Skocz do zawartości

Niech ktoś mi wytłumaczy co do cholery się dzieję na rynku mieszkaniowym? Ceny oraz dostępność - wtf


bassfreak

Rekomendowane odpowiedzi

Mnie zastanawia po co Polakom domy wille po 200-300 m2 gdy najczęściej rodzina u nas to 2+1, 2+2. Dodatkowo pompy ciepła, fotowoltaika, kiedy to się zwróci? Kogo na to stać? Przeciętnego Polaka nie stać po prostu na takie wille a mimo to obserwując okolicę to powstają niemal tylko takie molochy bo myszka musi mieć przestrzeń… nie za swoje pieniądze. 


Kolejny trend to pakowanie się na siłę do dużego miasta i płacenie dużych pieniędzy za jakąś klitkę bo można powiedzieć, że się mieszka w Wawie, Krakowie itp. 

 

Sam mieszkam na zadupiu a w centrum miasta oddalonego o ok. 50 km jestem szybciej niż osoba mieszkająca na jego drugim krańcu. Pominę smog, smród, patologie i hałas miasta. Cena mieszkania na „zadupiu” za m2 2-3 x tańsza. Kawalerkę można kupić u mnie za 150-180 tyś… w nowym bloku. Im większe mieszkanie tym różnica jest większa na korzyść zadupia. 


No ale nie można się uważać za miastowego tylko „wieśniaka” z czym mają głównie problem myszki. 

Nie widzę niczego w dużym mieście czego u mnie nie ma. No może poza operą i filharmonią gdzie 99% ludzi i tak nie chodzi.

Nachleje się tak samo w barze, oglądne ten sam film w kinie ;) 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Pyrkosz napisał:

Sam mieszkam na zadupiu a w centrum miasta oddalonego o ok. 50 km jestem szybciej niż osoba mieszkająca na jego drugim krańcu. Pominę smog, smród, patologie i hałas miasta. Cena mieszkania na „zadupiu” za m2 2-3 x tańsza. Kawalerkę można kupić u mnie za 150-180 tyś… w nowym bloku.

 

Tylko, że mieszkając na przysłowiowym zadupiu bardzo często jesteś uzależniony od posiadania samochodu.

Ja kupiłem swoje mieszkanie może nie w centrum ale w jednej z najlepiej skomunikowanych dzielnic jednej z największych aglomeracji w kraju.

 

- apteka, kilka różnych marketów spożywczych, restauracje, bary, poczta, przedszkole, szkoły, niezliczona ilość najrozmaitszych punktów handlowo-usługowych, mechanik, parki, siłownie, przystanki autobusowe i peron - max. 10 minut pieszo od mojego bloku, nie muszę mieć w ogóle samochodu.

 

Jeżeli u Ciebie też tak jest no to w takim razie nie mieszkasz na zadupiu o jakim tutaj wszyscy piszemy ;)

 

Znajomy buduje wielki dom ,,na zadupiu", jakieś 30-40km do miasta, to co zaoszczędzi na czynszu ,,w klitce" wyda na dojazdy*, w przyrodzie nic nie ginie ;)

 

*On i jego myszka pracują w mieście, w dwóch różnych miejscach, czyli potrzebne 2 samochody na dojazdy, które na wodę niestety nie są.

To wychodzi prawie 3000km miesięcznie na same dojazdy do pracy.

Edytowane przez Tomek9494
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 hours ago, Tomek9494 said:

 

Wiecie co zauważyłem w tych wszystkich wpisach tutaj? Dyskutujecie o mieszkaniach jako inwestycje, porównujecie tabelki, wykresy itp. Ale zapominacie o jeszcze jednej ważnej rzeczy a mianowicie:

 

Przemijający czas...

 

O co mi chodzi? Już tłumaczę.

 

Wróćmy do roku 2015, już wtedy ludzie mówili, że na rynku nieruchomości jest bańka, która za chwilę pęknie. Tak również twierdził 34 letni Pan Janusz Kowalski śmiejąc się z frajerów kupujących mieszkania za zawrotne jakże wtedy 5-6k/m2 (w jego mieście). On taki nie będzie i poczeka aż ten cały rynek nieruchomości pęknie i wtedy kupi swoje mieszkanie za 30% mniej.

 

Pan Janusz przez następne 6 lat (do 2021) siedział na wynajmie czekając aż mieszkania stanieją by nie kupować jak inni frajerzy - czyli bardzo drogo.

Zatem, podsumujmy:

 

- Pan Janusz ma teraz 40 lat i dalej siedzi na wynajmie

- Przez te 6 lat cena za m2 w jego mieście podskoczyła w górę o kilka soczystych kafli.

