Skocz do zawartości

Rozpad 4 letniego związku?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam bracia. Pewnie mnie nie kojarzycie bo odzywałem się tutaj kilka lat temu. W sumie wtedy w podobnej kwestii. Rozpadu związku po 2 latach. Wtedy też dziewczyna przeskoczyła innemu do łóżka. Było to spowodowane bodajże tym, że wspólnie nie zamieszkaliśmy, wdarła się monotonia i coś tam jeszcze. Ogólnie nie ma do czego wracać, była to dla mnie duża lekcja w życiu, zbierałem się po tym ponad rok czasu. Mieszkałem u rodziców i szukałem sensu życia. Zatracałem się w większości w depresji i beznadziejności tego, że zerwanie było przez sms, później liczyła na powroty, ale przyznała się, że przespała się z jakimś bogatszym gościem, który ją chyba odepchnął i związek ogólnie już się zakończył. Ja nie chciałem do niczego wracać. Minęło jakoś półtorej roku, a ja poznałem swoją przyszłą wybrankę na badoo.

 

Zacznijmy od tego, że to ona mnie tam znalazła. Od początku wydawała mi się jakaś interesująca, jako jedyna dziewczyna sama szukała ze mną kontaktu i namawiała do spotkań. Mielismy ciekawe wspolne przeżycia, prawie 4 lata razem jednak ostatnie miesiące, a tak na prawdę tydzień jest kluczowy. Wydaje mi się, że przeżyłem załamanie nerwowe...

Zbliżają się już nam prawie 4 lata razem. Różni nas rok.Ja mam 27, ona o rok starsza. Nazwijmy ją dla tej sprawy Malwina. A więc ona wychowywała się całe życie bez ojca, w domku z matką i babcią na wsi. Nie pochodzi z żadnej bogatej rodziny. Ja tym razem odwrotnie, jestem od zawsze z miasta jednak do wiejskich dziewczyn mnie zawsze bardzo ciagnęło. Te 4 lata można opisać jak komedio dramat. Było mnóstwo fajnych chwil, sporo śmiechu, wspólne palenie trawy, branie grzybów, picie, zdarzały się jakieś wyjścia ze znajomymi jednak zaczęło się psuć. Kilka razy miałem tzw. wystawiane walizki za drzwi. Nie doslownie, ale była informacja, że chce to zakończyć. Zawsze chciała mojej zmiany. A to za mało podróżujemy, za dużo kręci się wokół mnie ( studia, praca na tamte czasy bardzo ciężkie dla mnie tematy). Nie interesuje się nią. W pewnym momencie zaczęło zanikać pożadanie i namiętność w seksie. Stał się typowo mechaniczny. Zawsze wydawało mi się, że Malwina ma problemy z emocjami. Przez lata mocno się zmieniła, ze szczupłej dziewczyny zaczęła nabierać dużo ciałka i brzucha. Nadal była atrakcyjna, ale jednak widać, że już ,,utyta''. W tym też pokładałsa moją winę, bo zamawiałem często pizze, bo kupowałme chipsy bo nie zabierałem jej na silownie, ani bieganie. Mocno się zmieniła, wręcz nie do poznania, ale to nie stanowiło dla mnie jakiegoś dużego problemu. Nadal miałs fajny tyłek i coś takiego w charaktrze co mnie mocno pociągało. No właśnie pociągało bo charakter przy mnie też przeszedł metamorfoze. Moja mama kiedyś pomogła jej w pracy, dzięki czemu teraz pracuje w państwówce ( dobra znana firma). Z początku tzw. szara myszka wszystkiego się bojąca zaczęła z moją pomocą zmieniać się w niezależna kobietę.Latami męczyłem ją o jeżdzenie autem.Miała prawko, ktorego nigdy nie wykorzystywałsa ze strachu. W końcu kupiła auto, zaczeła jeździć z moją pomocą i rozwijać się w swoim hobby czyli masazch.Charakter przez te lata i poznanych ludzi przeszedł zmianę. Zaczęła coraz bardziej się stawiać, wymagać wciąż to nowych rzeczy. Bo ci pojechali na weekend, a my znów w domu.Bo ciebie bardziej interesuje zarabianie niż ja itd.

 

Do moich rodziców nigdy nie chciała jeździc. Wystarczyło jakieś słowo, ktore źle zrozumiala i potrafila wogole nie odzywać się przy stole.Ogólnie trzeba bylo przy niej pilnowac się z tym w jakim kontekście może coś odebrac, bo najcześciej przyjmie to negatywnie. Doszło do sytuacji, że zaczęła mówić, że dla mnie jedynaka najważniejsi są rodzice. Dlaczego? Bo nigdy nie postawiłem się przy nich w jej obronie jak ją niby moja mama obraziła pytaniem o jej ojca, ktorego nie miala.Tym, że pożyczyłem moim rodzicom ponad 10tys ( problemy z kredytem), że ona zawsze jest druga. Nigdy nie mogłem tego zrozumieć, starałem się być pomiędzy jedną a drugą stroną. Mam słabe relacje z rodzicami, ale to moi rodzice chce im pomóc i wiem, że mi oddadzą pieniądze. Ona nigdy nie mogła zrozumieć.

