Skocz do zawartości

Moje frustracje dnia codziennego


Rapke

Rekomendowane odpowiedzi

Temat umieszczę chyba w tym dziale, bo obawiam się że zaczyna to zakrawać o depresję. Mianowicie od dłuższego czasu zaczynam odczuwać zmęczenie, zmęczenie codziennością. Towarzyszą temu jak dla mnie ogromna flustracja spowodowana brakiem zrozumienia i brakiem okazji do przedyskutowania tego z kimś na poziomie, elokwentnym, potrafiącym mnie wysłuchać i ocenić obiektywnie. 

Jedynym takim miejscem jest to forum, gdzie wielokrotnie trafiałem na bardzo satysfakcjonujące mnie odpowiedzi innych braci, satysfakcjonujące mnie intelektualnie, stymulujące do głębszych przemyśleń. 

 

Z uwagi na fakt, że forum jest o tematyce relacji d-m zacznę od tej sfery, a raczej jej braku. Brak jakichkolwiek relacji d-m w moim życiu w obecnym momencie jest tylko i wyłącznie moim świadomym wyborem, trochę tego w życiu przerobiłem i na chwile obecną poważny związek i angażowanie się emocjonalne byłoby dla mnie nie wykonalne. Na etapie w którym obecnie się znajduję kobiety są dla mnie w większości intelektualnym dnem, nieporadnymi istotami za które należy brać odpowiedzialność, psującymi obraz poukładanego życia gdzie wszystko jest zaplanowane i toczy się harmonijnym tempem, spokojnym z uporem dążącym do celu.

 

Ważnym elementem mojego życia jest praca zawodowa. W zasadzie całe moje życie się wokół niej kręci. Prowadzę działalność w dwóch branżach mianowicie: budowlana oraz handel. Zaczynam czuć się jak pracoholik. Nie mam dnia wolnego, każda moja myśl jest obsesyjnie ukierunkowana w tę stronę. Dzień zaczynam od lektury serwisów tematycznych nerwowo poszukując nowinek na temat tego czym rządzący chcą mnie dobić po plandemii. Jakiż to znów podatek chcą mi zaserwować i jaką podwyżkę składek w ZUS'ie. Nerwowo spoglądam w stronę pracowników doszukując się spisku z ich strony pod tytułem "niech już jedzie skąd przyjechał bo chcemy dalej sobie posiedzieć", widzę w ich oczach że są tutaj za karę pomimo ponadprzeciętnych zarobków które im gwarantuję. Nie działają rozmowy, a nawet premie. Być może jest to moje chore odczucie, że tempo pracy jest niezadawalające. W gruncie rzeczy nie powinienem narzekać na nich bo to w obecnych czasach fachowcy o których ciężko, niestety oni również mają tego świadomość i wiedzą że pole do negocjacji mają otwarte - ciekawe kiedy zaczną na nie wkraczać. 

 

Odżywianie się, tutaj to już leże i kwiczę. 

Dbałem o sylwetkę, dbałem o to co jem, nie była to żadna obsesja, dobry nawyk. Teraz prócz obiadów które czasami dostanę od mamy nie istnieje nic co cieszyłoby moje podniebienie. 

Drugą rzeczą jest czas, nie mam czasu by przyrządzić sobie dobry posiłek. Jem niechlujnie w biegu. 

Wspomniane obiady od mamy najbardziej smakują ciepłe i świeże. Z powodu braku czasu na posiłek, na jego przygotowanie nie dojadam. To co dostanę od mamy ląduje w sporej ilości w lodówce by było na następny dzień. Na wspomniany następny dzień wpadam do domu i obżeram się zimnym, lodówkowym obiadem po czym zapijam zimną herbatą z rana zrobioną z myślą o tym by nie czekać na to aż wystygnie.  Miałem dobrą sylwetkę, miałem... Ale mam w to wyje**ne. To mnie denerwuje, że mi już tak nie zależy jak kiedyś.

 

Brak sił, no totalnie. Słabo śpię, budzę się w nocy, zasypiam tragicznie. Ostatnio przeniosłem się na ziemie i śpię na dywanie, przynajmniej jak wstaje rano nie boli mnie kręgosłup. Wiem, powinienem iść do lekarza, ale kiedy? Z resztą mi się nie chce. 

 

Znajomi ? 

