Skocz do zawartości

10 lat później...


Mordimer

Rekomendowane odpowiedzi

Jakoś tak wyszło, że w przeciągu ostatnich kilku miesięcy spotkałem się ze znajomymi z którymi utrzymywałem sporadyczne kontakty przez ostatnie lata.

Spotkałem ich bez "drugiej połówki". Obraz nie jest za kolorowy, przepracowani bez energii, sporo chorób, alkoholizm ukryty, otyłość, słaby stan zdrowia (tak większość z nich miała komplikacje z koroną i nie mowa tu o meksykańskim piwie).

Obraz chłopaków z którymi jeszcze około 10 lat temu trenowałem, pełnych energii z którymi utrzymywałem stałą znajomość jest dla mnie dość  tragiczny. Zostali na swoje życzenie sprowadzeni do roli znanemu nam beta-bankomatowi.

Nie utrzymujemy stałych kontaktów między innymi z powodu żon/kobiet które ich, że tak powiem wykastrowały ;) i odcięły ich od wszystkiego.

 

Nie uprawiam tutaj tzw. "samojebki" - jaki to ja nie jestem zajebisty alfa-urabura w porównaniu do nich. 

Programowanie społeczne utwierdza ich w roli jakiej się znaleźli, na mnie spoglądają dziwnie i dalej wypytują czemu nie mam żony, nie rozumieją że mi taka droga nie odpowiada.

 

Tak mi przyszło do głowy  i napisałem kilka słów.

 

 

 

  • Like 12
  • Dzięki 5
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nihil novi... 

 

Jakby się tak zastanowić, to gdzieś do XVII, częściowo XVIII wieku, ludzie utrzymujący się z pracy najemnej rzadko mieli rodziny, bo ich najzwyczajniej nie było stać. Rodziny miała szlachta, zamożne mieszczaństwo, kupcy, chłopi (posiadający ziemię, nawet w dzierżawie = było co jeść, a to było kluczowe). 

 

Ok, w trakcie XIX wiecznej rewolucji przemysłowej robotnicy utrzymywali rodziny, ale bardzo często za cenę ogromnej biedy. 

 

Dziś faceci bezkrytycznie wchodzą w coś, co de facto ich rujnuje finansowo, fizycznie i psychicznie. 

 

 

  • Like 10
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takich ludzi to spuszczam w kiblu momentalnie i szukam takich, którzy wyszli z gówna i coś zmienili, inspirują siebie i innych. Ja daję dokładnie to samo. Z leszczami i takimi słabymi bobami nie ma sensu się szczerze mówiąc trzymać, bo ten mental to choroba. Jedna szansa, jak gość nie reaguje to do widzenia.

 

Oni doskonale rozumieją, tylko racjonalizacja + ochrona przed przyznaniem się do zmarnowania sobie życia. Każdy wie, co zjebał i co warto było zrobić. Każdy wie, co powinien zmienić, naprawić w swoim życiu, ale tego nie robi 😆

 

Ludzie, stworzenia boże. Pamiętaj o tym nieustannie.

  • Like 16
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, mac napisał:

Takich ludzi to spuszczam w kiblu momentalnie i szukam takich, którzy wyszli z gówna i coś zmienili, inspirują siebie i innych. Ja daję dokładnie to samo. Z leszczami i takimi słabymi bobami nie ma sensu się szczerze mówiąc trzymać, bo ten mental to choroba. Jedna szansa, jak gość nie reaguje to do widzenia.

Mental mieli tytułowe 10 lat temu, dobrze się rozwijali, solidnie zarabiali, mieli fach, charakter,  co się od tego czasu zmieniło ? 

 

I tutaj dochodzimy do sedna tematu, co się zmieniło że idą w dół zamiast w górę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Mordimer napisał:

I tutaj dochodzimy do sedna tematu, co się zmieniło że idą w dół zamiast w górę?

