Skocz do zawartości

Cena posiadania rodziny! Zostać, czy się rozwieść? Historia HARD


Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 11.06.2021 o 11:35, BrandyRiver napisał:

@Mugen2 Dużo piszesz, trwonisz czas na detale. Rozumiem, że masz potrzeba wygadania się i wyrzucenia tego wszystkiego z siebie. ALE

Zacznij działać. Twego małżeństwa nie ma i nigdy nie było. Dostałeś tylko kawałek papierka i masz z tego syna o którego musisz zadbać. Nie zadbasz o niego zmuszając go do przebywania z niezrównoważoną kobietą. Niszczysz mu nieodwracalnie psychikę. Tego chcesz? W tej chorej relacji trzyma Ciebie Twoja niezamknięta relacja z matką, którą na nowo odgrywasz z żoną.

 

Czytają to co napisałeś, widać gołym okiem, że cały czas szukasz aprobaty u żony- "zobacz jak się staram", "zobacz jaki jestem dobry", "zobacz jakim dobrym ojcem jestem", "zobacz jak dbam by nam nic nie zabrakło", itd. Szukasz aprobaty tam gdzie jej nie znajdziesz. NIGDY.  Tam jest tylko pustka. Tak naprawdę szukasz aprobaty u swojej matki i odgrywasz tę rolę z e swoją żoną. Nie bez kozery wybrałeś sobie partnerkę podobną charakterem do matki. To nie przypadek. 

 

Twoja żona nie jest i nigdy nie będzie na takim poziomie by Cię docenić i zrozumieć. Im szybciej Ty to zrozumiesz, tym lepiej dla syna i Ciebie. Jej zachowanie nigdy się nie zmieni. NIGDY. Musisz sobie to uświadomić. Ile byś litanii i opowieści na jej temat nie pisał, to nie dostaniesz innej odpowiedzi. Ty musisz działać a nie zdawać relacje nam co zrobiła, powiedziała, jak się zachowała. Schematy są te same, większość z nas czytała i słyszała podobne historie. Tu nie ma innego wyjścia, musisz się odciąć dla dobra syna i sam iść na terapię, by przepracować niezamknięte sprawy ze swojego dzieciństwa i relacji z rodzicami. Inaczej ten dramat będziesz na nowo zaczynał z podobną osobą jak Twoja żona. Żonie nie pomożesz. Ona może tylko pomóc sobie. A ona woli manipulacje na które niestety dajesz się nabierać. Ona na terapię się nie wybierze, bo osoby z takimi zaburzeniami nie uważają, że z nimi jest coś nie tak. Koniec. Nic innego nie wymyślisz, chociażbyś przytaczał nam kolejne przykłady jej zachowania.

@BrandyRiver A jak zadbam o niego jeśli sąd uzna, że dziecko ma być z matką? Ona już np. Dzisiaj zaczęła unosić głos na dziecko żeby zjadło kanapkę (bo nie miał ochoty). Będąc przez jakiś czas jeszcze (aż nie zacznie chodzić do przedszkola, matka odstawi cyca i dziecko nauczy sie samo zasypiać), mogę go bronić przed krzykami matki (wziąść go na ręce, wyjść z nim z domu), nagrywać jak krzyczy na dziecko. Myślę, że bez nagrań na dyktafon jak ona krzyczy na dziecko, mogę nie wygrać sprawy. Muszę zacząć szukać prawnika.

 

Bardzo mnie zastanowiło, to co napisałeś o szukaniu aprobaty u żony i niezamkniętej relacji z matką. I z jedną i z drugą matką nie czuję potrzeby udowadniania im czegoś ani nie mam potrzeby kontaktu. Wiem, że staram się być dobry, staram sie byc dobrym ojcem. Zgadzam się z Tobą i wiem doskonale, że ona tego nigdy nie doceni... zobaczyłem to po jej zachowaniu. 

 

Masz rację. Ona NIGDY się nie zmieni. NIGDY. Tak jak powiedziałem sobie, że daję nam czas max rok po ślubie i biorę rozwód. Od tamtego czasu było tylko gorzej. Coś się zmieniło. Ale generalnie nic się nie zmieniło. Żeby było normalnie, To ona by musiała się zmienić, i następnie JA musiałbym zmienić postrzeganie jej - a moje postrzeganie jej raczej się już nigdy nie zmieni. Po prostu nikt mnie jeszcze tak w życiu nie ,,ranił”. 

 

Powiedz mi, co jest z niezamkniętymi sprawami z mojego dzieciństwa, o czym ja bym nie wiedział. Jestem świadomy mnóstwa rzeczy do których doszedłem sam bez psychologa.

1) w wieku 20 paru lat bałem się podświadomie jak ktoś unosił głos na mnie, oblewał mnie pot na plecach. Nawet u zupełnie obcej mi osoby. Wiem, że to reakcja na to jak ojciec krzyczał... kiedy sobie to uświadomiłem, to przestało to na mnie działać - nawet jak żona krzyczy. Jestem oazą spokoju. Co nie oznacza, że to nie działa na moją psychikę podświadomie - bo to przemoc psychiczna. 

2) Miałem opór przed porzucaniem kobiet - to efekt tego, że rodzice się rozeszli. Podświadomie miałem zakodowane, że nie chcę krzywdzić kobiet. Tak jak moi rodzice sami się krzywdzili nawzajem i rozeszli. Też zrozumiałem ten mechanizm. Ja od żony chce odejść, to postanowiłem. Tylko nie chcę od syna.

3) jestem perfekcjonistą, ale mając tego świadomość nie jestem radykalny i zaślepiony tym, bo wiem jakie są tego wady i zalety. Też wiem skąd to mam. Ojciec nie był wcale perfekcjonistą. Ale wymagał, żeby wiele rzeczy były dokładnie robione i musiałem poprawiać. Stąd to mam.

4) Jedna i najważniejsza rzecz uważam. To brak stawiania granic. Gdzie w dzieciństwie ojciec godzinami po alko, psychicznie odreagowywał i niszczył moje poczucie wartości i niszczył każdą moją próbę mojej obrony słownej argumentami, poprzez krzyk i totalne zlewanie moich argumentów. Nie umiałem stawiać granic prawie w ogóle. I dopiero teraz się tego nauczyłem. Parę granic na początku znajomości postawiłem żonie. I byłem w szoku jaką siłę mają te granice postawione w tamtym czasie na początku znajomości. Np. Powiedziałem, że jeśli kobieta by mnie uderzyła w twarz, to od razu bym ją zostawił. 

 

O wszystkich tych punktach i wielu innych rzeczach opowiedziałem to mojej żonie. Bo nie widziałem żadnego zagrożenia z jej strony, ani żadnego strachu i obawy przed tym, że mogłaby tego użyć przeciwko mnie. Bo na mnie to nie działa. Teraz wiem, ze to był błąd.

 

,,manipulacje” na które dawałem się nabierać. Teraz ja widzę już każdą manipulacje z jej strony. I ją denerwuje, że nie może mną sterować. Raz napisała do mojej mamy, bo chciała, zeby matka mną manipulowała. Matka jej odpisała, że ona nie ma kompletnie na mnie wpływu. 

 

Jeśli ona wygra w sądzie. To jaki ja będę mial potencjał wychowawczy? Żaden. Będzie wychowany na bioło rycerza, psa, sługusa mamy i jej rodziny. Nie będzie potrafił wyprowadzić sie, odciąć pępowiny, założyć rodziny itd. Tak uważam. Przejebie życie na kompie, TV, itd. Itd. Jak ja mu przekaże te wartości, ? Wytrwałość? Nie poddawanie się? Nie chodzenie na łatwiznę? Itd? Powiedz mi jak? 

Gdyby jej rodzina była inna. Odpowiedzialna, nie leniwa do granic możliwości, nie niemoralna - promowanie kurestwa, socjopatyzm. To bym się nie obawiał, że nawet po rozwodzie, o dziecko będą dbali... 

 

Zacząłem się zastanawiać, czy w każdym małżeństwie przypadkiem nie jest tak jak tutaj ktoś napisał w komentarzu: 
Cytuję:
,,Do autora - próbujesz przełożyć logikę na język emocji. To się jeszcze nikomu nie udało a relacje z kobietami są oparte tylko i wyłącznie na szarpaniu emocjami. Masz ochotę? Szarp i korzystaj ile wlezie, ale nie przykładaj do tego żadnej wagi, bo to nie ma sensu. I jeszcze jedno - to nie POLKI są takie - takie są kobiety a sposób bycia, projekcja, rodzaj Gierek i teatru zależą tylko i wyłącznie od obycia, wykształcenia, warunków w jakich dorastała. Bliskości nie dostaniesz już nigdzie bo to deficytowy towar, które nie da sie kupić nawet za siedmiocyfrową sumę. CHcesz seksu? Kup go sobie - wyjdzie Ci dużo taniej niż ten cały cyrk pod tytułem uwodzenie :D Chcesz bliskości? Kup sobie psa :D :D „. 

 

Zgadzasz się z tym komentarzem? Jeśli tak? To w jaki sposób funkcjonują inne rodziny? Małżeństwa? 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.06.2021 o 14:19, Kespert napisał:

Załóżmy, że darzysz swoje dziecko uczuciem najsilniejszym. W samolocie, jak wypadną maski, to najpierw założysz maskę dziecku (uczucia), czy sobie (logika)?

Jeśli rzucisz się nakładać maskę dziecku, jest szansa że brak tlenu pozbawi cię przytomności zanim nałożysz ją dziecku. Nie uratujesz ani jego, ani siebie.

 

Aktem najwyższej odwagi i uczucia, jest właśnie w takiej sytuacji "schowanie" na moment uczuć do innej szuflady, bo TU I TERAZ jest coś ważniejszego niż zajmowanie się dźwiekami, wibracjami powietrza.

 

Inny przykład. Pani maluje paznokcie w mieszkaniu, a nagle dookoła wybucha pożar. Uczucia, tak, ratować, itd. a Pani wrzeszczy "nie ruszaj mnie, nie dotykaj mnie!" Jeśli uszanujesz jej uczucia bo tak mówi, jaki będzie wynik? Jedna zwęglona Pani. Jeśli nie dasz się ponieść uczuciom, zrobisz co trzeba i wyniesiesz ją pomimo jej wrzasków, to ocaleje.

A teraz pytanie, ważne. Który z powyższych wyborów, jest tak naprawdę uszanowaniem innego człowieka?

 

Na odwrót. Działasz tak jak piszesz, tłumaczysz, godzisz, przepraszasz... i się wypala, pomimo tego. "Szaleństwem jest podejmować cały czas te same działania, mając nadzieję że za którymś razem wynik będzie inny".

 

Fakt, że mówiła to z zupełnie innych pobudek, nie wyklucza że jest to warta rozważenia rada. Nie tyle nie reagować, co reagować spokojnie? Reagować obserwacją, nie krzykami, tłumaczeniami czy wyrzutami. Oczywiście, najpierw sam zadaj sobie pytanie co wolisz, jaki wynik chcesz zyskać:

1. Sama z siebie Pani się nie zmieni, Ty zaś bez zmian będziesz systematycznie spadał "w dół". Trwanie.

2. Zmienisz swoje podejście na kompletne zadowolenie Pani, wypełnianie jej poleceń "bo kochasz" itd. Pantofel.

3. Wbrew temu co Pani mówi, zaczniesz robić "co trzeba" aby zmiany dotknęły najpierw ciebie, a przez Ciebie - także zmieniły kształt związku. Alfa wyznacza drogę stada.

 

Wbrew pozorom, opcja 1) jest łatwa, 2) zaś najłatwiejsza. 3) udaje się rzadko komu. Potrafisz powiedzieć, która z tych opcji to założenie maski najpierw dziecku, zamiast sobie? Która to założenie maski najpierw sobie, by móc też uratować dziecko?

@Kespert tak, znam to. Najpierw sobie bym założył maskę. 

 

Uszanowanie innego człowieka? - ratowanie jego życia (najpierw siebie, potem dziecko. Pani mimo iż ona tego nie chce).

 

,,Szaleństwem jest podejmować cały czas te same działania, mając nadzieję że za którymś razem wynik będzie inny". - słyszałem ten tekst. Znam i stosuję tą zasadę. Ale w tym związku nie znalazłem metody działania która by była skuteczna. Mnie nauczono godzenia się, przepraszania, wytrwałości, cierpliwości, szacunku do drugiego człowieka, umiejętności słuchania. U niej w domu nie nauczono jej przepraszania. Kiedyś rozmawiałem w 4 oczy z jej matką i pytałem ją dlaczego jej córka nie przeprasza. Uzyskałem taką odpowiedz: ,,a po co przepraszać? Mnie matka też nie nauczyła przepraszać”. Czyli przekazywane z pokolenia na pokolenie !!! Jej Matka ,,ma jaja” - tak powiedziała, jej ojciec nie ma. I córka to samo chce w naszym związku. Moja żona twierdzi, że jej ojciec potrafi ,,postawić do pionu” swoją żonę - podczas gry w karty potrafi się na nią wydrzeć. Patologia. Wyznacznikiem siły w związku jest darcie mordy na drugiego partnera. 😮 żałosne. Jak powiedziałem kiedyś matce mojej żony , że żona krzyczy, teściowa odpowiedziała: ,,ja też krzyczałam na swojego męża”. 😮 😮 U nich darcie sie i krzyczenie na siebie to coś normalnego. Chyba dwa dni temu nagrało się na dyktafon - podczas rozmowy telefonicznej żony z teściową: teściowa do mojej żony: ,,drżyj się niego” odp. Mojej żony: ,,no dre się na niego”. 😮 ! Teściowa do żony: ,,dziecko, zrób paznokcie, umaluj oko, nakręć włosy, i wyjdź na miasto z dzieckiem. Ale wyjdź wtedy kiedy jego nie będzie w pracy, tak, żeby jak on przyjdzie, żeby Ciebie nie było”. Żona do matki: ,, no robiłam tak już, robiłam. No i nie było efektu”. 