Hehe, jak chce się czasami nachlać to jacyś się znajdą, ale jak któryś przesadzi to potem muszę słuchać o nieudanym życiu z Grażynkom czy inną Alicją i chyba zacznę chlać do lustra. Znajomych wykasowałem z życia w większości na przestrzeni 5 lat. Większość to w moim mniemaniu bezmózgi, tutaj odzywa się delikatny narcyzm we mnie, być może nawet nie delikatny i też byłby to dobry temat do dyskusji ale nie dziś. 

 

I finalnie.

Nie odczuwam satysfakcji, czuje się jak zaprogramowany robot. 

Zadaje sobie pytanie "co mi z tych pieniędzy które zarabiam?" Ano nic. 

Niestety nerwica by się zaczęła gdybym przestał je zarabiać. Ciągle mało. Ale po co? 

Nie umiem sobie na to odpowiedzieć. Boje się że stały się dla mnie celem same w sobie. 

 

I tą puentą chyba nieświadomie odpowiedziałem sobie co jest moim największym problemem. 

Chyba czas zwolnić i skorzystać z porady jakiegoś psychologa bo się zarżnę tym wszystkim. 

Jestem tak nerwowy i wybuchowy że gdybym miał babe w domu to pewnie już dawno w pakiecie ze sprawą o znęcanie i niebieską kartą. 

PS. Relacje d-m niedawno zakończyłem z dnia na dzień, stwierdziłem że nie mam na to czasu. Jest to obecnie tak dla mnie mało istotne że nawet zapomniałem o tym wspomnieć. To też trochę flustruje, że na niczym mi nie zależy.

Edytowane przez Rapke
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 hours ago, Rapke said:

To też trochę flustruje, że na niczym mi nie zależy.

Być może jest to pewien poziom uświadomienia sobie nonsensu, wejście na który spointował Schopenhauer słowami: "nasze życie można też ująć jako niepotrzebny epizod zakłócający błogi spokój nicości".

Kiedyś dziwiłem się że jakiś Robin Williams czy F.S.Hoffman popełniają samobójstwa. Do czasu aż dotarło do mnie, że w zasadzie życie nie ma niczego sensownego do zaoferowania a my jesteśmy tylko krótkim epizodem pewnej konfiguracji świadomego białka. Białka, które szuka atrakcyjnych sposobów na zabijanie czasu i unikanie nudy. Żeby nie zajmować się za bardzo trwaniem tak beznadziejnym, pozbawionym sensu i znaczeń, że natura musiała wyposażyć nas w najsilniejszy z instynktów - instynkt samozachowawczy. Jak bardzo po nic musi być życie, skoro taki bezpiecznik musiała natura zamontować? 

 

Nic co zrobisz czy nie zrobisz nie ma żadnego znaczenia. Możesz podtrzymywać funkcje życiowe na jakimś poziomie, kolejną dawką "haszu" w postaci pracy, wakacji, wynalazków, interakcji, relacji, ale kiedy uświadomisz sobie że to i tak po nic, że któregoś dnia "światło zgaśnie" i będzie dokładnie tak samo jak kiedykolwiek indziej, zanim się urodziłeś, zanim istniała Ziemia i gwiazdy. Nawet nie będziesz o tym wiedział, bo nie będziesz miał czym tego percepować. Po prostu, znów Ciebie nie będzie, jak już wieki wcześniej nie było. I nic z tego nie wynikło. 

  • Like 13
  • Dzięki 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Rnext zmienił(a) tytuł na Moje frustracje dnia codziennego

To dlatego że nie chcesz dorosnąć. Kobieta z bombelkami (najlepiej żeby był jakiś z poprzedniego związku) już by wiedziała jak Twoim życiem pokierować :D

 

A tak serio to stałeś się pracoholikiem, nawet nie masz kiedy porządnie zjeść, cała energia idzie na pracę, a gdzie czas dla Ciebie? Nie jesteś maszyną, taki tryb życia potrafi szybko wykończyć zarówno psychicznie jak i fizycznie. Osobiście wolę żyć skromniej ale wolniej i dobrze mi z tym. Co Ci z pieniędzy skoro nie możesz się nimi cieszyć? Nie wszystko też są się kupić, a czas leci nieubłaganie.

Edytowane przez Imiennik
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co piszesz to wszystko jest dla Ciebie jasne. Nie doradzę Ci bo ilekroć próbuje coś zrobić co wg mnie ma sens gdzieś po drodze go tracę.

