Skocz do zawartości

Niech ktoś mi wytłumaczy co do cholery się dzieję na rynku mieszkaniowym? Ceny oraz dostępność - wtf


bassfreak

Rekomendowane odpowiedzi

25 minut temu, Adams napisał:

No i co konkretnie można kupić za 200-300 koła? Miejscowość, odległość od centrum, wielkość lokalu?

 

Wchodzisz na otodom i szukasz w swoim mieście. Dodatkowo wcześniej była tabelka wstawiana ze średnią ceną na metr. W miastach powiatowych za 300k można spokojnie dostać te 50m2. Też czekam aż bańka pęknie. Mam dom ale jakieś dodatkowe mieszkanie czy 2 by się przydały. 

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Tomek9494 napisał:

zobacz ile lat musiałaby płacić czynsz aby zrównałoby się to jej z samym zakupem działki

Tylko nie wiem, do czego to się dokładnie odnosi. Na samej działce mieszkać nie będziesz :) Trzeba liczyć działkę razem z domem.

 

8 minut temu, Tomek9494 napisał:

Ja (i wiele osób żyjących w pojedynkę) nie ma takich możliwości finansowych, więc pozostaje coś małego i tańszego

 

Pytanie, ile by Cię kosztował dom 50m na działce 300m na przedmieściach Twojego miasta.

 

Pewnie mniej więcej tyle, co Cię to mieszkanie kosztowało ;) No, może 30% drożej?

 

Nie ma sensu, byś porównywał mój zakup z Twoim, bo mój jest dla dwójki osób. Samemu też bym nie budował 100+60, bo po co.

Edytowane przez Januszek852
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodatkowo dochodzi kwestia światowa - skąd wiesz, że w pl chcesz mieć swoje mieszkanie, skoro nigdzie indziej nie byłeś?

 

Życie jest krótkie, zwiedzaj świat, poznaj inne kontynenty i kto wie, może zakochasz się np. W Antarktydzie i zechcesz później mieszkać w iglo ze swoją wspaniałą kobietą  o pulchnych polikach 😉

  • Like 1
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Januszek852 napisał:

Ano, ja chciałbym zrobić sobie roczną wycieczkę kamperem po Stanach z dziewczyną. Zobaczyć każdy stan i większość atrakcji.

 

Koszt takiej wyprawy to kilkaset tysięcy złotych.

 

Tyle w temacie zwiedzania świata.

 

Roczna tak, ale miesięczną możesz zamknąć w 20-30 tys., jeśli będziesz wybierał tanie noclegi (albo Hospitality Club czy coś podobnego).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W miesiąc za wiele bym nie zobaczył :) Bilety stanowiłyby znaczny % ceny. Trochę się nie opłaca.

 

A koszty rocznej to już w cipę.

 

Sam kamper powyżej 100 000 PLN (i to taki sobie). Niby można go odsprzedać po zakończeniu zabawy, tylko czy można to zrobić szybko...

Paliwo, jedzenie, leki, inne wydatki rocznego życia, bilety samolotowe, bilety do atrakcji turystycznych - drugie tyle.

A trzeba mieć jeszcze ze 20% zapasu na wszelki wypadek.

Edytowane przez Januszek852
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam Wasze wypowiedzi w tym jakże ciekawym temacie, że nikogo z nas nie będzie już na nic stać i jedyne słowo, które mi przychodzi na myśl to:

 

NIEWOLNICTWO

 

Zauważyliście, że ten system jest tak skrojony, że jakiego wariantu by nie wybrać, to ciągle wraca to słowo, jak diabeł z pudełka wyskakuje z rachunku? Oczywiście ono może być opakowane w ładny, kolorowy papierek, nawet farmakologicznie znieczulone...

 

Nie istnieje tu bowiem optymalny wariant i dlatego wszyscy po trosze macie rację.

 

Kol. @RENGERS ma rację, że jak nic nie masz, to najlepiej jest wypierdalać na zachód z jedną torbą i maksymalizować stawkę godzinową, kosztem poniewierki.

