Skocz do zawartości

Niech ktoś mi wytłumaczy co do cholery się dzieję na rynku mieszkaniowym? Ceny oraz dostępność - wtf


bassfreak

Rekomendowane odpowiedzi

39 minutes ago, Morfeusz said:

jakąś wiedzę o rynkach

Jest to prawda... przy założeniu działania w warunkach nieregulowanego rynku. Takiego:

- bez masowych dotacji do kredytów;

- bez wielkich projektów finansowanych podatkami (które ściągają z rynku materiały i ludzi);

- takiego stabilnego rynku, gdzie widmo hiperinflacji nie powoduje zachwiania rozsądku drobnych inwestorów.

Analiza liniowa nie działa w przypadku paradoksu gracza (stopy procentowe), ani w przypadku czarnych łabędzi (kataster), ani w przypadku ograniczania możliwości swobodnego ruchu zmiennych (wielkie inwestycje, a to już mamy zapowiedziane). Przy czym nie zakładam że jak przestanie działać, to wynik będzie jeden - może być zupełnie inny niż zakładamy - to już czysta zgadywanka. Szczególnie że dziś trudno rozpoznać, czy coś jest celem czy środkiem.

 

Stabilność cyklu oczywiści wróci - ale kiedy? Socjalizm nie miał prawa działać, a jednak bankrutował kilkadziesiąt lat...

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Panowie,

 

mamy dwa mieszkania, w podobnej lokalizacji (nieduża odległość od samego centrum bardzo dużego miasta, oba przy uczelniach, żłobkach etc.), o podobnym rozkładzie, podobnym metrażu. Czym się różnią?

1. Blok budowany w latach 80tych - stan techniczny dobry - bez fajerwerków ale nie ma syfu, brak karaluchów (na pierwszy rzut oka) etc.

2. Blok, który jest świeżo wybudowany / zostanie wybudowany 

 

Różnica w cenie na m2 to ok 2000 złotych.

 

Pierwsze mieszkanie jest w stanie do zamieszkania ale do remontu (nie ma syfu ale trzeba to po prostu zrobić "nowocześnie") drugie to stan deweloperski.

 

Wątpliwości:

1. Czy oszczędność w cenie metra nie pójdzie w koszt remontu?

2. Ile postoi jeszcze blok z 1980 roku - ma już 40 lat?

 

Zakładając, że mielibyście wybrać jedno z dwóch - co bierzecie? Za - przeciw?

 

Mamy na forum i inżynierów i budowlańców i ludzi, którzy inwestują / kupują nieruchy.

 

Wszelkie rady, przemyślenia mile widziane.

 

 

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, niemlodyjoda napisał:

Wątpliwości:

1. Czy oszczędność w cenie metra nie pójdzie w koszt remontu?

2. Ile postoi jeszcze blok z 1980 roku - ma już 40 lat?

 

 

 

Przecież jak kupujesz mieszkanie od dewelopera to musisz zrobić cały remont.

Znajomy w tamtym roku kupił mieszkanie 40-45m2 w stanie deweloperskim, za materiały, robociznę i pełne umeblowanie wydał niecałe 60 koła.

Jeżeli chodzi o mieszkanie w rynku wtórnym to jeszcze trzeba doliczyć extra robociznę za kucie ścian, podłóg i sufitów(jeżeli wymagane).

 

Tylko, że to są ceny z tamtego roku, ostatnio znajomy dzwonił do fachowców by mu wytynkowali całe mieszkanie to zawołali na dzień dobry 20 000 PLN za samą robociznę :D No i wolny termin za pół roku.

 

W nowym mieszkaniu będziesz mieć mniejszy czynsz niż w starym bloku no ale musisz na dzień dobry wywalić kilkadziesiąt koła na remont, więc koszty podobne.

 

Ile postoi jeszcze blok z 1980 roku? Mój stoi już ponad pół wieku i pewnie jeszcze postoi drugie tyle ;)

 

Pytanie ile postoją te bloki od deweloperów, gdzie przez ściany słyszysz pierdnięcia sąsiadów z bloku naprzeciwko.

Edytowane przez Tomek9494
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, niemlodyjoda said:

Za - przeciw?

Bez dokładnego zerknięcia okiem fachowca to można wróżyć z fusów - wybierać pomiędzy blondynką a brunetką. Bo nowoczesna patodeweloperka może być w gorszym stanie niż dobrze postawiony i ocieplony blok z lat 80-tych. Poleciłbym znaleźć inspektora od odbiorów mieszkań z okolicy, i z nim obejrzeć obie nieruchomości - wydasz ~1000zł, a możesz uchronić się od wtopy na kilkadziesiąt tysięcy (i kilka-kilkanaście lat). Chyba że masz "dostępnego" fachowca z branży.

Druga sprawa, ile z remontu dałbyś radę zrobić sam. Wbrew pozorom, tynkowanie na laser i listwy nie jest jakieś mocno skomplikowane, a "na łatwiznę" trend ostatnio widzę, że zamiast suchych tynków GK ludzie robią obudowy ścian z płyt meblowych 18mm, na klej do ściany. De gustibus...

 

Potencjalny słaby punkt używki - instalacje. Jak się okaże że trzeba przepruć i położyć od nowa gaz (uprawnienia), elektrykę (aluminium), czy kanalizę lub wodę, a to już nie każdy się sam podejmie, można dodatkowo ładny grosz wydać (kilka-kilkanaście "metrów"). Kwestia ogrzewania wody - jak piec gazowy, to lepiej też od razu wymiana, chyba że nowy. Drugie - popatrz na średnią wieku sąsiadów. Jak przeważa jeszcze 60+, to powinien być spokój, a jak już młode małżeństwa z dziećmi... Trzecie - poproś o odcinki kosztów utrzymania, i popatrz na fundusz remontowy (gndzieniegdzie są różne stawki w/poza sezonem grzewczym), czynsz na rzecz wspólnoty, koszty ogrzania i jak jest - ciepłej wody. Szczególnie fundusz latem może zaskoczyć, jak np. blok spłaca termomodernizację, i lato wychodzi sumarycznie większe niż zima. No a do tego koszty ogrzewania przez OPEC, mogą być dla mieszkania wyższe niż samodzielne ogrzanie 3x większego domu.

