Skocz do zawartości

Forumowe strategie radzenia sobie z lękiem przed bliskością, kobietami i odrzuceniem z ich strony - o tym dlaczego nie działają i jak efektywnie poradzić sobie z tymi lękami


deleteduser115

Rekomendowane odpowiedzi

1 minutę temu, manygguh napisał:

Weź, bo jeszcze Analconda to przeczyta i zaczną się inne tematy na forum, przy których te o mokebe to będzie betka.

Przepraszam, już idę stąd 😆 

34 minuty temu, maroon napisał:

Może by tak nazwę forum zmienić na "Bracia Homo Hominis"? 🤔

Powstało homokomando, więc idziemy z duchem czasu 😆 

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, maroon napisał:

Ciekaw byłem kto to pierwszy napisze. 

 

I idę o zakład, że w przypadku facetów mających jakiś tam bagaż życiowy, zmęczenie, zobojętnienie, a może nawet rozczarowanie są głównym motywem. 

 

Zakocham się i co? Za dwa lata same shit different story. 

 

Ruchanie? Każda dziura taka sama. 

 

Przyjaźń? Chętnie, tylko to promil promila przypadków. Dwie osobowości w kosmicznej zawierusze się spotkały i skleiły. Cała reszta jak się otworzy, to zostanie wydymana. 

 

Bardzo łatwo jest z punktu widzenia Muska, wyjść na scenę i powiedzieć "Wy też tak możecie". Tyle, że każdy o tym wie i nic to do rzeczywistości nie wnosi. 

Dokładnie, ja przeżyłem już wiele rozczarowań i mam po prostu dosyć ludzi.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, RENGERS napisał:

Chcesz z tym walczyć ?

 

Dobre !!

Zaakceptujcie waszą męską naturę !

Walczyć nie ale - Chce być świadomy jak działam i zaakceptować to bo redpill to nie wszystko. A dlatego że

 

"dotarło do mnie że ludzie dla dobrego seksu są w stanie przymknąć oko na rzeczy które powinni widzieć gołym okiem" 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, spitfire napisał:

Walczyć nie ale - Chce być świadomy jak działam i zaakceptować to bo redpill to nie wszystko. A dlatego że

 

"dotarło do mnie że ludzie dla dobrego seksu są w stanie przymknąć oko na rzeczy które powinni widzieć gołym okiem" 

Dokładnie!

17 minut temu, Chcni napisał:

Dokładnie, ja przeżyłem już wiele rozczarowań i mam po prostu dosyć ludzi.

 

Rozumiem Cię. Zresztą wiele ludzi obecnie ma podobny pogląd.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Mosze Red napisał:

Jest tyle wspaniałych rzeczy do robienia w życiu, a niektórzy tracą lata na wartościowaniu się poprzez brak dostępu do "brzoskwinki". 

Ja rozumiem masz 2x lat i hormony noszą, ale tu trafiają się ludzie 3x i 4x, którzy dalej skupiają się na ciupcianiu jako sensie życia.  

 

Zgodziłym się w sporym stopniu, ale jednak z pewnym zasadniczym zastrzeżeniem. Osobiście dobijam 40-tki i nie widzę żadnej, absolutnie żadnej różnicy w moich potrzebach w stosunku do tego, co było 20 czy 15 lat temu. Wciąż idealnie potrzebowałbym seksu 3x dziennie. Możliwe, że jestem wyjątkiem, który nie trafia się często, ale nie sądzę, żebym był też ewenementem na pomijalną statystycznie skalę. Sądzę, że trochę takich facetów jak ja jest na świecie - gości, którzy szanują swoje zdrowie i nerwy, utrzymują regularną aktywność fizyczną, nie dają się zniszczyć życiu: związki, śluby, kaszojady itp.

Pisałem już w innym wątku kiedyś, że gdyby nie potrzeby, możliwe że nigdy nie dążyłbym do kontaktów z kobietami. Nigdy bowiem nie poznałem osoby, z którą tak naprawdę miałbym to porozumienie intelektualne i duchowe, o którym pisze @mac. Zazdroszczę ci, Brachu! 

 

Cytat

Po ciupcianiu czujesz satysfakcję przez dzień lub dwa, po sukcesie zawodowym, sportowym, hobbystycznym czujesz satysfakcje przez długie miesiące, a często i długie lata wystarczy, że sobie przypomnisz ten sukces i napływa fala zadowolenia. 

 

A tu zgoda. Dużo więcej radości sprawia mi mentalny powrót do swoich sukcesów sprzed lat niż do wrażeń z ciupciania. To pierwsze: odciska piętno na całym życiu. To drugie: było, minęło.

 

1 godzinę temu, Mosze Red napisał:

Ale @mac ma rację, tak naprawdę część potrzeb pozostaje ta sama przez całe życie.

 

Tylko jak dorastasz, to w pewne rzeczy przestajesz wierzyć. Ja już w przyjaźń nie wierzę, co najmniej 10 lat (mam aktualnie 39). 15 lat temu jeszcze trochę wierzyłem...

 

Poza tym: czy Red Piller może tak naprawdę przyjaźnić się z kobietami? Przecież my wiemy, że coś takiego nie istnieje...

 

Edytowane przez SamiecGamma
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, SamiecGamma napisał:

Tylko jak dorastasz, to w pewne rzeczy przestajesz wierzyć. Ja już w przyjaźń nie wierzę, co najmniej 10 lat (mam aktualnie 39). 15 lat temu jeszcze trochę wierzyłem...

 

A ja wierzę. 

 

2 minuty temu, SamiecGamma napisał:

Poza tym: czy Red Piller może tak naprawdę przyjaźnić się z kobietami? Przecież my wiemy, że coś takiego nie istnieje...

 

Nie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@johnnygoodboy

Piszesz jak typowa kobieta :D

Narzekasz na jakieś wycinki, by skupić się na jednym z nich i powiedzieć że to wina mężczyzn.

 

Prawdziwy problem to m.in. zdemoralizowanie kobiet; fałszywe oskarżenia w celu kradzieży dzieci, alimentów i mieszkania; feministyczne sądy rodzinne praktycznie poza systemem prawnym (nie ma sądu apelacyjnego i najwyższego), itd.

 

W ogóle nie do pomyślenia w XXI w. jest systemowa alienacja rodzicielska, sądowe widzenia dzieci typu 4h/mies, znęcanie się psychiczne i emocjonalne nad dziećmi, by okradać rodzica na rzecz drugiego pasożyta i prowizji biznesu rozwodowego.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Analconda napisał:

Odnosząc się bezpośrednio do tytułu tematu…

 

Moim zdaniem odrzucenie faceta przez kobietę jest największym poniżeniem jakie może być.