Po prostu odpuściłem i przestałem chcieć czegokolwiek na spinie.
Stwierdziłem, że życie sobie doskonale radzi bez mojej iluzji kontroli.

Jest jak jest, czasem tak a czasem tak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem też okresy ogólnego wkurwiu i zniechęcenia. Z czasem zacząłem się cieszyć prostymi rzeczami- ogrodem, koszeniem trawy, czasem spędzanym z rodziną, spacerem z psem, ciekawą książką wieczorem, dobrym, prostym obiadem, nalewką zrobioną własnoręcznie :) Cieszę się że w wieku 43 lat mam domek, ogród, rodzinę, stabilność finansową... czasem zapominamy jak wiele udało się nam osiągnąć i za dużo szarpiemy się z życiem. Ja wyluzowałem, co mocno poprawiło moją jakość życia. Jasne, zawsze można mieć więcej ale z czasem starczy to co mamy, do grobu wszystkiego nie weźmiesz...

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, smerf napisał:

Weź urlop na dwa tygodnie i lec na jakaś ciepłą wyspę, zrestartuj się tam, zobacz inne życie niż praca to powinno pomóc.  

Do tego divy i alko. Będzie pan zadowolony kierowniku.

 

22 godziny temu, Rapke napisał:

Brak sił, no totalnie. Słabo śpię, budzę się w nocy, zasypiam tragicznie. Ostatnio przeniosłem się na ziemie i śpię na dywanie, przynajmniej jak wstaje rano nie boli mnie kręgosłup. Wiem, powinienem iść do lekarza, ale kiedy? Z resztą mi się nie chce. 

 

Morfologia, biochemia krwi. Do tego hormony. Idziesz do "laba" i kupujesz gotowy pakiet z diagnozą.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mistrzu wyluzuj trochę, jeżeli nie masz możliwości wyjechania do jakiegoś ciepłego kraju wypocząć na plaży, polecam Ci wykupić sobie pakiet masaży relaksujących i chodzić 2-3 razy w tygodniu, zobaczysz na własne oczy jak zrelaksowane ciało wpływa na psychikę i jak polepszy to twój obraz rzeczywistości.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam Twój ból Brachu. Ja też odczuwam pogorszenie nastroju w ostatnich latach. Głównie dlatego, że wyszedłem( przynajmniej częściowo) z matrixa i wiem jakie prawa rządzą światem. Ta wiedza tak na prawdę nie pomaga, ale potrafi wiele bólu zaoszczędzić w przyszłości. Co do związków - pełna racja. Szukanie szczęścia w pięknej czy niepięknej niewieście, na nic się zda. To tylko iluzja, nadana przez naturę i programowanie społeczne. Mam podobnie jak Ty, w rzeczywistym świecie ciężko porozmawiać z ludźmi na poważniejsze tematy. Większości rozmów z ,,niewolnikami systemu" opiera się wiecznie na chlaniu, imprezowaniu, ruchaniu. A potem z tego tragedie, dlaczego to mnie spotkało. Dlaczego myszka zdradziła? Odeszła? Dlaczego kumple ,,od wódki" nie zostali ze mną? I tak dalej. Duża część tych problemów, wynika z braku uważności i świadomości. Frustracje oraz zło, pojawiają się często z powodu braku odpoczynku. Gdy jesteś przemęczony - rośnie poziom stresu i zniechęcenia.

Co do diety - ona ma również bardzo duże znaczenie w funkcjonowaniu układu nerwowego. Zwłaszcza, chyba witaminy z grupy B oraz magnez, ale tego dokładnie nie wiem, musisz doczytać.

Wzięcie urlopu, może pomóc, w jakimś tam stopniu zregenerować siły.

1 godzinę temu, Imiennik napisał:

obiście wolę żyć skromniej ale wolniej i dobrze mi z tym. Co Ci z pieniędzy skoro nie możesz się nimi cieszyć? Nie wszystko też są się kupić, a czas leci nieubłaganie.

Jestem tego samego zdania, więcej odpoczynku, mniej luksusów. Jeśli mamy dużo przyjemności, to i tak kiedyś je stracimy. Po co ciągle gonić za przyjemnościami? Lepiej odpocząć, gdzieś nad jeziorkiem, nad morzem czy w górach albo po prostu pochodzić po lesie czy pojeździć rowerkiem.

