Skocz do zawartości

Budowanie social circle i rozwijanie relacji międzyludzkich


manygguh

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć,

 

Chciałbym poprosić Was o pomoc w ogarnięciu następującej kwesti:

 

Chciałbym umieć lepiej budować relacje międzyludzkie, mieć lepsze social skille, umieć "wchodzić w towarzystwo" i te relacje później rozwijać. Dotyczy to zarówno koleżeństwa jak i przyjaźni. Myślę, że to ważny temat również dla wielu innych forumowiczów.

 

Refleksje na ten temat spowodował tekst Mosze Reda "Incel polski - studium przypadków", a szczególnie poniższy cytat:

 

  

On 2/12/2021 at 8:48 PM, Mosze Red said:

Tomek od zawsze miał kompleks, na punkcie własnego wzrostu. Tomek był wychowywany przez samotną matkę, która mimo szczerych chęci nie wychowała bo na mężczyznę lecz na fujarę.

+

  

On 2/12/2021 at 8:48 PM, Mosze Red said:

Normalni znajomi oddalali się, założyli rodziny, rozwijali kariery, a Tomek został w punkcie wyjścia, tyle że 20 kilo cięższy, 10 lat starszy, i 100x bardziej sfrustrowany. 

 

 

Nie wiem @Mosze Red czy jesteś jakimś Nostradamusem, ale w tym opisie zgadza się praktycznie wszystko oprócz wagi, bo jestem (narazie) suchoklatesem. A tak to dosłownie KAŻDA informacja co do joty. 

 

I właśnie ten fragment ze znajomymi bardzo mnie poruszył, bo zdałem sobie sprawę, że żadnych nie mam na dobrą sprawę, a przyjaciół tym bardziej. Gdyby zepsuło mi się przysłowiowe auto na trasie, to nie miałbym zadzwonić do jakiegoś kumpla itp. 

 

Mam 29 lat jestem mocno introwertyczny, alkoholu w ogóle nie piję. Mam 170 przez co, wydaje mi się, że część osób może mnie niebrać na poważnie, bo podświadomie będą wiedzieć, że mogą mi naklepać, więć nie czują szacunku. Podobny stosunek u kobiet. Martwi mnie, że te 30 lat, to już za stary wiek na tworzenie przyjaźni i poznawanie wielu osób, bo rówieśnicy w pracy lub rodzina i mają swoje grupy, a młodsi są na innej fali i będzie to dla nich creepy.

 

Obecnie mieszkam w swojej małej rodzinnej miejscowości z matką i pracuję zdalnie. Znajomi ze szkoły czy osiedla, albo za granicą, albo pożenieni i w kieracie, albo jesteśmy już na kompletnie innych falach. A ludzie w pracy, to jednak tylko relacje powierzchowne i chwilowe. Mieszkając wcześniej w Warszawie przez prawie 10 lat również nie miałem żadnych znajomych poza studiami, głównie przez nałóg pornografii (z którego już wyszedłem i mam to za sobą), który spowodował alienację społeczną oraz brak rozwoju umiejętności towarzyskich i zmarnowanie tych lat pod tym względem.

 

Zaczynam od totalnego zera jeśli chodzi o social game i potrzebuję jakiegoś planu i porad co dalej. Nie chcę narzekać i jęczeć jak to jest źle. Jest jak jest i chuj, chcę to zmienić tylko muszę wiedzieć co i jak. Wrócić do Warszawy? I co dalej? Znam biegle angielski i rosyjski więc mogę też coś podziałać wśród cudzoziemców, ale nie wiem co, zwłaszcza przy braku umiejętności socjalnych. 

 

Pojawiło się kilka tematów ostatnio w ten deseń, ale wątki przybierały głównie narrację w stylu: "Olej to, bądź szcześliwy sam ze sobą, innych nie potrzebujesz, ludzie to łajzy itp." Ja takich opinii nie podzielam, bo czysto po ludzku fajnie mieć swoją ekipę oraz takie umiejętności socjalne, plus by osiągnąć większość rzeczy potrzebne są relacje z innymi ludźmi. Chciałbym więc nakierować dyskusję na inne tory niż to, co było w podobnych tematach. Dodatkowo chciałbym zaznaczyć, że takie życie jakie ma @mac nie jest dla mnie, bo co innego jak człowiek się alienuje z własnej woli tak jak misiek, a co innego jak jest się wyautowanym wbrew własnej woli. Jakiekolwiek odpuszczenie, to byłaby jedynie ucieczka od kawałka rzeczywistości, z którą sobie nie radzę, czyli kompletne przeciwieństwo tego, na czym mi zależy.

 

Jedocześnie rozumiem, że moja "wartość socjalna" jest praktycznie żadna i nie mam zbyt wiele do zaoferowania innym ludziom, zwłaszcza tym wyżej na drabinie społecznej. Jestem nudny i nic się u mnie nie dzieję. Nie wiem za bardzo jak to ruszyć. Obecnie uczę się kodowania i chcę do końca roku zmienić pracę na docelową, więc cały czas poświęcam tylko na kodzenie.

 

Chciałbym więc zapytać kilka osób, które te kwestie ogarniają co mam robić. Jak zbudować social circle i grupę dobrych znajomycj/ przyjaciół będąc pod 30-tkę?

 

@Mosze Red By prowadzić takie biznesy, jakie prowadzisz, raczej na pewno potrzebowałeś mieć wysokie social skille. Również znająsz różne wpływowe osoby, przyjaźnisz się z nimi, podtrzymujesz i rozwijasz te relacje. Jak to robisz? Jak ja i podobne do mnie osoby na forum mogłyby też być na takim poziomie?

 

@niemlodyjoda W jednym z tematów napisałeś:

Quote

Możesz teraz zapytać po co Ci wspólne tematy do rozmów / dowiadywanie się czegoś o miejscu skąd Pani pochodzi - pamiętaj, że ludzie czują się komfortowo z ludźmi z którymi coś ich łączy. Dlatego właśnie warto byłoby abyś miał coś do powiedzenia w tematach jakie mają ludzie z którymi chcesz dillować (czyli kobiety / znajomi etc.) aby ludzie lubili z Tobą przebywać.

Zaczynam od totalnego zera, jak w ogóle się do tego zabrać? Chodzi o umiejętności konwersacyjne, kalibrację, flow, jak właśnie łączyć sie z ludźmi? Jak budować social circle od zera mając takie karty jakie mam? 

 

Bardzo fajnie opisałeś ogólną ideę tutaj:

Nie wiem na ten moment jednak, jak zabrać się do tego od strony technicznej. Nie wiem "jak to się robi". Jaki schemat/ metodologię mółbym na początku zastosować, by dalej to już poszło.

  

On 4/24/2021 at 9:03 AM, niemlodyjoda said:

2. Nauczyć się grać w tę grę - i czerpać z tego korzyści.

Osobiście stosuję strategię numer dwa, choć jestem skrajnym introwertykiem, który mógłby tygodniami siedzieć sam i mieć w dooopie innych ludzi, z racji korzyści wyćwiczyłem w sobie "maskę" południowca-ekstrawertyka, który skraca dystans pomiędzy innymi ludźmi nawet zbyt szybko jak na naszą kulturę.

No właśnie, jak grać będąc skrajnym introwertykiem? To niemalże dokładnie taki stan jak u mnie.

 

 

 

@Messer W jednym ze swoich ostatnich tematów napisałeś, że miałeś taki czas w życiu, gdy bałeś się zadzwonić do fryzjera, by umówić się na wizytę.

  

On 4/25/2021 at 5:08 PM, Messer said:

Zdarzało się, że samemu byłem ostro zesrany świadomością, że muszę iść zapisać się na strzyżenie do fryzjerki i ewentualnie będę musiał coś mówić. Świadomość, że miałbym zapytać się o coś losowej osoby na ulicy to było coś znacząco poza mną.

 

A teraz nie masz problemu z nawiązywaniem relacji, nawet do tego stopnia, że pukałeś jedną z aktywistek tego "Strajku kobiet". Jak dla mnie, to jakaś kosmiczna przemiania. W prawdzie nie mam problemu gdzieś zadzwonić, ale reszta leży. Ty przeszedłeś ten etap. Co byś zrobił w mojej sytuacji?

 

@SennaRot Jak dla mnie jesteś jedną z najbardziej ogarniętych osób na forum. Pamiętam moje początki tutaj i jak Twoje posty poukładały mi kilka spraw. Myśle, że i tutaj będziesz miał wiele cennych rad.

 

@horseman Z tego, co czytam, to widzę, że kwestię socjalne masz ogarnięte i możesz wnieść fajną wartość do wątku.

 

@Sankti Magistri Wprawdzie nie masz chyba możliwości jeszcze pisać w tym dziale, ale gdybyś napisał na priva wiadomość, to bym wkleił ją w tym wątku, by inni też mogli skorzystać. Masz celne spostrzeżenia i nie owijasz w bawełnę, to się ceni.

 

@absolutarianin Zdesantowałeś się do małej wioski we Włoszech, a i tak ogarnąłeś sobie tam życie socjalne i ekipę. Jak to zrobiłeś, że zaczynając tam od zera, zacząłeś poznawać tych wszystkich Niemców, co zabierają Cię na jachty, Ukraińców z tej wspólnoty i ogólnie poznajesz tam masę ludzi? Jak ja, będąc milczkiem-introwertykiem też mogę wieść takie życie towarzyskie?

 

Ogólnie widzę, że moim problemem jest to, że nie wiem o czym rozmawiać z ludźmi, by to budowało jakieś relacje. Nie wiem jak wejść do grupy, w której chciałbym się znaleźć. Albo jak poznawać bardziej wpływowych ludzi i nawiązywać z nimi relacje. Jest ta książka Dale Carniegie, ale tam jest bardziej o tym, by nie krytykować ludzi, nie pouczać itp. Z tym nie mam problemu, ale nie ma tam nic o samym nawiązywaniu znajomości, wchodzenia w towarzystwo itp. Chodzi też o to, by stać się osobą, z którą inni chcą spędzać czas, dla samego spędzania czasu. Może inni forumowicze też będą mogli coś doradzić?

