Skocz do zawartości

#nie czekam 107 lat


Rekomendowane odpowiedzi

Wogle im nie trzeba było dawać tych praw jak nie odczuwają różnicy.

Bo słuchając narracji feminazizmu i ich członków to nie wiem chyba jest gorzej niż było. 

Wiadomo o co chodzi a chodzi o pieniądze z tego szitu które są ogromne, ci na górze łapią wszystko i sypią trochę na dół.

Banda pożytecznych idiotek akurat nic z tego mieć nie będzie prócz kota w worku😂.

 

Ale to nie mój problem bo nie jestem kobietą, niech radzą sobie same.

 

*Wszystkie inne kobiety niż feministki😘😘😘.

Edytowane przez BlacKnight
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Wielki Mistrz Zakonu napisał:

Jak dobrze pamiętam, to ten eksperyment na szczurach, który przeprowadzono kilkadziesiąt lat temu dowiódł, że osobniki zaczęły same siebie zaspokajać (w sensie samice zaspokajać będą inne samice). I obawiam się, że zaczynamy to powoli obserwować.

Gdzie obserwować? Chyba w pornosach ziomek, albo te wieloryby farbowane z feminazistowskich marszów. Skąd taki wniosek? Ja szukam kobiet do LTR i co? I większość według mnie dobrze rokujących jest zajęta przez mężczyzn. Przedział jaki mnie interesuje to <30. Także zależy na jakiej grupie działasz, ludzie są bardzo podzieleni i trzeba szukać tych odpowiednich, nie brać jak leci.

 

@BlacKnight

Ciekawe co będzie jak betabarany pójdą pod nóż, kto cwańszy sobie poradzi a feminizujacym kobietom skończy się socjal i lempartowa się wypnie :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Imiennik O czym Ty mówisz? Konkluduję to w ten sposób, że ludzie żyjący w stanie permanentnego bezpieczeństwa i braku zagrożenia zaczynają przejawiać więcej zachowań homoseksualnych. W tamtym eksperymencie samice coraz częściej zaspokajały się bez obecności samców. To nie jest jedyny objaw, ale jeden z wielu. Masz coraz więcej LGBT na ulicach. Ostatnio na jednym z serwisów widziałem profil dziewczyny, która pisała, iż ma nadzieję, że nie wygląda na osobę hetero. Pierwszy raz się z czymś takim spotkałem. Sądzę iż trend zaczyna powoli rosnąć.

 

Swoją drogą to zjawisko może być bardzo ciekawe na gruncie socjocybernetyki. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Kespert napisał:

niektóre leki może przepisać wyłącznie ginekolog/endokrynolog (już sam ginekolog nie może)

Mógłbyś rozwinąć tę myśl?

Które to leki? Konkretnie, nazwy. I co dokładnie znaczy, że 'może' przepisać? Apteka nie wyda czy refundacja będzie mniejsza/żadna?

 

Pytam głównie dlatego, że jednym z popularnych mitów jest twierdzenie, że pigułkę 'dzień po' może przepisać tylko ginekolog. Otóż nie - może każdy lekarz, również pediatra, urolog, okulista, a nawet lekarz bez specjalizacji (np. taki zaraz po studiach). Zapala mi się tu lampka, że to również może być jakiś mit, półprawda lub coś podobnego.

Edytowane przez Adams
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Wielki Mistrz Zakonu napisał:

 

Im więcej czytam takich rzeczy, tym bardziej uważam, że lewica nie powinna pełnić jakichkolwiek funkcji publicznych gdziekolwiek. 

Lewica jest tworem prawicy i odwrotnie, razem tworzą „teatrzyk” i w teorii w efekcie konstruktywnego sporu dbają o interesy obywateli. 

Na dziś chyba średnio to działa bo nawet nie zauważyłem od kiedy ale ludzie biorą to za bardzo na serio.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 hours ago, Kespert said:

Swego czasu na uniwersytecie w Szwecji była akcja, że jak na medycynę dostało się bodajże 85%+ kobiet, to zdolniejsze kobiety zostały skreślone z listy przyjęć, aby wyrównać parytet do 25% mężczyzn. Ja jednak bym wolał by leczył mnie jak najzdolniejszy lekarz, bez zwracania uwagi na jego płeć.

Też, pytanie tylko czy panie nie miały dodatkowych punktów za płeć niczym dzieci robotniczo-chłopskie w PRL.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 hours ago, Kespert said:

Znajomy miał pecha być jedynym samcem na roku, na bardzo pokrewnym kierunku. Pracował w laboratorium bodaj 7 lat, w tym czasie na 5 stanowiskach (z nim włącznie) przewinęło się 21 Pań. Urlop macierzyński głównie. Czyli średnio jedna kobieta pracowała 16 miesięcy, w czasie jak on zdobywał doświadczenie przez 7 lat. Nieuwzględnienie tego doświadczenia w wynagrodzeniu byłoby niesprawiedliwością... proponowaną przez feministki.

