Skocz do zawartości

Nowy chłop pańszczyźniany jako skutek wykup mieszkań przez fundusze inwestycyjne


spacemarine

Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnio norweski fundusz wykupił za jednym razem 1000 mieszkań w Warszawie, trend ten się nasila na całym świecie skutkując skokowym wzrostem cen mieszkań oraz najmu. Np w USA wykupywane są całe inwestycje, gdzie uwaga fundusz potrafi zapłacić nawet 50% ponad cenę rynkową mieszkania/domu! Wraz z dodrukiem, niszczeniem pieniądza ten trend się nasili i uniemożliwi nabycie mieszkania przez przeciętną rodzinę, szczególnie w Polsce gdzie ceny względem pensji są wręcz śmieszne. Mam rodzinę w Wawie i przez ostatnie kilka lat przeciętne mieszkanie w centrum podrożało na papieże o kilkaset tysięcy, bez szału 50 metrów i dwa pokoje z kuchnią. Fliperzy obok z meblami z ikei nazywają je apartamentem. Kolejne pokolenia będa płacili wysokie czynsze albo jesli będą mięli szczęście kupią sobie coś na dalekich obrzeżach albo będa pracować zdalnie.

 

Poczytajcie artykuł:

  • "Fundusz nordycki NREP kupił za jednym zamachem ponad 1000 mieszkań w Warszawie
  • Takich transakcji będzie coraz więcej – ostrzega Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments
  • W Londynie i Berlinie doprowadziły one do ogromnego wzrostu cen mieszkań, który wykluczył wiele osób z rynku nieruchomości
  • Wraz z cenami mieszkań będą rosnąć ceny najmu
  • Ministerstwo Rozwoju wyraża radość z powodu rozwoju najmu instytucjonalnego"

https://innpoland.pl/169715,fundusz-kupil-ponad-1000-mieszkan-w-warszawie-czy-to-normalne-wywiad

  • Like 1
  • Dzięki 1
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, spacemarine napisał:

Pozostaje jakaś wieś lub wyludniające się miasteczka i praca zdalna, ale to dla programistów i pochodnych.

Masz rację, bo dla młodych to z reguły w takich miejscach, nie ma żadnych ciekawych perspektyw.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Tomek9494 napisał:

Tak właśnie działa 100% kapitalizm. Czyli kilku ,,ziomków" z największymi portfelami wykupuje cały rynek i robią co chcą

To nie kapitalizm, to oligarchia. My w Polsce na oczy nie widzieliśmy prawdziwego kapitalizmu, to co mamy to jest nędzna podróbka nędznej podróbki kapitalizmu.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, spacemarine said:

uwaga fundusz potrafi zapłacić nawet 50% ponad cenę rynkową mieszkania/domu!

Patrząc z innej strony, to co nazwiemy "ceną rynkową" okazuje się być o 50% zaniżone. Bo ktoś dał więcej - wiec skąd się ta "cena rynkowa" wzięła? Z oczekiwań że kupimy tanio 😕

Ostatnio kilka przypadków do mnie dotarło, gdzie ludzie mówili, że po umowie przedwstępnej, po zadatku, sprzedający się wycofywał bo ktoś zaoferował cenę wyższą niż wywoławcza. Norma w niektórych krajach, przez czas jakiś czekasz na oferty, otwierasz jednego dnia i wybierasz tego co zaoferował najwięcej - i nie ma tam żyłowania i patrzenia jak by tu jeszcze coś "urwać" z ceny, a poważni klienci dają od razu więcej.

 

Cóż, rozpoczął się "run" na nieruchy, z kapitałem wchodzi "ulica". Mamy rynek sprzedającego. Przykład skrajny sprzed kilku tygodni - działka płot w płot ze składowiskiem odpadów, 500m od drogi i mediów, wywoławcza 150zł/m2, podbita do bodajże 175...

1 hour ago, spacemarine said:

Wraz z dodrukiem, niszczeniem pieniądza ten trend się nasili

Owszem. Wartość pieniędzy określa wyłącznie ich zdolność nabywcza, możliwość wymiany na fizyczny towar - pieniądze nie mają wartości same w sobie. Więc jeden zaoferuje milion, drugi dwa miliony - to tylko liczba.

