Skocz do zawartości

Jak bolesny wpływ maja słowa przy "obiedzie"


Assasyn

Rekomendowane odpowiedzi

Przed chwilą, Tarnawa napisał:

Assyn. W tym problem że mój dziadek nie pił porządny w chooy a i tak dupa 

Kościół kościołem i inne narzuty społeczne ,facet wchodzi w rodzinę każda ma swoje za uszami zaczyna się proces izolacji nikt nie zwróci mu uwagi bo nie ma kto zmienia się pod wpływem rodzinki żoneczki i za parę lat zachowuje się jak teść a teściowa powie a nie mówiłam wszyscy tacy sami swojej roboty nie widzi .

Otoczenie wrzuca nam swoje poglądy i wcześniej czy później zaczynasz myśleć jak ono jesteś przerobiony,natomiast jeśli nie boisz się być wyalienowany jesteś "anarchistą,, wygrywasz siebie ale czy tak do końca to nie jestem pewien, bo kim ja jestem czy lubię niektóre rzeczy sam od siebie czy ktoś mi to wrzucił do bani?

 

 

 

Zmienia sie bo nie mial swoich zasad, granic postepowania, dyscypliny i zdecydowania w ich pilnowaniu, do tego trzeba miec mocne podstawy ktore POWINNY BYC notabene przekazane w dziecinstwie, a nie bylo, wiec kolo sie zamyka...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, Assasyn napisał:

Kościól w wymiarze protestanckim, bo w katolickim dostrzegam tylko i wylacznie zniewiasciałosc, promowanie feminizmu, kult kobiet itd...

 

Powtarzam raz jeszcze-w posoborowym dziwadle, a nie w Kościele-za Twojego życia po katolicyzmie zostały resztki! Wyłączając np. lefebrystów.

 

Protestanci trzymali sie etyki biblijnej w duzo większym stopniu, dlatego powstal dobrobyt w tych krajach gdzie dominowal protestantyzm badz kalwnizm...

 

Proszę o argumenty, że etyka biblijna i protestanci to coś więcej niż e.b. i katolicy.

 

"Jezus was kocha, róbta co chceta" przypomina mi to spowiedz katolicka, coś w stylu, chuj ze grzesze, pojde do spowiedzi, ksiadz rozgrzeszy i dalej moge robić to samo...

Rozgranicz: zachowanie wielu (większości?) ludzi u spowiedzi, posoborowe swawole i oficjalną naukę Kościoła, która potępia takie zachowanie, by grzeszyć bezczelnie, co więcej-jest to grzech niewybaczalny.

 

Zero zasad, granic postepowania...

 

Milosc nie polega na tolerowaniu, zauwaz ze w Biblii masz jasny przyklad ze Bóg karci tych ktorych kocha, obchodzi sie z nimi ostro i szorstko, tam nie ma pieleszy, kwiatkow, milych słowek, ale jest ból, cierpienie, walka...

 

Niestety cierpienie zostalo wykorzystane przez KK jako kult falszywego Boga w zamian za rzekome nagrody w niebie

Nie rozumiem tego zdania.

...

 

Zła interpretcja, ludzie wszystko biora doslownie bez glebszej analizy, stad mamy takie a nie inne spoleczenstwo...

 

Podobnue na Zachodzie, wygoda i bezpieczenstwo, doprowadzily do totalnej zapasci meskiego pierwiastka...

 

Brak wyzwań, brak ojca, rozpady, rozwody, homoseksualizm, feminizm, niski iloraz iteligencji spowodowany łykaniem papki medialnej...

 

Przeciez Wielka Brytania trzyma sie tylko i wylacznie dzieki grabieży swoich przodków, mało kto wie ale Wielka Brytania ma dziure budżetowa wieksza niz Portugalia, Grecja i Irlandia razem wzięte...

Ostatnio rząd  Camerona przeforsował zakaz deficytu budżetowego, o ile się nie mylę.

 

Zrozum jedną rzecz-nie można utożsamiać Kościoła z praktykami wiernych, duchownych, sprzecznymi jawnie z Jego doktryną.

 

 

Edytowane przez AdrianoPeruggio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zeszło na kościół, a co do meritum to najlepiej na obiadek rodzinny przyprowadzić paszczura co nie dość że brzydki jak noc listopadowa, to jeszcze jak odezwie się to aż uszy bolą. Po posiłku któreś z rodzicieli syknie do ucha "więcej tego kocmołucha nie przyprowadzaj" :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

AdrianoPeruggio, drogi kolego...Po pierwsze nie zamierzam prowadzic z Toba dyskusji na temat kotolicyzmu, bo to nie jest meritum tematu jak zauwazyl Endeg...

 

Po drugie, ludzie o Twoich, bardzo wypaczonych pogladach nt religii i kosciola, to ludzie traktujacy kazdy argument przeciw jako atak, w zwiazku z tym to bezcelowe...

 

Nie mam zamiaru przewalac forum zeby podac Ci argument, bo to nie ma sensu, chocbym podal Tobie tysiac, to i tak nic by to nie dalo, bo osoby z betonowymi racjami sa nie do ruszenia...

