Skocz do zawartości

Zdziadziałem


ogien94

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie Bracia 

Potrzebuje się wygadać , bo trapi mnie dość dziwna przypadłość.  Otóż kompletnie straciłem umiejętność poznawania kobiet . Odkąd rozstałem się z byłą gdzieś 2 lata temu nie poznałem żadnej dziewczyny. Poszedłem w sport, zacząłem czytać ,poszerzać horyzonty . Ale kompletnie zaniedbałem tą sferę . Mam 27 lat , ostatnio pierwszy raz od lat poszedłem do klubu i przed samym wyjściem z domu poczułem stres , gule w gardle i czuję poniekąd , że dopadła mnie fobia społeczna. Pobawiłem się ale nie byłem w stanie do żadnej zagadać , bo po prostu się bałem . Kurcze , te 5 lat temu byłem zupełnie innym gościem i nie dość , że nie miałem z tym problemu , to jeszcze sprawiało mi to niesamowitą frajdę . Wiem , że to co teraz napiszę zabrzmi śmiesznie ,  ale po prostu czuję się staro. I nie potrafię tego przeskoczyć. I tak naprawdę to sam zostałem na placu boju , bo wszyscy kumple zajęci i może też dlatego tak się czuję. Nie wiem , dziwna sprawa , ale przez te lata zgubiłem gdzieś swoje jaja. Miał ktoś z was podobnie ? Z  góry dziękuje za odpowiedzi i pozdrawiam

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, ogien94 napisał:

Witajcie Bracia 

Potrzebuje się wygadać , bo trapi mnie dość dziwna przypadłość.  Otóż kompletnie straciłem umiejętność poznawania kobiet . Odkąd rozstałem się z byłą gdzieś 2 lata temu nie poznałem żadnej dziewczyny. Poszedłem w sport, zacząłem czytać ,poszerzać horyzonty . Ale kompletnie zaniedbałem tą sferę . Mam 27 lat , ostatnio pierwszy raz od lat poszedłem do klubu i przed samym wyjściem z domu poczułem stres , gule w gardle i czuję poniekąd , że dopadła mnie fobia społeczna. Pobawiłem się ale nie byłem w stanie do żadnej zagadać , bo po prostu się bałem . Kurcze , te 5 lat temu byłem zupełnie innym gościem i nie dość , że nie miałem z tym problemu , to jeszcze sprawiało mi to niesamowitą frajdę . Wiem , że to co teraz napiszę zabrzmi śmiesznie ,  ale po prostu czuję się staro. I nie potrafię tego przeskoczyć. I tak naprawdę to sam zostałem na placu boju , bo wszyscy kumple zajęci i może też dlatego tak się czuję. Nie wiem , dziwna sprawa , ale przez te lata zgubiłem gdzieś swoje jaja. Miał ktoś z was podobnie ? Z  góry dziękuje za odpowiedzi i pozdrawiam

 

Nie tylko ty tak masz. Również 27 lat. Nie podrywałem od ok 6-7 lat. Widziałem, że zepsucie instagramami, tinderami postępowało i sobie odpuściłem itp. Teraz jest trochę lepiej, bo po covidzie i kiepskiej pogodzie do maja laski trochę bardziej otwarte są.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja 26 lat. Dziadziene to oznaka utraty radości życia, a nie nieumiejętność poznawania kobiet. Można być samotnym, a cieszyć się z jedzenia, aktywności, czytania czy posiadania dachu nad głową. Ja, w tym roku utraciłem dużo radości, czuję się przygnębiony coraz bardziej, lecz zdaję sobie sprawę, że gorzej zawsze może być. Nie ma na to reguły. Brak partnerki to żaden problem. A właśnie sukces, z braku problemów.

