Skocz do zawartości

Rozpad 4 letniego związku?


Rekomendowane odpowiedzi

To Ty jako facet masz przywilej i odpowiedzialność zadecydować w którym kierunku potoczy sie wasz związek. W sumie najłatwiej odpuścić. Odejść. Macie dziecko. Czeka Cię szarpanina w sądzie. Ona jak to matka będzie stawać na głowie byś to Ty się wyprowadził i płacił na dziecko. Noi przegrasz. Taki mamy klimat 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, sawyer504 napisał:

Ale szambo zobaczyłem zdjęcia wklejonego listu i normalnie kiedyś dostawałem identyczne nawet zdania tak samo budowane plagiat czy gotówce na necie są :)

Mordko bo one chyba na jedno kopyto wszystkie są robione. Niedługo aktualizacja mojego pamiętniczka. Z moją głowa coraz lepiej. Dziękuję wam bracia 

Edytowane przez szakal666
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Spójrz na moment w którym opisujesz list. Pokłóciliście się wtedy o to, że nie chciałeś pożyczyć jej kasy. To już daje do myślenia, co do samego listu. 

 

Samobójcy tak robią, którzy chcą na siebie zwrócić uwagę. Chcą wytknąć światu ich błędy ale boją się to zrobić w twarz, przez napisanie listu, który zostanie odczytany po śmierci chcą wzbudzić WYRZUTY SUMIENIA. 

 

Jeśli ktoś ma Cię w dupie i chce się rozstać, nie pisze listów. Ona chciała Cię tylko wytresować, a sam fakt, że dalej był kontakt o tym doskonale świadczy. 

 

Byniu, nie ma znaczenia czy dzień, miesiąc czy 10 lat. Jeśli wychodzi coś co Cię wkurza i nie da się tego naprawić, sentyment musisz odrzucić. To jak z samochodem, po 10 latach ciężko się rozstać ale musisz zezlomowac. 

 

Wiadomo z ludźmi jest inaczej - ale bawiąc się w kontakt, jakieś próby i terapię, przedłużasz swoje męki. I tak po rozstaniu będziesz cierpieć do pewnego momentu. Zacznij ten okres żeby go przepracować, bo on się jeszcze nie zaczął a Ty już dostajesz mocno po dupie. 

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Zgredek napisał:

Wiadomo z ludźmi jest inaczej - ale bawiąc się w kontakt, jakieś próby i terapię, przedłużasz swoje męki. I tak po rozstaniu będziesz cierpieć do pewnego momentu. Zacznij ten okres żeby go przepracować, bo on się jeszcze nie zaczął a Ty już dostajesz mocno po dupie. 

Clu całego problemu. 

Bardzo mądry post.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 1.08.2021 o 23:04, Zgredek napisał:

Spójrz na moment w którym opisujesz list. Pokłóciliście się wtedy o to, że nie chciałeś pożyczyć jej kasy. To już daje do myślenia, co do samego listu. 

 

Samobójcy tak robią, którzy chcą na siebie zwrócić uwagę. Chcą wytknąć światu ich błędy ale boją się to zrobić w twarz, przez napisanie listu, który zostanie odczytany po śmierci chcą wzbudzić WYRZUTY SUMIENIA. 

 

Jeśli ktoś ma Cię w dupie i chce się rozstać, nie pisze listów. Ona chciała Cię tylko wytresować, a sam fakt, że dalej był kontakt o tym doskonale świadczy. 

 

Byniu, nie ma znaczenia czy dzień, miesiąc czy 10 lat. Jeśli wychodzi coś co Cię wkurza i nie da się tego naprawić, sentyment musisz odrzucić. To jak z samochodem, po 10 latach ciężko się rozstać ale musisz zezlomowac. 

 

Wiadomo z ludźmi jest inaczej - ale bawiąc się w kontakt, jakieś próby i terapię, przedłużasz swoje męki. I tak po rozstaniu będziesz cierpieć do pewnego momentu. Zacznij ten okres żeby go przepracować, bo on się jeszcze nie zaczął a Ty już dostajesz mocno po dupie. 

