Skocz do zawartości

100% albo nic.


Rekomendowane odpowiedzi

Witam, 

 

od dawna zauważam w sobie pewien mechanizm.  Spinam poślady, ograniczam alkohol, przestaje palić, pilnuję diety i treningu. Wszystko idzie bardzo dobrze. Do czasu. Do czasu kiedy wypije browara, albo zapale fajkę. Wtedy w zasadzie cała konstrukcja się wali. Jak zapale sobie z kumplem papierosa, to wieczorem kupie piwo. Jak wypije piwo, to wieczorem zapalę papierosa. Oczywiście nie jedno piwo i nie jeden papieros. Wtedy kończę na czteropaku i paczce fajek. Poranek kac moralny i kapeć w mordzie. Przeklinanie, że nigdy więcej. I tak się to toczy aż do następnego zmobilizowania. 

Najgorsze, że doskonale znam konsekwencje przed zabawą, zdaję sobie sprawę że do niczego dobrego to nie będzie prowadzić, ale jednak ulegam pokusie. Wiem, że mam spierdolony sposób na odreagowanie i zniszczony system motywacji i nagrody. Zawsze w tyle głowy słyszę głosy, że ciężko zapierdalałeś i należy CI się nagroda. 

 

Takie rozchwianie torpeduję moje starania i wysiłek. Jak sobie z tym poradzić ?

Edytowane przez Agrael
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Agrael a co Ty chcesz wiecznie żyć w ascezie?

 

Wiesz jaki ja mam system jeśli chodzi o trening, dietę, alko i całą resztę?

Kilka miesięcy pilnuję się a jestem na dosyć zaawansowanym etapie ale przychodzi ten moment, że dam czadu. Robię wtedy wszystko to czego nie robię na codzień.

Piję, palę i jem co mi wpadnie pod rękę.

Dla zdrowia psychicznego czasem warto odpuścić bo wrócisz bardziej świeży i zmotywowany.

 

Ps. A nagroda naprawę Ci się nalezy

Edytowane przez Oddawaj Fartucha
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem wam szczerzę, że doskonalę zdaję sobie sprawę z wielkich plusów rzucenia alko czy fajek już na amen. Ale właśnie boję się tej ascezy. Boje się że nie będę miał w jaki sposób się rozluźnić czy celebrować fajnych chwil. Nie wiem jak do tego podejść. Też myślałem czy nie robić sprintów gdzie wszystko jest na tip top i powiedzmy raz na pół roku weekend gdzie puszczają hamulce i jest jazda bez trzymanki. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedną z najtrudniejszych rzeczy jest zapanowanie nad samym sobą, swoim umysłem, swoimi odruchami swoimi słabościami. Walka z samym sobą i ze swoimi odruchami jest zazwyczaj sprawą przegraną, wcześniej czy później trafisz na słabszy dzień, opuścisz gardę i ... zaczniesz cykl od nowa.

 

Kiedyś usłyszałem ciekawą opinię a mianowicie (postaram się przełożyć na polski, ale będzie to trudne - mam nadzieję, że zrozumiesz co mam na myśli): popełniasz takie same błędy, ulegasz tym samym pokusom, dlatego, że jesteś człowiekiem, który robi takie rzeczy. Twoja konstrukcja psychiczna, fundamenty Twojej "persony" (osobowości), wyznawany system wartości(którego możesz nie być świadom) powodują to, że robisz to co robisz. Nie ma znaczenia jak bardzo będziesz walczył ze swoimi pokusami i tak przegrasz którąś kolejną potyczkę - siła woli to paliwo, które się zużywa bardzo szybko.

 

Przy przyjęciu powyższego "modelu" rozwiązanie jest ... proste a zarazem bardzo trudne: trzeba się stać osobą, która (w twoim przypadku) nie pali, nie pije i utrzymuje dietę (przebudować swój system wartości, zmienić swoje podejście do życia). Podwaliną tego, co robimy w życiu jest system wartości, jakim się kierujemy. Dodatkowo dochodzić mogą kwestie, których nie jesteś do końca świadom (kwestie przeszłości, mechanizmy wypracowane w dzieciństwie, których nie jesteś świadom itp). Każdą zmianę dobrze jest poprzedzić samoobserwacją i zaobserwowaniem swoich odruchów oraz motywów.

