Skocz do zawartości

Wystawianie samochodu na sprzedaż


tmr

Rekomendowane odpowiedzi

Tak mnie naszło. Ileż to przygód i doświadczeń można zdobyć w trakcie.

Czy wy też tak macie Panowie? Czy tylko ja na debili trafiam?

Co jakis czas wystawiam pojazdy na sprzedaż. Obecnie, od 4 dni, staram się sprzedać pojazd.

Już mnie 2xwybluzgano bo zwróciłem uwagę, że pisanie na samym początku "ile opuscisz z ceny" : po 1 jest absurdem zanim sie auto zobaczy, a po 2 nie jesteśmy "per ty". Byli juz klasyczni "dla żony". I łachmaniarze podający 50% ceny wyjściowej z dopiskiem "i dzis biorę". Kiedys, przy innym autku, np.2xdziennie pisał mi info łeb i oferował zamiane na jakiegoś parcha ( c-max) w dieselku. Ooo, a dziś inny co godz.wysyłał mi polecenie, że mam do niego zadzwonić w sprawie auta. Przeczytałem o 19. Inf było 6.

A to dopiero początek "zabawy"...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pracowałem w warsztacie, pracowałem w auto handlu. Takie coś to norma w naszym spierdolonym społeczeństwie. Sprzedawałem i kupowałem samochody, cóż powiedzieć. Powiem o sprzedaży, bo nie o kupnie mowa: takie rozmowy to codzienność i absolutnie kolego nie masz co tego brać do siebie. Zasada jest taka: jeśli na dzień dobry jest poruszany temat kasy, to ktoś nie ma pieniędzy i nawet ja już nie odpisuję na takie wiadomość. Jak ktoś jest zainteresowany to zadzwoni, wypyta i umówi się na wizytę. Z tym że większość i tak nie dojedzie. 

 

W skrócie:

Wizualnie poprawić auto ile się da, jak rysa to zaprawka, jak korozja to lepiej naprawić i sprzedać drożej, no chyba że mamy auto za pięć tysi a trzeba malować kilka elementów.

Wnętrze ogarnąć, jak nie działa jakiś panel to lepiej dać np 50zł i mieć sprawne podnosząc cenę o 100 niż się szarpać z ludźmi, to samo mechanika. Lepiej wymienić sworznia czy łącznik za 30zł, niż jak ma to kogoś odrzucić. 

Nie przejmować się idiotami i bez skrupułów ich odrzucać. Najlepszą strategią jest powiedzieć: jestem ugadany na kwotę xxxxx i w weekend ktoś jest umówiony, wtedy:

A. Janusz odpuszcza.

B. Jeśli mu zależy to przyjedzie wcześniej.

 

Dodatkowo: żadnych, ale to ŻADNYCH rezerwacji przez telefon. Ktoś chce aby mu przytrzymać auto to niech wpłaci sto złotych i tyle. 

No ale jeśli ktoś jedzie z drugiego końca Polski, to dyshonorem byłoby sprzedać w tym czasie auto, wtedy mów: kupiec w drodze, będzie o np 16. Niech pan będzie po 16 i obejrzycie we dwóch bo nie wiesz czy kupi czy nie. 

Dodatkowo z doświadczenia wiem, że czasem dobre auto jest niesprzedawalne, a gruchot w cenie poniżej rynkowej, gdzie doprowadzenie do ładu to 2x rynkowa może się sprzedać na pniu. 

 

Kiedyś za jedno auto miałem 52 wiadomości w ciągu 3 dni. Ktoś miał wziąć, nie wziął. A inny przelał 500 na gębę, laweta i reszta kasy i dziękujemy, super transakcja.

 

Podobnie jest z kasacją pojazdu, szroty płacą 50-90gr za kg masy w dowodzie w zależności od regionu Polski.

 

Do tego zabierasz akumulator, wkładasz jakiś zużyty. Wyciągasz radio, wsadzisz jakiegoś kasetowca, opony zakładasz szrot jeśli masz ładne plus zwrot z OC, i wyjdzie całkiem przyzwoicie. A teraz wystaw auto za tysiąc, zapłać 25 złodziejom z olx (są inne darmowe lub dużo tańsze portale, a marketplace i grupy są najlepsze na tą chwilę i za darmo, minus że Janusze komentują), użeraj się z telefonami i sprzedaj poniżej ceny złomu, bezsens.