- Nasz bohater przez te wszystkie lata zapłacił swojemu wynajmującemu: 1500 zł x 12mc x 6 lat = 108 000 PLN

- Pan Zdzisiu (frajer, który w 2015r kupił i wynajął Januszowi swoją nieruchomość) prawdopodobnie ma już spłacone mieszkanie w większości (jak nie całe), czyli nasz Bohater ,,spłaca" mieszkanie frajerowi, które nigdy nie będzie jego :)

- Gdyby nasz Bohater kupił 6 lat temu mieszkanie ,,na bańce" to już miałby spłaconą zajebistą część własnego kredytu a tak to w wieku 40 lat jest dalej w punkcie wyjścia i jedynie co mu zostało to czekanie aż ta bańka w końcu pęknie (może to się stanie gdy stuknie mu 45?) :)

 

Trochę nietrafione porównanie bo w 2015 roku mieliśmy pierwszy/drugi rok lekkiego wzrostu cen nieruchomości po 5-6 latach spadków. Być może są tacy którzy liczyli, że ceny wrócą do roku 2004, ale pamiętam te czasy (kończyłem studia) i ceny nieruchomości wydawały się tanie, po wielu latach spadków i nikt nie widział w tym super intratnej inwestycji (bo przez tyle lat ceny spadały). Dzisiaj mamy zupełnie inną sytuację: ceny bardzo mocno napompowane w bardzo krótkim czasie (mówimy o wzrostach z 2019-2021), owczy pęd na inwestowanie w nieruchomości spowodowany ultraniskimi stopami procentowymi, spadki ceny najmu w wielu miastach w Polsce, częściowy odpływ ludzi z miast (m.in. przez pracę zdalną) na rzecz podmiejskich wsi, niekorzystną sytuację demograficzną itp. Dzisiaj poza inflacją i wzrostem wynagrodzeń nie ma za bardzo fundamentalnych podstaw aby takie aktywa drożały - bo nawet wielokrotnie wspominany przez deweloperów wzrost cen gruntów i materiałów to jest max kilkaset PLN na m2 przy koszcie budowy całego osiedla. Ostatnie raporty pokazują, że zdecydowanie najbardziej dynamicznie w ostatnich latach rosła średnia marża deweloperów - nie materiały, robocizna, czy grunty. A to wszystko przez owczy pęd. Dlatego stawianie pytania czy jest to dobry czas na zakup jest według mnie jak najbardziej na miejscu.

 

Odnośnie czekania i nie czekania - zgadzam się, że gdybym szukał mieszkania dla siebie i dodatkowo płacił za wynajem to inaczej podchodziłbym sytuacji. Mam mieszkanie, planuję budować dom więc w moim przypadku pytanie jest raczej z gatunku - czy warto znaczącą część oszczędności pakować w tym momencie w rynek nieruchomości czy lepiej na spokojnie przeczekać okres szukając alternatywy. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

https://next.gazeta.pl/next/7,151003,27694990,rynek-nieruchomosci-ceny-mieszkan-oderwane-od-zarobkow-zaczynamy.html#do_w=52&do_v=221&do_st=RS&do_sid=602&do_a=602&s=BoxBizImg3

 

Gazeta.

Ale podaje link, bo to wypowiedź samego deva.

 

U mnie w podwarszawskim grajdole widać las żurawi.

Stawiają nowe bloki.

Ostatni raz tak było w 2007-2008r.

Wszędzie budowali.

A potem budowy stanęły.

Bo się wiatr rynkowy odwrócił.

 

Jak ktoś kupuje dla siebie.

I zasadniczo ma w dupie cykle Kuznietsa.

Może kupować.

 

Mnie życie nauczyło jednego.

 

Są dwa rodzaje pieniędzy.

Pieniądze frajerskie i pieniądze zarobione kosztem życia, zdrowia i wyrzeczeń.

Te pierwsze to kasa z wałów, kasa odziedziczona, kasa z jakiegoś super złotego strzału biznesowego (jednorazówka).

Ją można wywalić na głupoty i konsumpcję.

Łatwo przyszło, łatwo poszło.

Ta druga to kasa zarobiona kosztem własnej pracy.

Kosztem wyrzeczeń w konsumpcji, kosztem oszczędzania.

To kasa, która "waży".

I przed wydaniem każdej 100zł z jej puli warta się zastanowić, czy warto.

Bo tracić tą kasę i ryzykować jest po prostu żal.

I boli.

 

Ja nie wiem, jak u Kolegów.

Ale ja mam wyłącznie pieniądze zarobione kosztem czasu.

Pracy, wyrzeczeń w konsumpcji i z pomocą regularnego oszczędzania.

Więc zanim ją wydam, dobrze ale to dobrze oceniam czy warto.

 

Natomiast gdyby ktoś zapytał mnie.

Czy może złoto lub srebro jako alternatywa dla nieruchów.

