Skocz do zawartości

Ukryte manipulacje - apel do braci posiadających deficyty z dzieciństwa


Rekomendowane odpowiedzi

Zanim przejdę do omówienia jednej z najbardziej podstępnych kobiecych manipulacji, które w nieudanym związku z osobą często zaburzoną mogą nas trzymać całymi latami małe słowo wstępu.

W niedawnym wątku mówiącym o świadomych mężczyznach, którzy wyszli z matrixa padło sformułowanie, że niektórym facetom wystarczy okazać minimum zainteresowania i kobiecego ciepła, a wnet zapominają o całym red pillu, ramie, zasadach, treściach z forum itd. i zręcznie dopasowują się do kobiety.

I w zasadzie jest to prawda, tyle, że nazywanie takich osób cipami bez charakteru uważam za dużą niesprawiedliwość. Bardzo wiele dzieje się bowiem na poziomie całkowicie nieświadomym.

Wielu z Was pisze o tym, że w dzieciństwie miało nadopiekuńcze matki. Wielu jednak miało matki takie jak ja - niepotrafiące kochać, zaburzone narcystycznie, egocentryczne, wiecznie krytykujące, fundujące odrzucenie na każdym kroku. Takie, od których ich dzieci nie usłyszały nigdy choćby jednego dobrego słowa, nie mówiąc o jakimkolwiek "cieple".

Osoby "wychowane" przez takie matki posiadają szereg narcystycznych zranień nazywanych często deficytami. Nazwa "deficyty" jest o tyle trafna, że kobiecej uwagi, ciepła, zainteresowania, których takie osoby nie dostały od swojej matki "szukamy" w innych kobietach, jakbyśmy posiadali wewnątrz nas puste miejsce domagające się uzupełnienia. Jednocześnie cechuje nas silny związek z matką i nie ma to wiele wspólnego z byciem nieporadnym,  niesamodzielnym maminsynkiem rozpieszczonym przez mamusię - spowiadamy się matkom ze swojego życia i wciąż zabiegamy o ich uwagę i miłość otrzymując raz za razem to samo odrzucenie, którego doświadczaliśmy w dzieciństwie w nadziei, że tym razem będzie inaczej, że matka się zmieni, że matka nagle da nam to, czego tak potrzebowaliśmy. Jak to pisał Robert Glover w "No More mr Nice Guy" mili goście często robią ciągle to samo w nadziei na inne rezultaty. Wydaje się nam (tak jak pisałem - wszystko to dzieje się na poziomie nieświadomym), że bez tej dawki miłości nie będziemy mogli ruszyć dalej. Często też gloryfikujemy matkę, całe zło umieszczając w nas samych - wedle tej narracji to my byliśmy niegodni kochania, a matka była ok. Jeśli tylko zmienimy się w sposób umożliwiający matce kochanie nas to otrzymamy to, czego tak potrzebujemy. Problemem jest jednak to, że przekaz matki jest niejednoznaczny, zmienny i dopasować się do jej wymagań zwyczajnie nie da - nie wiemy nawet jak mamy się zmienić, stąd w naszym wnętrzu panuje walka z samym sobą i chaos.

I teraz zobaczmy co się dzieje, gdy na swojej drodze osoba taka jak ja spotyka choćby osobę z zaburzeniem osobowości typu borderline. Doskonale opisał to kolega @ntech w moim ulubionym wpisie na forum z dnia 11 marca br., oddającym w kilku zdaniach całą istotę problemu:

 

"Wszystkie psycholki, narcyzki , borderki wykorzystują naszą słabość i NIE jest to seks.

Seks jest oczywiście jako lep na muchy i w pierwszej fazie "love bombing" jest rozdawany na tony. Przede wszystkim one budują w nas swój obraz "księżniczki" i wyłapują nasze deficyty z dzieciństwa. 

Człowiek dostaje masę pozytywnych bodźców w odpowiedzi na każdą pierdołę jaką zrobi lub powie. "Jesteś taki cudowny, to niesamowite , uwielbiam to , jesteś taki mądry .." .

To tylko emocjonalna sieć w którą wpadamy. Bo mamy deficyty , bo nikt nam tak nie mówił , bo nie czujemy własnej wartości. 

I nagle "dreams come true". Oto ONA piękna , wyśniona , księżniczka która pompuje nasze ego i sadza nas  czule na tronie i na głowę wkłada koronę.

A potem zaczyna nas owijać na tym tronie sznurem kłamstw i manipulacji aż nie mamy siły i chęci aby uciekać. A wtedy przystępuje do konsumpcji. Jak pająk.

Zaletą takiej relacji (o ile ją się przeżyje) jest to że człowiek nigdy już nie zaufa żadnej kobiecie , oraz zaczyna się zastanawiać nad sobą i zajmować swoimi deficytami .

Bez tego wpadniemy w kolejną pułapkę z kolejną manipulantką.

Pamiętajmy ICH nie ma , to miraż , wszystko dzieje się w NASZEJ wyobraźni."

 

Dla takich wpisów warto było zarejestrować się na tym forum. 

Kobieca manipulacja kojarzy się głównie z wpędzaniem facetów w poczucie winy. I jest to moim zdaniem ten rodzaj manipulacji, z którym przeciętna, świadoma osoba będzie w stanie sobie radzić po lekturze książek typu "Szantaż emocjonalny" Susan Forward czy "Jak nie dać sobą manipulować" Christel Petitcollin, które polecałem w wątku, w którym opisywałem mój związek z borderką.

 

Tutaj opiszę coś znacznie podstępniejszego, mającego z poczuciem winy związek jedynie o charakterze pośrednim. Tutaj to my sami się w nie wpędzamy.

 

Kobiety (i mowa w tym wypadku nie tylko o tych zaburzonych) posiadają w sobie jakiś dziwny radar, umiejętność wychwytywania naszych deficytów z dzieciństwa i obracania ich na swoją korzyść. Robią to w sposób całkowicie nieświadomy.

 

Przypomnę raz jeszcze - dla chłopaków z deficytami z dzieciństwa, nie posiadającymi określonej świadomości NADRZĘDNYM celem jest ich uzupełnienie - bądź za pośrednictwem matki (która "może się w końcu zmieni") bądź matki zastępczej - innej kobiety. Tacy chłopcy zrobią wiele, żeby te deficyty uzupełnić. Piszę to z własnego doświadczenia, jak zresztą wszystko na tym forum.

 

Poznajesz kobietę. Jest miło, całkiem fajnie, no ale jak to śpiewa Maleńczuk w jednej piosence "się poznali, zakochali i rozstali" coś się zaczyna psuć, jest coraz gorzej, no i postanawiasz to zakończyć. Zbierasz się w sobie, rozmawiasz z dziewczyną, wymieniasz rzeczy, które Ci nie pasowały. Kobieta płacze, jęczy, mówi, że się zmieni, że wszystko będzie dobrze. Ok, to pierwszy raz, spróbujmy raz jeszcze - dajmy jej jeszcze jedną szansę.