Wiele przyczyn, w tym kobieta, niezrozumienie systemowego gnębienia mężczyzny, nieustanna odpowiedzialność mężczyzn za wszystko dookoła, problemy dnia codziennego, 10 lat to pewnie jakieś problemy zdrowotne, w tym losowe, niewynikające wcale z zaniedbania. Może zła rola, albo trzymanie się złej decyzji przez kilka lat, zanik pozytywnych wzorców na rzecz negatywnych. To nie jest tak, że cały czas kozak. Często jest tak, że to właśnie ten, co chujowo zaczyna dobrze kończy. Nie ma jednego scenariusza, tylko powtarzalny schemat. Ja bym powiedział, że jak koleś dostanie kobietę do codzienności to większość wypracowanego, pozytywnego mentalu po prostu zmarnuje, bo tak działa przeciętna kobieta, zabiera wszystko, w tym energię do życia. Desperacja i inspiracja to najwyższe poziomy ludzkiej motywacji, a od dawna powtarzam, nie bez powodu :) Poza tym życie to cykl, raz na dole, raz na górze, ale jak nie rozumiesz słabszych okresów i tracisz to, co wypracowałeś wcześniej to jesteś po prostu debilem, na to nie ma innego wyrażenia prawdopodobnie 😆 Pomyśl, trenujesz X lat, żeby nagle przestać i sprowadzić się do roli domowego misia z piwnym bebzonem. Przecież to jakaś pomyłka. Tu nie ma usprawiedliwienia, tylko trzeba pas wyciągać i po dupie lać.

Edytowane przez mac
  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym powiedział, ze to raczej istotnie zmienia się wizerunek kawalera zwłaszcza w Polsce i to bez cofania się do XVIII wieku.
20-30 lat temu był taki stereotyp, ze kawalerami zostawały najbardziej "wybrakowane egzemplarze". Nadal jeszcze różne ciotki rewolucji i cukoldy chętnie eksploatują ten schemat przy okazji różnych inetrnetowych inb ale rzeczywistość jednak coraz bardziej skrzeczy. Bo gołym okiem widać, że teraz taka drogę wybierają nierzadko mężczyźni o wysokim SMV lub tzw. "kawalerowie z odzysku" czyli osoby które odzyskują wysoka samoocenę, "wychodzą z matrixu", podążają swoja droga - zintegrowani autonomiści. 
Widać tez ze mężczyźni bardziej o siebie dbają a tacy którzy połapali się ze bez rodzin zostaje im więcej w portfelu i tym samym są tak wartościowi jak 20-30 lat temu młode kobiety i potrafią budzić podziw wkurw otoczenia jak 30 lat temu wyzwolone kobiety. 

Przełomem dla ludzi w Polsce będzie jakiś internetowy zawodnik który będzie polskim odpowiednikiem kogoś jak Jordan Peterson. Osoba  która będzie w stanie pociągnąć może nie tłumy ale przynajmniej udźwignąć  te 300- 400 tys subskrybentów o jakich w tej chwili mogą pomarzyć ludzie jak MGTOW Polska czy Musisz Wiedzieć. Poprzeczka wcale nie jest tak wysoko postawiona bo JP nie jest tu wg mnie jakimś wybitnym intelektualista, co obnażył kiedyś Slavoj Zizek rozjeżdżając go subtelnie ale per saldo podobnie jak Stanowski szatniarza Jasia z Krytyki Politycznej.
Myślę, że mężczyznom nie brakuje wiary w siebie brakuje tylko wzorca ze może być inaczej i autorytetu który im to potwierdzi.
 

  • Like 14
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Mordimer napisał:

I tutaj dochodzimy do sedna tematu, co się zmieniło że idą w dół zamiast w górę?

Według mnie mental się zmienił a za tym pozostałe cechy posypały się na łeb na szyję. 