 

To schit test, żebym po przyjściu z pracy panikował i wydzwaniał po żonę, i srał po gaciach gdzie ona jest. W ogóle na mnie to nie działa. Raz żona kupiła ubrania które mówiłem jej, że mi się podobają. I założyła i pytała się mnie czy mi się podobają. Specjalnie to robiła, żebym uprawiał z nią seks, albo żebym ją ,,prosił o seks..” bo nie wiem czy by mi dała. Albo zwyczajnie chciała mi się podobać.. kompletnie na mnie to nie działało. Tzn. Trochę tak, ucieszyłem się. Ale wtedy przypomniały mi się sceny i akcje i jej słowa z przeszłości, gdzie ona miała w nosie przeprosić. Pytam ją, czy to ,,dla mnie” kupiła... odp. ,,że nie dla mnie, dla niej”. I tak za każdym razem. Widzę, że umaluje usta dla mnie, albo coś założy dla mnie.. ale za cholerę nie chce się przyznać, że to dla mnie. Kiedyś tak nie reagowała, kiedyś (na początku związku), była szczera. 

 

Wracając do tematu: u nich w domu krzyczy się na siebie, kłóci, nie rozmawia o tym, a następnego dnia zapomina i przechodzi do porządku dziennego jakby nigdy nic się nie stało. Ja tak nie potrafię, mnie tego nie nauczyli... i nie chce nauczyć dziecka czegoś takiego. 

 

,,Fakt, że mówiła to z zupełnie innych pobudek, nie wyklucza że jest to warta rozważenia rada. Nie tyle nie reagować, co reagować spokojnie? Reagować obserwacją, nie krzykami, tłumaczeniami czy wyrzutami.” Najlepiej Nie reagować w ogóle. Ja reaguje spokojnie. Mnie jest ciężko wyprowadzić z równowagi. Nie krzyczę. Tłumaczę i mam wyrzuty. Nie ma sensu reagować, jakakolwiek rozmowa to obracanie kota ogonem, gaslighting, wypieranie się wszystkiego itp. 

 

Według mnie opcja nr. 1 i 2 to założenie maski najpierw dziecku, później mnie. Opcja 3 to założenie maski mnie, by móc ratować dziecko.

 

,,3. Wbrew temu co Pani mówi, zaczniesz robić "co trzeba" aby zmiany dotknęły najpierw ciebie, a przez Ciebie - także zmieniły kształt związku. Alfa wyznacza drogę stada.” - mógłbyś mi to napisać innymi słowami, żebym zrozumiał? Masz na myśli ,,co trzeba” - nic nie mowić, w sytuacji gdy żona mówi, żeby przestać mówić podczas kłótni? Czy masz na myśli rozwód? 

 

Dzisiaj była akcja: przyniosłem do łóżka kanapkę dla syna. Żona na to, żebym położył talerzyk na łóżku, ja na to, że wole go trzymać w powietrzu - 15/20cm nad kołdrą. Masakrycznie zaborcza chciała na mnie wymusić położenie talerza. Zaczęła krzyczeć. Dziecko się bało, przytulali do mnie. Wstała poszła do kuchni, zrobiła sama kanapkę dla dziecka. Przyszła i położyła na talerzu na kołdrze i dawała synowi. PATOLOGICZNE !!! Zaborczość i kontrola nad związkiem lvl HARD. Nie wybielam się. Sytuacja taka jak piszę. 

Po takich sytuacjach jak ta przypominam sobie to co pisał @BrandyRiver. ONA nigdy się nie zmieni. To dlatego, że wcześniej pokazałem słabość? Ulegałem? Gdyby (jak na początku) widziała we mnie cechy alfy i do tej pory.. to związek miałby inny kształt? I nie byłoby dram.?

 

20 godzin temu, lync napisał:

Jakby tak pomyśleć, to doceni ta, której (jeszcze coś) zależy.  Wiem jak to jest, jak kobieta nie zachowuje się tak chamsko jak żona @Mugen2 i gdy jeszcze myślisz, że swoim zachowaniem ją zmienisz na lepsze. Nawet wtedy marne szanse, bo za bardzo się pragnie tej zmiany. Na chwilę dostaje się "ochłap" gdy się człowiek bardziej zaangażuje, ale w sumie każdy taki uczynek i tak zostanie sprowadzony do shittestu. Bo jak się naprawdę sypie to już nie ma spójności, shittesty lecą i energia na ich przechodzenie nie jest tego warta. Kobiecy pierwotny (gadzi) program jest naprawdę silny.

 

@Mugen2 Twoja energia, na ogarnianie swojego życia  - to jest coś, czego nie możesz zmarnotrawić. Jak już będziesz poskładany, kompletny i ogarnięty po rozwodzie - wtedy możesz podejść do "naprawy jej" jeśli jeszcze będzie Ci się to wydawało sensowne.

Wcześniej - sporo ryzykujesz, gdy sam płyniesz pod prąd, zamiast z prądem rozsądku.

 

Przechodziłem przez to, mam podobne bluepillowe podejście. To nic nie dało. Chwilowe poczucie, że coś się zmienia i powrót.

I tak w kółko. Przez to sporo myślenia, popełniania błędów poprzez ciągłe analizowanie, które odsuwało w czasie ważne decyzje.

I wiesz co ... to że się wypala to jest iluzja.

Niby "miłość" się wypala, ale negatywne uczucia, nadzieje i emocje Cię podświadomie trzymają i nie pozwalają normalnie żyć.

Powstaje pustka, która wymusza czasem chęć powrotu "starego". Nawet poprzez dziwne okoliczności, prawdopodobnie wynik dążenia podświadomości do zapełnienia pustki tym co znane.

Musisz znaleźć swój sposób na wymiksowanie się z tego uczucia. Skoro jest toksyczne, działa na Ciebie i otoczenie toksycznie -> musisz zacząć od odsunięcia się od tego niszczącego czynnika i rozpoczęcia detoksu.

 

Ja zmarnowałem 2 lata, gdy do rozsądku dochodziły decyzje o rozstaniu, które wtedy porzuciłem. Różne przejebane doświadczenia mentalne. Sporo lęków, apatii, żalu....

Szukałem różnych sposobów na ogarnięcie problemu, gdzieś w tle nadzieja lub nieumiejętność odpuszczenia relacji.

Rozstanie w normalnym związku, a rozstanie po toksycznym to dwie różne sprawy. Po toksycznym potrzebujesz dużo więcej pozytywnych wibracji i utrwalania pozytywnych zmian (w tym przekraczania stref komfortu), aby Twoje życie znów nabrało kolorów.

 

Chłopaki na Forum nie radzą źle - źle natomiast będzie, jeśli będziesz trudną decyzję odraczał w czasie. Odwlekanie to właśnie wynik wpadania w wibrację apatii, przez  żalu, strach.... walić to! Jesteś facetem, a to do czegoś zobowiązuje! Na pewno nie do racjonalizowana sobie tego, że siedzi się w niskim stanie, zamiast w wysokim.

 

Możesz analizować.... to zdrowy objaw szukania rozwiązań, ale gdzieś jest ten moment, że proces analityczny zostaje zakończony, masz plan, który realizujesz konsekwentnie. Nie wracasz zbyt szybko do analizowania, nawet do myśli tego typu. Obsesja na punkcie myśli to pierwszy stopień do stoczenia się i wibracji apatii. Do działania pozytywnego musisz wbić na odwagę i rozsądek, na ochotę zmiany siebie na lepsze. Będą lepsze dni (że będziesz miał motywację), będą też gorsze (wtedy ważne, aby się nie poddawać, mieć kogoś, kto będzie Cię wspierał).

 

Powodzenia! Masz energię, aby to wszystko dobrze ułożyć.👍 Będziesz upadać, ale będziesz też wstawać. Z każdym wstaniem będziesz coraz silniejszy.

 

@lync ,,Nawet wtedy marne szanse, bo za bardzo się pragnie tej zmiany. Na chwilę dostaje się "ochłap" gdy się człowiek bardziej zaangażuje, ale w sumie każdy taki uczynek i tak zostanie sprowadzony do shittestu. Bo jak się naprawdę sypie to już nie ma spójności, shittesty lecą i energia na ich przechodzenie nie jest tego warta. Kobiecy pierwotny (gadzi) program jest naprawdę silny.”

 

Mogę się z tym zgodzić. ,,ochłap” jest chwilowy... 

Miłość się wypala, bo nie dba się o nią. Żeby dbać to naprawdę potrzeba dużego wysiłku. Trzeba się rozwijać, dbać o swój wygląd - ćwiczyć, nie tyć. Być zaangażowany. Itd. Jak jedna osoba za dużo daje, to druga sie rozleniwia. Co innego jeśli druga osoba jest leniwa z natury. Po urodzeniu dziecka całe zaangażowanie przelewa na dziecko. To powinno trwać rok, dwa - maksymalnie.

 

myślę, że negatywne emocje trzymają, bo mózg się do nich przyzwyczaja i uzależnia, jest spokój, potem źle. Dokładnie tak. Silna potrzeba do powrotu ,,starego”.

 

Myślę, że ja już wpadłem po części w Apatię. Mam duży żal do siebie. Na początku związku mówiłem sobie, że łatwo to zakończę. Ale w cholerę nie jest łatwo. Przez dziecko. Po ostatniej podsłuchanej jej rozmowie (przez dyktafon) z jej matką, słyszałem jak jej matka namawiała ją do tego, żeby ona wracała do Polski, zabrała dziecko itd. Opowiadała jej o sąsiadce która się rozwiodła, i ponoć teraz ,,WIE ŻE ŻYJE” - alimenty, inny facet, praca bez wysiłku - w przedszkolu. Nie wiem czego chce żona. Może chciałaby, żeby było dobrze, może chce, żebym był pod jej pantoflem. Kiedyś przez przypadek mnie podrapała - niechcący i uśmiechając się do mnie lekko śmiejąc, tak słodko , powiedziała: ,,powiedz kochance, że ja Ci to zrobiłam”. Jej obraz związku właśnie taki jest? Ja mam ją zdradzać, a ona mnie? Ona ma rządzić w związku i mną gardzić?. Nie kumam o co chodzi. Niby taki tekst powiedziała, ale z rok temu jak myłem na myjni samochód, dzwoniła do mnie przez widecall - nie odbierałem. Przyjechałem, do mieszkania, wyskoczyła na dwór do samochodu, OBWĄCHAŁA GO W ŚRODKU. Przyszła do mieszkania i uniesionym tonem z wściekłością do mnie - ,,coooo, dziwkę se znalazłeś????!!”. Rozbawiła mnie tym na maksa, mega się z tego tekstu śmiałem. Nie czaję tych zachowań... 

 

rozwiodę, się.... znajdę sobie inną dziewczynę... będzie chciała dziecko - ja nie. Koniec znajomości. A samotna matka - ... średnio to widzę - bankomat.. wychowywanie czyiś dzieci - to nie dla mnie. Inna kobieta - też będzie chciała ułożyć mnie pod siebie. 

Tak jak napisał @Dellinger są lepsze i gorsze, ale wszystkie działają tak samo... 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Dellinger napisał:

I zacznij chodzić na divy. Jak sobie po pukasz trochę lasek to nabędziesz dystansu do kobiety w domu. Straci nad tobą magiczną moc tzipy

 

 

@Dellinger może Cię to zdziwi, ale: mnie one nie podniecają ! Serio. Raz byłem w klubie go go - na trzeźwo. Siadała na mnie prawie gołą cipką jedna. Nawet mi nie stanął. Jak mam zapłacić za seks, to na mnie to nie działa. Ona robi to dla kasy, a nie ze względu na to, że jestem dla niej atrakcyjny. 

 

Ja muszę czuć, że jestem dla kobiety atrakcyjny. Są emocje. Wtedy pożądam taką kobietę. Jak nie czuję że jestem atrakcyjny dla kobiety, jak kobieta mnie nie pożąda, to nie czuję pożądania do takiej. Jak ktoś ma mi dać dupy z łaski, to tak jakbym sobie konia zwalił. 

 

Moja żona już straciła moc tzipy... prosty powód - widzę, że mnie nie pożąda. Nie chodzi o mój wygląd. Bo uważam, że mam bardzo dobrą figurę, proporcje. Można byłoby to polepszyć oczywiście. 1 miesiąc ćwiczeń i 6-cio pak mocno zarysowany, klatka i biceps, większa. 

 

Ale ostatnio sam byłem zaskoczony. Bo obudziłem się w środku nocy. Bardzo nakręcony... i mimowolnie zacząłem się przysuwać do żony... ona - zero reakcji. Odwróciłem się i zasnąłem. Zwyczajnie już daaawno sexu nie było i mój organizm się tego domaga. 1 na 2-3 miesiące... 

 

a żonę to mega irytuje, że ja jej nie pożądam. Raz mi to właśnie powiedziała. Bo widać, że pare razy się starała - ubiorem, piżamą. 

Nie mam ochoty, jak co tydzień, kilka dni są sceny i BRAK SZACUNKU. 