Kolejnego dnia dziewczyna cała w skowronkach rzucając Ci się na ramiona i patrząc głęboko w oczy mówi coś takiego:

"Ty jesteś taki wyrozumiały i tak wiele mi wybaczasz, chociaż bywam dla Ciebie taka okropna", "to niebywałe jak wartościowym, dobrym jesteś człowiekiem, to aż wzruszające"

Jeb, wyrzut dopaminy u absztyfikanta murowany. Byłem tam!

I co się kurwa następnie dzieje na całkiem nieświadomym poziomie? 

 

Otóż będziemy chcieli tej dopaminki raz jeszcze. Będziemy znowu chcieli się czuć tak wspaniale jak w tamtym momencie. Jeśli jestem dobry, wyrozumiały, kochany i znoszę te wszystkie okropne rzeczy to dostaję to, czego tak potrzebuję. Voila! 

W tym momencie kastrujemy własną osobowość. Postanawiamy nie wyrażać złości, własnych pretensji, postanawiamy znosić wszystko w "imię miłości". Pozbywamy się całego naszego oręża. No i jak będzie wyglądała dalej Wasza relacja? Kobiecie puszczą hamulce i będzie nas dociskać jeszcze bardziej, a my - mając w pamięci naszą nagrodę w postaci "miłości" - będziemy to "cierpliwie" znosić.

Kiedy jednak pewnego dnia wybuchniemy (co jest nieuniknione) umiejętnie zapodane "jak mogłam być dla Ciebie taka okropna, Ty mój kochany rycerzu, a Ty byłeś taki wspaniały i kochany, że nic nie mówiłeś, żeby mnie nie zranić - o mój najmileńszy" wszystko znowu rozpierdoli się w drobny mak i wrócimy do punktu wyjścia.

 

I w tym miejscu pragnę zamieścić mój apel do chłopaków takich jak ja (inni Bracia - Ci "syci" - nie będą w stanie nas zrozumieć, od nich usłyszycie tylko, że jesteście pizdami bez charakteru). 

Jeśli wiecie, że Wasza matka była oschła, nie interesowała się Wami, nie przytulała Was, nie mówiła Wam nigdy miłych rzeczy, a jebała Was z góry na dół, jeśli na pewien czas zostawiła Was wybierając studia czy karierę bądź innego bolca niż bolec Waszego ojca, jeśli w dalszym ciągu wstydzicie się przed nią samego siebie (np. nie mówicie o własnych porażkach, przerysowujecie własne sukcesy, próbujecie się wkraść w jej łaski, nie mówicie jej o rzeczach, za które mogłaby Was skrytykować) to wiedzcie koledzy, że jest to Wasz bardzo słaby punkt, który kobieta, z którą się zwiążecie wykorzysta bez mrugnięcia okiem i żadne red pille Wam w niczym nie pomogą, bo siła deficytów jest rażąca, a ukrytych strategii, które mają na celu ich uzupełnienie wyprodukowaliście całą masę.

 

Wasza matka się nie zmieni, musicie porzucić całą tą nadzieję i zobaczyć ją taką jaka jest naprawdę. Stała się taka z powodu własnych zranień z dzieciństwa, z którymi nic nie zrobiła i całe to gówno przekazała Wam, ale na tym etapie nie ma to jednak znaczenia. To etap, w którym będziecie odczuwać ból, złość, żal - nie można go pominąć.

Te deficyty czy też zranienia będziecie musieli "naprawić" sami bez udziału innych ludzi, a w szczególności kobiet. To nie dzieje się w sposób bezpośredni. Zmiana będzie wymagała dużej odwagi, a nie tylko kumulowania wiedzy. Będzie boleć. Będziecie doświadczać toksycznego wstydu i lęku. Tak ma jednak być.

Kiedy zaczniecie traktować sami siebie jak wartościową jednostkę, kiedy zaczniecie wymagać dla samego siebie szacunku innych ludzi, kiedy przestaniecie być miłymi, grzecznymi kolesiami (jakimi chciała Was widzieć matka) to zauważycie jedną, ciekawą rzecz - polubicie samych siebie. Zdarzy Wam się nawet zachwycić samym sobą. Kiedy kierując się odwagą i wykraczając poza strefę komfortu będziesz w stanie robić kolejne, nowe rzeczy pomyślisz sobie "nieźle, jeszcze kiedyś bym nigdy na coś takiego się nie odważył".

I wtedy zauważysz, że to poczucie uszkodzenia, deficyt było zwykłą iluzją i pustego miejsca w Tobie nie ma i nigdy nie było. To będzie przebłysk, któremu - przynajmniej w moim przypadku - towarzyszyło przyjemne ciepło w okolicach żołądka i wrażenie lekkości, jakbym zrzucił z barków cały ciężar, który dźwigałem przez większość życia.

I nie będziesz miał potrzeby bycia wyrozumiałym. Będziesz znosił tyle, ile będziesz chciał znosić.

I nie będziesz miał potrzeby bycia wyłącznie dobrym. Będziesz potrafił umiejętnie korzystać także ze swojej ciemnej strony i opierdolić bez strachu drugą osobę, gdy będzie taka potrzeba, nawet jeśli będzie to Twoja partnerka.

I nie będziesz miał potrzeby bycia kochanym. Nagle okaże się, że są w Twoim otoczeniu ludzie, którzy kochają Ciebie takiego jakim jesteś - nie "zawsze dobrego", "zawsze miłego", a czasami wkurwionego, czasami leniwego, czasami zmęczonego. Zwykłego człowieka, który nie musi być ideałem i kimś perfekcyjnym, żeby inni mogli go kochać.

  • Like 26
  • Dzięki 21
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie za bardzo  trafione jeśli chodzi o mnie.

 

Matka była kawał kurwy ale nigdy też o nic u niej nie zabiegałem.

 

Nie próbowałem sobie też niczego uzupełniać w relacjach z kobietami bo tam zwyczajnie niczego wartościowego nie dostaniesz.

 

Jedyne co zauważyłem to z powodu braku ojca jak miałem 19 lat i zostałem robolem i poszedłem między ( jak mi się wydawało) dorosłe chłopy do roboty to póki nie jorgłem się, że zdecydowana większość robili to pijacy i troglodyci zainteresowani jedynie skokami narciarskimi, piłką i piwem to mnie tam trochę do nich przez jakiś czas ciągnęło i chciałem z nimi siedzieć miałem nawet taki krótki okres że nawet w weekendy chciałem chodzić do pracy bo dobrze się tam między nimi czułem.

 

Potem jeszcze doszło zrozumienie, że większość polskich mężczyzn to kuklołdy ale to potem.

 

Natomiast jest jedną turbo frajerska manipulacja kobiet, która jeszcze nigdy na forum nie była opisywana a jedynie wspominana gdzieś w przelocie bardzo powierzchownie przy okazji różnych historii opisywanych tu i noszę się z zamiarem opisania jej mam nadzieję, że się w końcu zbiorę!!