Przykład:

- poznajesz dziewczynę która Ci się bardzo podoba

- jest świetnie,  jak to na początku. Uderza Cię haj hormonalny

- chcesz się jej pokazać,  na poczatku jest fajnie, twoje starania są doceniane, więc starasz się jeszcze bardziej poświęcając swój czas, zasoby, ect.

- zaczyna się narzekanie, że a to mam w domu kiepsko, a to tamto jest źle,  myszka mówi: "pomóż proszę". To pomagasz

- nie zdążyłeś się obejrzeć a sporą część swojego czasu nie zasuwasz na siebie ale na myszkę i jej najbliższą okolicę bo "chcesz dobrze"

- wszyscy się cieszą że jesteś taki rezolutny i świetny i w ogóle. (Ostatni moment by powiedzieć pas, uważaj)

- zaniedbujesz swoją rutynę ktora ciągnęła Cie w górę, bo za dużo poświęciłeś na myszkę, nawarstwiło się tematów do ogarnięcia i nie dajesz już po ludzku rady

- mniej śpisz, gorzej jesz, nie trenujesz już tak czesto, albo nie trenujesz wcale, nie regenerujesz się fizycznie i mentalnie. 

- zaczynasz zawalać wszystko jak leci, również dla myszki. Szybko z rezolutnego chłopaka stałeś się w oczach jej i jej rodziny nieudacznikiem

- w związku z powyższym psuje się twoja relacja, jesteś mentalnie zmeczony i wkurzony

- równia pochyła, każdy kolejny dzień,  te same problemy, zła rutyna ciągnie Cię w dół, nie masz siły się z tego wyrwać,  utrzymanie relacji kosztuje nerwy, energię i czas, których nie masz.

- budzisz się z ręką w nocniku, ledwie po trzydziestce, gruby, chory, z ziemistą cerą, łysina na głowie z kredytem. W ostatnim roku na siebie poświęciłeś może kilka godzin by się rozwijać. 

 

Według mnie najważniejsze to postawić granice. Nie dać sobie wchodzić na głowę i nie stronić od konfliktów. Można pomóc ale nie własnym kosztem. 

 

Nie jestem Chrystusem, nie dam się ukrzyżować w imię czyjegoś dobra.

  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, mac napisał:

 

 

Oni doskonale rozumieją, tylko racjonalizacja + ochrona przed przyznaniem się do zmarnowania sobie życia. Każdy wie, co zjebał i co warto było zrobić. Każdy wie, co powinien zmienić, naprawić w swoim życiu, ale tego nie robi 😆

 

 

To jest ciekawe co piszesz bo wg mnie mężczyźni wcale nie maja "gorszej intuicji" niz kobiety. Jest odwrotnie- bardzo dobrze oceniają rzeczywistość. Jest jednak możliwe że nie sa w stanie usłyszeć głosów jakie prezentują przywołani przeze mnie powyżej you tubowi wojownicy do których zaliczam tez właściciela tego Forum i bardziej się ośmielić. Dodatkowo, poważne zmiany zawsze wymagają poważnych wyborów. Do tego się dorasta.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, mac napisał:

Wiele przyczyn,

- jeden dostał w loterii genowej wszystko do tego stopnia, że kobiety do niego same przychodziły plus zdrowie niezniszczalne,  pare razy po dupie dostał od życia i podciągnął się ale znowu leci w bagno; bez świadomości na temat kobiet i życia niewiele mu to da

- kolejni mają dobry fach/umiejętności i zaradność, też ich kobieta sprowadziła do parteru

19 minut temu, Personal Best napisał:

Poprzeczka wcale nie jest tak wysoko postawiona bo JP nie jest tu wg mnie jakimś wybitnym intelektualista, co obnażył kiedyś Slavoj Zizek rozjeżdżając go subtelnie ale per saldo podobnie jak Stanowski szatniarza Jasia z Krytyki Politycznej.

Podeślij jak masz video/temat

20 minut temu, Personal Best napisał:

Myślę, że mężczyznom nie brakuje wiary w siebie brakuje tylko wzorca ze może być inaczej i autorytetu który im to potwierdzi.
 