53 minuty temu, ogien94 napisał:

I tak naprawdę to sam zostałem na placu boju , bo wszyscy kumple zajęci i może też dlatego tak się czuję

No i co z tego, że zajęci? Ty masz wolność wyboru, a potrzebę bycia z kimś, wmawia Tobie społeczeństwo, na każdym kroku. Na romantycznej iluzji, przemysł filmowy, muzyczny, religijny zarabia miliony, wmawiają Tobie poczucie braku. Miałeś kobietę, przypomnij sobie dobrze chwilę, pamiętaj również te złe. Wybacz i nie obwiniaj siebie za obecny stan. Ludzie wpadają w poczucie winy, że coś poszło nie tak. Życia nie da się w pełni przewidzieć i ogarnąć, bo jest zmienne i nietrwałe. Zrezygnuj z cukru, kawy, alkoholu. Ja po tych 3 używkach, zawsze czuję się rozbity. Pogłębiają złe stany emocjonalne, podobnie jak ponura muzyka. Poświęć się najpierw sobie, dopiero po dłuższym czasie, pracy nad sobą, możesz, jeśli chcesz wejść w związek. Nie wmawiaj sobie proszę, że jesteś niekompletny. Jesteś kompletny, jak każdy z nas, różnią nas jedynie etykietki nam nadane, wygląd, nawyki i wzorce zachowań.

  • Like 8
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem Cie brachu.Mam podobnie....tyle ze prawie 20 lat więcej na liczniku. Depresję, alkoholizm i myśli samobójcze ( wliczając spanie z obezpieczonym rewolwerem, leżącym na szafce, z lufa skierowana w moja głowe). Z jakich was teraz materiałów produkują? Nie chce Panów braci obrazic...jesteście na poczatku "przygody". Sugeruję przybić 200-250 mg średniego estra testosteronu co 5 - 7dni ( cypio, enan ).  Wpłynie pozytywnie na psychikę.

  • Like 3
  • Smutny 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, MarkoBe napisał:

Ja 26 lat. Dziadziene to oznaka utraty radości życia, a nie nieumiejętność poznawania kobiet. Można być samotnym, a cieszyć się z jedzenia, aktywności, czytania czy posiadania dachu nad głową. Ja, w tym roku utraciłem dużo radości, czuję się przygnębiony coraz bardziej, lecz zdaję sobie sprawę, że gorzej zawsze może być. Nie ma na to reguły. Brak partnerki to żaden problem. A właśnie sukces, z braku problemów.

 

Jasne, w zupełności się zgadzam. Chodzi mi bardziej o to , jak z perspektywy czasu utraciłem skille socjalne. Kompletnie nie miałem na myśli posiadania partnerki , związków. Kiedyś zwykła rozmowa ,jakiś flircik sytuacyjny dawał mi fajną dozę emocji i po prostu sprawiało mi to radość. A teraz to kompletnie nie potrafię tego robić. Myślę o założeniu firmy , wizualizuję sobie jakby to było i inne tego typu pierdoły a ja aktualnie jestem na etapie , że nie potrafię rozmawiać z ludźmi... Także o czym ja w ogóle marzę.  Potrzebuję w jakiś sposób zrestartować swoją głowę , ale nie potrafię znaleźć na to recepty.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To wszystko kwestia pewności siebie.

 

Miałeś dziewczynę, to miałeś wysoką samoocenę, byłeś pewny siebie, bo przecież ktoś Cię zechciał, co oznacza, że musisz być atrakcyjny. Nie masz dziewczyny, a kumple mają, to podświadomie czujesz, że coś z Tobą nie tak, więc automatycznie przychodzi stres i skrępowanie w kontaktach z kobietami.

 

No i w ten sposób to błędne koło się zamyka.

 

Masz dziewczynę -> większa pewność siebie -> więcej chętnych dziewczyn.

 

Nie masz dziewczyny -> mniejsza pewność siebie -> mniej chętnych dziewczyn.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, tmr napisał:

Rozumiem Cie brachu.Mam podobnie....tyle ze prawie 20 lat więcej na liczniku. Depresję, alkoholizm i myśli samobójcze ( wliczając spanie z obezpieczonym rewolwerem, leżącym na szafce, z lufa skierowana w moja głowe). Z jakich was teraz materiałów produkują? Nie chce Panów braci obrazic...jesteście na poczatku "przygody". Sugeruję przybić 200-250 mg średniego estra testosteronu co 5 - 7dni ( cypio, enan ).  Wpłynie pozytywnie na psychikę.