Edytowane przez Król Jarosław I
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Król Jarosław I napisał:

Potem jeszcze doszło zrozumienie, że większość polskich mężczyzn to kuklołdy ale to potem.

Wczoraj byłem u przyjaciół obejrzeć mecz NBA (dwa małżeństwa). Wpada ojciec gospodarza z jakiś urodzin. Facet 50+ doświadczony życiowo spoko facet. Był dość mocno zrobiony,ale gadał składnie. Nagle wrzuca tekst w stylu: no kobiety to tak naprawdę nie tylko szyja i głowa rodziny bez nich to byłby dramat. Wszyscy przytakują. Ja lekko zaskoczony i zażenowany. Wniosek taki,że to jakieś głębsze zjawisko niż mi się wydawało.

Edytowane przez ManOfGod
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minutes ago, ManOfGod said:

. Wniosek taki,że to jakieś głębsze zjawisko niż mi się wydawało.

W Polsce jest bardzo silny kult maryjny. Tylko o tym się oficjalnie nie mówi. Jezusy Chytrusy, ale jak co do czego to pielgrzymka idzie do Częstochowy pokłonić się Maryji cnotliwej. Stąd też wynoszenie tzipy na piedestał. Trochę to latynoskie kraje przypomina, gdzie mamma ma zawsze ostatnie słowo. 

 

A co do deficytów. Silni rodzice wychowują silne dzieci, słabi słabe. Aczkolwiek w dzisiejszym świecie wpływ wychowawczy od pewnego wieku (8-10 best guess) jest już prawie żaden - rolę wychowawczą przejmuje ulica, środowisko rówieśnicze, soszjal media. 

Edytowane przez maroon
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przykro mi ale nie wielu faktycznie zrozumie co starałeś się przekazać @johnnygoodboy.

 

Bo ludzie nie rozumieją, że tragedią tego jak byłeś traktowanym w dzieciństwie to takiego samego traktowania szukasz w relacjach i takiego rodzaju "miłości" czyli jak miałeś narcyza w rodzinie, to będziesz szukać kogoś podobnego. Za tym wszystkim stoją @johnnygoodboy dwie pierwotne rany - ODRZUCENIA oraz ZDRADY.

Ta osoba będzie Cię ranić, upokarzać a Ty będziesz wytrzymywać w "imię miłości" no i przymykasz oczy na ewidentne złe traktowanie Ciebie w relacji, przynajmniej ja tak robiłem i z tego co wiem mi podobni również.

Wierzcie mi, że ja również szukałem tego ciepła w płci przeciwnej i nigdy go nie dostałem, bo te osoby go nie miały :)  - zawsze były jakieś warunki i mnie ciągneło do takich, lista kurwa 1000 wymagań bym był ideałem to może mnie ze chce. Najgorsze są te takie subtelne manipulacje stosowane - zresztą jak się temat ogarnie to jest tak prosto ich rozpoznać, to znaczy laski, które mają zaburzenie osobowości. To samo facetów, W ogóle co najlepsze laski mnie nie testują, w zasadzie tylko faceci.

Manipulacje i chęć mnie wykorzystania, czy traktowanie mnie źle to była codzienność jak sobie sięgnę pamięcią w przeszłość. Problem w tym, że ja również byłem toksycznym prawdę mówiąc, ponieważ szukałem chociażby uznania w drugiej płci, żeby "w końcu mnie zauważano". A to ewidentny deficyt z dzieciństwa, czyli bycia "niewidocznym" czy "nieistotnym".

 

Dlatego tacy jak my czy nam podobni @johnnygoodboy nie żyją normalnym życiem, tylko wpierw się musimy uzdrowić. Im bardziej jesteś zdrowszym tym chcesz mieć zdrowych ludzi w swoim gronie oraz muszą zasłużyć na Twoje zaufanie. Ja dawałem na lewo i prawo moje zaufanie, uwagę i to był koszmarny błąd. Ignorowałem ewidentnie ludzi, którzy mieli problemy ze samymi sobą i mnie traktowani po chamsku lub nie uczciwie.

1 godzinę temu, johnnygoodboy napisał:

Kobiety (i mowa w tym wypadku nie tylko o tych zaburzonych) posiadają w sobie jakiś dziwny radar, umiejętność wychwytywania naszych deficytów z dzieciństwa i obracania ich na swoją korzyść. Robią to w sposób całkowicie nieświadomy.

 

Nie tylko kobiety tak robią, to jest specjalne że dostajesz fazę bombardowania miłością, jest to podstawowa strategia - umieszczenie na piedestale i z niego zrzucenie. Ulubiona strategia ludzi ze zjebaną psychą którzy chcą swoje zjebanie Tobie przekazać, bo Ty chcesz znów wejść na ten piedestał i być "super" i starasz się im dogodzić - NIGDY WIĘCEJ. Teraz jest na odwrót, to mi trzeba udowodnić, że w ogóle chce mieć z Tobą do czynienia w życiu bo jestem sam sobie wystarczającym. Zupełnie się to odwróciło.

1 godzinę temu, johnnygoodboy napisał:

Kobieca manipulacja kojarzy się głównie z wpędzaniem facetów w poczucie winy. I jest to moim zdaniem ten rodzaj manipulacji, z którym przeciętna, świadoma osoba będzie w stanie sobie radzić po lekturze książek typu "Szantaż emocjonalny" Susan Forward czy "Jak nie dać sobą manipulować" Christel Petitcollin, które polecałem w wątku, w którym opisywałem mój związek z borderką.

Żadna lektura aż tak Ci nie pomoże według mnie jak wytarcie Tobą podłogi. Co jak mniemam już doświadczyłeś, te lektury pomogą ale chyba bardziej "PO". jako formę zrozumienia co się odwaliło. Jak jesteś w trakcie, to tego nie widzisz tylko starasz się ogarnąć, czemu jest ta osoba na Ciebie zła.

1 godzinę temu, johnnygoodboy napisał:

I w tym miejscu pragnę zamieścić mój apel do chłopaków takich jak ja (inni Bracia - Ci "syci" - nie będą w stanie nas zrozumieć, od nich usłyszycie tylko, że jesteście pizdami bez charakteru). 

 

Oni nie mają pojęcia, o dziurach które Ty masz. Dlatego jeden koleś mi napisał, że wystarczy przeczytać jedną książkę i problem z głowy, lol - mniejsza o to.

Ludzie na terapię chodzą latami, by wyjść ze syfu, w którym przyszli na świat. Wyobraź sobie, że Tobie jako bezbronnemu dziecku się wmawia, że jesteś gównem - a jak się okazuję, że jest zupełnie na odwrót i w dodatku wychodzisz z tego syfu, to dopiero żółć się z nich wylewa.

