Skocz do zawartości

Niech ktoś mi wytłumaczy co do cholery się dzieję na rynku mieszkaniowym? Ceny oraz dostępność - wtf


bassfreak

Rekomendowane odpowiedzi

Godzinę temu, Kespert napisał:

Wiele nieruchów idzie na wynajem po cenie liczonej tak:

rata kredytu + koszt remontu generalnego za 5 lat + koszty dopłat do rozliczeń + marża

Gdyby marża wyniosła 200%, to koszt wynajmu byłby 4000-5000zł za M3. Gdy wynosi 20%, to koszt wynajmu to 2000-2500zł.

No i co z tego? To problem nieruchów że biorą kredyty  i planują kuć ściany co 5 lat. Patrząc na ogół społeczeństwa to potrzebne są jednak względnie tanie mieszkania. Mieszkania nie powinny być kupowane pod inwestycje. Bo to tylko utrudnia ich zakup osobom które zwyczajnie chcą w nich żyć. 

Cytat

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Libertyn said:

potrzebne są jednak względnie tanie mieszkania

Albo mieszkania są budowane z zyskiem, albo są budowane ze stratą. Trzeciej opcji nie ma, nieważne kto by ich nie stawiał.

 

Więc załóżmy że mamy państwowy holding, który będzie sprzedawał mieszkania z zerową marżą, "realizując żywotne interesy społeczne". Teraz, ten holding musi kupić beton, cegły, drewno. Drewno z Lasów Państwowych - jeśli weźmie za darmo, to z czego LP mają zapłacić pensje pracownikom pracującym przy wyrębie? Czyli jakaś cena drewna musi być, by ludzie je pozyskujący - mieli godziwą płacę.

Beton z betoniarni, ale im przecież surowców nikt za darmo nie da (szczególnie jak importowane), no i znowu nikt tam za darmo robić nie będzie. Cegły, takoż.

Więc wychodzi, że taki holding byłby może 20% tańszy niż rynkowy deweloper (a biorąc pod uwagę koszty pracy "zarządu" politycznego, może i mniej).

 

A ludzi, których nie stać na 10kzł/m2, na 8kzł/m2 też nie stać. Stać ich może na 4kzł/m2 (zakładając medianę zarobków). I teraz pytanie - którym pracownikom ma być zmniejszona pensja, by ktoś inny mógł te mieszkanie za pół ceny wytworzenia kupić? Dlaczego ma jedna grupa ludzi, pasożytować na innych ludziach?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Kespert napisał:

Albo mieszkania są budowane z zyskiem, albo są budowane ze stratą. Trzeciej opcji nie ma, nieważne kto by ich nie stawiał.

Jest jeszcze zysk odłożony w czasie. Tanie mieszkania, gazoport, terminal kontenerowy. To wszystko nie przynosi zysku asap. 

Cytat

Więc załóżmy że mamy państwowy holding, który będzie sprzedawał mieszkania z zerową marżą, "realizując żywotne interesy społeczne". Teraz, ten holding musi kupić beton, cegły, drewno. Drewno z Lasów Państwowych - jeśli weźmie za darmo, to z czego LP mają zapłacić pensje pracownikom pracującym przy wyrębie?

Państwo może kupić. Zwyczajnie. Tak jak kupuje teren  pod drogi i tak jak płaci drogowcom.  Potem to sobie pokrywa z podatków, ale też z wynajmu. Nikt nie mówi o dawaniu darmowych mieszkań. 

Cytat

Czyli jakaś cena drewna musi być, by ludzie je pozyskujący - mieli godziwą płacę.

Godziwą płacę uzyskuje się na dwa sposoby. Płacąc, ale też obniżając koszty życia. Tu jest zapłata, jest też redukcja kosztów życia. 

Cytat

Beton z betoniarni, ale im przecież surowców nikt za darmo nie da (szczególnie jak importowane), no i znowu nikt tam za darmo robić nie będzie.

To oczywiste. 

Cytat

Cegły, takoż.

Więc wychodzi, że taki holding byłby może 20% tańszy niż rynkowy deweloper (a biorąc pod uwagę koszty pracy "zarządu" politycznego, może i mniej).

Z tym że państwo komu będzie płaciło za grunt? To mieszkania na wynajem. Nie na sprzedaż. Dochodzi efekt skali. Mieszkania można budować z prefabrykatów. Można przerabiać kontenery 

Cytat

A ludzi, których nie stać na 10kzł/m2, na 8kzł/m2 też nie stać. Stać ich może na 4kzł/m2 (zakładając medianę zarobków).

Ale nie mówimy tu o Ryśku z zaawansowanym alkoholizmem. Mówimy to o takim @Patton który pracuje. Ale nie stać go na wyprowadzkę z miejsca gdzie mieszka bo albo kredyt, albo 1500+ wynajmu to dla singla jest często bajońską sumą. Pomijając hehe programistę 15k

Cytat

I teraz pytanie - którym pracownikom ma być zmniejszona pensja, by ktoś inny mógł te mieszkanie za pół ceny wytworzenia kupić?

 

Komuś w ogóle trzeba zmniejszać pensje? 

Cytat

Dlaczego ma jedna grupa ludzi, pasożytować na innych ludziach?

Dlaczego? 

 

Zawsze ktoś pasożytuje. Pasożytują obłożnie chorzy, pasożytują niepełnosprawni. Pasożytują nieroby. Pasożytują przedsiębiorcy i pasożytują korporacje. Pasożytują emeryci żyjący dłużej niż wypracowali składek. 

 

Każdy ma potencjał pasożytniczy. 

 

Pewnie masa wynajmujących mieszkania nawet nie powiadamia o tym skarbówki. 

 

Pytanie czy pasożytujący człowiek płacący 700 państwu  zamiast 1500+ prywatnemu wynajmującemu i przeznaczający różnicę na naukę/rozwój/zdrowie/dzieci nie jest lepszą lokatą od zysku gościa co wynajmuje za 1500+ nie dając poczucia stabilności wynajmującemu albo e ogóle będzie bazował na pijanych Norwegach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Libertyn said:

Jest jeszcze zysk odłożony w czasie. Tanie mieszkania

Pracownikom budowlanym raczej nie zależy na pensji "odłożonej w czasie".

1 hour ago, Libertyn said:

Potem to sobie pokrywa z podatków

Czyli materiały budowlane na początku mają kupić podatnicy, poprzez podatki. A późniejszy zysk z wynajmu, przejmie państwo. Jako podatnikowi, wydaje mi się, że lepszy zwrot uzyskam samemu inwestując swoje pieniądze w nieruchomość, niż pozwalając nimi zarządzać urzędnikowi. Chociażby - eliminując pośrednika w procesie wynajmu.

1 hour ago, Libertyn said:

Godziwą płacę uzyskuje się na dwa sposoby. Płacąc, ale też obniżając koszty życia. Tu jest zapłata, jest też redukcja kosztów życia.

Proponuję robotnikom budowlanym, w czasie jakiegoś ich protestu, zaproponować publicznie żeby zamiast żądać więcej pieniędzy, obniżyli sobie koszty poziom życia :)

 

1 hour ago, Libertyn said:

Z tym że państwo komu będzie płaciło za grunt?

Rozsądny punkt, o tym nie pomyślałem. Ale lista lokacji państwowych nie jest aż tak znacząca, jak by się mogło wydawać. No i jeszcze trzeba sprawić, by ludzie zamiast tanich mieszkań w centrum miasta - chcieli tanie mieszkania na obrzeżach. Rosną koszty transportu miejskiego, budowy infrastruktury - być może mogłoby się to zrównoważyć z zakupem ziemi.

 

1 hour ago, Libertyn said:

To mieszkania na wynajem. Nie na sprzedaż.

Wynajem tylko pogłębi problemy. Wydrenuje zasoby najuboższych nie dając żadnego trwałego zwrotu - bo ktoś, kogo stać na jednoczesną opłatę za wynajem, i oszczędzanie na "własne" - takiego taniego mieszkania raczej nie dostanie.

1 hour ago, Libertyn said:

1500+ wynajmu to dla singla jest często bajońską sumą

Prawda. Ale wtedy wracamy w błędne koło - nawet płacąc wynajmu 500zł (co nie wystarczy na pokrycie kosztów budowy, dopłaca podatnik!), taki osobnik mógłby odkładać 12 000zł rocznie. Patrząc na wzrost cen materiałów i pracy, własne M będzie się od niego oddalać, a nie zbliżać. Dlaczego - bo taka kwota pokrywa wzrost ceny rzędu 400zł/m2 na 30m2 mieszkaniu. Kołowrotek chomiczka, zaiste.

 

1 hour ago, Libertyn said:

Komuś w ogóle trzeba zmniejszać pensje?

Patrz na trzy swoje pierwsze odpowiedzi. Proponujesz z grubsza parafrazując, aby pracownikom budów odkładać pensję w czasie, kupować materiały za ich podatki, i aby zamiast oczekiwać podwyżek zmniejszali sobie koszty życia.

Tak to elektoratu wśród nich nie zdobędziesz...

 

2 hours ago, Libertyn said:

Każdy ma potencjał pasożytniczy.

Cytując pewnego wroga feministek, każdy mężczyzna ma potencjał być gwałcicielem. Ale to od niego zależy, czy nim jest.

Tak samo, każdy ma potencjał być pasożytem. Różnica jest tylko, czy "świadomie i dobrowolnie".

Tak jak mogę nieświadomie zabrać z szatni nie swoją kurtkę z nie swoim portfelem, bo wygląda identycznie jak moja. Jeśli ją zwrócę - jestem uczciwy, naprawiam nieświadomy błąd. Jeśli ją zatrzymam - jestem świadomie złodziejem pieniędzy innego człowieka. Świadomość i dobrowolność decyduje o kwalifikacji czynu.

 

Niepełnosprawny, chory - oni świadomie raczej się nie okaleczyli.