To również napiszę, że przy serii podwyżek stóp (FED JUŻ JE ZAPOWIEDZIAŁ).

Wzrośnie wartość dolca co z reguły przekłada się na spadek surowców i PM.

 

Czeka nas, takie moje zdanie, 2-3 lata zmiany kursu światowej polityki monetarnej.

I może pobujać różnymi aktywami, raz w jedną a raz w drugą.

 

Ale jak wspomniałem.

To tylko moje skromne zdanie,

 

Spytajcie się Powella.

On wie więcej. 

 

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Margrabia.von.Ansbach napisał:

Jak ktoś kupuje dla siebie.

I zasadniczo ma w dupie cykle Kuznietsa.

Może kupować.

 

Wydaje mi się, że duża część społeczeństwa kupuje mieszkanie dla siebie, by mieć gdzie mieszkać i nie patrzą na swoją nieruchomość jako jakaś inwestycja (tak samo ja)

 

Jeżeli ktoś kupi teraz mieszkanie za 400k i dajmy na to będzie chciał sprzedać ,,po bańce" swoje mieszkanie by z tych pieniędzy kupić inne mieszkanie to tak naprawdę nic nie traci.

Bo powiedzmy, że swoje sprzeda za 300k i kupi inne, które również potaniało.

 

Gorzej by było gdybyśmy z pieniędzy ze sprzedaży mieszkania chcieli przykładowo zrobić coś innego to faktycznie można mówić o nietrafionej inwestycji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Margrabia.von.Ansbach napisał:

Natomiast gdyby ktoś zapytał mnie.

Czy może złoto lub srebro jako alternatywa dla nieruchów.

To również napiszę, że przy serii podwyżek stóp (FED JUŻ JE ZAPOWIEDZIAŁ).

Wzrośnie wartość dolca co z reguły przekłada się na spadek surowców i PM.

 

Doskonały czas by zapakować się po promocyjnych cenach we w/w aktywa (sórófka or aktywa PM)

Ale to dla tych którzy ogarniają matematykę na poziomie wyższym niż ta w tym linku: https://streamable.com/rk5mgg

 

Edytowane przez Zatarra
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przesilenie i szczyt bańki w nieruchomościach jest blisko.  Choć to na 99% nie będzie kataklizm, tylko kilka lat stopniowych spadków. Tak jak w latach 2007-2013, 1990-1998.

20211013-20.png

Roczna dynamika cen nieruchomości mieszkalnych w krajach OECD najwyższa od 1973 roku

OECD podała najnowsze dane na temat zachowania indeksu cen nieruchomości w krajach rozwiniętych w II kw. br. Roczna dynamika tego indeksu osiągnęła najwyższy poziom od I kw. 1973 roku, czyli od 48 lat...

https://wojciechbialek.pl/2021/10/roczna-dynamika-cen-nieruchomosci-mieszkalnych-w-krajach-oecd-najwyzsza-od-1973-roku.html

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Morfeusz Czyli z tego artykułu wynika, że za ok. 2,5 roku ta bańka nieruchomości pęknie a ceny przez ok. 5-6 lat zaczną spadać do tych sprzed pandemii, po czym znowu będą odbijać do góry.

 

Czyli jak ktoś kupił na końcu 2020/początku 2021 i sprzeda powiedzmy za 10 lat to wyjdzie ,,na zero" a jeżeli przez ten czas mieszkanie będzie się wynajmowało to jeszcze zarobi (przykładowo) 1500zł x 12mc x 10 lat = 180 000 PLN

(mieszkania w dobrych lokalizacjach zawsze się będą wynajmowały - jest tak od lat 90')

 

Jeżeli tak ma wyglądać ,,pęknięcie bańki" to chyba zaraz kupię na górce jakąś kawalerkę w dobrej lokalizacji pod wynajem, by już teraz na niej zarabiać a po 10 latach jej wartość znowu będzie taka jak teraz i zacznie pomalutku drożeć a ja przez dekadę zarobię ponad 150 koła extra.

 

Poprostu zajebiście!!

 

20211013-23.png

Edytowane przez Tomek9494
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 hours ago, Tomek9494 said:

Bo powiedzmy, że swoje sprzeda za 300k i kupi inne, które również potaniało.

1.

Tu dochodzą jeszcze podatki od sprzedaży i od kupna plus prowizje dla handlarzy.

Jeśli ktoś nie jest handlarzem/handlowcem - zawsze straci na jednym i na drugim.

 

2.

Gdyby wykresy naprawdę działały nie byłoby światowych krachów.

Może są tacy, co żyją z giełdy, ale to nie szary Kowalski.

To on zasila kieszenie milionerów.

Jeśli chcę przegwizdać trochę kasy i mieć z tego frajdę - idę na dziwki.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 15.10.2021 o 20:26, Tomek9494 napisał:

Tylko, że mieszkając na przysłowiowym zadupiu bardzo często jesteś uzależniony od posiadania samochodu.