  • Like 8
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie tylko samochodów to się tyczy.

Sprzedawałem PC bardzo tanio go jeszcze się bydło chciało targować.

I też teksty na „ty” albo „chcesz to sprzedać?????”.

Takiego bydła jest większość, ludzie szukają frajera po prostu.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 hours ago, tmr said:

A to dopiero początek "zabawy"...

Z takich cwaniaczeń, negocjowałem cenę działki budowlanej. Potwierdziłem że cena do negocjacji, przygotowałem się, przyjechałem a do negocjacji na pięcio-cyfrowej kwocie było 500PLN końcówki, poniżej procenta wartości :).

Znajomy jechał już do notariusza a tu telefon że cena właśnie poszła w górę. Powiedział że to ich problem i inną działkę kupił. Potem dzwonili że jednak pierwotna dogadana cena OK :).

Wszędzie tak robią ludzie, nie brać tego do siebie. 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, tmr napisał:

łachmaniarze podający 50% ceny wyjściowej z dopiskiem "i dzis biorę".

To handlarze, podpicują i sprzedają z zyskiem. Każdy orze jak może.

23 minuty temu, Analconda napisał:

I też teksty na „ty”

Dla mnie dziwne to nie jest. Za granicami też mówią na ty. 

U nas ludzie z jakąś dumą, trzeba mówić Pan, Hrabio, Milordzie.

Ciężko auto sprzedać i ciężko kupić, niestety.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Leniwiec napisał:

Dla mnie dziwne to nie jest. Za granicami też mówią na ty. 

W Niemczech mówi się na „Pan”. Może w UK każdy jest na „ty”.

I wiesz wystawiam przedmiot 1/3 taniej niż powinienem gość pisze, że zejdę z ceny to będzie jutro to mówię, że nie zejdę a on, że za paliwo płaci i tekst „ty chcesz to sprzedać?”.

 

Z prostactwem się nie handluje. Niech se w sklepie kupi.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja kilka lat temu próbowałem sprzedać moje stare mieszkanie. W kamieniczce/niskim bloku z lat 50. XX w. W mojej opinii cena była dość atrakcyjna, a jeszcze byłem w stanie nieco  z niej zejść. Zainteresowanie było jako takie.

Przewinęło się całkiem sporo potencjalnych nabywców, prezentujących rozmaite strategie biznesowe. Szczególnie zapadła mi w pamięci jedna z nich. Młody gość z dziewczyną przyszli, obejrzeli i stwierdzili że wszystko im się podoba. Nie mieli do czego się przyczepić. Powiedzieli zatem, że cena powinna zostać obniżona, bo 2 km dalej był remont jednej z głównych ulic - dróg dojazdowych z centrum do mojego bloku. Ulica ta była wtedy zamknięta i wg. nich z powodu trudności z dojazdem powinienem był opuścić cenę o 10-15 tys. PLN. Bez znaczenia pozostawało, że bezproblemowy dojazd możliwy był z drugiej strony, ani to że za chwilę po remoncie  będą mieli jeszcze lepszą drogę dojazdową. Nie było sensu dyskutować.

Ostatecznie zdecydowałem się nie sprzedawać mieszkania i dzisiaj przynosi ono dochód z najmu, co moim zdaniem było o wiele lepszą decyzją. 

Edytowane przez Bartolomeo82
  • Like 4
  • Haha 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, Leniwiec napisał:

 

Dla mnie dziwne to nie jest. Za granicami też mówią na ty. 

U nas ludzie z jakąś dumą, trzeba mówić Pan, Hrabio, Milordzie.

Ciężko auto sprzedać i ciężko kupić, niestety.

Po 1 : a eskimosi pocieraja sie na powitanie nosami i myją włosy szczynami. Nie widze powodów do naśladowania. Po 2 liczy sie kontekst. Nie widzę też  powodów do zmiejszania dystansu 

Edytowane przez tmr
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak się robi coś w skali biznesowej to się wyznacza grupę docelową, idealnego klienta i robi się charakterystykę, z kim i jak współpracować, jaki model. I tak się później kreuje ogłoszenia i inne pierdolety. Jednorazowa transakcja, większa właściwie też tego wymaga. Po to właśnie wymyślono różne zakresy cenowe dla motłochu i klientów premium i tak dalej xD To jest wszędzie, nawet przy zwykłych zleceniach. Weźmiesz od debila to nigdy problemy się nie skończą. Najlepiej tłuków od razu spuszczać do kibla i jak kolega wyżej powiedział ,najlepsze transakcje od razu wchodzą na gębę, albo wiesz, że ktoś uczciwie do ciebie podchodzi, także szukaj i się nie przejmuj.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze?  W przypadku samochodów nigdy tak nie robię, to znaczy nie targuję się lrzez telefon. Najpierw się umawiam, oglądam, jazda próbna. Samochód to zbyt złożony mechanizm, by rozmawiać zaocznie o cenie.