 

Ciezko sie z Toba pisze, zachowujesz sie jak rozkapryszone dziecko, swoje teorie i wywody nie wnosza nic, mozesz zostac jedynie kaznodzieja, i klocic sie na konklawe...

 

Nalezysz do osob o bardzo specyficznym i totalnie nie lubianym przezemnie charakterze, o ile sam czasem jestem porywczy i nie trzymam ramy, Ty bijesz mnie na glowe...

 

Mialem mnostwo stycznosci z ludzmi z wirusem katolickim, to ludzie totalnie zmanipulowani, chorzy i wymagajacy szybkiej pomocy specjalistow...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisałem o tym w swoim temacie. Moim zdaniem jedynym wyjściem jest zmiana otoczenia. Inaczej zawsze trzeba będzie wysłuchiwać tych głupot o potrzebie ustatkowania się. Mam wrażenie, że zazwyczaj mówią to zakompleksieni ludzie, albo ci, którzy sami mają problemy w małżeństwie i dzieci im się nie udały. Chcą żebyś i ty posmakował tego brzemienia. Ja w mojej obecnej sytuacji nie chcę skazywać się na beznadziejność. Jeśli wszedłbym w jakiś związek to skończyłby się samorozwój i inwestowanie pieniędzy w swoją karierę. Pozostałoby mi mieszkanie w wynajętym mieszkaniu, jeżdżenie 15-letnim rzęchem, wysłuchiwanie narzekań księżniczki, że nie zarabiam tyle co trzeba... a o tym co by się stało gdybym nie daj Boże zrobił dziecko, to już wolę nawet nie myśleć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Assasyn napisał:

AdrianoPeruggio, drogi kolego...Po pierwsze nie zamierzam prowadzic z Toba dyskusji na temat kotolicyzmu, bo to nie jest meritum tematu jak zauwazyl Endeg...

Skoro sam poruszyłeś sferę katolicyzmu, to wypadałoby, abyś zrozumiał, co i jak-ja chciałem tylko Ci rozjaśnić, następnym razem tego nie zrobię.

 

Po drugie, ludzie o Twoich, bardzo wypaczonych pogladach nt religii i kosciola, to ludzie traktujacy kazdy argument przeciw jako atak, w zwiazku z tym to bezcelowe...

Nie traktuję każdego argumentu jako atak, tylko wskazuję, że krytykujesz nie te podmioty, co trzeba

 

Nie mam zamiaru przewalac forum zeby podac Ci argument, bo to nie ma sensu, chocbym podal Tobie tysiac, to i tak nic by to nie dalo, bo osoby z betonowymi racjami sa nie do ruszenia...

Drugi pee catch you-jak przychodzi do podania argumentu, to zaczyna się kombinowanie...umówmy się może-Ty masz prawo pisać, co tylko zechcesz, a ja mam prawo wskazywać, że nie rozumiesz danej materii. Oj ciężko wielu osobom na Forum przyznać ''nie mam racji/argumentów''-ja tak zrobiłem już ze 2 razy. Napisz krótko ''nie wiem'', bo wiesz, że ad personam to nie odpowiedź na temat

 

Ciezko sie z Toba pisze, zachowujesz sie jak rozkapryszone dziecko, swoje teorie i wywody nie wnosza nic, mozesz zostac jedynie kaznodzieja, i klocic sie na konklawe...

Moje wywody są tylko i wyłącznie odpowiedzią na Twoje, tyle że Twoje są błędne-moja rada nie poruszaj tematyki, która jest dla Ciebie nieznana, bo mieszasz przyczyny ze skutkami, sprawców i ''ofiary''

 

Nalezysz do osob o bardzo specyficznym i totalnie nie lubianym przezemnie charakterze, o ile sam czasem jestem porywczy i nie trzymam ramy, Ty bijesz mnie na glowe...

Czy reagowanie na to, ze wypisujesz o Kościele bzdury, to porywczość?

 

Mialem mnostwo stycznosci z ludzmi z wirusem katolickim, to ludzie totalnie zmanipulowani, chorzy i wymagajacy szybkiej pomocy specjalistow...

Nie poruszaj tego tematu, a nie będę Ciebie poprawiał-bo akurat w materii, o której się wypowiadasz, nie masz dużo wiedzy, a moje próby naprostowania napotykają na oskarżenie o porywczość-powinieneś być wdzięczny, że chce mi się prostować Twoje przekonania, ale w takim razie już nie będę, tylko pamiętaj-jak będziesz pisał o nieznanej Ci materii okiem laika, znajdą się ludzie chcący Ci pomóc i wskazać prawdę-nie powinieneś ich krytykować, Twój brak refleksji i zrewidowania poglądów jest właśnie 'betonową racją''.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

propagandzie ulegamy wszyscy,miej lub wiecej

nie ma możliwości w dzisiejszym swiecie żeby się od tego odizolowac

polecam poczytać i poogladac o przekazie podprogowym

od dziecka jesteśmy urabiani,i tylko swiadomosc tego i bycie w większej grupie daje nam szanse żeby zachować własne "JA"

