Skocz do zawartości

Nie potrafię zorganizować sobie jakichkolwiek wakacji


Rekomendowane odpowiedzi

Napisałeś tutaj czyli masz internet, sieć to potężne narzędzie jeśli chodzi o rezerwację. Umiesz autobusami jeździć z przesiadkami? Miałeś kiedyś bilet sieciowy? Nie ma autobusu bezpośredniego to co robisz? Odpalasz w necie rozkład i organizujesz optymalne połączenie znając przystanki i trasy autobusów. 

 

Nie jestem globtroterem, ale nie widzę problemu by środkami komunikacji przy ewentualnej pomocy hoteli zorganizować sobie wyjazd gdziekolwiek. Nawet czasy podróży masz rozpisane, opóźnienia trzeba wliczyć w koszta jeśli będą, tutaj jakieś miejsce do noclegu przychodzi z pomocą. W skali krajowej raczej nie będziesz musiał się ratować w ten sposób. 

 

Rób kanapki, herbatka w termos i wypad jak masz urlop :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mała dygresja :P. 

 

Niedawno wybrałem się SAM do parku rozrywki. Na początku czułem się mega dziwnie, kiedy obsługa spytała, z ilu osób składa się moja grupa, a ja odpowiedziałem "z jednej" pomyślałem sobie "ale cringe". Później wszędzie widziałem pary i rodziców z dziećmi. W głowie ciągle towarzyszyła mi myśl że oni wszyscy na mnie patrzą i myślą "co za przegryw". Niemniej po jakiejś godzinie czy dwóch to uczucie odpuściło i świetnie się bawiłem do końca dnia. Kiedy znajomi pytali "Rhobar, z kim byłeś?", na początku czułem się jak samotny piwniczak, ale później zmieniło się to nawet w satysfakcje, kiedy uświadomiłem sobie, że oni nigdy w życiu nie zrobili by takiej prozaicznej rzeczy, jak pójście samemu do jakiejś atrakcji.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Świat jest książką i ci, którzy nie podróżują, czy­tają tyl­ko jedną stronę "– Święty Augustyn.

 

"Za dwadzieścia lat bar­dziej będziesz żałował te­go, cze­go nie zro­biłeś, niż te­go, co zro­biłeś. Więc od­wiąż li­ny, opuść bez­pie­czną przys­tań. Złap w żag­le po­myślne wiat­ry. Podróżuj, śnij, od­kry­waj" – Mark Twain.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 hours ago, Tomek9494 said:

W tym roku chciałbym pojechać w Bieszczady, odpalam mapę i już zaczynają się pierwsze schody - nie mam pojęcia, w którą miejscowość powinienem celować?

Byłem lata temu jako studenciak, najłatwiej do Soliny. Transport nocnym PKSem, kwatera internet i dzwonisz, alternatywnie jakis booking.com.

 

Chyba głównym problemem jest to że ci się nie chce ogarniać. Idź na partyzanta wsiadasz w PKSa a reszta na miejscu. Tylko nie jedź w szczycie sezonu bo na dworcu PKS będziesz spał.

 

11 hours ago, Tomek9494 said:

Tylko, że ja nie wiem jakie szlaki i miejscowości w Bieszczadach są godne polecenia ani jak tam dotrzeć.

Aledrogo i kupujesz sobie przewodnik.

12 hours ago, Tomek9494 said:

No ale trzeba też zarezerwować jakieś spanie, hotel czy zwykły nocleg? Jak się takie rzeczy rezerwuje?

Prywatna kwatera w sezonie mogą chcieć zadatku na konto. Hotele płatne na miejscu, ale będą chcieli kredytówki podania często, jak przez stronę rezerwujesz patrz jakie są zasady odwołania rezerwacji. 

12 hours ago, Tomek9494 said:

Jak słyszę od ludzi, że podróżują gdzieś za granicę na własną rękę (bez biur podróży) to normalnie wywalam gały, że potrafią tak wszystko zaplanować, zarezerwować itp.

Jak ci się nie chce to może warto zapłacić agentowi za rezerwacje itd. 