 

Słabe punkty "nówki sztuki" - patodeweloperka. Śmiecie w ścianach, ściany bardziej krzywe niż w komunie, rozszczelniona instalacja wodna w ścianach, brak hydroizolacji, zj*** wentylacja, "wilgoć technologiczna"... Tak samo, koszt ogrzania niekoniecznie musi być niższy niż starym bloku.

 

Zrób z inspektorem dla obu listę ile pi*oko musiałbyś dla każdego wydać do stanu "może być", i z nią w ręku przy małej różnicy możesz negocjować ewentualnie ceny (wątpliwe, ale co tam szkodzi spróbować). A na końcu - i tak wybierz to, w którym będziesz się lepiej czuł przez następne lata (o ile to nie inwestycja) ;)

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Kespert napisał:

Poleciłbym znaleźć inspektora od odbiorów mieszkań z okolicy, i z nim obejrzeć obie nieruchomości

 

w 3mieście zanim by umówił tego inspektora to już mieszkanie byłoby 5x sprzedane 😂😂😂

 

14 minut temu, Kespert napisał:

poproś o odcinki kosztów utrzymania, i popatrz na fundusz remontowy (gndzieniegdzie są różne stawki w/poza sezonem grzewczym), czynsz na rzecz wspólnoty, koszty ogrzania i jak jest - ciepłej wody.

 

@niemlodyjoda od siebie jeszcze tylko dodam, że niektórzy sprzedający zmniejszają sobie w czynszu zaliczkę na wodę z np. 10m3 na 0,15m3 (tak - dobrze widzisz) i potem się chwalą na zasadzie: ,,Panie! Jak Pan kupisz to mieszkanie to będziesz Pan miał czynsz 250 złotych miesięcznie!"

Potem się wprowadzasz np. z rodziną, zaczynacie zużywać normalnie wodę i po roku (w przypadki Spółdzielni) dopierdala Ci 2100 zł niedopłaty za wodę a potem z automatu podwyższają Ci czynsz o kilka stów miesięcznie (z uwzględnieniem bieżącego zużycia wody/ciepła) :D:D

Na własne oczy widziałem takie cyrki.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, niemlodyjoda napisał:

2. Ile postoi jeszcze blok z 1980 roku - ma już 40 lat?

 

To pewnie żadna reguła, ale parę nowych stanów deweloperskich widziałem, jak również tych "apartamentów" i tak mi się wydaje, że ten blok budowany za Jaruzela będzie stał nadal, kiedy nówka się zacznie rozsypywać.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, niemlodyjoda napisał:

 

Mamy na forum i inżynierów i budowlańców i ludzi, którzy inwestują / kupują nieruchy.

 

Wszelkie rady, przemyślenia mile widziane.

Zawarłem parę miesięcy temu umowę deweloperską dotyczącą mieszkania, choćby i po to, żeby przy obecnej inflacji nie trzymać papieru. Lokal będzie oddany do końca przyszłego roku. . Do tego czasu ceny jeszcze kilka podskoków wykonają.

Wysmakowana i fajna nowoczesna inwestycja: beton, szkło, drewno, trawy morskie, rowerownia. Nie barachło robione przez dewelopera z przypadku po taniości. 

Dlaczego nowe?

Nie umiem i nie lubię odsprzedawać czegoś, czego sam bym nie chciał. Kupiłem lokal taki i w takim standardzie, który sam bym zaakceptował, więc nie puszczę go ot tak, dla świętego spokoju - znam jego plusy i wartość. Z januszerką i klientem/kontrahentem prostym nie umiem się dogadać. A tak to mam coś, z czym się identyfikuję i nie chcę puścić dalej tylko dlatego, że mam tego dość. 

No i oczywiście - stary badziew traci na wartości. Ba, spójrz na stylistykę i bryłę budynków jednorodzinnych sprzed lat nastu: gdzie im do dzisiejszych "stodół"? A te bloki z lat 90-00? Te arkady, łuki....

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@niemlodyjoda

Borykałem się z podobnym dylematem. 

 

Ostatecznie pozostałem na mieszkaniu z wielkiej płyty.

O ich żywotność bym się specjalnie nie martwił. 

😉

 

Mnie generalnie nowe budownictwo nie urzeka.

Wszystko jest maksymalnie upychane .

Salon z aneksem to teraz standard.

Nie moja bajka.

Na piętrze po 6 mieszkań.

Okna panoramiczne,ale tylko z jednej strony mieszkania.

No nie przewietrzysz 😛

 

Wiadomo ważną kwestią jest koszt eksploatacji i czynszu.

Tutaj nie podałeś szczegółów.

 

W nowych osiedlach będzie też z pewnością., przewaga współmieszkańców reprezentujących młodsze pokolenie.

Czy to dobrze ,czy to żle?

Hmmm.

Mocno subiektywna sprawa.

Ja generalnie na sąsiadów nie mam prawa narzekać.

Wspólnota jest zarządzana w sposób transparentny .

Brak żadnych kwasów i nieporozumień.

 

Ceny mieszkań na rynku pierwotnym wyhamowały.

Czy w krótkim czasie poszybują w dół?

Pewnie nie.

Ale w tym zwariowanym świecie nigdy nie wiadomo.

 

Uważam że przy obecnych cenach usług i materiałów. 

Trzeba doliczyć całe mnóstwo dukatów do finalizacji przedsiębwzięcia.

Fajnie jest mieć dostęp do sprawdzonej ekipy i materiału po kosztach.

Wiadomo.

 

Reasumując .

Choć podałeś Yodek tylko strzępek potrzebnych informacji.

Skłaniałbym się do zakupu już stojącego przybytku.