8 godzin temu, Rnext napisał:

Kiedyś dziwiłem się że jakiś Robin Williams czy F.S.Hoffman popełniają samobójstwa

Też kiedyś mnie to dziwiło. Akurat siedziałem na kiblu i spojrzałem w gazetę, że aktor R.Williams popełnił samobójstwo. Miałem wtedy 19 lat i nie do końca to rozumiałem. Teraz już takie rzeczy mnie nie dziwią, gdyż +/- wiem jak funkcjonuję świat i ludzie. Żadne pieniądze, sukcesy, związki nie zapewniają spokoju, który chcemy osiągnąć, by przestać wreszcie gonić za urojonymi celami, które często są wykreowane przez nasz umysł jako ,,ważne i dające spełnienie"

31 minut temu, thyr napisał:

Kup psa , poczujesz sie bardziej pozyteczny.

Tak, ja bardzo lubię psy i sam posiadam jednego kundla. Ludzie, przynajmniej ich część kochają psy. Dlaczego? Bo pies w przeciwieństwie do twojego znajomego, dziewczyny, żony, przyjaciela, rodzica - nie powie, że czegoś ci brakuje. Pies nie ocenia cię na podstawie wyglądu, pieniędzy, wykształcenia, statusu czy czegokolwiek innego. Ważne, że zapewnisz mu schronienie, jedzenie oraz picie, regularny ruch, a odpłaci tobie zaufaniem i radością, za to, że po prostu jesteś. Ludzie często mówią, że posiadanie psa jest problemowe, bo trzeba karmić, wyprowadzać, jeździć do weterynarza. Nie są świadomi tego, że wejście w związek, generuje olbrzymie większe koszty a ryzyko poważnych konsekwencji jest dużo większe. Najważniejsze jest jednak to, że pies nigdy cię nie osądzi, jeśli jesteś dla niego dobry. Nie mówię tu o przykładach psów obronnych, bo tutaj, zawsze jest niepewność.

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, MarkoBe napisał:

Większości rozmów z ,,niewolnikami systemu" opiera się wiecznie na chlaniu, imprezowaniu, ruchaniu

 

Powiem Ci szczerze, że tacy ludzie coraz bardziej minie denerwują.

Czasem się zastanawiam po co im w ogóle mózg jest potrzeby skoro działają jak zwierzęta bazując na instynktach.

Rozmowa z nimi to udręka, coraz częściej nie mam na to ochoty.

Dla nich świętość co usłyszą w tv i internecie na stronach tupu onet czy wp🤣😂

Oczywiście obierzy światy z każdej dziedziny życia bo przecież ukończyli prywatne studia a pracują w marketach.

Coraz gorsze jakościowo to społeczeństwo a będzie jeszcze gorzej.

 

14 minut temu, MarkoBe napisał:

Zwłaszcza, chyba witaminy z grupy B oraz magnez, ale tego dokładnie nie wiem, musisz doczytać.

 

D jak depresja brak witaminy D3 a raczej hormonu odpowiadającego za 3000 tyś procesów zachodzących w organizmie czyli najważniejszego składniku do lepszego samopoczucia.

Brak tego hormonu wywołuje depresję a niski poziom bodajże na poziomie poniżej 30 do poważnych chorób.

Dodatkowo magnez, który koi nerwy oraz częste picie ziołowych herbatek również pomoże.

Dlatego warto jeść tłuszcze, warzywa, owoce, pić zioła, wodę.

 

21 minut temu, MarkoBe napisał:

Wzięcie urlopu, może pomóc, w jakimś tam stopniu zregenerować siły.

 

Mi osobiście wystarczy weekend by zregenerować się psychicznie.

Oczywiście z dala od ludzi, problemów.

Niestety potem ciężko się wraca do matrixa gdzie systemowi niewolnicy swą aurą, niskimi wibracjami, negatywna energią znów na ciebie destrukcyjnie wpływają.

 

52 minuty temu, maroon napisał:

Albo rybki w akwarium.

 

Miałem bardzo długo rybki i potwierdzam, że wielogodzinne patrzenie się na nie łagodzi stres i nerwy tak samo posiadanie zwierzaka.

 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, Iceman84PL said:

 

Miałem bardzo długo rybki i potwierdzam, że wielogodzinne patrzenie się na nie łagodzi stres i nerwy tak samo posiadanie zwierzaka.

Akwarium morskie, tropikalne. 