Nieroby - pasożytują świadomie, dobrowolnie i często z wielkim zaangażowaniem.

Emeryci - świadomie nie zawarli umowy z ZUS, została im narzucona, nie są więc za jej warunki odpowiedzialni.

Przedsiębiorcy - zależy od danej jednostki. Jeden będzie doił kasę z podatników przez łapówki dla urzędników, a inny zatrudni ludzi i zapłaci im dwie średnie krajowe uczciwie płacąc podatki (i jeszcze będzie miał z tego zysk).

 

Tylko dwie kategorie z wymienionych, mogą się załapać na tytuł świadomego i dobrowolnego pasożyta. Czasem przedsiębiorcy, i zawsze nieroby.

 

2 hours ago, Libertyn said:

Pytanie czy pasożytujący człowiek płacący 700 państwu  zamiast 1500+ prywatnemu wynajmującemu i przeznaczający różnicę na naukę/rozwój/zdrowie/dzieci nie jest lepszą lokatą od zysku gościa co wynajmuje za 1500+ nie dając poczucia stabilności wynajmującemu albo e ogóle będzie bazował na pijanych Norwegach

Brutalnie szczerze? Z punktu widzenia państwa, lepszy jest prywatny wynajmujący. Zarówno pod względem podatkowym, jak i potencjału inwestycyjnego, zwrotu nakładów poniesionych itd. A najlepiej, jak jeszcze ściąga zagraniczny kapitał.

 

Ponadto zakładając że całość tych środków "idzie na dzieci": prywatny też tą samą kwotę może zainwestować w rozwój/zdrowie/naukę swych dzieci - a jeśli wydadzą tyle samo, to wychodzi że dzieci "robotnicze" mają być uprzywilejowane przez państwo względem dzieci "kapitalistów"... Inaczej, państwo finansując tanie mieszkanie jednym dzieciom, odbiera innym dzieciom możliwość nauki/leczenia za zarobione przez ich rodziców na wynajmie pieniądze. Ale tu już wchodzimy w dyskusję o roli i obowiązkach państwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Kespert napisał:

Pracownikom budowlanym raczej nie zależy na pensji "odłożonej w czasie".

Ale, budżet może wpływy rozłożyć w czasie. Pensje zaś może wypłacić od razu. 

Cytat

Czyli materiały budowlane na początku mają kupić podatnicy, poprzez podatki. A późniejszy zysk z wynajmu, przejmie państwo.

Bingo. I państwo będzie to reinwestować a jest w co. Bo państwo to już nie monarchia co by zdzierało podatki by władyka chce mieć malachitowy sedes w pałacu letnim. Fun fact. Jak budowano Petersburg to w całej Rosji zakazano budować z cegieł i kamienia. 

Cytat

Jako podatnikowi, wydaje mi się, że lepszy zwrot uzyskam samemu inwestując swoje pieniądze w nieruchomość, niż pozwalając nimi zarządzać urzędnikowi.

Klasyczne. Poza czubkiem nosa ciemność. Oczywiście sam też sobie najefektywniej  zainwestujesz w sieć wodociągową, energetyczną i drogową, obrobę przeciwlotniczą i traumatogie. 

Cytat

Chociażby - eliminując pośrednika w procesie wynajmu.

Proponuję robotnikom budowlanym, w czasie jakiegoś ich protestu, zaproponować publicznie żeby zamiast żądać więcej pieniędzy, obniżyli sobie koszty poziom życia :)

XD. Lucy in the Sky with Diamonds. 

Cytat

Rozsądny punkt, o tym nie pomyślałem. Ale lista lokacji państwowych nie jest aż tak znacząca, jak by się mogło wydawać. No i jeszcze trzeba sprawić, by ludzie zamiast tanich mieszkań w centrum miasta - chcieli tanie mieszkania na obrzeżach. Rosną koszty transportu miejskiego, budowy infrastruktury - być może mogłoby się to zrównoważyć z zakupem ziemi.

Ludzie mają teraz, albo ultra drogie mieszkania w centrach, albo drogie mieszkania na obrzeżach

Cytat

Wynajem tylko pogłębi problemy. Wydrenuje zasoby najuboższych nie dając żadnego trwałego zwrotu - bo ktoś, kogo stać na jednoczesną opłatę za wynajem, i oszczędzanie na "własne" - takiego taniego mieszkania raczej nie dostanie.

Dostanie. Popyt i podaż. Wrzuć na rynek 1000 mieszkań na wynajem za 700. To ci co władowali kasę w mieszkania pod wynajem za 1500+ będą zmuszeni obniżyć cenę do poziomu rynkowego, albo sprzedać za tyle by wyjść na zero. 

Deweloperzy przestaną mieć takie wzięcie  na swoje dziury w ziemi więc mieszkania będą tańsze. Nie 13k za metr, ale powiedzmy że 8k. Mieszkania tańsze, kredyty niższe, mniejsze wpłaty własne i mniejsza potrzebna zdolność kredytowa. 

Cytat

Prawda. Ale wtedy wracamy w błędne koło - nawet płacąc wynajmu 500zł (co nie wystarczy na pokrycie kosztów budowy, dopłaca podatnik!), taki osobnik mógłby odkładać 12 000zł rocznie. Patrząc na wzrost cen materiałów i pracy, własne M będzie się od niego oddalać, a nie zbliżać. Dlaczego - bo taka kwota pokrywa wzrost ceny rzędu 400zł/m2 na 30m2 mieszkaniu. Kołowrotek chomiczka, zaiste.

Primo. 

Nie musi odkładać na własne mieszkanie. 

Secondo.

Jak już musi to i tak odłoży więcej płacąc 700 a nie 1500.

Tertio. 

Na całym świecie ludzie całe życie wynajmują i jest dobrze. 

Quatro. 

Rosnące koszty nie są stałą. 

Quinto. 

Jak czegoś koszty rosną to jest to dobrym kierunkiem do lokowania kapitału. Jeśli wiem że znajdę wielu nabywców na coś, to inwestuje w produkcje tego. 

 

Cytat

Patrz na trzy swoje pierwsze odpowiedzi. Proponujesz z grubsza parafrazując, aby pracownikom budów odkładać pensję w czasie, kupować materiały za ich podatki, i aby zamiast oczekiwać podwyżek zmniejszali sobie koszty życia.

Tak to elektoratu wśród nich nie zdobędziesz...

Proponuję odkładać w czasie wpływ do budżetu. Państwo jest tu niejako bankiem i deweloperem. Z góry pokrywa koszty, ale inaczej niż deweloper, nie oczekuje natychmiastowej zapłaty. Nie mniej tak samo jak bank oczekuje spłaty rat, tak państwo będzie brało więcej za wynajem.

Cytat

Cytując pewnego wroga feministek, każdy mężczyzna ma potencjał być gwałcicielem. Ale to od niego zależy, czy nim jest.

Tak samo, każdy ma potencjał być pasożytem. Różnica jest tylko, czy "świadomie i dobrowolnie".

Tak jak mogę nieświadomie zabrać z szatni nie swoją kurtkę z nie swoim portfelem, bo wygląda identycznie jak moja. Jeśli ją zwrócę - jestem uczciwy, naprawiam nieświadomy błąd. Jeśli ją zatrzymam - jestem świadomie złodziejem pieniędzy innego człowieka. Świadomość i dobrowolność decyduje o kwalifikacji czynu.

Z punktu widzenia posiadacza kurtki,  efekt jest ten sam. Brak portfela. 

Cytat

Niepełnosprawny, chory - oni świadomie raczej się nie okaleczyli.

Nie. Ale nie mają wkładu dodatniego

Cytat

Nieroby - pasożytują świadomie, dobrowolnie i często z wielkim zaangażowaniem.

Ale wciąż. Efekt jest ten sam. 

Cytat

Emeryci - świadomie nie zawarli umowy z ZUS, została im narzucona, nie są więc za jej warunki odpowiedzialni.

Wciąż efekt jest ten sam. Czerpią więcej niż dają

Cytat

Przedsiębiorcy - zależy od danej jednostki. Jeden będzie doił kasę z podatników przez łapówki dla urzędników, a inny zatrudni ludzi i zapłaci im dwie średnie krajowe uczciwie płacąc podatki (i jeszcze będzie miał z tego zysk).

A inny wymagał orzeczenia o niepełnosprawności

Cytat

Tylko dwie kategorie z wymienionych, mogą się załapać na tytuł świadomego i dobrowolnego pasożyta. Czasem przedsiębiorcy, i zawsze nieroby.

Pasożyt jest pasożytem bez względu na świadomość. 

Cytat

Brutalnie szczerze? Z punktu widzenia państwa, lepszy jest prywatny wynajmujący. Zarówno pod względem podatkowym, jak i potencjału inwestycyjnego, zwrotu nakładów poniesionych itd. A najlepiej, jak jeszcze ściąga zagraniczny kapitał.

Zagraniczny kapitał w formie dwóch albo dwudziestu dwóch Norwegów z litrem żubrówki na parę?  Bo tak to nieraz wygląda. Ile taki Norweg zapłaci Pit w Polsce?

Cytat

Ponadto zakładając że całość tych środków "idzie na dzieci": prywatny też tą samą kwotę może zainwestować w rozwój/zdrowie/naukę swych dzieci - a jeśli wydadzą tyle samo, to wychodzi że dzieci "robotnicze" mają być uprzywilejowane przez państwo względem dzieci "kapitalistów"...

 

A uwłaszczony chłop względem pozbawionego roli szlachcica. 

 

Cytat

 

 

Inaczej, państwo finansując tanie mieszkanie jednym dzieciom, odbiera innym dzieciom możliwość nauki/leczenia za zarobione przez ich rodziców na wynajmie pieniądze. Ale tu już wchodzimy w dyskusję o roli i obowiązkach państwa.