 

Dochodzimy do meritum.  Jakiegoś dnia zauważyłem kartkę napisaną u jej psycholożki. ,, moje życie stoi w miejscy, chce zmian, poważnych kroków itd''. To znów mnie zmrozilo. Wokół jej koleżanki już po zaręczynach, planowały śluby bądź po ślubach. Często u nas pojawiał się temat dzieci. Zawsze chciałem mieć dzieci i zawsze myślałem, że będę miał je z nią. Kupiłem więc pierścionek zaręczynowy. Dlaczego akurat po 4 latach? Uznałem, że to ten okres. Moi rodzice byli u niej, jej mama u nas. Oczywiście jak obcy sobie ludzie na święta. I wtem rodzice wyszli z propozycją zmiany miejsca zamieszkania ( wynajmowanego u jej ciotki) na mieszkanie 20 km dalej. Różnica 70m do +. Z malego prlowskiego mieszkanka zmiana na apartament. Świetne możliwości wychowania dzieci ( obok przedszkole, szkoła, pociąg i wkd). Miasto bardzo dobrze znane przy samej stolicy. Mieszkanie zakredytowane, ale my będziemy dawać małą częśc i rodzice się dokładac. Roznica w tym co teraz płacimy to 1000zł więcej na 2 osoby za mieszkanie, ktore jest moje. I to chyba było też zapalnikiem. Nigdy się z tego nie cieszyła, ciągle szukała czegoś. A to za daleko do pracy, a to nie będzie na nas dwoje itd. 

 

Dopiero jak jeden z rodziców postanowił, żebyśmy tam pojechali gdy byli jeszcze lokatorzy odmieniło jej się. Zaczeła mowić o przeprowadzce ( ktora zostala w sumie przyspieszona, planowalismy ją rok pozniej, ale lokatorzy się wyprowadzaja). Plany mocno się zmieniły, a ja chcialem, żeby przeszla tam już nie jako dziewczyna, a moja narzeczona stąd też mój pierścionek. Jednak nigdy go też nie wręczyłem....

 

Malwina pojechała na 6 dniowy wyjazd ( taki dla masażystek dl starszych schorowanych ludzi). Pojechała tam z koleżanką, która jest po rozwodzie i ma romans z jakimś kochankiem. Ogolnie średni materiał, ale z tego co ją poznałem wydawje się spoko. Pojechała skłócona, tym, że nie chciałem jej pożyczyc kolejnych pieniędzy.Oczywiście wszystko oddawała ( pożyczone na auto), ale tutaj już wykaraskowałem się z kasy na pierścionek. Zacząłem mowić, jej, że za dużo kupuje itd. Powstała z tego awantura, pojechala rozplakana, na pożegnanie bylo jeszcze takie soczyste buźki i wtem kontakt zaczął się przerywac. Do czego zmierzam?

 

Wyjechala zostawiając list. List na 2 strojny coś takiego jak zostawiają samobójcy. Było tam opisane to, że straciła poczucie bezpieczeństwa przy mnie, że mi nie ufa bo dużo razy coś obiecałem ( np wyjscie z naszymi znajomymi), a na ostatni moment to odkręcałem,że liczą się dla mnie rodzcie na 1 miejscu. Później było o mojej osobie, że jest wartościowa, że lubiła robić to i to, że ona chce to zakończyć. A koniec listu był otwarty jakby z możliwościa wyboru dla mnie, co ja o tym sądze. To był pierwszy cios dla mojej psychiki. Uznałem, że może taka przerwa dobrze nam zrobi.  Coś na wyjeżdzie jeszcze pisała typu ,, czy uważam , że jeśli jest miłość w związku to nie naleźy sie o niego starać''. Uznałem, że miłosć zawsze się wybroni i to był dla niej błąd bo człowiek powionien starać się całe życie. 

 

Cały tydzień chodziłem przybity, mielismy tylko 2 rozmowy telefoniczne i trochę zamienionych wiadomosci mało odpisywala. Jak wróciła z wyjazdu miałem wrażenie, że to już inna osoba. Już z góry powiem, że nie zdradziła mnie. Wiem to bo dokładnie przejrzałem jej komórkę gdy spała, jednak zaczęła pisać po tym wyjeździe z jakimś starym typem 40 letnim? Byl tam na slużbie, 2 dzieci, niekochająca żona itd. Pisanie typowo nastawione pod pomoc bo smutno mi w domu.Jakby chciala go zainteresowac glupimi odpowiedziami itd''

 

A więc wróciła do mieszkania no i czekała nas ta rozmowa, na którą czekalismy.Odniesienie do tego listu co dalej  z nami. Spytała sie mnie co uważam i tutaj według niej popełniłem błąd bo ja odpowiedziałem pytaniem na pytanie pytając jej jakie są jej przemyślenia. A ona bez zahamowania i emocji, że to nie ma sensu uczucie się wypaliło już miesiące temu jak mi mówila, co nie chcialem sluchac. Że to się nie uda itd. 

Wtedy zrobiłem chyba najglupszą rzecz, zaczalem doslownie błagać o ostatnia szanse jak w toksycznym związku. Dobrze wiedziala, że kupiłem pierścionek, ale mowila ze nic by nie zmienil itd.

 

Ten dzień był dla mnie tak ciężki psychicznie, że nie pamiętam co robilem. Wsiadlem w auto, zaczalem nabierać prędkości, robić straszne glupstwa. Mowilem sam do siebie, darlem się na siebie doslownie jak osoba chora psychicznie, emocje byly tak skrajne ze to cud, że gdzies sie nie rozbilem czy coś gorzej.

 

Do czego zmierzam? W koncu jak zaczalem trawićnastepnego dnia, że ona już nie chce, mowila ze nikogo nie poznala, że nie zdradzila, że to po prostu decyzja w niej zaczela dojrzewać. Ze na wyjezdzie poznala nowych ludzi, emocje, że można życ inaczej a nie ciągle praca dom praca dom. Ona nie widzi, ze mną życia, kiedy moje uczucie do niej wogóle nie wygaslo.Powiedziała też , że ani trochę nie tęskniła.

