Skocz do zawartości

Prostactwo w Tajlandii


Tajski Wojownik

Rekomendowane odpowiedzi

Historia zaczyna się w Poniedziałek 3 maja 2021 roku

 

W Tajlandii upał. Szkoła zamknięta z powodu koronawirusa, a nauczyciele wysłani do domów, by przygotować się do pracy zdalnej. Wielu to nie pasuje, ponieważ za edukację w Tajlandii buli się grube pieniądze, a jakość spada. Uczniowie będą rozkojarzeni, pojawią się problemy z internetem, strata czasu itd. Dwa tygodnie nauczania online, po 2-3 godzinki na dzień to nie jest jakiś wyczyn. 

 

Można wstać 15 minut przed lekcją, ogarnąć włosy, wziąć zimny prysznic przez minutę, założyć koszulę i wio do łóżka pod kołderkę, gdzie na kamerce nie widać tła tylko połowę ciebie. Wszystko wygląda profesjonalnie, każdy jest zadowolony. Robiłeś to już rok temu i rodzice dziękowali ci za poświęcony czas i cierpliwość. Myślisz sobie, dobry z ciebie nauczyciel, coś te dzieciaki wyniosą ze szkoły. Nie uczysz ich suchej wiedzy z książki. Dodajesz szczyptę red pillu, empatii, asertywności i samokrytyki. Po czasie urwisy nie dukają po angielsku, tylko wypowiadają pełne zdania. Wzbogacają je kolorowym słownictwem. Dostrzega to szkoła. Szef chce cię zatrzymać na kolejny rok, ponieważ przynosisz szkole dumę. Pojawiają się fotografowie, by ująć twoją facjatę i zacząć reklamować ją w całej prowincji.

 

Niby wszystko ładnie, pięknie, dobra opinia, więcej przywilejów i uśmiechów, ale są w tym wszystkim też pewne mankamenty. 

Człowiek sobie myśli, że jak wyjechał z Polski to ludzie będą spokojniejsi i nie zniewieściali. Tajlandia, kraj uśmiechu zaczyna nabierać innego znaczenia, kiedy siedzi się dłużej wśród Tajów, ogarnia ich język, umie się co nieco przeczytać w ich hieroglifach.

 

Kilka miesięcy temu przyjęto jednego kolesia z Azerbejdżanu (Nazwijmy go "V"), który miał nauczać "Science". Zanim przejdę do dalszego opisu nadmienię, że szkoła w której pracuję jest prowadzona przez muzułmanów, ale z większością Tajów. 

No i ten koleś miał uczyć moje dzieciaki podstaw Science, ale jedyne co robił to puszczał filmiki na YouTube, podczas, gdy sam siedział na telefonie i coś na nim przeglądał. Dzieciaki 8-9 lat, szybko się nudziły i zaczęły przeszkadzać podczas zajęć (W mojej klasie na tyłach siedzą ja i nauczycielka tajskiego, a nauczyciel uczy na środku, więc wszystko widzę). W trymiga zrobił się chaos, gostek wywalone, dalej siedzi na telefonie puszczając kolejne filmiki, czasem coś dodając od siebie swoim połamanym angielskim.

Komentarz dzieci: "Mr. Daniel. I completely don't understand Science Teacher. You are my Google Translator".

 

Pojawiły się pierwsze plotki, że pan "V" nie ogarnia materiału i jest po prostu nieprzygotowany. Przez cały rok nie wykonał żadnego eksperymentu i dzieciaki miały za długi jęzor. Postanowiono go jednak sprawdzić i wysłano specjalną kobitkę z departamentu wyżej, by ocenić sytuację. Nie minęło 15 minut, a babka już miała wyrobione zdanie na jego temat. Narobiła notatek i sama powiedziała, że "V" powinien zostać wypieprzony na zbity pysk za to co robi. Totalny brak profesjonalizmu.