No tak, nauka i leczenie Krzysia Landlordskiego są o wiele ważniejsze od bezpieczeństwa bytowego Jasia Wynajmującego, nie wspominając już o jego nauce i leczeniu. 

 

Państwo ma funkcjonować jak zegarek. Ma pozwolić jak największej liczbie podatników na wzbogacenie się. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 hours ago, Libertyn said:
Quote

Czyli materiały budowlane na początku mają kupić podatnicy, poprzez podatki. A późniejszy zysk z wynajmu, przejmie państwo.

Bingo. I państwo będzie to reinwestować a jest w co.

Czyli klasyczne uspołecznienie kosztów, i prywatyzacja zysków. Socjalizm wiecznie żywy w umysłach ludzi - "tym razem się uda".

 

14 hours ago, Libertyn said:

Oczywiście sam też sobie najefektywniej  zainwestujesz w sieć wodociągową, energetyczną i drogową

W cenie, jaką państwo zaproponowało mi za kiepskiej jakości drogę dojazdową, sam na własny koszt stworzyłem znacznie lepszą, o kilka razy większej obciążalności, większej powierzchni - i jeszcze do tego rok szybciej.

Jakość usług "państwowych" musi być na tyle niska, by sfinansować koszt urzędników zajmujących się tymi usługami, dlatego bezpośrednie zlecenia z pominięciem pośredników zawsze są tańsze.

 

Co do obrony przeciwlotniczej - patrz Szwajcaria. Da się? Da się. Tylko żaden rząd socjalistyczny nie dopuści do tego, by obywatele mieli działka wielkokalibrowe po szopach.

 

15 hours ago, Libertyn said:

Ludzie mają teraz, albo ultra drogie mieszkania w centrach, albo drogie mieszkania na obrzeżach

Bodajże absolutarianin podrzucał linki do "tanich" mieszkań i domów. Ja też kiedyś podsyłałem linki do domów w Japonii za 1$, czy do mieszkań w Polsce za kilkadziesiąt tysięcy zł. Tak, lokacja stanowi problem i skutkuje niską ceną.

Ludzie nie chcą tanich mieszkań - chcą tanie mieszkania w dobrej lokalizacji. A to już jest chciejstwo.

 

15 hours ago, Libertyn said:

Wrzuć na rynek 1000 mieszkań na wynajem za 700. To ci co władowali kasę w mieszkania pod wynajem za 1500+ będą zmuszeni obniżyć cenę do poziomu rynkowego

Tysiąca mieszkań po 700zł w całej Polsce rynek - nie zauważy. Może jakby to było jedno osiedle - to by odniosło jakiś skutek, w najbliższej okolicy. Aby zaszły zjawiska na jakie liczysz, musiałyby te mieszkania zalać rynek, co najmniej 25-35% całego rynku. A i nawet wtedy, ci co się "nie załapią" - i tak będą musieli wynająć coś innego. Niekoniecznie w obniżonej cenie...

 

A koszt takiego masowego zalania rynku, każdy podatnik zobaczyłby w swoim PIT - jako grube tysiące, jak nie dziesiątki tysięcy. Ta sama kasa, mogłaby być wydana przez podatnika na swoje potrzeby, także mieszkaniowe. Znacznie efektywniej.

 

15 hours ago, Libertyn said:

Na całym świecie ludzie całe życie wynajmują i jest dobrze.

Komu? Tym, którzy za ten wynajem płacą? Czy tym, którzy te opłaty zbierają?

 

15 hours ago, Libertyn said:

Jak czegoś koszty rosną to jest to dobrym kierunkiem do lokowania kapitału.

Stąd ludzie właśnie inwestują w nieruchomości na wynajem. Bez pośredników, jak się uda.

15 hours ago, Libertyn said:

Państwo jest tu niejako bankiem i deweloperem. Z góry pokrywa koszty, ale inaczej niż deweloper, nie oczekuje natychmiastowej zapłaty. Nie mniej tak samo jak bank oczekuje spłaty rat, tak państwo będzie brało więcej za wynajem.

Ale już przecież mamy i banki, i deweloperów. Po co kolejny, jeśli oferowałby te same warunki? Po nic. Dodatkowy łańcuch pośredników przyssany do zysków.

Dopiero zmiana warunków pozwala na logiczne uzasadnienie takiej działalności - ale nadal w granicach praw ekonomii. Jeśli marża deweloperów to 20%, a państwo z tego zrezygnuje, to dużego wpływu na ceny mieć nie będzie. Dopiero wpływ znaczący rzędu 50% byłby, gdyby państwo część kosztów przerzuciło na podatników już teraz. Uspołeczniło stratę, z której zysk miałaby wyłącznie określona grupka ludzi.

 

15 hours ago, Libertyn said:

Z punktu widzenia posiadacza kurtki,  efekt jest ten sam. Brak portfela.

Ja bym kurtkę zwrócił z portfelem - to dla mnie oczywiste, nie muszę tego pisać wprost. Ale dziękuję za przypomnienie, że dla niektórych, to już takie postępowanie oczywiste nie jest, i portfel by zatrzymali :(

15 hours ago, Libertyn said:

Nie. Ale nie mają wkładu dodatniego

Trudno. Nie ich świadome działanie, nie ich wina. Nie mogą za nią więc ponosić kosztów.

15 hours ago, Libertyn said:

Ale wciąż. Efekt jest ten sam.

Końcowy efekt - tak, powód jego powstania - nie. Wystarczy zidentyfikować i zmienić powód.

15 hours ago, Libertyn said:

A inny wymagał orzeczenia o niepełnosprawności

Podpada pod dojenie kasy państwowej. Świadome.

15 hours ago, Libertyn said:

Pasożyt jest pasożytem bez względu na świadomość.

Pod kątem dyskusji o świadomym dawaniu takim osobnikom "tanich mieszkań" - powód pasożytowania, jego świadomość i dobrowolność jest kluczowym składnikiem.

15 hours ago, Libertyn said:

Ile taki Norweg zapłaci Pit w Polsce?

Zero. Ale sklepikarz zapłaci VAT od sprzedanej żubrówki, czy chipsów. Taksówkarz od dochodu zapłaci podatek. Prostytutka od tego, co wyda w sklepie - pośrednio. Przewoźnik promowy od dochodu.

15 hours ago, Libertyn said:

No tak, nauka i leczenie Krzysia Landlordskiego są o wiele ważniejsze od bezpieczeństwa bytowego Jasia Wynajmującego, nie wspominając już o jego nauce i leczeniu.

To właśnie postulujesz, choć w druga stronę - aby Jasiu był ważniejszy od Krzysia. Ja chcę, by mieli równe szanse.

15 hours ago, Libertyn said:

Państwo ma funkcjonować jak zegarek. Ma pozwolić jak największej liczbie podatników na wzbogacenie się.

Hasło właściwe, bo tak to powinno działać. Szkoda, że praktyka jest zupełnie inna - najczęściej głosiciele tego hasła kończą na postulatach, by grupa w której oni się znajdują, wzbogaciła się. Nieważne że kosztem wszystkich innych.

 

Nieważne, że ojciec Krzysia kilkanaście lat pracował na kupno jednego mieszkania inwestycyjnego, bo postanowił zainwestować w przyszłe zyski, zamiast w tymczasową konsumpcję. Jego pracę ma przejąć państwo, pozbawiając go tego dochodu - w imię tych, którzy nie okazali się do takich działań zdolni.

Jeśli okazali się niezdolni nieświadomie, nie z własnej winy - ok, mogę zrozumieć dobroczynność.

Jeśli okazali się niezdolni świadomie i dobrowolnie - to powinni konsekwencje swych własnych działań ponieść, jak każdy inny.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Kespert napisał:

Czyli klasyczne uspołecznienie kosztów, i prywatyzacja zysków. Socjalizm wiecznie żywy w umysłach ludzi - "tym razem się uda".

O dziwo, wielu prywaciarzy tak robi. Budują osiedle, a Ty podatniku funduj z budżetu przepustowe drogi. 

Cytat

W cenie, jaką państwo zaproponowało mi za kiepskiej jakości drogę dojazdową, sam na własny koszt stworzyłem znacznie lepszą, o kilka razy większej obciążalności, większej powierzchni - i jeszcze do tego rok szybciej.

Ile tej drogi? 5 metrów? 5 kilometrów? 

Cytat

Jakość usług "państwowych" musi być na tyle niska, by sfinansować koszt urzędników zajmujących się tymi usługami, dlatego bezpośrednie zlecenia z pominięciem pośredników zawsze są tańsze.

Nie musi być. Chociaż nie ukrywam. Jakby wymieniż 20 milionów Polaków na 20 milionów Japończyków to byłoby o wiele lepiej. 

Cytat

Co do obrony przeciwlotniczej - patrz Szwajcaria. Da się? Da się.

Szwajcaria. To nie jest Polska. Ma inne uwarunkowania terenowe oraz kulturowe. Mental też ma zupełnie inny. 

Cytat

Tylko żaden rząd socjalistyczny nie dopuści do tego, by obywatele mieli działka wielkokalibrowe po szopach.

Nie każdy naród się do tego nadaje. Polacy się nie nadają. Polacy są nieodpowiedzialni i zwadliwi. 

Cytat

Bodajże absolutarianin podrzucał linki do "tanich" mieszkań i domów. Ja też kiedyś podsyłałem linki do domów w Japonii za 1$, czy do mieszkań w Polsce za kilkadziesiąt tysięcy zł. Tak, lokacja stanowi problem i skutkuje niską ceną.

Lokacja stanowi problem przez ceny gruntu. Tylko państwo/samorząd budujące na swoim terenie nie ma tego problemu. 

Cytat

Ludzie nie chcą tanich mieszkań - chcą tanie mieszkania w dobrej lokalizacji. A to już jest chciejstwo.