Niby tak, ale samochód to już dawno przestało być dobro luksusowe. Fiat Seicento też jeździ i grzeje tyłek w zimie.

W dniu 15.10.2021 o 20:26, Tomek9494 napisał:

max. 10 minut pieszo od mojego bloku, nie muszę mieć w ogóle samochodu.

Nie licząc peronu (tam na pieszkę 20 minut) to w promieniu 5 minut piechotą spod bramy mam to samo, apteka, biedronka, lidl, mechanicy, car detaling, siłownia, kursy tańca na rurze, bar, pizzeria ;) Wiadomo, sushi nie zjem dobrego (chyba, że sam zrobię) ale z drugiej strony…

Licząc jazdę samochodem to za 5 minut mogę jeść w Pałacu gdzie przywita mnie Konsjerz i zamienię parę słów z mecenasem sztuki. Argentyński stek jest tam tańszy jak w sieciówce Sphinx. 
 

Być może nie jest to zadupie jak w Zachodniopomorskim, wsie typu 3 domy i 5 km lasu ale ceny są jak na zadupiu. 
 

W dniu 15.10.2021 o 20:26, Tomek9494 napisał:

wyda na dojazdy*

Jakbym miał dojeżdżać do roboty za mniej niż 6 miesięcznie to musiałbym być głupi. 
 

Generalnie co kto lubi, ale mieszkanie na zadupiu i dojazdy do dużego miasta do prostych prac to debilizm.


 

3 godziny temu, Tomek9494 napisał:

(mieszkania w dobrych lokalizacjach zawsze się będą wynajmowały - jest tak od lat 90')


Kumpel ma 14 mieszkań w Krk, Rzeszowie i Kato, od kawalerek po apartamenty na wynajem. Nie wiem jak w Wawie ale na południu od czasów korony stawki spadły na łeb na szyję a użeranie się z kimś za parę stówek i ryzyko strat jest duże. Mieszkania nowe, wyposażone, nowoczesne w dobrych lokalizacjach. Sam mówi, żeby na razie w to nie wchodzić, zwłaszcza na kredyt. Co innego za prawdziwą gotówkę. Wtedy sytuacja jest inna.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Plusy nieruchomości :

Zarabiają 

Przechowują wartość 

Łatwe w obrocie

 

Minusy:

-znalezc wartościowe mieszkanie. Trzeba dużo oglądnąć, zmarnowac sporo czasu na telefony, dojazdy itp. Przede wszystkim teraz nie ma fajnych mieszkań do kupienia, towar przebrany... 

-remontowanie (przy dzisiejszych standardach trzeba robić remont gruntowny remont co 15 lat). Remontujesz to nie zarabiasz. Gruntowny remont to 2 miesiące + kupa biegania, pilnowania itp. 

- 2%pcc + notariusz (dla mieszkania za 500k to jakieś 13 tys. 

-koszt pośrednika (czasem nie da się go obejść) około 10k

-pustostany (w dobrych lokalizacjach sporadyczne ale też są i uzbiera się tego parę miesięcy na przez 10 lat) 

-rotację najemców. Raz się uda że ktoś posiedzi dłużej ale jak Ci się lokator wymienia co rok to potrafi wkurwic. Pokazywanie mieszkania, przygotowanie formalności, wystawianie ogłoszeń odbieranie telefonów itp. 

-najemcy potrafią narobić problemów(hałasy, zniszczenia) 

-zarządzanie obiektem a to sąsiad zalał a to bezpiecznik wybija a to spłuczka nie działa (niby powinien robić to najemca ale jak przejmujesz mieszkanie po najmie, może coś zataic przed tobą i się dowiesz od nowego najemcy. 

-ubezpieczenie lokalu

-podatek od nieruchomości

-podatek od najmu

-koszty odświeżenia mieszkania (jak najemca mieszkał 5 lat to Ci nie pomaluje bo to normalne zużycie) 

-najemca który nie płaci, nie odbiera telefonu itp. (jest umowa najmu okazjonalnego to prawda ale różni są ludzie) 

-wymiana pralki, lodówki, kuchenki, piecyka gazowego itp. Nikt Ci grubych napraw nie pokryje. Miałem tak że szyba pękła tak poprostu w nowym oknie. Tzn zrobił się pająk na pół okna... 

- raz na jakiś czas trzeba zajrzeć do mieszkania czy aby ktoś nie niszczy, czasem ludzie rzadko sprzątają i się robi grzyb na fugach, sylikonach

- pilnowanie papierów ze spółdzielni (kominiarze, gaz prąd) w razie poważnych odszkodowań mogą być niezbędne 

-słaba rentowność obecnie. Jak kupujesz za gotówkę to spoko ale jak kredyt to obecną rata przewyższa najem więc musisz dopłacać. Raty mają wzrosnąć. Obecnie rentowność wyjdzie około 3,3% po odjęciu podatku, remontow i notariusza. Przy obecnej inflacji to szału nie ma jeśli to za gotówkę. Co innego kredyt. 