 

Miałem wyprowadzić się w weekend.Stało się tak, że normalnie żyliśmy na relacjach jakby koledzy do tego czasu, ale to co zaczęło się dziać przez ten czas jest nie do opisania. Same zbliżenia, seks stał się jak w najlepszym pornosie. Bez ograniczeń zacząłem traktowac ją prawie jak lalkę do ruchania. Spełniając na niej swoje to kolejne fantazje. Nawet pierwszy raz wyszedł anal. Byłem w szoku, jak seks był dobry po tych latach i czemu nigdy taki nie był, jakbyśmy byli zblokowani. Dosłownie każdego dnia probowalismy jakis nowych rzeczy. Wyjście do knajpy wspominając stare czasy co konczylo się placzem u niej itd. Wspolne oglądanie, alkohol i znow lozko.Pieprzyliśmny się jak króliki do tego stopnia, że wylądowała u ginekologa z jakimiś zatarciami. Nie była w stanie już tego ze mną robić, zamieniłem się w typa ktory przez 24h na dobe myśla o jej dupie i ogolnie zaczal ogladać się wokol za kobietami, zaczalem do nich teraz podbijać z tekstami typowo wlasnie pod flirt. Ja sie jakos zaczalem zmieniać nie wiem co mi odbiło.

 

Wspólnie stwierdziliśmy, że zostaniemy w relacji koledzy do pieprzenia. Seks jest tak dobry, że szkoda go odpuszać co jakiś czas. A ja zamieszkam sam w tym mieszkaniu, ona sama u siebie i bedziemy planować życie na nowo czy coś. Chociaż ona bardziej chciala skupic sie na rozwoju siebie, zrzuceniu dodatkowych kg itd. 

 

No i powiedziala mi o tym gosciu co z nim pisze. Wtedy tez powiedzialem jej, że to obrzydliwe, że na co liczy po co pisze z starymi dziadami , chociaz postawila sprawe jasno ze nie szuka relacji i tylko kolegą i koleznka mogą zostać. ( Co tez przeczytalem patrzac jej w komorke wieczorem). To powiedziala ze zrozumiala, że to slabe pisząc z kims kto juz jest w zwiazku i samemu w nim byc itd. Dla mnie dziwne, obiecala ze to zakonczy nie pisząc juz wiecej. I tak sie stalo, przestala odpisywac co tez przyuwazylem w nocy.

 

To już prawie koniec historii. Dziewczyna w pewnym momencie stwierdzila, że nadal nic nie czuje do mnie, ale podczas seksu ma wrazenie jakby cos nas łączylo, jakby cos na nowo sie odradzalo nie wiem. Ja w tym czasie powiedzialem jej też o swojej chorobie.Czy potwierdzona? Nie. Kiedyś moi psychiatrzy jak do nich chodzilem w ciężkich epizodach depresji stwierdzili mi dwubiegunowość. Potrafię z okresu depresjii nie wiadomo czym spowodowanej przejśc na okres manii. Wtedy zaczyna sie seks, kupowanie niepotrzebnych rzeczy, łamanie prawa. Wszystko co da mi adrenaline i przyjemnośc. To jedyny okres w ktorym czuje sie normalny. Wtedy też dziewczyna stwierdzila, że to nie w niej byl problem, a we mnie w moich zmianach nastroju itd. Oczywiscie wina zawsze we wszystkim leżała po mojej stronie.

 

To juz koniec obiecuje. Właśnie jest dzień gdy byłsa 2 wizytua i terapeutki. 1 była moja indywidulana ( terapeutka polecona przez jej psycholog).Skróciłem jej całą tą sytuacje i swoje dzieciństwo. To jaką osoba jestem. Nazwała mnie bardzo rozsądną osoba, ktora ma dużo sił nawet w takich chwilach. Chyba ogolnie jej sie spodobalem, to samo psycholożce swojej dziewczyny. Nie znając mnie zawsze mnie chwaliła pod względem mojego zachowania, że wydaje się bardzo w porządku może trochę zagubiony. 

 

2 wizyta była już wspólna gdzie Malwina i ja wypowiadalismy się na pewne tematy. Tego czy warto dalej probować i to ciągnąc.  Jest to terapia behawioralna, gdzie samemu odpowaidając na pytania zaczynasz rozumiec coraz więcej i możesz zauważyć jakas odpowiedz. Po pierwszej rozmowie bylem nastawiony nawet pozytywnie.Dziewczyna od razu umowila kolejną. Mówiła ,żebym nie robił sobie żadnej nadziei, że wrócimy itd.

 

No i koniec historii. Gdy już zgodziłem się na rozmowę.Dziewczyna przyznala się, że tamten gość pisał.Coś co slychać itd, że ona potrzebuje utrzymywać kontakty z ludzmi, coś mu odpisala , ale juz w normalny sposob po czym sie rozplakala chyba sie wstydzac( tak bylo 2 zdania co slychac dobrze , ok ,ok nara- widzialem tel). Pozniej poszla pod prysznic i wtem slysze ,, kuurr, ja pier..'' .Nie ma nic gorszego dla mnie jak kobieta, ktora klnie gorzej jak facet.I mnie wola ipokazuje jakieś swoje lusterko, że są na nim moje wlosy ( najpewniej po goleniu jajec). I że tego nie ogarnalem jak tak moge itd. A ja, że jak już jest pod prysznicem to moglaby to w sumie sama spłukać i czy ja aż tak bardzo ją obrzydzam po 4 latach ? ( ile razy jej wlosy w wannie i odplywach odnajdywalem juz nie wspomne). Ona, że tak obrzydliwe itd. I umylem to lusterko daje jej przez zaslone, a ona ,,UDERZYLES MNIE'' I jak boga kocham, zamachnela sie przez zaslone na moją gębe ( takie jest moje zdanie).Zaslona się zerwala a ja na nią spojrzalem jak stała nago z tym swoim wyrazem pełnym nienawisci i chyba dotarlo do mnie wtedy, że o co ja sie tak kur... staram? Czy ja sam siebie oszukuje, że w kimś rozpale milość na nowo? O co w tym wszystkim chodzi, czy tak robi normalna osoba? ( kiedyś po 2 latach związku dochodzilo pomiędzy nami do rękoczynow , ja tylko wstrzymywalem jej łpay z ktorymi się rzucala, dla mnie to nie problem).

