Skocz do zawartości

Cena posiadania rodziny! Zostać, czy się rozwieść? Historia HARD


Rekomendowane odpowiedzi

20 godzin temu, Mugen2 napisał:

Całkowite odcięcie kasy już jest dawno... maraton wyprzedażowy? Nie kumam. Po co?

Właśnie tu jest problem, że nie kumasz.

NIE CHCESZ ZAKUMAC.

.... się teraz milioner 'zcupi'!!!

 

Ona.

Rozbieramy mechanizm na tryby.

Gen dostała? Tak, dzieciak jest.

Ma bogatego parobka?  Ma.

Ma emocje? Nie! To kręci DRAMAT.

 

TY.

Masz dziecko? Jeszcze tego nie wiesz, boś TESTÓW NIE ZROBIŁ!

MASZ kochającą żonę? Nie boś TESTÓW NIE ZROBIŁ!

Masz pozytywne emocje z posiadania rodziny? NIE boś TESTÓW NIE ZROBIŁ!

 

....czemu niema testów?

Zapewne(założenie) nie miałeś problemów bytu codziennego za młodu. Wychowany w bajkach dysney'a straciłeś zdolności BOJOWE.

Facet bez tych zdolności jest SŁABY DLA KOBIETY.

JAK JEST SŁABY to ona nim gardzi.

....sprawdzone przez wielu, zapytaj dowolnego rozwodnika.

 

Do puki masz niską dupę i kisiel w mózgu NIC NIE UGRASZ.

....czemu jestem przekonany bez wizji lokalnej?

 

Łaska aby odpierdalać NUMERY, ZGODNIE Z PRAWEM KWANTOWYM musi mieć energię(zasoby, pożywienie, pieniądze, miejsce do regeneracji sił).

 

Więc co PIERDOLISZ o odcięciu???

 

Najmij detektywa.

Najmij nianię do dziecka, najlepiej 2/zmianowo. 

Zajmij kucharza. Niech gotuje dla Ciebie i dziecka.

...

.A 'curwa' niech wpierdala ze śmietnika.

 

TO JEST PROSTE!

ROBISZ TEST.

JEŻELI JESTEŚ BIOLOGICZNYM OJCEM TO....WBIJASZ suke W BETON.

 

....I Od razu szaczunecek wraca.

....zabawy w szpiegostwo pozostaw fachowcom.

 

Obecnie jedyna siła jaką posiadasz to $$$. Zatem korzystaj z PROJEKCJI SIŁY!!!   

 

 

11 godzin temu, spitfire napisał:

ten twój kolega na orbicie dziwnie tam krąży 

WŁAŚNIE.

....W sumie mnie to nie dziwi...on ma jaja a tu kisiel dyseya.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jedna z najbardziej przerażających historii, jakie tutaj opisano.

 

Wiem, że po fakcie nie ma sensu tego pisać, ale... olałeś dziesiątki czerwonych flag, a one były jedna za drugą, tego babona trzeba było gnać wieki temu.

 

A jednak wziąłeś z nią ślub i zrobiłeś dziecko. No i klops, wyszło tak jak musiało. Nie wiem, czego się spodziewałeś próbując z taką osobą.

 


Nie wiem nawet, co można Ci doradzić - trwanie z tym toksykiem i zabawa w dom jednak nie powinny wchodzić w grę.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrób badania DNA dla siebie wyłącznie. To jest najważniejsze na ten moment. Zapisz się do prawnika na konsultacje jakie masz opcje, nie możesz się zdradzić że rozważasz te ruchy, bo jak wyczuje to się zacznie ciebie podpuszczać byś ją uderzył itd. Nagrywaj kłótnie to może być dowód w sprawie.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawie wszystko już napisano... Dodatkowo warto patrzeć na stan polskiego prawa, kilku ludzi walczy o wprowadzenie opieki naprzemiennej jako domyślnego trybu orzekania przy rozwodach; jak to przejdzie, Twoja sytuacja i możliwe wybory trochę się zmienią.

Wyznacz sobie ile warte jest dla Ciebie dziecko. Ile zamierzasz wydać by je mieć przy sobie. I zacznij palić tą kasę jakby jutra miało nie być - prawnik, najlepiej mężczyzna, może warto też sprawdzić prawnika w kraju gdzie obecnie przebywasz (uzyskać rozwód w innym kraju). Testy DNA, bo pewności już mieć nie możesz.

Ogranicz swoją eskalację przemocy (ona 1 koszulę, Ty dwie) - masz być jak skała, nic Cię nie rusza. Zachowując się jak ona, grając w jej grę, grasz na jej zasadach i musisz przegrać. Przemoc czy eskalacja zaburzeń nigdy nie przyniesie nic dobrego, ani Tobie, ani dziecku.

Zacznij myśleć o zabezpieczeniu majątku - masz "Poradnik rozwodnika", a także pytaj prawnika. O tym że żona będzie próbowała podważyć intercyzę, nie warto nawet pisać.

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Kespert napisał:

tym że żona będzie próbowała podważyć intercyzę, nie warto nawet pisać.

Pisałem wcześniej o 'autowaniu' 'dooolarów' do innej SKARPETY.

TYP jest mocno zdziwiony, JAK TO?

PRZECIEŻ ona powietrzem żyje!

...łe cheee cheee, @Stary_Niedzwiedz uśmiał się malując iglo na biało dla foczki. 😎

 

A tak pani by już oficjalnie zaczęła kopać dołek(fundament) pod nowe gniazdo i popełniać błędy taktyczne.

 

.....telenowela się szykuje, popcorn kupiony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 6/7/2021 at 11:42 PM, Mugen2 said:

Całkowite odcięcie kasy już jest dawno... maraton wyprzedażowy? Nie kumam. Po co? Kolego, ja mam 1mln PLN na koncie. Ja nie potrzebuje kasy. Ona mnie nie jara, nie daje mi szczęścia. Żyję skromnie.

Możesz mieć 100 mln. Odcięcie kasy nie służy jedynie oszczędności. Jak nie chcesz być frajerem to zacznij od tego. Może nawet pewne rzeczy w twoim życiu się wtedy polepsza. One tylko to rozumieją 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.06.2021 o 23:09, Mugen2 napisał:

Ostatnio święta Bożego Narodzenia spędziliśmy oddzielnie

To znaczy że jej rodzina jest gdzieś indziej - tam gdzie spędziła święta

W dniu 6.06.2021 o 23:09, Mugen2 napisał:

jak uratować dziecko

1 - rozmowa z prawnikiem

2 - test dna (po cichu)

3 - nagrania

4 - ponowna rozmowa z prawnikiem

 

Jak się zachowywała na naukach przedmałżeńskich? (piszesz że ślub był kościelny)

masz intercyzę (tak piszesz) jesteś na wygranej pozycji tylko musisz rozmawiać z prawnikiem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co rozumiem, to jedyne co Cie trzyma to milosc do dziecka. Nie pomozesz mu nic, jak bedziesz tkwil w tym zwiazku. Dzieci widza/czuja relacje rodzicow do siebie.

 

Dwie rzeczy:

1. Zbieraj dowody abys to Ty dostal dziecko

2. Spier**** od niej, jak juz bedziesz mial wystarczajaco aby miec nr. 1

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.06.2021 o 22:41, MarkoBe napisał:

@Mugen2

Kup poradnik rozwodowy, nie żałuj pieniędzy na wartościową wiedzę. Szykuj się na batalię sądową. Zbieraj dowody: nagrania telefonem, dyktafon (np. wbudowany w długopisie) ukryte kamerki szpiegowskie, screeny jej smsów jeśli to możliwe. W sądzie jako świadka ( nie wiem czy dobrze to rozumuje) warto mieć wieloletniego kumpla z którym znacie się od dawna. Który nie jest spokrewniony ( rodzina jest posądzana o stronniczość), dodatkowo dobrze jak piastuje ważny zawód społeczny np. strażak, nauczyciel. A jeśli nie, to trudno

Nie unoś się gniewem w sytuacjach konfliktowych. Przygotuj się na terapię u psychiatry, jakieś środki psychotropowe. To jest borderka: ciągłe zmiany emocjonalne, wieczne poczucie pustki, zaniżona samoocena, imprezowy styl życia, agresja, rozwiązłość, dodatkowo nieodpowiedzialność i chłód emocjonalny w stosunku do dziecka. Typowa osobowość borderline, czyli osobowość z pogranicza lub tzw. pograniczne zaburzenie osobowości. Dlaczego wybrała Ciebie do relacji? Bo osoby z borderline zawsze biorą osobę do związku, o niskim poczuciu własnej wartości, osobę, którą łatwo można zmanipulować i najważniejsze: wzbudzić u ofiary, silne poczucie winy! Mam w bliskiej rodzinie podobny przypadek, łudząco podobny. Lew nigdy nie bierze za ofiarę drugiego lwa, tylko biedną antylopę. Wyklucz związki na kilka lat, ulecz się od tej wariatki, poświęcając kilka lat, wyłącznie na Siebie. Nie słuchaj bełkotu w rodzinie, że źle trafiłeś, choć to prawda. Prawdą jest też natomiast, że zawsze mogło być i może być znacznie gorzej. Inna kobieta cię nie wyleczy, musisz sam o to zadbać. Dbaj o zdrowie, nie pij, nie ćpaj, zainteresuj się techniką uważności (mindfulness). Zrozum rzecz jedną i najważniejszą, że wbrew temu co mogą powiedzieć inni: rodzina nie jest najważniejsza! Brutalne? Tak, ale pamiętaj, że dając miłość kilku wybranym osobom, nie kochasz prawdziwie. Dlaczego? Bo tworzysz wąski krąg ludzi, a gdy ludzie z tego kręgu odchodzą, tracisz wraz z nimi - miłość. Jak zwał tak zwał. Kochamy rzekomo najbardziej rodzinę, bo podobnie jak w świecie zwierząt, jest to tzw.altruizm krewniaczy. Na poziomie biologicznym, to cały czas egoizm. Trzymaj się Bracie!