Pod tym się podpisuje, wiara w siebie i nie trzymanie na piedestale "kawałka starzejącego się szybko cycka".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Lambert napisał:

 

Według mnie najważniejsze to postawić granice. Nie dać sobie wchodzić na głowę i nie stronić od konfliktów. Można pomóc ale nie własnym kosztem. 

Innymi słowy - trzymanie kobiety na piedestale nic nie da ona ma Ciebie w tym momencie za dostawce dóbr.

 

Trzymanie ramy - z wyczuciem, zależy od sytuacji itp. itd.

4 minuty temu, icman napisał:

Z moich o obserwacji i doświadczeń to cena za (często nieświadomy) udział w wyścigach, gdzie następuje odcięcie od ciała i jego potrzeb. 
 

Odcięcie od ciała następuje w okresie haju emcjonalnego, gdy ujawnia się beta-provider, reszta zorientowanych wie że to niebezpieczny stan - czyli spieprzać trzeba ;)

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Personal Best napisał:

Jest odwrotnie- bardzo dobrze oceniają rzeczywistość

Nie do końca się z tym zgodzę. Fakt jest cześć facetów którzy mają intuicję, czują pismo nosem i podejmują dobre decyzje.

Natomiast znakomita większość jest w głebokiej d*pie, bo są zbyt mieccy, bo nie potrafią postawić na swoim, bo nie mają wlasnego zdania, albo mają je tylko po pijaku.

 

Zapytaj się pierwszego lepszego znajomego, kto wyciąga pierwszy rękę w przypadku kłotni w związku. 

6 minut temu, Mordimer napisał:

kobieta sprowadziła do parteru

Nie kobieta tylko sami sobie na plecy kładli tyle, że padli na twarz. Brak stawiania granic to jest problem.

Podam przyklad z własnego życia:

1. Byliśmy u babci myszki na urodzinach. Tak slowo do słowa i zeszło na temat mieszkania i remontów.  Coś tam gadaliśmy, że trochę się znam i w domu sam sobie robię na bieżąco remonty. Wow jaki ty zaradny i w ogóle 

2. Pół roku później obiad znowu u babci z okazji rocznicy, chyba 50 lecie. Siedzę sobie jem schabowego i ni z gruchy ni z pietruchy. ---- "Marny taki ten sufit mamy, odmalować by się przydało."

- widzę co się szykuje i odpowiadam: "no pasowało by, babcia dużo dzieci i wnuczków ma to któryś chętnie na pewno pomoże."

 

Ani myślałem lecieć z farbą i malować. Moja myszunia oczywiscie: no co ci szkodzi iść i poświęcić te dwie godziny, by starej schorowanej babce sufit pomalować?

- nic nie szkodzi, a co szkodzi reszcie jej rodziny by to zrobić? Tak samo nie mam czasu jak oni, a dla mnie to obca osoba...

 

Granice, chłopy!

  • Like 9
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Mordimer napisał:
6 minut temu, icman napisał:

 

Odcięcie od ciała następuje w okresie haju emcjonalnego, gdy ujawnia się beta-provider, reszta zorientowanych wie że to niebezpieczny stan - czyli spieprzać trzeba ;)

Owszem ale później gdy już ciągniesz ten wózek a bacik świszcze i marchewka pachnie to zauważ, że mało kto stawia granice własnych potrzeb cielesnych. I nie mówię tu o diecie, siłce i SW. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Mordimer napisał:

Programowanie społeczne utwierdza ich w roli jakiej się znaleźli, na mnie spoglądają dziwnie i dalej wypytują czemu nie mam żony, nie rozumieją że mi taka droga nie odpowiada.

 

Ludzie w większości to klony społeczne, które małpują to co jest modne dodatkowo socjalizowani przez propagandę medialną, społeczną, że tylko kobieta da im szczęście😆

Nie weryfikując tych informacji i bredni przekazywanych z pokolenia na pokolenie wpadają w sidła swojej naiwności czy głupoty.