Też to widzę, panie w moim zespole już dzieciate ale gdybym miał szukać kogoś nowego to zatrudnianie kobiety <35 to duże ryzyko że tak jak jedna pani w ciągu 5 lat pracowała rok i była 4 lata na L4 i macierzyńskim.

Firma u mnie progresywna i właśnie dziewczyna, która dostała awans do biura popracowała 1 miesiąc, poszła na L4 ciążowe, teraz wraca na jeszcze lepsze stanowisko. 

Widać droga awansu dla kobiet jest przez L4 i ciąże nie przez doświadczenie. 

10 hours ago, PyrMen said:

Prawica z PiSuarami też nie jest receptą na uwno.

Prawica? Prawica to konserwatyści a PIS to partia socjalistyczna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minutes ago, Orybazy said:

 to zatrudnianie kobiety <35 to duże ryzyko że tak jak jedna pani w ciągu 5 lat pracowała rok i była 4 lata na L4 i macierzyńskim.

Firma u mnie progresywna i właśnie dziewczyna, która dostała awans do biura popracowała 1 miesiąc, poszła na L4 ciążowe, teraz wraca na jeszcze lepsze stanowisko. 

 

Ale to jest dla wielu pań standard. Zatrudnić się na etacie i zaciążyć, jak tylko umowa na czas nieokreślony. 

 

Przerzucanie kosztów na pracodawcę. Jak kogoś stać, to ok, natomiast sam mechanizm jest chory. Powinny być inne przepisy, np. zachodzisz w ciągu pierwszych 3 lat zatrudnienia, pracodawca ma prawo cię zwolnić. 

 

Kiedyś to inaczej wyglądało, bo ciąża nie była chorobą i pretekstem do opierdalania się. Kobieta po urodzeniu po 3-4 miesiącach wracała do pracy, dziecko w żłobku/u dziadków i nikomu z głowy korona nie spadała. 

 

Natomiast jak któraś chce się poświęcić macierzyństwu, to ok, tylko bez ssania kasy z państwa i blokowania etatów. W takiej sytuacji dodatki powinny facetowi przysługiwać, a niunia ma siedzieć i ogarniać dom i dziecko. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, maroon said:

Kiedyś to inaczej wyglądało, bo ciąża nie była chorobą i pretekstem do opierdalania się. Kobieta po urodzeniu po 3-4 miesiącach wracała do pracy, dziecko w żłobku/u dziadków i nikomu z głowy korona nie spadała. 

Nie jestem ani za pracą w czasie ciąży (stres, epigenetyka) ani porzucaniu dzieci w żłobku by je obcy ludzie wychowywali. Dla mnie nie powinno być po prostu L4 na ciążę (bo to nie choroba), ani "urlopów" macierzyńskich. Sładki płacimy takie same bez względu na płeć ale benefity są już zupełnie inne. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@maroon U mnie w pracy to panie pracują aż do zaciążenia, potem znikają na długi czas. Biorą zwolnienie dosłownie mając jeszcze cipki mokre od spermy.

 

Zatrudnienie kobiety w wieku 18-35 lat to pewność, że zaraz ucieknie bo bąbelek.

 

Moja mama będąc w ciąży pracowała do 8 mc, wróciła 3 mc po porodzie do pracy, babcia zajmowała się mną jak pracowała. Mama mówiła, że było to normą tak jak mówisz.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minutes ago, Martius777 said:

Biorą zwolnienie dosłownie mając jeszcze cipki mokre od spermy.

Tego potwierdzić nie mogę ale kilka ostatnio zaciążonych w pracy, przedziale 20-30 lat zniknęło na L4 bez widocznej ciąży, w 2-3 miesiącu pewnie. Żadnego przejścia na lżejsze stanowisko (mimo że to i tak głównie biurwy) czy krótszych godzin pracy. Test ciążowy, L4 i bye. Moja mama pracowała w biurze ze mną też prawie do końca. Jak to skomentowała "po co bym miała w domu tyle siedzieć". Tylko wtedy nie było Netflixa i Facebooka :). 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 hours ago, Imiennik said:

Skąd taki wniosek? Ja szukam kobiet do LTR i co? I większość według mnie dobrze rokujących jest zajęta przez mężczyzn.

Patrzę np. na dziewczyny na produkcji w firmie i jest sporo młodych, ładnych, niezamężnych. 

8 minutes ago, Pyrkosz said:

Też muszę opiekować się dzieckiem i pierdzieć w stołek :) 

Ja zupełnie poważnie bym chętnie zrobił sobie przerwę zawodową i pobawił się z dzieciakiem w domu. Małe dokazuje na macie, gra moja ulubiona muzyka, patrzę się na ogród. Zimą kominek się pali, kot przyjdzie, na spacer pójdziemy. Zero stresu, mały wysiłek, dobrze by dla psychiki zrobiło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Orybazy napisał:

Ja zupełnie poważnie bym chętnie zrobił sobie przerwę zawodową i pobawił się z dzieciakiem w domu. Małe dokazuje na macie, gra moja ulubiona muzyka, patrzę się na ogród. Zimą kominek się pali, kot przyjdzie, na spacer pójdziemy. Zero stresu, mały wysiłek, dobrze by dla psychiki zrobiło.