Zrób, jak najszybciej chłopie test, bo co będzie jak wniesie sprawę rozwodową. Sam test na ojcostwo, zrobiony nawet bez zezwolenia sądu, jest dodatkowym dowodem i może to skłonić sąd to oficjalnego wykonania testu z powództwa sądu.

 

To nie jest borderka. Tak myślałem, bo nie wiedziałem jak wytłumaczyć te półgodzinne/godzinne akcje płaczu. Borderka po takich akcjach ciągłaby mnie do siebie mega mocno. A u niej tego nie było. To po prostu była jej reakcja, na to, że ,,nie jest tak jak ona chce, że nie można mną manipulować i tak jak ona sobie to wyobrażała”. W tamtych sytuacjach, raz udało mi się ją złapać i mówić jej, że ją kocham kilkanaście razy. Przeszło jej jakimś cudem. Bo jak powtarzałem, że chce nie chce zeby płakała, że chce ją przytulić, żeby sie uspokoiła, to nie dawało nic. Dotarły do niej złe emocje z którymi ona nie daje sobie rady i nie mogła ich wytrzymać. Ona nie ma w sobie żadnych mechanizmów samoregulacji emocji. Wpada w porwanie emocjonalne i nie działa u niej wtedy w ogóle mózg logiczny, tylko gadzi - uciekać, albo walczyć. Ona ma tylko reakcje walki. Wtedy najwyraźniej w tych 3,4 (tych najgorszych możliwych) sytuacjach były reakcje ucieczki. To były moje błędy. Z nią się nie można kłócić.. 

 

rozmawiałem z detektywem. W grę wchodzi tylko dyktafon który stosuje, żaden inny. W długopisie? Coś Ty. Ona by go znalazła ! Ona wszystkie rzeczy rusza w mieszkaniu, nawet na półkach. Nawet długopis by obczaiła. To tylko kwestia czasu. Serio. Uwierz. To jest perfekcjonistka. Poza tym detektyw mi powiedział, przez taki dyktafon z długopisu nic sie nie usłyszy zbyt dobrze.

 

Co do świadka to myślałem o jednej osobie. O jej byłym ostatnim - Policjancie ! Jeżeli mógłby zeznawać i chciał i to by pomogło, to on by powiedział jak ona go traktowała - rzucanie garnkami ze złości. 

 

Ja już sobie strzeliłem w stopę raz, bo w jednej sytuacji kłótni, ona mnie uderzała, jak trzymając dziecko. Wtedy trzymając dziecko jedną ręką, drugą ręką za szyję ją przygwoździło do podłogi mówiąc, żeby zobaczyła co robi, że krzywdzi dziecko, że on płacze, żebyśmy razem go przytulili, uspokoili. Nie mogłem znieść tego, że to dziecko jest krzywdzone, że ono boi się jej emocji. Ona wtedy w łazience porobiła sobie zdjęcia... Do niej dopiero następnego dnia dotarło co się wydarzyło i jak to dziecko tamtego dnia cierpiało.

 

Ja się z nią kłócę normalnie rozmawiając. Kompletnie się nie unosząc. Ja jestem oazą spokoju. Nie sądziłem, że ktoś obudzi we mnie takie emocje. 

 

Ta rodzina (syn) jest dla mnie najważniejsza, bo to przeze mnie jest w tym gównie. Ja już jej powiedziałem dawno, że ja załatwię mu w szkole kurs inteligencji emocjonalnej. Sprowadzę i opłacę nauczyciela dla całej klasy. I będę go edukował co jest normalne a co nie. W odpowiednim wieku będę podsuwał książki... tak żeby to on w wieku dorosłym sam zrozumiał (bez podpowiedzi), kto jest normalny, a kto nie. O ile mnie nie znienawidzi w przyszłości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 8.06.2021 o 02:15, Imiennik napisał:

Czytam i nie wierzę, jak można pozwolić się tak traktować? Mieszanka psychiatryka z guantanamo. Najważniejsze żebyś ratował siebie bo inaczej wszystkie twoje cele się nie spełnią. Może ten trik z porwaniem dziecka warto obgadać z prawnikiem? Kasę masz, możesz na ten czas coś wynająć, zrobić kąt dla młodego. Im szybciej zakończysz ten cyrk tym lepiej. Nie myśl czekać pierdyliard lat.

To jest osoba mega inteligentna. Bo jak trzeba to wszystko wraca na normalne tory. Ostatnie 4-5 miesięcy są spokojne. Ale przed tym to około 2 lata to były co weekend kłótnie, akcje pojebane. Ja mam z nią dużo zdjęć, filmów itd. Ona została po prostu źle wychowana na maxa. Ona robi masakrę, drze sie, itd. Gdy nie jest tak jak ona chce. Musi być tak:

1) Ona musi rządzić w związku. Facet to pies. Ale musi być pies z kasą. Nie można podważyć jej decyzji.
2) jest niecierpliwa. Nie ma za grosz cierpliwości. Tyczy sie wszystkiego, jeśli nie ma już, to wybucha.
3) perfekcjonistka, jeśli nie jest perfekcyjnie (w domu, w zwiazku, itd), to eksploduje.

4) tylko ty masz o nią zabiegać - rozmawiać, dawać uwagę, itd. Ona od siebie da tylko wtedy kiedy Ty dasz

5) ona zrobi wszystko to co Ty zrobisz - jeśli zrobisz coś ,,dobrego”, to będzie oddawać, jeśli złego (nawet jeśli nie robisz, ale według niej robisz coś złego, to nie przetłumaczysz) to będzie Cię niszczyła. 

6) zazdrość - nie widziałem kogoś tak patologicznie zazdrosnego

7) według niej nie ma czegoś takiego jak przemoc psychiczna. 

8 ) kłótnia - ona widzi to tak - ma Cię zjebać, Twoja wina, nie wracacie do tematu i nie rozmawiacie o nim. 

 

Przez pewien czas zacząłem sie obawiać weekendów, bo co weekend było coś...
ona najwyraźniej poprzez to ma kontrole nad związkiem (jak jej mama) i musi mieć tą kontrolę za wszelką cenę. Po prostu tak została nauczona. Ma 36 lat. Przejebała na kutasach do tej pory (jej koleżanka mi powiedziała przy niej !, że ona mega lodów obrobiła). Czego moja sie wypierała. Przejebala cala kasę na ciuchy. Pracowała bez ubezpieczenia u ojca i za granica na czarno. Emerytury nie będzie miała w ogóle (tak myśle). Myślała ze złapała Pana Boga za nogi. I Że mnie będzie urabiać i ze będzie miała jak celebrytki z milionerami z Instagram. Nie wyszło, to atakuje i niszczy, i jak widzi, ze opadam z sił, to jest milutka DO CZASU KIEDY JA ZACZYNAM DAWAĆ JEJ UWAGĘ I ZACZOWYWAC SIE NORMALNIE W ZWIAZKU. Musi mnie wtedy dobić psychicznie... . Jak ona chce zeby było dobrze, to wie co zrobić. Pociąga za sznurki, wie co lubię, i jaki jest dla mnie idealny związek. Wtedy tak sie zachowuje. 

Ja sie w niej zakochałem. Bo ona była moim ideałem i zachowywała sie jak ideał. Seks - jak na pornolu, ile chce, jak chce i gdzie chce. Ideał! Wygląd, prawie ideał. Ubiór - gust - ideał. Dba o wizerunek - ideał. Zachowanie - Gra aktorska - ideał. Jeśli chce to robi się idealna, jeśli chce to robi idealny horror.

 

Przykład kasy - ja jej powiedziałem, ze ja sie brzydzę jak ktos jest ze mną dla kasy. Jak nic nie daje od siebie. Że mam wstręt. Że nie uprawiam z takimi kobietami seksu które mnie traktują jak sponsora/bankomat. Pare razy zrobiłem jej esej na ten temat. Wyjechałem wszystko. ZAŁAPAŁA. Robi od siebie sama zakupy co jakiś czas. Chodzi po chleb. Zapłaci od czasu do czasu w kawiarni. Nie wiem jaki ma ku temu motyw, ale robi. I w ten sposób myśli ze mi przyjdzie ochota na seks i będzie dobrze. No właśnie problem w tym ze nie! Bo tyle razy mnie poniżała i tyle razy próbowałem jej wyjaśnić co robi dobrze a co złe w związku, ze obrzydziła mi swoją osobę. Swoim zachowaniem tylko i wyłącznie. A tego sie nie da po prostu cofnąć. Po prostu za późno. 

 

Ona nie ma zielonego pojęcia jak bardzo zabiła ten związek. Dlaczego? Bo nie ma empatii !!!!!!! Dlatego.

 

Ona w ogóle nic nie chce czytać i sie rozwijać. Raz jak jej puściłem mega znanego psychologa wykład na YouTube, do czego prowadzi krzyk i ze to nie działa. To dotarło do niej ! Serio. Było widać zmianę. Ale na tydzień moze 2 tygodnie. Ciężko u niej na trwałą zmianę. Po prostu zapomina. 