-odkładanie na remont bo to nie uniknione i 40k trzeba mieć. Zależy jeszcze od stanu lokalu ale sama łazienka to jest z 10-12 koła. A standardy rosną z roku na rok. 

-Ryzyko że kupując dziś zapłacisz 500 tys a ceny pójdą w dół i mieszkanie za rok  będzie kosztować 430k. Gdybyś z jakiegoś powodu chciał sprzedać to może być pizda blada. 

-starzenie się budynku, zobaczcie jak wyglądają nowe bloki po 15 latach. Trochę już nie modnie, ściany brudne, płytki brzydkie itp. Nie wiem jak za parę lat ludzie będą patrzeć na takie bloki.

-przyszłość w Polsce nie wygląda za różowo i prędzej czy później ktoś podniesie ten podatek od nieruchomości np na 2 nieruchomość. Do tego jeśli gospodarka siadzie to też może być fala emigracji z polszy. Polska demografia wygląda chujowo a mieszkań przybywa. W końcu się rynek nasyci mieszkaniami i czynsze mogą trochę spaść. Na pewno nie będą rosły za bardzo. 

 

 

Kase zrobił ten co kupił w 2011 i dziś sprzedał. Nachapal się czynszów a do tego skoczyła wartość dwukrotnie....

Teraz to jakaś forma inwestowania lepsza czy gorsza. 

Prosta ale nie przyjemna... 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Gixer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 10/15/2021 at 10:47 AM, Tomek9494 said:

 a tak to w wieku 40 lat jest dalej w punkcie wyjścia i jedynie co mu zostało to czekanie aż ta bańka w końcu pęknie (może to się stanie gdy stuknie mu 45?) :)

Dodaj jeszcze, że tak od 35 roku życia zdolność kredytowa zaczyna spadać, nawet jak dochody rosną, gdyż zaczyna się drastycznie skracać czas na jaki można wziąć kredyt. 

 

Jeżeli ktoś nie ma tyle gotówki, żeby wyłożyć na stół i kupić i musi posiłkować się kredytem, to im wcześniej tym lepiej, bo jak będzie miał lat 50, to się nagle okaże, że w banku co najwyżej chwilówkę na protetyka mu zaproponują. Nikt nie potrzebuje starych niewolników. 

 

Btw. kuzynostwo sprzedaje mieszkanie w Warszawie, przedwstępna podpisana w sierpniu na 80% ofertowej, a kupcy nadal czekają na decyzję kredytową - małżeństwo pracujące na etacie. 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, maroon napisał:

Dodaj jeszcze, że tak od 35 roku życia zdolność kredytowa zaczyna spadać

Nope 

 

Widziałem się że swoim bankowcem jakieś pół roku temu w związku z kredytem dotyczącym zakupu nieruchomości. 

Bez żadnego problemu chciała wyłożyć kasę na stół, 43 lata. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 10/15/2021 at 8:10 PM, Pyrkosz said:

 bo myszka musi mieć przestrzeń… nie za swoje pieniądze. 

 

No to już sobie odpowiedziałeś czemu. Większość "rodzinnych" decyzji dotyczących wielkości domu jest podejmowana za akceptacją myszki. 

 

On 10/15/2021 at 8:10 PM, Pyrkosz said:


Kolejny trend to pakowanie się na siłę do dużego miasta i płacenie dużych pieniędzy za jakąś klitkę bo można powiedzieć, że się mieszka w Wawie, Krakowie itp. 

 

Tu pewnym wytłumaczeniem jest praca i możliwości rozwoju "kariery" oraz chęć uwolnienia się od lokalnych patologii - mówię o regionach dużo dalej niż godzinę od miasta wojewodzkiego, czy nawet dużego powiatowego. 

On 10/15/2021 at 8:10 PM, Pyrkosz said:

 

No ale nie można się uważać za miastowego tylko „wieśniaka” z czym mają głównie problem myszki. 

Miałem kiedyś ciekawą rozmowę z pewną małolatą, która wyrwała się ze swojego miasteczka, ca. 45 minut KM-ką od Centrum Stolicy. Zapytałem dziewczę gdzie by chciało mieszkać docelowo, w Warszawie, czy w swoim miasteczku? Dziewczę skromnie odpowiedziało, że tylko mieszkanie lub dom w Warszawie wchodzi w grę. 

 

To nie jest oczywiście reprezentatywny mindset, ale jest go bardzo dużo. Stąd parcie na "prestiżowe" lokalizacje. 