Zamiast szczęścia to zapierniczanie jak posłuszny niewolnik na kobietę i potomstwo im zostaję kosztem własnego zdrowia, życia, pieniędzy, energii, czasu czy sił.

Bo taki obraz wygląda w każdym praktycznie małżeństwie gdzie sielanki nie uraczysz a raczej można co jedynie dorobić się nadwagi, chorób, długów, kredytów i całego piekiełka z tym związanego.

Dlatego jak widzą mężczyznę, który cieszy się życiem bez kobiety zalewa ich żółć i nienawiść bo oni tkwią w szambie, z którego nie mogą wyjść.

Osobiście unikam takich mężczyzn, którzy nie chcą nic zmienić w swoim życiu na lepsze lub pracować nad sobą bo oni będą chcieli ciebie zrównać do swojego miernego poziomu.

 

 

 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, Mordimer napisał:

Trzymanie ramy - z wyczuciem, zależy od sytuacji itp. itd.

Jak byłem ostatnio u przyjaciółki, źle się poczułem, nie mogłem wstać z łóżka właściwie + złapałem lekką kontuzję. Mówię do niej, że jadę chyba, bo po co mam taki zmarnowany siedzieć, a ona do mnie, że nie, zajmie się mną, nagotuje zupy i żebym się nie przejmował, bo nie przeszkadzam w niczym, wręcz przeciwnie. I jak powiedziała, tak zrobiła. W około 2-3 dni doszedłem do siebie, coś mnie jebnęło po prostu, jakiś słabszy dzień na wyjeździe. Co to mówi? Że żadnej pierdolonej w dupę ramy trzymać nie trzeba, jak cię drugi człowiek szanuje i ty go szanujesz i macie synergię istnienia ze sobą. Jeżeli nie uda się takiego związku, kobiety znaleźć to NIC nie tracisz.

 

Wiele lat niestety zajęło mi zrozumienie tego gówna, które się tłoczy do głowy kolesiom. Albo jeszcze odnośnie tej przyjaciółki, ona mnie raz na jakiś czas wpędza w poczucie winy, raz na miesiąc może, jak przebywamy razem. Raz, jeden raz, a i tak jej tłumaczę, co zrobiła na nieświadomce i do czego to może doprowadzić, do zniszczenia naszej przyjaźni i ona ogarnia, słucha i dopytuje, dlaczego tak, a nie inaczej. I dochodzimy do wniosku, że odpalił się jej jakiś automatyzm, nie kontrolowała tego. Od razu pełna kontrola i komunikacja. I ja jej słucham i ona mnie słucha i bardzo dobrze nam się współpracuje właściwie we wszystkich obszarach życiowych, czy w robocie, czy odpoczywając. Jak idziesz z kimś do góry i to tak mocno, że głowa mała to nie musisz nic, tylko chcesz sam być lepszy cały czas. Tylko taka synergia w życiu ma sens, reszta to gówno. Znam jeszcze jednego takiego człowieka, tym razem mężczyznę, który mnie motywuje i prostuje, a ja usuwam z niego agresję, bo strasznie się wkurwia cały czas. Stabilizujemy się właściwymi energiami. Każdy ma jakieś bolączki tak naprawdę, ale są ludzie idealnie kompatybilni czasami. Wystarczy słowo, żeby z agresji zrobić gnicie na niebywałą skalę.