10 hours ago, Iceman84PL said:

Dlatego jeżeli nie czujesz się na siłach samemu podróżować dobrym rozwiązaniem są gotowe wycieczki z biur podróży.

Kiedyś się śmiałem ze znajomej, która tak pojechała do Chorwacji. Kilka lat później, zmęczony robotą zacząłem to rozumieć.

Na co dzień załatwiasz, planujesz to na wakacjach nie chcesz mieć stresu. Sam tak pojechałem ze znajomymi do Chin. Mieliśmy wszystko zorganizowane przez lokalnego gościa.

Hotele, kolacje, transport itd. Ja tylko musiałem kupić lot, załatwić wizę. Najlepsze wakacje, bo nie stresowałem się czy hotel A lepszy od B czy pójść tam czy siam. 

Czasem warto oddać cugle komuś lepiej zorientowanemu. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A slyszałeś historię o białym puszku w Bieszczadach spadającym zimą z nieba?

(To odnosi się do posta Taboo).

 

PS:

Spanie na dworcu PKS należy do repertuaru wędrownika.

Zdobywcy biegunów nawet tego nie mieli.

Pamiętam jak z kolegą o 3 rano w Międzyrzeczu główkowaliśmy jak otworzyć konserwę bez noża czy innego ostrego narzędzia.

Dało się, nie będę mówił jak, niech to będzie quiz.

Czekam na pomysły.

To takie właśnie przygody pamięta się na starość.

Drugą taką było zapłacenie mandatu o północy na dworcu kolejowym w Berlinie, bo skakaliśmy z kolegą z ruszającego pociągu zaspawszy przystanek.

Gdy usłyszałem, że kazdy z nas musi zapłacić 5 marek DDR chciałem pocałować strażnika w rękę, ale musiałem całą siłe woli zużyć na to, żeby się nie śmiać.

Chciałbym całe życie płacić mandaty w takiej wysokości.

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

 Ciepło.

Oczywiście, że te będące na miejscu.

Należy wziąć pod uwagę tylko to co się ma o trzeciej rano w Międzyrzeczu.

Nie mówię też o fanatykach sztuki przetrwania.

Jak Wam się znudzi ta zabawa to podam odpowiedź jak to wtedy było, a póki co zachęcam do kontynuacji kombinowania.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Zapomniałem o tym wątku.

 

Odpowiedź wygląda tak.

To co zrobiliśmy wtedy:

Konserwa ma obrzeże, kant popularnie mówiąc, to wynika z technologii produkcji.

Tarliśmy tym kantem o płytę chodnikową, posłużyła za pilnik.

Po 10-15 minutach przecięła się na praktycznie całym obwodzie i temat śmierci głodowej odsunął się w przyszłość.

 

Tak zresztą czasami ostrzy się noże jeśli nie ma pod ręką osełki, te średniej jakości, np. kuchenne, moja siostra tak zwykle robi.

(Zakładam, że szanowne towarzystwo wie co to osełka i do czego służy).

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Im bardziej planujesz tym mocniej wątpisz. Wybierz miejsce w które chcesz jechać, ustaw sobie nocleg, w sezonie może to być kilkanaście połączeń telefonicznych. Następnie spakuj się i jedź. Myk polega na tym, że należy to zrobić w ciągu 24h, a najlepiej od razu.

Przekonania trzymają cię na dupie, zawsze musisz z kimś być. Ze znajomymi, z dziewczyną. Byle nie sam. Samemu miło spędzać czas, to nie, bo każdy kogoś ma. A jak nie ma to ze znajomymi, byle przypału nie było.

 Orły latają samotnie kolego, zobaczysz świat z innej perspektywy, poznasz ciekawych ludzi. Nie przeżyjesz tego z ziomeczkami, ani tym bardziej z dziewczyną.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, RealLife napisał:

Nie wiem co czytam. Myślę, że skoro jesteś dorosłym facetem i nie potrafisz wsiąść do pociągu uprzednio sprawdzając na dowolnej stronie kiedy odjeżdża, to nie powinieneś wychodzić z domu dla swojego dobra. 

