Skocz do zawartości

Odizolowanie od społeczeństwa


Rekomendowane odpowiedzi

Elunia,

 

Od długiego czasu mam nierozwiązaną kwestie. Właściwie to sam nie wiem o co chodzi to wytłumaczę:

 

Tak ogólnie mówiąc chciałbym się całkowicie odciąć od wszystkich ludzi. Nie chodzi o to, że praca na to nie pozwala bo temat nie polega na tym jak to zrobić.

 

Ale nadal niestety pozostaje we mnie odgórna potrzeba zrobienia czegoś by móc żyć tak normiki. Dlatego nie jestem całkowicie odizolowany od reszty.

 

Faktycznie poza pracą nie musze wychodzić z domu (może raz w miesiącu).

Znalazłem zajęcie które z założenia miało nie być siedzeniem w domu a sprawia przyjemność.

 

No i sobie wychodzę co mi się nie podoba (samo wyjście z domu). Dlatego wolałbym (bo musze) siedzieć na melinie.

 

Jak rozwiązać to czyli całkowicie stłumić potrzebę bycia normikiem. Czyli, żeby nie myśleć o tym jak żyją inni i też bym chciał (gdybym miał wybór) i zaakceptować aktualny stan. Tak żeby odizolowanie od reszty ludzi było czymś fajnym a nie wymuszonym.

  • Like 1
  • Smutny 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze wolałeś być samotnym wilkiem czy po prostu jakieś wydarzenia sprawiły, że chcesz uciec od ludzi? Są to 2 różne rzeczy.

 

Jeśli po prostu to twój charakter i sposób na życie - proponuję spokojny domek na wsi.

 

Jeśli ludzie cię skrzywdzili i tłumisz nienawiść do nich, masz urazy to czas skontaktować się z psychologiem, który jest fachowcem i potrafi doradzić.

 

 

  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anal pisałeś, że masz fobie społeczna dodatkowo leczyłeś się w psychuszce gdzie trochę Ci pomogli, więc obecnie powinieneś się skupić na dalszej terapii by się naprawić.Powinieneś również zacząć pracować nad sobą to czego tak bardzo nie lubisz. Dodatkowo wywalić z głowy złe wzorce, przekonania, odstawić blackpill, masturbacjie, porno, które ryją Ci beret. Nabrać pewności siebie i podwyższyć samoocenę bo wcale nie głupi chłopak jesteś i nie jest tak źle z twoim wyglądem. Tylko odwagi, chęci i samozaparcia Ci brak. Niestety świat nie dostosuje się do ciebie i dosłownie jako jednostka go nie obchodzisz. Dlatego kompletne odseparowanie się od społeczeństwa to tylko gdzieś na głębokiej wsi zabitej dechami czy w miejscach gdzie do cywilizacji jest daleko. Taka pustelnia gdzie przy dłuższym czasie zatęsknił byś za cywilizacja. Są jeszcze inne rozwiązania jak praca zdalna i nie raz pisałem tobie byś zmienił obecną robotę. Przy niej kontakt z ludźmi będzie ograniczony i w końcu będziesz robił to na co masz ochotę. Prowadź bloga, rób zdjęcia bo fotografia jak pamiętam twoja pasja, nagrywaj na you tube i zarabiaj na tym😉 PS. Niezły filmik jak przepytywales hejtera, mnie się podobało👍 Może tak jak Ci mówiłem pomysl o dziennikarstwie całkiem dobrze sobie radzisz z rozmową. 

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, na Twoje pytanie odpowiedział mniej więcej dwa wieki temu Artur Schopenhauer (wg niektórych zapewne uważany byłby za "black pillowca"):

 

"Na świecie ma się do wyboru tylko samotność albo pospolitość."

"Wol­nym bo­wiem jest człowiek tyl­ko wte­dy, gdy jest samotny."

"Samotność jest przeznaczeniem wszystkich wybitnych duchów: od czasu do czasu boleją nad nią, zawsze jednak ją wybiorą, jako mniejsze zło."

"Albowiem im więcej ktoś ma sam z siebie, tym mniej potrzebuje od świata i tym mniej znaczą dla niego inni ludzie."