 

 

Edytowane przez manygguh
  • Like 4
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja już od ponad 5 lat priorytetowo traktuję temat kolegów/przyjaciół i mam pewne obserwacje. Absolutnie najważniejsze: jeśli ktoś Ciebie lubi, to możesz wygadywać kompletne bzdury (nie w sensie treści niezgodne z prawdą, lecz po prostu rzeczy nieistotne) i druga strona będzie zadowolona, natomiast jeśli nie lubi - choćbyś nie wiadomo jakie mądrości gadał, niewiele to da. Dlatego nie należy się specjalnie martwić, czy nie wygaduje się bzdur. Trzeba przedstawiać siebie takim jakim się jest, oczywiście trochę się cenzurując, bo wielu rzeczy obcym się nie mówi, nie kolorować. A polubić kogoś można i przy pierwszym spotkaniu - nie musi i zwykle nie jest to jakieś super silne uczucie, ale wystarczająca przychylność, by rozmowa o kompletnych bzdurach sprawiała przyjemność.

 

Czy ktoś do tej pory obcy jest Ci przychylny, da się rozpoznać po oczach. Trudno to precyzyjnie wyjaśnić. Spojrzenie w oczy na sekundę lub jej ułamek (w naszej kulturze trzeba unikać dłuższego kontaktu wzrokowego) wystarczy, aby w oczach pojawiła się informacja, czy drugi człowiek czuje ochotę, aby Ciebie poznać; czy sam taką ochotę czujesz, wiesz sam. Będąc introwertykiem, gdy nawiązanie luźnej rozmowy nie jest czymś odruchowym, trzeba się skupić wyłącznie na tych perspektywicznych osobach. I to też nie na siłę. Pomyśleć: czy może w tej sytuacji być jakiś wspólny temat do zagadania, jeśli tak - spróbować, jeśli nie - może trafi się inna okazja - najoptymalniejsze jest nawiązywanie relacji z ludźmi mieszkającymi blisko, więc jeśli jednego dnia nie przyjdzie do głowy pomysł na zagadanie, lub zabraknie odwagi, okazja się najprawdopodobniej powtórzy.

 

Większość powstających tak znajomości jest dość powierzchownych. Początkowo poznaje się człowieka, wydaje się że znajomość się świetnie rozwija, ale dość szybko dochodzi się do granicy, że mocniej spoufalić się z daną osobą nie da - myślę, że w wielu przypadkach wynika to ze strachu przed posądzeniami o homoseksualizm. Jednak tacy koledzy też są bardzo ważni. Jedna rzecz, że przy braku lepszego towarzystwa i to towarzystwo wyraźnie zwiększa satysfakcję z życia, ale jest też druga, bardzo ważna rzecz: mając kilku takich w okolicy, masz "validation" (pewnie jeszcze lepsze byłoby mieć również "female validation", ale np. ja sobie bez niego radzę), co sprawia że poznawanie kolejnych osób jest łatwiejsze.

 

Nie należy się też zbytnio przejmować wiekiem potencjalnych znajomych. Masz 30 lat i masz wspólny temat do rozmowy z 16-18 latkiem? Świetnie. Można się zdziwić jak bardzo skorzy mogą być tacy młodzi do rozmów ze starszym, jeśli tylko nie udaje się wszechwiedzącego nauczyciela bądź rodzica, lecz pozwala się im opowiedzieć co im do głowy przychodzi - i wcale ich przemyślenia czy odczucia nie są takie niekompatybilne z tym co myśli ktoś od nich starszy, choćby i dwukrotnie. Nie są oni natomiast dobrym źródłem "validation" - do tego raczej trzeba bliższych wiekiem, lub starszych.

 

Trzeba często wychodzić z domu. Nawet niekoniecznie "do ludzi". Im więcej ludzi mieszkających w okolicy będzie kojarzyć Cię z wyglądu, tym lepiej. Zakładam oczywiście, że nie wykazujesz się niczym negatywnym podczas tych pobytów poza domem, lecz jak normalny człowiek spacerujesz, siedzisz na ławce, korzystasz z infrastruktury sportowo-rekreacyjnej. Ja największe - że tak to okreslę - sukcesy - osiągałem na drążkach. Łatwiej poznać jedną osobę, niż od razu wejść w grupę, a na drążkach, nawet jeśli ktoś normalnie ma kolegów, czasami bywa w pojedynkę. Zwykłe spacery traktuję jako coś w rodzaju inwestycji - wiem że podczas zwykłego spaceru ciężko mi będzie znaleźć wspólny temat do rozmowy, ale jeśli w spotkamy się w innych okolicznościach, gdy już się z wyglądu kojarzymy - będzie lepiej.

 

Ciężko mi powiedzieć, czy można realnie liczyć na nawiązanie przyjaźni z takim poziomem zażyłości, jakim cechowały się przyjaźnie wielu osób w wieku nastoletnim, czy studenckim. Jedna rzecz, to trzeba przezwyciężyć własne blokady narzucone przez kulturę, ale druga osoba też musiałaby mieć tyle chęci i odwagi. Jednak nie jest to niemożliwe.

  • Like 6
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@manygguh - dzięki za wywołanie, nie jestem jakimś mistrzem w tych sprawach ale nie ukrywam, że zajmują one ważną część mojego życia. Najważniejsze to to, że wszystko co poniżej odnosi się do moich osobistych doświadczeń i nie jest jedyną, możliwą, drogą postępowania, a raczej jakąś jedną z dróg jakie można obrać.

 

Króciutki background - jako nastolatek byłem straszliwie introwertyczny - ludzie mnie lubili, miałem paczkę znajomych, byłem wybierany na przewodniczącego klasy, szkoły etc. ale ze względu na swoją nieśmiałość, pierdołowatość oraz bardzo średni wygląd nie potrafiłem tego skapitalizować w formie posiadania dziewczyn. Pierwszy seks i te sprawy zaczęły się u mnie późno (jak na dzisiejsze standardy) dodatkowo, w trakcie bycia nastolatkiem, moim rodzicom udało się zbankrutować więc ze statusu "nowy ruski" w Polsce lat 90tych przeszedłem do statusu gościa, który na większość obiadów jadł smażone ziemniaki z majerankiem (jajko to był dodatek wyliczony na każdego) - "bonusikiem" jest fakt, iż kiedy ja wchodziłem na rynek pracy, pracowało się za 5 zł za 1h czyli jak łatwo policzyć "na rękę" dostawałeś 800 złotych miesięcznie :D.

 

W wieku około 23 lat (czyli dobre kilkanaście lat temu) natrafiłem na książkę "Gra" Neilla Strauss, która kompletnie zmieniła mój stosunek do wielu rzeczy, a dodatkowo pozwoliła mi poznać ludzi z, przeżywającego wtedy swoje najlepsze lata, ruchu PUA z Polski i zagranicy. Jeśli wiesz czym jest Mystery Method to odnajdziesz ją tutaj zaadoptowaną do moich własnych mocnych i słabych stron.  Jak się pewnie domyślasz podniosło to moją sprawność w stosunkach międzyludzkich, nie tylko z kobietami. Zresztą - i tu pewna ciekawostka - najlepsi ludzie z tego środowiska (poza jedną osobą, która nadal się tym zajmuje ale jest mniej znana) świetnie poradzili sobie potem w biznesie (żaden z nich nie jest szkoleniowcem etc.) i życiu prywatnym ale to materiał na inną historię ;)

 

Warto, w kontekście co za chwilę przeczytasz, wiedzieć również, iż "zaliczyłem" jednoroczne małżeństwo zakończone zdradą ze strony mojej ex-żony i rozwodem.

 

To wprowadzenie ma na celu pokazanie Ci pewnego faktu  - jestem takim samym człowiekiem jak Ty - nie posągiem ze spiżu, nie alfą-sralfą, samcem sigma (btw. doskonały materiał na ten temat od Better Bachellora) czy innym "idealnym do granic możliwości" osobnikiem - po prostu zwykłym facetem, który stara się wyciągnąć maksimum korzyści z tego co dała mu matka natura, a niwelować swoje słabe strony. Nikim mniej i nikim więcej :)

 

Kochaj, siebie życie i ludzi - to moja dewiza. Kocham siebie, taki jaki jestem (z wadami i zaletami), uwielbiam życie (ponieważ to lepsza przygoda niż jakikolwiek film książka, czy gra) ale również kocham ludzi z ich wadami i zaletami, wiedząc o tym, że bywają podli, niegodziwi ale także wspaniali i bezinteresowni.

 

Powyższe zdanie rozkładam poniżej na czynniki pierwsze:

 

Po pierwsze - polub (pokochaj) siebie - codziennie rano, kiedy wstaję w okolicach 5.00-5.30 wykonuję pewne rutyny (o których napiszę kiedy indziej) ale jedną z nich jest stanięcie przed lustrem, najlepiej nago, i uśmiechnięcie się do samego siebie. Nie mam idealnego ciała i zapewne nigdy nie będę go mieć ale dostrzegam w nim punkty, które są atrakcyjne, a nie te, które takie nie są. Oczywiście mam świadomość, że nad tymi mniej atrakcyjnymi trzeba popracować ale fokus idzie na to co jest we mnie dobre, atrakcyjne i interesujące.  Dzień więc zaczynam od uśmiechu do samego siebie i to napędza poranki.

 

Jak powinieneś to odnieść do siebie?  Musisz, szczerze i bez wymówek, usiąść z kartką papieru i wypisać co w sobie kochasz, a co jest "do poprawy" - nie co jest "złe" tylko "do poprawy". Następnie przeczytaj to co napisałeś 10 razy aby upewnić się, iż jest to obiektywne. Potem daj sobie rozgrzeszenie. Rozgrzesz się za całe gówno, niedołęstwo jakie w życiu popełniłeś, a także przyjmij do wiadomości, iż przeszłości nie zmienisz. Liczy się tylko to co jest tu i teraz, ponieważ za pomocą pracy nad sobą jesteś w stanie wpłynąć na to co najważniejsze - przyszłość. 