 

jak i kiedy wychowywać własne dzieci kiedy trzeba jebac 12h/dobe żeby ogarnąć kredyty,oplaty,bierzace wydatki

a dzieciaka w tym czasie wychowuje /system/przedszkole ,szkola,tv,internet,rowiesnicy poddani tym samym wplywom

to ogromnie trudne ale nie niemożliwe,jednak trzeba czasem pracy ponad sily.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą, AdrianoPeruggio napisał:

 

Zaczne od końca, dziekuje ze o mnie dbasz i chcesz prostowac moje przekonania, odpowiednio to uargumentowałes piszac ze mam mała wiedze na te tematy, otóż nie, mam ogromna wiedze z racji swoich doświadczen psychicznych z tego typu instytucja...W zwiazku z tym dzieki za troske, ale Bóg zatroszczy sie o mnie, a najlepiej ja sam...

 

Słuchaj, twierdzac ze wypisuje "bzdury" juz swiadczy niekorzystnie o Tobie, nie szanujesz tresci cudzych wywodów, stawiajac siebie w roli wszechwiedzacego, kurwa co za egoizm i pycha...Wg Twojego kosciola to grzechy ciezkie, wiec uwazaj...

 

Błedne czy nie, ale sa moje, oparte na wlasnych doswiadczeniach...Natomiast "Twoje" to spuscizna po praniu mózgu kapelana badz innych...

 

j.w

 

Traktujesz, doslownie kazdy...I to nie tylko moje ale i innych uzytkownikow tego zacnego forum...

 

O dzieki Ci panie za Twoja ofiarnosc i sprowadzenie na wlasciwa w Twoim mniemaniu droge, zapominasz o jednym, co jest dobre dla Ciebie, nie musi byc dobre dla mnie...Jezus szanuje wolna wole, Ty masz z tym problemy, zupelnie jak oficerowie służb koscielnych...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, Assasyn napisał:

Zaczne od końca, dziekuje ze o mnie dbasz i chcesz prostowac moje przekonania, odpowiednio to uargumentowałes piszac ze mam mała wiedze na te tematy, otóż nie, mam ogromna wiedze z racji swoich doświadczen psychicznych z tego typu instytucja...

Doświadczenia psychiczne a realna ocena instytucji to 2 różne rzeczy. Np. sąsiada mógł postrzelić policjant, Tobie zabrać deskorolkę ale ma się to słabo do ogólnej oceny Policji. Zresztą to byłyby doświadczenia oparte w małym stopniu, ale na faktach, a ''psychiczne'' dotyczą Twojej psychiki, więc...

 

W zwiazku z tym dzieki za troske, ale Bóg zatroszczy sie o mnie, a najlepiej ja sam...

 

Słuchaj, twierdzac ze wypisuje "bzdury" juz swiadczy niekorzystnie o Tobie, nie szanujesz tresci cudzych wywodów,

manipulacja-nazywanie rzeczy po imieniu to nie brak szacunku, jak miałem napisać? W takim razie nikt nie powinien nigdy krytykować innych, że piszą bzdety, bo to ''brak szacunku''-i kto tu traktuje prawdę jako atak?

 

stawiajac siebie w roli wszechwiedzacego, kurwa co za egoizm i pycha...

manipulacja nr 2, nie stawiam się, wmawiasz coś, czego nie ma

 

zresztą zaraz zaraz///a kto napisał ''mam ogromna wiedze z racji swoich doświadczen psychicznych''? W tym zdaniu mieści się właśnie pycha (zastanów się, jak ma się doświadczenie psychiczne do ogromnej wiedzy) z oczywistą nieprawdą (ogromna wiedza zakłada uwzgędnianie w szerokim aspekcie wielu spraw, a co ma do tego nie dość że psychiczne doświadczenie, a jednostkowe?)

 

Przeczytaj kilka razy to zdanie i zastanów się.

 

Wg Twojego kosciola to grzechy ciezkie, wiec uwazaj...

 

Błedne czy nie, ale sa moje, oparte na wlasnych doswiadczeniach...Natomiast "Twoje" to spuscizna po praniu mózgu kapelana badz innych...

to ''argument'' na zasadzie moja prawda jest lepsza, bo mojsza, powtarzam po raz setny jak nie dochodzi do głowy-Twoje doświadczenia to marny wycinek rzeczywistości, ocena całościowa wymaga uwzględnienia większej ilości czynników niż np. tylko osobiste. Ale skoro nie znasz się na tych czynnikach, pozostaje własna ocena-skrawek rzeczywistości, brak myślenia całościowego

 

j.w

 

Traktujesz, doslownie kazdy...I to nie tylko moje ale i innych uzytkownikow tego zacnego forum...

manipulacja nr 3, czyli wyolbrzymianie, oj powoli czuć babską ''argumentację''

 

O dzieki Ci panie za Twoja ofiarnosc i sprowadzenie na wlasciwa w Twoim mniemaniu droge, zapominasz o jednym, co jest dobre dla Ciebie, nie musi byc dobre dla mnie...Jezus szanuje wolna wole, Ty masz z tym problemy, zupelnie jak oficerowie służb koscielnych...

niech Twoja wola Cię prowadzi, wyolbrzymiasz z tymi oficerami, lewactwo też krzyczy że Kościół ich ciemięży, skoro masz takie kłopoty z katolicyzmem, módl się by nie przyszedł islam.