 

A w związku się pilnuj kurwa, bo laska dupy nie da. To nie dawaj, chuj mnie twoja dupa obchodzi. Mam wyższe priorytety, na zasadzie inspiracji, pragnę wewnętrznej potęgi i człowieka odpowiedzialnego przy boku. Nie spełniasz standardu to wypad, czy ty wyglądasz, jak milion dolarów, czy nie, nieistotne. U mnie jest tak, że jak wychodzę z przyjaciółką na miasto, czy na imprezę to kolesie wpadają w kurwicę, właściwie nie tylko kolesie. Jej rodzina stwierdziła, że czegoś takiego nigdy na oczy nie widzieli. Patrzysz i po oczach widzisz wszystko. To jest potęga i tylko o coś takiego warto się starać, ale też dla samego siebie. Wznosisz siebie i tych, którzy też tego pragną dla siebie. Wtedy można naprawdę dużo zyskać, jeszcze więcej. Przy człowieku, który cię lubi nie trzeba się pilnować, a jeżeli musisz to robić, czytaj trzymać ramę to nie dość, że tam nie ma lubienia, tylko jest jebana nienawiść, złość, kompleksy i wszystko, co najgorsze. Trzeba to przeramować, ale jest w chuj mało właściwych przykładów, publikacji na ten temat, tylko ujednolicony standard trzymania ramy, który jest jebanym gównem xD Nie to, że ja w to nie wierzę. Ja to kurwa wiem xD

 

Mało tego, z przyjaciółką i przyjacielem skłaniamy się do spełnienia ostatniej woli ewentualnie, jakby coś wyjebało z butów. Nie rodzina, tylko przyjaciel rozdzieli i zadba o interesy na zasadzie wzajemnej, dokładnie przemyślanej umowy. Sam chcę przekazać decyzyjność w razie czego takiemu człowiekowi, a nie jakiemuś kuzynkowi, czy chuj wie komu, kto mnie w ogóle nie zna. Ostatnio o tym gadaliśmy właśnie. Wyszło na to, że w razie wypadku to przyjaciel powinien podejmować skrajne decyzje, bo wie najwięcej. Jak to nie jest potęga to nie wiem, co nią jest. To jest coś zajebistego, przekroczenie bariery zaufania, ale takiego skarbu się nie wciska panienkom, przy których ramę masz trzymać całe życie i nawet bąka nie puścisz, bo tak wytresowany jesteś, bez własnego zdania. Są jednak sprawy ważne i ważniejsze. Szkoda tylko, że masa ludzi postrzega te rzeczy w odwrotnej kolejności. 

Edytowane przez mac
  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Mordimer napisał:

Przysługa za przysługę, ile to pseudo znajomych, po kilku latach pożegnałem krótkim - nie da rady, jak odezwali się po 4 latach temat mam

Dokładnie.  Mam tą samą zasadę. I trzymam się jej wszędzie: w pracy, na studiach i wśród znajomych. Nigdy do nikogo staram się nie chować urazy, nie mam też problemu z bezinteresowną pomocą,  ale pomagam z tego co mi zbywa i nie poświęcam na nic co nie jest moje własnych zasobów, czasu i energii. 

Edytowane przez Lambert
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mordimer masz rację, większość moich kolegów ze szkoły podstawowej i średniej się zapuściło totalnie, trochę lepiej jest wśród kolegów ze studiów.

 

Do tego doszło już odliczanie kto odszedł z tego świata, było samobójstwa, kilka osób odeszło na nowotwory, jakieś wypadki też się zdarzały.

 

Pula znajomych z danych lat się uszczupla, a jestem dopiero po 40 ce. 

 

Ilość osób mających problemy z alkoholem też jest zatrważająca.

 

Jak się tak dobrze zastanowiłem to z kolegów z podstawówki formę trzyma dosłownie trzech, z liceum dwóch. Mam na myśli tych co uprawiają aktywnie spot i dbają o dietę, bo jak doliczysz tych co się zwyczajnie "nie spaśli" i dbają o wygląd/ ubiór to będzie trochę więcej. Jedna rzecz, którą zaobserwowałem, wśród tych którzy wybrali ciekawe ścieżki zawodowe i wyjechali za granicę, przyjęli lokalny styl życia, jest mniej osób z nadwagą. 

 

Do tego dużo znajomych po rozwodzie, niektórzy po dwóch. 