Selekcja naturalna i dobór naturalny - to oznacza, że istnieją jednostki lepsze i gorsze. No a odrzucenie przez kobietę czyli jak odchodzi do innego kolesia to jest właśnie dobór naturalny - świadomość tego, że jako samiec gatunku homo sapiens jest się bezwartościowym.

 

Co do lęku przed bliskością - może np gej by się bał stosunku z kobietą. Albo brzydził - nie wiem ale chyba o to chodzi.

 

Nie do końca to tak działa. Jest co najmniej tyle samo powodów do porzucenia mężczyzny przez kobietę co kobiety przez mężczyznę, co za tym idzie jest ich wiele, więc normalnym jest, że ludzie się wiążą i rozstają, zdradzają czy kłócą. 

 

Kobieta raczej nie porzuci Cię przez trójkątną, a nie prostokątną szczękę bo to jest temat mało istotny. 

 

Porzuci Cię za to jaki jesteś, jakie masz priorytety w życiu (wspólne cele i wizję na życie np.) chyba, że rozpierdolisz się jak dzik po worku szyszek to jest inna sprawa, ale też wynika z Twoich nawyków czy tego jaki jesteś, a nie jak wyglądasz. 

 

Doświadczaj coś tych bab to sam zobaczysz. 

 

Im szybciej to skumasz tym szybciej minie Ci spierdolenie na tym polu. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Mosze Red napisał:

Tak jak dzieci mają potrzebę budowania poczucia bezpieczeństwa i przynależności poprzez kontakt z rodzicami, chcą żeby rodzice przytulali, prowadzili za rękę, wysłuchali, zauważali itp.

 

Takie same potrzeby ma dorosły człowiek, tyle że ma trudniej, bo już wchodząc w dorosłość sam staje się bardziej dostarczycielem tych uczuć niż biorcą, ale potrzeba nadal pozostaje. 

 

Zawsze czułem, że to wszystko taka gra pozorów, która służy do kontrolowania.

 

Bycie swoim najlepszym przyjacielem, to droga, której moc dostrzegam.

 

Nie mam dzisiaj potrzeby głębszej bliskości z nikim innym, prócz siebie samego, nie lubię wręcz otrzymywać pochwał, komplementów, bo wiem, że to wszystko służy ugraniu później na mnie czegoś, kiedyś sprawiały egoistyczne zawstydzenie, dziś powodują wkurwienie.

 

To tak jak większość nastolatków wyobraża sobie, jak po dobrym seksie, leżą przytuleni z atrakcyjną lalką u swego boku.

 

Z czego wynika taka potrzeba ?

 

Z braku miłości, wartości do siebie samego ! 

 

Łał fajne bicepsy, ale trenujesz, łał, ale to świetnie zrobiłeś, mmm jakie dobre, mówią zazwyczaj,  traktując te zdania jako karta przetargowa, którą można coś ugrać później  ! 

 

Przecież na takie rzeczy lecą ludzie pozbawieni miłości do samego siebie, pozbawieni poczucia własnej wartości.

 

 

Tak jak sexi laski, świadome swojej matrymonialnej wartości, dobrze wiedzą, że są ładne, a goście, którzy im to ciągle wypominają, chcąc je do siebie zachęcić, są zwyczajnie dla

 

nich żałośni.

 

Puknie je gość, który będzie je traktował, jakby cała jej uroda nie istniała.

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Lucjusz napisał:

Ja się otwarcie przyznaje do tego że boję się wszelkich głębszych związków, zwłaszcza tych emocjonalnych z kobietami i nie tylko z nimi. 

 

3 godziny temu, SamiecGamma napisał:

Dokładnie to samo mam.

Gratuluję odwagi Panowie, bo przyznanie się przed samym sobą do pewnych słabości to już duża sztuka, obca bardzo wielu mężczyznom. 

To zmiana perspektywy - już nie ze światem jest coś nie tak, a z nami - to w nas są pewne lęki i to od nas zależy czy zrobimy coś z nimi (do czego nikt nas oczywiście nie zmusza) czy też nie. 

Zauważyć należy bowiem, że istnieją osoby, które mają sporą wiedzę o rynku matrymonialnym (jak np. @niemlodyjoda), a tych rozwiązań dla siebie szukają, nie unikają kobiet. Działają pomimo sporej wiedzy o istniejących niebezpieczeństwach, czyhających na samców. Działają w tych samych realiach co inni, którzy decydują się na niedziałanie w związku z własnymi lękami.

To kwestia WYBORU i trzeba umieć to dostrzec, a następnie wziąć za własny WYBÓR odpowiedzialność - w tym za przewidywane jego konsekwencje.

 

3 godziny temu, Sugar Johnson napisał:

Tematy o czadach, mokabe, o tym jakie to p00lki są złe... mam wrażenie, że trochę za dużo tego.

Mnie przeraził ostatni temat naszej maskotki o Mokebe.

Zakładam temat samorozwojowy - kilka, góra kilkanaście postów ciągle tych samych osób (na ogół już z bardzo uporządkowanym mindsetem), trochę lajków niewiele wnoszących do mojego życia i po godzinie/dwóch temat trup.

Wchodzi maskotka, zakłada temat o Mokebe i ruch jak na wyprzedaży torebek Wittchen w Lidlu, 9 stron, temat wisi kilka dni na głównej stronie i robi antyreklamę naszemu forum.

Sam postanowiłem już się w takich wątkach nie udzielać i tą strategię polecam - będą umierać śmiercią naturalną.

 

@Kespert możemy to podsumować jednym zdaniem "trudno powiedzieć co jest regułą a co wyjątkiem".

 

2 godziny temu, maroon napisał:

I idę o zakład, że w przypadku facetów mających jakiś tam bagaż życiowy, zmęczenie, zobojętnienie, a może nawet rozczarowanie są głównym motywem. 

Masz rację - pewien rodzaj rozczarowania i zmęczenia tym wszystkim jest w pewnym wieku czymś całkowicie naturalnym. Człowiek obiecywał sobie po tym zbyt wiele, "oszukany" obrazkami sprzedawanymi mu od maleńkości w filmach.

Dlatego osobiście, gdybym rozstał się z żoną nie szukałbym już związku, a tym bardziej "związku na całe życie" - proza życia przyjdzie prędzej czy później i jeśli nie zbuduje się przyjaźni w międzyczasie (mi się udało, ale to jednak rzadkość) to taki związek trudno już nazwać związkiem.

Na pewno jednak nie zrezygnowałbym z kobiet i ich towarzystwa.