Podsumowując - wbij sobie do głowy, iż patrząc w lustro widzisz najwspanialszego człowieka jakiego uda Ci się poznać w życiu - siebie. Masz kochać siebie, cenić i uwielbiać swoje własne towarzystwo. 

Zanim to się nie stanie wszystkie punkty poniżej nie mają sensu.

 

 

Po drugie - uśmiech - kiedy już zaakceptujesz i pokochasz siebie samego zauważysz, że zaczniesz się uśmiechać. Sam z siebie. Zaczniesz chodzić po ulicy z "bananem na ryju". I wiesz co jest niesamowite - ludzie zaczną to czuć. Twoja energia będzie emanować i zarażać innych, ludzie zaczną odczuwać attraction przez samo przebywanie w Twojej obecności (Mysthery method - attraction ---> comfort = sex / Long Time Relationship). Zmieniasz się więc z mentalności:

 

gopnik.jpg

 

typowego Seby / Janusza (czyli polskiego Gopnika) w:

 

fototapeta-twarz-usmiech-mezczyzna-portret-ludzie.jpg

 

i - wbrew temu co sobie niektórzy w główkach ustawili - uśmiech nie jest oznaką słabości. Uśmiech jest fantastycznym wytrychem do ludzkich umysłów i serc. Serio - chcesz być kolejnym Gopnikiem "co się kurwa gapisz"? raczej nie ;) BTW - jest taki smutny i niestety prawdziwy stereotyp na temat nas - Polaków - jak widzisz na zachodzie gościa z wkurwiona miną, "groźnym" (LOL) spojrzeniem to będzie to na 99% Słowianin.

 

Uśmiech  =  satysfakcja z własnego życia, emanacja zadowolenia (ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu), a a także wywalenie z głowy negatywnych emocji. Przećwicz to sobie,. Idź z uśmiechem na twarzy po ulicy i zobacz jakie będą reakcje ludzi. Jeśli ktoś na Ciebie popatrzy - uśmiechnij się - i pierdol to, że, niestety u nas, ludzie nie rozumieją tego odruchu. To jest akurat jedna z tych rzeczy, które uznaję za pozytywne na zachodzie - i choć jest to tam często sztuczne i wymuszone - gdy ktoś na mnie spojrzy - uśmiecham się.

 

Po trzecie - słuchaj ludzi - ludzie pragną atencji i chcą być wysłuchani oraz odczuwać, iż ktoś zrozumiał ich problemy. Zrozum - większość ludzi (a już szczególnie kobiet) żyje w emocjonalnym gównie i nie wie co zrobić ze swoim życiem. Daj się więc czasem ludziom wygadać, choćbyś miał w dooopie to co oni mają do powiedzenia. I nie, nie chodzi o to, żebyś został tamponem emocjonalnym ale dał ludziom powiedzieć co leży im na wątrobie albo co ich jara. Ktoś ma hobby które masz totalnie w doopie - ok, posłuchaj o nim chwilę. Gwarantuję Ci, że będziesz miał niezły kontakt z tą osobą.

 

Po czwarte - interesuj się nimi - tutaj dochodzimy do kwestii zbudowania rapport, który przekształci się w comfort. Czym jest rapport?  


 

Cytat

 

One of the key factors which will make a woman comfortable sleeping with you is the sense that you and her have connected on a meaningful level. If she feels like you are someone who sees her for who she really is, and appreciates her for who she is, then you’ll disarm a lot of her anti-slut defenses.

 

(...)

 

And this leads us to the first truth about generating rapport: it comes from simply being present with someone, putting her at the center of your attention. A lot of aspiring PUAs get stuck in their heads, worrying about the next move, but this is a real game killer. If a girl senses that you have an ulterior motive, she’ll eject.

 

(...)

 

Another key aspect of rapport is mutual revelations of vulnerability. This is a very important step, but a lot of aspiring PUAs make a huge mistake here: They DLV themselves while making themselves vulnerable, by telling stories about them behaving in a low-value way. “I was so hurt when my ex-girlfriend dumped me, I thought I’d never meet another girl.” WRONG! Yes, you’re revealing vulnerability here, but you’re also saying, “I’m the kind of guy who gets dumped and has a hard time dealing with it.” That’s low value behavior.

 

Mystery, instead, tells a story about how his niece fell down the stairs, and how he was an emotional wreck but still managed to get her to the hospital. Notice how much better a story this is? Not only is he hitting the “protector of loved ones” attraction switch, but he’s telling a story about how he keeps his head in a crisis. He’s revealing vulnerability, but he’s DHVing himself while he does it. That’s how you generate rapport!

 

 

Jak to przełożyć na język relacji o kontekście nie-seksualnym? Bardzo prosto :) Za pomocą Facebooka i Linkedina określ datę urodzin ludzi z którymi chcesz zbudować rapport i zadzwoń (nie pisz!) do nich aby złożyć im życzenia. Zapewniam Cię, że będzie to coś niezwykłego :) Kolejna rzecz - pogadaj czasem z sąsiadami co u nich słychać. Zadzwoń do swoich znajomych - zapytaj co u nich. Bądź aktywny i spontaniczny. W ten sposób ludzie zaczną się czuć komfortowo w Twoim towarzystwie i stwierdzą - "ten gość musi mnie naprawdę lubić, skoro interesuje się moim życiem". 

 

Obłuda? Fałsz? Nie mi to oceniać - ja buduję swój social circle ;)

 

To właśnie dlatego pisałem, że przed randką z laskami z innych krajów sprawdzałem ciekawostki o miejscu skąd są, dania narodowe etc. - poza tematem do rozmowy budujesz rapport i comfort. Cała koncepcja mysthery method bazuje na tym, że tak samo działa to w kontekście kobiet i mężczyzn i różnych rodzajów znajomości.

 

Po piąte - nie uzależniaj swojego poczucia od opinii innych ludzi - dobrnęliśmy do punktu, który musisz przetrawić po realizacji czterech pierwszych - spotkasz się zapewne z niechęcią pewnej grupy ludzi. Musisz zrozumieć, iż na pozytywnie nastawionych do świata ludzi źle reagują socjopaci, osoby z niską samooceną (bo wk*rwia je, że ktoś jest zadowolony z siebie i swojego życia) oraz pijawki emocjonalne, które pompują się nieszczęściem innych. Co masz zrobić z takimi ludźmi? Pierdol ich i tak nic dobrego nie wniosą do Twojego życia. Więcej o tym w "higiena social circle"

 

Po szóste - nie wywalaj swoich emocji na ludzi - jeśli jesteś zły, wściekły, wkurwiony - nie wywalaj tego w swój social circle - od tego masz wąską grupę przyjaciół. Czy na pierwszą randkę idziesz zły, wściekły, zdołowany - nie - przesuwasz ją na inny termin. Wywalanie emocji, Twoje żale i problemy, którymi zaczynasz obarczać innych mogą rozwalić całą wcześniejszą pracę. Ludzi z żalami do własnego życia i problemami z nim poznasz najczęściej po tym, że starają się dogryźć innemu człowiekowi / sprawić mu przykrość aby samemu poczuć się lepiej. Będą Ci np. powtarzać - jesteś za niski żeby zdobyć kobietę, jesteś za głupi żeby zdobyć pieniądze, jesteś zbyt tępy żeby nauczyć się tego czy tamtego - jeśli okażesz smutek - dasz im paliwo. Swoje problemy przepracowujesz w samotności, gronie przyjaciół, kozetce psychologa / terapeuty / psychiatry. 

 

Po siódme - nie chwal się - zapewne powiedziałeś kiedyś pięknej kobiecie komplement dotyczący jej urody na który ona miała kompletne wyjebongo bądź powiedziała "dziękuję" i odwróciła się na pięcie. Musisz zrozumieć, iż piękna kobieta nie musi pierdolić naokoło wszystkim, że jest piękna. Bogaty facet nie musi powtarzać, że jest bogaty - on to demonstruje. Inteligentny człowiek nie musi powtarzać,. że jest inteligentny (to jest po prostu pyszne, kiedy kobiety piszą na Tinderach / badoo, że są "inteligentne" - masz 99% szans, że to kretynka). Zamiast chwalenia się demonstrujesz wartość - czy to za pomocą umiejętnie opowiedzianych historii czy to za pomocą wyglądu czy też gadżetów, którymi się otaczasz.

 

Podam Ci mój przykład - wchodząc do mnie na kwadrat zobaczyłbyś stosy książek (biznes / ekonomia / historia / wiersze) ponad 30 flaszek różnych alkoholi (nie ma w tym piwa, którego unikam) + kilka map. Zastanów się jakie wartości reprezentuję poprzez to? Twój ubiór to również demonstracja wartości - przemyśl również ten aspekt. 

 

Konkludując - nie bądź kolejnym wsiurem, który myśli, że dobra fura w leasingu i wakacje na Sri Lance (oczywiście w kredycie) to coś co nazywa się "demonstracją wartości". Jakich? Chyba głupoty ;) 

 

Po ósme - naucz się przyjmować komplementy - ma to bardzo mocne połączenie z punktem siódmym - chodzi o to abyś przyjmował je na luzie, a najlepiej obracał je w żart. Jeśli ktoś powie Ci, że fantastycznie wyglądasz możesz to w żartobliwy sposób zanegować ;) 

@manygguh fantastycznie wyglądasz - wiesz, żadnej w tym mojej zasługi, po prostu facet mierzący ponad 190cm wzrostu wygląda dobrze we wszystkim

@johnnygoodboy - świetnie wyglądasz - słuchaj, żadna w tym moja zasługa - po prostu zapuściłem włosy

@niemlodyjoda - masz fantastycznego psa - słuchaj, zawsze jako mały i niepozorny facet chciałem mieć psa rasy obronnej i po prostu z nim czuję się bezpieczniej. Nie podchodź za blisko, bo jest agresywny (tu zazwyczaj laski zaczynają się śmiać, część chce pogłaskać psa, tym bardziej, że ona zazwyczaj przyjaźnie się szczerzy i macha ogonem). No dobra możesz podejść on nie jada blondynek / brunetek / rudych etc.