Owszem. To zaś nie zawsze jest wykonalne. Nie mniej skoro chcą to czemu mieszkają na obrzeżach? Bo ich nie stać. Zamiast Poznania, to Tarnowo Podgórne. 

Cytat

Tysiąca mieszkań po 700zł w całej Polsce rynek - nie zauważy. Może jakby to było jedno osiedle - to by odniosło jakiś skutek, w najbliższej okolicy.

Ja nie mówię o całej Polsce. Ja mówię o jednym dużym mieście

Cytat

Aby zaszły zjawiska na jakie liczysz, musiałyby te mieszkania zalać rynek, co najmniej 25-35% całego rynku. A i nawet wtedy, ci co się "nie załapią" - i tak będą musieli wynająć coś innego. Niekoniecznie w obniżonej cenie...

Niższej niż teraz przy obecnych tendencjach wzrostowych

Cytat

A koszt takiego masowego zalania rynku, każdy podatnik zobaczyłby w swoim PIT - jako grube tysiące, jak nie dziesiątki tysięcy. Ta sama kasa, mogłaby być wydana przez podatnika na swoje potrzeby, także mieszkaniowe. Znacznie efektywniej.

40% populacji jest za bogata na socjal i za biedna na samodzielne mieszkanie. 40% populacji mieszka albo z współlokatorami, albo u rodziny. Z wszystkimi tego konsekwencjami.

Cytat

Komu? Tym, którzy za ten wynajem płacą? Czy tym, którzy te opłaty zbierają?

 

Stąd ludzie właśnie inwestują w nieruchomości na wynajem. Bez pośredników, jak się uda.

Ale już przecież mamy i banki, i deweloperów. Po co kolejny, jeśli oferowałby te same warunki? Po nic. Dodatkowy łańcuch pośredników przyssany do zysków.

Tańszy, dostępniejszy. Wymuszający spadek cen w sektorze prywatnym. 

Cytat

Dopiero zmiana warunków pozwala na logiczne uzasadnienie takiej działalności - ale nadal w granicach praw ekonomii. Jeśli marża deweloperów to 20%, a państwo z tego zrezygnuje, to dużego wpływu na ceny mieć nie będzie.

20% z takich 400 000 to już 80 000. Ale wciąż mowa o wynajmie. 

Cytat

Dopiero wpływ znaczący rzędu 50% byłby, gdyby państwo część kosztów przerzuciło na podatników już teraz. Uspołeczniło stratę, z której zysk miałaby wyłącznie określona grupka ludzi.

Zawsze uspołecznia się straty. Zawsze uspołecznia się koszty. Bo to najbardziej efektywne i szybkie. 

Cytat

Ja bym kurtkę zwrócił z portfelem - to dla mnie oczywiste, nie muszę tego pisać wprost. Ale dziękuję za przypomnienie, że dla niektórych, to już takie postępowanie oczywiste nie jest, i portfel by zatrzymali :(

Trudno. Nie ich świadome działanie, nie ich wina. Nie mogą za nią więc ponosić kosztów.

Końcowy efekt - tak, powód jego powstania - nie. Wystarczy zidentyfikować i zmienić powód.

Ty kurtke oddasz. Inwalidzie nogi nie odrosną. Patrząc na końcowy efekt inwalida nie różni się od osoby wykorzystującej socjal czy wynajmującej mieszkanie komunalne do którego straciła prawo. 

Cytat

Podpada pod dojenie kasy państwowej. Świadome.

Pod kątem dyskusji o świadomym dawaniu takim osobnikom "tanich mieszkań" - powód pasożytowania, jego świadomość i dobrowolność jest kluczowym składnikiem.

To się niewiele różni od dawaniem z budżetu środków na start firmy. 

Cytat

Zero. Ale sklepikarz zapłaci VAT od sprzedanej żubrówki, czy chipsów. Taksówkarz od dochodu zapłaci podatek. Prostytutka od tego, co wyda w sklepie - pośrednio. Przewoźnik promowy od dochodu.

A teraz zamień Norwega na lokalsa. Lokals jest 24/365 na miejscu. Ile razy więcej pójdzie do restauracji czy sklepu? Ile żubrówki kupi? 

Cytat

To właśnie postulujesz, choć w druga stronę - aby Jasiu był ważniejszy od Krzysia. Ja chcę, by mieli równe szanse.

Mamy wyścigi. Jaś na bosaka, Krzyś na rowerze. Ja postuluje by Krzyś nie miał roweru, a Jaś miał za to buty. 

Ty postulujesz co? 

Cytat

Hasło właściwe, bo tak to powinno działać. Szkoda, że praktyka jest zupełnie inna - najczęściej głosiciele tego hasła kończą na postulatach, by grupa w której oni się znajdują, wzbogaciła się. Nieważne że kosztem wszystkich innych.

Dlatego ja jestem monarchistą. Monarcha ma inny interes niż członek danej grupy. Monarcha sam jest grupą. Dobry monarcha wyrównuje szanse i dba o równowagę między grupami. 

Cytat

Nieważne, że ojciec Krzysia kilkanaście lat pracował na kupno jednego mieszkania inwestycyjnego, bo postanowił zainwestować w przyszłe zyski, zamiast w tymczasową konsumpcję.

A co jak ojciec Jasia pracował u ojca Krzyśka? Szefa który wolał kupować mieszkania niż podwyższać pensje?

Cytat

Jego pracę ma przejąć państwo, pozbawiając go tego dochodu - w imię tych, którzy nie okazali się do takich działań zdolni.

Straszne. Ale automatyzacja jest cacy? 

Cytat

Jeśli okazali się niezdolni nieświadomie, nie z własnej winy - ok, mogę zrozumieć dobroczynność.

To nie dobroczynność. To interes. Tak jak z zaniżaniem Juana. 

Cytat

Jeśli okazali się niezdolni świadomie i dobrowolnie - to powinni konsekwencje swych własnych działań ponieść, jak każdy inny.

Niezdolni świadomie czyli? W latach 2010 poszli na biotechnologie zamiast uczyć się układania kafelek? Zostali nauczycielami? Sanitariuszami? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, Libertyn napisał:

Dobry monarcha wyrównuje szanse i dba o równowagę między grupami. 

Historia zna cholernie dużo przykładów niedobrych monarchów.

 

Co zamierzasz zrobić z takim, który jednak się nie sprawdza?

 

Kto ma decydować, czy się sprawdza?

 

Kto ma powstrzymać ów króla przed przekupywaniem tych, którzy decydują - na pisowską modłę, tj. zabierając tym, którzy nie mają większego wpływu na wynik głosowania i rozdając "jurorom"?

 

Kto ma wybierać jurorów i ich kontrolować, by nie byli przekupywani przez króla i jego otoczenie?

 

Zanim się zorientujesz, to utworzysz gigantyczny aparat państwowy do samego kontrolowania poczynań króla, który stanie się figurantem... albo obudzisz się w reżimie Kimów. Co tam wolisz.

 

 

Edytowane przez Januszek852
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minutes ago, Libertyn said:

Budują osiedle, a Ty podatniku funduj z budżetu przepustowe drogi

Na to pozwala właśnie urzędniczy "pośrednik". Który ma premię od sprzedanej ziemi gminnej, i czasem też "nieoficjalną premię" od dewelopera za brak kontroli warunków umowy - w tym budowy dróg przez dewów.

Niedaleko mojego poprzedniego miejsca zamieszkania, dew sprzedawał mieszkania plus obowiązkowy wkład na drogę. Jak nie zaczął budować drogi, dostał kilkanaście pozwów i jakoś jednak droga ruszyła. Urzędników zaś miejskich tam nikt nigdy nie widział...

 

37 minutes ago, Libertyn said:

Ile tej drogi?

70 metrów, plac 12x12, zakręty o szerokości do 8 metrów na łuku, i "poprawki" kolejnych kilkudziesięciu metrów. Łącznie koło 150m.

A dalej? Dalej jest piach i ubita glina, sfinansowana z między innymi moich podatków zawartych w cenie benzyny. Przy moich przebiegach, taniej by mi było całą drogę aż do wojewódzkiej zrobić - kilka km, ale że nie mieszkam sam, to byłby pikuś cenowy, i jakość znacznie lepsza.

 

42 minutes ago, Libertyn said:

Chociaż nie ukrywam. Jakby wymieniż 20 milionów Polaków na 20 milionów Japończyków

Smutne, ale prawdziwe.

 

43 minutes ago, Libertyn said:

Mental też ma zupełnie inny. 

O to, to!

Tam jak pasożytujesz na lokalach socjalnych, to spotyka cię najpierw dobroczynność (niech stanie na nogi), a jak przez kilka miesięcy na nogi nie staniesz - zmienia się to w ostracyzm do pasożyta. A u nas - w powód do dumy z "zaradności".

 

Był kiedyś reportaż w TVP1 o ludziach z mego miasta, którzy mieszkali na nie swojej działce, którą zajęli na dziko. Wybudowali na niej dom murowany około 100m2. Mając sądowy nakaz eksmisji, ściągnęli TV, stwierdzili że są "biedni" i nie mają gdzie iść, kobieta nie pracuje i pobiera zasiłki, dzieci w szkole dostają obiady... a potem mąż podjechał podczas reportażu nową Q8. On nic nie ma, to wszystko na firmę. Firma męża - nowy budynek produkcyjno-biurowy 400m2+, kilkunastu pracowników.

Aha, cecha charakterystyczna ich domu - brak kanalizy, na ekranie było widać jak strumyczek ścieków spływa sobie do kanalizacji deszczowej.

I tacy właśnie też celowaliby w "tanie mieszkania na wynajem". Czy by je dostali - decyzja urzędnika. $$$ i jedziemy...

 

50 minutes ago, Libertyn said:

Polacy się nie nadają.

Będę brutalny. Ci co by zostali, to już by się nadawali.