 

Cytat

Boje się że nie będę miał w jaki sposób się rozluźnić czy celebrować fajnych chwil.

No i tutaj masz podpowiedź: działasz na podstawie "strachu". Jeżeli do tej pory jedynym sposobem na rozluźnienie był papieros, piwo czy cokolwiek innego, to skąd masz wiedzieć, jak wygląda rozluźnienie bez wspomnianych specyfików? Jedynym sposobem jest przekonanie się na własnej skórze jak to jest - tak, wiem, jest to trudne, ale imo warte zachodu.

 

 

Edytowane przez oxy
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, oxy napisał:

Jedną z najtrudniejszych rzeczy jest zapanowanie nad samym sobą, swoim umysłem, swoimi odruchami swoimi słabościami. Walka z samym sobą i ze swoimi odruchami jest zazwyczaj sprawą przegraną, wcześniej czy później trafisz na słabszy dzień, opuścisz gardę i ... zaczniesz cykl od nowa.

 

Kiedyś usłyszałem ciekawą opinię a mianowicie (postaram się przełożyć na polski, ale będzie to trudne - mam nadzieję, że zrozumiesz co mam na myśli): popełniasz takie same błędy, ulegasz tym samym pokusom, dlatego, że jesteś człowiekiem, który robi takie rzeczy. Twoja konstrukcja psychiczna, fundamenty Twojej "persony" (osobowości), wyznawany system wartości(którego możesz nie być świadom) powodują to, że robisz to co robisz. Nie ma znaczenia jak bardzo będziesz walczył ze swoimi pokusami i tak przegrasz którąś kolejną potyczkę - siła woli to paliwo, które się zużywa bardzo szybko.

 

Przy przyjęciu powyższego "modelu" rozwiązanie jest ... proste a zarazem bardzo trudne: trzeba się stać osobą, która (w twoim przypadku) nie pali, nie pije i utrzymuje dietę (przebudować swój system wartości, zmienić swoje podejście do życia). Podwaliną tego, co robimy w życiu jest system wartości, jakim się kierujemy. Dodatkowo dochodzić mogą kwestie, których nie jesteś do końca świadom (kwestie przeszłości, mechanizmy wypracowane w dzieciństwie, których nie jesteś świadom itp). Każdą zmianę dobrze jest poprzedzić samoobserwacją i zaobserwowaniem swoich odruchów oraz motywów.

 

No i tutaj masz podpowiedź: działasz na podstawie "strachu". Jeżeli do tej pory jedynym sposobem na rozluźnienie był papieros, piwo czy cokolwiek innego, to skąd masz wiedzieć, jak wygląda rozluźnienie bez wspomnianych specyfików? Jedynym sposobem jest przekonanie się na własnej skórze jak to jest - tak, wiem, jest to trudne, ale imo warte zachodu.

 

 

Tylko jak? Afirmacje? Medytacje? Bo jak sobie raz powiesz że jesteś od dzisiaj innym człowiekiem to nie będzie to silniejsze od starego wzorca.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co jak plan nie idzie od linijki to już w ogóle nie idzie? Ludzie lubią sobie tworzyć obrazy sytuacji modelowych które rzadko kiedy mają dużo wspólnego z rzeczywistością. Nie krytykuj się jak już coś nie poszło po idealnej linii. Jakiś postęp przecież cały czas jest? Jednocześnie działaj coś żeby te tytoniowo-alkoholowe wyskoki się nie powtarzały, jeśli ci to niepotrzebne.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Agrael napisał:

Wszystko idzie bardzo dobrze. Do czasu. Do czasu kiedy wypije browara, albo zapale fajkę.

Wtedy w zasadzie cała konstrukcja się wali.

Siła polega na tym, aby poprzestać na zjedzeniu jednej kostki czekolady - to oczywiście metafora.