1 minute ago, Yolo said:

43 lata. 

Yhm. Z okresem kredytowania 30 lat zapewne? ;)

 

Ja mówię o typowych przypadkach, a nie topce mediany. 

On 10/15/2021 at 8:26 PM, Tomek9494 said:

 

Znajomy buduje wielki dom ,,na zadupiu", jakieś 30-40km do miasta, to co zaoszczędzi na czynszu ,,w klitce" wyda na dojazdy*, w przyrodzie nic nie ginie ;)

 

Wiesz, jeszcze komfort życia się liczy. :) Nie każdy lubi słuchać pierdzenia sąsiada po stoperanie kupionym w aptece, w której był spacerkiem.

 

Do tego dochodzą inne bonusy typu cisza i własny ogród w którym można o niebo więcej zrobić, niż w jakimkolwiek bloku. Dodatkowo, jak masz fajne tereny wokół, to masz do wyboru ciekawsze aktywności niż w mieście. 

 

Są pewnie tacy co lubią chów klatkowy, ale może też być tak, że na nic innego ich nie stać, więc będą racjonalizować. 

 

Są też zapewne tacy, którzy poszli za trednem domu i teraz żałują. 

 

Zależy co kto lubi, jednak często zauważam, że apartament we mieście to najczęstsze marzenie ludzi wychowanych w starych zagrzybionych chałupach na zadupiach. Przy czym ten "apartament" nijak się ma do prawdziwego apartamentu wysokiej klasy w dobrej, cichej i zielonej miejskiej lokalizacji. Zresztą w Warszawie takie apartamenty można na palcach obu rąk policzyć, a ich ceny są zaporowe nawet dla ludzi zamożnych. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, Yolo said:

No chyba Cię..;) 

 

W każdym razie, w tym wieku jeszcze chcą dawać (rozmawiałem z kobietą, ujdzie;)) 

Żarcik taki :p. Inną zdolność będzie miał singiel z pensją 15-20k, a inną Kowalski tyrający za 6k + myszka + bombelki. Taki Kowalski to w zasadzie w tym wieku to już nie ma po co iść do banku, bo pół miliona kredytu nie dostanie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@maroon

 

Usłyszałem coś innego, kiedy jej powiedzialem że do mojego projektu potrzebuję znacznie więcej. 

Powiedziała że mimo zdolności, jestem sam i wszystko zależy tylko ode mnie. Gdyby w domu była "drugą pensja" dla banku to znacznie bezpieczniejsza sytuacja. 

 

Myszka pasożycik to nie moja bajka, ale o tym już pisałem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 hours ago, Yolo said:

Gdyby w domu była "drugą pensja" dla banku to znacznie bezpieczniejsza sytuacja.

Tylko jeśli dochody są porównywalne. Przy znaczącej różnicy, czasem lepiej wychodzi "samodzielny" kredyt - oczywiście mowa o rzędach wielkości 15k/5k, a nie 4k/2k; no i jak zawsze zależy to od banku, konkretnej nieruchomości, wieku, źródła zarobków, stosunku raty do dochodu itd.

16 hours ago, Yolo said:

Widziałem się że swoim bankowcem jakieś pół roku temu w związku z kredytem dotyczącym zakupu nieruchomości. 

Bez żadnego problemu chciała wyłożyć kasę na stół

Inna jest luźna rozmowa z "naganiaczem" na tematy "co by było gdyby", a jak przychodzi co do czego - i tak wypełniony wniosek idzie do "analityków", których na oczy nie zobaczysz. I stamtąd wraca odmowa, by naganiacz mógł zachować "kontakt do klienta".

On 10/16/2021 at 1:54 PM, Margrabia.von.Ansbach said:

Ale ja mam wyłącznie pieniądze zarobione kosztem czasu.

Pracy, wyrzeczeń w konsumpcji i z pomocą regularnego oszczędzania.

Więc zanim ją wydam, dobrze ale to dobrze oceniam czy warto.

Ditto. Tylko po nieplanowanej wizycie na SOR, zmienił mi się rozkład, co znaczy słowo "warto".

On 10/16/2021 at 1:54 PM, Margrabia.von.Ansbach said:

Wzrośnie wartość dolca co z reguły przekłada się na spadek surowców i PM.

Czeka nas, takie moje zdanie, 2-3 lata zmiany kursu światowej polityki monetarnej.

I może pobujać różnymi aktywami, raz w jedną a raz w drugą.

Prywatna opinia: za bardzo na noże poszła wymiana USA/Chiny. Cokolwiek zrobi FED, pytanie brzmi co zrobią Chiny z obligacjami USA. Oby tylko "bujanie" nie osiągnęło poziomu zerowego, bo na paradoksie gracza wszelkie analizy "liniowe" zawsze się wykładają.