 

51 minutes ago, Libertyn said:

Nie mniej skoro chcą to czemu mieszkają na obrzeżach?

Bo to nadal "dość blisko".

Ja samochodem dojeżdżam 30km do pracy szybciej, niż człowiek jadący 7km komunikacją. Więc "obrzeża" nadal są dość atrakcyjne. Ale już 10-15km dalej, gdzie sieć dróg zwija asfalt na noc niemalże, domy są o 30% niemal tańsze... i nadal na sprzedaż. Chętnych brak.

 

54 minutes ago, Libertyn said:

Ja nie mówię o całej Polsce. Ja mówię o jednym dużym mieście

Patrząc na moje 250tys miasto, szacunkowo potrzeba by nie tysiąc, a około 30-40 tysięcy takich mieszkań (uwzględniając okoliczne sypialnie). Wolę nie myśleć jaka to by była skala w Krakowie czy Warszawie. Skala kosztów początkowych, ściągniętych z podatków... albo przeniesionych z budżetu NFZ czy ZUS.

Hej, jest taki budżet! To 500+! Jakby je całe przekierować na tanie budownictwo, to może miałoby to rzeczywisty wpływ na rynek. Tylko żaden polityk tego nie zrobi...

 

58 minutes ago, Libertyn said:

Niższej niż teraz przy obecnych tendencjach wzrostowych

To nie jest zależność liniowa.

W najgorszym przypadku dla "zwykłego człowieka", rząd rzuca na rynek 50% zapotrzebowania mieszkań na wynajem. One się rozchodzą błyskawicznie, znikają z rynku, nikt takiego mieszkania nie odpuści. Zostaje więc 50% ludzi, którzy i tak muszą na wolnym rynku wynająć - i być może część wynajmujących będzie konkurować ceną. Ale niekoniecznie - i na pewno nie zrównają się z ceną rządową. Bo lepiej czasem zostawić puste, czy zarabiać w lato na stonce, niż wynająć komuś poniżej kosztów kredytu jakie samemu się ponosi.

 

1 hour ago, Libertyn said:

Zawsze uspołecznia się straty. Zawsze uspołecznia się koszty. Bo to najbardziej efektywne i szybkie. 

No nie, prosty rabunek na drodze "oddaj portfel albo..." jest jeszcze szybszy ;)

Poważniej, państwo nie powinno swych obywateli narażać na straty. Nikogo. A sytuacja, gdzie relatywnie najbiedniejsi mieliby ze swych podatków ponosić koszt mieszkań dla grupki "wybrańców" spośród siebie, jest szczególnie niesprawiedliwa.

 

1 hour ago, Libertyn said:

Patrząc na końcowy efekt inwalida nie różni się od osoby wykorzystującej socjal czy wynajmującej mieszkanie komunalne do którego straciła prawo.

Różni się, przynajmniej dla mnie, i to właśnie staram się pokazać.

Inwalida - to dobroczynność. Zakres działania państwa na który się zgadzam, nawet jeśli miałby być wspomagany od czasu początku inwalidztwa - do śmierci. Nie jego wybór, nie jego wina.

Osoba wykorzystująca socjal popełnia świadomie i dobrowolnie - czyn odrażający moralnie. Zabiera środki temuż inwalidzie, który być może z dobroczynności państwa skorzystałby bardziej, gdyby socjal nie zabrał tych środków ze wspólnej kasy.

Osoba wynajmująca mieszkanie komunalne, niczym się nie różni od osoby wynajmującej mieszkanie prywatnie (poza kosztem). Ma umowę, i określone w niej warunki zamieszkania/opuszczenia lokalu. Stosując się o nich, świadomie wybiera praworządność - a świadomie wybierając złamanie umowy zawartej, staje się tzw. wiarołomcą bez honoru.

Stąd właśnie promowano w komunie hasło iż "byt określa świadomość" - w tym przypadku, jest odwrotnie. Świadomość i dobrowolność determinuje poziom człowieczeństwo vs pasożytnictwo.

 

1 hour ago, Libertyn said:

To się niewiele różni od dawaniem z budżetu środków na start firmy.

Prawda, tego też nie powinno być.

 

1 hour ago, Libertyn said:

A teraz zamień Norwega na lokalsa.

To miałoby sens tylko, gdyby lokals nie mogąc znaleźć lokalu - wyemigrował. Mając inny lokal gdziekolwiek w Polsce, i tak tak samo pójdzie do restauracji...

1 hour ago, Libertyn said:

Mamy wyścigi. Jaś na bosaka, Krzyś na rowerze. Ja postuluje by Krzyś nie miał roweru, a Jaś miał za to buty. 

Ty postulujesz co? 

Ja postuluję, by urzędnika, który Krzysiowi zabrał rower, sprzedał go, i wydał pieniądze na swoją willę - powiesić za jaja aż zdechnie. Za to, że nadał sobie prawo rabowania tych, którym powinien służyć (i nieważne co przy tym mówił).

Aha, jak się okazało że pieniędzy ze sprzedaży roweru Krzysia jest mało, to jeszcze zabrał Krzysiowi buty, dał je Jasiowi, i zrobił sobie na tle Jasia kilka wielkich bilboardów reklamowych na następne wybory; z hasłem "ło panie, paczcie jak daję biednym". I jeszcze potem znowu zabrał buty Jasiowi, by za nie opłacić czyszczenie bilboardów - bo ktoś na nich wciąż dopisywał "dajesz - ale nie swoje".

 

Edit: Krzyś ma rower. O ile go nie ukradł, albo jego ojciec go nie ukradł itd, to niech sobie startuje w wyścigu rowerów. Po co mu go kraść vel. konfiskować? Może zostanie następnym Armstrongiem, kto wie.

A Jaś bez butów? Zamiast startować w wyścigu rowerowym, niech wybierze konkurs wspinania na drzewa - wedle swoich sił, środków i możliwości. Tam może zauważy go jakiś producent, dostanie rolę Tarzana, zostanie znanym aktorem... a buty we wspinaczce tylko by mu przeszkadzały.

 

1 hour ago, Libertyn said:

Dobry monarcha wyrównuje szanse i dba o równowagę między grupami. 

Tylko takiego trudniej znaleźć niż dobrego urzędnika państwowego. Z tych samych powodów - zbyt łatwy dostęp do nie swojego.

 

1 hour ago, Libertyn said:

A co jak ojciec Jasia pracował u ojca Krzyśka? Szefa który wolał kupować mieszkania niż podwyższać pensje?

Nie działali w próżni. Jeśli firma ojca Krzysia zamiast płacić, kasę zatrzymywała na poziomie właściciela - to wystarczyłoby żeby inne firmy tego nie robiły, podniosły pensje, ojciec Jasia by się zatrudnił gdzie indziej za więcej, a ojciec Krzysia by splajtował. Prawa rynku nie mają litości, jeśli działają. To źle zrozumiana litość, pozwala je bezkarnie zaburzać (np. dotacje).

 

1 hour ago, Libertyn said:

Straszne. Ale automatyzacja jest cacy?

Oczywiście. Automatyzacja - działa "w przyszłość". A tej nikt nie zna, więc domniemanie dokonania dochodu w przyszłości nie istnieje.

Co innego zabranie już wypracowanych zasobów, już dokonanej pracy.

 

1 hour ago, Libertyn said:

To nie dobroczynność. To interes. Tak jak z zaniżaniem Juana. 

Nie zrozumieliśmy się - tu miałem na myśli kaleki, inwalidów itd. - i finansowanie ich to nie jest interes.

 

1 hour ago, Libertyn said:

Niezdolni świadomie czyli? W latach 2010 poszli na biotechnologie zamiast uczyć się układania kafelek?

Długi temat, więc tylko przykłady.

W latach 60'tych był w USA boom na alaskańską ropę, firmy płaciły spawaczom itd krocie. W przeliczeniu, to tak jakby dziś ktoś dostawał >400 tysięcy brutto rocznie. Nawet doktorzy na politechnikach, rzucali katedry i jechali na Alaskę spawać. Na rok, pół, dwa. Do czego to zmierza? Do tego, że ktoś kto świadomie chce zarabiać, na wieść że dzisiaj układanie kafelek przynosi 2x większą kasę, może świadomie dyplom biotechnologii włożyć sobie do szuflady "na później".

 

Moja bardzo dobra znajoma jest nauczycielką, cholernie dobrą (nagrody państwowe itd). Ale aby pozostać nauczycielką "bez żerowania na narzeczonym" jak sama stwierdziła, postanowiła założyć firmę - i w niektóre miesiące łącznie zarabiała więcej ode mnie, pracując mniej godzin :) czyli świadomie i dobrowolnie wykorzystała swoje możliwości , aby nie tkwić w biedzie etosu nauczyciela. I za to ją nie lubią - bo pokazała że można, chociaż sama wyciągnęła się ze skrajnej biedy i patologii rodzinnej "za uszy", zaczynając od zera. Że nie trzeba leżeć na państwowym, odbębniać godziny i liczyć na 500+ czy zapomogę socjalną - a przy tym wszystkim, nadal można być zaangażowanym i cenionym nauczycielem.

 

O pozostałych to mówi wprost - świadomie nie wykorzystują tego, co mają. Mogliby. Ale - mental. I za swój mental niech ponoszą konsekwencje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ci, którzy obawiali się wysokich stóp procentowych - mieli rację. Chociaż trochę im się rzeczywistość "podłożyła" z pandemią i olbrzymią inflacją, rzecz jasna.

 

https://www.money.pl/banki/adam-glapinski-dla-agencji-bloomberg-stopy-procentowe-w-polsce-powinny-byc-jeszcze-wyzsze-6729464185850496a.html

 

Glapa, niczym kameleon, zmienił się nie do poznania. Z śliniącego się typa od słynnego tekstu "podnoszenie stóp procentowych to szkolny błąd" do gościa, któremu prognozowane przez rynek 4% to "mało". Wszystko w przeciągu kilku miesięcy.