1 hour ago, spacemarine said:

uniemożliwi nabycie mieszkania przez przeciętną rodzinę

Skąd przekonanie, że "przeciętna rodzina" powinna kupić sobie mieszkanie? Wbrew pozorom, to dość podchwytliwe i niełatwe pytanie. Przez stulecia funkcjonował model domu wielopokoleniowego - czemu forsuje się modę na "życie na swoim", i komu się to opłaca... ot, takie pytanie. "Możesz wszystko, jesteś wyjątkowy; weź kredyt, zmień pracę..."

1 hour ago, spacemarine said:

przez ostatnie kilka lat przeciętne mieszkanie w centrum podrożało na papieże o kilkaset tysięcy

Nie do końca - to raczej wartość pieniądza aż tak spadła. Kiedyś ktoś wklejał tabelę kosztu m2 w stosunku do ceny złota, tam był tylko łagodny trend wzrostowy.

1 hour ago, spacemarine said:

Kolejne pokolenia będa płacili wysokie czynsze

Albo płacisz kredyt za swoje, albo płacisz kredyt za nie swoje w czynszu.

 

7 minutes ago, vodkas85 said:

Z tym, że teraz chyba wszystko spadnie.

Nie chcę wyjść na czarnowidza, ale najpierw musiałyby się unormować ceny stali, drewna, styrenu, betonu, itd... nie wspominając o cenach ziemi. To co się aktualnie dzieje, to szaleństwo - w którym być może jest metoda. Kryzys nie jest skutkiem, jest celem...

Wątpię by deweloperzy czy sprzedający, chcieli sprzedawać poniżej kosztów budowy, dobrych wróżek czy filantropów tam nie ma - więc ewentualna korekta byłaby na marży, może 20% w dół (oczywiście mowa o wartości, bo jak inflacja przegoni to korekta będzie i tak dodatnia). Ale dzięki wspaniałej polityce socjalnej, czyli zapowiedzi finansowania wkładów własnych na kredyty dla tych, którzy dziś do dostania kredytu się nie kwalifikują - korekta odsuwa się co najmniej o kilka lat.

 

1 hour ago, spacemarine said:

albo jesli będą mięli szczęście kupią sobie coś na dalekich obrzeżach

Kolejny raz sprawdza się zasada - ludzie nie chcą tanich mieszkań, chcą tanie mieszkania w dobrej lokalizacji. A to już jest chciejstwo, pożądanie zasobu ograniczonego. Dla wszystkich nie starczy.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli nie nadejdzie nigdy nasycenie rynku ?

- coraz więcej ludzi przechodzi na pracę zdalna więc uciekają z miasta. 

Pokolenie wyżu demograficznego umiera zatem zostawia spłacone mieszkania. 

Cały czas buduje się na potęgę a urodzeń coraz mniej. 

Kryzys w 2008 zatrzymał ceny mieszkań na 4-6 lat a inflacja i płace rosły. 

Mieszkania drożeją bo drukuje się pieniądze i tyle w temacie. 

Jak trzeba będzie zdusić inflację i WIBOR pójdzie na 4,5 to się sprzedaż spowolni. Tani kredyt i dodruk pompują rynek. Skoro ciągle przybywa mieszkań na wynajem a każdy też kupuje dla siebie to kiedyś zabraknie najemców....

Ale to tylko moje dywagacje...

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minutes ago, Gixer said:

coraz więcej ludzi przechodzi na pracę zdalna więc uciekają z miasta

Coraz częściej widać model mieszkania w centrum "do pracy" w tygodniu, i domu pod miastem na weekendy.

41 minutes ago, Gixer said:

Pokolenie wyżu demograficznego umiera zatem zostawia spłacone mieszkania

A spadkobiercy natychmiast je sprzedają, by swoje zamienić na większe (w tym zysk dla dewelopera).

42 minutes ago, Gixer said:

Cały czas buduje się na potęgę a urodzeń coraz mniej. 

Cały czas rośnie liczba osób żyjących samotnie. A rozwiedziona rodzina potrzebuje dwa razy więcej mieszkań niż pełna.

43 minutes ago, Gixer said:

Jak trzeba będzie zdusić inflację

O ile ktokolwiek będzie chciał ją zduszać. Kryzys metodą osiągania celów politycznych.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Gixer napisał:

Czyli nie nadejdzie nigdy nasycenie rynku ?

