieci, który okazał się fiaskiem; czy było małżeństwo czy nie - mniejsza o to, problemy będą podobne: na początku karuzela kutangów, żeby nadrobić stracony czas, księżniczkowanie, wymagania z kosmosu.

 

Ale ja mam trochę inne zdanie niż większość tutaj na forum i większość manosfery. Po pierwsze: 30+ nie musi oznaczać, że będziesz miał do czynienia z próchnem. Są dziewczyny, których życie nie zniszczyło, wyglądają bardzo przyzwoicie, a nawet ponętnie (dobre geny, ćwiczenia, właściwe nawyki żywieniowe itd.). Po drugie: ludziom z naszego pokolenia dużo łatwiej nawiązać kontakt i złapać flow z taką osobą niż z 25+. Dlatego - choć to może być trudniejsza droga - nie odrzucałbym od razu 30+. Jeśli poznasz fajną, zastanawiałbym się, spróbował może luźnej relacji, może nawet związku. A, i jeszcze jedno. Serio - nie każda 30+ będzie miała parcie na dziecko. 99% tak, ale trafiają się takie, które nie mają. Inna sprawa, że to często są pracoholiczki bardzo nastawione na karierę, a z taką osobą też nie jest łatwo zbudować związek, ale na luźne spotykanie się (seks + od czasu do czasu jakaś wspólna wycieczka) nie musisz się tym przejmować - kwestia tylko ustawienia odpowiednio swojego mindsetu. 

 

Godzinę temu, Wolumen napisał:

Natomiast jestem realistą, twardo stąpam po ziemi. Pomimo tego, że mam te swoje 182cm wzrostu, jeżdżę samochodem za 70k+ i mam własną kawalerkę, w której aktualnie sam mieszkam to zdaję sobie sprawę ze sporych już zakoli na głowie, z pojawiacej się oponki na brzuchu, słabszej formy, niż jeszcze 10 lat temu (dziś rowerem przejadę 40km i zdycham 2 dni, a jeszcze 8-10 lat temu potrafiłem walnąć 80-90km na raz i drugiego dnia znowu wejść na rower). 

 

Mam te swoje 39 i nadal jeżdżę setki rowerem. Kwestia regularnego treningu, a nie starzenia. Jasne, że po dłuższej przerwie nie będziesz miał siły przejechać nawet 25 km, ale zaręczam Ci, że jak wrzucisz sobie regularny trening kolarski (min. 3x w tygodniu), to szybko odnotujesz wzrost formy. Dodatkowo pozbędziesz się dość szybko oponki na brzuchu. To nie jest kwestia wieku tylko zasiedzenia się w domu.

 

Godzinę temu, Wolumen napisał:

Potrzeby seksualne nadal są ale też już wyraźnie mniejsze. Obawiam sie, że takiej 25 latce bym nie sprostał 🙂

 

Szeroka diagnostyka wskazana. Zacząłbym od badania teścia - tu może być problem. Możliwe, że dieta do zmodyfikowania/całkowitej zmiany. Lekarz po badaniach Ci powie.

 

Godzinę temu, Wolumen napisał:

Poza wszystkimi powyższymi moimi wątpliwosciami dochodzi jeszcze jedna - modnie nazywana ostatnio Social Circle. 

Otóż kompletnie nie mam (rozpadły się) kontaktów towarzyskich. W pracy mam hemretyczne grono kilku znajomych kumpli i 2 koleżanki. Wszyscy są w związkach małżeńskich, wszyscy są roześmiani i uczynni, koleżeńscy ale tylko dlatego, że pracujemy raz i nie mają wyjścia innego.

Dzień, w którym zmieniłbym pracę byłbym ostatnim dniem tych znajomości.

 

No tu jest problem, który sam mam. Wszystkie kontakty się rozpadły, 40-tka to nie jest wiek na budowanie social circle, choć wiem, że @niemlodyjoda się ze mną nie zgodzi ;) 

 

Godzinę temu, Wolumen napisał:

Nie mam kompletnie żadnych dojść do młodszego towarzystwa, nawet  jak bym na głowie stanął.