Na kupowaniu "dziury w ziemi" już raz się przejechałem. 

 

To tak mocno na prędce wysmarowane przemyślenia ode mnie.

 

Saluto!

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie,

 

serdecznie dziękuję za odpowiedzi, które się do tej pory pojawiły.

 

@Kespert oraz @maroon - temat nowego budownictw jest mi znany, ponieważ takie mieszkania kupiło dużo moich znajomych, pod naciskiem Myszki bo "ona w mieszkaniu po kimś nie będzie mieszkać". I tu, niestety, potwierdzam problem większości tych mieszkań - tam słychać przez ściany praktycznie wszystko, jakbyś żył "za kotarą". Jak rozumiem obaj jesteście inżynierami  / budowlańcami / macie doświadczenie etc. - o co powinienem pytać developera jeśli chodzi o ściany - czy są jakieś materiały / normy etc., które przepuszczają dźwięki lepiej, a są takie które gorzej? Brat @Januszek852 się świeżo buduje - może wiesz coś na ten temat?

 

@Obliteraror - moje pytanie o to jak długo postoi taki blok wynika z różnych opinii na ten temat - bo słyszałem skrajne - od "Panieeee to za 20 lat rypnie" po "Pan umrzesz, a będzie jeszcze stało".

 

@Kespert - bardzo łatwe ale i bardzo drobne prace mógłbym wykonać sam ale robienie większych prac samemu odpada - nie mam "drygu" do rzeczy manualnych i wiem, że łatwo mogę coś zje*ać stąd chyba jednak wolałbym zarobić na fachowca, który zrobi to porządnie :) Walę prosto z mostu i nie udaję, że jestem alfą i omegą po prostu się na tym nie znam i "nie czuję" tego, a spie*dolić coś, co "kosztuje" w imię, "Patrz synek tatuś to i golfa naprawi i młockarkę odpali" to nie mój styl działania :)

 

@Casus Secundus oraz @RabarbaR - i tu dochodzimy do pewnego paradoksu - dla mnie nie jest problemem mieszkanie w bloku budowanym X lat temu w sensie - nie nowiuteńkim - znam miasto gdzie chcę kupić mieszkanie i priorytetem jest spokojna dzielnica. W przeciwieństwie do Ciebie @RabarbaR lubię otwarte kuchnie - i to jest minus starego budownictwa, że albo nie da się jej zrobić albo jest to problematyczne.

 

Natomiast to czego szukam to ostatnie piętro - lubię tak mieszkać i strasznie podoba mi się koncept braku sąsiadów chodzących mi po głowie. To dla mnie ważne.

 

@Tomek9494 dzięki za ten tip. Nie wiedziałem i na pewno się przyda. Jak rozumiem, TY kupiłeś mieszkanie w starym budownictwie - lokal był do remontu? Jeśli tak +- jakie koszty? Ja sobie to mogę robić etapami, nikt mnie nie goni, najpierw kibel, kuchnia, potem reszta, myszka chcąca lampy za 2000 zł nie drze paszczy ;) 

 

Co do celu mieszkania - musi być uniwersalne ponieważ mam projekt aby siedzieć pół roku w PL (kwiecień-wrzesień), a drugą połowę w innym kraju (tam będzie drugie mieszkanie). O ile z wynajmem w sezonie wakacyjnym w ciepłym kraju nie będzie problemu o tyle u nas w wakacje liczę się z problemami. Mieszkanie musi być więc "multizadaniowe" - nie liczę tu na zarobek tylko na to aby się to "spłacało".

 

Pod pojęciem "spłacało" mam na myśli nieduży kredyt wzięty na małą liczbę lat z regularnymi nadpłatami aby jak najszybciej się go pozbyć.

 

Może jestem starej daty i konserwa ale nie biorę kredytów, które nie prowadzą do zarobku albo nie wychodzą "na 0" - nie mam leasingów, kart kredytowych etc. Taka filozofia, nie zamierzam nikogo do niej przekonywać ani "nawracać" po prostu opisuję skąd poszukiwania mieszkania z pewnymi "obwarowaniami".

 

Chodzi z grubsza o to aby w razie "wywrotki" finansowej móc zapłacić US i ZUS + z poduchy finansowej spokojnie poszukać nowego zajęcia / rozkręcać coś nowego, a nie nie spać po nocach myśląc o tym skąd wziąć kasę. Przy pierwszej firmie, którą prowadziłem, a która upadła (miałem 24 lata) już to przerabiałem wtedy, dało mi to w kość, a teraz, będąc prawie 15 lat starszym ja tego po raz drugi przechodzić już nie chcę.

 

Jeśli mam możliwość zakupu mieszkania w cenie 7500-8000 zł za m2 w starym budownictwie, a 9-11 000 w nowym to po prostu się waham.

 

Lokalizacje są mniej-więcej takie same, metraż ten sam (interesuje mnie mieszkanie albo ok 40m2 albo 60m2).

 

Dodatkowo - przy zakupie mieszkania od dewelopera dochodzą płatności kwartalne (za mieszkanie bo ono się buduje), które, jeśli sprawy będą na poziomie "ok" (nie super - w księgowości zawsze zakładam scenariusz "średni" kub "najgorszy" - wolę się rozczarować mile niż po tem "na gwałt" szukać kasy) mógłbym ogarnąć z minimalnym kredytowaniem dodatkowo robiąc odpis podatkowy na odsetki.

 

Znaków zapytania jest więc dużo i warto zapytać o doświadczenia innych.

 

Chętnie posłucham komentarzy, krytyki albo uwag, bo lepiej dostać zje*kę od życia co do inwestycji w fazie planów niż zj*bać samą inwestycję i umoczyć pieniądze :) 

 

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 hours ago, Tomek9494 said:

od siebie jeszcze tylko dodam, że niektórzy sprzedający zmniejszają sobie w czynszu zaliczkę na wodę z np. 10m3 na 0,15m3 (tak - dobrze widzisz) i potem się chwalą na zasadzie: ,,Panie! Jak Pan kupisz to mieszkanie to będziesz Pan miał czynsz 250 złotych miesięcznie!"