Edytowane przez Kespert
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proponuję, w ramach zabawy.

Byśmy ponownie spotkali się na tym wątku.

Dokładnie 18 października 2022r.

I wówczas wkleili linki do dominujących artykułów o sytuacji na rynku nieruchomości.

 

Ktoś zainteresowany?

Nic nie można zyskać.

Stracić też niewiele.

Czysta zabawa w zgaduj-zgadulę.

I szklaną kulę (ale rym).

 

Choć rynek nieruchów ma udokumentowaną dużą bezwładność.

I stosunkowo wolno reaguje na zmiany.

Bardzo wolno.

Odczuwalna wyraźnie zmiana to za kilka lat.

 

Edytowane przez Margrabia.von.Ansbach
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minutes ago, Margrabia.von.Ansbach said:

Czysta zabawa w zgaduj-zgadulę.

Wchodzę!

Wtedy też przypomnę ten wykres... ciekawe, co się z nim stanie:

wykres-zloto-ceny-mieszkan-wiekszyNAstro

 

22 hours ago, maroon said:

ale może też być tak, że na nic innego ich nie stać, więc będą racjonalizować

aslV5tZoAkqS12jMUHqvni1hsxkCvAND.jpg

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Kespert napisał:

Tylko jeśli dochody są porównywalne. Przy znaczącej różnicy, czasem lepiej wychodzi "samodzielny" kredyt - oczywiście mowa o rzędach wielkości 15k/5k, a nie 4k/2k;

 

Tu chodziło o bezpieczeństwo w sensie, że np. od mojego stanu zdrowia będzie zależeć wszystko. Dla nich to element ryzyka.

Rozmawialiśmy o kwocie rzędu kilkuset tysiecy € w banku położonym poza Polską. 

 

6 godzin temu, Kespert napisał:

Inna jest luźna rozmowa z "naganiaczem" na tematy "co by było gdyby", a jak przychodzi co do czego - i tak wypełniony wniosek idzie do "analityków", których na oczy nie zobaczysz. I stamtąd wraca odmowa, by naganiacz mógł zachować "kontakt do klienta".

 

Rozmowa była prowadzona z dyrektor placówki, która ma bezpośredni podgląd na moje konto od lat. Przez nią wszystko załatwiam. 

 

Pieniądze były do wzięcia od zaraz, ale nie tyle żebym mógł swobodnie zrealizować projekt. Namawiała mnie do wzięcia oferty i modyfikacji projektu, ale ostatecznie się z tym wstrzymałem. 

Może wrócę za jakiś czas z dużym wkładem własnym, wiek jeszcze w ciągu kilku lat nie powinien przeszkadzać. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 15.10.2021 o 20:10, Pyrkosz napisał:

Sam mieszkam na zadupiu a w centrum miasta oddalonego o ok. 50 km jestem szybciej niż osoba mieszkająca na jego drugim krańcu. Pominę smog, smród, patologie i hałas miasta. Cena mieszkania na „zadupiu” za m2 2-3 x tańsza. Kawalerkę można kupić u mnie za 150-180 tyś… w nowym bloku. Im większe mieszkanie tym różnica jest większa na korzyść zadupia. 

 

 

W dniu 17.10.2021 o 17:24, Pyrkosz napisał:

Nie licząc peronu (tam na pieszkę 20 minut) to w promieniu 5 minut piechotą spod bramy mam to samo, apteka, biedronka, lidl, mechanicy, car detaling, siłownia, kursy tańca na rurze, bar, pizzeria ;) Wiadomo, sushi nie zjem dobrego (chyba, że sam zrobię) ale z drugiej strony…

Licząc jazdę samochodem to za 5 minut mogę jeść w Pałacu gdzie przywita mnie Konsjerz i zamienię parę słów z mecenasem sztuki. Argentyński stek jest tam tańszy jak w sieciówce Sphinx. 
 

Być może nie jest to zadupie jak w Zachodniopomorskim, wsie typu 3 domy i 5 km lasu ale ceny są jak na zadupiu. 

Tak, nie jest to zadupie.

 

Tendencja jest taka, że młodzi idąc na studia zostają w dużych miastach i tu ceny będą rosły.

Będą rosły działki w satelitach bo te lokalizacje doceniają mieszczuchy chcące mieć trochę ciszy, przestrzeni i świeższego powietrza.

 

A cała reszta będzie w stagnacji.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja zapodam wszystkim, którzy uważają "że jest drogo" coś ciekawego.

 

Zobaczcie ten artykuł:

 

https://independenttrader.pl/kredyt-pod-nieruchomosc-w-czasie-hiperinflacji.html

 

A przede wszystkim to zdanie:

 

Cytat

Polski rynek nieruchomości nie wygląda atrakcyjnie. Potwierdzają, to zwroty netto z najlepszych nieruchomości komercyjnych, sięgające maksymalnie 10%. Mieszkania generują 3-4% rocznie, co w sytuacji tragicznej demografii nie wróży niczego dobrego.