 

Minął tydzień.... i nic się nie stało. Pan "V" dalej uczył Science, jakby nic się nie stało i jeszcze otrzymał pewne przywileje. Jest otóż nietykalny w szkole.

Łaził za szefem dzień w dzień jak pies, a że obaj muzułmanie to od razu wielki gang. I w ten sposób koleś pomimo swojego rażącego i bezwstydnego zachowania dalej pełni funkcję nauczyciela, a z tego co się dowiedziałem będzie też moim menadżerem. 

 

Wszyscy Tajowie w szkole go znają, bo takiego lizusa można zobaczyć wszędzie. Z drugiej strony też go nie trawią, bo naprzyksza się innym i czasem lata od klasy do klasy sprawdzając jakość nauczania, by potem wszystko zdać szefowi. Słowa jednak nie można mu powiedzieć, bo można się liczyć z ostrzeżeniem czy wyrzuceniem z pracy. A teraz, gdy Covid wszędzie panuje, to nauczyciele chcą utrzymać posadę. 

Pewnego razu moja znajoma zatrzymała jednego ucznia na krótkę kartkówkę po zajęciach i pan "V" zobaczył ja przez okno drzwi i pobiegł naskarżyć szefowi, że znajoma udziela nielegalnych korków w szkole. W rezultacie znajoma została bezapelacyjnie wyrzucona z pracy, ale wróciła po miesiącu, bo Covid i nie ma ludzi do pracy.

I tak sobie myślę, że jakim trzeba być sku****synem, żeby tak niszczyć ludziom życie. Czuję, że jestem następny w kolejce, bo go trochę tępiłem za przynoszenie mi problemów w przeszłości.

 

Niedziela 9 maja 2021 roku

 

Gadam wczoraj z jedną znajomą (Tajka) na tematu polityki w Tajlandii, po tym jak mi powiedziała, że jest sfrustrowana. Ograniczyłem się do minimum i tylko wysłuchałem jej opini. Jednakże poziom arogancji i głupoty sięgnął niebios. Otóż owa koleżanka dołączyła do jakiejś grupy na FB i jej poglądy zmieniły się w przeciągu 24h. Program grupy nawoływał ludzi do opuszczania Tajlandii i promował życie za granicą. Koleżanka naczytawszy się komentarzy jaki to rodzinny kraj zły, a wszystko poza nim piękne zaczęła rzucać marzeniami o życiu w Europie czy Ameryce. 

Powiedziałem okej, zarób więcej kasy, przygotuj się i jedź. Jednakże, jeśli chcesz coś zmienić w Tajlandii to musisz stać się kimś, mieć jakieś wpływy, głosy ludzi,ich poparcie. Nie to, że naczytasz się czegoś na Facebooku i od razu chcesz iść na ulicę. Na chwilę obecną odpuść, skup się na sobie i swojej rodzinie, ponieważ nie jesteś osobą wpływową. 

Koleżanka dostała spazmów i jakichś dziwnych ataków, których nigdy nie widziałem. Rozpoczęła się inwazja na moją osobę, że jak to? Nic nie robić? Zostawić taką sytuację jaka jest? A co mówiła:

 

