Skocz do zawartości

WASZE relacje z rodziną


Rekomendowane odpowiedzi

Hejka , taki temat trochę o was dla nas , skłonił mnie do tego mój ostatni wątek z moją matką , do rzeczy.

 

 

 

Jakie macie relacje z najbliższa rodzina (ojciec , matka, brat ,ciocia itp...) ilu z nas tu obecnych ograniczyło/zerwało kontakty z rodziną , dlaczego i czy dobrze na tym wyszliście ?

 

 

Z bratem, siostra sobie poradzę , ale psychopatyczna matka siedzi w głowie i nieetyczne wydaje mi się kompletne odcięcie od niej , na terapii psychoterapeuta powiedział "czas pokaże" i pokazał , że przez całe życie się łudziłem, nie było miłości matki i nigdy jej nie będzie , czas żałoby za życia , muszę się przygotować i ja przeżyć j,ak by już była martwa .

 

 

 

A jak tam u was ?

  • Like 4
  • Dzięki 1
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie ok, zawsze możemy na siebie liczyć. Dla mnie coś takiego jak rodzina nie istnieje, są tylko ludzie którym razem po drodze. Dobrze wiem jak potrafi być w rodzinach, toteż przy większych problemach czy niedogodnościach byłbym w stanie wtrącić "złego" bliskiego nawet do lochu gdyby była taka potrzeba. Nie ma taryfy ulgowej dla wrogów. Dlaczego? Bo takie jest życie. Na sentymentach można zostać jedynie wydymanym. 

 

19 minut temu, Turop napisał:

czas żałoby za życia , muszę się przygotować i ja przeżyć j,ak by już była martwa .

Pfff, ja się tak przygotowuję do śmierci moich bliskich. Bardziej boli strata kogoś wartościowego niż zrzucenie ciężaru z ramion. Bliskich mi dużo nie zostało, można powiedzieć że połowę pochowałem. Smutno, ale życie toczy się dalej. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam z rodzicami super relacje. Wgl patrząc z perspektywy czasu to uważam, że trzeba mieć ogromne szczęście żeby mieć rodziców jak moi.

Z resztą rodziny w sumie nie utrzymuję kontaktu, raz na parę lat się spotkamy, ale wynika to też z tego że nie często bywam w Polsce.
Kwasów w każdym razie z nikim nie mam. 

 

29 minut temu, Turop napisał:

psychopatyczna matka siedzi w głowie i nieetyczne wydaje mi się kompletne odcięcie od niej

Dlaczego nieetyczne? Tu chyba w grę wchodzi twoje poczucie winy przyjacielu. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stary na każdym kroku stara się mi dopier*ić na zmiane z byciem miłym, przyłażeniem do pokoju żeby powiedzieć jak mu idzie gra w czołgi.

Matka nie mieszka z nami. Mamy kontakt normalny czasem piszemy, rzadziej się widzimy.

Z bratem jak z bratem XD raz wyzwiska i groźby a innym razem coś odwalamy xD.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie relacje rodzinne wyglądają zupełnie normalnie, czasem się pokłócimy o jakieś tematy, czasem pośmiejemy.

Główne tematy to typowo domowe sprawy. Gdy człowiek chciałby się wyżalić z czegoś co mu siedzi na wątrobie, bo każdego czasem dopadnie jakiś dołek to o taką rozmowę ciężko, trzeba szukać słuchacza poza. 

Relacje z pozostałą częścią rodziny są też dość normalne, są tacy z którymi kontaktujemy się częściej, z innymi rzadziej bo rodzina jest u mnie naprawdę duża, gdy moja mama miała 12 rodzeństwa, tata 3, przemnożyć razy małżeństwa każdy plus dzieci, wnuki już też w wielu wypadkach to robi się ogrom i tak naprawdę wszyscy widujemy się na weselach, pogrzebach. 

Parę lat do tyłu moje relacje w domu były gorsze, miałem dość mieszkania w rodzinnym domu, ale to był jakiś popieprzony gówniarski okres buntu, który z czasem odszedł i jest harmonia poza wiadomymi sytuacjami które są u każdego, bo nie zawsze każdy się z każdym zgodzi i dojdzie do wymiany zdań. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś relacje z rodzicami nie były najlepsze zostałem odtrącony za małego i nie ingerowali w moje życie, 

dodatkowo matka stosowała przemoc psychiczną a ojciec fizyczną.