"Jedynym mężczyzną, który nie może żyć bez kobiet, jest ginekolog."

 

Do tego można dorzucić jeszcze dobrze zrozumianego Baruch'a Spinozę (zrozumienie Spinozy to jakieś 10 lat czytania i kontemplowania jego prac - szczególnie "Etyki") ...

 

* Przed zastosowaniem skontaktować się z lekarzem i nie robić tego w domu, a szczególnie gdy ma się depresję lub inne nierozwiązane problemy bo każda przeczytana myśl wspomnianych wcześniej autorów może spowodować nieodwracalne zmiany w postrzeganiu siebie i świata co może owocować nieodwracalnymi konsekwencjami.

 

 
Edytowane przez oxy
  • Like 11
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie da się a tylko sobie zaszkodzisz a w końcu zwariujesz. 

 

Kiedyś myślałem podobnie.

 

Sam nie lubię przebywać z innymi i 3-4 miesiące bez otwierania do nikogo mordy dobrze się czułem ale po pół roku zaczęło mi brakować innych ludzi.

 

Czasem trzeba pobyć z innymi.

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie. Też jestem samotnikiem i domatorem, ale po pewnym czasie człowiek zaczyna mieć dosyć. Natomiast dla mnie wystarczą interakcje społeczne w pracy, a w domu mam święty spokój :)

Troszkę za to nie rozumiem co chcesz osiągnąć przez siedzenie SAM w domu? Przecież możesz wychodzić i spędzać czas w różnych miejscach i przy tym nie być "normikiem" jak to ładnie napisałeś.
Chyba dokonujesz tutaj nadinterpretacji. Nie musisz się odcinać od całego świata żeby mieć poczucie bycia lepszym. Zresztą zobaczysz sam jak posiedzisz trochę sam na chacie :) 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Analconda, wybór, który opisujesz jak dla mnie powinien być wyborem świadomym. Świadomym, ew. w pewnym wieku i z pewnym bagażem doświadczeń, które jeszcze przed Tobą. W momencie składania się do kupy, przełamywania fobii społecznej powoli, metodą małych kroków taka izolacja zniszczy wszystko, z czego chcesz wyjść. Sam, jak wiesz mam raczej naturę samotnika i poza kwestiami zawodowymi najlepiej czuję się w ciszy i w małym gronie. Ale i mając 41 lat nie wybrałbym świadomie pełnego odcięcia się od całego świata.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może po prostu chcesz uciec od debilizmu otaczających ludzi. Wtedy faktycznie domek na zadupiu i ostra selekcja kontaktów towarzyskich. 

 

Ja kiedyś jak dużo pływałem, to często robiłem 2-3 tygodniowe samotne rejsy. Znam personalnie gościa który pół roku sam płynął dookoła świata. 

 

Jak masz co robić, coś się dookoła dzieje, walczysz o przetrwanie, to w pewnym momencie odkrywasz, że towarzystwo nie jest potrzebne. 

 

Zobaczcie traperów kiedyś. Całe tygodnie sami w lesie, na szlaku i dawali radę. Mi się wydaje, że obecnie konieczność "socjalizowania się", jest wciskana ludziom bardzo na siłę, zgodnie z jedynie słuszną feministyczną linią. 

 

Facet to wilk z natury. A ten kupi się do stada jedynie w celu osiągnięcia jakichś korzyści. 

 

Edytowane przez maroon
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, oxy said:

Cóż, na Twoje pytanie odpowiedział mniej więcej dwa wieki temu Artur Schopenhauer (wg niektórych zapewne uważany byłby za "black pillowca"):

Czytałem sporo myśli tego pana, warto zapoznać się z krótkimi i treściwymi "Aforyzmy o mądrości życia". 

Dobre też "Feministyka albo sztuka obchodzenia się z kobietami", warto kupić zanim trafi na indeks ksiąg zakazanych.

Cała druga część "Wola jako sztuka i przedstawienie" to praktyczna analiza ludzi, społeczeństw. Uderzająco aktualne (poza kawałkiem o pojedynkowaniu się). 