 

A) Ten, który pochłania całą tabliczkę czekolady w szale, nie jest silny.

 

B) Ten, który walczy ze zjedzeniem jakiegokolwiek jej kawałka, też silny nie jest.

 

C) Ten, który zjada tylko kostkę czekolady, zaspokoiwszy żądzę, jest prawdziwie silny.

 

Można to również zobrazować przysłowiem:

Cytat

He who blames others has a long way to go on his journey.

He who blames himself is halfway there.

He who blames no one has arrived.

Akutalnie miotasz się między etapem A i B, celem jest etap C.

 

Pytanie, na które powinieneś szukać odpowiedzi, to: "Dlaczego nie jestem w stanie poprzestać na jednej kostce czekolady?".-

 

W momencie kreowania lepszej wersji siebie; nowego siebie tworzysz Sędziego, który ocenia każdy Twój ruch i który za dobre uczynki wynagradza, a za złe karze.

 

Ideał. tudzież Sędzia, którego wykreowałeś, jest za surowy - przynajmniej na tym etapie - dlatego każdorazowo samobiczujesz się, gdy nie dorastasz temu Ideałowi do pięt.

 

Proces myślowy zapewne wygląda tak: "Kurwa, zjadłem już tabliczkę czekolady, więc w sumie chuj - i tak już cały dzień w plecy, to teraz wyjebane; wpierdolę wszystko, co mam wpadnie mi w ręce, a jutro zacznę od nowa" - widzisz bezsens logiczny? To tak, jakby po złapaniu gumy przebić pozostałe trzy opony, bo w sumie jebać to; skoro jedna przebita, to można przebić wszystkie pozostałe! A nawet zapasowe koło w bagażniku! Co to za różnica, c'nie? No jednak, kurwa, duża różnica.

 

Jak jedna kostka czekolady może spierdolić np. tydzień diety? Jedna kostka czekolady jest jedynie wymówką Twojej słabości, której podświadomie chciałeś ulec.

 

Dla kogoś to kostka czekolady, a dla innych np. wystąpienie na zawodach kulturystycznych.

 

Jak jeszcze interesowałem się środowiskiem kulturystycznym, to było to zjawisko nagminne; nadal pewnie jest - kobiety i mężczyźni, którzy przez wiele miesięcy byli w reżimie dietetycznym i treningowym, niszczyli całą swoją ciężką pracę w kilka dni, władowując w siebie dziesiątki tysięcy kalorii, zamiast spokojnie wychodzić z deficytu, rozkładając powrót do homeostazy na kilka miesięcy - czaisz ten idiotyzm? To tak, jakbyś budował przez rok drapacz chmur tylko po to, żeby po jego ukończeniu podłożyć dynamit pod konstrukcję i wysadzić - z wyglądu silni ludzie, a tak naprawdę słabi.

 

Zejdźmy zatem z tej kostki czekolady już.

 

Jak jedno piwo może spierdolić tydzień/miesiąc/rok diety? Jedno piwo ma około 200 kalorii, więc wystarczy, że utniesz 50 g węgli w diecie lub spalisz owe kalorie dodatkową aktywnością fizyczną przez odpowiednią ilość czasu - np. skacząc na skakance przez ~15 minut lub jeżdżąc na rowerku przez ~20 minut - i poof; nie ma piwa.

 

Jednak nie chodzi o to, żeby łatać dziury, tylko o to, żeby tych dziur w ogóle nie było, dlatego musisz stworzyć Sędziego, który regularnie będzie Cię uniewinniał.

 

W tym celu należy mieć pod ręką długopis i kartkę, aby zaplanować kolejne godziny.

 

Tak, kurwa, GODZINY.

 

Nie tygodnie, nie miesiące - GODZINY.

 

Failing to plan is planning to fail.


Jest takie powiedzenie:

Cytat

Modern man can't see God because he doesn't look low enough.

Musisz zaakceptować to, że (aktualnie) jesteś słaby. To lekcja pokory. Do jakiejkolwiek heroicznej wersji siebie aspirujesz, aktualnie nie jesteś jej nawet bliski - musisz zacząć przenosić kamyczki, zanim powiesz górze, aby się przesunęła.