 

Wrocila spac nic nie mowiac, a ja, że w weekend się wyprowadzam, dalsza terapia nie ma sensu. Usłyszałem tylko ,,OK'' po czym odwrocila się i poszła spać.

 

 

Tej nocy jeszcze sprawdziłem ostatni raz jej komórkę. To co mowila z tym typem racja, nie wyglada to na nic czym mozna sie martwić, raczej jej zachowaniem ze pisala wogole z takim dziadem jakby nakręcajac go na siebie kij wie po co.

 

Ale to co pisala do swojej przyjacioleczki i pscyholozki mnie zdziwilo. Do koleżanki, że jednak chyba ja tego nie chce zakonczyć, bo nadal jakbym chcial sie z nia tam przeprowadzić ( co mowilem męzowi tej kolezanki, pytal o przeprowadzke), ale ze mi juz chyba przestaje na nas zależec.

 

A do psycholożki kilka dni temu, że już nic nie czuje, chce to zakończyć nie wie jak mi to powiedzieć. Bo rozum mowi stop, a sercu jeszcze ciężko. Ale to jak prosilem spowodowalo, że miala problem zerwac ta relacje na 100% itd. To mnie po prostu odwrocilo do gory nogami.

 

Nie wiem co o tym wszystkim myslec. O nas o tych 4 latach. O tym, że zostalem zmuszony oddać pierścionek. Pojawil się strach przed samotnościa, tym, że zamieszkam tam sam, że znikne w alkoholu i narkotykach bez żadnej kontroli. Że znow bede przezywal ten związek, ze odbije się to na mnie na kilka lat. Że komus tak łatwo po 4 latach powiedzieć nic do ciebie nie czuje to się wypalilo. Tym, że ktoś może probować podnieść na kogoś ręke nawet w nerwach, a na końcu tym co ta osoba myśli i na ile to jest gra a na ile rzeczywistość.  Moi rodzice i babcia uważają mnie za debila, że do tej pory się od niej nie wyprowadziłem, nie rozumieją tego a mowia, że to niby nie osoba dla mnie itd. 

 

Mnie jej roznice strasznie pociągają. To, że ona jest bardziej ekstrawertyczna i chce czuć emocje w zyciu i podrozowac, a ja introwertyk skupiony na rodzinie, na pieniądzach, tez chce zyc ale tez chce czuć bezpieczenstwo. 

 

Nie wiem co o tym myśleć, czuje, że jestem na bliskiej drodze do szaleńswa. W połączeniu z narkotykami oby mnie nie zmiotło z planszy. 

 

Proszę dajcie znać bracia co o tym myślicie, odpowiem na każde zadane przez was pytanie, szukam innego punktu widzenia, może to ja jestem zaślepiony, a może to jest związek nad ktorym na prawdę warto walczyć. To boli chce tylko żeby bylo jak dawniej...

Edytowane przez szakal666
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dawniej - nie będzie. Tak, wiem jak dla Ciebie zabrzmi to pytanie, które teraz zadam, ale chuj z tym: Na prawdę warto z powodu kogoś, kto ma Cię w dupie brać narkotyki, jeździć jak pojebany autem, upijać się no i starać się o cokolwiek?

 

Według mnie jesteś zaślepiony. Ale nie miłością do niej - tylko iluzją tego, co ona Ci daje - seksu i bliskości. I boisz się że to stracisz.

 

Powtórzę to, co było powtarzane wiele razy a czego sam się nauczyłem po 2 latach po rozstaniu. Najpierw naucz się miłości i szacunku do siebie samego. Potem bierz się za związki z osobami, które mają być jedynie dopełnieniem do Twojego zajebistego życia. 

 

Ludzie mają ograniczoną ilość emocji do oddania. A z tego co widzę, to Ty oddałeś już wszystko i jedyne co teraz robisz, to bierzesz emocje "na kredyt", które już w sumie teraz odbijają Ci się brakiem chęci do życia, myśleniem o dragach i alko. Potem będzie gorzej.

 

Innymi słowy - ona jest Twoim nałogiem. Pomimo że mówi Ci że nic z tego nie będzie Ty i tak z jakiegoś powodu robisz sobie nadzieję. Odejdź chłopie.  Zablokuj wszędzie. Będzie bolało, jak wszystko przez jakiś czas. Ale warte jest to późniejszego spokoju.

 

"Choose wisely."

 

 

  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, szakal666 napisał:

Pewnie mnie nie kojarzycie bo odzywałem się tutaj kilka lat temu. W sumie wtedy w podobnej kwestii. Rozpadu związku po 2 latach. Wtedy też dziewczyna przeskoczyła innemu do łóżka.

Gdybyś udzielał się częściej to może wchłonąłbyś odrobinę wiedzy, a tak ... dalej jesteś "ciepłe kluchy".

 

Chcesz się zmienić i chcesz porad to zacznij się aktywnie udzielać.