 

Ona np. Chce ze mną obejrzeć film. Ok. Oglądamy - taki jak ja lubię. Obejrzymy polowe. Udaje mega zainteresowanie. Ale potem nast. Dnia i kolejnych dni, kompletnie zapomina zeby przyjść i dokończyć oglądanie. Po prostu ona zajmuje sie sobą i zapomina. To jest sztuczne, udawane. Myśli tylko o sobie. Sztuczny związek - mnie to odpycha. Ona myśli ze poddaje trochę zainteresowanie i ja będę podjarany 2 miesiące. Socjopatia potrafią udawać w sposób perfekcyjny - nawet emocje. Dlatego ja w związku to widzę. I tak po trochę ponad roku bycia razem dostrzegłem jej sztuczne (UDAWANĄ), radość na mój powrót z pracy do mieszkania. Jej sztuczny uśmiech. Ktoś głupi by tego nie dostrzegł - tak mi sie wydaje. Ona była zszokowana i wypytywała mnie - jak to zauważyłeś. Nie zaprzeczała, że nie uśmiecha się sztucznie. Pytała tylko - jak Ty to dostrzegłeś. Więc każdego oszuka ! Że jest dobrą i miłą osobą i nie potrafi krzywdzić innych. W moją rodzinę też się wkupiła - kupując ostatnio walizkę prezentów (serio).

W dniu 8.06.2021 o 00:05, Ezio napisał:

. Dziecko dorasta, widzi co jest 5. Wogóle typ baby coś jak u Ciebie, wypisz wymaluj. Jakieś bliźniaczki na odległość czy ki huj. Z przeróżnych akcji to by drugą mode na sukces w wersji hard nakręcił. Z tą różnicą że do ślubu nie doszło. Weź w wolnej chwili poczytaj książkę "hieny, modliszki, czarne wdowy" Pawła Śląskiego. zrozumiesz schemat bardziej. Masz budżet to się przejdź się do terapeuty.  Ja na własną rękę 2 lata dochodziłem do siebie z tego 4 letniego dramatu. Dziś jak sobie przypomnę te codzienne darcie mordy to się dziwię skąd ja miałem tyle cierpliwości się z tym pierdolić. Ogólnikowo ale w końcu napiszę swoje doświadczenie to porównasz. I na prawdę przeczytaj tą książkę. Pozdrawiam. Działaj

Jak dziecko dorośnie i zostanie z matką, to będzie je niszczyła - jeśli nie będzie w jej oczach idealne i posłuszne. A nie będzie, bo nie ma dzieci idealnych. A jak zostanie to przesiąknięty tym gównem z jej domu rodzinnego. 

,,Chieny, modliszki, czarne wdowy” - czytałem o tym i słuchałem na YouTube.

 

Terapeuty - jednego już byłem - narcystyczny. Nie podpasował mi, mega drogo ! Druga - powiedziałem co i jak, była stała cena, mialem sie umówić, podniosła o 40zł za godzine. Odmówiłem za takie coś. Kolejna osoba 400zł za godzine ! Zrezygnowałem jak po mojej historii odpowiedziała - ,,dlaczego miałaby byc złą matką”... 😮 już z 5 tyś zł przepaliłem na to. 

no i rozmawiałem kilka razy z fajną parą od mediacji. Lecz chyba nie wiedzą jak źle było. Zamierzam z nimi porozmawiać jeszcze i wyjaśnić ze nie mogę w tym tkwić ze względu na to, ze to co sie dzieje w mojej psychice wyraźnie i dobitnie odbija sie na moim zdrowiu fizycznym.

 

zamierzam sie przejść do jednego psychiatry, mam upatrzonego jednego...

W dniu 8.06.2021 o 00:11, Ezio napisał:

Terapeuta myczkami Cie wyciągnie z post traumy. Inaczej sam się będziesz z tym męczył. Wiadomo że nie pierwszy lepszy ale nigdy nie wiadomo. Kamery masz dziś nawet w długopisach. Działaj. Po rozejściu też będziesz miał sporo huśtawek z jej strony. Pogrywanie dzieckiem itd. To nie tak proste powiedzieć podstawowy kontakt. Najlepszy z takim typem byłby żaden. Możesz też prawnie wyznaczyć osobę. Kup kwiatka...dobre. Sobie na grób.... twój świat, twoje wybory. Ja bym spierdalał.

No dokładnie - kwiatek na mój grób ! 

Wiem o pogrywaniu po rozwodzie. Jest taka książka o prawdziwym obliczu kobiet po rozwodach. Chyba jakiś sędzia ja napisał. Są tam statystyki ile % kobiet i w jakich sytuacjach utrudnia. Np. Nagadywanie dziecku źle na ojca, zeby dziecko zapomniało o ojcu, zeby matka mogła sobie na nowo ułożyć życie z nowym fagasem...jest tam opisane dokładnie wyjaśnione dlaczego kobiety tak postępują ! 

 

Ja chce spierdalać. Nawet nie wiesz jak bardzo. Ale najwyraźniej mam mega lęk przed tym, żeby dziecku nie spierdolić życia. Mam zakodowane, żeby dziecko miało rodzinę. Więc jeśli okazałoby się, że mnie zdradziła, albo zdradzi i miałbym dowód, to byłby to dla mnie impuls do tego, żeby to zakończyć. Dlatego, że wydaje mi się, że to ona by chciała, żebym ja ją zdradził, żeby miała czarno na białym przed rodziną ! Bo ja już myślałem o zdradzie i to dawno... z mojej strony, bo wybroniłbym się z tego w sądzie na 100% - mam nagrane, jak mówi, że mogę ją zdradzić. 2 - mam screeny jak piszę o seksie z nią i ona nie przyjmuje propozycji pójścia do seksuologa. + inne screeny z rozmów...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 8.06.2021 o 08:31, BrandyRiver napisał:

Jeśli to prawda co napisałeś, to Ty żadnej 60tki nie dożyjesz. Ty już po 1,5 roku "małżeństwa" masz oznaki PTSD i nadciśnienie od stałego stresu. Myślisz, że do 60ki dobrniesz dla dobra syna? Ehh, czy Ty nie widzisz, że mieszkasz z osobą z bardzo ostrym zaburzeniem osobowości? Czy ktoś inny dookoła Ciebie tak ma i uważa to za normalne? Czy ludzie w miarę normalnych relacjach czytają poradniki "co jest nie tak z moją partnerką"? Nie, nie czytają.

 

Jesteś na równi pochyłej do rychłej śmierci od choroby wieńcowej lub nowotworu. Wysoki poziom kortyzolu się kłania. Idąc tą drogą zejdziesz z tego świata za parę lat a dziecko zostanie z nią. Przecież tego nie chcesz. Pociągnij za linkę i wyskakuj z samolotu, który już spada. Tylko tak możesz uratować syna i siebie. Nawet się nie zastanawiaj.

 

A czy Ciebie zdradzała? W obecnej chwili nie ma to już żadnego znaczenia. I tak nie będziecie razem. To co opisałeś, to klasyczne zaburzenie osobowości: połączenie borderline z narcystycznym zaburzeniem. Takie osoby, jak sam czytałeś, baaaardzo często zdradzają bez skrupułów. I kłamią na potęgę. Możesz śmiało założyć, że zostałeś zdradzony. I to nie raz. Po co myślisz ten kolega ciągle się kręcił koło Was? Z kim pisała Twoja żona na messengerze? Nie okłamuj samego siebie. Spójrz prawdzie w oczy. A z czasem będzie jeszcze gorzej i dramy będą większe, jak nie dostanie od Ciebie reakcji. 

 

Twoja żona wywołuje awantury i dramę bo odczuwa wewnętrzną pustkę. Tego nie zmienisz, tego nawet terapia nie zmieni, jeśli byś nawet ją do niej przekonał. Te osoby zostaną mega nieszczęśliwe i po drodze będą niszczyć innych naiwnych z dobrym sercem, którzy sami mają jakiś brak z dzieciństwa. Na marginesie-czy ona przypomina Ci Twoją mamę z zachowania? Do terapii nie przekonasz, bo z definicji te osoby nie uważają, że coś jest z nimi nie tak. A nawet jeśli raz czy dwa pójdą, to jest to następny wybieg by uspokoić sytuację na chwilę lub wymóg prawny. Tak więc koło się zamyka. Zostaje tylko ewakuacja i praca nad sobą z psychologiem, bo "coś" Cię nadal trzyma w tej relacji, w której normalnie funkcjonujący człowiek nie zostałby jednego dnia dłużej.

 

 

Tak, to jest 100% prawda co napisałem. To jest prawda. Ostatnie nagranie odsłuchiwałem. Rozmawiała ze swoją matką: !!!
Matka jej powiedziała przez telefon tak! Nie uwierzysz! 
Ona: ,,On myśli, że go z xxx zdradziłam, on mi się nie podoba (fizycznie)”
Matka: ,,przestań, a co to xxx” - w znaczeniu - przestań a co to xxx (np. Nowak), można mu dać dupy !!!! 

Matka jest kurwą !!!! I uczy córkę się kurwić !!!! 

Matka ma jakieś 60 lat i ze dwa lata temu ją widywałem w spódniczce do ud !! Gdzie podczas świąt jak sie nachylała nad stołem to prawie dupe jej było widać. Powtarzam - wiek około 60 lat. Zwróciłem mojej żonie na to uwagę i Matka przestała się tak ubierać ! 
 

 

Zgadzam się z Twoim postem. Dokładnie tak myślę jak Ty. Tak, ona DOKŁADNIE PRZYPOMINA MI MOJĄ BIOLOGICZNĄ MATKĘ ! 
Rok temu spotkałem się z nią ! Bardzo ładna ! Bardzo. Nawet po tylu latach - figura nastolatki (w ubraniu) i wygląd okey. Zdradzała ojca z jego pracownikami ! Ojciec rozwiódł się. Walczył jak LEW, żeby mieć nas przy sobie. Siostra - socjopatka, zerwałem kontakt. Na mnie sie odbiło mocno, ojciec pił, wyżywał stres na mnie, osiągnął sukces, chciał dobrze dla rodziny, związał się z drugą kobietą. Miał w chuj problemów, papierosy, alkohol, pracoholizm, i jakieś zaburzenia osobowości. Jemu zależało na rodzinie, tak myślę. Zakochał się, potem, bo nie był szczęśliwy z druga kobieta. Kochanka odeszła do innego, on chciał popełnić samobójstwo. No i skończyło sie na tym, ze problemy psychiczne, stres spowodowały ze wyszło to na zdrowiu fizycznym. Zmarł ! A była - druga żona zamiast odejść, to uważam ze przyczyniła sie (z zemsty), do tego. Stąd od ojca nauczyłem sie nie odpuszczać, tego, że dane mi było doświadczyć, że pieniądze szczęścia nie dają i nie są celem. Ojciec żył w chuj skromnie nikt by nie uwierzył.