 

Edytowane przez AdrianoPeruggio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja pierdole chłopie, gdzie Ty widzisz manipulacje, w tej sytuacji nie ma sensu z Toba dyskutowac(tylko blagam, nie zarzucaj mi brak argumentow, bo Ty jestes jak studnia bez dna)

 

Kompletnie chlopue nie rozumiesz co napisalem w swoich postach, jestes jak baba, olewasz cala argumentacje, wybierasz jakies slowo i zaczynasz od nowa...

 

Nie jestes nawet swiadomy tego co piszesz, zarzucasz mi cos czego nie ma, negujesz moje wlasne doswiadczenia kompletnie nie wiedzac o co chodzi...

 

Chyba nie sadzisz ze wypierdole Ci cala historie mojego zycia?

 

Twoje wypowiedzi to jakies kopiuj wklei z gazetki niedzielnych...Sugeruje czytanie ze zrozumieniem..

 

To moj ostatni post w tym dziale, bo "zrozum" nie ma sensu dyskutowac z kims kto ma w dupie argumenty innych..

 

A i konczac watek, tak jestem kobieta, jak Kopernik...?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, Assasyn napisał:

Ja pierdole chłopie, gdzie Ty widzisz manipulacje, w tej sytuacji nie ma sensu z Toba dyskutowac(tylko blagam, nie zarzucaj mi brak argumentow, bo Ty jestes jak studnia bez dna)

1. ad personam w celu uchylenia się od odpowiedzi na proste pytania-typowo babskie zagranie

 

Kompletnie chlopue nie rozumiesz co napisalem w swoich postach, jestes jak baba, olewasz cala argumentacje

wykazałem, że Ty-bo to w Twoich postach jest mnóstwo ad personam i bicia piany, a w moich konkrety (chcesz, bym jeszcze raz zadał Ci pytania na które nie uzyskałem odpowiedzi, bo uciekłeś do babskiego zrzędzenia? W punktach, po kolei...Bo żeby zabierać się za dyskusje, trzeba umieć dyskutować i mieć argumenty)

, wybierasz jakies slowo i zaczynasz od nowa...

otóż to...naucz się (i nie tylko Ty), by nie chlapać co ślina na język przyniesie, bo zawsze może znaleźć się ktoś, kto wykaże bezpodstawne myślenie, słowa są ważne, logika też, z czym w dzisiejszym społeczeństwie jest kłopot, brak ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA SŁOWO

 

 

Nie jestes nawet swiadomy tego co piszesz, zarzucasz mi cos czego nie ma, negujesz moje wlasne doswiadczenia kompletnie nie wiedzac o co chodzi...

2. ad personam bla bla bla.

3. kłamstwo-nie neguję Twoich doświadczeń, a twierdzę, że nie możesz na ich podstawie uogólniać-widzisz różnicę, czy nie? I nie możesz mówić o ''wielkiej wiedzy''. Mam ułatwić i napisać to samo na przykładach?

Naucz się odpowiedzialności za słowo-bo jak wół piszesz o negacji, gdy jej nie ma!

Ja pytam się o to i o to, a Ty piszesz, że jestem taki i taki-to jest czysta ucieczka od odpowiedzi.

 

Chyba nie sadzisz ze wypierdole Ci cala historie mojego zycia?

4. Jawna manipulacja jak stąd do Kongo-mam pisać jak dla niedorozwoja? OK. Manipulacja polega w tym przypadku na tym, że jeden uczestnik rozmowy powołując się na swoje jednostkowe doświadczenia ''psychiczne'' wysnuł wniosek, że ma ''dużą wiedzę''. Drugi uczestnik wskazał, że duża wiedza to coś więcej niż pojedyncze doświadczenia. Uczestnik mający się za ''dużowiedzącego'' nie tylko zamiast odpowiedzi zarzucił oponentowi pychę (czyli to, czym sam się wykazał!bezczelność?głupota/problemy z oceną sytuacji/co tam jeszcze), ale też odpisał, że ''jesteś taki a taki bla bla bla, więc koniec dyskusji''-rozkapryszona baba.

5. Ponadto wciskasz mi coś, czego nie napisałem-ja chcę argumentów, a Ty używasz argumentum ad absurdum-sprowadzasz nakłonienie do refleksji na temat relacji jednostkowe doświadczenia-duża wiedza do rzekomego zmuszania do opowiadania historii życia...

Z reguły jak nie masz argumentów, to albo atakujesz oponenta, albo zarzucasz mu zmyślone tezy (odwracanie uwagi).

 

 

Twoje wypowiedzi to jakies kopiuj wklei z gazetki niedzielnych...Sugeruje czytanie ze zrozumieniem..