 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Historia smutna, ciężka i dołująca.

 

Same frustracje, oczekiwania, pretensje i naruszanie nietykalności cielesnej, brak szacunku, kłótnie, czytanie cudzej korespondencji, pretensje czemu druga osoba nie czyta w myślach, brak sprecyzowanych oczekiwań, planów, bycie czarodziejem co ma spełniać cudze marzenia, kobieta co ma mentalność "żony rybaka", zaborczość, egoistyczne pragnienia, narkotyki.

 

Jedyny wesoły pozytyw - udany anal. 

 

Czy tak chcesz żyć z nią 10, 30, 50 lat w takiej atmosferze?

 

W tej chwili żadne z was nie nadaje do związku. 

 

Marsz na odwyk. Wspominasz kilka razy o środkach odurzających. To jest poważne świństwo.

 

Związek jest ciągle reanimowany mimo, że jest trupem co już rozkłada się. Zaprzestać reanimacji.

 

Zabierz się za własny rozwój, przepracuj swoje problemy u psychologa.

 

Poczytaj forum i książki na temat związków, kobiet, psychologii.

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smutne to wszystko.  Masz cztery lata w plecy.  Byłeś zakochany w niej, miałeś plany, rodzina wspomagała, chociaż były też minusy - wspomniałeś coś o rękoczynach dwa lata wcześniej.  Facetka już nie zmieni zdania; im szybciej zniknie z twojego życia, tym lepiej dla ciebie.

Będzie bolało teraz przez jakiś czas.  Skup się teraz na sobie.  Sporty, lub cokolwiek lubisz.  Trzymaj się z daleka od alko i narkotyków, staraj się kontrolować temperament, zwłaszcza podczas jazdy; nie chcesz aby ktoś niewinny ucierpiał za to co czujesz w tym momencie.
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurwa, ale bigos.

6 godzin temu, szakal666 napisał:

psycholożki.

wtf?

 

6 godzin temu, szakal666 napisał:

moje życie stoi w miejscy, chce zmian, poważnych kroków itd

😎

 

 

Też kiedys otrzymałem podobny list, dziękowała mi, że zajumję się jej samochodem. Ocal siebie!!! 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze idź na terapie do jakiegoś sensownego gościa  a jeśli nie masz na to kasy poczytaj trochę książek. Tu na Forum znajdziesz całkiem dobre rekomendacje.
Tylko nie wpierdol się w swoim czytelnictwie  w black pill i plakusne alt-rightowe pseudo teorie.
Niezależnie od tego posłuchaj trochę na YT o medytacji - wiem ze jest to do bólu forumowy schemat ale uwierz mi  jak dobrze się do tego przyłożysz - pomoże.
Połączenie grzybow i alko w KAŻDEJ  sytuacji to proszenie się o dodatkowe kłopoty. Jeśli teraz masz takie problemy to odstaw to w ogóle.
Jeśli masz telefon lepszy niz Nokia 3110  tzn taki z funkcja blokady - wiesz co zrobić.  Jeśli masz tylko taki telefon  lub jakikolwiek inny  - dzisiaj jest Dzień Matki, warto zacząć od rozmowy z najbardziej kochającą Cie kobieta. 
 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracia niezmiernie dziękuję za okazaną pomoc i wsparcie. Jestem lekko zszokowany, że pojawiło się, aż tyle odpowiedzi po tak krótkimc czasie i dziękuje tym, którzy przez to przebrnęli i postanowili to przeczytać. To tylko zarys tego co dzieje się aktualnie w mojej głowie.

 

Zauważyłem, że od większości pojawia się o smutnej historii i straconych 4 latach, ale czy to nie jest swojego rodzaju lekcja życia? Lekcja, która sprawiła, że jestem aktualnie tą osoba co teraz? Wzbogaconą o nowe doświadczenia i może choć trochę nakierowaną na drogę tego czego będę dalej chciał? Nie wiem, staram się może to wszystko usprawiedliwiać, ale ja jakoś tych 4 lat nie moge, albo nie chce uznać za stracone. Mam zbyt dużo fajnych wspomnień, aż mnie ściska w środku jak o tym pomyśle. Moje wszystkie plany poszły się jebać, a ja zostałem sam ponownie chociaż nie jestem jakąś złą osobą, która krzywdzi innych. Oczekuje szacunku i szczerości w związku. 

 

1 godzinę temu, Martius777 napisał:

Historia smutna, ciężka i dołująca.

 

Same frustracje, oczekiwania, pretensje i naruszanie nietykalności cielesnej, brak szacunku, kłótnie, czytanie cudzej korespondencji, pretensje czemu druga osoba nie czyta w myślach, brak sprecyzowanych oczekiwań, planów, bycie czarodziejem co ma spełniać cudze marzenia, kobieta co ma mentalność "żony rybaka", zaborczość, egoistyczne pragnienia, narkotyki.

 

Jedyny wesoły pozytyw - udany anal. 

 

Czy tak chcesz żyć z nią 10, 30, 50 lat w takiej atmosferze?