Trzymaj się bracie mocno i mam nadzieję , że z każdym dniem będzie lepiej , bo cholernie warto walczyć. Choćby dla samego siebie. Co do teścia - czytałem , interesowałem się tym , żeby wejść na lekką "bombkę " bo mam problemy z rozbudową masy mięśniowej ( 181 cm , 69 wagi ). Ale zrezygnowałem , bo nie znam się na tym i wolę jeszcze powalczyć z tym w sposób naturalny. Gdzieś ta moja głowa się pogubiła i szukam właściwej dla siebie drogi .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, bad intentions napisał:

To wszystko kwestia pewności siebie.

 

Miałeś dziewczynę, to miałeś wysoką samoocenę, byłeś pewny siebie, bo przecież ktoś Cię zechciał, co oznacza, że musisz być atrakcyjny. Nie masz dziewczyny, a kumple mają, to podświadomie czujesz, że coś z Tobą nie tak, więc automatycznie przychodzi stres i skrępowanie w kontaktach z kobietami.

 

No i w ten sposób to błędne koło się zamyka.

 

Masz dziewczynę -> większa pewność siebie -> więcej chętnych dziewczyn.

 

Nie masz dziewczyny -> mniejsza pewność siebie -> mniej chętnych dziewczyn.

Zastanawiałem się nad tym właśnie i jest w tym sporo racji . Ale spośród swojego grona znajomych zauważyłem pewien trend . Moi kumple odkąd są w związkach strasznie się zaniedbali . Jeden ziomek wygląda normalnie w miarę ale reszta niesamowicie się ulała . Chłopaki po 10-15 kg nadwagi , codziennie browar , szybka szama , zupełnie inni ludzie. Obiecałem sobie , że nie dopuszczę do takiej sytuacji , że tak siebie zaniedbam. A wracając do twojej odpowiedzi pewność siebie jest tu kluczem . A ona niestety u mnie jest niziutka na ten moment . 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie bez powodu mówi się, że człowiek zmienia się co 7 lat.

Przemianom ulega nie tylko nasz charakter, ale i podejście do świata, zainteresowania, gust, a nawet smak. Człowiek nie tylko nabiera życiowego doświadczenia. Poznaje też siebie i dowiaduje się o sobie coraz to nowych rzeczy.

 

Życie to proces .

Droga rozwoju i poznawania istoty własnego bytu .

Smakuj życie. 

Czerp garściami z doświadczeń. 

 

Nade wszystko nie porównuj się z innymi .

Każdy z nas ma swoje historie do odhaczenia.

 

Ciesz się wolnością i nie goń za niczym .

Młodzieńcze.

🤗

  • Like 3
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, RabarbaR napisał:

Ciesz się wolnością i nie goń za niczym .

Młodzieńcze.

🤗

No tak, ale z reguły ludzie, w młodym wieku, gonią za uciechami rzeczywistości. Lepiej skupić się na teraźniejszości, tu i teraz. Lepiej koncentrować się na drodze, nie na celu podróży.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Ramaja Awantura napisał:

Odstawcie pornosy to wam zaraz przyjdzie ochota na poznawanie kobiet...

 

Dodatkowo zrobiłbym taki miesięczny wypad w dzicz. Bez telefony czy telewizora. Rok temu tak zrobiłem przez dwa tygodnie schodziłem Bieszczady i Beskid Niski. Do "miasta" wróciłem "zdziczały" i wyposzczony jak zwierz. Czasami trzeba zrobić taki reset. Bo obecnie nasz mózg jest przeładowany bodźcami. 

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, RabarbaR napisał:
Nie bez powodu mówi się, że człowiek zmienia się co 7 lat.