 

2 godziny temu, niemlodyjoda napisał:

Nie mniej niż tym jak napisałeś, że facet pożądający / sypiający z Murzynkami jest dewiantem / zboczeńcem. Więc mój drogi - miałem tę przyjemnośc i jestem zboczeńcem ;) 

Szczęściarz. Tzn. chciałem oczywiście napisać "zboczeniec"! ;) 

 

2 godziny temu, mac napisał:

Jesteś maszyną hormonalną to zmarnujesz sobie życie, to proste. 

Jesteś tak czy inaczej, więc pytanie jak sobie z tym poradzić:

- udawać, że problemu nie ma i czekać aż odbije się to na Twoim zdrowiu,

- rozwiązać problem poprzez znalezienie sobie w miarę bezpiecznego dostępu do seksu i mieć to zbalansowane, traktować to jak każdą inną potrzebę,

- zrobić z siebie osobę, której życie skupia się wyłącznie na seksie.

Moim zdaniem najzdrowsze jest podejście środkowe - pijesz, kiedy chce Ci się pić, jesz, kiedy chce Ci się jeść, ruchasz, kiedy chce Ci się ruchać. I tyle, cała filozofia.

Seks jest najbardziej gloryfikowany przez osoby, które nie mogą go uprawiać.

Z pewnością nie jest "przereklamowany", ale nie stanowi rozwiązania wszystkich problemów ludzkości. Ot fajna i potrzebna przeciętnemu facetowi używka.

 

3 godziny temu, darktemplar napisał:

I jeśli chodzi o tych drugich to z doświadczenia wiem że zaruchać/mieć dziewczynę/żonę może każdy.

Patrząc na mnie i moich kumpli z liceum i na studiach to naprawdę każda potwora.... :)

 

Problemem jest może to kiedy chcemy więcej niż sami oferujemy i to rodzi frustrację.

Dokładnie tak. Internet zepsuł wszystko, jeśli chodzi o relacje damsko-męskie - teraz każdy chce mieć idealnego partnera/partnerkę, najlepiej jak z pornola.

To tak jednak nie działa.

 

@Gościu gdzie ja napisałem, że to "wina mężczyzn"? Niektórym z Was nie można już w ogóle zwrócić na nic uwagi, wrażliwi jak...kobiety ;) 

Nie kwestionuję tego co piszesz, tak się zdarza, ale czy jest to reguła? Mój świat wygląda jednak inaczej.

 

  • Like 4
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Jorgen Svensson napisał:

Kobieta raczej nie porzuci Cię przez trójkątną, a nie prostokątną szczękę bo to jest temat mało istotny. 

To się dzieje jak kobieta trafi na gościa z normalną szczęką.

Zostawi Cie, czasem dzieciaka zostawi dla Chada.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, johnnygoodboy napisał:

Gratuluję odwagi Panowie, bo przyznanie się przed samym sobą do pewnych słabości

Czemu słabość? Moim zdaniem jest w tym i siła i słabość. Z jednej strony w braku otwartości jest strach przed zranieniem, a z drugiej strony jest siła bycia samotnym w pewien sposób i na odwrót. W byciu otwartym jest siła bo dana osoba godzi się na zranienie, ale z drugiej strony słabość bo jest silna potrzeba drugiego człowieka.

 

@Analconda Za wysoko stawiasz wygląd. Mam pełno znajomych, którzy wyglądają jak pół dupy zza krzaka, pracują za 2000, a są w stałych udanych związkach lub mają regularnie ons. Twój problem nie polega na tym, że jesteś brzydki i dlatego nie ruchasz, a kobiety wybierają tylko chadów tylko, że masz skopany mindset i tyle. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, johnnygoodboy napisał:

 

To zmiana perspektywy - już nie ze światem jest coś nie tak, a z nami - to w nas są pewne lęki i to od nas zależy czy zrobimy coś z nimi (do czego nikt nas oczywiście nie zmusza) czy też nie. 

Ok, tylko czy jest szansa znalezienia partnerki, która będzie ładna, zgrabna, mądra i z fajnym charakterem, jeżeli jest się młodym mężczyzną, który jest średni, może trochę powyżej przeciętnej? Powiedzmy sobie szczerze, że ładnej kobiecie podobają się atrakcyjni mężczyźni. Będąc młodym facetem ciężko mieć przynajmniej jeden czynnik atrakcyjności- zbudowaną pozycję finansową, bo to raczej zajmuje lata. Nie wiem czy są takie kobiety, które wybrałyby model życia z facetem pod tytułem "dorabiamy się jakoś wspólnie, ewentualnie Ty zarabiaj, ja będę wychowywała dzieci". Czy może jednak atrakcyjna kobieta wybierze model "pójdę na gotowe do kogoś, kto już ma zasoby i pozycję"?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, johnnygoodboy said:

 Na pewno jednak nie zrezygnowałbym z kobiet i ich towarzystwa.

Tu nie chodzi o rezygnację. Mam wrażenie, że starasz się przekazać "wchodźcie w związki, nic strasznego, mnie się udało". I sam podkreślasz, że miałeś szczęście zaprzyjaźnienia się z partnerką (przy czym nie wiemy kompletnie nic o czynnikach warunkujących tą przyjaźń). Dlatego dla mnie brzmisz trochę jak koleś na TEDx, któremu się w połowie przyfarciło, w połowie się napracował i mówi innym "też dacie radę". 

 

Oczywiście można próbować przez całe życie raz za razem, tylko podstawowe pytania: "czy jest sens?" i "kiedy cię to zmęczy?". 

 

Mając bagaż doświadczeń, bez oceniania czy negatywny, czy pozytywny, ale dający obraz jakich typowych zachowań kobiet można się spodziewać, trzeba być albo ślepym albo nieskończenie naiwnym, wierząc, że ta kolejna będzie na pewno inna niż wszystkie, szczególnie, gdy to ty byłeś stroną inicjujacą bliższą znajomość.

 

Dlatego według mnie, czym innym jest "rezygnacja" z kobiet, a czym innym traktowanie tej całej damsko-męskiej gry kopulacyjnej z bardzo dużym dystansem i nie uleganie chwilowemu zauroczeniu poznaną gdzieś myszką, która w jakimś aspekcie wydaje się początkowo inna niż wszystkie (bo np. opitala cię w szachy albo sama za siebie płaci). 

 

I owszem, jest to postawa cyniczna, choć ja bym ją nazwał chłodną kalkulacją, czy mi się w ogóle chce w jakikolwiek sposób ponownie angażować i co ja z tego będę miał długoterminowo poza chwilowymi uniesieniami. Zasadniczo po "zaliczeniu" kilkunastu, czy nawet kilkudziesięciu relacji (i nie mówię o 15-minutowych relacjach w kiblu) magia cipki znacząco słabnie, za to dają się obserwować pewne schematy zachowań lub bardziej oczekiwań ze strony kobiet. 