Po latach im wybaczyłem bo zrozumieli, że źle zrobili teraz relacje z nimi są na poprawnym poziomie.

Z bratem różnie się układa raz lepiej raz gorzej bo ja mam wiedzę jak działa system, kobiety, społeczeństwo

natomiast on woli być w systemie i wierzyć w to co w tv powiedzą😆

Z najbliższą rodziną różnie zależy od humorów, sytuacji, zdarzeń.

Są mili wtedy gdy czegoś chcą a jak odmawiam to obraza😁

Z dalszą rodziną prawie zerowy kontakt spotykamy się tylko na weselach, przyjęciach czy stypach. 

Ogólnie nigdy nie byłem faworytem w rodzinie ba teraz jako jedyny się nie zaszczepiłem, więc pewnie jestem już dla nich czarną owcą.

Tak czy inaczej z rodziną wychodzi się dobrze tylko na zdjęciu bo osobiście doświadczyłem tego jak byłem na dnie to nikt mi nie pomógł.

Ogarnąłem się sam i wszystko mogę tylko zawdzięczać sobie w jakim teraz miejscu jestem z czego bardzo się cieszę i mam satysfakcję.

Edytowane przez Iceman84PL
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Turop napisał:

jak tam u was ?

Podobnie, tylko na odwyrtkę.

Matka to kobieta więc podlega samiczym prawom....I sobie z nich korzystam i jest git.

 

Father....hmmm. czekam aż zdechnie(ZED SZEDŁ) i naszczam mu na grób....W imię zasad.

 

Rodzina.

Pomieszanie z poplątaniem.

Jedni bliżej drudzy dalej w systemie.

 

Otoczenie.

Sprzedawczynie, kurierzy itp....snuje wokoło nich wizję ogólnie pojętej ZAJEBISTOŚCI SYTUACYJNEJ(często huuummor ewentualnie flirt).

Zasadniczo jest git.

 

Urzędy, Kierownicy, Deeerektorzy.

TO JEST ZAWSZE WYPRAWA NA WOJNĘ.

WCHODZĘ.

USTALAM LINIE FRONTU.

ARMIĘ SIĘ ŚCIERAJĄ.

..... często kupa cywilów polegnie.

11 minut temu, Iceman84PL napisał:

jestem już dla nich czarną owcą

Z prądem płyną śmiecie i truchło.

 

Zatem pozdrawiam.

...I witaj w klubie.

 

Edytowane przez Tornado
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ojciec alkoholik (od kilku lat w grobie), po 12 latach się ogarnął, ale krzywdy nadal pozostały, nigdy nie umiał szczerze przeprosić za swoje cyrki, potrafił zwalać winę za alkoholizm na innych. 

Mama świetny kontakt, zawsze może liczyć na moje wsparcie. Nigdy nie skrzywdziła mnie i zawsze mogę na nią liczyć. 

Rodzeństwo to różnie, raz lepiej raz gorzej. Obecnie relacje poprawne, ale dawniej było tak, że pamiętało jak coś potrzebowali, a tak to nie zagadywali. Kiedyś im to wygarnąłem i może faktycznie zrozumieli swój błąd.

Dalsza rodzina, część nie utrzymuje kontaktu, a część odzywa jak coś trzeba zrobić :). 

Tak naprawdę liczę sam na siebie, życie nieraz mi to pokazało. Mam też paru zaufanych kumpli, ale też nie będę ich wykorzystywał. Mają też swoje rodziny, swoje problemy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze: z rodziną sie wychodzi dobrze tylko na zdjęciu, o tym trzeba pamiętać.

Po drugie: rodzine zawsze należy szanować, cokolwiek by się nie działo to nie wolno szkodzić rodzinie i "nie srać we własne gniazdo".

 

Czyli podsumowując, zachować dystans, nie wnikać zbyt bardzo w życie rodzinne, zbyt bardzo się nie integrować i na pewno nie zwierzać z problemów, nie pomagać komuś na siłę i nie oczekiwać pomocy itd, ale jednocześnie nie mącić, nie psuć relacji i nie działać na szkodę własnej rodziny (ktokolwiek by to nie był). Tylko tyle i aż tyle.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minutes ago, Adrianos said:

 

No i? Czy to powód by srać we własne gniazdo? 

Trzeba zdefiniować, co to znaczy srać w gniazdo. 