 

No i mnie samego to męczy. Nadzieja. Ja mam mega duże pokłady nadziei, never give up (nie poddawania się), nie odpuszczania, walczenia do końca. I mnie samego przez jakiś czas, męczyło, że jej nie pożądam i nie kocham i sam nie wiedziałem co z tym zrobić.

a ona mi mówiła - jak się między nami zaczęło walić.... jak ona przez tydzień mega się starała, wykazywała zainteresowanie, dzwoniła, była najlepszą żoną. Było parę takich akcji. A mnie to po prostu nie ruszało... Bo - były niezamknięte stare sprawy, brak szacunku. Nie było przeprosin, ani rozmowy. No i ona wpadała we wściekłość. - z powodu ? Jak ona to mówiła - ,,jest wściekła, bo między nami jest tak chujowo !’’. Ja do niej wtedy:. ,,okey. To wyjaśnij mi swoje zachowanie które było przez ostatnie półtora roku- dwa lata..., co to kurwa było. Co tydzień/dwa ostre kłótnie. Jebałaś się na boku? miałaś kogoś? Wyjaśnijmy sobie to i możemy iść dalej. A tak to, cofamy się.’’. Ona na to: ,,nie było kłótni co tydzień/dwa (...)”. 😮 

 

co do tego kolegi orbitera. Raz przeglądając jej telefon widziałem w przeglądarce: ,,kurs na prawo jazdy C - w jakiejś miejscowości weekendowy”, czy coś takiego. Moje pytanie. Po jakiego chuja, ona coś takiego miała w przeglądarce ???? No pytam się. 

1)albo, zeby znaleźć komuś i szukała komuś takiego kursu

2) albo wpadła na to przez przypadek - reklama

3) albo co ja bardziej obstawiam - orbiter namawiał ja zeby byli razem i zeby zrobiła sobie ten kurs i będą sobie jeździć, pracować i zwiedzać. 

 

Ja muszę sie jakoś dowiedzieć, o chuj chodzi z tym orbiterem. Nie wiem tylko jak. Jakby doszło do rozwodu - to wyłożyłbym wszystkie karty na stół, oczekując odpowiedzi. Może bym uzyskał. 

12 godzin temu, Dellinger napisał:

I zacznij chodzić na divy. Jak sobie po pukasz trochę lasek to nabędziesz dystansu do kobiety w domu. Straci nad tobą magiczną moc tzipy

 

 

Moje libido leży, ale chciałbym coś wyrwać na seks. Czuje taka potrzebę. Bliskości, seksu.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mugen2 Najwyraźniej masz słowotok. Ale co to zmienia w Twojej sytuacji? Nic.

 

Zacznij działać a nie wymyślać i racjonalizować sobie czemu dalej tkwisz i chcesz tkwić w gównie po uszy.  Próbujesz nas przekonać, że Twoja sytuacja jest unikatowa i bez wyjścia. Schemat. Było tu takich wiele. Przekop forum. Wyhoduj bracie jaja, wypierdol Tą babę ze swego życia i dbaj o syna. A jak nie, to nie użalaj się nad sobą. Bo jak tego nie zrobisz, to nie jesteś żadną ofiarą a ochotnikiem. Sam wybierasz bagno i siedzisz w tym syfie.

Lejesz ściany tekstu i nic z tego nie wynika. Tak, wiemy, cierpisz. I co dalej z tym zrobisz? Chcesz od nas usłyszeć "cierp dla dobra dziecka".  Nie usłyszysz. 

Tyle ode mnie. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, BrandyRiver napisał:

Zacznij działać a nie wymyślać i racjonalizować sobie czemu dalej tkwisz i chcesz tkwić w gównie po uszy. 

Dokładnie!!! Babsztyl Cię szmaci a Ty nic. Dalej słowotok i opisy... 

Niedługo walnie Ci z bańki, poprawi kopem a Ty pięknie opiszesz tą sytuację.

 

Edytowane przez trop
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest ktoś na forum kto wygrał sprawę opieki nad dzieckiem? 
Jeśli tak, proszę o info.

Gdzie znajdę najlepszą adwokatkę + adwokata = adwokatkę która poprowadzi sprawę, adwokat, żeby kontrolował i pomagał adwokatce, żeby przypadkiem mnie na minę nie wjebała (solidarność kobieca).. Jak mam zweryfikować, czy ktoś jest bardzo dobry, jak mam znaleźć adwokatów którzy wygrali takie sprawy dla ojców. Jeśli ponoć z 2% spraw. Nad opieką wygrywają matki? 

 

Jak to wygląda? Jak pokażę za xx miesięcy papier na rozwód żonie, to do czasu wygranej walki o dziecko będziemy mieszkać razem/ ona wyprowadzi się do rodziców z dzieckiem a ja będę widywał dziecko kiedy??? Jak piszecie sprawy trwają nawet kilka lat - o prawa do opieki...

 

 

 

10 godzin temu, trop napisał:

Dokładnie!!! Babsztyl Cię szmaci a Ty nic. Dalej słowotok i opisy... 

Niedługo walnie Ci z bańki, poprawi kopem a Ty pięknie opiszesz tą sytuację.

 

Jak to możliwe, że prawo jest tak, że mężczyzna nie może nic kobiecie zrobić, a kobieta może psychicznie robić mężczyźnie wszystko?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.06.2021 o 21:10, Mugen2 napisał:

To jest osoba mega inteligentna. Bo jak trzeba to wszystko wraca na normalne tory. Ostatnie 4-5 miesięcy są spokojne. Ale przed tym to około 2 lata to były co weekend kłótnie, akcje pojebane. Ja mam z nią dużo zdjęć, filmów itd. Ona została po prostu źle wychowana na maxa. Ona robi masakrę, drze sie, itd. Gdy nie jest tak jak ona chce. Musi być tak:

1) Ona musi rządzić w związku. Facet to pies. Ale musi być pies z kasą. Nie można podważyć jej decyzji.
2) jest niecierpliwa. Nie ma za grosz cierpliwości. Tyczy sie wszystkiego, jeśli nie ma już, to wybucha.
3) perfekcjonistka, jeśli nie jest perfekcyjnie (w domu, w zwiazku, itd), to eksploduje.

4) tylko ty masz o nią zabiegać - rozmawiać, dawać uwagę, itd. Ona od siebie da tylko wtedy kiedy Ty dasz

5) ona zrobi wszystko to co Ty zrobisz - jeśli zrobisz coś ,,dobrego”, to będzie oddawać, jeśli złego (nawet jeśli nie robisz, ale według niej robisz coś złego, to nie przetłumaczysz) to będzie Cię niszczyła. 

6) zazdrość - nie widziałem kogoś tak patologicznie zazdrosnego

7) według niej nie ma czegoś takiego jak przemoc psychiczna. 

8 ) kłótnia - ona widzi to tak - ma Cię zjebać, Twoja wina, nie wracacie do tematu i nie rozmawiacie o nim. 

 

Przez pewien czas zacząłem sie obawiać weekendów, bo co weekend było coś...
ona najwyraźniej poprzez to ma kontrole nad związkiem (jak jej mama) i musi mieć tą kontrolę za wszelką cenę. Po prostu tak została nauczona. Ma 36 lat. Przejebała na kutasach do tej pory (jej koleżanka mi powiedziała przy niej !, że ona mega lodów obrobiła). Czego moja sie wypierała. Przejebala cala kasę na ciuchy. Pracowała bez ubezpieczenia u ojca i za granica na czarno. Emerytury nie będzie miała w ogóle (tak myśle). Myślała ze złapała Pana Boga za nogi. I Że mnie będzie urabiać i ze będzie miała jak celebrytki z milionerami z Instagram. Nie wyszło, to atakuje i niszczy, i jak widzi, ze opadam z sił, to jest milutka DO CZASU KIEDY JA ZACZYNAM DAWAĆ JEJ UWAGĘ I ZACZOWYWAC SIE NORMALNIE W ZWIAZKU. Musi mnie wtedy dobić psychicznie... . Jak ona chce zeby było dobrze, to wie co zrobić. Pociąga za sznurki, wie co lubię, i jaki jest dla mnie idealny związek. Wtedy tak sie zachowuje. 

Ja sie w niej zakochałem. Bo ona była moim ideałem i zachowywała sie jak ideał. Seks - jak na pornolu, ile chce, jak chce i gdzie chce. Ideał! Wygląd, prawie ideał. Ubiór - gust - ideał. Dba o wizerunek - ideał. Zachowanie - Gra aktorska - ideał. Jeśli chce to robi się idealna, jeśli chce to robi idealny horror.

 

Przykład kasy - ja jej powiedziałem, ze ja sie brzydzę jak ktos jest ze mną dla kasy. Jak nic nie daje od siebie. Że mam wstręt. Że nie uprawiam z takimi kobietami seksu które mnie traktują jak sponsora/bankomat. Pare razy zrobiłem jej esej na ten temat. Wyjechałem wszystko. ZAŁAPAŁA. Robi od siebie sama zakupy co jakiś czas. Chodzi po chleb. Zapłaci od czasu do czasu w kawiarni. Nie wiem jaki ma ku temu motyw, ale robi. I w ten sposób myśli ze mi przyjdzie ochota na seks i będzie dobrze. No właśnie problem w tym ze nie! Bo tyle razy mnie poniżała i tyle razy próbowałem jej wyjaśnić co robi dobrze a co złe w związku, ze obrzydziła mi swoją osobę. Swoim zachowaniem tylko i wyłącznie. A tego sie nie da po prostu cofnąć. Po prostu za późno. 

 

Ona nie ma zielonego pojęcia jak bardzo zabiła ten związek. Dlaczego? Bo nie ma empatii !!!!!!! Dlatego.

 

Ona w ogóle nic nie chce czytać i sie rozwijać. Raz jak jej puściłem mega znanego psychologa wykład na YouTube, do czego prowadzi krzyk i ze to nie działa. To dotarło do niej ! Serio. Było widać zmianę. Ale na tydzień moze 2 tygodnie. Ciężko u niej na trwałą zmianę. Po prostu zapomina. 

 

Ona np. Chce ze mną obejrzeć film. Ok. Oglądamy - taki jak ja lubię. Obejrzymy polowe. Udaje mega zainteresowanie. Ale potem nast. Dnia i kolejnych dni, kompletnie zapomina zeby przyjść i dokończyć oglądanie. Po prostu ona zajmuje sie sobą i zapomina. To jest sztuczne, udawane. Myśli tylko o sobie. Sztuczny związek - mnie to odpycha. Ona myśli ze poddaje trochę zainteresowanie i ja będę podjarany 2 miesiące. Socjopatia potrafią udawać w sposób perfekcyjny - nawet emocje. Dlatego ja w związku to widzę. I tak po trochę ponad roku bycia razem dostrzegłem jej sztuczne (UDAWANĄ), radość na mój powrót z pracy do mieszkania. Jej sztuczny uśmiech. Ktoś głupi by tego nie dostrzegł - tak mi sie wydaje. Ona była zszokowana i wypytywała mnie - jak to zauważyłeś. Nie zaprzeczała, że nie uśmiecha się sztucznie. Pytała tylko - jak Ty to dostrzegłeś. Więc każdego oszuka ! Że jest dobrą i miłą osobą i nie potrafi krzywdzić innych. W moją rodzinę też się wkupiła - kupując ostatnio walizkę prezentów (serio).

Jak dziecko dorośnie i zostanie z matką, to będzie je niszczyła - jeśli nie będzie w jej oczach idealne i posłuszne. A nie będzie, bo nie ma dzieci idealnych. A jak zostanie to przesiąknięty tym gównem z jej domu rodzinnego. 

,,Chieny, modliszki, czarne wdowy” - czytałem o tym i słuchałem na YouTube.

 

Terapeuty - jednego już byłem - narcystyczny. Nie podpasował mi, mega drogo ! Druga - powiedziałem co i jak, była stała cena, mialem sie umówić, podniosła o 40zł za godzine. Odmówiłem za takie coś. Kolejna osoba 400zł za godzine ! Zrezygnowałem jak po mojej historii odpowiedziała - ,,dlaczego miałaby byc złą matką”... 😮 już z 5 tyś zł przepaliłem na to. 

no i rozmawiałem kilka razy z fajną parą od mediacji. Lecz chyba nie wiedzą jak źle było. Zamierzam z nimi porozmawiać jeszcze i wyjaśnić ze nie mogę w tym tkwić ze względu na to, ze to co sie dzieje w mojej psychice wyraźnie i dobitnie odbija sie na moim zdrowiu fizycznym.

 

zamierzam sie przejść do jednego psychiatry, mam upatrzonego jednego...

No dokładnie - kwiatek na mój grób ! 

Wiem o pogrywaniu po rozwodzie. Jest taka książka o prawdziwym obliczu kobiet po rozwodach. Chyba jakiś sędzia ja napisał. Są tam statystyki ile % kobiet i w jakich sytuacjach utrudnia. Np. Nagadywanie dziecku źle na ojca, zeby dziecko zapomniało o ojcu, zeby matka mogła sobie na nowo ułożyć życie z nowym fagasem...jest tam opisane dokładnie wyjaśnione dlaczego kobiety tak postępują ! 

 

Ja chce spierdalać. Nawet nie wiesz jak bardzo. Ale najwyraźniej mam mega lęk przed tym, żeby dziecku nie spierdolić życia. Mam zakodowane, żeby dziecko miało rodzinę. Więc jeśli okazałoby się, że mnie zdradziła, albo zdradzi i miałbym dowód, to byłby to dla mnie impuls do tego, żeby to zakończyć. Dlatego, że wydaje mi się, że to ona by chciała, żebym ja ją zdradził, żeby miała czarno na białym przed rodziną ! Bo ja już myślałem o zdradzie i to dawno... z mojej strony, bo wybroniłbym się z tego w sądzie na 100% - mam nagrane, jak mówi, że mogę ją zdradzić. 2 - mam screeny jak piszę o seksie z nią i ona nie przyjmuje propozycji pójścia do seksuologa. + inne screeny z rozmów...