 

Kol. @Imiennik ma rację, że pakowanie się pod korek w deal, który jest obliczony na wasze wydymanie jest słabym pomysłem, bo niech coś jebnie. Oczywiście, jak pokazują dekady ostatnie, rzadko jebnie tak, żeby nie było co zbierać, bo to nie jest w interesie 'rulers of the world', oni zadbają o to, by powstały fundusze ratujące maruderów kosztem zapobiegliwych i to się nazywa fachowo sprawiedliwość społeczna, w odróżnieniu od sprawiedliwości bez przymiotników. Dlatego, że celem nie jest to, żeby połowa społeczeństwa odpadła z gry i pobiła tamtych, tylko żeby WSZYSCY (poza zbiorem miary zero najbogatszych - rulers of the world) odpadli, żeby mieli gówniane życie, pełne chorób, braku perspektyw na zmianę, nędznych, zdradliwych kobiet i wyrodnych dzieci. Nie zagrożą przez to rasie panów.

 

Mi dispiace!

 

Ma rację też kolega @Januszek852 że oszczędzanie dużych sum nie ma też za bardzo sensu, bo nie nadążysz za dewaluacją pieniądza, a młodość (którą przecież tak cenią napompowani instagramem i tiktokiem millenialsi) przeleci, kobiety zaciążą z chadami i pójdą do gov simpa.... etc. etc. :) A ty będziesz dalej grał w gry komputerowe, czekając aż bańka pęknie, aż ci wyrosną włosy w uszach i długa siwa broda...

 

Ja też się czasem zastanawiam, czy dobrze zrobiłem, że sprzedałem dom nad Bałtykiem za 800k, a dzisiaj on ma chętnych nawet za podobno dwie bańki... Ale jest to tylko teoretyczne rozważanie, wycieczka uporczywego umysłu, bo jak wspomniałem, nie będziesz żył wiecznie i spłacałbym go do 2043 roku, a młode lata, kiedy mogę sobie ganiać za włoskimi dupami, kiedy się coś chce, też szybko mijają, dlatego gdybym tamtego nie upłynnił, nie byłbym tu, gdzie jestem i nie rozwijał się tu, zresztą nawet tutaj w ciągu tych pięciu lat moja chatynka podrożała prawie dwukrotnie.  Więc ostatecznie dzisiaj ciężko jest planować 30 lat do przodu, dlatego szaleństwem jest wiązać się w takie kontrakty. Czy wiecie, że tutaj, gdzie jestem, można zafiksować ratę hipoteka na 30 lat? Nad Wisłą można to zrobić tylko max 5 lat do przodu, z wiadomych przyczyn...

 

Jak to powiedział p. Graf kawalerka w Warszawiwie może kosztować i milion cebul, jaki problem? Ba! Może kosztować nawet i 200k€, nie sprawi to tego, że nagle niewolnicy znad Wisły uciekną do Berlina, czy co dopiero gdzieś dalej, do Milanu, Londynu, czy co dopiero jakiegoś Shenzen.

 

Wprowadzi się im kennkarty, jakieś utrudnienia i większość polegnie. A ważne jest, żeby jak to w prawie - bydło się nie rozłaziło poza ogrodzenie (jak to na Odrze ostatnio - na dziki :) , wiadomo, że tygrys przeskoczy, wąż się prześlizgnie, a muszka przeleci... To jednak nie niweczy planu globalitarystów, to że jakieś nisze pozostaną, lub się wytworzą. To masa ma mieć przesrane i najważniejsze, byś w niej był, by jak najwięcej osób w niej było. Bo w razie konfliktu to masa ubije sama tych niepokornych.

 

Bo to dodruk jest narzędziem sprawowania władzy i to jest największa kradzież. Politycy to są drobne złodziejaszki, żeby odwrócić oczy od tamtych. Daj mi w kraju władzę nad kreacją pieniądza, a przestanę dbać o to, kto tworzy w nim prawa... który to 7yd powiedział? Zresztą, nieważne...

 

Po co denerwować się tym, na co nie mamy wpływu?

 

 

 

Reasumując, każdy z tych wariantów będzie przykry - w bloku będzie pierdzenie sąsiada albo wrzaski sąsiadki na 30m2, pod miastem korki z dojazdem do roboty, na wiosce bezrobocie, a nad Wisłą jeszcze ujowa pogoda i problemy i koszty z opalaniem chałupy. CO2, smogi, policja plandemiczna, policja piecowa itp.... będzie wesoło! Ale gdzie indziej też nie bedzie wiele lepiej, ot.. taka planeta.