 

po 27 latach nie widzenia biologicznej matki, spotkałem się z nią! Wiedziałem gdzie mieszka, dowiedziałem się. I zadałem jej konkretne pytania, na które chciałem znać odpowiedź. Tak, matka nie radziła sobie ze złością, agresją. Po rozwodzie długo chodziła do lekarza, sam lekarz już nie wytrzymywał chciał odpuścić. Ona po prostu nie umiała sobie radzić ze złością. Nie znam jej, nie mogę oceniać po 2-3 godzinach rozmowy, ale uważam że jest narcystką/socjopatką. I uważam, że dokładnie taką, żonę jak moja biologiczna matka mam ja !! I czytałem, że gdzieś w genach jest zakodowane, że podświadomie trafia się na kobietę taka jak biologiczna matka. 

 

Po prostu nie wiem jaką drogę obrać. Nie chcę żeby historia zatoczyła koło ! Jest o Tyle źle, że z byłą, żoną mojego ojca (moją macochą) nie chce utrzymywać kontaktu. Mój ojciec był w chuj skromny, ubrań sobie nie chciał nowych kupować, gadżetów, żadnych, jedyne co, to z samochodu drogiego się cieszył. Macocha natomiast przepalały chajs i paplą się strasznym. Całe moje dzieciństwo - zero kontaktu ze mną, praktycznie zero rozmów. Wyśmiewała mnie przy rodzinie i wszystkich. Nawet przy mojej żonie ! Powiedziałem, że ja chce kupić wózek, to chciała się wkupić i pokazać jaka ona jest dobra w oczach żony i dała 5 tyś na wózek. ! Nie wytrzymałem. Potem powiedziałem, że chce kupić coś jeszcze dla małego, to ona znowu dała w kopercie przy jakiejś okazji kasę !! Nie wytrzymałem wtedy i stwierdziłem, że muszę ją nauczyć. Wyciągnąłem 2 600 zł z koperty i przy macosze podarłam to i wyrzuciłem do kosza ! Aż podskoczyła i zatrzęsła się ! Żal mi osób co jedyne co mają do zaoferowania to chajs !. Dałem jej znać, że jak jeszcze raz coś da, to zrobię to samo. Podrę i wyrzucę. Jak mam w oczach żony, później dziecka wyglądać, jak mam dostawać co jakiś czas na tacy coś. Sam obrałem tą drogę i sam zarabiam. Gorszą, ale przynoszącej więcej satysfakcji. Mega, mega zaborcza Macocha. Ale to jest jedyny język który zrozumiała. No i odcięcie kontaktu. 

 

Dziecko mnie trzyma w tej relacji. Tylko dziecko. I to, że żona normalnieje im mniej z nią przebywam, rozmawiam. I to, że deklarowałem szukanie działki/budowę, kupno mieszkania. I niewiedza, jak sie życie potoczy (dla dziecka).

 

Fakt jest taki, że: żeby dziecko było ze mną, to ja muszę mieć mieszkanie/dom w PL na mnie + pracę, +dziecko nie może być tak małe jak teraz. No i nie wyobrażam sobie że moja żona nie mając nic (prawie zero na koncie), żadnych dóbr materialnych, nie wypracowanej żadnej emerytury, dostaje rozwód, dziecko ze mną a ona ma płacić alimenty przez kolejne 20-25 lat na dziecko. To byłby wyrok dla żony do końca życia (chciałbym tego). Ale przeżyła swoje, wydupczyła się na maxa. Więc teraz przyszłaby odpowiedzialność i zapierdalanie. Ja się nie wyszalałem. 

 

Boję się też tego, że gdybym to jakimś cudem ja wygrał, to, że żona mściłaby się na dziecku non stop, rozpuszczając je, nagadując, że by rozjebało jego psychikę. Bo rozwód nie niszczy dzieci tak mocno. Mega mocno niszczą relacje jakie są między rodzicami po rozwodzie, albo w związku. Wiem to doskonale, bo znam przykład z mojej rodziny, gdzie córka była w takim małżeństwie i ma meeeega problemy psychiczne. Tylko z tego powodu, że rodzice sie nie rozwiedli i mieli jazdy i kłótnie non stop w domu.

 

Ja nie przewidzę tego jak moja żona może się zachować gdy przyszedłbym do niej z rozwodem i walczył o syna w sądzie. Przedstawił nagrania i wszystkie brudy. Rozumiesz? Po tym co widziałem co robiła podczas kłótni tych najgorszych to ja nie wiem do czego ona jest zdolna. Mogę wygrać rozwód i dziecko - ale przegrać wychowanie go. Mogę wygrać bitwę ale przegrać wojnę. O TO CHODZI. I się zastanawiałem czy nie lepiej byłoby gdyby dziecko nie było z nią. Może ona to robiła bo chciała żebym z nią wziął rozwód. Chuj wie.. 

 

 

taka ciekawostka. Powiedziała mi to żona gdzieś na początku znajomości. Nie uwierzysz. Jak moja żona była z ex, to on kupował sobie mieszkanie. Żona była z ex, bez żadnych zaręczyn ani ślubów. I Matka mojej, żony miała za złe temu kolesiowi, że kupując mieszkanie nie wpisał jej. W Sensie, że nie przypisał mieszkania na nich oboje, tylko na siebie (tylko on płacił za kupno mieszkania. Moja żona tylko meble kuchenne jak robili remont). Byłem w szoku jak to usłyszałem. 

 

Kupiłem zmywarkę nową, bo stara sie popsuła, mega drogą kupiłem meeega. Żona wcale się nie ucieszylat. Wcale a wcale. Tylko powiedziała, że jest moja, a nie jej. W sensie, że nie jest na nią ! Powiedziałem jej, nie zabraniam Ci zapracować na to i zapłacić z własnych pieniędzy. Zapracuj na coś kup. Tylko że jak ona coś kupi to, szanuje przedmiot bardziej niż człowieka ! Tak jak w scenie z ,,American Beauty”, gdzie Kevin Spacey chciał uprawiać seks z Carolyn na kanapie i ta się bardziej przejmowała że wino się rozleje na kanapę niż cieszyła z tego seksu... 

W dniu 8.06.2021 o 08:25, Pyrkosz napisał:

Część chorób psychicznych atakuje najczęściej właśnie jak ma się koło 20 pare lat, schizofrenia np.

 

 Jeżeli robi to w tajnych konwersacjach itp. to raczej nic nie wskórasz bez jakiegoś speca. Nie znam się aż tak na tym ale jakby zainstalował nagrywarkę ekranu w systemie🤔 No ale to już robota raczej niedostępna albo bardzo droga i nie wiem czy do końca możliwa bo nagrania zaraz zapchałyby telefon. Może są inne rozwiązania stosowane przez służby keyloggery etc. 
To, że się nie przyzna to raczej tak. Zresztą jakbyś nawet ją nagrał to potem może powiedzieć że kłamała. Do gościa nie idź, nic Ci nie powie bo ma za dużo do stracenia a dodatkowo odkryjesz karty, że coś węszysz bo on jej napewno by napisał, że byłeś. Podciągną to pod jakąś chorobliwą zazdrość i sobie bigosu narobisz jeszcze.

Skąd o tym wiesz? Z jej bajek? Pluskwę możesz umieścić wszędzie, zajrzy pod lodówkę? Rozpozna wśród jej elementów? W łazience w piecyku? Rozkręci mikrofalówkę? No wątpię, że rozkręca sprzęty domowe. Z kamerą już trudniej ale pluskwę znaleźć jest bardzo trudno. 

Nie da rady ! A tajne konwersacje są raz na parę miesięcy. Telefon ma przyklejony. Do tego to nie android, tylko iPhone (iOS). Rozmawiałem już z detektywem w tym temacie. 

 

Mnie nie chodzi o nagranie. Mnie chodzi o samą wiedzę dla mnie. Ja chcę to dla siebie wiedzieć. Bo od czasu kiedy były te akcje i kiedy ja sobie zacząłem układać wszystko w całość, to przestało mi zależeć totalnie na tym związku. No dokładnie , on by jej napisał i bym to widział w tajnej wiadomości, bo jeśli z nim pisała, i porównałbym klucze z rozmów, to mógłbym postawić znak równości, że w takiej sytuacji to oznacza, że zdradziła ( być może pisze w tajnej konwersacji z kimś innym).

 

o tym, że znalazła kamerę, to ona mi to opowiedziała, w okresie zakochania była ze mną mega szczera. Mega szczera, to było coś co najbardziej mi się podobało. Ona chyba mi pokazała nawet część tego nagrania z tej ukrytej kamery. 

Tak zajrzy pod lodówkę, widzę jak sprząta i co robi w domu. Musiałbym za lodówką schować (dyktafon). Nagrywam i inny sposób... 

W dniu 8.06.2021 o 22:15, Januszek852 napisał:

To jedna z najbardziej przerażających historii, jakie tutaj opisano.

 

Wiem, że po fakcie nie ma sensu tego pisać, ale... olałeś dziesiątki czerwonych flag, a one były jedna za drugą, tego babona trzeba było gnać wieki temu.

 

A jednak wziąłeś z nią ślub i zrobiłeś dziecko. No i klops, wyszło tak jak musiało. Nie wiem, czego się spodziewałeś próbując z taką osobą.