 

Cynizm jest zdrowy, o ile jest prawidłowo dawkowany. A jeżeli innym się nie podoba, to jedynie problem tych osób. Przy czym kobiety, pamiętajcie, nie lubią cyników, bo ciężko kontrolować osobę trzeźwo patrzącą na świat. Przez co pula potencjalnych znajomości też jest dużo mniejsza. 

 

W pewnym wieku dajmy na to, nie poznasz już laski z którą będziesz się razem dorabiał, bo albo już jesteś dorobiony albo na dorobienie trochę za późno. Już to samo warunkuje ci dostęp do danej puli kobiet. 

 

Zasadniczo to na jakim etapie życia jesteś i czego od tego życia oczekujesz determinuje dla jakich kobiet będziesz "długoterminowo" interesujący i tego nie przeskoczysz w żaden sposób. 

 

Przykładowo masz taki dream: chcesz hodować konie na zadupiu w górach na mazurach. To jest twój dream, konsekwentnie go realizujesz. Teraz odpowiedz sobie jak duża będzie pula potencjalnych partnerek, która a) kocha konie, b) zdecyduje się na życie na zadupiu, c) będzie aktywnie uczestniczyć w budowaniu twojego dream? 

 

Odpowiedź brzmi bardzo niewielka, a jeszcze musicie się sobie spodobać i parę innych drobiazgów. 

 

I tak to działa. Jak chcesz być dawcą (kasy, emocji, uczuć, bla bla) to wybór masz ogromny i praktycznie nieograniczony. Jak masz ściśle sprecyzowane oczekiwania oparte na swoim doświadczeniu, to wybór się drastycznie zawęża. I zwróć uwagę, że nawet kwestii wyglądu tu nie poruszam. 

 

Dlatego to wcale tak nie działa, że "jak chcecie, to możecie". Móc to nie zawsze chcieć i na odwrót. 

 

 

Edytowane przez maroon
  • Like 4
  • Dzięki 2
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Będąc na tym forum ma się dostęp do dziesiątek historii i schematów, które powtarzają się non-stop. Wydaje mi się, że niechęć forumowiczów do kobiet jest nieuzasadniona, bo w przeciwieństwie do innych ludzi, oni wiedzą jak jest. To trochę jak robić te same rzeczy i oczekiwać innych rezultatów. Kobiety mają taką samą naturę, ale każda ma wgrane inne oprogramowanie i tutaj jest rola mężczyzny żeby wybrać właściwie. Podstawowe oprogramowanie ciężko jest zmienić, ale wprowadzić pewne aktualizacje już można.

 

Wszystkie są manipulantkami i próbują na nas wywierać wpływ i wyprowadzając z równowagi, ale będąc na forum wiemy, że one takie są więc kluczem jest to, żeby nie dać się wyprowadzić z równowagi i wytłumaczyć że nie odpowiada nam takie zachowanie. Zauważyłem, że jeśli ich podpuszczanie, płacz, złość i brak jakiejkolwiek chęci do współpracy nie zrobią wrażenia to jeszcze wieczorem, najdalej w połowie następnego dnia wraca miłość, można wtedy wytłumaczyć, że tak się nie robi i jeśli chce czegoś to może spokojnie powiedzieć, a ja zrobię co mogę, żeby jej prośbę spełnić jeśli będzie to możliwe.

 

Mężczyźni też mają wpływ na kobiety i pewnych toksycznych manipulacji i zagrywek można oduczyć. Myślę tutaj o sytuacjach gdzie zdarzają się one okazjonalnie. Dużo osób ma słabe związki, bo daje się wciągać. Wydaje mi się, że na tym polega siła mężczyzny - na spokoju, niezależności emocjonalnej i nie wchodzeniu w te gierki. Jeśli mamy te same podstawowe wartości i oboje chcemy mieć udany związek to można pracować, jeśli nie to niestety trzeba się rozejść. W sytuacji kiedy szukamy tylko seksu też nie ma się na co denerwować bo po wszystkim co nas obchodzi czy krzyczy, manipuluje czy sypia z innymi?

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minutes ago, johnnygoodboy said:

możemy to podsumować jednym zdaniem "trudno powiedzieć co jest regułą a co wyjątkiem".

Ciężko mi tłumaczyć coś, co najlepiej opisać wzorami zrozumiałymi dla wąskiego grona zapaleńców. Ale ktoś podsunął mi dobrą metaforę. W wielu odtwarzaczach muzyki są spektrometry - takie fajne wykresy słupkowe, pokazujące ile jest tonów niskich, wysokich, basów, sopranów itd. Jak ktoś w odtwarzaczu puści np. flet, to dostanie praktycznie pojedyńczy słupek na spektrometrze. Czy to oznacza, że jak zobaczymy ten słupek w innym utworze, to znaczy że gra tam flet? Nie.

 

Żeby zobaczyć wnioski statystyczne, przekształcamy badanie ze zbioru jednostek, na przestrzeń w której można wnioskować o trendach. Bierzemy muzykę, i robimy jej hokus-pokus pokazując ile jest tonów niskich, ile wysokich. Mówiąc że więcej jest piszczałek niż bębnów, mówimy więc "prawdę".

Czy możemy wziąść tą statystykę, i odwrócić ją z powrotem w odniesieniu do zbioru jednostek? Nie, bo większość przekształceń jest stratna, badając statystykę tracimy z oczu poszczególne jednostki. Biorąc spektrogram i robiąc mu pokus-hokus, uzyskamy w najlepszym wypadku kakofonię, a najpewniej - szum.

 

Teraz gdzie jest sens tego wywodu? W tym, że jednostkami są też ludzie. Istnieją metody i narzędzia, by zachowania ludzi móc przekształcić do przestrzeni, w której widoczne stają się trendy. Stąd np. biorą się wnioski że "każda kiedyś się puści", stworzone dla modelu w którym usunięto zależności czasowe, a czas przyjęto jako dążący do nieskończoności. Stąd model matematyczny atraktora grawitacyjnego w przestrzeniach Banacha można skwitować jednym słowem - "chad". Ale te przekształcenia są generalnie stratne (pomijając tzw. berlińską szkołę socjoniki) - nawet znając całość trendów, nie przewidzimy zachowania pojedyńczego człowieka. Stąd i wyjatki, i reguły są tak samo ważne, jeśli pamiętamy w jakiej dziedzinie zostały wyznaczone.