 

Kiedyś nadejdzie. Problem w tym, że nie wiemy czy za 3 m-ce czy za 10 lat :)

 

3 godziny temu, Gixer napisał:

Cały czas buduje się na potęgę a urodzeń coraz mniej.

 

Buduje się, bo ciągle jest popyt.

 

Ludzi rodzi się mniej, ale stale migrują ze wsi do miast i to tam ceny rosną. Nikt nie stawia fabryk i biur na wsiach, bo tam jest mało ludzi (a jak są to mało wykwalifikowani). Skoro miejsca pracy powstają w miastach, to ludzie się tam przenoszą. Błędne koło.

 

W Krakowie w ciągu 10 lat liczba mieszkańców ma się zwiększyć o 50 tys. co oznacza, że potrzebujesz 2500 mieszkań co roku (przy założeniu, że ludzie będą mieszkali po dwie osoby w jednym). W 2019 r. na 1000 mieszkańców było 517 mieszkań, więc jak się ma to spiąć?

 

Sporo osób jest zmuszona dojeżdżać do miasta, żeby w ogóle gdzieś pracować, a PKS-y już dawno zniszczono, więc jedyna opcja to samochód. Drogi lokalne zamieniają się w tranzyt do miasta. Co z tego, że masz ładny dom z dużym ogrodem skoro obok biegnie droga, którą przejeżdża kilka tys. samochód dziennie?

 

Kolejna sprawa to kompletny brak planowania przestrzeni. Mniejsze miejscowości obok dużych miast nie mają planów zagospodarowania przestrzeni przez co buduje się byle co byle gdzie. Obok osiedla domów jednorodzinnych buduje się centrum logistyczne albo zakłady chemiczne (tutaj). Nie dba się o to, aby osiedla miały w zasięgu szkołę, sklep czy przychodnię. Na obrzeżach miast powstają getta ogrodzone płotem, z których możesz uciec jedynie samochodem. Większość dnia zajmuje praca oraz dojazd do niej i stajemy się właśnie takimi tytułowymi chłopami co na nic nie mają czasu tylko na robotę. Od tych domów do szkoły podstawowej jest 850 m., więc dziecko może samo iść do szkoły, ale nie zrobi tego. Dlaczego? Ponieważ jest to jedna z dróg wlotowych do Krakowa z dużym natężeniem ruchu i nie ma tam nawet chodnika... Żadna matka nie puści swojego dziecka na taką drogę, więc wsiada w samochód... podobnie jak kilkanaście tys. innych, a potem wszyscy się dziwią, że są korki w miastach :)

 

Te problemy da się rozwiązać przez dążenie do tego, aby większość ludzi mogła zaspokoić wszystkie potrzeby życiowe (praca, zakupy, edukacja, zdrowie, wypoczynek) w obrębie swojego miejsca zamieszkania tylko kto ma to zrobić...?

 

Edytowane przez iwamori
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, manygguh said:

Jak można rozwiązać takie problemy z poziomu zwykłego ziomeczka-zjadacza chleba?

Zacząć się zastanawiać, jakie są nasze rzeczywiste potrzeby, a nie po prostu realizować zewnętrznie wszczepione programy społeczne.

 

Myszka naciska że każde dziecko ma mieć swój pokój, i trzeba wincyj mieszkania kupić - nawet UE uznaje, że dwójka dzieci tej samej płci, do 12 roku życia, w jednym pokoju to jest norma. Nie mówiąc nawet jak jeszcze 20-30 lat temu rodziny mieszkały, po kilka osób w pokoju; dało się? Dało się.

 

Rodzice mówią, że mając 20 lat to już trzeba własny kredyt zakładać na szyję - a kto im wtedy na starość szklankę wody poda? ;) Z drugiej strony, po co 19-letniej studentce własne M, do imprez erazmusowych czy jako miejscówa do kręcenia filmików na OnlyFans? Prawie każdą inną rzecz (nauka, odpoczynek itd.) może realizować u rodziców.