 

Dlatego GODZINY - co zrobisz o danej godzinie, co i jakie ilości zjesz o danej godzinie, w jaki sposób nagrodzisz siebie za wysiłek.

 

W swój reżim dietetyczny musisz wkomponować regularne małe ilości tego, bez czego nie jesteś w stanie - póki co - sobie poradzić - i nie chodzi o piwo, tylko o przyjemność.

Cytat

True life is when tiny changes occur.

Zainteresuj się modelem żywienia IIFYM i zacznij od 80%-20% ratio, gdzie 80% to będzie czyste żarcie, a 20% to będzie PRZYJEMNOŚĆ - skoro u Ciebie to piwo, to na 2000 kCal 400 kCal może pochodzić z piwa, czyli ~dwa browary - z wiadomych względów odradzam alkohol, dlatego zastąp to ulubionymi słodyczami - jędząc codziennie słodycze (a tak naprawdę codziennie sprawiając sobie przyjemność/nagrodę), nasycisz pokusę i... pokusa zniknie. Wówczas będziesz mógł zmodyfikować ratio do 90%-10%.

 

Gdy będziesz czuł, że żądza Cię pochłania i robisz się słabszy, zacznij z nią negocjować - musisz zrozumieć, że to nie Ty odczuwasz żądzę, tylko coś w Tobie ją odczuwa - powiedz temu czemuś (a tak naprawdę oszukaj to coś), że ulegniesz jej, ale... jutro.

 

Zapewnij ją, że jutro się nawpierdalasz i zachlejesz pałę.

 

Na sto procent.

 

A gdy nastanie jutro i ona nadal tam będzie, ZNOWU odłóż upadek na kolejny dzień, lawirując wymówkami.

 

Zaimplementuj w swoim życiu tzw. efekt Batmana - działanie, obserwację siebie i swoich procesów myślowych z perspektywy trzeciej osoby.

 

Ludzie identyfikują się ze swoimi myślami, myśląc, że to ich myśli i nimi są - błąd - jesteś myślami, które zauważają Twoje myśli - na tym polega myślenie - na obserwacji swoich myśli z perspektywy krytyka.

 

Zadawaj sobie pytania, skąd te myśli akurat teraz się wzięły?

 

Może w swoim otoczeniu masz jakieś triggery, które je prowokują? Usuń je.

 

O jakich porach dnia te myśli się pojawiają? Cofnij się pamięcią do przeszłości, co mogło Cię skondycjonować, że akurat w tych samych godzinach myślisz o ulżeniu sobie? U mnóstwa osób jest to wieczór, bo w naszej kulturze deser jest serwowany w godzinnach wieczornych, więc przez wiele lat dzieciństwa wykształcił się mechanizm, aby oczekwiać przyjemności im bliżej końca dnia; sprzyja temu również chłodniejsza temperatura wieczorami - w gorętszych klimatach ludzie jedzą mniej.

 

Nie trzymaj zapasów rzeczy, które Cię upadlają - będziesz mniej skory do chlania, gdy trzeba będzie iść do sklepu po piwo.

 

Nigdy nie płać kartą w sklepie, pozbądź się karty - płacąc kartą, wydajesz pieniądze, których nie widzisz - bodziec wzrokowy podczas tracenia pieniędzy na Twoją słabość będzie uaktywaniał ból, mózg unika bólu - będzie też unikał bólu spowodowanego wypadami do sklepu po alkohol.

 

Skoro koledzy nawmawiają Cię do chlania i im ulegasz, nie jesteś asertywny.

 

Bycie asertywnym wobec innych to pestka w porównaniu do bycia asertywnym wobec siebie:

Cytat

He who conquers others is strong; He who conquers himself is mighty.

Jesteś swoim własnym szefem i pracownikiem - nie możesz być dla siebie tyranem, bo inaczej pracownik będzie z Ciebie żaden; nie możesz też być leniwym pracownikiem, bo inaczej wylądujesz na bezrobociu (ejkejej na dnie).