Inaczej, reguły są narzędziem, ale nigdy nie dają pewności czy nie natrafimy na wyjątek - jak z wszystkim, trzeba umieć je stosować. Od tego jest praktyka. Odrzucenie praktyki względem jednostek w oparciu o dane statystyczne, jest tak samo nierozsądne jak odrzucenie danych statystycznych w wierze że "ma myszka jest inna niż wszystkie". Polaryzacja na dwa przeciwstawne zbiory, daje 99,(9)% pewności że prawda jest poza tymi zbiorami i leży gdzieś pośrodku, i dlatego każdy fanatyzm zaślepia.

 

1 hour ago, johnnygoodboy said:

Moim zdaniem najzdrowsze jest podejście środkowe - pijesz, kiedy chce Ci się pić, jesz, kiedy chce Ci się jeść, ruchasz, kiedy chce Ci się ruchać. I tyle, cała filozofia.

O, to. Chcesz filozofować, to filozofuj, chcesz zaruchać to lepiej jednak nie filozofuj a podbijaj. Oczekując określonych konsekwencji, podejmuj działania maksymalizujące szansę na te właśnie konsekwencje.

 

3 hours ago, Mosze Red said:

Bo tak naprawdę wychodzenie ze strefy komfortu to mit.

 

Wychodzisz, żeby uzyskać coś lepszego co twój komfort jeszcze bardziej powiększy, więc tak naprawdę strefę komfortu powiększasz, a nie ją opuszczasz, przecież nie robisz tego żeby pogorszyć jakość życia tylko polepszyć, a lepsza jakość życia = większy komfort.

 

Budujesz sobie bardziej komfortową bańkę, a jak tego nie zrobisz gnieździsz się w ciasnej. 

Tak właśnie okazało się, że hipergamia rozumiana jako zbudowanie sobie największej możliwej bańki komforu, jest uniwersalna, i sprowadza się zarówno do kobiet jak i do mężczyzn. "Żyj tak by Tobie było dobrze". Reszta to kwestia metod osiągania wybranych celów.

 

Kobieta poszerzy bańkę komfortu znajdując bogatszego / ładniejszego, lub wspierając biednego by zarobił / przypakował. Mężczyzna poszerzy bańkę znajdując napaloną nimfomankę/modelkę - córkę miliardera, lub nauczy się panowania nad popędem, lub nauczy popędu jakąś dziewicę. Sami sobie definujemy nasz komfort. Nie można tylko bać się jasnego zdefiniowania swoich chęci; tłumienie własnych pragnień rodzi tylko frustracje, lęki, fałszywe samo-usprawiedliwienia "bo one...", czy "i tak mi się nie uda, bo...".

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Lucjusz napisał:

Z jednej strony w braku otwartości jest strach przed zranieniem, a z drugiej strony jest siła bycia samotnym w pewien sposób i na odwrót. 

O ile faktycznie ta siła bycia samotnym w danym przypadku jest - jak rozejrzysz się na forum to jednak większość samotnych facetów chciałaby mieć kobietę, a sabotuje tą potrzebę jak tylko może obrzydzając sobie kobiety poprzez uczestniczenie w jałowych dyskusjach o Mokebe. To im właśnie dedykowany był ten wątek.

Jeśli lubisz i potrafisz być samotnym to tym lepiej dla Ciebie.

 

1 godzinę temu, Lucjusz napisał:

W byciu otwartym jest siła bo dana osoba godzi się na zranienie, ale z drugiej strony słabość bo jest silna potrzeba drugiego człowieka.

Tu też nie ma reguły. Jeden będzie potrzebował związku właśnie dlatego, że nie może żyć sam ze sobą i potrzebuje stopić się z drugim człowiekiem, a jeszcze inny, bo np. chce mieć dziecko i regularny seks.

 

1 godzinę temu, ciekawyswiata napisał:

Ok, tylko czy jest szansa znalezienia partnerki, która będzie ładna, zgrabna, mądra i z fajnym charakterem, jeżeli jest się młodym mężczyzną, który jest średni, może trochę powyżej przeciętnej? Powiedzmy sobie szczerze, że ładnej kobiecie podobają się atrakcyjni mężczyźni. 

Sam sobie odpowiedziałeś na to pytanie. 

Jak poprawić własną sytuację opisał doskonale w tym wątku @niemlodyjoda.

 

47 minut temu, maroon napisał:

Mam wrażenie, że starasz się przekazać "wchodźcie w związki, nic strasznego, mnie się udało". I sam podkreślasz, że miałeś szczęście zaprzyjaźnienia się z partnerką (przy czym nie wiemy kompletnie nic o czynnikach warunkujących tą przyjaźń). Dlatego dla mnie brzmisz trochę jak koleś na TEDx, któremu się w połowie przyfarciło, w połowie się napracował i mówi innym "też dacie radę". 

Podobne zarzuty były do mnie wysuwane w moim starym wątku odnośnie związków, bez szczegółowego zapoznania się z moim wpisem.

A gdybyś przeczytał go dokładnie wiedziałbyś, że piszę o tym, iż gwarancji powodzenia nie ma nigdy, że związek zawsze może się "rozwiązać" (nawet z czystego kaprysu partnerki), a już zbudowanie przyjaźni damsko-męskiej to rzadkość.

Trudno porównywać mnie do jakiegoś coacha, który krzyczy "możesz wszystko".

Alternatywa to często samotność, którą przeciętnemu facetowi trudno znieść. Wszystko to kwestia wyboru - próbować bez żadnej gwarancji powodzenia czy dać sobie spokój. Ja wolałem spróbować, bo chciałem mieć bombelka.

Poza tym temat nie dotyczy ściśle związków, a unikania relacji z kobietami, nawet krótkoterminowych z uwagi na nieuświadomione lęki. 

 

47 minut temu, maroon napisał:

Mając bagaż doświadczeń, bez oceniania czy negatywny, czy pozytywny, ale dający obraz jakich typowych zachowań kobiet można się spodziewać, trzeba być albo ślepym albo nieskończenie naiwnym, wierząc, że ta kolejna będzie na pewno inna niż wszystkie, szczególnie, gdy to ty byłeś stroną inicjujacą bliższą znajomość.

I ja się z tym całkowicie zgadzam. Pewności nie ma i nie będzie nigdy. 

Ostrożność jest wręcz wskazana. Ja też po rozstaniu z moją EX byłem maksymalnie ostrożny i zanim poznałem żonę odsiałem mnóstwo kobiet. A i mojej żony pewny być nie mogę - to wciąż atrakcyjna kobieta, podoba się facetom i chuj wie, co jej może strzelić do głowy. No ale przecież się nie zabiję jak mnie zostawi, wiedziałem na co się pisałem.

 

47 minut temu, maroon napisał:

Dlatego według mnie, czym innym jest "rezygnacja" z kobiet, a czym innym traktowanie tej całej damsko-męskiej gry kopulacyjnej z bardzo dużym dystansem i nie uleganie chwilowemu zauroczeniu poznaną gdzieś myszką, która w jakimś aspekcie wydaje się początkowo inna niż wszystkie (bo np. opitala cię w szachy albo sama za siebie płaci). 