Potem się wprowadzasz np. z rodziną, zaczynacie zużywać normalnie wodę i po roku (w przypadki Spółdzielni) dopierdala Ci 2100 zł niedopłaty za wodę a potem z automatu podwyższają Ci czynsz o kilka stów miesięcznie (z uwzględnieniem bieżącego zużycia wody/ciepła) :D:D

Na własne oczy widziałem takie cyrki.

O w pytke! Jak się zabezpieczyć przed tym? Zwracać uwagę na wysokości zaliczek? Jaka wysokość jest standardowa, by się nie nacinać na takie numery odnośnie wody i pozostałych? 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, niemlodyjoda said:

tam słychać przez ściany praktycznie wszystko, jakbyś żył "za kotarą". Jak rozumiem obaj jesteście inżynierami  / budowlańcami / macie doświadczenie  

Jestem/nie jestem/mam. 

 

Problem jest dwojakiego rodzaju. Normy akustyczne w pl są raz stare, dwa brane z dupy instytutowej i nie uwzględniające propagacji dźwięków w konstrukcjach szkieletowych. 

 

Dźwięki izoluje albo masa albo odpowiednia ilość materiału dzwiękochłonnego/dźwiękoizolacyjnego. 

 

Przy czym dźwięki wysokich i średnich częstotliwości (rozmowa, ryk gówniaka) łatwiej wytłumić niż niskiej (basy, napierdalanie w ścianę, wiertarka udarowa). 

 

Porządnie wykonany cichy apartament powinien mieć przede wszystkim izolowane od przenoszenia dźwięków przez konstrukcję budynku ściany, sufit i podłogę. W technologii szkieletu betonowego wypełnianego cegłą/pustakiem jest to praktycznie awykonalne na etapie konstrukcji. 

 

Jeżeli apart jest o podwyższonych parametrach, to każda przegroda zewnętrzna (od sąsiadów, ulicy) powinna być podwójna z co najmniejpustką, a najlepiej np. wełną mineralną w środku muru (są też nowoczesne materiały kompozytowe, np. porotherm z integrowany z wełną). Ale tylko mur trójwarstwowy zapewni pełną izolacyjność. Do tego wygłuszenie pionów i separacji wentylacji (a najlepiej jej brak i tylko rekuperacja). 

 

To wszystko kosztuje. Dużo. Problemem są ludzie, którzy kładą w mieszkabiach płytki bez stosowania dylatacji od ścian. I wtedy stuk-puk niesie się po ścianach na stropy i sufity. To też można konstrukcyjnie izolować ale hajs more hajs. 

 

Ergo. Jedyną obecnie metodą wygłuszenia nowego mieszkania jest robienie przedścianek i sufitów podwieszanych. W zależności od jakości i przyjętej technologii można osiągnąć prawie całkowitą ciszę kosztem oczywiście utraty powierzchni użytkowej, no i kosztu wykonania. 

 

Absolutne minimum, to są przedścianki od sąsiadów. 

 

No i jeżeli w budynku jest dużo gówniaków i produkcja trwa, o ciszy można zapomnieć. Jak nie będzie słychać z mieszkań, to z korytarza lub zza okna. 

 

Ciężko jest obecnie znaleźć ciche mieszkanie w budynku wielorodzinnym. Powiedziałbym, że 80% sukcesu zależy od sąsiadów i ich ilości. Dlatego potencjalnie najlepsze mieszkania to szczytowe na ostatnim piętrze, dwupoziomowe, z sypialnią na górze pod dachem, maks. dwa mieszkania na piętrze, etc. Ale to i tak nie eliminuje ryzyka, że się jakiś debil wprowadzi. 

 

W Wawie np. najcichsze bloki, to te budowane z cegły w latach 50-tych - grube mury. Zdarza się też porządna wielka płyta - są takie śmieszne schodkowe bloczki od parteru do 2 pięter - kiedyś wierchuszka tam mieszkania dostawała. 

 

Gdybym dziś miał kupować mieszkanie dla siebie, to albo prawdziwy apartament (trzeba mieć gdzieś 3-4 mln minimum) albo coś w starym budownictwie. Patodeweloperki unikałbym jak ognia, szczególnie że teraz dewy oszczędzają na wszystkim jak nigdy. Ewentualnie jeszcze opcja szukania "plomb" albo skrajnych szeregowców. 

Edytowane przez maroon
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, niemlodyjoda napisał:

Co do celu mieszkania - musi być uniwersalne ponieważ mam projekt aby siedzieć pół roku w PL (kwiecień-wrzesień), a drugą połowę w innym kraju (tam będzie drugie mieszkanie). O ile z wynajmem w sezonie wakacyjnym w ciepłym kraju nie będzie problemu o tyle u nas w wakacje liczę się z problemami. Mieszkanie musi być więc "multizadaniowe" - nie liczę tu na zarobek tylko na to aby się to "spłacało".

 

Po pierwsze: rozumiem Twoje założenie. Mimo trochę różnych życiorysów (ja akurat mam dzieciaki nastolatki i dopiero teraz wysupłuję się z małżeństwa), jesteśmy jak się zdaje na podobnym etapie planowym w tym aspekcie. Ja również uczę się intensywnie języka kraju, w którym mam zamiar długo przebywać okresowo poza Polską.

Według mnie powinieneś się zdecydować na nowe mieszkanie z następujących powodów:

1. Czasem plany biorą w łeb i trzeba reorientować się. Możesz zatem być niejako zmuszony, czy też zainteresowany po prostu (bez przymusu, możesz nawet tego chcieć), sprzedażą mieszkania. Lokal nowy jest łatwiej zbywalny: odpowiada większej ilości potencjalnych kupujących, bo mocniej wpisuje się w obecne: a) zapotrzebowania i b) trendy. Co do zapotrzebowań - weź choćby pod uwagę infrastrukturę nowych i starych osiedli. Wielką bolączką starego budowania są choćby miejsca parkingowe, ciasne dojazdy - efekt budowania w czasach (które pamiętam doskonale z lat 80tych, mojego dzieciństwa) gdy relatywnie mało kto miał samochód. Co do trendów - oczywiste, że stare budownictwo trąci myszką i nie trzyma standardów estetycznych. 