 

Jedyne, co mi się wydaje sensowne, to mieć wysokowydajną ziemię pod własne uprawy, ale i to pewnie ubiją jakimiś trudnościami, byś takim rolnikiem nie został, albo nie mógł sprzedać tego, co masz, zrzucą jakieś trucizny. Whatever...

 

Pytanie brzmi, gdzie popełniliśmy błąd? Na co zgodziliśmy się, a nie powinniśmy się zgodzić? Nie walczyliśmy? I to wydaje mi się dużo ciekawszym tematem do dyskusji, więc rzucam...

 

 

  

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 5
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, Pankoneser napisał:

Nie ma zadnych powodow, zeby mieszkania czy domy mialy spasc z cenami, najwyzej troche przyhamuja wzrosty.

 

https://finanse.uokik.gov.pl/kalkulator-zmiany-oprocentowania

 

Moje obecne oprocentowanie jest w granicach 2-3% i właśnie sobie obliczyłem, że musiałoby wskoczyć do 10% abym w ogóle zauważył jakąś większą zmianę, a przy 15% dopiero zacząłbym się martwić.

 

Tylko, że ja każdego miesiąca nadpłacam swój kredyt (Tutaj podziękowania dla najemcy ;)), więc przykładowo za rok czy dwa lata dopiero na 15-20% zauważę większą zmianę a przy 30% zacząłbym się martwić.

 

Większość mieszkań w tym kraju jest kupowanych za gotówkę, jak miałem zrobioną rezerwację kiedyś u dewelopera to przyszedł gościu i powiedział, że kupuje wszystkie mieszkania 2pok od ręki bez kredytu :D

Edytowane przez Tomek9494
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oznacza to, ze musisz miec kredyt na mala sume bo jednak rata zwieksza sie znaczaco razem z podwyzka stop.

 

A te stopy jak juz w koncu zostana podniesione to z pewnoscia nie o 0.1pkt %.

 

Zgadza sie, ze wiekszosc jest kupowana za gotowke, ale mozna tez sie przyjrzec ilosci wnioskow o kredyt hipoteczny. Poprzedni miesiac chyba byl rekordowy w tym roku.

 

Zgaduje, ze niektorzy wzieli kredyty na kilka mieszkan, wiec pewnie jest taka grupa ludzi, ktorzy moga miec problem.

 

Co nie zmienia faktu, ze trend jest widoczny. Z kim nie rozmawiam mysli o kupnie jakiejs nieruchomosci.

 

Dopoki nie uspokoi sie lancuch dostaw, nie spadna ceny materialow czy surowcow i nie podniesione zostana znacznie stopy procentowe nie ma co liczyc na jakiekolwiek zmiany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie kupują mieszkania pod inwestycje albo by uciec przed inflacją. Wchodzimy w chyba ostatni etap bańki, chociaż kto wie. Mieszkania pewnie jeszcze srogo podrożeją, w tym ceny wynajmu. Przy depopulującym się kraju to jest prosty przepis na katastrofę.

 

Za jakiś czas trzeba będzie myśleć o spakowaniu się i ucieczce, ale na pewno nie w kierunku zachodu.

Edytowane przez NoHope
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Pankoneser napisał:

Depopulacja to jest temat liczony w dekadach. To w ciagu kilku lat nic nie zmieni.

Jakieś 10 do 20 lat zostało aż będziemy mieli tak niezdrową demografię, że zacznie się wszystko sypać. Trzeba poczekać aż największe pokolenie przejdzie na emeryture/zestarzeje się i koniem napędowym polski zostaną mniej liczni milenialnsi i jeszcze mniej liczni zoomerzy. A że na demografii jest oparta obecna bańka nieruchomościowa, systemy społeczne to zacznie się robić grubo. Obecna prawie 10% inflacja to będzie jak kąpiel w brodziku w porównaniu z tym jakie będą konsekwencje fatalnych decyzji rządów ale głównie polaków jako takich. Tylko jak zwykle to jest odłożone w czasie, przyczyna i skutek.

 

12 minut temu, Pankoneser napisał:

O bańce mowi sie od lat. I co pękła? ;)

Nie, pęcznieje cały czas bo masz ostatnie największe pokolenie w wieku produkcyjnym. I jak pisałem teraz jest jeszcze gorzej bo ludzie kupują nieruchomości za gotówkę pod inwestycje a to zaburza naturalny popyt.