Ależ ja uważam, że dystans jest wręcz czymś koniecznym! Trzeba traktować to właśnie jako grę i mieć świadomość czyhających na nas niebezpieczeństw.

Myślisz, że ja tak nie miałem po rozpierdolu psychicznym, którym uraczyła mnie moja borderka?

Są pewne rzeczy, na które zgadzać się nie można, nawet za cenę samotności.

 

47 minut temu, maroon napisał:

Zasadniczo to na jakim etapie życia jesteś i czego od tego życia oczekujesz determinuje dla jakich kobiet będziesz "długoterminowo" interesujący i tego nie przeskoczysz w żaden sposób. 

I znowu się zgadzam. Ogólnie kurwa dałbym Ci pucharek za wpis, gdybyś nie zrobił ze mnie w pierwszym akapicie debila krzyczącego "możesz wszystko, jesteś zwycięzcą!" :D Gwarancji powodzenia nie ma żadnej.

 

47 minut temu, maroon napisał:

Dlatego to wcale tak nie działa, że "jak chcecie, to możecie". Móc to nie zawsze chcieć i na odwrót. 

No nie działa. 

 

27 minut temu, Kespert napisał:

Nie można tylko bać się jasnego zdefiniowania swoich chęci; tłumienie własnych pragnień rodzi tylko frustracje, lęki, fałszywe samo-usprawiedliwienia "bo one...", czy "i tak mi się nie uda, bo...".

Dokładnie tak. 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minutes ago, johnnygoodboy said:

I znowu się zgadzam. Ogólnie kurwa dałbym Ci pucharek za wpis, gdybyś nie zrobił ze mnie w pierwszym akapicie debila krzyczącego "możesz wszystko, jesteś zwycięzcą!" :D 

Lubię Twoje tematy, bardzo ciekawe wpisy, podobnie zresztą jak i maca.

Poproszę kolejny temat o tych pucharkach, bo ja na początku je lubiłem jako uproszczenie (nie korzystam z mediów społecznościowych poza tym i 2 innymi forami) - ale teraz uważam je za jakąś formę uwsteczniania się.

Proszę o rozwinięcie tematu. Czy może jestem odosobniony w tym stwierdzeniu? :D

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, johnnygoodboy napisał:

Mnie przeraził ostatni temat naszej maskotki o Mokebe.

Zakładam temat samorozwojowy - kilka, góra kilkanaście postów ciągle tych samych osób (na ogół już z bardzo uporządkowanym mindsetem), trochę lajków niewiele wnoszących do mojego życia i po godzinie/dwóch temat trup.


Też to widzę, to podobnie jak meetingi w niektórych korporacjach.

 

Są takie gdzie idziesz na spotkanie i ludzie szukają rozwiązań, a Ty wychodzisz z pomysłem bo Ci się ten pomysł i energia udzieliła. 

Ale są również takie że każdy tylko narzeka i neguje. I ta aura się udziela uczestnikom, fakt management próbuje , motywuje, ale kończy się jak zwykle.

 

Podobnie tutaj temat samorozwojowy gaśnie a ten gdzie można ponarzekać, rzucić żartem kwitnie bo są emocje, dobre i złe ale są - to tak jak wiadomości w TV gdzie szukane i wybierane są tematy pod show i emocje, może lajki i poklask. 

 

Myślę że autor tematu daje pomysł, i chce się swoimi radami podzielić abyście skorzystali i każdy wziął coś dla siebie. 

Fajnie byłoby aby ktoś również rzucił ciekawy pomysł rozwiązania sytuacji, rozwoju wątku,  a nie tylko wkładał kij w szprychy że znów się nie uda.

Więcej odwagi 

 

Jeden z moich ulubionych cytatów z  Potęgi teraźniejszości Eckharta Tolle 

 

"Czy z reguły na coś czekasz? Jak wielką część życia spędzasz na czekaniu? Istnieje czekanie
krótkofalowe - w kolejce na poczcie, w ulicznym korku, na lotnisku, na umówione spotkanie, na
koniec pracy itp. Z czekaniem długofalowym mamy do czynienia, gdy ktoś czeka, aż zacznie się
urlop, aż dostanie lepszą posadę, aż dzieci dorosną, aż wejdzie z kimś w naprawdę istotny związek,
odniesie sukces, zarobi pieniądze, zostanie ważną osobistością, osiągnie oświecenie. Niektórzy
ludzie przez całe życie czekają, kiedy wreszcie zaczną żyć.
Czekanie to stan umysłu, polegający na tym, że pragniesz przyszłości, odtrącając teraźniejszość.
Odtrącasz to, co masz, pragniesz zaś tego, czego nie masz. Ilekroć na coś czekasz, bezwiednie
wywołujesz konflikt wewnętrzny między swoim tu i teraz, w którym wolałbyś nie być, a czysto
projekcyjną przyszłością, w której być chciałbyś. Twoje życie mocno na tym traci, ponieważ teraźniejszość w ten sposób ci się wymyka."

 

Edytowane przez spitfire
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobry temat. 

Wielu tutaj próbuje rozwiązać problem bliskości, a wszystko pięknie opisał @RENGERS.

Jedyną drogą do zbudowania prawdziwej bliskości z kimkolwiek jest pierw zbudowanie miłości do samego siebie.

 

2 hours ago, RENGERS said:

Bycie swoim najlepszym przyjacielem, to droga, której moc dostrzegam.

 

Ilu z nas potrafi być konsekwentnym w udoskonalaniu naszej osobowości?

Ilu potrafi wstać codziennie zrobić trening, trzymać dietę cały czas czy trzymać się NoFapu?

 

Ktoś wspomniał, że skoro żyjemy w nasączonym seksem społeczeństwie to pewne wartości po prostu znikły i ciężko budować charakter. To racja, ale jest to też test naszego charakteru czy jesteśmy na tyle gotowi, by poznać samego siebie, własne słabości, defekty.

To nie jest coś co potrwa tydzień czy miesiąc i stąd ludzie często rezygnują albo zaczynają przekładać i w rezultacie pojawia się lenistwo. Potem niechęć i na końcu zazdrość, bo inni mają lepiej. 

Tutaj trzeba dosłownie napier****lać i pchać do przodu. Nie ma progresu bez bólu. Po co zaśmiecać sobie umysł o jakichś czadach czy Mokebe?