 

 

 

Tutaj muszę przyznać rację. Po przeczytaniu jak wyglądała żona rybaka u mnie jest to takie odbicie lustrzane.Tylko, że kiedyś taką żoną rybaka nie była.Może dopiero przy mnie przeżyła zmianę?  Nie chce takiego życia kolejne lata, to samo w sumie spytali mnie rodzice. Chciałem, żeby było tak jak na początku wszystko wyglądało idealnie, nie wiem nawet w którym momencie się spierdoliło czy ja po prostu przestałem zwracać na nią uwagę? Ten związek można było zakończyć 2-3 lata temu bo takie rozmowy wracało na ławę, a ja za każdym razem mówiłem coś o poprawie i dalej się żyło, aż do kolejnej rozmowy. Z jednej strony to chyba toksyczne, albo mi spadła wartość siebie.Nie wiem czemu tak ciężko mi to zakończyć, ta osoba chociaż tak dziwna z charakteru jest dosłownie jak moja heroina. Nie wierzę, że będę robił takie rzeczy, czy tak się kiedyś otworzę przed inną osobą.Boję się, że znów będę ją idealizował do każdej napotkanej kobiety z góry ją przekreślając bo to nie Malwina..

 

5 godzin temu, yummyboy napisał:

 

 

Według mnie jesteś zaślepiony. Ale nie miłością do niej - tylko iluzją tego, co ona Ci daje - seksu i bliskości. I boisz się że to stracisz.

 

Powtórzę to, co było powtarzane wiele razy a czego sam się nauczyłem po 2 latach po rozstaniu. Najpierw naucz się miłości i szacunku do siebie samego. Potem bierz się za związki z osobami, które mają być jedynie dopełnieniem do Twojego zajebistego życia. 

 

 

 

 

Boje się jak cholera, że to stracę. Nigdy w dzieciństwie tego od swoich rodziców też nie otrzymywałem, a od babci i tutaj chyba jest też pies pogrzebany.Chce dawać miłość i wręcz jej łakne bo nie miałem jej od najbliższych ( wybrali kariere zawodową dzięki czemu teraz może być mi łatwiej w życiu, ale chyba jestem skrzywiony na polu emocji). Boje się, że już nigdy jej nie dostanę, a jeśli dostanę to kiedy to będzie szczerze.

Kiedy związek jest oparty na zauroczeniu, miłości, a kiedy na przyzwyczajeniu czy wygodzie.

Na ile to wszystko było realne, a na ile był to obraz, w który sam chciałem wierzyć.

Boje sie, że nie poznam już fajnej kobiety w dzisiejszych czasach. Teraz ciągle czytam o tych portalach randkowych jak to w złą stronę poszło, że tylko kilku facetów ma zainteresowanie wszystkich kobiet. Zatrzymałem się też przed tymi wszystkimi instagramami, nie chciałbym dziewczyny co świeci ciałem w internecie czy pisze na boku z kilkoma innymi. Boje się, że po prostu nawet nie posiadając blokady przed poznawaniem innych ludzi bo przychodzi mi to z łatwością, nie znajdę wartościowej kobiety, którą zainteresuje. Mam 178cm zwykły przeciętny chłopak. Boje się, że przyczepi się do mnie jakaś czarna wdowa blachara nie skupiona na mnie, a np na moich pieniądzach itd. Boje się, że zostanę sam, a ona ułoży sobie życie. Nawet nie chce myślec, że ktoś inny bęzie ją pokrywał, strasznie mnie ta myśl sama wkurwia.

 

Do tej pory myslałem, że z soba już przepracowałem temat. Po tym jak ją poznałem zacząłem uczyć ją jak pokochać samą siebie, a nie wiem czy ja gdzieś tego nie zatraciłem.Przestałem robić w pewnym czasie rzeczy, które sprawiały mi taką przyjemność, trochę jakbym się zamknął. Boje się, że to początkowa droga depresji jak to wszystko we mnie uderzy

 

Myślicie , że warto zachować relacje? Ona sama to mówiła, przy terapeutce, że nawet sama relacja by jej wystarczyła, nie chcialaby jej stracic. Wiecie dla samego spotkania się na seks. Ona mi proponowala własnie rzeczy typu wspólna zabawa czy wyjście raz na jakiś czas. Chyba sama sie tego boi, ale też mówi, że lepiej się dogadujemy nie będąc razem. 

Czy taka relacja FWB z ex jest dobra żeby to wszystko zakończyć?

 

33 minuty temu, zuckerfrei napisał:

Kurwa, ale bigos.

wtf?

 

😎

 

 

Też kiedys otrzymałem podobny list, dziękowała mi, że zajumję się jej samochodem. Ocal siebie!!! 

z psycholożką chodziło o jej psycholog, do której ją kiedyś wysłałem i od roku chodzi. Ta kobieta bardziej widziałem opiera się w pewnym momencie na religii i modlitwie niż takiej głebokiej analizie osobowości

 

Czyli list jednak był końcem, a nie jak z początku chciałem sobie mówić początkiem czegoś nowego lepszego...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale że o co chodzi...? Udało Ci się wyrwać z toksycznego związku, a ty ... z tego powodu ... łapiesz doła?

Czekał Cię jeden z najgorszych możliwych scenariuszy, lecz całe szczęście jakiś jeleń wyrwał Cię z oblicza prze$ranego życia poprzez wyrwanie Ci toksycznej laski. Po kilku latach znajomości panna zaczęła cyt. "Zaczęła coraz bardziej się stawiać, wymagać wciąż to nowych rzeczy. Bo ci pojechali na weekend, a my znów w domu.Bo ciebie bardziej interesuje zarabianie niż ja itd." - zastanów się, co by zaczęła wywijać gdybyś zmajstrował dzidziusia bądź z się ożenił.

 

Chwal najwyższego, że wyrwał Cię ze szponów Sukkuby.

BTW. Twoje życie, twoja sprawa, ale ... stawianie na piedestale cip to prosta droga do życiowej kraksy.