 

Generalnie moi rówieśnicy + znajomi z przedziału +/- 3 lata, czyli zbliżeni wiekowo w większości to ludzie bardzo zaniedbani zdrowotnie, wizerunkowo, często po przejściach, część z nich okeśliłbym jako "wrak".  

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, mac napisał:

standard trzymania ramy, który jest jebanym gównem xD Nie to, że ja w to nie wierzę. Ja to kurwa wiem

Roznie ludzie to odbierają. Jesli przez ramę widzisz sposób na utrzymanie relacji to slabo.

Jeśli przez ramę widzisz sposób na nauczenie się szacunku do samego siebie to nie widzę w tym nic złego. Ważne jest żeby zrozumieć że chodzi o Ciebie.

A "przyjaciółka" DZIŚ spoko, szanuje Cię nie masz gwarancji jak będzie jutro. Jedyną osobą która zawsze będzie Cię szanować możesz być Ty sam.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mosze Red z chłopaków podstawówka\technikum niewielu utrzymuje kontakt, czasami widuje kilku nie ma szału, większość patologia/ubóstwo 😕

Ze studiów sobie radzą bo większośc ogarnięta była życiowo i studiowało dla rozwoju lub sportu (połowa nie skończyło studiów a dobrze im się wiedzie)

 

 

 

Edytowane przez Mordimer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Lambert napisał:

A "przyjaciółka" DZIŚ spoko, szanuje Cię nie masz gwarancji jak będzie jutro. Jedyną osobą która zawsze będzie Cię szanować możesz być Ty sam.

Ale dokładnie o tym mówię. Mi nie przeszkadza żaden ze scenariuszy. Dbasz o mnie, ja dbam o ciebie, doceniasz to będzie gitara. Zmienisz się na melepetę to mnie już nie zobaczysz. To się tyczy i jej i mnie, zgodnie z prawem równowagi. Ona ma moje zaufanie teraz i ja mam jej zaufanie teraz. Jeżeli normy zostaną naruszone, a fundamenty przyjaźni zostaną rozjebane wyniosę się po prostu, bo wyznaję tylko zasadę jakości i wzajemności w życiu. Mnie syf nie interesuje, a sobie ufam i siebie znam. Samotność mi nie straszna. Doskonale sobie radzę i nie boję się ryzyka. Raczej mi chodzi o wymuszone zachowania, o tresurę, nie możliwość pokazania siebie, takiego prawdziwego, nawet czasami melepety, ale ogarniętego. Każdy ma coś za uszami i pokazanie tego to już krok w dobrym kierunku, żeby zaakceptować i pójść dalej z zaufaniem. Ja nikogo i niczego nie biorę za pewnik od wielu, wielu lat. Jestem pragmatykiem w relacjach międzyludzkich, czerpię z nich tyle samo, ile wkładam, a może nawet więcej. Od niej wróciłem na pełnej kurwie i rozpocząłem kilka nowych projektów, tak dobrze się czuję do tej pory. Przepiękna energia. Potrafię to wyczuć i wykorzystać maksymalnie. Jeszcze zależy, jak definiować ramę, to prawda. Tego nie sprecyzowałem, więc zgadzam się z wnioskami drogi panie xD

Edytowane przez mac
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Mosze Red napisał:

@Mordimer masz rację, większość moich kolegów ze szkoły podstawowej i średniej się zapuściło totalnie, trochę lepiej jest wśród kolegów ze studiów.

 

Do tego doszło już odliczanie kto odszedł z tego świata, było samobójstwa, kilka osób odeszło na nowotwory, jakieś wypadki też się zdarzały.

 

Pula znajomych z danych lat się uszczupla, a jestem dopiero po 40 ce. 

 

Ilość osób mających problemy z alkoholem też jest zatrważająca.