Przemianom ulega nie tylko nasz charakter, ale i podejście do świata, zainteresowania, gust, a nawet smak. Człowiek nie tylko nabiera życiowego doświadczenia. Poznaje też siebie i dowiaduje się o sobie coraz to nowych rzeczy.

 

Życie to proces .

Droga rozwoju i poznawania istoty własnego bytu .

Smakuj życie. 

Czerp garściami z doświadczeń. 

 

Nade wszystko nie porównuj się z innymi .

Każdy z nas ma swoje historie do odhaczenia.

 

Ciesz się wolnością i nie goń za niczym .

Młodzieńcze.

🤗

Dziękuję , tak po prostu za tą odpowiedź. Jakoś poczułem się lepiej. Coś mi ostatnio umysł płata figle i próbuję zadając sobie pytania jak tutaj sobie z tym poradzić , bo chodzę częściej jakiś taki przygnębiony. Dlatego też założyłem ten temat.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, MarkoBe napisał:

No tak, ale z reguły ludzie, w młodym wieku, gonią za uciechami rzeczywistości. Lepiej skupić się na teraźniejszości, tu i teraz. Lepiej koncentrować się na drodze, nie na 

 

"...Jeżeli do Itaki wybierasz się w podróż, niech będzie to podróż długa, pełna przygód" ...by Kawafis 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, MarkoBe napisał:

Ja 26 lat. Dziadziene to oznaka utraty radości życia, a nie nieumiejętność poznawania kobiet. Można być samotnym, a cieszyć się z jedzenia, aktywności, czytania czy posiadania dachu nad głową. Ja, w tym roku utraciłem dużo radości, czuję się przygnębiony coraz bardziej, lecz zdaję sobie sprawę, że gorzej zawsze może być. Nie ma na to reguły. Brak partnerki to żaden problem. A właśnie sukces, z braku problemów.

 

No i co z tego, że zajęci? Ty masz wolność wyboru, a potrzebę bycia z kimś, wmawia Tobie społeczeństwo, na każdym kroku. Na romantycznej iluzji, przemysł filmowy, muzyczny, religijny zarabia miliony, wmawiają Tobie poczucie braku. Miałeś kobietę, przypomnij sobie dobrze chwilę, pamiętaj również te złe. Wybacz i nie obwiniaj siebie za obecny stan. Ludzie wpadają w poczucie winy, że coś poszło nie tak. Życia nie da się w pełni przewidzieć i ogarnąć, bo jest zmienne i nietrwałe. Zrezygnuj z cukru, kawy, alkoholu. Ja po tych 3 używkach, zawsze czuję się rozbity. Pogłębiają złe stany emocjonalne, podobnie jak ponura muzyka. Poświęć się najpierw sobie, dopiero po dłuższym czasie, pracy nad sobą, możesz, jeśli chcesz wejść w związek. Nie wmawiaj sobie proszę, że jesteś niekompletny. Jesteś kompletny, jak każdy z nas, różnią nas jedynie etykietki nam nadane, wygląd, nawyki i wzorce zachowań.

Zgadzam się , nawet wczoraj się na tym złapałem. Byłem wczoraj z kumplem nad zalewem popływać i poleżeć na słonku . I tak sobie leże i skanuje otoczenie. I widzę te wszystkie  atrakcyjne laski z facetami albo nawet same z koleżankami jak są uśmiechnięte , rozgadane. I jak wróciłem do domu to autentycznie poczułem się gorzej . Taki outsider trochę. Dzięki wielkie za pokrzepiające słowa, nawet sobie człowiek sprawy nie zdawał jak takie słowa potrafią człowiek podnieść na duchu . Alkohol całkowicie odstawiony, kawa też . Jedynie ten cukier jest obecny , bo chciałbym coś tej wagi złapać , ale narazie jak krew z nosa leci . Ale będę walczył.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, ogien94 napisał:

Mam 27 lat , ostatnio pierwszy raz od lat poszedłem do klubu i przed samym wyjściem z domu poczułem stres , gule w gardle i czuję poniekąd , że dopadła mnie fobia społeczna.