 

Właśnie Zgredek bardzo zależało mi na Twojej odpowiedzi w tym temacie. Widziałem chyba wszystkie twoje komentarze pod innymi tematami i były według mnie bardzo trafne. Dziękuję za odpowiedź, niestety nie mogłem napisać do Ciebie pw mam jakieś blokady, ktoś może sie orientuje nam je ściągnąć? 

 

Co do sytuacji po 3 tygodniach od ostatniego posta  wygląda to tak, że zaakceptowałem już to jak to wygląda. Było mi z początku bardzo ciężko bo odczułem podwójna stratę i w niej i w moim przyjacielu. Już jest lepiej i zauważyłem że i ona jak i ja lepiej funkcjonujemy na odległość. Znaczy bez siebie bez związku i tego wszystkiego. Z początku bardzo zależało mi na uszczęśliwianiu jej, chcialem żeby się nie złościła itd. Teraz jest mi to obojętne. Utrzymujemy kontakt przez wiadomości niekiedy któreś zadzwoni z pytaniem o samopoczucie i tyle. Widzieliśmy się kilka razy i zawsze kończyło się seksem jakimś masażem czy coś zjedliśmy. I właśnie ostatni raz ponad tydzień temu jak spotkałem się z nią zauważyłem że ta cała magia podczas seksu zniknęła. Coś jakbym robił to mechanicznie jakbym przestał idealizowac druga osobę, myśli w stylu czy na tym ci tak zależało czy co było powodem? Czy to była prawdziwa miłość czy przyzwyczajenie? 

 

Ona chce się spotykać od tak w weekend żeby wspólnie spędzić czas np kino jakiś wyjazd. Nie mamy dużo znajomych i z początku w sumie dla mnie wydawało się ok, ale przy pożegnaniu jednym ze spotkań była właśnie taką sytuacja.Ze mówiła ze musimy iść jeszcze tu i tu zobaczyć to i to a ja się spytałem że jeśli tak chce spędzać ze mną czas to dlaczego ten związek się rozpadl o co chodzi.Ona taka zaskoczona minę zrobiła odpowiedziała coś w stylu że nie ma to znaczenia i odwróciła się na pięcie. Ja jej pomachałem ona jeszcze się spojrzała. I w domu napisalem później do niej czemu tak się odwróciła i poszła a ona ze miała nadzieję że za ilnia pobiegnę i ja zatrzymam. Wtf co to komedia romantyczna? 

 

No ale koniec końców przeprowadziłem się niedawno, już będę mieszkał sam czego trochę się obawiam bo nigdy tak nie mieszkałem i mam problem z piciem. Nie wiem dlaczego pije każdego dnia piwa a niekiedy zdarza się też już i whisky mieszane z piwami. 

 

Tak na prawdę nie mam teraz na nic czasu. Ani już nie myślę poznawać nowych dziewczyn bo nie wiem kiedy nawet na to miałbym mieć czas ani wchodzić na nowo w ten rynek matrymonialny. Muszę zrobić sobie jakąś przerwę. 

 

O dziwo ona ciągle też dostała rwy kulszowej. Nie wiem czemu tak bardzo mnie to zmartwiło, potrafiłem np pojechac do niej i zabrać ja na rehabilitację jak nie mogła chodzić. Nie wiem czemu podswiadomie martwię się o nią. 

 

A więc tak to wygląda że nie liczę na związek i szczerze nie chciałbym do tego wracać bo po ochłodzeniu głowy widzę że to było toksyczne wszystko. Na jakieś wspólne wypady raz na 2 tygodnie jestem otwarty czy z seksem czy bez. Jestem otwarty na ludzi i chce pracować nadal z samym z sobą. Ale muszę wygrać z moimi demonami póki totalnie mnie nie zjedzą. Dziękuję mordki mam nadzieję że do usłyszenia jeszcze w tym temacie. Śmiało możecie pisać swoje zdanie co myślicie o moich przemyśleniach i czy dobry kierunek obrałem? Jeszcze raz dziękuję 

Edytowane przez szakal666
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, szakal666 napisał:

Z początku bardzo zależało mi na uszczęśliwianiu jej, chcialem żeby się nie złościła itd. Teraz jest mi to obojętne.