 

Czasem jest to wskazane. 

 

Teraz jest głośny przypadek jak się córka z bratem napindalają o parę metrów gruntu i jakąś halę. 

 

Nikt cię nie wydyma tak, jak rodzina. 

 

Odstępstwa się zdarzają. 

 

Poza tym to tylko ludzie, w sumie tylko przypadkiem o podobnym genotypie. 

Edytowane przez maroon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swojej matki nienawidzę za to jak bardzo mnie skrzywdziła "wychowując" mnie, mam przez to ogromne braki w psychice, takim zwykłym obyciu z ludźmi nie mówiąc już o kobietach. 

 

Ojcem srogo pogardzam, jest słaby, leniwy i wiecznie robi z siebie ofiarę losu i daje się wykorzystywać, jeżeli mnie czegoś nauczył to tego jak być popychadłem. 

 

Mój brat to 100% biary rycerz, myszka robi karierę w urzędzie często zostając po godzinach i robiąc jakieś dodatkowe projekty, nie chce znać szczegółów. 

 

Wszyscy dziadkowie i babcie nie żyją, pierwszy zmarł dziadek którego jedynego szanowałem w rodzinie. 

 

Kto mnie przebije? XD

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, maroon napisał:

Trzeba zdefiniować, co to znaczy srać w gniazdo. 

 

Czasem jest to wskazane. 

 

Nigdy to nie jest wskazane. To jest komplikowanie SOBIE SAMEMU życia.

To, że ktoś z rodziny zaczyna Cię atakować, czy Tobie szkodzić, robić coś przeciwko Tobie (czy prywatnie czy prawnie) oznacza że to on sra w Wasze gniazdo i Ty jak najbardziej masz się bronić, masz odbierać ataki zgodnie z własnym sumieniem i prawem.

Ale Ty nigdy nie zaczynaj kogoś z rodziny atakować, czy też mu jakkolwiek szkodzić - wtedy Ty byś srał we własne gniazdo. Tego się nie robi, bo w ten sposób to Ty tracisz energię i komplikujesz sam sobie życie.

Czyli miałem na myśli że: odpierać ataki - jak najbardziej, a zaczynać ataki - nigdy.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilkukrotnie na forum już pisałem, że moje stosunki ze zdecydowaną większością rodziny sprowadzają się do informawania mnie o ślubach, rozwodach, narodzinach i zgonach.

 

Ojciec od wielu lat nie żyje, zmarł jak byłem na studiach. Jak żył nasze relacje sprowadzały się do regularnych wpłat alimentów. Zostawił matkę i mnie, rodzice potem się rozeszli. Po latach dowiedziałem się, że założył drugą rodzinę, mam przyrodnią siostrę, której nie widziałem od wielu lat, chyba ostatni raz na ojca pogrzebie. Nic nas nie łączy, jakbym pewnie ja spotkał na ulicy albo ona mnie, to pewnie nawet byśmy się nie poznali.

 

Z matką od lat nie rozmawiam. Nie wiem co u niej i mało mnie to interesuje. Zrobiła ze mnie białego rycerza, przy pierwszej możliwej okazji wyprowadziłem się z domu, chyba drugi rok studiów. Połączyło się to ze śmiercią ojca, ponieważ okazało się, że przysługuje mi po nim jak na tamte warunki dość pokaźna renta oraz zapisał mi mieszkanie. Całkiem spoko start w dorosłość, choć z tym mieszkaniem były niezłe cyrki potem, ale to temat na osobną historię. Dodatkowo już wtedy pracowałem więc na życie miałem. Jedyną rzeczą jaką jej zawdzięczam to, że nauczyła mnie przy tej okazji dbania o dom, co jakimś wielkim wyczynem wcale nie było. Zresztą sam metodą prób i błędów wypracowałem sam pewne schematy zajmowania się domem czy gotowania. Po mojej wyprowadzce matka zaczęła intensywnie interesować się moim życiem, często wpadała z niezapowiedzianymi wizytami tłumacząc to "niespodzianką", codziennie dzwoniła i wypytywała o jakieś najdrobniejsze szczegóły i szczególiki, potrafiła zadzwonić nawet w środku dnia gdy byłem w pracy i pytać gdzie jestem, ponieważ nie może się do domu dodzwonić lub nawet, że stoi u mnie pod klatką i nikt jej nie otwiera:D Nie wytrzymałem. Po pierwszej awanturze nie odzywaliśmy się do siebie ponad rok, pogodziła nas jej siostra. Niestety potem sytuacja się powtórzyła, kobieta to istota niereformowalna, kolejnej szansy matka już ode mnie nie dostała, mimo interwencji ze strony rodziny. Wtedy dotarło też do mnie dlaczego ojciec mógł nas zostawić, on zwyczajnie z tą kobietą nie mógł wytrzymać.