 

il_794xN.2820418675_nas1.jpg

 

 

Po dziewiąte - nie przeżywaj uraz - jeśli ktoś Cię uraził - pierdol to. Nie przeżywaj, nie myśl tylko rozważ czy zrobił to specjalnie czy nie. Jeśli specjalnie - miej go w dooopie i usuń z social circle. Nie koncentruj się na jakiś zemstach czy innym gównie tylko żyj dalej po swojemu. Jeśli będziesz wiódł szczęśliwe życie będzie to najlepsza kara dla takiej osoby bo szczęśliwi ludzie nie czynią przykrości innym - nie mają na to czasu bo realizują swój plan na życie.

 

Po dziesiąte - higiena social circle - w Twoim social circle mają przebywać ludzie:

- których autentycznie lubisz

- którzy dają Ci korzyści na rozbudowanie social circle

- którzy dają Ci korzyści finansowe

- od których możesz się czegoś nauczyć

- którym sam coś możesz przekazać (nauka) ale nie są wampirami energetycznymi

 

W Twoim social circle nie mają prawa przebywać:

- marudy

-malkontenci

- osoby, które sprawiają, że czujesz się gorzej

- osoby od których niczego się nie uczysz, a one biorą tylko od Ciebie 

- ludzie, którzy pompują się słabością innych

- ludzie, którzy leczą swoje kompleksy wytykając innym ich niedoskonałości w złośliwy sposób

- ludzie pogardzający innymi ludźmi

- wampiry energetyczne

 

Po jedenaste - miej "sexy" hobby - poza uśmiechem, serdecznością oraz interesowaniem się ludźmi miej jakieś "sexy" hobby. Ja postawiłem na gotowanie + barmaństwo. Jara mnie to, lubię, sprawia mi przyjemność. Znajomi nie raz chcą się wprosić na obiad / drinka. I o to chodzi. Ty dajesz wartość - ludzie do Ciebie lgną, dając swoją wartość.

 

Na koniec:

 

Wszystko da się zrobić. Ludzie ludzi robią - jak mawiał Pan Dario ;) Szeroka sieć kontaktów towarzyskich ułatwi Ci życie zawodowe oraz prywatne. Zadbaj o nią.

Ludzie kochają książki, z którymi mogą się identyfikować - napisał kiedyś Feliks W. Kres w książce "Galeria złamanych piór" - pokazuj ludziom zarówno swoją mocną wersję jak i słabą. Ludzie nie lubią "bohaterów ze spiżu", a szczególnie kiedy ten spiż zacznie pękać pod wpływem różnych wydarzeń. Bądź ludzki i autentyczny.

 

Baw się procesem social circle jak Diego bawił się tym z czego żył ;) 

 

Kochaj siebie, życie i ludzi ;) 

 

PS Za każdym razem kiedy ściągałem nową pannę na mój obecny kwadrat ona zawsze była rozbawiona, że masa ludzi mówi mi pierwsza "dzień dobry", uśmiecha się etc. Laski z warzywniaka machają ręką na powitanie, w Le Frożu obsługa mówi zawsze "cześć" etc. To detale. Ale detale, które często decydują o postrzeganiu Cię jako osoby szanowanej i budzącej respekt innych. Uśmiech. To właśnie on to buduje :) 

 

PS 2 Ja bym się ogólnie nie pie*dolił w tańcu na twoim miejscu znając dwa języki obce - w Wawie jest silne ukraińskie community do tego jest masa expatów - to są pola do nawiązania mega znajomości + masz tak kuopę naprawdę fajnych lasek.

Explorowałbym również grupy na fejsie (tematyczne) oraz w realu zaczałbym uczęszczać na zajęcia / do miejsc gdzie możesz spotkać interesujący Cię typ ludzi.

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 11
  • Dzięki 20
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, manygguh napisał:

 

@horseman Z tego, co czytam, to widzę, że kwestię socjalne masz ogarnięte i możesz wnieść fajną wartość do wątku.

 

Dziękuję za wywołanie. Wciąż pracuję nad swoimi umiejętnościami, opowiem więc na co zwracam uwagę.

 

Cynizm. Nie wiem czy jestem dobrą osobą do dawania rad, jestem po 30, ale gdyby moje auto popsuło się na trasie też nie miałbym do kogo zadzwonić. Choć mogę wskazać osoby, które zadzwoniły by do mnie. Nie przewartościowuj relacji międzyludzkich, nie oczekuj tego, że ktoś będzie fair w stosunku do Ciebie tylko dlatego, że ty jesteś w porządku. Większość ludzi mówi "musimy się spotkać", czyli czują przymus sytuacyjny. Niewielu powie "spotkajmy się!". Bądź w tej drugiej grupie. Jeśli ktoś Cię lubi i zapraszasz go na piwo, to jeśli naprawdę "coś mu wypada" to naturalną koleją rzeczy będzie jego propozycja z innym terminem. Takich ludzi spotkasz niewielu, większość będzie chciała brać to co oferujesz w danej chwili. Smutne, ale prawdziwe i musisz z tym żyć. 

 

80% komunikatu to wygląd, sposób mówienia i okoliczności. 20% to treść. Jak nad tym pracuję? Staram się nie garbić. Widzę w lustrze jak źle to wygląda i sukcesywnie nad tym pracuję. Za jakiś czas planuję dokupić  korektor postawy od Kura Workout. Wstaję rano, zakładam soczewki i uśmiech, który jest ważny. Ubieram się tak jakbym szedł na randkę z miłością życia. Nie chcę by w razie konfrontacji przepocony t-shirt obniżył moją pewność siebie. Dwa razy dziennie robię ćwiczenia z dykcji. Mogą być jakiekolwiek, jest tego pełno w necie. Ważne by wyzbyć się wstydu przed samym sobą i robić to przed lustrem. Powtarzam też jakieś kwestie z filmów ćwicząc ekspresję.

 

Praktyka. Raz w tygodniu randki z Tindera. Nie częściej, nie rzadziej. Tanie czwartki w małym kinie. Tracę 10 zł na bilet dla Pani, ale... Później żądam drinka :D Wychodzę na plus. Idę się spotkać i nigdy nie odzywam się pierwszy po spotkaniu. Raz wybolcowałem taką panią, że następnego dnia chodziłem okrakiem. Był to piękny dzień, wszyscy byli dla mnie mili. Może czuli mój "flow zwycięzcy".

 

Porażki. To naturalny element drogi. To tylko wyboje, które nie mogą Cię zatrzymać. Ile randek spaliłem? Całą masą. Dziesiątki, a może więcej. Potrafiłem być zaproszony na wino, ale zamiast wybolcować Panią całą noc gadałem o moich problemach, aż mnie wyprosiła. Potrafiłem skomleć o seks wychodząc z założenia, że skoro tyle zainwestowałem to dorzucę jeszcze tydzień mojego czasu i z pewnością mi się uda. Zjebałem wiele akcji, rozmów o pracę, podrywu, ale życie toczy się dalej :) 

  • Like 5
  • Dzięki 5
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, horseman napisał:

Praktyka. Raz w tygodniu randki z Tindera. Nie częściej, nie rzadziej. Tanie czwartki w małym kinie. Tracę 10 zł na bilet dla Pani, ale... Później żądam drinka :D Wychodzę na plus. Idę się spotkać i nigdy nie odzywam się pierwszy po spotkaniu. Raz wybolcowałem taką panią, że następnego dnia chodziłem okrakiem. Był to piękny dzień, wszyscy byli dla mnie mili. Może czuli mój "flow zwycięzcy".

 

heheszki oczywiście za tę część tekstu ;)

 

Myślę, iż warto zaznaczyć jeszcze jedną kwestię social circle nie oznacza przyjaciół. Przyjaciele to oddzielna kategoria i tych jak się w życiu spotka 2,3 ale takich prawdziwych to człowiek ma mega szczęście. 

Social circle to ludzie, których znasz i są znajomymi bądź kimś kto ma Ci dać pewne rzeczy - social proof, korzyść etc. :)

 

Wiele też zależy od tego kto jaki tryb życia wiedzie i na czym zarabia - możesz być szczęśliwym człowiekiem nie mając social circle aczkolwiek uważam, że dla własnego komfortu życia, warto go mieć.

 

Tylko tu liczy się gradacja zażyłości (kto jest Twoim znajomym, z kogo masz profity, a kogo po prostu lubisz) - żeby nie mylić tych kategorii.

 

Stosunki międzyludzkie, nie wspominając  już o damsko-męskich, to bardzo dużo fałszu ale albo się o tym wie i się to rozumie oraz podejmuje grę, albo wycofujesz się z tego albo idziesz na oślep i jesteś dymany przez ludzi :) 

 

Cholernie polecam tę postać  w kontekście dyskusji o social circle - Charles-Maurice de Talleyrand-Périgord - książkę napisał o nim między innymi Łysiak. Dobry wpis miał Michał Mazur z "Zen Jaskiniowca":

https://zenjaskiniowca.pl/krotki-przewodnik-po-tym-jak-zostac-graczem/

 

Wyimki:

 

Niech o jego wyrachowaniu i strategiczności świadczy ta oto piękna i krótka historyjka. Kiedy kanclerz Austrii, Metternich, który osobiście znał Talleyranda, dowiedział się o jego śmierci, spytał: “Jestem ciekaw po co to zrobił…”

 

Być przyjemnym i dowcipnym: oto był jego [Talleyranda] luksus – Orieux

 

Zachowywał się z pewną cechującą go od dzieciństwa POWŚCIĄGLIWOŚCIĄ i był raczej chłodny, choć MIŁY W OBEJŚCIU. NIGDY NIE TRAKTOWAŁ LUDZI SZORSTKO. Osobom ze swojego otoczenia pozwalał zachowywać się zgodnie z ich naturą. BRAŁ OD INNYCH TYLKO TO, CO MOGLI MU DAĆ. Właściwa mu ZAWSZE taktowna i swobodna UPRZEJMOŚĆ sprawiała, że towarzystwo jego było wprost CZARUJĄCE. (…) ale jego lodowate, przenikliwe spojrzenie kazało przypuszczać, że pod tą wykwitną powierzchownością drzemie drapieżne zwierzę.