A Ty reagujesz jak ja. O kurwa. Co myślisz że też mi nie żal tej małej istoty nie było..do dziś jest, ale to kwestia człowieczeństwa, ale zarazem świadomości że nie mogłem więcej zrobić. Zdrada to nie tylko że się sypnie gdzieś. Zdrada to już nawet w myślach się kwalifikuje. Przynajmniej w mojej opinii. Nie ma innej drogi jak zaakceptować tą co jest, i to w każdym przypadku. Można by pogrywać, ale nie szkoda Ci czasu? Mi ciężko było, w trakcie tego trwania to była dla mnie nowość, nikt podobnie, i nie znałem podobnych przypadków. Ja bym spierdalał i tym bardziej jak masz fundusze to zabierał ile wlezie ze sobą. Ciężko tak ocenić z wersów. Masz bardzo podobny przypadek. Dziecko sobie da radę...matula mi powtarza. Ja od siebie robię co czuję że powinienem i powiem Ci że pewnie nam jest lepiej razem, ale osobno od madki. Przynajmniej, prawdziwy, szczęśliwy świat. Napisz na priv, dam Ci namiary to pogadamy bo tak to ciężko. 3m się i zacznij się uczyć akceptować kolej rzeczy na które nie masz wpływu

Edytowane przez Ezio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 6/12/2021 at 8:52 PM, Mugen2 said:

Ale w tym związku nie znalazłem metody działania która by była skuteczna.

Świat nie jest logiczny. Zawsze, gdy w grę wchodzi więcej niż jedna osoba, może zaistnieć sytuacja że nic się nie da zrobić, bo jeśli ja mam wolną wolę, to druga osoba też ją ma, i jej wola może się nigdy nie zgodzić z moją. Sytuacja taka jest "nie do naprawienia", jeśli gdzieś nie powstanie kompromis.

Inaczej, nie ma metody która zawsze będzie skuteczna.

 

On 6/12/2021 at 8:52 PM, Mugen2 said:

Mnie nauczono godzenia się, przepraszania, ... U niej w domu nie nauczono jej przepraszania.

Klasyczne starcie dwóch przeciwstawnych systemów. U niej, "tzipa zawsze rządzi, pantofel zawsze błądzi" - ma określone wzorce, w chwilach gdy przestaje działać świadomie, jej podświadomość powraca do tych wzorców. Tego się raczej już nie da zmienić, to ekstremalnie trudne.

W Twoim przypadku, kult Matki Polki, ustawienie kobiety na piedestale jako istoty "lepszej". I problem że żywy człowiek nie dorasta do ideału. Zdaj sobie sprawę że kobiety srają. Pierdzą też. Mają okres, boli je głowa, klną, plują, nie chce im się myśleć czasami - wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Czasami upieramy się przy swoim po prostu z przekory, czasami zgadzamy się na upokorzenie tylko z lenistwa.

Sumując, nie zawsze musisz ją przepraszać. Nie zawsze ona musi przepraszać Ciebie.

 

On 6/12/2021 at 8:52 PM, Mugen2 said:

Czyli przekazywane z pokolenia na pokolenie !!!

Poszukaj wątku Mosze Red "Szanuj się samcu czyli o żon wyborze". Trochę za późno, ale jest tam sporo pożytecznej wiedzy która może Ci się przyda.

 

On 6/12/2021 at 8:52 PM, Mugen2 said:

U nich darcie sie i krzyczenie na siebie to coś normalnego.

Temat trudny, bo zahacza o definicję "normalności". Wiesz, że Ty masz jakąś, a ona ma też jakąś? I niekoniecznie te definicje są tożsame. Czasem są sprzeczne. Ale nie czyni to żadnej z nich "tą jedyną prawdziwą" - jak już , obie są równie fałszywe. Jeśli isntniej "normalny człowiek", to co najwyżej jeden na 8 miliardów - każdy ma inną definicję, więc tylko jedna może być "prawdziwa". Logicznie jest to sprzeczność, więc rozwiązaniem jest uznanie "normalności" za zbiór niedokreślony, o granicach płynnych w pewnym zakresie. Co z tego, zapytasz.

Są związki, gdzie kobieta mieszka i uprawia seks z dwoma mężczyznami wiedzącymi o sobie.

Są związki, gdzie kobieta zgadza się na przemoc fizyczną, a nawet prosi o nią.

Oczywiście są też związki homoseksualne, poliamoryczne, FwB, LAT, aseksualne...

I teraz clou - to od naszej definicji "normalności" zależy, co uznamy za dopuszczalne w naszym odbiorze. Jesli dwoje (lub warianty) ludzi zgadza się na jakiś model związku, i nie łamią przy tym prawa karnego, to znajdzie się grupa ludzi którzy taki model związku uznają za "normalny".

 

U Niej "norma" w związku było darcie mordy. Masz szczęście że nie rzucanie nożami. Masz pecha że było "darcie mordy". Dodatkowo, zgaduję że w skład jej wzorca wchodzi "seks na zgodę". Czyli jeśli urządza awanturę, jest szansa że liczy na powtórzenie wzorca, w którym to Ty masz "zwyciężyć" i będzie mogła "się oddać". A u Ciebie jest reakcja odwrotna - kłótnia wyzwala wygaszenie pociągu seksualnego. Sytuacja trochę patowa, bo bez złamania jednego z tych wzorców raczej się nie obejdzie.

 

On 6/12/2021 at 8:52 PM, Mugen2 said:

i nie chce nauczyć dziecka czegoś takiego

Też nie chciałbym. Ale tutaj nie stanie się to co Ty chcesz, ani nie stanie się to co Ona chce. Stanie się to co dziecko zobaczy jako wzorzec. Nie ma dobrych rozwiązań.

 

On 6/12/2021 at 8:52 PM, Mugen2 said:

Tłumaczę i mam wyrzuty. Nie ma sensu reagować, jakakolwiek rozmowa to obracanie kota ogonem

OK, teraz rozumiem ciut lepiej.

W sytuacji kłótni ona dopuszcza do głosu słynny "gadzi mózg", a z tym dyskutować nie warto. Pomyśl co mógłbyś sam zrobić, aby samemu nie odczuwać wyrzutów z powodu czegoś, na co wpływu realnie nie masz.

 

On 6/12/2021 at 8:52 PM, Mugen2 said:

mógłbyś mi to napisać innymi słowami, żebym zrozumiał? Masz na myśli ,,co trzeba” - nic nie mowić, w sytuacji gdy żona mówi, żeby przestać mówić podczas kłótni? Czy masz na myśli rozwód? 

Nie wydaje mi się bym miał dla Ciebie gotową odpowiedź. Ale piszę to, co powinienneś w mej opinii usłyszeć, abyś SAM mógł znaleźć swoją odpowiedź. Bo to Ty będziesz ponosił jej konsekwencje. Więc najpierw SAM musisz zecydować, czego Ty chcesz. Następnie, musisz być SWOJEJ decyzji pewien. Jak już to będziesz miał, sam będziesz wiedział "co trzeba" zrobić aby SWÓJ cel osiągnąć. To może być rozwód, to może być trwanie, to może być próba zmiany statusu związku na "moje".

 

On 6/12/2021 at 8:52 PM, Mugen2 said:

Gdyby (jak na początku) widziała we mnie cechy alfy i do tej pory.. to związek miałby inny kształt? I nie byłoby dram.?

Jak wilk poddaje się przodownikowi stada, kładzie się na grzbiet i odsłania brzuch, by pokazać swoją bezbronność - ten gest u przewodnika stada powoduje zaprzestanie ataku; już wygrał, biologia i zwyczaje nakazują odpuścić i nie pozwolić by stado przez jakąś kłótnię zostało uszczuplone. W przypadku wielu ludzi, "odsłonięcie brzucha" oznacza że można teraz przeciwnika bezkarnie i łatwo zamordować. Nie mamy mechanizmu który "wyłącza agresję"; o ile jeszcze mężczyźni jakoś się czasami dogadają, kobiety zazwyczaj (a szczególnie w trybie gadziego mózgu) będą walczyć lub zginą, a jak zobaczą okazję - zaatakuja bez wahania.

 

Jest na Forum przypięty wątek "Z pluszowego penisa w przewodnika stada". Nie zdradzę zakończenia, powiem tylko - a tego właśnie chcesz? Jesli jestes pewien, że tego chcesz - TWÓJ wybór.

 

On 6/12/2021 at 8:52 PM, Mugen2 said:

Nie wiem czego chce żona.

Zdradzę Ci tajemnicę - ona też tego nie wie. Świadomie. Podświadomie chce tylko jednego, czyli "wszystko". Świadomość nad tym nie panuje, ani nie jest w stanie ogarnąć, więc świadomie nie wie czego chce. To przewodnik stada ma wiedzieć, gdzie stado ma iść. Więc dzwoni do matki...

 

On 6/12/2021 at 8:52 PM, Mugen2 said:

Nie kumam o co chodzi.

Logiką próbujesz ogarnąć sferę emocji. To są dwie płaszczyzny które nie powinny być łączone, bo nie mają ze sobą nic wspólnego.

 

On 6/12/2021 at 9:45 PM, Mugen2 said:

Jak ktoś ma mi dać dupy z łaski, to tak jakbym sobie konia zwalił.

Ech... Ona pragnie "uznania", pragnie "mieć władzę tzipy nad samcami" - i nie ma dla niej wielu gorszych obelg niż mężczyzna, który nie chce jej przelecieć. To takie podświadome przekazanie wiadomości "nie jesteś taka dobra jak ci się wydaje, mała". Logiki w tym za grosz nie ma, ale kobiety często podświadomie uznają że jeśli samcowi nie stanie przy ich zalotach, to jest to dla nich obraza.

 

On 6/12/2021 at 9:45 PM, Mugen2 said:

A mnie to po prostu nie ruszało... Bo - były niezamknięte stare sprawy, brak szacunku. Nie było przeprosin, ani rozmowy. No i ona wpadała we wściekłość. - z powodu ? Jak ona to mówiła - ,,jest wściekła, bo między nami jest tak chujowo !’’

Mówiąc prostacko, oczekiwała że się na nią rzucisz i "weźmiesz co swoje", ale dla niej otwarte powiedzenie że chce seksu, jest tak samo niewymawialne jak przeprosiny. Tak niewyobrażalne jak dla Ciebie "wzięcie dupy z łaski". Konflikt wzorców.

Inaczej, to właśnie takie zaloty i "ciche przyzwolenie" są w jej oczach "przeprosinami zastępczymi", według jej schematu i wzorców. Bierzesz albo odrzucasz ją i jej wzorce - to musi być Twój wybór.

 

17 hours ago, Mugen2 said:

Jak to możliwe, że prawo jest tak, że mężczyzna nie może nic kobiecie zrobić, a kobieta może psychicznie robić mężczyźnie wszystko?

Kult Matki Polki. Wychowanie przez pokolenie kobiet, których mężowie zginęli podczas wojny, w duchu "kobiety nie wolno uderzyć nawet kwiatkiem", czy "musisz być miły dla dziewczynek". I takie wychowanie powoduje blokady, gdy okazuje się że kobieta jest jak najbardziej stworzeniem biologicznym, a "chuj jej w dupę" to nie przekleństwo, a jej życzenie na dzisiejszą noc. Brutalne zderzenie wychowania z rzeczywistością.

Edytowane przez Kespert
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, Mugen2 napisał:

Jak to możliwe, że prawo jest tak, że mężczyzna nie może nic kobiecie zrobić, a kobieta może psychicznie robić mężczyźnie wszystko?

Bo tak jest w tym naszym obozie koncentracyjnym. A Ty się broń i przeczytaj z 20 razy co chłopaki piszą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Ezio napisał:

A Ty reagujesz jak ja. O kurwa. Co myślisz że też mi nie żal tej małej istoty nie było..do dziś jest, ale to kwestia człowieczeństwa, ale zarazem świadomości że nie mogłem więcej zrobić. Zdrada to nie tylko że się sypnie gdzieś. Zdrada to już nawet w myślach się kwalifikuje. Przynajmniej w mojej opinii. Nie ma innej drogi jak zaakceptować tą co jest, i to w każdym przypadku. Można by pogrywać, ale nie szkoda Ci czasu? Mi ciężko było, w trakcie tego trwania to była dla mnie nowość, nikt podobnie, i nie znałem podobnych przypadków. Ja bym spierdalał i tym bardziej jak masz fundusze to zabierał ile wlezie ze sobą. Ciężko tak ocenić z wersów. Masz bardzo podobny przypadek. Dziecko sobie da radę...matula mi powtarza. Ja od siebie robię co czuję że powinienem i powiem Ci że pewnie nam jest lepiej razem, ale osobno od madki. Przynajmniej, prawdziwy, szczęśliwy świat. Napisz na priv, dam Ci namiary to pogadamy bo tak to ciężko. 3m się i zacznij się uczyć akceptować kolej rzeczy na które nie masz wpływu

Nie mogę na priv.: wyskakuje mi komunikat: ,,Możesz wysłać tylko 0 wiadomości na minutę. Proszę spróbować ponownie później.”

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Mugen2 napisał:

Nie mogę na priv.: wyskakuje mi komunikat: ,,Możesz wysłać tylko 0 wiadomości na minutę. Proszę spróbować ponownie później.”

Żeby móc priv pisać do kogoś musisz mieć odpowiednią ilość wpisów na forum. O ile pamiętam minimum to 250.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.06.2021 o 13:28, Kespert napisał:
Cytat

 

Świat nie jest logiczny. Zawsze, gdy w grę wchodzi więcej niż jedna osoba, może zaistnieć sytuacja że nic się nie da zrobić, bo jeśli ja mam wolną wolę, to druga osoba też ją ma, i jej wola może się nigdy nie zgodzić z moją. Sytuacja taka jest "nie do naprawienia", jeśli gdzieś nie powstanie kompromis.