- Nasz rząd kupuje broń, a nie ma pieniędzy i miejsc dla ludzi z Covidem. Tajlandia ma jedną z największych umieralności na Covid-19 (wyczytane z Facebooka, szybko ją zgasiłem podając prawdziwe dane: https://www.google.com/search?q=covid+19+thailand+deaths+today&safe=active&sxsrf=ALeKk028u6mPlY7wSMCGOy2fKia8R5KLZA%3A1620655742953&source=hp&ei=fj6ZYOfIN62V4-EPxsuTiAU&iflsig=AINFCbYAAAAAYJlMjs2tp9voq_9rSzckuBIOgF3jTGjw&oq=covid&gs_lcp=Cgdnd3Mtd2l6EAMYADIECCMQJzIECCMQJzILCAAQsQMQgwEQkQIyCAgAELEDEIMBMggIABCxAxCDATIICAAQsQMQgwEyCAgAELEDEIMBMggIABCxAxCDATIFCAAQsQMyCAgAELEDEIMBOgUIABCRAjoLCC4QsQMQxwEQrwE6AggAOgQIABAKOgoILhDHARCjAhAKOgQILhAKOgkIIxAnEEYQggI6CwguELEDEMcBEKMCOg4ILhCxAxCDARDHARCvAToFCC4QsQM6CAguELEDEIMBOgIILjoFCC4QkwI6BQgAEMkDOgcIIxDqAhAnOgQILhAnUL8BWMEeYK0kaAJwAHgCgAHeBYgB2B6SAQ0xLjQuNi4yLjEuMC4xmAEAoAEBqgEHZ3dzLXdperABCg&sclient=gws-wiz

 

Na dzień wczorajszy było 382 osoby, a nie jak w Ameryce 581.000. To oczywiście już panienkę nie obchodziło i nie przekonywało, że inne kraje "mogą" mieć gorzej. 

Ignorancja poziom maksymalny. Mówiłem, żeby ogarnęła dane i że Tajlandia radzi sobie z Covidem naprawdę dobrze w porównaniu do innych krajów, a to co wypisują na fejsie to zwykła manipulacja.

 

- Podatek Vat - według koleżanki, jako, że nie zarabia średniej krajowej powinna być zwolniona z jakiegokolwiek podatku Vat i go nie płacić nigdzie i za nic. To jest według niej coś, co powinno zostać wprowadzone przez rząd. Zostawiłem bez komentarza. 

 

Zauważyłem, że mam do czynienia z jakimś fanatykiem i dałem sobie spokój. Finałem była sytuacja, kiedy starałem się w cywilizowany sposób wyjaśnić, że jako jednostka nie może nic zrobić i że powinna odpuścić, jak ja to zrobiłem w Polsce wiedząc, że sam to sobie mogę do Żabki pójść i z powrotem. To mi odpowiedziała: "Because you're the loser".

Usłyszawszy to uśmiechnąłem się pod nosem i zakończyłem połączenie jak i znajomość. 

Wcześniej wspólne tematy, rozmawiało się pogodnie i przyjaźnie... do wczoraj, bo propaganda zadziała. Dobrze, że wyszło szydło z worka. To tylko pokazuje, jak kobiety są podatne na opinie innych i że to w co wierzą dzisiaj rzucą w przepaść następnego dnia. 

 

10 maj 2021 roku

 

Pisze do mnie Anglik, ledwo co przyjęty do naszej szkoły, żeby pomóc mu z przeprowadzką, bo jeszcze nie ogarnia tych terenów. Dla mnie pestka, zaproponowałem mu mieszkania obok mnie, bo ceny są naprawdę korzystne. Kwestia tylko dogadania się z właścicielem i może zacząć mieszkać. Gość nagle podjął temat śmierci jego ojca i że jest spłukany i że jakoś ciągnie od pierwszego do pierwszego. Słychać było w jego głosie nutkę prośby o wsparcie finansowe, a ja wyczulony z powodu moich dwóch tajek zmieniłem ton na surowy. Temat potem zszedł na finanse i mu powiedziałem, żeby znalazł sobie korki, bo ja fajnie z tego zarabiam. To usłyszałem:

"Fuck off. You're white. I'm black. You don't need to tell me that".

A ja chciałem mu tylko dać wskazówkę jak zarobić hajs, bo jest nowy w Bangkoku. Także tego. Ostatecznie przeprosił, ale jesteśmy już ehm... kolegami na stopie wymiany książek czy ocen.

 

Żyję sobie skromnie, nie wchodzę w żadne kłótnie, staram się żyć zgodnie z naturą.  Gdziekolwiek jednak nie spojrzę otaczają mnie albo ludzie z poważnymi problemami psyhicznymi, zadufanymi w sobie, odporni na krytykę.