 

Talleyrand nie ripostuje NIGDY ludziom, którzy mają poglądy inne aniżeli on sam. (…) dyskusja będąca przecież rodzajem starcia, wydaje mu się czymś niestosownym (…) Dyskusję uważa za rzecz niestosowną i wulgarną. Na koniec dodajmy, że jest mu najzupełniej obojętne, co myślą inni, Z WYJĄTKIEM ISTOT WYBRANYCH, z którymi buduje swój ‘świat’. Nie pragnął nigdy, by go przekonano, podobnie jak sam nie miał ochoty kogokolwiek przekonać. Nie ma w nim nic z ideologa, nie wierzy w wartość absolutną czy też trwałą jakiejś idei czy poglądu. Najlepsze idee to te, które wiodą do sukcesu. Po co o nich rozprawiać? Trzeba je skrywać i wcielać w życie. O ich wartości sądzi się po faktach

 

Szczególnie ten ostatni to perełka.

 

I ważna rzecz - za dużo nie przejmować się ludźmi, którzy nie są przyjaciółmi bądź na ich opinii Wam nie za bardzo zależy - są tylko ludźmi z ich namiętnościami i małostkami - jak My wszyscy :) 

 

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, manygguh napisał:

I właśnie ten fragment ze znajomymi bardzo mnie poruszył, bo zdałem sobie sprawę, że żadnych nie mam na dobrą sprawę, a przyjaciół tym bardziej.

Moim zdaniem przyjaciół poznaje się w biedzie, a więc przyjaźń tworzy się w ten sposób, że chodzicie razem do klasy do podstawówki, później gimnazjum, liceum i mieszkacie obok siebie. Przyjaźń wymaga czasu. Trudno o przyjaźń w wieku 30 lat, bo po prostu nie ma możliwości przebywania z kimś 5- 8 godzin dziennie jak w szkole plus gra w piłkę po lekcjach. Nie ukrywajmy też, że większość ludzi po 30 wchodzi w związki, zaczynają się śluby, praca zawodowa, obowiązki i "poważne życie". Nie jest to czas tak jak w wieku 18-24 lata, że ma się jakąś paczkę, z którą wychodzi się co weekend na piwko.

 

Co do koleżeństwa, to jestem większym optymistą. Najlepszym sposobem na zdobycie znajomych, który wcale nie wymaga od człowieka wielkich umiejętności socjalnych, jest uprawianie sportu. Czy to sport drużynowy czy nawet indywidualny ( kolarstwo, bieganie, siłownia), który można uprawiać razem. A przy okazji jest to korzystne dla zdrowia. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, manygguh napisał:

Chciałbym umieć lepiej budować relacje międzyludzkie, mieć lepsze social skille, umieć "wchodzić w towarzystwo" i te relacje później rozwijać.

Ja też…

Do tego potrzebny jest ekstrawertyzm.

Introwertycy w tej kwestii mają już sprawę wyjaśnioną.

 

12 godzin temu, manygguh napisał:

Mam 29 lat jestem mocno introwertyczny, alkoholu w ogóle nie piję. Mam 170 przez co, wydaje mi się, że część osób może mnie niebrać na poważnie, bo podświadomie będą wiedzieć, że mogą mi naklepać, więć nie czują szacunku.

To fakt o którym kiedyś wspominałem. Zwykły gościu i przez wzrost po prostu ludzie nie traktują takiej osoby jak równych.

Co do alkoholu… oczywiście to głupie ale padło jakiś czas temu hasło „odkąd nie pije to nie mam znajomych” - wiadomo do wódeczki zawsze się ktoś znajdzie ale nie warto.

 

12 godzin temu, manygguh napisał:

Warszawie przez prawie 10 lat również nie miałem żadnych znajomych poza studiami, głównie przez nałóg pornografii

Porno nie ma wpływu na relacje z innymi.

Winny jest tak naprawdę introwertyzm czyli wrodzona fobia społeczna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajny temat akurat wczoraj gadałem o czymś podobnym ze znajomym na whatsappie.

 

Ja dodam od siebie tyle.

 

Jeśli chcesz przebywać między zdecydowaną większością ludzi musisz byc fałszywy.

 

Nie tylko nie mówić co naprawdę myslisz ale też nie pucować się jeśli masz jakieś zajawki sięgające wyżej niż piwo i piłka.

 

Ludzie są zawistni nienawidzą tych co się wybijają.

 

Np. będziesz na robocie między robolami wspomnisz że czytałeś jakąś książkę i już spychają cię na margines albo jeszcze docinki z których wylewa się nic innego jak ból dupy.

 

3 social skille, które mi (teoretykowi w tych sprawach) wydają się ważne :

 

-Mało mówić, dużo słuchać czyli jak najwięcej dawać odkrywać się ludziom na około jednocześnie jak najmniej odkrywając o sobie a to co będziemy odkrywać o sobie dopasować do statusu danej grupy. Czyli np. nie hejtujemy instytucji małżeństwa idąc na.posiadówkę z małżeństwami a przynajmniej dopóki nie zaczną nas wkurwiać gadaniem kiedy się ożenisz.

 

- stać się obiektem pożądania, czyli mieć coś co tym ludziom może przydać się w przyszłości to może być choćby zwykła umiejętność spuszczenia wpierdolu czy załatwienia pracy za granicą.

 

-dotrzymywanie słowa, żeby inni wiedzieli, że jak mówisz tak robisz.

  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Król Jarosław I napisał:

Jeśli chcesz przebywać między zdecydowaną większością ludzi musisz byc fałszywy.

Dokładnie tak, bardzo ważna uwaga. Z tym że nie każda osobowość będzie kompatybilna z taką cechą, to może drenować własną pozytywna energię. Ja kiedyś byłem bardziej towarzyski, ale dzisiaj ludzie, znajomi mnie męczą przy dłużyszm kontakcie. Niestety tez dostrzegam, że pojawiają się najcześciej gdy czegoś potrzebują. Dla mnie to wydmuszka a nie relacje międzyludzkie i ograniczam to do minimum. Już wole to forum i kontakt wirtualny w ciekawych tematach niż znajome męczybuły pitolące w wiekszosci o jednym: materialiźmie, problemach w rodzinie i polityce.

 

Nie zniechęcam autora, ale kiedy już poszerzysz kręgi znajomych, przyjaciół, kumpli, zobaczysz, że to w większości jak z małżeństwem - dopoki sie nie hajtniesz to cud miód, obserwacja z boku zdaje się podsuwać myśl, że czegos Ci brak, że jesteś niespełniony. Z ludzmi z otoczenia trzeba umiejętnie - odcedzać ziarno od plew, bo oni tez mają social skille potrafią manipulować, wykorzystywać, też bywają fałszywi, a to wszystko to własny, wysoki koszt energetyczny, który po latach i tak wylezie na psychice jak wilgoć w PRLowskim domku wczasowym.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Redbad napisał:

Dokładnie tak, bardzo ważna uwaga. Z tym że nie każda osobowość będzie kompatybilna z taką cechą, to może drenować własną pozytywna energię.

Dokładnie mnie to też męczy. Więc napisałem, że jestem bardziej teoretykiem i chyba wole nim pozostać zwłaszcza, że to nie jest tak do końca, że w ogóle nie mam do kogo otworzyć mordy w realu.

 

Jest kilka osób, które lubią mnie słuchać, od dziecka miałem umiejętność zbierania wokół siebie małej grupki, której podobały się moje poglądy i jednocześnie skłócania się ze zdecydowaną większością ludzi :D

 

Jeśli nie potrafisz mnie znieść kiedy jestem najgrubsza to cholernie nie zasługujesz na mnie gdy jestem najchudsza.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tylko słowem przestrogi i doświadczenia własnego. Nie chcę autora wątku demotywowac, bo wyjść do ludzi trzeba. To nie jest tak, że jestem pustelnikiem. Mam dwóch przyjaciół, takich przez duże P, z którymi sama rozmowa daje mi taki strzał endorfin, że nie da się tego zastąpić. Potrzebujemy tego.

 

Tylko ja też bym uważał z cochingowymi poradami, bo jak przedawkujesz tak jak redpilla, będziesz chciał tak bardzo być towarzyskim, to ludzie wyczują sztuczność, pozerstwo, groteskowość. Trzeba samemu próbować się adoptować do różnego typu środowisk, poznawać ludzi, ale nie na hurra, nie być nachalnym, przerysowanym, bo się naczytałem znawców social skills i mam syndrom pierwszych działek kokainy to terroryzuję otoczenie swoim nowym "ja".

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Analconda Dzięki za Twoją opinie, ale proszę na razie nie pisz, żeby nie wzbudzać kontrowersji i żeby temat nie został rozwalony. Wrócimy do tego później, może też skorzystasz.

 

 

Ok, dziękuję wszystkim osobom, które do tego momentu wniosły swój wkład w temat. Podsumujmy, co mamy:

 

 

@DOHC Z filmu Marka wynika, że:

- trzeba coś sobą reprezentować,

- mieć status,

- mieć co zaoferować wzamian,

- dobrze wyglądać i umieć się zachować, by nie było wstydu jak gdzieś się zostanie zaproszonym,

- inne osoby muszą wiedzieć, że nie dasz sobie w kaszę dmuchać, a jak będzie konieczność i w mordę dasz.

 

To wciąż kilka puzli z całego obrazka, jednocześnie to już jest jakaś baza i można nad tym budować. 