Podsumowując - kupując stare możesz na długo zostać z kłopotem. W dodatku kłopotem, który będzie tracił na wartości szybciej, niż mieszkanie nowe.

2. Wynajem co do zasady też jest łatwiejszy w lokalach o określonej wysokiej prezencji - tym bardziej, jeśli nie masz zamiaru absolutnie koniecznie na tym mieć określonego z góry profitu.

 

Co do wynajmu w okresie kiedy nie będziesz w Polsce - czy masz rozkminiony temat? Dla mnie krajowe regulacje prawne pod kątem bycia wynajmującym są odstraszające.

W ogólności i tak obecnie mamy moratorium na eksmisje z lokali (art. 15zzu ustawy o szczególnych rozwiązaniach  związane z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych). Nawet, kiedy ta regulacja zostanie uchylona (a o tym już ptaszki śpiewają) najem pozostaje działalnością wysokiego ryzyka. Co do zasady najlepiej zabezpieczy Cię (pod względem łatwej drogi do tytułu wykonawczego) umowa najmu okazjonalnego - ale tylko w zakresie opróżnienia lokalu, no i oczywiście dopiero, jak panowie posłowie łaskawie uchylą obecną regulację ustawy covidowej. Oczywiście mówię tu tylko o samym (legalnym) odzyskaniu swojej własności, bo dochodzenie zaległego czynszu czy szkody to już odrębna bajka.

Już chyba wolałbym wynajmować mieszkanie na doby (chyba głównym beneficjentem są tu romansujący, albo wycieczkowicze) ale tym trzeba regularnie, na bieżąco zarządzać. Plus pewnie efekt psychologiczny: skoro masz w tym mieszkaniu sam mieszkać okresowo, świadomość, kto się przetoczył i jakie płyny rozlał w Twoim mieszkaniu może być odstręczająca. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam bym mimo wszystko wolał mieszkać w nowym bloku niż w wielkiej płycie.  A najlepiej to chyba w blokach z cegły z późnych lat 90tych. 

 

Przedewszystkim otoczenie bloków z wielkiej płyty jakoś nie specjalnie za mną przemawia, mówicie że w nowych osiedlach jest wszystko upchane, no ale według mnie w w starych blokowiskach jest jeszcze większy bajzel tj. parkowanie gdzie popadnie, wszystko w koło zaniedbane, brudne. Tutaj zdecydowanie wygrywają nowe osiedla, gdzie mimo że jest ciasno to jest przynajmniej jakikolwiek porządek i jak zaparkujesz gdzie popadnie to zaraz przyjeżdżają sympatyczni panowie i wlepiają mandat (nie jestem za tym, no ale ja wolę przejść parę metrów niż parkować na siłę w niedozwolonym miejscu aby tylko pod swoim blokiem, tak jak to często robią mieszkańcy bloków)

 

Druga sprawa to sąsiedztwo. W starych blokach mieszka najczęściej pokolenie naszych rodziców. (ja jestem z pokolenia lat 90tych) i dziadków, natomiast w nowych osiedlach najczęściej są to nasi rówieśnicy oraz trzydziestoparo, czterdziestolatkowie. 

Które lepsze a które gorsze to już kwestia gustu, ale ja mimo wszystko bym wolał mieszkać z młodszymi ludźmi, wiadomo często wśród nich są zadufane w sobie korposzczurki, ale żyć w otoczeniu babć które filuja non stop w oknie i plotkują to tez nie jest fajne. Myślę że młodsze osoby bardziej mają w D do robisz, z kim i kiedy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje lokum usytuowane jest na ostatniej kondygnacji.

Dla mnie jest to wręcz zaleta ,a nie wada.

Co ciekawe mieszkania na najwyższym poziomie często są tańsze aniżeli te niżej usytuowane.

Przynajmniej na rynku wtórnym.

 

Odwiedzałem ostatnio kumpele ,która to mieszka w nowoczesnym bloku.

Gdy zaproponowała mi byśmy na 1 piętro udali się windą.

Uśmiechnąłem się tylko z lekkim politowaniem i zapytałem gdzie są schody:)

 

Wiadomo czasem trzeba z 4 piętra znieść pralkę. 

(Chociaż dziś odbiór zużytego sprzętu przez sklepy to standard.)

 

Tak czy siak serduszko pracuje.

Nikt nie tupie i skacze nad głową.

No i cacy.

Opinia o ekstremalnie wysokiej temperaturze w lecie. 

Też mocno przesadzona.

 

Oczywiście gdy przyjdzie "jesień życia"

perspektywa codziennej wspinaczki przestanie być atutem dla kondycji fizycznej.

Wówczas podejmowane będą odpowiednie kroki.

 

Jeśli chodzi o posiadanie większości  sąsiadów w przedziale wiekowym 35-80 lat.

Dla mnie bomba !!!

 

Cisza ,spokój nic się nie dzieje :))

 

Normalnie nudy na pudy.

 

Co do miejsca parkingowego .

To akurat nie mogę narzekać. 

Ale problem istnieje w innych lokalalizacjach .

To fakt.

 

Kupując jednak mieszkanko u dewelopera dolicz Pan sobie kilkadziesiąt tysięcy polskich złotych za kawalutęk miejsca postojowego.

 

Do tego "kilka" rubli za śmiesznie mała komórkę lokatorską.

Gdzie ja w mojej piwnicy 8m2 mógłbym spokojnie ugoscić jeńców z nocnych krucjat towarzyskich .

🤣😉

 

Oczywiście żartuje.

Nie biorę jeńców. 