No i pełno też  blue pillu: ostatnio miałem sprzeczkę z jednym Amerykaninem, beciakiem do potęgi n-tej, który mówił mi, że największym szczęściem mężczyzny jest kobieta (ma żonę), małżeństwo i oddawanie jej pieniędzy. Gdy zbyłem to argumentem o wkładzie 50/50 to mnie wyśmiał i kazał mi dorosnąć, gdyż to dla niego upokorzenie. Od tamtej pory przestaliśmy już rozmawiać o sporcie i Star Wars i jako Head of English Department daje mi teraz więcej roboty w papierach. Menda jedna!

 

Ten fanatyczny pogląd na temat bycia sługą kobiety mnie przeraził, gdyż facet ma 52 lata i dalej nic do niego nie dochodzi, pomimo, że się rozwiódł i jak mi mówił zostawił wszystko żonie, by sam wyjechać do Tajlandii.

 

Reasumując lepiej posiedzieć samemu w domu niż tracić czas na pomyleńców. A spotykam takich nacodzień i myślę sobie, że to wariatkowo. 
Jedynymi rozważnymi ludźmi jakich spotkałem są Sensei (bo Senpai przepierdala pieniądze na drogie kosmetyki, by potem błagać o kasę od Senseja), kolega z karate z Włoch i dwóch filipińczyków.

 

Jak to wygląda też z mojego doświadczenia podczas znajomości z innymi nacjami:

 

Włosi - ludzie honoru, zawsze dotrzymają obietnicy i są profesjonalni w tym co robią.

Filipińczycy - muzycy, streamerzy, pełni energii i humoru. Lubią śpiewać, tańczyć i się bawić. Wszędzie ich pełno. Uwielbiani przez Tajów. Przeze mnie też :)

Tajowie - ciężko pracujący za małe stawki. Uwielbiający plotki, obrabianie dupy i wstawianie swoich momentów z życia na instagramie/facebooku. Również tych super prywatnych i intymnych. Lubią jak biali mówią w ich języku, są często uprzejmi. Nie znoszą krytyki i problemów. 

Francuzi - ruchacze, czady. Ciągle myślą, gdzie będą pili i co wyrwą w Bangkoku albo Pattaya. Dużo się nauczyłem od nich. Przydatni kolesie :) 

Jedna Rosjanka - Chlanie z Tajami. Najlepiej dwie flaszki na łebka. Dodaj do tego: 

 

 

To już w ogóle będzie w domu.

Amerykanie - Będę mówił do ciebie językiem angielskim zaawansowanym, kiedy ty ledwo znasz: "How are you?". Zero znajomości drugiego języka, najlepiej, żeby wszyscy mówili w moim języku. Potrafią ciężko pracować, ale są surowi. Często myślą, że są PUA w wyrywaniu lasek + blue pill (jeśli starszy). Nie lubię typów jak diabli. Często mi zachodzą skórę. Myślą, że są panami świata.

Anglicy - Ratuj mnie, pożycz piniądza... znowu chlałem, znowu była dupa. Znowu Nana Plaza itd. Poznałem 3 typów, nieogarnięci życiowo w ogóle. Żyjący z dnia na dzień, kaleczący też swój język, gramatyka na poziomie błazna królewskiego. No, ale blond włos i niebieskie oczy i w Tajlandii jesteś Orlando Bloom. Ch*j, że studiowałeś jakiś beznadziejny kierunek, ale Anglik.

Południowo- Afrykańczycy (biali) - Super ludzie. Lubią wypić i się zabawić. Mają podejście do ludzi. Potrafią wysłuchać, poklepać po plecach, doradzić. Z nimi można konie kraść.