Inaczej, nie ma metody która zawsze będzie skuteczna.

 

 

TO po co ta ciągła walka? Dla kobiet zawsze musi być gra? Ktoś musi wygrać, a ktoś przegrać? Bez szczerych rozmów tylko ich kompletny brak? Jeśli świat nie jest logiczny, to jak to zrozumieć? Emocje. no ja też mam emocje. Wiem jakie i wiem jak je nazwać. Jak czytałem na forach internetowych w ilu to małżeństwach nie ma sexu - czy to ze strony kobiet czy to mężczyzn. To jest dramat, wręcz horror. Ludzie nic nie naprawiają, tylko rozwalają. Jak dziecko zaśnie, żona w pokoju zajmuje się sobą, ja sobą. Totalna obojętność, to już tak będzie zawsze? Próba sił? Kto pierwszy do kogo przyjdzie? Z sexem to samo? Zero pożądania? Żona sama się zaspokaja - porno + ręcznie/wibrator. To na co mężczyznom żony... skoro tak się dzieje. Wychodzi na to, że kobiety to narcyztki i socjopatki.

 

Niedawno zdałem sobie sprawę, że muszę się uczyć MÓWIĆ na NOWO. 

Żona była spragniona, ja tez, pojechałem kupić wodę. Żona usypiała małego. Uspała go jakieś 10 min temu. 

Przychodzę i mówię do żony: „zapomniałaś o wodzie? dlaczego nie pijesz?". 

Żona do mnie: „to mam już teraz pić? Nie mogę później?" Widać, że jest zła. 

Ja: „no możesz oczywiście. Tylko mówiłaś, że jesteś spragniona, więc dziwi mnie, że nie przyszłaś się napić", 

żona: ,,masz do mnie pretensję, że nie piję teraz”

Ja na to: ,,wcale nie mam pretensji, dlaczego tak uważasz?” Po kilkuminutowej rozmowie ... 

pytam się żony: ,,co miałbym powiedzieć, żebyś nie odebrała tego jako pretensji?”
Żona: ,,gdybyś powiedział: ,,CIEKAWI MNIE, dlaczego nie pijesz wody, skoro mówiłaś, że byłaś spragniona”.

Dla mnie to szok, że żona ma złowrogą minę, nie patrzy na mnie w ogóle podczas rozmowy kiedy o tym rozmawiamy i ONA odebrała by to nie jako pretensja, gdybym użył słowa ,,Ciekawi mnie”. 

 

 

Cytat
Cytat

Klasyczne starcie dwóch przeciwstawnych systemów. U niej, "tzipa zawsze rządzi, pantofel zawsze błądzi" - ma określone wzorce, w chwilach gdy przestaje działać świadomie, jej podświadomość powraca do tych wzorców. Tego się raczej już nie da zmienić, to ekstremalnie trudne.

Nie wiem czy tylko wtedy gdy przestaje działać świadomie 😕 obawiam się, że nie tylko. Przykład. Przyjeżdżamy do PL do jej domu rodzinnego. Na 10 dni. A ona ma zapłonowe wyjazdy w różne miejsca - załatwianie jej spraw w różne dni. I tak mi odpala na 2 godziny przed każdym wyjazdem, że ona tam i tam chce jechać. Chamstwo. Czuje się jak taksówka. I jej pare razy powiedziałem. Albo mi powiesz przed przyjazdem do PL co i gdzie i kiedy zamierzasz, albo ja Cię nigdzie nie wożę. Bo ja też mam jakieś plany.. Nie dotarło...

 

Ona z rzeczami dnia codziennego mówi do mnie trybem rozkazującym, nie pytającym. Ciągle rozkazujący. Stało się tak, że czasami jak rozmarzę mi coś, to ja pytam ją, żeby powtórzyła co mówiła, jeśli nadal powie trybem rozkazującym, to ja wtedy mówię, żeby powtórzyła jeszcze raz. I ona wtedy przechodzi w tryb pytający... Lecz jeśli ja zadaje jej pytanie jakieś, albo mówię twierdząco, to ona czasami nie rozróżnia tego i odbiera to jako tryb rozkazujący. Niedowierzaniem wtedy, jak można tego nie rozróżniać. No i znaczy się wtedy rozmowa i moje długie wyjaśnienia i tłumaczenia jaka to jest różnica, skoro ona tego nie dostrzega. Albo udaje totalnie głupią, albo rzeczywiście tak jest. W co nie mogę wręcz uwierzyć !

Cytat
Cytat

 

W Twoim przypadku, kult Matki Polki, ustawienie kobiety na piedestale jako istoty "lepszej". I problem że żywy człowiek nie dorasta do ideału. Zdaj sobie sprawę że kobiety srają. Pierdzą też. Mają okres, boli je głowa, klną, plują, nie chce im się myśleć czasami - wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Czasami upieramy się przy swoim po prostu z przekory, czasami zgadzamy się na upokorzenie tylko z lenistwa.

Sumując, nie zawsze musisz ją przepraszać. Nie zawsze ona musi przepraszać Ciebie.

 

Nie, i tu się mylisz. Może podświadomie tak mam jeśli mam podejść do obcej ładnej dziewczyny, wtedy mam blokadę. Ale wcale nie uważam i stawiam kobiet na piedestale jako lepsze. Uważam je tak jak opisujesz. Czyli wychodzi totalny brak empatii ze strony kobiet/ mojej żony... czyli można wsadzić między bajki teksty o tym, żeby mówić o uczuciach, co kogo boli, jak się czuje w danej sytuacji itd. Bo zostanie to odebrane jako słabość. Przepraszanie - słabość. To jest chore. Nikogo nie uważam lepszego od innych, czy to szef, czy dyrektor, czy ktokolwiek. To tylko człowiek jak każdy. Stanowisko go niczym nie wywyższa w moich oczach. Ani ja się nie wywyższam.

Cytat
Cytat

Poszukaj wątku Mosze Red "Szanuj się samcu czyli o żon wyborze". Trochę za późno, ale jest tam sporo pożytecznej wiedzy która może Ci się przyda.

MEEEGA za późno. Popełniłem prawie wszystkie błędy z tego. ALE wyjaśniam. Koledzy z pracy mocno mi odradzali w ogóle ślub. Stwierdzili, że to koniec sexu.... nawet jeden mi powiedział, żebym poszedł do kolegi z pracy i zapytał go, ponieważ on wiele lat był z jedną kobietą i było im ok, lecz po ślubie, po roku zerwali ! No ślub zmienił kobietę i jej odwaliło. Rozeszli się i wzięli rozwód. Mój ojciec to samo mówił - ciesz się sexem dopóki jest. Mój kuzyn ksiądz nawet tak samo mówił, wręcz odradzał nam ślub !!! Mówił, że nie jest nam potrzebny, bo po co... SERIO ! Ale nikt nie mówił wprost od A do Z o co chodzi i jak to jest naprawdę, co się dzieje z kobietami i jakie one są. Ja chciałem sam się przekonać. Co do żony, to stwierdziłem, że nie ma idealnych ludzi. Że jak będzie nam źle to się rozwiedziemy. No i nie chciałem marnować czasu na szukanie, bo to można w latach liczyć. No i trzeba ze 2 , 3 lata chodzić, żeby po opadnięci emocji stwierdzić, czy to ta... Myślałem, że potrafię się z każdym dogadać. No i że z kobietą w razie kryzysu się zwyczajnie dogadam - Strasznie się myliłem.

Cytat
Cytat

 

Temat trudny, bo zahacza o definicję "normalności". Wiesz, że Ty masz jakąś, a ona ma też jakąś? I niekoniecznie te definicje są tożsame. Czasem są sprzeczne. Ale nie czyni to żadnej z nich "tą jedyną prawdziwą" - jak już , obie są równie fałszywe. Jeśli isntniej "normalny człowiek", to co najwyżej jeden na 8 miliardów - każdy ma inną definicję, więc tylko jedna może być "prawdziwa". Logicznie jest to sprzeczność, więc rozwiązaniem jest uznanie "normalności" za zbiór niedokreślony, o granicach płynnych w pewnym zakresie. Co z tego, zapytasz.

Są związki, gdzie kobieta mieszka i uprawia seks z dwoma mężczyznami wiedzącymi o sobie.

Są związki, gdzie kobieta zgadza się na przemoc fizyczną, a nawet prosi o nią.

Oczywiście są też związki homoseksualne, poliamoryczne, FwB, LAT, aseksualne...

I teraz clou - to od naszej definicji "normalności" zależy, co uznamy za dopuszczalne w naszym odbiorze. Jesli dwoje (lub warianty) ludzi zgadza się na jakiś model związku, i nie łamią przy tym prawa karnego, to znajdzie się grupa ludzi którzy taki model związku uznają za "normalny".

 

Rozumiem to. Czytałem też książkę ,,Czy to normalne? Seks, związki i statystyka”. I fragmenty chciałem pokazać swojej żonie, żeby odnieść do naszego związku. Mało ją to interesuje. Nudzą ją takie rzeczy. 

 

Cytat
Cytat

U Niej "norma" w związku było darcie mordy. Masz szczęście że nie rzucanie nożami. Masz pecha że było "darcie mordy". Dodatkowo, zgaduję że w skład jej wzorca wchodzi "seks na zgodę". Czyli jeśli urządza awanturę, jest szansa że liczy na powtórzenie wzorca, w którym to Ty masz "zwyciężyć" i będzie mogła "się oddać". A u Ciebie jest reakcja odwrotna - kłótnia wyzwala wygaszenie pociągu seksualnego. Sytuacja trochę patowa, bo bez złamania jednego z tych wzorców raczej się nie obejdzie.

Nożami nie, ale kopanie rzucanie przedmiotami np. Moim prywatnymi, albo WÓZKA DZIECIĘCEGO (bo go przestawiłem, bo zawadzał o drzwi wejściowe i nie mogłem otworzyć, co żona odebrała za chamstwo, że robię jej nazłość. Tłumaczenia nie przynosiły skutku).

CO do seksu. No właśnie NIE. I pewnego razu, kilka miesięcy po porodzie, myślałem, że po kłótni liczy na sex. Dlatego inicjowałem go częściej. Jak ona zauważyła, że inicjuję dość często seks, to ,,mi go zabrała”. Przestała dawać. A jednego razu, chciałem z nią uprawiać seks (po jakiś 2 miesiącach przerwy), inicjowałem, a ona jak ją całowałem, rzuciła tekst, ,,czy bym coś nie zrobił, w mieszkaniu, a potem seks”. Momentalnie mi się odechciało. Ona zaczęła przepraszać, bo jej wyrzuciłem, że gra, wymusza seksem coś. Brzydzę się tego. Tak jak w filmie ,,Don Jon” ze Scarlett Johansson. Twierdziła, że oglądała ten film i że go ,,rozumie”. Jak widać nie.

 

U mnie jest reakcja taka, że jak ona przeprosi, jak przyjdzie i powie ,,przepraszam”, ale szczerze (co u niej to raczej nie występuje), to mnie staje, podniecam się. Czuję szacunek, czuję, że ktoś liczy się z moimi emocjami, uczuciami. Co u niej wyzwala pożądanie? Teraz nie wiem. Ale ostatnio mi powiedziała, jak jechałem gdzieś niedaleko (myślała, że ją jadę zdradzać), że mogę się pieprzyć. W sensie, że jak chce z kimś, to mogę. To już drugi raz mi powiedziała w ostatnim czasie (2 miesięcy jakoś tak). Nie kumam tego w ogóle ! Chciała mi dać do zrozumienia, że nie boi się zdrady? Czy fakt, że się bzykamy co 2 , 3 miesiące sprawił, że zaczęła mieć gdzieś seks ze mną i być może z powodu tego, że może mnie zdradzała i to nie raz, stwierdziła, że mi da swoje przyzwolenie na moją zdradę??? 

 

Cytat
Cytat

Też nie chciałbym. Ale tutaj nie stanie się to co Ty chcesz, ani nie stanie się to co Ona chce. Stanie się to co dziecko zobaczy jako wzorzec. Nie ma dobrych rozwiązań.

Rozumiem, Rozumiem. Zwyczajnie chciałbym mieć jakiś wpływ na to. Lecz jest coś, o czym rozmawiałem z moim sąsiadem. Mój sąsiad, miał obydwu rodziców alkoholików. Pili i spali w stodole. Bieda i nędza straszna ! Mój ojciec, dużą firmę założył, rozbudował. I bardzo, bardzo często zabierał ze sobą tego małego chłopca (naszego sąsiada), do pracy. Mój ojciec imponował temu chłopakowi. No i chłopak pół życia przepracował u mojego ojca. Sam nie pił alkoholu. Był odpowiedzialny. Założył swoją rodzinę i wybudował dom, dobrze wychowywał swoje dzieci. Przejął jakiś wzorzec po moim ojcu. Więc uważam, że im więcej dziecko zobaczy - w innych rodzinach, i będzie miało otwarty umysł, a nie ślepo naśladowało innych, to może dziecko zrozumie, co jest okey w naszej rodzinie, a co nie. Tak jak ja widziałem, co było w mojej rodzinie nie tak.

Cytat
Cytat

 

OK, teraz rozumiem ciut lepiej.

W sytuacji kłótni ona dopuszcza do głosu słynny "gadzi mózg", a z tym dyskutować nie warto. Pomyśl co mógłbyś sam zrobić, aby samemu nie odczuwać wyrzutów z powodu czegoś, na co wpływu realnie nie masz.