 

@Ambroży 

Zgadzam się, że podstawą jest bycie lubianą osobą, dać się lubić oraz to po prostu widać, jak ta druga osoba się do nas odnosi. W moim przypadku zaczynam jednak od zera, więc jeśli ktoś miałby mnie polubic, to trzeba najpierw się z nim poznać. Czyli być w jakimś miejscu oraz nawiązać rozmowę z taką osobą, która przeszłaby w relację. I tu jest clue, nie wiem/ nie umiem tego robić, by takie rezultaty otrzymywać. Wyjście z domu nie jest problemem, bo to jedynie przemieszczenie swojego ciała z punktu A do punktu B. Pytanie co dalej, jak już w tym punkcie B jestem. Twój przykład z drążkiem, jesteś tam, ktoś przychodzi, lub na odwrót, Ty przychodzisz gdy ktoś już tam jest. Dalej co?

 

@niemlodyjoda

Właściwie cały pierwszy post nadaje się do wydrukowania. Tak też zrobię. Background mamy bardzo podobny, aż się zdziwiłem. Jednocześnie chciałbym doprecyzować kilka punktów, by mieć jasność:

- Słyszałem o Mystery Method i analizując te kroki zobaczyłem, że właściwie wykładam się na pierwszym, czyli Attraction. Zastanawiam się jak, Ty stosujesz MM zarówno w kontekście relacji z kobietami, oraz mężczyznami. 

- Zastanawiam się jak być również cocky and funny będąc jednocześnie małomównym i introwertycznym. Czy to nie wygląda sztucznie i nienaturalnie? Jak to robisz? I ogólnie jak wygląda zastosowanie MM u Ciebie w praktyce, zarówno z kobietami jak i mężczyznami? Jakieś przykłady, schematy? Praktyczne instrukcje? Z czasem sam wykształcę swój styl, ale na początku muszę mieć jakiś punkt odniesienia.

- Ok, jestem w Warszawie w wynajmowanym pokoju. Kończę pracę i mam te kilka godzin do snu. Jak w praktycę mogę to wszystko wykorzystać? Jadę w miejsce X (cenrtum handlowe, wystawa, wieczór tematyczny, klub, bar, sekcja sportowa etc.), wchodzę tam po raz pierwszy w życiu. Stoję w progu i widzę tych ludzi po raz pierwszy w życiu, widzę ludzi którzy ze sobą rozmawiają, albo coś tam robią, co dalej? Ja naprawdę zaczynam od totalnego zera, stąd te pytania. Jak zastosować MM w powyższych miejscach i okolicznościach?

- Zapytałbym również o sytuacje, w których jakiś znajomy zapoznaje Cię ze swoim znajomymi. Jak tutaj to rozgrywasz? 

 

W temacie MM znalazłem na reddicie taki program, może będzie to dla kogoś pomocne:

 

https://www.reddit.com/r/marriedredpill/comments/7aeibr/back_to_basics_mystery_method_the_game_and_the/

  

4 hours ago, niemlodyjoda said:

Szeroka sieć kontaktów towarzyskich ułatwi Ci życie zawodowe oraz prywatne. Zadbaj o nią.

Wiem, stąd tak wypytuję o wszystko. Na razie ta sieć oscyluje w granicach 0, a jedyni znajomi to powierzchowne relacje z pracy.

 

  

4 hours ago, niemlodyjoda said:

PS 2 Ja bym się ogólnie nie pie*dolił w tańcu na twoim miejscu znając dwa języki obce - w Wawie jest silne ukraińskie community do tego jest masa expatów - to są pola do nawiązania mega znajomości + masz tak kuopę naprawdę fajnych lasek.

Explorowałbym również grupy na fejsie (tematyczne) oraz w realu zaczałbym uczęszczać na zajęcia / do miejsc gdzie możesz spotkać interesujący Cię typ ludzi.

Dokładnie też tak to widzę. Tutaj jest to co napisałem koledzę Ambrożemu. Ok, przemieściłem się ze swojej stancji w jakieś miejsce, gdzie coś się dzieję. Widzę to wszystko przed oczami, tylko co dalej, mając na uwadzę te braki, które na tą chwilę mam? 

 

Jak zostać graczem, to moja ulubiona seria Rafuszka. Ale żeby to umieć zastosować, w moim przypadku trzeba wyjść z tego autystycznego stanu umysłu/ braku kompetencji społecznych, więc to już dalszy etap.

 

@horseman Co możesz zasugerować, oprócz zadbania o wygląd i percepcję? Chodzi mi o te 20%, o których wspomniałeś. Właśnie tutaj mam największy problem. Powiedzieć w stylu: "Wyjdź do ludzi", to tak jakby do osoby, która nie umie pływać powiedzieć: "pojedź nad morze i popływaj" :D 

 

@ciekawyswiata Tak właśnie, chodzi o ten czas przebywania ze sobą, ciężko to przeskoczyć, bo praca, swoje życie osobiste itp. Stąd właśnie też pytanie o tą kwestię, jak to poukładać. Sport jak najbardziej, chyba jedna z lepszych opcji. 

 

@Carl93m To oczywiste, że trzeba wyjść z domu, stąd też pomysł ponownego wyjazdu do Warszawy. Pytanie tylko, co po tym? Opisywałem ten dylemat już wyżej.

 

@Król Jarosław I 

  

1 hour ago, Król Jarosław I said:

Ludzie są zawistni nienawidzą tych co się wybijają.

Takich ludzi, to ja chcę unikać. Nie muszę być kolegą wszystkich, to akurat jest jakaś selekcja, która zajdzie prędzej czy później.

 

  

1 hour ago, Król Jarosław I said:

 

- stać się obiektem pożądania, czyli mieć coś co tym ludziom może przydać się w przyszłości to może być choćby zwykła umiejętność spuszczenia wpierdolu czy załatwienia pracy za granicą.

Ważny punkt, nie mam nic takiego, co mogłoby uczynić ze mnie obiekt pożadania. Mam też trochę idealistyczne podejście, żeby to wszystko było szczere i autentyczne, wierzę że to możliwe, choć trudne. Jednocześnie nie chciałbym, żeby to było tylko dojenie i gra do jednej bramki.

 

  

1 hour ago, Król Jarosław I said:

-Mało mówić, dużo słuchać czyli jak najwięcej dawać odkrywać się ludziom na około jednocześnie jak najmniej odkrywając o sobie a to co będziemy odkrywać o sobie dopasować do statusu danej grupy. Czyli np. nie hejtujemy instytucji małżeństwa idąc na.posiadówkę z małżeństwami a przynajmniej dopóki nie zaczną nas wkurwiać gadaniem kiedy się ożenisz.

Kwestie kalibracji, myślę że rozumiem. Trzeba być jakoś dostrojonym do danej grupy, szybko wybadać wartości które tam przeważają. Tylko najpierw muszę wejść do takiej grupy, żeby słuchać, to najpierw taka rozmowa powinna się zacząć. Tak samo, zanim ktoś się zacznie zwierzać, to taka rozmowa powinna się rozpocząć, oraz druga strona powinna mi zaufać. I tu są moje pięty achillesowe.

 

@Redbad 

  

26 minutes ago, Redbad said:

Dla mnie to wydmuszka a nie relacje międzyludzkie i ograniczam to do minimum. Już wole to forum i kontakt wirtualny w ciekawych tematach niż znajome męczybuły pitolące w wiekszosci o jednym: materialiźmie, problemach w rodzinie i polityce.

Wydaje mi się, że to kwestia posiadania pasożytów w swoim social circle, którzy tylko biorą, a sami nie dają. Czyli to, co napisałem powej Jarosławowi. Chodzi o to, by nie mieć takich ludzi u siebie, lub mieć ich minimum z możliwych. 

  

26 minutes ago, Redbad said:

Nie zniechęcam autora, ale kiedy już poszerzysz kręgi znajomych, przyjaciół, kumpli, zobaczysz, że to w większości jak z małżeństwem - dopoki sie nie hajtniesz to cud miód, obserwacja z boku zdaje się podsuwać myśl, że czegos Ci brak, że jesteś niespełniony. Z ludzmi z otoczenia trzeba umiejętnie - odcedzać ziarno od plew, bo oni tez mają social skille potrafią manipulować, wykorzystywać, też bywają fałszywi, a to wszystko to własny, wysoki koszt energetyczny, który po latach i tak wylezie na psychice jak wilgoć w PRLowskim domku wczasowym.

Co proponujesz, jak odsiewać?

 

Edytowane przez manygguh
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, manygguh napisał:

 

@niemlodyjoda

Właściwie cały pierwszy post nadaje się do wydrukowania. Tak też zrobię. Background mamy bardzo podobny, aż się zdziwiłem. Jednocześnie chciałbym doprecyzować kilka punktów, by mieć jasność:

- Słyszałem o Mystery Method i analizując te kroki zobaczyłem, że właściwie wykładam się na pierwszym, czyli Attraction. Zastanawiam się jak, Ty stosujesz MM zarówno w kontekście relacji z kobietami, oraz mężczyznami. 

 

Towarzyskość, żarty, otwarcie, uśmiech.  To jest wszystko do wyrobienia :) Musisz być wyluzowany i spójny. Nie nadskakuj ludziom ale też nie bądź nieuprzejmy.

Ja na Twoim miejscu zacząłbym czytać fajną beletrystykę ponieważ książki rozwijają umiejętności rozmowy i poszerzają słownictwo.

 

Cytat

- Zastanawiam się jak być również cocky and funny będąc jednocześnie małomówny i introwertyczny. Czy to nie wygląda sztucznie i nienaturalnie? Jak to robisz? I ogólnie jak wygląda zastosowanie MM u Ciebie w praktyce, zarówno z kobietami jak i mężczyznami? Jakieś przykłady, schematy? Praktyczne instrukcje? Z czasem sam wykształcę swój styl, ale na początku muszę mieć jakiś punkt odniesienia.

 

Nie, nie wygląda sztucznie - tylko to są lata praktyki, już prawie 13 :D Zaczynasz od prostych rzeczy - dzień dobry i do widzenia do nieznanych Ci ludzi. Potem kolejne stopnie. Wszystko bardzo małymi kroczkami abyś nie był sztuczny w tym co robisz.