 

Jeżeli ktoś traktował na poważnie deklaracje pana Glapy i na ich podstawie np. wziął kredyt (Glapa do tego zachęcał swoim pierdoleniem), to teraz niestety znajdzie się z ręką w nocniku. Wuj, jeśli to kredyt na klitkę. A co, jeśli np. wziął kredyt na rozkręcenie biznesu? Wyobraźmy sobie kogoś, kto postawił piekarnię, posiłkując się kredytem. I teraz nie dość, że rata się podwoi, to jeszcze za gaz będzie 8x większy rachunek w tym roku. Taki osobnik to niestety kandydat do samobója. W końcu taki rozwój wypadków jeszcze rok temu był niemal całkowicie nie do przewidzenia. Ostrożni zakładając wzrost stopy procentowej prognozowali, owszem, wzrost do 2-3% - ale na przestrzeni 2-3 lat. Wzrost do 5% w pół roku wydawał się niedorzeczny. Nikt tego nie brał pod uwagę.

 

Polska raczej nie wprowadzi rozwiązania węgierskiego (https://www.rp.pl/banki/art19222841-wegry-chca-pomoc-kredytobiorcom-przed-wyborami-zamroza-oprocentowanie) - zresztą pis nie ma w tym interesu, wyższa stopa procentowa to wyższy zysk banków (a więc więcej kasy z podatków) -> a do wyborów u nas jeszcze daleko.

 

Moje prognozy opierałem o wzrost do 2-3%. Przyznam - nie spodziewałem się, że wybije aż takie szambo. Dlatego myślę, że nie ma szans na utrzymanie obecnych cen mieszkań, zwłaszcza że deweloperzy wpierdzielili się w niezłe gówno, tj. zaczęli w 2021 (przy rekordowych cenach) rekordową liczbę budów. Kto im to teraz kupi, hm?

 

Myślę, że bardzo realne jest kilka lat bessy na rynku nieruchomości. Po dupie powinny przede wszystkim dostać duże mieszkania. Małe -zdecydowanie mniej. Domy - ciężko powiedzieć. Dobrze sytuowane domy to był, jest i będzie towar deficytowy. Tutaj kluczowa będzie lokalizacja. W końcu nie wszyscy programiści15k chcą pracować zdalnie na zadupiu, gdzie do najbliższego sklepu jest 10km samochodem. Natomiast jeśli kryzys będzie światowy (a na to się zanosi, o wojnie nie wspominając), to budowlanka dostanie po dupie jak nigdy. Nawet materiały prawdopodobnie zejdą z bańki do racjonalnych poziomów.

 

Osobiście nie przepłaciłem dużo (procentowo) przy budowie domu. Ceramika, robocizna, etc. - te rzeczy podrożały "o inflację". Przepłaciłem za stal (łącznie ok. 4 tysiące PLN), blachodachówkę (ok. 5 000 PLN) i przepłacę za styropian (ok. 5 000 PLN). Łącznie kilkanaście tysięcy psu w dupę względem 2017, tych pieniędzy oczywiście szkoda, ale to nie jest mimo wszystko znaczący % w budowie domu i nie powinien zniechęcać. Czekanie do 2023-2024 może spowodować, że kupimy tańsze styro, ale dopłacimy za robociznę. A robocizna to znacznie większy % kosztów budowy, niż styropian czy stal.

 

Tak więc myślę, że decyzja o budowie była oczywiście spóźniona, ale mimo wszystko racjonalna.

 

Co do mieszkań - moje prognozy są coraz gorsze. Jest naprawdę źle na tym rynku. Myślę, że nie tyle "pęknie bańka" (nie wierzę w bańkę na tym rynku), co nastąpi tak duże zubożenie i kryzys, że budowlanka siłą rzeczy dostanie w dupę, bo Polacy będą masowo wręcz biednieć. Wolę nie myśleć o tym, co spowoduje wojna. To zawsze jest game over dla wszystkich.

 

Podsumowując - jest źle. Jeśli chcecie kupić mieszkanie... to lepiej sobie darujcie. 2024 brzmi o wiele ciekawiej...

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Januszek852 Twoje argumenty wydają się być logiczne ale mam wrażenie ze myślisz ze rynek jest racjonalny a ekonomia to nauka ścisła. Tak nie jest. Dlaczego ceny maja lecieć w dół bądź stać w miejscu skoro wszystko inne idzie do góry? To będzie jedyny towar który z jakiegos powodu oprze się podwyżkom i zostanie na obecnych poziomach bądź spadnie? Całkowicie się nie zgadzam.
Ba, uważam ze w 2022 będziemy mieli kolejne wzrosty cen nieruchomości, niekoniecznie będą to wzrosty w wawie dla największych i najdroższych lokali ale w takiej Łodzi czy Wrocławiu nie oczekuje niczego innego jak ustabilizowania się w społeczeństwie poczucia ze za mniej niż 8k to nie ma sensu wychodzić na rynek.

Po prostu będzie mniej transakcji ale nikt z ceny nie zejdzie. Najmy pójdą w górę bo ludzie nie będą brali kredytów tak masowo a inwestorzy widząc to nadal będą inwestować w kawalerki bo w co innego można? Lokaty pójdą w górę delikatnie ale to nadal nie to. 
ktos chętny o zakład? Stawka: 100 zł na wybrany dobroczynny cel

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  

4 minuty temu, Barry napisał:

Dlaczego ceny maja lecieć w dół bądź stać w miejscu skoro wszystko inne idzie do góry?

Z nieruchomościami jest taki problem, że z jednej strony jest to dobro konsumpcyjne bo wypadałoby gdzieś mieszkać, a z drugiej strony są traktowane jak coś w stylu instrumentu finansowego i dużo ludzi używa nieruchomości do ochrony kapitału albo spekulacji więc nie do końca możemy tak to przełożyć jeden do jednego, że warzywa drożeją, prąd drożeje to mieszkania też podrożeją. Mieszkania drożały wcześniej jak wszystko inne stało mniej więcej w miejscu.

Istnieje też ewentualność, że mieszkania podrożeją np. 5%, a inflacja będzie 10% i to już spowoduje, że ich kupno na inwestycje/spekulacje będzie nieopłacalne.

 

10 minut temu, Barry napisał:

Ba, uważam ze w 2022 będziemy mieli kolejne wzrosty cen nieruchomości, niekoniecznie będą to wzrosty w wawie dla największych i najdroższych lokali ale w takiej Łodzi czy Wrocławiu nie oczekuje niczego innego jak ustabilizowania się w społeczeństwie poczucia ze za mniej niż 8k to nie ma sensu wychodzić na rynek.

Jako ciekawostkę podrzucam dzisiejsze wydanie wiadomości z Bądź na bieżąco:

Przesłuchaj pierwszego tematu, wg nich średnia cena ofertowa za metr we Wrocławiu jest o 18% wyższa niż średnia cena transakcyjna czyli wychodzi, że już jest drobny rozjazd, zobaczymy co będzie dalej, może to tylko jakaś chwilowa anomalia.

16 minut temu, Barry napisał:

Po prostu będzie mniej transakcji ale nikt z ceny nie zejdzie.

Jak ktoś jest zakredytowany pod korek to zrobi wiele żeby się pozbyć problemu, nawet zejdzie z ceny.

 

17 minut temu, Barry napisał:

Najmy pójdą w górę bo ludzie nie będą brali kredytów tak masowo a inwestorzy widząc to nadal będą inwestować w kawalerki bo w co innego można?

Pytanie czy będzie taki sam popyt na wynajem jak był do tej pory, jak będzie mniej chętnych bo np. zdalne studiowanie stanie się powszechne to popyt się mocno zmniejszy co na pewno obniży ceny najmu.

 

59 minut temu, Januszek852 napisał:

Glapa, niczym kameleon, zmienił się nie do poznania. Z śliniącego się typa od słynnego tekstu "podnoszenie stóp procentowych to szkolny błąd" do gościa, któremu prognozowane przez rynek 4% to "mało". Wszystko w przeciągu kilku miesięcy.

Prędzej uwierzę panu pod sklepem, że chce złotóweczkę na bułeczkę niż Glapińskiemu. Już abstrahując od faktu, że on ma sprzeczny interes z moim interesem, to żadna jego prognoza od początku tzw. epidemii nie sprawdziła się...

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Barry napisał:

To będzie jedyny towar który z jakiegos powodu oprze się podwyżkom i zostanie na obecnych poziomach bądź spadnie?

Na razie nie widzę przesłanek ku dużym spadkom (albo - w ogóle spadkom), bo rynek ma dużą inercję - wolno się rozpędza, wolno hamuje, a wojny na szczęście jeszcze nie mamy. Natomiast widzę inne problemy:

 

1. Drożejący kredyt

2. Sytuacja w polityce

3. Agresywna Rosja która może zniechęcić duże fundusze (kraj w niestabilnej okolicy)

4. Naganianie na spadki - teraz już prawie każdy, z którym rozmawiam twierdzi, że "to musi jebnąć". Wiem, że tzw. ulica jest traktowana jako ANTYwskaźnik na giełdach, ale akurat wiara w wieczne wzrosty była dość dużą motywacją do zakupu mieszkania dla niektórych moich znajomych. Teraz jest strach, przy 5% stopach może zacząć się panika.

 

Panika ta może sprawić, że niektórzy (mam tu na myśli głównie fliperów i osoby, które kupiły, chociaż nie potrzebują) będą chcieli zrealizować zysk. Nawet niekoniecznie ciąć straty, po prostu: kupili po 10k w 2019, sprzedadzą w 2022 za 11k. Już pal sześć te 12k, które "niby" są teraz warte mieszkania w Warszawie. Opylą taniej, wyjdą z ryzykownego rynku i kupią coś innego. Szczerze mówiąc, gdybym teraz miał mieszkania jako fliper, to starałbym się ich pozbyć ASAP (chociaż w sumie pewnie myślałbym o tym już 2 miesiące temu, no ale).