 

Wbrew obiegowej opinii, gość nie był pesymistycznym incelem. Jego spostrzeżenia bolały wielu ludzi i robiono z niego anty-społecznika. Był non-konformistycznym myślicielem, miał nieślubnego dzieciaka, żył po swojemu, nienawidził relatywizmu moralnego i takich myślicieli jak Kant czy Hegel.  

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Martius777 napisał:

Zawsze wolałeś być samotnym wilkiem czy po prostu jakieś wydarzenia sprawiły, że chcesz uciec od ludzi? Są to 2 różne rzeczy.

No nie wiem. I nie wiem jak to rozwinąć (wypowiedź).

Unikałem ludzi i unikam. W sztucznym środowisku bo długim czasie w końcu udaje mi się powiązać z częścią osób w otoczeniu.

 

34 minuty temu, Martius777 napisał:

Jeśli po prostu to twój charakter i sposób na życie - proponuję spokojny domek na wsi.

Do tego się nie odniosę bo to jest jedna z kwestii jakie mnie zastanawiają.

 

22 minuty temu, Iceman84PL napisał:

Anal pisałeś, że masz fobie społeczna dodatkowo leczyłeś się w psychuszce gdzie trochę Ci pomogli, więc obecnie powinieneś się skupić na dalszej terapii by się naprawić.

W sytuacjach społecznych jest bardzo duża różnica między tym co było pół roku temu i jeszcze większa niż rok temu.

Co nie znaczy w ogóle, że mam łatwo.

Łatwiej bo kiedyś nie odzywałem się nawet przy rodzinie.

Chciałbym chcieć i móc.

 

59 minut temu, oxy napisał:

Cóż, na Twoje pytanie odpowiedział mniej więcej dwa wieki temu Artur Schopenhauer

Sens to ma ale nie odpowiada na temat który mnie interesuje. A i nawet konkretnie o nic nie pytam bo nie wiem o co dokładnie chodzi czyli jak sformułować pytanie.

 

Godzinę temu, Król Jarosław I napisał:

Nie da się a tylko sobie zaszkodzisz a w końcu zwariujesz. 

Tak teraz myśle - czy to odpowiedz na pytanie o tym jak stłumić poczucie chęci życia jak inni. Bo wg mnie się nie da - to wynika z natury.

 

A nawet jak się nie da - jeśli wrócę do stanu początkowego to będzie źle ale jest to w miarę dobre rozwiązanie. Na raz zle i dobre.

 

44 minuty temu, Imiennik napisał:

Samotność nie rozwiąże Twoich problemów tylko jeszcze je pogłębi.

Nie pogłębi tylko pogłębia. Mam porównanie - bo jestem codziennie narażony na czynniki zewnętrzne (inni ludzie). Ale nie mam rozwiązania. Albo A albo B. Jestem pomiędzy to najgorsza opcja.

W jaki sposób przestać chcieć i całkowicie odciąć się od spraw które mnie interesują?

 

49 minut temu, UncleSam napisał:

Troszkę za to nie rozumiem co chcesz osiągnąć przez siedzenie SAM w domu? Przecież możesz wychodzić

Mogę wychodzić z domu ale robię to tylko turystycznie z aparatem. Inaczej bym nie wychodził (bardzo rzadko rower).

 

A jak przestane wychodzić - boli mnie widok szczęśliwych normików to nadal będzie mnie bolało.


I myśle, że nawet gdybym pracował w domu to by było to samo. Jakbym z domu wychodził raz na tydzień - wynieść śmieci i kupić żarcie.

 

57 minut temu, Obliteraror napisał:

wybór, który opisujesz jak dla mnie powinien być wyborem świadomym.

Świadomie nie chce mieć kontaktu z innymi ludźmi (w realu).

Podświadomie bym chciał - tak czuje.

 

57 minut temu, maroon napisał:

Facet to wilk z natury. A ten kupi się do stada jedynie w celu osiągnięcia jakichś korzyści. 

Facet - ekstrawertyk.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Imiennik napisał:

Ale dlaczego chcesz działać wbrew sobie? 

Ja nie wiem czy wbrew. Czy to by było korzystne i czy w ogóle możliwe pozbyć się podświadomej chęci „wyjścia z domu” która niszczy mi życie. Jakbym nie chciał wyjść z domu to by nie było tematu - a chce. A chciałbym nie chcieć.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Analconda napisał:

Tak ogólnie mówiąc chciałbym się całkowicie odciąć od wszystkich ludzi. Nie chodzi o to, że praca na to nie pozwala bo temat nie polega na tym jak to zrobić.