Też pisałem poważnie, świetna sprawa, jak socjal to po równo. Jak nie to uciąć do miesiąca na regenerację i do roboty ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 hours ago, Adams said:

Mógłbyś rozwinąć tę myśl?

Które to leki? Konkretnie, nazwy. I co dokładnie znaczy, że 'może' przepisać? Apteka nie wyda czy refundacja będzie mniejsza/żadna?

Konkretnie nie podam, natomiast lekarz będzie wiedział o co chodzi z refundacją leków na inną chorobę, niż wpisana jako zastosowanie leku w rejestrach NFZ. "Moja" kilka razy odbiła się w aptece od refundacji - wydać można, ale od samego ginekologa ze 100% odpłatnością (ostatnio około 100zł/op różnicy). Dopiero ginekolog/endokrynolog daje refundację wg. NFZ. Jedną aptekę trzeba było odpuścić przy poprawnej recepcie, bo panie powiedziały że ich system nie akceptuje podwójnej specjalizacji lekarza, i refundacja "nie wchodzi".

W sumie teleporady i e-recepty ten problem rozwiązały, można dostać receptę na następny dzień bez wizyty.

 

3 hours ago, Orybazy said:

pytanie tylko czy panie nie miały dodatkowych punktów za płeć

Sprawa jest dawniejsza, jak pamiętam to żadnych punktów za płeć nie było jeszcze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Kespert napisał:

Konkretnie nie podam, natomiast lekarz będzie wiedział o co chodzi z refundacją leków na inną chorobę, niż wpisana jako zastosowanie leku w rejestrach NFZ.

Jest wiele przypadków, kiedy refundacja jest zależna od rozpoznania choroby, ale to nie ma nic wspólnego ze specjalizacją lekarza wystawiającego receptę.

Spróbuj może jednak się dowiedzieć, o jakie to leki chodzi, co to tylko ginekolog-endokrynolog może je przepisywać, bo na moje oko to jakieś zniekształcenie tak samo jak z pigułką 'dzień po'.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Adams said:

refundacja jest zależna od rozpoznania choroby, ale to nie ma nic wspólnego ze specjalizacją lekarza wystawiającego receptę

Czy dowolne rozpoznanie może wystawić np. zwykły lekarz rodzinny?

 

"Moja" ten konkretny lek (wiem jaki i na co) bierze codziennie po kilka tabletek od ponad sześciu lat, i zdarzyło się w tym czasie, że to ja szedłem z receptą do apteki - ja też osobiście odbiłem się od pań aptekarek twierdzących, że recepta od ginekologa nie może być przez nie refundowana, mogę kupić wyłącznie za 100%. Nie było problemu jeśli była podbita przez g/e, raz tylko usłyszałem że system apteki nie przyjął podwójnego wpisu, więc nie mogą z refundacją wydać - wieść od bezpośredniej zainteresowanej, następna apteka problemu nie robiła :)Dalej nie drążyłem (może nie chciały się bawić w czekanie na zwroty kasy, to nie szło po jednym opakowaniu a po kilka?). Fakt, może przez ostatni rok lub półtora coś się mogło zmienić, bo "moja" już wyłącznie na e-receptach funkcjonuje, ale wcześniej sprawę uznałem za wystarczająco potwierdzoną (może niesłusznie!).

 

Aha, czasem "moja" jechała po kolejne recepty wystawione przez obecnych na miejscu lekarzy z kliniki, "na ustne polecenie" jej ginekologa/endokrynologa, więc stąd się brały te problemy.

Edytowane przez Kespert
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Kespert napisał:

Czy dowolne rozpoznanie może wystawić np. zwykły lekarz rodzinny?

Tak. Stąd właśnie moje zdziwienie, że niby jakiś lek może przepisać tylko lekarz określonej specjalizacji. Ograniczenia wynikają ze specyfiki leku (jakieś narkotyki itp.), a nie specjalizacji lekarza. No ale może się mylę, stąd prośba o konkretny przykład.

 

2 godziny temu, Kespert napisał:

"Moja" ten konkretny lek (wiem jaki i na co) bierze codziennie po kilka tabletek od ponad sześciu lat

Z chorobami przewlekłymi to jest tak, że jak lekarz nie ma podkładki w postaci dokumentacji medycznej, to nie wpisuje kodu na receptę i lek jest płatny 100%. Ale znowu - to nie ma nic wspólnego ze specjalizacją lekarza wystawiającego receptę. Bardziej chodzi o to, że niekiedy w przypadku chorób przewlekłych refundacja przysługuje tylko przez określony czas, a potem już nie. I jeżeli lekarz wystawi receptę z kodem refundacji poza okresem, kiedy ona przysługuje, to może mieć z tego powodu kłopoty, więc asekuracyjnie wystawia receptę płatną 100%. A jak to jest :

3 godziny temu, Kespert napisał:

"na ustne polecenie"

to w sumie nic dziwnego, że płatne 100%. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.