 

Duże wyzwanie, sporo kasy. Ale te kolory, podwodne życie. Jak ktoś nurkował w tropikach, to wie o czym mówię. 

 

Aczkolwiek zwykły glonojad na szybie, też potrafi dać radochę. 😁

 

Jak się ma warunki, to duży pies, a lepiej dwa jest świetną sprawą. Wymusza ruch i odrywa od zjebanej rzeczywistości. 

 

Poznałem ostatnio gościa, który jak chce się oderwać od życia, to pakuje się na wyprawę, namiot, karimata, żarcie, itp, troczy to do siodła i jadą z koniem tydzień czy dwa przez bezdroża, byle dalej od ludzi i cywilizacji. Czasem wierzchem, czasem z buta. Mówi, że ponoć ten koń bardziej z nim zżyty niż pies jest. 🤔 Natomiast sama idea takiej ucieczki od cywilizacji rewelacja. I nie dla miętkich wacków przypuszczam. Taka przygoda trochę z survivalem połączona. Trochę to mototurystykę przypomna, tylko z takim koniem można totalnie offroad jechać, no i tankować nie trzeba. 😁

 

Ważne żeby mieć pomysł na robienie czegoś co daje przyjemność i wycisza, a jednocześnie daje jakieś wyzwanie. Żłopanie browara w ogródku takim wyzwaniem nie jest, choć na pewno dla masy ludzi to szczyt pragnień. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akwarium 840l jest

Pies też ;) 

@maroon

Drugi pies, hmm... Teraz to mi dałeś pomysł, sporą część czasu moja psina spędza w samotności, nie wygląda jakby mu było jakoś bardzo źle z tego powodu ale może to czas na sprawienie mu towarzysza :) 

Edytowane przez Rapke
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.07.2021 o 16:19, Rapke napisał:

Brak jakichkolwiek relacji d-m w moim życiu w obecnym momencie jest tylko i wyłącznie moim świadomym wyborem, trochę tego w życiu przerobiłem i na chwile obecną poważny związek i angażowanie się emocjonalne byłoby dla mnie nie wykonalne. Na etapie w którym obecnie się znajduję kobiety są dla mnie w większości intelektualnym dnem, nieporadnymi istotami za które należy brać odpowiedzialność, psującymi obraz poukładanego życia gdzie wszystko jest zaplanowane i toczy się harmonijnym tempem, spokojnym z uporem dążącym do celu.

☝️👍

@Rapke pomogła muzyczka z yt? Czy lipa?

@smerf jeszcze nie czas na wywczas, @Rapke się zajebie myślami o firmie i pracownikach, wydaje mi się, że trzeba nauczyś się wypoczywać po pracy... Pytanie jak to zrobić? @Rapke wie, że jest nie tak coś to już dużo. ja mam takie godziny ustalone, że o pracy nie myślę - robię inne rzeczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@zuckerfrei

Powiem szczerze, że pierwszego dnia jak słuchałem to odleciałem myślami i zasnąłem, drugiego razu nie było bo zapomniałem, dopiero teraz mi przypomniałeś o tym. 

 

Zastanawiam się nad "oddaniem" części zleceń dwóm koleszkom po fachu, zostawić sobie jakieś dwa lekkie tematy co by chłopaki ode mnie sobie działali bez stresu, drugi biznes tylko doglądać i właśnie urwać się na jakiś dwu tygodniowy urlop.

Apropo akwarystyki, swego czasu lubiłem przejechać się do Łodzi lub Krakowa na giełdy akwarystyczne, ale z uwagi że są we wtorki i czwartki, zapomniałem o nich. Także chyba czas się zrelaksować w ten sposób. Pojadę pociagiem jak za gowniarskich czasów żeby przypomniał się ten klimat bo i za kółkiem spędzam trochę czasu. Cóż, badania też zrobię, ale czarować się nie będę że zwolnie bo pewnie po tygodniu już będę snuł plany. Jestem typem człowieka który długo nie usiedzi na czterech literach.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rapke

 

Twoje rozterki i sposób bycia są mi bliskie, dużo podobieństw. Nie teraz, ale był czas że borykałem się z podobnymi problemami. 

 

Jeśli chodzi o zapracowywanie się, są momenty kiedy trzeba. Ale przeciągane wypalą Cię. Może to zaczyna się już dziać i jest jedną ze składowych problemu.