 

Wzrosty cen mogą się długo opierać spadkowi popytu, ale nie zmienia to faktu, że deweloperzy wybudują przez następne 2 lata naprawdę dużo mieszkań. I dopóki nie ustanie ta ekstra podaż, to nie ma raczej moim zdaniem miejsca na wzrosty.

 

Tak więc albo stagnacja, albo spadek. Inflacja jest olbrzymia, ale ona jest już "dokonana", tj. ceny wzrosły o te X%, ale to nie oznacza, że nadal będą rosły - zwłaszcza wtedy, gdy nie ma podstaw. A tak moim zdaniem obecnie jest - nie ma podstaw do wzrostów. Dlatego inflacja rdr za 2022 może okazać się znacznie niższa, a zaniżać ją bedzie np. brak istotnych wzrostów cen mieszkań.

 

IMO przed nami kilka lat bessy, która objawi się albo wzrostami cen "poniżej inflacji" (czyli pozorna hossa), albo stagnacją na obecnych poziomach, albo nawet spadkiem o 10-20%. Pierwsza szansa na odwrócenie trendu to gdy spadek ilości budów blokowisk (czyli podaż) spadnie. A tak będzie, ale nie wcześniej, niż za dwa lata, bo tyle trwa cykl budowy bloku, a w 2021 ruszyła rekordowa liczba budów. Czyli do zwijającego się rynku przez kolejne dwa lata będą dolewane kolejne bloki po chorych cenach i drogim kredycie - wątpie, że znajdą tylu chętnych, co przez ostatnie 2-3 lata.

 

Żeby nie było - absolutnie nie wierzę też w wykopowe 50% przecen. To już nie wróci - część z tych wzrostów to efekt rosnących płac, kosztów energii, WT2021 i innych "nieodwracalnych" - tutaj nikt przecież nie zbuduje poniżej kosztów. A bez podaży ceny znów zaczną rosnąć, ergo... korekta jest ograniczona w zasięgu i możliwościach. To nie jest tak, że deweloper zejdzie z 100% marży na 10% i mieszkania magicznie potanieją o połowę. Dlatego powtórka z 2008 jest raczej nierealna (chociaż nawet wtedy, przy wielokrotnie większej bańce, ceny spadły tylko o 30%).

 

Warto się podzielić, znalezione w sieci:

 

uijzQsL.png

 

Jak widać, deweloperzy wcale nie kroją jakiejś monstrualnej kasy za to, co robią. Niektórzy myślą, że jakaś żyła złota, ale 20% marży nie daje wielkiego pola manweru przy obniżce cen. Zdesperowani deweloperzy w najgorszej sytuacji finansowej mogą chcieć sprzedać po kosztach. Stąd moja prognoza, że raczej 20% nie przekroczymy.

 

 

Edytowane przez Januszek852
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Januszek852 napisał:

Natomiast jeśli kryzys będzie światowy (a na to się zanosi, o wojnie nie wspominając), to budowlanka dostanie po dupie jak nigdy. Nawet materiały prawdopodobnie zejdą z bańki do racjonalnych poziomów.

 

Szczerze mówiąc sam ostatnimi czasy w duchu marzę o pęknięciu bańki w budowlance bo naprawdę chciałbym sobie trochę mieszkanie podremontować po jakichś normalnych cenach :D A tak to na razie boje się robienia remontu 😕

 

3 godziny temu, Januszek852 napisał:

Podsumowując - jest źle. Jeśli chcecie kupić mieszkanie... to lepiej sobie darujcie. 2024 brzmi o wiele ciekawiej...

 

Czyli z 2017 zrobił się już 2024?

7 lat?

 

Ehh żałuję, że nie kupiłem w połowie 2020 (tylko na początku 2021).

Miałbym taniej i już pewnie dzięki m.in najemcom byłoby spłacone jakieś 90-100% kredytu a tak to zostało jeszcze kilkadziesiąt kafli do oddania bankowi.

No ale 2 lata temu to przyszła pandemia, wszyscy mówili, że nieruchy się posypią i warto poczekać rok.

1 rok przeczekałem i kupiłem drożej 🤣

Edytowane przez Tomek9494
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt, większość ludzi zinterpretowała pandemię źle.

 

Pisano coś o mieszkaniach po dziadkach, ale zignorowano inne czynniki a one okazały się ważniejsze.

 

Jednak te inne czynniki właśnie zmieniły się ze stymulujących na hamujące pod koniec 2021 roku. Byłem "bykiem" na rynku nieruchomości (zresztą to żaden sekret, pisałem o wzrostach w tym temacie nawet większość czasu), ale te zmiany zrobiły ze mnie "niedźwiedzia". Obecnie grałbym na spadki... gdybym miał czym grać, bo mam tylko rozgrzebaną budowę na kredyt 😂

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Januszek852 said:

Na razie nie widzę przesłanek ku dużym spadkom (albo - w ogóle spadkom), bo rynek ma dużą inercję - wolno się rozpędza, wolno hamuje, a wojny na szczęście jeszcze nie mamy. Natomiast widzę inne problemy:

 

1. Drożejący kredyt

2. Sytuacja w polityce

3. Agresywna Rosja która może zniechęcić duże fundusze (kraj w niestabilnej okolicy)

4. Naganianie na spadki - teraz już prawie każdy, z którym rozmawiam twierdzi, że "to musi jebnąć". Wiem, że tzw. ulica jest traktowana jako ANTYwskaźnik na giełdach, ale akurat wiara w wieczne wzrosty była dość dużą motywacją do zakupu mieszkania dla niektórych moich znajomych. Teraz jest strach, przy 5% stopach może zacząć się panika.

 

Panika ta może sprawić, że niektórzy (mam tu na myśli głównie fliperów i osoby, które kupiły, chociaż nie potrzebują) będą chcieli zrealizować zysk. Nawet niekoniecznie ciąć straty, po prostu: kupili po 10k w 2019, sprzedadzą w 2022 za 11k. Już pal sześć te 12k, które "niby" są teraz warte mieszkania w Warszawie. Opylą taniej, wyjdą z ryzykownego rynku i kupią coś innego. Szczerze mówiąc, gdybym teraz miał mieszkania jako fliper, to starałbym się ich pozbyć ASAP (chociaż w sumie pewnie myślałbym o tym już 2 miesiące temu, no ale).

 

Wzrosty cen mogą się długo opierać spadkowi popytu, ale nie zmienia to faktu, że deweloperzy wybudują przez następne 2 lata naprawdę dużo mieszkań. I dopóki nie ustanie ta ekstra podaż, to nie ma raczej moim zdaniem miejsca na wzrosty.

 

Tak więc albo stagnacja, albo spadek. Inflacja jest olbrzymia, ale ona jest już "dokonana", tj. ceny wzrosły o te X%, ale to nie oznacza, że nadal będą rosły - zwłaszcza wtedy, gdy nie ma podstaw. A tak moim zdaniem obecnie jest - nie ma podstaw do wzrostów. Dlatego inflacja rdr za 2022 może okazać się znacznie niższa, a zaniżać ją bedzie np. brak istotnych wzrostów cen mieszkań.

 

IMO przed nami kilka lat bessy, która objawi się albo wzrostami cen "poniżej inflacji" (czyli pozorna hossa), albo stagnacją na obecnych poziomach, albo nawet spadkiem o 10-20%. Pierwsza szansa na odwrócenie trendu to gdy spadek ilości budów blokowisk (czyli podaż) spadnie. A tak będzie, ale nie wcześniej, niż za dwa lata, bo tyle trwa cykl budowy bloku, a w 2021 ruszyła rekordowa liczba budów. Czyli do zwijającego się rynku przez kolejne dwa lata będą dolewane kolejne bloki po chorych cenach i drogim kredycie - wątpie, że znajdą tylu chętnych, co przez ostatnie 2-3 lata.

 

Żeby nie było - absolutnie nie wierzę też w wykopowe 50% przecen. To już nie wróci - część z tych wzrostów to efekt rosnących płac, kosztów energii, WT2021 i innych "nieodwracalnych" - tutaj nikt przecież nie zbuduje poniżej kosztów. A bez podaży ceny znów zaczną rosnąć, ergo... korekta jest ograniczona w zasięgu i możliwościach. To nie jest tak, że deweloper zejdzie z 100% marży na 10% i mieszkania magicznie potanieją o połowę. Dlatego powtórka z 2008 jest raczej nierealna (chociaż nawet wtedy, przy wielokrotnie większej bańce, ceny spadły tylko o 30%).

 

Warto się podzielić, znalezione w sieci:

 

uijzQsL.png

 

Jak widać, deweloperzy wcale nie kroją jakiejś monstrualnej kasy za to, co robią. Niektórzy myślą, że jakaś żyła złota, ale 20% marży nie daje wielkiego pola manweru przy obniżce cen. Zdesperowani deweloperzy w najgorszej sytuacji finansowej mogą chcieć sprzedać po kosztach. Stąd moja prognoza, że raczej 20% nie przekroczymy.

 

 

To wszystko o czym piszesz ma logiczny sens ale mam wrażenie ze nie pozwalasz sobie cofnąć się do czasu aneksji Krymu, wojny w Iraku czy ostatnio Pandemii.

 

To czy Rosja uderzy czy nie uderzy, to czy paliwo będzie kosztowało 3 czy 5, to czy będzie rządził PiS czy PO. To wszystko nie ma znaczenia dla trendu nawet w średnim terminie, dlaczego? Ano dlatego ze to już wszystko było, wydarzyła się tragedie, wojny, złe rządy a mimo wszystko po kilku,kilkunastu miesiącach świat się przyzwyczajał do tych wiadomości i szedł dalej. Wszystkie rynki czy to giełdowe, walutowe czy nieruchomości są rynkami dojrzałymi które już wszystko widziały. 
 