Kolejne ad personam

 

To moj ostatni post w tym dziale, bo "zrozum" nie ma sensu dyskutowac z kims kto ma w dupie argumenty innych..

 

A i konczac watek, tak jestem kobieta, jak Kopernik...?

Nic nie poradzę, że jawne sprzeczności i brak logiki u Ciebie to łatwy cel do obalenia, więc proszę o wydzielenie tego wątku pod tematem ''babskie uciekanie od argumentów i wywoływanie wrzawy, po tym jak napisało się coś bez argumentów''.

Skoro wielu z Was krytykuje babską ''logikę'' i fochy, to wypadałoby wykazać rzeczowość i umiejętność dyskusji-mało kto zwraca na to uwagę, dlatego sobie folgujecie, ale ja jestem wyczulony i łatwo wychwytuję błędy logiczno-językowe.

Edytowane przez AdrianoPeruggio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą, parafianin napisał:

Assasyn z tego co pisałeś byłeś wychowywany bez męskiego wzorca, pod matkę. Spróbuj przemyśleć, a może jednak coś w tym jest. Chciałeś to pokonać.

Tak zgadza sie, stad mozna czesto u mnie zaobserwowac niestabilnośc emocjonalna, wkurwienie duperelami i tak dalej, łacznie z ogromna empatia i wrazliwoscia...Niestety czasami do głosu dochodzi męski ton, agresja, chec wyladowania sie, doskonala intuicja, zmysl obserwacyjny, i czasami ogromna odwaga...

 

Ojciec natomiast wychowywal sie wsrod kobiet, bo mial az pięc siostr+matka...Stad sytuacja wyglada jak wyglada...

 

Brak meskiego wzorca spowodowal ze matka bywala zbyt nadopiekuncza, w zwiazku z tym bardzo dlugo walczylem z tym aby wreszcie nauczyc sie odpowiedzialnosci, nauczyc sie podejmowac decyzje...

 

Dlatego ogromnie wazne jest wyrzucenie z głowy glosy rodzicow, zrozumienia czemu tak a czemu inaczej?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Assasyn napisał:

Tak zgadza sie, stad mozna czesto u mnie zaobserwowac niestabilnośc emocjonalna, wkurwienie duperelami i tak dalej, łacznie z ogromna empatia i wrazliwoscia...Niestety czasami do głosu dochodzi męski ton, agresja, chec wyladowania sie, doskonala intuicja, zmysl obserwacyjny, i czasami ogromna odwaga...

 

Nie jest to co prawda główny temat tego wątku, ale czepiam się, bo uważam to za bardzo ważne: empatia i wrażliwość nie są wcale cechami typowo-kobiecymi. Mężczyźni jak najbardziej, też posiadają te cechy (jedni więcej, drudzy mniej). Tylko kultura każe nam ten brak empatii i wrażliwości udawać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam sie Ambroży, pod warunkiem ze te cechy są na własciwym poziomie...U mnie niestety sa jeszcze z tym problemy, tylko dlatego ze uswiadomilem sobie ze mój rozwoj emocjonalny zatrzymal sie jakies pietnascie lat temu, bo mam 26 w tej chwili...

 

Stad reaguje, czasami zachowuje sie i mysle tak samo jak mialem te kilkanascie lat...

 

Ciesze sie natomiast, ze powoli sie z tego wydostaje ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[ Mowa o empatii i wrażliwości ]

 

9 minut temu, Assasyn napisał:

Zgadzam sie Ambroży, pod warunkiem ze te cechy są na własciwym poziomie...U mnie niestety sa jeszcze z tym problemy

 

A dlaczego uważasz, że właściwy jest inny poziom niż masz? Myślisz, że wychowanie ma jakiś wielki wpływ na te cechy? Ja uważam, że nie. Pewnych naszych naturalnych cech nie zmienimy. Trzeba się uczyć jak najlepiej je wykorzystywać, a nie z nimi walczyć.

 

19 minut temu, Assasyn napisał:

Stad reaguje, czasami zachowuje sie i mysle tak samo jak mialem te kilkanascie lat...

 

Ale chyba nie zawsze, a tylko czasami?

I znów: a co w tym złego? Przecież dziecko, nastolatek, dorosły, mają dużo wspólnych cech. Człowiek stając się dorosłym, nie ulega przepoczwarzeniu, a tylko dość ograniczonym zmianom. Są takie rzeczy, które lubię/robię, o których publicznie nie mówię, bo niby to powinienem z tego wyrosnąć... a jakoś nie wyrosłem. Myślisz, że znajdziesz kogokolwiek, kogo nie mógłbyś nazwać "dziecinnym", gdybyś miał możliwość obserwować, co robi gdy inni nie widzą? Albo gdybyś mógł odczytać jego myśli?

 

 

Polecam taki eksperyment: uświadom sobie, jakie masz cechy, które wg współczesnej kultury są dziecinne/niemęskie/niestosowne. Następnie przyjmij założenie, że na prawdę dużo ludzi też je posiada (w różnych konfiguracjach, może wszystkie, może część). I z tym założeniem obserwuj zachowanie, słuchaj,... przekonasz się, że nie jesteś wyjątkiem.