Trzeźwiejesz chłopie, bardzo dobrze. 

Dawaj tyle uczuć drugiemu człowiekowi ile sam otrzymujesz.

Musi być równowaga :)

 

2 godziny temu, szakal666 napisał:

Coś jakbym robił to mechanicznie jakbym przestał idealizowac druga osobę, myśli w stylu czy na tym ci tak zależało czy co było powodem?

Nie ma sensu idealizować kogoś, ze względu na to, ze się dobrze przy niej czujesz i podoba Ci się jej ciało. Odkłamałeś matrix.

 

2 godziny temu, szakal666 napisał:

Czy to była prawdziwa miłość czy przyzwyczajenie? 

To był chaj hormonalny,

Miłości nie ma,

Przyzwyczajenie do przyjemności w związku z aktem seksu- to jest ta wasza miłość,

 

2 godziny temu, szakal666 napisał:

ona ze miała nadzieję że za ilnia pobiegnę i ja zatrzymam. Wtf co to komedia romantyczna? 

Szuka emocji, typowa drama queen, szuka haju hormonalnego.

 

2 godziny temu, szakal666 napisał:

No ale koniec końców przeprowadziłem się niedawno, już będę mieszkał sam czego trochę się obawiam bo nigdy tak nie mieszkałem i mam problem z piciem. Nie wiem dlaczego pije każdego dnia piwa a niekiedy zdarza się też już i whisky mieszane z piwam

No kolego, bastuj z chlaniem, bo skończysz z esperalem w pupie i na oddziale detoksykacji razem z Majorkiem Suchodolskim.

Chcesz wąchać smrody alkoholików na oddziale ?

 

2 godziny temu, szakal666 napisał:

Ani już nie myślę poznawać nowych dziewczyn bo nie wiem kiedy nawet na to miałbym mieć czas ani wchodzić na nowo w ten rynek matrymonialny. Muszę zrobić sobie jakąś przerwę. 

Zasyp dziurę młodszymi pipkami, a nie wódką czy piwskiem. Używaj ogumienia firmy Dębica i nie żeń się.

 

2 godziny temu, szakal666 napisał:

O dziwo ona ciągle też dostała rwy kulszowej. Nie wiem czemu tak bardzo mnie to zmartwiło, potrafiłem np pojechac do niej i zabrać ja na rehabilitację jak nie mogła chodzić. Nie wiem czemu podswiadomie martwię się o nią

Mózg kojarzy przyjemność z osobą. dlatego im dłużej jesteś w związku tym bardziej trudne jest zerwanie relacji. Na domiar złego, często partnerki dojebują psychicznie żeby misio nie prysnął z plantacji bawełny- Kto będzie zapierdalał na hrabinę ? :D 

Zgredek nie ma skarpetek, zgredek ma pług i zapieprzać na damę z brzuszyskiem :D 

 

2 godziny temu, szakal666 napisał:

A więc tak to wygląda że nie liczę na związek i szczerze nie chciałbym do tego wracać bo po ochłodzeniu głowy widzę że to było toksyczne wszystko. Na jakieś wspólne wypady raz na 2 tygodnie jestem otwarty czy z seksem czy bez.

Ja bym zerwał relację, zamroził jak w Epoce Lodowcowej serce dla tej lejdi.

Nie kojarz seksu z nią, bo nigdy się nie uwolnisz od toksycznej relacji. Albo wóz albo przewóz. Zdecyduj się. Będziesz jej emocjonalnym niewolnikiem, już jesteś de facto.

Albo robisz zaciąg do Armii Kontynentalnej albo jesteś zdrajcą u Czerwonych Kurtek (Brytoli) :D 

Przeczytaj sobie Deklarację Niepodległości Stanów Zjednoczonych. 