 


Nie wiem nawet, co można Ci doradzić - trwanie z tym toksykiem i zabawa w dom jednak nie powinny wchodzić w grę.

Masz rację. Po prostu się zakochałem. Miałem głód tego zakochania się, utopiłem się w tym. A ona mi dała wszystko czego chciałem. Była idealna/grała idealną. Myślałem, że jestem w stanie to wszystko naprawić, zmienić ją. A dlatego miałem dużą wiarę w to, bo udało mi się, przekonać ją do zerwania kontaktu z jej (jedyną koleżanką z którą utrzymywała kontakt) i z którą chodziła na imprezy non stop. 

Ta koleżanka to kurwa, która potrafiła mieć faceta a za ścianą lizać się z przyjacielem swojego faceta ! Wiem to bo to powiedziała mojej żonie, a żona mi. I spotykaliśmy się z żoną potem kilka razy z jej koleżanką. Która też miała wcześniej chłopaka który był ścigany przez policję listem gończym za granicą ! Po prostu to była zła koleżanka - kurwa. Która miała zły wpływ na moją żonę. Zaplanowała ta koleżanka wieczór panieński mojej zonie i nie przyjechała i nie przekazała dalej komuś realizacji tego. Dlatego inne dziewczyny tez mocno zanegowaly to i dzieki temu ona zakończyła znajomość z nią. (Zeby nie było. Moja żona próbowała już 2 razy wcześniej zakańczane z nią znajomość). No i fakt ze na weselu chciała wywrócić moją żonę i założyła białą sukienkę. ( z zazdrości).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.06.2021 o 06:42, spacemarine napisał:

Zrób badania DNA dla siebie wyłącznie. To jest najważniejsze na ten moment. Zapisz się do prawnika na konsultacje jakie masz opcje, nie możesz się zdradzić że rozważasz te ruchy, bo jak wyczuje to się zacznie ciebie podpuszczać byś ją uderzył itd. Nagrywaj kłótnie to może być dowód w sprawie.

Zrobię badania. Ja już jej kiedyś w kłótni o tym powiedziałem, że rozmawiałem z adwokatem. Nagrywam kłótnie. Obecnie jest ich mało. Ostatnio żeby się przymilić to wyszukała film, jakiś dramat i mi opowiada, że w tym filmie to jest dużo pokazane jaki wpływ ma złe wychowanie na dziecko i na późniejsze życie dziecka w dorosłości. I że to fajny film.  Ja pierdole. Jeszcze bym w to uwierzył gdybym był głupi. Przytakiwałem jej i powiedziałem jej wprost: że przecież ona takich filmów nie ogląda. Nie lubi, są nudne dla niej. Filmów z morałem, albo takich które czegoś uczą. Dramaty są wartościowe. Albo zaczęłaby oglądać ze mną, nie dokończylibyśmy i już ona by nie dokończyła oglądać - tak już było wiele razy. 

Chciałem jej powiedzieć:,, lepsze od tego filmu byłoby gdybyś się nie darła na mnie przy dziecku, albo w ogóle nie unosiła głosy”. Ale stwierdziłem ze nie ma sensu. No i poleciłem jej jakiś film z seksem w fabule. 

 

Raz byłem przerażony, bo dziecko zaczęło zatykać uszy !!! Łapką zatykał jedno ucho, a potem dwoma oboje. Jakby pokazywał że nie chce żeby ktoś mówił podniesionym głosem. Czytałem, że to nadwrażliwość na dźwięki może być - przez jej darcie. ONA SIE TEGO WYPIERA I INNE WYTŁUMACZENIE SOBIE ZNALAZŁA. Od tamtego czasu przestałem z nią rozmawiać, dopóki dziecko nie przestało rączką zatykać uszy. Zatykał w różych sytuacjach sporadycznie. 

W dniu 9.06.2021 o 14:07, Kespert napisał:

Prawie wszystko już napisano... Dodatkowo warto patrzeć na stan polskiego prawa, kilku ludzi walczy o wprowadzenie opieki naprzemiennej jako domyślnego trybu orzekania przy rozwodach; jak to przejdzie, Twoja sytuacja i możliwe wybory trochę się zmienią.

Wyznacz sobie ile warte jest dla Ciebie dziecko. Ile zamierzasz wydać by je mieć przy sobie. I zacznij palić tą kasę jakby jutra miało nie być - prawnik, najlepiej mężczyzna, może warto też sprawdzić prawnika w kraju gdzie obecnie przebywasz (uzyskać rozwód w innym kraju). Testy DNA, bo pewności już mieć nie możesz.

Ogranicz swoją eskalację przemocy (ona 1 koszulę, Ty dwie) - masz być jak skała, nic Cię nie rusza. Zachowując się jak ona, grając w jej grę, grasz na jej zasadach i musisz przegrać. Przemoc czy eskalacja zaburzeń nigdy nie przyniesie nic dobrego, ani Tobie, ani dziecku.

Zacznij myśleć o zabezpieczeniu majątku - masz "Poradnik rozwodnika", a także pytaj prawnika. O tym że żona będzie próbowała podważyć intercyzę, nie warto nawet pisać.

Tu jest jeszcze gorzej. Jeszcze bardziej sfeminizowany kraj. Może by nam obojgu dziecko zabrali - bo uważam, że do tego się kwalifikuje/kwalifikowała ta/tamta sytuacja. Choć jedno jest lepsze. Jak piszą inni. W PL mogłaby uciec z dzieckiem i żyć u rodziców z dzieckiem. Tutaj za granicą gdyby to zrobiła, to ja mam duży procent na to, że mam wygrany rozwód i dziecko jest przy mnie. Więc boję się wracać do PL. Ona chyba też.

 

już jestem jak skała. Bo mam wyjebane na ten związek. Masz rację. Grając w grę przegram. Zbyt późno to zrozumiałem. Tylko co robić jak mnie poniża? Mówi poniżające inwektywy?? Kompletnie nic nie mówić? Czy odpowiadać, żeby tak nie mówiła, bo to jest nudne ? 

 

Byłem u prawnika na tydzień przed ślubem i godzinę siedziałem i rozmawiałem z nim wszystkie możliwe opcje zabezpieczenia majątku. Mam intercyzę i nie może ona tego podważyć. Zresztą mam screena z wiadomości sprzed ślubu jak piszemy o intercyzie. Więc jak moze to podważyć? Nie da sie. Prawnik mi wtedy po konsultacji powiedział, ,,współczuję”. 

 

Myślałem nad prawnikiem mężczyzną, a teraz zastanawiam się nad mężczyzną i kobietą !

Co myślisz/myślicie o tym: ??

https://tatasos.pl/jak-wygralem-walke-o-opieke-nad-dzieckiem-list-do-redakcji/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, Mugen2 napisał:

Tylko co robić jak mnie poniża? Mówi poniżające inwektywy??

 

Tutaj wszystko jest relatywne. Przez Ciebie może być odbierane jako "poniżające" a w jej mniemaniu to jest tylko stwierdzenie faktu. Osoby z zespołem Aspergera mogą w ogóle nie kojarzyć tematu "poniżania kogoś", to jest Twoje odczucie, w Twojej głowie.

 

Co masz robić? A po co masz cokolwiek robić? Staraj się nie robić głupich rzeczy aby nie wzbudzać jej ciekawości.

 

36 minut temu, Mugen2 napisał:

Myślałem nad prawnikiem mężczyzną,

 

Po co? Weź zjadliwą, wredną s*kę (to jest komplement). Żmiję, która rozjedzie jej prawnika/prawniczkę.

 

Edytowane przez GriTo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Adameo napisał:

To znaczy że jej rodzina jest gdzieś indziej - tam gdzie spędziła święta

1 - rozmowa z prawnikiem

2 - test dna (po cichu)

3 - nagrania

4 - ponowna rozmowa z prawnikiem

 

Jak się zachowywała na naukach przedmałżeńskich? (piszesz że ślub był kościelny)

masz intercyzę (tak piszesz) jesteś na wygranej pozycji tylko musisz rozmawiać z prawnikiem

 

Odpowiadam na pierwsze pytanie. 

Była taka akcja, ze ona nazywała mnie pizdą, zjebem, pojebem itd. Itp... mówiła, że żałuje ślubu (kiedyś jej opowiedziałem historię mojej rodziny, to ona powiedziała, że ,,nie dziwi się mojej matce biologicznej, że zostawiła i że zdradzała mojego ojca) przemoc psychiczna meeega. No i powiedziała ze dwa razy, że nie chce ze mną świąt Bożego Narodzenia spędzać. Okey, ona zrobiła walizkę prezentów dla mojej rodziny (żeby się wkupić). Ja jej powiedziałem, że ja od niej nic nie chce - żadnych prezentów. No i wracaliśmy do PL. Zawiozłem ja na samolot. (Zeby mały nie siedział w samochodzie tyle godzin tylko w samolocie mniej). No i zawijałem sie i na maksa jechałem samochodem do PL. Zdążyłem przyjechać zanim ona wyładowała (miała 1 przesiadkę 1 godz. Czekania). Zawiozłem ja do jej domu rodzinnego, przespałem sie, no i rano oznajmilem ze jadę do swojego domu rodzinnego. Spędzić święta i ze wrócę za tydzień. Ona w szoku, jak to? Powiedziałem jej ze przecież chciałaś zebym z Tobą świat nie spędzał. NO I WlASNIE. PO TAKICH JAK I KAŻDYCH KŁÓTNIACH, nie ma godzenia sie, nie ma rozmowy, nie ma zgody, nie ma nic. Po prostu ona uważa ze jakby nigdy nic sie nie stało. A właśnie ze sie stało. I powiedziałem jej, ze tak ona powiedziała, tak chciała, nic nie rozmawiała, nie przepraszała wiec nie będzie ze mną spędzać świat Bożego narodzenia skoro nie chciała.