Chłopie, nic dziwnego że był stres skoro miałeś sporą przerwę od klubowego życia. Trzeba się przełamywać, szukać okazji nikt Cie za rączkę nie poprowadzi. Ja miałem i mam nadal lekka fobie społeczną i mimo to umawiałem się z pannami, czasem mimo stresu zmuszałem się aby do kogoś zagadać i coś tam z tego czasem wychodziło przyjemnego w końcowym rezultacie. Trzeba porażki brać na klatę i iść dalej z nadzieją czegoś lepszego.

Nie zwalaj na stres, ewentualnie stosuj techniki relaksacyjne które Ci ten stres zminimalizują i szukaj różnych okazji do imprez, randek choćby raz na jakiś czas ten Tinder, spotkań towarzyskich, kółek zainteresowań i tam rozwijania rozmowy. 

Nie będzie zawsze miło i przyjemnie, bo kto mówił że tak musi być? 

Ale czasem satysfakcja jest zajebista, że działałes mimo przeszkód.

Edytowane przez BrightStar
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, ogien94 napisał:

Ale spośród swojego grona znajomych zauważyłem pewien trend . Moi kumple odkąd są w związkach strasznie się zaniedbali .

To jest ta słynna strefa komfortu. Nie muszę dbać o siebie, bo mam dziewczynę. Też, wśród znajomych to często widzę. Zapuszczają się, bo nie trzeba się już starać i myślą, że zaklepują sobie laskę. Nic nie jest na stałe, w tym świecie. Nikt, oprócz Ciebie nie zadba o Twój dobrostan.  Ze strefy komfortu wyciągają nad bardzo negatywne odczucia. Mam podobny dylemat. Chcę zmienić robotę, ale... No właśnie tu zaczynają się wymówki, bo blisko, bo przyzwyczajenie, bo pewność zatrudnienia itp. Ze związkami jest bardzo podobnie

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, ogien94 napisał:

Moi kumple odkąd są w związkach strasznie się zaniedbali . Jeden ziomek wygląda normalnie w miarę ale reszta niesamowicie się ulała . Chłopaki po 10-15 kg nadwagi , codziennie browar , szybka szama , zupełnie inni ludzie.

Bo widzisz, taka jest natura mężczyzny.

 

Chłop jak weźmie sobie dobrą babę, to ta mu się porządnie wypnie, dobrze ugotuje, to facet porucha, poje i wieczorkiem przełącza przy piwku kanały w telewizorku, więc tyje.

 

A jak nie masz dziewczyny, albo masz jakąś dominującą francę, to chodzisz jak na szpilkach od siłowni, do barbera... szukasz modnych ciuszków po galeriach, co by się jakiejś pańci przypodobać.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, BrightStar napisał:

Chłopie, nic dziwnego że był stres skoro miałeś sporą przerwę od klubowego życia. Trzeba się przełamywać, szukać okazji nikt Cie za rączkę nie poprowadzi. Ja miałem i mam nadal lekka fobie społeczną i mimo to umawiałem się z pannami, czasem mimo stresu zmuszałem się aby do kogoś zagadać i coś tam z tego czasem wychodziło przyjemnego w końcowym rezultacie. 

Nie zwalaj na stres, ewentualnie stosuj techniki relaksacyjne które Ci ten stres zminimalizują i szukaj różnych okazji do imprez, randek choćby raz na jakiś czas ten Tinder, spotkań towarzyskich, kółek zainteresowań i tam rozwijania rozmowy. 

Nie będzie zawsze miło i przyjemnie, bo kto mówił że tak musi być? 

Ale czasem satysfakcja jest zajebista, że działałes mimo przeszkód.