 

Wszystkie nasze rodzinne spędy przy okazji wszelakich wyglądały tak samo, były nudne i schematyczne. Wszyscy siedzą przy stole i się przechwalają czego to oni nie osiągnęli, czego to oni nie mają albo czego to nie będą mieć. Dodatkowo wbijanie innym szpilek. Oczywiście ze strony ciotek najczęstszymi pytaniami były: Krugerrand jak tam w szkole? Krugerrand jak tam na studiach? Co Ty w ogóle studiujesz (jakby kurwa nie można było zapamiętać)? Jak praca? Gdzie pracujesz (jakby kurwa też tego nie można było zapamiętać)? Gdzieś w okresie końcówki studiów lub tuż po nich zacząłem systematycznie wygaszać kontakt z nimi. Dużo lepiej czułem sie w gronie przyjaciół i znajomych niż własnej rodziny, a najlepiej sam ze sobą. Przy okazji przejechałem się kilka razy na kuzynach czy wujkach, ponadto nie owijałem w bawełnę.

 

W miarę regularny kontakt utrzymuję w kuzynką i jej mężem. Całkiem spoko małżeństwo, mają dwie córki. Bardzo lubię szwagra, a jeszcze bardziej jego ojca i mam wrażenie, że ze wzajemnością. Z nimi widuję sie regularnie podczas świąt, chociaż czasem też potrafią zmusić mnie do tego żebym im dał do pieca:D

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Adrianos napisał:

Czyli miałem na myśli że: odpierać ataki - jak najbardziej, a zaczynać ataki - nigdy.

Niby zrozumiałe , ale u mnie jestem napierdalany od 28 lat , jak się postawiłem to  "pozrywali" kontakty i każdy jest niesamowicie zraniony .

 

 

 

Jak się ma braki emocjonalne od rodziców , to bez terapii nigdy nie będzie względnie normalnych relacji , ja już skończyłem swoją , chyba bardziej rozumiem swoją rodzinę niż oni siebie , ale co z tego , jak nigdy nie przyznają się do tego , że mają jakiś defekt czy skazę i trzeba SAMEMU nad sobą popracować.

 

 

 

Zrzucanie winy na osoby 3 , ciągłe odgadywanie wszystkich , wypominanie każdemu niesamowitych krzywd , a w zasadzie to nikt z nimi nie chce przebywać bo się ich słuchać nie da na dłuższą metę 😂

 

 

 

 

Jak złapiesz mechanizmy (przedstawiana wizja poprawionych relacji ,ale TYLKO pod warunkiem , że coś dla nich zrobisz ) , to wiesz , że całe życie jesteś i będziesz wykorzystywany , nadzieja pozostaje myśli typu "ja to widzę poszedłem na terapię , oni też to zrobią ", mi najlepiej idzie jak robię na opak do ich "rad" i wymuszeń , życie się wtedy samo układa.

 

 

 

 

Brat przed tym jak go wyrzuciłem z mieszkania , potrafił mówić mi słowa typu "zejdź mi z oczu " , "tylko ja coś osiągnąłem w tej rodzinie " , "mam wszystko , a Ty nie masz nic (bombel i żona ,z którą się biją jak ostatnie patusy)", a na drugi dzień dzwonił i pytał czy nie wezmę im pożyczki na 70 TYSIECY !

 

 

 

Matka nie odzywa się przez parę miesięcy , dzień po dniu dziecka wychodzę z mieszkania , a tam ptasie mleczko leży na wycieraczce , SMS od matki "prezent na dzień dziecka haha" , pytam jej dlaczego nie weszła , tylko zostawiła na wycieraczce , to stwierdziła "pewnie spałeś , to nie chciałam Cię budzić " godzina 14 , samochód na podjeździe , ale chuj niech będzie że śpię . I człowiek czuje się poniżony zjebanym ptasim mleczkiem , bo matka nawet nie ma ochoty zadzwonić dzwonkiem do drzwi i wejść na parę minut na kawę i co człowiek pomyśli ? Jest prezent ? Jest , pamiętała ? Niby tak , ale okazała to w taki sposób jak byś był ostatnim śmieciem , pranie mózgu , bo wiesz , że coś jest nie tak , ale nic nie możesz jej zarzucic wkoncu w jej mniemaniu "pamiętała".