 

 

Edytowane przez oxy
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panna chyba zaburzona, z drugiej strony widać, że żądna luksusów, manipuluje tobą wpędzając w poczucie winy dla osiągnięcia swoich celów, zabolało ją że mieszkanie będzie Twoje a nie wasze... Jak panna ciągle pożycza mieszkając z rodzicami gdzie pewnie niewiele ja to kosztuje, to jej wkład finansowy w wasze wspólne życie będzie wynosił okrągłe 0, a to i tak będzie dobry wynik, bo prawdopodobnie będzie jeszcze ssać kasę od Ciebie. Plus akcje miś chce na weekend, chce na wakacje.... Do tego się rozpasła, wychowywana bez ojca. Po co Ci gruba księżniczka którą do końca Twych dni będzie zatruwać Ci życie? 

P.s. nie znam żadnego, absolutnie żadnego przypadku gdzie facet powiedział, że jego myszka po ślubie zmieniła się na lepsze. Jak się nie zmieni to już wielki sukces, ale zazwyczaj się zmienia na gorsze, staje się roszczeniowa, mniej seksu więcej odrywania i żądań. Ciesz się, że się uwolniłeś z tego syfu

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

7 godzin temu, szakal666 napisał:

Nie wiem co o tym wszystkim myslec. O nas o tych 4 latach.

Toksyczna relacja jakich wiele. Laska ciebie nie kocha, ty za nią latasz. Bawi się tobą bo sama nie wie czego chce a ty najwidoczniej nie masz lepszej alternatywy bo już dawno byś powiedział "bye, bye"

 

Z perspektywy czasu jak wyjdziesz z relacji to mimo jakiś tam dobrych wspomnień pewnie będziesz żałował straconego czasu.

Edytowane przez Chicco
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego, napisałeś naopowiadałeś tylu szczegółowych (ale zbędnych informacji). A kogo to obchodzi? Mogłeś to skrócić conajmniej o połowę jak nie lepiej.

 

Wracając do tematu z tej mąki chleba nie będzie. Każde z was potrzebuje pomocy psychologa lub psychiatry. Ty w tym momencie odbierasz wszystko inaczej i podświadomie CHCESZ dalej tkwić w tym szambie, mimo że wiesz, że nie warto. Sam wiesz jak to wygląda i lepiej  nie będzie. Tego się już nie naprawi a mogą Cie dopaść z czasem jeszcze gorsze i poważniejsze problemy np. oskarżenie o bicie, znęcanie, kradzież, alimenty, stracisz majątek itp. Po co Ci to wszystko?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak obstawiacie ile jest takich związków ja strzelam 88%.

4 minuty temu, gryczany napisał:

Wziąłeś cichą myszkę, motywowałeś do działania, gdy już obrosła w piórka to piękne podziękowanie. 

Dareczek prawdę Ci powie.

Edytowane przez zuckerfrei
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, zuckerfrei napisał:

Jak obstawiacie ile jest takich związków ja strzelam 88%.

Dareczek prawdę Ci powie.

Im bardziej patrzę na znajomych, którzy są już w wieloletnich związkach tymbardziej chce mi się dalej być wolnym. 
 

Ostatnio kumpel jak byłem u niego w domu z innej flaszki przelewał do napoczątej bo „jak żona zobaczy nową butelkę to zrobi mu grubą awanturę”.  Około 21:00 darła się, żeby było ciszej, wyłączyć TV bo ona i dziecko (które dawno już spało) usnąć nie może.Typ miał swoje urodziny. Ręce opadają.

  • Like 3
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, szakal666 napisał:

A więc ona wychowywała się całe życie bez ojca, w domku z matką i babcią na wsi.

Niestety nie zawsze, ale często to czerwona flaga i powinno się na to zwracać uwagę.

 

7 godzin temu, szakal666 napisał:

Zawsze chciała mojej zmiany. A to za mało podróżujemy, za dużo kręci się wokół mnie ( studia, praca na tamte czasy bardzo ciężkie dla mnie tematy). Nie interesuje się nią. W pewnym momencie zaczęło zanikać pożadanie i namiętność w seksie.

Pytanie jak ją traktowałeś, ale z tego co piszesz to typ kobiety uzależnionej od silnych bodźców a ty nie byłeś wstanie jej cały czas dobodźcowywać co jest niestety naturalne. Stąd też gorszy seks, mniej emocji => znudzenie => gorszy seks. Tak to działało na przykład u mojej byłej, u twojej podobnie widzę.

 

7 godzin temu, szakal666 napisał:

Z początku tzw. szara myszka wszystkiego się bojąca zaczęła z moją pomocą zmieniać się w niezależna kobietę.Latami męczyłem ją o jeżdzenie autem.Miała prawko, ktorego nigdy nie wykorzystywałsa ze strachu. W końcu kupiła auto, zaczeła jeździć z moją pomocą i rozwijać się w swoim hobby czyli masazch.Charakter przez te lata i poznanych ludzi przeszedł zmianę. Zaczęła coraz bardziej się stawiać, wymagać wciąż to nowych rzeczy. Bo ci pojechali na weekend, a my znów w domu.Bo ciebie bardziej interesuje zarabianie niż ja itd.

Klasyczne nietrzymanie ramy, niestety "gra" w związku jest trudniejsza niż jak jesteś wolny.

 

7 godzin temu, szakal666 napisał:

Malwina pojechała na 6 dniowy wyjazd ( taki dla masażystek dl starszych schorowanych ludzi). Pojechała tam z koleżanką, która jest po rozwodzie i ma romans z jakimś kochankiem

No to grubo, taka koleżanka to czerwona flaga jak skurwysyn, ale pewnie sam o tym wiesz bo to widzisz. Te silne wyzwolone koleżanki to jest raczysko lvl 1000%.