 

Obrazek poniżej dobrze ilustruje skąd bańka, ale warto zobaczyć co jest "niżej". Nie ma dzieci. To jest katastrofa.

 

18TjnHJ.png

Edytowane przez NoHope
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, Januszek852 said:

 

Mieszkania się buduje gdzie? ano tam, gdzie jest niebiesko. Tzn. buduje się je wszędzie, ale duże inwestycje są tam, gdzie będzie zwykle duży wzrost.

I to jest wytłumaczenie "bańki". Wszystko co żyje pcha się do dużych miast, co powoduje dramatyczny wzrost popytu i windowanie cen.

 

Tymczasem wystarczy się odsunąć na 100-150km od aglomeracji i ceny spadają do poziomu akceptowalnego, wręcz taniego (np. oglądałem ostatnio siedlisko, 2ha, staw, las obok, dom 50m2 w b. dobrym stanie z 2001 roku, za niecałe 150 tys.).

 

Oczywiście jest podstawowy problem pt. praca - z czego się utrzymać. 

 

Na to remedium mogłaby być szybka komunikacja i praca zdalna. I jest ruch w przeciwną stronę - kto może z dużych miast ucieka. Jednakże globalnie nikomu nie zależy na tzw. zrównoważonym rozwoju. 

 

Mamy doczynienia z ogromną nierównowagą migracji wewnętrznych, czego konsekwencją są bańki cenowe. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Januszek852 napisał:

Mieszkania się buduje gdzie? ano tam, gdzie jest niebiesko. Tzn. buduje się je wszędzie, ale duże inwestycje są tam, gdzie będzie zwykle duży wzrost.

Mieszkania buduje się wszędzie i nawet na jakiś zadupiach potrafią kosztować majątek to objaw braku racjonalności który jest typowy dla bańki.

 

Wiadomo, że największe miasta najmniej ucierpią na fatalnej demografii, ale jeśli ceny będą dalej tak rosnąć to normalnych ludzi nie będzie stać na kupowanie mieszkań w miastach, będzie jak na zachodzie ludzie będą głównie wynajmować (co pewnie przewidują zagraniczne firmy inwestycyjne które masowo skupują polskie nieruchomości w większych miastach).

 

Polska po prostu przestaje być tanim, opłacalnym krajem do życia. Równie dobrze mogą powoli wprowadzać euro u nas bo w większych miastach już teraz ciężko jest wyżyć za około 1000 euro miesięcznie. Zaczynamy gonić zachód.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, absolutarianin said:

Pytanie brzmi, gdzie popełniliśmy błąd? Na co zgodziliśmy się, a nie powinniśmy się zgodzić? Nie walczyliśmy? I to wydaje mi się dużo ciekawszym tematem do dyskusji, więc rzucam...

Ale jak walczyć? Panie deweloper, nie podwyższaj mnie pan ceny, bo mnię nie stać. Jak się pan nie zgodzisz, to zgłoszę do prokuratury, albo popalę wam coś?

 

Nie ma raczej możliwości przeciwstawienia się, poza ucieczką, tak jak Ty to zrobiłeś. 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minutes ago, manygguh said:

 

Nie ma raczej możliwości przeciwstawienia się, poza ucieczką, tak jak Ty to zrobiłeś. 

Zasadniczo można maksymalizować zyski lub minimalizować koszty. 

 

Każda strategia ma wady i zalety. 

 

Maksymalizacja zysków to zazwyczaj zasów, stres i ciągła obawa, że na coś nie starczy. Życie w ciągłym biegu wincyj i wincyj. Typowy wyścig szczurów. W istocie niewielu to wytrzymuje bez konsekwencji. 

 

Minimalizowanie kosztów to z kolei podróż w przeciwną stronę. Wynosisz się z miejsc drogich do tanich (w wielu miejscach to działa lub działało, np. zabudowywanie tanich działek w londyńskich dokach 20-30 lat temu, sprzedawanie mieszkań w centrum i wynoszenie się na obrzeża miasta, itp.).