 

 

 

Dlatego , albo postawisz sprawę jasno i sam nasrasz "zerwiesz kontakt , zjebiesz , powiesz co Ci nie pasuje" , albo będziesz w taki sposób traktowany .

 

 

 

 

Ach te moje wysrywy.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wychowała mnie samotnie matka; biednie ale bez patologii, choć dzielnia miała złą renomę zasłużenie. Dalsza rodzina niestety w większości interesowna; z gatunku tych co nawet jako do człowieka nie warto podchodzić. Na pogrzeb matki, zaprosiłem ojca kierowany impulsem. Przyjechał, odnowiliśmy kontakt, sporo też się nagle podowiadywałem o mojej rodzinie od znajomych matki - trochę mi to pomieszało wtedy w głowie. Ale wraz z ojcem, pojawiło się młodsze rodzeństwo... niby na pierwszy rzut oka relacje mamy w miarę poprawne, ale pod spodem jest takie szambo, że strach rozgrzebywać. Ja sobie radzę nieźle, rodzeństwo co do jednego żyje dzięki zatrudnieniu w firmie ojca. Jestem więc naturalnym zagrożeniem, "domyślnym spadkobiercą". Dość powiedzieć, że kiedyś w nadziei załagodzenia problemu (płonnej) powiedziałem im wprost, że mogę im notarialnie podpisać zrzeczenie się jakiegokolwiek prawa do spadku czy zachowku - ale nawet to nie pomogło. Skończyło się na kartkach z okazji świąt...

W sumie, trochę wykorzystałem pandemię by zerwać kontakt... także z ojcem; cóż, jeśli mam go stawiać z niezręcznej sytuacji, niech lepiej żyje życiem rodzinnym; w końcu to ja wlazłem z butami po kilkudziesięciu latach w ich dom. Kontakt z ojcem mam na poziomie niemal podświadomym - podobne gesty, podobne teksty, podobne spojrzenie na świat, nie mówiąc o podobieństwie fizycznym - a spotkałem go pierwszy raz po 30-tce... meadry genetyki. Wiem, że on rozumie o co chodzi. Wiem, że on wie, że zrzeczenia się spadku dotrzymam, nawet wbrew jego woli (przy podziale ustawowym, mówimy o kilkuset kpln) - bo ja wiem, że on by to samo zrobił, na moim miejscu.

26 minutes ago, Turop said:

"pozrywali" kontakty i każdy jest niesamowicie zraniony

Ludzie dostają to, na co sami sobie zapracowali. Jak zapracowali na "zranienie", to proszę, tu jest solidna porcja, smacznego. Sami wybraliście z dostępnych w menu opcji, ja tylko serwuję.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba mam bardzo normalną rodzinę. Najbardziej ze wszystkich szanuję ojca który mimo że był zawsze trochę bierny i czasami nieobecny to zawsze starał się aby niczego nam nie brakowało. Trochę mnie czasami denerwuje, bo jak pewnie większość ludzi w jego wieku uważa że zna się na wszystkim najlepiej, nawet w sprawach o których nic nie wie. Jednak szanuję go najbardziej za to że nigdy o nic się nie przypierdala, co jest domeną matki, teraz jak mam już ponad 20 lat to najbardziej to doceniam. Co do matki to sprawa bardzo słodko gorzka. Głównie to ona mnie wychowywała, i za wszelką cenę starała się zrobić ze mnie jak największą ofiarę losu. Mega nadopiekuńcza i nawet fakt że obecnie dawno jestem dorosły to traktuje mnie często jak małego chłopca. Osoba z którą mieszkanie tyle lat porządnie mnie zmęczyło. Błogosławieństwem była wyprowadzka i mieszkanie samemu w czasie studiów. Podobnie jak ojciec zawsze mogę na nią liczyć, jednak najgorsze z tego wszystkiego jest to że ona nigdy nie zrozumie jak wiele problemów miałem przez jej wychowanie. Dla niej samej to ona jest ideałem matki. Podobnie jak ojciec i pewnie większość ludzi w ich wieku do znudzenia stara się aby wszystko z zewnątrz wyglądało jak najlepiej, strasznie to żałosne. No i standardowo uważa że wszystko wie najlepiej. Z rodzeństwa to tylko siostra. Powiedzieć mogę tyle że straszny charakter i jest to osoba z którą nie chciałbym mieć do czynienia gdyby to nie była rodzina. Nie przewiduję częstych kontaktów w przyszłości. Cała reszta to standardowa rodzina taka jak w większości rodzin. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mama, bo została mi tylko Ona z najbliższych, obecnie fajny kontakt. Codzienny. Ale nie zawsze było różowo.Zaprawiona w bojach na salach sądowych, "nieomylna", z wyciętą umiejętnością kompromisu. Nie przyjmowała kompletnie żadnych argumentów. Zapracowana. Więc dopóki nie zacząłem jej( nieporadnie) "gonić" zawodowo to masakra. Wychowywałem się sam. Dopiero później zaczęliśmy mieć kontakt. 