 

Cytat

Miałem wyprowadzić się w weekend.Stało się tak, że normalnie żyliśmy na relacjach jakby koledzy do tego czasu, ale to co zaczęło się dziać przez ten czas jest nie do opisania. Same zbliżenia, seks stał się jak w najlepszym pornosie. Bez ograniczeń zacząłem traktowac ją prawie jak lalkę do ruchania. Spełniając na niej swoje to kolejne fantazje. Nawet pierwszy raz wyszedł anal. Byłem w szoku, jak seks był dobry po tych latach i czemu nigdy taki nie był, jakbyśmy byli zblokowani.

To nie kwestia zblokowania, tylko emocji u niej...

Edytowane przez Chicco
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Szczery Człowiek napisał:

Ostatnio kumpel jak byłem u niego w domu z innej flaszki przelewał do napoczątej bo „jak żona zobaczy nową butelkę to zrobi mu grubą awanturę”.  Około 21:00 darła się, żeby było ciszej, wyłączyć TV bo ona i dziecko (które dawno już spało) usnąć nie może.Typ miał swoje urodziny. Ręce opadają.

I to jest, kurwa smutne jak pizda.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, szakal666 napisał:

Kiedyś moi psychiatrzy jak do nich chodzilem w ciężkich epizodach depresji stwierdzili mi dwubiegunowość. Potrafię z okresu depresjii nie wiadomo czym spowodowanej przejśc na okres manii.

Tego nie przeczytałem. Hmmm stary no to grubo i to napewno miało spory wpływ na ten związek, ale to że ona rezonowała w twoich okresach manii znaczy, że ona też jest zaburzona. Z tego co piszesz wynika, że jak miałeś manię to było okej dla niej a jak byłeś bardziej zrównoważony to lipa. Albo inaczej, jak mania nie była skierowana na nią bo pewnie fiksowałeś się na punkcie pracy mocno, za mocno, a ona lubiła byś smyrana twoim zaburzeniem gdy to była mania (jak wtedy gdy byliście w FWB)

 

Nie wiem jak wyglądały u ciebie okresy depresyjne, ale wiem, że to potrafi być w chuj trudne dla osób obok.

 

Musisz serio to ogarnąć.

 

No niestety el classico. Dwójka zaburzonych ludzi tworzy psychodramę. Oboje lubią te emocje z drugiej strony to ich niszczy...

Edytowane przez Chicco
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sytuacja wygląda tak, że na przyszłość powinna Ci się zapalić lampka ostrzegawcza gdy słyszysz, że kobieta pochodzi z domu gdzie była wychowywana przez dwie kobiety bez czynnika męskiego czy to ojca, wujka, dziadka. Druga sprawa wersja demo kobiety zawsze jest cudowna przecież ona musi jakoś przekonać mężczyznę do siebie natomiast po niej zaczyna się pełna wersja gdzie widzisz prawdziwą twarz kobiety. Przez cztery lata kobieta w lepszym życiu przy twoim boku i socjalizacji społecznej stała się taka sama jak większość kobiet w Polsce czego dowodem miałeś manipulacje, shit testy, wzbudzanie poczucia winy, braku czy wymuszania. Czyli nie okazała się inna niż wszystkie. Zapatrując się na koleżanki zapragnęła takiego samego życia bo kobiety są klonami społecznymi, które kopiują dosłownie wszystko. Dlatego sytuacja wygląda tak, że ona ma swoje oczekiwania, których tych nie możesz spełnić dlatego jest ewakuacja z relacji. Najgorsze co zrobiłeś to błaganie jej o jeszcze jedna szanse gdzie przy tym pokazałeś swoją słabość i utwierdziłeś ja w przekonaniu, że nie masz innych opcji.

Nigdy się nie poniżaj dla kobiety miej swoją godność bo wtedy pokazujesz siłę. Jeżeli Ci pasuje sytuacja z nią na zasadzie przyjaciele z benefitami to w to wchodź nic poza tym bo kobieta na LTR się po prostu nie nadaje. I tak jak napisał jeden z braci gdybyś nie olał forum i przez cztery lata zdobywał wiedzę i doświadczenie nie pisał byś  dzisiaj tego tematu bo nie było by problemu. 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@szakal666

 

Strasznie toksyczna relacja, uciekaj jak najdalej. NIe wiem czy jest sens tłumaczyć czemu masz to zrobić, bo możesz wszystko zanegować. 

 

Masz przeczytać Kobietopedię, No More Mr Nice Guy, Stosunkowo Dobry.

 

Jest tyle czerwonych lampek nie tylko w tej lasce, ale też w Tobie - robisz sobie krzywdę a nawet nie wiesz o tym. Najważniejsze jest to, że będąc w jakiejkowliek komitywie z nią nie uda Ci się przepracować Twojego zachowania.

 

Uciekaj, urywaj kontakt zacznij się sobie przyglądać - tracisz teraz tylko swoje życie, a tego Tobie nikt nie odda!!

 

8 godzin temu, szakal666 napisał:

z jakimś starym typem 40 letnim?

A tu to kurna przesadziłeś, jaki stary typ?? Człowieku...

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, gryczany napisał:

Wziąłeś cichą myszkę, motywowałeś do działania, gdy już obrosła w piórka to piękne podziękowanie. 
Uciekać póki czas, szkoda życia na zaburzoną pannę. ;)

Amen, miałem tak samo tylko przez 17 lat. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, zuckerfrei napisał:

Wziąłeś cichą myszkę, motywowałeś do działania, gdy już obrosła w piórka to piękne podziękowanie.

Masakra taka akcja, jak krew w piach, ja tak miałem tylko 3 lata 😕😉

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.