 

Tak. Dokładnie tak. Z tym, że u niej ten gadzi mózg aktywuje się, mega często. Ona go totalnie nie kontroluje, bo nie ma empatii. Musiałbym totalnie zmienić myślenie. Problem w tym, że nie wiem co zrobić kiedy ona np. Dopytuje sie mnie o coś i mimo zmian tematu na inny ciągle się dopytuje i dopytuje, twierdząc że ją kłamie. Nie odpuszcza. Spróbuję tak: odpowiem raz. A na nast pytanie odpowiem, że już odpowiadałem. A na nast. Pytania nie będę w ogóle reagował. 

Cytat
Cytat

Nie wydaje mi się bym miał dla Ciebie gotową odpowiedź. Ale piszę to, co powinienneś w mej opinii usłyszeć, abyś SAM mógł znaleźć swoją odpowiedź. Bo to Ty będziesz ponosił jej konsekwencje. Więc najpierw SAM musisz zecydować, czego Ty chcesz. Następnie, musisz być SWOJEJ decyzji pewien. Jak już to będziesz miał, sam będziesz wiedział "co trzeba" zrobić aby SWÓJ cel osiągnąć. To może być rozwód, to może być trwanie, to może być próba zmiany statusu związku na "moje".

Czytając powtórnie Twoje posty, zrozumiałem. Lecz nadal nie wiem jak. Stąd udzieliłem się na tym forum. Decyzji nie jestem pewien, ponieważ nie wiem jak dowiedzieć się, czy ona mnie zdradziła (Pomijam fakt testu DNA, oraz zdrady na moich emocjach i zaniedbanie) chodzi o fizyczną. Przez te myśli, nie mogłem się zaangażować, i wrócić do tego, żeby się starać. Gdybym wiedział, byłoby mi łatwiej podjąć decyzję. Na forum mówią i piszą wprost - odejść. Ty też pisałeś, jakie kroki podjąć. Ja chce wiedzieć, co się działo, że tak się zachowywała przez ostatnie 2 lata, i czy to było przez zdradę. Gdybym to wiedział, (nie wiem jak się tego dowiedzieć), musiałbym się dowiedzieć co zrobić, żeby mi się zaczęło chcieć nadal inwestować w ten związek i wtedy próbowałbym zmieniać status związku na ,,moje”. 

 

W moim odczuciu nasz związek zadziwiająco podobnie (chodzi o żonę)  przypomina film ,,wykolejona” z 2015 z Amy Schumer i Billem Haderem. 

 

Cytat
Cytat

Jak wilk poddaje się przodownikowi stada, kładzie się na grzbiet i odsłania brzuch, by pokazać swoją bezbronność - ten gest u przewodnika stada powoduje zaprzestanie ataku; już wygrał, biologia i zwyczaje nakazują odpuścić i nie pozwolić by stado przez jakąś kłótnię zostało uszczuplone. W przypadku wielu ludzi, "odsłonięcie brzucha" oznacza że można teraz przeciwnika bezkarnie i łatwo zamordować. Nie mamy mechanizmu który "wyłącza agresję"; o ile jeszcze mężczyźni jakoś się czasami dogadają, kobiety zazwyczaj (a szczególnie w trybie gadziego mózgu) będą walczyć lub zginą, a jak zobaczą okazję - zaatakuja bez wahania.

Cenna uwaga ! Ja, żeby się o tym przekonać musiałem tego doświadczyć na własnej skórze. Czyli kobiety to bardziej zwierzęta a nie ludzie. Dlatego nie wolno okazywać kobiecie słabości nigdy. 

Cytat
Cytat

Jest na Forum przypięty wątek "Z pluszowego penisa w przewodnika stada". Nie zdradzę zakończenia, powiem tylko - a tego właśnie chcesz? Jesli jestes pewien, że tego chcesz - TWÓJ wybór.

Przeczytałem cały ten wątek. Długi bardzo. Nie nie chcę tego. W moim odczuciu Autor tamtego wątku, chciał coś zmienić na co było za późno. Trzeba było od razu wziąć rozwód, bez tych akcji. Autor chwali się tym, że ,,teraz nic nie czuje”. Fajnie. Też sobie czasami myślę, czy fajnie jest być jak socjopata. Z jednej strony bardzo fajnie. Z drugiej, bardzo niefajnie. Ja się cieszę, że odczuwam dużo emocji,  - nie cieszę się, że je odczuwam, bo sprawiają ból. 

 

Autor wątku cały czas żył nadzieją, że żona z nim będzie - czy to po rozwodzie, czy nie. 

 

Cytat
Cytat

Zdradzę Ci tajemnicę - ona też tego nie wie. Świadomie. Podświadomie chce tylko jednego, czyli "wszystko". Świadomość nad tym nie panuje, ani nie jest w stanie ogarnąć, więc świadomie nie wie czego chce. To przewodnik stada ma wiedzieć, gdzie stado ma iść. Więc dzwoni do matki...

 

Kolejna cenna uwaga. ,,Podświadomie chce wszystko...” stąd jest hipergamia kobiet. Więc nie liczę się ja, jako osoba.... Tylko moje zasoby. Przykre to. 

 

Jak odciąć jej pępowinę ? (Pomijam śmierć matki ze starości). Był COVID - nie wyszło .... Jak sprawić, żebym to ja był przewodnikiem stada? Żeby był szacunek? Temu z wątku powyżej w moim przekonaniu nie wyszło. Bo stado się rozpadło.  

Cytat
Cytat

Logiką próbujesz ogarnąć sferę emocji. To są dwie płaszczyzny które nie powinny być łączone, bo nie mają ze sobą nic wspólnego.

 

Bo nie manipuluję emocjami innych. Więc nie ogarniam tego. Jak sterować kobietą poprzez jej emocje.

Cytat
Cytat

Ech... Ona pragnie "uznania", pragnie "mieć władzę tzipy nad samcami" - i nie ma dla niej wielu gorszych obelg niż mężczyzna, który nie chce jej przelecieć. To takie podświadome przekazanie wiadomości "nie jesteś taka dobra jak ci się wydaje, mała". Logiki w tym za grosz nie ma, ale kobiety często podświadomie uznają że jeśli samcowi nie stanie przy ich zalotach, to jest to dla nich obraza.

Zrozumiała, że nie ma nade mną władzy.

 

Cytat
Cytat

 

Mówiąc prostacko, oczekiwała że się na nią rzucisz i "weźmiesz co swoje", ale dla niej otwarte powiedzenie że chce seksu, jest tak samo niewymawialne jak przeprosiny. Tak niewyobrażalne jak dla Ciebie "wzięcie dupy z łaski". Konflikt wzorców.

Inaczej, to właśnie takie zaloty i "ciche przyzwolenie" są w jej oczach "przeprosinami zastępczymi", według jej schematu i wzorców. Bierzesz albo odrzucasz ją i jej wzorce - to musi być Twój wybór.

 

 

Właśnie zauważyłem, że to są dla niej ,,słowa” przepraszam. Tak, konflikt wzorców. Nawet nie wiesz jak trudne jest to do przeskoczenia dla niej - powiedzieć to ,,przepraszam”. Bo to dla niej oznaka słabości, oddanie władzy... Tak samo trudne jest dla mnie przyjęcie zastępczych przeprosin, bo dla mnie te ,,przeprosiny” to jak lekarstwo dla psychiki. I Dlatego teraz mi gotuje. Ostatnio ubrała ciuch który mi się podobał. Ona nie zmieni swoich wzorców. Jest na to zbyt słaba. Dlatego tak jak piszesz. Ja muszę wziąć, albo odrzucić jej wzorce. I wyjaśnić to dziecku, dlaczego tak jest w naszej rodzinie a nie inaczej. 

 

No właśnie kiedyś było inaczej, bo jak ona chciała seksu/całowania się, to nie mówiła - ale robiła. Brała swoją ręką za moje usta i mnie całowała. Co mnie się nie podobało, bo zbyt brutalnie mnie chwytała za szczękę. Było przytulanie się po seksie kiedyś. Teraz jest mechaniczny - ,,raz po seksie jak powiedziałem, chodźmy sie położyć na łóżku, - odpowiedziała ,,a po co?”.” Nie podoba mi się to. Za mało emocji.

Cytat
Cytat

Kult Matki Polki. Wychowanie przez pokolenie kobiet, których mężowie zginęli podczas wojny, w duchu "kobiety nie wolno uderzyć nawet kwiatkiem", czy "musisz być miły dla dziewczynek". I takie wychowanie powoduje blokady, gdy okazuje się że kobieta jest jak najbardziej stworzeniem biologicznym, a "chuj jej w dupę" to nie przekleństwo, a jej życzenie na dzisiejszą noc. Brutalne zderzenie wychowania z rzeczywistością.

No właśnie... to jak wyjście z MATRIXA ! Mieszkam za granicą i widzę do czego to doprowadziło. Do tego, że kobiety są bardziej męskie od mężczyzn. Bardziej zdecydowane, pewne siebie, wręcz bardzo agresywne. A mężczyźni, wręcz odwrotnie. Są plusy, bo kobiety są bardziej łatwe. Ale i minusy - mało dzieci.

 

 

 

 

 

 

Przeglądając jej telefon natrafiłem na listę 100 wątków/sytuacji które ona spisała ze swoim byłym, które jej się nie podobały, po których miała z nim zerwać. Dzięki temu zobaczyłem jak ona myśli w wielu sytuacjach. Czego mi nie powie - co myśli i czuje. A będąc z nią widzę dokładnie lustrzane odbicie jej zachowania wobec swojego byłego. I czytając to dokładnie rozumiem jak musiał się czuć jej były w tych sytuacjach, ponieważ ja czułbym się pewnie identycznie. 

Wnioski wyciągnąłem takie, wiem co może ją denerwować. Nie wiem jak przekonać ją do mówienia o emocjach i uczuciach (ona mówienie o tym odbiera jako słabość?) - najpierw chce, żebym ja mówił, pokazał, potem ona. Ja nie chce, bo ona to wykorzysta... 

 

Kim jesteś? Kim jesteś z zawodu? Psychologiem??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mugen2  baba robi Ci huśtawkę emocjonalną, po to byś cały czas kręcił się na takiej fajnej hiperboli emocji. 
Oglądnij i wyciągnij wnioski. 

Ogarnij swoje emocje.

 

Znam dobrą adwokatkę ale z rejonu Śląska 

Wiesz gdzie mam opinię swojej byłej żony na mój temat ? 
tam z tyłu na dole 😈 i tego Ci życzę
 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 hours ago, Mugen2 said:

TO po co ta ciągła walka?

Od kilku tysięcy lat, nikt nie znalazł odpowiedzi - albo odpowiedzi jest całe mnóstwo, tylko żadna nie jest właściwa. Wolna wola oznacza, że dla każdego z nas - cel jest jego własny, a droga do celu - jego walką.

12 hours ago, Mugen2 said:

Jeśli świat nie jest logiczny, to jak to zrozumieć?

https://www.tekstowo.pl/piosenka,jacek_kaczmarski,pytania_retoryczne.html

12 hours ago, Mugen2 said:

Niedawno zdałem sobie sprawę, że muszę się uczyć MÓWIĆ na NOWO.

Temat - rzeka. Język i słowa są bogactwem, którego na co dzień nie zauważamy. Słowa=idee=abstrakcje. Czy jeśli coś jest nienazwane, to istnieje? Tyle różnych pomysłów które ludzkość ubrała w słowa, stało się z czasem rzeczywistością, choć wydawały się mrzonkami.

12 hours ago, Mugen2 said:

Przychodzę i mówię do żony: „zapomniałaś o wodzie? dlaczego nie pijesz?". 

Logicznie, podjąłeś pewne założenia konstruując to zdanie. Z tymi założeniami Ona się nie zgodziła. Sam fakt konstruowania ich, uznała za obrazę, w sensie "wiesz lepiej co ja mam/powinnam zrobić".

 

12 hours ago, Mugen2 said:

Ona z rzeczami dnia codziennego mówi do mnie trybem rozkazującym, nie pytającym.

Też przyjmuje założenia. Jakieś. Ale...

12 hours ago, Mugen2 said:

ja wtedy mówię, żeby powtórzyła jeszcze raz. I ona wtedy przechodzi w tryb pytający...

Więc potrafi dostosować się, coś zrozumieć. To całkiem sporo!

 

12 hours ago, Mugen2 said:

Niedowierzaniem wtedy, jak można tego nie rozróżniać. No i znaczy się wtedy rozmowa i moje długie wyjaśnienia i tłumaczenia jaka to jest różnica, skoro ona tego nie dostrzega. Albo udaje totalnie głupią, albo rzeczywiście tak jest. W co nie mogę wręcz uwierzyć !

Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, a w chwilach gdy nasz mózg myśli wąskotorowo, czasem do języka podłącza się automat. Przykład: dziecko leży w zużytej pieluszce, żona je przewija, widząc kątem oka poruszającą się postać mówi "przynieś puder". W tym czasie przyjmuje założenia że osoba którą niewyraźnie widzi to mąż a nie włamywacz; że jej potrzeba posiadania pudru tu i teraz jest ważniejsza niż cokolwiek co mąż w danej chwili robi. Tryb rozkazujący jest po prostu minimalizacją przekazu, skondensowaniem założeń i wyartykułowaniem potrzeby w sposób najprostszy i najszybszy. Jeśli teraz mąż idzie po piwo do lodówki, to sam może ocenić czy potrzeba pudru jest ważniejsza niż piwo; jeśli idzie do toalety to sam musi ocenić czy zdąży przynieść puder, czy też lepiej jednak nie ryzykować; a jeśli biegnie gdzieś z gaśnicą bo garaż się pali, potrzeba ratowania jest na pewno ważniejsza niż puder.

Można więc odpowiedzieć "sama sobie przynieś", można odpowiedzieć "muszę zdążyć do toalety", albo wprost "pali się, uciekajcie". Ty też tworząc odpowiedź podejmujesz jakieś decyzje, na podstawie swoich założeń.