Na przykład mam jakieś pragnienie X, którego mieć nie wypada. A tu kolega, jakąś zwykłą sytuację skojarzy sobie z X i powie "niektórzy to robią X, ale ja do nich nie należę". Skoro nie było mowy o X, to dlaczego skojarzył?... I dlaczego skojarzył więcej niż jeden raz? Albo wspomina, że robił X, ale wcale mu się nie podobało - a z opisu sytuacji wynika, że wcale robić X nie musiał...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 7.02.2016 at 21:16, Assasyn napisał:

 

Kiedys kiedys bywalo lepiej z tego wzgledu ze albo nie istnialo cos takiego jak media, albo nie kazdy mial do tego dostep...

 

Proszę .

Dnia 7.02.2016 at 23:19, Ambroży napisał:

 

A znasz kogoś, kto nie ulega? Bo ja nie znam. I sam też niestety zaliczam się do tych, którzy ulegają, pomimo że bardzo bym chciał by było inaczej. Powiedzenie "kłamstwo powtórzone sto razy staje się prawdą" to nie dowcip, a rzeczywistość. Przekonałem się doświadczalnie o tym, że mnie też dotyczy, bo wcześniej wierzyłem, że innych tak, a mnie nie.

Znam osoby które nie ulegają ale są to osoby które mają dużą wiedzę i same nieraz używają manipulacji do rozwoju swej firmy czy wpływu na innych .

Im większą człowiek ma wiedzę tym ciężej na niego wpłynąć .Najbardziej zmanipulowaną grupą są kobiety a na potwierdzenie tego wystarczy wyjść do pierwszego lepszego sklepu z markowymi ubraniami i je poobserwować .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

I znów: a co w tym złego? Przecież dziecko, nastolatek, dorosły, mają dużo wspólnych cech. Człowiek stając się dorosłym, nie ulega przepoczwarzeniu, a tylko dość ograniczonym zmianom. Są takie rzeczy, które lubię/robię, o których publicznie nie mówię, bo niby to powinienem z tego wyrosnąć... a jakoś nie wyrosłem. Myślisz, że znajdziesz kogokolwiek, kogo nie mógłbyś nazwać "dziecinnym", gdybyś miał możliwość obserwować, co robi gdy inni nie widzą? Albo gdybyś mógł odczytać jego myśli?

 

Odniosę się do tego, co mówi Ambroży, bo mnie to zaciekawiło i czasami sam o tym myślę.

 

Mam takiego kolegę, z którym w gimnazjum można się było naprawdę pośmiać z byle gówna, mieliśmy wspólny temat żartów itp. - a poczucie humoru mam dosyć specyficzne. 

Teraz mu się nawet czasem uśmiechnąć nie chce jak próbuję o czymś takim gadać. Mówi, że z tego wyrósł, że był głupi, że już mu się nie chce.

 

Ja mam poczucie humoru nadal takie samo i nic się w tej materii nie zmienia. Wiadomo, nie zachowuję się jak stuknięty, 15 letni szczyl, ale wewnętrzne odczucia i to, co mnie śmieszy, pozostaje niezmienne.

 

Ja, jaki jestem - każdy wie, kto czyta moje wypowiedzi na forum.

Kolega z gatunku ,,po pracy piwo, 25 lat-> trzeba się ożenić i brać nadgodziny, żeby żonce nie brakowało''. 

 

I teraz pytanie: czy to jego ''wydoroślenie'' było naturalne, płynące prosto z serca i przyszło z wiekiem, czy to raczej presja przed społeczeństwem, że ''trzeba się zmienić, ustatkować''? Stawiam na to drugie. 

 

Ja np. nie wyobrażam sobie siebie w wieku 40 lat, gdzie nie będą mnie w podobny sposób cieszyć rzeczy, które cieszą mnie teraz - i mam nadzieję, że nie zagubię takiej wewnętrznej radości życia. Że ''wyrastanie'' z czegoś to jest tylko mit powielany przez ''szczęśliwych mężów'', którym żonka na nic nie pozwala. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wrażliwość, nadwrażliwość, empatia. Nazywajmy te cechy jak chcemy, bo to się nie liczy jeśli te cechy w sobie akceptujemy. Wszystko rozbija się o samoocenę.
Babski wzorzec jest i istnieje. Między innymi cechuje się życiem po to by zaspokoić potrzeby innych, brakuje niezależności, tej siły wewnętrznej. Brakuje porzucenia babskiego egocentryzmu.