 

Tu jednak problemy są zazwyczaj dwa, pierwszy - musisz mieć na start jakiś poziom z ktorego zaczynasz "schodzić", drugi - musisz mieć określoną linię oporu poniżej której nie zejdziesz (np. chatynka w lesie na mazurach, mieszkanie w małym mieście, domek holenderski na działce, etc.) oraz dodatkowo pewną rezerwę (lub pomysł) na zachowanie status quo po dotarciu do linii oporu, bo wiadomo, że kosztów nie można minimalizować w nieskończoność. 

 

Zazwyczaj stosowany jest pewien mix tych strategii - dorabiamy się, a potem wrzucamy na luz. 

 

Oczywiście mając milionowy kredyt na 30+ lat strategia minimalizacji kosztów raczej odpada. 

 

Są też dodatkowe czynniki, które trzeba wziąć pod uwagę, czyli np. czy, co i komu chcemy zostawić w spadku, czy nasza rodzina/partner/partnerka zaakceptuje taką lub inną strategię. 

 

Zasadniczo ludzie jednak wybierają wyścig szczurów licząc, że to właśnie oni odniosą sukces. 

 

Ps. Minimalizowanie kosztów wpisuje się w dobrą skądinąd strategię "slow life". 

Edytowane przez maroon
  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, maroon napisał:

Zasadniczo ludzie jednak wybierają wyścig szczurów licząc, że to właśnie oni odniosą sukces. 

W obecnych czasach gdzie gospodarka przestawia się z materialnej na niematerialną teoretycznie można mieszkać na zadupiu i pracować zdalnie. Możesz jednocześnie maksymalizować zyski i minimalizować koszty. To jest bardzo prosty sposób na dorobienie się w sumie szybkiej fortuny, pracując nawet na etacie.

 

Problemem są najczęściej kobiety, w sensie kobiety nie chcą mieszkać na odludziach albo w małych aglomeracjach. To kobiety głównie migrują do największych miast a faceci za nimi.

 

Życie w mieście ma coraz mniej zalet, z roku na rok. Nawet argument z pracą przestaje mieć sens. Infrastruktura w polskich miastach też nie jest za dobra, Warszawa to wieczne korki i śmierdzące powietrze a jak te miasto będzie się dalej rozrastało to będzie tylko gorzej, podobnie z innymi.

Edytowane przez NoHope
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minutes ago, NoHope said:

 

Problemem są najczęściej kobiety, w sensie kobiety nie chcą mieszkać na odludziach albo w małych aglomeracjach. To kobiety głównie migrują do największych miast a faceci za nimi.

Tak, to ważny czynnik. 

 

Utrzymuję kontakty towarzyskie z powiedzmy ~30 kobietami w różnym wieku.  Tylko dwie wyrażały kiedykolwiek chęć mieszkania na faktycznym odludziu, z czego jedna to realizuje. Cala reszta willa pod miastem z autobusem co 10 minut lub apartament w mieście. 

 

Inna sprawa, że mam niedużą styczność ze środowiskami rolniczymi - może tam jest trochę inaczej. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, maroon napisał:

Inna sprawa, że mam niedużą styczność ze środowiskami rolniczymi - może tam jest trochę inaczej. 

Mam rodzinę ze wsi, wszyscy młodzi pouciekali do miast. Co do kobiet, to kobieta znajomego nie chciała mieszkać pod Warszawą więc chłop wziął większy kredyt na gorsze mieszkanie w naszej pięknej stolicy xD I tyle w sumie w temacie.

 

Większość bab nie będzie chciała się przeprowadzić do mniejszego miasta albo miasteczka. O wsi czy odludziu to raczej można zapomnieć.

 

To jest wszystko mocno ironiczne bo większość warszawiaków wcale a wcale nie korzysta z zalet tego miasta a w weekend spieprzają do rodziny bo nie mogą znieść molocha co zawsze powoduje gigantyczne korki xD

Edytowane przez NoHope
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, NoHope napisał:

W obecnych czasach gdzie gospodarka przestawia się z materialnej na niematerialną teoretycznie można mieszkać na zadupiu i pracować zdalnie. Możesz jednocześnie maksymalizować zyski i minimalizować koszty.