Jak czytałem wcześniejsze Twoje posty to mi się wysuwa na prowadzenie wniosek, że operujesz głównie z niskich wibracjach, a w tym przypadku wstyd i pragnienie jest dominujące.

Polecam oczywiście wizyty u dobrego psychologa lub psychoterapeuty, albo przynajmniej zgłębianie tego tematu, analizowanie, wyciąganie wniosków (ale nie na szybko, zmanipulowanych przez blackpilla).

 

Skąd to wiem?

Bo sam miałem podobnie.

 

Zaczynało się od tego, że gdzieś trafiałem na materiał, który mi pokazywał, że INNI MAJĄ LEPIEJ / INNI SĄ LEPSI. Np. zagraniczna wycieczka (podczas gdy ja zapieprzałem, aby firma nie padła), później rodziny/kobiety z dziećmi (jak mi się coś zmieniło w postrzeganiu odnośnie posiadania potomstwa, ale nie dało rady tego w związku realizować) wreszcie babki z facetami (podczas gdy jest się singlem i gdzieś tam to mnie kłuje).

 

W takim stanie, jak dokonuje się porównania - wychodzi na niekorzyść i robi się sobie przez to mocnego kopa w stronę swojej pewności siebie.

Dochodzi się wtedy do momentu, że skoro jest słabo i nic się nie zmienia, nie ma pomysłu / umiejętności na zmianę - to wpada się apatię, żal, ratuje się siebie, wpadając w złość lub dumę/pychę (wtedy wpadają myśli typu "chcę/jestem lepszy od innych" i wchodzenie w jakieś dziwne tematy, które mają człowiekowi udowodnić).

Sama złość sprawia, że gdybyś miał przycisk, który niszczy innych szczęście lub też pozwala Ci cheatować życie to pewnie byś to zrobił.

Po co inni mają mieć lepiej, no nie?

Nawet w którymś poście coś takiego pisałeś (w temacie co byś zrobił ostatniego dnia).

 

Czułem coś takiego, rozumiem Cię - ale zapewniam, nie jesteś z tym sam.

Popatrz na forum - wielu Braci tutaj Ci dopinguje, a Ty się czaisz. Wielu chciałoby, abyś w końcu żył jak normik, bo to będzie największa nagroda - gość, który tak bardzo zapisał się w Forum jako ktoś bez perspektyw w relacjach d-m nagle odkrywa swoją mega pozytywną, ciepłą, wrażliwą, NORMICKĄ stronę.

 

Ale macki wstydu, poczucia winy Cię jeszcze mocno trzymają.

Możesz wyjść na światło, a głaskasz łańcuch, który Cię do piwnicy przykuwa.

I to jest właśnie lockout w jaki wpadłeś. Ciemny lockout.

Ciemna Noc Duszy, jakby Gracjan powiedział:

 

 

Nawet nie wiesz jak cienka granica dzieli Cię od bycia normikiem.

 

Nie chcesz wiedzieć, bo przyzwyczaiłeś się do łatwych rozwiązań, folgowania krótkookresowych bodźcom, bez długofalowego myślenia.

Wolisz pragnienie od miłości. To jest Twój problem.

 

Gdzieś wewnątrz masz potrzebę bycia "w społeczności", ale konwertuje się ona u Ciebie na pragnienie.

Pragnienie stwarza dystans, utrudnia Ci działanie, tym bardziej, że trzymasz się w niższym obszarze wibracji, gdzie łatwiej jest narzekać, odpuścić czy okresowo wskakiwać na opcje rozsądku czy dumy.

Dlatego czujesz ból.

Twoje zasoby miłości do samego siebie są na levelu "critical low", nie masz w otoczeniu kobiety, która mogłaby Cię naprawdę kochać (co by trochę "zhakowało" Twój ból).

 

Widzisz innych, podświadomie czujesz, że przez ich samo normickie życie - są szczęśliwi. Być może tak wyglądają, a być może to chwilowy moment, który Ty bierzesz za długofalowy.