Mam w domu podobną sytuacje co do ciebie Assasyn, więc wiem z czym to się je. Męskiego wzorca brak. Pradziadki poginęli na wojnie, była trudna sytuacja. Dzieci od najmłodszych lat pracowały po to by przeżyć, nikt nie myślał nad wychowaniem. Cisnęli się w 6 osób w 2 pokoikach, bez wody i gazu. Trzeba było do domu przynosić, zaspokajać potrzeby innych. Babcie i matki dumne, z umysłem 5 latki, nadreaktywne, wrzaskliwe, obrażalskie, totalnie egocentryczne, zakochane tylko w sobie. Podobnie córki(czyli matki). Dziadkowie to samo, nie można zwrócić najmniejszej uwagi bo leci riposta z 10x mocniejszą siłą, nieadekwatna, brak stoicyzmu i przemyślenia. Nie wychylają się, boją oceny, nie walczą o swoje. Przyjmują tyle ile mają, biedę, to co dostali od życia. Jedynie nauczyli się zarabiać by przeżyć i dawać to kobiecie, bo tak wpojono, tak trzeba, rodzina i kobieta najważniejsza. Ty mężczyzna jesteś nikim, nie dostaniesz nic od nikogo, ale jeśli zaspokajasz rodzinę to jesteś okej. Kobiety miały kontrolę, później małe dzieci którym też trzeba było zapewnić. Chłop tyrał, praktycznie zdania nie miał bo następowało odwracanie kota ogonem i robienie z niego tyrana. W końcu psychika pękała. Kobieta wygrywała, ale niszczyła miłość, bo i nawet mój dziadek był taki który pisał listy i wiersze. Czy mężczyźni byli docenieni w mojej rodzinie? Nie. Ale widzę i rozróżniam że bardzo dużo powielają babskich cech, jakby byli kalką kobiety czasami.

To mit że kiedyś związki dziadków były super szczęśliwe i te związki czy to z rozsądku, czy aranżowane były szczęśliwe i dlatego długotrwałe. Ludzie bardzo dobrze udają przed innymi, by nie zostać źle ocenionymi nawet przez własną rodzinę (np jeśli chodzi o dalsza vs bliższa).
Taki prawdziwy męski wzorzec zanika, dlatego trzeba go szukać w sobie - na błędach niestety innych, rodziny przede wszystkim.

Mamy swoje wewnętrzne dziecko, ale mamy też swojego wewnętrznego drapieżnika. Trzeba go wyzwolić, a nie uciskać pod presją innych, otoczenia, kobiet, jełopów nie rozumiejących schematu.

Bo jak zauważyłem rozwijamy się. Dziadek nie potrafił wiele, nie skończył żadnej szkoły, jego syn mądrzejszy, elokwentny, wykształcenie wyżej, jego syn jeszcze bardziej, pojętny. Miał jego cechy, ale nauczył się dodatkowo swoich, wyciągał wnioski. Albo doprowadzamy wzorzec do porządku w linii genowej rodziny, albo gen ginie.

Można byłoby do tego dopisać jakieś czakry, srakry, energie, dusze, ale wystarczy obserwować. Calm down. W dawnych czasach z tym umysłem mogłeś być prezesem, dziś pionkiem. Także gen rodzinny i tak się rozwija, ale nie zawsze nadąża za społeczeństwem, albo otoczeniem w którym żyjemy. Dlatego te też wypada zmienić jeśli dusi. Albo coś robisz, albo się cofajet.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Św. Augustyn: "Cóż gorszego od domu, w którym niewiasta mężem rządzi? Dobrze zaś jest w tym domu, gdzie mąż rządzi, a niewiasta ulega''.

 

Przypomnę, że ruch feministyczny nie narodził się wczoraj.

Pamiętajmy, że wzorce, otoczenie to nie wymówka-skoro jesteście tu, gdzie jesteście, to jak możecie mówić, że coś tam w was zostało, skoro wiecie, że to złe? Tym bardziej po wyprowadzce.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, parafianin napisał:

Wrażliwość, nadwrażliwość, empatia. Nazywajmy te cechy jak chcemy, bo to się nie liczy jeśli te cechy w sobie akceptujemy. Wszystko rozbija się o samoocenę.
Babski wzorzec jest i istnieje. Między innymi cechuje się życiem po to by zaspokoić potrzeby innych, brakuje niezależności, tej siły wewnętrznej. Brakuje porzucenia babskiego egocentryzmu.

Mam w domu podobną sytuacje co do ciebie Assasyn, więc wiem z czym to się je. Męskiego wzorca brak. Pradziadki poginęli na wojnie, była trudna sytuacja. Dzieci od najmłodszych lat pracowały po to by przeżyć, nikt nie myślał nad wychowaniem. Cisnęli się w 6 osób w 2 pokoikach, bez wody i gazu. Trzeba było do domu przynosić, zaspokajać potrzeby innych. Babcie i matki dumne, z umysłem 5 latki, nadreaktywne, wrzaskliwe, obrażalskie, totalnie egocentryczne, zakochane tylko w sobie. Podobnie córki(czyli matki). Dziadkowie to samo, nie można zwrócić najmniejszej uwagi bo leci riposta z 10x mocniejszą siłą, nieadekwatna, brak stoicyzmu i przemyślenia. Nie wychylają się, boją oceny, nie walczą o swoje. Przyjmują tyle ile mają, biedę, to co dostali od życia. Jedynie nauczyli się zarabiać by przeżyć i dawać to kobiecie, bo tak wpojono, tak trzeba, rodzina i kobieta najważniejsza. Ty mężczyzna jesteś nikim, nie dostaniesz nic od nikogo, ale jeśli zaspokajasz rodzinę to jesteś okej. Kobiety miały kontrolę, później małe dzieci którym też trzeba było zapewnić. Chłop tyrał, praktycznie zdania nie miał bo następowało odwracanie kota ogonem i robienie z niego tyrana. W końcu psychika pękała. Kobieta wygrywała, ale niszczyła miłość, bo i nawet mój dziadek był taki który pisał listy i wiersze. Czy mężczyźni byli docenieni w mojej rodzinie? Nie. Ale widzę i rozróżniam że bardzo dużo powielają babskich cech, jakby byli kalką kobiety czasami.