Ojciec: zły człowiek, na średnim stanowisku, ale znakomicie opłacabym. W domu natomiasy wiecznie niezadowolony. Wiecznie stawiający mi innych za wzór/przykład. Agresywny. Kiedy podłapałem troszkę SW i przestałem się go bać ( z 17 lat miałem ) to zacząłem go prowokować do konfrontacji. To był spory gość, 185 cm, ze 130 kg ...ale wtedy już on zaczął się cofać. Rok wcześniej, kiedy wystartował z łapami, a ja nie czułem się pewnie to wziąłem nóż. I wtedy pierwszy raz zahamował.

Poszedł do piachu kilka lat temu. Za późno wg mnie. Zwykle czas zaciera złe wspomnienia. Ale ja go widzę wyłącznie z ta wściekłą, wykrzywioną mordą.

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Matka stosowala wobec mnie przemoc psychiczna. Zawsze jak bylem dzieckiem to chcialem zeby umarla.

Ojciec nieobecny emocjonalnie, nigdy sie mna nie interesowal.

Reszta rodziny miala mnie zawsze w dupie.

 

Sam sie sobie dziwie ze jestem w stanie dzis normalnie funkcjonowac  w spoleczenstwie. A bylo to dla mnie wielkim wyzwaniem bo wiekszosc dotychczasowego zycia spedzilem wycofany w piwnicy przy komputerze.

 

Obeszlo sie bez pomocy specjalistow, samemu udalo mi sie jakos ogarnac glowe, ale uwazam ze i tak mam jeszcze duzo do przepracowania.

 

Chcialbym dodac ze dzis z rodzicami mamy calkiem luzne relacje. Wybaczylem im wszystko. Ojciec okazal sie naprawde spoko gosciem tylko zagubionym w zyciu bo sam wychowywal sie bez ojca.

Matka jakos dala sie naprostowac jak zaczalem stawiac granice jak ma mnie traktowac. Oczywiscie zeby to mialo jakakolwiek racje bytu trzeba sie najpierw od mamy wyprowadzic.

Niestety ona jest tak zafiksowana ze stara sie caly czas kupic moja milosc roznymi prezentami i poswiecaniem mi uwagi. 

Niestety przesadza i dlatego meczy mnie jej towarzystwo. Staram sie je ograniczac, ale czesto nie ma innej opcji zeby sie zobaczyc z ojcem.

Tlumaczenie jej co nalezy zmienic w swoim mysleniu abysmy mieli lepsze relacje absolutnie nic nie daja. Strata czasu.

Edytowane przez Indywidualista
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam już żadnej bliższej rodziny, rodzice umarli przed 60-tką. Najpierw ojciec, potem mama. Rodzeństwa nie mam. Ciotkę mam jeszcze, wariatkę, od której nawiał najpierw mąż (bo by się wykończył), potem dwie córki.

Kontakt z ojcem opisywałem kilka razy (średni albo kiepski, mimo swej inteligencji i wykształcenia całe życie miał dwie lewe ręce do pracy,  przykro to mówić, ale i tak żałuję że nie udało nam się mieć normalniejszych relacji, bo m.in dzięki również niemu pochłaniałem książkę za książka i nieźle gram w pokera i szachy), z mamą bardzo dobry. To, że niedoczekała miejsca, w którym jestem i nie mogłem spełnić jej marzeń jest moją największą porażką.

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.