 

Najlepiej reagować na sytuację jaka jest TU i TERAZ, i nie konstruować założeń opartych na przeszłości czy przyszłości. Stąd ja nie lubię wyrażeń typu "nie bo wczoraj ty coś tam coś tam" albo "nie, bo inaczej ty jutro coś tam coś tam". Potrzeba stojąca za zdaniem, jest TU i TERAZ. I do tego trzeba się odnosić. Ja mam rodzeństwo z którym nie rozmawiałem lata - jeśli któreś jutro się odezwie, będę reagował na bieżąco.

 

12 hours ago, Mugen2 said:

Ale nikt nie mówił wprost od A do Z o co chodzi i jak to jest naprawdę, co się dzieje z kobietami i jakie one są.

Nie uwierzyłbyś. Gdybyś wierzył w ich opowieści, to do ślubu byś nie dążył. Problem znany, czasem niektórym nie da się pomóc - muszą sami się przypalić, by zrozumieć że ogień jest gorący. Ale to, że ogień jest gorący nie jest samo w sobie złe czy dobre - ogień jest. Po prostu jest sobą. Kobiety są sobą, mężczyźni zresztą też. Ecce homo.

 

12 hours ago, Mugen2 said:

być może z powodu tego, że może mnie zdradzała i to nie raz, stwierdziła, że mi da swoje przyzwolenie na moją zdradę?

Możliwe. A może po prostu jej przestało zależeć, więc nie ma dla niej znaczenia co zrobisz. Kiepski prognostyk, w każdą stronę, jakkolwiek nie popatrzeć.

12 hours ago, Mugen2 said:

Ona go totalnie nie kontroluje, bo nie ma empatii.

Nie stawiałbym od razu takiej diagnozy. Często kobieta przestaje "kontrolować się" po ślubie, bo status chłopaka zmienia się w męża - i to w jakiś sposób sprawia że jest "swój", że nie trzeba "myśleć" a można "reagować" na automacie. Stąd często właśnie związki długoletnie po ślubie się rozpadają.

 

12 hours ago, Mugen2 said:

Problem w tym, że nie wiem co zrobić kiedy ona np. Dopytuje sie mnie o coś i mimo zmian tematu na inny ciągle się dopytuje i dopytuje, twierdząc że ją kłamie.

O co takiego się pyta, że Ty zmieniasz temat? Czyżby słynne "czy mnie jeszcze kochasz?" ;)

12 hours ago, Mugen2 said:

Decyzji nie jestem pewien

Kiedyś pewnego dnia, ta pewność przyjdzie.

 

12 hours ago, Mugen2 said:

Czyli kobiety to bardziej zwierzęta a nie ludzie.

Nie posuwałbym się aż tak daleko. Raczej, to słowo "ludzie" jest przereklamowane. Wszyscy jesteśmy ludźmi, wszyscy też jesteśmy zwierzętami, w jakimś stopniu. Pochodzimy od zwierząt, i jakieś pozostałości pozostały. W wielu ludziach pozostały instynkty/automatyzmy z 40 tysięcy lat życia w jaskiniach, gdzie szmer z zewnątrz mógł oznaczać śmierć, warknięcie na dominującego samca też, a obrabowanie rannej ofiary z jej jedzenia moglo oznaczać przeżycie. To właśnie jest ten "gadzi mózg", zasadniczo.

Nie "dziecko w nas" a właśnie ta część nas, która wciąż siedzi przy ognisku, cieszy się mięsem z mamuta i naraz boi, że ktoś nam je zechce zabrać. Dresiarz, który "podbija" tylko do słabej ofiary. "Macho" który "musi" szmacić słabszych, by jego pozycja w stadzie nie została obalona. Matka, która wie że dziecko jest jej, a samiec tylko czasami bywa. Galerianka, która wie że za loda w toalecie dostanie tylko tyle, ile wcześniej "wyciągnie" z adoratora.

12 hours ago, Mugen2 said:

Dlatego nie wolno okazywać kobiecie słabości nigdy. 

Zazwyczaj nie powinno się. Jak od każdej zasady, są wyjątki, ale rzadko kiedy.

12 hours ago, Mugen2 said:

,,Podświadomie chce wszystko...” stąd jest hipergamia kobiet. Więc nie liczę się ja, jako osoba.... Tylko moje zasoby. Przykre to. 

Dla jej "gadziego mózgu" - tak. Ale człowiek to coś więcej, mimo wszystko. Ale zaczynamy zahaczać o religię...

 

12 hours ago, Mugen2 said:

Jak sprawić, żebym to ja był przewodnikiem stada?

Sam musisz znaleźć sposób. Nie ma jednej odpowiedzi, bo każdy z nas jest inny.

12 hours ago, Mugen2 said:

Więc nie ogarniam tego. Jak sterować kobietą poprzez jej emocje.

Nie chcesz tego "ogarniać", uwierz na słowo - nie warto na długą metę. Dla mnie przynajmniej, związek oparty na "ręcznym sterowaniu" to niewiele więcej niż zniewolenie drugiej osoby, a psychopatą aż takim nie jestem. Więzień przykuty łańcuchem jest tak samo zniewolony, jak więzień który wie że odejście oznacza śmierć jego bliskich. I czasem emocje są silniejsze niż fizyczny łańcuch.

12 hours ago, Mugen2 said:

Mieszkam za granicą i widzę do czego to doprowadziło.

Jest znacznie więcej poza tym zjawiskiem niż proste zmiany, chociażby wrażenie że jest częściowo wymuszone czynnikami zewnętrznymi, propagandą itd. Jak chcesz, poszukaj sobie w necie informacji o eksperymencie Calhouna zwanym "mysia utopia".

12 hours ago, Mugen2 said:

natrafiłem na listę 100 wątków/sytuacji które ona spisała ze swoim byłym, które jej się nie podobały

Nie zakładaj że ta lista jest pełna... czy "prawdziwa". Pewnie została napisana świadomie, a decyzje o rozstaniach to często czyste emocje.

 

12 hours ago, Mugen2 said:

Kim jesteś? Kim jesteś z zawodu? Psychologiem?

Jestem człowiekiem, przeklętym ciekawością. Która kazała mi się zajmować tym, co mnie interesuje - w funkcji czasu. Co nieco z psychologii się też o mnie otarło, bo była potrzeba posiadania powiązanego papieru państwowego. Ale nie, nie jestem psychologiem; zawodowo to dziś logiką zarabiam na chlebek i masełko :)

 

Jeśli sam już tyle przerobiłeś, rozważ poszukanie pomocy u "fachowca". Są rzeczy których nie możesz napisać publicznie na Forum. Są rzeczy, których sam przed sobą pewnie jeszcze nie chcesz przyznać. Pamiętaj przy tym, że jak w większości zawodów, 80% to partacze albo co najwyżej rzemieślnicy; nie zniechęcaj się jedną czy dwoma porażkami. Masz tu dobrą ściągawkę od czego możesz zacząć takie spotkania. Aha, i chodzi o spotkania dla Ciebie - najpierw Ty.

Edytowane przez Kespert
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.06.2021 o 06:45, BrandyRiver napisał:

Wydaje mi się, że gość sam ma problemy z garem. Albo bajkopisarz. Tyle rad dostać i nadal pisać to samo w kółko macieju, to coś musi być nie tak.

Ptsd. Co tu dużo gadać 

Edytowane przez Ezio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dyskusji nie czytałem tylko pierwszy post. Stary wypieprzaj i to czym szybciej. Zostaw ją i dziecko - szkoda Twoich nerwów. Zostaw to wszystko jak leci i zajmij się sobą. Przy takim bałaganie to nawet kolorów nie rozróżnisz a gdzie mowa o podejmowaniu rozsądnych decyzji.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.06.2021 o 19:00, Mugen2 napisał:

Nie mogę na priv.: wyskakuje mi komunikat: ,,Możesz wysłać tylko 0 wiadomości na minutę. Proszę spróbować ponownie później.”

Też karwa don't know why?!! Btw. Czemu mugen jak tuner Hondy

3 godziny temu, Shit test odbiłem rozwodem napisał:

Dyskusji nie czytałem tylko pierwszy post. Stary wypieprzaj i to czym szybciej. Zostaw ją i dziecko - szkoda Twoich nerwów. Zostaw to wszystko jak leci i zajmij się sobą. Przy takim bałaganie to nawet kolorów nie rozróżnisz a gdzie mowa o podejmowaniu rozsądnych decyzji.

Mówiłem mu to. 2 lata od tego kwitu trzeba było by czuć życie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.06.2021 o 21:45, Mugen2 napisał:

Ja muszę czuć, że jestem dla kobiety atrakcyjny. Są emocje. Wtedy pożądam taką kobietę. Jak nie czuję że jestem atrakcyjny dla kobiety, jak kobieta mnie nie pożąda, to nie czuję pożądania do takiej. Jak ktoś ma mi dać dupy z łaski, to tak jakbym sobie konia zwalił.

Mam to samo. Wyjątek jest jak hormony mega skoczą.

Ale to utrudnia podryw/wzbudzanie pożądania. Bo trudno przełamać schemat, jak widzisz, że laska nie reaguje tak, jak byś chciał.

 

W dniu 12.06.2021 o 20:52, Mugen2 napisał:

ONA nigdy się nie zmieni. To dlatego, że wcześniej pokazałem słabość? Ulegałem? Gdyby (jak na początku) widziała we mnie cechy alfy i do tej pory.. to związek miałby inny kształt? I nie byłoby dram.?

Przy Tobie teraz się nie zmieni. Być może potrzebuje przeżyć swój "dół". Ty swój przechodzisz teraz. Ona swój może mieć w niedalekiej przyszłości. No chyba, że społeczeństwo tak zkukoldzieje, że do końca życia jakiegoś frajera złapie.

 

W dniu 12.06.2021 o 20:52, Mugen2 napisał:

Miłość się wypala, bo nie dba się o nią. Żeby dbać to naprawdę potrzeba dużego wysiłku. Trzeba się rozwijać, dbać o swój wygląd - ćwiczyć, nie tyć. Być zaangażowany. Itd. Jak jedna osoba za dużo daje, to druga sie rozleniwia. Co innego jeśli druga osoba jest leniwa z natury. Po urodzeniu dziecka całe zaangażowanie przelewa na dziecko. To powinno trwać rok, dwa - maksymalnie.

Tak, w zasadzie patrząc na to co się dzieje, to pomysł z "certyfikatem na małżeństwo" nie wydaje się zły.

Media i spolegliwe społeczeństwo przyczyniły się do degradacji znaczenia pojęcia "małżeństwa". Obecnie to dla wielu par puste słowo. Nie tak to powinno wyglądać.

Tak jak piszesz - dziecko nie powinno kobiety rozleniwiać.

W dniu 12.06.2021 o 20:52, Mugen2 napisał:

Myślę, że ja już wpadłem po części w Apatię. Mam duży żal do siebie. Na początku związku mówiłem sobie, że łatwo to zakończę. Ale w cholerę nie jest łatwo. Przez dziecko. Po ostatniej podsłuchanej jej rozmowie (przez dyktafon) z jej matką, słyszałem jak jej matka namawiała ją do tego, żeby ona wracała do Polski, zabrała dziecko itd. Opowiadała jej o sąsiadce która się rozwiodła, i ponoć teraz ,,WIE ŻE ŻYJE” - alimenty, inny facet, praca bez wysiłku - w przedszkolu. Nie wiem czego chce żona. Może chciałaby, żeby było dobrze, może chce, żebym był pod jej pantoflem.

I to jest właśnie wada potajemnej kontroli. Niby pewnych rzeczy nie powinieneś wiedzieć, ale wiesz. "Nie odzobaczysz".

Wbijają Cię na strach/niepokój/żal. Apatia to kolejny, jeszcze niższy stan.

Plus tego jest taki ,że przeglądasz na oczy i możesz tego ew. użyć w sądzie. Reszta działa negatywnie na psychikę.

 

W dniu 12.06.2021 o 20:52, Mugen2 napisał:

Kiedyś przez przypadek mnie podrapała - niechcący i uśmiechając się do mnie lekko śmiejąc, tak słodko , powiedziała: ,,powiedz kochance, że ja Ci to zrobiłam”. Jej obraz związku właśnie taki jest? Ja mam ją zdradzać, a ona mnie? Ona ma rządzić w związku i mną gardzić?. Nie kumam o co chodzi. Niby taki tekst powiedziała, ale z rok temu jak myłem na myjni samochód, dzwoniła do mnie przez widecall - nie odbierałem. Przyjechałem, do mieszkania, wyskoczyła na dwór do samochodu, OBWĄCHAŁA GO W ŚRODKU. Przyszła do mieszkania i uniesionym tonem z wściekłością do mnie - ,,coooo, dziwkę se znalazłeś????!!”. Rozbawiła mnie tym na maksa, mega się z tego tekstu śmiałem. Nie czaję tych zachowań... 

Gdyby tak się zastanowić, czemu np. zaburzenia narcystyczne czy borderline przyciągają do siebie ofiary, można odnaleźć pewne schematy wibracyjne. To co opisujesz kojarzy mi się z levelem radości, ale zatrutym przez strach (że możesz mieć kochankę) i pragnienie (aby jej dowalić). Pozytywna rzecz to wabik, a potem przychodzik hak, który wbija się w rybkę.

 

Ciemna strona ma to do siebie, że dąży do obsesji, obesja to również urojenia. Zazdrość i wściekość są sobie bardzo bliskie.

 

W dniu 12.06.2021 o 20:52, Mugen2 napisał:

rozwiodę, się.... znajdę sobie inną dziewczynę... będzie chciała dziecko - ja nie. Koniec znajomości. A samotna matka - ... średnio to widzę - bankomat.. wychowywanie czyiś dzieci - to nie dla mnie. Inna kobieta - też będzie chciała ułożyć mnie pod siebie. 