🤗

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@niemlodyjoda Bloki z wielkiej płyty były budowane z myślą, że będą służyły max. 50 lat. Po tym czasie okazało się, że postoją kolejne pół wieku :D

Czytałem argumenty, że w Kazachstanie te budynki zaczęły się walić, więc w naszej części Europy też tak będzie. Pytanie - słyszałeś gdzieś, aby w PL waliły się jakieś stare bloki? Bo ja nie. Blok, w którym znajduje się moje mieszkanie pamięta jeszcze czasy Gomułki :) Ja kupiłem częściowo do remontu ale za to w pełni umeblowane.

Do całkowitego skucia jest tylko łazienka. (10-15k)

Kuchnia była w stanie bardzo dobrym.

Przedpokój i pokoje tylko do odświeżenia (sam malowałem ściany, puszka dobrej farby 5l to koszt ok 100zł, starczy średnio na 1 pokój). No i będzie trzeba wymienić jeszcze panele podłogowe, z robocizną to jakieś max. 2k

Łącznie powinienem się zamknąć w 20k na cały remont (mieszkanie obecnie jest wynajmowane i najemcy zbierają mi na te wydatki i spłacają kredyt 😜)

 

@manygguh Musisz na początku obliczyć ile sam zużywasz (woda zimna i woda ciepła/podgrzanie wody) - zamiast m3 będę pisał po prostu m

Dajmy na to zużywasz 6m zimnej i podgrzanie wody 3m

Jak kupujesz mieszkanie to prosisz obecnego właściciela, aby pokazał Ci aktualny wycinek czynszu

(najlepiej z obecnego/ostatniego sezonu grzewczego bo od razu będziesz miał zaliczkę na ogrzewanie kaloryferów).

No i patrzysz ile tam on ma zaliczki na wodę zimną i ile kosztuje u niego ta pozycja (np. 1m to ok. 10 PLN)

Patrzysz ile kosztuje u niego podgrzanie wody (np. 1m to może być 20-40 PLN)

 

No i gościu Ci się chwali, że u niego czynsz to tylko 400zł

Ale potem widzisz, że w zaliczce ma tylko 1m zimnej, więc musisz dodać swoją różnicę (6m - 1m = 5m) razy te 10 PLN/m = 50zł extra

Jak ma 0,5m podgrzania wody to również liczysz swoje 3m - 0,5m = 2,5m razy np. 40zł/m = 100zł extra

Czyli po roku mieszkania dostaniesz info od Spółdzielni, że musisz dopłacić 150 zł x 12 mc = 1800 zł i z czynszu 400 zł robi Ci się już nowy czynsz 550zł

(z uwzględnieniem nowego zużycia wody/podgrzania wody)

(taki przykład podałem, bo sprzedający może mieć łącznie zaliczki 0,25m a Ty będziesz zużywał z myszką np. 12m, to sobie policz) :)

Do tego jeszcze w karcie czynszu zobacz sobie jakie pozycje są per osoba (Np. Przy jednej za windę płaci się 15 złotych, to przy 4 osobowej rodzinie masz już 60 zł) itp.

 

4 godziny temu, RabarbaR napisał:

Co ciekawe mieszkania na najwyższym poziomie często są tańsze aniżeli te niżej usytuowane.

Przynajmniej na rynku wtórnym.

 

Jeżeli w bloku jest winda nowoczesnego typu to jest wręcz na odwrót.

Stare budownictwo (po 1950r) musiało mieć windy w blokach, które miały więcej niż 4 piętra.

Duża część bloków starej płyty to 4 piętra bez windy i faktycznie tutaj mieszkania na najwyższej kondygnacji są tańsze od tych na niższych kondygnacjach bo nikt nie chce codziennie wdrapywać się na 4 piętro.

Mój stary budynek ma więcej niż 4 piętra i jest w nim winda nowoczesnego typu (ok, psuje się raz na.... 2 lata :D) i najwyższa kondygnacja to wręcz atut (przy najmie/sprzedaży)

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, niemlodyjoda napisał:

może wiesz coś na ten temat?

Z grubsza. Deweloper buduje z tego, co najtaniej - ponieważ na rynku nie ma wymagań w tym zakresie (takich jak np.termoizolacyjnych - WT2021), to ten parametr jest po prostu ignorowany. Oczywiście czasem jest ciszej, czasem głośniej - to zależy od tego, ile mostków akustycznych zrobi projektant i potem ekipa budowlana - ale słychać to praktycznie zawsze będzie.

 

Czy da się zrobić tak, by było cicho? oczywiście! Kto był w 4-5 gwiazdkowym hotelu, ten wie, że pokoje da się tak wyciszyć, by z sąsiednich nie dolatywały żadne dźwięki. Tylko że deweloper ma to w dupie, bo i tak ludzie kupują wszystko na etapie dziury w ziemi.

 

Można kłaść (kosztem powierzchni) różne warstwy akustyczne, ale ponieważ dźwięk niesie się po konstrukcji, to cała Twoja ściana staje się jednym, wielkim głośnikiem. Najwygodniej byłoby oczywiście uniemożliwić dźwiękowi dotarcie do tej ściany, czyt. wygłuszyć somsiada - ale na to somsiad nie pójdzie przecież. Nie ma cudów.

 

Ostatecznie to kwestia szczęścia. Cichy sąsiad i masz spokój. Szczęsciu należy pomóc kupując wyłącznie narożne mieszkania na ostatnim piętrze. Wtedy masz max 2 (a często tylko jednego) somsiada i rzucasz kostką raz. Jak masz mieszkanie otoczone somsiadami (np. w środku), to rzucasz kilka razy i potem kolejne rzuty gdy wprowadzają się najemcy. A żaden sekret, że teraz sporo mieszkań leci na wynajem, więc o ile to nie apartament za ciężki szmal (na taki nie stać Ukraińca), to prędzej czy później ktoś z zewnątrz się wprowadzi.