 

Wydaje mi się, że nie do końca zrozumiałeś to co napisałem, szkoda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Minął miesiąc od pojawienia się tego wątku i napisano kilkadziesiąt rad.

Czy przez ten miesiąc opuściłeś granice swojego miasta choćby na czas od wczesnego rana do późnego wieczora?

Czy sądzisz, że jutro będzie inne od dziś jeśli nic w tym kierunku nie zrobisz?

A ty sam?

 

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 1 miesiąc temu...

Witajcie,

 

No i już jest ,,po bólu". Wcześniej zaklepałem sobie urlop w pracy, pojechałem na wakacje i w tamtym tygodniu wróciłem :)

 

O mały włos i do niczego by nie doszło, obudziłem się rano i złapał mnie taki atak paniki, że mam gdzieś jechać, że prawie bym nie pojechał tylko schował się w pokoju ale przypomniałem sobie radę @BlacKnight i stwierdziłem, że wstyd byłoby mi sam przed sobą, dlatego za wszelką cenę unikałem złych myśli.

 

Zastosowałem się do porady @Personal Best i zamiast rzucania się na Bieszczady to stwierdziłem, że na pierwszy strzał pojadę sobie na kilka dni do innego miasta wojewódzkiego (na zwiedzanie)

Następny wypad też pojadę do innego miasta i dopiero za trzecim razem udam się w góry (daleka droga). Jeżeli chodzi o wyjazdy za granicę to zgadzam się z @Iceman84PL, że najlepiej z biurem podróży (oni ogarną i wszystko zaplanują - człowiek nie musi się niczym martwić.)

 

@lync Napisał też super pomysł, żeby najpierw zbudować ,,rdzeń" swojej podróży, czyli u mnie dwie rzeczy: miasto i termin.

Potem rezerwacja hotelu i pociąg a następnie planowanie atrakcji na miejscu :D

 

A teraz opis moich ,,wakacji" poniżej:

 

Na booking znalazłem fajny hotel ale skapnąłem się, że na stronie hotelu jest niższa cena przy takich samych warunkach (śniadanie, darmowe odwołanie rezerwacji itp.)

Wsiadłem w pociąg, pojechałem na miejsce, zameldowałem się w hotelu, odpaliłem GPS na telefonie i chodziłem zwiedzać, to prostsze niż zrobienie naleśników :)

Byłem w sumie kilka nocy, zobaczyłem wszystko co chciałem zobaczyć i wróciłem do domu. Bardzo udany wypad, jestem mega zadowolony, pogoda dopisywała super.

 

W pociągu na stacji dosiadła się jedna dziewczyna - Witaminka - na początku nawet coś się udało zagadać ale bardzo szybko założyła słuchawki na łeb i zamknęła oczy, no cóż...

Na następnej stacji dosiadła się kolejna pani, ale już bardziej taka #PłodnaJulka, też nawet udało się zagadać ale ta jeszcze szybciej założyła słuchawki na łeb, niż ta pierwsza...

 

Na miejscu docelowym naliczyłem 6 par homoseksualnych (w tym 6 lesbijskich)

W ogóle jak się chodzi samemu po mieście to co chwila jakiś lump mnie zaczepiał by dać 2 złote na piwo (chyba z 5 razy), będąc z kimś nigdy takie akcje się nie zdarzają 😕

 

Stwierdziłem również, że ,,zwiedzanie świata" w pojedynkę średnio mnie bawi - człowiek nie ma nawet do kogo gęby otworzyć w hotelu.

Strasznie głupio mi było siadać w pojedynkę przy stolikach w restauracji xD Dookoła same pary, rodziny, znajomi a ja sam siedzę przy stoliku i czekam na kelnera patrząc się w oddal, ale cringe! Aż szok dla mnie, że @Rhobar II sam pojechał do parki rozrywki, ja bym tak nie mógł.

 

W ogóle jak się chodzi wieczorami po miejscach typowo turystycznych to dookoła są wszędzie same pary, ja pierdole to jest statystycznie nie możliwe, żeby wieczorem na rynku w mieście dookoła same pary, paczki znajomych i ja sam jeden. Bardzo mocno na to zwróciłem uwagę, ciężko było znaleźć kogoś samotnego wieczorem jak ja, wszyscy dookoła między ludźmi, no nic.