 

Teraz już serio zachęcam Cię do mojego wątku ze Świeżakowni. Tam @niemlodyjoda udzielił paru bardzo sensownych rad odnośnie tego, jak wbić się w młodsze towarzystwo w naszym wieku. Od razu zaznaczam: to nie będzie łatwe, ale czy kiedykolwiek miałeś tak w życiu, że coś osiągnąłeś za pstryknięciem palca? Nie! Zawsze trzeba się nawalić ostro, żeby dojść do jakichś rezultatów. Takie jest życie.

 

Godzinę temu, Wolumen napisał:

Chciałbym Was zapytać czy takie myślenie ma sens? Czy warto w ogóle w mojej sytuacji szukać szczęścia od nowa?

 

Zawsze warto! Pytanie zacząłbym jednak od zdefiniowania na nowo podstawowych pojęć w Twojej konkretnej sytuacji. Czy aby na pewno szczęście = kobieta? Ja już wiem, że w moim przypadku nie, ale każdy człowiek jest inny. Jeśli masz potrzebę relacji z kobietami, dąż do tego. Nie rezygnuj, 40-tka to na pewno nie jest wiek, w którym należy oddać resztę życia walkowerem.

 

Godzinę temu, Wolumen napisał:

Czy po prostu pogodzić się z losem, upływającymi latami, skupić się na sobie i ewentualnie zrobić sobie prezent w 40r.ż. i kupić jakiś fajny, sportowy samochód, który poniekąd może wniesie trochę uśmiechu do mojego życia? Ja wiem, każdy samochód się kiedyś znudzi. Ale można kupić kolejny 🙂 Oczywiście nieco żartuję ale powiedzcie, czy to ma sens?

 

Auto możesz zmienić, może na jakieś bardziej młodzieżowe? Szczęścia nie daje, ale na pewno będziesz miał zabawkę, którą my - faceci - po prostu lubimy i daje nam dużo radości :) 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wolumen To trudna sytuacja. jesteś w wieku, w którym już praktycznie nie da się mieć nowych przyjaciół. Jest lepiej, niż koło 30 (wtedy rówieśnicy odpadają przez odpieluszkowe zapalenie mózgu i nie wracają kilka lat, po których więzi zniknęły i jesteście sobie obcy), ale też na ogół ludzie już zdziadziali, zgasł ten płomień w duszy, w zasadzie "piwerko i grill" to szczyt atrakcji, ambicje zniknęły, dawne pasje są tylko wspomnieniami. Żyje się rutynowo, dławiącym cyklem codzienności, alkoholem zabijając pytania "po co".

 

Moim zdaniem jesteś po prostu samotny i stąd takie problemy.

 

Nie umiem Ci jednak pomóc. Odkąd umarł mój najlepszy przyjaciel, jestem w identycznej sytuacji. 99% ludzi jest dla mnie uprzejma (a ja dla nich) ale nie odczuwamy żadnej potrzeby interakcji. U mnie jest gorzej, bo moi rówieśnicy "agresywnie płodzą" i w zasadzie jest już po herbacie, taka osoba przepada na lata. Dla młodszych jestem zupełnie poza ich ekosystemem (już nie umiem jarać się sesją czy maturą, przeminęło), dla starszych... nie jestem partnerem do rozmowy, bo b. często oni nie mają żadnego życia o którym warto rozmawiać.

 

Może po pandemii odkop jakieś stare pasje, może poznasz ludzi, z którymi życie nabierze rumieńców. Sobie też tego życzę.

Edytowane przez Januszek852
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, eknm2005 napisał:

Ja na 40-kę, która już tuż tuż, hoduję roślinki Trichocereus bridgesii, mam 4 większe kaktusy. Hodowałem od nasionek także pejotla, ale niestety wszystkie mi padły.

Ja też zacząłem z roślinami ale innymi. Bo Cannabis sativa indica. 

Żadna z 5 nie padła, a też zaczynałem od nasionek. 

20 godzin temu, Krugerrand napisał:

Może zamiast kupowania nowego samochodu, warto byłoby się zastanowić nad włożeniem tej kasy, albo jej części w coś co Ciebie samego interesuje i sprawia Ci przyjemność.

Niektórym sprawia przyjemność jazda motocyklem. Innym samochodem sportowym. Podobna radość 😁

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, eknm2005 napisał:

4000000000 kobiet, licząc że jeden stosunek trwa 2 minuty daje to nam jakieś 15 tysięcy lat non-stop ruchania. 