Mamy pandemie. Cały świat bierze szczepionkę, cały świat! Szok, Science Fiction w najlepszym wydaniu. Przecież to wszystko powinno jebnać, łańcuchy dostaw padły, towarem luksusowym stały się lateksowe rękawiczki, maseczki to złoto, samoloty przestały latać, Australia stała się więzieniem itd. 
Po czymś takim, krach powinien trwać w najlepsze a bitcoin po 18 miediach bił nowe ath. 
 

W Turcji inflacja na poziomie 35% a ceny nieruchomości urosły. U nas nie będzie inaczej. Wszystko będzie rosnąć, ceny nieruchow również. 
 

W długim terminie, takim 5-7 letnim to nie wiem jak będzie wyglądał świat ale przez kolejne 3 nie oczekuje niczego innego jak wzrostu cen. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sytuacja jest niestety na tyle poważna, że imć Putin może chcieć wywrócić stolik razem z szachownicą.

 

https://teleshow.wp.pl/atak-na-ukraine-polske-i-kraje-baltyckie-6728869444111008a

 

Tutaj jest to trochę dramatycznie przedstawione, ale wygląda na to, że można spodziewać się wszystkiego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 19.01.2022 o 16:44, Libertyn napisał:

Mówimy to o takim @Patton który pracuje. Ale nie stać go na wyprowadzkę z miejsca gdzie mieszka bo albo kredyt, albo 1500+ wynajmu to dla singla jest często bajońską sumą.

Myślałem mniej więcej to samo, tylko ty opisałeś to bardziej fachowo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Januszek852 said:

Sytuacja jest niestety na tyle poważna, że imć Putin może chcieć wywrócić stolik razem z szachownicą.

 

https://teleshow.wp.pl/atak-na-ukraine-polske-i-kraje-baltyckie-6728869444111008a

 

Tutaj jest to trochę dramatycznie przedstawione, ale wygląda na to, że można spodziewać się wszystkiego.

Rok temu przy okazji Zapad też się media srały. I dwa lata temu też. I trzy też. Nihil Novi. 

 

Na Ukrainie owszem może być jakaś mniejsza rozpierducha, bo to ich strefa wpływu, więc zrobią co chcą. Ale koszta będą ogromne. 

 

Na Pribaltikę i Polszę nie ma żadnego sensu napadać. Putin jest wyrachowany, ale nie szalony. 

 

Napadnie i co? Komunizm zaprowadzi? 

53 minutes ago, Barry said:

A jak było z Krymem? Te same wizje, ostrzeżenia. Koniec końców Rosja wzięła sobie cześć innego kraju i co? Nic, zero kryzysu, wojny. 

U podstaw zajęcia Krymu był dostęp do baz morskich i Morza Czarnego jako takiego. Szło o to i tylko o to. Ukraina zaczęła stawiać warunki, to sobie Ruscy wzięli siłą. Z punktu widzenia strategicznego sensowny ruch, ale koszta ogromne. 

 

11 hours ago, Januszek852 said:

 

 

uijzQsL.png

 

Jak widać, deweloperzy wcale nie kroją jakiejś monstrualnej kasy za to, co robią. Niektórzy myślą, że jakaś żyła złota, ale 20% marży nie daje wielkiego pola manweru przy obniżce cen. 

20%? Śmiem wątpić w te oficjalne wykresy. Może tyczy się to dużych dewów budujących hurtowo, gdzie koszty są wysokie. 

 

Mali mają narzuty rzędu 50%, a ci co specjalizują się w ekskluzywnych domach i apartamentach podchodzą nadal pod 100%.

 

W 2017 mały dew budujący tanie domki miał minimalną przebitkę 50-70%. Dom kosztował 150-200, a był sprzedawany za 300-350.

 

Śmiem twierdzić, że dziś marże są jeszcze wyższe w tym segmencie, bo takie same domki kosztujące 4 lata temu 300k, dziś kosztują 500-600k

Edytowane przez maroon
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za komuny zle nie bylo robote kazdy mial. Ja tam rosyjski znam. Medycyna byla lepsza kiedys jak ktoś wrzody jiql to dostawal nalewkę ze spirytusu przez 10 dni w szpitalu a teraz rok polprazol bierzesz i masz potem osteoporoze. A teraz jak skończysz studia nie znasz angola to jedynie łopata. A kiedys skonczyles studia i dobra robota czekała wuj byl prezesem pgr po skończeniu studiów.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, maroon napisał:

Śmiem twierdzić, że dziś marże są jeszcze wyższe w tym segmencie, bo takie same domki kosztujące 4 lata temu 300k, dziś kosztują 500-600k

W domkach pewnie tak jest, bo to produkt klasy premium adresowany do zamożniejszego odbiorcy (zamożniejszego można skroić na więcej %), ale większość oferty deweloperskiej to jednak bloki i tutaj mogę uwierzyć w okolice 20%.

 

Godzinę temu, maroon napisał:

Rok temu przy okazji Zapad też się media srały. I dwa lata temu też. I trzy też. Nihil Novi. 

Masz rację, oczywiście media żyją ze srania się wszystkim (klikalność) plus to, co zaprezentowali w tym artykule to wyjęte z kontekstu wypowiedzi z rozmowy, ale każda rozpierducha (nawet mała) przy naszej granicy może skutkować obniżeniem atrakcyjności regionu jako całości.

 

Chociaż istnieje jeszcze taki scenariusz, że będą znów zielone ludziki, znów będzie brak reakcji zachodu i dla odmiany będziemy mieli mnóstwo imigrantów z Ukrainy. Wtedy kwadraty wzrosną, ku rozpaczy wykopków...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczesną wiosną wysoce prawdopodobny.

Kolejny, tym razem zewnętrzny, impuls prowzrostowy.

Dla WIBORów i stopy RPP.

Pażijwom, umodim.

 

(o nieruchach nic nie piszę, jak obiecałem)

 

Edytowane przez Margrabia.von.Ansbach
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dostałem info od mojego dobrego kolegi, doradcy kredytowego.

 

Pojawiają się pierwsi (wśród jego dawnych klientów), którzy "nie dają już rady". Budżet spięty na 100%. Wzrosła rata, koszt energii, gazu, jedzenie, paliwo. Wszystko naraz.

 

Większość jeszcze się trzyma, ale już cienko przędzie. 

 

Ja też nie jestem zachwycony, naturalnie. Przy 0,5% miałbym 2 koła raty. Przy docelowej pewnie będę miał 4 koła. Obecnie jestem na pierwszej transzy (budowa) więc płacę grosze, a odkładam miesiąc w miesiąc 7k (tyle zamierzam poświęcać na ratę). Czyli mogłem nadpłacać 5k, a będę mógł pewnie tylko 3k, lub nawet mniej. Ech, te bóle urodzenia się o parę lat za późno. ;)

 

No, ale cóż. Gdyby mój najlepszy przyjaciel nie umarł w 2019 roku, to pewnie miałbym motywację by pewne sprawy (budowę, czy zakup klitki) zrobić w 2019 roku. Jednak marazm, w który popadłem, brak motywacji i energii życiowej sprawił, że finalnie zacząłem w 2021, kiedy już było naprawdę źle na rynku. A zacząłem, bo musiałem. Nóż na gardle - albo załatwię sprawę, albo skończę płacąc komuś kredyt na wynajmie.

 

Przy okazji pragnę zwrócić uwagę na to, że jako społeczeństwo (poza IT) już od jakiegoś czasu biedniejemy. Kredyciarze biednieją mocniej, ale biednieją na dobrą sprawę wszyscy. Śmiać mi się chce, gdy słyszę o jakiejś spirali. Ja mogę do woli chodzić do dyra po podwyżkę, ale mogę się co najwyżej dowiedzieć, że jego żadna inflacja nie interesuje i tam są drzwi 😅 Myślę, że w podobnej sytuacji jest - znów, poza IT - znaczna część etatowców. Znacie kogoś, komu szef po prostu da podwyżkę - bo sobie poszedł i zawnioskował?

Edytowane przez Januszek852
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 hours ago, Januszek852 said:

nie ma podstaw do wzrostów

Cena =/= wartość.

Wartość zobaczymy co zrobi, ale jak to się na cenę przełoży - czy "spadną" nie wiadomo. Bo jest coś takiego jak wartość odtworzeniowa.

2 hours ago, maroon said:

W 2017 mały dew budujący tanie domki miał minimalną przebitkę 50-70%. Dom kosztował 150-200, a był sprzedawany za 300-350.

Takie cuda w obliczeniach to najczęściej brały się z porównania kosztu materiałów, do ceny transakcyjnej. Wszyscy ci "liczący" jakoś zapominali o kosztach pracy ekipy dewelopera, i zakładali że ludzie dewa pracowali za darmo ;)

Oczywiście pomijam dewów pracujących na najtańszym szajsie, by zmaksymalizować zysk. Oni by dali radę taką marżę wykręcić 😕

5 minutes ago, Januszek852 said:

Przy 0,5% miałbym 2 koła raty. Przy docelowej pewnie będę miał 4 koła.

Jak obliczenia robiłem sobie do 7% WIBOR6M - tutaj powiedzmy jest mój pierwszy próg bólu. Ale widać że wolniej zbiera się kasa na wykończeniówkę...

W ramach ciekawostki, dopiero teraz dostałem skumulowaną podwyżkę z 6 miesięcy - i jednocześnie gwarancję, że następne 6 rat takie pozostanie. A dlaczego na tym mi zależy - bo w maju/czerwcu kończy się horyzont przewidywalności; na razie nie wiem co się wydarzy potem. Każdy scenariusz możliwy... bo że taka kumulacja jest "przypadkowa", raczej nie wierzę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.