Skocz do zawartości

Wygadać się.. Własny ojciec


Rekomendowane odpowiedzi

Temat bardzo ciekawy. 

Myślę że warto zacząć od samego siebie, zainteresuj się Brianem Tracy, zwiększ pewność siebie i samoocenę.

Zapisuj wszystkie swoje cele, i rób jakiś malutki krok ku nich. Poczytaj coś nawet z prawa aby poszerzyć wiedzę odnośnie gruntów, popatrz na mapy co i jak, doinformuj się jak najlepiej w pomyśle, który chcesz zrealizować.

Podbij do ojca tak odmieniony za jakieś powiedzmy pół roku, oczywiście cele jak kupono działki itd musisz mieć zapisane. Pisz cele, zwiększ pewność siebie i samoocenę, bo widać że nic Ci więcej chyba nie brakuje Bracie. Zacznij od dziś, obejrzyj 10 minutowy odcinek z Brianem Tracy na jewtube, zapisz dziesięć celów na rok 2021. 

Małe działania lepsze od wielkich planów, działaj.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, DOHC napisał:

Temat bardzo ciekawy. 

Myślę że warto zacząć od samego siebie, zainteresuj się Brianem Tracy, zwiększ pewność siebie i samoocenę.

Zapisuj wszystkie swoje cele, i rób jakiś malutki krok ku nich. Poczytaj coś nawet z prawa aby poszerzyć wiedzę odnośnie gruntów, popatrz na mapy co i jak, doinformuj się jak najlepiej w pomyśle, który chcesz zrealizować.

Podbij do ojca tak odmieniony za jakieś powiedzmy pół roku, oczywiście cele jak kupono działki itd musisz mieć zapisane. Pisz cele, zwiększ pewność siebie i samoocenę, bo widać że nic Ci więcej chyba nie brakuje Bracie. Zacznij od dziś, obejrzyj 10 minutowy odcinek z Brianem Tracy na jewtube, zapisz dziesięć celów na rok 2021. 

Małe działania lepsze od wielkich planów, działaj.

 

Oglądam Briana Tracy;)) Od 3 lat. Pozytywnie mnie nakręca. 

Dokładnie - skupiam się na celach i staram się by każdy krok był skierowany ku celu. 

Powiem Ci, że też jestem zdania, że lepiej realizować małe cele, które zbliżą do wielkich planów niż od razu próbować z wielkimi planami.

  

 

37 minut temu, Brat Jan napisał:

1) Czy dom jest do remontu?

2) Skoro tylko mówi to prawdopodobnie podpuszcza Cię.

Jak widzisz coś mówi, ale nic nie robi.

3) Nie ujawniałbym się ze sprzedażą działek. Jeżeli ojciec to człowiek wychowany na roli, na "ojcowiźnie" to trzeba sprytem, może zasugeruj wejście w rolnictwo rozwój gospodarstwa i do tego potrzebne te działki.

4) Takiego huja to ja bym nie szanował, ale zadbał o poprawne relacje, jeżeli druga strona wykazuje jakieś chęci.

 

Skróciłem tekst i odpiszę na punkty - będzie jaśniej.

 

1. Remontuje (ocieplenie, nowy dach, remont pomieszczeń etc)...

2. Możliwe. Matka kiedyś opowiadała, że po ślubie miał ją przypisać do majątku... ale rozpowiedział po wsi, że przypisał i na tym się skończyło. 

3. Tak wychowany na roli.

4. Było minęło. Nie gryziemy się jeśli chodzi o relacje etc. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 28.06.2021 o 10:53, BookEpi napisał:
Cześć,
 
Potrzebuję chyba się wygadać. Albo potrzebuje porady. Sam już nie wiem.
Raczej to pierwsze - wyrzucić żale na swojego własnego ojca. 
 
Tak w skrócie: rozwód rodziców ponad 10 lat temu. Z ojcem utrzymuje jako taki kontakt. 2-4 razy w miesiącu odwiedzę. Czasem on zadzwoni. 
 
Problem: jest "cipowaty" - wiem brzydko brzmi ale "nie ma jajec". 
Cóż jak łatwo się domyślić chujowe mam od niego wzorce. Tzn nie mam żadnych dobrych. Sam po sobie widzę jak ta ciapowatość przeszła na mnie przez te lata i od długiego czasu pracuje nad tym żeby się wylizać z tego. 
 
SAM wzoruje się na innych. Czy to moich znajomych, którzy osiągnęli sporo w życiu czy ojcu mojej dziewczyny - na prawdę gościu ma głowę na karku. W biznesie szczególnie. 
 
 
Co mnie boli? Ma 90 tys m2 działek/lasów. 
Podobno chce mi odpisać 1000 m2 (i rodzeństwu) .... Serio. Nawet kobita  w urzędzie się zaśmiała do niego i zapytała czy nie chce więcej. 
 
W międzyczasie chce sprzedać inne działki 6 tys m2, 4x po 1000 m2. Kwota nie jest wysoka. 
 
Pytałem go czy mi sprzeda i za ile... To jego szydercze "a po co ci. A co z tym będziesz robił. Nie potrzebne ci". 
 
Nie macie pojęcia jak to wkurwia.... Odczuwam to jak własny ojciec traktował syna jak pizde. Chcę się rozwijać. Chcę mieć jakieś podstawy w życiu zacząć budować jakiś swój majątek, jakąś przyszłość. 
 