1 godzinę temu, johnnygoodboy napisał:

Kiedy zaczniecie traktować sami siebie jak wartościową jednostkę, kiedy zaczniecie wymagać dla samego siebie szacunku innych ludzi, kiedy przestaniecie być miłymi, grzecznymi kolesiami (jakimi chciała Was widzieć matka) to zauważycie jedną, ciekawą rzecz - polubicie samych siebie. Zdarzy Wam się nawet zachwycić samym sobą. Kiedy kierując się odwagą i wykraczając poza strefę komfortu będziesz w stanie robić kolejne, nowe rzeczy pomyślisz sobie "nieźle, jeszcze kiedyś bym nigdy na coś takiego się nie odważył".

I wtedy zauważysz, że to poczucie uszkodzenia, deficyt było zwykłą iluzją i pustego miejsca w Tobie nie ma i nigdy nie było. To będzie przebłysk, któremu - przynajmniej w moim przypadku - towarzyszyło przyjemne ciepło w okolicach żołądka i wrażenie lekkości, jakbym zrzucił z barków cały ciężar, który dźwigałem przez większość życia.

Dokładnie.

 

Serio chłopaki i dziewczyny - jak ja z tego gówna wyszedłem, gdzie moje poczucie wartości było na etapie zerowym razem z pewnością, wiarą w siebie i całym szeregiem cech, to wy też możecie. Wielu panów i pani to zainspirujecie co teraz napiszę ale tam gdzie byliście niewidoczni staniecie się widoczni i płeć przeciwna - będzie wami zainteresowana.

 

@johnnygoodboy Pozwól, że zapytam - miałeś poczucie stracenia własnej tożsamości, czy czegoś czego wiecznie szukałeś?

 

 

Aha i jeszcze jedno, jeśli mieliście toksyka za rodzica, koniecznie się zainteresujcie waszym wewnętrznym dzieckiem.

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Like 1
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podpisuję się pod tym obydwiema rękami. Ojciec cipa, matka zaborcza i zdystansowana, efekt tego widzę w tym jakie kobiety mi się podobają, przemiłe, urocze, delikatne itp., po prostu szukam tego czego mi od niej brakowało. Pierwszy długi związek to ostra huśtawka emocji, na zmianie szukanie (matczynego) ciepła i wyrzuty że nie jest taka jaka chcę żeby była, takie same emocje jak w stosunku do matki.

 

Odkąd wziąłem się za siebie zdecydowałem że naprawię również relacje z matką (do niedawna prawie nigdy nie gadaliśmy pomimo mojej przeprowadzki do innego miasta na kilka lat, niczymn zaskakującym było doprowadzenie jej przeze mnie do płaczu, sama też przyznaje że mnie "chyba" skrzywdziła jako dziecko). Ale naprawię nie w takim sensie że będę się starać coś w swoim charakterze zmienić (co jest ekwiwalentem tracenia charakteru/ramy dla dupy), tylko w moim podejściu do niej. Akceptacja tego jaka jest, znalezienie sposobów na jakieś porozumienie, ciężko mi to opisać, zresztą sam jeszcze do końca nie wiem o co tu chodzi. 

 

Założenie jest takie że poprawa relacji z matką poskutkuje poprawą relacji z innymi kobietami, często na forum przewija się rada żeby sprawdzać jakie relacje ma kandydatka na LTR z ojcem, jak są ok to powinna dla nas być też ok, w drugą stronę działa to moim zdaniem tak samo. Do tej pory udało mi się to trochę poprawić i jestem jakiś spokojniejszy, na pewno zaszły jakieś zmiany na plus, uważam że jak najbardziej warto.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie wiem co jest w tym dziwnego że podobają się kobiety urocze delikatne.

Każdy w redpill trąbi żeby najlepsze są kobiety kobiece, uległe ( submissive , feminine)

Mój instynkt też każe mi szukać takich kobiet.

 

Nie chciał bym kolejny raz takiego prawie babochłopa (z zachowania) jak moja EX przy okazji borderka.

Edytowane przez bassfreak
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Król Jarosław I napisał:

Matka była kawał kurwy ale nigdy też o nic u niej nie zabiegałem.

Bardzo możliwe, że dosyć wcześnie to zauważyłeś albo pokazywało Ci to Twoje otoczenie, bo taka reakcja na toksyczne dzieciństwo należy jednak do rzadkości.

To tak jak mój kumpel, którego ojciec - alkoholik często leżał pijany w rowie koło naszej podstawówki. Kumpel od zawsze wiedział, że to patologia i robił wszystko, żeby się z chorego środowiska wyrwać i od ojca się odciąć. Doktorat nawet zrobił, a żył w bardzo toksycznym, biednym domu. Za nic nie pasują do niego teorie o DDA i tym podobne, on zawsze miał w sobie determinację, żeby się uwolnić i nigdy nie uważał się za gówno. Paradoksalnie toksyczny dom i chęć wyrwania się z niego była jego życiowym paliwem, zrobiły z niego "wygrywa".

 

34 minuty temu, SzatanKrieger napisał:

Przykro mi ale nie wielu faktycznie zrozumie co starałeś się przekazać

Ci, którzy podzielają nasze doświadczenia to zrozumieją, od reszty tego nie oczekuję. Pragnienia bycia "rozumianym" nie da się zresztą zaspokoić, bo ludzi różnią życiowe doświadczenia - Ty patrząc na kogoś z boku możesz zastanawiać się dlaczego robi to co robi, podczas, gdy dla niego to jedyny właściwy sposób postępowania w danej sytuacji.

 

37 minut temu, SzatanKrieger napisał:

Bo ludzie nie rozumieją, że tragedią tego jak byłeś traktowanym w dzieciństwie to takiego samego traktowania szukasz w relacjach i takiego rodzaju "miłości" czyli jak miałeś narcyza w rodzinie, to będziesz szukać kogoś podobnego.

W punkt. Świetnie to opisała Alice Miller w "Dramacie udanego dziecka".

I znowu - ktoś może patrzeć z boku i zastanawiać się dlaczego Ty pozwalasz się tak szmacić, a Ty na to pozwalasz, bo dla Ciebie tak właśnie wyraża się "miłość".

 

40 minut temu, SzatanKrieger napisał:

ja również byłem toksycznym prawdę mówiąc, ponieważ szukałem chociażby uznania w drugiej płci, żeby "w końcu mnie zauważano"

Każdy "nice guy" jest toksyczny. Nie inaczej było w moim przypadku.

 

41 minut temu, SzatanKrieger napisał:

jest to podstawowa strategia - umieszczenie na piedestale i z niego zrzucenie. Ulubiona strategia ludzi ze zjebaną psychą którzy chcą swoje zjebanie Tobie przekazać, bo Ty chcesz znów wejść na ten piedestał i być "super" i starasz się im dogodzić - NIGDY WIĘCEJ.

Pięknie opisałeś ten mechanizm. Najlepsze, że gdy raz tego doświadczysz, a potem doczytasz na zasadzie "co tu się w ogóle odpierdoliło" już nigdy się w to nie wpakujesz. Gdy jednak będziesz dalej działał na automacie i nieświadomce to z pewnością powtórzysz ten schemat jeszcze nie raz.