Ty łobuzie ! Rozwaliłeś mój misterny plan ! Przez Ciebie muszę skreślić pierwszą pozycję i zająć się drugą jako bardziej realną :

"Podbić świat"

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to mówią czterdzieści lat to druga młodość i kolejna szansa poukładania sobie życia.

Zadbaj o siebie, zajmij się pasjami, zainteresowaniami, podwyższaj status społeczny i zarabiaj pieniądze.

Kobiety i tak się znajdą jak to ogarniesz bo jesteś w najlepszym wieku dla mężczyzny i najbardziej

atrakcyjny dla kobiet bo coś posiadasz, możesz dać.

Teraz to ty będziesz rozdawać karty i wybierać kobiety jakie tylko chcesz tylko pozwól sobie na to.

Przeszłość zostaw poza sobą co było nie wróci liczy się teraźniejszość i na tym się skup.

Wytwórz nawyk szczęścia poprzez cieszenie się i wdzięczność z tego co masz bo inni mają jeszcze gorzej.

Nie załamuj rąk czterdziestka to nie kres życia by popadać w zły nastrój tylko najlepszy wiek dla faceta.

Powodzenia😉

 

 

 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak czytam ten wątek, to dochodzę do wniosku, że autor powinien ubrać się na czarno i dyskretnie czołgać się w kierunku cmentarza.

Dyskretnie, żeby mu miejsca nie zajęli co szybsi.

Dupy jakich nie bzyknął niech przekaże mnie.

Mam lat 1.5+ raza więcej, więc kryzys wieku średniego miałem dekadę+ temu.

Teraz potrzebuję ruchać wszystko co się rusz(ch)a, nie potrzebuję za to konkurencji bo po co ona komu?

 

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesteś w bardzo dobrej sytuacji. Masz prawie dorosłe dzieci w tym wieku. Ja mam 38 i dopiero 5 letniego syna. 

 

Kontakty z kobietami - zainteresuje się PUA. Co by nie mówić to właśnie po to powstało. 

 

Co do kobiet w tym wieku. No coz. W Polsce to raczej standard, że będą mieć dzieci albo ogromną presję na dzieci. We Francji widziałem znacznie więcej kobiet 35+ bez dzieci.

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kryzys wieku średniego nie istnieje. To jest rozkwit wieku średniego. Facet ma już zasoby i mądrość życiową, może robić co chce. Termin wymyślony przez zazdrosne kobiety, które po 40 faktycznie bardzo tracą na wartości na rynku matrymonialnym... Taki sposób żony na wyśmianie rozwoju męża by nie był zbyt atrakcyjny i się nie rozwijał bo ona już nie jest. Kobiety często podświadomie sabotują mężów. Ponadto z punktu widzenia kobiety pasje i rozwój faceta i wydawanie kasy na siebie to marnotrawstwo, bo przecież mógł na nią i jej potrzeby. W większości znanych mi małżeństw to kobieta zużywa więcej wspólnych zasobów,vs to wspólne to też nadużycie tutaj.

  • Like 7
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.04.2021 o 11:29, Wolumen napisał:

40 mam na karku.

 

Zrób sobie badania hormonów (są gotowe pakiety dla mężczyzn). 

 

Godzinę temu, Mmario napisał:

Kryzys wieku średniego nie istnieje.

 

Nie do końca. W ok 40-stki pojawia się tzw. "smuga cienia". Po prostu w tym wieku w teorii powinieneś osiągnąć wszystkie swoje cele życiowe. Pojawiają się też pierwsze skutki zdrowotne naszego poprzedniego życia. No i według mnie najważniejsze. W naszej głowie dojrzewa świadomość że kolejnej 40-stki na 95% już nie dożyjemy :).

7 godzin temu, JoeBlue napisał:

Teraz potrzebuję ruchać wszystko co się rusz(ch)a, nie potrzebuję za to konkurencji bo po co ona komu?

W jakim sensie jest to jakiś objaw "kryzysu". Ruchać póki jeszcze mogę i zdążyć przed"ponurym żniwiarzem".

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Orybazy napisał:

Karynka nie odróżni prawdziwego Golfa R od wieś tuningu,

Jak auto pod baby to SUV-a od razu zauważy "wielki wóz" :D

Do tego wjechać można w teren czy na krawężnik, na wypad w góry w zimie - 4x4.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.