To tym bardziej generuje ból, bo Ty nie doświadczasz tych pozytywów.

Gdzieś w głębi czujesz, że Ci się to należy (wibracja dumy/pychy), więc spadasz na złość i wkurwa, piszesz na forum teksty, które mają zwrócić uwagę lub pokazać, jak bardzo chcesz innych (np. kobiety) wrzucić w swoje ramy. Obrzezać je z bycia kobietami na rzecz "rzeczami spełniającymi wygórowane kryteria". Tym samym sprowadzasz pośrednio na siebie pogardę innych (tych mniej doświadczonych duchowo), dostrzegasz to i jeszcze bardziej się tym przejmujesz, maskując to (efekt racjonalizowania sobie - czyli oszukiwania siebie).

 

Problem w tym, że to co robisz trzyma / stabilizuje Cię na niskiej wibracji. Ciemna strona / szatan / gadzi mózg - jak sobie chcesz, cieszy Cię, że ma Cię w garści. A Ty jeszcze to potwierdzałeś swoim działaniem.  To co napisałeś dziś wskazuje, że coś zaczęło do Ciebie docierać, Twoja miłość do normickiego stylu życia nie daje Ci spokoju.

Napisałeś, że "szukasz izolacji", a pośrednio dałeś do zrozumienia "potrzebuję motywacji do opuszczenia ciemnej strefy". Ale wibracja dumy/racjonalizacja nie pozwala napisać wprost.

 

Pełna izolacja nic Ci nie da. Nie naprawi Ciebie ot tak, może pomoże Ci trochę w polubieniu tego co robisz, ale to zawsze będzie gdzieś siedziało. Pragnienie.

Możesz być dziadkiem w lesie (który sobie będzie prowadził szczęśliwe życie), który będzie co jakiś czas widział turystów (szczęśliwych) i wtedy wpadał w doła.

Bo problem w głębi nie rozwiązany.

 

Nie ma bata - albo jesteś chłopak, albo jesteś mężczyzna.

 

Izolowanie się, ograniczenia kontaktów - to daje Ci trochę odsapnięcia od bodźców, ale to nie bodźce są problemem, lecz Twoje postrzeganie (percepcja).

A Twoje postrzeganie jest takie, bo potrzebujesz miłości.

Swoim zachowaniem jednak torpedujesz jej uzyskanie z zewnątrz.

Zostaje Ci pozyskanie jej z jedynego źródła, jakie masz.

Boska Cząstka.

Jeśli chcesz wyjść z dupy, musisz zacząć od decyzji. Skoro nie masz miłości w sobie, możesz ją dostać od Boga - ale to oznacza, że musisz poprosić o to świadomie, uwierzyć w to, że tylko On Ci pomoże. On da Ci opcje, możliwości napełnienia Twojego akumulatora, co ułatwi Ci wyjście z cienia.

 

Prawdziwa decyzja to coś OSTATECZNEGO. Geneza słowa oznacza odcięcie innych rzeczy, skupienie - skoncentrowanie się na realizacji danej rzeczy. "Podjęcie decyzji", której człowiek się nie trzyma - to wtedy nie jest decyzja, lecz postanowienie.

Prawdziwa decyzja to coś nieodwołalnego. Dlatego takich Prawdziwych Decyzji nie można podejmować pochopnie.

Albo naprawdę chcesz wyjść z tego gówna, w którym jesteś i podejmujesz decyzję, albo idziesz w jakieś pośrednie sposoby typu izolacja, która będzie Cię pośrednio niszczyć i tak, jeśli pragnienie dalej leży.

 

Wiesz na czym polega taka decyzja?

 

#1 po pierwsze musisz rozpocząc naukę odpuszczania negatywnych stanów świadomości - co oznacza niezgodę na bycie zsynchronizowanym z niskimi wibracjami

tabela-mocy-i-sic582y-czysta.jpg

 

Levele niskie to od 175 w dół (włącznie).

Odpuszczanie to m.in. niezgoda na negatywne myśli. Myślisz źle o sobie (wstydzisz się), że jesteś jaki jesteś? Pytaj się siebie choć "czy te myśli mi służą" (tekst od Adama Bytofa - bardzo dobry tekst do kwestionowania myśli i wybijania się z negatywnego automatu).