 

Dziękuję jeszcze raz wszystkim za rady! :)

Edytowane przez Tomek9494
  • Like 1
  • Dzięki 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Tomek9494 napisał:

Stwierdziłem również, że ,,zwiedzanie świata" w pojedynkę średnio mnie bawi - człowiek nie ma nawet do kogo gęby otworzyć w hotelu.

Takie moje przemyślenia:

  1. Wakacje i wyjazd do jakiegoś miejsca nie muszą się wiązać ze zwiedzaniem jak Ci to nie pasuje, możesz jechać na jakiś obóz sportowy czy coś w tym stylu gdzie czas jest wypełniony innymi aktywnościami
  2. Możesz jechać na wczasy zorganizowane jeśli nie chcesz wszystkiego samemu robić np. jakiś obóz jak w punkcie 1., są też biura, które się organizują wspólne wyprawy, a jak chcesz sobie poleżeć na plaży to i takie wyjazdy, które zakładają integracje uczestników też się znajdą
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brawo @Tomek9494, i kolejne doświadczenie podbijające odwagę i pewność siebie masz za sobą. Tak trzymaj! 👍  

 

4 godziny temu, Tomek9494 napisał:

Stwierdziłem również, że ,,zwiedzanie świata" w pojedynkę średnio mnie bawi - człowiek nie ma nawet do kogo gęby otworzyć w hotelu.

Strasznie głupio mi było siadać w pojedynkę przy stolikach w restauracji xD Dookoła same pary, rodziny, znajomi a ja sam siedzę przy stoliku i czekam na kelnera patrząc się w oddal, ale cringe!

 

No to niska wibracja wjeżdża, poczucie bycia gorszym, to trzeba odpuszczać. Bo to niszczące jest.

Jak siadasz samemu z myślą "uff, przynajmniej będę miał spokój, nikt mi nie przeszkadza, jest zajebiście", to łatwiej o wyższą wibrację.

Jak podświadomie porównujesz się do innych (inni w parach lub grupach siedzą, a ja sam) to wtedy jest młyn na wodę dla wpędzania w poczucie wstydu czyli właśnie cringe.

 

Tak naprawdę inni mają Cię w dupie, jak sobie siedzisz. Tak na logikę:

a) szczęśliwa osoba zobaczy kogoś samotnego i pomyśli co najwyżej "współczuję mu" lub "może czeka na kogoś"

b) nieszczęśliwa osoba (np. w związku) może pomyśleć "ten to ma dobrze, jest sam i sam o sobie decyduje, nie jest uwiązany"

c) zaburzona osoba (toksyk) pomyśli "ale frajer, sam siedzi" - ale to myślenie osoby chorej - jest sens się tym przejmować?

 

W psychologii założenie "inni o mnie negatywnie myślą" ma swoją jednostkę zaburzeniową (urojenia ksobne), choć tutaj to raczej jest myślenie, które otwiera temu drzwi.

Więc musisz wstać i jebnąć nimi tak, aby się zamknęły.

 

Jest całkowicie naturalne, że siadasz sam. Możesz przecież:

a) czekać na znajomych, oni zaraz dojdą

b) pokłócić się z żoną (nikt nie wie, że z nią jesteś i czy nie przyjdzie)

 

A nie od razu wpadać do zakładki "samotny, pewnie przegryw". To właśnie takie myślenie robi z ludzi inceli.

Jak masz z tym problem to na początek uwierz, że jesteś na punkcie a) lub b). I zobacz co się stanie.

 

Będzie dobrze, pierwszy krok zrobiłeś, będą i następne.

 

Powodzenia!  

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Marek Kotoński zmienił(a) tytuł na Nie potrafię zorganizować sobie jakichkolwiek wakacji
W dniu 23.08.2021 o 20:28, Tomek9494 napisał:

Jeżeli chodzi o wyjazdy za granicę to zgadzam się z @Iceman84PL, że najlepiej z biurem podróży (oni ogarną i wszystko zaplanują - człowiek nie musi się niczym martwić.)