Zmiana zaczyna się od zrozumienia - ZAWSZE. Bez tego walisz głową w mur.

 

45 minut temu, SzatanKrieger napisał:

Pozwól, że zapytam - miałeś poczucie stracenia własnej tożsamości, czy czegoś czego wiecznie szukałeś?

Ja jej w ogóle nie miałem. To było wieczne siłowanie się z samym sobą i odrzucanie części siebie w nadziei, że się rodzicom przypodobam.

Brak wewnętrznej zgody na wyrażanie złości, brak zgody na pokazywanie słabości. No i generalnie "miły gość", który nigdy nie jest "Tobą" - jesteś oszustem, manipulantem, bo taka postawa ma w założeniu dać Ci określone korzyści. W "założeniu", tyle, że ich nie będzie nigdy.

 

42 minuty temu, slusa napisał:

Założenie jest takie że poprawa relacji z matką poskutkuje poprawą relacji z innymi kobietami

Nie zawsze jest to możliwe, mi się nie udało i od paru lat nie mamy żadnej relacji. Sam nic nie zrobisz, jeśli z drugiej strony jest tylko beton. Czasem trzeba to zaakceptować i iść dalej, chociaż jest to bolesne.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co tu mówić, dużo w tym prawdy. To jak jesteśmy traktowani nie tylko przez kobiety, ale i nasze otoczenie, w dużej mierze zależy od nas samych.

 

Dlatego też czasem jak czytasz historię która traktuje o złej kobicie, to pierwsze co mi się nasuwa do głowy to to ile autor tematu ma rzeczy do przepracowania, a też czasem w ogóle się nie dziwię czemu został potraktowany tak a nie inaczej.

 

Oczywiście nie tłumaczy to w żaden sposób czyjegoś podłego zachowania, jedynie schemat za tym stojący.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem typem skrajnego indywidualisty i bez większych problemów porzucam lub omijam ludzi, których towarzystwo mi nie odpowiada. Jednak to się zmienia, gdy zaznam bliskości kobiety, wtedy sprzeniewierzam się sobie, staję się uległy, wyrozumiały, dostosowany. Właśnie się z tym zmagam. Biją się we mnie dwie strony, ta wyrosła na treściach z forum, która potrafiła poprowadzić kilku zagubionych kumpli, z tą pragnącą bliskości i akceptacji za wszelką cenę. Czasem przewagę ma pierwsza, czasem druga, ale żadna ostatecznie nie wygrywa. Ostatnie dni są dla mnie trudne, prawie uległem, byle znów otrzymać zastrzyk dopaminy od kobiety, dlatego ten wpis pojawił się w dobrym momencie, pewnie wrócę do niego jeszcze nie raz, by nabrać sił. Dzięki.

Edytowane przez Wstydliwy
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za wartościowy post Bracie. Jestem przykładem gościa z tego tematu i często się na tym łapałem.

 

Te schematy typu love bombing stosuje dużo kobiet (zwłaszcza chcących Cię usidlić) - ja osobiście wyłapuję je w mig i wiem, na czym stoję. Ale kosztowało mnie to wcześniejsze przegryzienie pigułki. 

 

Wyszedłem z matrixa w 60-70%, ale jednak ta dopaminka, jak kogoś poznaję, kto się mną interesuje, działa. Tego nie zmienimy, natura.

 

Żeby mieć takiego skilla, ze jestem 95% indywidualistą, odcinam się całkiem i nadal jestem happy, to są lataaaaaa pracy nad sobą.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki @johnnygoodboy za podzielenie się wiedzą w temacie. Domyślałem się ale fajnie mieć to przejrzyście podane jak to wygląda u właśnie takich mężczyzn którzy mają deficyty spowodowane toksyczna matka która nie dawała tego ciepła i miłości ja jestem bardziej ciekawy jak to wygląda jeżeli chodzi o taką relację z ojcem sam zauważam to co @Król Jarosław I mam ojca co prawda ale on jest z rodzaju tych perfekcjonistów co nie okazuje uczuć. Uważa się za niedościgniony ideał szkolących i wymagających posłuszeństwa naszczęscie zawsze pozostawałem w zgodzie ze sobą i obrywało mi się brakiem aprobaty wiecznym poprawianiem i myślę że też mogę podobnie odczuwać przebywając w męskim towarzystwie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, johnnygoodboy napisał:

Zwykłego człowieka, który nie musi być ideałem i kimś perfekcyjnym, żeby inni mogli go kochać.

Dlatego też ostatnio napisałem, że jak osoba chce bym był perfekcyjnym to ja już dziękuje na wstępie, niech się ta osoba bawi ze sobą w bycie perfekcyjną. Ja już nie będę uczestniczył w takich gierkach by dążyć do chuj wie czego kosztem swojego dobra, by komuś zrobić dobrze tym bardziej, że ta osoba ma mnie w dupie. Żadna z tych osób, dla których byłem "perfekcyjny" ani nie doceniła tylko mnie zrzucała z piedestału, jako "niegodnego" ich zajebistości, pfff.

1 godzinę temu, johnnygoodboy napisał:
2 godziny temu, SzatanKrieger napisał:

Pozwól, że zapytam - miałeś poczucie stracenia własnej tożsamości, czy czegoś czego wiecznie szukałeś?

Ja jej w ogóle nie miałem. To było wieczne siłowanie się z samym sobą i odrzucanie części siebie w nadziei, że się rodzicom przypodobam.

Brak wewnętrznej zgody na wyrażanie złości, brak zgody na pokazywanie słabości. No i generalnie "miły gość", który nigdy nie jest "Tobą" - jesteś oszustem, manipulantem, bo taka postawa ma w założeniu dać Ci określone korzyści. W "założeniu", tyle, że ich nie będzie nigdy.

"Wiele osób, które przeżyły narcystyczne znęcanie się, nawet nie zdaje sobie sprawy, że cierpią z powodu utraty własnej tożsamości, dopóki nie opuścili tej sytuacji i nie są pewni, co ze sobą zrobić, ich wewnętrzne dziecko i poczucie tożsamości zniknęły."

 

Najgorsze jest to w tym wszystkim, że budzisz się ze snu i widzisz - kto Cię otacza - nie jest to przyjemny widok. 

 

"Kiedy w końcu przestaniesz kontaktować się i pozbędziesz się nadużyć narcyzów, poczujesz się nieswojo. Narcyz tak długo wmanipulował cię w zależność od ich aprobaty, uczuć i dobrego samopoczucia, że uzdrowienie twojego obrazu siebie będzie się wydawało samolubne i nienaturalne.

Uzdrowienie z utraty tożsamości jest możliwe i absolutnie konieczne, aby raz na zawsze uwolnić swoje wewnętrzne dziecko od narcyza."

 

1 godzinę temu, johnnygoodboy napisał:

Pięknie opisałeś ten mechanizm.