To samo dotyczy myśli "mnie to nie dotyczy" "jestem lepszy/inny" - to wibracje dumy/pychy/pogardy - również do kosza.

One nie rezonują z pokorą, która leży na tym samym poziomie co miłość!

 

#2 praca nad sobą, interesowanie się tematami rozwojowymi. Nie psychologia ewolucyjna, nie zgłębianie blackpilla/redpilla.

Technika Uwalniania, liznięcie psychologii od strony zobaczenia co to są racjonalizacje, ruminacje.

i Pismo Święte będzie lepszym wyjściem dla Ciebie.

 

Jak masz opory, to zapytaj się siebie - jak idziesz na dyskotekę się bawić, a wcześniej tego nie robiłeś - to będziesz sam przed sobą wbijał się na wstyd mówiąc sobie "mam skakać jak debil?" czy wejdziesz we flow i zaczniesz zachowywać się po swojemu odpuszczając negatywne myśli?

 

Więc @Analconda jako Twój Forumowy Brat mówię "odpuść te ciemne piwnice do cholery! Uwolnij swój umysł, otwórz się na jasność!"

 

Masz w swoim sercu ziarno "aby było lepiej", Bóg to odczytuje i może postawić Ci na drodze kobietę, kto może Cię pokochać z całej siły i pomóc Ci ujarzmić Twoją energię - chociażby poprzez jej wsparcie. Bóg chce Twojego szczęścia. Ciemna strona chce Ci wmówić, że to nieprawda. Ciemna strona chce, abyś sobie szkodził, izolował się, był smutny/wkurwiony/pysznił się, że jesteś lepszy od innych. Czyli - separował się.

 

A popatrz. Chcesz być normikiem?

Normik się nie separuje - normik się INTEGRUJE. Szuka kontaktu z innymi, nie boi się zawstydzić, bo podskórnie czuje, że przekraczanie stref komfortu sprawia, że staje się bardziej męski. Normik introwertyk po integracji ma czas dla siebie, ale nie ogranicza sobie możliwości socjalizowania się.

 

Tym samym wcale nie jesteś gorszy. Ani lepszy. Po prostu jesteś sobą, jesteś jednocześnie unikalny i połączony z innymi (taki sam). Zasługujesz na taką samą miłość, jak każdy inny. Bóg kocha Cię tak samo jak innych. Jesteś dla niego ważny. Tak samo jak każdy kto staje na Twojej drodze (szczególnie Ci bliscy) ma prawo być przez Ciebie kochanym, tak mocno jak tego pragniesz.

 

To jest właśnie poziom miłości / pokory - zobacz sobie - to już level MOCY.

 

Wstyd, że jesteś gorszy to narzędzie, z którego korzysta nieprzyjaciel/ciemna strona/błędy w mindsecie/szatan (wybierz co Ci pasuje), które chce Cię utrzymać w niskim stanie.

Bo wstydząc się, będziesz łatwiej podatny na kontrolę, nie wejdziesz w miłość. Będziesz łatwiej frajerem, który da się wydymać ciemnej stronie poprzez urojenia, lęki, perfekcjonizm, złość.

Bądź ponad to!

 

Jeśli masz z tym problem, nie jesteś wierzący, to skoro miałeś okazję skorzystać z różnych form pomocy (pisanie na forum, zakład psych.), to może warto spróbować coś innego.

Na Twoim miejscu rzuciłbym okiem na to:

 

Temat jest ogólnie szerszy, więc bez zgłębiania / pokory możesz mało zdziałać. Ale od Ciebie zależy - czy chcesz być szczęśliwy czy chcesz emulować swoje szczęście poprzez własne wybory. Pamiętaj, że decyzję o izolacji podjąłeś na niskiej wibracji - a ta zaburza możliwość normalnego patrzenia.

 

Wejdź w tę pozytywną stronę, odpuść przede wszystkim wstyd, poczucie winy, pychę, pragnienie. To pomaga, bywa trudne na początku, ale uwolnienie od tego ułatwi Ci wypłynięcie na powierzchnię. Będziesz się stopniowo uwalniać, później wracać, później znów uwalniać - tak już jest. Nie oczekuj wyników od razu, bo to perfekcjonizm/ciemna strona.