 

Są też kamienice, sam mieszkam obecnie w takiej, mur na 90cm z cegły robi swoje i większość dźwięków jest niesłyszalna. Ale nie dotyczy to basów. Subwoofer przechodzi przez najgrubszą ścianę i męczy Cię dudnieniem, zwłaszcza z góry lub z boku. Natomiast w kamienicy raczej nie usłyszysz rozmów, krzyków (chyba że takie darcie japy na maksa), stękania podczas ruchańska somsiada. To duży plus. Niestety kamienica to często wilgoć, kompletny brak wentylacji, duchota bez otwartych w kółko okien (a znów jak otworzysz okna, to gwar uliczny, samochody, imprezy niosące się nocami).

 

9 godzin temu, RabarbaR napisał:

Moje lokum usytuowane jest na ostatniej kondygnacji.

Dla mnie jest to wręcz zaleta ,a nie wada.

To dla każdego myślącego powinna być zaleta.

 

Nie ma nic gorszego, niż somsiad z góry.

9 godzin temu, Wolverine1993 napisał:

Druga sprawa to sąsiedztwo. W starych blokach mieszka najczęściej pokolenie naszych rodziców. (ja jestem z pokolenia lat 90tych) i dziadków, natomiast w nowych osiedlach najczęściej są to nasi rówieśnicy oraz trzydziestoparo, czterdziestolatkowie. 

 

Wielka płyta ma ten problem, że boomerzy z pierwszych rzutów już umierają, dziedziczy synalek albo wnusio i od razu wynajmuje Ukraińcom. A Ukraińcy, z całym szacunkiem dla nich, są mniej więcej na poziomie Polaków z lat 90 - każdy chyba pamięta, że w każdym bloku obowiązkowo musiał być wtedy co najmniej jeden kołek słuchający muzyki na cały regulator. Teraz my jako nacja z tego wyrośliśmy, ale oni jeszcze nie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na YouTube oglądałem filmiki tych wszystkich biznesmenów/rentierów co kupowali kawalerki pod wynajem itp.

 

Widzę komentarze z 2017 roku jak ludzie pisali, że dosłownie za 1-2 lata stopy % tak podskoczą do góry, że ludzie który mają kredyty dosłownie się osrają i zaczną odsprzedawać swoje nieruchomości za bezcen no i demografia zaraz ,,dobije" rynek.

 

Mamy już końcówkę 2021 i od tamtej pory mieszkania w niektórych miejscach... Prawie podwoiły swoją cenę :D

 

Ja swoje kupiłem w 1 kw. 2021 roku, wtedy czytałem na internecie, że jestem mega frajer bo kupuję na górce, która zaraz pieprznie.

 

Od tamtej chwili minęły trzy kwartały.

 

W ogłoszeniach widzę, że podobne mieszkania do mojego w blokach obok podrożały o jakieś 20-30k

Nagle się okazało, że jednak nie kupiłem na ,,górce", tylko na ,,dołku" :)

 

Praktycznie przez cały ten czas mieszkanie wynajmuję, najemcy nadpłacają mi kapitał pozostały do spłaty.

 

No nic, czekamy na pęknięcie bańki dalej, ja w tym czasie co miesiąc mam przelew od najemcy, pozdro.

Edytowane przez Tomek9494
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, yrl napisał:

3 listopada stopy procentowe znowu mają iść w górę.  Jak tak co 2 tygodnie będą podnosić o 0,5% to może coś się ruszy na rynku.

 

Co dwa tygodnie raczej nie, ewentualnie co miesiąc.

 

Jeżeli wrzucisz żabę do garnka z gorącą wodą to wyskoczy z niego automatycznie. Jak wrzucisz do zimnej i zaczniesz ją podgrzewać to się ugotuje i będziemy mieć ,,smaczny" posiłek :)

Gdyby podnieśli stopy proc. w ciągu 1 miesiąca o 10% to rynek dosłownie wyskoczyłby z tej gorącej wody i widzielibyśmy konkretne zmiany.

Jeżeli będą podnosić raz na jakiś czas o drobnicę to raczej jakichś spektakularnych zmian nie będzie.

 

Pytanie tylko jaka rzeczywistość nastanie? Jak na razie nasz rząd delikatnie zwiększa płomienie pod tym garnkiem.

 

Kolejna sprawa - to nie jest tak, że każdy kto ma kredyt ma do spłaty cały czas 100% :)

Powiedzmy, że przeciętny Sebix ma już spłaconą jakąś tam część, więc te podwyżki stóp procentowych to suma sumarum kilkaset złotych więcej miesięcznie - jakoś przeżyje.

 

Najgorzej będą mieć Ci, którzy tydzień temu wzięli kredyt z banku na 400 000 kapitału, tacy to będą wyskakiwać z tego wrzątku aż miło ale to raczej część rynku a nie większość.

 

Dzięki temu, że swoje mieszkanie wynajmuje innym ludziom to dzięki im wpłatom i moim dodatkowym nadpłatom (+ regularnym ratom) mam już spłacone 14% kredytu (3 kwartały)

Warto dodać, że pierwszy rok najmu przynosi najmniejsze zyski niż kolejne lata (koszty notarialne, odświeżenie mieszkania świeżo po zakupie, drobne remonty po poprzednim właścicielu, jakieś doposażenie nieruchomości itp.)

Edytowane przez Tomek9494
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 10/29/2021 at 8:50 PM, Tomek9494 said:

w 3mieście zanim by umówił tego inspektora to już mieszkanie byłoby 5x sprzedane

Nie jest aż tak źle. Chociaż ja umawiałem "po znajomości", to w ciągu 2-3 dni zazwyczaj termin był. Jednak jeśli oferta dotrze na "powszechny rynek", to znaczy że w godzinę i tak się nie sprzeda - z jakichś powodów "gracze" odpuścili.

On 10/29/2021 at 9:12 PM, maroon said:

coś, co wyglądało jak zaschnięta kupa!