 

Natomiast jeśli chodzi o jakieś tansze sprzęty z OLX, które czasem kupuję, a są to najczęściej części do komputera to owszem, zdarza mi się targować.

 

Przykładowo- w zeszlym miesiącu kupiłem kartę graficzną GeForxe GTX 750. Sprzęt już leciwy więc cena była kluczowym kryterium zakupu, bo karta graficzna to temat 0-1 albo działa albo nie i nie ma co oglądać.

 

I tak gość wystawił za 380zł, ja grzecznie napisałem, że jestem z tego samego miasta i mogę zaproponować 280zł. Za tyle się nie zgodził ale zszedł na równe 300. Dobiliśmy targu, nikt nikogo Januszem nie nazywał.

 

Myślę,że kluczowa kwestia to kultura wypowiedzi. Ja pisząc do kogokolwiek najpierw grzecznie się witam, zadaję kilka podstawowyxh pytań, czekam na odpowiedz, a gdy ta nadejdzie i jest po mojej mysli to wówczas proponuję cenę.

Zaczynanie rozmowy od ceny to buractwo.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raz umówiłem się na oglądanie auta, gruz ale cena nieadekwatnie wysoka. Gościu nie pozwolił zdjąć osłon progów. Zarzekał się że przebieg jest autentyczny, mimo zadeklarowania że auto ma od miesiąca (przy gruzie nie ma to znaczenia, nawet o to nie pytałem, sam nawijał makaron na uszy). Na koniec jazdy próbnej nawet nie powiedział "do wiedzenia", a za 5 minut napisał mi SMSa żebym nie marnował jego czasu skoro kwestionuję przebieg i wybrzydzam.

Edytowane przez Rhobar II
Edycja
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Leniwiec napisał:

U nas ludzie z jakąś dumą, trzeba mówić Pan, Hrabio, Milordzie.

 

Czyli ktoś o dwadzieścia - trzydzieści lat młodszy ma mi mówić per "Ty"? 

 

Hm.. kiedyś przywiązywano większą wagę do wychowania.

 

Jeździłem na obozy letnie - takie po trzy tygodnie, pociągiem nad morze.

Młodzież z kopalni, różne środowiska. Przeciętni, normalni, ot samo życie.

 

Nikomu wtedy nie wmawiano, że może wszystko, że będzie zwycięzcą.

 

Życie samo zweryfikowało po latach.  Niektórzy już nie żyją, inni zostali

lekarzami, prawnikami, sędziami, spawaczami, mechanikami...

 

Spotykamy się jakoś regularnie na ognisku. Kiedyś na "per ty" było "w dziób".

No, ale teraz to inne czasy Panie... :) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, DOHC said:

czasem dobre auto jest niesprzedawalne, a gruchot w cenie poniżej rynkowej, gdzie doprowadzenie do ładu to 2x rynkowa może się sprzedać na pniu

Jak przeciętny "Janusz" usłyszy, że za auto 5-letnie miałby dać 150k, a za 10-letnie 80k - to eksploduje żółcią, mówiąc że "takie to po 20 tysi chodzo". Właśnie tak - chodzą, ale nie jeżdżą, bo doprowadzenie szrotu za 20k do stanu fabrycznego to zazwyczaj 4-5 razy cena zakupu.

Inny wątek, to cena która decyduje - a jak jest dobra, to nieważne że z czterech ćwiartek spawane, albo w Hamburgu na beton spadło i się rozbiło. Kto raz pojechał na niemiecką aukcję "dla swoich" to w cuda cenowe już nie uwierzy... naprawdę nikt nie sprzeda dobrego samochodu za bezcen, a nawet jeśli trafią się okazje, to będzie ich ile, kilka na 100 tysięcy kupujących rocznie?

Stać na konia, stać na siano.