Mógłbym "piękniej" ale już nie chcę w to wszystko nawet wchodzić. BTW Na forum można nawet ich rozpoznać jak wiesz jak.

1 godzinę temu, johnnygoodboy napisał:

I znowu - ktoś może patrzeć z boku i zastanawiać się dlaczego Ty pozwalasz się tak szmacić, a Ty na to pozwalasz, bo dla Ciebie tak właśnie wyraża się "miłość".

 

Cóż jeśli Twoje poczucie wartości nie istnieje to tak jest i jest to forma miłości, która jest dla Ciebie znana o ile to można nazwać miłością - raczej nie.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pasuje do mojej osoby. Miałem dobre dzieciństwo do czasu rozwodu moich starych,czyli 10 roku życia. Matka załamała się całkowicie, później desperacko szukała bolca zaniedbując mnie i brata, wpadła w problemy finansowe i za swoje niepowodzenia wyżywała się na mnie i bracie. Ojciec znalazł sobie młodszą cipe, która owinęła go wokół palca, zrobił jej gówniaka po czym odciął się całkowicie ode mnie i brata. To czego nie dostałem od matki szukałem podświadomie w innych kobietach, a brak kontaktu z ojcem próbowałem zastąpić męskim towarzystwem. Dziś widzę, jak duży wpływ miała na mnie matka, która jebała mnie non stop, a ja czułem się cały czas atakowany i odrzucony. Zostało mi to w podświadomości, moja mowa ciała i nawet ton głosu nie jest przyjazna co słyszałem od wielu osób. Gdzieś z tyłu głowy jestem cały czas gotowy na atak, Odpycham od siebie ludzi swoim zachowaniem. 

Od niedawna zacząłem naprawiać relacje z matką, bo ja też nie zawsze byłem wobec niej w porządku. Z ojcem były próby odnowienia kontaku, ale ten człowiek jest tak skrajnym egoistą i pantoflem zapatrzonym w swoją myszke i brajana, że kontakt był tylko z mojej inicjatywy więc odpuściłem całkowicie. Wiem, że jeszcze czeka mnie dużo pracy nad sobą.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Manipulacje są jak promieniowanie elektromagnetyczne tylko na gruncie relacji międzyludzkich.

Jak jakaś osoba, która się ni w ząb nie zna na fizyce, dowie się, że jej ciało jest bombardowane różnym rodzajem fal elek. to wpada w lekki szok. Ale jak to? 

 

- Ze mną się nie napijesz?

- Co Ty pedał jesteś? Książki czytasz?

- Rafał to jest w twoim wieku, a ma już mieszkanie i samochód.

 

To jest non stop. Tylko się dziś obudziłem i usłyszałem:

- Zawsze muszę kawę robić, wszystko na mojej głowie. Co miała na myśli, wiadomo. 

 

@johnnygoodboy niemniej wartościowy post. Podejrzewam, że mógłbyś dużo zarobić, jakbyś zorganizował bootcamp dla pokrzywdzonych w ten sposób chłopaków. Pewnie sam bym kupił wjazd :) 

Edytowane przez Carl93m
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, bernevek napisał:

A czy oczekiwanie czułości od kobiety jest normalnie?

Oczywiście, że tak. Związek z kobietą bez czułości nie ma dla mnie racji bytu.

 

18 minut temu, bernevek napisał:

Gdzie jest ta granica, gdzie potrzeba czułości jest akceptowalna i nie wskazuje na deficyty a gdzie zaczyna się problem?

Bardzo dobre pytanie, fajnie, że je zadałeś.

Jeśli dla tej "czułości" czy "bliskości" jesteś w stanie poświęcić dużą część siebie - własne zainteresowania, kolegów czy wręcz własną tożsamość - to moim zdaniem świadczy to o jakimś problemie, którym zazwyczaj są właśnie "deficyty" z dzieciństwa. 

Innymi słowy jeśli masz odwagę być w związku "sobą", tj. wyrażać własne uczucia i emocje, w tym te negatywne, pokazywać się partnerce także ze swojej "gorszej" strony i w stanowczy sposób bronić swojej integralności bez strachu przed utratą partnerki i jej "czułości" to według mnie problemu nie ma.

 

6 godzin temu, Carl93m napisał:

Podejrzewam, że mógłbyś dużo zarobić, jakbyś zorganizował bootcamp dla pokrzywdzonych w ten sposób chłopaków. Pewnie sam bym kupił wjazd :) 

Miło mi, że tak piszesz, ale nie mam w tym zakresie odpowiedniego wykształcenia, a samozwańczych szamanów od samorozwoju jest w necie cała masa - opisuję tu jedynie własną drogę oraz wiedzę, którą nabyłem w jej trakcie, bo wiem, że komuś tu może to pomóc - choćby skrócić proces poszukiwania odpowiedzi na niektóre pytania.

  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam fajną mamę.

 

Czasem tylko muszę się na nią wkurwić i ją opierdolić i wtedy relacja cacy.

 

Ale to z każdą babą tak już jest.

 

Okazywała mi dużo przytulania i mokrych buziaków jak byłem dzieckiem, dalej to niestety robi.

 

Wspaniała kobieta, współczuję wam chłopaki matek narcyzek z całego swojego młodzieńczego serca.

Edytowane przez RENGERS
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, johnnygoodboy napisał:

Innymi słowy jeśli masz odwagę być w związku "sobą", tj. wyrażać własne uczucia i emocje, w tym te negatywne, pokazywać się partnerce także ze swojej "gorszej" strony i w stanowczy sposób bronić swojej integralności bez strachu przed utratą partnerki i jej "czułości" to według mnie problemu nie ma.

 

Właśnie też dlatego napisałem o tej perfekcyjności to się bardzo mocno łączy, bo pamiętasz na pewno @johnnygoodboy jak chciałeś być perfekcyjnym co byś w końcu był zaakceptowanym? U mnie nie było mowy na "gorszą stronę" za każdym razem gdy pokazywałem brak "perfekcyjności" zaczynałem być źle traktowanym (chodzi o relacje z płcią przeciwną). Dlatego tak już tym rzygam, przede wszystkim własną "perfekcyjnością" a jak ktoś wymaga ode mnie bycia supermanem, a nie facetem/człowiekiem to już też mam odruchy wymiotne. Ludzie nie są w stanie nawet się do błędów już dzisiaj przyznać, bo to mogłoby uderzyć w ich wyobrażone mniemanie o sobie. Istny dramat.

Przecież to tak łatwo otworzyć komunikację na zasadzie - Hej, jestem szatan i jestem zjebany, - część jestem Kasia i jestem zjebana, no to fajnie może się dogadamy". A nie dawać sobie idealne obrazy i sprzedawać zajebistość jeden drugiemu, rzygam już tym i brakiem autentyczności. 