Bądź wystarczająco dobry - taktyka małych kroków.

 

Miłość, pokora, współczucie, nadzieja - trzymaj się tego Bracie, będzie dobrze! Jesteśmy z Tobą! I Bóg jest przede wszystkim - tego nie zapominaj!

  • Like 5
  • Dzięki 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Analconda napisał:

Jak rozwiązać to czyli całkowicie stłumić potrzebę bycia normikiem. Czyli, żeby nie myśleć o tym jak żyją inni i też bym chciał (gdybym miał wybór) i zaakceptować aktualny stan. Tak żeby odizolowanie od reszty ludzi było czymś fajnym a nie wymuszonym.

Po co to tłumić?

Był Schopenhauer, ale odzobacz to, zobacz co Nietzsche pisał:

Cytat

Wszystko co najlepsze należy do moich ludzi i do mnie; a gdy nam tego nie dadzą, weźmiemy to sobie: najlepszy pokarm, najczystsze niebo, najtęższe myśli, najpiękniejsze kobiety!

Tako rzekł Zaratustra; zaś król po prawej odparł:
— Szczególne! Słyszał kto kiedy tak rozsądne słowa z ust mędrca?

Więc bierz co chcesz :)

 

55 minut temu, lync napisał:

operujesz głównie z niskich wibracjach

O co chodzi z tymi wibracjami? Widziałem, że to już się przewijało tutaj kilka razy.

 

EDIT:

Już chyba wiem o co z grubsza chodzi z tymi wibracjami, z lenistwa nie przeczytałem całego postu :)

Edytowane przez Kangur Z Austrii
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Analconda U mnie pomogła zmiana pracy na taką w której widuję mase ludzi ale krótko i przez większość czasu jestem sam ze sobą. Wymiana uprzejmości, pogawędki o pogodzie, pozdrowienia uśmiechy, i nic poza tym chyba że ktoś mi podpasuje i mogę z nim szczerze pogadać ale to rzadkość. Nie czujesz się sam. Potrzeba izolacji spełniona. Potrzeba bycia wśród ludzi spełniona. 

 

Generalnie mam podobne odczucia. Nie chcę być wśród ludzi. Imprezy sprawiają że wzrasta u mnie automatycznie poziom stresu i są udręką choć co jakiś czas na jakąś wiekszą domówke chadzam (nie wszystko w życiu musi być przyjemnością - a wystawianie się co jakiś czas na to co niefajne dobrze robi w dłuższej perspektywie). 

 

Ludzi lubię, ale rzadko komukolwiek ufam. Chcę współpracować ale nie pozwolę sobie rozkazywać. Robię swoją robotę tak dobrze jak potrafię, ale to rodzi mi wrogów bo zaburzam innym ich rutynę cwaniactwa. 

 

Wolność ponad wszystko. Inne rzeczy mają dla mnie niewielką wartość, a z wiekiem to uwielbienie wolności się pogłębia. 

 

Inni bardzo często chcą ograniczać tą wolność bo zawsze jestem cichym buntownikiem. Nie godzę się na wiele rzeczy powszechnie w środowisku uznawanych za dobre. Nie wchodzę często w konfrontacje ale jeśli ktoś nie podejdzie do mnie jak do człowieka i nie gra ze mną otwarcie to i ja nie gram otwarcie i stawiam bierny opór co często pogarsza sytuację. Mam własne zdanie, i choć nie narzucam go innym to jeśli ktoś na siłę stara się mnie do czegoś zmusić - wtedy opór narasta. 

 

Nie jestem gadatliwy. Ludzie odbierają małomówność jako słabość. Czasem bywam zakrzykiwany. Wzruszam ramionami, i robię swoje. Nikogo do niczego nie przekonam i nawet mi na tym nie zależy. Jestem energiczny w działaniu, ale nie w nawiązywaniu relacji. Trzeba mi masę czasu żeby kogoś poznać i wiedzieć na czym z daną osobą stoję dlatego teraz już w większości przypadków daję sobie spokój bo widze kalki jakimi są czasem ludzie. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm, a gdybym wszedł w związek z facetem tylko dla pieniędzy i on by mnie zamknął w piwnicy, ale nie tej mojej, tylko tej swojej i jeszcze pozbawiłby mnie Internetu z pornolami, to wtedy byłbym odcięty od całości społeczeństwa i tylko na niego skazany. Hmmm, może to ma sens...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, lync napisał:

A popatrz. Chcesz być normikiem?