Czekam na prawdziwy, globalny internet i spierdalam pod namiot w ciepłym kraju, w jakimś lesie i na hamaku. Mam nadzieję, że w przeciągu 10 lat pierdolną. Zbudowałbym sobie drewnianą ławę, krzesło, na hamaku spał pod przykryciem. Lapek, termos, kilka ciuchów i wypierdolone. Prawdopodobnie dogadałbym się z kimś w miejscowości turystycznej, żeby pilnować majątku i czasami się umyć, coś zjeść, rozliczenie w barterze za opiekę. Żyłem tak na przełomie LO/studia kilka tygodni i do tej pory wspominam, że dałbym radę. Z ziomeczkami spaliśmy pod drzewem, jak deszcz padał. Nic się nie stało. Zdejmujesz ciuchy, suszysz na sobie i idziesz dalej. Wolałbym taką ekipę od każdej kobiety. Tamte ziomeczki moje już ujebane w zwykłe życie. Jeden długo jeździł po świecie, ale też się ostatecznie wpierdolił w dziecko i etat. Zbliżyłem się do życia bezdomniaka i z dobrą ekipą naprawdę nie jest tragicznie. Spać można dosłownie wszędzie, zjeść zjesz zawsze, najczęściej na zapleczu restauracji, a reszta to czysta zabawa i wieczna socjalizacja z różnymi ludźmi w podobnej sytuacji. Całymi dniami można wysłuchiwać pojebanych historii i się nie znudzić, albo robić okrążenia po zabytkach, aż cię zatrudnią na przewodnika. Za chuja bym kredytu na 30 lat nie spłacał. Już bym wolał plecak i życie włóczykija. Znacznie ciekawsze i mniej stresu, przysięgam.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mac Gorzej, gdy w wieku +70 nagle się okaże, że spanie w nocy pod deszczem nie jest za fajne i w sumie to przyjemniej byłoby spać w jakimś wygodnym... Mieszkaniu...

Ogólnie co druga osoba na tym forum właśnie pakuje walizki by żyć w dżungli na drugim końcu świata :D Taki tryb życia może jest fajny gdy nie jest się jeszcze dziadkiem z miednicą po operacji, pożyjemy zobaczymy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, maroon napisał:

Tak, to ważny czynnik. 

 

Utrzymuję kontakty towarzyskie z powiedzmy ~30 kobietami w różnym wieku.  Tylko dwie wyrażały kiedykolwiek chęć mieszkania na faktycznym odludziu, z czego jedna to realizuje. Cala reszta willa pod miastem z autobusem co 10 minut lub apartament w mieście. 

 

Inna sprawa, że mam niedużą styczność ze środowiskami rolniczymi - może tam jest trochę inaczej. 

 

Utrzymuje z jedna ... i z tego co wiem to po 13 latach wraca do miasta jak to powiada misia znienawidziła a życie na wsi jest złe bo nie ma ludzi , wszędzie daleko, nie ma pracy ( ?/!) , nie ma kto zająć się dziećmi. Jak by to uprosić kobiety chcą realizować wersje systemową i tyle taki program maja wgrany i wirusa Pan nie wprowadzisz w postaci luksus za słaby!

 

co do meritum:

Śmiechem stoi fakt  że m2 nowego szeregowca stojącego obok apartamentowca (czytaj bloku) jest ~` o 50% tańszy !! Jak dla mnie wszyscy chcą mieszkać a dom nawet szeregowy to obowiązek.  Ktoś musiał by poświeci czas kariery na ścinanie trawy , naprawę elewacji, naprawę dachu ! odśnieżanie podjazdu .... tutaj facetów brak a kobiet chętnych tak żyć jeszcze mniej !

 

Z mojego punktu widzenia potanieć nie potanieje  , generalnie na zachodzie na mieszkanie to za bardzo ludzi nie stać większość wynajmuje i tak ma być w PL.

Teraz, mac napisał:

@Tomek9494 i tak jesteśmy wszyscy ujebani, niezależnie od tego, co zrobisz.

no tak ale kwestia jak żyje się fajnie jest pojecie względnym. Np : dla mnie żyje się fajnie jak mogę sobie wypić rano cappuccino na tarasie i posłuchać ptaków przy tym. Przy tym nie chce widzieć żadnego innego człowieka  wokół siebie !

 

Inaczej myśli człowiek młody inaczej starszy co innego jak decyzje podejmujesz teraz co innego jak pod presja.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.