 

a ona w panikę ( Bo co powie rodzinie i jak przed rodzina wypadnie), i mnie na sile chce zawracać, żebym został. No ale po chwili jak to ona wkurwila sie (bo nie jest po jej myśli ) i mówi:,,jak chcesz to jedz”. No i pojechałem do swojego domu rodzinnego spędzić święta. Pierwsze święta Bożego Narodzenia Mój syn spędził beze mnie.

 

Nic nie pisałem do niej. Ona nawet życzeń mi nie napisała na święta chyba. Albo napisała: wszystkiego dobrego. Już nie pamietam. No i mną manipulowała, pisząc ,,nawet nie zainteresujesz sie co u dziecka?”. Albo pisała manipulując: ..Twój ojciec mawiał: ,,zgoda buduje a niezgoda rujnuje”. Nic nie odpisałem. Bo prawda jest taka, ze ona już zrujnowała.... 

No i przyjechałem jak zapowiedziałem. Nad ranem około 6 rano zanim synek sie obudził. Stałem pod drzwiami z 15 min !!!! Bo jej chuj ojciec nie chciał otworzyć (napewno za karę), dzwoniłem dzwonkiem, waliłem w drzwi, dzwoniłem na ich komórkę. Masakra co za skurwysyny. W końcu otworzył i mówi: ,,ooo syn marnotrawny wrócił”.  SZOK. Skrajnie patologiczny biały rycerz. Gardzę tym facetem.
Synek był tak mocno ucieszony, tak mocno tulił. Tak się uśmiechał.. spędziłem tam chyba ze 2 dni i wracałem za granice do pracy (bo musiałem odbyć 10dniowa kwarantannę). Żona mogła ze mną jechać, ale ona wolała jeszcze zrobić test na COVIDA. Stwierdziłem ze do tej pory jak była nie zrobiła to nie zrobi i teraz. Myślała zeby ze mną wracać (samolotem a ja samochodem), ale tylko tak gadała... bo wolała zostać. Wyszło na to, ze ja wróciłem za granice, odbyłem 10 dni kwarantanny (SAM), Sylwestra spędziłem SAM. A ona z synem i swoją rodzina, a testu na COVID nie zrobiła. W tym czasie jak przyjechałem do zony po Bożym Narodzeniu, ten orbiter kolega sie zaręczył, było widać na fb. Jak zapytałem mojej zony, dlaczego ona sie nie cieszy z tego ze on sie zaręczył, w końcu to nasz znajomy. Ona stwierdziła, ze to nie nasz znajomy, tylko MÓJ znajomy. MEEEEGA DZIWNE jej zachowanie i dziwna reakcja na brak zadowolenia z ich zaręczyn. Pytałem sie zony, dlaczego kolega sie nie kontaktuje z TOBĄ, dlaczego nie chce sie spotkać. Ona odpowiedziała, ze nie wie. Ze przecież my do niego sie dawno nie dożywaliśmy. Ja będąc za granica już, ona miała dużo bagażu którego by nie zabrała i pytała sie mnie przez telefon, czy moze by ten kumpel zabrał jej rzeczy/paczki. Ja na to, że okey, jak ona sobie chce. Wolałbym nie. Ale jak sobie chce. No i pojechała do niego (był u swojej dziewczyny), ——opowiadała mi: on zszedł na dół i ona z nim rozmawiała i

 

JA UWAŻAM, ZE ONA MU WTEDY WSZYSTKO POWIEDZIAŁA, i ustalili razem wersje, ze ja jestem zazdrosny i on przez to sie nie odzywa i zrywa znajomość ze mną. Gdzie wcześniej pare miesięcy temu nie mówił o zrywaniu znajomosci jak i przywiózł mi coś z zagranicy, normalnie rozmawialiśmy.. a teraz nagle zrywanie znajomosci ... !

 

Żona przyleciała mówiła kiedy przylatuje, ale nie powiedziała o której godzinie będzie na lotnisku. UWAGA ! - specjalnie nie wypytywałem o to, zeby zobaczyć co sie wydarzy. Żona przyleciała i wyładowała. Wyszła i mnie nie ma czekającego na nią. Dzwoni. Ja odbieram i pytam sie o co chodzi. Ona wyładowała i gdzie ja jestem. No ja w mieszkaniu, bo nie poinformowała mnie o której będzie lądować. Ona jest tak zafiksowana na tym punkcie ze to każdy ma sie z nią kontaktować i ja informować, a z jej strony NIC, ze zapomniała i nie poinformowała mnie. I potem były pretensje do mnie ze to ja powinienem ja pytać o której przyleci ze to moja wina.... 

 

nast. Dnia orbiter przywiózł paczkę. Żona specjalnie na łóżku położyła telefon miedzy nami na widoku, zeby było widać, ze on dzwoni rano do niej. Wieczorem mnie poinformowała ze przyjedzie on. On do niej napisał, ze przyjechał, ona odpisała ze ja zejdę. Zszedłem. Odebrałem paczkę. I pytam o co chodzi z zerwaniem znajomosci. On mówi, ze tak sie nie traktuje przyjaciół (przyjacielem moim nie jest), i ze ja wiem o co kaman.. ja mu powiedziałem, ze ja wiem doskonale ze on sie kontaktował za moimi plecami z moja żona. On wzdychał głęboko wtedy. Tak samo jak mówił o zerwaniu znajomosci, tez wzdychał. Powiedziałem mu ze mam dowód na to ze sie kontaktował z żona i ze sie kiedyś spotkamy i mu to udowodnię ! On powiedział, ze okey. Jechalem na niego do zony, bo niepodobaly mi sie jego akcje, a żona na 10000% przekazywała mu info..  stad jego tekst (ze tak sie nie robi). Zona mu podziękowała za przewiezienie paczki, a on odpisał i zona była zasmucona ze tak krótko odpisał, widziałem jej emocje i to jak mówiła o tym..

 

To tak wyglądała sprawa ze świetami.

 

 

Nauki przedmałżeńskie: chciałem zrobić u mojego kuzyna. Jest księdzem. Byliśmy, a on nam odradzał ślub !!! Potem powiedział, ze do nauk zna bardziej kompetentne miejsce. Pojechaliśmy - kilkaset km. W pewne miejsce. Ładne bardzo, nad Dunajcem. Robią tam nauki przedmałżeńskie 2-3 dniowe. Ksiądz tam był prowadził, jedna rodzina prowadziła tez te nauki, i jeden gościu.. pokoje oddzielnie dla mężczyzn + pokoje oddzielne dla kobiet. Dużo ludzi było bardzo dobre nauki. Bardzo. 

Żona chciała jechać. Już wtedy były problemy miedzy nami. I na naukach było o symbolach miłości o rozmowach w małżeństwie i o wszystkim co istotne w prawidłowym funkcjonowaniu zwiazku. Na tych naukach mieliśmy książeczkę i na bierząco ja wypełnaliśmy, robiliśmy sobie testy, rozmawialiśmy itd itd. No, żona wzorowo. Wzorowo. Oczywiście to co wypisywała w książeczce a to co ona w rzeczywiści pokazuje i robi - np. Po kłótniach to się totalnie mija !!! Fakt był taki. Widziałem problem w jej regulacji emocji złości. Chciała nad tym pracować, pytała się tych ludzi prowadzących jak to zrobić, zeby panować... itd. Jak oni sobie z tym radzą..

było tez na rekolekcjach o tym jak liczyć cykl zeby mieć dni płodne i jak robić zeby mieć dziecko - bez żartów, wartościowa wiedza, dużo ludzi ma z tym problem i źle to robią totalnie źle. 

 

Co to jej złości. Namówiłem ją nawet na terapie w sprawie panowania nad złością. Była chętna. Ale jak przyszło co do czego to odmówiła, wycofała się. Z wieloma rzeczami deklaruje a nie dotrzymuje obietnic. To jest norma !. 

No i raz po kłótni, już po ślubie, może miesiąc, może dwa, może parę miesięcy. Kłócimy się. Ja normalnie rozmawiam, bez unoszenia w ogóle. Przynoszę jej tą książeczkę z rekolekcji i mówię do niej, że powinniśmy rozmawiać o emocjach a tego nie robimy, zeby ona zajrzała do tej książki z nauk przedmałżeńskich. Wiecie co ona zrobiła?

 

ona wzięła tą książeczkę, PODARŁA JĄ CAŁĄ, rzuciła do góry pod sufit podarte kartki. + chyba podczas tamtej kłótni wzięła kubek z resztką herbaty i rzuciła przez połowę kuchni i ścianę płytek w kuchni i rozwaliła cały kubek z herbatą krzycząc przy tym. Po tej akcji, albo dwóch, już nie pamiętam czy były razem czy osobno. Nie mogłem dojść do siebie jak uświadomiłem sobie z kim ja tak naprawdę jestem. Oczywiście nie przeprosiła sama z siebie. Dopiero kiedy ja do niej przyszedłem i dopytywałem czy przeprosi. Chyba za pierwszym razem mówiła, ze nie. Po prostu nie ogarniam tych reakcji, tego zachowania !. O chuj chodzi.

3 godziny temu, Dellinger napisał:

Za dużo z nia rozmawiasz. Nie sugeruj się za bardzo tym co mówi do ciebie kobieta

1) tak
2) Już doszedłem do tego, żeby kompletnie być głuchym na słowa tylko patrzeć na czyny. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przestałbym też oceniać jej zachowania w kategoriach moralnych. To jest kobieta. Są lepsze lub gorsze. Ta nie jest najlepsza. Ale wszystkie działają podobnie. Czyli mniej więcej robią tyle na ile im się pozwoli. A to już zależy od ciebie. 