Normik się nie separuje - normik się INTEGRUJE. Szuka kontaktu z innymi

A ja zawsze unikałem. Oczywiście podświadomie bym chciał - każdy chciałby być ekstrawertykiem bo są po prostu lepsi.

Ale świadomie chce się odciąć. Tylko nie mogę dlatego że podświadomość kieruje mnie w stronę normictwa. 
Chciałbym stłumić te wewnętrzną potrzebę bycia jak inni - częścią społeczeństwa. 
 

2 godziny temu, Kangur Z Austrii napisał:

Po co to tłumić?

Bo nie mogę mieć czegoś czego chce. Natura nałożyła na mnie ograniczenia jakich nie mogę fizycznie przekroczyć. Ale każdy umysł działa tak samo chce być lepszy mimo, że nie może. 

 

Godzinę temu, Trevor napisał:

U mnie pomogła zmiana pracy na taką w której widuję mase ludzi ale krótko i przez większość czasu jestem sam ze sobą.

Praca pracą. Nawet gdybym pracował z domu to potrzeba wyjścia nadal by była we mnie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Analconda napisał:

Chciałbym stłumić te wewnętrzną potrzebę bycia jak inni - częścią społeczeństwa.

Czy Ty nie rozumiesz, że ta potrzeba wyciąga do Ciebie rękę i pokazuje Ci właściwy kierunek?

Jeśli będziesz w stanie otwierać się na ludzi i być zamkniętym na ludzi - to sam będziesz mógł świadomie decydować. No limits.

Wtedy będziesz wiedział jak naprawdę znaleźć swoją samotnię, aby móc się zaszyć. Ale zrobisz to w pełni świadomie i nie będziesz musiał nikogo pytać - jak to zrobić.

Bo będziesz pewny siebie.

 

To co teraz robisz jest porównywalne do sytuacji : "próbuję zagadywać, ludzie mnie zlewają, więc jestem do niczego, dajcie mi namiar na śmietnik."

To wyciąganie wniosków z kapelusza, duża niepewność siebie i droga do urojenia, szukanie bodźców do napędzania swojego wstydu i poczucia winy.

To Twoje obciążenie, wyjeb je do kosza.

Istotna jest decyzja.

 

1 godzinę temu, Analconda napisał:

Bo nie mogę mieć czegoś czego chce. Natura nałożyła na mnie ograniczenia jakich nie mogę fizycznie przekroczyć. Ale każdy umysł działa tak samo chce być lepszy mimo, że nie może. 

Poprawka: nie możesz mieć czegoś czego bardzo pragnąłeś, że zepchnąłeś to do podświadomości.

Masz co masz z natury w jakimś konkretnym celu. Jeśli skupisz się na odkryciu tego celu pod kątem wysokiej, jasnej wibracji, odkryjesz jak mieć to czego wewnętrznie chcesz i potrzebujesz.

Ale nie możesz jednocześnie myśleć o swoich brakach!

Musisz umysłowi pozwolić operować na innych tematach - stąd zajęcie, które będzie Twoim azylem i nie pozwoli Ci wpadać w obsesję ciemnych myśli.

 

1 godzinę temu, Analconda napisał:

Nawet gdybym pracował z domu to potrzeba wyjścia nadal by była we mnie

Jak byś miał tylko możliwość przebywania w domu - to jesteś ograniczony. Teraz tego nie czujesz.

Proponowałbym Ci przejść się do jakiegoś ośrodka (może w ramach jakichś grup wsparcia czy wolontariatu), gdzie ludzie naprawdę są przykuci do 4 ścian.

Pomysł z Fight Clubu :P ale wcale nie jest taki zły.

Zobacz ich cierpienie i zastanów się - czy to, że masz w tej chwili wolną wolę i pełną decyzję co to wyboru trybu życia - jest darem czy przekleństwem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.