Dla mnie taki @RENGERS to jest czad, porucha sobie, kiedy chce i ma z tego frajdę, bo u niego każde pokolenie dużo ruchało. I co? Mam mu zazdrościć, że gość może, a ja nie? Bo mam ED? Bo on się urodził sprawniejszy i bardziej męski?

Nie ma to dla mnie sensu, gdyż każdy z nas ma jakieś demony i musi się z nimi zmierzyć. 2 lata temu myślałem, że nigdy nie przejdę Tameshiwari czyli łamanie desek. Na samą myśl trzęsły mi się ręce a tu proszę, ostatnio zdany egzamin:

 

 

4 deseczki. Jedno pierd***lnięcie i 1kyu zaliczone. I cały strach znikł, który znęcał się nade mną przez dwa lata. Jednakże ja ten strach wyzwałem na pojedynek. Stoczyłem w nim batalię, gdzie obaj się zraniliśmy, ale ostatecznie pogoniłem dziada w siną dal. 

 

To co robimy musi mieć jakiś sens. Musi za tym iść jakaś wiara w siebie i wyznaczony cel. Dopiero wtedy pojawiają się pozytywne rezultaty. Dlatego zawsze wierzę w to, że jeśli się czegoś boisz to musisz się z tym zmierzyć. 

Skoro taki @RENGERS może sobie poruchać, kiedy chce to ja też. Muszę jednak włożyć w to trochę wysiłku. Będę dotąd próbował aż osiągnę cel. Umysł to skomplikowana maszyna, ale da się ją obejść. Ujarzmić jak dziką bestię. 

Jeśli chcę jakąś przyzwoitą kobietę to pierw robię sobie wymagania, które chcę by spełniła. Nie pierwsza lepsza, żebym się skaleczył. 

Jeśli widzę gościa lepiej podrywającego ode mnie, wyrywającego laski jak chce to nie czuję nic oprócz radości dla niego. Tłumaczę sobie to w ten sposób, że nie dzisiaj mój czas, nie to środowisko itp.

Za nic w świecie nie czuję złości, gniewu, ponieważ jestem zajęty sobą i samodoskonaleniem. 

Osobiście wierzę, że ludzie sukcesu sami przyciągają tłumy, ponieważ każdy chce być pośród tych, którzy emanują pozytywną energią, motywują innych, dlatego ciężka praca nad sobą popłaca. Daje dużo możliwości, kontaktów z innymi.

Przykład Mas Oyama, założyciel Kyokushin. Gość siedział w górach sam i ćwiczył karate. Donoszono mu jedzenie i jakoś przeżył bez kobiet. Potem założył kyokushin i stał się jednym z najbardziej popularnych artystów sztuk walk na świecie. Jest hardcorem i podążam jego ścieżką, bo gość osiągnął taki level samoświadomości, iż był wręcz natchnieniem dla innych popularnych artystów jak Andy Hug czy Matsui Shokei. To ile ludzi go wielbi jak boga jest nie do wyobrażenia. 

Oyama znalazł potem żonę? No znalazł i żył sobie szczęśliwie. 

Czyli nie ma co zamartwiać się o to, czy będziemy żyć sami czy nie. Ten świat oferuje tak wiele możliwości, że zabrakłoby nam czasu na sprawdzenie ich wszystkich.

Doskonalcie się panowie i walczcie ze swoimi demonami, a z kobietami próbujcie, na waszych warunkach i wtedy, kiedy jesteście duchowo gotowi. Nic na siłę. Byle do przodu.

  • Like 6
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

@maroon Wydaje mi się, że kluczowe są dwie sprawy: nasz "słuszny" wiek i nasze doświadczenia. Po prostu ~40 to nie jest wiek na motylki w brzuchu i spontaniczne poznawanie się. Brak nam już tej lekko blue pillowej dziecięcej naiwności, która jest konieczna, żeby zbudować jakikolwiek związek (poza ONS/FWB). W Red Pill w 100% nie wierzę - taka osoba nie zdoła zbudować związku. Jedynie Purple Pill - musi być te 20% naiwności, spontanu, pójścia na żywioł. Inaczej nie ma szans się udać. A mnie już się nie chce. Fizycznie nie czuję swoich 39 lat, ale mentalnie jak najbardziej. Nie potrafię wyciąć swoich doświadczeń, obserwacji życia i wniosków z przeszłości i podchodzić do relacji spontanicznie, jak to jeszcze potrafiłem 7-8 lat temu.

 

Cytat

Tu nie chodzi o rezygnację. Mam wrażenie, że starasz się przekazać "wchodźcie w związki, nic strasznego, mnie się udało". I sam podkreślasz, że miałeś szczęście zaprzyjaźnienia się z partnerką (przy czym nie wiemy kompletnie nic o czynnikach warunkujących tą przyjaźń). Dlatego dla mnie brzmisz trochę jak koleś na TEDx, któremu się w połowie przyfarciło, w połowie się napracował i mówi innym "też dacie radę". 

 

Z tych związków, które znam i są w miarę udane, to najwięcej jest z okresu studenckiego: poznali się na uczelni albo jeszcze wcześniej w szkole, zaczęli ze sobą "chodzić", poznawali się powoli, dokładnie, w wielu sytuacjach. Kilka z nich uznaję za udane, bo są razem, postują w social mediach razem, ale robią to z umiarem czy wręcz rzadko, nie na zasadzie, żeby pokazać światu jaką to są "kolorową" i szczęśliwą rodzinką, tylko tak po prostu podzielić się. Dlaczego piszę o tych social mediach? Postawiłbym tezę, że jeśli obie strony są mniej lub bardziej w nich obecne, a tylko jedna publikuje zdjęcia rodziny, to jest to ta strona, której bardziej zależy. Tej drugiej zależy mniej, jest dysproporcja, a to związkowi nie służy. Oczywiście to tylko jedna z wielu zmiennych, wcale nie najważniejsza, powody mogą być różne, ale jakimś trafem w tych związkach trwających już 15 lat i dłużej widać "na zewnątrz", że obie strony są mniej więcej tak samo zaangażowane.

 

Ale kluczem jest tu wczesne poznanie się, wspólne dorabianie się też jest istotnym czynnikiem. Jak już masz te 40 lat i jesteś dorobiony, to powstaje pytanie (zasadne): dlaczego u licha miałbyś się z kimś tak po prostu tym dzielić i wątpliwości czy to jest sprawiedliwe, że ktoś przychodzi "na gotowe". Intercyza/rozdzielność majątkowa/LTR bez umowy wszystkiego nie rozwiązują...

 

Cytat

Oczywiście można próbować przez całe życie raz za razem, tylko podstawowe pytania: "czy jest sens?" i "kiedy cię to zmęczy?". 

 

Mnie już zmęczyło, jestem niewiele młodszy od ciebie. Miałem tylko kilka relacji, nie kilkanaście, ale dużo obserwuję i wciąż widzę te same schematy.