Nie trać czasu na rozpatrywania jej zachowań przez pryzmat swojego systemu wartości. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Marek Kotoński zmienił(a) tytuł na Cena posiadania rodziny! Zostać, czy się rozwieść? Historia HARD

@Mugen2 Dużo piszesz, trwonisz czas na detale. Rozumiem, że masz potrzeba wygadania się i wyrzucenia tego wszystkiego z siebie. ALE

Zacznij działać. Twego małżeństwa nie ma i nigdy nie było. Dostałeś tylko kawałek papierka i masz z tego syna o którego musisz zadbać. Nie zadbasz o niego zmuszając go do przebywania z niezrównoważoną kobietą. Niszczysz mu nieodwracalnie psychikę. Tego chcesz? W tej chorej relacji trzyma Ciebie Twoja niezamknięta relacja z matką, którą na nowo odgrywasz z żoną.

 

Czytają to co napisałeś, widać gołym okiem, że cały czas szukasz aprobaty u żony- "zobacz jak się staram", "zobacz jaki jestem dobry", "zobacz jakim dobrym ojcem jestem", "zobacz jak dbam by nam nic nie zabrakło", itd. Szukasz aprobaty tam gdzie jej nie znajdziesz. NIGDY.  Tam jest tylko pustka. Tak naprawdę szukasz aprobaty u swojej matki i odgrywasz tę rolę z e swoją żoną. Nie bez kozery wybrałeś sobie partnerkę podobną charakterem do matki. To nie przypadek. 

 

Twoja żona nie jest i nigdy nie będzie na takim poziomie by Cię docenić i zrozumieć. Im szybciej Ty to zrozumiesz, tym lepiej dla syna i Ciebie. Jej zachowanie nigdy się nie zmieni. NIGDY. Musisz sobie to uświadomić. Ile byś litanii i opowieści na jej temat nie pisał, to nie dostaniesz innej odpowiedzi. Ty musisz działać a nie zdawać relacje nam co zrobiła, powiedziała, jak się zachowała. Schematy są te same, większość z nas czytała i słyszała podobne historie. Tu nie ma innego wyjścia, musisz się odciąć dla dobra syna i sam iść na terapię, by przepracować niezamknięte sprawy ze swojego dzieciństwa i relacji z rodzicami. Inaczej ten dramat będziesz na nowo zaczynał z podobną osobą jak Twoja żona. Żonie nie pomożesz. Ona może tylko pomóc sobie. A ona woli manipulacje na które niestety dajesz się nabierać. Ona na terapię się nie wybierze, bo osoby z takimi zaburzeniami nie uważają, że z nimi jest coś nie tak. Koniec. Nic innego nie wymyślisz, chociażbyś przytaczał nam kolejne przykłady jej zachowania.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 hours ago, Mugen2 said:

Tylko co robić jak mnie poniża? Mówi poniżające inwektywy??

To nie tak działa. Nie jest ważne co ona mówi ani co ty mówisz - liczy się REAKCJA. Emocje, energia, zwał jak zwał. Jeśli ona powie coś, na co Ty zareagujesz (jakkolwiek) - to znaczy że trafiła. Znalazła czuły punkt, może go nacisnąć a ty podskoczysz.

W sumie, znaczy to że Tobie zależy... a to jest przegrana, w jej oczach. Utwierdzenie jej w jej pozycji.

 

Wróć na moment do czasów podstawówki, na pewno miałeś tam gdzieś jakiegoś takiego klasowego ofermę, nad którym "super fajni" kolesie po prostu musieli się poznęcać - poniżenie innej osoby stanowiło dla nich utwierdzenie ich własnej pozycji, w ich mniemaniu. Nie miało znaczenia czy "słabeusz" się stawia czy prosi, czy płacze czy próbuje walczyć - KAŻDA REAKCJA była "siłą" dla oprawców.

Widzisz ten sam element? Teraz, dzisiaj, z żoną w roli oprawcy.

 

To Ty odbierasz słowa innej osoby. To Ty nadajesz im znaczenie. Nikt nie jest w stanie powiedzieć nic, co Cię "poniży", bo to Ty nadajesz słowom znaczenie, to Ty pozwalasz by słowa, wibracje powietrza, miały wpływ na Twoją psychikę i dobrostan.

 

Za mym oknem właśnie skrzeczy wróbel. Co usłyszałbym, gdybym rozumiał jego język? "Panie dobry daj chlebka" czy "Cwelu jebany, małpo łysa, wyskakuj z chleba"? Ćwir, ćwir, to tylko dźwięki. Miałyby mnie denerwować?

 

Spokojnie obserwuj podczas awantury, jak jakieś ciekawe zjawisko naturalne. Jak wróbla - ale ćwierka, ale się o chleb stara... nawet fajny taki w tym zacietrzewieniu, w sumie. Nie ma gorszej zniewagi dla oprawcy, jak pokazanie że nie jest wystarczająco silny, by wywołać w Tobie jakąkolwiek reakcję. Że jest słaby, nieważny.

I wiem doskonale, że tylko łatwo się mówi. Wprowadzenie w życie, bywa wysiłkiem godnym olimpiady. Podsumowując jedną mądrością ludową - "miej wyjebane, a będzie Ci dane".

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To że nie spędziłeś z synem wigilii to błąd taktyczny – dziecko powinno pamiętać ten dzień jako święto z rodziną a nie z babcią.

A jeśli chodzi o kurs przedmałżeński chyba to było wiarołomstwo z jej strony

Z tego co piszesz sytuacja jest tak trudna że powinieneś się chronić, robić wszystko pod kątem ochrony swojej psychiki. Zabezpiecz się najpierw prawnie i majątkowo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, Adameo napisał:

To że nie spędziłeś z synem wigilii to błąd taktyczny – dziecko powinno pamiętać ten dzień jako święto z rodziną a nie z babcią.

 

A jeśli chodzi o kurs przedmałżeński chyba to było wiarołomstwo z jej strony

 

Z tego co piszesz sytuacja jest tak trudna że powinieneś się chronić, robić wszystko pod kątem ochrony swojej psychiki. Zabezpiecz się najpierw prawnie i majątkowo.

 

Nie uważam tego za błąd. Z tego względu, że dziecko pamięta tylko około 30% swojego dzieciństwa. Dzięki temu ona dostrzegła, że jak coś postanowię, to nie wycofuję się i nie jest w stanie mnie nagle ,,ugłaskać”... nie rzucam słów na wiatr. I powinna się liczyć z tym co mówi do mnie. 

 

Ochrona psychiki - to samo mi powtarzał jeden psycholog...

1 godzinę temu, Kespert napisał:

To nie tak działa. Nie jest ważne co ona mówi ani co ty mówisz - liczy się REAKCJA. Emocje, energia, zwał jak zwał. Jeśli ona powie coś, na co Ty zareagujesz (jakkolwiek) - to znaczy że trafiła. Znalazła czuły punkt, może go nacisnąć a ty podskoczysz.

W sumie, znaczy to że Tobie zależy... a to jest przegrana, w jej oczach. Utwierdzenie jej w jej pozycji.

 

Wróć na moment do czasów podstawówki, na pewno miałeś tam gdzieś jakiegoś takiego klasowego ofermę, nad którym "super fajni" kolesie po prostu musieli się poznęcać - poniżenie innej osoby stanowiło dla nich utwierdzenie ich własnej pozycji, w ich mniemaniu. Nie miało znaczenia czy "słabeusz" się stawia czy prosi, czy płacze czy próbuje walczyć - KAŻDA REAKCJA była "siłą" dla oprawców.

Widzisz ten sam element? Teraz, dzisiaj, z żoną w roli oprawcy.

 

To Ty odbierasz słowa innej osoby. To Ty nadajesz im znaczenie. Nikt nie jest w stanie powiedzieć nic, co Cię "poniży", bo to Ty nadajesz słowom znaczenie, to Ty pozwalasz by słowa, wibracje powietrza, miały wpływ na Twoją psychikę i dobrostan.

 

Za mym oknem właśnie skrzeczy wróbel. Co usłyszałbym, gdybym rozumiał jego język? "Panie dobry daj chlebka" czy "Cwelu jebany, małpo łysa, wyskakuj z chleba"? Ćwir, ćwir, to tylko dźwięki. Miałyby mnie denerwować?

 

Spokojnie obserwuj podczas awantury, jak jakieś ciekawe zjawisko naturalne. Jak wróbla - ale ćwierka, ale się o chleb stara... nawet fajny taki w tym zacietrzewieniu, w sumie. Nie ma gorszej zniewagi dla oprawcy, jak pokazanie że nie jest wystarczająco silny, by wywołać w Tobie jakąkolwiek reakcję. Że jest słaby, nieważny.

I wiem doskonale, że tylko łatwo się mówi. Wprowadzenie w życie, bywa wysiłkiem godnym olimpiady. Podsumowując jedną mądrością ludową - "miej wyjebane, a będzie Ci dane".

Bardzo dobra odpowiedź. Dzięki za wyjaśnienie. Rozumiem to. Tylko jest jedno ALE. Jest coś takiego jak uczucia, emocje. Jeśli darzę kogoś uczuciem, to to, co druga osoba mówi do mnie nie może być dla mnie obojętne. Takie inwektywy ranią uczucia. Jeśli uczucia nie ma, to inwektywy nie ranią. 

Mówisz o pewności siebie, o tym, żeby znać swoją wartość. Tak, znam. Dlatego jeśli obca osoba by po mnie jechała, to by to po mnie spłynęło. Ale jeśli mówi to osoba którą kocham, to już zupełnie co innego. I nie ranią mnie słowa osoby którą darzę uczuciem np. Nie chcesz zajmować się dzieckiem, jesteś zjebem, tylko rani mnie sam fakt, że ta osoba wypowiada takie słowa po to, żeby mnie zranić. Bo nie czuję się ani zjebem, ani osobą która nie chce sie zajmować dzieckiem, ani leniem.