 

Poczytaj o self-compassion.

 

Poczytaj o tulpomancji.

 

Poczytaj o wdzięczności wobec siebie.

 

No i na sam koniec, poczytaj o pierdolonym stoicyzmie - rozum to najpotężniejsza broń. Naucz się go używać (wbrew pozorom nieliczni to potrafią).

Cytat

Rule your mind or it will rule you.

Posłuchaj sobie jeszcze tego, co Mateusz ma do powiedzenia:

 

  • Like 7
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Agrael napisał:

Trafiłeś w sedno. Jak plan nie idzie od linijki to bardzo mocno spada mi motywacja i ogólnie samoocena. 

Zalatuje perfekcjonizmem, sam mam, ciężko się z tym "wypoczywa". Zacznij od edukacji co to jest i jak z tym walczyć, może Ci się trochę rozjaśni. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Egregor Zeta napisał:

Odetnij się od "takich" ludzi. Stąpasz po cienkim lodzie a "kumpel" jeszcze dodatkowo po nim skacze. 

 

9 godzin temu, RENGERS napisał:

Jak rzucasz faje, alko to odcinasz wszystkich kumpli którzy to robią.

 

 

Dokładnie. Energetyka ludzi uzależnionych wpływa na cb.

 

Nie bez powodu programy odwykowe zakładają odcięcie się od dotychczasowego środowiska.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Ważniak napisał:

tylko coś w Tobie ją odczuwa - powiedz temu czemuś (a tak naprawdę oszukaj to coś), że ulegniesz jej, ale... jutro.

To coś w sobie, które woła o czekoladę, to wewnętrzne dziecko, jak już Brat @Ważniaknapisał wytworzyłeś bardzo surowego sędziego (moim zdaniem perfekcjonizm), a wewnętrzne dziecko woła o mniejszy reżim, spontan i zabawe, teraz Ty jako dorosły musisz po negocjować z jednym i drugim, mówić do siebie jak byś był w 3 osobach, Ty, wewnętrzne małe dziecko odpowiedzialne za te pokusy i surowy dorosły/sędzia. Teraz Ty jako dorosły ustawiasz komu na ile i kiedy pozwolić, jak i sędziemu i jak młodemu wewnątrz Ciebie.

 

 

 

20 minut temu, Ważniak napisał:

Zapewnij ją, że jutro się nawpierdalasz i zachlejesz pałę.

 

Na sto procent.

 

A gdy nastanie jutro i ona nadal tam będzie, ZNOWU odłóż upadek na kolejny dzień, lawirując wymówkami.

A koncept wewnętrznego dziecka by się z tym klocil, oszukiwanie jednej części siebie (wewnętrznego dziecka) na korzyść (wewnętrznego sędziego) poskutkuje tym, że jak kiedyś wewnętrzne dziecko dojdzie do władzy to będzie 2 tygodnie walił zaległe browary i czekolady, myśląc, że ma depresję. 

 

 

 

Jak negocjujesz to nie uszukuj sam siebie, po takim Batmanie, część Ciebie nie będzie Ci wkoncu wierzyć i będziesz miał tygodnie przestoju z kijowym samopoczuciem. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 hours ago, Agrael said:

Takie rozchwianie torpeduję moje starania i wysiłek. Jak sobie z tym poradzić ?

 

Po pierwsze dobrze że to zauważyłeś. Po drugie 100% albo nic to chęć jak najszybszego załatwienia problemu co leży w naszej naturze i jest problematyczne w pewnych kwestiach. 

 

Zmiany wymagają czasu. Zmiana nawyków wymaga czasu. 

 

Możesz spróbować oszukać swój mózg. Zawsze kiedy będziesz myślał o piciu zjedz, albo napij się czegoś kwaśnego do bólu. Czegoś co obrzydzi ci picie czy palenie. Zrób z tego nawyk a pozbedziesz sie natrętnych myśli. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krótko, żeby nie zanudzać. 