 

Jak mieszkanie to tylko w samym centrum starówki, no najmarniej w jakiejś modnej dzielnicy - po co? Czy naprawdę bardziej opłaca się wydawać +50% za ten sam metraż, tyko dla lokacji? Paranoja, trzydziestolatka kupując mieszkanie woli 70-letnie 40m2 do generalnego remontu, zamiast 65m2 w nowym budownictwie 3km dalej. Bo "centrum", chociaż z buta to 20-25 minut marszu przez teren zielony. Kolejny punkt, jak wystarczy jej 40m2, to może wtedy poszukać 40m2 w nowej dzielnicy, i mieć mniejsze raty? Zero zastanowienia co potrzebuje, kierowanie się zaś myśleniem "co chce".

To samo w kwestii miasto-wieś; znajomy ze wsi 70km od centrum, dojeżdża do roboty zazwyczaj szybciej, niż ja 20km przez miasto. To który z nas ma "lepiej" ogarniętą miejscówkę?

 

Własność czy wynajem - znowu, najpierw trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie "co ja właściwie potrzebuję", a nie "co mnie się wydaje, że chcę mieć". Człowiek który nie realizuje cudzych "programów", może zacząć realizować własne!

  • Like 3
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudno się z Tobą nie zgodzić @Kespert, ale @manygguh chodziło o coś innego. Nie zwalczysz tego co się dzieje ograniczaniem potrzeb. Jeżeli deweloperzy budują "apartamenty" 18 mkw., a musisz mieszkać w mieście, bo nie ma pracy poza nią, a dojazd nie wchodzi w grę, to nie masz zbyt wiele wyboru. Ograniczeniem potrzeb nie zmusisz urzędnika do lepszego zaplanowania przestrzeni. Sytuację mogą zmienić tylko ludzie, którzy wyjdą na ulicę i zaprotestują, ale to jest bardzo wątpliwe w naszym kraju. Nie wiem co musiałoby się stać, żeby ludzie zaczęli protestować przeciwko podatkom czy cenom nieruchomości.

 

3 godziny temu, manygguh napisał:

Ok, to co proponujecie? Jak można rozwiązać takie problemy z poziomu zwykłego ziomeczka-zjadacza chleba?

 

Mój plan przedstawia się następująco:

  1. Rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady (albo Sudety, bo w tych pierwszych już jest zbyt dużo ludzi).
  2. Poczekać aż wzrosną stopy procentowe.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minutes ago, iwamori said:

Trudno się z Tobą nie zgodzić @Kespert, ale @manygguh chodziło o coś innego

Tak. Kespert proponuje "odgięcie krzywej oczekiwań", przynajmniej tak to rozumiem. Tu nie chodzi tylko o to, by mieć mieszkanie blisko pracy, bo pracować można też i zdalnie. Tu chodzi o to, by "mieć życie". Jakieś kontakty socjalne, gdzieś wychodzić, tworzyć grupy itp. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szanownym unika jeden szczegół. Wszyscy się pchają do miasta, bo ogólnie infrastruktura transportowa jest tragiczna - zwłaszcza w kwestii kolei czy metra. Owszem są miejsca, z których dojazd 50-60km do Centrum zajmuje <40 minut, ale to nadal wyjątki. 

 

Kiedyś analizowałem sobie rozwój aglomeracji w Hiszpanii. Gdy planowano nową linię kolejową od razu wykupywane były grunty w okolicach przyszłych stacji w odległości 70-100km od Centrum. Podobnie to też u Angoli działa - masa ludzi kolejkami dojeżdża. 

 

Tylko że mają czym. A u nas 3 skm na krzyż i dwa szynobusy którymi z przesiadką 2h się jedzie. 

 

Nie wiem, czy wiecie, ale jedyną nową inwestycją transportową w pl na przestrzeni 30 lat, było paręnaście km PKM w Trójmieście. 😁

 

A potem zdziwienie, że jest exodus do miasta i ceny rosną. 

 

Ps. Mieszkając za niedlugi czas jakieś 30km od centrum, będę jechał do tego centrum (gdy będę musiał) jakieś 35 minut samochód + pociąg. Mieszkając w Stolicy dojazd do centrum automobilem zajmował 40-45 mint, a autobusem godzinę. Świadczy to, że jest jakaś patologia transportowa. 

Edytowane przez maroon
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, iwamori said:

Nie zwalczysz tego co się dzieje ograniczaniem potrzeb.