 
Nie wiem czy już mu zaśmiać się w twarz żeby się nie fatygował z tymi 1000 m2... Już przez to, że buja się z tym kilkanaście miesięcy... Czy po prostu milczeć.... I jedynie co słyszę "no przepisze wam te działki..." brzmi jak by to jakaś fala szczęścia na nas spłynęła BO COŚ OD NIEGO DOSTANIEMY..... 
Dlaczego wspominam o tej działce? Bo mam w głowie pewne inwestycje, w które mogą wkroczyć na wyższy poziom jeśli będę miał na siebie działkę. 
To jest tak przytłaczające, że nie ma we własnym ojcu ŻADNEGO oparcia czy to psychicznego czy materialnego. Tylko pytania "a ile dałeś za to. A ile zapłaciłeś za motocykl. Pewnie drogi był?"... 
 
Tatuś całe życie pod pantofelkiem swojej mamusi. Brak własnego zdania. Babcia zmarła kilka miesięcy temu...
 
To chyba tyle.. Może mi lepiej..? Chyba tak. 

 

W dniu 28.06.2021 o 10:53, BookEpi napisał:
Cześć,
 
Potrzebuję chyba się wygadać. Albo potrzebuje porady. Sam już nie wiem.
Raczej to pierwsze - wyrzucić żale na swojego własnego ojca. 
 
Tak w skrócie: rozwód rodziców ponad 10 lat temu. Z ojcem utrzymuje jako taki kontakt. 2-4 razy w miesiącu odwiedzę. Czasem on zadzwoni. 
 
Problem: jest "cipowaty" - wiem brzydko brzmi ale "nie ma jajec". 
Cóż jak łatwo się domyślić chujowe mam od niego wzorce. Tzn nie mam żadnych dobrych. Sam po sobie widzę jak ta ciapowatość przeszła na mnie przez te lata i od długiego czasu pracuje nad tym żeby się wylizać z tego. 
 
SAM wzoruje się na innych. Czy to moich znajomych, którzy osiągnęli sporo w życiu czy ojcu mojej dziewczyny - na prawdę gościu ma głowę na karku. W biznesie szczególnie. 
 
 
Co mnie boli? Ma 90 tys m2 działek/lasów. 
Podobno chce mi odpisać 1000 m2 (i rodzeństwu) .... Serio. Nawet kobita  w urzędzie się zaśmiała do niego i zapytała czy nie chce więcej. 
 
W międzyczasie chce sprzedać inne działki 6 tys m2, 4x po 1000 m2. Kwota nie jest wysoka. 
 
Pytałem go czy mi sprzeda i za ile... To jego szydercze "a po co ci. A co z tym będziesz robił. Nie potrzebne ci". 
 
Nie macie pojęcia jak to wkurwia.... Odczuwam to jak własny ojciec traktował syna jak pizde. Chcę się rozwijać. Chcę mieć jakieś podstawy w życiu zacząć budować jakiś swój majątek, jakąś przyszłość. 
 
 
Nie wiem czy już mu zaśmiać się w twarz żeby się nie fatygował z tymi 1000 m2... Już przez to, że buja się z tym kilkanaście miesięcy... Czy po prostu milczeć.... I jedynie co słyszę "no przepisze wam te działki..." brzmi jak by to jakaś fala szczęścia na nas spłynęła BO COŚ OD NIEGO DOSTANIEMY..... 
Dlaczego wspominam o tej działce? Bo mam w głowie pewne inwestycje, w które mogą wkroczyć na wyższy poziom jeśli będę miał na siebie działkę. 
To jest tak przytłaczające, że nie ma we własnym ojcu ŻADNEGO oparcia czy to psychicznego czy materialnego. Tylko pytania "a ile dałeś za to. A ile zapłaciłeś za motocykl. Pewnie drogi był?"... 
 
Tatuś całe życie pod pantofelkiem swojej mamusi. Brak własnego zdania. Babcia zmarła kilka miesięcy temu...
 
To chyba tyle.. Może mi lepiej..? Chyba tak. 

 

 

Zasadniczo i tak nie masz już nic do stracenia, bo jak rozumiem ten 1000mkw potrzebny ci jak kurwie majtki.

Pogadaj zatem ze starym, krótko i treściwie, że Ciebie ratuje powiedzmy 15tys mkw bo startujesz w życie i chcesz mieć jakiś start, a z matką zgotowali Ci mega niepewność swoim rozwodem.

Żadnych tlumaczeń, tak czy srak jesteś spadkobiercą i powiedz mu, że ta kasa jest Ci teraz potrzebna, nie po jego śmierci.

 

 

Jak się nie zgodzi to chuj mu w dupę, podziękowałbym mu za taką relację i podpowiedział, żeby poszukał już sobie dobrego DPS-a na starość.

W dniu 28.06.2021 o 12:13, Martius777 napisał:

Tata nic ci nie jest winien, może dać ale NIE MUSI.

 

Przedstaw mu plan co chcesz zrobić z działką. Może zainteresować się tym i ci dać.

 

Sam zapracowałem na wszystko co mam, nic nie otrzymałem od rodziny. Mając jedynie płacę minimalną i dodatkowe prace doszedłem do wszystkiego sam - mieszkanie, meble i inne rzeczy. Da się samemu do czegoś dojść bez patrzenia na kogoś aby dał.

 

Jeśli ci odmówi to trzeba samemu zapracować, niestety.

 

 

 

Kierujesz się jedynie teorią,bo w teorii  rzeczywiście masz rację - rodzic nie musi pełnoletniemu dziecku nic dawać.

Jednak praktyka życiowa pokazuje, że normalni rodzice zawsze wspomagają swoje dzieci zwłaszcza na starcie.

A zwłaszcza jak mają ku temu zasoby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.