 

Poza tym ja nie wiem czy Ty jesteś typem faceta do cock and funny - tego nikt nie wie poza Tobą i, ewentualnie, kimś kto się zajmuje szkoleniem ludzi - ja taką osobą nie jestem - dziele się, podobnie jak przy postach o ketozie - tym co na sobie przeżyłem i co zadziałało lub nie :) . DLa mnie chodzi po prostu o to abyś nie był gburem :) 

 

BTW - ja już kiedyś pisałem tutaj o pewnym ćwiczeniu - goście się zatrudniali na 2-3 miesiące na infoliniach sprzedażowych żeby przełamać opory przed rozmową z obcym człowiekiem. Polecam. Sam odbębniłem swoje 3 miechy :) 

 

 

Cytat

- Ok, jestem w Warszawie w wynajmowanym pokoju. Kończę pracę i mam te kilka godzin do snu. Jak w praktycę mogę to wszystko wykorzystać? Jadę w miejsce X (cenrtum handlowe, wystawa, wieczór tematyczny, klub, bar, sekcja sportowa etc.), wchodzę tam po raz pierwszy w życiu. Stoję w progu i widzę tych ludzi po raz pierwszy w życiu, widzę ludzi którzy ze sobą rozmawiają, albo coś tam robią, co dalej? Ja naprawdę zaczynam od totalnego zera, stąd te pytania. Jak zastosować MM w powyższych miejscach i okolicznościach?

 

Ale dokładnie przeczytałeś to, co ja napisałem w pierwszym poście? Co masz ludziom do zaoferowania? Jakie hobby? Pasje? Zanim cokolwiek zaczniesz robić rozbij to w swojej głowie. Nie rób niczego sztucznie tylko rozważ co CIę interesuje i co chcesz robić.

 

Cytat

- Zapytałbym również o sytuacje, w których jakiś znajomy zapoznaje Cię ze swoim znajomymi. Jak tutaj to rozgrywasz? 

 

Najlepsze co może być - witasz się, słuchasz o czym rozmawia grupa, podłączasz się do tematu, a następnie na luzie coraz bardziej się z nimi stapiasz i po pewnym czasie, jeśli tego chcesz, przejmujesz pałeczkę :) 

 

Cytat

Wiem, stąd tak wypytuję o wszystko. Na razie ta sieć oscyluje w granicach 0, a jedyni znajomi to powierzchowne relacje z pracy.

 

Conversational Ju Jitsu - wygoogluj ten temat i przeczytaj tę książkę.

Poszukaj starych nagrań z Mystery Method. 

To jest to co ja lubię i co mogę polecić :) 

 

Staraj się angażować w rozmowy z ludźmi, nie siedź w kącie, rzucaj żartem :) 

U mnie to tak wyglądało.

No i oczywiście obserwacja wygadanych ekstrawertyków :) 

 

A - zacznij się umawiać z dziewczynami. Tinder czy inne Badoo. Dla funu - bez ciśnienia, żeby się spotkać i pogadać. W polu najlepiej sprawdzisz wszystko, co w Twoim przypadku działa a co nie :) 

 

BTW - a'propos tego posta z Reddita - gdzieś po necie, jeszcze na starym uwo, krążyły programy 21 i 30 dniowe o przełamywaniu nieśmiałości, jak znajdę to Ci podklepię.

 

Nie zrażaj się porażkami bo jak chcesz zmian to one są nieuniknione. Musisz chcieć żeby sprawy wyglądały inaczej niż dotychczas :)

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@manygguh Uważnie przeczytaj.

 

Przede wszystkim jak masz choć zwykłą buzie i nie masz mikropenisa to mój drogi nic nie stoi na przeszkodzie by walić panny na swoim poziomie a czasem i oczko wyżej.

 

Na moim przykładzie z kiedyś,

173 cm/aż 58kg żywej wagi i co?

I moje jajco w buzi nawet fajnej dziewczyny.😁

 

I tu zakończył bym temat wyglądu. 
——————

——————

Jak nie wyjdziesz z pokoju to zgadnij co?

 

Jedyne co będzie się zmieniać u ciebie to daty w kalendarzu.

 

Musisz wyjść z piwnicy.

 

Nie możesz się załamać i zaszyć bo świata gówno obchodzisz.

Przed tobą było wielu i po tobie też będzie wielu.

 

-Zakaz czytania wypocin analka który zrobi ci krzywdę. 


-Zakaz czytania w necie o blackpillu i innych treści które obniżą ci nastrój.
 

No i te rady co dostałeś od innych w tym @niemlodyjoda, normalnie złoto.

 

Masz jedne życie, zaryzykuj, chuj z tym co laska pomyśli jak do niej zagadasz, chuj z tym że ktoś cię nie lubi. 

W Polsce jest 38mln, jak zrobisz gafę o tak nikt tego nie będzie pamiętał za tydzień/miesiąc/rok.

 

Próbuj życia jak dobrego jedzenia, z umiarem ale sobie nie odmawiaj.

  • Like 7
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, manygguh napisał:

Co proponujesz, jak odsiewać?

Nie dam Co złotej rady, bo takowej nie ma. Jesteśmy różni i każdy z nas musi sam sobie wypracować kryteria doboru towarzystwa w którym odczuwa psychiczny komfort, ale od siebie pewne sugestie mogę wrzucić:

- wampiry emocjonalne - unikałbym takich jednostek, bo wysysają pozytywną energię, a zostawiają nieprzyjemne napięcie, niepokój, sinusoidę emocjonalną, czyli skrajności, których zycie i tak dostarcza w sporej ilości, po co zatem dopuszczać tę negatywną energię wraz ze znajomymi, których przecież sami sobie dobieramy

- cwaniacy poklepywacze - to tacy fajni ludzie, którym ciężko coś zarzucić, dadzą się lubić, ale najczęściej ilosc ich umizgów do ciebie jest wprost proporcjonalna do tego na co mogą liczyć u ciebie teraz lub w przyszłości

To takie dwa typy osobowości przy których zapala mi się czerwona lampka. Nie oczekuję u ludzi doskonałości, każdy ma wady, bywa że się zawiedziesz i na zaufanych osobach, ale to Ty zapraszasz ludzi do swojego życia i tak jak pisałem - chodzi o to by czuć komfort w ich towarzystwie. Resztę ludzi staram się traktować tak jak oni mnie - biznesowo, usługowo. To social media wytworzyły krzywy obraz relacji miedzyludzkich - jak nie masz 500 znajomków na fejsie to jesteś dziwny. Moim zdaniem utrzymywanie nawet przelotnych kontaktów z dużą liczbą znajomych już samo w sobie jest wyczerpujace dla nas. Świat się dzisiaj skurczył, poznawanie ludzi stało się łatwiejsze jak nigdy dotąd, ale to nie znaczy, że trzeba iść w ilość. To tylko moje skromne przemyślenia. Przecież są ekstrawertycy, którzy czują się jak ryba w wodzie w szerszym otoczeniu. Oni się karmią energią otoczenia. Tak jak ze wszystkim w życiu - czas, doświadczenia i staranna introspekcja pozwolą Ci wypracować właściwy Tobie model relacji z ludźmi.

 

 

  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, jesteśmy coraz bliżej.

 

  

30 minutes ago, niemlodyjoda said:

Nie, nie wygląda sztucznie - tylko to są lata praktyki, już prawie 13 :D Zaczynasz od prostych rzeczy - dzień dobry i do widzenia do nieznanych Ci ludzi. Potem kolejne stopnie. Wszystko bardzo małymi kroczkami abyś nie był sztuczny w tym co robisz.

Ano właśnie, praktyka. Taki road map by się przydał.

 

30 minutes ago, niemlodyjoda said:
Quote

- Ok, jestem w Warszawie w wynajmowanym pokoju. Kończę pracę i mam te kilka godzin do snu. Jak w praktycę mogę to wszystko wykorzystać? Jadę w miejsce X (cenrtum handlowe, wystawa, wieczór tematyczny, klub, bar, sekcja sportowa etc.), wchodzę tam po raz pierwszy w życiu. Stoję w progu i widzę tych ludzi po raz pierwszy w życiu, widzę ludzi którzy ze sobą rozmawiają, albo coś tam robią, co dalej? Ja naprawdę zaczynam od totalnego zera, stąd te pytania. Jak zastosować MM w powyższych miejscach i okolicznościach?

 

Ale dokładnie przeczytałeś to, co ja napisałem w pierwszym poście? Co masz ludziom do zaoferowania? Jakie hobby? Pasje? Zanim cokolwiek zaczniesz robić rozbij to w swojej głowie. Nie rób niczego sztucznie tylko rozważ co CIę interesuje i co chcesz robić.

Ok, tutaj praca z mojej strony, absolutnie się zgadzam. Mam kilka pomysłów, to jest wykonalne. Chodziło mi to, jak już będę miał to poukładane. Gdy znajduje się w jakimś miejscu, gdzie coś się dzieje, to co wtedy. Może to naiwne, zwłaszcza na tym etapie, ale tu chodzi mi o skill a'la James Bond. Jest gdzieś po raz pierwszy i wyciska max z takiego miejsca. Właśnie takich umiejętności też mi brakuje.

 

19 minutes ago, BlacKnight said:

Przede wszystkim jak masz choć zwykłą buzie i nie masz mikropenisa to mój drogi nic nie stoi na przeszkodzie by walić panny na swoim poziomie a czasem i oczko wyżej.

 

Na moim przykładzie z kiedyś,

173 cm/aż 58kg żywej wagi i co?

I moje jajco w buzi nawet fajnej dziewczyny.😁

Jest w normie. Wzrost i wagę mamy praktycznie jednakowe. Pytanie jak zrobić, by takie jajco znalazło się w buzi fajnej dziewczyny. Ok, wyjść z pokoju. Wyszedłem, co dalej? Jakie są kolejne kroki?

 

@Redbad Wampiry emocjonalne od razu widać, człowiek automatycznie czuje się przy nich źle. Obniżają wibrację. Tu chyba jest clue, trzeba umieć podwyższać wibrację u ludzi i nie dać się samemu golić. Poklepywaczy widać z czasem.