To mit że kiedyś związki dziadków były super szczęśliwe i te związki czy to z rozsądku, czy aranżowane były szczęśliwe i dlatego długotrwałe. Ludzie bardzo dobrze udają przed innymi, by nie zostać źle ocenionymi nawet przez własną rodzinę (np jeśli chodzi o dalsza vs bliższa).
Taki prawdziwy męski wzorzec zanika, dlatego trzeba go szukać w sobie - na błędach niestety innych, rodziny przede wszystkim.

Mamy swoje wewnętrzne dziecko, ale mamy też swojego wewnętrznego drapieżnika. Trzeba go wyzwolić, a nie uciskać pod presją innych, otoczenia, kobiet, jełopów nie rozumiejących schematu.

Bo jak zauważyłem rozwijamy się. Dziadek nie potrafił wiele, nie skończył żadnej szkoły, jego syn mądrzejszy, elokwentny, wykształcenie wyżej, jego syn jeszcze bardziej, pojętny. Miał jego cechy, ale nauczył się dodatkowo swoich, wyciągał wnioski. Albo doprowadzamy wzorzec do porządku w linii genowej rodziny, albo gen ginie.

Można byłoby do tego dopisać jakieś czakry, srakry, energie, dusze, ale wystarczy obserwować. Calm down. W dawnych czasach z tym umysłem mogłeś być prezesem, dziś pionkiem. Także gen rodzinny i tak się rozwija, ale nie zawsze nadąża za społeczeństwem, albo otoczeniem w którym żyjemy. Dlatego te też wypada zmienić jeśli dusi. Albo coś robisz, albo się cofajet.

 

 

Ciekawy punkt widzenia. Kobiety od zawsze stosowały te same taktyki na facetach, kiedys w temacie cuckold miały prosciej bo nie było testów DNA.... a teraz jak kazdy moze zrobic to juz nie ma tak łatwo.

 

Prawdziwy meski wzorzec bardzo ciezko odnalezc, chociaz dla kazdego oznacza co innego... ja poznałem tylko jednego takiego faceta w swoim zyciu (ojca przyjaciela) któremu urodzil sie syn gdy mial 20 lat a mimo to wyprowadził swoje zycie na takie tory ze malo kto tak potrafi... i finansowo i fizycznie i wszystkie aspekty które sa wazne dla faceta. Nie ma lepszej nauki niz nauka na żywo od innych "alfa"

 

Pozdrawiam samce!

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 2/10/2016 at 08:04, Vercetti napisał:

[...] Ja np. nie wyobrażam sobie siebie w wieku 40 lat, gdzie nie będą mnie w podobny sposób cieszyć rzeczy, które cieszą mnie teraz - i mam nadzieję, że nie zagubię takiej wewnętrznej radości życia. Że ''wyrastanie'' z czegoś to jest tylko mit powielany przez ''szczęśliwych mężów'', którym żonka na nic nie pozwala.

 

Opiszę w przybliżeniu, jak u mnie wyglądają zmiany w tym co mnie cieszy a co nie - od wieku 20 lat, do obecnych 35: wszystko co było zabawne gdy miałem 20, jest zabawne także teraz, tylko dużo silniejsze są myśli przeciwne niektórym zabawom, a są to myśli następującego typu: "jest to fajne, ale niebezpieczne", "jest to fajne, ale innym ludziom przeszkadza", lub "jest to fajne, ale nie aż tak, abym robił przed ludźmi cyrk i narażał się na to, że długo to będzie komentowane (w negatywny sposób)".

 

Natomiast fazę "dorastania", w znaczeniu dostosowywania się do pokazanego "dorosłego" wzorca, mam już za sobą. Teraz stopniowo zdejmuję sobie blokady na zachowania, które są dla mnie przyjemne, ale nikomu nie szkodzą, a tylko powodują że ktoś o mnie pomyśli, że jestem dziecinny, czy w jakiś inny sposób nienormalny.

 

Z mojego doświadczenia, o "wyrastaniu" więcej mówią kobiety niż mężczyźni. Ja na przykład w domu często słyszę od obojga rodziców róznorakie oczekiwania, ale od ojca to zawsze jest na zasadzie "rób tak, bo mi się tak podoba", a nigdy powoływanie się na jakieś wizje, że tak to niby zachowuje się dorosły człowiek, a tak - dziecko.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.