TYLKO i wyłącznie związki z autentycznymi ludźmi, mnie interesują z otwartą komunikacją nic innego. Ale sam potrzebuję jeszcze kilka szlifów i będę mógł ruszyć i stworzyć w "Teorii' przynajmniej zdrowy związek. Stąd polecam wpierw samemu wyzdrowieć @johnnygoodboy byś nie przyciągał osób z problemami.

 

Ta integralność oraz bycie w ciele są ultra ważne dla naszych typów, nawet jeśli jest to utrata czułości czy partnerki - normalna zdrowa kobieta, nie powinna Cię w teorii rzucić od razu bo masz gorszy dzień, ale osoby z problemami już będą na Ciebie krzywo patrzeć, bo Twój idealny obraz Ciebie zaczyna się kruszyć. 

 

Także warto szukać osoby, która zechce o Ciebie zawalczyć a nie wywalać jak stary model - ale to wymaga pracy nad sobą, bo wpierw samemu trzeba stać się prawdą by ją przyciągnąć do siebie. Ja już postanowiłem, że będę w pełni klarowanym autentycznym, jak kobieta to doceni to w teorii powinna również się otworzyć, zobaczymy. Jeśli takiej nie spotkam, trudno. 

(Tylko zaznaczam nie chodzi tu o wywalenie prawdy, że kiedyś zjadłem dżdżownice i mnie pokochaj, tylko mówienie że fakt tu i tam się zmagam, idealny nie jestem ale pracuję nad sobą i mam nadzieję na Twoje wsparcie i to samo oferuję w drugą stronę, tzw dojrzały związek) Ale mówię jak nie da rady to nie da rady - zobaczę jak w pełni siebie ogarnę. Bo póki co to teoria. Choć raczej i tak to padnie, bo kobiety kłamią i udają jak najęte no ale, mówię sam na sobie przetestuję, te teorie i się zobaczy.

(Zobaczę kto będzie dla mnie atrakcyjnym i dla kogo ja będę)

 

Co do tematu i wyboru partnerek/partnerów to to jest cholernie powiązane z dzieciństwem - warto mieć to na uwadze. 

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.05.2021 o 08:13, johnnygoodboy napisał:

Osoby "wychowane" przez takie matki posiadają szereg narcystycznych zranień nazywanych często deficytami. Nazwa "deficyty" jest o tyle trafna, że kobiecej uwagi, ciepła, zainteresowania, których takie osoby nie dostały od swojej matki "szukamy" w innych kobietach, jakbyśmy posiadali wewnątrz nas puste miejsce domagające się uzupełnienia.

Pełna zgoda. 
Ale dorzucę też swój kamyczek wychowania w "miłości"

 Miałem dość skąpą w uczucia matkę i kochającą babcię która bombardowała mnie miłością. W sumie w dzieciństwie spędziłem chyba nawet ponad połowę swojego czasu właśnie w domu dziadków. 
Pamiętam swoje wybory i zawsze ciągnęło mnie do bardziej opiekuńczych kobiet - Bo tak się nauczyłem na podświadomym poziomie, że kobieta ma dawać czułość. 
Tutaj też jest powyższa pułapka "szukania" w innych kobietach czegoś do uzupełnienia. 
Niestety wiemy wszyscy że dobrze jest na początku - po czasie wychodzi "crème de la crème"  związków i ludzi - bo faktycznie jest "  to miraż , wszystko dzieje się w NASZEJ wyobraźni" 
 

W dniu 3.05.2021 o 08:13, johnnygoodboy napisał:

Kobiety (i mowa w tym wypadku nie tylko o tych zaburzonych) posiadają w sobie jakiś dziwny radar, umiejętność wychwytywania naszych deficytów z dzieciństwa i obracania ich na swoją korzyść. Robią to w sposób całkowicie nieświadomy

 

Mistyczna intuicja moim zdaniem polega na budowaniu sobie profilu "psychologicznego" osoby i poznania jest cech i mroków, cierpień - w poniższym filmie jest to super wytłumaczone. I jak wrócę do przeszłości to mam ten błysk że one tak pytały. Pytają nie tylko by uderzyć w czuły punkt ale wiedzieć na ile mogą sobie pozwolić i co zrobić abyś wszedł w związek 

Np pytały co mną kierowało gdy odchodziłem od żony, czego nie lubię w kobietach, co lubię w kobietach (zbuduje Ci ten miraż :))), co lubię w seksie, 

 

Dziś nie ujawniam wszystkiego i uważam że świadomy mężczyzna jest dużo bardziej nieprzewidywalny od kobiet.  

 

Jedno mądre zdanie które warto wziąść i wytatuować sobie w głowie  gdy stoicie przed decyzją czy wejść w związek - " Kobieta jest strażniczką seksu, Mężczyzna jest strażnikiem związku"  

To wy decydujecie czy wchodzicie dalej czy robicie odwrót. 

 

https://www.youtube.com/watch?v=LC27cpF9QWg&t=738s

 

W dniu 3.05.2021 o 08:13, johnnygoodboy napisał:

Kolejnego dnia dziewczyna cała w skowronkach rzucając Ci się na ramiona i patrząc głęboko w oczy mówi coś takiego:

"Ty jesteś taki wyrozumiały i tak wiele mi wybaczasz, chociaż bywam dla Ciebie taka okropna", "to niebywałe jak wartościowym, dobrym jesteś człowiekiem, to aż wzruszające"

Jeb, wyrzut dopaminy u absztyfikanta murowany. Byłem tam!

I co się kurwa następnie dzieje na całkiem nieświadomym poziomie?
 

Otóż będziemy chcieli tej dopaminki raz jeszcze. Będziemy znowu chcieli się czuć tak wspaniale jak w tamtym momencie. Jeśli jestem dobry, wyrozumiały, kochany i znoszę te wszystkie okropne rzeczy to dostaję to, czego tak potrzebuję. Voila! 

 

Mosz recht jak to mówią na Śląsku.Wybaczyłem. Pamiętam jak po powrocie do związku czekałem w domu aby w końcu przyszła i mogłem ją wziąć do łożka. Nie wiem skąd ale miałem takie pokłady energii że mógłbym ją brać do późnej nocy. Znów miałem tą dopaminę ja i ona. 
 

W dniu 3.05.2021 o 08:13, johnnygoodboy napisał:

W tym momencie kastrujemy własną osobowość. Postanawiamy nie wyrażać złości, własnych pretensji, postanawiamy znosić wszystko w "imię miłości".

 Do czasu jak napisałeś. Potem jest kolejny dym lub zerwanie. Rollecoster.

 

 

 

W dniu 3.05.2021 o 08:13, johnnygoodboy napisał:

Kiedy zaczniecie traktować sami siebie jak wartościową jednostkę, kiedy zaczniecie wymagać dla samego siebie szacunku innych ludzi, kiedy przestaniecie być miłymi, grzecznymi kolesiami (jakimi chciała Was widzieć matka) to zauważycie jedną, ciekawą rzecz - polubicie samych siebie. Zdarzy Wam się nawet zachwycić samym sobą. Kiedy kierując się odwagą i wykraczając poza strefę komfortu będziesz w stanie robić kolejne, nowe rzeczy pomyślisz sobie "nieźle, jeszcze kiedyś bym nigdy na coś takiego się nie odważył".