 

Mogę tak reagować jak piszesz. TYLKO, że to wiążę się z tym, że ja tracę uczucia do takiej osoby. To się wypala. Dlatego ja tak zaciekle walczyłem i usiłowałem jej wyjaśniać po każdej kłótni, żeby tak nie robiła, żebyśmy się godzili, żeby przepraszała. No i dziecko widzą takie zachowania, takie reakcje, słowa uzna to za coś normalnego, a nie tego chce nauczyć dziecka, żeby nie szanowało drugiego człowieka. 

 

Jeśli z drugiej strony, tą metodę, brać jako metodę obrony przed socjopatą. Jak najbardziej. 

 

 

Jeszcze do tego co napisałeś. Dokładnie to samo mi mówiła, żona. Że nie powinienem reagować na to co ona do mnie mówi. W sensie krzyk, jej reakcje, wybuchy złości, inwektywy w moim kierunku. Dziecko ma na coś takiego patrzeć jak dorośnie? 😮 ? Zamieńmy rolę, ja będę się darł i mówił inwektywy, a niech po niej to spływa... Chyba nie na tym polegają związki. 

 

Zgadza się. Miej wyjebane a będzie Ci Dane. Tylko ja już nie chcę mieć dane - od osoby która mnie poniża i nie szanuje. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minutes ago, Mugen2 said:

Rozumiem to. Tylko jest jedno ALE. Jest coś takiego jak uczucia, emocje. Jeśli darzę kogoś uczuciem, to to, co druga osoba mówi do mnie nie może być dla mnie obojętne.

Załóżmy, że darzysz swoje dziecko uczuciem najsilniejszym. W samolocie, jak wypadną maski, to najpierw założysz maskę dziecku (uczucia), czy sobie (logika)?

Jeśli rzucisz się nakładać maskę dziecku, jest szansa że brak tlenu pozbawi cię przytomności zanim nałożysz ją dziecku. Nie uratujesz ani jego, ani siebie.

 

Aktem najwyższej odwagi i uczucia, jest właśnie w takiej sytuacji "schowanie" na moment uczuć do innej szuflady, bo TU I TERAZ jest coś ważniejszego niż zajmowanie się dźwiekami, wibracjami powietrza.

 

Inny przykład. Pani maluje paznokcie w mieszkaniu, a nagle dookoła wybucha pożar. Uczucia, tak, ratować, itd. a Pani wrzeszczy "nie ruszaj mnie, nie dotykaj mnie!" Jeśli uszanujesz jej uczucia bo tak mówi, jaki będzie wynik? Jedna zwęglona Pani. Jeśli nie dasz się ponieść uczuciom, zrobisz co trzeba i wyniesiesz ją pomimo jej wrzasków, to ocaleje.

A teraz pytanie, ważne. Który z powyższych wyborów, jest tak naprawdę uszanowaniem innego człowieka?

 

38 minutes ago, Mugen2 said:

Mogę tak reagować jak piszesz. TYLKO, że to wiążę się z tym, że ja tracę uczucia do takiej osoby. To się wypala.

Na odwrót. Działasz tak jak piszesz, tłumaczysz, godzisz, przepraszasz... i się wypala, pomimo tego. "Szaleństwem jest podejmować cały czas te same działania, mając nadzieję że za którymś razem wynik będzie inny".

 

40 minutes ago, Mugen2 said:

Dokładnie to samo mi mówiła, żona. Że nie powinienem reagować na to co ona do mnie mówi. W sensie krzyk, jej reakcje, wybuchy złości, inwektywy w moim kierunku.

Fakt, że mówiła to z zupełnie innych pobudek, nie wyklucza że jest to warta rozważenia rada. Nie tyle nie reagować, co reagować spokojnie? Reagować obserwacją, nie krzykami, tłumaczeniami czy wyrzutami. Oczywiście, najpierw sam zadaj sobie pytanie co wolisz, jaki wynik chcesz zyskać:

1. Sama z siebie Pani się nie zmieni, Ty zaś bez zmian będziesz systematycznie spadał "w dół". Trwanie.

2. Zmienisz swoje podejście na kompletne zadowolenie Pani, wypełnianie jej poleceń "bo kochasz" itd. Pantofel.

3. Wbrew temu co Pani mówi, zaczniesz robić "co trzeba" aby zmiany dotknęły najpierw ciebie, a przez Ciebie - także zmieniły kształt związku. Alfa wyznacza drogę stada.

 

Wbrew pozorom, opcja 1) jest łatwa, 2) zaś najłatwiejsza. 3) udaje się rzadko komu. Potrafisz powiedzieć, która z tych opcji to założenie maski najpierw dziecku, zamiast sobie? Która to założenie maski najpierw sobie, by móc też uratować dziecko?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, BrandyRiver napisał:

Twoja żona nie jest i nigdy nie będzie na takim poziomie by Cię docenić i zrozumieć. Im szybciej Ty to zrozumiesz, tym lepiej dla syna i Ciebie. Jej zachowanie nigdy się nie zmieni. NIGDY. Musisz sobie to uświadomić. Ile byś litanii i opowieści na jej temat nie pisał, to nie dostaniesz innej odpowiedzi. Ty musisz działać a nie zdawać relacje nam co zrobiła, powiedziała, jak się zachowała. Schematy są te same, większość z nas czytała i słyszała podobne historie

Jakby tak pomyśleć, to doceni ta, której (jeszcze coś) zależy.  Wiem jak to jest, jak kobieta nie zachowuje się tak chamsko jak żona @Mugen2 i gdy jeszcze myślisz, że swoim zachowaniem ją zmienisz na lepsze. Nawet wtedy marne szanse, bo za bardzo się pragnie tej zmiany. Na chwilę dostaje się "ochłap" gdy się człowiek bardziej zaangażuje, ale w sumie każdy taki uczynek i tak zostanie sprowadzony do shittestu. Bo jak się naprawdę sypie to już nie ma spójności, shittesty lecą i energia na ich przechodzenie nie jest tego warta. Kobiecy pierwotny (gadzi) program jest naprawdę silny.

 

@Mugen2 Twoja energia, na ogarnianie swojego życia  - to jest coś, czego nie możesz zmarnotrawić. Jak już będziesz poskładany, kompletny i ogarnięty po rozwodzie - wtedy możesz podejść do "naprawy jej" jeśli jeszcze będzie Ci się to wydawało sensowne.

Wcześniej - sporo ryzykujesz, gdy sam płyniesz pod prąd, zamiast z prądem rozsądku.

 

9 godzin temu, Mugen2 napisał:

Mogę tak reagować jak piszesz. TYLKO, że to wiążę się z tym, że ja tracę uczucia do takiej osoby. To się wypala. Dlatego ja tak zaciekle walczyłem i usiłowałem jej wyjaśniać po każdej kłótni, żeby tak nie robiła, żebyśmy się godzili, żeby przepraszała. No i dziecko widzą takie zachowania, takie reakcje, słowa uzna to za coś normalnego, a nie tego chce nauczyć dziecka, żeby nie szanowało drugiego człowieka.

Przechodziłem przez to, mam podobne bluepillowe podejście. To nic nie dało. Chwilowe poczucie, że coś się zmienia i powrót.

I tak w kółko. Przez to sporo myślenia, popełniania błędów poprzez ciągłe analizowanie, które odsuwało w czasie ważne decyzje.

I wiesz co ... to że się wypala to jest iluzja.

Niby "miłość" się wypala, ale negatywne uczucia, nadzieje i emocje Cię podświadomie trzymają i nie pozwalają normalnie żyć.

Powstaje pustka, która wymusza czasem chęć powrotu "starego". Nawet poprzez dziwne okoliczności, prawdopodobnie wynik dążenia podświadomości do zapełnienia pustki tym co znane.

Musisz znaleźć swój sposób na wymiksowanie się z tego uczucia. Skoro jest toksyczne, działa na Ciebie i otoczenie toksycznie -> musisz zacząć od odsunięcia się od tego niszczącego czynnika i rozpoczęcia detoksu.

 

Ja zmarnowałem 2 lata, gdy do rozsądku dochodziły decyzje o rozstaniu, które wtedy porzuciłem. Różne przejebane doświadczenia mentalne. Sporo lęków, apatii, żalu....

Szukałem różnych sposobów na ogarnięcie problemu, gdzieś w tle nadzieja lub nieumiejętność odpuszczenia relacji.

Rozstanie w normalnym związku, a rozstanie po toksycznym to dwie różne sprawy. Po toksycznym potrzebujesz dużo więcej pozytywnych wibracji i utrwalania pozytywnych zmian (w tym przekraczania stref komfortu), aby Twoje życie znów nabrało kolorów.

 

Chłopaki na Forum nie radzą źle - źle natomiast będzie, jeśli będziesz trudną decyzję odraczał w czasie. Odwlekanie to właśnie wynik wpadania w wibrację apatii, przez  żalu, strach.... walić to! Jesteś facetem, a to do czegoś zobowiązuje! Na pewno nie do racjonalizowana sobie tego, że siedzi się w niskim stanie, zamiast w wysokim.

 

Możesz analizować.... to zdrowy objaw szukania rozwiązań, ale gdzieś jest ten moment, że proces analityczny zostaje zakończony, masz plan, który realizujesz konsekwentnie. Nie wracasz zbyt szybko do analizowania, nawet do myśli tego typu. Obsesja na punkcie myśli to pierwszy stopień do stoczenia się i wibracji apatii. Do działania pozytywnego musisz wbić na odwagę i rozsądek, na ochotę zmiany siebie na lepsze. Będą lepsze dni (że będziesz miał motywację), będą też gorsze (wtedy ważne, aby się nie poddawać, mieć kogoś, kto będzie Cię wspierał).

 

Powodzenia! Masz energię, aby to wszystko dobrze ułożyć.👍 Będziesz upadać, ale będziesz też wstawać. Z każdym wstaniem będziesz coraz silniejszy.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.