Jasne , w zupełności się z tym zgadzam bracie . Nawet te parę lat temu , jak mi w miarę dobrze szło to bałem się . Cholernie . I to za każdym razem . Ale mimo tego robiłem to , działałem . A teraz nie potrafię tego zrobić.  Ostatnio ziomek mi powiedział ,że bardzo uwaliłem sobie w głowie ten mój wiek. Że niby te 27 lat to według mnie dużo na podrywanie . I ma dużo w tym racji , bo nie wiedzieć czemu ciągle sobie dopierniczam tym w głowie.  Nie ogarniam tego i to jest w tym wszystkich śmieszne . Przecież każdy wiek jest dobry.

10 minut temu, bad intentions napisał:

Bo widzisz, taka jest natura mężczyzny.

 

Chłop jak weźmie sobie dobrą babę, to ta mu się porządnie wypnie, dobrze ugotuje, to facet porucha, poje i wieczorkiem przełącza przy piwku kanały w telewizorku, więc tyje.

 

A jak nie masz dziewczyny, albo masz jakąś dominującą francę, to chodzisz jak na szpilkach od siłowni, do barbera... szukasz modnych ciuszków po galeriach, co by się jakiejś pańci przypodobać.

Jasne, coś w tym jest , ale ja jednak jestem zdania , że trzeba o siebie dbać nawet jak jesteś w związku. Twój wygląd to twoja wizytówka i lepsze samopoczucie . Prawie 3 lata byłem ze swoją i w czasie starałem się trenować , grać w piłkę , jakieś wygibasy na macie . Ja tak po prostu nie potrafiłem funkcjonować jak oni . I też miałem wypięte , szamke zrobioną i ogólnie bajlando moreno.  Tylko jak po czasie zauważyłem , że mojej byłej zainteresowania to głównie koty i " królowe życia " na TVN to coś we mnie pękło. I to był początek końca hehe . Ale to tylko niewielki element tej całej układanki ,aczkolwiek ważny.  Ale broń Boże nikogo nie neguje . Ja po prostu tak żyć nie potrafię.

21 minut temu, MarkoBe napisał:

To jest ta słynna strefa komfortu. Nie muszę dbać o siebie, bo mam dziewczynę. Też, wśród znajomych to często widzę. Zapuszczają się, bo nie trzeba się już starać i myślą, że zaklepują sobie laskę. Nic nie jest na stałe, w tym świecie. Nikt, oprócz Ciebie nie zadba o Twój dobrostan.  Ze strefy komfortu wyciągają nad bardzo negatywne odczucia. Mam podobny dylemat. Chcę zmienić robotę, ale... No właśnie tu zaczynają się wymówki, bo blisko, bo przyzwyczajenie, bo pewność zatrudnienia itp. Ze związkami jest bardzo podobnie

Mi jeden kumpel powiedział otwarcie , że jest ze swoją ciągle dlatego , bo nie chce mu się za siebie brać. Jakieś siłownie, chudnięcie, a po co to komu. Znowu poznawać , podrywać.  Trochę smutne to jest i zastanawiające.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie i raz jeszcze nie. Ty się nie czujesz staro. Ty sobie wmawiasz, że czujesz się staro.

 

Ja mam 39 wiosen i wcale się tak nie czuję, czuję, że żyję.

 

Twoim problemem nie jest to, że czujesz się staro, tylko to, że patrzysz na siebie przez pryzmat kumpli gdzie każdy jest zajęty, więc zajęty masz być i Ty, a to tylko wytłumaczenie przed samym sobą i przed światem. Po co poszedłeś do klubu? Mam wrażenie, że nie po to, żeby się bawić. Poszedłeś tam z góry założonym celem, który koniecznie musisz osiągnąć: poznaniem dupy.

 

Wiesz czemu nie poszło? Bo się natawiłeś na poznanie, byłeś strasznie potrzebujący, być może nawet zdespoerowany na to, zeby kogoś wyrwać. 