 

Gdy więc Amerykanie (tutaj: Mężczyźni) zmuszeni zostali chwycić za broń dla naprawy krzywd, uznaliśmy za stosowne usprawiedliwić się przed trybunałem świata. To właśnie było celem Deklaracji niepodległości. Nie chodziło o to, aby odkryć nowe, nieznane dotąd zasady, aby powiedzieć coś, co tę ledwie ma wartość, iż nigdy dotąd nie zostało powiedziane, lecz aby przedstawić ludzkości oczywistą prawdę w tej kwestii w słowach tak prostych i mocnych, aby zmusić ludzkość do przyznania nam racji i aby uzasadnić nasz niezależny odtąd stan, po jaki zmuszeni byliśmy sięgnąć.

Microsoft Word - deklaracja.doc (wssm.edu.pl) 

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracie , najlepsze są rozstania ”po angielsku” ja byłem 3 lata z typiarą i bez słowa dosłownie bez słowa ja zostawiłem tylko usunąłem związek i zdjęcia z fb . Szczerze polecam takie rozstanie bo se pomysl  jak ona musiała się czuć jak ja po 3 latach zostawiłem bez słowa , jak gówno 😀😀 a należało się jej 🤣🤣 No ale Nie powiem bo tez się nie odzwala

do mnie bestia ma charakter a minelo już 2 lata …. 🤣🤣

  • Like 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, powerade napisał:

Bracie , najlepsze są rozstania ”po angielsku” ja byłem 3 lata z typiarą i bez słowa dosłownie bez słowa ja zostawiłem tylko usunąłem związek i zdjęcia z fb . Szczerze polecam takie rozstanie bo se pomysl  jak ona musiała się czuć jak ja po 3 latach zostawiłem bez słowa , jak gówno 😀😀 a należało się jej 🤣🤣 No ale Nie powiem bo tez się nie odzwala

do mnie bestia ma charakter a minelo już 2 lata …. 🤣🤣

O widzę, kamrat gra na ostro.

Tak jak ja. Tylko jak przez sms, po 5 latach :D 

Miałem już dość, zghostowałem ją. Moja ex do tej pory czuje się jak śmieć, ale to nie moja wina. To konsekwencja jej kur**skiego charakteru, zaborczości, manipulowania, braku szacunku do mnie.

Po angielsku, tego nie słyszałem :D 

 

  • Like 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są rózne opinie na temat rozstań przez telefon, sms, mail.

 

Niektórzy uważają, że to brak szacunku dla drugiej osoby.

 

Szczerze?

 

Ja uważam, że brak szacunku to rozstawanie się na środku miejsca pełnego ludzi.

Płacz, dramy, sceny. Zero prywatności.

Z kolei rozstanie tam, gdzie nie ma ludzi (w szczególności u myszki, albo u siebie) może skutkować nieprzyjemnymi konsekwencjami, kiedy zacznie się histeryzowanie, że "nie wypuści cię", albo "sama nie wyjdzie".

 

Tak to można na spokojnie to przetrawić w zaciszu domowym.

To i tak jest jak wypowiedzenie umowy o pracę. Decyzja jednostronna. Osoba, która zrywa, na 99.999% nie da się ani niczym przekonać, ani zagadać. Oczywiście nie mam tutaj na myśli "zrywania" pod wpływem emocji, kłotni, tylko przemyślaną decyzję którą tylko musimy drugiej stronie zakomunikować.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Kamil9612 napisał:

O widzę, kamrat gra na ostro.

Tak jak ja. Tylko jak przez sms, po 5 latach :D 

Miałem już dość, zghostowałem ją. Moja ex do tej pory czuje się jak śmieć, ale to nie moja wina. To konsekwencja jej kur**skiego charakteru, zaborczości, manipulowania, braku szacunku do mnie.

Po angielsku, tego nie słyszałem :D 

 

Dokładnie na brak szacunku trzeba również zareagować brakiem

szaxunku .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Januszek852 napisał:

Z kolei rozstanie tam, gdzie nie ma ludzi (w szczególności u myszki, albo u siebie) może skutkować nieprzyjemnymi konsekwencjami, kiedy zacznie się histeryzowanie, że "nie wypuści cię", albo "sama nie wyjdzie".

może skutkować oskarżeniem o gwałt, przemoc i skutkować wyrzuceniem z własnej chaty na 2 tyg :D 

Także lepiej smsowo :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.