 

Cytat

Dlatego według mnie, czym innym jest "rezygnacja" z kobiet, a czym innym traktowanie tej całej damsko-męskiej gry kopulacyjnej z bardzo dużym dystansem i nie uleganie chwilowemu zauroczeniu poznaną gdzieś myszką, która w jakimś aspekcie wydaje się początkowo inna niż wszystkie (bo np. opitala cię w szachy albo sama za siebie płaci). 

 

Dodałbym jeszcze, że te kobiety 30+ a zwłaszcza 35+ (chyba nie twój target, ale mój do niedawna jak najbardziej) też nas traktują z dystansem, bo one też miały swoje doświadczenia, im szybciej bije zegar niż nam, one mają inne strategie reprodukcyjne i cele niż my. Spontaniczności w nich nie uświadczysz. Co innego studentka I roku architektury ;) Ambitna i spontaniczna. Przynajmniej 20 lat temu, bo teraz to podejrzewam, że przez instagramowo-tinderowe spierdolenie już te 19/20-latki są zepsute do szpiku kości.

 

Cytat

I owszem, jest to postawa cyniczna, choć ja bym ją nazwał chłodną kalkulacją, czy mi się w ogóle chce w jakikolwiek sposób ponownie angażować i co ja z tego będę miał długoterminowo poza chwilowymi uniesieniami. Zasadniczo po "zaliczeniu" kilkunastu, czy nawet kilkudziesięciu relacji (i nie mówię o 15-minutowych relacjach w kiblu) magia cipki znacząco słabnie, za to dają się obserwować pewne schematy zachowań lub bardziej oczekiwań ze strony kobiet. 

 

Ja mam to samo. Udany seks też miałem, raz w życiu, to fakt - mało, ale trochę to trwało i wtedy zrozumiałem, że to jest po prostu kolejna wartość dodana, która cieszy, ale nie daje żadnego spełnienia, a na dodatek po 2 latach i tak mija haj, więc nie jest trwała.

 

Cytat

Cynizm jest zdrowy, o ile jest prawidłowo dawkowany. A jeżeli innym się nie podoba, to jedynie problem tych osób. Przy czym kobiety, pamiętajcie, nie lubią cyników, bo ciężko kontrolować osobę trzeźwo patrzącą na świat. Przez co pula potencjalnych znajomości też jest dużo mniejsza. 

 

Nie lubią też gości poukładanych, stąpających twardo po ziemi, nie poddających się manipulacjom i gierkom - niesterowalnych. Nawet jeśli to będzie alfa, to dostanie za coś takiego dużo ujemnych punktów. A to dlatego, że każda kobieta prędzej czy później betatyzuje swojego alfę robiąc z niego ciepłego misia do opieki i tyrania na domowe gniazdko. Niesterowalny facet ma małą szansę dać się zbetatyzować, dlatego one sobie na chłodno kalkulują wejście w taki związek i często im wychodzi, że nie warto z ich punktu widzenia.

 

Cytat

W pewnym wieku dajmy na to, nie poznasz już laski z którą będziesz się razem dorabiał, bo albo już jesteś dorobiony albo na dorobienie trochę za późno. Już to samo warunkuje ci dostęp do danej puli kobiet. 

 

Mi to bardzo zmniejszyło pulę poszukiwań. Nie jestem jakiś super-dorobiony, zarabiam OK+, ale nie miałem przez wiele lat wydatków jak inni misie tyrający na swoje myszki i kaszojady, to coś tam zaoszczędziłem, coś tam zainwestowałem itd. Ponieważ nie widzę nic sprawiedliwego w tym, że ktoś miałby do mnie przyjść "na gotowe", to starałem się poznawać kobiety chociażby z własnym mieszkaniem, a przede wszystkim z jakąś konkretną, sensowną pracą, zarabiające na siebie itd. Już samo to założenie zmniejsza pulę poszukiwań bardzo znacząco, a dochodzą do tego jeszcze oczywiste kolejne punkty: musisz się takiej spodobać, ona musi się spodobać mnie itd. I wychodzi na to, że rynek jest płytki, chyba że ktoś preferuje poznawanie lasek w wieku 22-25 lat. Jest kilka takich osób na forum. Nie oceniam. Ja z takimi małolatami nie łapię flow, więc dla mnie odpada. 30+ minimum.

 

Cytat

Zasadniczo to na jakim etapie życia jesteś i czego od tego życia oczekujesz determinuje dla jakich kobiet będziesz "długoterminowo" interesujący i tego nie przeskoczysz w żaden sposób. 

 

[...]

 

Dlatego to wcale tak nie działa, że "jak chcecie, to możecie". Móc to nie zawsze chcieć i na odwrót.

 

Z tymi i pozostałymi punktami w 100% się zgadzam.

 

Podsumowując. Dla mnie: 40+ to nie jest wiek na budowanie związków "na życie". Gdybym nie zdecydował się na MGTOW to bym szukał kogoś do luźniejszej znajomości - możliwe że jakiś LAT bez planów na dzieci, gdybym miał wyższe SMV - może nawet FWB...

 

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Tajski Wojownik napisał:

Doskonalcie się panowie i walczcie ze swoimi demonami, a z kobietami próbujcie, na waszych warunkach i wtedy, kiedy jesteście duchowo gotowi. Nic na siłę. Byle do przodu.

 

👊👊👊 lepiej już nie można ująć tego

 

18 minut temu, Tajski Wojownik napisał:

Osobiście wierzę, że ludzie sukcesu sami przyciągają tłumy, ponieważ każdy chce być pośród tych, którzy emanują pozytywną energią, motywują innych, dlatego ciężka praca nad sobą popłaca. Daje dużo możliwości, kontaktów z innymi.

Przykład Mas Oyama, założyciel Kyokushin


Jak wielu podziwia tak niewielu. Od takich ludzi bije energia i gdy ktoś słucha to sam ma tą energię.

Ale trzeba mieć chęć słuchania a nie tylko oceniania i krytykowania. 

 

Mój dawny kierownik który miał ok 90 osób pod swoim skrzydłem był taką osobą która potrafiła rozpalić tą energię, zawsze byłem pod jego wrażeniem pomimo iż pracowałem w kilku firmach i rożnej maści ludzi spotkałem. Facet bił taką energią że nawet wyższy management milkł gdy on mówił do swoich ludzi. Doceniał w ludziach miękkie cechy a nie tylko twardą wiedzę. 
Zapalał ludzi i wiedział po rozmowach z nimi których ludzi wybierać na wyższe stanowiska aby projekt szedł do przodu. Kształcił i robił nam mentoring 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.