I wtedy zauważysz, że to poczucie uszkodzenia, deficyt było zwykłą iluzją i pustego miejsca w Tobie nie ma i nigdy nie było. To będzie przebłysk, któremu - przynajmniej w moim przypadku - towarzyszyło przyjemne ciepło w okolicach żołądka i wrażenie lekkości, jakbym zrzucił z barków cały ciężar, który dźwigałem przez większość życia.


Pucharów sto :)


 

Edytowane przez spitfire
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4883266/narcystyczna-matka-dziedzictwo-znieksztalconej-milosci-jak-sobie-z-nim-poradzic-w-doroslym-zyciu

 

Ta książka myślę dobrze pasuje do tematu, szczególnie część druga gdzie są opisane dziesiątki zachowan/taktyk narcystycznej matki które samemu ciężko wszystkie czy tam większość wyłapać. Powiększa wiedzę nad czym pracować. Polecam.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.05.2021 o 09:16, Król Jarosław I napisał:

Natomiast jest jedną turbo frajerska manipulacja kobiet, która jeszcze nigdy na forum nie była opisywana a jedynie wspominana gdzieś w przelocie bardzo powierzchownie przy okazji różnych historii opisywanych tu i noszę się z zamiarem opisania jej mam nadzieję, że się w końcu zbiorę!!

Z chęcią poznamy. Weekend się zbliża wiec czas jest.
 

W dniu 3.05.2021 o 08:13, johnnygoodboy napisał:

Stała się taka z powodu własnych zranień z dzieciństwa, z którymi nic nie zrobiła i całe to gówno przekazała Wam, ale na tym etapie nie ma to jednak znaczenia. To etap, w którym będziecie odczuwać ból, złość, żal - nie można go pominąć.

 Właśnie te zranienia i ból są czasem z pokolenia na pokolenie przekazywane. Dam przykład w którym na wykładzie z psychologii klinicznej wykładowca omówił - wpływ starszego pokolenia na utworzenie przekonań, zasad w jego domu rodzinnym.
Sprawa dotyczyła jego Babci która  żyła w czasach II wojny światowej, przeżyła wielki głód, była dwa razy zgwałcona - wszystkie jej dzieci miały bite do głowy że jedzenie i pieniądze trzeba szanować. Po tych gwałtach miała awersję do mężczyzn i ożeniła się dopiero w wieku 37 lat. Miała jedną córkę którą ... podświadomie chroniła przed mężczyznami bo bała się że ją skrzywdzą. Sabotowała wręcz związki i dyskredytowała mężczyzn którzy starali się związać z jej córką. Kiedyś to jednak nastąpiło. Wnuki (w tym nasz psycholog) również miały bite do głowy że głód, że może być źle, że Niemcy i Rosjanie mogą wrócić.    

Wtedy zaświeciła mi się lampka że moja Babcia również robiła podobne rzeczy, snuła podobną aurę - też był głód, prababcia była zgwałcona przy niej przez wyzwolicieli, - chroniła dwie swoje córki dość długo. 

 

To jaki ból, cierpienie, krzywdę ktoś doznał może przekazać z pokolenia na pokolenie. Ja tam swojej Matce (gdy mnie biła) wybaczyłem jej zachowania i od tamtego czasu jest mi lżej. Też miała cięższe dzieciństwo, nie winię ją za to. 
Nie miała wiedzy, świadomości co się z nią działo i jak może to zmienić. 

Tu jest potrzebny błysk zrozumienia bo za jej bólem może być jakieś ukryte drugie dno !

Nie wierzę w to że ludzie rodzą się źli sami z siebie. Ktoś ten ból i cierpienie im sprzedał - być może rodzina, być może rówieśnicy a być może obca osoba.

Jest taki fajny film na Netflixie 

 

https://www.filmweb.pl/film/Diabeł+wcielony-2020-809318

 

który pokazuje też wpływ dzieciństwa, wpojonych przekonań na przyszłe życie 

 

Po nim zrozumiałem że miałem podobną historię jak główny aktor 

 

Wychowałem się na dzielnicy gdzie kilka razy oberwałem już jako chłopak do lat 10 - za darmo nie prowokując nikogo. Czego mnie to nauczyło że muszę nauczyć się bić aby nie być bitym. 
Zadziałały pierwotne instynkty, mój ojciec (karate, judo) też dołożył cegiełkę bo nauczył mnie gdzie atakować aby bolało, dziadek również :))) .  Potem potrafiłem pokonać kilkoma ciosami, starszego przeciwnika. Gdy przeciwnik był w grupie nie atakowałem, ale potrafiłem poczekać cierpliwie gdy już był bez swojej świty. Identycznie jak w filmie :))). Wtedy dopadłem herszta grupy, który bez swoich kolegów był słaby. 

Potem jako nastolatek chodziłem na mecze i ustawki. Ehhh głupoty człowiek robił jak pomyślę wstecz. 

 

Kiedyś byłem do wyprowadzenia z równowagi dość szybko, dziś rozegrałbym to na chłodno i niekoniecznie siłowo. 

 

Dopiero taka refleksja wstecz daje obraz wpływu przekonań, wpojonych zasad na młodego człowieka 

  

Edytowane przez spitfire
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ciekawy temat , moja mama umarła kiedy byłem na początku podstawówki i jak @johnnygoodboy napisał wyżej o własnych deficytach dowiedziałem się kiedy przeżuła i wypluła mnie pierwsza dziewczyna ;) Jednak dziś mam z tym naprawdę dobre wspomnienia i o dziwo dziś jestem jej wdzięczny za tę wspaniałą lekcję.

3 lata temu zacząłem czytać forum i robię to codziennie do dnia dzisiejszego.

Przez ten czas przewinęły się jeszcze 3 "koleżanki" które w jakiś sposób manipulowały i UCZYŁY mnie radzenia sobie z tym.

Dziś dzięki forum i mojemu zaangażowaniu ( jak na wartościowego człowieka przystało ;) ) , mam na prawdę fajną samiczkę z którą od ROKU ! nie miałem żadnej jazdy typu push-pull itd.

na początku tylko kilka shit testów które wręcz zgniotłem "nieskromnie" przyznając hahah

każde niewłaściwe zachowanie czy odzywkę kwituję w sposób odpowiedni dla sytuacji.

I przede wszystkim świadom swoich deficytów np. w czułości czy poświęcaniu mi uwagi w dzieciństwie wiem , że ciągnie mnie do otrzymywania tych rzeczy , jednak będąc świadomym mechanizmu i własnych wyimaginowanych deficytów mogę je rozpoznawać i nie dawać się nimi bawić tej drugiej osobie dla przykładu :) 

Jeszcze raz , bardzo ciekawy temat ! Pozdrawiam 

 

Edytowane przez Niepoprawny
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.