Tak jak napisał @Dellinger są lepsze i gorsze, ale wszystkie działają tak samo... 

Każda babka będzie chciała Cię ułożyć pod siebie. Zdominować, zobaczyć, jakie masz granice.

Nie chodzi o to, aby tracić energię na shittesty i pomostować, że tak trudno z babą żyć. Chodzi o to, aby mieć tak ustawioną percepcję/mindset i swoje zasoby, aby można było je przechodzić wręcz "na automacie" lub jak najlżej. Myślę, że jest to możliwe, ale trzeba się zbudować po męsku i znaleźć lub podszlifować przyszłą kobitę.

 

One mają to wbite. Szlifować ten diament faceta, napierdzielać tą swoją kobiecą szlifierką.

Faceci mają często wbite, aby mieć tę specyficzną formę szacunku do kobiet - szacunku jak dla osoby dojrzałej. I zakładają, że jak już jest poważny związek i małżeństwo to druga strona też jest poważna. Bo przecież "dziecko" dziecka nie urodzi? no można się zdziwić :P

 

I tutaj właśnie często zawodzi nasza męska logika. Zarówno romantyzm jak i bluepill ma pozytywne podstawy, ale sam w sobie i w interpretacjach został zatruty, podobnie jak pojęcie małżeństwa.

 

To co opisujesz wygląda tak, iż masz w głębi serca chęć związania się z odpowiednią kobietą (którą warto będzie pokochać), ale listując różne możliwości wskazujesz sobie realny brak. Wbijasz się na wibrację żalu i dalej - apatii.

Tym samym - szkodzisz sam sobie. Utrzymywanie się na niskiej (wibracji) będzie CIę dalej utrzymywało w tym rejonie.

 

W dniu 12.06.2021 o 21:45, Mugen2 napisał:

Bo obudziłem się w środku nocy. Bardzo nakręcony... i mimowolnie zacząłem się przysuwać do żony... ona - zero reakcji. Odwróciłem się i zasnąłem. Zwyczajnie już daaawno sexu nie było i mój organizm się tego domaga. 1 na 2-3 miesiące... 

Standard, miałem to samo. Nocą hamulce "mózgu ludzkiego" się luzują. Wtedy można iść na divy :D dobra to nie my.

Problem w tym, że w tym stanie, nawet jak wieczorem się człowiek pokłóci i "straci szacunek" to mózg średnio o tym pamięta - nie jest to znaczące dla niego. Istotne jest zbliżenie, pamięta się wtedy lepiej "dobre chwile".

 

Zostaje kupić fleshlighta (sztuczną cipkę), nazwać ją np. Leokadia i się zabawić samemu, a później ułożyć koło poduszki.

Ona się obudzi, a Ty "od dzisiaj Leokadia z nami śpi...o dzisiaj się tak słodko popluła" :)

 

chociaż to lepiej tego nie rób, bo przy Twojej to obudzisz się z wibratorem przy poduszce. To jest Edward mój wibrator i też z nami śpi.

Wtedy będziesz musiał włożyć jeden przyrząd w drugi, mówiąc, że trzeba optymalizować miejsce.

 

Dobra nie rób tego to jakieś uwodzenie z tego wychodzi, a Ty musisz z tej relacji wyjść, zanim Cię toksyczność relacji zniszczy.

 

Humor Bracie humor! Musisz wejść na możliwie wysoką wibrację! :)

 

W dniu 12.06.2021 o 21:45, Mugen2 napisał:

Bo widać, że pare razy się starała - ubiorem, piżamą. 

Nie mam ochoty, jak co tydzień, kilka dni są sceny i BRAK SZACUNKU. 

Dokładnie tak! Umysł już nie potrafi zracjonalizować kobiecego zachowania jako dopuszczalnego, więc odpala się zablokowanie pożądania, mające na celu escape ze związku. Ale bluepilowiec szanujący kobietę tak szybko nie odpuszcza. Wstydźmy się :P

 

W dniu 12.06.2021 o 21:45, Mugen2 napisał:

Moje libido leży, ale chciałbym coś wyrwać na seks. Czuje taka potrzebę. Bliskości, seksu.

Zasmucę Cię.

Niestety to tak nie działa. Nic nie wyrwiesz nie poruchasz.

Wczoraj nawet kminiłem na ten temat. Pewnie nie będzie to odkrywcze, ale cóż tam.

Proszę oto dla Ciebie moje rozkminy z sekcji "A Ty czemu myślisz, zamiast iść spać :P "

Zatem:

 

Czujesz potrzebę bliskości, seksu. W schemacie wibracyjnym jest to wibracja żalu/straty - BO TEGO NIE MASZ.

Chcesz poczucia bliskości z WŁAŚCIWĄ KOBIETĄ. Taką wrażliwą, fajną. Chcesz ją kochać i być kochanym.

Fajnie, ale ... to już wchodzi pod wibrację pragnienia. Nie masz, czujesz, że chcesz/potrzebujesz, więc pragniesz.

Pragniesz, więc koncentruje Cię to na obsesji myślenia. Mniej w tym miłości (chęci dawania opieki), więcej pragnienia. Tym samym zatruwasz swój umysł niskim stanem.

Umysł chce więcej i więcej. Uzależnionko.

 

Wejdźmy na rozsądek:

Który facet będzie miał branie, bliskość i seks?

 

Często ten, co żyje w obfitości. Ma "towar" pod ręką, czyli schemat niskowibracyjny i ustawione koleżanki FWB lub otwarte związki lub małżeństwo (a raczej ltr przez wejściem w typowe małżeństwo) w miarę normalnej fazie lub schemat wysokowibracyjny, rzadko spotykany, wtedy sexik i zbliżenia są piękne.

Co oznacza, że tego braku się nie odczuwa. Nie ma poczucia straty. Nie ma nakręcania tęsknoty za seksem czy bliskością, bo wiesz, że jak jest bliska osoba, to pojawia się chęć, idziesz do niej, przytulasz i zawadiacko patrzysz jej w oczy tudzież chwytasz za włosy i do sypialni :D

 

Tak więc, przeżywając tęsknotę (wibracja żalu), chęć seksu (wibracja pożądania) jesteś bliższy apatii (bezsilności) niż spełnieniu.

Ból wgryza się w Ciebie jeszcze bardziej i jeszcze bardziej Cię niszczy.

 

Woła " @Mugen2 @Mugen2 chodź tu, daj mi jeszcze raz swoją uwagę, dam Ci te emocje i bodźce, których pragniesz. "

A Ty jesteś jak kapitan okrętu, otumianiony syrenim wyciem i skręcasz ster prosto na skały. Ale nie widzisz zagrożenia, bo skał nie dostrzegasz (jeszcze).

Jesteś jak młody facet z Pisma Św, sekcja Przysłowia 7,1
 

Cytat

 

I oto stanęła przed nim kobieta, strój nierządnicy, w sercu przebiegłość.

Jest podniecona i napastliwa, jej nogi nie ustoją w domu. Krąży po ulicach i placach.

(...)

Mówi z zuchwałą miną: złożyłam ofiary wspólnotowe, dziś wypełniłam swój ślub.

Dlatego wyszłam ci naprzeciw, aby cię odszukać i oto znalazłam.

(...)

Chodź, upoimy się miłością aż do rana i zatopimy w rozkoszy.

Bo męża nie ma w domu, udał się w daleką drogę.

(...)

Zasypała go mnóstwem słów i zręczną mową go uwiodła.

Poszedł za nią natychmiast jak wół prowadzony na rzeź,

jak jeleń wiedziony na powrozie, do miejsca gdzie strzała przebije mu wątrobę.

Jest jak ptak pędzący do sieci, który nie wie, że utraci tam życie."

(...)

Dlatego słuchajcie mnie zważajcie na me słowa

Niech Twoje serce nie wyrywa się się ku jej drogom, nie błąka po jej ścieżkach.

Bo wielu poległo od zadanej przez niej ciosu, wielka jest liczba tych których zgładziła.

Jej dom jest drogą do krainy umarłych, prowadzi do komnat śmierci.

 

Pragnienie = rozpustna żona (w odróżnieniu od miłości = właściwa żona).

Jest podniecona i napastliwa = pragnienie generuje obsesję w umyśle

Upoimy się miłością, aż do rana = pragnienie szuka frajera do poświęcania mu energii (energia idzie z uwagą)

Złożyłam ofiary wspólnotowe = racjonalizacja, czemu warto dać się dymać

Męża nie ma w domu = Męża, symbolu rozsądku, opanowania, rozważności

Zasypała go mnóstwem słów = uczucia tęsknoty, wizualizacje fajnego seksu z właściwą kobietą...itd ILUZJE

Poszedł za nią natychmiast = a który facet nie pójdzie na fajne dymanko? :P

któremu strzała przeszyje wątrobę = nie żebym straszył, ale lekki rzut oka na totalną:

https://www.totalna-biologia.pl/choroby/rak-watroby

 

Cytat

 

Konflikty przy raku wątroby najczęściej dotyczą braku pożywienia, braku pieniędzy, braku czegoś ważnego w życiu

(...)

Jeśli mówimy o braku czegoś niezbędnego do życia, to nie można pominąć szacunku. Dla niektórych ludzi szacunek odgrywa pierwszorzędną rolę. I jeśli odczuwają oni, że nie są szanowani i odczuwają to bardzo mocno, może to wywołać w nich konflikt biologiczny. Czasami jest to brak szacunku dla samego siebie. Uważanie siebie za ofiarę.

 

Co się dzieje z facetem, który zostanie wykorzystany przez taką laskę (która znajdzie nowego frajera)?

Facet nie może się z tym pogodzić. To, że pije i niszczy sobie wątrobę to jedno. Ale ważniejsze jest to, co próbuje "zapić".

Brak stratę czegoś fajnego/ważnego. Odczucie bycia nieszanowanym, bo przecież ta właściwa kobieta by go szanowała prawda?

 

Niech Twoje serce się nie wyrywa = opanuj żądzę i nie daj się ponieść obsesji

Wielka jest liczba tych, których zgładziła = sporo osób zwiodło pragnienie i spierdolili sobie życie

Jej dom jest krainą umarłych = poczytajcie Technikę Uwalniania - poniżej wstydu jest już tylko śmierć. Tak więc chodzi o najniższe sekcje wibracyjne, doprowadzenie do sytuacji, gdzie będzie się siebie wzajemnie obwiniało i wpadała w upokorzenie.

 

Tak więc poddając się temu pragnieniu - jesteś frajerem dymanym przez własny umysł.

To nic Ci nie pomoże, wręcz ułatwi głupie kroki.

Ja tak miałem po założeniu tindera i zobaczenia jak to potrafi negatywnie wpływać na męski "miększy" umysł. Niestety i Ty i ja właśnie reprezentujemy (jeszcze) podobne podejście. Ja sobie powiedziałem: pieprzę, podejmuję decyzję, że nie wchodzę przez parę dni, nie będę się nakręcał. Nie będę sprawdzał czy coś przyszło czy nie. Zero.

 

Wiesz zatem jakie jest wyjście z tego?

 

Odpuścić to. Let it go!!!

Tutaj można przyjąć "chęć kontrolowania = chęć przeżywania obsesji pragnienia/żalu po swojemu"

Samochód symbolizuje bieżącą potrzebę bliskości i seksu.

Pozwalasz płynąć pragnieniu, pomimo, iż widzisz, że prowadzi Cię nie tam gdzie chcesz (chcesz bliskości i seksu, a nie blokowania sobie możliwości poczucia tego przez odpuszczenie).

Docierasz do momentu, w którym ta BURZA pragnienia jest na tyle silna, że aż druzgocąca. Samochód się rozpieprza, a Ty w środku się miotasz. Chcesz iść za pragnieniem...tak bardzo chcesz iść.

A potem burza przechodzi i pojawia się spokój.

Coś jak głód, gdy organizm wejdzie w spalanie tłuszczu.

 

Jeśli naprawdę chcesz seksu i bliskości z inną kobietą (i wiesz, że nie zaszkodzi CI to), to odpuszczenie nie jest krokiem w tył, na pewno pomoże Ci wyczyścić umysł, nawet jeśli pragnienie się nie zrealizuje.

Bywa to cholernie trudne, ale jest możliwe. 

Znajdziesz sobie wtedy w sobie zasoby energii na inne rzeczy, które o wiele bardziej Ci pomogą niż przeżywanie tęsknoty za czymś, czego nie jesteś w stanie uzyskać, lub za czymś, co prawdopodobnie utrudniłoby Tobie przejście przez tę traumatyczną sytuację z żoną. Popatrz na mnie, napieprzam w klawiaturę, więc siłą rzeczy nie myślę o bliskości, miłości, seksie.

Ale pamiętaj, że pisze Ci to osoba, która pisząc to bardziej sama się motywuje, ponieważ szuka optymalnego sposobu na to.

Dla mnie let it go czasem jest hardcorowo trudne. :P  Często upadam, w takich sytuacjach pozostaje pokora i podniesienie i aż do skutku!

 

Przejście tego przypomina trochę Litanię Strachu z Diuny.

Sparafrazuję ją trochę dla Twojego przypadku:

 

Cytat

Nie wolno pragnąć, pragnienie zatruwa duszę.
Pragnienie to mała żądza, a wielka obsesja.
Stawię mu czoło.
Niech przejdzie po mnie i przeze mnie.
A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę.
Którędy przeszło pragnienie, tam nie ma nic.
Jestem tylko ja.

Chyba sobie to wydrukuję, aleś mnie dziś zainspirował :P

 

@Kespert szacun bardzo ładnie napisane!

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.