Stawiając się w sytuacji osoby, która już spłaca kredyt na zakup nieruchomości, postarałbym się odłożyć wystarczającą ilość kapitału, aby w razie problemów móc nadpłacić część kredytu lub powiedzmy przez dwa lata spłacać znacznie wyższe raty. Jeżeli dziś, przy rekordowo niskim oprocentowaniu rzędu 5,5% nasza rata wynosi 1150 zł, to przy 10% oprocentowaniu wzrośnie już do 1750 zł. To jest wzrost o ponad 50%.

 

Brzmi znajomo? Poza tą stopą, prawda? 😆

To jest kropka w kropkę to, co piszą nasi spece dziś, prawda?

Tylko, że powyższe było pisane w 2014 - dosłownie w najlepszym momencie na zakup mieszkania.

 

Zobaczcie, jak nieudana i nietrafiona była ta analiza pomimo tego, że oprocentowanie było rekordowo niskie, zwroty z wynajmu słabe, a demografia - tragiczna...

 

No były, i co w związku z tym? Ano nic. Kto kupił w 2014 i wynajął, temu najemcy spłacili znaczną część kredytu, a mieszkanie podrożało o około 100% 🤣

 

Tak więc ostrożnie z tymi argumentami, bo w 2014 przecież też wydawały się zasadne, a były dokładnie takie same, jak obecnie.

 

Teraz doszła jeszcze duża inflacja, czego nie było wtedy...

Skoro stopy procentowe, zwroty z wynajmu i demografia nie były argumentem w 2014, to nie powinny nim być i teraz. Bo niby z jakiej racji? Patrząc na powyższe, to te czynniki są drugo- albo nawet trzeciorzędne. Bo gdyby którekolwiek z nich było istotne, to powstrzymałoby wzrost cen mieszkań od 2014 do teraz. A nie powstrzymało.

 

Inflacja wydaje się o wiele bardziej wpływowa, a nie spodziewałbym się jej szybkiego spadku.


Kolejnym argumentem jest wyczerpywanie się gruntów pod atrakcyjne blokowiska. Bo możesz kupić "przedmieście za 7800" w Warszawie, ale będziesz dojeżdżał 40-50 minut, dłużej niż ja z domu pod W-wą, a okolica to generalnie mówiąc poprzemysłowy syf (mam tu na myśli tanie nowe osiedle wybudowane tuż obok elektrociepłowni Kawęczyn - chyba gorszego miejsca na blokowisko nie ma...)

 

15 godzin temu, Kespert napisał:

Wtedy też przypomnę ten wykres... ciekawe, co się z nim stanie:

Zdradzisz co ten wykres przedstawia?

Edytowane przez Januszek852
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, Januszek852 said:

Zdradzisz co ten wykres przedstawia?

Średnią cenę transakcyjną metra kwadratowego w Warszawie (wg. raportów kwartalnych NBP). Ale wyrażoną w ciekawy sposób - ile uncji złota można by w danej chwili kupić, zamiast tegoż metra kwadratowego. Trochę inaczej wygląda niż cena w złotówkach ;) no i pewien trend okresowy też widać. Gdyby nie pandemia, można by zgadywać że na przełomie 2022/2023r. znów byłoby w okolicy 1.85? Czysta zabawa w zgadywanie.

 

Swoją drogą, uwzględniając ostatni raport z III.2021r., w tej chwili mamy szacunkowo coś około 1,56 uncji/m2, czyli względem III.2020r. - ciut w górę. Ale wskaźniki w okresie pandemii są jakie są, więc to na razie szacunek a nie detekcja trendu. Zobaczymy za rok - wynik powyżej 2 (lub poniżej jedynki) to będzie ważki głos w dyskusji, niezależnie od inflacji czy siły nabywczej średniej pensji (o ile cena złota nagle nie zeświruje z jakichś przyczyn obiektywnych).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak rozpoznać łatwo szczyt bańki albo szczyty hossy na danym rynku? Większość chce inwestować w określone dobro/aktywo, twierdząc że cena już tylko będzie rosnąć. Nawet rezerwatki piszą ostatnio o zakupie 2 - 3 mieszkania na kredyt...

Tymczasem rentowność najmu mieszkania za 300 tys. zł wynosi już tylko ok. 3-5% w sali roku (poniżej inflacji). Po odliczeniu kosztów opłat, napraw, remontu, przestoju. 

 

Powyższy tekst zostawię, pod rozwagę tym, którzy mają jakąś wiedzę o rynkach finansowych i cyklach koniunkturalnych. ;)

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.