 

Pracownicy.

Jeśli byłeś pracownikiem, wiesz jak to jest i spróbuj sobie przypomnieć. 

Też miałem czas, kiedy byłem mocno nieprzyjemny dla personelu. Miałem wtedy sporo problemów i to wychodziło. Nie trzeba zgadywać jako to miało wpływ na klimat w firmie i jak motywowało ludzi do pracy. 

 

Widziałbym rozwiązanie w dwóch rodzajach działania. 

 

Pierwszy, to zadbać o siebie. Umysł, psychikę i ciało. 

Usiądź spokojnie i wypisz sobie cele możliwe do zrealizowania na najbliższy tydzień. Niech to będzie choć jeden zdrowy posiłek dziennie, wysypianie się i coś, co Cię wprowadzi w stan wyciszenia. 

Może masz jakieś hobby, pisałeś o rybkach. Może być nawet spacer. 

 

Zaplanuj urlop i zastanów się jak mógłbyś się wynagradzać, doceniać. Robić dla siebie coś, co będzie przyjemne ale też wartościowe. 

 

Załóż dziennik, spisz postanowienia i się z nich rozliczaj. Potraktuj siebie jak najlepszego kumpla któremu pomagasz wyjść z drogi do wypalenia albo nałogu. 

 

To wszystko dotyczy higieny codzienności i jest potrzebne, ale nie wystarczy. 

 

Piszą Ci, że życie nie ma sensu.

Jeśli jesteś skrajnym materialistą, nie ma. Jeśli ciut mniejszym, też o niego trudno. Choć tacy ludzie nie zawracają sobie raczej głowy podobnymi pytaniami. 

 

To Ty musisz odnaleźć albo nadać swojemu życiu sens. Nikt tego za Ciebie nie zrobi.

Nie sprawdzi się szukanie tego wwrzeczach, czynnościach czy innych ludziach, to Cię zawsze rozczaruje. Podobnie, kiedy będziesz próbował się oprzeć tylko na sobie. Życie Ci pokaże, że to za mało. 

 

My, mężczyźni potrzebujemy idei, z którymi moglibyśmy się identyfikować i na ich rzecz działać. 

 

Znajdź coś, co uważasz za słuszne i potrzebne, co sprawi że poczujesz się potrzebny i dający wartość. 

To mogą być różne rzeczy, Ty sam zdecydujesz co uważasz za ideę godną Twojego zaangażowania. 

 

@mac tutaj pisał jakiś czas temu o swoim podejściu do pracy opartym o dawanie wartości. 

Nie chodzi o to żebyś się zapracowywał, szukał celu w pracy samej w sobie jako czynności,  tylko o nadanie sensu swojemu życiu poprzez nadanie mu wyższych celów, wartości którą mógłbyś się podzielić. To jest kluczowe. 

 

 

Te dwa elementy, zadbanie o codzienność i wartościowy cel wydają się dopełniać i tworzyć całość. 

 

Ale najpierw zestaw badań i urlop. A na nim, kiedy głowa odpocznie od codzienności, ustalenie nowej ramy dla siebie. To jedyna rama warta zachodu. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.07.2021 o 17:19, Rapke napisał:

Drugą rzeczą jest czas, nie mam czasu by przyrządzić sobie dobry posiłek. Jem niechlujnie w biegu. 


Też czasem czuję się tak, jak opisujesz. Mam tak przy następujących sytuacjach: konieczność wykonywania zadań które nie mają głębszego sensu, niepowodzenia, przemęczenie fizyczne, zaniedbanie rytmu dobowego, zaniedbanie relacji międzyludzkich. Trzeba to sobie poustawiać i pozałatwiać. A odnosząc się szerzej do zacytowanego: nie znam Twojej sytuacji - czy pracujesz zdalnie, czy masz kuchnię w pracy itp. Ale najczęściej, gdy ktoś mówi, że nie ma czasu na gotowanie, to tylko nie ma wiedzy w tym temacie. Niżej przykładowe posiłki, z pozoru skomplikowane, a tak naprawdę szybkie w przygotowaniu i proste:

- pomidory, paprykę, seler naciowy, jarmuż (+jakie tam warzywa chcesz) kroisz w kostkę, wrzucasz na patelnię, dajesz tłuszcz (np. smalec). Sypiesz do tego kaszę i wlewasz odrobinę wody.  Po 5 minutach wrzucasz mięso mielone. Na średnim gazie pare minut, posiłek gotowy