 

Większość tych ludzi to tylko znajomość na krótką chwilę, bo często wychodzi totalna patologia. Takie demo jak u kobiety, wszystko fajnie na początku, pośmiejesz się, pobawisz, dopóki nie posiedzisz z nimi dłużej. Ja rozumiem, że każdy ma swoje wady, ale niektórzy to mają naprawdę posrane we łbie, a kiedy chce się o tym mówić, to po prostu:

 

 

Musiałem to gdzieś napisać, bo człowiek może myśleć, że za granicą to ludzie jacyś bardziej ogarnięci, a okazuje się, że hołota jeszcze gorsza i zacofana. 

No chciałby człowiek kogoś normalnego, kogoś komu zaufa, a tu takie cyrki.

No, wkurwiłem się haha :D 

 

 

 

Edytowane przez Tajski Wojownik
  • Like 4
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Niektórzy są w stanie 40 lat walić głową w mur i się dziwią że głowa ich boli a ściana stoi dalej" nie ma sensu tłumaczyć jak już wyczuwam zjeba to odpuszczam obracam w żart i nie podejmuje ważnych tematów niestety ja lokalny chłopak jeszcze nie gadałem z internacionale jak wypłyne w świat to napiszę coś od siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, Tajski Wojownik napisał:

No chciałby człowiek kogoś normalnego, kogoś komu zaufa, a tu takie cyrki.

 

Bądź dla siebie najlepszym przyjacielem :)

 

Sam siebie nie wydymasz, hehe.

 

Tekst fajny, ale piszesz trochę emocjonalnie jak kobieta, bez urazy, takie wrażenia, dużo lepiej opowiadasz, zrobiłbyś super karierę na yt.

 

Temu czarnuchowi fanga w nos, za takie teksty się należy, jak dla mnie, bić się umiesz przecież, korzystaj ;]

 

Pozdro i najlepszego, kto wie czy w ciągu paru miesięcy nie zajrzę na dłuższy okres do Tajlandii, póki co męczy mnie wizja wydawania sianka na 14 dni kwarantanny i kiszenia ogóra w pokoju...

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli wychodzi na to, że ludzie wszędzie tacy sami tylko mówią innymi językami. Ja sam poznałem paru Włochów, to jeden jest w porządku, a drugi to zachowuje się jak faszysta i nakręca makaron na uszy fałszywiec (taki kierowniczek z koziej dupy co stosuje mobbing na pracownikach). Także nie przypisywałbym cech charakteru konkretnej narodowości. B.T.W. jest sens lecieć na taką Tajlandię jak jesteś białasem z Polski? Można tam normalnie znaleźć pracę i żyć jak człowiek czy trzeba zakładać chuj wie jakie firmy i mieć uber biznes plan na siebie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minutes ago, RENGERS said:

Pozdro i najlepszego, kto wie czy w ciągu paru miesięcy nie zajrzę na dłuższy okres do Tajlandii, póki co męczy mnie wizja wydawania sianka na 14 dni kwarantanny i kiszenia ogóra w pokoju...

 

Hehe dzięki. Trzymam się, trzymam. Na razie czekaj, aż minie Covid i potem nie będzie kwarantanny.

Może trochę emocjonalnie podszedłem do tego tekstu, ostatnio nerwowy się zrobiłem :D

A z tym fangiem to dobre hehe zbieram się na kolejny filmik, ale z powodu Covida nie chcę ryzykować zdrowia.

 

22 minutes ago, Generał Szrama said:

Także nie przypisywałbym cech charakteru konkretnej narodowości.

 

No jasne, dlatego napisałem, że to z mojego doświadczenia, czyli takich ludzi jakich poznałem. Z pewnością są lepsze okazy niż ci powyżej :)

 

22 minutes ago, Generał Szrama said:

Można tam normalnie znaleźć pracę i żyć jak człowiek czy trzeba zakładać chuj wie jakie firmy i mieć uber biznes plan na siebie?

 

Pewnie, że można. Dla chcącego nie ma nic trudnego, tylko język podszlifować należy :)

Edytowane przez Tajski Wojownik
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.