 

Ja już do klubów nie chodzę, bo mi się nie chce, nie te klimaty, nie to towarzystwo. Mógłbym wiele jeszcze wymienić. Ale chodzę w inne miejsca: knajpy, festiwale, itp. I co dziwne, tam poznaje ludzi, płci obojga. W ciągu ostatnich kilku lat poprzez moim bardzo sprawdzonych znajomych lub poprzez wyjścia z nimi w różne miejsca poznałem sporo osób i moje grono znajomych nawet ku mojemu zaskoczeniu się poszerzyło. Nie chodzi tu tylko o kobiety. Zwyczajnie o ludzi.

 

Moje podejście było następujące: totalna wyjebka. Bedziesz miał wyjebane, to będzie Ci dane. Wielokrotnie się u mnie sprawdza.

 

Twoja hierarchia zdaje się być następująca: dupa, związek, ruchanie w dowolnej kolejności, ale byle by było, bo tak mają znajomi. U mnie tego nie ma i jakoś się kręci. Ostatnio mam wrażenie, że pewne dwie młódki coś by chciały, ale mój pigułkowo-wyjebany pancerz je jakoś powstrzymuje, blokuje... sam nie wiem...

Tak, to moja wina:P

Dziewczyny wiecej inicjatywy, pewnoście siebie itp.:D

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Krugerrand napisał:

Nie, nie i raz jeszcze nie. Ty się nie czujesz staro. Ty sobie wmawiasz, że czujesz się staro.

 

Ja mam 39 wiosen i wcale się tak nie czuję, czuję, że żyję.

 

Twoim problemem nie jest to, że czujesz się staro, tylko to, że patrzysz na siebie przez pryzmat kumpli gdzie każdy jest zajęty, więc zajęty masz być i Ty, a to tylko wytłumaczenie przed samym sobą i przed światem. Po co poszedłeś do klubu? Mam wrażenie, że nie po to, żeby się bawić. Poszedłeś tam z góry założonym celem, który koniecznie musisz osiągnąć: poznaniem dupy.

 

Wiesz czemu nie poszło? Bo się natawiłeś na poznanie, byłeś strasznie potrzebujący, być może nawet zdespoerowany na to, zeby kogoś wyrwać. 

 

Ja już do klubów nie chodzę, bo mi się nie chce, nie te klimaty, nie to towarzystwo. Mógłbym wiele jeszcze wymienić. Ale chodzę w inne miejsca: knajpy, festiwale, itp. I co dziwne, tam poznaje ludzi, płci obojga. W ciągu ostatnich kilku lat poprzez moim bardzo sprawdzonych znajomych lub poprzez wyjścia z nimi w różne miejsca poznałem sporo osób i moje grono znajomych nawet ku mojemu zaskoczeniu się poszerzyło. Nie chodzi tu tylko o kobiety. Zwyczajnie o ludzi.

 

Moje podejście było następujące: totalna wyjebka. Bedziesz miał wyjebane, to będzie Ci dane. Wielokrotnie się u mnie sprawdza.

 

Twoja hierarchia zdaje się być następująca: dupa, związek, ruchanie w dowolnej kolejności, ale byle by było, bo tak mają znajomi. U mnie tego nie ma i jakoś się kręci. Ostatnio mam wrażenie, że pewne dwie młódki coś by chciały, ale mój pigułkowo-wyjebany pancerz je jakoś powstrzymuje...

Tak, to moja wina:P

Dzięki wielkie za wyczerpującą odpowiedź. Z klubem trafileś 100 % , masz mnie . Poszedłem tam , żeby jakieś poznać , ale za bardzo się spiąłem i w efekcie nic się nie działo. Co do hierarchii to niekoniecznie tak u mnie jest jak piszesz . Brakuje mi takiej zwykłej bajerki z laskami , tego co kiedyś miałem i co mi sprawiało fun . Zawsze lubiłem do klubów chodzić i nadal ten klimat mi odpowiada. Problemem są tutaj moje skille socjalne , które po prostu straciłem i brakuje mi cojones , żeby się przemóc i próbować do tego wrócić . I rzeczywiście , za bardzo porównuje się do kumpli i ludzi , którzy mnie otaczają . I tutaj popełniam duży błąd. Słuszna uwaga bracie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.