- Przepis na zupę. Bierzesz kości (np. wieprzowe, wołowe), wrzucasz do gara z wodą. Wsypujesz przyprawy (ja zrobiłem sobie gotowe, ze zmielonego selera, marchwi, pietruszki itp.). Gotujesz na wolnym ogniu od 2 h wzwyż. Możesz dosypać do tego fasolę, makaron, kaszę - co tam chcesz - w zalezności czy/ile jesz węglowodany

 

Przygotowanie takich posiłków to 4-6 minut. W międzyczasie jak się gotuje, możesz robić co innego. Opcja nr 1, to np. możesz brać prysznic przed pracą, a potem to zapakować do pojemnika i zabrać ze sobą. Opcja nr 2, to raczej gdy jesteś w domu, ale jak raz taką zupę zrobisz (np. pod wieczór) to mozesz zjeść na kolacje i masz na następny dzień.

 

Słabe samopoczucie może wynikać z niedoborów - albo makroskładników (mało białka/tłuszczy/węglowodanów, mało kalorii, za dużo kalorii) albo mikroskładników - witaminy, minerały (sód potas magnez wapń). Jak zadbasz o odzywianie to i samopoczucie się polepszy.

Edytowane przez krzy_siek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to tak, większość dzisiejszego dnia przebimbalem. Zaliczyłem porządny obiad w dobrej knajpie i poszedłem do kina. Teraz wróciłem do domu i idę na spacer z psem. Po spacerze prysznic i spać. Dzień minął mi bez natarczywego rozmyślania o sprawach na które często nie mam wpływu. Mam kilka pomysłów na swoje wspomniane problemy, jak już wspomniałem jednym z nich będzie "oddanie" grubszych zleceń znajomym. Wiem że wezmą bo sam od nich brałem w ramach przysług. Już wstępne rozmowy odbyte. 

 

Jak sobie tak pobimbam parę dni pewnie wymyślę coś jeszcze, muszę ewidentnie coś przeorganizować w swojej egzystencji. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

@Rapke, może to śmieszne, co powiem, popatrz sobie w nocy na rozgwieżdżone niebo :) Ja tak robię, i zaraz zrobię :) Czym są nasze problemy wobec bezkresu widzialnego Wszechświata? Ja już wypatruję gwiazdozbioru Oriona, bo to już pomału czas, by powinien być widoczny :) Powiem Ci jeszcze, że spierdoliłem z biura na warsztat (skąd wyszedłem), bo już nie ogarniałem korporacyjnych "standardów" pracy... Ja jestem od zapierdalania przy "machinach piekielnych", a nie robienia słupków i walczenia z zasypianiem na spotkaniach...

 

Pozdro

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
W dniu 4.07.2021 o 15:57, bulletproof napisał:

Mistrzu wyluzuj trochę, jeżeli nie masz możliwości wyjechania do jakiegoś ciepłego kraju wypocząć na plaży, polecam Ci wykupić sobie pakiet masaży relaksujących i chodzić 2-3 razy w tygodniu, zobaczysz na własne oczy jak zrelaksowane ciało wpływa na psychikę i jak polepszy to twój obraz rzeczywistości.

Dokładnie. Sam chodzę gdzieś co pół roku/rok na kilka masaży. Ja nie lubię miziania tylko konkretnie więc chodzę na silny masaż tkanek głębokich i taki polecam. Używa się przy tym narzędzi iastm i baniek, a plecy wyglądają po masażu jak by ktoś cię przekopał. Jak przychodzę na pierwszy masaż po dłuższej przerwie to reakcja masażystki to "boże, plecy jak kamień", a tydzień po pierwszym masażu "plecy jak masełko". Jak to się zajebiscie przekłada na psychikę nie musze pisać. 

 

Ostatnio oglądałem kilka wywiadów z Szymon Negacz. Ma firmę w której zajmują się m.in pomocą przedsiębiorcom w ogarnianiu ich firm przez m.in układanie procesów. Mówił, że zgłaszają się do niego osoby które nie tylko chcą zwiększyć dochody, ale też tacy co pieniądze w ogóle nie są celem tylko chcą mieć więcej czasu dla siebie, więcej czasu spędzać z rodziną, mniej czasu angażować w firmę itp. Brałeś pod uwagę takie coś ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.