Edytowane przez manygguh
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, manygguh napisał:

Pojawiło się kilka tematów ostatnio w ten deseń, ale wątki przybierały głównie narrację w stylu: "Olej to, bądź szcześliwy sam ze sobą, innych nie potrzebujesz, ludzie to łajzy itp." Ja takich opinii nie podzielam, bo czysto po ludzku fajnie mieć swoją ekipę oraz takie umiejętności socjalne, plus by osiągnąć większość rzeczy potrzebne są relacje z innymi ludźmi. Chciałbym więc nakierować dyskusję na inne tory niż to, co było w podobnych tematach. Dodatkowo chciałbym zaznaczyć, że takie życie jakie ma @mac nie jest dla mnie, bo co innego jak człowiek się alienuje z własnej woli tak jak misiek, a co innego jak jest się wyautowanym wbrew własnej woli. Jakiekolwiek odpuszczenie, to byłaby jedynie ucieczka od kawałka rzeczywistości, z którą sobie nie radzę, czyli kompletne przeciwieństwo tego, na czym mi zależy.

Mam zajebiste relacje stary i kilku dobrych przyjaciół, u jednego właśnie siedzę teraz do końca miesiąca 😆 Jedyne, z czym mam problem to życie stricte związkowe + jak koledzy tutaj pisali niektórzy musisz wybrać własną drogę, a w niektórych drogach miejsce na kobietę się mocno ogranicza. Od dawna sobie nie wmawiam, że jestem gorszy od kogoś. Życie i tak się skończy. Optymalizuję pod siebie i preferencje - spokój, wygoda, więcej czasu dla siebie, względna wolność i niezależność, nie słuchać pierdolenia od nikogo. I ja tak sobie żyję z dnia na dzień i nie muszę się produkować, ani o nic starać dla innych ludzi. Sam mało potrzebuję, a kobiety też nie znoszą minimalistów. W tym momencie nawet, jakbym chciał to bym nie miał szans na związek, bo się zmanierowałem i wyrobiłem w sobie bardzo silne nawyki. Użyteczność związku to dla mnie -, a nie + i zdania na razie nie zmieniam. Każdy coś ma ze sobą, ja mam to 😆 Ja ludzi lubię ogólnie, przyjaciół nowych nie szukam, bo mam już bogate relacje, ale jakbym nie miał to bym cały czas szukał. To było moje marzenie od zawsze chyba, mieć przyjaciela. I szanuję własne decyzje, to jest punkt kluczowy. Jak siedzę i się lenię to też to szanuję, bo tego potrzebuję i ufam sobie na tyle, że i tak pójdę później zapierdalać. A nie ciągle w nieustannym konflikcie. Już jestem na to za stary i zbyt zmęczony, znudzony problemami. To takie sprostowanie. Co mgtow to ja smutny siedzę i pogrążony w wielkiej samotności? Nic z tych rzeczy, wręcz przeciwnie. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, manygguh napisał:

Wampiry emocjonalne od razu widać, człowiek automatycznie czuje się przy nich źle. 

No właśnie czasem nie od razu. Jest pewna kategoria tych wampirów, na którą moim zdaniem należy uważać szczególnie, zwłaszcza, gdy samemu jest się niepewną siebie osobą.

Gdy byłem jeszcze dwudziestoparolatkiem miałem w pracy kolegę, z którym spędzałem dosyć dużo czasu. Przystojny, wysoki facet, co chwila spotykający się z innymi dziewczynami, wydawało mi się, że bardzo pewny siebie. Często podkreślał z kim to się on nie spotyka i jaki to nie jest zajebisty i absolutnie bez kompleksów.

Imponował mi, bo sam pewności siebie nie miałem za grosz, a jego "zajebistość" i pozorna "siła" były tym, co mnie do niego szczególnie przyciągało, bo sam z własną siłą nie miałem kontaktu. 

Często mi dogryzał, najczęściej w towarzystwie dziewczyn, z którymi pracowałem w jednym pokoju - a to "ale masz dzisiaj chujową koszulkę", a to "co robiłeś w weekend? w domu siedziałeś? ale chujnia".

Dogryzał też innym facetom, komentując ich wygląd tak, żeby słyszeli to inni ludzie w biurze.

Gdy dostałem nerwicy oczywiście wyśmiewał moją słabość, mówiąc po prostu "nie bądź pizda, weź się w garść".

W pewnym momencie miałem gościa dosyć. Czułem, że potrzebuje mnie słabego, by samemu czuć się silnym i wartościowym. Nie miał kontaktu z własną słabością i wrażliwością (podświadomie gardził nimi), zbudował sobie fałszywą fasadę, dlatego słaby i wrażliwy Johnny służył mu jako worek treningowy i sposób na radzenie sobie z własną, wypartą słabością.

Ograniczyłem z dnia na dzień z nim kontakt wyłącznie do kwestii służbowych, a że niewiele w pracy robiliśmy wspólnie to z czasem kontakt wygasł do zera.

On oczywiście pisał, proponował wspólne wyjścia, nagle wręcz zaczął zabiegać o mnie, ale zacząłem traktować go jak powietrze. Jadł obiady sam, chodził po firmowych korytarzach sam. Potem zmienił pracę.

Pozornie nie był wampirem, bo nie służyłem mu za tampon emocjonalny, nie wypłakiwał się na moim ramieniu ani nic z tych rzeczy.

Niemniej jednak "używał" mnie w szczególny sposób - po to, by samemu czuć się lepiej.

Na takich gości uważaj szczególnie, jeśli już zaczniesz wychodzić między ludzi.

 

A jeśli chodzi o wątek główny to moim zdaniem przedmówcy wyczerpali temat, przy czym mi najbliższe jest stanowisko, które przedstawili @Król Jarosław I i @Redbad.

  • Like 4
  • Dzięki 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, mac said:

ale jakbym nie miał to bym cały czas szukał

Jakbyś szukał będąc po 30-tce? 

 

4 minutes ago, BlacKnight said:

Ja wagę mam 73 teraz. 
Weź się za siebie bo zapewne przy 58-60 wyglądasz jak dziewczynka.

 

I tutaj wjeżdża sport który daje sporo korzyści

Ok, i tak będzie. Pytam o szczegóły, bo mimo słabego wyglądu i tak nie miałeś problemu z wyrywaniem. Właśnie ten temat chciałbym rozwinąć też.

 

3 minutes ago, johnnygoodboy said:

A jeśli chodzi o wątek główny to moim zdaniem przedmówcy wyczerpali temat

Dla mnie jeszcze nie jest. To kolejne kilka odkrytych puzli, ale wciąż za mało.

 

5 minutes ago, johnnygoodboy said:

Na takich gości uważaj szczególnie, jeśli już zaczniesz wychodzić między ludzi.

Bardzo słuszna uwaga.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Carl93m napisał:

Jednej rzeczy chyba nikt jeszcze nie napisał:

- jak nie wyjdziesz z domu i nie wstaniesz od kompa, to chuja zrobisz w tej kwestii

prawda, ale trzeba też mieć gdzie wyjść


Chodzenie po pubach, klubach, dyskotekach, siłowniach, boiskach żeby kogoś poznać, to słabe wyjście. Łatwo zbudować tam powierzchowną relację - byciem kolegi do wyjścia na klub/siłkę, ale żeby to się przekuło w głębszą znajomość to nikła szansa. No i też znajomość się kończy automatycznie, gdy przestajesz przychodzić w to miejsce i znika wspólny kontekst.

Jednak bardzo fajnie, że chce wam się działać w tym temacie. Moim zdaniem nie warto się oszukiwać, że kobiety/znajomi nie są ważne i najlepiej to zamknąć się w domu i tylko siedzieć na forum. To zwykłe oszukiwanie samego siebie i ucieczka przed życiem, nic więcej. Zachodzi tutaj mechanizm ucieczki przed cierpieniem. Wszystkie tematy jakie poruszamy na forum to są de facto sposoby na ucieczkę przed cierpieniem. Unikanie kobiet/znajomych, bo krzywdzą? Bez sensu. Uciekając przed cierpieniem wpadniemy w jeszcze większe cierpienie, bo nie da się od tego uciec. Cierpienie - radość, miłość - nienawiść, bieda - bogactwo- to są przeciwstawne stany i muszą istnieć obok siebie. Jeżeli nie byłoby cierpienia, nie byłoby też radości, bo wynikają one z porównania stanów. Byłby zawsze constant, brak zmiany, więc nawet nikt by tego nie odczuwał.

Zamiast uciekać przed cierpieniem lepiej się po prostu przygotować na jego przyjście: wiedzieć, że kobiety i znajomi, inni ludzie mogą próbować nas wykorzystać, zmanipulować, ośmieszyć. No ale właśnie mając całą tą wiedzę można wykorzystać ten arsenał w praktyce. Odpowiednio filtrując znajomości na pewno da się uniknąć trochę bezsensownego cierpienia wynikającego z trzymania się z niewłaściwymi osobami i to wystarczy. Ale nie da się całkowicie tego wyeliminować. Nawet najlepsi przyjaciele potrafią wjebać nóż w plecy po 10 latach znajomości. Ludzie się zmieniają, no i tyle. Ale czy chowanie się w domu to rozsądne wyjście? Raczej nie. Brak konfrontacji i wyzwań raczej nie zbuduje charakteru, wręcz go osłabi. Charakter i umiejętność społeczna to jest jak taki miesięń. Miesięń buduje się poprzez mikrouszkodzenia wynikające z ćwiczeń. Gdy nie ćwiczymy mięśnia to on zanika. Tak samo social skill buduje się na serii małych porażek i przykrych wydarzeń. Czasem się powie coś głupiego, czasem w emocjach kogoś zwyzywa - tak już jest. Ale mięsień socjalny się trenuje i po regeneracji staje się większy. Siedząc w domu mięsień zanika.

Edytowane przez Zbychu
  • Like 9
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.