 

Jak się tak dobrze zastanowiłem to z kolegów z podstawówki formę trzyma dosłownie trzech, z liceum dwóch. Mam na myśli tych co uprawiają aktywnie spot i dbają o dietę, bo jak doliczysz tych co się zwyczajnie "nie spaśli" i dbają o wygląd/ ubiór to będzie trochę więcej. Jedna rzecz, którą zaobserwowałem, wśród tych którzy wybrali ciekawe ścieżki zawodowe i wyjechali za granicę, przyjęli lokalny styl życia, jest mniej osób z nadwagą. 

 

Do tego dużo znajomych po rozwodzie, niektórzy po dwóch. 

 

Generalnie moi rówieśnicy + znajomi z przedziału +/- 3 lata, czyli zbliżeni wiekowo w większości to ludzie bardzo zaniedbani zdrowotnie, wizerunkowo, często po przejściach, część z nich okeśliłbym jako "wrak".  

 

 

Tu też bym się zatrzymał. Pamiętam jak 20-30 lat temu mówiło się że chłopak łobuziak albo nieogar ale (na szczęście) poznał dobrą dziewczynę i się ustatkował (w sensie zakotwiczył :)  ).
Warto zauważyć jak bardzo się to mocno teraz zmieniło. Możliwe jednak, że się mylę i prawie nic się nie zmieniło, poza tym, ze kategoria "dobra kobieta" już prawie nie istnieje chyba ze chodzi o nasze matki a w najlepszym wypadku myślimy jakie to cechy musi mieć taka "dobra kobieta" i przynajmniej mnie przychodzi to z trudem aby określić jakieś minimum lub coś co przychodzi mi ot tak do głowy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, Mosze Red napisał:

Do tego dużo znajomych po rozwodzie, niektórzy po dwóch. 

 

 

NIGDY tego nie zrozumiem - ja jestem po rozwodzie - i szczerze mówiąc tylko osoby lubiące sądowy seks analny raz biorące ślub biorą go po raz drugi.

 

Reszta obserwacji - zgadzam się z chłopakami.

 

Znam tylko dwóch moich rówieśników którzy przędą dobrze:

1. Ruchajło - ale on nigdy nie chciał się żenić, ostatni raz z Polką spotykał się na studiach (dziewczyna rozwaliła mu na głowie talerz, ma pamiątkę na całe życie w postaci mega szramy) - przystojny, biegle kilka języków, od dawna poza PL, świetne zarobki.

2. Cichy i spokojny chłopak, który dostał takie wpie*dol mentalny od kobiet (1 raz samotna matka + 2gi raz "księżniczka") że boi się wchodzić w związki. Za to - kondycja psychiczna i fizyyczna - jak na 36 lat - świetna.

 

Generalnie - nie znam faceta, któremu małżeństwo podniosłoby status materialny / lepiej wygląda / ma więcej energii.

 

 

Cytat

Ja bym powiedział, ze to raczej istotnie zmienia się wizerunek kawalera zwłaszcza w Polsce i to bez cofania się do XVIII wieku.
20-30 lat temu był taki stereotyp, ze kawalerami zostawały najbardziej "wybrakowane egzemplarze". Nadal jeszcze różne ciotki rewolucji i cukoldy chętnie eksploatują ten schemat przy okazji różnych inetrnetowych inb ale rzeczywistość jednak coraz bardziej skrzeczy. Bo gołym okiem widać, że teraz taka drogę wybierają nierzadko mężczyźni o wysokim SMV lub tzw. "kawalerowie z odzysku" czyli osoby które odzyskują wysoka samoocenę, "wychodzą z matrixu", podążają swoja droga - zintegrowani autonomiści. 
Widać tez ze mężczyźni bardziej o siebie dbają a tacy którzy połapali się ze bez rodzin zostaje im więcej w portfelu i tym samym są tak wartościowi jak 20-30 lat temu młode kobiety i potrafią budzić podziw wkurw otoczenia jak 30 lat temu wyzwolone kobiety

 

@Personal Best Amen Bracie!

 

0_0_productGfx_46bb10f2735daaa3fc433aa152ebbce5.jpg

 

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.