 

Bo problem jest nie w tym co robisz, a kim jesteś. W leczeniu alkoholizmu jest takie określenia jak "dupościsk". A więc nie pijesz niby jesteś trzeźwy, ale cały czas o tym myślisz, żeby dać radę. Bez przepracowania deficytów jednak nie ma szans. Paradoksalnie jakość życia na d... i subiektywnie pojmowany "dobrostan" mogą być niższe jak w "cugu".

 

Nie koniecznie musisz iść na terapię, jednak warto zacząć od pracy nad nawykami, a nie efektami jakie one powodują. 

 

Dwie pozycje: "Siła nawyku" - pozwala zrozumieć teorię, "Atomowe nawyki" - to synteza, wręcz tutorial jak działać. 

 

ps.  Jeszcze o odcięciu od środowiska. W Wietnamie wielu amerykańskich żołnierzy używało heroiny. Po powrocie do domu zdecydowana większość (nie pamiętam, ile, ale naprawdę zdecydowanie powyżej 50 a może nawet 70) nie sięgnęło po narkotyki. 

Edytowane przez Piter_1982
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Agrael napisał:

Jak sobie z tym poradzić ?

Jak skończysz na dnie to znajdziesz odpowiedź lub poddasz się na zawsze.

 

Dostałeś już tyle rad że powinieneś wyjść na prostą.

 

Są trzy rodzaje ludzi:

1.Mądrzy za wczasu

2.Mądrzy po szkodzie(np.ja)

3.Głupi całe życie.

 

Abyś nie był numerem 3 bo będziesz zaczynał i kończył całe życie, teorie musisz przełożyć na praktykę.

 

Co do kolegów, picia i palenia. Bez sensu jeżeli nic z tego nie masz, chyba że to środowisko pełne dobrych dup i chajsu ale zgaduje że to szaraki bez mocy do niczego więc na plus jak  odpuścisz.

 

ps.Ludzie z którymi się zadajesz po części cię tworzą.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Rhobar II napisał:

Tylko jak? Afirmacje? Medytacje? Bo jak sobie raz powiesz że jesteś od dzisiaj innym człowiekiem to nie będzie to silniejsze od starego wzorca.

 

Widocznie nie doczytałeś, więc wkleję ponownie:

17 godzin temu, oxy napisał:

... przebudować swój system wartości, zmienić swoje podejście do życia). Podwaliną tego, co robimy w życiu jest system wartości, jakim się kierujemy. Dodatkowo dochodzić mogą kwestie, których nie jesteś do końca świadom (kwestie przeszłości, mechanizmy wypracowane w dzieciństwie, których nie jesteś świadom itp). Każdą zmianę dobrze jest poprzedzić samoobserwacją i zaobserwowaniem swoich odruchów oraz motywów.

Na temat budowy/kształtowania systemu wartości w sieci znajdziesz tony sposobów a warto zacząć chociażby od wzięcia listy wartości i określenia 10 najważniejszych wartości. Wyznaczenie własnego systemu wartości pomaga również w określeniu stabilnych granic.

 

Samo "powiedzenie sobie" możesz wsadzić w buty tak jak i afirmacje gdyż nie rozwiązuje żadnych problemów. Co do medytacji - owszem, o ile praktykujesz medytację a nie pseudo-medytację czy inne praktyki zwane "medytacją" a jednocześnie nie mające z medytacją nic wspólnego.  "Co więc jest medytacją" zapewne zapytasz. Temat ten jest w sposób bardzo przystępny i w dość krótki sposób (jedynie 512 stron) dla szarego człowieka opisany przez John Yates'a i Matthew Immergut'a w książce "The Mind Illuminated" - na początek jest to jedna z lepszych pozycji opisująca temat dla początkujących.

Edytowane przez oxy
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dziękuję za pomoc.  Przepraszam, że dopiero dzisiaj odpisuję ale nie miałem czasu. 
Zainteresowała mnie kwestia wewnętrznego dziecka i sędziego. 
Jaka literaturę polecacie ?

 

Siła nawyku i Atomowe nawyki zanotowałem. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.