Wiem o co chodziło... ale tak naprawdę to jedyne, co mamy jako szare komórki społeczeństwa "w zasięgu ręki". Popyt i podaż, na to możemy wpływać, "głosować portfelem".

1 hour ago, iwamori said:

musisz mieszkać w mieście, bo nie ma pracy poza nią, a dojazd nie wchodzi w grę

Kiedyś tak myślałem, a teraz wkrótce się wyprowadzam poza miasto. Będę miał znacznie łatwiejszy i szybszy dojazd, pomimo większej odległości.

1 hour ago, iwamori said:

Ograniczeniem potrzeb nie zmusisz urzędnika do lepszego zaplanowania przestrzeni

Nie, ale przecież - nie musisz mu podlegać, nie musisz wybierać co dla Ciebie zaplanował. Możesz wyjechać w Bieszczady ;) i o to dokładnie mi chodzi!

1 hour ago, iwamori said:

Sytuację mogą zmienić tylko ludzie, którzy wyjdą na ulicę i zaprotestują

Jak miałby wyglądać protest, po którym prywatne firmy, finansowane często przez banki, zaczęłyby obniżać ceny swoich produktów poniżej ceny ich wytworzenia?

 

1 hour ago, iwamori said:

Nie wiem co musiałoby się stać, żeby ludzie zaczęli protestować przeciwko podatkom

Musiałaby istnieć koncesjonowana opozycja, gotowa do przejęcia władzy metodą rewolucyjną - a następnie kontynuowania tego samego co teraz, tylko pod nowymi sztandarami.

 

57 minutes ago, manygguh said:

Kespert proponuje "odgięcie krzywej oczekiwań", przynajmniej tak to rozumiem

Też, ale bardziej o zastanowienie się, co tak naprawdę jest naszą potrzebą. O nie gnanie "owczym pędem" prosto w objęcia kredytu i 18m2 apartamentu w W-wie.

58 minutes ago, manygguh said:

Tu chodzi o to, by "mieć życie". Jakieś kontakty socjalne, gdzieś wychodzić, tworzyć grupy itp

Czyli o ludzi? Tak, o ludzi. Którzy też mogą wybrać - inaczej. Kontakty socjalne jeśli chcesz mieć, to będziesz je miał gdziekolwiek - jak ktoś powie że nie wpadnie, bo musiałby 30 minut spędzić w korku, to niech znika. Codziennie do opery czy kina nie pójdziesz, po jakimś czasie kluby i restauracje znasz i się nudzą. Więc tak naprawdę to kwestia naszych oczekiwań, tego "co chcemy", ale czy potrzebujemy? Żadne mieszkanie w żadnym miejscu, nie zapewni nikomu pracy, popularności, czy szczęścia.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 hours ago, Imiennik said:

Właściwie w sposób niedostrzegalny dla większości, jesteśmy na drodze wprowadzenia opłat za kolejny "produkt pierwszej potrzeby" jakim jest oddychanie. Narzędziem opodatkowania będą pewnie tzw. "certyfikaty CO2". Obecnie dotyczą korpo-emitentów, ale to jak zwykle tymczasowa faza przejściowa i kolejny krok do celu. Dostaniesz prawo do emisji takiej to a takiej, dobowej ilości CO2, wszczepią jakiś chip w ramach "walki z C19" czy tam "ochrony klimatu" z funkcją licznika zużycia tleniu i gotowe. 

 

Teoria spiskowa? Na razie tak. Ale rewolucja przyspiesza i różnica między teorią spiskową a rzeczywistością to jak się ostatnio okazuje, zaledwie kilka miesięcy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Imiennik ale to jeszcze nie to właściwe opodatkowanie ;) 

Na razie jest wprowadzany instrument odcinania dostępu do szerokiej i swobodnej konsumpcji dla mas.

Podróże, jachty, dobre żarcie itd. będzie konsumował lud ustami swoich przedstawicieli ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedługo jeszcze ludzie potracą mieszkania, bo raty kredytowe skoczą mocno w górę. Najpierw zabiorą oszczędności inflacją (to już się dzieje), a później będą musieli ostro podwyższyć stopy i tym samym raty kredytów i spłacane mieszkania przez 30 lat baj baj.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.