1 hour ago, DOHC said:

zapłać 25 złodziejom z olx

Pożegnałem się z tym portalem ze względu na "jakość użyszkowników".

1 hour ago, Orybazy said:

Potwierdziłem że cena do negocjacji, przygotowałem się, przyjechałem a do negocjacji na pięcio-cyfrowej kwocie było 500PLN końcówki

Jak widzisz że człowiek poważny, to zawsze się można dogadać. Kiedyś na cenie działki opisanej jako "do negocjacji", zapytałem o ten wpis - sprzedający odpowiedział, że opuści 60k bo za tyle chce sprzedać, a cena z ogłoszenia to na "negocjatorów". Ja odpowiedziałem, że jak za tyle chce sprzedać, to tyle dam, koniec negocjacji po 10 sekundach, wszyscy szczęśliwi.

Źródłem stresu jest dla wielu świadomość, że może by się jeszcze coś dało "urwać"... ale gdy podaż jest znacznie niższa niż popyt, sporo osób zostanie z niczym. Kwestia priorytetów, głównie czy ktoś chce mieć coś dla siebie, czy przewiduje wyłącznie zarobek i zysk.

1 hour ago, Orybazy said:

tu telefon że cena właśnie poszła w górę

Tego po prostu nie trawię. Odpuszczam. Z niepoważnymi ludźmi, nie robi się poważnych interesów. Kuffa jak gość dzwoni i mówi że cena poszła o pieć tysięcy w górę, bo liczy że się machnie ręką, to po prostu mnie rusza - nie chodzi tu o kwotę, a o zasady.

 

20 minutes ago, Orybazy said:

Tylko w obrębie "working class"

 

2 minutes ago, GriTo said:

Kiedyś na "per ty" było "w dziób"

 

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, DOHC napisał:

Wnętrze ogarnąć, jak nie działa jakiś panel

Sobie kiedyś na auto handel zajeżdżam, umówione auto obejrzeć.

Lukam, a na prawym tylnym nadkolu w drzwiach niezapolerowana warstwa po lakierowaniu.....partacze.

....oczywiście auto nie robione w ogłoszeniu!

....pomijam szybę która spadła po opuszczeniu i już się nie podnosiła.

 

Gdyby gościu napisał, że był robiony bok, to by wtedy auto sprzedał.

  

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minutes ago, GriTo said:

Czyli ktoś o dwadzieścia - trzydzieści lat młodszy ma mi mówić per "Ty"? 

Dokładnie, na ty z szefem starszym <10 lat, jasne. Na ty z pracownikiem 3 poziomy niżej ale 30 lat starszym w żadnym wypadku. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnoszę wrażenie, że ludzie w Polsce nie potrafią kupować, pisać w sprawie kupna oraz targować się. Ogólnie, nie tylko w przypadku aut.

Na porządku dziennym przy ogłoszeniach z opcją "do negocjacji" (i nie tylko takich) dostaję pytanie "jaka cena ostateczna?".

 

Przecież po to jest negocjacja, żeby druga strona coś zaproponowała. To ja sam mam wspaniałomyślnie obniżyć cenę od razu do takiej, jaką szanowny(a) pan(i) zaakceptuje?

Potem przyjedzie, zobaczy i jeszcze mimo to zechce zejść z ceny. Albo od razu w wiadomości będzie kręcić nosem, że moja ostateczna cena to za dużo i proponować mniej.

No więc jaka to ostateczna?

Ostateczna to taka, którą zaproponuje osoba kupująca, a ja jestem jeszcze w stanie za nią sprzedać bez szkody dla siebie.

Nie jest w moim interesie wychodzenie z propozycją niższej ceny. Ta propozycja i tak zostanie zakwestionowana, bo inaczej kupujący nie miałby satysfakcji, że coś ugrał.

 

Rekordzistka napisała do mnie "jestem zainteresowana, ale ile mogę wynegocjować?". Nawet nie umiem tego skomentować. No negocjuj, kobieto!

Gdy napisałem całkiem kulturalnie, żeby zaproponowała coś od siebie i wpadła sprawdzić rzecz, kontakt urwał się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Orybazy to zależy. Ty to uproszczenie komunikacji, szybsze wydawanie poleceń i rozwiązywanie problemów. Per Pan to inna struktura wypowiedzi zupełnie, z opóźnieniem. Dużo zależy od ludzi, po prostu. Sztywne reguły tylko ograniczają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.