Oj tam, każdemu się może zdarzyć ;) Raczej miałem na myśli działania systemowe - gdzie KAŻDA ścianka GK ma w sobie worki po kleju, puszki po piankach, resztki profili etc. - bo dew systemowo "redukował koszt utylizacji odpadów".

On 10/30/2021 at 7:22 AM, niemlodyjoda said:

o co powinienem pytać developera jeśli chodzi o ściany - czy są jakieś materiały / normy etc., które przepuszczają dźwięki lepiej, a są takie które gorzej?

W "branży" nie pracuję, a przynajmniej nie w tej. Dlatego w poważnych sprawach posiłkuje się inspektorem od odbiorów. Także tylko w roli ciekawostki - jakiś czas mieszkałem w bloku, który reklamował się jako "akustycznie wyciszony", i nawet wtedy basy z imprez niosły się daleko (ale już rozmowa, toaleta, kroki, telewizja itd. z sąsiedniego mieszkania były generalnie niesłyszalne - nawet dzieci generalnie nie było słychać). Widziałem jak w następnym budowanym budynku, na prawie dwa miesiące wszedł akustyk i robiła ekipa poprawki - łącznie z demontażem/montażem na nowo ścianek GK czy pruciem wentylacji. Ale takie zabawy były baaardzo wyraźnie widoczne w cenie... a na końcu wprowadził się tam "ten jeden" somsiad, który techno słuchał wyłącznie na maksa, i przy otwartych oknach.

On 10/30/2021 at 7:22 AM, niemlodyjoda said:

stąd chyba jednak wolałbym zarobić na fachowca

Generalnie wychodzę z tego samego założenia - ale czasem to "siła wyższa". Aktualnie dwa miesiące temu sam zrobiłem łazienkę, pierwsze kafelkowanie od kilkunastu lat - no i wyszło "jakoś", w kilku miejscach już odbarwia mi się fuga, nadal trochę detali do zrobienia zostało, kilka kafli jest prosto z jednej strony ale już z drugiej nie (bo nie trzymają kąta prostego na 60cm długości) itd. Ale od tych dwóch miesięcy mieszkam - a od dobrego fachowca, termin najbliższy po znajomości był 11 miesięcy.

Czasem koszt czekania na fachowca jest zaporowy.

On 10/30/2021 at 8:24 PM, Januszek852 said:

Nie ma nic gorszego, niż somsiad z góry.

Są jeszcze tacy, co mają "tłumiki hałasu"... https://pl.aliexpress.com/i/4000410949323.html

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak na łeb nie leje, a jedyny problem z spartoleniem jest kosmetyczny - to można śmiało samemu robić. "najwyżej będzie brzydko" ;)

 

Gorzej, jak spartolenie sprawy może spowodować katastrofę budowlaną...

 

Dlatego ja nie jestem fanem robienia samemu - nie umiem, w naukę z youtuba nie wierzę, a jedyną opcją poprawki np. fundamentów jest skucie i zrobienie od nowa, czyli przy każdym błędzie ponosimy karne koszty w wysokości prawie 100% ceny tego etapu.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minutes ago, Januszek852 said:

Dlatego ja nie jestem fanem robienia samemu

Trzeba rozróżnić rzeczy możliwe od nieopłacalnych :) Np. fundament robiła mi ekipa 5 chłopa przez ca. 10 roboczo-dni. To prosta matematyka - samemu robiłbym dwa miesiące... nie mówiąc nawet o kosztach błędu. Z drugiej strony, jak mi malarze podali stawki za m2, poszedłem sam kupić agregat ;)

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jak Koledzy?

Do ilu obstawiacie jutro?

Ja obstawiam 0,5 pp.

Do 1%

 

Niektórzy w pracy przebąkują, że może nawet 0,75 pp.

Ale to za (chyba) wcześnie.

Choć zagranica wieje nam z papierów w tempie kosmicznym.

 

Za 9 mcy widzimy się na 2-2,5%.

 

I to zasadniczo dopiero początek.

Początek serii.

 

Zdrowia wszystkim życzę.

Sobie też.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Margrabia.von.Ansbach napisał:

Za 9 mcy widzimy się na 2-2,5%.

 

I to zasadniczo dopiero początek.

Bardzo odważny wniosek, bo większość analityków obstawia, że okolice 2% to będzie koniec, tj. powrót do stawek sprzed pandemii. I jest to wniosek rozsądny, bo większość czynników jest poza zasięgiem regulacji RPP, tj. możemy sobie ustawić stopę procentową 100000%, a i tak nie potanieje prąd, gaz, ropa oraz te materiały, których nie wytwarzamy w kraju.  Niestety najwięcej napsuł wujek Putin oraz handel prawem do emisji CO przez rząd pisu.

 

Wyższe stopy to murowana stagflacja, która zarżnie ten kraj - będzie nie tylko wysoka inflacja, ale i nieopłacalność kredytu, a przecież znaczna część biznesów jedzie na kredycie. Klitki januszy to temat trzeciorzędny. Mam nadzieję, że niezbyt ogarnięta RPP (czekali za długo) nie zacznie nagle przeginać w drugą stronę.

 

Według mnie jutro 1%, czyli podwyżka o 0,5pp. Inflacja zaczęła przyspieszać także poza czynnikami zewnętrznymi i RPP nie ma wyjścia, musi podnieść. Albo będziemy mieli 10% inflacji w przyszłym roku i skończą się żarty.

 

Potem pewnie 0.2 - 0,25pp co miesiąc aż się zacznie uspokajać.

 

 

Ps. warto pamiętać, że Polsce nie grozi spirala płacowa.

W państwówce nie da się dostać podwyżki ponad określone regulaminem widełki. Nikogo nie interesuje, że rosną ceny. Masz problem, tam są drzwi.

W sektorze prywatnym typową drogą do uzyskania podwyżki jest zmiana pracy. Czasem udaje się ją uzyskać po położeniu wypowiedzenia na stół.

 

Podwyżki (wynagrodzeń) Polakom nie grożą. Po prostu będziemy biednieć w szybkim tempie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.