Tylko właśnie to "martwienie" sprawia, że się rozwijamy, a w sumie można nawet mieć na to wyjebane i opowiem Ci moją ostatnio podróż. 

 

Poznałem w Gdyni laskę, siedziała w ogródku i piła drinka o 12 w południe, także z tekstem by zagadać nie było problemu. Laska z Żywca, przyjechała nad morze na zawody w podnoszeniu ciężarów, także sobie wymacałem jej łapki, pogadałem z 20 minut i musiałem spadać, bo znajoma kończyła zwiedzanie w muzeum. Wstępnie z laską się ugadałem, że w jakiś weekend wpadnę do niej do miasta i wybierzemy się w góry.

 

Jakoś na insta laska straciła zainteresowanie, toteż ją olałem, ale góry nie dawały mi spokoju.

 

Nad polskie góry sam dojazd ponad 300-500 zł to machnąłem ręką i zacząłem się rozglądać po Norwegii, z Gdańska tanie połączenia.

 

Kupiłem za 80 zł bilety na lot w dwie strony do Oslo (pt-niedz), a z tego co widzę góry niskie, ale są lasy, także jebać to.

 

Do małego bagażu podręcznego wpakowałem śpiwór, hamak, tarpa, karimatę, jakieś ciuchy i apteczkę i jeszcze jakieś pierdoły do reklamówki + kilka czekolad.

 

Po wylądowaniu 3 godziny z buta na pierwszą miejscówkę nad jeziorkiem, rozbicie hamaku, kąpiel i do spania. Jak to w Norwegii oczywiście musiało padać całą noc ;)

 

Pod koniec wędrówki próbowałem łapać stopa bo już nie chciało mi się iść po asfalcie, dopiero chyba 30 auto się zatrzymało, ziomek nic po angielsku nie gadał, no ale podwiózł nad jezioro. Z rana pogadałem z parką co namiotem obok się rozbiła, wziąłem od nich trochę wody i kierunek na miasto po zapasy jedzenia i zaliczyć kibelek i kawkę.

 

Znowu nikt na stopa nie chciał się zatrzymać, to po 30 aucie sobie odpuściłem i szedłem z buta po asfalcie.

 

Szybka toaleta na stacji, dwójeczka, duża kawka, czekolada, pogadałem z ziomkami ze stolika obok, co i jak na szlakach i można iść dalej, w supermarkecie kupiłem wodę, chleb, szynkę i w góry.

 

Na chwilę przed początkiem szlaku zauważyłem, że jacyś ludzie mają szkolenie ze wspinaczki na skałach, podbiłem, pogadałem i pozwolili mi się powspinać.

 

Szlaki niezbyt wymagające, dobrze oznaczone, mocno wydeptane to i o kleszcze nie było obaw (chociaż pod koniec trzeba było przez torfowisko przejść także buty przemoczone), pierwsza góra 500 metrów zaliczona ;) potem dalej delikatnie z górki nad nowe jeziorko i rozbicie obozowiska.

 

Znowu zagadałem ludzi, którzy akurat byli w domku dla turystów (w Norwegii jest program, gdzie za jakieś śmieszne pieniądze rocznie, można korzystać za darmo z chatek w górach), napełnili mi butelkę z wodą i można było iść spać. Deszcz znowu padał nocą.

 

Z rana atak na kolejny szczyt ok. 650 metrów, znowu torfowiska, ale szlak ogólnie prosty. W drodze powrotnej kąpiel w jeziorze a potem prosto do miasta. Na stacji w nagrodę kupiłem sobie 1,5 litra pepsi max (23 zł) i ichnie gofry z kozim serem :D

 

Jako, że już mi się nie chciało iść z buta na lotnisko (3-4 godziny) to pojechałem autobusem. Na lotnisku kąpiel w umywalce, zmiana ciuchów na czyste i można wracać do PL.

  • Koszt wyprawy 200 zł (2 noce).
  • Łącznie zrobiłem ok. 50 km z buta.
  • Waga -2kg.

 

Edytowane przez radeq
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.